Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Taa... tak mocnego, że owe uderzenie zmieniło kierunek...

 

Odcinek 632

 

Inauguracja sezonu ligowego przypadła nam w Kielcach, gdzie na nowo zawitały rozgrywki Orange Ekstraklasy. Korona po rocznej przygodzie w drugiej lidze awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej i wcale nie uważałem jej za słaby zespół. Najsilniejszym punktem gospodarzy był Linka, który robił co mógł, żeby zachować czyste konto. I udało mu się dokonać tego w pierwszej połowie. Od pierwszych minut grał Pesonen, ale niczego ciekawego nie pokazał, to był inny człowiek niż przed kilkoma dniami w Warszawie. Za to Le Tallec znowu najwięcej się starał, ale niczego nie ustrzelił. Nudne 45 minut dobitnie mówiło, że druga połowa wcale nie będzie lepsza. Spiker cichym, śpiącym głosem zachęcał 10 tysięcy widzów do dopingu, który z każdą minutą cieszyli się jeszcze bardziej, bo Korona jako beniaminek remisowała bezbramkowo z mistrzem Polski, który niedawno rozgromił Legię 6:2. Radość była tym większa w 64. minucie, gdy sędzia podyktował rzut karny z kapelusza. Na nic zdały się protesty moich piłkarzy i Stawowy podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze. Po cichu wierzyłem w to, że Yelco obroni strzał, ale futbolówka powędrowała w całkiem innym kierunku niż rzucił się bramkarz i rywale niespodziewanie objęli prowadzenie. Wstrzymywałem się ze zmianą bardzo długo i dokonałem jej dopiero po 78. minucie, w której wyrównaliśmy wynik meczu. Jin-Won dostawił nogę do dośrodkowania z lewego skrzydła i z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki! Gol w debiucie pewnie jest dla niego spełnieniem marzeń. Le Tallec miał trzy doskonałe sytuacje pod koniec meczu, ale wszystkie zmarnował. Musieliśmy zadowolić się jednym punktem, ale przed nami jeszcze 29 spotkań.

 

Data: 26.07.2014

Stadion: ul. Ściegiennego, Kielce

Widzów: 10 518

Sędzia: Tomasz Skórski

MoM: Piotr Stawowy (8) [Korona]

 

Yelco – San Roman, Yao, Dunlop, Cura (Gavish 81’) – Danch, Kavlak (Al-Dossary 45’), Janota, Siwik – Pesonen (Jin-Won 45’), Le Tallec

 

(-) Korona Kielce – (-) Lech Poznań 1:1 (0:0) [stawowy kar. 64’ – Jin-Won 78’]

-Orange Ekstraklasa [1/30]

Odnośnik do komentarza

Umiejętności ma przeciętne, ale gra fantastycznie w każdym meczu. Jednak nie widać, by się aż tak bardzo rozwinął w ciągu ostatnich kilku lat.

 

Odcinek 633

 

Pod koniec miesiąca przeprowadziłem jeszcze jeden transfer do klubu. Zauważyłem ostatnio, że środkowi pomocnicy często łapią kontuzje, więc wzmocniłem tą formację sprowadzając za 1,5 miliona euro z Aves Brazylijczyka – Marcelo Gomes’a. 21-letni rozgrywający ma czas żeby wpasować się w zespół. Ciekawym wydarzeniem był mecz w 2. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów, gdzie mieliśmy swojego przedstawiciela. My zaczynamy dopiero od 3. rundy, ale od tego sezonu Polska może mieć dwa zespoły w Lidze Mistrzów, dlatego Górnik Zabrze zagrał z Dynamem Mińsk. Remis na Białorusi 2:2 po golach Bernburg’a i Stachowiaka, to dobry wynik przed rewanżem.

 

Podsumowanie (lipiec):

 

Ranking: 1. Argentyna (2139); 2. Hiszpania (2000); 3. Niemcy (1898); 43. Polska (730)

 

Bilans spotkań (klub): 2 (1-1-0) 7:3

Bilans spotkań (reprezentacja): -

Najlepszy strzelec (klub): Aki Pesonen – 4 gole

Najlepszy strzelec (reprezentacja): -

Ekstraklasa: 9. miejsce

Puchar Polski: -

Puchar Ekstraklasy: -

Liga Mistrzów: -

Finanse: € 9,28 mln (- 1,83 mln)

 

Transfery (Świat):

 

1. Asamoah Gyan (Chelsea) -> Juventus za € 29,5 mln

2. Eric Bicfalvi (Bayern) -> Arsenal za € 24,5 mln

3. Jesus Navas (Man Utd) -> Aston Villa za € 20 mln

 

Transfery (Polska):

 

1. Aleksandar Lazevski (Lech Poznań) -> Club Brugge za € 3 mln

2. Damien Le Tallec (Stade Rennes) -> Lech Poznań za € 2,8 mln

3. Sergiy Kryvosheev (Lokomotiv Moskwa) -> Lech Poznań za € 1,9 mln

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: -

Francja: -

Niemcy: -

Grecja: -

Włochy: -

Holandia: -

Portugalia: -

Irlandia: Cork City (+5)

Rosja: Zenit (+0)

Szkocja: -

Hiszpania: -

Szwecja: Malmö (+6)

Serbia: -

Polska: Zagłębie Lubin (+0)

Odnośnik do komentarza

Odcinek 634

 

Dzień przed wyjazdowym meczem z Arką Gdynia, poleciałem do Nyonu na losowanie par w 3. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Trafiliśmy trochę nieciekawie, bo spodziewałem się kogoś łatwiejszego niż Boavista Porto. Przynajmniej Górnik Zabrze też ma rywala w swoim zasięgu. Jeżeli przejdą przez drugą rundę, to w trzeciej zagrają z Grasshopper. Do meczu jeszcze niecałe dwa tygodnie, a przez ten okres trzeba będzie pozdobywać trochę punktów w lidze. Do spotkania z kielczanami tydzień temu podszedł chyba zbyt poważnie. Postanowiłem to zmienić w Gdyni i zagraliśmy na luzie od pierwszego gwizdka sędziego. Było jednak gorzej niż w Kielcach. Tym razem moim piłkarzom nie chciało się grać i konstruowanie akcji przychodziło im z oporem. 2 minuty przed końcem pierwszej połowy wyszliśmy na prowadzenie! Pesonen uciekł ostatnim obrońcom i znalazł się sam na sam z bramkarzem. Czubkiem buta posłał piłkę do siatki gospodarzy! Druga odsłona zaczęła się od fantastycznego uderzenia Al-Dossary’ego! Izraelczyk strzelił z pierwszej, a piłka kapitalnie zakręciła w powietrzu i wpadła prosto w okienko bramki! Taki wynik w zupełności mi wystarczał, bo gra i tak się nie kleiła. Ale Fernandinho wpisał się na listę strzelców w 52. minucie strzałem z rzutu wolnego. Brazylijczyk był dzisiaj prawdziwą gwiazdą i zwiększył swój dorobek dopiero w 92. minucie, również strzałem z wolnego. Łatwo rozprawiliśmy się z Arką, ale całe spotkanie nie zachwycało i było bardzo nudne.

 

Data: 2.08.2014

Stadion: GOSiR, Gdynia

Widzów: 8 722

Sędzia: Adrian Skrzypek

MoM: Fernandinho (9) [Lech]

 

Talias – Fernandinho, Malović, Gavish, Masuero – Rodriguez Gonzalez, Al-Dossary (Gomes 72’), Güzelses (Wilk 72’), Graham – Pesonen, Høiland (Oziemczuk 45’)

 

(11) Arka Gdynia – (9) Lech Poznań 0:4 (0:1) [Pesonen 43’, Al-Dossary 46’, Fernandinho 52’, 90’+2’]

-Orange Ekstraklasa [2/30]

Odnośnik do komentarza

Aki Pesonen

 

Odcinek 635

 

Nastają nowe, lepsze czasy dla polskiego futbolu. Od tego sezonu dwie drużyny z OE grają w Lidze Mistrzów od fazy eliminacji, ale jeszcze ważniejsze jest to, że Górnik Zabrze wygrał u siebie rewanżowe spotkanie z Dynamem Mińsk 3:1 po golach Brozia, Robaka i samobójczej bramce Shumeyko i awansował do 3. rundy eliminacji, gdzie zagra z Grasshopper Zurych! Jest ogromna szansa na to, by dwa polskie kluby były w fazie grupowej elitarnej Ligi Mistrzów, czego jeszcze w historii nie było.

 

Nasz mecz w Champions League co raz bliżej, ale poprzedzało go spotkanie w 3. kolejce OE z Zagłębiem Lubin, które było pierwszym rozegranym przy Bułgarskiej w tym sezonie. Powoli wykrystalizowała się ligowa jedenastka, z której skwapliwie dzisiaj skorzystałem. Liczyłem, że w końcu będzie trochę emocji przez całe 90 minut, czego nie było w ostatnich pojedynkach. I doczekałem się. Już w 4. minucie Gobbi oddał potężny strzał sprzed pola karnego, który zatrzymał się na słupku lubińskiej bramki. Chwilę później role się odwróciły i to rywale nas zaatakowali. Skończyło się na tym, że Żyła dopadł do bezpańskiej piłki i wpakował ją do naszej siatki, ale na szczęście kilka sekund później rozległ się gwizdek sędziego. Podobno Mateusz faulował w tej akcji mojego bramkarza i gol nie mógł być zaliczony. Znowu mogłem cieszyć oczy wspaniałą grą Le Tallec’a, który starał się jak mógł, ale ciągle brakowało mu szczęścia w pokonywaniu bramkarza. W 10. minucie trafił nawet w boczną siatkę. Oczywiście obrońcy z formacji defensywnej Zagłębia nie mogli zrobić dosłownie nic, żeby powstrzymać szarżującego Francuza, który ogrywał ich jak tylko chciał. Damien przeprowadzał atak za atakiem i w końcu dopiął swego! W 30. minucie wybiegł zza pleców obrońcy, przejął piłkę i popędził ile sił w nogach na bramkę, w której stał przestraszony bramkarz. Nic dziwnego, że w jego oczach było widać niepokój, skoro Le Tallec posłał w jego kierunku płasko bitą futbolówkę, która z łatwością zakończyła swój lot za linią bramkową! Francuski napastnik zdobył tym samym pierwszego gola w barwach Lecha, a potrzebował na to aż trzech spotkań. Damien nie przestawał gnębić rywali, ale pierwsza połowa i tak zakończyła się skromnym prowadzeniem. Za to w drugiej połowie kontynuował wykonywanie swojego misternego planu i w 64. minucie dostawił nogę do dośrodkowania swojego kolegi i zwiększyliśmy prowadzenie do 2:0! Francuz grał dzisiaj niesamowicie, wszystko mu wychodziło, ale czasami brakowało szczęścia przy strzałach na bramkę. Podobnie jak piłkarzom z Lubina, którzy stanęli przed pustą siatką 67. minucie i fatalnie spudłowali. W 79. minucie Graham zasłużył na kilkuminutowe oklaski, a gdyby zdobył gola, to aplauz utrzymałby się do ostatniego gwizdka, bowiem Anglik popisał się efektowną przewrotką, ale piłka otarła się o poprzeczkę. Goście zabrali się do atakowania w ostatnich minutach meczu, ale nie mogli niczego zdziałać, bo w bramce miałem solidnego goalkeeper’a, który zagrał bardzo dobre spotkanie. Można powiedzieć, że ograłem dzisiaj swój były zespół, bo w barwach Zagłębia zagrało dzisiaj aż sześciu moich byłych zawodników.

 

Data: 9.08.2014

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 35 963

Sędzia: Przemysław Wesołowski

MoM: Damien Le Tallec (9) [Lech]

 

Pinsoglio – San Roman, Yao, Cura, Dunlop – Danch, Gobbi (Gomes 45’), Janota, Siwik (Graham 69’) – Le Tallec, Jin-Won (Høiland 69’)

 

(5) Lech Poznań – (3) Zagłębie Lubin 2:0 (1:0) [Le Tallec 30’, 64’]

-Orange Ekstraklasa [3/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 636

 

Spotkanie w 3. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów i tak cieszyło się sporym zainteresowaniem w Poznaniu. Stadion wypełnił się po brzegi, jedynie sektor gości świecił pustkami. Naszym pierwszym rywalem w tegorocznej Champions League jest Boavista Porto, typowy europejski średniak. Pokonanie tej drużyny będzie jednak rzeczą trudną. Oszczędzałem Le Tallec’a, który usiadł na ławce, dlatego nasze ataki były… prawie w ogóle ich nie było! Pierwszą groźną akcję przeprowadziliśmy dopiero w 25. minucie, ale strzał Høiland’a wylądował na słupku. Mimo to bramkarz gości interweniował dopiero w 45. minucie… Druga połowa nieco się zmieniła, ale na naszą niekorzyść. Yelco miał ręce pełne roboty, bo Portugalczycy nie odpuszczali i próbowali z każdej strony nas zaskoczyć. Najbliżej byli w 70. minucie, gdy piłka po strzale Geilson’a odbiła się od palców mojego bramkarza, a następnie musnęła słupek. Jedyną szansę upatrywałem w Pesonen’ie, który próbował zaskoczyć goalkeeper’a gości kąśliwymi strzałami z rzutów wolnych. Wszystko jednak na darmo i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Nasze losy rozstrzygną się w Porto.

 

Data: 13.08.2014

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 35 978

Sędzia: Edo Trivković (CRO)

MoM: Marcelo Boeck (8) [boavista]

 

Yelco – Stefański, Malović, Masuero, Cura – Rodriguez Gonzalez, Al-Dossary (Janota 72’), Wilk, Graham (Siwik 45’) – Pesonen, Høiland (Le Tallec 45’)

 

(POL) Lech Poznań – (POR) Boavista Porto 0:0

-Liga Mistrzów, 3. runda eliminacji

 

Górnik zremisował w Zabrzu 1:1 z Grasshopper po golu Bernburg’a i nadal mają spore szanse na awans do fazy grupowej.

Odnośnik do komentarza

Jak my wszyscy...

 

Odcinek 637

 

Polskie drużyny w Pucharze UEFA też mają ułatwione zadanie od tego sezonu. Legia zaczyna dopiero od 1. rundy zasadniczej, natomiast Lechia Gdańsk od 2. rundy eliminacji, gdzie w pierwszym meczu wygrała z Ried 2:1, a na listę strzelców wpisał się Hirsz i Telka. My do rewanżu w Porto mamy jeszcze sporo czasu i znowu czekają nas mecze w lidze. Na Bułgarskiej gościliśmy Wisłę Kraków, która po fatalnym minionym sezonie, ten zaczęła od bardzo dobrych zwycięstw i obecnie zajmuje 3. miejsce. Zachowują się jak Legioniści, którzy po tym, jak wygrali baraże dwa lata temu, to w następnym sezonie walczyli o najwyższe cele. Biała Gwiazda zakupiła tego lata dobrego napastnika – Witkowskiego, który doprowadził do kapitulacji mojego bramkarza już w 11. minucie. Brożek wrzucił piłkę w pole karne, a Kamil obrócił się z nią w miejscu i strzałem z najbliższej odległości dał prowadzenie swojej drużynie. Zły nastrój panował na stadionie tylko do 26. minuty, kiedy to Danch posłał dalekie podanie pod bramkę gości, gdzie znajdował się Jin-Won. Koreańczyk potwierdził swoją wysoka klasę uderzając z pierwszej, a futbolówka wleciała do siatki krakowskich piłkarzy! Wszystko zaczynaliśmy od nowa, ale los ponownie się do nas uśmiechnął. Kilka sekund przed zejściem do szatni, Høiland otrzymał celne podanie od Siwika i przepięknym lobem dał nam prowadzenie! Szybko wstaliśmy na równe nogi i sytuacja była od teraz, jak najbardziej normalna. Druga połowa była jeszcze lepsza. Wilk, który dopiero co wszedł z ławki rezerwowych, dośrodkował celnie w 62. minucie, a Høiland pokonał bramkarza mocnym strzałem głową! Norweski napastnik w końcu zaczął strzelać w tym sezonie, a trochę musieliśmy na to poczekać. Widocznie Le Tallec wszystkich zaraził swoim zapałem do gry. Wynik meczu ustalił Siwik, który oddał strzał sprzed pola karnego w 86. minucie prosto w okienko bramki! I piłka czysto w nie wleciała zmieniając rezultat na 4:1! Kolejne wysokie zwycięstwo nad byłą, polską potęgą.

 

Data: 16.08.2014

Stadion: ul. Bułgarska, Poznań

Widzów: 36 523

Sędzia: Przemysław Wesołowski

MoM: Tommy Høiland (9) [Lech]

 

Talias – San Roman, Yao, Dunlop, Gavish – Danch, Gobbi (Al-Dossary 76’), Güzelses (Wilk 45’), Siwik – Jin-Won (Le Tallec 76’), Høiland

(4) Lech Poznań – (3) Wisła Kraków 4:1 (2:1) [Jin-Won 26’, Høiland 45’, 62’, Siwik 86’ – Witkowski 11’]

-Orange Ekstraklasa [4/30]

Odnośnik do komentarza

Dlaczego nagle wszyscy w lidze grają moją byłą taktyką, którą grałem przez ostatnie lata 4-1-4-1? :P

 

Odcinek 638

 

Spotkanie w Łodzi z nieobliczalnym Widzewem poprzedzało rewanż w Porto. Przynajmniej mieliśmy ostatnio tydzień przerwy między meczami, dlatego mogłem ponownie skorzystać z drugiego składu. Mimo to dałem jednak szansę od pierwszych minut Le Tallec’owi, który tradycyjnie już czarował wszystkich swoją grą. Zdobycie przez niego gola było tylko kwestią czasu i w 23. minucie popisał się szybkością wyprzedzając wszystkich obrońców Widzewa. W sytuacji sam na sam z bramkarzem pokazał pełen profesjonalizm i chwilę później jego nazwisko pojawiło się na liście strzelców. Jednak nasza radość nie trwała zbyt długo, bo już w 27. minucie łodzianie wyprowadzili groźną kontrę, po której Rackiewicz strzelił przepiękną bramkę. Na całe szczęście sami nie przestaliśmy atakować i w 35. minucie dośrodkowanie Siwika wykorzystał Pesonen, który cudem wpakował piłkę do siatki rywali. Tylko 2 minuty prowadziliśmy 2:1. Skończyło się, gdy Zawodziński zagrał precyzyjnie do Rackiewicza, który najpierw trafił w bramkarza, by następnie celnie dobić i wyrównać. Zrobiło się bardzo ciekawie i do przerwy utrzymał się wynik 2:2. Emocje miały dopiero nadejść. Początek drugiej połowy mieliśmy wymarzony. Le Tallec przedryblował dwóch obrońców i uderzył na bramkę, ale strzał sparował bramkarz. Al-Dossary był w doskonałym miejscu i dobił futbolówkę, która zatrzepotała w siatce! No i zaczęło się. 63. minuta przyniosła nam kolejną bramkę. Pesonen przebiegł połowę boiska z piłką przy nodze, by zakończyć swój wspaniały rajd celnym strzałem! Bramkarz nie miał przy tym uderzeniu nic do powiedzenia i mieliśmy już 4:2! Gol Fina sprawił, że to nie on, a Le Tallec opuścił po chwili boisko. 6 minut później Aki wystąpił w roli asystenta, a akcję wykańczał Janota, który strzelił potężną bombę na długi słupek i wpisał się na listę strzelców! Emocje rosły z każdą minutą, wynik był już kosmiczny i kibice gospodarzy nie wierzyli już w żadne cuda. Prawidłowo, bo w 73. minucie Al-Dossary zwiększył swój dorobek bramkowy pokonując bramkarza mocnym strzałem z dystansu! Ale 10 minut przed końcem piłkarze Widzewa dali nadzieję swoim fanom. Maciej Goliński huknął z bocznej linii boiska, a potężnie bita piłka finiszowała swój lot za linią bramkową! Bardzo dobry gol i aż dziwi, że zdobył go obrońca. Minutę później Bogunović znalazł się w doskonałej sytuacji i również pokonał bramkarza! Niesamowite co zaczęło się dziać na boisku, takich emocji nie doświadczyłem nawet w finale Pucharu UEFA. Poczułem nóż na gardle patrząc, jak gospodarze z wielką determinacją atakują naszą bramkę. 4 minuty przed końcem Rackiewicz zaliczył hat-tricka kończąc wspaniałą kontrę jego zespołu! Wynik brzmiał 6:5 dla Kolejorza, niesamowite. 2 minuty później Gavish wykorzystał dośrodkowanie Janoty z rzutu rożnego i na całe szczęście zwiększył nasze prowadzenie! Łodzianie stracili siły i przestali nas męczyć, ale ich kibice i tak byli zadowoleni z walki, jaką podjęli piłkarze Widzewa. Gdyby nie wspaniała skuteczność moich zawodników, to nie wiem jakby się skończył ten mecz. Nie przypominam sobie, żeby zamienił piłkę nożną na hokej…

 

Data: 23.08.2014

Stadion: Aleja Piłsudskiego, Łódź

Widzów: 8 028

Sędzia: Mariusz Podgórski

MoM: Marcin Rackiewicz (9) [Widzew]

 

Pinsoglio – San Roman, Yao, Dunlop, Cura – Danch (Gavish 45’), Gomes (Al-Dossary 45’), Janota, Siwik – Pesonen, Le Tallec (Jin-Won 63’)

 

(7) Widzew Łódź – (2) Lech Poznań 5:7 (2:2) [Rackiewicz 23’, 37’, 86’, Goliński 80’, Bogunović 81’ – Le Tallec 23’, Pesonen 35’, 63’, Al-Dossary 49’, 73’, Janota 69’, Gavish 88’]

-Orange Ekstraklasa [5/30]

Odnośnik do komentarza

Odcinek 639

Do Portugalii jechaliśmy po zwycięstwo. Nic innego nas nie interesowało. Wynik w Poznaniu nie był zbyt optymistyczny, bo zremisowaliśmy 0:0 i obie drużyny mają takie same szanse na awans. Nas po pojedynku w Porto czekał, trzy dni później, mecz w Superpucharze Europy z silnym Olympique Lyon i nie wiem, jak moi zawodnicy wytrzymają kondycyjnie. Na szczęście nie mogłem narzekać na skuteczność. Le Tallec wyrywał się do przodu i w 4. minucie stworzył pierwszą groźną akcję, po której trafił prosto w bramkarza. W 15. minucie gospodarze mogli wbić sobie samobójczą bramkę, ale piłka minimalnie minęła słupek. Portugalczycy trochę nas postraszyli, a my odpowiadaliśmy rajdami Le Tallec’a i jego dobrymi strzałami w światło bramki, które jednak bronił bramkarz. Nie udało się Francuzowi, natomiast dokonał tego Gavish w 34. minucie i zdobył gola piękną główką po dobrze wykonanym rzucie rożnym! W pierwszej połowie Boavista była lepsza, ale to nie zmieniało faktu, że prowadziliśmy do przerwy 1:0. Wynik jednak zmienił się na samym początku drugiej odsłony. Geilson wypatrzył lukę w obronie i zagrał prostopadle do Milojević’a. Piłkarz popędził na bramkę i mocnym strzałem wyrównał. Zaczęło się robić emocjonująco, gospodarze ciągle szarżowali na naszą bramkę, a Yelco popisywał się fantastycznymi paradami. My natomiast graliśmy spokojnie i rozważnie, co zaowocowało golem w 73. minucie. Graham nie zastanawiał się zbyt długo i oddał strzał z ponad 25 metrów! Piłka poleciała w górę, ale obniżyła swój lot przed bramką i wpadła pod poprzeczkę! Byliśmy bliżej awansu, ale rywale nie dawali za wygraną. Odrobili straty w 85. minucie. Przeprowadzili ciekawą kontrę, po której wyrównali dzięki bramce Elvis’a. Na szczęście tego dnia sędzia był po naszej stronie i 2 minuty przed końcem podyktował dla nas rzut karny. Pewnie wykorzystał go Siwik i znowu prowadziliśmy. Dobrze, że dostaliśmy ten prezent w postaci jedenastki, bo w 90. minucie Bruno strzelił trzeciego gola dla Portugalczyków i zmienił rezultat na 3:3. Remis w zupełności nam wystarczał, bo dzięki niemu awansowaliśmy do fazy grupowej!

 

Data: 26.08.2014

Stadion: Estadio do Bessa Seculo XXI, Porto

Widzów: 10 127

Sędzia: Marco Schröder (GER)

MoM: Joe Graham (8) [Lech]

 

Yelco – Fernandinho, Malović, Gavish, Masuero – Rodriguez Gonzalez, Al-Dossary (Kavlak 77’), Graham (Siwik 77’), Wilk – Le Tallec, Høiland (Pesonen 45’)

 

(POR) Boavista Porto – (POL) Lech Poznań 3:3 (0:1) [Milojević 46’, Elvis 85’, Bruno 90’ – Gavish 34’, Graham 73’, Siwik kar. 88’]

-Liga Mistrzów, 3. runda eliminacji-rewanż

 

W Polsce zapanowała euforia! Nie tylko dlatego, że awansowaliśmy po raz kolejny do fazy grupowej Champions League, ale dlatego, że polski futbol jest co raz mocniejszy! Górnik Zabrze wygrał w Zurychu z Grasshopper 1:0 po golu Kocota i również awansował do fazy grupowej! Pierwszy raz w historii Polska będzie miała dwóch przedstawicieli kraju na tym etapie rozgrywek!

Odnośnik do komentarza

Prof: Dzięki :przytul: Pomogło!

 

Odcinek 640

 

W 2. rundzie eliminacji do Pucharu UEFA, Lechia Gdańsk sobie poradziła remisując na wyjeździe z Ried po bramkach Zivković’a i Hirsza, i tym samym awansowała do 1. rundy zasadniczej, gdzie zapewnione miejsce ma już Legia Warszawa. Tego samego dnia odbyło się losowanie grup w Lidze Mistrzów. Do domu wracałem bardzo szczęśliwy, bo pierwszy raz trafiliśmy na tak łatwych przeciwników! Najsilniejszym rywalem będzie na pewno Aston Villa, ale Bayer Leverkusen, czy Dinamo Bukareszt, to przeciwnicy raczej z niższej półki. Drugi przedstawiciel naszego kraju – Górnik Zabrze – wpadł dość nieciekawie, bo o awans będzie walczył z Olympiakosem Pireus, Szachtarem Donieck i Olympique Lyonem. To właśnie z Francuzami graliśmy na zakończenie sierpnia. Jeszcze nigdy nie przyszło nam się zmierzyć z Olimpijczykami, więc nie wiem czego się po nich spodziewać. Debiut przypada nam w ciekawych rozgrywkach, bo w Superpucharze Europy, w którym jeszcze nigdy nie graliśmy. Trener francuskiego klubu chwalił w mediach Janotę i za każdym razem dodawał, że będzie to kluczowa postać w meczu. Nie chciałem robić mu przykrości i wystawiłem na lewym skrzydle Michała zamiast Kubę Wilka. I co się okazało? Po niecałym kwadransie gry Le Tallec wyłożył piłkę Janocie, który huknął z lewej nogi i pokonał bramkarza Lyonu! Szkoleniowiec drużyny przeciwnej z ponurą twarzą machnął ręką, a wyglądał jakby chciał powiedzieć ,,a nie mówiłem?’’. Michał potwierdził to, co media od dawna mówią – chłopak jest w życiowej formie. Francuzi odpowiedzieli w 23. minucie, ale na szczęście Robert został złapany na spalonym i sędzia nie mógł uznać wyrównującego gola. Tym lepiej dla nas, bo nam chodziło o obronę wyniku do ostatniego gwizdka. Plan wykonaliśmy w 50%, gdy schodziliśmy do szatni na przerwę. Nie spodziewałem się tego, że rywale nie będą szaleć na boisku, myślałem, że będą nas męczyć groźnymi atakami, a tu nic, kompletna posucha. Druga połowa była o wiele spokojniejsza od pierwszej. Momentami było nudnawo, ale Graham postanowił rozkręcić atmosferę w 76. minucie. Wykorzystał dośrodkowanie swojego kolegi i pięknym strzałem pod poprzeczkę podwyższył na 2:0! Ogrywaliśmy Francuzów jak chcieliśmy, i to było kolejne spełnienie moich marzeń. Nowe trofeum było już w zasięgu ręki, zwłaszcza że Le Tallec co chwilę znajdował się w bramkowych sytuacjach, których niestety nie potrafił wykorzystać. Portugalski arbiter zagwizdał w 93. minucie po raz ostatni i Europa znów dowiedziała się o tym, że jest taki kraj jak Polska, a w nim niezwyciężony Lech Poznań!

 

Data: 29.08.2014

Stadion: Stade Louis II, Monako

Widzów: 18 501

Sędzia: Virgilio Baptista (POR)

MoM: Michał Janota (8) [Lech]

Yelco – Fernandinho, Malović, Masuero, Gavish – Rodriguez Gonzalez, Al-Dossary (Kavlak 77’), Janota, Graham (Siwik 77’) – Høiland (Jin-Won 45’), Le Tallec

 

(POL) Lech Poznań – (FRA) Olympique Lyon 2:0 (1:0) [Janota 14’, Graham 76’]

-Superpuchar Europy

 

Jak to jest? W Klubowych MŚ gra zwycięzca LM, czy Superpucharu Europy?

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...