Skocz do zawartości

Długi marsz


Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Walsall zaliczane było do grona kandydatów do awansu, więc nie oczekiwałem cudu w tym wyjazdowym spotkaniu. Nie spodziewałem się wszakże, że będzie to mecz aż tak dramatyczny. Gospodarze bardzo szybko wyfaulowali mi Yao, Drake przez pół godziny grał z kontuzją, zanim się poddał i również poprosił o zmianę, a w 25. minucie Hauksson bezmyślnie sfaulował w polu karnym McCuskera, za co obejrzał czerwoną kartkę. To zaś zmusiło mnie do wyczerpania limitu zmian, a na domiar złego Watson pokonał z jedenastu metrów Carsona i nasza sytuacja stała się dramatyczna.

 

Dlatego też byłem niezwykle dumny z moich piłkarzy, którzy zagrali bardzo ambitnie, dopóki im sił starczyło, grali odważny, otwarty futbol, a dzielny Eero Peltonen w pojedynkę zapewnił bramkarzowi gospodarzy tytuł piłkarza meczu. Interwencje Wilkinsona przy precyzyjnym strzale Fina w długi rów i uderzeniu Lake'a z dystansu były najwyższej klasy. Ale i Carson tym występem udowodnił mi, że wyrasta na bardzo dobrego golkipera, parokrotnie broniąc w sytuacjach zdawałoby się nie do obrony.

 

Piłkarze Walsall chyba się nie spodziewali takiego oporu z naszej strony i chwilami gubili się w swoich poczynaniach obronnych. W 66. minucie wykorzystał to Peltonen, który zgubił krycie i strzałem głową z najbliższej odległości pokonał w końcu Wilkinsona. Ale nasza radość trwała krótko, gdyż w 72. minucie Bassila wszedł przebojem w nasze pole karne, uderzył wprost w Carsona, ale piłka wróciła mu pod nogi i za drugą próbą piłkarz Walsall już nie chybił. Dziesięć minut później trzeciego gola zdobył McCusker, ale do Gloucester wracaliśmy mimo wszystko w niezłych nastrojach, gdyż długo walczyliśmy jak równy z równym z o wiele mocniejszym rywalem.

 

30.08.2010 The Bescot Stadium, Walsall: 8.511 widzów
CCL2 (6/46) Walsall [4.] — Gloucester [9.] 3:1 (1:0)

25. K.Hauksson (G) cz.k.
27. G.Watson 1:0 rz.k.
66. E.Peltonen 1:1
72. Ch.Bassila 2:1
83. M.McCusker 3:1

Gloucester: G.Carson — M.Drake (34. D.Hopkins), K.Hauksson RC, I.Abdul Kadir, N.MacDonald YC — H.Ismail — S.Yao (4. A.Bates YC), G.Lake, J.Russell (25. M.Spillane), J.Thornton — E.Peltonen

MoM: David Wilkinson (GK; Walsall) — 8

Odnośnik do komentarza

Sierpień 2010

 

Bilans (Gloucester): 2-2-3; 14. [—], 8 pkt, 7:8

Bilans (Irlandia): —

CC League Two: —

FA Cup: —

Carling Cup: 1. runda (1:2 z Northampton)

LDV Vans Trophy: —

Finanse: +1.860.805 funtów (-50.677 funtów)

Nagrody: Hamze Ismail (młody piłkarz miesiąca — 1.), Gregory Lake (młody piłkarz miesiąca — 2.; gol miesiąca — 1. (v. Swansea))

 

Transfery (Polacy):

 

1. Ryszard Wolczyk (19, ST; Polska U-21: 13/4) z Interu do Chelsea za 13.500.000 funtów (rekord)

2. Andrzej Rybski (25, AM/FC; Polska) z Łęcznej do Pogoni za 650.000 funtów

3. Marcin Wiącek (17, ST; Polska U-19) z Pogoni do Korony Kielce za 575.000 funtów

4. Mateusz Żytko (27, DRC; Polska U-21: 6/0) z Groclinu do Wisły Płock za 500.000 funtów

5. Łukasz Tyczkowski (26, FC; Polska) z Lecha do Wisły za 400.000 funtów

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Anderson (22, AMLC; Brazylia: 26/1) z Porto do Interu za 22.500.000 funtów

2. Emrah Ekin (20, ST; Szwajcaria: 6/1) z Chelsea do Milanu za 9.750.000 funtów

3. Tim Cahill (30, AMC; Australia: 39/13) z Evertonu do Aston Villi za 8.250.000 funtów

4. Carlton Cole (26, ST; Anglia U-21: 12/6) z Rotherham do Evertonu za 8.000.000 funtów

5. Saúl Delgado (19, ST; Hiszpania U-21: 3/1) z Deportivo do Barcelony za 6.750.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: Man Utd [+0]

Hiszpania: —

Irlandia: Drogheda Utd [+5]

Irlandia Północna: —

Niemcy: Bayern [+0]

Polska: Zagłębie [+3]

Rosja: Spartak Moskwa [+5]

Szkocja: Celtic [+0]

Walia: Afan Lido [+2]

Włochy: Milan [+0]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Liga Mistrzów

  • 2. faza kw.: Legia (2:1 z Artmedią)
  • 3. faza kw.: Legia (0:2, 0:3 z Arsenalem)

Puchar UEFA

  • 2. runda kw.: Korona Kielce (3:1, 1:1 z FC Kopenhaga), Jagiellonia (0:1, 1:3 z Beitarem Jerozolima)

Reprezentacja Polski: brak

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1294), 2. Francja (1269), 3. Anglia (1151), 13. [—] Irlandia (806), 75. [—] Polska (508)

Odnośnik do komentarza

Wrzesień zaczynaliśmy meczem z mocnym Darlington, więc raz jeszcze zagraliśmy defensywnym ustawieniem. Do składu na lewą pomoc powrócił Bastians, a w obronie zawieszonego za czerwoną kartkę Haukssona zastąpił młody Doyle.

 

Goście ewidentnie również trochę się nas bali, czego efektem był nudny mecz bez czystych sytuacji podbramkowych. Takie spotkania zwykle rozstrzyga jedna akcja, nie inaczej było i tym razem. W 77. minucie Drake zagrał po lewej flance do Batesa, który ściął w pole karne i uderzył kąśliwie z ostrego kąta. Masterson, którego na szczęście nie sprowadziłem do Gloucester, choć miałem takie plany, nie utrzymał piłki w dłoniach, dopadł jej Gíslason i po chwili zbierał już gratulacje od swoich kolegów z zespołu. Z taką grą można było z ostrożnym optymizmem zapatrywać się na możliwość zebrania 54 punktów niezbędnych do utrzymania się w lidze.

 

04.09.2010 Meadow Park, Gloucester: 1.849 widzów
CCL2 (7/46) Gloucester [14.] — Darlington [7.] 1:0 (0:0)

77. R.Gíslason 1:0

Gloucester: G.Carson — M.Drake YC, M.Doyle, I.Abdul Kadir, N.MacDonald — H.Ismail — F.Bastians (74. A.Bates), G.Lake, J.Russell, J.Thornton (37. B.McCormack YC) — E.Peltonen (65. R.Gíslason)

MoM: Mark Drake (DL; Gloucester) — 7

 

Pierwszym przeciwnikiem reprezentacji Irlandii po finałach MŚ 2010 była Łotwa. Sprawdzałem w nim kilku nowych zawodników, paru innych dostało szansę gry na nietypowych pozycjach, tak więc wynik nie był dla mnie ważny. Nie rozpaczałem więc, gdy po nudnym jak flaki z olejem spotkaniu zremisowaliśmy z Łotyszami bezbramkowo, jedynie w pierwszym kwadransie parokrotnie zmuszając Kolinkę do większego wysiłku. Spośród testowanych zawodników przyzwoicie wypadli Kelly, Kearney, O'Brien i Thornton, natomiast Donoghue raczej nie nadawał się jeszcze do gry w reprezentacji.

 

04.09.2010 Lansdowne Road, Dublin: 34.849 widzów
TOW Irlandia — Łotwa 0:0 (0:0)

43. E.Ivasko (Ł) knt.

Irlandia: S.Given 6 (46. A.Lonergan 6) — J.O'Shea 7, P.McShane 7, A.Kearney YC 7, S.Kelly 7 (46. G.Donoghue 6) — D.Delaney 7 (70. M.Wilson 7) — D.Duff 6 (46. C.Clarke 6), J.O'Brien 7 (46. K.Thornton 7), W.Flood 7 — S.Reid 7 (46. L.Miller 6) — S.Elliott 7

MoM: Willo Flood (MC; Irlandia) — 7

Odnośnik do komentarza

Rumunia zawsze była groźnym przeciwnikiem, posiadając zespół świetny technicznie, ale nieprzewidywalny. Stanowiła więc doskonałego sparingpartnera dla przebudowanej reprezentacji Irlandii przed inauguracją eliminacji ME 2012.

 

Zgodnie z moimi przewidywaniami pierwsza połowa była bardzo wyrównana, a Rumuni stanowili ciągłe zagrożenie dla bramki Givena. W 12. minucie najbliżej szczęścia był Marica, ale jego główkę efektownie obronił Given. Kwadrans później swoją jedyną okazję w tym meczu miał Keane, ale zmarnował ją koncertowo, strzelając wprost w Hutana — występ w tym meczu był dla napastnika Tottenhamu ostatnim na jakiś czas, gdyż Elliott bił go umiejętnościami o głowę, a przez ostatnie dwa lata Robbie nie rozegrał ani jednego udanego spotkania w reprezentacji. Gdy oba zespoły szykowały się już do zejścia do szatni, rumuński obrońca sprokurował rzut wolny na wprost bramki, a Damien Delaney pięknym uderzeniem z 25 metrów pokonał Hutana.

 

Na drugą połowę wyszliśmy z piątką nowych zawodników, z których największą niespodzianką dla fachowców był osiemnastolatek z Liverpoolu, Gary Kelly. Zanim zespół na powrót wszedł w rytm, Rumuni przez kilkanaście minut zagrali bardziej otwarcie i w 53. minucie Paraschiv strzałem głową zmusił Lonergana do sporego wysiłku. Ale chwilę później lewym skrzydłem przedarł się Treacy, który odegrał w bok do O'Shea, nasz lewy obrońca sprytnie zagrał w pole karne, a Gary Kelly wspaniałym półwolejem podwyższył na 2:0 dla Irlandii. Po godzinie gry mogło być 3:0, ale Willo Flood nie trafił z dziesięciu metrów do pustej bramki. Kwadrans później swoją ostatnią szansę zmarnowali Rumuni, gdy strzał Cristei pięknie obronił Lonergan, a po trzech minutach z kolei Balasa z trudem odbił w bok piłkę uderzoną przez Kelly'ego. W 87. minucie Kelly ponownie pokonał bramkarza Rumunii, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, i w ostatniej akcji meczu Kevin Treacy zdecydował się na strzał z dystansu, piłkę po drodze trącił jeszcze Rãdoi, i Balasa nie miał najmniejszych szans, by uchronić swój zespół przed stratą trzeciej bramki. Wszyscy debiutanci spisali się nienagannie, co oznaczało, że będę po nich sięgać podczas eliminacji Euro 2012.

 

08.09.2010 Lansdowne Road, Dublin: 34.833 widzów
TOW Irlandia — Rumunia 3:0 (1:0)

45+1. D.Delaney 1:0
57. G.Kelly 2:0
90+3. K.Treacy 3:0

Irlandia: S.Given 7 (46. A.Lonergan 7) — J.O'Shea 8, P.McShane 8, A.O'Brien 10, S.Kelly 9 — D.Delaney 8 — D.Duff 7 (46. K.Treacy 8), G.Whelan 7 (46. A.Thornton 7), W.Flood 8 (67. J.O'Brien 7), S.Reid 7 (46. D.Milne 7) — R.Keane 7 (46. G.Kelly  8)

MoM: Andy O'Brien (DC; Irlandia) — 10

Odnośnik do komentarza

Liga szybko wznowiła swoje rozgrywki po reprezentacyjnej przerwie, nam zaś przypadł w udziale wyjazd do mocnego Mansfield. Issa Abdul Kadir przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Somalii, więc na środku obrony zagrali tym razem Doyle z Haukssonem, tradycyjnie już ustawiłem zespół do gry z kontrataku, gdyż otwarta konfrontacja z takim rywalem musiała źle się dla nas skończyć.

 

Sędzia tego spotkania chyba nie bardzo orientował się, że futbol jest sportem kontaktowym, i pokazał naszym zawodnikom aż sześć kartek, na szczęście tylko żółtych. Musieliśmy grać twardo, gdyż gospodarze okazali się od nas zdecydowanie lepsi i zepchnęli nas do obrony. Pierwsza połowa wyglądała więc tak, że Mansfield siedziało pod naszym polem karnym i ostrzeliwało naszą bramkę, my zaś co kilka minut próbowaliśmy szybkiego kontrataku. Dwie z nich skończyły się celnymi strzałami, ale tak Peltonen, jak i Bastians nie zdołali pokonać Knighta. Mansfield po stronie zysków zanotować mogło trafienie Hawortha w słupek, ale przede wszystkim akcję z 15. minuty, kiedy to Carney ośmieszył dryblingiem MacDonalda i dośrodkował w pole karne, zaś Ashton strzałem z najbliższej odległości pokonał Carsona.

 

Presja Mansfield wzrastała, ale nie ugięliśmy się pod nią, co jakiś czas próbując kontrataku. W 43. minucie szybka piłka trafiła do Peltonena, który dryblingiem minął Pilkingtona, ten zaś chwycił Fina za koszulkę, powalając go na ziemię. Sędzia i tym razem nie zawahał się ani na moment, a kartka, którą wyciągnął z kieszonki, miała kolor czerwony! Teraz trzeba było tylko zmęczyć gospodarzy i odstrzelić ich w końcówce meczu, najlepiej dwukrotnie.

 

W drugiej połowie za poobijanego Peltonena na boisku pojawił się Gíslason, ale jego gra pokazała mi jasno, że jest niestety za słaby na League Two, więc powinienem dać szansę Coyne'owi, a może wręcz sięgnąć po któregoś z moich młodych wilczków z rezerw. To, że na młodych warto stawiać, pokazał dobitnie Walijczyk Hopkins, który dał świetną zmianę na prawym skrzydle i w 67. minucie miękko dośrodkował na długi słupek, gdzie czekał Mark Drake, który huknął potężnie z powietrza i nie dał Knightowi najmniejszych szans. Gospodarze w oczach opadali z sił, a "Tygrysy" atakowały coraz odważniej. Dziesięć minut po golu Drake'a na uderzenie z dystansu po ziemi zdecydował się Lake, odchodząca piłka zmyliła bramkarza, który nie zdołał jej sięgnąć i optymistyczny plan na ten mecz został wykonany. Przez ostatni kwadrans graliśmy na czas, a że sztukę tę opanowaliśmy do perfekcji, Mansfield nie zdołało odrobić tej straty i komplet punktów pojechał z nami do Gloucester.

 

11.09.2010 Field Mill, Mansfield: 5.346 widzów
CCL2 (8/46) Mansfield [4.] — Gloucester [9.] 1:2 (1:0)

15. K.Ashton 1:0
43. G.Pilkington (M) cz.k.
67. M.Drake 1:1
77. G.Lake 1:2

Gloucester: G.Carson — M.Drake YC, M.Doyle YC, K.Hauksson, N.MacDonald — H.Ismail YC — F.Bastians YC (74. A.Bates), G.Lake, J.Russell, J.Thornton YC (58. D.Hopkins) — E.Peltonen (46. R.Gíslason YC)

MoM: Gregory Lake (MC; Gloucester) — 9

Odnośnik do komentarza

Mecz ze Scunthorpe zgromadził na Meadow Park rekordową liczbę widzów, ale w końcu graliśmy z wiceliderem. W pierwszej połowie nie było tego widać, mieliśmy zdecydowaną przewagę, ale koszmarnie zagrał Peltonen, przez co w ataku brakowało nam siły przebicia. Goście zaledwie parokrotnie zagrozili naszej bramce, ale to wystarczyło — w 36. minucie Ridley dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, strzał Browna trafił w poprzeczkę, ale dobitka Sharpa była już celna. Mimo paru okazji do wyrównania sztuka ta się nam nie powiodła, po przerwie oba zespoły nie wykazywały już ochoty do gry i nasza dobra passa została przerwana. Coyne zagrał przez 45 minut i nie pokazał niczego szczególnego, co oznaczało, że w następnym meczu zadebiutuje któryś z naszych wychowanków.

 

18.09.2010 Meadow Park, Gloucester: 3.351 widzów (rekord)
CCL2 (9/46) Gloucester [6.] — Scunthorpe [2.] 0:1 (0:1)

36. B.Sharp 0:1
65. K.Gall (S) knt.

Gloucester: G.Carson — M.Drake, K.Hauksson, I.Abdul Kadir, N.MacDonald — H.Ismail — F.Bastians (73. A.Bates), G.Lake, J.Russell, J.Thornton (73. D.Hopkins) — E.Peltonen (46. T.Coyne)

MoM: Billy Sharp (ST; Scunthorpe) — 8

Odnośnik do komentarza

Porażka ze Scunthorpe przyniosła nam trzy rekordy — frekwencji, dochodów z meczu w wysokości 30.000 funtów, oraz występów w lidze, który od teraz należał do Lake'a i wynosił 168 spotkań. Pieniądze zarobione na biletach zaraz wydałem na odszkodowanie za rozwiązanie kontraktu z Michaelem Tiptonem (30, ST; Walia U-21: 6/0) [9-1-0, 6.78; 2s], który dostał ode mnie w garść 22.000 funtów i krzyżyk na drogę.

 

Następny mecz graliśmy na wyjeździe z ostatnim w tabeli Aldershot. Nie mógł w tym spotkaniu wystąpić kontuzjowany na treningu Hauksson, więc jego miejsce zajął raz jeszcze Doyle. Jechaliśmy do Aldershot z nadzieją na kolejne punkty, ale chyba entuzjazm, towarzyszący nam po awansie do League Two, ostatecznie zgasł, gdyż zagraliśmy beznadziejnie. Po stronie zysków zapisać mogłem jedynie strzał Batesa w poprzeczkę, może również parę niezłych interwencji Carsona, ale na pewno nic więcej. Gospodarze rozbili nas już w pierwszej połowie, drugą zaś zagrali spacerowym tempem, a ja tylko kląłem na głos, patrząc na bezradność moich zawodników. Tragicznie zaprezentowali się Thornton i ponownie Peltonen; moja początkowo pozytywna ocena postawy młodego Fina należała już bezpowrotnie do przeszłości.

 

Po kilkunastu minutach wyrównanej zdałoby się walki Aldershot wykorzystało nieuwagę naszych obrońców, by wyjść na prowadzenie. Centrę Williama strzałem zamknął Bradley, piłka odbiła się od poprzeczki, a Alan Gow posłał ją do naszej bramki. Dziesięć minut później gospodarze wyprowadzili szybki atak, z lewego skrzydła dośrodkował Caddis, a Gow uderzeniem głową podwyższył na 2:0. Próbowaliśmy się jeszcze pozbierać, ale pięć minut później potężny strzał Haininga otarł się o MacDonalda, myląc Carsona, i było po meczu.

 

25.09.2010 Recreation Ground, Aldershot: 1.524 widzów
CCL2 (10/46) Aldershot [24.] — Gloucester [8.] 3:0 (3:0)

21. A.Gow 1:0
32. A.Gow 2:0
37. W.Haining 3:0

Gloucester: G.Carson — M.Drake, M.Doyle, I.Abdul Kadir, N.MacDonald (46. M.Spillane) — H.Ismail — F.Bastians YC (61. A.Bates), G.Lake, J.Russell, J.Thornton (46. D.Hopkins) — E.Peltonen

MoM: Will Haining (DC; Aldershot) — 9

Odnośnik do komentarza

@Regent: Tak jak napisał Dix__, scouci, scouci i jeszcze raz scouci. Zresztą Lee obudził się dopiero po sezonie, a Fafason jeszcze się nie obudził, więc może i Ty masz już w składzie przyszłą gwiazdę.

@Dix__: San Lee u mnie wymiata i wycina w Suwon: 20-11-6, 7.10.

 

Kompromitacja w Aldershot po raz pierwszy zachwiała moją wiarą w możliwości tego zespołu. A że następnego dnia po wejściu na internet przeczytałem na bild.de nagłówek "Professor nach Frankfurt?", przez dobrą chwilę walczyłem z pokusą, by pieprznąć Gloucester w kąt i przenieść się do Bundesligi. Ostatecznie jednak raz jeszcze ambicja wygrała z lenistwem.

 

W dniu meczu z Chesterfield w szatni "Tygrysów" paru zawodników nie miało wesołych min. Rozegraliśmy dziesięć spotkań w lidze, więc mogłem już ocenić, kto zasługuje na miejsce w meczowej szesnastce, a kto nie. Carson był póki co nie do ruszenia, bo nikogo lepszego nie miałem, i tyle. Do obrońców większych uwag nie miałem, wymieniłem jedynie kontuzjowanego MacDonalda na Spillane'a. W pomocy pozycje uratowali pewniacy Lake oraz Ismail, i nikt poza nimi. Na trybuny powędrował lewy pomocnik Bastians, którego zastąpił Bates. W jego ślady poszedł Thornton, który po dwóch świetnych występach całkowicie się zagubił, a szansę w jego miejsce dostał Hopkins. Największą chyba niespodzianką było odstawienie od zespołu Russella i wystawienie w jego miejsce szesnastolatka Moffatta. Po trzech tragicznych występach skończyła się też moja wyrozumiałość względem Peltonena i jeszcze jedną szansę otrzymał Gíslason.

 

Już po paru minutach wiedziałem, że postąpiłem słusznie. Przewietrzony zespół kręcił obrońcami Chesterfield niczym wiatr kurkiem na stodole i gdyby Cann był odrobinę wolniejszy w swych interwencjach, Gíslason po kwadransie miałby na koncie hat-tricka. W 16. minucie goście po raz pierwszy zagrozili naszej bramce, Carson miał spore problemy z obroną strzału, Doyle panicznie wybił piłkę na połowę Chesterfield..., gdzie przejął ją Gíslason i ruszył na bramkę rywali. Tuż przed szesnastką dogonił go Keogh i bezceremonialnie powalił na ziemię. Werdykt sędziego mógł być tylko jeden — 75 minut gry w przewadze dla Gloucester.

 

Było to pięć kwadransów miażdżącej przewagi "Tygrysów" i cudów wyczynianych przez Canna w bramce gości. Gdy w końcu Gíslason zdołał go pokonać, sędzia odgwizdał spalonego i w sumie miał rację — jego mercedes rzeczywiście został spalony na klubowym parkingu przez nieznanych sprawców. Ale pięć minut po przerwie ciążące nad nami fatum ostatecznie ustąpiło. Moffatt przerzucił piłkę na lewe skrzydło do Drake'a, Mark zagrał szybkie podanie w pole karne, Gíslason minął obrońcę i uderzeniem z półwoleja otworzył wynik spotkania.

 

Obraz gry nie ulegał zmianie, zmieniałem za to zmęczonych piłkarzy, najpierw Hopkinsa, a potem Gíslasona. Z zachowaniem wszelkich proporcji na Meadow Park zrobiło się na moment jak na Camp Nou, gdy na boisku pojawił się obwoływany przez kibiców wielką nadzieją Gloucestershire młodziutki napastnik, siedemnastoletni David O'Neill. Początkowo Irlandczyk był ewidentnie przerażony swoim debiutem, ale potem zaczął poczynać sobie coraz dzielniej. W 85. minucie Spillane wrzucił piłkę z autu do Lake'a, który zagrał do czekającego przed polem karnym O'Neilla, David bez namysłu uderzył na bramkę, a piłka minęła Canna i ugrzęzła w widłach bramki gości — junior zdobył gola w debiucie! Chesterfield wznowiło grę, ale szybko straciło piłkę, znów prawym skrzydłem poszedł Spillane, dośrodkował w pole karne, gdzie czekał O'Neill, który ośmieszył blokującego go Smitha, uderzeniem po ziemi w długi róg ponownie pokonując Canna i ustalając wynik spotkania. W samej końcówce goście jeszcze raz zaatakowali, wypracowując sobie nieoczekiwanie dwie świetne okazje, ale fenomenalnie spisał się Carson, który również skorzystał na odrodzeniu morale zespołu. Po meczu kibice długo skandowali nazwisko naszej młodziutkiej gwiazdy, a najbardziej ponurą minę w Gloucester miał Eero Peltonen, którego szanse na powrót do pierwszego zespołu zmalały do minimum.

 

28.09.2010 Meadow Park, Gloucester: 2.160 widzów
CCL2 (11/46) Gloucester [12.] — Chesterfield [16.] 3:0 (0:0)

16. L.Keogh (Ch) cz.k.
50. R.Gíslason 1:0
85. D.O'Neill 2:0
86. D.O'Neill 3:0

Gloucester: G.Carson — M.Drake (78. J.Routledge), M.Doyle, I.Abdul Kadir, M.Spillane — H.Ismail — A.Bates, G.Lake, M.Moffatt, D.Hopkins (52. B.Saah) — R.Gíslason (66. D.O'Neill)

MoM: Grant Carson (GK; Gloucester) — 9

Odnośnik do komentarza

Wrzesień 2010

 

Bilans (Gloucester): 3-0-2; 8. [+6], 17 pkt, 13:13

Bilans (Irlandia): —

CC League Two: —

FA Cup: —

Carling Cup: 1. runda (1:2 z Northampton)

LDV Vans Trophy: —

Finanse: +1.849.211 funtów (-9.358 funtów)

Nagrody: —

 

Transfery (Polacy): brak

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Ali Essa (21, ST; Bahrajn: 12/6) z Muharraq do Al-Ahli za 1.000.000 funtów

2. Saeid Lofti (29, DC/DM; Iran: 42/2) z Esteghlalu do Persepolis za 200.000 funtów

3. Gabriel Marra (27, DC; Argentyna) z Argentinos do Young Boys za 130.000 funtów

4. Lorenzo Davids (24, DLC/DM/MLC; Holandia U-21: 27/1) z Feyenoordu do Al-Gharrafy za 120.000 funtów

5. Benjamin Imeh (28, ST; Nigeria) z Brann do Al-Gharrafy za 110.000 funtów

 

Ligi świata:

 

Anglia: Man Utd [+4]

Hiszpania: Real Madryt [+0]

Irlandia: Drogheda Utd [+4]

Irlandia Północna: Crusaders [+0]

Niemcy: Bayern [+0]

Polska: Zagłębie [+3]

Rosja: Spartak Moskwa [+7]

Szkocja: Celtic [+3]

Walia: Carmarthen [+2]

Włochy: Inter [+3]

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar UEFA

  • 1. runda: Legia (1:0, 0:0 z Litexem), Korona Kielce (1:2, 1:1 z Osasuną)

Reprezentacja Polski:

  • 08.09.2010 EME Gr3: Polska — Bośnia 0:1

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1294), 2. Francja (1272), 3. Anglia (1135), 12. [+1] Irlandia (813), 74. [+1] Polska (506)

Odnośnik do komentarza

Październik zaczęliśmy wyjazdowym meczem z Carlisle, zespołem, który był zdecydowanie poza naszym zasięgiem. Gospodarze udowodnili to nam już w 7. minucie, gdy Taylor przedryblował pół naszego zespołu, po czym bez trudu pokonał Carsona. Dziesięć minut później Callaghan pięknie wrzucił piłkę za naszych obrońców, a Hardman z najbliższej odległości podwyższył na 2:0. My graliśmy konsekwentnie z kontry i po pół godzinie gry Lake uruchomił precyzyjnym podaniem Batesa, Adam zagrał z lewego skrzydła w pole karne, a Gíslason umieścił piłkę w bramce obok bezradnego Skácela. Od tej pory to my zaczęliśmy przeważać i mogliśmy co najmniej zremisować, ale czeski bramkarz Carlisle wygrał pojedynki z Moffatem i Saahem. W drugiej połowie na boisku pojawił się O'Neill i ponownie pokazał parę bardzo udanych zagrań.

 

02.10.2010 Brunton Park, Carlisle: 5.407 widzów
CCL2 (12/46) Carlisle [4.] — Gloucester [8.] 2:1 (2:1)

7. S.Taylor 1:0
16. A.Hardman 2:0
30. R.Gíslason 2:1

Gloucester: G.Carson — M.Drake, M.Doyle, I.Abdul Kadir, M.Spillane (74. J.Routledge) — H.Ismail — A.Bates, G.Lake, M.Moffatt, D.Hopkins (58. B.Saah) — R.Gíslason (67. D.O'Neill)

MoM: Barry Callaghan (MR; Carlisle) — 8

Odnośnik do komentarza

Eliminacje ME 2012 zaczynaliśmy meczami z Austrią i Estonią. Nasi przeciwnicy odnieśli już po jednym zwycięstwie — Estonia wygrała 2:1 z Cyprem, a Austria w identycznym stosunku pokonała Szwecję, więc żadnego z nich nie wolno nam było zlekceważyć. Wybrałem więc absolutnie najmocniejszy skład drużyny narodowej, przy czym zgodnie z moją obietnicą na jakiś czas pożegnał się z nią Robbie Keane. Powołania otrzymali:

 

Bramkarze: Shay Given (34, GK; 110/0; Newcastle), Paddy Kenny (32, GK; 8/0; Sheff Utd), Andrew Lonergan (26, GK; 8/0; Preston)

 

Obrońcy: Clive Clarke (30, DLC/DM/ML; 11/0; West Ham), Damien Delaney (29, DC/DM; 20/2; Hull), Paul Doyle (18, DC; —/—; Wigan), Kevin Foley (25, D/WB/MR; 11/0; Cardiff), Alan Kearney (23, DC; 1/0; Everton), Stephen Kelly (27, D/WBR; 7/0; Fulham), Paul McShane (24, DC; 14/2; Man Utd), Andy O'Brien (31, DC; 43/1; Plymouth), John O'Shea (29, DLC; Irlandia: 59/1; Man Utd), Marc Wilson (23, DC/DM; 11/0; Millwall)

 

Pomocnicy: Damien Duff (31, AML; 87/11; Deportivo), Willo Flood (25, MRC; 27/0; Man City), Aiden McGeady (24, AMRC; 17/4; Charlton), Liam Miller (29, MRC; 25/4; Man Utd), Joey O'Brien (24, MC; 7/0; Aston Villa), Steven Reid (29, AMRC; 45/6; Blackburn), Kevin Thornton (24, AMC; 2/0; Watford), Keith Treacy (22, AML; 8/1; Aston Villa), Glenn Whelan (26, MC; 10/3; Wolves)

 

Napastnicy: Paul Brady (20, ST; 4/4; Aston Villa), Stephen Elliott (26, ST; 31/17; Sunderland), Gary Kelly (18, ST; 2/2; Liverpool), Anthony Stokes (22, ST; 8/7; Arsenal)

Odnośnik do komentarza

Przed wyjazdem do Austrii podpisałem jeszcze nowy, pięcioletni kontrakt z Moffattem, który rozegrał świetny mecz przeciwko duńskiej młodzieżówce, ale niestety złapał przy tym kontuzję, która załatwiła go co najmniej na miesiąc. Już z Wiednia odesłałem do domu chorego Wilsona, a w jego miejsce powołałem Colina Healy'ego (30, DM; 14/1; Sunderland).

 

Spotkanie z Austriakami dla części reprezentantów stanowiło test dojrzałości. Z bólem serca musiałem przyznać, że nie zdał go jeden z moich cichych faworytów, Glenn Whelan z Wolverhampton. Zresztą w pierwszej połowie cały zespół grał słabo, nie stwarzając dogodnych sytuacji podbramkowych. Austriacy byli równie nieskuteczni, ale mieli znacznie więcej z gry i w 35. minucie moi pomocnicy pozwolili Kavlakowi na spokojne wejście przed nasze pole karne i odegranie do Ivanschitza, który precyzyjnym strzałem zaskoczył Givena. Do przerwy przegrywaliśmy 0:1, tracąc przy tym kontuzjowanego Duffa.

 

Na początku drugiej połowy, którą rozpoczęliśmy z lekkimi modyfikacjami taktycznymi, straciliśmy sponiewieranego Elliotta i zrobiło się całkiem nieciekawie. Na szczęście teraz to my uzyskaliśmy przewagę, tylko brakowało nam precyzji, by obrócić ją w bramki. W 78. minucie po rzucie rożnym i wybiciu piłki przez obrońców McGeady strącił ją na nogę Flooda, który uderzył potężnie, pokonując Payera i wyrównując na 1:1. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i z mojej perspektywy straciliśmy w Wiedniu dwa punkty, tym bardziej że w drugim spotkaniu naszej grupy Estonia zremisowała bezbramkowo ze Szwecją.

 

09.10.2010 Ernst-Happel-Stadion, Wiedeń: 58.973 widzów
EME Gr6 (1/8) Austria — Irlandia 1:1 (1:0)

35. A.Schicker (A) knt.
40. A.Ivanschitz 1:0
78. W.Flood 1:1

Irlandia: S.Given 6 — J.O'Shea 7, A.Kearney 7, A.O'Brien 7, S.Kelly 7 — D.Delaney 7 — D.Duff 7 (16. K.Treacy 7), G.Whelan 6 (63. K.Thornton 7), W.Flood 8, A.McGeady YC 7 — S.Elliott 7 (48. G.Kelly 6)

MoM: Andreas Ivanschitz (MR; Austria) — 8

 

1. Austria 4 pkt 3:2

2. Estonia 4 pkt 2:1

3. Irlandia 1 pkt 1:1

4. Szwecja 1 pkt 1:2

5. Cypr 0 pkt 1:2

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...