Skocz do zawartości

Długi marsz


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety, atmosfera wielkiego święta w Gloucester nie trwała długo. Już od dwóch lat męczyłem się z zarządem, który uporczywie odmawiał przekazania uczciwych kwot na pensje dla moich współpracowników, więc paru z nich ostatecznie straciło cierpliwość. Mój dotychczasowy asystent, John Clayton (48; Szkocja) za 2.000 funtów przeniósł się na to samo stanowisko w Blackpool, zaś jeden z naszych trenerów, Colin Reitz (50; Anglia) za 2.000 funtów odszedł do Reading. Według doniesień prasowych ja mogłem przeprowadzić się do zdegradowanego z Championship Millwall, ale tym razem nie musiałem się zastanawiać ani przez moment, zanim zdementowałem te pogłoski jako bezpodstawne.

 

Maj 2010

 

Bilans (Gloucester): 0-0-1, 0:2

Bilans (Irlandia): —

Conference National: 1. [—], 98 pkt, 88:37

FA Cup: 4. runda kw. (1:3 z Gravesend)

FA Trophy: finał (0:2 ze Scarborough)

LDV Vans Trophy: półfinał (1:6 z Colchester)

Finanse: +1.227.727 funtów (-51.632 funtów)

Nagrody: —

 

Transfery (Polacy):

 

1. Dawid Janczyk (22, FC; Polska U-21: 10/1) z Avellino do Messiny za 475.000 funtów

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Federico Gerardi (22, ST; Włochy) z Udinese do Al-Ahli za 925.000 funtów

2. Sheis Rezaei (24, DC; Iran: 7/0) z Persepolis do Esteghlalu za 350.000 funtów

3. Jang Hak-Young (28, SW/D/WBL; Korea Południowa: 26/0) z Seongnam do Suwon za 150.000 funtów

4. Pancze Kjumbev (30, DLC; Macedonia: 22/0) z Vardaru do Rabotniczkiego za 85.000 funtów

5. Nicoló Zanetti (23, ST; Włochy) z Castel San Pietro do Reggiany za 55.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: Man Utd [+8] (M)

Hiszpania: Real Madryt [+4] (M)

Irlandia: Shelbourne [+8]

Irlandia Północna: Glentoran [+15] (M)

Niemcy: Schalke [+3] (M)

Polska: Legia [+4] (M)

Rosja: Spartak Moskwa [+8]

Szkocja: Celtic [+11] (M)

Walia: Carmarthen [+4] (M)

Włochy: Inter [+2] (M)

 

Polskie kluby w pucharach: brak

 

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1359), 2. Francja (1199), 3. Anglia (1035), 18. [—] Irlandia (743), 68. [+1] Polska (542)

Odnośnik do komentarza

1 czerwca z klubu odszedł pierwszy zawodnik. Był nim nasz wychowanek, Peter Morrison (18, GK; Anglia) [3s], który po trzech sezonach spędzonych na Meadow Park za 50% wartości następnego transferu odszedł do walijskiego Llanelli. Piłkarze rozjechali się na urlopy i całe szczęście, gdyż teraz całą moją uwagę zaprzątały mistrzostwa świata w RPA, a nie dysponowałem przecież asystentem. Nie planowałem spektakularnych transferów, w razie scouci wiedzieli, gdzie mnie szukać.

 

Ostatni etap przygotowań do finałów WC 2010 rozpocząłem od ogłoszenia 23-osobowej kadry na turniej. Musiałem podjąć kilka trudnych decyzji, gdyż chętnych było więcej niż miejsc. Jako pierwszy skreślony został Stephen Ireland, gdyż na jego pozycji dysponowałem lepszymi zawodnikami. Jonathan Douglas sam wypadł z kadry wskutek kontuzji, ułatwiając mi tym samym życie. Zgodnie z zapowiedzią, słaby występ w lutowym sparingu kosztował miejsce w reprezentacji Keitha Treacy'ego. Doświadczony Stephen Carr miał za sobą mało udany sezon w klubie, a w drużynie narodowej grał wyłącznie przeciwko słabym rywalom, więc postanowiłem postawić na wszechstronniejszego od niego Foley'a. I wreszcie na koniec najtrudniejsza decyzja — z kadry na mistrzostwa świata skreślony został Richard Dunne, bardzo dobry obrońca, który wszakże w 10 meczach eliminacyjnych zarobił trzy czerwone kartki, a do tego był zawieszony na pierwsze spotkanie turnieju. Nie zamierzałem ryzykować kolejnego durnego zagrania w jego wykonaniu i postawiłem na jego nieco słabszych, ale za to bardziej zdyscyplinowanych kolegów. Powołania otrzymali:

 

Bramkarze: Shay Given (34, GK; 104/0; Newcastle), Paddy Kenny (32, GK; 8/0; Millwall), Andrew Lonergan (26, GK; 6/0; Preston)

 

Obrońcy: Clive Clarke (30, DLC/DM/ML; 10/0; West Ham), Damien Delaney (28, DC/DM; 15/1; Hull), Steve Finnan (34, D/WB/MR; 65/3; Liverpool), Kevin Foley (25, D/WB/MR; 8/0; Cardiff), Paul McShane (24, DC; 9/1; Man Utd), Andy O'Brien (30, DC; 38/1; Plymouth), John O'Shea (29, DLC; Irlandia: 53/1; Man Utd), Marc Wilson (22, DC/DM; 7/0; Millwall)

 

Pomocnicy: Damien Duff (31, AML; 81/10; Deportivo), Willo Flood (25, MRC; 21/0; Man City), Matt Holland (36, MC; 79/8; Charlton), Aiden McGeady (24, AMRC; 15/4; Charlton), Liam Miller (29, MRC; 20/2; Man Utd), Andy Reid (27, AML; 27/2; Tottenham), Steven Reid (29, AMRC; 39/6; Blackburn), Glenn Whelan (26, MC; 7/3; Wolves)

 

Napastnicy: Paul Brady (19, ST; 3/4; Aston Villa), Stephen Elliott (26, ST; 26/13; Sunderland), Robbie Keane (29, FC; 84/33; Tottenham), Anthony Stokes (21, ST; 7/6; Arsenal)

Odnośnik do komentarza

Brak powołania dla Dunne'a odbił się szerokim echem w mediach, jednakże ja nie zamierzałem tego nawet komentować. Intensywnie przygotowywaliśmy się do pierwszego meczu turnieju, a wieczorem załatwiałem korespondencję z Gloucester. Pierwszym namacalnym efektem tejże — bo transferów przyklepanych na lipiec nie liczę — było oddanie Jacka Cleverley'a (22, DLC; Anglia) [35-0-2, 6.64; 3s] do beniaminka Conference National, Southport. Dostaliśmy za niego 20.000 funtów do równego podziału z jego poprzednim klubem, Bournemouth, oraz gwarancję 50% wartości kolejnego transferu z jego udziałem. A dosłownie w przeddzień meczu z Urugwajem dokonałem operacji, która powinna w końcu przekonać zarząd, że stać nas na rozbudowę bazy szkoleniowej. Nasz najlepszy strzelec tego sezonu, San Lee (24, ST; Korea Południowa U-21: 17/10) [75-38-11, 7.10; 2s], skusił działaczy Suwon do złożenia konkretnej oferty, ta zaś z kolei skusiła mnie, gdyż nie miałem cienia gwarancji, że w League Two Koreańczyk będzie równie skuteczny. 12 czerwca Lee rozstał się więc z Gloucester, a klub zarobił na nim 1.500.000 funtów gotówką i nieodmienną promesę 50% wartości jego następnego transferu. Innymi słowy, na nowy sezon potrzebowałem klasowego napastnika.

Odnośnik do komentarza

Oj, tak, panie dzieju, jedna z moich ulubionych reprezentacji. Ale nie będzie zmiłuj...

 

Po wyjściu z tunelu stadionu Securicor Loftus w Pretorii powitał mnie ryk sześćdziesięciotysięcznej widowni. Jedynie jeden sektor pokryty był w całości zielenią, lecz mimo to właśnie w jego stronę uniosłem rękę, pokazując zawodnikom, dla kogo mają gryźć trawę w spotkaniu z Urugwajem. Nikt nie oczekiwał od nas cudów, działacze Cumann Peile na h-Éireann poprosili mnie przed wyjazdem z hotelu, żeby nasza porażka nie była zbyt wysoka do przełknięcia, ale ja wierzyłem, że stać nas na wiele. Wystawiłem najmocniejszy skład, bo wygrana w tym meczu i ewentualne ogranie Japończyków powinno dać nam drugie miejsce w grupie.

 

Urugwajczycy wybrali rzadkie w Europie ustawienie 3-5-2 i z miejsca przeszli do ataku. Pierwszy kwadrans skrócił mi paznokcie o centymetr, a życie o dobre parę lat, gdyż już w 6. minucie po błędzie środkowych obrońców Forlán zagrał na wolne pole do Zalayety i trzeba było doświadczenia oraz umiejętności Givena, by go zatrzymać. Chwilę później na kąśliwy strzał zdecydował się i Forlán, ale Given przyjął go na klatę jak prawdziwy mężczyzna. Pierwszą zaczepną akcję przeprowadziliśmy w 18. minucie, gdy Miller zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Elliotta, ale jego strzał spokojnie obronił Pereira. Urugwajczycy szybko skontrowali i Forlán z Zalayetą wyszli we dwóch przeciwko Givenowi. Wszyscy widzieli już piłkę w naszej bramce, ale bramkarz Newcastle szybko skrócił kąt i zmusił Zalayetę do strzału na siłę, który odbił w bok, na rzut rożny.

 

Nadeszła 30. minuta meczu. Przy linii bocznej Reid z Finnanem opadli La Luza i obrońca Liverpoolu wywalczył piłkę, którą zaraz oddał Floodowi. Willo rozejrzał się na boki i dostrzegł, że Urugwajczycy zostawili wielką dziurę przed swoim polem karnym, więc ruszył z piłką, zszedł do środka pola, a gdy obrońcy rzucili się ku niemu, zagrał pomiędzy nimi do zupełnie niekrytego Millera. Liam przyjął piłkę i uderzył w lewy róg bramki, Pereira nie sięgnął piłki i irlandzka część widowni eksplodowała radością! Urugwajczycy byli w ciężkim szoku, gdyż z gry to oni zasługiwali na gola, a nie my. Zalayeta próbował zaraz odpowiedzieć strzałem z dystansu, ale Given dzisiaj był nie do przejścia. Nasi pomocnicy rozpoczęli ostry pressing w środku pola i rywale zaczęli się gubić. W 39. minucie Flood zmusił Rodrígueza do wycofania piłki do Garcíi, nieprzygotowany Urugwajczyk nie zdążył do niej przed Elliottem i napastnik Sunderlandu nagle znalazł się za linią obrony rywali. Jeszcze tylko odparł rozpaczliwy atak Lugano, Pereira wyszedł mu naprzeciw, więc Stephen z zimną krwią podciął nad nim piłkę, ta zaś niechybnie wylądowała w bramce!

 

Gdyby w doliczonym czasie gry Elliott technicznym strzałem z dystansu po raz trzeci pokonał Pereirę, w drugiej połowie nie byłoby cienia emocji. Tak zaś emocje były... przez całe 50 sekund, kiedy to Elliott zagrał piłkę przed pole karne do Liama Millera, ten zaś zdecydował się na strzał z dystansu. Podkręcona przez niego piłka ominęła wyciągnięte dłonie Pereiry i irlandzcy kibice po raz trzeci rzucili się sobie w ramiona! Losy meczu były już rozstrzygnięte, więc od tej pory na boisku działo się znacznie mniej. Urugwajczycy mieli jeszcze dwie świetne okazje do zdobycia gola, gdy rzuty wolne z 17-18 metrów egzekwował Pérez, ale w obu przypadkach fantastycznymi interwencjami popisał się Shay Given. Z kolei po kwadransie gry przeciwnika pogrążyć mógł Duff, ale jego strzał, jak i dobitkę skutecznie obronił Pereira. Pan Hatim Al-Sharif przedłużył mecz o dwie minuty, a gdy zagwizdał po raz ostatni, wymieniłem z Chrisem Hughtonem mocny uścisk dłoni; po świetnym meczu odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo.

 

W drugim spotkaniu grupy E Włosi po czterech bramkach Gilardino planowo ograli Japonię, co było jak najbardziej po naszej myśli.

 

12.06.2010 Securicor Loftus, Pretoria: 59.988 widzów
MŚ GrE Irlandia — Urugwaj 3:0 (2:0)

30. L.Miller 1:0
39. S.Elliott 2:0
46. L.Miller 3:0

Irlandia: S.Given 9 — J.O'Shea 7, P.McShane 10, A.O'Brien 8, S.Finnan YC 7 (56. K.Foley 6) — D.Delaney 7 (50.M.Wilson 7) — D.Duff 7, L.Miller 8, W.Flood 8, S.Reid 8 — S.Elliott 10 (71. R.Keane 6)

MoM: Stephen Elliott (ST; Irlandia) — 10

Odnośnik do komentarza

Upłynął tydzień od zwycięstwa nad Urugwajem. Stadion w Bloemfontein był o jedną trzecią mniejszy, ale irlandzcy kibice sprawiali, że budziła się w nas wiara w osiągnięcie dobrego wyniku. A wychodziliśmy na boisko skazani na klęskę, gdyż Włosi po efektownym 4:0 w spotkaniu z Japonią uważani byli za jednego z faworytów do końcowego zwycięstwa.

 

Z takim rywalem nie było miejsca na ofensywne szarże, więc choć nie ruszyłem zwycięskiego składu z Pretorii, ustawiłem zespół defensywnie, by nie pozwolić Włochom na zbyt wiele swobody. Był to bardzo rozsądny pomysł, a do tego skuteczny, gdyż rywale w pierwszej połowie ograniczali się wyłącznie do strzałów spoza pola karnego, które pewnie wyłapywał zimny jak kufel guinnessa Given. W 30. minucie po faulu McShane'a sędzia podyktował rzut wolny dla Włochów, Pirlo pięknie uderzył piłkę, ale nasz bramkarz jeszcze piękniej przeniósł ją nad poprzeczką. Następny stały fragment gry miał miejsce dziewięć minut później i tym razem tak pięknie już nie było. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Zambrotta, a Gilardino, który do tej pory nie mógł się wstrzelić w naszą bramkę, wyskoczył ponad O'Briena i strzałem głową po słupku w końcu pokonał Givena.

 

W przerwie dokonałem tylko jednej zmiany — zszedł Steven Reid, który zupełnie nie radził sobie na prawej pomocy, a zastąpił go Aiden McGeady. Obraz gry nie uległ wszakże zmianie — my twardo się broniliśmy, a Włosi szukali szczęście w strzałach z dystansu. Jedynie z rzadka udawało się nam przejść połowę boiska, tak jak w 52. minucie. Wtedy to Elliott, który w polu karnym Włochów był równie samotny, jak jodła na gór szczycie, w przypływie desperacji zdecydował się na strzał z 35 metrów. Buffon obroniłby go bez trudu, lecz piłka po drodze otarła się o Codę i zmieniła tor lotu. Włoski bramkarz złapany został na wykroku i mógł tylko patrzyć, jak piłka z okrutną powolnością toczy się przez pole bramkowe, odbija od słupka i zatrzymuje trzydzieści centymetrów za linią bramkową, niestety dla niego między słupkami!! Było to tak niewiarygodne, że nasza ławka dopiero po paru sekundach zerwała się na równe nogi z okrzykiem triumfu.

 

Włosi oczywiście zaczęli szukać zwycięskiego gola, w 57. minucie bardzo bliski szczęścia był Cassano, ale i on nie poradził sobie z Givenem. Przez ostatnie pół godziny O'Brien grał z rozbitą głową, ale nie zdejmowałem go z boiska w oczekiwaniu szturmu na naszą bramkę, gdyż obrońca Plymouth spisywał się wyśmienicie. I całe szczęście, że tak zrobiłem. W 76. minucie Włosi po raz enty wrzucili piłkę w nasze pole karne w nadziei na dojście do fuksiarskiego strzału. O'Brien wygrał wszakże walkę o górną piłkę z Cassano i wybił ją poza szesnastkę, gdzie przejął ją McGeady. Aiden dostrzegł okazję do kontry i z Pirlo na plecach ruszył do ataku. Przebiegł tak z trzydzieści metrów, po czym oddał piłkę do Elliotta, który zdecydował się na strzał z dystansu. Tym razem o przypadku nie mogło być mowy, wspaniale podkręcona piłka wyskoczyła zza Cody, który na moment zasłonił ją Buffonowi i bramkarz rywali spóźnił się o ułamek sekundy z interwencją, jego palce przecięły powietrze, a piłka nieruchomiała już za jego plecami! Roberto Rovani aż złapał się za głowę, a irlandzki sektor wyglądał niczym nadgoplańskie łęgi w czas orgii święta Kupały. Na ostatni kwadrans nakazałem chamskie murowanie pola karnego i grę na czas, Włosi rozpaczliwie bili w zielony mur głową, ale nie dali rady i wynik poszedł w świat, a jedna z większych sensacji fazy grupowej stała się faktem! Po tym zwycięstwie byliśmy już pewni awansu do fazy pucharowej, a Włosi musieli grać o życie z Urugwajem, który pokonał Japonię 2:0.

 

19.07.2010 Free State Stadium, Bloemfontein: 36.989 widzów
MŚ GrE Irlandia — Włochy 2:1 (0:1)

37. A.Gilardino 0:1
52. S.Elliott 1:1
76. S.Elliott 2:1

Irlandia: S.Given 8 — J.O'Shea 8, P.McShane YC 7, A.O'Brien 8, S.Finnan 6 (76. K.Foley 6) — D.Delaney 8 — D.Duff 8, L.Miller 7 (83. G.Whelan), W.Flood 7, S.Reid 5 (46. A.McGeady 8) — S.Elliott 8

MoM: Damien Duff (AML; Irlandia) — 8

Odnośnik do komentarza

Następnego dnia rano prezes Phillips jako jeden z pierwszych zadzwonił do mnie z gratulacjami. Zarazem przekazał mi porcję wiadomości z Gloucester, gdzie beze mnie odbyła się impreza zamykająca sezon. Kibice swoją nagrodę wręczyli Hamze Ismailowi, na co nasz sympatyczny defensywny pomocnik w pełni zasłużył. Do drużyny U-18 przeszło z klubowej szkółki dwóch wychowanków, Danny Reid (16, ST; Anglia), z którego mogli jeszcze być ludzie, oraz Michael Wright (15, GK; Anglia), który takiego wrażenia nie sprawiał.

 

Za prawa do transmisji naszych meczów otrzymaliśmy w tym roku 230.000 funtów, a po krótkich konsultacjach z prezesem budżet transferowy ustalony został na 1.000.000 funtów; za to na pensje wydać mogłem już 20.000 funtów tygodniowo. Działacze byli bardzo zadowoleni z osiągnięć zespołu w poprzednim sezonie, a na debiutancki sezon w League Two wyznaczyli nam prosty cel — dzielną walkę o utrzymanie. W tej sytuacji po raz trzeci w tym roku powróciłem do kwestii rozbudowy bazy treningowej, która wołała o pomstę do nieba. W klubowej kasie było już tyle pieniędzy, że prezes nie mógł się dłużej migać i obiecał mi solennie, że poczynione zostaną stosowne inwestycje.

 

Ale największą niespodziankę prezes Phillips zostawił na sam koniec. Zarząd na specjalnym posiedzeniu omówił sytuację klubu i jego długoterminowe perspektywy na przyszłość, po czym postanowił, że z dniem 20 czerwca 2010 Gloucester City stanie się klubem w stu procentach profesjonalnym. Odetchnąłem z ulgą, gdyż teraz wiele kwestii dotyczących codziennego funkcjonowania zespołu miało stać się o wiele łatwiejsze.

Odnośnik do komentarza

Na trzeci mecz grupowy z Japonią znów musieliśmy się przeprowadzić, tym razem do Johannesburga. Awans mieliśmy już pewny, ale warto było zawalczyć o pierwsze miejsce w grupie, by w fazie pucharowej trafić na łatwiejszego rywala. W składzie tym razem zaszły dwie zmiany — Delaney potrzebował odpoczynku, więc za niego zagrał Wilson, a McGeady swoim występem przeciwko Włochom wygryzł z zespołu Reida.

 

Tym razem zdecydowałem się na ofensywne ustawienie, którego zadaniem było szybkie rozbicie rywala i uniemożliwienie im odrobienia strat. Chłopaki bardzo serio potraktowali moje sugestie i z miejsce wzięli się do pracy. W pierwszej akcji spotkania Duff wywalczył rzut rożny, który sam wykonał, a w polu bramkowym najlepiej do piłki wyszedł McShane i mocnym strzałem otworzył wynik spotkania. Zaledwie dwie minuty później było właściwie po emocjach, gdyż moi zawodnicy pięknie rozegrali piłkę w środku pola, Elliott przerzucił ją miękko do Duffa, a pomocnik Deportivo z zimną krwią przelobował Suzukiego, podwyższając na 2:0. W 11. minucie z 2:0 zrobiło się 3:0, gdy Willo Flood zagrał w uliczkę do Elliotta, który zdobył swojego czwartego gola na tych mistrzostwach. Niestety Flood musiał zaraz potem zejść z boiska z lekkim urazem; nie chciałem ryzykować poważniejszej kontuzji, więc w jego miejsce na boisko posłałem Whelana.

 

A tymczasem niesamowity Duff w pojedynkę dożynał samurajów. W 15. minucie dynamicznie wszedł z piłką w pole karne, uderzył kąśliwie w długi róg, a rozpaczliwie interweniujący Kaneko wepchnął piłkę do własnej bramki. Kolejne gole wisiały na włosku, ale Suzuki pozbierał się na tyle, by nie dać satysfakcji ani Elliottowi, ani McGeady'emu. W końcówce pierwszej połowy moi zawodnicy odrobinę przysnęli i pozwolili Hirayamie na oddanie strzału, który z trudem obronił Given, a potem dopuścili do dobitki Takaharę, który zdobył honorowego gola dla Japonii.

 

Po przerwie musiałem zdjąć obitego McGeady'ego, a że Reid wciąż był w słabej dyspozycji, Japończycy poczynali sobie coraz śmielej. Byłem zły na mój zespół, gdyż w ataku, jak i w obronie poczynał sobie bardzo nonszalancko. W 70. minucie strzał Inamoto z trudem obronił Given, a minutę później został zmuszony do najwyższego wysiłku przy uderzeniu Ono z rzutu wolnego. Piłkę na połowę rywala wyekspediował McShane, który chwilę wcześniej obejrzał żółtą kartkę, co wykluczyło go z gry w następnym meczu. Nieoczekiwanie zza pleców Inoue wyskoczył Stokes, który chwilę wcześniej zmienił Elliotta, przebiegł z piłką pół boiska, po czym precyzyjnym strzałem pokonał Suzukiego. Pięć minut później padł ostatni gol tego meczu, gdy tym razem Hirayama uciekł naszym obrońcom i wpakował piłkę do naszej bramki obok niepotrzebnie wychodzącego mu naprzeciw Givena. Wygraliśmy wysoko, ale po raz pierwszy nie popisaliśmy się w defensywie, co odrobinę mnie zmartwiło. Zajęliśmy więc pierwsze miejsce w grupie przed Włochami, którzy w rozgrywanym równolegle spotkaniu pokonali Urugwaj 3:0.

 

24.06.2010 Ellis Park, Johannesburg: 64.977 widzów
MŚ GrE Japonia — Irlandia 2:5 (1:4)

1. P.McShane 0:1
3. D.Duff 0:2
11. S.Elliott 0:3
15. T.Kaneko 0:4 sam.
40. N.Takahara 1:4
71. A.Stokes 1:5
76. S.Hirayama 2:5

Irlandia: S.Given 8 — J.O'Shea 8, P.McShane YC 9, A.O'Brien 8, S.Finnan 7 — M.Wilson 8 — D.Duff 10, L.Miller 8, W.Flood 8 (12. G.Whelan 7), A.McGeady 7 (57. S.Reid 6) — S.Elliott 9 (68. A.Stokes 8)

MoM: Damien Duff (AML; Irlandia) — 10

Odnośnik do komentarza

Ja bym się tak z pierwszego miejsca nie cieszył :)

Pamiętam, że gdy mój Singapur sensacyjnie wygrywał bardzo silną grupę eliminacyjną to w drugiej rundzie trafiliśmy właśnie na "łatwego" rywala jakim byli obrońcy tytułu - Włosi :> Co prawda, po pamiętnym meczu, Włosi popłynęli wówczas 1:4, ale co się nastresowałem to moje. Obyś Ty miał więcej szczęścia i na mocone ekipy trafiaj dopiero w strefie medalowej. Pamietaj, że pokonując Włochy wysoko zawiesiłeś sobie poprzeczkę :D

 

:kutgw:

 

Edyta: Powtórzę pytanie z "Misery". Czy mogę prosić o profil Shane'a Long'a?

Odnośnik do komentarza

Oczywiście musiałeś krakać, prawda? Ale jestem z siebie dumny, dawno nie byłem tak bliski twardego resetu...

 

W 2. rundzie trafiliśmy bardzo dobrze, gdyż naszym przeciwnikiem miała być zaliczana do światowych średniaków reprezentacja Chile. Uprzedzałem w szatni chłopaków, że bynajmniej nie jesteśmy faworytami tego meczu, a nawet gdybyśmy nimi byli, wygrana dzień wcześniej USA z Brazylią 1:0 jasno pokazywała, że w tej fazie rozgrywek nie ma już słabych drużyn. W składzie na ten mecz zaszły dwie zmiany — do obrony cofnięty został Delaney, a jego miejsce w dołku zajął Wilson, natomiast Reid powrócił na prawą pomoc za poobijanego McGeady'ego.

 

Spotkanie zaczęło się od szybkich ataków w wykonaniu moich podopiecznych. Już w 3. minucie czujność Lobosa sprawdził uderzeniem z dystansu Elliott, a moment później groźnie główkował Reid po centrze Duffa. Chile cofnięte było do obrony, a nieliczne strzały w ich wykonaniu mijały bramkę Givena. W 17. minucie Reid dośrodkował w pole karne, Tudela podciął Duffa i sędzia bez wahania pokazał na "wapno". Do piłki podszedł Elliott, uderzył mocno, ale Lobos wyciągnął się jak struna i odbił piłkę w pole.

 

Niewykorzystane sytuacje w futbolu się mszczą, słyszeliście to może kiedyś? Dwie minuty później rywale zaatakowali odrobinę groźniej, Sebastián Pardo zdecydował się na kąśliwy strzał z samego narożnika pola karnego, zaskakując Givena, który nie zdążył z interwencją i musieliśmy odrabiać straty. Ironicznie przewaga cały czas była po naszej stronie i w 40. minucie Elliott znów przegrał pojedynek z Lobosem. W doliczonym czasie gry zaatakowaliśmy jeszcze raz, Olarra odepchnął Elliotta w szesnastce i sędzia ponownie podyktował rzut karny. Piłkę na jedenastym metrze ustawił ponownie Elliott, huknął precyzyjnie tuż przy słupku..., a Lobos ponownie czubkami palców wybił piłkę na rzut rożny.

 

Po tym ciosie już się nie pozbieraliśmy. Szybko przeprowadziłem komplet zmian, ale dopiero w ostatnim kwadransie gry udało się nam otrząsnąć z szoku i zaatakować. Dwukrotnie z rzutu wolnego próbował Delaney i dwukrotnie Lobos był na posterunku, podobnie zresztą jak przy strzale Andy'ego Reida z najbliższej odległości. Chile jedyną okazję w tej połowie miało w samej końcówce, lecz efektowny strzał Navii z dystansu pięknie wybronił Given. Walczyliśmy do samego końca, lecz gdy zabrzmiał ostatni gwizdek sędziego, na sektorze zajmowanym przez irlandzkich kibiców próżno było szukać radosnych twarzy. Przegraliśmy z jednym człowiekiem, bramkarzem Fürth, Eduardo Lobosem. Teraz wiedziałem już, jak czuli się Urugwajczycy po pierwszym meczu grupowym i wspaniałym występie Givena.

 

Do hotelu wracałem z dziwnym posmakiem w ustach. Przed turniejem awans do 2. rundy wziąłbym w ciemno i uznał za wielki sukces. Tymczasem ćwierćfinał był na wyciągnięcie ręki, graliśmy naprawdę dobrze, więc rozczarowująca porażka z Chile tym bardziej bolała.

 

28.06.2010 Athlone Stadium, Cape Town: 39.979 widzów
MŚ 2R Chile — Irlandia 1:0 (1:0)

17. S.Elliott (I) o.rz.k.
19. S.Pardo 1:0
45+2. S.Elliott (I) o.rz.k.
55. M.González (Ch) knt.

Irlandia: S.Given 7 — J.O'Shea 7, D.Delaney 6, A.O'Brien 7, S.Finnan 6 (46. K.Foley 7) — M.Wilson 7 — D.Duff 6 (63. A.Reid 6), L.Miller 7, W.Flood 7, S.Reid 6 — S.Elliott 6 (53. P.Brady 6)

MoM: Eduardo Lobos (GK; Chile) — 8

Odnośnik do komentarza

Czerwiec 2010

 

Bilans (Gloucester): —

Bilans (Irlandia): 3-0-1, 10:4

CC League Two: —

FA Cup: —

LDV Vans Trophy: —

Finanse: +1.905.942 funtów (+678.215 funtów)

Nagrody: —

 

Transfery (Polacy):

 

1. Kamil Kosowski (32, AML; Polska: 33/3) z Motherwell do Ross County za 90.000 funtów

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Bjarni Thor Vidarsson (22, MC; Islandia: 15/0) z Man City do AZ za 3.800.000 funtów

2. George McCartney (29, DL; Irlandia Północna: 43/1) z Sunderlandu do Celtiku za 2.800.000 funtów

3. San Lee (24, ST; Korea Południowa U-21: 17/10) z Gloucester do Suwon za 1.500.000 funtów

4. Ben Hall (17, ML; Anglia) z Tottenhamu do Celtiku za 1.200.000 funtów

5. Darren Randolph (23, GK; Irlandia U-21: 7/0) z Crystal Palace do Motherwell za 1.000.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: —

Hiszpania: —

Irlandia: Shelbourne [+8]

Irlandia Północna: —

Niemcy: —

Polska: —

Rosja: Spartak Moskwa [+6]

Szkocja: —

Walia: —

Włochy: —

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar Intertoto

  • 1. runda: Wisła (3:1, 1:2 z Tromsø)

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1359), 2. Francja (1199), 3. Anglia (1035), 18. [—] Irlandia (743), 68. [—] Polska (542)

Odnośnik do komentarza

1 lipca był dniem, na który wyczekiwali kibice, ciekawi transferów, jakie przeprowadzi klub. Tym razem czekało ich rozczarowanie — Gloucester zaczęło letnie okno transferowe bardzo spokojnie, bez wdzierania się na pierwsze strony gazet. Z jednej strony z zespołu odeszli zawodnicy, którzy byli dla nas rozczarowaniem, z drugiej tradycyjnie już najwięcej nowych twarzy dołączyło do rezerw i młodzieżówki.

 

Swoje rzeczy z szafek w szatni zabrało czterech piłkarzy. Brian Barry-Murphy (31, WB/ML; Irlandia U-21: 6/0) [14-3-1, 6.50; 1s] za 50% kwoty następnego transferu przeniósł się do Mansfield. Na tej samej zasadzie Richard Mansell (24, WB/ML; Anglia) [91-4-11, 6.80; 5s] przeprowadził się do lokalnego rywala z Cheltenham, co z miejsca zaskarbiło mu na trybunach miano pieprzonego zdrajcy. Jamie Nolan (25, AMR/ST; Irlandia) [57-9-16, 6.85; 2s] za 6.000 funtów (50%) zasilił Chesterfield, a Billy Gibson (28, DM; Szkocja) [9-0-0, 6.89; 1s] odszedł z klubu po wygaśnięciu kontraktu.

 

Tradycyjnie już na Meadow Park zameldowała się spora grupa młodych zawodników, z których jeden, góra dwóch miało za parę sezonów wskoczyć do pierwszej drużyny. Paul Walker (18, SW/DC; Irlandia Północna) przyszedł do nas za darmo z Caernarfon. Andrew Wright (19, DC; Anglia), który z miejsca zaskarbił sobie sympatię wielu kibiców, wyjęty został przeze mnie za friko z Millwall. Trzeci już napastnik ulsterskiej młodzieżówki w Gloucester, Paul Morrow (18, ST; Irlandia Północna U-19), kosztował nas 1.000 funtów wypłacone działaczom Kilmore Rec. Poszukiwania nowego superbramkarza dla "Tygrysów" zaowocowały transferami dwóch młodych Szkotów, Marka Fergusona (18, GK; Szkocja) za darmo z Cobh Ramblers oraz Gary'ego Johnstona (19, GK; Szkocja) za 2.000 funtów z Watfordu. Jeszcze jeden napastnik, David McLaughlin (18, ST; Irlandia Północna), dołączył do nas za darmo z Guiseley, a utalentowany David Evans (16, DR; Walia U-19) wyciągnięty został przeze mnie z rezerw Dublin City.

 

W tej sytuacji kibiców trochę rozczarowała informacja, że pierwszy zespół wzmocniło tylko dwóch piłkarzy, i to takich, którzy raczej nie mieli walczyć o miejsce w wyjściowym składzie. David Hopkins (19, D/AMR; Walia U-21: 1/0) został przeze mnie kupiony za 8.000 funtów z Derby, zaś Brian McCormack (19, WB/AMR; Irlandia U-19) przyszedł do Gloucester z Ossett Town za 40.000 funtów. Jeden z nich miał w moim zamyśle stanowić rozwiązanie dla naszych problemów z obsadą prawej pomocy — oby tylko już w tym sezonie.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...