Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mamy (jeszcze) kącika patrioty, to napiszę tutaj:

 

https://fbcdn-sphoto...842745028_n.jpg

 

Ciekawa mińska inicjatywa, Tablica(?) na której mieszkańcy mogą wpisać co chcą, a w domyśle związane z wolnością. Tyle że sam Orzeł oddaje pięknie polską mentalność, i poniekąd pokazuje, dlaczego ludzie tacy jak ja są przeciwni Marszom Niepodległości: wolność dwadzieścia lat po odzyskaniu suwerenności nadal kojarzy się z burzeniem i walką, a nie z budowaniem i pokojem. Czy to jest normalne?

 

 

Moim zdaniem interpretacja tego plakatu może być przecież całkiem inna, chociaż sam wiem, jak często trudno wyskoczyć z własnej „wtórnej racjonalizacji” ;). Niemniej, skoro już padł zarzut, to pozwolę sobie na krótką uwagę ogólną: skoro obecny p. Prezydent niczego zdrożnego nie widzi w zapraszaniu „generała mniejsze zło” do Belwederu, to może świętujmy 11 Listopada i z jego gościem? I z młodymi „marksistami” spod znaku KP(P)? Pod portretami Dmowskiego, Piłsudskiego i... Róży Luksemburg? Czy taka fikcyjna jedność nie byłaby czasem jednak znakiem obłudy? Współuczestnictwem w czymś na kształt „neo FJN”. Redukcją wciąż aktualnego postulatu w patriotyczny frazes nie tyle nawet wyprany, ile całkowicie przeciwstawny treści jednego z podstawowych słów w języku polityki: niepodległości. Zbyt dużo mieliśmy z tym do czynienia w czasach prl, ze słynnym „bronieniem niepodległości jak socjalizmu” włącznie, by dziś móc tolerować podobne szopki. Taki jest obraz dzisiejszej Polski - oczywisty dla wszystkich, którzy nie zatracili zdolności wyczuwania fałszywej nuty w publicznych deklaracjach.

Można się zżymać na fakt, że spod oficjalnej biało-czerwonej dekoracji III RP wychodzi smutna rzeczywistość, ale ja nie mogę akceptować czegoś, co miałoby oznaczać uznanie atrapy za oryginał! Nawet jeśli uważam, że do niepodległości wiodło i nadal wiedzie wiele dróg.

Odnośnik do komentarza

Ale ja nie miałem na myśli polityki (którą się interesuję bardzo pobieżnie) - a zwyczajnych obywateli, którzy powinni się cieszyć z tego, że możemy mówić na co dzień po polsku i odwiedzić bez problemu wszystkich krewnych. Że dzięki studwudziestoletnim zrywom ludzi, którzy przelewali krew, my już tego robić nie musimy i zamiast tego możemy się cieszyć naszą wolnością (czego nam na pewno by zazdrościli ci, którzy wolności świętować nie zdążyli).

 

Razem, bez dzielenia się na lepszych, gorszych, prawych i lewych, choć w ten jeden dzień świętować wspólnie. Niestety, chyba w Polsce się tak nie da.

Odnośnik do komentarza

Ale ja nie miałem na myśli polityki (którą się interesuję bardzo pobieżnie) - a zwyczajnych obywateli, którzy powinni się cieszyć z tego, że możemy mówić na co dzień po polsku i odwiedzić bez problemu wszystkich krewnych. Że dzięki studwudziestoletnim zrywom ludzi, którzy przelewali krew, my już tego robić nie musimy i zamiast tego możemy się cieszyć naszą wolnością (czego nam na pewno by zazdrościli ci, którzy wolności świętować nie zdążyli).

 

 

Tyle że wolność i niepodległość nie jest dana raz na zawsze, ale trzeba o nią walczyć i zabiegać (poza tym wolność nie jest zresztą wartością samą w sobie).

Podstawowe zagrożenia (imo), jakie przeszkadzają w ukonstytuowaniu się polskiej niepodległości i dalej - podmiotowości, to przede wszystkim brak świadomości własnego miejsca i potencjału, wynikający bądź to z ignorancji, bądź to z odziedziczonych po prl-u kompleksów, oraz przesadna tendencja do imitowania rozwiązań zachodnich. Zbyt mało uwagi skupia się na warunkach podmiotowości. Ja mogę wyróżnić dwa typy takich warunków: pozapolityczne i polityczne. Te pierwsze to warunki istnienia silnego państwa - silna gospodarka, ale również mocna pozycja w światowej kulturze i nauce. Z kolei podstawowym warunkiem politycznym jest istnienie wspólnoty politycznej, które przejawia się w konsensusie, powszechnej zgodzie w odniesieniu do pewnych fundamentalnych zagadnień. W przypadku Polski takimi zagadnieniami jest moim zdaniem strategiczna umiejętność wychodzenia z właściwymi inicjatywami we właściwym czasie oraz umiejętność pozyskiwania sojuszników (co ściśle wiąże się ze znajomością polskiego interesu narodowego). Jeśli ktoś tego nie dostrzega, to znaczy że równie dobrze można mu przyłożyć lufę do skroni, a on nadal będzie myślał że to żarty.

 

Niepodległość natomiast, zwłaszcza w naszym położeniu geopolitycznym i po "resecie", powinna być realizowana głównie przez wzmacnianie WŁASNYCH struktur, co niestety źle rokuje w sytuacji braku poważniejszych reform instytucjonalnych w Polsce. Polska nie potrafi skutecznie wykorzystywać UE jako narzędzia do realizacji swoich interesów NARODOWYCH, nawet jeśli szyld "UE" jest jedynie parawanem dla gry narodowych interesów silnych graczy w Europie. Mało tego, już samo słowo "narodowy" staje się u nas z góry podejrzane, wobec którego stosuje się chętnie tzw. argument równi pochyłej, tj. wszelkie pojednawcze słowo wobec tradycji narodowej otwierać ma niby pole niebezpiecznym konsekwencjom. Używanie takich słów jak "naród", "tożsamość i interes narodowy" - jak twierdzi się - ma uruchamiać groźny proces mentalny, dający przyzwolenie groźnym przejawom nacjonalizmu. W efekcie słowo "nacjonalizm" straciło ostre znaczenie i nie odnosi się już więcej do dającej się wyraźnie określić ideologii kolektywnego egoizmu, lecz stanowi instrument tropienia wroga, którego zdradzają najdrobniejsze poszlaki. Dużo by można o tym pisać, to jest cała gama różnych koncepcji III RP, której konstatacji beznadziei bycia Polakiem towarzyszą zwykle postulaty pozytywne: aby czym prędzej Polak o swojej polskości zapomniał, zmieniając się w jednostkę (jak chcą liberałowie), w człowieka (tutaj przydaje się jakiś cytat z Norwida) lub w Europejczyka (co jest na ustach niemal wszystkich).

 

Zwracam tutaj uwagę na niezwykle istotny fakt, taki mianowicie, że niepodległość i podmiotowość państwa warunkuje integralność i podmiotowość indywidualną; stajemy się tym, kim jesteśmy, dzięki wspólnocie, w której żyjemy. Wiadomo, że różnimy się od Francuzów, a Francuzi różnią się od Anglików i wskazywanie na inne narody, jeśli chcemy budować własną rzeczywistość, nie jest najczęściej niczym więcej niż chwytem retorycznym. Wszystkie wątpliwości zakrywa się bowiem słowem "normalność" – ma być w Polsce "normalnie" – ale to słowo niestety znamionuje najczęściej ucieczkę od odpowiedzialności, a nie odpowiedź. Sugerowało ono 20 lat temu i sugeruje dalej, że Polska nie musi już być komunistyczna - co do tego wszyscy się zgadzaliśmy, a najgłośniej zgodę wyrażali wówczas sami komuniści ;). Powiedzenie, że mamy być liberalno-demokratyczni, też niewiele wyjaśnia, bo wszystkie narody Europy zachodniej są liberalno-demokratyczne, lecz różnią się od siebie tożsamością, obyczajem, sposobem myślenia, doświadczeniem historycznym, aspiracjami, wyobraźnią zbiorową i wieloma innymi rzeczami. Jeśli zatem Polacy stają się "normalni", to przy założeniu oczywistości formy owej normalności - liberalno-demokratycznej - raczej nie wiedzą, jaka jest treść. Sens dokonanego przewrotu ponad 20 lat temu również nie dał jasnej odpowiedzi na pytanie o taką "treść", ponieważ nie było przeciwnika, który został pokonany. Zauważ też, że upadek muru berlińskiego - moment historycznie mniej doniosły niż obalenie komunizmu w Polsce - został w Niemczech podniesiony do rangi mitu. Miało to służyć dowartościowaniu obywateli byłego NRD. Takiego dowartościowania społeczeństwa w Polsce zabrakło; z przyczyn dla mnie zupełnie jasnych. W tym sensie rok 1989 pozostał dla Polaków nieodrobioną lekcją.

 

Należy zatem postawić pytanie, co zrobić, żebyśmy zaczęli postrzegać Polskę jako nasze własne państwo. Możemy to osiągnąć dzięki lepszemu poznaniu faktów z naszej historii. Twórcze odczytanie polskiej przeszłości i czerpanie z niej inspiracji przyczyni się bez wątpienia do wzmocnienia polskiej niepodległości i podmiotowości. Czy jednak ma to miejsce? By dać przykład najprostszy - fakt, że kiedyś Lwów i Wilno były polskimi miastami, wypadł z popularnego obszaru wiedzy i - poza kresowianami - nie budzi szerszego odzewu. Nie wywołują już szczególnego zainteresowania ani I Rzeczpospolita, ani powstania XIX w., ani II Rzeczpospolita. Są to inne światy, zamknięte i bez odniesień do przeszłości. Jakbyśmy zostali wykastrowani. Jedyne elementy przeszłości, które zachowały moc oddziaływania na większe grupy ludności, to Powstanie Warszawskie i Katyń. Ale już rzezie Polaków na Wołyniu to wydarzenia mniej znane niż rzeź Ormian przez Turków. Nazwa „Huta Pieniacka” brzmi pustym dźwiękiem nieniosącym żadnych treści. Podobnie jak „Naliboki”, „Ponary” czy „Koniuchy”.

Tymczasem, najważniejsze narody europejskie – nie mówiąc o Amerykanach – które dominowały w przeszłości, w tym również Niemcy, łączą triumfalizm z pamięcią o krzywdach, realnych lub wyimaginowanych. To samo dotyczy narodów żydowskiego, japońskiego i wielu innych.

 

Razem, bez dzielenia się na lepszych, gorszych, prawych i lewych, choć w ten jeden dzień świętować wspólnie. Niestety, chyba w Polsce się tak nie da.

 

Prywatnie - większość moich znajomych to osoby o lewicowych i liberalnych poglądach (o zupełnie nie-postkomunistycznym sposobie myślenia) i przyszłość tych znajomości nie jest uzależniona od naszych sporów dot. spraw publicznych. Bo my nie pełnimy wobec siebie żadnej innej roli poza prywatnymi.

Odnośnik do komentarza

Zauważ też, że upadek muru berlińskiego - moment historycznie mniej doniosły niż obalenie komunizmu w Polsce - został w Niemczech podniesiony do rangi mitu. Miało to służyć dowartościowaniu obywateli byłego NRD. Takiego dowartościowania społeczeństwa w Polsce zabrakło; z przyczyn dla mnie zupełnie jasnych. W tym sensie rok 1989 pozostał dla Polaków nieodrobioną lekcją.

To ja chyba mieszkam w innej Polsce, bo Okrągły Stół czy Sierpień '80, to są rzeczy, które bardzo mocno się promuje. Ale tylko przez lewą, czy raczej GazWyborczą, stronę, bo prawacy uważają, że to była zdrada narodowa.

Należy zatem postawić pytanie, co zrobić, żebyśmy zaczęli postrzegać Polskę jako nasze własne państwo. Możemy to osiągnąć dzięki lepszemu poznaniu faktów z naszej historii. Twórcze odczytanie polskiej przeszłości i czerpanie z niej inspiracji przyczyni się bez wątpienia do wzmocnienia polskiej niepodległości i podmiotowości. Czy jednak ma to miejsce? By dać przykład najprostszy - fakt, że kiedyś Lwów i Wilno były polskimi miastami, wypadł z popularnego obszaru wiedzy i - poza kresowianami - nie budzi szerszego odzewu. Nie wywołują już szczególnego zainteresowania ani I Rzeczpospolita, ani powstania XIX w., ani II Rzeczpospolita. Są to inne światy, zamknięte i bez odniesień do przeszłości. Jakbyśmy zostali wykastrowani. Jedyne elementy przeszłości, które zachowały moc oddziaływania na większe grupy ludności, to Powstanie Warszawskie i Katyń. Ale już rzezie Polaków na Wołyniu to wydarzenia mniej znane niż rzeź Ormian przez Turków. Nazwa „Huta Pieniacka” brzmi pustym dźwiękiem nieniosącym żadnych treści. Podobnie jak „Naliboki”, „Ponary” czy „Koniuchy”.

Tymczasem, najważniejsze narody europejskie – nie mówiąc o Amerykanach – które dominowały w przeszłości, w tym również Niemcy, łączą triumfalizm z pamięcią o krzywdach, realnych lub wyimaginowanych. To samo dotyczy narodów żydowskiego, japońskiego i wielu innych.

Kolejny raz mam zupełnie inne uczucia. Chyba każdy Polak na hasło "Wilno" albo "Lwów" reaguje stwierdzeniem "kiedyś to było nasze". A przykłady z życia wzięte to AW Polaków na Litwie czy Pogoń Lwów.

Przykład z Ormianami zupełnie nietrafiony. To jest wydarzenie unikalne na skalę światową, przecież tam zginęło około 1/4 ludności narodu! Przykład japoński równie trafny, tak pamiętają krzywdy, że tuż po wojnie stali się niemal wasalami Ameryki bez własnej armii*.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem interpretacja tego plakatu może być przecież całkiem inna, chociaż sam wiem, jak często trudno wyskoczyć z własnej „wtórnej racjonalizacji” ;). Niemniej, skoro już padł zarzut, to pozwolę sobie na krótką uwagę ogólną: skoro obecny p. Prezydent niczego zdrożnego nie widzi w zapraszaniu „generała mniejsze zło” do Belwederu, to może świętujmy 11 Listopada i z jego gościem? I z młodymi „marksistami” spod znaku KP(P)? Pod portretami Dmowskiego, Piłsudskiego i... Róży Luksemburg? Czy taka fikcyjna jedność nie byłaby czasem jednak znakiem obłudy?

a znakiem czego ma być w takim razie świętowanie tego dnia w marszu organizowanym przez fanklub Janusz Walusia, księdza Tiso, gett ławkowych, czy ukraińskich nacjonalistów, że o Jobbiku nie wspomnę? aktem żarliwego patriotyzmu? no bo jeśli jednoczenia się, to za takich "patriotów" bardzo dziękuję i tylko utwierdzam się w opinii, że 10 lat blokowania pięcipowiowców zanim GazWyb rozreklamował ich imprezkę i swoim nieudolnym poparciem dla blokad spowodował wyjście nacjonalistów z niszy, to był dobry wybór a w MN biorą udział lemingi, którym wystarczy przed oczami zamachać logiem Wyborczej, żeby bezrefleksyjnie zrobili coś dokładnie odwrotnego od tego co pod tym logiem jest napisane...

Odnośnik do komentarza

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kaczynski-to-powinno-byc-swieto-autentycznych-pols,1,5301748,wiadomosc.html

 

Kiedy to sie skonczy? Czy ten mały człowieczek chciał, zeby te marsze nie byly zabezpieczone przez policje? Przeciez on tylko czekał na to, zeby zadyma byla jak najwieksza, bo mógłby wtedy naujadać. Co do nieobecnosci premiera podczas obchodów to na poczatku myslalem ze powienien byc, ale z drugiej strony nie byl na wycieczce krajoznawczej tylko odwiedził żołnierzy w Kosowie. Kurde jak ogladalem reakcje Obamy i Romneya po wyborach bylem w szoku. Jeden podziekował drugiemu za walke w wyborach, nikt nikogo nie oskarzał o sfałszowane wybory. Czemu u nas tak nie moze byc?

Odnośnik do komentarza

Jak ja poezji nie znoszę, to ten utwór pasuje w tej chwili doskonale:

 

Rzadko na moich wargach -

Niech dziś to warga ma wyzna -

Jawi się krwią przepojony,

Najdroższy wyraz: Ojczyzna.

 

Widziałem, jak się na rynkach

Gromadzą kupczykowie,

Licytujący się wzajem,

Kto Ją najgłośniej wypowie.

 

Widziałem, jak między ludźmi

Ten się urządza najtaniej,

Jak poklask zdobywa i rentę,

Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.

 

Widziałem, jak do Jej kolan -

Wstręt dotąd serce me czuje -

Z pokłonem się cisną i radą

Najpospolitsi szuje.

 

Widziałem rozliczne tłumy

Z pustą, leniwą duszą,

Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej

Resztki sumienia głuszą.

 

Sztandary i proporczyki,

Przemowy i procesyje,

Oto jest treść Majestatu,

Który w niewielu żyje.

 

Więc się nie dziwcie - ktoś może

Choć milczkiem słuszność mi przyzna -

Ze na mych wargach tak rzadko

Jawi się wyraz: Ojczyzna.

 

(...)

Odnośnik do komentarza

to ja jestem "prawakiem" bo wprawdzie mam poglądy jak najbardziej liberalne jeżeli chodzi o mnie, ale dla mojej dziewczyny mam poglądy jak najbardziej konserwatywne.

 

Powiedz dziewczynie, że jeśli nie chcesz uprawiać pozamałżeńskiego seksu, to jeszcze nie są to konserwatywne poglądy.

Odnośnik do komentarza

Dla większości pewnie zwrot "prowokacja policyjna", niezależnie jakimi materiałami byłby opatrzony, stał się wytarty i jest standardowym wytłumaczeniem "kiboli". Tym razem jednak spróbujcie schować poglądy i uprzedzenia do kieszeni i obejrzyjcie powyższe filmiki. Od siebie powiem tyle, że widziałem jak ci w zielonych kominiarkach rzucali kostką brukową w swych kolegów, zakutych w hełmy, kryjących się za tarczami.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...