Skocz do zawartości

Już za kilka lat wstąpimy do elity...


Tuvar

Rekomendowane odpowiedzi

Spokojnie, nic się nie stało. Poprosiłem o degradację, bo chce... sprawdzić kilka rzeczy?

 

Na zakończenie 24. serii spotkań czekała nas wycieczka do Gliwic, by zmierzyć się z 14. zespołem ligi - Piastem. Nie wiem jak to się stało, ale już po 6. minutach spotkania, zmuszeni byliśmy odrabiać straty. Piłkę w pole karne zagrał Petasz, a Rafał Andraszak na raty pokonał naszego golkipera. Po kwadransie gry byłem bliski szału. Piłkę we własnym polu karnym stracił Pokorny, a Petasz uderzył bardzo mocno, pod brzuchem Olszewskiego. Na początku wydawało mi się, że drużyna lidera, której nikt nie jest straszny, gra przeciwko mnie. Siedziałem zszokowany przebiegiem wydarzeń aż do 42. minuty, kiedy sprawy w swoje ręce wziął Łudziński i efektownym slalomem minął rywali jak tyczki, a następnie piekielnie silnym strzałem zdobył kontaktową bramkę. Długo, długo biliśmy głową w mur, a rywale od straty bramki umiejętnie się bronili. Dużo do gry wniósł wprowadzony w drugiej połowie Szewczuk. To on rozruszał naszą grę, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw zagrał piłkę pod nogi Łudzińskiego, który odegrał do Sachy, a ten strzałem po ziemi doprowadził do remisu. Kilka minut później ten sam zawodnik strącił piłkę głową w kierunku Majkowskiego, a ten celnym strzałem dał nam wymarzone prowadzenie! Jednak to nie był koniec strzelaniny. Już w doliczonym czasie gry, po długim rajdzie piłkę w pole karne zagrał Wołczek. Obrońcy niedokładnie wybili piłkę, co sprytnie wykorzystał Szewczyk i pewnym strzałem, przy słupku ustalił wynik meczu. Teraz byłem pewien: awans jest bardzo blisko i musielibyśmy być prawdziwymi idiotami, aby zmarnować taką okazję.

 

Gliwice, Okrza; 23.03.2008

widzów: 3728

2 Liga 24/34 [3] Piast Gliwice - [1] Śląsk Wrocław 2:4 (2:1) [Andraszak 6', Petasz 15' - Łudziński 42', Sacha 67', Majkowski 75', Szewczyk 90+2']

MoM: Tomasz Szewczuk (OP P, N; Śląsk Wrocław) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Telichowski - Chrobot, Dudek (78' Kaźmierczak), Szewczyk, Sacha - Łudziński (70' Majkowski), Ulatowski (45' Szewczuk)

Odnośnik do komentarza

Ci co czekają, będą nagrodzeni ;)

 

Zespół Kmity to drużyna bardzo dziwna. Grają w kratkę; z zespołami z czołówki (Lechia, Polonia, Wisła Płock) radzą sobie wyśmienicie, a punkty gubią w teoretycznie słabszych meczach. Tego dnia piłkarze z Zabierzowa byli dobrze dysponowani. Już po 6. minutach z 27-metra mocno uderzył Rozmuga, a piłka zatańczyła na poprzeczce i opuściła plac gry. Nerwowo zrobiło się kilka minut później. W niegroźnej sytuacji na bezpardonowany atak zdecydował się Pokorny. Doświadczony Czech z całych sił kopnął rywala w kostkę, dzięki czemu od 15. minuty byliśmy zmuszeni grać w osłabieniu. Koszmarną stratę w środku pola popełnił Szewczyk, przez co mogliśmy stracić bramkę. Na szczęście mocne uderzenie Ibrahima cudem na rzut rożny sparował Olszewski. W końcu goście zdobyli bramkę. Z piłką pognał Piotr Chlipała i zagrał futbolówkę w kierunku Rozmugi, który mierzonym strzałem pokonał bezradnego golkipera naszej drużyny. Frustracja udzieliła się Łudzińskiemu, który w przeciągu kolejnych 5. minut miał trzy dobre okazje do wyrównania. Co ciekawe, piłka za każdym razem lądowała kilka metrów od bramki Artura Sarnata. 29. minuta była kluczowa dla losów spotkania. Z boiska wyleciał Sebastian Kurowski, który mimo tego że miał już na koncie żółtą ręką, bezmyślnie zaatakował nogi Klofika. Siły się wyrównały, a chwilę potem wynik. Mocną piłkę w pole karne zagrał Dudek. Piłkę przejął Majkowski i końcem buta wepchnął piłkę do siatki. Po tym golu mieliśmy setkę okazji do wyjścia na prowadzenie. Szkoda, że z celnością było u nas na bakier. Sam Łudziński mógł zdobyć hattricka, ale to spotkanie go zdecydowanie przerosło.

 

Wrocław, Oporowska; 26.03.2008

widzów: 4694

2 Liga 25/34 [1] Śląsk Wrocław - [8] Kmita Zabierzów 1:1 (1:1)[Majkowski 34' - Rozmuga 19']

MoM: Maciej Kiciński (O Ś; Śląsk Wrocław) 8

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Telichowski - Klofik (67' Sacha), Szewczyk, Dudek (79' Kaźmierczak), Gancarczyk - Łudziński (79' Szewczuk), Majkowski

Odnośnik do komentarza

Nawet nie wiesz jak... zwłaszcza po tym spotkaniu

 

Wyjazd do Katowic miał nas utrzymać w przekonaniu, że domowy remis z zespołem Kmity był wypadkiem przy pracy. Wyglądało to raczej na początek kryzysu. Zwłaszcza, że zespół GKS-u bardzo mądrze rozgrywał piłkę między obrońcami i pomocnikami, a my za nic w świecie nie byliśmy w stanie przeciąć choćby jednego podania. Pierwszą bramkę straciliśmy po trzydziestu minutach gry. Piłkę przed pole karne poholował Wijas i oddał niesygnalizowany strzał z dwudziestu metrów. Tragiczna interwencja naszego bramkarza spowodowała, że musieliśmy odrabiać straty. Jeszcze przed przerwą gospodarze zwiększyli wynik meczu. Piłkę w polu karnym dostał Gielza, który ośmieszył naszą obronę i strzałem po ziemi zdobył gola. Nasz zespół ograniczał się do pojedynczych wypadów z których czasem wychodziło uderzenie, które zamiast w kierunku bramki, leciało w stronę gołębi siedzących na trybunach. A zespół z Katowic bawił się w najlepsze. 12. minut po wznowieniu gry centrę z rzutu wolnego wykorzystał Szymon Kapias i zapachniało pogromem. Sytuacji na boisku nie byli w stanie zmienić wprowadzeni Majkowski (51'), Mikołajczak (69') i Mariusz Sacha (69'). Jakby tego było mało, straciliśmy czwartą bramkę. Z rzutu wolnego huknął Prasnal i strzałem w okienko ustalił wynik meczu. Meczu o którym chcę jak najszybciej zapomnieć. Na pewno doszedłem do pewnych wniosków: Bęben w mojej drużynie już nigdy nie zagra.

 

Katowice, Bukowa; 30.03.2008

widzów: 2158

2 Liga 26/34 [8] GKS Katowice - [1] Śląsk Wrocław 4:0 (2:0)[Wijas 30', Gielza 42', Kapias 57', Prasnal 76']

MoM: Sebastian Gielza (N; GKS Katowice) 9

 

Bęben - Chrobot, Wołczek, Kiciński, Telichowski - Klofik (69' Mikołajczak), Kaźmierczak, Szewczyk, Gancarczyk (69' Sacha) - Ulatowski (51' Majkowski), Łudziński

Odnośnik do komentarza

Ale jak? :co:

 

Podsumowanie miesiąca: marzec 2008

 

Bilans spotkań: 0 [4-1-2] | bramki: 15:12

2. liga: 1 [+5] | bramki: 15:12

Puchar Polski: ćwierćfinał [vs. Wisła Kraków] | bramki: 0:0

Finanse: € 445 tys. (+ € 283 tys.)

Budżet transferowy: € 111 tys.

 

Transfery (kraj): brak

 

 

Transfery (zagranica):

1. Fabio (Gama) -> Sport Recife € 4.5 mln

2. Renato (Sao Paulo) -> Fluminense € 3 mln

3. Thiago Silva (Sao Paulo) -> Gremio € 2.7 mln

 

Ligi europejskie:

Anglia: Man Utd [+9]

Belgia: Anderlecht [+14]

Francja: Olympique Lyon [+3]

Grecja: Panathinaikos [+2]

Hiszpania: Real Madryt [+10]

Holandia: Ajax [+7]

Niemcy: Frankfurt [+3]

Polska: Zagłębie Lubin [+1]

Portugalia: Sporting CP [+0]

Rosja: FK Moskwa [+3]

Szkocja: Celtic [+6]

Włochy: Inter [+2]

 

Mecze reprezentacji Polski:

  • [TOW] Polska - Białoruś 1:1 (Smolarek 51' - Molosh 72']

Polskie kluby w europejskich pucharach: brak

 

Ranking światowy:

1. Brazylia 1616 [+0], 2. Włochy 1597 [+0], 3. Anglia 1523 [+0] | 45. Polska 651 [-3]

Odnośnik do komentarza

Nasze ostatnie wyniki nie napawały optymizmem. Sroga porażka w Katowicach uświadomiła mnie, że o awans będziemy walczyć do ostatniej kolejki. Teraz czekało nas ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Polski. Przeciwnik niezwykle trudny, bo przyszło nam się mierzyć z Wisłą Kraków. Byliśmy uważani za czarnych koni zawodów, jednak nikt normalny nie postawiłby żadnych pieniędzy na nasz zespół. Mimo tego zwycięstwo w tych rozgrywkach było dla mnie priorytetem, bo dzięki temu mieliśmy szansę walki o fazę grupową pucharu UEFA. Na stadionie przy ulicy Reymonta zebrało się ponad 12. tysięcy widzów z czego kilkuset przyjechało z Wrocławia. Rozpoczęliśmy obiecująco. Kilka sekund po gwizdku sędziego odważnym rajdem popisał się Sacha, lecz z jego dośrodkowania wyszedł strzał, a piłka zatrzymała się w rękach Pawełka. Z biegiem czasu wcale nie odstawialiśmy od rywali, a wręcz przeciwnie. Niektóre nasze ataki mogły zakończyć się bramką, tylko brakowało nam zimnej krwi pod bramką rywala. Po pół godzinie gry sektor gości oszalał ze szczęścia. Na desperacką akcję zdecydował się Klofik i w ostatniej chwili wycował piłkę przed pole karne. Do nieatakowanej piłki doszedł Szewczyk i z całych sił uderzył na bramkę. Piłka odbiła się od niefortunnie interweniującego Głowackiego i wpadła do bramki. Zapowiadało się na sensację, lecz to był dopiero początek spotkania. Kolejne akcje przekonały mnie, że mamy tego dnia wiele szczęścia. Strzały Łobodzińskiego, Brożka czy Cantoro powinny znaleźć drogę do siatki, jednak albo kapitalnie bronił Olszewski, albo futbolówka minimalnie mijała naszą bramkę. Mieliśmy po swojej stronie opatrzność, więc czemu tego nie wykorzystać? Z kolejnymi minutami graliśmy coraz spokojniej, a efektem tego była kolejna szansa bramkowa, którą zmarnował Łudziński. Na sekundy przed końcem pierwszej odsłony "Biała Gwiazda" przeprowadziła zabójczą kontrę. Cantoro posłał piłkę w kierunku wychodzącego na czystą pozycję Boguskiego, który strzałem w długi róg doprowadził do remisu. Jednak nie! Sędzia gwizdnął, uważając że skrzydłowy Wisły był na spalonym. Prawdziwym wyzwaniem na drugą połowę, było utrzymanie obecnego rezultatu. Nie było to wcale takie łatwe. Gdy gospodarze rozgrywali piłkę, nasz zespół bez sensu biegał wokół Wiślaków. Grając słabiej od gospodarzy mogliśmy zwiększyć prowadzenie! W prostej sytuacji pomylił się Cleber, co spowodowało że na czystą pozycję wyszedł Ulatowski. Zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i na raty, ale piłka spoczęła w rękawicach Pawełka. W końcu, co wydawało się nieuniknione, straciliśmy bramkę. Wspaniałym rajdem przez całe boisko popisał się Łobodziński, zagrał z klepki z Brożkiem i strzałem pod poprzeczkę zdobył kontaktową piłkę. Minuty płynęły jak godziny, a my mogliśmy w tym czasie stracić jeszcze 2-3 bramki. W końcu sędzia gwizdnął po raz ostatni. Remisujemy z bardzo groźnym rywalem na obcym stadionie, a co ważniejsze mamy olbrzymie szanse na awans do dalszej rundy Pucharu Polski!

 

Kraków, Reymonta; 02.04.2008

widzów: 12384

PP ćwierćfinał 1/2 [-] Wisła Kraków - [-] Śląsk Wrocław 1:1 (0:1)[Łobodziński 68' - Głowacki sam. 30']

MoM: Andrzej Olszewski (BR; Śląsk Wrocław) 8

 

Olszewski - Wołczek (71' Chrobot), Kiciński, Pokorny, Telichowski (67' Cap) - Klofik, Szewczyk, Dudek, Sacha - Łudziński (51' Majkowski), Ulatowski

Odnośnik do komentarza

Feta po remisie z Wisłą trwała bardzo krótko. Zawodnicy dostali dzień wolnego, a później musieliśmy rozpocząć przygotowania do pojedynku z dołującym Zniczem. Klub z Pruszkowa gra w tym sezonie antyfutbol. Nie dość, że ich drużyna zdobywa najwięcej żółtych i czerwonych kartek, to ciężko jest znaleźć mecze w których strzeliliby więcej niż dwa gole. Nie miałem najmniejszego zamiaru zadręczać się nieskutecznością przyjednych. Mnie interesowało, abyśmy nie popadli w samozachwyt i skoncentrowani wyszli na murawę i zagrali jak najlepiej, aby głodni sukcesów kibice mieli powód do dzikiej radości. Szczęście w tym, że moi podopieczni myśleli o tym samym i szybko wzięli się do roboty. Już w 4. minucie Łudziński pomimo asysty dwóch obrońców strzelił precyzyjnie przy słupku. Chwilę potem na efektowny rajd zdecydował się Klofik. Minął rywali jak tyczki na treningu i dokładnie podał do Przemka, któremu nie pozostało nic innego, niż zdobyć bramkę. Szkoda, że taką formę zaprezentowaliśmy dopiero teraz. Całkowicie zdominowaliśmy zespół Znicza i skutecznie wybijaliśmy im z głowy jakiekolwiek marzenia o zdobyciu choćby punktu. Jeszcze przed przerwą piłkę przejął Łudziński i jakby od niechcenia uderzył na bramkę. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Klasyczny hattrick młodego napastnika, podziałał również na jego kolegów z zespołu. Sam Ulatowski mógł pokonać bramkarza dwa razy, jednak tego dnia był strasznie nieskuteczny, a co za tym idzie - nie wyszedł na drugą połowę. Po zmianie stron Łudziński nieco odpuścił, co umożliwiło strzelanie bramek innym. Na początku spróbował Majkowski, którego strzał z narożnika boiska końcem palców na rzut rożny przerzucił golkiper Znicza. Chwilę później był jednak bezradny. Ponownie akcję zapoczątkował Majkowski i po długim rajdzie zagrał do Dudka, który technicznym strzałem z osiemnastego metra zwiększył nasze prowadzenie. Wynik meczu w samej końcówce ustalił strzałem z rzutu karnego Tomasz Szewczuk. Wspaniały mecz w naszym wykonaniu, który pozwolił nieco zapomnieć o pogromie w Katowicach.

 

Wrocław, Oporowska; 10.04.2007

widzów: 4281

2 Liga 27/34 [1] Śląsk Wrocław - [16] Znicz Pruszków 5:0 (3:0) [Łudziński 4', 9', 38', Dudek 56', Szewczuk kar. 83']

MoM: Przemysław Łudziński (N; Śląsk Wrocław) 9

 

Olszewski - Wołczek, Kiciński, Pokorny, Cap - Klofik (67' Sacha), Szewczyk, Dudek, Gancarczyk - Łudziński (79' Szewczuk), Ulatowski (45' Majkowski)

Odnośnik do komentarza

Po rozgromieniu Znicza w poprzedniej kolejce czekał na nas zespół Arki z którym gra nam się niezwykle ciężko. Dzisiaj było podobnie. Co prawda zespół Wojciecha Stawowego nie osiągnął optycznej przewagi, ale umiejętnie trzymali nas daleko od swojej bramki. Po kwadransie nareszcie się odblokowaliśmy i wyszliśmy z pierwszą akcją. Z lewego skrzydła dośrodkował Gancarczyk, a piłkę głową uderzył Dudek. Szkoda, że piłka po jego strzale kilka metrów minęła słupek bramki Bledzewskiego. Błyskawiczna odpowiedź Arki. Z lewego skrzydła do środka zszedł Wachowicz i oddał dobry strzał zza pola karnego. Piłka kozłowała, jednak dobrą interwencją popisał się Olszewski i mocno złapał piłkę w swoje objęcia. Straszny błąd kilka minut później mógł dać nam wymarzone prowadzenie. Zbyt długo z wybiciem piłki zwlekał Szyndrowski, a piłkę przejął Szewczuk i oddał atomowe uderzenie w kierunku bramki gospodarzy. Piłka uderzyła w bandy reklamowe i poleciała w kierunku trybun. Kopię sytuacji mieliśmy pięć minut później. Ponownie Szewczuk zwodem oszukał obrońcę i ostro dośrodkował w pole bramkowe, gdzie błąd popełnił Bledzewski. Wykorzystał to Ulatowski i uprzedzając kryjącego go obrońcę, zdobył bramkę. U rywali akcję ofensywne konstruował głównie Chmiest, który na dniach najprawdopodobniej opuści zespół Arki i przeniesie się za granicę. To właśnie po uderzeniach byłego piłkarza m.in. Odry Wodzisław piłka lądowała na słupkach. Mimo usilnych starań i zmarnowanych okazji wygrywamy 1:0 z trudnym rywalem i jesteśmy coraz bliżej awansu do Orange Ekstraklasy.

 

Gdynia, GOSiR; 15.04.2008

widzów: 5627

2 Liga 28/34 [5] Arka Gdynia - [1] Śląsk Wrocław 0:1 (0:1) [ulatowski 23']

MoM: Krzysztof Ulatowski (OP/N Ś; Śląsk Wrocław) 7

 

Olszewski - Chrobot, Wołczek, Kiciński, Cap - Szewczuk, Dudek (59' Kaźmierczak), Klofik, Gancarczyk (68' Szewczyk) - Ulatowski, Łudziński

Odnośnik do komentarza

Tegoroczny kalendarz ułożył się w taki sposób, że praktycznie co chwila gramy mecz przyjaźni. Naszym kolejnym przyjacielem z którym musimy się zmierzyć jest zespół Motoru Lublin, który w tym sezonie gra po prostu katastrofalnie, co osobiście mnie smuci. Od każdego zespołu dostają mocne lanie, dzięki czemu kontynuują serię sześciu spotkań bez zwycięstwa. Początkowo myślałem, czy nie odpuścić tego spotkania, jednak szybko wylałem na swoją głowę kubeł zimnej wody. Co prawda zabawiłem się w drobne eksperymenty. Na prawej obronie zagrał Chrobot, na lewej Cap w środku pola dawno nie widziany Mikołajczak, na skrzydle Sacha i w ataku Szewczuk, który ostatnio pełnił rolę rezerwowego. Postanowiłem, że dam odpocząć kilku zawodnikom, bez których nie wyobrażam sobie rewanżu z Wisłą. Spotkanie zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Nie atakowany przez nikogo Mikołajczak długo pociągnął futbolówkę i oddał soczyste uderzenie w kierunku bramki. Szkoda, że o pół metra niecelne. Błyskawiczna kontra gości powinna zakończyć się bramką. Na długi wypad zdecydował się Stachyra i, gdy wszyscy myśleli że dośrodkuje, uderzył z całych sił. Piłkę cudem na rzut rożny wybił Olszewski, który tego dnia miał sporo pracy. Zatrudniał go zwłaszcza Stachyra. Młody pomocnik swojej szansy szukał za każdym razem, gdy tylko miał piłkę przy nodze. Na poważnie do pracy wzięliśmy się na kilka minut przed przerwą. Linia obrony wraz z pomocnikami wymieniła osiemnaście podań (!) aż piłka dotarła do Szewczuka, który delikatną podcinką zdobył bramkę. Ta bramka może śmiało kandydować do konkursu na akcję sezonu. Prawdziwy popis swoich umiejętności dawał Mikołajczak, który w genialny sposób swoimi podaniami obsługiwał partnerów z zespołu. Jedno z takich zagrań wykończyć próbował Ulatowski, ale ocenę jego próby można sobie darować. Po godzinie gry sprawy w swoje ręce wziął Majkowski i mijając kilku rywali strzałem w okienko ustalił rezultat spotkania.

 

Wrocław, Oporowska; 21.04.2008

widzów: 2093

2 Liga 29/34 [1] Śląsk Wrocław - [16] Motor Lublin 2:0 (1:0) [szewczuk 41', Majkowski 60']

MoM: Radosław Mikołajczak (P PŚ; Śląsk Wrocław) 8

 

Olszewski - Chrobot, Pokorny, Wan, Cap - Dudek, Kaźmierczak (61' Witkowski), Mikołajczak, Gancarczyk - Szewczuk (47' Biliński), Majkowski

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...