Skocz do zawartości

PokeFootball


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

Vul - To nie ta wersja, więc zapomnij :P

Escort - Podziękował.

Maciej - Możesz mnie za to albo skarcić albo mi podziękować ;)

 

 

Niestety druga porażka z rzędu stała się prawdą. Mój zespół nie mógł sobie poradzić z Lorcą podczas wyjazdowego spotkania. Drużyna gospodarzy, która znajduje się dwa oczka nad nami, zagrała bardzo dobre spotkanie, panując na boisku przez większą część spotkania. Gdyby nie bardzo dobra gra mojego bramkarza, Davida Relano, czuję, że przegralibyśmy z większą ilością straconych bramek. Niestety jest on tylko wypożyczony, z Betisu B, a ja nie mam porządnego piłkarza, który mógłby go zastąpić w nowym sezonie. No, ale jeszcze trochę czasu, na poszukiwania, mam, więc liczę, że kogoś znajdę.

 

[26/38] Segunda Division B, gr. 4

(6) Lorca - Baza (8)

1:0 Busto 37'

2:0 Robles 60'

MoM: Robles (Lorca), 8

Odnośnik do komentarza

Vul - Odnowione "Redy" - "FireRed".

 

 

Wreszcie mogliśmy zaprezentować się przed własną publicznością. Jednak takiego prezentowania się, nikt by nie chciał oglądać. Nie zagraliśmy źle, ale nie włożyliśmy w ten mecz 100%, więc kibice mieli prawo być niezadowoleni z wyniku. Chociaż bezbramkowy remis uważam za korzystny rezultat, to jednak brakowało nam na boisku tego "czegoś", co mieliśmy w wielu innych spotkaniach. Tak czy siak zachowujemy ciągle bezpieczną odległość od strefy spadkowej.

 

[27/38] Segunda Division B, gr. 4

(8) Baza - Algeciras (9)

0:0

MoM: Juan Carlos Duque (Algeciras), 7

Odnośnik do komentarza

Vul'u kochany - Muszę Cię zdziwić i wyprowadzić z błędu, z którym najwyraźniej przebywasz na co dzień, gdyż jest w tej edycji Bellsprout. Ma go chociażby gówniarz (lub gówniara, teraz nie pamiętam) w jaskini, za PokeCenter, gdzie kupiło się/nie kupiło się Magikarpa.

 

 

Wędrując po mieście spotkałem Vula, był on akurat zajęty rasowaniem swoich pokemonów. Stwierdziłem, że przyjrzę mu się jak walczy z innym trenerem i dopiero potem zagadam z nim. W pierwszej "rundzie" do walki wystawił swojego, niesamowitego Bellsprouta. Jego przeciwnikiem była Kakuna. Bellsprout poradził sobie z nią bez najmniejszych problemów. W drugiej "rundzie" jego przeciwnik wystawił Oddisha. Vul przez jakiś czas zastanawiał się co zrobić. W końcu zdecydował i schował swojego poka do pokeballa i wyciągnął jakąś... rybę. Wyrzuciwszy ją spadała na ziemię i bardziej przypominała rybę, która się smaży na patelnię niż pokemona gotowego do walki. Pierwszy raz na oczy widziałem takiego stworka, więc wyjąłem Pokedex i dowiedziałem się co nieco o tym zwierzaczku.

 

Magikarp - pokemon-ryba, którego trudniej wytrenować, niż zdobyć Mistrzostwo Świata reprezentacją Vanuatu. Duże, czerwone łuski oraz ogromne płetwy są cechą charakterystyczną tego pokemona. Zastanawiające jest jednak to, do czego one mu służą, gdyż Magikarp nie umie pływać (mimo, że ryba), a sunie po powierzchni głębin morskich. Ważne - TYLKO DLA WYTRWAŁYCH POKEMANIAKÓW!!!

 

Patrzyłem na Vula z niedowierzeniem. What the fuck? - zaszalałem i pomyślałem angielszczyzną - Albo jest głupi, albo wytrwały.... Nagle Oddish zaczął atak, trafił wodnego stworka, ale ten dalej leżał nieruchomo. Tak jakby nie poczuł, że coś w niego wleciało, w tym przypadku liść. Chwilę później Vul wrzasnął.

 

- TERAZ MAGIKARP!!!

- ...

- ATAKUJ!!!

- ...

- k***a!!! - krzyknął po raz ostatni i posmutniał

 

Magikarp zrozumiał chyba swój błąd i w jednym momencie wystrzelił z ziemi jak rakieta. Trafił małego Oddisha płetwą i wrócił do swojej pozycji. Oddish padł na ziemię i więcej się już z niej nie podniósł. To ta ryba potrafi atakować??? - pomyślałem zdziwiony. W oczach Vula panowała jedynie radość. Wiedziałem, że nikt mu jej nie zabierze. Schylił się, wziął swojego stworka na ręce i ucałował go. W tym samym momencie Magikarp zaczął machać ogonkiem. Najwyraźniej spodobało się mu to. Podszedłem do nich. Wyglądali tak słodko... tak radośnie... Wyglądali jak rodzina. Przywitałem się z Vulem, a następnie pogłaskałem Magikarpia. Ten jednak odpowiedział mi pokazaniem swoich zębów.

Odnośnik do komentarza
Vul'u kochany - Muszę Cię zdziwić i wyprowadzić z błędu, z którym najwyraźniej przebywasz na co dzień, gdyż jest w tej edycji Bellsprout. Ma go chociażby gówniarz (lub gówniara, teraz nie pamiętam) w jaskini, za PokeCenter, gdzie kupiło się/nie kupiło się Magikarpa.

 

Do zła-pa-nia, mistrzu, DO ZŁA-PA-NIA :]

 

Piknie dziękuję za część :*

Odnośnik do komentarza

Vul - Jak znajdę gdzieś jakiegoś "dzikusa" to zrobię screena i wrzucę tutaj specjalnie dla Ciebie.

Do czytających - Coś mi się popieprzyło z kolejkami, jednak z tego co patrzyłem, to o żadnym meczu nie zapomniałem :| Wielkie przepraszam.

 

Odbyłem z Vulem długą, aczkolwiek przyjemną rozmowę. Wróciłem do domu i poszedłem spać. Późnej siedziałem nad butelką czerwonego wina i głowiłem się co tutaj zrobić z następnym meczem. Przeanalizowałem wszystko i wszystkich piłkarzy od góry do dołu i wytypowałem zawodników, którzy wystąpią w podstawowym składzie. Następny mecz - Melilla (11); gdzie - Municipal Alvarez Carlos, Melilla; cel - plan minimum - remis. Jak się skończyło? Wynik 0:2... 10 strzałów oddanych na bramkę przeciwnika, ale tylko jeden w światło bramki... 3 spalone... 1 nieuznany rzut karny... Do tego wszystkiego dochodzi zjebka od Związku Piłki Nożnej, że oficjalnie skarżę się na pracę sędziego. Krótko mówiąc: KATASTROFA... Teraz to nawet nie mam komu się wyżalić... Brock ma w dupie wszystko i wszystkich, moja matka nie żyje, prof. Oak dalej siedzi w swoim laboratorium, Vul ma dziewczynę, Raven siedzi w Zespole R, Kwitiego się boje, a Misty... Misty jest wolna!

[29/38] Segunda Division B, gr. 4

(10) Melilla - Baza (8)

1:0 Epitie 39'

2:0 Epitie 84'

MoM: Juan Ramon Epitie (Melilla), 8

Odnośnik do komentarza

Na mecz z Cartageną przybył Giuseppe Carillo, menadżer włoskiej Foggii. Okazało się to dużą motywacją dla mojego zespołu, jednak nie na tyle, żeby wygrać mecz z siódmą w tabeli drużyną. Graliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie. Jednak jej końcówka i początek drugiej był horrorem. Przez uśpienie moich zawodników cieszyliśmy się tylko z remisu, a cały mecz mogliśmy spokojnie wygrać. Dawno, ale to już dawno nie wygraliśmy żadnego spotkania. Mieliśmy dobry okres gry, jednak teraz wszystko się spieprzyło. Nie wiem co jest tego powodem, ale szukam go cały czas... Może mi się w końcu uda go znaleźć...

 

[30/38] Segunda Division B, gr. 4

(9) Baza - Cartagena (7)

1:0 Pazos 35'

2:0 Martins 45'

2:1 Sivori 45'

2:2 Juvenal 46'

MoM: Martins (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

Baza przypomniała sobie wreszcie czym jest zwycięstwo. W wyjazdowym meczu z Mazarron wygraliśmy 4:2. Na stadionie w Mazarron usiadło 179 kibiców, którzy patrzyli jak ich zespół dostaje lanie. Spotkanie rozegraliśmy bardzo spokojnie, bez nerwów, dzięki czemu udało się osiągnąć taki, a nie inny wynik. Należy też zauważyć, że graliśmy z przedostatnią drużyną w tabeli. Zapewne to również wpłynęło na grę moich piłkarzy, którzy nie chcieli się zbłaźnić. Czyżby kryzys został zażegnany? Do końca zostało 7 kolejek, więc wszystko się okaże w niedługo. Spaść nie spadniemy, ale również nie awansujemy. Jesteśmy na bezpiecznej pozycji i to mnie bardzo cieszy.

 

(19) Mazarron - Baza (9)

0:1 Pazos 2'

1:1 Colorado 13'

1:2 Kosecki 35'

1:3 Martins 43'

1:4 Nandi 58'

2:4 Carrasco

-:- Hernandez, cz.k., 89'

MoM: Jakub Kosecki (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

Vul - Albo powinniśmy być skuteczniejsi... :/

 

 

Nie chciałbym mówić za szybko, ale muszę. Chyba już jest po kryzysie. W meczu z Puertollano odnieśliśmy, drugie z rzędu, zwycięstwo ligowe. Byliśmy faworytami w tym meczu, jednak po ostatnich wynikach obawiałem się, że ostatnia wygrana była przypadkiem. Okazało się jednak, że nie. Moi piłkarze powrócili do formy. Wygraliśmy skromnie, bo tylko 1:0, ale trzy punkty zapisaliśmy na swoim koncie. Po tym meczu dowiedziałem się, po co na meczu z Catrageną, na stadionie pojawił się trener Foggi. Jest on zainteresowany kapitanem Bazy - Juanem Pablem Vojvodą. Bacznie obserwowany w każdym meczu obrońca, daje z siebie zawsze maxa. Czy odejdzie z klubu? Dopóki nie dostałem żadnej oferty, trudno mi cokolwiek powiedzieć. Jednak muszę pamiętać o stanie konta klubowego, które jest w opłakanym stanie. Ciągle przypomina mi o tym zarząd, który jest usatysfakcjonowany moją postawą, jednak narzeka na pustki w kasie. Zresztą, ja na nich narzekam, że sami nic z tym nie próbują zrobić. No, ale cóż. Moim zadaniem jest utrzymanie klubu w lidze za wszelką cenę. W tym sezonie mam to raczej zapewnione. Co przyniesie nowy? Oby wzmocnienia...

 

[32/38] Segunda Division B, gr. 4

(9) Baza - Puertollano (5)

1:0 Kosecki 44'

MoM: Jakub Kosecki (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

Vul - Takie prawie polskie nazwisko :)

 

 

Wyjazd do Ecija mógłbym uznać za udany, gdyby nie to, że puściły mi nerwy. Graliśmy dobrze i prawie wygraliśmy. Od 27 minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika, gdyż z boiska został wyrzucony Pepe Diaz. Nasze ciągłe ataki nie przynosiły jednak skutku, mimo, że poprawiliśmy swoje strzelanie. Juanma był w bardzo dobrej formie i nie było sposobu, żeby go pokonać tego dnia. Nerwy mi puściły, kiedy sędzia nie dał nam rzutu karnego. Wypowiedziałem się o tym w krótkim wywiadzie pomeczowym. Oczywiście Związek Piłki Nożnej nie czekał długo ze swoją reakcją. Dostałem 180 tys. funtów grzywny i kolejne ostrzeżenie. Ale co miałem zrobić, kiedy widziałem, że Bławat był ewidentnie faulowany na polu karnym? Chamstwa nie zniese... tylko tyle mam do powiedzenia.

[33/38] Segunda Division B, gr. 4

(14) Ecija - Baza (9)

-:- Pepe Diaz, cz.k., 27'

0:0

MoM: Juanma (Ecija), 7

Odnośnik do komentarza

Vul - Zobaczymy co da się zrobić.

 

 

Raz Kuba, raz Kupa. Po meczu z Luceną w całej Bazie tylko to było słychać. Kibice cieszyli się podwójnie. Po pierwsze wygraliśmy kolejny mecz. Znów skromnie, 1:0, ale wygraliśmy. Bramkę strzelił właśnie Kosecki. Po drugie najlepszy strzelec w tym sezonie zdobył swoją dziesiątą bramkę dla hiszpańskiego klubu. Niestety drugi Kuba w zespole, Bławat, zapomniał chyba jak się strzela gole. Uznawany, na początku, za znakomitego napastnika ma tylko (aż, jeżeli patrzeć ile bramek strzelamy podczas meczu) 4 gole na swoim koncie w trzynastu rozegranych meczach. Zalicza jednak dobre mecze, więc nie mam co marudzić.

 

[34/38] Segunda Division B, gr. 4

(8) Baza - Lucena (15)

1:0 Kosecki 65'

MoM: Jakub Kosecki (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

Spotkałem się z Vulem, by pokazał mi co potrafi jego rybka. Magikarp okazał być się bardzo ciekawym pokemonem. Niby nic nie umie, ale jak przyłoży się porządniej, to znokautuje. Poszliśmy polować na dzikie pokemony. Po kryjomu liczyłem, że trafię na jakiegoś Bellsprouta, jednak nie miałem tyle szczęścia. Magikarp miał dwa ataki. Jeden był zabójczy, drugi był, teoretycznie, bezużyteczny. O tym pierwszym każdy słyszał. Rybka leży nieruchomo na ziemi i nagle wylatuje jak rakieta nawalając płetwami. Drugi jest bardziej... naturalny - Atakował oddechem. Nie był to oddech zabójczy, trujący czy też paraliżujący. Była to zwykła czynność biologiczna, bez której pokemon nie mógłby żyć. Vul był jednak bardzo zadowolony ze swojego malucha.

 

W pewnym momencie coś jednak zaczęło się zmieniać. Kiedy Magikarp wygrał walkę z dzikim Ratatą, zaczęło się pojawiać białe światło. Wyłaniało się ono zza łusek i otaczało całego pokemona. Już wiedziałem, że będzie ewoluował, ale za żadne skarby świata nie wiedziałem w co. Nowy pokemon robił się coraz większy, większy, większy. Jego płetwy także się zaczęły wydłużać, wraz z długością tułowia (???) pokemona. Stały się ostre jak brzytwa. Vul w pewnym momencie nie wytrzymał.

 

- O ja pier***e... To jest piękne... - stał wpatrzony w coś, co powstawało - O k***a...

 

W jednym momencie białe światło znikło. Magikarp został Magikarpem i w nic się nie prze ewoluował. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Wszystko działo się normalnie, bez niczego, nikt nic nie zrobił, dopóki Vul nie powiedział "O kur...".

 

- Wiem co jest Vul! - krzyknąłem z radością - Wiem dlaczego przestał!

- Czemu?

- Przez kurwę! - krzyknąłem dumnie

- Eee? Jaką kurwę?

- Pamiętasz kiedy Magikarp zaatakował po raz pierwszy?

- Jak walczyłem z Oddishem.

- Tak. Ale wtedy też rzuciłeś "kurwą".

- Eee... - Vul zaczął myśleć - RACJA!!! Ash jesteś geniuszem. Ale... co teraz?

- Wychodzi na to, że nie możesz teraz mówić tego magicznego słowa.

- ... - Vul stał zaskoczony

- Musisz czekać. Tylko mi się teraz nie poddawaj.

- Nigdy więcej "k***a"... Nigdy więcej "k***a"... Nigdy więcej "kur..." - szeptał pod nosem, ale w pewnym momencie się jakby zaciął - k***a!!! MIAŁO JUŻ NIE BYĆ k***y!!!

Odnośnik do komentarza

Biedny Vul nie mógł już rzucać najsłynniejszego, polskiego słowa na "k". Ogólnie postanowił, że nie będzie przeklinać, co najbardziej ucieszyło jego stworki. Jako pocieszenie zabrałem go ze sobą nam wyjazdowe spotkanie z Talaverą na Municipal El Prado. Niestety wynik nie pocieszył go zbytnio. Przegraliśmy 0:2, a o postawie moich zawodników nie chcę nawet wspominać. Jednak było to spowodowane tym, że na ten mecz nie mogłem wystawić trzech podstawowych zawodników (Martins, Kolo, Vojvoda), gdyż pauzowali za kartki.

 

[35/38] Segunda Division B, gr. 4

(15) Talavera - Baza (7)

1:0 Lafuerza 24'

2:0 Mairata 73'

MoM: Pedro Mairata (Talavera), 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...