Skocz do zawartości

PokeFootball


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

No to raczej jasne, że trawiasty pokemon jest dosyć odporny na elektryczne ataki ;) Dobra strategia i znajomość słabości pokemonów przeciwnika to podstawa :]

 

Ja tam walczyłem Gravelerem i ciachałem poki Surge'a Magnitudem ;)

Odnośnik do komentarza

Vul, Raven - Jeszcze gdyby w piłce szło mi tak, jak idzie w pokemonach, to by było cudnie ;(

 

 

Pierwszy mecz w sezonie 2008/2009 rozgrywaliśmy na El Puerto da Santa Maria, a naszym przeciwnikiem było Portuense. Byliśmy przygotowani, zmotywowani i gotowi do walki. Okazało się jednak, że moi piłkarze za bardzo uwierzyli w swoje umiejętności piłkarskie. Po dobrych wynikach w meczach towarzyskich w spotkaniu ligowym nie pokazali nic ciekawego. Gorzej... Pokazali się ze swojej najgorszej strony, przegrywając to spotkanie 1-3. Gdyby nie czerwona kartka, dla jednego z piłkarzy gospodarzy, zwycięstwo nad moją drużyną byłoby bardziej okazałe. Nie wiem co się stało... Taktyka była ta sama, co podczas sparingów. Grali Ci, co najlepiej spisywali się podczas tamtych meczów (nie licząc Pazosa, który lecz kontuzję). Ale to już jest przeszłość. Mam nadzieję, że ich gra będzie się stopniowo poprawiać.

 

[1/38] Segunda Division B, gr. 4

(-) Portuense - Baza (-)

1:0 Rosado 22'

2:0 Torres 25'

3:0 Rosado 45'

-:- Sambruno, cz.k., 74'

3:1 Luque 89'

MoM: Ivan Rosado (Portuense), 8

Odnośnik do komentarza

Po beznadziejnym rozpoczęciu rozgrywek ligowych, czekał nas drugi mecz wyjazdowy. Tym razem zmierzymy się z Guijuelo na ich terenie. Początku tego spotkania nie były łatwe, jednak z minuty na minutę graliśmy coraz lepiej. Gol, strzelony przez gospodarzy, bardzo zezłościł moich zawodników. W pierwszej połowie doprowadziliśmy do wyrównania, jednak w drugiej części dobiliśmy rywali. Gospodarze, którzy w poprzednim sezonie grali w Segunda Division B w grupie 2, zostali upokorzeni przed własną publicznością. Kibice wygwizdali ich, a swojego bramkarza, Fuentesa, prawie zabili wzrokiem.

 

[2/38] Segunda Division B, gr. 4

(8) Guijuelo - Baza (19)

1:0 Mario 17'

1:1 Luque 30'

1:2 Sergio Floro 74'

1:3 Kosecki 84'

MoM: Jakub Kosecki, 8

Odnośnik do komentarza

W Pucharze Hiszpanii zagraliśmy z Leganes. Zagraliśmy dobry mecz. Celnie strzelaliśmy, przemyślana gra, dobre podania. Tylko zastanawiam się po co to wszystko, skoro i tak przegraliśmy w tym spotkaniu. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i dokładniejszym. Co sprawiło zatem, że przegraliśmy? Jeden mały błąd Gerardo... Jeden, mały, pieprzony błąd. Gdybyśmy przegrali w karnych, albo chociaż w dogrywce to bym jeszcze zrozumiał... 0:1 do Leganes oznaczało, że wypadliśmy z rozgrywek. Coś strasznego...

Puchar Hiszpanii, 2 runda

Baza 0:1 Leganes

0:1 Navas 14'

MoM: Marco Navas (Leganes), 8

Odnośnik do komentarza

Aguilas w poprzednim sezonie walczyło o awans do wyższej ligi. Teraz przyjechało do nas po trzy punkty - z góry byliśmy skazani na porażkę w tym spotkaniu. W pierwszej połowie panowali na boisku. Byli lepsi w każdym elemencie gry, dzięki czemu strzelili nam bramkę. W 14 minucie meczu Honorio przebił się przez tłum obrońców i w akcji jeden na jeden pokonał mojego bramkarza. Od tej sytuacji moja obrona zaczęła grac rozważniej. Oczywiście opłaciło się to. Druga połowa, to pokaz naszych umiejętności, a właściwiej Jakuba Koseckiego. Polak dużo i celnie strzelał na bramkę rywala. W 58 minucie został faulowany na polu karnym, dzięki czemu zdobyliśmy jedenastkę. Sam poszkodowany zamienił ją na bramkę. Tym golem ustalił wynik spotkania, a sam został nazwany graczem meczu. Jestem bardzo zadowolony z wyniku spotkania, gdyż Aguilas kolejny raz jest typowane na faworyta do awansu. Po meczu dostałem informacje, że moi kibice bardzo się cieszą z formy, jaką prezentuje Polak. To dobrze, zbieram plusy u nich.

 

[3/38] Segunda Division B, gr. 4

(9) Baza - Aguilas (6)

0:1 Honorio 14'

1:1 Kosecki, rz.k., 58'

MoM: Jakub Kosecki (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

- Panie - zaczął mój asystent - Problem mamy...

- Jakiej natury?

- Hmm... powiedzmy, że buntowniczej natury...

- To znaczy?

- Piłkarze się buntują.

- A to niby czemu? Kasę na czas dostają, niektórzy większą ode mnie, ale to szczegół, chorzy nie są, w klubie widzę tylko spokój.

- Ta... Bo się boją...

- Czego?

- Raczej kogo.

- ... - popatrzyłem na mojego asystenta - Że mnie niby?

- Ta.

- Którzy się buntują?

- Jonathan Rey, Jose Luis Muino czy też Martins.

- A co im nie tak?

- Mówią, że mało grają.

- A co ja im na to poradzę? Koseckiego nie zdejmę, bo strzela i oby strzelał dalej. Ismael przypomniał sobie jak się w piłkę gra i ładnie asystuje. Zresztą to samo tyczy się Badioli. Obrona też przyzwoicie gra.

- Mi nie musi Pan tego mówić, ja to wiem.

- Co, mam wstawić rezerwowych, żeby wpierdziel dostawać? Wole martwić się o własny tyłek.

- No tak, tak. - przerwał na chwilę - Acha, jeszcze jedna rzecz.

- No? Mam nadzieję, że lepsza.

- Ludzie chodzą po mieście, a przy tym plotkują i marudzą.

- Że co?

- Że Bławat to ciota i strzelać nie umie.

- No tutaj muszę się zgodzić... Coś mu ostatnio nie wychodzi. Coś z tym trzeba zrobić. Na nowych zawodników mnie nie stać.

- A Sergio Floro i Christian?

- Sam widzisz, że oni lepiej grają kiedy wchodzą z ławki.

- W tym problem.

- Dokładnie... A co z kasą? Dalej na minusie lecimy? - zapytałem

- Jak zawsze. Z płacami wyrabiamy, ale kibice nie przychodzą na mecze. Ciężko jest.

- I mi się obrywa za to. Staram się jak mogę, walczę o każdy grosz, staram się oszczędzać i wypaść jak najlepiej w lidze. A tu dupa.

- Jebani kibice. - rzucił mój asystent

- Eee... No, masz racje. Jebani to oni są.

Odnośnik do komentarza

Postanowiłem odwiedzić Misty. Poszedłem pod jej salę, bo tam można ją najłatwiej złapać, ale okazało się, że mogłem jedynie pocałować klamkę. Na sali wisiała karteczka: JESTEM NA URLOPIE Z MOIM MISIEM :* Wiadomość prawie jakby była jakąś małą dziewczyną, a nie dorosłą kobietą. Stwierdziłem więc, że pojadę na wioskę zobaczyć co u prof. Oaka. Wszedłem do laboratorium i spotkałem jednego z jego uczniów. Okazało się, że profesorek pojechał na jakieś spotkanie pokemaniaków. Znów tylko cmoczek w klamkę. Czy ja mam dziś pecha? Wróciłem do domu. Po drodze kupiłem sobie piwko i zasiadłem przed komputerem. Popatrzyłem po opisach kto jest, a kogo nie ma. Vul - Niedostępny / Pasę owce., wenger - Niedostępny / Walczę z tą przeklętą klątwą, Raven - Zaraz wracam / Jestem, ale mnie nie ma.... Mógłbym tak wymieniać i wymieniać...Czyżbym został sam i nawet nie mam z kim piwa się napić? W końcu wziąłem lustro i wypiłem sam ze swoim odbiciem. Przy okazji pogadałem sobie z moim drugim ja. Czasem z kimś mądrym trzeba pogadać. - zacząłem się śmiać sam do siebie.

 

Następnego dnia rozgrywałem mecz z Sevillą Atletico. Po raz kolejny pokazaliśmy, że z nami trzeba walczyć od początku do końca. Podobnie, jak w poprzednim meczu, pierwsza połowa należała do drużyny przeciwnej. I to goście strzelili pierwszą bramkę. Druga połowa była już nasza. Prawdą było to, co powiedziałem mojemu asystentowi, że Sergio Floro gra lepiej po wejściu z ławki rezerwowych. To dzięki jego bramce udało się wywalczyć jeden punkt z trudnym przeciwnikiem. Natomiast Jakub Bławat mocno się doigrał. Po raz kolejny fatalnie się zaprezentował i postanowiłem, że wystawie go do wypożyczenia. Może przypomni sobie, w innym klubie, jak się strzela i powróci do składu. Oczywiście, o ile ktoś będzie go chciał...

 

[4/38] Segunda Division B, gr. 4

(10) Baza - Sevilla Atletico (11)

0:1 Sanchez 25'

1:1 Sergio Floro 51'

MoM: Sergio Floro (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

Raven - Już się poprawiam :P

 

 

- Ash... Kolejny się pluje...

- Kto znowu?

- Christian.

- No przecież była o nim mowa ostatnio. Dalej uważam, że Sergio Floro jest lepszy.

- Nie ten, ten drugi...

- Christian Jimenez Lara?

- Tak, ten obrońca.

- Przecież dostał ostatnio szansę.

- Chce więcej...

- Prawie jak kobieta... Dostanie paluszek, a będzie szarpać się na całą rękę... Bez przesady.

- ...

- A ja chcę słonika na złotym łańcuszku. Myślisz, że gdzieś takiego dostanę?

- Wątpię.

- Nawet na Allegro szukałem i nic... Tragedia. Nigdzie nie mogę go dostać... - nagle sobie o kimś przypomniałem - Chyba, że Ravena zapytam, bo całą chatę na Allegro wystawił już chyba. - asystent nawet nie zareagował na to, co do niego powiedziałem - Nie zawsze się dostaje to co się chce. Niech się przykłada podczas treningów to pomyślimy.

 

No i zaczęły się problemy. A może ich sprzedać w cholerę? Wtedy załatwiłbym problem z kasą, ale z drugiej strony nie mam kogo wrzucić na ich miejsce. Chyba trochę pograją, żeby im przeszło, a potem znów usadowię ich na ławce rezerwowych... Najwyżej przegram parę spotkań. Ale wtedy zrobię sam sobie problem, wiedząc, że niezadowoleni będą kibice i zarząd. Tragedia. Czy z roku na rok będzie gorzej? Najpierw powinienem zadać sobie inne pytanie. Ile ja tutaj wytrzymam?

Odnośnik do komentarza

Siedziałem sobie na plaży i patrzyłem beztrosko w morze. Fale szumiały, słońce świeciło, a ja czułem się jak w raju. Ze słuchawek dochodziły dźwięki wydawane przez

, a w ręku miałem zimnego Bosmana, którego powoli sączyłem, delektując się nim. Wreszcie jakieś dobre, polskie piwo. - pomyślałem sobie, biorąc kolejnego łyka. Nagle raj i porządek został zakłócony przez sygnał telefonu. Popatrzyłem na wyświetlacz mojego MDA III i zobaczyłem facjatę Vula.

 

- Ash, obijasz się! - ani "cześć", ani "ch** Ci w dupę"... zawszę kochałem kulturę u tego chłopaka

- Eee? Cześć Vul.

- Vetr!!! Ile mam Ci razy powtarzać, że jestem bardziej Vetrowaty, a nie Vulowaty!!!

- Sorka, postaram się już nie pomylić.

- Mam taką nadzieję - chyba naprawdę się zdenerwował - Odpowiesz mi na pytanie?

- Bo odpoczywam... - powiedziałem nieśmiało

- Co robisz? Opierdzielasz się? Gdzie?

- Nad morzem...

- Nad morz... - w głosie Vu... Vetra było słyszeć wkurzenie - Czy Ciebie pogięło Ash?

- To znaczy? - niepewnie zapytałem

- Liga przed Tobą. Zresztą dwie ta piłkarska i pokemon. Bunt w klubie. Problemy własne... A Ty się obijasz i odpoczywasz sobie beztrosko?

- Tak. Coś w tym złego?

- Skoro uważasz, że nie, to chyba nic...

- No właśnie. A skąd wiesz o buntach w klubie?

- Powiedzmy, że mam swoich informatorów. Zresztą wiem o sytuacjach w wielu klubach. Trochę tu, trochę tam, więc jeśli coś by Cię interesowało, to jestem do Twojej dyspozycji.

- Dobrze wiedzieć. A teraz mam do Ciebie prośbę.

- Słucham?

- Daj mi wypocząć fizycznie i psychicznie!!!

Odnośnik do komentarza

Koniec obijania się, wystarczająco odpocząłem, a teraz czas wziąć się do roboty. Przez cały weekend siedziałem nad pięknym, polskim morzem w Świnoujściu. Leżałem i nic nie robiłem, a jedynym moim zmartwieniem były kończące się butelki piwa. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie telefon od Vula. Przez niego zmobilizowałem się do pracy i postanowiłem wrócić do Bazy. Musiałem się sprężać, gdyż czekał mnie mecz wyjazdowy z Betisem B. Gospodarze tego meczu znajdowali się trzy oczka nad nami w tabeli i byli zdecydowanymi faworytami w tym spotkaniu. Okazało się jednak, że nasze szczęście, z poprzedniego sezonu, przeszło i na ten sezon. W pierwszej połowie meczu nie było bramek, jednak kibice nie mogli narzekać na brak akcji. Bardzo dobrze spisywali się napastnicy obu drużyn, którzy nabiegali się w pierwszej części spotkania. Druga połowa to pokaz strzelecki. Bramki padały przemiennie - raz jedni, raz drudzy. Można to porównać do głupiej dziewczyny, która nie może zdecydować się, którego ma sobie wziąć. Chwilę po gwizdku rozpoczynającym drugą cześć meczu, gola strzelił Jakub Kosecki. Był to jego trzeci gol w tym sezonie. Polak pokazuje, że ciągle jest w bardzo wysokiej formie i, że nie warto go nie wystawiać. Od 61-66 minuty, padły dwa gole. Najpierw strzelili gospodarze spotkania, a właściwiej Pablo Garcia, a później wynik meczu ustalił Christian, który wszedł z ławki rezerwowych. Znakomity mecz moich zawodników. Zdobyliśmy bardzo ważne punkty, jednak ciągle utrzymujemy się na 10-ej pozycji.

 

[5/38] Segunda Division B, gr. 4

(7) Betis B - Baza (10)

0:1 Kosecki 49'

1:1 Garcia 61'

1:2 Christian 66'

MoM: Jakub Kosecki (Baza), 8

Odnośnik do komentarza

Vul - Żebyś widział jak cieszyłem się z gola na 2:1 :keke:

 

 

Po świetnym meczu z Betisem B trzeba było przygotować się na spotkanie z Eciją. Graliśmy przed własną publicznością, przez co, teoretycznie, mieliśmy większe szanse. Los uśmiechną się do nas już w pierwszej połowie. W 34 minucie meczu z boiska wyleciał obrońca gości - Abel. Podbudowało to moich zawodników, którzy pewniej szarżowali na bramkę przeciwnika. Niestety ślamazarność oraz nieskuteczność moich piłkarzy nie pozwoliła na strzelenie jakiejkolwiek bramki. Najlepszą sytuację miał Jakub Bławat (wszedł z ławki rezerwowych), który wpakował piłkę do siatki, ale był na spalonym. Wielkie brawa należą się mojemu bramkarzowi, który znakomicie spisał się na swojej pozycji. Wybronił wszystkie strzały rywali i został uznany piłkarzem spotkania.

 

[6/38] Segunda Division B, gr. 4

(10) Baza - Ecija (15)

0:0

MoM: Gerardo (Baza), 7

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...