Skocz do zawartości

Długi marsz


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Absolutnie nie. Coyne i Peltonen z trochę starszych sobie poradzą, a młodziaki nie są od nich mniej skuteczne - bo i trudno by było. Większość bramek i tak nie napastnicy strzelają.

Dlatego może nie idzie zbyt dobrze, skoro Twoja taktyka opiera się na super strzelcach... których teraz nie posiadasz?

Odnośnik do komentarza

Tuż przed wylotem do Ameryki Południowej kontuzję złapał pechowiec Wilson, więc pospiesznie dowołałem do kadry Seana O'Hanlona (27, DRC; —/—; Doncaster) z drugoligowego Doncaster. Najpierw graliśmy z Ekwadorem, a głównym celem tego meczu było sprawdzenie na prawej pomocy Reida i Milne'a. Jednakże zupełnie nieoczekiwanie to spotkanie otworzyło mi oczy na fakt, że Shay Given nie jest już tak pewnym punktem naszego zespołu, jak do tej pory sądziłem.

 

Zasadniczo spotkanie wypadło na remis, ale parę koszmarnych błędów w defensywie kosztowało nas porażkę. Po dwudziestu minutach wzajemnego obwąchiwania się napastnik Rosenborga Jasson Zambrano uderzył na wiwat z ostrego kąta, Given zlekceważył ten strzał, a tymczasem piłka dostała dziwnej rotacji i zatrzymała się dopiero w naszej bramce. Nasze ataki w pierwszej połowie były groźne, ale brakowało im wykończenia; jasno widziałem, że część zespołu ma problemy z motywacją w sparingach. W 43. minucie fatalny błąd popełnił pewny zazwyczaj McShane, odpuszczając pogoń za piłką, czego nie uczynił Zambrano, dzięki czemu po chwili mógł cieszyć się ze swojego drugiego gola w tym meczu. Dopiero ta bramka podziałała na mój zespół niczym zimny prysznic i jeszcze przed przerwą padł gol kontaktowy, a jego autorem był Elliott. Niestety po przerwie nie udało się nam doprowadzić do remisu, choć jeszcze w ostatniej akcji meczu Stokes przegrał pojedynek sam na sam z Caceido. Porażka była odrobinę niesprawiedliwa, ale miałem nadzieję, że przypomni to moim zawodnikom, iż żadnego rywala nie wolno lekceważyć. Zadowolony byłem z debiutu O'Hanlona, natomiast Milne w już drugim meczu zawiódł jako prawy pomocnik, podobnie zresztą jak Reid.

 

13.11.2010 Modelo, Guayaquil: 31.463 widzów
TOW Ekwador — Irlandia 2:1 (2:1)

19. J.Zambrano 1:0
43. J.Zambrano 2:0
45+1. S.Elliott 2:1

Irlandia: S.Given 6 (46. A.Lonergan 7) — J.O'Shea 7, P.McShane 6 (46. S.O'Hanlon 7), A.Kearney 7, S.Kelly 7 — D.Delaney 7 — D.Duff 7 (46. K.Treacy 7), L.Miller 7 (62. J.O'Brien 7), W.Flood 7, S.Reid 6 (46. D.Milne 6) — S.Elliott 7 (62. A.Stokes 7)

MoM: Jasson Zambrano (ST; Ekwador) — 8

Odnośnik do komentarza

Cztery dni później w Bogocie graliśmy z trzecią potęgą Ameryki Południowej, Kolumbią. Na bramce mecz zaczął tym razem Lonergan i spisał się poprawnie; "dobrze" byłoby przesadnym określeniem, zważywszy na wynik, ale przy żadnej z bramek nie zawinił. Już w 8. minucie efektownie obronił strzał Restrepo z dystansu, potem jeszcze przytomnie zatrzymał piłkę po strzale Araújo, tak więc mógł być zadowolony ze swojej gry. My ze swej strony również spisywaliśmy się nie najgorzej, strzały Elliotta i McGeady'ego sprawiły Gilowi sporo kłopotu, ale zdołał je obronić. W 34. minucie Restrepo objechał w naszym polu karnym O'Briena, który w przypływie rozpaczy przytrzymał go za koszulkę, a sędzia oczywiście podyktował rzut karny, który na gola zamienił González, i od tej pory mój zespół po prostu przestał grać w piłkę.

 

Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 58. minucie Fawcett uderzył kąśliwie z rzutu wolnego, Lonergan efektownie obronił, ale nasi obrońcy rozstąpili się niczym wody Morza Czerwonego, robiąc miejsce Gonzálezowi, który skwapliwie skorzystał z prezentu i podwyższył na 2:0. Teraz nie graliśmy już absolutnie niczego i w 77. minucie Araújo wrzucił piłkę w pole karne, a Ramos przy biernej postawie obrony ustalił wynik meczu. Przegraliśmy w pełni zasłużenie, a wnioski z naszej eskapady za ocean nie były optymistyczne. Po pierwsze, nie miałem prawego skrzydła — McGeady był chimeryczny niczym kobieta w ciąży, Reid był zawodnikiem przeciętnym, a Milne nie dorósł jeszcze do gry w pierwszej reprezentacji. Po drugie, czas Givena w drużynie narodowej dobiegł końca i od tej chwili zamierzałem stawiać na Lonergana. Po trzecie wreszcie, paru młodych zawodników, a wśród nich Gary Kelly, Milne oraz Brady, jeszcze nie mogło stanowić o sile drużyny narodowej i jeszcze przez rok czy dwa musieli terminować w młodzieżówce.

 

17.11.2010 El Campín, Bogota: 41.644 widzów
TOW Kolumbia — Irlandia 3:0 (1:0)

34. A.F.González 1:0 rz.k.
58. A.F.González 2:0
77. G.A.Ramos 3:0

Irlandia: A.Lonergan 7 — J.O'Shea 7 (61. C.Clarke 7), P.McShane 7, A.O'Brien 6, S.Kelly 7 — D.Delaney 7 — D.Duff 7 (46. K.Treacy 6, 75. D.Milne 6), L.Miller 7 (46. J.O'Brien 7), W.Flood 7, A.McGeady 5 (61. K.Foley 6) — S.Elliott 6 (46. G.Kelly 6)

MoM: Humberto Mendoza (DC; Kolumbia) — 9

Odnośnik do komentarza

Jeśli mój humor mógł się jeszcze bardziej pogorszyć, potrzebowałem tylko odpadnięcia w 1. rundzie z Pucharu Anglii. Moi chłopcy nie zawiedli mnie i zagrali taki piach, że miałem ochotę wyć do jupitera. Rushden już w 8. minucie objęło prowadzenie po strzale Brunta, który wykorzystał zamieszanie w naszym polu karnym. Po godzinie gry Drake, który jako jeden z nielicznych na boisku nie wiedział, że goście mają wygrać, wspaniałym uderzeniem z dystansu wyrównał na 1:1, ale trzy minuty później Abdul Kadir nieprzemyślanym faulem sprezentował rywalom rzut karny, pewnie wykonany przez Purse'a. Niby do końca atakowaliśmy, ale były to ataki nieprzygotowane i chaotyczne, tak więc tradycji stało się zadość i nie awansowaliśmy do drugiej rundy.

 

20.11.2010 Meadow Park, Gloucester: 364 widzów
FAC 1Rp Gloucester — Rushden 1:2 (0:1)

8. Ch.Brunt 0:1
64. M.Drake 1:1
67. D.Purse 1:2 rz.k.

Gloucester: G.Johnston — M.Drake, J.Routledge, I.Abdul Kadir YC, N.MacDonald — H.Ismail — A.Bates (59. F.Bastians), G.Lake, M.Moffatt, M.Spillane (59. B.Saah) — R.Gíslason (59. T.Coyne)

MoM: Ryan Austin (DC; Rushden) — 8

Odnośnik do komentarza

Plotkarskie media angielskie zaczęły wymieniać moje nazwisko wśród kandydatów do objęcia Boltonu, ÍBV złożyło niezobowiązujące zapytanie o kwotę, za jaką oddałbym im Gíslasona, ale chyba 2.000.000 funtów trochę przerosło ich oczekiwania.

 

Ostatnim pucharem, w którym jeszcze graliśmy, było Vans Trophy. W 1. rundzie graliśmy w najmocniejszym składzie w Londynie z Barnet, zespołem, którego bardzo nie lubiliśmy. Zagraliśmy bardzo dobry mecz, gospodarze podobnie, nic więc dziwnego, że emocji było, co niemiara. Pierwszy okazję do zdobycia gola miał Bates, lecz jego strzał świetnie obronił Alnwick. Pięć minut później z kolei gospodarze zaatakowali, lecz Drake zdołał wybić piłkę z linii bramkowej. Potem oba zespoły miały jeszcze sporo okazji, ale obaj bramkarze rozgrywali świetne spotkanie. Jego losy rozstrzygnęła akcja z 74. minuty, gdy Routledge posłał długą piłkę za obrońców, a Lake przebiegł z nią pół boiska, po czym strzałem po słupku wpakował ją do bramki. Jeszcze Peltonen miał okazję do podwyższenia wyniku, lecz piłka po jego strzale trafiła w słupek, ale i tak odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo.

 

23.11.2010 Underhill, Londyn: 1.322 widzów
LDV VT 1R Barnet — Gloucester 0:1 (0:0)

3. M.Woods (B) knt.
75. G.Lake 0:1

Gloucester: G.Johnston — M.Drake, J.Routledge, I.Abdul Kadir YC, N.MacDonald — H.Ismail — A.Bates (75. B.Saah), G.Lake, M.Moffatt YC, M.Spillane (65. F.Bastians) — R.Gíslason (56. E.Peltonen)

MoM: Mark Drake (DL; Gloucester) — 8

Odnośnik do komentarza

Drake w nagrodę za równą, dobrą grę dostał od klubu nowy, pięcioletni kontrakt. Miałem nadzieję, że go to zmotywuje do jeszcze lepszej gry, ale... W następnej kolejce podejmowaliśmy ostatni zespół w ligowej tabeli, Notts County — czy mogliśmy ten mecz wygrać lub choćby zremisować? Bynajmniej.

 

Na boisku po prostu nie istnieliśmy. Już w 6. minucie Notts County wyprowadziło szybki kontratak, Farquarharson uderzył na bramkę, Johnston cudem zatrzymał jego strzał, ale akcję zamykał Strutter i musieliśmy gonić wynik. Niestety nie potrafiliśmy gonić nie tylko wyniku, ale i piłki — po pół godzinie gry Routledge dał się odepchnąć Strutterowi w polu karnym, napastnik gości uderzył wolejem z półobrotu i było po meczu. Jedyną groźną akcję Gloucester przeprowadził w 39. minucie obrońca Notts County MacAloney, który, naciskany przez Gíslasona, precyzyjnym strzałem pokonał własnego bramkarza, ale poza tym oczy tylko bolały, patrząc na bezpłodne snucie się po murawie w wykonaniu moich gwiazd. Było jasne, że konieczne będzie kolejne przewietrzenie składu.

 

27.11.2010 Meadow Park, Gloucester: 3.495 widzów (rekord)
CCL2 (19/46) Gloucester [7.] — Notts Co [24.] 1:2 (1:2)

6. M.Strutter 0:1
29. M.Strutter 0:2
39. P.MacAloney 1:2 sam.

Gloucester: G.Johnston — M.Drake, J.Routledge, I.Abdul Kadir, N.MacDonald — H.Ismail YC (46. F.Bastians) — A.Bates, G.Lake, M.Moffatt YC, M.Spillane (71. B.McCormack) — R.Gíslason (62. T.Coyne)

MoM: Mike Strutter (ST; Notts Co) — 8

Odnośnik do komentarza

@Dix__: Nie i nic na to nie wskazuje

 

Listopad 2010

 

Bilans (Gloucester): 3-1-2; 8-7

Bilans (Irlandia): 0-0-2, 1:5

CC League Two: 9. [+2], 29 pkt, 25:24

FA Cup: 1. runda (1:1, 1:2 z Rushden)

Carling Cup: 1. runda (1:2 z Northampton)

LDV Vans Trophy: 3. runda (ze Swansea)

Finanse: +1.895.316 funtów (+49.536 funtów)

Nagrody: Adam Bates (młody piłkarz miesiąca — 2.)

 

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Gervásio Braga (25, ST; Portugalia: 2/0) z Málagi do HJK za 2.400.000 funtów

2. Marco Danili (22, FC; Włochy) z Fiorentiny do Brann za 1.600.000 funtów

3. Pablo Alvarez (26, D/WBRL; Argentyna) z Argentinos do Rosenborga za 350.000 funtów

4. Stefan Milojević (21, MC; SCG U-21: 3/0) z Bańskiej Bystrzycy do Al-Gharrafy za 120.000 funtów

5. Mauricio Bolaños (21, ML; Ekwador U-21: 8/0) z El Nacionalu do Barcelony (ECU) za 90.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: Man Utd [+5]

Hiszpania: Real Madryt [+12]

Irlandia: Shelbourne [+8] (M)

Irlandia Północna: Portadown [+4]

Niemcy: Bayern [+2]

Polska: Wisła [+1]

Rosja: CSKA Moskwa [+0] (M)

Szkocja: Celtic [+6]

Walia: Carmarthen [+2]

Włochy: Inter [+0]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar UEFA

  • Gr.C: Legia (0:2 (A) z Gladbach, 0:1 (H) ze Spartą Praga)

Reprezentacja Polski:

  • 13.11.2010 TOW Słowenia — Polska 1:2
  • 17.11.2101 TOW Polska — Maroko 1:3

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1273), 2. Francja (1266), 3. Anglia (1104), 13. [-1] Irlandia (797), 84. [+1] Polska (486)

Odnośnik do komentarza

W przypływie desperacji na wyjazdowy mecz z Port Vale do bramki wstawiłem świeżo upieczonego reprezentanta angielskiej młodzieżówki Debbage'a, zaś partnerem Abdul Kadira na środku obrony uczyniłem Scotta Lairda. Bałem się kolejnej porażki, ale w Stoke-upon-Trent zagraliśmy zupełnie inaczej niż przeciwko Notts County, uważnie w obronie i odważnie w ataku. Przyniosło to efekt po kwadransie, gdy Spillane przedarł się w pole karne, jeden z obrońców wybił mu piłkę spod nóg, lecz ta trafiła do Gíslasona, który technicznym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Z prowadzenia cieszyliśmy się raptem dziesięć minut, kiedy to MacDonald pozwolił Daviesowi na miękką centrę w naszą szesnastkę, a Hurst strzałem głową pokonał niepewnego jak rzadko Debbage'a. Port Vale solidnie nas przycisnęło, zmuszając nas do kurczowej obrony, a w 44. minucie wyprowadziliśmy szybką kontrę, Gíslason sprytnie podał do wychodzącego na czystą pozycję Batesa, ten zaś mocnym strzałem przywrócił nam prowadzenie.

 

Po przerwie uzyskaliśmy lekką przewagę, ale sytuacje podbramkowe marnowaliśmy z podziwu godną regularnością — Spillane strzelił z bliska wprost w bramkarza, a lob Lake'a został wybity z linii bramkowej przez obrońcę. Ale w 67. minucie nie było już wątpliwości — Lake zagrał w tempo do Gíslasona, który podwyższył na 3:1, przypominając mi, dlaczego trzymam go w Gloucester. Ale wkrótce potem z kolei Debbage przypomniał mi, dlaczego siedział do tej pory na trybunach, przepuszczając łatwy strzał Osborne'a, a potem w głupich okolicznościach dając sobie odebrać piłkę i dopiero jego rozpaczliwa interwencja pozwoliła powstrzymać Struttera przed wyrównaniem. Jakoś udało się nam dotrwać do końca meczu, ale w drodze powrotnej do Gloucester towarzyszyło mi bezsilne i bezgłośne wycie "Bramkaaaaaarza!".

 

01.12.2010 Vale Park, Stoke-on-Trent: 5.798 widzów
CCL2 (20/46) Port Vale [12.] — Gloucester [9.] 2:3 (1:2)

16. R.Gíslason 0:1
26. K.Hurst 1:1
44. A.Bates 1:2
67. R.Gíslason 1:3
74. I.Osbourne 2:3

Gloucester: J.Debbage — M.Drake, S.Laird, I.Abdul Kadir, N.MacDonald (46. B.McCormack) — H.Ismail — A.Bates, G.Lake, M.Moffatt (69. F.Bastians), M.Spillane — R.Gíslason (78. D.McLaughlin)

MoM: Adam Bates (AML; Gloucester) — 9

Odnośnik do komentarza
Bramkarze, żeby grać w Anglii to chyba muszą mieć jakieś specjalne predyspozycje, bo obaj z Doktorkiem macie z nimi spory problem. :]

Nie wiem jak u Psora, ale u mnie skauci znajdują strasznie powolną padlinę, co przy szybkiej grze w Anglii powoduje masowe straty bramkowe i głęboką frustrację u trenera :-k

Odnośnik do komentarza

Mina prezesa Phillipsa, kiedy podawał mi faks, jaki przyszedł rano do klubu, mówiła sama za siebie — chyba w końcu dotarło do niego, kto jest największą gwiazdą jego zespołu. Miał bowiem przed sobą formalną ofertę, jaką składali mi działacze drugoligowego Manchesteru City, walczącego zawzięcie o powrót do Premiership. Jeszcze parę lat wcześniej chyba dałbym się skusić, ale od jakiegoś czasu City nie zaliczało się do grona moich ulubionych zespołów, tak więc udzieliłem odmownej odpowiedzi. Oczywiście wcześniej subtelnie zasugerowałem prezesowi, że skromna podwyżka znacznie podniosłaby moje zaufanie do klubu.

 

Następny mecz graliśmy w Exeter. Czołówka ligi była niewiarygodnie wręcz spłaszczona, poza MK Dons, które uciekło reszcie stawki na szesnaście punktów, o awans walczył chyba z tuzin zespołów, w tym również i my, co było dla wszystkich olbrzymią niespodzianką. Dla gospodarzy niewątpliwą niespodzianką była postawa Gloucester, które szybko zdobyło przewagę i udokumentowało ją golem Ismaila z rzutu karnego po faulu Elphicka na Batesie. Potem nastąpił koncert pod tytułem "Niechęć do kopania leżącego" w wykonaniu Gíslasona, który spokojnie mógł zdobyć tego dnia z pięć bramek. Udało mu się tylko raz, a i to wyłącznie dlatego, że piłka po drodze do bramki Exeter otarła się jeszcze o nogi Goodinga. W końcówce oczywiście musieliśmy stracić bramkę — Debbage i spółka najwyraźniej uwielbiali finisze rodem z japońskich horrorów —, ale raz jeszcze udało się nam dowieźć prowadzenie do końcowego gwizdka. Pytanie, ile jeszcze razy fortuna będzie nam sprzyjać?

 

07.12.2010 St.James Park, Exeter: 3.503 widzów
CCL2 (21/46) Exeter [11.] — Gloucester [5.] 1:2 (0:1)

9. H.Ismail 0:1 rz.k.
59. R.Gíslason 0:2
84. C.Watkins 1:2

Gloucester: J.Debbage — M.Drake, S.Laird, I.Abdul Kadir, N.MacDonald — H.Ismail — A.Bates (90+1. F.Bastians), G.Lake, M.Moffatt, M.Spillane YC (74. B.McCormack) — R.Gíslason (66. D.McLaoughlin)

MoM: Issa Abdul Kadir (DC; Gloucester) — 9

Odnośnik do komentarza

Na internetowej witrynie sports.pl przeczytałem, że jestem faworytem do objęcia posady w Koronie Kielce, co oczywiście z miejsca zdementowałem — niewiele klubów w Polsce było w stanie mnie skusić, a już na pewno nie zabawka prezesa Klickiego.

 

Cztery dni po meczu w Exeter w końcu graliśmy przed własną publicznością, podejmując zespół z czołówki, londyńskie Barnet. Po tym spotkaniu wycie "Bramkaaarzaaaa!" rozlegało się już nie tylko w mojej duszy, ale i na trybunach — zagraliśmy pięknie z przodu i fatalnie z tyłu. Jasne, kibice lubią hokejowe wyniki, ale ja byłem fanem zwycięstw do zera, a nie do siedmiu. Ale po kolei.

 

Zaczęliśmy tradycyjnie już od szybkich ataków, Lake i Moffatt rozrzucali piłki po skrzydłach, kompletnie dezorientując obrońców gości. W 7. minucie centra Spillane'a z prawego skrzydła trafiła do Gíslasona, który dobrze ją przyjął, po czym skierował do bramki. Nie oznaczało to bynajmniej, że Islandczyk nagle odnalazł skuteczność, o, nie; liczba zmarnowanych przez niego okazji w tym meczu osiągnęła wartość dwucyfrową. Wcześniej wszakże rozegraliśmy cudowną akcję z pierwszej piłki, Bates przerzucił piłkę do Spillane'a, ten zgrał ją do Lake'a, który trącił ją czubkiem buta do wychodzącego zza obrońców Batesa, a nasz lewy pomocnik mocnym strzałem podwyższył na 2:0.

 

Goście z miejsca wykorzystali moment rozprężenia, by szybko zdobyć kontaktowego gola; strzał Marrisona zablokował Laird, ale do piłki dopadł Boothroyd i spokojnie wpakował ją do naszej bramki. Oczywiście popsuło mi to humor i oczywiście nie pozwoliło na spokojne oglądanie meczu, ale w ostatniej akcji pierwszej połowy Gíslasonowi zeszła piłka z nogi, dzięki czemu Rúrik zdobył swojego drugiego gola strzałem z niemalże zerowego kąta.

 

Druga połowa była bliźniaczo podobna do pierwszej, zwłaszcza odkąd w 57. minucie Barnet znów zbliżyło się do nas na jedną bramkę — Davies z prawego skrzydła dośrodkował w pole karne, niefortunnie interweniujący Abdul Kadir zmusił Debbage'a do rozpaczliwej interwencji, a Marrison dobił strzał naszego obrońcy. Nerwowo było już prawie do końca; prawie, gdyż wejście O'Neilla bardzo ożywiło naszą grę w ataku. Najpierw po faulu na młodym Irlandczyku czerwoną kartkę ujrzał Yakubu, a w doliczonym czasie gry Spillane zagrał między obrońców do O'Neilla, który z zimną krwią ustalił wynik spotkania precyzyjnym strzałem w długi róg. To zwycięstwo wywołało euforię w Gloucester, gdyż klub po raz pierwszy wspiął się w tabeli na miejsce gwarantujące bezpośredni awans do League One!

 

11.12.2010 Meadow Park, Gloucester: 3.370 widzów
CCL2 (22/46) Gloucester [4.] — Barnet [6.] 4:2 (3:1)

8. R.Gíslason 1:0
25. A.Bates 2:0
27. J.Boothroyd 2:1
45. R.Gíslason 3:1
57. C.Marrison 3:2
85. I.Yakubu (B) cz.k.
90+2. D.O'Neill 4:2

Gloucester: J.Debbage (57. G.Johnston) — M.Drake YC, S.Laird, I.Abdul Kadir (70. J.Routledge), N.MacDonald — H.Ismail — A.Bates, G.Lake, M.Moffatt, M.Spillane — R.Gíslason YC (70. D.O.Neill)

MoM: Gregory Lake (MC; Gloucester) — 9

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...