Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatniego dnia lutego podejmowaliśmy słaby Bayer Leverkusen, a ja zgodnie z zapowiedziami do bramki posłałem Masiniego, zaś w obronie rzecz jasna zabrakło zawieszonego za czerwoną kartkę Woźniaka oraz odesłanego do rezerw Fiorego. Przez pierwszy kwadrans przewagę mieli goście, którzy często siedzieli na naszej połowie, ale z ich akcji nie wynikało nic groźnego; więcej było dymu niż ognia. Wszystko zmieniło się w 19. minucie, kiedy Ducasse przed polem karnym nieudolnie próbował wybić piłkę Rendinie, następnie futbolówka zaczęła kozłować między gąszczem nóg, aż w końcu jak spod ziemi wyrósł Seba Holzer, który potężnym półwolejem zaskoczył nieprzygotowanego Carlego. Od tej pory to my przejęliśmy inicjatywę, ale jak zwykle nasza niezdolność dobijania rywali była tego wieczoru wprost porażająca, tak że z niepokojem obserwowałem grę notorycznie przegrywającego pojedynki główkowe Scarlato, przez którą miałem już w głowie pierwszą zmianę.

 

I niestety spóźniłem się ze zdjęciem Włocha z boiska, ponieważ w 31. minucie kolejna zmaszczona górna piłka w wykonaniu Nicoli skończyła się wyjściem Vitiello sam na sam z Masinim i wynikiem 1:1 na świetlnej tablicy. I po tym zdarzeniu kibice równie dobrze mogliby rozejść się do domów lub do okolicznych knajp na rauchbiera i bratwursty, ponieważ skoro naszym napastnikom znowu nie chciało się grać, nie wydarzyło się oczywiście już nic ciekawego i straciliśmy kolejne dwa punkty, które oddaliły nas od marzeń o dogonieniu Werderu, a mnie przybliżyło do skupienia się na pracy z reprezentacją Polski. A następnego dnia rano w sportowych mediach rozeszła się informacja o zwolnieniu Thomasa von Heesena przez zarząd Aptekarzy.

 

29.02.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 24 368

BL (23/34) VfL Osnabrück [3.] – Bayer Leverkusen [14.] 1:1 (1:1)

 

19' S. Holzer 1:0

31' A. Vitiello 1:1

 

VfL Osnabrück: G.Masini 6 – M.Borrelli 7, N.Scarlato 6 (46' V.Micheli 6), M.Morozow 6, O.Fischer 7 – R.Brunner 7, A.Schneider 7 (78' J.Silva 6), S.Holzer 8, C.Rendina 7 – Z.Halilović 6, T.Bode 6 (70' R.Lawan 6)

 

GM: Sebastian Holzer (OP PŚ, N Ś, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Pierwszy dzień marca był wprost "cudowny". Gdy kończyłem czytać doniesienia o tym, co działo się w obozie Bayeru, do mojego gabinetu zawitał szef naszych fizjoterapeutów, po którego minie było widać, że nie ma dobrych wieści. Nie lubiłem mieć racji w takich sytuacjach; na treningu pod moją chwilową nieobecność zdarzył się mały wypadek, w wyniku którego Seba Holzer, jeden z nielicznych graczy, którzy próbują ciągnąć nas do przodu, doznał złamania żeber i nasz kapitan najbliższy miesiąc miał mieć z głowy.

 

 

Luty 2020

 

Bilans (Osnabrück): 2-2-2, 13:9

Bundesliga: 3. [-2 pkt do HSV,+8 pkt nad Bayernem Monachium]

DFB-Pokal: –

Liga-Pokal: –

Liga Mistrzów: 1/8 finału, 1:1 i –:– z AS Monaco

Finanse: 14,98 mln euro (-3,29 mln euro)

Gole: Zoran Halilović (25)

Asysty: Sebastian Holzer (11)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Euro 2020: grupa A

Ranking FIFA: 2. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [+1 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+2 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+5 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+6 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+7 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+10 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Young Boys [+1 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- Wisła Kraków, 1/16 finału, 0:2 i 0:1 z Chelsea Londyn; out

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1426], 2. Polska [1379], 3. Anglia [1168]

Odnośnik do komentarza

Marzec zaczynaliśmy wycieczką do Francji i meczem o wszystko z Monaco w Lidze Mistrzów, bo oddając rywalom za darmo remis 1:1 w pierwszym meczu, musieliśmy teraz albo wygrać, albo zremisować co najmniej 2:2, by awansować do ćwierćfinału. Opaskę kapitańską przejął Morozow, miejsce u jego boku zajął Micheli, natomiast lukę w środku pola uzupełnił Federico Abate.

 

Teraz nie czas już było na jakiekolwiek bronienie wyniku, bo nie było czego, dlatego skupiliśmy się przede wszystkim na ofensywie i jak najszybszym wyjściu krok przed rywali w wyścigu o awans. Rozpoczęliśmy z wielkim rozmachem, bowiem po zaledwie dwudziestu sekundach od pierwszego gwizdka Bode już urwał się sam na sam z Kamenim, ale jego pudło i strzał w trybuny było tak haniebne, że aż wyglądało jakby było celowe, a ja sam błyskawicznie zrozumiałem, że w ćwierćfinale zagra Monaco.

 

I znowu mój trenerski nos mnie nie zawiódł, ponieważ mimo miażdżącej przewagi stroniliśmy od strzelania bramek, dośrodkowania były rachityczne, roiło się od niedokładności w okolicach pola karnego gospodarzy, a patrząc na to, co pod bramką wyczynia Bode, mój pasek gniewu szybko się wypełnił i osiągnął czerwony kolor. Thomas bowiem po przerwie najpierw tak długo zwlekał z oddaniem strzału, aż na linię ognia wbiegł mu obrońca i tyle było z tego wszystkiego, a chwilę przed wyrzuceniem go przeze mnie z boiska ponownie wyszedł sam na sam z Kamenim, by wstrzelić się prosto w jego rękawice; już dawno tak nie wrzeszczałem do jupitera. Gdy sędzia Elliott zagwizdał po raz ostatni, nie mogłem uwierzyć, w jak frajerski sposób przepieprzyliśmy sobie ten dwumecz po absolutnej dominacji w obu spotkaniach, i odpadliśmy z Ligi Mistrzów w żenującym stylu. Doprawdy zaczynałem się tutaj czuć, jak w za ciasnym kapeluszu.

04.03.2020, Stade Louis II, Monaco, widzów: 21 324; TV

LM 1/8F (2/2) AS Monaco [FRA] – VfL Osnabrück [GER] 0:0 [aggregate: w1:1]

 

VfL Osnabrück: G.Masini 6 – M.Borrelli 8, V.Micheli 7, M.Morozow 7, O.Fischer 7 (61' T.Woźniak 6) – R.Brunner 6, A.Schneider 8, F.Abate 8, C.Rendina 6 – Z.Halilović 6 (61' S.Pons 6), T.Bode 7 (75' M.Baum 6)

 

GM: Manuel Borrelli (O/DBP P, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Po serii kiepskich występów morale w zespole leciało w dół niczym skoczek na bungee, toteż nie bez obaw o kolejną padlinę jechałem z drużyną do Monachium na mecz z TSV. W składzie w porównaniu do Monaco zaszły trzy zmiany; straciłem cierpliwość do Bodego i Halilovicia, którzy ostatnimi czasy zdawali się oszczędzać na boisku, więc zostali odesłani na ławkę w zamian za Ponsa i Bauma, z kolei we Francji dość mocno skopany został Masini i stwierdziłem, że dobrze zrobi mu odpoczynek, a w bramce szansę dostał Flood.

 

Na Allianz-Arenie kibice obejrzeli spotkanie, jakiego się na pewno nie spodziewali; mimo wyrównanego obrazu gry zakończone bardzo jednostronnym wynikiem, gradem bramek i szastającym kartkami sędzią Walterem. Zaczęliśmy jak za dawnych, dobrych czasów, bo już w 2. minucie gospodarze nie potrafili wybić piłki po rzucie rożnym, Morozow zagrał ją trochę na oślep przez pole karne, aż dopadł jej Abate i strzałem bez przyjęcia wysunął nas na prowadzenie. Później Monachium na chwilę przycisnęło, w 12. minucie Baum zmarnował obiecującą okazję, lecz niespełna dziesięć minut później byliśmy świadkami prawdopodobnie gola kolejki; Schneider wyłuskał na naszej połowie piłkę po stałym fragmencie gry i wysunął na środek do Ponsa, natomiast Sylvain dostrzegł, że Fernández jest wysunięty przed własne pole karne i przelobował go malowniczym strzałem z 60 metrów. Niedługo później drugą żółtą kartkę obejrzał Abate, co wzbudziło we mnie obawy o comeback TSV, ale ledwo dwie minuty później Micheli posłał prostopadłą centrę, która zmierzała wprost do rąk bramkarza, lecz Flick wystraszył się i ściągnął za koszulkę Ponsa, czym doprowadził do wyrównania sił, zaś Baum z karnego podwyższył na 3:0.

 

Dobrze radziliśmy sobie ustawieniem, jakim graliśmy po wykluczeniu Federico, więc w szatni nie przeprowadzałem specjalnych zmian. I to okazało się dobrym posunięciem, bowiem po przerwie na boisku istniały już wyłącznie Fiołki, które z gracją dobijały leżącego rywala, by mieć pewność, że tak już zostanie. W 59. minucie po centrze Ponsa przed linię pola karnego Brunner odepchnął Capone i rąbnął z podbicia dorzucając czwartego gola. Później na boisko wpuściłem Halilovicia, który zapewne podrażniony rolą rezerwowego już dwie minuty później zamknął centrę Fischera odważnym szczupakiem od słupka, lecz jednocześnie po wznowieniu gry wstrzelił wprost w Fernándeza sytuację sam na sam i poprawił mu dobitką w udo. Jednakże w 78. minucie w pełni zrehabilitował się golem-marzeniem, kiedy dopadł piłki tuż przed linią końcową na skraju pola karnego i pięknym strzałem wkręcił w okienko bramki TSV, powodując efektowny exodus monachijskiej części publiczności. Nasze pierwsze od czterech spotkań zwycięstwo okazało się bardzo efektowne, a przy tym cenne, ponieważ porażki 0:1 Werderu z Schalke oraz 0:3 HSV z Bayernem pozwoliły nam przesunąć się na drugie miejsce i odrobić część straty do lidera, która, przynajmniej do następnego spotkania, wynosiła sześć oczek.

07.03.2020, Allianz-Arena, Monachium, widzów: 49 182

BL (24/34) TSV 1860 Monachium [13.] – VfL Osnabrück [3.] 0:6 (0:3)

 

2' F. Abate 0:1

21' S. Pons 0:2

28' F. Abate (VfL) czrw.k.

30' Ch. Flick (1860) czrw.k.

31' M. Baum 0:3 rz.k.

59' P. Brunner 0:4

68' Z. Halilović 0:5

78' Z. Halilović 0:6

 

VfL Osnabrück: R.Flood 8 – M.Borrelli 8, V.Micheli 10, M.Morozow 9, O.Fischer 8 (74' T.Woźniak 6) – R.Brunner ŻK 8 (79' R.Fernandes 6), A.Schneider 9, F.Abate CzK 6, C.Rendina 10 – M.Baum ŻK 8 (66' Z.Halilović 8), S.Pons 10

 

GM: Claudio Rendina (P L, VfL Osnabrück) - 10

Odnośnik do komentarza

Naszym kolejnym ligowym rywalem było Schalke, które przyjechało na Osnatel-Arenę podbudowane serią czterech zwycięstw. Poza grającym za zawieszonego Abate Silvą postanowiłem pozostawić na ławce Halilovicia z Bodem, by nie dawać im przekonania, że tak łatwo mogą odzyskać miejsce w wyjściowej jedenastce, ale tym razem przez pierwszy kwadrans zdecydowaną przewagę mieli gości, którzy robili sporo szumu na naszej połowie. W 17. minucie Pons strącił piłkę na wolne pole, a Baum w sytuacji sam na sam strzelił prosto w Sirigu, i od tego momentu zaczęliśmy dochodzić do głosu, oddając groźne uderzenia. W końcu po półgodzinie przejęliśmy piłkę, Borrelli zagrał górnego crossa, Rendina strącił futbolówkę w pole karne prosto do Ponsa, który płaskim strzałem na krótki słupek pokonał Sirigu i na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem.

 

Na drugą połowę w miejsce nieskutecznego Bauma posłałem na boisko Halilovicia, który rozruszał nasz przód i nawet zdobył gola, ale sędzia odgwizdał spalonego. Po chwili Zoran dostał świetne podanie z głębi pola i urwał się sam na sam z Sirigu, natomiast w ostatniej chwili dogonił go Magnin i wyciął ostro od tyłu, za co wyleciał z boiska i mieliśmy grać w przewadze. Długo nie potrafiliśmy jej wykorzystać, aż wpuściłem na boisko Bodego; w 74. minucie Rendina dalekim wybiciem za plecy obrońców rozpoczął naszą kontrę, Halilović urwał się na puste pole, ściął na prawo i posłał centrę przed bramkę, gdzie nadleciał Bode i celną główką nareszcie zdobył gola. Dziesięć minut później goście nie zdołali czysto wybić piłki po dośrodkowaniu Brunnera, piłkę w szesnastkę głową odesłał Schneider, a ta trafiła na nogę Bodego, który swoim drugim golem podwyższył na 3:0. Załamane Schalke złożyło broń i modliło się już tylko o końcowy gwizdek, ale jeszcze w ostatniej akcji meczu niepilnowany Halilović pewnie zamknął centrę Rendiny, dobijając rywali, którzy do tunelu schodzili ze zdecydowanie kwaśnymi minami.

14.03.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 549

BL (25/34) VfL Osnabrück [2.] – Schalke 04 [6.] 4:0 (1:0)

 

34' S. Pons 1:0

58' M. Magnin (Sch) czrw.k.

74' T. Bode 2:0

84' T.Bode 3:0

90+3' Z. Halilović 4:0

 

VfL Osnabrück: R.Flood 9 – M.Borrelli 8, V.Micheli ŻK 8, M.Morozow 9, O.Fischer 8 – R.Brunner 8, A.Schneider 9, J.Silva 7 (79' T.Woźniak 7), C.Rendina 8 – M.Baum 7 (46' Z.Halilović 9), S.Pons 7 (72' T.Bode 8)

 

GM: Zoran Halilović (N, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

Kolejnych cennych punktów mieliśmy szukać na wyjeździe w Karlsruhe. Tym razem już od pierwszej minuty wystąpił Halilović, który przed tygodniem dał świetną zmianę, ale niestety "wystąpił" to bardzo dużo powiedziane, bowiem po zaledwie sześciu minutach doznał urazu stopy i zmienił go Bode. Nie było to zbyt dobre spotkanie w naszym wykonaniu, nie potrafiliśmy usiąść na rywalu, wdając się z nimi w wymianę ciosów, która zaowocowała sytuacją patową w pierwszej połowie.

 

W drugiej zaś zaliczyliśmy dobry start, kiedy w 50. minucie efektowny rajd prawym skrzydłem przeprowadził Brunner, zakończył go dośrodkowaniem, a nadbiegający Silva wolejem z prostego podbicia dał nam prowadzenie. Długo wydawało się, że mimo nasilającej się nieskuteczności zdołamy je dowieźć do końcowego gwizdka, bo Karlsruhe nie potrafiło sobie poradzić z dojściem do okazji podbramkowych, ale niestety w 87. minucie Micheli zupełnie biernie pozwolił Schmittowi wbiec w nasze pole karne i w sytuacji sam na sam z Floodem wyrwać nam dwa punkty. Dwa punkty, które pozwoliły ponownie uciec Werderowi i zbliżyć się do nas na punkt HSV.

 

21.03.2020, Wildparkstadion, Karlsruhe, widzów: 21 011

BL (26/34) Karlsruher SC [13.] – VfL Osnabrück [2.] 1:1 (0:0)

 

6' Z. Halilović (VfL) ktz.

50' J. Silva 0:1

87' A. Schmitt 1:1

 

VfL Osnabrück: R.Flood 6 – M.Borrelli 7, V.Micheli 7, M.Morozow 7, O.Fischer 7 – R.Brunner 8, A.Schneider 7, J.Silva 8, C.Rendina 7 – Z.Halilović Ktz 6 (6' T.Bode 6), S.Pons 6 (76' T.Woźniak 6)

 

GM: José Luis Silva (OP Ś, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Bardziej udany od lutego marzec przyszło nam kończyć teoretycznie najłatwiejszym meczem rundy, w którym podejmowaliśmy outsiderów z Aue, którzy do tej pory zdołali uzbierać zaledwie siedem punktów i choć wciąż mieli czysto matematyczne szanse nawet na 14. miejsce, nie mieli już w zasadzie co marzyć o uniknięciu degradacji. Miejsce kontuzjowanego Halilovicia zajął na powrót Baum, zaś poza Zoranem w Karlsruhe urazu nabawił się również Flood, który z powodu rozbitej twarzy musiał zostać zastąpiony przez Masiniego.

 

Kwadrans męczyliśmy się z rozpaczliwie gromadzącymi się we własnym polu karnym gośćmi, strzelaliśmy z różnych pozycji, ale albo uderzenia mijały nieznacznie bramkę Aue, albo szczęśliwie bronił Romero. Kiedy spodziewałem się już, że gola zdobędziemy dopiero w końcówce lub wcale, w 18. minucie Baum wygrał pojedynek główkowy na połowie rywali, Borrelli posłał daleką centrę, strzał Ponsa odbił Romero, a skuteczną dobitką akcję zamknął tenże Baum i przeciwnik został napoczęty. Teraz było nam już znacznie łatwiej, dzięki czemu cztery minuty później Marco tym razem asystował, gdy wystawił futbolówkę Schneiderowi tuż przed narożnik pola karnego, a Andreas kosmiczną bombą w dalsze okienko podwyższył na 2:0. W 36. minucie ugryźliśmy po raz trzeci; rzut wolny z okolicy rogu boiska bił Brunner, a w szesnastce najlepiej ustawił się Silva, po którego strzale piłka ugrzęzła w siatce.

 

Mecz był rozstrzygnięty, więc po przerwie jeszcze tylko Brunner zdobył głową również swojego gola, zamieniając na bramkę precyzyjną centrę Rendiny, po czym mogliśmy oszczędzać siły na następne spotkania. A będzie nam ona bardzo potrzebna, ponieważ Werder i HSV ponownie osiągnęły satysfakcjonujące nas rezultaty, tak więc szkoda byłoby znowu to zmarnować.

28.03.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 23 471

BL (27/34) VfL Osnabrück [2.] – Erzgebirge Aue [18.] 4:0 (3:0)

 

18' M. Baum 1:0

22' A. Schneider 2:0

36' J. Silva 3:0

52' P. Brunner 4:0

 

VfL Osnabrück: G.Masini 8 – M.Borrelli 7, V.Micheli 8, M.Morozow 8, O.Fischer 8 – R.Brunner 9 (79' R.Fernandes 6), A.Schneider 7 (74' F.Abate 6), J.Silva 9, C.Rendina 9 – M.Baum 8 (67' T.Bode 6), S.Pons 8

 

GM: Claudio Rendina (P L, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

Zobaczymy... Na razie jesteśmy sześć punktów do tyłu, ale gramy jeszcze z Werderem, tak więc potrzebujemy: a) UTRZYMAĆ obecną formę, b) pokonać Werder, c) liczyć na to, że Werder zgubi jeszcze po drodze ze 3-4 punkty.

 

Poza tym bremeńczycy dalej grają w europejskich pucharach, więc jest cień szansy, że odbije się to na ich kondycji i zaowocuje jakimiś wpadkami. Na razie lider zaliczył porażkę i remis w ostatnich trzech meczach.

Odnośnik do komentarza

Dbając o naszą drużynę rezerw, a co za tym idzie również i przyszłość pierwszego zespołu, złożyłem przedstawicielom Freiburga ofertę kupna bardzo utalentowanego Bernda Fuhrmanna (16 l., P L, Austria; U-19), który zdążył już zadebiutować w młodzieżówce Austrii, a gdy ją odrzucili, skontaktowałem się z samym zawodnikiem. Efektem naszych rozmów było zaciśnięcie zębów na 750 000€ rekompensaty i podpisanie wstępnego kontraktu, który mocy nabierze w lipcu. Tym samym wyglądało na to, że przyszłość naszego lewego skrzydła jest zabezpieczona.

 

Marcowa zwyżka formy przyniosła nam szereg wyróżnień w comiesięcznych głosowaniach. Zajęliśmy dwa z trzech miejsc na podium Piłkarza miesiąca, w którym zwyciężył Claudio Rendina, a trzecie miejsce, ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu, zgarnął Valerio Micheli. Poza tym autorem Bramki Miesiąca został Zoran Halilović, który największe wrażenie na głosujących zrobił efektownym rajdem zakończonym bramką przeciwko TSV Monachium, a zaraz za nim uplasował się Sylvain Pons i jego niebotyczny lob z połowy boiska z tego samego spotkania.

 

 

Marzec 2020

 

Bilans (Osnabrück): 3-2-0, 15:1

Bundesliga: 2. [-6 pkt do Werderu,+4 pkt nad Bayernem Monachium]

DFB-Pokal: –

Liga-Pokal: –

Liga Mistrzów: 1/8 finału, 1:1 i 0:0 z AS Monaco; out

Finanse: 11,03 mln euro (-4,6 mln euro)

Gole: Zoran Halilović (28)

Asysty: Philippe Brunner i Sebastian Holzer (po 11)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Euro 2020: grupa A

Ranking FIFA: 2. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [+0 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+1 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+5 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+13 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+6 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+7 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+3 pkt]

Szwajcaria: Young Boys [+1 pkt]

Włochy: Inter Mediolan [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1394], 2. Polska [1368], 3. Anglia [1168]

Odnośnik do komentarza

Kolejną stacją w pogoni za Werderem była Norymberga, gdzie mieliśmy przeciw sobie nieobliczalnych gospodarzy, ale przy tym jak najbardziej do ogrania. Bez zmian w składzie ruszyliśmy do boju i szybko uzyskaliśmy zauważalną przewagę, którą podkreślił groźny strzał Schneidera tuż sprzed pola karnego. W 8. minucie wywalczyliśmy zaś rzut rożny z prawego narożnika, przy centrze Brunnera Marcelo Grohe bezmyślnie poszedł na krótki słupek odsłaniając całą bramkę, a to wykorzystał Rendina, z najbliższej odległości strącając piłkę do siatki. Piętnaście minut później rywale otrzymali jednak od nas prezent, kiedy przed polem karnym faulował Fischer, a Masini zdecydowanie nie popisał się przy dość łatwym rzucie wolnym w wykonaniu Ulricha. Na szczęście gospodarze cieszyli się z wyrównania tylko dziesięć minut, ponieważ w 33. minucie Brunner zgrał piłkę ze skrzydła, Schneider zagrał prostopadle w szesnastkę, a świetny tego dnia Baum doskonale urwał się spod opieki obrońców i przywrócił nam prowadzenie, które utrzymaliśmy do przerwy.

 

Po rozpoczęciu drugiej połowy mieliśmy szukać trzeciego gola, ale w 56. minucie Borrelli w swoim firmowym stylu zgubił Vitale na flance, Morozow w polu karnym dał się przepchnąć Edu, a słaby dziś Masini niepotrzebnie wyszedł z bramki i po raz drugi wypuściliśmy z rąk należne prowadzenie. I znów odpowiedzieliśmy w okamgnieniu; w 63. minucie, po wznowieniu gry z autu, Schneider przebiegł z piłką prawie pół boiska i zakręcił prostopadłą wrzutkę na pole karne, a pełen polotu Baum główką w okienko zdobył swojego drugiego gola. Byłem pewien, że teraz nie damy już sobie wydrzeć zwycięstwa, ale od czego jest Masini? W 87. minucie bowiem znowu skoczyło mi ciśnienie, ponieważ po akcji rozpaczy norymberczyków nasi stoperzy całkowicie zlekceważyli czającego się Gołowina, zaś Giovanni po raz trzeci nie raczył interweniować, biernie pozwalając piłce wpaść do naszej siatki.

 

Werder nie omieszkał wykorzystać tego prezentu i wygrywając swoje spotkanie ponownie uciekł nam w tabeli. Tym razem jednak, uwzględniając jak mało czasu zostało do końca sezonu, przewaga bremeńczyków osiągnęła już rozmiary, które spokojnie można było określać mianem "komfortowych". Ciekawiło mnie, co tym razem po przegranej walce o tytuł powie prezes.

04.04.2020, Frankenstadion, Norymberga, widzów: 46 718

BL (28/34) 1.FC Nürnberg [5.] – VfL Osnabrück [2.] 3:3 (1:2)

 

8' C. Rendina 0:1

23' T. Ulrich 1:1

33' M. Baum 1:2

56' Edu 2:2

63' M. Baum 2:3

87' S. Gołowin 3:3

 

VfL Osnabrück: G.Masini 6 – M.Borrelli 7, V.Micheli 7, M.Morozow 7, O.Fischer 6 (57' T.Woźniak 7) – R.Brunner 8, A.Schneider 8, J.Silva 8, C.Rendina 7 – M.Baum 8 (83' S.Holzer 6), S.Pons 7 (70' T.Bode 6)

 

GM: Andres Schneider (DP, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Naprawdę mam już poważnie dosyć tego klubu. Zaczynam się tu pomału dusić, prawie jak w Gratkorn, z tą różnicą, że tutaj, do cholery, mamy praktycznie wszystko, by trząść całą Europą, a dalej walimy w człona, zamiast to robić. Nie wiem już, co jest nie tak. Przez tyle lat pracy w klubie powinno już wszystko śmigać jak w szwajcarskim zegarku, tymczasem nadal mamy zamiłowanie to wtapiania ze słabszymi rywalami, nie wykorzystujemy szans, gdy najgroźniejsi rywale łapią dołki formy, jesteśmy wiecznie nieskuteczni, potrafiąc odpaść w dwumeczu, w którym w obu spotkaniach mieliśmy miażdżącą przewagę na boisku (patrz: potyczka z Monaco) - mogę tak wymieniać w nieskończoność. Rage unlimited. Teraz nierozwiązaną kwestią pozostaje, czy sam dam sobie spokój z Fiołkami, czy wywali mnie prezes Rasch, który drugi sezon z rzędu zażyczył sobie zdobycia mistrzostwa, a my drugi raz z rzędu nie spełnimy tego życzenia.

 

Dobrze, że odnoszę sukcesy z reprezentacją Polski, inaczej byłaby to najmniej udana kariera, jaką kiedykolwiek prowadziłem w Football Manager. Gdyby nie moje Orły, gotów byłbym pomyśleć, że już nie umiem w to grać.

 

-------------------------------------------------

 

Na domowy pojedynek z Herthą Berlin przeprowadziłem już dwie zaplanowane zmiany w składzie. Masini, który w zasadzie w pojedynkę zawalił nam mecz w Norymberdze, bo wszystkie trzy bramki obciążały jego konto, usiadł na ławce na rzecz Flooda, natomiast na lewej obronie znalazł się Tomek Woźniak. Wobec tego, że już niemalże nie mieliśmy szans na dogonienie Werderu, chciałem zacząć ogrywać Tomka, by był w formie na Mistrzostwa Europy, na czym mi bardzo zależało.

 

O ile przez tych kilka lat zawsze najwięcej zastrzeżeń miałem do obrony, tak tego wieczoru słabiła mnie druga linia, a szczególnie Schneider z Brunnerem, którzy po prostu byli nieobecni, tak że jako pierwsi kwalifikowali się do zmiany. Skoro nasz środek pola nie istniał, oczywistym było, że zdecydowaną przewagę osiągnęła Hertha, która miała mnóstwo miejsca do rozgrywania piłki na naszej połowie, a prawym skrzydłem goście przelewali się niczym lodowata wódka przez gardło. Po dwudziestu minutach takiej zabawy w kotka i myszkę wiedziałem już, że w przerwie pod prysznic z hukiem wylecą wspomniani wcześniej Schneider i Brunner; obaj pobiegli ramię w ramię za piłką, robiąc zwyczajną dziurę na środku boiska, Toh ośmieszył ich dryblingiem, korzystając z ogromu wolnej przestrzeni podciągnął pod nasze pole karne, po czym pokonał Flooda kąśliwym uderzeniem w okienko z dystansu. Widząc, jak bezradnie próbujemy znaleźć motywację do lepszej gry, gotów byłem już machnąć ręką na to spotkanie, kiedy tuż przed przerwą zdarzył się istny cud, kiedy Rojas wybił piłkę z własnej szesnastki, Woźniak posłał poprawkową centrę, a Pons przyłożeniem doń głowy zmylił Dreyera, doprowadzając do wyrównania.

 

W szatni błyskawicznie zareagowałem na to, co się dzieje na boisku, wpuszczając do gry Abate i Holzera, który od razu przejął od Morozowa należną mu opaskę kapitańską. Nasza gra nie uległa jednak żadnej znaczącej poprawie, nadal przeważali goście i to oni byli bliżsi strzelenia gola. W końcu po godzinie gry wywalczyli rzut rożny, Rendina przy krótkim słupku zgubił krycie De Luki, który zamknął centrę główką i znowu przegrywaliśmy.

 

Tym razem naprawdę myślałem, że jest po meczu, bo po stracie drugiego gola całkowicie stanęliśmy, zwłaszcza gdy na zegarze wybiła 80. minuta, a nadziei na jakąkolwiek akcję rozpaczy nie było wcale. Miałem właśnie iść wymienić uścisk dłoni z menedżerem gości, i jakież było moje zdziwienie, kiedy w 88. minucie Abate zablokował podanie na środku boiska, jednocześnie zagrywając piłkę do przodu, gdzie minął się z nią... De Luca, a Pons opanował futbolówkę i w sytuacji sam na sam wyrównał na 2:2. Po wyrównaniu w dramatycznych okolicznościach nadal staraliśmy się napierać z całych sił, aż w ostatniej minucie doliczonego czasu przy rzucie rożnym Kunert zagrał ręką w polu karnym, zaś do "wapna" podszedł Pons, po czym wykazał się stalowymi nerwami i pewnie wykonaną jedenastką skompletował hat-tricka oraz zapewnił nam odniesione w niemieckim stylu i niekoniecznie zasłużone zwycięstwo. Rywale mieli prawo czuć się podle.

12.04.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 549

BL (29/34) VfL Osnabrück [2.] – Hertha Berlin [10.] 3:2 (1:1)

 

21' Y. Toh 0:1

42' S. Pons 1:1

60' Ch. De Luca 1:2

88' S. Pons 2:2

90+4' S. Pons 3:2 rz.k.

 

VfL Osnabrück: R.Flood 6 – M.Borrelli 5, V.Micheli ŻK 7, M.Morozow 7, T.Woźniak 7 – R.Brunner 6 (46' S.Holzer 7), A.Schneider 6 (46' F.Abate 7), J.Silva 7, C.Rendina 6 – M.Baum 6 (71' T.Bode 7), S.Pons 9

 

GM: Sylvain Pons (N, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

Poznaliśmy pierwszego tegorocznego spadkowicza, a zostało nim oczywiście Erzgebirge Aue, które również było już prawie pewne zajęcia ostatniego miejsca w tabeli.

 

 

Najciekawiej zapowiadającym się meczem 30. kolejki Bundesligi było nasze spotkanie na szczycie w Bremie, gdzie podejmował nas zmierzający po mistrzostwo Werder. W wyjściowym składzie nie zaszły żadne zmiany, natomiast na ławce rezerwowych nareszcie pojawił się Zoran Halilović, który zdołał już uporać się z niedawnym urazem.

 

Gospodarze załatwili nas w zasadzie w kwadrans, lekko, łatwo i przyjemnie. Najpierw swój pokaz zaprezentował sędzia Heinrichs, który w zaledwie 27. sekundzie koniecznie musiał pokazać kontrowersyjną żółtą kartkę Ponsowi za drobny faul na połowie rywali, niedługo później w podobnych okolicznościach pomachał "żółtkiem" Rendinie, natomiast w 8. minucie Marcel Schneider zdołał zaskoczyć Flooda rogalem zza pola karnego, i się zaczęło. Werder robił z nami, co tylko chciał, a w 16. minucie gospodarze bezbłędnie nas rozklepali, zapomniany przez naszą defensywę Messi wyszedł sam na sam z Floodem, i było po meczu. Po zdobyciu drugiej bramki rywale przestali forsować tempo, co uchroniło nas przed kolejnymi ciosami, ale też nie potrafiliśmy się zdobyć na jakąkolwiek odpowiedź. Na dodatek pod sam koniec pierwszej połowy mięsień uda naciągnął Rendina, co w niczym nam nie pomogło.

 

Gdy schodziliśmy do szatni na przerwę, uznałem, że skoro Werder przymierza już mistrzowską koronę, nie ma sensu targać koszul i się gardłować, dlatego cały kwadrans minął nam wyłącznie na odpoczynku, a mi na rozmowach z Baljiciem.

 

Innymi słowy, na drugą połowę wyszliśmy bez ciśnienia i jakiejkolwiek presji. Ot, miło byłoby zdobyć honorowego gola, to wszystko. Gospodarze nadal nastawieni byli bardziej na obronę wyniku, co pozwoliło nam przesunąć środek ciężkości bardziej w stronę połowy Werderu. W 67. minucie udało nam się zrealizować nasz plan minimum, kiedy rezerwowy Fischer udanym przechwytem zainicjował kontratak, Silva zawiesił piłkę nad polem karnym, a Baum uprzedził Machnikowskiego z Donato i głową zdobył kontaktowego gola. Pomimo tego wydawało się, że Werder w pełni kontroluje przebieg spotkania, aż nadeszła 90. minuta...

 

Nie mając kompletnie nic do stracenia zepchnęliśmy gospodarzy do obrony, dzięki czemu otoczyliśmy ich pole karne, Brunner dośrodkował z prawej strony, a Tomek Woźniak rzucił się szczupakiem w lukę między obrońcami i już po chwili sunął na kolanach po murawie w narożniku, ciesząc się z doprowadzenia do remisu. Mało tego, w doliczonym czasie, gdy bremeńczycy rzucili się do walki o odzyskanie zwycięstwa, wyszliśmy z kolejnym atakiem, rywale wybili piłkę na aut, następnie Marcelo wyekspediował ją poza pole karne, a tam futbolówki dopadł Baum, przełożył sobie na prawą nogę i efektownym rogalem prosto w okienko rozstrzygnął losy spotkania! A macie po łapach, cwaniacy! Kibice Werderu opuszczali Weserstadion wyraźnie rozgoryczeni, bo do 90. minuty mieli pewne trzy punkty, a tymczasem Fiołki znowu zanotowały drugie z rzędu zwycięstwo po niemiecku, w dramatycznych okolicznościach notując rise from the grave.

18.04.2020, Weserstadion, Brema, widzów: 42 985

BL (30/34) Werder Brema [1.] – VfL Osnabrück [2.] 2:3 (2:0)

 

8' M. Schneider 1:0

16' L. Messi 2:0

45' C. Rendina (VfL) ktz.

67' M. Baum 2:1

90' T. Woźniak 2:2

90+3' M. Baum 2:3

 

VfL Osnabrück: R.Flood 7 – M.Borrelli 7, V.Micheli 7, M.Morozow 7, T.Woźniak 9 – R.Brunner 8, A.Schneider ŻK 7 (81' S.Holzer 7), J.Silva 7, C.Rendina ŻK Ktz 7 (45' O.Fischer 8) – M.Baum ŻK 8, S.Pons ŻK 7 (67' Z.Halilović 7)

 

GM: Tomasz Woźniak (O LŚ, OP LŚ, N, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

 

 

Zaczynam się tu pomału dusić, prawie jak w Gratkorn, z tą różnicą, że tutaj, do cholery, mamy praktycznie wszystko, by trząść całą Europą, a dalej walimy w człona, zamiast to robić. Nie wiem już, co jest nie tak

Może to wina tego (nie)najprostszego - taktyka?

Odnośnik do komentarza

Bardziej wygląda to tak, jakby problem leżał w głowach piłkarzy; przecież jakoś, do jasnej ciasnej, jesteśmy w stanie grać wyśmienicie w sierpniu, wrześniu, czasem jeszcze w październiku, jakby nie było ostatnie dwa lub nawet trzy sezony to dla nas za każdym razem bezapelacyjny fotel lidera po kilku pierwszych kolejkach. Skoro nie zmieniam wtedy nic w doskonale sprawującej się taktyce, to jak inaczej wyjaśnić to, że rokrocznie niedługo przed przerwą zimową zaczynamy dawać dupy, i nie przestajemy prawie do końca sezonu? Gdybyśmy potrafili dojrzeć piłkarsko i grać równo przez cały sezon, zamiast wystrzeliwać się z amunicji jesienią, prawdopodobnie teraz zapewnialibyśmy już sobie mistrzostwo. Może nawet drugie z rzędu.

 

---------------------------------------------------

 

W następnej kolejce podejmowaliśmy Freiburg w niedzielę, bo to spotkanie zostało wybrane do transmisji na żywo. Rendina zakończył już występy w tym sezonie, natomiast Flood, który w Bremie potrzebował pomocy fizjoterapeutów, zdołał rozchodzić uraz. I bardzo dobrze, bo przysłowie "kwiecień-plecień, bo przeplata - trochę zimy, trochę lata" dało się we znaki Masiniemu, którego dopadło przeziębienie, więc między słupkami nadal mieliśmy mieć pewnego Ryana, niż przerażonego juniora.

 

A pewne rękawice doświadczonego bramkarza się nam tego wieczoru przydały, bo mimo że mieliśmy wyraźną przewagę nad gośćmi, którzy dotarli w tym sezonie do półfinału Pucharu UEFA, to jednak parokrotnie zmusili Flooda do interwencji. Chociaż od pierwszego gwizdka zasadziliśmy się dokoła pola karnego fryburczyków, nie było mowy o łatwym zwycięstwie, bo co prawda nasze strzały były celne, lecz niestety tak wymierzone, że same wpadały Shepherdowi do rąk. Dopiero w jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy Fischer posłał długiego crossa z flanki, Baum wygrał pojedynek główkowy z Costą i strącił piłkę na lewo, a tam Pons wyprzedził Rohrbacha i wsadził Freiburgowi klasyczną bramkę do szatni, która jednocześnie ustaliła wynik spotkania.

 

Po tej kolejce do drugiej ligi spadło Wehen – ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, Robercie Barg –, my zaś znaleźliśmy się bardzo blisko zapewnienia sobie wicemistrzostwa Niemiec.

26.04.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 24 156; TV

BL (31/34) VfL Osnabrück [2.] – SC Freiburg [14.] 1:0 (1:0)

 

45' S. Pons 1:0

 

VfL Osnabrück: R.Flood 7 – M.Borrelli 7, V.Micheli 7, M.Morozow 7, O.Fischer 8 – R.Brunner 7, A.Schneider ŻK 7 (46' S.Holzer 7), J.Silva ŻK 6 (71' F.Abate 6), T.Woźniak 7 – M.Baum 7, S.Pons ŻK 7 (79' T.Bode 7)

 

GM: Oliver Fischer (O/DBP L, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Kwiecień 2020

 

Bilans (Osnabrück): 3-1-0, 10:7

Bundesliga: 2. [-5 pkt do Werderu,+6 pkt nad Bayernem Monachium]

DFB-Pokal: –

Liga-Pokal: –

Liga Mistrzów: –

Finanse: 7,74 mln euro (-3,28 mln euro)

Gole: Zoran Halilović (28)

Asysty: Philippe Brunner (14)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Euro 2020: grupa A

Ranking FIFA: 2. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester United [+3 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+3 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+2 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [M]

Niemcy: Werder Brema [+5 pkt]

Polska: Wisła Kraków [M]

Rosja: CSKA Moskwa [+1 pkt]

Szwajcaria: Young Boys [+1 pkt]

Włochy: Lazio Rzym [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1415], 2. Polska [1348], 3. Anglia [1159]

Odnośnik do komentarza

W sensie jakieś 85-90% pierwszego zespołu? Z resztą nie sądzę, by było warto, bo właśnie zastanawiam się, czy po sezonie walnąć tym klubem w cholerę.

 

----------------------------------------------

 

Od kilku już kolejek uważałem w duchu, że walka o tytuł jest rozstrzygnięta i przegrana, ale jednak na trzy kolejki przed końcem matematyka twierdziła, że wdrapanie się na szczyt tabeli jest jeszcze możliwe. By osiągnąć ten cel, trzeba było trzymać kciuki za potknięcia Werderu, który wciąż miał nad nami pięć punktów przewagi, przy dziewięciu możliwych do zdobycia. My w 32. kolejce podejmowaliśmy Kickers Offenbach, z którym mieliśmy do wyrównania rachunki za porażkę z jesieni. Klasyczną porażkę, od których co sezon zaczynaliśmy procedurę samozniszczenia. A teraz sami sobie wbiliśmy ostatni gwóźdź do fioletowo-białej trumny.

 

Po co było się oglądać na Werder, skoro nawet my sami nie potrafimy o siebie zadbać? Dawno nie widziałem już tak beznadziejnego braku ambicji i chęci do gry u moich podopiecznych; Offenbach przyjechał po bezbramkowy remis, więc gra toczyła się pod polem karnym gości, ale na boisku nie działo się po prostu nic, mimo powrotu do jedenastki naszego kapitana Holzera, który zastąpił zawieszonego Schneidera. Brunner na skrzydle wręcz raził bezczynnością i unikaniem piłki, to samo Silva ze swoimi anemicznymi strzałami zza szesnastki, które szybowały wysoko ponad bramką, zaś obecności Bauma i Ponsa nie odnotowano. Jedynymi piłkarzami Fiołków, którzy nie musieli wstydzić się swojej postawy, byli Holzer i po części Micheli z Morozowem.

 

Scenariusz, według którego potoczy się to spotkanie, był przewidywalny do bólu – w 71. minucie piłkarze Kickers uznali, że skoro z naszej strony nic im nie grozi, może warto spróbować zaatakować. Do tego stopnia nie chciało nam się grać, że rywale nie mieli najmniejszych problemów z wyjściem z własnej połowy, a kiedy Alessio Masini oddał strzał zza pola karnego, piłka przeleciała obok zastygłego w bezruchu Flooda i ugrzęzła w naszej siatce, dopełniając obrazu nędzy i rozpaczy. Werder już jutro mógł świętować zapewnienie sobie drugiego z rzędu tytułu, ponieważ wystarczał mu zaledwie remis w niedzielnym spotkaniu z Bayernem. Ja zaś najwolniej jak potrafiłem snułem się korytarzem na pomeczową konferencję – do szatni nawet nie wchodziłem –, głęboko rozważając, czy ogłosić na niej swoje odejście po zakończeniu sezonu, czy może dać sobie ostatnią szansę, nie rozczarować cieszącego się na myśl o grze dla mnie Giovanniego Masiniego, i zostać na jeszcze jeden, decydujący sezon.

 

Zastanawiałem się i zastanawiałem, a korytarz i drzwi do sali konferencyjnej zbliżały się nieubłaganie...

02.05.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 24 925

BL (32/34) VfL Osnabrück [2.] – Kickers Offenbach [10.] 0:1 (0:0)

 

71' A. Masini 0:1

 

VfL Osnabrück: R.Flood 6 – M.Borrelli 6, V.Micheli 7, M.Morozow 7, O.Fischer 6 – R.Brunner 5 (46' R.Fernandes 6), S.Holzer 7, J.Silva 6 (46' F.Abate 6), T.Woźniak 6 – M.Baum 6, S.Pons 6

 

GM: Alessio Masini (DP, Kickers Offenbach) - 8

Odnośnik do komentarza

W końcu gdy skręciłem we framugę otwartych drzwi, których pilnowała para rosłych ochroniarzy o kwadratowych żuchwach, bitwa myśli w mojej głowie się rozstrzygnęła. Ostatecznie za konferencyjnym stołem przemilczałem temat moich planów na najbliższą przyszłość; olałem wszelkie deklaracje, wolałem po prostu dotrwać do końca i poczekać, aż ochłonę po zmaszczonej drugiej połowie sezonu i myśli ułożą mi się w głowie.

 

Nazajutrz w Bremie zahuczało od odgłosów wystrzeliwanych korków od szampanów, ponieważ Werder bez najmniejszego problemu pokonał 2:0 Bayern Monachium, i wielokrotnie korzystając z serwowanych przez nas prezentów obronił tytuł mistrzowski sprzed roku.

 

W środku tygodnia swoje rozgrywki kończył Puchar UEFA – w Lizbionie zmierzyły się ze sobą Manchester United i AC Milan, a losy trofeum rozstrzygnęły w drugiej połowie dwa gole Coulibaully'ego, dzięki któremu Rossoneri pokonali Czerwone Diabły 2:0; w kadrze meczowej mediolańczyków zabrakło Tomka Adamczyka.

 

 

Podobny przebieg miał również i nasz mecz w Monachium, gdzie gościł nas Bayern, jedno z największych rozczarowań sezonu, choć po koszmarnej jesieni Bawarczycy wydźwignęli się na czwarte miejsce w tabeli. Musieliśmy radzić sobie bez kontuzjowanych Flooda i Bauma, których zastąpili Masini i Halilović, na skrzydle zameldował się także Holzer, lecz teoretycznie graliśmy teraz już tylko o pietruszkę; aczkolwiek nie do końca, bo po spojrzeniu na tabelę widać było jak na dłoni, że jak najbardziej jesteśmy jeszcze w stanie przepieprzyć również wicemistrzostwo kraju.

 

A dziś zrobiliśmy ku temu pierwszy z dwóch kroków, oczywiście przegrywając z Bayernem. W pierwszej połowie prezentowaliśmy się nawet minimalnie lepiej od gospodarzy, w pewnym momencie przed stratą bramki po strzale Halilovicia uratowała ich tylko i wyłącznie poprzeczka, ale żeby zdobywać gole, trzeba po pierwsze mieścić piłkę między słupkami i pod poprzeczką, a po drugie sprawiać, by omijała bramkarza. Bayern poważnie zagroził nam chyba tylko raz, gdy po rzucie rożnym głową uderzał Vela, lecz Masini tym razem spisał się jeszcze bez zarzutu.

 

Ale pretensje ściągnął na siebie w 60. minucie, kiedy ponownie przy rzucie rożnym dla rywali bezmyślnie wyszedł z bramki, dając się uprzedzić Denílsonowi; doprawdy, skierowanie piłki do pustej bramki odbywa się niemal na autopilocie. Kiedy dziesięć minut później Kirn ośmieszał dokumentnie naszą defensywę i w sytuacji sam na sam pokonywał zrezygnowanego Masiniego, przeprowadziłem od niechcenia ostatnią zmianę i marzyłem już tylko o usadzeniu się w autokarze i powrocie do miasta. Miałem dosyć. Wszystkiego. Zwłaszcza tego sezonu, stanowiącego wierną kopię poprzednich.

09.05.2020, Allianz-Arena, Monachium, widzów: 68 904

BL (33/34) Bayern Monachium [4.] – VfL Osnabrück [2.] 2:0 (0:0)

 

60' Denílson 1:0

71' J. Kirn 2:0

 

VfL Osnabrück: G.Masini 6 – M.Borrelli ŻK 6 (71' Carlos 6), V.Micheli 7, M.Morozow 7, O.Fischer ŻK 6 – S.Holzer 6, A.Schneider ŻK 7, J.Silva ŻK 7, T.Woźniak 7 – Z.Halilović 6 (65' T.Bode 6), S.Pons 7

 

GM: Oleg Markow (O Ś, Bayern Monachium) - 8

 

Grono spadkowiczów uzupełnił rywal Bawarczyków zza miedzy, TSV 1860 Monachium.

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...