Skocz do zawartości

Już za kilka lat wstąpimy do elity...


Tuvar

Rekomendowane odpowiedzi

Wiecie jaka jest różnica między Olszewskim a Bębnem? Taka sama jaka między Casillas'em a Dudkiem...

 

arubaluba - z tym jest ciężko. Gdy piłkarz dostanie ocenę 5 i wlepię mu ostrzeżenie, to on się obraża i uważa że "został niesłusznie potraktowany". Wszystko zależy od osobowości gracza, do której przywiązuję ogromną wagę.

 

Cały Wrocław żył rewanżem z Wisłą. Po udanym meczu na wyjeździe, teraz kibice oczekiwali od nas równorzędnej walki z utytuowaną drużyną, a najbardziej optymistyczni fani myśleli nawet o awansie do półfinału. Zadanie to może być wyjątkowo trudne. Do podstawowego składu "Białej Gwiazdy" powrócili nieobecni we wcześniejszym spotkaniu Niedzielan i Dudka. Mimo to nie pękaliśmy. Wyszliśmy na murawę zdeterminowani. Kibice po raz kolejny pokazali, że są naszym 13-stym zawodnikiem i głośno skandowali nazwisko naszych graczy, aż ciary przechodziły po plecach. Taktyka opierała się na absolutnym zdominowaniu środka pola i wyeliminowaniu z gry kilku piłkarzy, bez których zespół Macieja Skorży traci na swojej wartości. Zaczęliśmy ambitnie. Na prawej stronie Klofik sprytnym zwodem ośmieszył Diaz'a i popędził na bramkę, jednak w ostatniej chwili Kostarykańczyk naprawił swój błąd i dobrym wślizgiem zażegnał niebezpieczeństwo. Wiślacy zagrali bardzo agresywnie, dzięki czemu co kilka chwil mieliśmy rzuty wolne. Jeden z nich próbował wykorzystać Szewczyk. Szkoda, że jego długiego podania nie przeciął nikt z naszej drużyny. Obawiałem się, że tego dnia może powtórzyć się zasada "my graliśmy, a przeciwnicy zdobyli bramkę". I niestety się powtórzyła. Na długi wrzut z autu zdecydował się Marcin Baszczyński. Piłka idealnie wylądowała na głowie Niedzielana a ten ze spokojem zdobył bramkę. Od tego momentu nie mieliśmy nic do stracenia. Ustawiłem zespół na grę skrzydłami, daleko od własnej bramki. Podziałało błyskawicznie. Osiem minut po stracie bramki piłkę na szesnastym metrze dostał Gancarczyk. Spojrzał, że golkiper Wisły wyszedł na kilka metrów i wykorzystał to doskonale: przerzucił piłkę nad Pawełkiem i doprowadził do remisu. Nasi najbardziej zagorzali kibice odpalili race i dalej, bardzo mocno dopingowali swoich pupili. Głośne gwizdy ostudziły zapały Wiślaków i dzięki temu to my wzięliśmy się na poważnie do roboty. W samej końcówce spotkania mieliśmy rzut rożny. Z rogu centrował Klofik a wielkie zamieszanie wykorzystał Majkowski i strzałem przy słupku dał nam prowadzenie!! Nie mogliśmy tego stracić, chociaż rywale szybko rzucili się do odrabiania strat. Tego dnia na Olszewskiego nie było mocnych! Najpierw kapitalnie wybronił strzał Boguskiego, by chwilę potem w tylko sobie znany sposób zatrzymać szarżującego Niedzielana. Z takim bramkarzem nie mogło być inaczej! Sen stał się prawdą. Śląsk Wrocław w półfinale Pucharu Polski.

 

Wrocław, Oporowska; 25.04.2008

widzów: 6824

PP ćwierćfinał 2/2 [-] Śląsk Wrocław - [-] Wisła Kraków 2:1 (1:1) [Gancarczyk 35', Majkowski 84' - Niedzielan 27']

MoM: Cleber (OŚ; Wisła Kraków) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Cap (57' Telichowski) - Sacha, Szewczyk (80' Dudek), Klofik, Gancarczyk - Łudziński (72' Majkowski), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Fajnie, że są na świecie są jeszcze optymiści

 

Na zakończenie trzydziestej kolejki do Wrocławia przybył zespół Tur Turek, który w dotychczasowych spotkaniach zdobył... osiem punktów. Nasi dzisiejsi rywale są już praktycznie zdegradowani do trzeciej ligi, co wcale nie oznaczało że możemy liczyć na łatwe trzy punkty. Przyjezdni grali bardzo cofnięci, lecz mimo tego byli zespołem częściej atakującym od nas. My ograniczyliśmy się do kopania rywali po łydkach i wybijania piłki na auty. Po godzinie gry, gdy Szewczyk po raz kolejny przejechał korkami po głowie rywala, sędzia nie wytrzymał i wyrzucił naszego kapitana z murawy. Chwilę później los kolegi mógł podzielić Pokorny. Na szczęście Czechowi w ostatniej chwili przypomniało się, co bym mu zrobił w szatni i ubłagał sędziego o ostatnią szansę. Podczas gdy wspomniany Pokorny błagał o przebaczenie, goście zdobyli bramkę. We własnym polu karnym zderzyli się Wołczek z Olszewskim. Kiedy nasi kibice krztusili się ze śmiechu, na pustę bramkę uderzył Krzysztof Sikora. Mój asystent energicznie machał rękami, gdyż ja tego uczynić nie mogłem: po straceniu bramki sędzia nakazał mi opuszczenie murawy z powodu ogromnej ilości blug rzucanych w stronę swojej linii obrony. Twierdza Wrocław zdobyta, a ja mam już dosyć tej ligi.

 

Wrocław, Oporowska; 30.04.2008

widzów: 2094

2 liga 30/34 [1] Śląsk Wrocław - [18] Tur Turek 0:1 (0:0) [sikora 65']

MoM: Krzysztof Sikora (N; Tur Turek) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Telichowski - Klofik, Szewczyk, Mikołajczak (63' Dudek) - Łudziński (31' Majkowski), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Ostatniego dnia kwietnia odbyło się losowanie półfinału Pucharu Polski. Oprócz nas do rozlosowania zostały zespoły Korony Kielce i Legii Warszawa. Największą sensacją jest obecność na tym szczeblu rozgrywek Kmity Zabierzów. Szybko, bo już po pierwszej serii losowań wiedziałem na kogo trafi mój zespół. Natrafiliśmy na naszego 2. ligowego rywala! Wystarczy zagrać na swoim normalnym, wysokim poziomie a mamy szansę na awans do finału.

 

Wieczorem doszła do nas smutna wiadomość. Zespół Polonii Warszawa, który wiosną idzie jak burza, gładko wygrał swój mecz i wyprzedził nas w tabeli! Klub ze stolicy ma lepszy bilans bramek od naszego klubu i dzięki temu "połknęli" nas.

 

Podsumowanie miesiąca: kwiecień 2008

 

Bilans spotkań: 6 [4-1-1] | bramki: 11:3

2. liga: 1 [+1] | bramki: 8:1

Puchar Polski: ćwierćfinał [vs Wisła Kraków 1:1; 2:1] | półfinał [vs Kmita Zabierzów -:-]

Finanse: € 482 tys. (+ € 315 tys.)

Budżet transferowy: € 111 tys.

 

Transfery (kraj): brak

 

Transfery (zagranica): brak

 

Ligi europejskie:

Anglia: Man Utd [+11] {M}

Belgia: Anderlecht [+14] {M}

Francja: Olympique Lyon [+3]

Grecja: Panathinaikos [+2]

Hiszpania: Real Madryt [+10] {M}

Holandia: Ajax [+7] {M}

Niemcy: HSV [+0]

Polska: Zagłębie Lubin [+2]

Portugalia: FC Porto [+1]

Rosja: FK Moskwa [+1]

Szkocja: Celtic [+9] {M}

Włochy: Inter [+0]

 

Mecze reprezentacji Polski: brak

 

Polskie kluby w europejskich pucharach: brak

 

Ranking światowy:

1. Brazylia 1681 [+0], 2. Włochy 1643 [+0], 3. Anglia 1599 [+0] | 43. Polska 683 [+2]

Odnośnik do komentarza

Z całą stanowczością muszę stwierdzić, że pogłoski o tragicznej formie Śląska w rundzie wiosennej, są w pełni prawdziwe. Na nic zdają się nowe ustawienia taktyczne, polecenia indywidualne, bądź rozmowy motywacyjne. Nawet, gdy wysoko wygrywamy to i tak nasza gra pozostawia wiele do życzenia. Całkowicie odpuszczamy z kryciem, co sprawia że rywale mają wiele okazji do zdobycia bramki, a tylko ich nieudolność pozwala nam utrzymać wynik. Stąd w spotkaniu 31. kolejki przeciwko Warcie Poznań ustawiłem zespół zupełnie inaczej. Teraz mieliśmy grać bliżej pomiędzy poszczególnymi formacjami i o wiele dokładniej. Łatwo jest zrozumieć moją frustrację, gdy w 6. minucie spotkania Olszewski musiał wyciągać piłkę z siatki. Piłkę w obrębie szesnastki otrzymał Ekwueme i jednym zwodem ośmieszył dwójkę naszych środkowych obrońców, a później mocnym strzałem posłał piłkę obok słupka. Wszystko się spieprzyło. Zespół, który miał grać futbol z innej planety, nie potrafi skonstruować żadnej sensownej akcji. Dopiero w drugiej połowie coś się zaczęło dziać. Najpierw na strzał z dystansu zdecydował się Ulatowski, a chwilę później ten sam zawodnik dostał doskonałą piłkę, jednak jego strzał z trzech metrów znacznie minął bramkę gości. Z rozpaczą spoglądałem na zegarek, a gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni nie wytrzymałem. Bez żadnego słowa poszedłem do szatni, a później błyskawicznie udałem się do swojego domu, nie zamieniając z zawodnikami nawet pół słowa.

 

Wrocław, Oporowska; 03.05.2008

widzów: 4159

2 liga 31/34 [2] Śląsk Wrocław - [15] Warta Poznań 0:1 (0:1) [Ekwueme 6']

MoM: Błażej Jankowski (OŚ, DP; Warta Poznań) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Telichowski - Sacha (63' Klofik), Szewczyk, Dudek (79' Kaźmierczak), Gancarczyk - Gregorek (50' Łudziński), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

To zależy. Próbuję wszystykich rozwiązań, które w poprzednich klubach działały wyśmienicie. Chyba autorzy gry specjalnie zrobili taki trik, aby Śląsk wiosną grał antyfutbol. Mimo tego nie poddajemy się...

 

Tegoroczny kalendarz rozgrywek Pucharu Polski ułożył się w tak przedziwny sposób, że półfinał z Kmitą musieliśmy rozgrywać dopiero na początku maja. Do gry egzekwowałem najlepszych graczy z Gregorkiem i Ulatowskim ma czele. Spotkanie zaczęło się dla nas doskonale. Błyskawicznie przez linię obrony przedarł się Gregorek i w 4. minucie mocnym uderzeniem przy słupku dał nam prowadzenie. Jednak chwilę potem jeden z naszych filarów musiał opuścić murawę. Telichowski został brutalnie potraktowany przez rywala, przez co nie mógł kontynuować gry. W jego miejsce pojawił się Cap, który chwilę potem zapoczątkował groźną akcję. Czech po długim rajdzie lewą flanką dograł piłkę na nogę Ulatowskiego. Najlepszy napastnik naszej drużyny pomylił się nieznacznie przez co goście mieli jeszcze matematyczne szanse, by doprowadzić do wyrównania. Nieporadność Kmity pod naszą bramką szybko się zemściła. Co prawda mocne uderzenie Klofika z rzutu wolnego cudem obronił bramkarz, jednak chwilę potem golkiper przyjezdnych nie miał nic do powiedzenia. Piłkę w polu karnym otrzymał Łudziński i mocnym strzałem z pierwszej piłki ustalił wynik meczu. Rewanż w Zabierzowie wydaje się tylko formalnością.

 

Wrocław, Oporowska; 06.05.2008

widzów: 2649

PP półfinał 1/2 [-] Śląsk Wrocław - [-] Kmita Zabierzów 2:0 (1:0) [Gregorek 4', Łudziński 61']

MoM: Krzysztof Ulatowski (OP/N Ś; Śląsk Wrocław) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Telichowski (8' Cap) - Klofik (61' Sacha), Szewczyk, Dudek, Gancarczyk - Gregorek (50' Łudziński), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Długo głowiłem się nad grą Śląska w tej rundzie. Nie ma się co uszukiwać; gramy tragicznie i z wielkim trudem zdobywamy kolejne punkty. Teraz wszystko zapowiadało się dobrze. Polonia zgubiła punkty ze Stalą, dzięki czemu zwycięstwo Łomżą mogło nam zapewnić awans na 1. pozycję w lidze. Nie było łatwo. Rywale z wielką łatwością konstruowali akcje. My nastawiliśmy się na kontrę i, jak pokazał czas, słusznie. Po jednym z niedokładnych podań piłkę w środku pola odzyskał Szewczyk i zagrał błyskawicznie do Sachy. Przebojowy skrzydłowy dośrodkował z lewej strony boiska wprost na głowę Karola Gregorka, który bez problemu umieścił piłkę w siatce. Obawiałem się, że mogą to być miłe złego początki. Na szczęście się myliłem. Kilka chwil później ponownie świetnie zaprezentował się Szewczyk. Teraz, nasz doświadczony pomocnik odważnym wśligiem odzyskał piłkę, a następnie długim podaniem uruchomił napastników. Piłkę przejął Ulatowski i błyskawicznie zagrał do wychodzącego z prawej strony Klofika. Najlepszy asystent ligi tym razem uderzył nie do obrony i podwyższył wynik. Po kilkunastu minutach Klofik ponownie pokazał nam swoje nieprzeciętne umiejętności. Najpierw ośmieszył kryjącego go obrońcę, a później z trudnej sytuacji dośrodkował w pole karne. Tam wyjątkowym sprytem popisał się Szewczuk i strzałem pod poprzeczkę zdobył trzecią bramkę dla naszego zespołu. Po przerwie mieliśmy ciąg dalszy wielkiej strzelaniny. Już 6. minut po zmianie stron w piłkę nie trafił stoper gości, co skrzętnie wykorzystał Sacha, w pełnym gazie mijając bramkarza i zdobywając cudownego gola. Dawno nie widziałem tak rozpędzonego Śląska. Co prawda w doliczonym czasie meczu honorową bramkę dla czerwono-białych zdobył Jurgielewicz, jednak to nie było najważniejsze. W końcu zagraliśmy dobre spotkanie, a na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Zostały dwa mecze do końca sezonu, a wygrywając w jednym z nich, mamy szansę na bezpośredni awans do Orange Ekstraklasy!

 

Wrocław, Oporowska; 09.05.2008

widzów: 4159

2 liga 32/34 [9] ŁKS Łomża - [2] Śląsk Wrocław 1:4 (0:3) [90+2' Jurgielewicz - Gregorek 11', Klofik 19', Szewczuk 43', Sacha 51']

MoM: Patryk Klofik (OP PŚ; Śląsk Wrocław) 9

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Cap - Klofik, Szewczyk, Sacha (63' Gancarczyk) - Szewczuk (57' Dudek) - Ulatowski, Gregorek (71' Majkowski)

Odnośnik do komentarza

Rewanżowe spotkanie półfinału Pucharu Polski z Kmitą Zabierzów zapowiadało się na łatwy spacerek. Przez chwilę rozważałem nawet wystawienie rezerwowego składu, ale ostatecznie rozum zwyciężył nad sercem i na plac boju posłałem najsilniejszy zespół. Często bywało tak, że lekceważyliśmy rywala i to dla nas kończyło się źle. Teraz ma być inaczej. Długo tłumaczyłem swoim ludziom, aby grali tak, jakby wynik wcale nie był przesądzony. Na boisku wyglądało to całkiem nieźle. Gospodarze w początkowych fazach meczu grali bardzo chaotycznie, a nasze ostrzeliwanie ich bramki było dalekie od ideału. Pierwszy celny strzał na bramke oddaliśmy po kwadransie gry. Górną piłkę wygrał Łudziński i zagrał na prawo do wybiegającego Klofika, który błyskawicznie dośrodkował w pole karne. Z piłką minął się najpierw Gregorek, później Szewczyk i z groźnej akcji wyszły nici. Chwilę później stworzyliśmy doskonałą akcję. Piłkę dostał Gancarczyk a na naszego skrzydłowego ruszyło aż trzech obrońców! Janusz błyskawicznie zauważył niekrytego Kicińskiego i podał mu piłkę przed pole karne. Młody stoper celnie przymierzył i strzałem po ziemi zdobył cudowną bramkę. Stracony gol całkowicie załamał Kmitę. Od tego czasu grali jeszcze gorzej, często gubiąc się nawet przy wyprowadzaniu akcji. Z żalem było patrzeć na ich grę, ale musieliśmy grać swoje. Dopiero w drugiej odsłonie meczu zwiększyliśmy wynik. Po piłkę na własną połowę cofnął się Łudziński i rozpoczął długi rajd na bramkę. Były napastnik Ruchu Chorzów szybko przemieścił się pod drugą bramką i płaskim strzałem ustalił wynik spotkania. Mecz się dla nas skończył, ale to nie był koniec emocji na dzisiaj. Ze skupieniem słuchaliśmy wieści z Kielc, gdzie Korona rozgrywała rewanżowe spotkanie z Legią. Po kilku minutach spiker głośno krzyknął: "Gospodarze wygrali!!!". Cały stadion zadrżał w posadach. Porażka drużyny z Warszawy oznaczała, że w finale rozgrywek o Puchar Polski zmierzymy się z Kolporterem, który w lidze nie wygrał od czterech spotkań.

 

Zabierzów, Gminny Stadion Sportowy; 14.05.2008

widzów: 1824

PP półfinał 2/2 [-] Kmita Zabierzów - [-] Śląsk Wrocław 0:2 (0:1) [Kiciński 12', Łudziński 57']

MoM: Sebastian Dudek (OP Ś; Śląsk Wrocław) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Cap - Klofik, Szewczyk, Dudek (76' Kaźmierczak), Gancarczyk (51' Sacha) - Łudziński, Gregorek

Odnośnik do komentarza

arubaluba - zastanowię się nad zatrudnieniem Guliego na dłużej :D

 

Domowe spotkanie z Podbeskidziem miało szczególny charakter dla Mariusza Sachy. Szybki skrzydłowy przybył do naszej drużyny właśnie z klubu z Bielsko Białej. Sacha w rundzie jesiennej dla swojego byłego klubu zdobył osiem goli, a teraz uważany jest tam za zdrajcę. Tego dnia mieliśmy jedno zadanie. Zwyciężyć i cieszyć się z bezpośredniego awansu do Orange Ekstraklasy. Taka okazja musiała mobilizująco podziałać na mój zespół, bo szybko wzięli się do roboty. W 9. minucie prawym skrzydłem w pole karne przedarł się Klofik a następnie mocnym strzałem zmieścił piłkę międy interweniującym bramkarzem, a słupkiem. Tak szybko strzelony gol działał na wyobraźnię i pozwalał optymistycznie wierzyć w przebieg tego meczu. Nasze nastroje mógł zepsuć Pater, który mocno uderzył z dystansu, ale dobrze w tej sytuacji zachował się nasz bramkarz. Ostatnimi czasy to właśnie Olszewski jest najsłabszym punktem naszej drużyny. Często jego nieporadne interwencje pozwalały rywalom na rozpoczęcie groźnych akcji. Podobnie było i w tym spotkaniu. W 38. minucie piłkę wybił Olszewski w taki sposób, że ta spadła pod nogi Piotra Komana, którego strzał o pół metra minął poprzeczkę. Z kolejnymi minutami do piłkarze z Bielsko Białej rozpoczęli szturm naszej bramki. Nie wiem w jaki sposób, ale prowadzenie udało nam się utrzymać do przerwy. W prosty sposób powiedziałem piłkarzom co od nich oczekuję w drugiej połowie. Męczyło mnie te kopanie piłki bez sensu, faulowanie kilkadziesiąt metrów od własnej bramki i strzelanie w dobrej sytuacji kilka metrów nad, lub obok bramki. Lekko zmodyfikowałem ustawienie. Teraz w akcje ofensywne miało się włączać więcej zawodników. Nie zagraliśmy wcale koncertowo. Długo zastanawialiśmy się jak skonstruować dobrą akcję, a gdy już ta sztuka się powiodła, padła bramka. Wszystko zapoczątkował Szewczyk. Jego długie podanie z rzutu wolnego znalazło adresata w osobie Krzyśka Ulatowskiego. Ula zgarnął piłkę spod nóg bramkarza i z olbrzymim trudem wpakował piłkę do bramki. Do końca meczu mieliśmy jeszcze kilka okazji, ale wynik się nie zmienił. To brzmiało jak sen. Śląsk Wrocław w sezonie 2008/2009 będzie grał w najwyższej klasie rozgrywkowej!

 

Wrocław, Oporowska; 17.05.2008

widzów: 3692

2 liga 33/34 [1] Śląsk Wrocław - [13] Podbeskidzie 2:0 (1:0) [Klofik 9', Ulatowski 75']

MoM: Łukasz Merda (BR; Podbeskidzie) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Cap - Klofik, Szewczyk, Szewczuk (61' Dudek), Sacha - Łudziński (45' Gregorek), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Ostatni mecz ligowy w sezonie 2007/2008 rozegramy w Płocku. Tamtejsza Wisła już dawno przestała się liczyć w walce o awans, a mimo to ich trener pokusił się o stwierdzenie, że jego zespół zmiażdży świeżo upieczonego pierwszoligowca. Cóż. Ambicja jest pozytywną cechą. W ostatniej kolejce musieliśmy radzić sobie bez kilku podstawowych graczy. Klofik narzeka na drobne problemy ze stopą, a najlepszy strzelec zespołu Krzysztof Ulatowski ma olbrzymie problemy kondycyjne i nie mogłem pozwolić sobie na wystawienie go do gry na kilka dni przed arcyważnym meczem w finale Pucharu Polski. Pokusiłem się o kilka niespodzianek. W ataku wystawiłem Bilińskiego, a za rozgrywanie piłki miał być odpowiedzialny młody Witkowski. Obaj zawodnicy wyróżniali się w rozgrywkach młodzieżowych, dzięki czemu postanowiłem im zaufać. Spotkanie o pietruszkę rozpoczęliśmy z animuszem. Po krótkiej wymianie piłki w środku pola z futbolówką zabrał się Witkowski. Debiutant ładnie pociągnął akcję w okolice pola karnego, a chwilę potem zdecydował się na zaskakujący strzał. Piłka, mimo tego że leciała bardzo nieprzyjemnie, została pewnie schwytana przez Binkowskiego. Na ziemię mogliśmy dać się zepchnąć zaledwie kilka minut później. Fatalny kiks popełnił Wołczek a błąd naszego podstawowego obrońcy próbował wykorzystać Peszko. Sławek wpadł w pole karne i podał piłkę wprost pod nogi Kretkowskiego. Tylko fenomenalna interwencja Olszewskiego, który przerzucił piłkę nad poprzeczką uratowała nas przed utratą gola. Szybko wzięliśmy się w garść i błyskawicznie przyniosło to efekty. Obrońcy Wisły popełnili katastrofalny błąd przy tworzeniu pułapki ofsajdowej. Umożliwiło to wyjście na czystą pozycję Bilińskiemu. 20-latek dopadł piłkę i z zimną krwią, strzałem z dziesięciu metrów trafił do siatki. Ten sam zawodnik próbował szczęścia pod koniec pierwszej odsłony. Szkoda, że tym razem w dobrej sytuacji Biliński o centymetry chybił. W drugiej połowie na boisku zameldował się Gregorek. Kibice bezlitośnie wygwizdywali każde dotknięcie piłki przez naszego nowego napastnika, co z pewnością nie ułatwiało mu gry. Sędzia nie mógł dłużej znieść nieporadności gospodarzy, więc postanowił im pomóc. W niezwykle kontrowersyjnej sytuacji, arbiter pokazał czerwony kartonik Szewczykowi, chociaż powtórki ewidentnie pokazały, że faulu nie było. Musieliśmy sobie radzić w osłabieniu. Co prawda rywale szukali swojej szansy gnębieniem bramkarza strzałami z dystansu, ale tego dnia na nasz zespół nie było mocnych. Ciężko wywalczonym zwycięstwem kończymy rozgrywki ligowe. Teraz czas na finał Pucharu Polski, który przesądzi czy za rok zobaczymy Śląsk w europejskich pucharach.

 

Płock, Stadion im. Kazimierza Górskiego; 21.05.2008

widzów: 4591

2 liga 34/34 [7] Wisła Płock - [1] Śląsk Wrocław 0:1 (0:1) [biliński 36']

MoM: Robert Binkowski (BR; Wisła Płock) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Cap, Telichowski (63' Pokorny) - Sacha, Szewczyk, Witkowski (71' Dudek) - Biliński, Łudziński (45' Gregorek)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...