Skocz do zawartości

Nawiązać do przeszłości...


Spajk

Rekomendowane odpowiedzi

Natłok obowiązków personalnych coraz częściej sprawia, że jestem z dala od treningów Dynama. Dzięki temu po powrocie przejrzałem na oczy, zobaczyłem, że nie dysponujemy jakimś pewnym punktem zespołu. Człowiekiem, który swoją grą podrywałby do walki innych, a jeżeli nie byłby w stanie tego dokonać to własnym wysiłkiem robiłby różnicę. Wiadomo, że w 3 lidze niemieckiej bardzo ciężko o pozyskanie takiego zawodnika, ale rynek potencjalnych, nowych nabytków otworem stoi. Mam nadzieję, że zdołam skorzystać z jego dobroduszności zanim "drzwi" się zatrzasną. Do otwarcia okienka transferowego pozostały jeszcze bite dwa miesiące. Na przeszkodzie może jedynie stanąć mi opór zarządu, który nie zawsze w procesie decyzyjnym rozumie realne potrzeby drużyny. Owszem, na surowego szefa narzekać nie mogę, ale wprowadzenie tylko klubu patronackiego przez pierwsze kilka miesięcy to zdecydowanie za mało jeżeli mamy być marką, która w przyszłym sezonie zagra w 2 Bundeslidze, a za dwa sezony w najwyższej niemieckiej klasie rozgrywkowej. Przeszkodą jeżeli chodzi o sprowadzenie nowego piłkarza może okazać się przekroczony obecnie budżet płacowy, którego nie mogę jakkolwiek skorygować ze względu na brak budżetu transferowego. Można powiedzieć, że jestem w kropce, zdany tylko i wyłącznie na łaskę sfer wyższych.

 

Po raz kolejny w moim przypadku zasada - bądź dobrym menedżerem, daj każdemu pograć - nie sprawdza się. Blaswich narzekał na brak gry, wyglądał obiecująco więc uznałem, że swoją szansę dostanie, a on odpłacił mi się w tak głupi sposób, ale o tym dopiero za chwilę. W ramach 13 już kolejki ligowej mierzyliśmy się z Holstein Kiel na ich obiekcie. Wyglądało to na kolejny, łatwy mecz w tym sezonie, w końcu na wyjazdach Dynamo spisywało się bez zarzutów i potrafiło ogrywać niemalże każdego z wyjątkiem Chemnitz - drużyna, która wykorzystała już swój limit farta w tym sezonie. Kiel nie mogło szczycić się też dobrą formą w ostatnich 3 meczach - 2 remisy i 1 porażka. Przystąpiliśmy do meczu o dziwo nie typowani jako faworyt, ale nieznaczny przegrany. Wszystko zaczęło się bardzo dobrze bo zdominowaliśmy wszystkie strefy boiska, wymienialiśmy wiele podań, nie dopuszczaliśmy też rywali do głosu. Jedyne czego brakowało nam do przerwy to skuteczności stąd też na tablicy widniał wciąż bezbramkowy remis. Pomyślałem "no dobra, w pierwszej nie wyszło, ale w drugiej naje* im tak, że będzie jasne kto tu rządzi". Na przekór mojej wypowiedzi po 20 minutach od wznowienia gry straciliśmy bramkę. Wrzutka z lewej strony, wybiega do niej Blaswich, niby wszystko gra, a jednak nie. Nie mam pojęcia w jaki sposób próbował złapać to dośrodkowanie, ale lekko strącił piłkę, która powędrowała prosto pod nogi Manuela Schäfflera. Oczywiście fakt iż jest on nijak spokrewniony ze słynnym Denisem Thomallą sprawił iż od 62 minuty musieliśmy gonić wynik. Ale to co nie udało nam się wcześniej, przyszło później. Defensywa rywali rozklepana jak za każdym razem, świetnie ustawiony w polu karnym Hartmann, dostrzega jeszcze lepiej ustawionego Dürholtza, któremu wysuwa piłkę na 11-ty metr. Potężna bomba po ziemi, przy słupku i mamy 1:1. Warto nadmienić iż jest to pierwszy gol 22-letniego Niemca w tym sezonie, który nie błyszczy statystykami indywidualnymi, ale gra dobrze, a co ważne równo. No i tak skończyła się ta batalia, która przyniosła nam kolejny już 7 w 13 kolejkach remis drużyny z Drezna. W tej samej kolejce klub Stuttgart II odzyskujący swoją formę rozbił Großaspach (tak tą drużynę, która sprawiła nam tak wiele kłopotów w ostatniej kolejce) aż 6:0 w dodatku na wyjeździe. Czapki z głów.

 

17.10.2015, 3 liga Niemiecka [13/38], Frekwencja: 5.735 widzów

(12.) Holstein Kiel 1:1 Dynamo Dresden (4.)

'62 Schäffler (1:0)

'74 Dürholtz (1:1)

Skład: Blaswich - Kreuzer, Hefele, Sarr, Müller - Andrich, Hartmann, Müller (78' Eilers) - Dürholtz , Stefaniak (78' Aosman), Väyrynen (61' Testroet)

MVP: Marco Hartmann (Dynamo) - 8.6 ocena (1 asysta)

 

Po cichu liczyłem, że poradzimy sobie z rywalem lepiej niż Bayern, który przeciwko Arsenalowi, no właśnie, dostał nieźle w dupę na wyjeździe. Tym razem przychodzi pora na podjęcie rywala, a nie wyjazd na jego obiekt. Tutaj nie martwię się o sam wynik bo Stadion Dresden jest twierdzą dla samego siebie. Bardziej obawiam się skuteczności naszych piłkarzy, która ostatnimi czasy nie zachwyca. Żeby być pewniejszym sukcesu mimo słabszego rywala wychodzę dość mocnym składem, trzeba w końcu zacząć odrabiać do czołówki bo na samych remisach człowiek nie wyżyje - to tak jakby próbować żyć w Polsce godnie za pieniądze z emerytury :P Ale jak zobaczyłem co się w tym meczu odpierdala to autentycznie miałem ochotę cały ten wywód zaplamić wiadomo jakimi słowami. To było po prostu tak złe do oglądania, że na miejscu każdego kibica wydłubałbym sobie oczy pierwszym przedmiotem jaki mam pod ręką po swojej prawej stronie (i nie, to wcale nie nawiązanie do jakiś jutubowych kju and ej). Kiedy nie potrafisz wygrać z ostatnią drużyną w tabeli, która ledwo ciągnie na remisach i porażkach, wiec, że coś jest zdecydowanie nie tak. Mimo grania u siebie, mimo taktyki, która zawsze dawała mi 100% komfortu, całkowitą przewagę nad rywalem tutaj zostaliśmy stłamszeni. Nie pomogły zmiany w poleceniach taktycznych. Nie wiem czy piłkarzom nagle przestało chcieć się grać? Bo na to wygląda. Coraz częściej rozmyślam o uje* tym gwiazdeczkom części pensji, bo jak coś idzie dobrze to muszą się rozleniwić żeby zgarnąć baty albo podciąć się samemu na jakimś słabym zespole. Strefa barażowa wypadła póki co z naszego zasięgu, a miejsce 4-te przemieniło się w magiczną 7-kę. Oba gole padły po golach Wegkampa, najpierw świetnym uderzeniu z dystansu, a następnie po wykończeniu rzutu rożnego celnym strzałem głową... Dalej nie chce mi się tego nawet komentować. Dla rozjaśnienia sytuacji po 16-tej kolejce pojawi się tabela i może jakieś inne, zaległe screeny.

 

24.10.2015, 3 liga Niemiecka [143/38], Frekwencja: 23.509 widzów

(3.) Dynamo Dresden 0:2 VfR Aalen (15.)

'16 Wegkamp (0:1)

'74 Wegkamp (0:2)

Skład: Wiegers - Teixeira, Müller, Sarr, Müller - Moll, Lambertz, Stefaniak - Dürholtz (58' Eilers) , Tekerci (58' Aosman), Testroet (58' Väyrynen)

MVP: Gerrit Wegkamp (Aalen) - 9.0 ocena (2 gole)

Odnośnik do komentarza
Wybaczcie, że od kilku dni nie pojawiało się w tym temacie absolutnie nic. Dysponowałem bardzo małą ilością czasu żeby w ogóle odpalić tą karierkę, a kiedy miałem tego czasu nieco więcej, dopadł mnie jakiś wirus. Zapewne znowu będzie tutaj kilkudniowy przestój (zależnie od mojego samopoczucia), ale chcę wam dać znać, że nie porzuciłem projektu ;)
Byłem głupcem. Osobą, która w swoich obliczeniach nie uwzględniła elementu losowości, w końcu 3 liga niemiecka to jedne z tych rozgrywek, w których każdy może wygrać z każdym, niezależnie od siły składu, obiektu, na którym rozgrywane jest samo spotkanie etc. Musieliśmy zapomnieć o poprzednim meczu przeciwko Aalen i skupić się tylko, i wyłącznie na tym co jeszcze przed nami zostało. Wegkamp po rozegraniu tak świetnego meczu został wybrany jako piłkarz tygodnia, nie będę tutaj starał się na siłę udowodnić Wam iż na nagrodę nie zasłużył, bo gdyby nie on mecz wyglądałby zupełnie inaczej. W tamtym meczu był dla swojego klubu równie ważny co trio MSN dla Barcelony. Ponownie nie pozostaje nam zatem nic innego jak zacisnąć zęby, pozbierać się z ziemi jednocześnie otrzepując i powrócić do walki o punkty w pięknym stylu - tak jak na drużynę Dynama Drezno przystało.
Kolejny mecz zapowiadał się równie ciekawie. Tym razem naprzeciwko nas miała stanąć drużyna, która ostatnimi czasy imponowała wszystkim swoją formą - SV Wehen Wiesbaden. Nie będę ukrywał iż sam podziwiałem ich styl gry oraz zgranie zespołu. Od porażki z Aue wzięli się w garść i rozpoczęli jakby drugie życie, z końca tabeli w dość krótkim odstępie czasu zdołali wbić się przebojem do środkowej części stawki. Tym razem nie stawiałem na czystą kalkulację, rotację składem. Wybrałem najpewniejszą, najbardziej stabilną pod względem formy jedenastkę, która miała zagwarantować nam komplet oczek. Założenia były proste. Odkryć się przed rywalami, a gdy Ci zaczną atakować coraz bardziej i bardziej wyprowadzić kilka zabójczych kontrataków i zakończyć mecz zwycięstwem. Plan zaczęliśmy realizować już w drugiej minucie meczu. Po dobrej akcji naszych rywali zakończonej beznadziejnym strzałem, pewnie obronionym przez Wiegersa wyprowadziliśmy pierwszy bardzo groźny kontratak. Moll zagrał długą piłkę do niepilnowanego Testroeta, szybki przerzut na skrzydło do Eilersa, przedłużenie i wrzutka Teixeiry zakończona potężną bombą Stefaniaka, która niestety w dość znacznej odległości minęła bramkę. Do przerwy niestety zostaliśmy zdominowani kompletnie oddając zaledwie 1, w dodatku niecelny strzał. Na szczęście nasi rywale nie potrafili przedrzeć się przez będącego w morderczej formie Wiegersa. W kontekście drugiej części meczu kluczowa okazała się dokonana przeze mnie zmiana. W roli głównej ponownie pokazał się boczny obrońca Teixeira. Idealna wrzutka prosto na głowę Väyrynena. Strzał nie został obroniony od bramkarza, a jedynie sparowany na poprzeczkę. Czym prędzej z dobitką pośpieszył Stefaniak jednakże dobijał piłkę prosto w Kolke. Kolejny strzał fińskiego snajpera zostaje zablokowany i dopiero trzecia próba Müllera przełamuje świetną passę golkipera gospodarzy. Potwierdzamy zasadę, że liczy się jakość, a nie ilość - prowadzimy oddając zaledwie 10 strzałów kiedy nasi rywale mają ich na liczniku prawie 3 razy tyle. W 84 minucie wypracowaliśmy sobie kolejną dogodną sytuację klepiąc piłkę na połowie rywala. Drugi Müller zagrał świetną piłkę do Stefaniaka w pole karne, ten obracając się przyjęciem futbolówki do bramki zobaczył lepiej ustawionego Dürholtza w kierunku, którego posłał prostopadłe zagranie. Luca nie zastanawiając się długo posłał piłkę mocnym, plasowanym strzałem w długi róg. Bramkarz był bez szans. Znakomite zwieńczenie października.

 

31.10.2015, 3 liga Niemiecka [15/38], Frekwencja: 3.516 widzów

(7.) Wehen 0:2 Dynamo Dresden (8.)

'76 Müller (0:1)

'86 Dürholtz (0:2)

Skład: Wiegers - Teixeira, Hartmann, Sarr, Müller - Moll, Lambertz (69' Andrich), Eilers (69' Müller) - Dürholtz , Stefaniak, Testroet (45' Väyrynen)

MVP: Marvin Stefaniak (Dynamo) - 8.7 ocena (1 asysta)

 

 

Drugi mecz to starcie, na które czekałem już od bardzo dawna - konfrontacja z Rostockiem. Przed meczem mój asystent poinformował mnie o rozwoju umiejętności jaki poczynili Stefaniak oraz Kreuzer, którzy jego zdaniem są teraz niewątpliwie największymi gwiazdami zespołu. Człowiekowi takiemu jak Dubski nie sposób nie ufać ze względu na doświadczenie. Drugą nowiną, która ucieszyła mnie niezmiernie była w końcu możliwość wystawienia do gry Aosmana. Jak widać nareszcie 22-latek zdołał poradzić sobie z kontuzją (zerwanie więzadeł kolanowych) i w końcu może wybiec na murawie w wyjściowym składzie. Jego obecność może zaskoczyć rywala, dlatego postaramy się zrobić użytek z elementu zaskoczenia. Zaczęło się nieciekawie bo już po stałym fragmencie gry straciliśmy bramkę 18 minucie. Na szczęście strzelec gola w momencie zagrania piłki był na pozycji spalonej. Zmarnowanie tak dogodnej sytuacji zemściło się na naszych antagonistach dosłownie 5 minut później. Potężną bombę Väyrynena zablokował Schuhen - bramkarz Rostocku, ale interweniował na tyle niepewnie iż piłka skozłowała pod nogi Stefaniaka - nasz skrzydłowy nie mógł nie wykorzystać takiego wspaniałego prezentu. Patrząc na jego grę w ostatnich spotkaniach oraz oceny meczowe aż ciężko uwierzyć iż zdobył on zaledwie 3 bramki i zanotował tylko 4 asysty. Do końca pierwszej połowy mieliśmy jeszcze dwie, góra trzy dobre sytuacje do powiększenia prowadzenia, ale obie próby spełzły na niczym. Dopiero w ostatnim kwadransie drugiej połowy geniuszem ponownie błysnął Stefaniak. 20-latek ściął ze skrzydła do środka i potężnym strzałem po długim rogu spróbował zaskoczyć bramkarza. Udało mu się to, ale przy dużym udziale Ikenga. Piłka nabita na obrońcę zmieniła tor lotu i kompletnie zmyliła interweniującego już bramkarza. W 90 minucie kiedy wydawało się iż wynik meczu został już ustalony chwilę wcześniej ponownie zaskoczyliśmy oponentów. Kreuzer fantastycznie dośrodkował na krótki słupek do niepilnowanego Müllera, który technicznym strzałem oddanym zaraz po przyjęciu piłki ustalił rezultat spotkania na 3:0. Nie mam pojęcia co tutaj się stało, ale to nie jest to Dynamo, które pamiętam. Kiedy nasi kluczowi piłkarze nie są kontuzjowani, z całą pewnością jesteśmy najsilniejszym zespołem w lidze. Z całą pewnością cieszy to, że obrona w obu spotkaniach zagrała jak należy - nie popełniała głupich, charakterystycznych dlań błędów i ewolucja Wiegersa w tańszą alternatywę Manuela Neuera. Byle tak dalej :D A przy okazji następnego wpisu zmierzymy się z zespołami z dwóch przeciwległych krańców tabeli - zamykającym stawkę FC Würzburger Kickers oraz uplasowanym nad nami Stuttgart II (Tabela).

 

 

06.11.2015, 3 liga Niemiecka [16/38], Frekwencja: 30.713 widzów

(6.) Dynamo Dresden 3:0 Rostock (9.)

'23 Stefaniak (1:0)

'81 Ikeng (sam.) (2:0)

'90 Müller (3:0)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann (77' Hefele), Sarr, Teixeira - Moll, Aosman, Müller - Dürholtz (64' Testroet), Stefaniak, Väyrynen (45' Eilers)

MVP: Niklas Kreuzer (Dynamo) - 9.0 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Nie będę usilnie tuszował faktu iż na mecz z FC Würzburger Kickers cieszyłem się jak małe dziecko, które ma właśnie otrzymać swoją pierwszą w życiu zabawkę. Powodem do optymizmu napawały mnie dwa ostatnie mecze, w których zaczęliśmy nareszcie funkcjonować jako drużyna - ze stabilnymi występami poszczególnych formacji. Dotychczas kiedy w obronie szło coś nie tak, boczni obrońcy wychwalani pod niebiosa uzyskiwali niesamowite oceny meczowe, a środkowi zbierali burę za bardzo słabą grę. Teraz można powiedzieć iż sytuacja ta się wyrównała. Zresztą chyba po raz pierwszy odkąd pracuję w Dynamie nota całej czwórki obrońców była równie pokaźna. Mecz rozpoczęliśmy w południe, równiutko o 14:00 tzw. porze obiadowej. Pogoda również idealna do rozegrania zawodów - słoneczko i kilka chmur nad głowami. Wyszliśmy w nieco przemeblowanym zestawieniu, drugim garniturze można by rzec, z zachowaniem kilku kluczowych dla klubu postaci. Nie chciałem rotować składem w pełni bo wiedziałem, czułem gdzieś tam wewnątrz, że skończy się to dla nas źle, bardzo źle. Pierwszą połowę rozpoczęliśmy z bardzo mocnym akcentem już w 4 minucie. Stefaniak ustawił piłkę na około 24 metrze i wrzucił ją w pole karne, dośrodkowanie na dalszy słupek idealnie zamknął Hefele i obejmujemy prowadzenie. Ponad dwadzieścia minut później dochodzimy do kolejnej bardzo groźnej sytuacji. Ponownie wrzutka w pole karne, wybita przez obronę, trafia pod nogi Hefele. Pierwszy strzał zatrzymuje się na bramkarzu, który wobec dobitki był już bezsilny. Dwa stałe fragmenty gry, dwie bramki - tego jeszcze w tym sezonie nie było. Fakt, że środkowy obrońca wykazuje się w tym momencie lepszą skutecznością niż nie jeden napastnik wprowadziła w osłupienie nie tylko mnie, ale 90% ławki rezerwowej. Z prowadzenia mogliśmy nie cieszyć się długo bowiem w 32 minucie to nasi rywale doszli do głosu. Potężna bomba Maderera zza pola karnego uderzyła w poprzeczkę i na szczęście spadła prosto w ręce Blaswicha. Poprzeczka po tej sytuacji trzęsła się jeszcze dobre pięć minut. Skuteczność Andricha w podaniach również robiła wrażenie - 18 celnych na 20 wykonanych. Warto wspomnieć również o pasiastym (czyt. sędziemu), którego najwidoczniej uspokajał żółty kolor, do 55 minuty rozdał już 6 kartoników tego koloru. Nie będę już wspominał o jego debiliźmie, który objawił się w 59 minucie. Hefele mający na koncie żółtą kartkę niechcący po odebraniu piłki podbił ją sobie i zagrał ręką co zostało natychmiast wychwycone i zinterpretowane jako zagranie celowe - w konsekwencji drugie żółtko, czerwo i do domu. Jeżeli będę tylko mógł odnieść się do tej sytuacji po meczu możecie być pewni, że zjadę skurwysyna, tak, że nie zostanie na nim sucha nitka. W BPL za łamanie nóg dają żółte kartony, a tutaj? Wylatujesz przy pierwszej lepszej sposobności bo sędziemu nie pasuje albo twój kolor włosów, albo wzrost, albo waga, albo ma uprzedzenia do wieku, albo tak jak w tym przypadku jest zdecydowanym przeciwnikiem Dynama. To musi być jakaś teoria spiskowa. Ale to nic nie zmienia, dalej jesteśmy silniejszą drużyną mimo gry w osłabieniu. Dowodzi temu akcja zapoczątkowana przez Kreuzera na skrzydle, który popisał się fantastyczną wrzutką prosto na głowę Testroeta. W takich sytuacjach nie wypada się mylić, a nasz napastnik za darmo oddał piłkę bramkarzowi przyjezdnych. Dam mu odpocząć, chłopak zrobił swoje. Sędzia w 81 minucie poszedł po rozum do głowy i słusznie. Z boiska wylatuje tym razem piłkarz Würzburgera - Nothangel. Tym razem kartka w pełni zasłużona, brzydki faul na Stefaniaku. Wspaniałomyślność pana F. Meyera przyniosła rekordową ilość kartek jaką widziałem w jakimkolwiek FMie - 9 żółtych, 2 czerwone, łącznie 11. W 90 minucie świetną okazję na bramkę miał Stefaniak, który strzałem z rzutu wolnego trafił piłką w słupek. No cóż, tak czasami w życiu bywa, ważne są tylko te trzy punkty, których jeszcze nie mamy :P Dodatkowo niusem, który ucieszył mnie niezmiernie był gol zdobyty przez Kiel w 91 minucie przeciwko Erfurtowi - taki wynik pozwala nam zrównać się z nimi punktami i wyprzedzić ich w tabeli dzięki lepszemu bilansowi bramek. Z ciekawszych informacji ze świata - Chojniczanka upokorzyła Legię wygrywając 3:0 na własnym terenie w PP.

 

 

14.11.2015, 3 liga Niemiecka [17/38], Frekwencja: 20.064 widzów

(5.) Dynamo Dresden 2:0 Würzburg (19.)

'4 Hefele (1:0)

'30 Hefele (2:0)

Skład: Blaswich - Kreuzer, Hefele, Sarr, Teixeira - Hartmann, Andrich (59' Moll), Müller - Dürholtz (75' Aosman), Stefaniak, Testroet (64' Väyrynen)

MVP: Michael Hefele (Dynamo) - 8.5 ocena (2 gole)

 

 

Drugi mecz to już nietuzinkowa konfrontacja z bardzo silnym Stuttgartem II, który o dziwo przegrał w zaległej kolejce z Rostockiem aż 3:1. Może to być dla nas bardzo dobry punkt zaczepienia. Przed samym meczem ze skargą w moim biurze ponownie pojawił się Tekerci, który narzeka na brak występów. Oczywiście jestem pełen podziwu co do jego talentu, umiejętności etc. ale Stefaniaka ze składu to on nie wygryzie w tym sezonie na pewno. W tym przypadku wychodzimy już silniejszym składem, będziemy walczyć o trzy punkty jako, że od czołówki (czyt. pierwszego miejsca) dzieli nas już coraz mniej. Przed tym meczem była to strata zaledwie 3 punktów do liderującego Chemnitz. Zatem zaczynamy bardzo ważne spotkanie w kontekście zachowania wysokiej lokaty. Zaczęliśmy od mocnego uderzenia już po pierwszych dziesięciu minutach gry. Wówczas świetnym podaniem prostopadłym Stefaniak uruchomił trzymającego idealnie równą linię z defensywą rywali Eilersa. Ten w sytuacji sam na sam nie mógł się pomylić i technicznym strzałem pokonał bramkarza Stuttgartu. Tak właśnie miało to wyglądać! Nie ukrywam, że po tej bramce wyskoczyłem aż z ławki i czym prędzej pośpieszyłem bić brawo. Świetna akcja i być może ponowne przebudzenie Justina? Do zakończenia pierwszej połowy nie działo się absolutnie nic. Mimo gry na wyjeździe kontrolowaliśmy przebieg spotkania, odcinając rywali od wszelkich dobrych okazji strzeleckich. Ponownie świetną robotę odwalała formacja defensywna. W 54 minucie doszliśmy po raz kolejny do bardzo dogodnej sytuacji. Müller wrzucił świetną piłkę ze skrzydła prosto na głowę wspomnianego już wcześniej Eilersa, a ten uderzeniem głową po długim rogu zaskoczył bramkarza. Ostatni kwadrans meczu okazał się być dla nas najbardziej ospałą częścią spotkania - zresztą jak zazwyczaj. Po źle bitym stałym fragmencie gry gospodarze wyprowadzili znakomitą kontrę pewnie skończoną przez Grüttnera. Na szczęście to nie wystarczyło, chwilę później rozbrzmiał ostatni gwizdek. Ależ passa, Dynamo nie przegrało już od 4 kolejek. Ten piękny sen może trwać dalej patrząc na to, że w kolejnych dwóch kolejkach zmierzymy się z 19-tym Bremen II u siebie oraz 10-tą Fortuną Köln również przed własną publicznością.

 

 

21.11.2015, 3 liga Niemiecka [18/38], Frekwencja: 1.451 widzów

(6.) Stuttgart II 0:2 Dynamo Dresden (5.)

'11 Eilers (0:1)

'54 Eilers (0:2)

'79 Grüttner (1:2)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann, Sarr (67' Müller), Teixeira - Moll, Lambertz, Müller (62' Müller) - Aosman (51' Dürholtz), Stefaniak, Eilers

MVP: Marvin Stefaniak (Dynamo) - 8.8 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Ostatnio przeżywam jakby małe deja vu. Tekerci stał się jednym z moich ulubieńców. Nie chodzi tutaj o jego formę, pracę na treningach czy jakikolwiek inny pozytywny aspekt. Doceniam chłopaka bo jest osobnikiem, który zadaje sobie najwięcej trudu. Tylko on potrafi przyjść do mnie dwa razy w ciągu tego samego tygodnia - powód jest prosty, brak gry. Naprawdę cieszę się iż wszystko brnie ku otwarciu okienka transferowego, w końcu będę się mógł go pozbyć i samemu, w ciszy, spokoju przesiadywać we własnym gabinecie. Przechodząc do sedna czekał na nas kolejny mecz, w którym Sinan nareszcie mógł się pokazać. Stefaniak dostał wolne bo swoją robotę chłopak odwala niemalże w każdym spotkaniu. Naszym rywalem jest Werder Bremen II więc możemy sobie pozwolić na wystawienie drugiego garnituru - z paroma wyjątkami. No i tak rozpoczęliśmy mecz, pełen dominacji, emocji, zawierający wszystko co powinno być częścią takiego show. Do 20 minuty prócz licznych prób zdobycia bramki i celnych podań na krótkim dystansie nie wychodziło nam absolutnie nic, celność poniżej europejskiej średniej, konstruowanie akcji też nijakie. Statystyki indywidualne niby pokaźne, ładne, ale na grę się nie przekładały. No i wtem doszło do czegoś co bardzo mnie zaniepokoiło. Nasi rywale wyprowadzili najgroźniejszą akcję jaką przez pierwsze dwa kwadranse widziała publiczność licznie zgromadzona na obiekcie Stadion Dresden. Kazior zagrał prostopadłą piłkę górą do Bytyqiego, a ten uderzył po pierwszym kontakcie z futbolówką. Na szczęście na drodze strzału znalazł się Hartmann i tylko rzut rożny. Słabo wykonany stały fragment gry, chwila nudnego rozgrywania piłki i koniec pierwszej połowy. W drugiej mieliśmy doskonałą okazję aby objąć prowadzenie. Tekerci wrzuca piłkę z rzutu rożnego prosto na główkę wyżej wspomnianego obrońcy, ten przedłuża do Hefele, strzał! To musi być gol! Podskoczyłem do góry tylko po to aby za chwilę ukryć malujące się na mojej twarzy zażenowanie w dłoniach. Nasz drugi środkowy obrońca, przestrzelił w sytuacji stuprocentowej, złapał bramkarza na wykroku, a piłkę skierował w boczną siatkę. Jeżeli padnie tutaj remis to z całą pewnością nie wybaczę mu tej sytuacji. Po dokonaniu zmian drużyna zaczęła grać zauważalnie lepiej. Stefaniak świetnie wrzucił piłkę w pole karne prosto na niepilnowanego Testroeta, a ten z około ośmiu metrów strzelił prosto w nieruszającego się bramkarza. Gdyby w tym momencie stał obok mnie, zapewne źle by się to dla niego skończyło. W taki sposób straciliśmy dwa punkty, z przedostatnią drużyną w tabeli. Wstyd... Nic innego nie ciśnie mi się na usta.

 

28.11.2015, 3 liga Niemiecka [19/38], Frekwencja: 20.118 widzów

(4.) Dynamo Dresden 0:0 Bremen II (19.)

Skład: Blaswich - Kreuzer, Hartmann, Hefele, Müller - Andrich, Aosman, Müller - Fetsch (67' Testroet) , Tekerci (67' Stefaniak), Väyrynen (45' Eilers)

MVP: Fabian Müller (Dynamo) - 7.2 ocena

 

Do zmazania plamy z honoru nadarzyła się idealna okazja dokładnie 13 dni później. SC Fortuna Köln była teoretycznie silniejszym rywalem ze względu na zajmowaną przez nich lokatę w tabeli - dziewiątą. Nie będę kłamał i uczciwie przyznam się, że nie odczuwałem strachu przed tym meczem. Mimo, że ostatnio nie wszystko poszło tak jakbym chciał, o tyle morale piłkarzy wciąż utrzymywały wysoki pułap. Wystarczył nam tylko jeden dobry mecz aby z powrotem wrócić na właściwe tory. Do potyczki przystępowaliśmy jako drużyna silniejsza mająca nie tylko atut w postaci lepszych piłkarzy, ale również gry przed własną publicznością. Jedynie smuciła mnie narastająca liczba kontuzji, którą ostatnimi czasy udało mi się doprowadzić do naturalnego stanu rzeczy. Nie mam pojęcia, dlaczego piłkarze zachowują się w tak skrajnie nieodpowiedzialny sposób podczas treningów - złamanie palca, wstrząs mózgu, oj dzieje się tam coś niedobrego. Z pozytywów przedmeczowych warto zaznaczyć, że Hertha zdecydowała się rozegrać z nami sparing. Będzie to dla nas bardzo dobra okazja do pokazania się przeciwko zdecydowanie silniejszemu rywalowi :) Jak już wspominał lub też nie - wychodzimy najsilniejszym składem z dwoma wyjątkami w postaci Aosmana i Landgrafa. Zaczęło się bardzo nieciekawie, ponieważ od początku to nasi rywale dzierżyli w swoich rękach inicjatywę, której nie oddawali za żadne skarby. Ponownie pierwsze 45 minut upływa pod znakiem nudy, ziewania i odliczania czasu. Nikt nie przechylił szali zwycięstwa na swoją korzyść, a my, skompromitowaliśmy się nie oddając ani jednego strzału. Tego jeszcze tu nie było :D 53 minuta to w końcu nasza, dobra akcja. Przerzut Stefaniaka ląduje pod nogami Müllera. Ten crossowym podaniem zagrywa piłkę na jedenasty metr, Eilers próbuje wyskoczyć zza pleców obrońcy jednakże zostaje zablokowany. Co najśmieszniejsze to właśnie blokujący naszego snajpera/skrzydłowego obrońca nie upilnował toru lotu futbolówki i wpakował ją do własnej bramki. Nasza dominacja wraz z biegiem czasu zaczęła narastać coraz bardziej. Ponownie Müller znakomicie odnalazł się w polu karnym dzięki celnemu zagraniu Aosmana. Silny strzał po długim rogu został sparowany przez golkipera przyjezdnych, na szczęście (dla nich na nieszczęście) został sparowany prosto pod nogi świetnie ustawionego Stefaniaka. Bardzo ważna wiadomość - 3 punkty lądują na naszym koncie i tym samym, udało nam się zrównać niemalże z każdym, z zespołów reprezentujących pierwszą czwórką (Tabela).

 

12.12.2015, 3 liga Niemiecka [20/38], Frekwencja: 20.032 widzów

(4.) Dynamo Dresden 2:0 Fortuna Köln (9.)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Modica, Sarr, Landgraf (83' Müller) - Moll, Lambertz, Müller - Aosman, Stefaniak, Eilers (70' Väyrynen)

MVP: Fabian Müller (Dynamo) - 8.7 ocena (2 asysty)

Odnośnik do komentarza

Przy okazji chciałem bardzo serdecznie podziękować osobom, które zagłosowały na moją karierę bądź też rozważały taką decyzję w plebiscycie Kariery Grudnia. Bardzo zmotywowało mnie to do dalszego działania i pisania dla was. Staram się pisać aktualizacje kiedy tylko mam czas tak więc mam nadzieję, że nie przeszkadza wam ostatnie tempo - apki co 2 dni. W piątek po południu rozpoczynam ferie więc od następnego tygodnia nieco straconych aktualizacji nadrobię. Wracając do plebiscytu to nawet nie sądziłem, że komukolwiek przypadnie do gustu ta karierka :D Pozdro.

 

Po okresie świętowania dobrych rezultatów i powrotu do czołówki przyszło nam powrócić do rzeczywistości. Ba, zderzyć się z nią. I mówię tak nie bez powodu, patrząc jednocześnie na terminarz, gdzie tłustym drukiem mam zapisane - wielki mecz z Erfurt na wyjeździe, muszą dostać wycisk. Nie brakowało też papierkowej roboty bowiem od dobrego tygodnia, a może nawet i dłużej pracowałem nad nową ofertą kontraktową przeznaczoną dla naszego wybitnego bocznego obrońcy Kreuzera. Uczciwie przyznam się sięgając pamięcią do początku sezonu kiedy to zrodził się w mojej głowie dość misterny plan - pozbycia się 22-latka. Był dużo warty, prezentował się całkiem nieźle, a i zainteresowanie było całkiem pokaźne. Dobrze, że w ostatniej chwili poszedłem po rozum do głowy. Niklas przedłużył z nami kontrakt o trzy lata, na więcej niestety nie był skłonny się zgodzić, ale zapewnił mnie iż Drezno wiele dla niego znaczy. Mówiło tak wielu, będzie mówić jeszcze więcej, a w ostatecznym rozrachunku zapewne zostaniemy na lodzie. Skupiając się do teraźniejszości Niemiec będzie inkasował teraz całkiem przyjemną wypłatę w wysokości 4000 ojro tygodniowo. Warto wspomnieć, że w sezonie 2013/14 nasz obrońca występował w barwach Erfurtu, naszego najbliższego rywala. Dorzuciłem chłopakowi premię w postaci 10% podwyżki w razie uzyskania awansu oraz klauzulę oferty minimalnej w wysokości 2.5 miliona. To swego rodzaju zabezpieczenie gdyby coś mu się odwidziało. Na mecz mieliśmy wyjść w najsilniejszym garniturze ze względu na nietuzinkowego rywala. Porażka komplikowała sytuację, remis to oczywiście bezpieczny rezultat przy, którym na kilka kroków mogą uciec nam zarówno Chemnitz jak i Stuttgarter, a zwycięstwo oznaczało dla nas pewne przesunięcie się w ligowej hierarchii. Rzecz jasna celowaliśmy w ostatni wariant. Zaczęło się wyśmienicie już w 1 minucie spotkania. Stefaniak zagrał charakterystyczne dla siebie podanie w uliczkę prosto do wychodzącego na wolne pole Eilersa. Ten samym przyjęciem odstawił defensora gospodarzy na kilka metrów, niestety nie zachował się zbyt dobrze w sytuacji sam na sam i strzałem w bramkarza, a następnie dobitką w obrońcę zmarnował doskonałą okazję na objęcie prowadzenia. Rzut rożny został rozegrany przyzwoicie mimo iż piłka opuściła obręb szesnastki po interwencji jednego z piłkarzy Erfurt. Pilnujący tyłów Hartmann zagrał krótko do Aosmana, ten zgrał z kolei do Kreuzera. Świetne wypuszczenie na wolne pole Lambertza, który w doskonałej sytuacji nie trafia nawet w bramkę. Aj, trzeba będzie zamówić naszym ofensywnym piłkarzom korepetycje z treningu ofensywnego, widocznie kilka schematów oraz treningów przespali. Druga minuta jeszcze się nie zaczęła, a my mamy na koncie oddane 3 strzały w tym 2 celne i 2 sytuacje stu procentowe. Wraz z biegiem czasu napieraliśmy coraz bardziej, to już nie był mecz- to był gwałt. Nasi dzisiejsi antagoniści nie próbowali się nawet bronić, próbowali korzystać z niekonwencjonalnej myśli szkoleniowej - kontrowania kontrataków. Wynik w 12 minucie spotkania otworzył Eilers, który wykorzystał doskonałe zagranie Müllera. Gdy wydawało się, że wszystko układa się po naszej myśli takie twierdzenie zburzył Marc Höcher, który kilka minut później doprowadził do wyrównania. Gospodarze wyszli na prowadzenie jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy dzięki napastnikowi Kammlottowi. W dalszej fazie pierwszej czterdziestki piątki nie działo się absolutnie nic, mimo, że odcisnęliśmy piętno na statystykach meczowych to nie potrafiliśmy postawić twardego argumentu w postaci drugiej bramki. Druga część meczu zaczęła się dla nas zdecydowanie lepiej. Po niespełna 15 minutach wyprowadziliśmy kolejną zabójczą akcję. Jako główny aktor tegoż widowiska ponownie wystąpił Justin Eilers, który zgrał piłkę na skrzydło do podłączającego się Teixeiry i momentalnie ruszył aby zająć pozycję w polu karnym. Podanie zwrotne było wręcz idealne i nasz snajper/skrzydłowy zaskoczył bramkarza uderzeniem głową po długim rogu. Kiedy wydawało się, że remis był od początku przeznaczeniem tego meczu Teixeira ponownie wziął sprawy we własne nogi. Fantastycznie wycofał piłkę do ustawionego na około 20 metrze Lambertza, a ten przepięknym rogalem zawinął piłkę tuż obok bezradnego bramkarza. Wychodzimy na prowadzenie! Pod koniec drugiej połowy przed znakomitą okazją do zdobycia gola stanął jeszcze młody, wypożyczony Sarr. Dośrodkowanie Stefaniaka spadło prosto na jego głowę, ale on nie potrafił skierować futbolówki do bramki, która w efekcie końcowym uderzyła tylko o boczną siatkę. Nawet na boisku dało się usłyszeć dźwięk zawodu kibiców przyjezdnych - było tak blisko aby już w tamtym momencie zapewnić sobie 3 punkty. Mimo nerwowej końcówki, wybijania piłki na oślep, mamy trzy bardzo ważne punkty, które tymczasowo zapewniają nam pierwszą lokatę - przynajmniej do momentu, w którym Chemnitz i Stuttgarter nie rozegrają swoich spotkań. Pierwsza drużyna pewnie pokonała na własnym obiekcie Aalen 2:0, ale... Drugi zespół nie rozegrał już tak dobrych zawodów i doznał porażki przed własną publicznością w meczu z SC Preußen Münster. W tym momencie po 21 kolejkach, obejmujemy drugą lokatę i tracimy do liderującego Chemnitz zaledwie jeden punkt.

 

18.12.2015, 3 liga Niemiecka [21/38], Frekwencja: 9.657 widzów

(3.) Erfurt 2:3 Dynamo Dresden (4.)

'12 Eilers (0:1)

'16 Höcher (1:1)

'32 Kammlott (2:1)

'57 Eilers (2:2)

'78 Lambertz (2:3)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann (57' Hefele), Sarr, Teixeira - Moll, Lambertz, Müller (65' Müller) - Aosman (56' Dürholtz), Stefaniak, Eilers

MVP: Justin Eilers (Dynamo) - 8.8 ocena (2 gole)

 

Po meczu z Erfurtem doszło do dwóch ważniejszych - przynajmniej w moim odczuciu wydarzeń. O sparing poprosiła nas Arminia Bielefield, a jako, że jesteśmy drużyną, która żadnego wyzwania się nie lęka podjęliśmy rękawicę. Taki mecz z całą pewnością przyda się tak aby podtrzymać ogranie pierwszego zespołu, a jednocześnie zaaplikować trochę obycia z murawą piłkarzom częściej pomijanym przy wyborze składu na mecz. Nie będę ukrywał, że nie należę do menedżerów, którzy stosują tzw. żelazną wyjściową jedenastkę, ale też nie daję od razu każdemu statusu gwiazdy i nie wprowadzam go co mecz. Na grę w mojej drużynie trzeba sobie zasłużyć - na treningach, podczas sparingów, meczy ze słabszymi rywalami lub też grając w ramach udostępnienia dla drużyny juniorskiej. Zarząd zdecydował się również wysłuchać moją prośbę dot. kursu podnoszącego kwalifikację. Nareszcie będę mógł dumnie wznieść ręce ku niebu i wykrzyczeć, że moje doświadczenie zawodowe zanotowało wzrost na pułap wystarczający ażeby móc ubiegać się o Licencję Kontynentalną B. Na świecie również doszło do pewnego, interesującego ruchu personalnego. Marcelo Bielsa pozostający bez pracy po odejściu z Marsylii zaciągnął się w Realu Sociedad. Zobaczymy czy hiszpańskie klimaty będą pasować bardziej Argentyńczykowi.

Odnośnik do komentarza

Przy okazji chciałem bardzo serdecznie podziękować osobom, które zagłosowały na moją karierę bądź też rozważały taką decyzję w plebiscycie Kariery Grudnia. Bardzo zmotywowało mnie to do dalszego działania i pisania dla was. Staram się pisać aktualizacje kiedy tylko mam czas tak więc mam nadzieję, że nie przeszkadza wam ostatnie tempo - apki co 2 dni. W piątek po południu rozpoczynam ferie więc od następnego tygodnia nieco straconych aktualizacji nadrobię. Wracając do plebiscytu to nawet nie sądziłem, że komukolwiek przypadnie do gustu ta karierka

 

Jest na prawdę w porządku. Jeszcze jakbyś poprawił błędy i interpunkcję, to by było bardzo dobrze ;)

Odnośnik do komentarza

Przerwa śródsezonowa była dla wszystkich osób związanych z klubem prawdziwym testem wytrzymałości psychicznej. Masa papierkowej roboty, nadgodziny, jednym słowem sytuacja bardzo nieciekawa. Ja jako menedżer byłem odpowiedzialny głównie za tę pierwszą część obowiązków. Wbrew swemu pierwotnemu planu nie prowadziłem drużyny w żadnym z dwóch zatwierdzonych sparingów. W obu przypadkach pierwsze skrzypce odgrywała sylwetka asystenta. Wierzyłem w zdolności prowadzenia drużyny Dubskiego, a ja tymczasem udałem się załatwiać formalności. W przeciwieństwie do początku sezonu zarząd przejawia coraz szersze spojrzenie na potrzeby klubu. Prośby dotyczące zarówno rozbudowy bazy treningowej jak i obiektów młodzieżowych zostały przyjęte bardzo ciepło. Pojawiły się również epizody w trakcie trwania, których musiałem ostudzać zapał piłkarzy. Część z nich za moją namową została, a część poszła w siną dal - nie będę za nimi płakał bo pieniądze się zgadzają. Udało mi się wyjść na czysty zysk i wyprowadzić z powrotem budżet płac na plus. Niewątpliwie największym sukcesem okazało się zatrzymanie w Dynamie Teixeiry. Sytuacja była bardzo nieciekawa bowiem piłkarzem interesował się pewien turecki klub, a kwota oferty minimalnej zapisana w jego kontrakcie to zaledwie 850 tysięcy ojro. Udało nam się też połowicznie zlikwidować klubowy szpital. Fizjoterapeuci mieli ręce pełne roboty i kiedy wydawało się, że będą mogli wybrać się na zasłużony urlop - z drużyny wypadło trzech piłkarzy. Rezerwowy Hagemann nabawił się urazu pięty, Andrich urazu stopy, a Hefele poważniejszej kontuzji - zwichnięcia stawu skokowego. Sparingi rozgrywane przeciwko Hercie (0:3) oraz Heidenheim (1:4) nie wyglądały zbyt dobrze, ale to przecież tylko i wyłącznie mecze towarzyskie. Celem nie były zwycięstwa, a ogranie piłkarzy, którzy nie mogą liczyć na występy w co drugim meczu. Z istotnych informacji wyróżnię pozbycie się narzekającego na pozycję w klubie Fetscha do St. Pauli za 500 tysięcy od ręki i 150 w ratach, w ciągu roku oraz bardzo słabo prezentującego się Testroeta za 400 tysięcy do szwajcarskiego Vaduz. Póki co jedyny transfer z naszej strony w zimowym okienku transferowym to zakontraktowanie wolnego agenta Hendrika Helmke, ale możecie być pewni, że już poszukuję jakiegoś ciekawego, bramkostrzelnego napastnika (wszelkie propozycje mile widziane).

 

Kiedy przyszła kolej na spotkanie ligowe z Mainz II nie byłem do końca spokojny o wynik. Na boisko wybiegła nasza podstawowa jedenastka z drobnymi korektami w oparciu o postawę zawodników podczas sparingów. Właśnie w taki sposób do pierwszego garnituru - na to spotkanie - zamiast Stefaniaka wskoczył wiecznie narzekający Tekerci. Gwizdek sędziego rozpoczął mecz rozgrywany w sobotnie popołudnie, pod osłoną pochmurnej, wietrznej aury. Zaczęło się bardzo słabo bowiem już w ósmej minucie omal nie straciliśmy bramki. Ospała obrona pozwoliła na zagranie genialnej piłki do Lucasa Hölera. Ten w sytuacji sam na sam stanął naprzeciwko Wiegersa i z ostrego kąta skierował futbolówkę prosto na słupek. Ostatecznie znalazła się ona w rękach naszego golkipera. Na usta cisnęło mi się tylko stwierdzenie "było blisko, zbyt blisko". Minuty meczu mijały, a my mimo gry przed własną publicznością byliśmy całkowicie stłamszeni. Przez cały pierwszy kwadrans nie byliśmy w stanie choćby nawet i raz spróbować zaskoczyć stojącego po przeciwnej stronie barykady Hutha. No i doszło do tego, do czego musiało prędzej czy później dojść. Kolejna świetna piłka do Hölera, strzał pod poprzeczkę i pewna bramka. Można mieć bardzo wiele wątpliwości co do jej słuszności - na powtórkach widać nawet iż napastnik przyjezdnych był bardziej wysunięty aniżeli obrońcy gospodarzy, ewidentne przeoczenie sędziego. W 38 minucie po dość słabym rozprowadzeniu akcji ofensywnej z naszej strony, piłka wybijana przez obrońcę jakimś cudem trafiła prosto pod nogi Lambertza. Ten potężnym strzałem z dystansu spróbował zaskoczyć Hutha - tak jak zrobił to w meczu przeciwko Erfurt, niestety fantastyczna interwencja odebrała nam możliwość na zdobycie bramki przed zakończeniem pierwszej połowy. Kilka minut później do świetnej sytuacji dzięki podaniu Aosmana doszedł Eilers, ale strzał prosto w bramkarza nie miał prawa wpaść do bramki. Do przerwy przegrywamy, całkowicie zasłużenie, a ja głowie się co tutaj zmienić. Gdyby nie ta przerwa śródsezonowa i granie jednym ciągiem, zapewne inaczej wyglądałby obraz gry. Po rozpoczęciu drugiej części meczu nasza gra wyglądała nieco lepiej. Na szczęście najlepsze było dopiero przed nami. Po dobrym rozegraniu akcji w środkowej części boiska, piłkę do Aosmana zaadresował Stefaniak. Ofensywny pomocnik obrócił się z piłką i posłał ją do przodu, a w nogi naszego piłkarza niczym gwóźdź do trumny wbił się Falkenmayer. Goście będą grali w osłabieniu niemalże całe następne trzy kwadranse. Doskonała wiadomość. W 59 minucie wydarzyło się coś czego słowami się po prostu nie da opisać. Wrzutka Müllera spadła idealnie prosto na głowę Eilersa ten silnym uderzeniem skierowanym w okienko bramki musiał zdobyć pewnego gola, ale... Nie zdobył. Interwencja Hutha to absolutny majstersztyk, opuszkami palców strącił piłkę na rzut rożny. Wtedy się załamałem - czułem w głębi duszy, że będzie to mecz, w którym nie strzelimy absolutnie nic. Marnowaliśmy zbyt dużo dogodnych sytuacji aby móc myśleć o trzech oczkach. No i tak właśnie się skończyło... Mimo tego, że początkowo byliśmy zdominowani, po czerwonej kartce dla rywali przeważaliśmy jak nigdy w tym sezonie, a nie strzeliliśmy absolutnie nic. Plan transferowy jest prosty, a zwie się on - napastnik, który potrafi zdobywać gole. Co najgorsze nie wykorzystaliśmy wpadki Chemnitz, gdybyśmy wygrali, objęlibyśmy prowadzenie w ligowej tabeli.

 

23.01.2016, 3 liga Niemiecka [22/38], Frekwencja: 22.751 widzów

(2.) Dynamo Dresden 0:1 Mainz II (15.)

'14 Höler (0:1)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann, Sarr, Teixeira - Moll, Lambertz, Müller (45' Müller) - Aosman (78' Väyrynen), Tekerci (45' Stefaniak), Eilers

MVP: Maximilian Wagener (Mainz) - 7.5 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Choć bardzo ciężko zniosłem ostatni mecz postanowiłem, że nie przyznam się do klęski bowiem na dobrą sprawę przegraliśmy, wygrany mecz. Jedyny czynnik, którego brakowało nam nie tylko w tym meczu, ale każdym poszczególnym od momentu rozpoczęcia sezonu jest skuteczność napastników. Eilers przesunięty na tą pozycję nie jest odpowiedzią na bolączki, owszem czasami ładnie postrzela, ale w większości przypadków kończy się to błędnym kołem - dobry występ okraszony bramkami, kilka meczy bez gola, dobry występ itd. itd. Szczególnie dobrego zarysu planu na wzmocnienie tejże pozycji jeszcze w głowie nie miałem, ale liczyłem, że może po wygranym meczu, kiedy przysiądę do tego z chłodną głową zauważę coś co wcześniej bezpamiętnie przeleciało mi przed oczami. W końcu potencjalna lista kandydatów przygotowana dla mnie mieściła ponad 2400 nazwisk - obłęd. Sam mecz z Halle rozpoczął się fatalnie. Nieupilnowany na skrzydle Bertram wrzucił świetnie mierzoną piłkę prosto na główkę Furuholma, a ten pewnym strzałem pokonał Wiegersa. Jak na złość my również mieliśmy swoje sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać tak jak gospodarze. Wrzutka Tekerciego zastępującego kontuzjowanego Stefaniaka, z rzutu rożnego została wrzucona idealnie na Väyrynena, ten zdołał zgrać jeszcze do lepiej ustawionego Hartmanna, którego strzał, podobnie jak i dobitka zostały zablokowane. Nic tylko jebnąć głową o szklaną część ławki trenerskiej. Jak można nie trafić z odległości sześciu metrów, silnym strzałem głową, łapiąc bramkarza na wykroku? Musicie zapytać naszego obrońcę bo ja naprawdę nie wiem. Kilka minut później to Sarr wytłumaczył 27-letniemu Niemcowi jak powinno wyglądać prawidłowe główkowanie. Tym razem dobrą centrą popisuje się Kreuzer, a jego zagranie na bramkę zamienia wspomniany, wypożyczony obrońca z BVB. Piłka przed wylądowaniem w bramce odbiła się jeszcze od poprzeczki nie dając bramkarzowi Halle cienia szans na skuteczną interwencję, Dynamo wraca do gry. Cóż z tego skoro w 25 minucie schemat się powtarza i nasza obrona wchodzi w stan letargu zimowego. Strzał głową Diringa po długim rogu wyprowadza gospodarzy z powrotem na prowadzenie. Złe wybicie Wiegersa kilka minut później prowokuje kolejną sytuację bramkową tym razem wykorzystaną przez Pfeffera. Ponownie można mieć wiele wątpliwości co do słuszności uznania tej bramki. O dziwo do przerwy zdołaliśmy dolać jeszcze trochę oliwy do ognia. Świetny przerzut Müllera na drugie skrzydło zostaje skrzętnie domknięty przez Tekerciego. Oby druga połowa wyglądała lepiej w naszym wykonaniu. Kolejną cegiełkę w drodze do zwycięstwa dla swojej drużyny dołożył Müller - żeby nie było nie ten, który gra dla naszego zespołu. W polu karnym ograł każdego z naszych defensorów jak dziecko i strzałem. Na domiar złego po wykorzystaniu wszystkich dostępnych zmian czerwoną kartkę złapał Moll. W tym momencie było już pewne, że zbierzemy jeszcze jedną, dwie, trzy, góra cztery bramki. Na szczęście czarny scenariusz się nie sprawdził i ostatecznie przegraliśmy aż 2:4. Wstyd...

29.01.2016, 3 liga Niemiecka [23/38], Frekwencja: 10.151 widzów

(17.) Halle 4:2 Dynamo Dresden (2.)

'9 Furuholm (1:0)

'19 Sarr (1:1)

'26 Diring (2:1)

'28 Pfeffer (3:1)

'41 Tekerci (3:2)

'51 Müller (4:2)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann (45' Müller), Sarr, Teixeira - Moll, Aosman (45' Helmke), Müller - Dürholtz (63' Eilers), Tekerci, Väyrynen

MVP: Sascha Pfeffer (Halle) - 9.0 ocena (1 gol, 1 asysta)

Dużym powodem do zadowolenia po bardzo słabym meczu było dokonanie kluczowego zakupu w kontekście dalszej części sezonu. Do drużyny za śmieszne 80 tysięcy trafił Serb Ognjen Mudrinski (Profil piłkarza) grający dotychczas dla Karlsruhe. Po cichu liczę iż to on okaże się piłkarzem, którego brakuje nam już od długiego czasu. Najgorsze mimo wszystko było dopiero przed nami - mam tutaj na myśli potyczkę z Chemnitz, aktualnym liderem. Porażka oznaczałaby stratę wynoszącą aż 9 punktów na 14 kolejek przed końcem sezonu. W związku z naszą wyjątkowo niepewną formą, w meczach o dużą stawkę musieliśmy wygrać już teraz aby zminimalizować ryzyko nieawansowania (tfu) do 2. Bundesligi. Przystąpiliśmy do tego meczu z nieco podłamanymi morale, ale nie pozbawieni szans na zwycięstwo. Znowu mecz zaczyna się dla nas bardzo źle. W 5 minucie Chemnitz wychodzi ze świetną kontrą, którą ośmieszającym Wiegersa strzałem między nogami pokonuje Fenin. Nic tylko schować twarz w dłoniach albo pomodlić się o przybytek rozumu dla obrony - bo zostawić niemalże kilometrową lukę, też trzeba umieć. Kolejna bramka była kwestią indywidualnego błędu naszego golkipera, który chuj wie po co postanowił wyjść na siódmy metr. Strzał po krótkim słupku okazał się nie do zatrzymania przy tak beznadziejnym ustawieniu i od 20 minuty przegrywamy 0:2. Druga połowa była tak nudna, że mało co z niej pamiętam. Wynik spotkania pozostał bez zmian. A ja zarządzam najważniejszą rzecz - muszę odpocząć sobie od tej kariery... Patrząc na to jak gra obecnie moje Drezno, wolę oszczędzić sobie nerwów i tymczasowo odpuścić.

 

05.02.2016, 3 liga Niemiecka [24/38], Frekwencja: 28.142 widzów

(3.) Dynamo Dresden 0:2 Chemnitz (1.)

'5 Fenin (0:1)

'21 Dierßen (0:2)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann, Sarr, Teixeira - Helkme, Lambertz (45' Helmke), Eilers (61' Müller) - Aosman (63' Eilers), Tekerci (61' Stefaniak), Mudrinski (61' Väyrynen)

MVP: Alexander Nandzik (Chemnitz) - 8.0 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Tym razem naprzeciw nam wyszła drużyna Magdeburg. Ścieraliśmy się z nimi w ubiegłym roku kalendarzowym, a dokładniej miało to miejsce pierwszego września. Wówczas mimo rozegrania dobrych zawodów zarówno nam jak i naszym rywalom nie udało się przechylić szali zwycięstwa na własną stronę, a potyczka zakończyła się bezbramkowym remisem. Tym razem liczyliśmy po cichu na nieco lepszy rezultat. Mieliśmy ku temu predyspozycje mimo słabszej dyspozycji, która trzymała nas już od pięciu spotkań - trzech ligowych i dwóch towarzyskich. Ponownie zaufałem najsilniejszej jedenastce z małym wyjątkiem. Wiegers wyleciał z hukiem, z pierwszej drużyny. Nie mogłem pozwolić aby ktoś tak niekompetentny stał w naszej bramce, o ile wielokrotnie ratował nam dupę we wcześniej fazie sezonu, o tyle na chwilę obecną nie potrafił nawet złapać piłki w rękawice. Nie zaskoczę was. Mecz szybko strzeloną bramką ponownie otwierają nasi antagoniści. Po świetnym rozklepaniu linii defensywnej przedarli się w nasze pole karne i pewnym strzałem po ziemi Beck wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, ale ich radość nie trwała szczególnie długo. Niespełna dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Eilers. Wykorzystał on świetne prostopadłe podanie od Kreuzera i potężnym strzałem pod poprzeczkę zdobył swojego dziesiątego gola w tym sezonie. W 20 minucie miała miejsce kolejna akcja naszych rywali. Po wrzutce z rzutu rożnego Farrona-Pulido ponownie świetną orientacją w obrębie szesnastki wykazał się Beck. Nie pozostało mi nic innego jak liczyć na geniusz Justina, który objawił się po dwudziestu minutach od momentu wznowienia gry. Sarr świetnie przerzucił piłkę na skrzydło do Eilersa, a ten swoim dryblingiem zwiódł jednego obrońcę, potem drugiego, a samą akcję zakończył bardzo precyzyjnym strzałem po długim rogu. Wyrównujemy dzięki zjawisku one-man show z naszej strony. Ponownie moja radość była jedynie krótkotrwała. Beck znalazł się przy piłce w polu karnym. Zaatakowany przez Teixeirę i Sarra stracił piłkę, ale obrońcy stoją jak kompletni idioci - wryci w ziemię. Żaden nie ruszył się do wybicia piłki. Ostatecznie do futbolówki dopadł Fuchs i pewnym strzałem ponownie wyprowadził Magdeburg na prowadzenie.

 


14.02.2016, 3 liga Niemiecka [25/38], Frekwencja: 20.533 widzów

(4.) Magdeburg 3:2 Dynamo Dresden (5.)

'7 Beck (1:0)

'16 Eilers (1:1)

'20 Beck (2:1)

'67 Eilers (2:2)

'70 Fuchs (3:2)

Skład: Blaswich - Kreuzer, Hartmann, Sarr, Teixeira - Moll, Lambertz (71' Helmke), Eilers - Dürholtz, Stefaniak (88' Tekerci), Väyrynen (64' Mudrinski)

MVP: Justin Eilers (Dynamo) - 9.0 ocena (2 gole)

 

Do meczu z Energie Cottbus przystępowaliśmy bez presji - powiedziałem zawodnikom, że mimo gry u siebie nie jesteśmy faworytami. Potwierdzały to zresztą typy zwycięzcy meczu. Zdecydowałem się również zrezygnować z domyślnego wariantu taktycznego i spróbować zaatakować czymś czego w tej lidze, w wykonaniu Dynamo nikt jeszcze nie widział. W 21 minucie boisko musiał opuścić Sarr, który w przeciągu 10 minut zarobił dwa żółte kartoniki, oba za równie idiotyczne wejścia. Pierwsza połowa upłynęła bardzo szybko ze względu na brak jakichkolwiek ciekawych akcji po jednej jak i po drugiej stronie. Niedługo po wznowieniu gry prowadzenie objęli przyjezdni. Pasywność obrony Dynama ponownie dała o sobie znać. Kauko zagrał do Ledgerwooda, który silnym strzałem od słupka wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Podobna sytuacja miała miejsce osiem minut później z tym, że z nieco innej perspektywy. Zagranie z rzutu rożnego idealnie spadło na głowę Möhrle, a ten uderzeniem w poprzeczkę potwierdza wyższość Cottbus. Kibice Dynama zaczynają gwizdać i opuszczać stadion. Chwilę później doszło do wyrównania sił kiedy za faul taktyczny i w konsekwencji drugą żółtą kartkę boisko opuścił Gorenc-Stankovic. W 75 minucie miała miejsce dość nietypowa sytuacja. Luca Dürholtz zagrał piłkę ze skrzydła prosto do Müllera. Skrzydłowy momentalnie złożył się do strzału, a lecąca z zawrotną prędkością piłka odbiła się od kolana Hübenera. Dzięki rykoszetowi, który całkowicie zwiódł bramkarza przyjezdnych zdobywamy bramkę kontaktową. Niestety nic więcej nie udało nam się już ugrać. 7 porażka w lidze, 5 z rzędu, licząc te z meczy towarzyskich ciągniemy już fatalną serię 7 porażek. Jeżeli do 30 kolejki nie wygramy żadnego meczu to sam składam rezygnację - szkoda mi niszczyć tego klubu bo obecnie ciągnę go na dno. Zaraz po meczu miała miejsce rozmowa z zarządem. Ostatecznie skończyło się na konieczności wywalczenia 9 oczek w najbliższych 5 meczach. Przez serię słabych wyników z drugiego miejsca, spadliśmy już na miejsce szóste (Tabela) :(

 


19.02.2016, 3 liga Niemiecka [26/38], Frekwencja: 26.577 widzów

(5.) Dynamo Dresden 1:2 Energie Cottbus (15.)

'52 Ledgerwood (0:1)

'58 Möhrle (0:2)

'75 Hübener (sam.) (1:2)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann, Sarr, Teixeira - Müller, Helmke (86' Hagemann), Lambertz (21' Moll) - Stefaniak, Mudrinski, Eilers (70' Dürholtz)

MVP: Joni Kauko (Cottbus) - 8.7 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

W końcu, w zgiełku ktoś odważył się nie tylko otwarcie mnie skrytykować, ale wstawić się za mną. Nie ukrywam, że bardzo zaskoczyła mnie wiadomość napływająca z mediów. Matthias Maucksch określany mianem ulubieńca trybun stwierdził iż nie zasłużyłem na zwolnienie tylko ze względu na kilka gorszych wyników. W międzyczasie udało mi się też znaleźć odrobinę czasu ażeby udać się na mecz rozgrywany pomiędzy drużyną Dynamo Drezno U-19, a drużyną złożoną z kandydatów na juniorów. Wśród nich udało mi się dostrzec kilka perełek, którym zresztą zaproponowaliśmy już kontrakt. Na horyzoncie coraz jaśniejszymi barwami malowała się potyczka z VfL Osnabrück. Fioletowo-biali w ligowej hierarchii znajdowali się bezpośrednio nad nami, a więc był to pojedynek o niebotycznej wadze. Nasi rywale mimo dominowania od pierwszej minuty nie potrafili zdobyć bramki ze względu na brak skuteczności. Zadanie gospodarzom ułatwił Modica, który sprokurował bramkę zbyt krótkim podaniem do bramkarza. Do futbolówki dopadł wówczas Savran, który nie pozostawił cienia szans na interwencję naszemu golkiperowi. Od 11 minuty musieliśmy gonić wynik spotkania i kiedy wydawało się iż rezultat nie ulegnie jakiejkolwiek zmianie do przerwy, popisaliśmy się doskonałą akcją. Lambertz zgrał piłkę na skrzydło do niepilnowanego Landgrafa, ten przerzucił ją na długi słupek wprost na nogę wbiegającego Müllera. Zdobywamy gola do szatni, bramkę, która mam nadzieję pozwoli piłkarzom uwierzyć w możliwość wywiezienia z tego terenu trzech oczek. Druga część spotkania zaczęła się podobnie jak pierwsza - od konieczności bronienia własnej bramki. Sporadycznie udawało nam się wyprowadzić jakąś niegroźną kontrę, ale i sami daliśmy nadziać się na jedną. Wrzutka Savrana w pole karne zostaje zamknięta przez Landgrafa, który kieruje piłkę do własnej bramki. Boczny obrońca uderza z wymalowaną na twarzy złością w murawę. W 86 minucie doskonałej wręcz okazji na zdobycie bramki nie wykorzystał Mudriński. Świetnie skrojona wrzutka Stefaniaka, została wykorzystana przez niego niemalże bezbłędnie, niestety włożył on w uderzenie głową zbyt dużo siły. Piłka z hukiem uderzyła o poprzeczkę i opuściła linię końcową boiska. Do ostatniej minuty przebieg meczu nie uległ zmianie. Mimo wyraźnej dominacji w ostatnim kwadransie nie potrafiliśmy wykorzystać przewagi i ponownie opuszczamy boisko z opuszczoną głową.

 

26.02.2016, 3 liga Niemiecka [27/38], Frekwencja: 11.873 widzów

(5.) VfL Osnabrück 1:2 Dynamo Dresden (6.)

'11 Savran (1:0)

'45 Müller (1:1)

'40 Landgraf (sam.) (2:1)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Modica (49' Müller), Hartmann, Landgraf - Helmke (86' Hagemann), Lambertz (83' Mudrinski), Müller - Dürholtz, Stefaniak, Eilers (58' Väyrynen)

MVP: Halil Savran (Osnabrück) - 8.3 ocena (1 gol, 1 asysta)

 

Odczuwałem ciążącą nade mną presję coraz bardziej. Zarząd wymagał bowiem ode mnie trzykrotnego kompletu punktów w najbliższych czterech meczach. Było to zadanie do wykonania, ale jednocześnie bardzo, bardzo trudne ze względu na rozkład terminarza. W najbliższych dniach mieliśmy się mierzyć z ekipami plasującymi się w pierwszej dziesiątce. Jeżeli mieliśmy się przełamać, zacząć grać jak trzeba - to właśnie była idealna sposobność ku temu. Z SV Stuttgarter Kickers zremisowaliśmy już raz w tym sezonie grając na ich stadionie. Oby dziś dopisała nam frekwencja - potrzebujemy bowiem ogromnego wsparcia ze strony trybun. Nie zawiodłem się bowiem na trybunach stadionu zasiadło przeszło 20 tysięcy kibiców. Mecz rozpoczęliśmy bardzo mocnym akcentem. Nieudana akcja Kickers była idealnym pretekstem do kontrataku. Przedłużenie zagrania od Helmke do Mudrinskiego, dobry przerzut na drugą stronę boiska i kolejny błysk geniuszu Eilersa. Niestety bramkarz jakimś cudem zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny, ale jednocześnie ma miejsce sytuacja nie spotykana od dawien dawna - pierwsza, poważna akcja meczu należy do nas. Do przerwy bezbramkowy remis, a po przerwie... Tracimy bramkę. Przed wybiciem 70 minuty nasi rywale przeprowadzili bardzo dobrą akcję zwieńczoną bramką. Zablokowany strzał przez Sarra wylądował prosto pod nogami Abderrahmana, który bombą zza szesnastki umieścił piłkę idealnie w okienku. Wiegers był w tym przypadku bez szans. Takim rezultatem zakończyło się to spotkanie - pozostają 3 mecze, wymagany wciąż komplet punktów - pierdolona przerwa śródsezonowa. Wielka szkoda - po raz już nie wiem, który od rozpoczęcia tej fatalnej serii przegrywamy, wygrany mecz.

 

05.03.2016, 3 liga Niemiecka [28/38], Frekwencja: 20.666 widzów

(6.) Dynamo Dresden 0:1 SV Stuttgarter Kickers (4.)

'69 Abderrahmane (0:1)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann, Sarr, Teixeira - Helmke (88' Väyrynen), Lambertz, Eilers (45' Müller) - Dürholtz, Stefaniak (74' Tekerci), Mudrinski

MVP: Farid Abderrahmane (Stuttgarter) - 8.1 ocena (1 gol)

 

Kolejka 29 przyniosła nam batalię z SC Preußen Münster - drużyną niżej notowaną, ale ze względu na naszą obecną dyspozycję niemalże pewną zwycięstwa na długo przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Przez pierwsze minuty wzajemnie się badaliśmy - nie podejmowaliśmy ryzyka. Wraz z biegiem czasu zaczynaliśmy dominować aczkolwiek wciąż brakowało nam skuteczności, kogoś kto potrafiłby zdobyć bramkę. Kimś takim w 37 minucie mógł okazać się Lambertz, który w sytuacji sam na sam po znakomitym podaniu od Dürholtza trafił prosto w bramkarza. Oddaliśmy do tego momentu aż 17 strzałów, a żaden z nich nie wylądował w siatce. Druga połowa wyglądała identycznie i wydawało się, że nic się już nie zmieni. Kiedy po rozpoczęciu siedemdziesiątej trzeciej minuty obróciłem się aby wywołać Tekerciego z ławki usłyszałem jedynie krzyk radości na trybunach. Obróciłem się, spojrzałem na tablicę wyników, Münster 0:1 Dynamo Dresden. Nie mogłem w to uwierzyć. Czyżby to właśnie miał być ten mecz, który zmieni absolutnie wszystko? Na powtórce widziałem jedynie pędzącego skrzydłem Stefaniaka. Mijał jednego obrońcę za drugim, dzięki swojej niebywałej szybkości łykał metr za metrem, a po ścięciu do linii końcowej wrzucił piłkę na Mudrinskiego. Wspaniały karate kick - Michał Pazdan byłby dumny - piłka ląduje w siatce. Dynamo w końcu jako pierwsze zdobywa bramkę w dodatku oddając ponad 35 strzałów, w tym 16 celnych. Mieliśmy szansę jeszcze podwyższyć prowadzenie w doliczonym czasie gry. Tekerci wrzucił na raty piłkę w pole karne, tam najlepiej odnalazł się Dürholtz, którego strzał poszybował niestety z dala od bramki strzeżonej przez Lomba. Nie ważne jak okazałe, ważne, że zwycięstwo.

 

07.03.2016, 3 liga Niemiecka [29/38], Frekwencja: 20.666 widzów

(8.) SC Preußen Münster 0:1 Dynamo Dresden (7.)

'74 Mudrinski (0:1)

Skład: Wiegers - Kreuzer, Hartmann, Sarr, Teixeira - Helmke, Lambertz, Eilers (86' Väyrynen) - Dürholtz, Stefaniak (74' Tekerci), Mudrinski (74' Müller)

MVP: Luca Dürholtz (Dynamo) - 9.0 ocena

 

Z nieco lepszymi nastrojami przystępowaliśmy do potyczki rozpoczynającej ostatnią serię kolejek. Oprócz tego meczu czekać nas będzie jeszcze osiem ligowych spotkań, a więc możemy zdobyć aż 24 punkty. Mimo słabszej dyspozycji nie zostaliśmy pozbawienie szans na wywalczenie awansu. Na tę chwilę do trzeciego Magdeburga tracimy 8 oczek, do Chemnitz tyle samo, a 12 do będącego w niesamowitej formie Erfurt - drużyny, którą co warto przypomnieć, pokonaliśmy przed okresem wpadek. Ponownie pierwszą rolę odgrywał najsilniejszy garnitur bowiem walka toczyła się o wszystko. Doskonała okazja na otwarcie rezultatu nadarzyła się już po pierwszym kwadransie gry. Teixeira znakomicie wycofał piłkę do niepilnowanego Lambertza. Potężna bomba z woleja położyła bramkarza na ziemię, a do futbolówki zdołał dopaść Stefaniak. Niestety Männel wykazał się wręcz nieziemskim refleksem zbijając do boku dobitkę. W 36 minucie zamarłem. Do uprzedzenia napastnika przed przyjęciem prostopadłego podania, wyprowadzającego go do sytuacji sam na sam ruszył Wiegers. Nasz golkiper wybił piłkę wślizgiem niestety na tyle źle, że trafiła ona pod nogi Klufta. Ten zszedł na prawą nogę, na szczęście oddając uderzenie w boczną siatkę. Idiotyczne zachowanie bramkarza omal nie doprowadziło do straty bramki. Kilkanaście minut świetnym przeglądem pola błysnął nikt inny jak Dürholtz. Wypatrzył on doskonale ustawionego Stefaniaka, który mimo asysty dwóch obrońców wyswobodził się i gdy miał już dośrodkowywać, został podcięty. Sędzia wskazuje na metr jedenasty! Do piłki podchodzi Sarr o dziwo najlepiej egzekwujący piłkarz na boisku w tamtym momencie. Moje obawy niestety okazały się uzasadnione - strzał prosto w środek bramki, bramkarz nawet nie drgnął, zmarnowana szansa na gola. Przed zakończeniem pierwszej połowy z obcowaniem na boisku pożegnał się Riese, który faulem taktycznym zarobił drugi żółty kartonik. Na nic się to zdało bowiem kontra gospodarzy przyniosła bramkę w doliczonym czasie gry. Wiegers po raz kolejny popisuje się interwencją na poziomie 4 ligi gibraltarskiej (nawet jeśli takowa nie istnieje, to właśnie taki poziom) i zamiast interweniować, sam kieruję piłkę do bramki. W 70 minucie Aue zdobyło jeszcze jedną bramkę na szczęście strzelec w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej. Kiedy miałem już ochotę opuścić stadion, spakować rzeczy i odejść gola na wagę remisu zdobył Mudrinski. Świetna wrzutka Eilersa została zamknięta właśnie przez mój nowy nabytek. Snajper z Serbii znakomicie odnalazł się w polu karnym i mocnym, plasowanym strzałem pokonał broniącego jak w transie Männela...

 

No i stało się to czego się spodziewałem. Zostałem zwolniony, nikt nie patrzył na to co osiągnąłem przed kryzysem, wszyscy rozliczali mnie tylko ze słabszych występów. Szkoda bo podobało mi się w Dynamie. Od momentu przerwy śródsezonowej coś się zjebało i to doszczętnie. Zmiany taktyczne nic nie dawały, wprowadzanie nowych piłkarzy nic nie dawało, rozmowy motywacyjne nic nie dawały - po prostu drużyna zaczęła grać tak jakby chciała się mnie pozbyć (patrz Benitez - Real, Mourinho - Chelsea, identyczna sytuacja). Nie pozostaje mi zatem nic innego jak szukać pracy gdzie indziej. Niestety statystyk z meczu już nie mam bo mnie wykopali :( Już jutro przekonacie się - właściwie to sam się przekonam, gdzie trafiłem.

Odnośnik do komentarza

Ale dupa. Tak swietnie opisywana kariera i tu nagle taki klops :/

 

Mam nadzieje, ze ostatnie zdanie z ostatniej czesci zwiastuje ciag dalszy :)

Jest tak, jak piszesz, ale...! A teraz będzie tylko zmiana zespołu, a nie formy * :p

 

* Tzn mam taką nadzieję.

Odnośnik do komentarza

Sam nie spodziewałem się, że to wszystko tak będzie wyglądać bo przed przerwą śródsezonową było znakomicie. Wtedy jeszcze realnie myślałem o awansie, a co się dalej działo to nie mam pojęcia. Sposób prezentacji zostanie taki sam, kariera będzie dalej rozgrywana na tym sejwie, zapał jest jeszcze większy, wolnego czasu też więcej, a co za tym idzie zmieni się tylko i wyłącznie klub. Oczywiście dziękuje za komentarze :)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...