Makk Napisano 28 Listopada 2015 Udostępnij Napisano 28 Listopada 2015 Szczerze? Coś cieniutko Panie, postaraj się, trzeba zdetronizować i pogonić FCB :p Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 28 Listopada 2015 Autor Udostępnij Napisano 28 Listopada 2015 MaKK: Wiem, wiem, nie wiem jak to dalej będzie wyglądać. Lipa. Poprzednia przygoda z tą klasą rozgrywkową w Sportingu Gijón trwała zaledwie jeden sezon. Po spadku klub wpadł w spiralę długów i przez długie pięć sezonów nie potrafił awansować. Wreszcie zaciśnięto pasa, stopniowo spłacano zobowiązania i podnoszono poziom sportowy, a dzięki wspaniałemu finiszowi wiosną 2021 roku Sporting mógł świętować powrót do Primera Division. Niestety dla kibiców Rojiblancos ten sezon to pasmo porażek. 13 porażek, 6 remisów i tylko 3 zwycięstwa dają im teraz 18 pozycję, która na koniec gwarantuje spadek. Nasze ostatnie wyniki pozwalają mi myśleć, że ten mecz wygramy, ale może być różnie, wiadomo, że takie drużyny liczą na każdą zdobycz punktową. W składzie dojdzie do jednej zmiany; szukającego formy po powrocie, z wymuszonego odpoczynku Pizziego zastąpi Salvador Agra. Schmeichel - van der Wiel, Iborra (k), Arribas, Ozols - I.Camacho, Flores, Herrera (Rusnak 77'), Agra, Vidal (Pizzi 45') - Vellios (Børven 45') Krew mnie zalewa jak widzę taki mecz, a po końcowym gwizdku schodzę z jednym punktem. Mimo olbrzymiej przewagi nie udało nam się pokonać okopanego na swoim polu karnym Sportingu. Podopieczni Aitora Karanki wykorzystali chwilę słabości naszej linii defensywnej i po rzucie rożnym, strzale głową Alguacila objęli prowadzenie, którego szybko nie chcieli oddać. Szkoda, że za posiadanie piłki nie daje się trzech punktów. Ogromnej przewagi nie potrafiliśmy zamienić na bramki. Swoje okazje miał Vellios, którego dwukrotnie zatrzymywał bramkarz, strzały z dystansu Floresa lądowały na poprzeczce, a dopiero wejście rezerwowych uratowało nam tyłek - drugi mecz z rzędu. Pizzi z Børvenem wymienili kilka podań, po czym ten pierwszy strzałem z okolic 11 metra nie dał szans Toniemu. Na kolejnego gola mieliśmy mnóstwo czasu, ale jedenastu broniących się rywali nie potrafiliśmy przejść. Primera Division, [23/38], 05.02.2022 Estadio El Molinón, Gijón, 23.036 widzów. TV. Sporting Gijón [18] - Sevilla FC [15] 1:1 (1:0) 1:0 Alejandro Alguacil 18' 1:1 Pizzi 51' ZM: Hugo Flores "8.1" - Sevilla FC Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 28 Listopada 2015 Udostępnij Napisano 28 Listopada 2015 Może taktykę czas zmienić :> Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 28 Listopada 2015 Autor Udostępnij Napisano 28 Listopada 2015 Teraz ? Najważniejsze mecze sezonu przed nami, szkoda kombinować. Odnośnik do komentarza
Makk Napisano 28 Listopada 2015 Udostępnij Napisano 28 Listopada 2015 Teraz ? Najważniejsze mecze sezonu przed nami, szkoda kombinować. To chociaż styl i nastawienie. FM14-> zrównoważony/sztywny + defensywa :> Sam stosuję, a po 8 goli potrafię nasadzić ;) Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 28 Listopada 2015 Autor Udostępnij Napisano 28 Listopada 2015 Sprawdzę. W sumie przeważnie gram płynnym, bardzo płynnym i kontrolą, bądź ofensywą. Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 6 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2015 Wyjazdowe spotkanie z Valencią może być jednym z najtrudniejszych spotkań, w ostatnich kilku tygodniach. Ich trenerem jest Jürgen Klopp, znakomity taktyk i człowiek od motywacji, który każdy negatywny wynik może obrócić w coś pozytywnego. W pierwszym meczu między naszymi drużynami padł remis 2:2. W składzie na to spotkanie dojdzie do dwóch zmian. Narzekającego na ból w stopie Herrerę zastąpi Jozef Rusnak, a słabszego w ostatnich meczach Salvadora Agrę zmieni Pizzi, dla którego ta część sezonu nie jest specjalnie udana. Schmeichel - van der Wiel, Iborra (k), Arribas, Ozols - I.Camacho, Flores, Rusnak (Sung-Yeung 73'), Pizzi (Agra 81'), Vidal - Vellios (Børven 45') Mimo wielu szans z obu stron, kibice gospodarzy nie obejrzeli wielu bramek. Jedynego gola w 37. minucie strzelił Çalhanoğlu wykorzystując błąd w obronie Ozolsa. Już w 5. minucie piłka wpadła do bramki, ale Vellios był na spalonym. Dla napastnika gości było to jedno z najgorszych spotkań w sezonie. Popełniał mnóstwo błędów, a kompletnie wyłączony przez obrońców Valencii nie zdołał ani razu groźniej zagrozić ich bramkarzowi. Kilkanaście kolejnych minut nie zwiastowało bardzo efektownej końcówki pierwszej połowy. Po bramce Çalhanoğlu zakotłowało się pod bramką Pau Lópeza. Hugo Flores dopadł do bezpańskiej piłki na 11 metrze, ale jego uderzenie wylądowało na poprzeczce. Mimo braku bramek w drugiej połowie mecz mógł się podobać. Najpierw czujność Schmeichela sprawdził Iturraspe. Niedługo później, po rzucie rożnym wytrwałość poprzeczki sprawdził Arribas, a sytuacji sam na sam nie wykorzystał Aleix Vidal trafiając w nogi bramkarza gospodarzy. Z biegiem czasu liczba klarownych sytuacji malała. Valencia skupiła się na defensywie i do samego końca trzymała w ryzach przyjezdnych. Primera Division, [24/38], 12.02.2022 Nuevo Mestalla, Walencja, 52.057 widzów. TV. Valencia CF [5] - Sevilla FC [15] 1:0 (1:0) 1:0 Hakan Çalhanoğlu 37' ZM: Hakan Çalhanoğlu "8.1" - Valencia CF Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 8 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Napisano 8 Grudnia 2015 Nadszedł długo wyczekiwany pojedynek z Liverpoolem, w którym zdecydowanym faworytem są nasi rywale, przynajmniej w opinii bukmacherów. Zespół Steve Clarka to przyblakła legenda na piłkarskiej mapie Anglii. Od ponad dziesięciu lat bez skutku próbują zająć miejsce w pierwszej trójce Premiership, nie grają w Lidze Mistrzów, a ich największe osiągnięcie w ostatnim czasie, to awans do półfinału Ligi Europy. Jak to zwykle bywa, zespoły z Premiership są mocno przekoloryzowane przez media, które uważają często, że te nie mają prawa przegrywać w europejskich pucharach. W ich składzie znajduje się wiele gwiazd, a tacy zawodnicy jak Jamie Robinson, podstawowy środkowy pomocnik reprezentacji Anglii, czy Saido Berahino robią wrażenie, ale czy oni są lepsi od np. zawodników Valencii ? Kłóciłbym się. Po przeanalizowaniu rywali uważam, że wcale nie jesteśmy postawieni na straconej pozycji i grę o awans uważam za otwartą. Niestety przed meczem Hugo Flores nadciągnął mięśnie grzbietu i wypadł z gry na około 3-4 tygodnie. Jego miejsce w drużynie zajmie Sung-Yeung, a więc zawodnik, który powinien siedzieć w rezerwach przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie. Wracając jeszcze do Floresa - jest to olbrzymie osłabienie, Amerykanin w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze i jest naszym głównym rozgrywającym, szkoda, że łapie kontuzje w takim momencie. Schmeichel - van der Wiel, Iborra (k), Arribas, Ozols - I.Camacho (Linetty 2'), Sung-Yeung, Rusnak, Pizzi (Agra 58'), Vidal - Vellios Wszystko rozpoczęło się fatalnie dla mojego zespołu. Już w 2. minucie, z boiska zejść musiał Ignacio Camacho, którego miejsce zajął wracający po kontuzji Linetty. Ta zmiana mocno zniekształciła naszą formację defensywną, która i tak zapracowała w dzisiejszym meczu na dużego plusa. Akcje gości sunęły nieprzerwanie, ale przeważnie były to ataki nieprzygotowane, po których piłka często trafiła pod nogi naszych obrońców. Pierwszy groźny strzał oddał Berahino, uderzeniem z dystansu zaskoczył Schmeichela, który jednak instynktownie sparował piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi Rusnak zagrał do Vidala, ten ograł na skrzydle Alberto Moreno i dograł do Velliosa, a strzał Greka pofrunął nieznacznie nad poprzeczką. Posiadanie piłki było głównie po stronie Liverpoolu, ale, nasze kontrataki sprawiały mnóstwo problemów obrońcom The Reds. W 32. minucie Pizzi urwał się Caulkerowi, wyszedł do górnej piłki od Sung-Yeunga i strzałem głową zatrudnił bezrobotnego do tego czasu Simone Colombi. Druga minuta doliczonego czasu gry przyniosła wybuch radości na trybunach. Vellios wykorzystał ostrą wrzutkę Vidala, ubiegł obrońcę i mocnym strzałem głową przy bliższym słupku wyprowadził nas na prowadzenie. Na drugą część meczu wyszliśmy ustawieni mocno defensywnie. Z dwoma defensywnymi pomocnikami i cofniętymi skrzydłowymi. Manewr, z przejściem do obrony spisał się doskonale. Goście nie wiedzieli jak zaatakować, a ich jedyną bronią były strzały Berahino, których doliczyłem się aż 9, w tym, tylko 2 celnych, z którymi nie miał problemów Schmeichel. W tych 45. minutach nie zagroziliśmy bramce Colombi ani razu i do zimnego, wietrznego miasta Beatlesów pojedziemy z jednobramkową zaliczką. Liga Europy, 1 Runda Eliminacyjna, Pierwszy Mecz, 17.02.2022 Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, Sewilla, 43.422 widzów. TV. Sevilla FC [ESP] - FC Liverpool [ENG] 1:0 (1:0) 1:0 Apostolos Vellios 45+2' ZM: Kasper Schmeichel "7.2" - Sevilla FC Odnośnik do komentarza
Maniek_ZKS Napisano 9 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Napisano 9 Grudnia 2015 Napędzeni zwycięstwem z Liverpoolem, z jedną zmianą (kontuzjowanego Camacho zastąpi Linetty) przystępujemy do meczu przeciwko Realowi Zaragoza. Zespół trenera Sandovala jest jedną z największych niespodzianek obecnego sezonu. Popularni "Blanquillos" zajmują bardzo wysokie 6 miejsce w ligowej tabeli, a ich ostatnie pięć spotkań, to cztery zwycięstwa i jedna porażka. W pierwszym meczu między tymi drużynami padł remis 1:1 - bramkę dla naszego klubu zdobył David Vaya. Schmeichel - van der Wiel, Iborra (k), Arribas, Ozols - Linetty, Sung-Yeung, Rusnak (Børven 45'), Pizzi (Vaya 35'), Vidal - Vellios (Agra 61') Od początku meczu lepsze wrażenie sprawiała drużyna przyjezdnych. Zaragoza od razu ruszyła do ataku i już w 2. minucie do interwencji został zmuszony Kasper Schmeichel. Duńczyk pewnie wyłapał strzał Alberto Bueno z ostrego kąta. Kwadrans później Bueno znowu zagroził naszej bramce. Tym razem uderzył bez przyjęcia po dograniu ze skrzydła, ale piłka na nasze szczęście przeleciała obok słupka. To co nie udało się wcześniej, udało się w 19. minucie. Szybka akcja flanką, dośrodkowanie Giméneza i strzał niepilnowanego w polu karnym Ljajica, po którym bez szans był Schmeichel. Zaragoza szybko poszła za ciosem i już dwie minuty później prowadziła dwoma bramkami. Bueno ograł na skrzydle Ozolsa, zszedł do środka i odegrał do Giméneza, który mając przed sobą bramkarza nie mógł spudłować. Jeszcze przed przerwą kontuzjowanego Pizziego zastąpił Vaya, a po przerwie na boisku pojawił się drugi napastnik Torgeir Børven, który odmienił oblicze meczu. Nasza gra zaczęła przypominać tą, z meczu z Liverpoolem, zaczęliśmy stwarzać sytuacje podbramkowe, ale na kontaktową bramkę czekaliśmy aż do 70. minuty. Właśnie wtedy Torgeir dostał podanie między dwóch obrońców, wyszedł sam na sam i po ograniu bramkarza, spokojnie skierował futbolówkę do pustej bramki. Gol wlał w nas mnóstwo nadziei i po chwili powinien być remis. Na strzał z dystansu zdecydował się Linetty, ale piłka niestety trafiła tylko w poprzeczkę. Kilka chwil udało się wyrównać. Znowu błysnął Linetty, kapitalnie wywalczył piłkę w środku pola, przerzucił na skrzydło do Vidala, ten minął obrońcę i wystawił piłkę wbiegającemu w pole karne Børvenowi, ten uderzył bez przyjęcia, a piłka mało nie rozerwała siatki. Poczuliśmy krew, przesunąłem zawodników do przodu, ale goście zaczęli grać staranniej i starali się dłużej utrzymywać przy piłce, a to nie dawało nam szans, na stwarzanie klarownych sytuacji. Katastrofa przydarzyła nam się w doliczonym czasie gry. Tarsi podprowadził kilka metrów piłkę i niespodziewanie uderzył na bramkę Schmeichela. Piłka nabrała dziwnej rotacji, źle ustawił się nasz bramkarz i piłka niestety wpadła do bramki, a kolejna ligowa porażka stała się faktem. Primera Division, [25/38], 22.02.2022 Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, Sewilla, 41.147 widzów. TV. Sevilla FC [15] - Real Zaragoza [6] 2:3 (0:2) 0:1 Adem Ljajić 19' 0:2 Álvaro Giménez 21' 1:2 Torgeir Børven 70' 2:2 Torgeir Børven 80' 2:3 Tarsi 90+2' ZM: Torgeir Børven "8.7" - Sevilla FC
Rekomendowane odpowiedzi