Skocz do zawartości

4:40, słońce wstaje


Makk

Rekomendowane odpowiedzi

Moje myśli krążyły wokół Świąt grudniowych. Kolejnej imprezy w gronie rodzinnym, szykowania, męczenia się nie chciałem. Może dla odmiany by gdzieś we trójkę wyjcach i mieć spokój? To była dobra myśl, ona kołatała mi się po mózgu około dwóch tygodni. Nie wiem skąd przyszła. Próbowałem sobie przypomnieć i nic. Jedyna rzecz, która przyszła mi do głowy, to zdjęcie w witrynie biura podróży w Nowym Dworze. Może jakieś ośnieżony szczyty, szlaki albo co było? Nie potrafię odpowiedzieć.

Niespodzianki paniom moim tym razem robić nie będę. Wolę dogadać się, żeby później nie było jakiegoś „ale”.

Taka okazja nadeszła dziś, Magda wróciła do domu. Siedzieliśmy w salonie, ja z Wiki przy stole z lekcjami. Żona krzątała się po kuchni. Oderwałem się na chwilę od książki małej, zwróciłem się twarzą do kuchni:

— A co byś powiedziała na Świąteczny wyjazd?

— Ale kiedy? — pytanie chyba mocno wybiło Magdę.

— No na Święta. Powiedzmy, że byśmy wyjechali gdzieś koło 20 grudnia. Wrócilibyśmy po nowym roku. Takie 10 może 12 dni poza domem.

— Nie wiem, a co? Planujesz coś? — tu się kryło zaskoczenie i zmartwienie.

— Tak sobie wymyśliłem ostatnio. Byśmy pojechali w góry.

— Góry? — zdziwionym głosem zapytała żona, zostawiła ścierkę na blacie i podeszła do stołu.

— No. Do Zakopanego na przykład. Dawno, dawno temu byłem w zimę właśnie i było super. Klimat świetny.

Magda miała trochę zafrasowaną minę na kolejny mój pomysł, a z drugiej strony zaciekawiona była. Myślę, że odpoczynek zimowy się jej przyda. Kilka dni urlopu jej zostało, do tego doda sobie bezpłatny.

— Pomysł wydaje się dobry. Przynajmniej nic byśmy nie musieli szykować. Rodzice by sobie u nas pomieszkali, a my w górach.

— Dokładnie tak. Zabierzemy ze sobą sanki, nie Wiki? — spojrzałem na małą, która się zaczęła przysłuchiwać naszej rozmowie.

Ona pokiwała mocno głową, jej pomysł przypadł do gustu:

— Pewnie! Niech będzie dużo śniegu, porzucamy się i wytarzamy.

— No raczej! — upewniłem ją w pomysłach.

— Pomyślę nad tym. Masz już jakieś oferty? — zapytała Magda, wstała od stołu, skierowała się ponownie w stronę kuchni.

— Nie jeszcze. Wieczorem przysiądę, obejrzę oferty. Wybiorę kilka pensjonatów, jutru podzwonię po nich. — zadowolony z małego triumfu się uśmiechnąłem.

Moja luba pokiwała głową twierdząco, że zrozumiała i przyjęła do wiadomości moje słowa.

Po położeniu Wiki, daniu buziaka na dobranoc Magdzie, poszedłem sobie do gabineciku na dół. Zasiadłem do kompa. W wyszukiwarkę wklepałem „pensjonat Zakopane” i zacząłem przeglądać.

My nie jesteśmy zbyt wymagający, luksusów nie musimy mieć, ale co najmniej połowa z tych ofert nie powinna mieć w tytule „pensjonat”. Wiele im do tego brakowało. Ciężki wybór będzie.

Odnośnik do komentarza

Pierwszy dzień grudnia był bardzo słaby. Temperatura niska nie była na termometrze, ale wiał zimny wiatr. Takiej pogody nienawidzę. Przed wyjściem do roboty założyłem kurtkę, czapkę. Jadę samochodem, ale później muszę przejść kawałek, wolę, żeby mnie nie wypiździło.

Plus przynajmniej był taki, iż to był mój ostatni (planowany) dzień w redakcji w tym roku. Robota na ten sezon zakończona przeze mnie. W teczce miałem pendrive z artykułem podsumowującym ostatni miesiąc. Prześlę to Michałowi, pogadam na inne tematy i finito, koniec.

Wysiadłem z Dustera, zamknąłem go i skierowałem się w stronę roku Bohaterów Modlina. Szybkim krokiem przeszedłem te paręnaście metrów. Wskoczyłem do budynku, zamknąłem potężne drzwi. Spojrzałem na zegarek, było jeszcze wcześnie, byłem przed czasem dobre kilka minut. Czas na papierosa można było zrobić. Przeszedłem na tyły, na podwórku naszym fajkowym na szczęście nie wiało, był osłonięty z czterech stron.

 

Pięć minut i było skończone, pora na wdrapanie się na pierwsze piętro.

W redakcji, za drzwiami z napisem „Tygodnik Nowodworski”, było spokojnie. Chyba atmosfera przedświąteczna dawała znać o sobie. Mnie to nigdy nie przekonywało, a co najważniejsze(!)- nie działało na mnie.

Pierwsza napotkana osoba była uśmiechnięta. W duszy i mi się gęba uśmiechnęła- koleżanka z recepcji, Marta, miała dziś bardzo ładną czerwoną koszulę z białym kołnierzykiem i białymi mankietami zapiętą pod samą szyję, ale… Ale dwa guziki niżej ładny rozpierdak ukazujący dekolt (fikuśne rozcięcie w kształcie serduszka). Widok niczego sobie. Śnieżynka czy coś? Jeśli tak, to taką można by było znaleźć u siebie pod blatem.

Przywitałem się i poszedłem dalej.

Dobiłem do swojego biurka. Usiadłem na krześle, zdjąłem kurtkę, zalogowałem się do komputera.

Dopiero gdy skończyłem przeglądać maile, mój sąsiad biurowy wrócił. Nie wiem skąd, ale wrócił. Przywitaliśmy się, pogadaliśmy o tym i tamtym.

Chwila moment i padła propozycja od niego:

— Idziemy na herbatkę? Zdaje się, że nikogo nie ma w kuchni.

— No, idziemy, idziemy. — odpowiedziałem.

Zrobienie napitku i powrót do biurek zajął nam kilka minut. Usiadłem, podpiąłem pamięć USB. Wszystko sobie skopiowałem na pulpit, napisałem wiadomość do Michała i dałem załącznik w postaci moich wypocin. Wysłane.

Chciałem zaproponować Kamilowi wyskoczenie na papierosa. Zanim jednak to zrobiłem, przyszedł mail od redaktora naczelnego. Zapraszał do siebie na spotkanie małe.

Podnieśliśmy tyłki i ruszyliśmy.

Zapukaliśmy, weszliśmy do pokoiku. Kulesza siedział i trzymał słuchawkę telefonu przy uchu. Ręka zaprosił nas do środka. Pokazał, żebyśmy usiedli. Toż to uczyniliśmy.

Minutę później nasz szef skończył gadać. Spojrzał na nas i się uśmiechnął:

— Sorry chłopaki. Pilna sprawa. Witam was. — podniósł się z fotela i podał nam rękę na powitanie. — Mam do was sprawę. Jak idzie z tymi szkółkami oraz wywiadem?

Pokiwałem głową, zacząłem odpowiadać:

— Z tymi szkołami to ciężki temat. Jak wiesz, poszło pismo do klubu. Dostałem odpowiedź. Generalnie same komunały. Nic konkretnego. Na moje pytania w ogóle nie ma odpowiedzi. Trzeba będzie się zabrać do tego z innej stron.

— Do szkół będziesz jeździł? — zapytał Michał.

— Ano. Chcę przygotować ciekawy materiał, a teraz nie mam nic, na czym bym mógł się oprzeć.

— Spoko. Rozumiem. Jak będziesz coś miał, to wyślij. — zrozumienie w głosie szefa było.

— Jasne. Myślę, że wystarczających informacji nie zbiorę wcześniej niż po nowym roku.

Tamten pokiwał głową, spojrzał na Kamila i:

— A u ciebie? Wywiad jest?

Kolega podrapał się po głowie:

— Klepnięty. Za tydzień jadę do klubu pogadać z Makiem.

Jeszcze kilka minut pogadaliśmy o różnych bzdetach. Później sobie podziękowaliśmy, my we dwóch wyszliśmy.

Wróciłem na miejsce, włączyłem przeglądarkę. Chciałem zobaczyć, co nowego piszczy w Świcie. Może jakieś nowe świeże ploteczki? Nic jednak nowego nie znalazłem.

Tym raz wiadomość żadna nie przerwała mojego pytania o papierosa. Mogliśmy spokojnie zejść na dół i zapalić.

Odnośnik do komentarza

Listopad 2014

 

Najlepszy miesiąc Świtu w tym roku?

To dobre pytanie, ale odpowiedź jest jedna: Tak. Nie przypominam sobie tak dobrej gry i wyników na przestrzeni roku 2014. Widać, że drużyna się już prawie rozkręciła. Możemy jedynie ubolewać, iż runda jesienna się kończy w takim momencie.

Dwa największe plusy Nowodworzan na chwilę obecną? Oczywiście:

- zgranie się formacji defensywnej, która pozwala rywalowi na coraz mniej. Dobitnie o tym świadczy o tym ilość straconych goli: w listopadzie była to tylko jedna bramka, w całej rundzie- 16. Mniej od Świtu ma tylko Start Otwock (14).

- ambitna gra do końca, walka o każdy centymetr boiska.

Pierwsze mecze miesiąca może i nie były zbyt efektowne, ale za to bardzo efektywne. Zarówno Ursus Warszawa, jak i Lechia postawiły przyjezdnym ciężkie warunki do gry. Obu ekipom na szczęście udało się wcisnąć po dwa gole.

Team prowadzony przez trenera Maka był zdecydowanie lepszy, brakło trochę skuteczności i zimnej krwi przy sytuacjach podbramkowych. Świt w obu przypadkach siadł na rywali, grał swoją piłkę.

Trzeci zespół ligi, Lechia Tomaszów Mazowiecki, może dziękować swojemu golkiperowi za puszczenie tylko dwóch trafień. Zawodnik ten wykazał się kilkoma naprawdę świetnymi interwencjami. Gdyby nie on, wynik by był znacznie wyższy.

Swoją nieskuteczność Nowodworzanie nadrobili w kolejnym spotkaniu, kiedy to wbili aż pięć goli ostatniemu zespołowi w tabeli. Czerwona latarnia III ligi w drugiej połowie się zamurowała w swoim polu karnym, to uratowało ich przed starta następnych bramek.

System taktyczny wymyślony przez trenera Zbyszka Maka powoli ewoluuje. Ze sztywnego 4-4-2 gracze Świtu w ataku zaczynają przechodzić w 4-3-3, co miesza szyki rywalom.

Często można zaobserwować, iż jeden z pomocników zmienia się w trzeciego napastnika, drugi skrajny pomocnik zawęża pole gry w środku boiska. Miejsce skrzydłowych zajmują boczni obrońcy poprzez swoją ofensywną grę.

Założenia takie są wymagające oraz czasem trudne do wprowadzenia i dobrego funkcjonowania. W nowym Dworze większych problemów nie widać.

W rundzie wiosennej możemy się spodziewać jeszcze lepszej oraz efektowniejszej gry.

Świt Nowy Dwór Mazowiecki kończy rok jako lider grupy łódzko-mazowieckiej z dwunastoma punktami przewagi nad drugim Radomiakiem.

Zebrane na koncie 55 punkty dają im najlepszy wynik spośród wszystkich ośmiu grup.

W drużynie najlepsi:

Najwięcej bramek: Radionov – 15 (22 mecze), Zawiska – 6 (22 mecze),

Najwięcej asyst: Radionov – 9, Zawiska – 9.

 

01/11/2014 L17/34 [11.] Ursus 0-2 Świt [1.] (Drewnowski 53`, Gliński 58`)

Skład: Domżał- Szabat, Drwęcki ©, Dankowski, Kominiak- Drewnowski- Gliński, Koziara, Zawiska- Radionov, M.Makowski

 

09/11/2014 L18/34 [3.] Lechia Tomaszów 0-2 Świt [1.] (Radionov 53`, Kamiński 90`+4)

Skład: Domżał- Nowotka, Drwęcki ©, Kamiński, Kominiak- Drewnowski- Zawiska, Koziara, Bramowicz- Radionov, M.Makowski (Steć)

 

15/11/2014 L19/34 [1.] Świt 5-1 Pogoń II Siedlce [18.] (Radionov 3`, 9`, Gliński 6`, Duda 56`, Zawiska 83` — Kisiel 7`)

Skład: Domżał- Szabat, Drwęcki ©, Krzymisńki, Kominiak- Drewnowski- Gliński, Broniszewski (Duda), Koziara- Zawiska, Radionov

 

21/11/2014 L20/34 [1.] Świt 2-0 Warta Sieradz [4.] (Drewnowski 58`, Radionov 76`)

Skład: Domżał- Drwęcki ©, Gurzeda, Kamiński, Kominiak- Drewnowski- Koziara, Bramowicz, Zawiska- Radionov, M.Makowski

 

Tabela III Ligi (grupa łódzko-mazowiecka) na koniec listopada:

 

 

| Poz | Zespół | M | Wyg | R | P | ZdG | StG | R.B. | Pkt |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 1. | Świt | 20 | 18 | 1 | 1 | 51 | 16 | 35 | 55 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 2. | Radomiak | 20 | 13 | 4 | 3 | 38 | 20 | 18 | 43 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 3. | Start Otwock | 20 | 8 | 9 | 3 | 25 | 14 | 11 | 33 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 4. | Lechia Tomaszów | 19 | 9 | 5 | 5 | 32 | 21 | 11 | 32 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 5. | Warta Sieradz | 20 | 10 | 2 | 8 | 25 | 27 | -2 | 32 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 6. | ŁKS Łódź | 20 | 8 | 7 | 5 | 23 | 17 | 6 | 31 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 7. | Pilica Białobrzegi | 20 | 8 | 6 | 6 | 29 | 25 | 4 | 30 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 8. | Pelikan | 20 | 8 | 5 | 7 | 20 | 18 | 2 | 29 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 9. | Omega Kleszczów | 20 | 6 | 8 | 6 | 28 | 28 | 0 | 26 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 10. | Polonia Warszawa | 20 | 7 | 4 | 9 | 28 | 27 | 1 | 25 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 11. | Legia II | 20 | 6 | 7 | 7 | 21 | 26 | -5 | 25 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 12. | Ursus Warszawa | 20 | 4 | 11 | 5 | 21 | 22 | -1 | 23 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 13. | GKP Targówek | 20 | 5 | 8 | 7 | 19 | 25 | -6 | 23 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 14. | Pogoń Grodzisk Maz. | 19 | 4 | 6 | 9 | 15 | 25 | -10 | 18 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 15. | Broń Radom | 20 | 5 | 3 | 12 | 22 | 34 | -12 | 18 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 16. | Sokół Aleksandrów | 20 | 4 | 6 | 10 | 18 | 25 | -7 | 18 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 17. | WKS Wieluń | 20 | 4 | 6 | 10 | 15 | 25 | -10 | 18 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

| 18. | Pogoń II Siedlce | 20 | 2 | 2 | 16 | 14 | 49 | -35 | 8 |

| ------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Czasami mam wrażenie, że zamiast pracować / uczyć się, to Ty piszesz :D

Taki to pożyje :D

W pracy mam czasem większą chwilę, to dziobię. Ostatnio byłem w szpitalu i siadło niestety :(

Dziś postaram się dalej pisać.

Odnośnik do komentarza

Znaleźć miejsce na świąteczny odpoczynek rodzinny okazało się trudniejsze, niż myślałem. Oferty albo były słabe albo ludzie chcieli pieniądze z kosmosu za słabe warunki. Sknerą nie jestem, kasę mam, ale bez przesady. Płacić za chłam nie zamierzam. Zadzwoniłem tu i tam, dowiedziałem się i przetrawiłem informacje. W końcu trafiłem na to, co chciałem. Kameralnego, spokojnego pensjonaciku niestety nie będzie. Będzie elegancja-Francja prawie. Bunkrów nie ma, ale wiadomo, jak jest.

Rezerwacja była gotowa, pokój dla trzech osób, do tego wyżywienie. "WDW Kościelisko" wyglądało bardzo dobrze, tam kiedyś byłem, chyba ze 20 lat temu albo i lepiej. Swój wymysł przedstawiłem Magdzie, uzyskał aprobatę. W dniach 20.12.2014 - 6.01.2015 nie ma nas w domu, odpoczywamy, zwiedzamy, chodzimy po ośnieżonych górach. Narty i snowbordy odpadają, nigdy na to zajawki nie miałem i nie będę miał.

Aby zbytnio się nie namęczyć oraz mieć wygody, to pojedziemy moim samochodem, Duster się nada bardzo, łańcuchy na koła już spakowane nawet mam. Nic, tylko odczekać do wyznaczonego dnia i ruszać w drogę.

W redakcji wszystko pozałatwiałem, zgodnie z ustaleniami pojawię się dopiero po nowym roku. A to też na chwilę, mam w końcu pojeździć po tych szkołach, pogadać z nauczycielami. Się wtedy okaże, jak plan prezesa wchodzi w życie.

To potem.

 

 

Ponad dwa tygodnie, dokładnie 16 dni bawiliśmy w Zakopanem. Widoki niesamowite, atmosfera też, odpoczynek bardzo dobry, żarło świetne. Czy mieliśmy na co narzekać? Absolutnie nie. Dla małej główne były dwie atrakcje: śnieg i prezenty. Obu tych rzeczy nie zabrakło.

Zimowa aura tam wygląda zupełnie inaczej niż u nas, niż w mieście. Inaczej się ją odczuwa i akceptuje. Tam na spokojnie sobie zjeżdżaliśmy na zabranych sankach, tarzaliśmy się w śniegu, rzucaliśmy nim. Córka zadowolona bardzo.

Wigilijna kolacja w stołówce, piękna rzecz- nie trzeba było tego przygotowywać. I do tego pyszota. Po kolacji mały spacerek na ułożenie się żarcia, powrót do pokoju, a tam... Jakże by inaczej- prezenty. Wiki zachwycona i zaskoczona, myślała, że Mikołaj nas nie znajdzie na wyjeździe. A tu się tak pomyliła. Gra przypasowała, od razu została rozpakowana i czekała na granie. Ubrania kupione przez Magdę też przypadły do gustu. Świadczą o tym świecące oczy oraz tekst:

— Łał, już długo o takiej bluzce marzyłam!

Z żoną ustaliliśmy przed wyjazdem, że sobie niespodzianek nie sprawiamy. Ale co to za święta bez tego? Żadne, więc i ona dostała coś ode mnie. A konkretnie- książki. Cztery czytadła z listy, która kiedyś mi podawała. Ku mojemu zaskoczeniu, moja luba postąpiła tak jak ja. Po gałązkami choinkowymi znalazłem, to co lubię. Gruba książka autora Kinga pt. "Dallas `63". Już się nie mogłem doczekać, aż sobie zasiądę w fotelu tudzież kanapie, otworzę strony i zacznę czytać. To samo stwierdziła moja luba. W wielu miejscach fajnie, ale w domu najlepiej- stara prawda.

Największy ubaw miałem, kiedy ludzie na parkingu pytali mnie (chyba z 5 razy) o łańcuchy:

— Przepraszam pana, gdzie pan kupił?

— Łańcuchy?

— Tak.

— Swoje przywiozłem z domu. — odpowiadałem niemal z dumą i zadowoleniem niekłamanym.

— Aha. Ja już szukałem na wszystkich stacjach i sklepach, nigdzie nie ma.

Tym kończyli i odchodzili próbować podjechać pod małe wzniesienie wyprowadzające na drogę wyjazdową.

Z innych atrakcji mieliśmy dostęp do hotelowej salki bilardowej, z której chętnie z Magdą korzystaliśmy. Wiki coś tam próbowała, uczyliśmy ją, ale jeszcze za mała jest. Stół i kije jej nie leżały.

Tak czy inaczej, podobało jej się i to. Z rodzicami mogła coś porobić, czego inni w szkole na pewno nie robią.

Jednym zdaniem: wyjazd się udał, dobrze być z powrotem w domu. Nowy rok, nowe wyzwania, nowe możliwości. Oby był co najmniej taki jak 2014.

Odnośnik do komentarza

Wróciliśmy do domu we wtorek, dwa dni wolnego miała jeszcze Magda. Ja postanowiłem zabrać się za robotę w piątek. Zaplanować sobie trasę do objazdu szkół, pytania, wyciągnąć trochę informacji.

Podrapałem się w głowę, nacisnąłem na guzik laptopa, żeby się włączył. Spojrzałem na przeciwną stronę stołu, tam siedziała Wiki i sobie coś rysowała. We dwoje ostatni dzień. Jeszcze się jej nie nudziło, ja skutecznie w tym pomagałem- granie w gry, wspólne rysowanie.

Po odpaleniu się komputera włączyłem Excela, Google Maps. Wyszukałem szkoły, które mnie interesowały, zapisałem sobie dane potrzebne. Trasa wytyczona. Na liście znalazło się pięć szkół, w których mogłem (taką miałem nadzieję) się dowiedzieć czegoś. Temat poczeka do poniedziałku, wtedy nauka rusza dalej.

Zza laptopa przysunąłem sobie kajecik, postawiłem na stronie jedynkę i zakreśliłem w kółko. To miał być punkt pierwszy moich pytań. Na dobry początek oczywiście nic nie przyszło do głowy, podniosłem wzrok na córkę, zapytałem:

— Chcesz coś zjeść?

— Nie, chyba nie jestem głodna.

— Bo ja zrobię sobie dwie kanapki. — odpowiedziałem i zacząłem się podnosić od stołu.

Mała odłożyła kredki na blat, powiodła wzrokiem za mną do kuchni. Zeskoczyła z krzesełka i dołączyła do mnie. Wyjąłem sobie chleb, masło. Wsadziłem głowę do lodówki i stałem tak, patrząc, co by zjeść. Za plecami usłyszałem:

— Mi też możesz zrobić.

Pokiwałem głową, z ust wypowiedziało się:

— Yhy.

— Dwie kanapeczki z pasztetem.

Sięgnąłem po odpowiedni produkt dla niej. Ja bym zjadł coś innego- straszna chęć mnie naszła na ser topiony i pomidorki. Tylko tych drugich nie było, nie ta pora. A dziadostwa hodowanego na jakichś szklanych watach w Hondurasie, Hiszpanii czy gdzie tam, nie zamierzałem zjadać. Warzywa tylko polskie z okolic.

W końcu się zdecydowałem- ser topiony, szynka i ketchup. Czerwone warzywa, chociaż w takiej postaci będą. Produkty wylądowały na blacie, już miałem zamiar robić, gdy odezwał się telefon. Po dzwonku od razu było wiadome, że dzwoni Magda. Podszedłem do stołu, podniosłem aparat:

— No cześć. Co tam?

— A nic, nudzi mi się trochę, to dzwonię. Strasznego mam lenia, nie chce mi się pracować. — usłyszałem z drugiej strony.

— Aha. Nie dziwię się. Tyle wolnego, to i mi by się nie chciało.

— A wy co tam robicie? — zapytała żona.

— Teraz właśnie będę robił nam kanapki. Wcześniej siedzieliśmy, ja opracowywałem sobie trasę na poniedziałek, a mała rysowała. Nie mamy konkretnych planów na później. — rzekłem.

Koło mnie stała Wiki i pokiwała na zgodę głową.

— To nie przeszkadzam w jedzeniu. Dasz mi ja na chwilę?

— Już daję. Pa.

— No pa.

Oddałem telefon małej. Usiadła sobie spokojnie przy stole i zaczęła coś Magdzie opowiadać. Ja kroiłem chleb.

Po jakiś pięciu minutach kanapki były gotowe, akurat, kiedy panie skończyły gadać. Przyniosłem talerz sobie i małej do stołu. Podałem jej oraz życzyłem smacznego.

Jedliśmy we dwoje, gadaliśmy na różne tematy, zastanawialiśmy się na przykład co by dziś obejrzeć wieczorem. Chwilowo padło ze strony córki, że by chętnie "Transformersy" zobaczyła. Nie miałem nic przeciwko.

Odnośnik do komentarza

Stałem przed domem ciepło ubrany. Temperatura na zewnątrz nie była najniższa, bo było tak z -1, ale za to wiało. Tego nienawidzę! Nie cierpię wiatru. Szczególnie w zimę. Samochód już stał przed bramą gotowy do odjazdu. Czekałem jeszcze tylko na Wiki, która w końcu wygrzebie się z chałupy. Dziś miała zajęcia w szkole od godziny 10, więc chciałem ją odwieźć. Później już ruszam w trasę po "moich" szkołach.

Spojrzałem na zegarek, już pięć minut czekam. O jakieś cztery za długo. Oderwałem wzrok od czasomierza i drzwi się w końcu otworzyły. Mała się wytelepała ze środka. Podszedłem, wyciągnąłem klucze, zamknąłem zamki. "Komu w drogę, temu trampki."

Wsiedliśmy do Dacii, zapieliśmy pasy, odpaliłem silnik. Spojrzałem jeszcze w lusterko, rzekłem do tyłu:

— Masz wszystko ze sobą?

— Tak.

— Śniadanie schowałaś?

Odpowiedzi nie doczekałem się, jedynie pokiwanie głową. W swoim mózgu na szybko przeskakiwałem pozycje do zabrania do szkoły. Padło na worek:

— A worek z butami na zmianę?

— Mam. Mam wszystko, ruszajmy. — usłyszałem z tylnego siedzenia strasznie zniecierpliwiony głos Wiki.

Ruszyliśmy.

Do miejsca docelowego- szkoła w Jabłonnej, dotarliśmy w ciągu niecałych 20 minut. W tym roku to już nie, ale na przyszły trzeba będzie się zastanowić, czy jest sens, żeby mała chodziła nadal do tej szkoły. W Nowym Dworze ma kilka innych, też dobrych i zdecydowanie bliżej. To tak patrząc przyszłościowo. Teraz lepiej zmienić jej towarzystwo niż później, jak już będą zgrani. Przyszło mi tak do głowy w trakcie jazdy. Jak nie zapomnę, to powiem o tym Magdzie później.

Odprowadziłem córkę, wróciłem do swojej bryki.

Na siedzeniu pasażera rozłożyłem sobie papiery. Na pierwszej pozycji znajdował się Zespół Szkół nr 1 w Nowym Dworze ulica Młodzieżowa.

Drugi cel- Publiczne Gimnazjum nr 2 znajdowało się na tej samej ulicy, po przeciwnej stronie od podstawówki.

Westchnąłem ciężko ("O Jezu! Jezu!") , to się dziś pewnie trochę po użeram z ludźmi. Mam blachę dziennikarza, ale jak na to spojrzą panie i panowie dyrektorki? Kto to wie!

Obstawiałem, że do domu wrócę gdzieś koło godziny 16 dopiero. Pomyślałem o tym i wcześniej w domu sobie przygotowałem kanapki oraz herbatkę w termosie, przydadzą się te rzeczy.

Odnośnik do komentarza

Siedziałem na fotelu w salonie, zajadałem kanapki dwie. Mała przegryzka popołudniowa. Do tego na stoliku gorąca herbata. Po całym dniu w samochodzie i chodzeniu to dobra rzecz. Korzystałem też z chwili spokoju przed przybyciem pań.

Za dużo gadać im nie będę, to narobiłem dziś już aż nadto. Opowiem to i tamto, później poczytam.

Po prostu biorę wolne od wszystkiego.

 

Po niecałej godzinie Magda i Wiki dotarły do domu. Zastały mnie na sofie w pozycji półleżącej z "Dallas `63" w ręku. Za oknem już dawno ciemno było, lampka koło łóżka paliła się, dobrze oświetlając kartki.

Gdy weszły już do środka, ja podniosłem się i przywitałem. Po nich było widać zmęczenie. Jakiś taki dzień chyba.

Pozwoliłem się im przebrać i umyć. Spotkaliśmy się w kuchni- taki nasz mały rytuał. Woda na herbaty się już gotowała, kubki przygotowane. Magda weszła, podrapała się po włosach, przeciągnęła się. Podszedłem do niej od tyłu, złapałem za ramiona i chwilę pomasowałem. Po opadnięciu głowy oraz małym stęknięciu domyśliłem się, że spodobało jej się. Pocałował ją w policzek i przestałem. Podszedłem do czajnika, zalałem herbaty, posłodziłem, zamieszałem. W tym samym momencie zjawiła się córa.

— Ciężki dzień? — zagadałem obie.

— No. Nuda mocna i robota. Do tego ta pogoda słaba. — żona wzięła kubeczek w ręce, podmuchała w wierzch napoju. Para mocno się unosiła.

Mała zrobiła dokładnie to samo.

— Idziemy do pokoju? — zaproponowałem.

Obie pokiwały głowami.

Ja i Magda ulokowaliśmy się na sofie, Wiki na fotelu. Wypiła swoją herbatę szybko, zaniosła kubeczek do kuchni. Wracając, zgarnęła pilota od telewizora. Popatrzyła na nas wzrokiem proszącym, zapytała:

— Mogę coś pooglądać?

— A lekcje zrobiłaś już? — popatrzyłem się na nią z dużym zwątpieniem.

— Zrobiłam na świetlicy.

— To pooglądaj sobie chwile, my pogadamy i później sprawdzę, co żeś tam naskrobała. — odrzekłem, Wiki już tylko pokiwała łepetyną, zwróciła się w stronę telewizora i klikała pilotem.

Dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy obydwoje, mała gapiła się w szklane pudełeczko grające, na szczęście nie grało głośno.

— Co tam w robocie? — pierwszy przerwałem ciszę.

— Eh, nie chce mi się o tym gadać. Nic szczególnego. — Magda machnęła ręką, widać, że faktycznie nie miała ochoty o tym opowiadać. — Lepiej mów jak u ciebie? Jak się wycieczka udała?

— Udała się. Tyle. — szybkim skrótem opisałem wydarzenie.

— A gdzie byłeś?

— Tu w Nowym Dworze w podstawówce i gimnazjum. Później zahaczyłem o Pomiechówek, Goławice i Cegielnię Psucką. Czyli same przybytki, która pracują ze Świtem. — wyliczyłem. — Tu to strata czasu była, najpierw dyrektorki miały jakieś wąty, w końcu jednak odpuściły. Pogadałem z nauczycielami. Nic nie powiedzieli. Tylko: ”no że tak, jest współpraca. Tyle mogę na razie powiedzieć”.

— To słabo. — żona oparła głowę o podłokietnik kanapy.

— Słabo. Odniosłem wrażenie, że oni nic nie wiedzą na razie. Pewnie nie zgłosili się do klubu z żadnym dzieciakiem, bo mają za małą wiedzę albo się boją, albo nic konkretnego nie mają.

— Pewnie nic nie wiedzą, jak to zwykle u nas bywa. Ktoś tam w szkole dostał informację, nie do końca wie, co z nią zrobić. — westchnęła mocno.

— Ano. Dopiero w Goławicach coś tam mi gość szepnął. Tak poufnie. — lekko się uśmiechnąłem w stronę żony. — W zasadzie po znajomości. Pamiętał mnie, jak tam na działkę przyjeżdżaliśmy i z gazety. Czytuje moje wypociny.

— O, no widzisz. Co ci powiedział?

Wypuściłem głośno powietrze ustami:

— Uf, no nie dużo, ale więcej niż reszta. Ponoć zgłosił kilku chłopaków już. Świt ich widział i testy trwają. Dalej to na wiosnę mogą dołączyć do szkółki. Takie ponoć zarządzenie klubu. Na dniach usiądę i napiszę jakiś artykuł. Oczywiście bez konkretów i nazwisk. Nauczyciel z Goławic zastrzegł sobie to. — skończyłem wyliczankę.

Pogadaliśmy jeszcze kilka minut. Po tym pogoniłem Wiki, żeby mi lekcje pokazała. Jakoś takim dziwnym trafem wszystko zostało dobrze zrobione oraz coś tam wiedziała.

Podziękowałem paniom za towarzystwo miłe oraz chwilę pogawędki. Zgarnąłem książkę ze sobą, wyszedłem do pokoju za ścianą poczytać. Aż do wieczora późnego zamierzałem to robić.

Odnośnik do komentarza

Życie płynęło spokojnie, zima w pełni. Niestety. Wielkie oczekiwania wiosny w naszym domu narastały. Do tego jeszcze trochę czasu.

Póki co grzałem tyłek w domu. Popisałem chwilę, później mi ochota przeszła, więc odpaliłem Football Managera. Podczas gry ze dwa zdania gotowe wpadły mi do głowy, przeskoczyłem na Worda i dopisałem je.

Trzeba się przewietrzyć. Wyszedłem z pokoju, otworzyłem okno. Z wiatrołapu zabrałem kurtkę, wciągnąłem ją na garba. Otworzyłem sobie drzwi na taras. Od razu poczułem chłodny powiew. Może to za lekko powiedziane- zimny wicher chlapną mi w gębę. Ciary przeszły ostro. Podsunąłem suwak do góry, z kieszeni wyjąłem zapalniczkę, podpaliłem fajka.

 

Cztery minuty na dymka zakończone, pet wrzucony do słoika. Wracam do środka.

Po wejściu do pokoju od razu na skórze poczułem, że się dobrze przewietrzyło. Zamknąłem okno. Miałem na sobie bluzę dresową, a ciarki z chłodu przeszły.

Już chciałem usiąść, ale ostatecznie zawinąłem się do kuchni. Zrobię sobie herbaty, wypiję. Na pewno pomoże mi rozjaśnić umysł i pisanie artykułu teraz już pójdzie z górki. Temat niby miałem prosty- o sztabie szkoleniowym Świtu. Prosty, ale pomysłu brak. Zanim go zaproponowałem w redakcji, to miałem w głowie to i tamto. Później się ulotniło.

Do marca liga pauzuje, nie ma zbyt wielu rzeczy do pisania. Czasem można pisać o jakichś plotkach transferowych, potencjalnych wzmocnieniach. W drużynie z Nowego Dworu to jest niemożliwe. Jedyne plotki, które chodzą dotyczą młodego golkipera Michała Chapuły. Tym 16-latkiem zainteresowana jest mocno Flota Świnoujście. Czy prezesowi oraz terenowi Makowi uda się go zatrzymać? Zobaczymy.

Zresztą zawodników, którzy się dobrze prezentowali na jesieni, na razie cisza.

 

Napiłem się łyk napoju ciepłego. Spojrzałem na ekran, prawą ręką sięgnąłem po okularki. Założyłem je nos. Kursor Worda migał w połowie pierwszej strony. Dobrze nie było. Dopiero wstęp złożony.

Zostało mi do opisania szerszego kilka osób. Na razie miałem skrótowo sklecone:

  • Bartosz Grzelak, koordynator pionu juniorskiego- ostatnie trzy lata na szkoleniach oraz stażach. Do swojego CV już może sobie dopisać praktyki w takich firmach jak: Anderlecht, Chelsea, Leeds, INF Clairefontaine. Teoretyczne przygotowanie jest bardzo duże. Czy da radę przełożyć to na grunt Nowodworski? Na to jest jeszcze czas, od razu nikt nie zobaczy efektu. Do tej pory między innymi pod jego skrzydła trafili: bramkarz Antoniuk oraz napastnicy- Smardzewski i Cichocki. Wg Grzelaka to są bardzo zdolni gracze, którzy mają wszystko, aby osiągnąć sukces. Razem z prezesem nadzoruje budowę obiektów, w tym boisk dla młodzików i zaplecza.​
  • Robert Romanowski, trener bramkarzy- szkolenia w Chelsea, Legii. Przed nim jeszcze trochę nauki, ale szybko chłonie wiedzę i co najważniejsze- potrafi ją przekazać dalej. Młode chłopaki z drużyny podobno bardzo cenią sobie wszelkie uwagi tego trenera. Przed sezonem dostał kilka bardzo atrakcyjnych ofert pracy. Kluby z Niemiec, Anglii oraz z Arabii Saudyjskiej chciały mieć u siebie tego szkoleniowca. Wszyscy zostali odprawieni z kwitkiem. Romanowski pochłonięty jest projektem z Nowego Dworu. Mówi się, iż w przyszłym roku ma przyglądać się pracy w Barcelonie. Prace nad wysłaniem go tam trwają.
  • Marek Papszun, trener- swoją wiedzę i doświadczenie zbierał w kraju. Na jego liście stażów są: Legia, Lech, Zagłębie Lubin, Arka Gdynia. Cztery kluby w dwa lata zaliczone. Mocna współpraca z trenerem Makiem nad przygotowaniem graczy. Przed sezonem dostał propozycję objęcia pierwszoligowej Pogoni Siedlce. Podziękował. Wierzy w swoją pracę w Świcie.
  • Grzegorz Zmitrowicz, trener- dwa lata spędzone w Angielskich klubach (Nottingham, Hull, Middlesbrough), gdzie przyglądał się i uczył przygotowaniu fizycznemu zawodników. Siłowa, mocna gra w Championship daje solidną podstawę. Może szkółka Świtu nie będzie „produkować” piłkarzy-chucherka. Taki obrońca środkowy w rękach Zmitrowicza nabierze krzepy i wyglądu, nie da się go przestawiać jak pionka.
  • Tomasz Ciechański, główny scout- rok stażu w duńskim FC Midtjylland, rok w holenderskim Heerenveen. Dwie różne szkoły piłkarskie, ta druga trochę bardziej tradycyjna. Duńska- nowoczesna mocno, analiza, selekcja w oparciu o statystki. Ciechański sprawuje opiekę nad wszystkimi kilkunastoma szkołami współpracującymi. W niedalekiej przyszłości to on będzie szefował nad całą siatką szperaczy, ci w szkołach itd. Ścisła współpraca z Grzelakiem.

 

Każda z tych osób ma bogate CV, na papierku ładnie to wygląda. Pisać jest o czym, ale na razie nie mam weny do dobrego „ubrania” słów. Suche fakty poczekają dzień lub dwa, odpocznę przez ten czas od tematu. To mi da nowe spojrzenie, lekkość. To się z kolei przełoży na miękkie palce do pisania.

Odnośnik do komentarza

Ferie Wiki minęły jej szybciutko. Dwa tygodnie wolnego od szkoły, a leci jak dwie godziny. Pierwszy tydzień to ja jej zapewniałem atrakcje. Trochę siedzieliśmy w domu, graliśmy, bawiliśmy się, rysowaliśmy. Resztę czasu spędziliśmy na zwiedzaniu i kinie. Udało się nam zaliczyć trzy muzea, które ona wybierała. Muzeum Kolejnictwa w Warszawie jej się podobało najbardziej. W kinie byliśmy na jednym seansie, tego samego dnia dodatkowo wystawa Lego na Stadionie Narodowym odhaczona została.

W drugim tygodniu mała udała się do dziadków do Warszawy. Z babcią miała dużo frajdy z gotowania i wycieczkach po sklepach. Jednakże tęsknota za rodzicami skróciła pobyt do 4 dni. W czwartek rano pojechałem i odebrałem ją.

Wczesnym popołudniem siedzieliśmy we dwoje i graliśmy w „Chińczyka”. Na stole obok nas dwie miseczki, a w nich delicje i wafelki. Trzeba się posilić przy rozgrywce. Miałem rzucać kostką, kiedy przy łokciu zaczął mi wibrować telefon. To Magda dzwoniła, przesunąłem zieloną słuchawkę:

— Haloo?

— Cześć. Co tam robicie?

— Cześć. Gramy właśnie w „Chinola”. Co masz taki dziwny głos? — nie dało mi się nie słyszeć jakiejś obcej nuty w jej głosie.

— A nic takiego. Wszystko ok. — usłyszałem w odpowiedzi.

— Na pewno?

— Tak. — brzmiał głos żony już trochę bardziej spokojnie, ale do pewności siebie i tego, co mówi, to daleko było.

— Ok. O której dziś wracasz?

— Chyba wcześniej. Zrobiłam to, co miałam. Jak wyjdę wcześniej to napisze ci smsa. — usłyszałem.

— Dobra. Będziemy czekać. A coś chciałem się zapytać… — wcześniej chodziło mi po głowie, ale już zapomniałem co. Zawiesiłem głos na kilka sekund.

— No…?

— A! Już wiem! — radośnie sobie przypomniałem i dałem znać o tym żonie. — Co tam dziś szamiemy na obiad? Z Wiki wymyśliliśmy pizzę.

— Ale będziecie zamawiać, czy mrożoną?

— Mrożoną być kupiła po drodze. — z proszeniem w głosie odpowiedziałem.

— Dobra. To zajadę i kupię. Takie co zawsze?

— Tak. Z sosem czosnkowym, druga szynka i pieczarki. — popatrzyłem na Wiki, ta potwierdzająco pomachała głową. — Dla małej serowa.

Dogadaliśmy co dla kogo i się pożegnaliśmy. Odłożyłem telefon na stół, teraz mogliśmy kontynuować granie. Mała już się trochę niecierpliwiła moją rozmową.

— Tatuś, gramy?

— No gramy, gramy. Kto teraz rzuca? — zapytałem.

W odpowiedzi zobaczyłem palec wskazujący na mnie.

Podniosłem kostkę do ręki, rzuciłem do pudełka, ta odbiła się trzy razy, zakręciła i pokazała nam sześć oczek. Rzucałem jeszcze raz. Drugi rzut pokazał pięć oczek. Razem ruszałem się o 11 pól. To był dopiero początek. Jeszcze trzy pionki siedziały w domku. Wiktoria miała więcej fartu- wystawiła już dwa pionki.

Do powrotu Magdy pewnie uda nam się skończyć partyjkę.

Odnośnik do komentarza

W ręku trzymałem telefon, sprawdzałem stronę Świtu. Żadna informacja o wiosennych sparingach przed ligą się nie pojawiła. Na dniach może coś wyjdzie. Przynajmniej będę miał materiał do artykułu.

Mała była w łazience. W tym momencie usłyszałem otwieranie bramy, żona wróciła. Faktycznie była wcześniej. Wstałem z krzesła, przelotnie spojrzałem na zegar w kuchni, pokazywał 15:49.

W wiatrołapie złapałem kurtkę, na szybko wskoczyłem w buty. Wyszedłem przed dom się przywitać i zabrać zakupy.

Magda wysiadła z auta, jakoś zadowolonej miny nie miała. Wiedziałem, że coś się stało.

Podszedłem, powiedziałem „Cześć”, odpowiedziała, daliśmy sobie buziaka. Chciałem się dowiedzieć, co jest nie tak, zapytałem:

— Co się stało?

Zdenerwowana po części i zła po części, popatrzyła na mnie. Podeszła do przodu samochodu, podniosła lekko wycieraczkę od strony kierowcy. Wskazała palcem:

— Patrz.

Spojrzałem na szybę, od razu rzuciła się w oczy duża nawet nie rysa. To było pęknięcie. Mój wzrok pytający padł na Magdę. Ta rozłożyła ręce, które po chwili klapnęły o nogi:

— Rano jechałam i spod samochodu przede mną wyskoczył chyba kamyk. Uderzył w szybę. Dopiero później zobaczyłam, jak mocno pęknięta jest. Aż się kurde bałam wracać, że rozsypie się gdzieś po drodze.

— Spokojnie. Dojechałaś? Dojechałaś. To najważniejsze. Szybę się wymieni i tyle. — starałem się uspokoić moją lubą. — Przecież nic wielkiego się nie stało.

— Ta. Ale się wystrychałam. — pokiwała głową Magda.

Skierowaliśmy się w stronę domu. Trzeba było się szybko schować, bo dziś chłodno i dziadowski wiatr wiał mocno.

Przekroczyliśmy próg domu, położyłem siatki z pizzą oraz resztą na siedzisku, zamknąłem za nami drzwi. Od razu lepiej.

— Jutro weźmiesz mój samochód. Ja zadzwonię do serwisu, zapytam na kiedy ściągną nową i ile będzie kosztować. — ciągnąłem dalej temat.

— Ok. Możemy tak zrobić.

— Do tej Corsy to szkło, ile może kosztować? 200 zł? Pewnie góra dwa dni i będzie zrobione. — kurtkę odwiesiłem, buty odstawione.

Weszliśmy do kuchni, Wiki przyleciała się przywitać z mamą. Przytuliły się obie, chwilę pogadały, w międzyczasie żona umyła ręce w zlewie. Powiedziałem jej, żeby sobie poszła usiąść i zrelaksować się, a ja zrobię herbaty. Zdenerwowanie taką głupota już jej przechodziło.

Kilka minut później przyniosłem do salonu kubek z napojem, postawiłem na stoliku.

— Zaraz wracam, idę zapalić na taras. — rzuciłem w stronę pań, zabrałem kurtkę i wyszedłem przez drzwi w salonie.

Wypalenie szybko poszło. Rozebrałem się z kapotki, umyłem ręce, nalazłem sobie soku. Wróciłem do dziewczyn w salonie, siadłem sobie na kanapie. Magda trzymała swój kubeczek i popijała. Wziąłem łyk swojej popity, spojrzałem na żonę, chciałem zmienić temat dla jej zapomnienia:

— Pewnie nie widziałaś tabliczki na płocie Andrzeja?

— Andrzeja?

— No sąsiada naszego.

— A. Ok, nie skumałam, o kogo chodzi. — napiła się łuk ciepłej herbaty. — Nie zauważyłam. A co na niej jest?

— Sprzedaje dom. Tak wynika z ogłoszenia, sprawdziłem w necie. Wystawiony na sprzedaż jest dom. — odpowiedziałem.

— Ciekawe czemu. — zafrasowana mina żony wskazywała, że naprawdę ją to interesuje.

Wzruszyłem ramionami, bo nie miałem zielonego pojęcia:

— Nie wiem, nie widziałem go. Jakby się nawinął, to bym zapytał.

Konkluzja z tego była jedna- oby się tylko jakieś prostaki nie sprowadziły.

Pogawędziliśmy jeszcze chwilę. Później zagoniłem małą do mycia i spania. Sam też wykonałem te czynności. Już w łóżku czekałem na Magdę.

Po jej przyjściu zaproponowałem masaż ramion. Nerwowy dzień trzeba było trochę rozładować. Chętnie chciała skorzystać z propozycji.

Masowanie rozluźniło ją szybko, mnie za to zaczęły boleć nadgarstki. Położyliśmy się, przytuliliśmy. Nie minęło pięć minut, jak zasnąłem.

Odnośnik do komentarza

Deszcz. Deszcz pada już od ponad tygodnia. Leje, kropi, mży, pada. Każda wersja była i jest. Mnie to za specjalnie nie przeszkadza. Nawet lubię taką pogodę. Lepsze to niż śnieg, bo ten oznacza jedno- zimno. A woda z nieba? Może w końcu oznaczać będzie: Spring is coming?

Wysiadłem z samochodu zaparkowanego na ulicy. Sekundy wcześniej założyłem kaptur na czerep. Parasolki staram się nie nosić, po pierwsze- nie lubię tego sprzętu, zbędny jest; po drugie- zajmuje mi ręce.

Jakiś czas temu, może miesiąc, dwa, nie pamiętam, kupiłem sobie nowa kurtkę przeciwdeszczową. Na razie spisuje się wyśmienicie. Buty Superstary na taką pogodę też w porządku.

Po przejściu kilku metrów chodnika otworzyłem wrota od budynku. Wskoczyłem po schodach.

Drzwi do redakcji uchyliły się, wyszła przez nie jakaś dziewczyna. Ja próg przekroczyłem z uśmiechem. Dziś był dobry dzień. Na recepcji Marty nie było. Dopiero po kilku krokach przywitałem się z kilkoma osobami.

Przechodząc obok kuchni, zobaczyłem naszego naczelnego, Michał wyglądał i z kimś gadał. Rzucił okiem na mnie, machnął ręką na przywitanie oraz dodał szybko:

— Masz coś dla mnie?

— Jasne. Zaraz wysyłam. — rzekłem na jego zaczepkę.

Wiedziałem, że chodzi mu o materiał do nowego wydania. Naskrobałem to o trenerach. W bólach się literki w końcu ułożyły.

Kolegi sąsiada nie było. Przynajmniej na razie. Usiadłem przy swoim blacie. Odłożyłem teczkę obok biurka. Logowanie szybko poszło, komp gotowy do pracy, poczta odpalona. Do przeczytania było lekko 55 maili, trzeba było się zacząć przekopywać przez nie.

Byłem w połowie przeglądania, kiedy ktoś poklepał mnie po ramieniu. Pochłonięty swoja czynnością, nie zwróciłem uwagi, kiedy ta osoba podeszła. Podniosłem wzrok, moim patrzałom ukazała się uśmiechnięta gęba Kamila.

— No szufla. — wyciągnął grabę przed siebie.

Obudziłem się z zamyślenia, odwzajemniłem uśmiech:

— No siema. — podałem rękę na przywitanie. — Co to tak późno dziś? Żebym ja był pierwszy? — zarechotałem.

— Do lekarza polazłem. I tak muszę czekać na to, co ty napisałeś, więc spiny ni ma. — usiadł na swoim miejscu, westchnął. Zalogował się, postukał chwilę w klawiaturę.

Ja zająłem się dalej mailami. Do mojego prawego ucha doszedł lekki śmiech kolegi. Zignorowałem to. Trzy czwarte wiadomości została skasowana już przeze mnie.

— Idziesz na herbatę? — usłyszałem z boku.

— Ta, możemy iść zaraz. Daj mi chwilę, skasuję to i tamto. — rzuciłem w stronę pytającego.

— Ok.

Dziesięć minut później staliśmy w kuchni, woda się gotowała. My dywagowaliśmy o piłce. Ucieszyłem się z informacji o podanych sparingach Świtu. Oficjalna strona wrzuciła dzisiaj dane. I dobrze, chętnie się wybiorę na e mecze towarzyskie. Chłopaki z drużyny podobno ostro trenowali już wcześniej, będzie teraz można zobaczyć, jak poszło.

Gierek ma być pięć:

  • (D) Rużomberk — Ekstraklasa słowacka
  • (D) Wigry Suwałki — I Liga
  • (D) Start Działdowo — III Liga
  • (D) Legionovia — II Liga
  • (D) Siarka Tarnobrzeg — II Liga

Prezes się nawet postarał o rywali z trochę wyższej półki niż ligowe zespoły. Bardzo jestem ciekaw, jak się Świt zaprezentuje, jakby nie patrzeć- z lepszymi.

Odnośnik do komentarza

Herbatka zrobiona. Powrót na miejsce jest. Rozsiedliśmy się na swoich fotelach, dalej gawędząc o D… uszy Maryni. Kamil dopytywał, co sądzę o wiosennych sparingach. Powiedziałem, jak uważałem- ciekawi przeciwnicy. Pójdę, zobaczę, ocenię, opiszę. Kolega trochę ironizował z teamu i jego planów. Pośmiał się, ja przyjąłem to na spokojnie. Może po prostu taki kibic Legii zazdrościł dalekosiężnego planu? Nie wiem.

— Żarty żartami, ale idziemy na faja? — zaproponowałem.

— Spoko. Herba i tak nie ostygnie, to możemy się zebrać. — odstawił swój kubeczek, wstał.

Uczyniłem dokładnie to samo. Z wieszaka za filarem zgarnęliśmy kurtki. Zarzucone na garby nas osłonią od deszczu, plus wciśniemy się pod daszek na dole.

Zeszliśmy po schodach, starej woźnej nie spotkaliśmy znowu. Jakieś haluny musieliśmy mieć we dwóch kiedyś. Teraz spokój.

Na podwórzu, które robiło za palarnię, nie spotkaliśmy nikogo. Ochrona w postaci wspomnianego daszku była całkowicie dla nas. Ulokowaliśmy się wygodnie, wyciągnęliśmy fajki, ja zapalniczkę. Podąłem koledze, zapalił, oddał mi. Też odpaliłem.

— Widziałeś transfer Linettego? — wypuściłem dym z ust.

— Słyszałem. Zaskoczył mnie ten transfer. Ewidentnie Lech poszedł na kasę, a nie na względy sportowe. Przytulili za niego 5.5 miliona euro. Kupa kasy, ale czy był sens go teraz sprzedawać?

— Ja jestem zdania, że nie. — zaciągnąłem się ponownie. — Bordeaux go kupiło, a skład będą dopiero budować w lecie. Moim zdaniem sobie tam nie poradzi.

— Zobaczymy. Może im do projektu pasuje? — Kamil był dobrej myśli w tej kwestii.

Ja chciałem pociągnąć temat transferów zimowo-wiosennych:

— A Legia?

— Co z nią?

— Cieszysz się, że sprzedali Jodłowca i Guilherme? Za tego pierwszego zgarnęli 925 tys. €, a za drugiego- 230 tys.€. Dobra kasa, skład i tak mocny jest. — wyliczyłem posunięcia stołecznego klubu.

— Tak, dobrze, że się ich pozbyli. Tomek sobie poradzi w Granadzie. Pogra tam chwilę, później się zgłosi po niego mocniejszy klub. Guilherme w Santosie? Ee, nie wiem po co, ale to ich problem. — uśmiechnął się Kamil, strzepał popiół na chodnik.

— Ta. Bardziej jestem zdziwiony, że Jagiellonia puściła już teraz Drągowskiego do Dynama kijów. — w głosie moim było słychać zaskoczenie.

— Wiesz, rzucili ponad 1 milion €, to poszedł.

— Ale w trakcie sezonu? Zaraz będą płakać, że im nie wyszło, bo stracili zawodnika. E tam, takie myślenie dziadowskie. — skończyłem palić, zgasiłem peta w popielniczce. Czekałem na towarzysza rozmowy.

Palenie zakończone, w strugach deszczu przeszliśmy dwa kroki, do budynku z powrotem.

Czas był wracać do roboty. Do swojego materiału musiałem na już dopisać sparingpartnerów Świtu.

Ustaliliśmy z Michałem i Kamilem, że w kolejnym numerze „Tygodnika Nowodworskiego” napiszemy trochę o plotkach. Wzmocnienia mają być, oczywiście nie piłkarskie. Sztab ma być rozszerzony.

Odnośnik do komentarza

Samochód Magdy odebrany z warsztatu, szybka nowa wstawiona. Przyjechałem nim do domu, postawiłem przed bramą. Nie zdążyłem wejść przez furtkę, kiedy usłyszałem auto jadące naszą drogą. Obejrzałem się, to była Magda w mojej Dacii, Wiki siedziała z tyłu. Otworzyłem im bramę i garaż.

Pozamykałem, przywitaliśmy się:

— Cześć.

— Cześć. Zrobiłeś zakupy? — ucieszona żona zauważyła siatki w moim ręku.

— Tak. Chlebek świeży, masełko, wędlinka. — podniosłem torbę do góry, od razu zapach doszedł do mojego nosa.

— Fajnie, zaraz sobie zrobię kanapki z tym. — mocno zadowolona żona była.

— Ja też chcę! — Wiki dołączyła się.

— Dobra, dobra. To zaraz. Najpierw wejdźmy do domu, ok.? — zamknąłem drzwi za sobą.

Rozebraliśmy się w wiatrołapie.

Poszedłem do kuchni, zostawiłem sprawunki na blacie. Teraz mogłem już iść do łazienki. Trzeba umyć łapki, przebrać się w dresiki wygodniejsze.

Po mnie to samo uczyniła córka, ba, nawet w trakcie mojego zajmowania pomieszczenia się dobijała. Usłyszałem zza drzwi: ”Tato, wpuścisz mnie? Siku mi się chce”. I co ja miałem zrobić? Ustąpić jedynie, co uczyniłem oczywiście.

Magda wstąpiła po nas.

Ja wróciłem do pomieszczenia kuchennego. Podniosłem czajnik, nalałem wody, wstawiłem do gotowania. W tym czasie z szafki sięgnąłem kubeczki trzy. Przygotowane stały na blacie.

Wiki przyszła i skinieniem głowy zaaprobowała moje poczynania. Też chciała się napić ciepłego napoju.

Deska do krojenia gotowa, nóż też. Pokroiłem chlebek, wrzuciłem trzy kromki dla siebie, dwie dla córy oraz trzy dla żony. Mała oznajmiła wesoło, że jednak zmieniła zdanie i chce chleb tylko z masłem. Takie coś dostała.

Spryciula poleciała zaraz do stołu, sięgnęła po solniczkę. Trochę soli na masełko i od razu się lepiej je. Sam jej to pokazałem. Magdy kanapki były bogatsze w rzeczy. Ja zająłem się herbatą- dokończyłem trzy napitki.

Razem wszyscy udaliśmy się do salonu. Tam jedliśmy i piliśmy. Szybko skończyłem jako pierwszy. Zaniosłem swoje naczynia do zlewu, wróciłem do towarzystwa.

Westchnąłem sobie, poklepałem lekko po brzuchu.

— Kiedy idziesz na mecze? — zagadała mnie żona.

— W środę Świt gra pierwszy sparing. Chętnie go zobaczę, mam nadzieję, że pogoda dopisze. Sporo kibiców może przyjść. Godzina nie taka zła, bo o 17:35 grają.

— Towarzysko teraz? — ciekawość w głosie Magdy była. Nie było to sztuczne dopytywanie.

— Tak. Pięć spotkań. Później rusza liga. — wyjaśniłem.

— Też będziesz chodził?

— Zobaczymy. Pierwszy mecz ligowy jest 14 marca. Jak będzie pogoda, to pochodzę. Grzesiek już się zapowiedział, że wpadnie i razem się udamy. — lekko zniżyłem się w fotelu, żeby brzuch się rozprostował.

— Aha. Dobrze. — krótko się wypowiedziała żona, ugryzła kawałek kanapki, popiła łykiem herbaty.

W tym momencie doszła do głosu córka:

— A ja będę mogła iść?

— Nie, takich małych potworków jak ty nie wpuszczają. — zażartowałem i pokazałem jej język.

Odpowiedziała tym samym.

— A na jaki mecz pójdziemy tato? — dalej ciągnęła temat.

— Nie wiem, zobaczę w terminarz i coś ciekawego wybiorę.

Odpoczywaliśmy razem jeszcze pół godziny. Następnie ja z małą zasiedliśmy do stołu z lekcjami. Coś tam zrobiliśmy, wytłumaczyłem jej parę rzeczy.

Do wieczora mieliśmy czas dl siebie, poszliśmy do jej pokoju poczytać.

Najbliższe dwa tygodnie miały być trochę intensywne dla mnie- pooglądać Świt, napisać o nich, zredagować, puścić do druku. Tyle czasu to sporo, jednakże po ostatnim towarzyskim, będę miał dzień na opis. Potem „Tygodnik” idzie do drukarni. Wyrobię się na spokojnie.

Odnośnik do komentarza

Luty/ Marzec 2015

 

Przed meczami kontrolnymi dowiedzieliśmy się, iż sztab klubu został uzupełniony przez trzy nowe osoby. Piotr Faryński został mianowany trenerem głównym zespołu rezerw. Zajmie się tylko tymi zawodnikami.

Prowadzącym drużynę młodzików (do lat 18) został Marcin Kubsik. Wcześniej był zatrudniony w Żbiku Nasielsk. Wg plotek prezes Cichecki od dłuższego czasu chciał tego trenera u siebie w Świcie. Udało się teraz. Z tego, co udało się dowiedzieć „Tygodnikowi”, to klub stara się załatwić staż i szkolenia w Ajaxie Amsterdam. Kubsik zajmie się swoimi podopiecznymi dopiero koło czerwca.

Ostatnią osobą, która podpisała umowę jest Rafał Furczyk. Ten scout teraz będzie pełnił swoją rolę już oficjalnie. Wcześniej już wspomagał w pracy Tomasza Ciechańskiego.

Sztab uzupełniony.

Plotki odnośnie opuszczenia zespołu z Nowego Dworu się potwierdziły i 17-letni utalentowany golkiper Michał Chapuła przeszedł do Floty Świnoujście na zasadzie wolnego transferu.

 

Sparingi na przełomie lutego i marca przyciągnęły na stadion przy ulicy Sportowej sporą grupę kibiców. Średnia wyszła 150 osób na spotkanie. Najwięcej fanów zjawiło się na meczu z Rużomberkiem. Dobre zawody Nowodworzan dopingowało ponad 250 osób.

Słowacka drużyna, mimo iż nie grała w rezerwowym składzie, była tłem dla Świtu. Nie poradzili sobie z agresywną grą gospodarzy, którzy dodatkowo stosowali wysoki pressing oraz krótkie krycie praktycznie przez całe spotkanie.

Tak samo wyglądały inne mecze towarzyskie. Nowa koncepcja trenera przyniosła efekt w postaci pięciu wygranych. Świt zaaplikował rywalom aż 21 goli, tracąc tylko 3.

Zbyszek Mak przeszedł całkowicie na system 4-3-3. Wcześniej zawodnicy grali w formacji 4-4-2, gdzie jeden z pomocników podłączał się na rolę trzeciego napastnika. Wyglądało to tak sobie. Przy nowym ustawieniu można zaobserwować, iż dwóch skrajnych atakujących ma za zadanie lekkie cofnięcie się i ze środka boiska zaczynać akcje zaczepne.

Trójka pomocników grających w linii płynnie przesuwa się od obrony aż do ataku. Z cofniętymi napastnikami defensywa wchodzi do ustawienia 4-5-1.

Skład Nowodworzan za każdym razem inny wybiegła na murawę. Największe roszady nastąpiły w spotkaniu z 3-ligowym Startem Działdowo. W pierwszym składzie zagrało aż 9 młodzików. W środku obrony działał 19-letni Graff oraz 16-letni Jonio. Zagrali bardzo dojrzale, nie dopuścili do żadnej groźnej sytuacji. W pomocy dyrygował Jakub Lachmański, który jako pierwszy trafił do siatki rywali.

Na wyróżnienie zasługiwali również młodzi napastnicy- Świderski oraz Smardzewski.

Runda wiosenna jeszcze nie będzie należeć do młodzieży, ale w przyszłym sezonie kilku z nich ma spore szanse na pierwszy skład.

Obyśmy takie występy śledzili teraz w grupie łódzko-mazowieckiej.

 

18/02/2015 [TOW] Świt 4:1 Rużomberk (Słowacja)

(Koziara `2, Radionov `8, Drwęcki `81, Zawiska `88)

 

22/02/2015 [TOW] Świt 4:1 Wigry (1. Liga)

(Radionov `9, `61, M.Makowski `63, Kominiak `74)

 

26/02/2015 [TOW] Świt 5:0 Start Działdowo (3. Liga)

(Lachmański `18, Damięcki sam.`36, Duda `48, Kominiak `64, Swiderski `72)

 

03/03/2015 [TOW] Świt 5:0 Legionovia (2. Liga)

(Drwęcki `20, Zawiska `23, `31, Radionov `44, Koziara `57)

 

07/03/2015 [TOW] Świt 3:1 Siarka Tarnobrzeg (2. Liga)

(Radionov `6, `20, Zawiska `53)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...