Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma za bardzo czego gratulować. A Pitry to sam sobie szkodzi, jego problem.

 

--------------------------------------

 

W tym sezonie Ekstraklasa wznawiała rozgrywki już na koniec lutego, a my rundę wiosenną zaczynaliśmy od spotkania z Wisłą Kraków, która 28 lutego przyjechała po spokojne trzy punkty na obserwowaną przez kamery Canal+ Sport aleję Unii. Przed tym meczem Tarachulski, który tak usilnie pragnął wyfrunąć do klubu z europejskiej czołówki, podpisał na prawie Bosmana wstępny kontrakt z... Maccabi Tel-Awiw. Europejski top, doprawdy.

 

Biała gwiazda nadal pozostawała bez porażki w lidze, a moim cichym marzeniem na te rozgrywki było przerwanie tej serii krakowian. Początek był nawet dość obiecujący, bo wiślacy już nie siedzieli tak na naszej połowie, jak to bywało dotychczas za każdym razem. Jednakże w 27. rzut wolny dla gości zakończył się dośrodkowaniem Malinowskiego na piąty metr, a tam Antonow posłusznie dał się przeskoczyć Koniecznemu, a Socha nie miał szans sięgnąć tej piłki. Roman w ten sposób załatwił nam cały mecz, bo końcówka pierwszej i cała druga połowa wyglądała identycznie, co dwumecz z CSKA. W bramce świetnie bronił Socha, który z gracją wyjmował mocne uderzenia zza pola karnego, do jakich Stachowiak w ostatnim czasie nawet się nie ruszał.

 

Koniec końców, jak zawsze przegraliśmy z Wisłą, jedyną drużyną, która nie miała się czym martwić przed meczami z ŁKS-em. Nic nie wskazywało na to, byśmy w ogóle mieli kiedyś pokonać w końcu Białą gwiazdę, a drugi rok z rzędu powoli odpuszczaliśmy walkę o tytuł.

28.02.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 9336; TV

OE (21/30) ŁKS Łódź [2.] - Wisła Kraków [1.] 0:1 (0:1)

 

22' G. Zając (W) ktz.

27' A. Konieczny 0:1

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – T.Butkus 6, J.Biełajew 7, R.Antonow 6 (46' Lucas 7), M.Rodionow 6 – K.Simiejonow 7, M.Zawadzki 7, P.Kaźmierczak 6 (69' J.Holub 6), P.Rogowski 6 – A.Wołkow 6, Tiago 6 (65' L.Piskariew 7)

 

GM: Andrzej Konieczny (OP LŚ, N Ś, Wisła Kraków) - 8

Odnośnik do komentarza

Luty 2015

 

Bilans (ŁKS Łódź): 0-1-2, 0:2

Orange Ekstraklasa: 2. [-5 pkt do Wisły Kraków, +7 pkt nad Odrą Wodzisław]

Puchar UEFA: 1/16 finału, 0:1 i 0:0 z CSKA Moskwa; out

Puchar Polski: –

Finanse: 5,1 mln euro (+4,07 mln. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (23)

Asysty: Tiago (9)

 

Bilans (Rosja): 0-0-1, 0:1

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-3 pkt do Szkocji, +3 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [+3 pkt]

Francja: Bordeaux [+1 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+3 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+0 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+5 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+6 pkt]

Włochy: AC Milan [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- ŁKS Łódź, 1/16 finału, 0:1 i 0:0 z CSKA Moskwa; out

 

Reprezentacja Polski:

- 04.02, Mecz towarzyski, Liechtenstein - Polska, 1:3

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1439], 2. Brazylia [1378], 3. Anglia [1341], ..., 25. Polska [652], ..., 35. Rosja [621]

Odnośnik do komentarza

Skoro zwycięstwo nad Wisłą Kraków w bezpośrednim meczu po prostu nie było nam pisane, trzeba było szukać punktów z innymi rywalami i liczyć na to, że na przynajmniej paru zespołach nie ciąży krakowska klątwa. Na początku marca podejmowaliśmy imienniczkę Białej gwiazdy, tę z Płocka. Przed tym meczem kolejnego urazu, tym razem mięśnia uda, doznał Wołkow, którego na ławce zastąpił Pitry.

 

Wisłę Płock zawsze uważałem za zespół, który nawet w złej passie potrafił się motywować na ten jeden mecz. Tym razem jednak tak się nie stało, a płocczanie mogli się spinać na inne spotkanie, bo rozprawiliśmy się z gospodarzami w raptem pół godziny. Już w trzeciej minucie pogubiła się defensywa Nafciarzy, kiedy Tiago zagrał do Piskariewa, a Leonid nie dał się skosić Michalskiemu, dziarsko wszedł w pole karne i pokonał Wróblewskiego. Dziesięć minut później SImiejonow przeskoczył nieporadnego obrońcę, po dośrodkowaniu Rodionowa zgrywając na wolne pole do Tiago, ten zaś zaabsorbowawszy uwagę bramkarza zagrał po ziemi do Piskariewa, któremu klepnięciem do pustej bramki pozostało tylko podwyższyć na 2:0. Wisłę dobił w 28. minucie już sam Tiago, który pięknym, silnym i zaskakującym uderzeniem zza pola karnego sprawił, że bramkarz nawet się nie zorientował, kiedy piłka zatrzepotała w siatce, omal jej nie rozrywając. Taki ŁKS aż chciało się oglądać.

07.03.2015, Stadion przy ul. Łukasiewicza, Płock, widzów: 10 173

OE (22/30) Wisła Płock [8.] - ŁKS Łódź [2.] 0:3 (0:3)

 

3' L. Piskariew 0:1

13' L. Piskariew 0:2

28' Tiago 0:3

41' I. Nikołow (W) ktz.

 

ŁKS Łódź: G.Socha 9 – T.Butkus 8, J.Biełajew 9, R.Antonow 8, M.Rodionow 8 – K.Simiejonow 8 (63' A.Aleksandrow 7), M.Zawadzki 7 (75' S.Mironow 7), P.Kaźmierczak 7, P.Rogowski 8 – L.Piskariew 9, Tiago 8 (70' P.Pitry 7)

 

GM: Leonid Piskariew (OP PŚ, N Ś, ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza

W ostatnim meczu w wyjściowej jedenastce zaczęło raptem czterech, też mi prorosyjska kadra :> Zaś na poważnie, nic nie poradzę, że scouci właśnie na wschodzie Europy zbierają największe żniwa (Żukow przez rok objazdu południa kontynentu nie znalazł ani jednego uzdolnionego grajka, ba, w ogóle nikogo nie znalazł), a polskim zawodnikom po kilku udanych meczach standardowo odbija i od razu chcą Złotą Piłkę.

Odnośnik do komentarza

W ostatnim meczu w wyjściowej jedenastce zaczęło raptem czterech, też mi prorosyjska kadra :> Zaś na poważnie, nic nie poradzę, że scouci właśnie na wschodzie Europy zbierają największe żniwa (Żukow przez rok objazdu południa kontynentu nie znalazł ani jednego uzdolnionego grajka, ba, w ogóle nikogo nie znalazł), a polskim zawodnikom po kilku udanych meczach standardowo odbija i od razu chcą Złotą Piłkę.

Raczej Złoty Nocnik :keke:
Odnośnik do komentarza

Niewątpliwie bardziej adekwatna nagroda :> Swoją drogą, trochę mnie śmieszy postępowanie polskich gwiazdeczek - Tarachulski poszedł podbijać Europę z Maccabi Tel-Awiw, a z tym zespołem ŁKS miałby wszelkie szanse sobie poradzić w potencjalnym dwumeczu.

 

----------------------------------------

 

Legia Warszawa w meczach z moją drużyną zawsze miała wielkiego pecha – nie mam tutaj na myśli tego, że we wszystkich bez wyjątku spotkaniach legioniści ponosili porażkę, zazwyczaj wysoką, ale to, że za każdym razem ich klęski były transmitowane na żywo i oglądała je cała piłkarska Polska. Tym razem przy Unii również wszechobecne były kamery, bowiem zamykaliśmy w niedzielę 23. kolejkę Orange Ekstraklasy. Przed paroma dniami kontuzji nadgarstka doznał Tiago, przez co zastąpić musiał go Pitry.

 

I to Przemek został bohaterem akcji z 7. minuty – Zawadzki wymienił z prawej strony podania z Butkusem, Tomas następnie zacentrował na piąty metr, a tam Pitry zgubił myślącego o niebieskich migdałach Cybulskiego i strzałem z najbliższej odległości dał nam prowadzenie. Gościom wyprowadzanie akcji szło niespecjalnie dobrze, dlatego po 40 minutach gry nadziali się na kontrę. Zawadzki, mając przed sobą Rachwała, zdołał precyzyjnie przerzucić za obrońców do uciekającego Piskariewa, któremu co prawda piłkę spod nogi wybił Wojciechowski prezentując ją Pitremu, ale Leonid z niemal zerowego kąta pewnie dobił cudem obroniony przez Krakowiaka strzał Przemka. Niestety minutę później antybohaterem z kolei został Butkus – sam na sam z Sochą urwał się Grzelak, a Tomas niepotrzebnie sfaulował go na linii pola karnego, jedynie odwlekając stratę bramki, która z wolnego z takiej odległości paść musiała, do tego osłabiając nas czerwoną kartką. Lepiej było puścić tę akcję; gola i tak byśmy zapewne stracili, a przynajmniej zostalibyśmy w komplecie. Rzut wolny spokojnie wykonał Kidrycki, i już nie było tak wesoło.

 

Bezmyślność Litwina była poważna w skutkach – nominalny lewy obrońca Dawidow, z konieczności wprowadzony w przerwie na prawą flankę kompletnie sobie nie radził, ponadto grająca w przewadze Legia przejęła inicjatywę. Co prawda w 51. minucie rezerwowy Aleksandrow podręcznikowo uwolnił się spod opieki rywali i bombą z 25 metrów zaliczył swoje pierwsze trafienie w barwach ŁKS-u, ale później rozgorzała wielka sportowa bitwa, w której moje emocje przechodziły ze skrajności w skrajność, na trybunach z resztą było nie inaczej. Dziesięć minut później pozwoliliśmy rywalom spokojnie rozegrać akcję, a ze skraju pola karnego kontaktową bramkę wbił nam znowu KidryckiSocha bronił dotąd mistrzowsko, ale tego strzału nie miał szans sięgnąć. Chwilę później osiągnąłem wspomnianą skrajność, kiedy Biełajew w skandaliczny sposób zgubił Grzelaka, a napastnik Wojskowych pewnie wyrównał na 3:3.

 

Wszystko się we mnie zagotowało, ale tego wieczoru fortuna sprzyjała lepszym – kwadrans przed końcem ruszyliśmy z szybką kontrą, po której Rogowski z lewego skrzydła pięknie zagrał w tempo do Aleksandrowa, który strzałem głową mimo asysty obrońcy przechylił szalę zwycięstwa na naszą korzyść! Cztery spotkania ligowe z Legią – cztery zwycięstwa, piękny bilans.

15.03.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 5224; TV

OE (23/30) ŁKS Łódź [2.] - Legia Warszawa [5.] 4:3 (2:1)

 

7' P. Pitry 1:0

40' L. Piskariew 2:0

41' T. Butkus (Ł) czrw.k.

42' A. Kidrycki 2:1

51' A. Aleksandrow 3:1

61' A. Kidrycki 3:2

64' B. Grzelak 3:3

73' A. Aleksandrow 4:3

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – T.Butkus CzK 7, J.Biełajew 7, R.Antonow 6 (65' Lucas 7), M.Rodionow 7 – K.Simiejonow ŻK 7 (46' A.Aleksandrow ŻK 8), M.Zawadzki 8, P.Kaźmierczak ŻK 6, P.Rogowski 8 – L.Piskariew 7 (46' R.Dawidow 5), P.Pitry 8

 

GM Arkadiusz Kidrycki (OP/N Ś, Legia Warszawa) - 8

Odnośnik do komentarza

Zmarnowaliby tylko swój czas :> Swoją drogą, jeszcze trochę, a Legia, oprócz Poznania i Krakowa, będzie miała też na pieńku z Łodzią, o ile już teraz stołeczni kibice nie szykują sektorówek na kolejne spotkanie. Jeśli tak, ani trochę im się nie dziwię :>

Odnośnik do komentarza

Co do Widzewa, to ciężko powiedzieć. Na razie gra ciągle poza drabinką, więc nie miałem okazji czytać żadnych komentarzy prasowych w trakcie rozgrywki. Wiem tyle, że na porządku dziennym są wojny Legii z Lechem i Wisłą. Cokolwiek, dokąd będę prowadził ŁKS, dotąd legioniści będą przeklinać biało-czerwone barwy :)

 

Może w najnowszych FM'ach znalazłoby się coś takiego, ale nie miałem z nimi kontaktu. W 2006 natomiast bez kłopotu można się pożreć na wieki z innym szkoleniowcem :P Ja na ten przykład w poprzednich karierach zwykle lubiłem gardłować się z Kloppem :D

Odnośnik do komentarza

Energicznie przetarłem nieco śpiącą jeszcze twarz. Chociaż już dość wcześnie robiło się widno, i tak wstawanie wcześnie rano było dla mnie wyzwaniem. Hassan był w nie lepszej formie, chociaż pasja do futbolu i zapał do pracy niewątpliwie pomagały. Nieoczekiwanie, wlepiając gały w monitor niedawno uruchomionego komputera w gabinecie, poderwałem się z fotela jak niczym oparzony w tyłek ustrojstwem do oznaczania bydła, nie mogąc pohamować rechotania.

 

– Hahahahaha! HASSAN! STAWIASZ PIĘĆ KOLEJEK W SOBOTĘ PO MECZU Z KORONĄ! – wołałem szczerząc zęby.

 

– Co się stało?

 

– Wygrałem zakład! Patrz! – przywołałem towarzysza przed monitor. – Wiem, że po polsku znasz tylko "proszę", "dziękuję, "spieprzaj dziadu" i "polej", ale musisz mi uwierzyć, że tutaj jest wyświetlony artykuł z dzisiejszego poranka, w którym Tiago zażąda wystawienia na listę transferową.

 

Hassan patrzał z wytrzeszczem godnym sędziego z ubiegłorocznych Mistrzostw Świata w siatkówce, zaś jego gęsty wąs idealnie wyrażał niedowierzanie. Rzeczywiście zgodnie z moimi przewidywaniami Brazylijczyk zaczął uważać siebie za połączenie Ronaldo, Adriano i Romario, stwierdzając w rozmowie z dziennikarzem, że, cytuję, "pragnie natychmiast opuścić klub, bo ŁKS jest piłkarskim bantustanem, a reprezentowanie którego dla tak kompletnego zawodnika jest hańbą". Cóż, na treningu przywołałem do siebie naszego najnowszego gwiazdora i powiedziałem mu, że natychmiast to mogę mu załatwić transfer do drużyny rezerw, skoro gra w pierwszym zespole tak mu uwłacza.

 

 

 

W międzyczasie odbyła się kolejna seria gier eliminacji do EURO 2016, w której tym razem pauzowaliśmy. Czechy odniosły swoje premierowe zwycięstwo, pokonując na wyjeździe Luksemburg 4:1, zaś moi rodacy bardzo mnie uszczęśliwili, remisem 2:2 w Glasgow urywając bezcenne dwa punkty Szkotom, których zwycięstwa pozbawił Thompson w doliczonym czasie, prezentując Biało-czerwonym rzut karny, bezbłędnie wykonany przez Korzyma. W czerwcu mieliśmy okazję zbliżyć się do Szkocji na jeden punkt.

 

Dziewiąta grupa:

1. Szkocja – 10 pkt – 7:4

2. Rosja – 6 pkt – 18:3

3. Polska – 4 pkt – 6:7

4. Czechy – 3 pkt – 4:6

5. Luksemburg – 0 pkt – 1:16

Odnośnik do komentarza

Przed wyjazdem do Kielc trochę posypała się kadra. Za nadmiar żółtych kartek zawieszeni zostali Kaźmierczak i Simiejonow, a kontuzje dopadły Rodionowa i Aleksandrowa. Do gry od początku spotkania nie był gotowy jeszcze Wołkow, drobny uraz wyeliminował Pitrego, więc obok Piskariewa do rozpoczęcia meczu ustawił się świetnie radzący sobie w rezerwach debiutant Titow.

 

Stadion Scyzorów był jednym z tych miejsc, w których nie lubiłem rozgrywać meczów. Korona w ogóle była niewygodnym zespołem, ponadto doskonale pamiętałem, jak jesienią mecz załatwił nam nie będący już na szczęście graczem ŁKS-u Ognjanow, przez którego ze stanu 2:0 zrobiło się 2:3. Na zemstę się nie zanosiło, bo po kwadransie Dawidow nieudolnie próbował odebrać piłkę Grosickiemu, po czym ten przerzucił za dalszy słupek, a tam zignorowany przez obronę Leszczyński otworzył wynik spotkania. Dobrze, że nie daliśmy Koronie zadomowić się na naszej połowie, bo byłoby po meczu. Tak zaś w 22. minucie prawym skrzydłem ruszył Nowacki, bez trudu przedostał się w pole karne, podciął piłkę na głowę Rogowskiego, po uderzeniu którego futbolówka trącnęła Gusienowa, kompletnie myląc Merdę.

 

Po przerwie było już trochę lepiej. W 58. minucie Zawadzki rozciągnął grę na lewe skrzydło, tam Rogowski ściął do Titowa, który następnie w polu karnym zamarkował strzał z ostrego kąta, wystawiając wchodzącemu na przebój Nowackiemu i objęliśmy prowadzenie. My również nie cieszyliśmy się z niego przesadnie długo – już kilka minut później Wilk zagrał w naszą szesnastkę do Wójcika, którego w teorii miał kryć Lucas, strzał z najwyższym wysiłkiem odbił Socha, ale koledzy zmarnowali jego wysiłek, pozwalając Janelidze na dobitkę. Później zaciskałem zęby z frustracji, gdy najpierw pewnie zmierzający do bramki lob Piskariewa jednak zatrzymał się na słupku, później Nowacki fatalnym podaniem pogrzebał szansę na kontratak, a w 86. minucie Wołkow zmarnował nawet rzut karny po faulu Gusienowa. Na szczęście Aleksiej zrehabilitował się dwie minuty później, gdy wytrącił piłkę temuż Gusienowowi, po odegraniu Wróblewskiego wychodząc sam na sam z Merdą i zapewniając nam upragnione zwycięstwo.

 

Po powrocie do Łodzi Hassan w wesołej atmosferze honorowo wywiązał się z zakładu, więc przy okazji opiliśmy trzy punkty.

28.03.2015, Stadion przy ul. Ściegiennego, Kielce, widzów: 14 818

OE (24/30) Korona Kielce [6.] - ŁKS Łódź [2.] 2:3 (1:1)

 

15' K. Leszczyński 1:0

22' R. Gusienow 1:1 sam.

58' M. Nowacki 1:2

66' K. Janelidze 2:2

86' A. Wołkow (Ł) nw.rz.k.

88' A. Wołkow 2:3

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – T.Butkus 6, J.Biełajew ŻK 6, Lucas 6, R.Dawidow 5 (46' R.Antonow 7) – M.Nowacki ŻK 8, M.Zawadzki 8, S.Mironow 7, P.Rogowski 8 – L.Piskariew 6 (29' Ł.Wróblewski 5), A.Titow 7 (73' A.Wołkow 7)

 

GM: Paweł Rogowski (P L, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Na koniec miesiąca zostałem nominowany Menedżerem Marca, co mnie dosyć zaskoczyło, natomiast Tiago otrzymał swoje ostatnie wyróżnienie, będąc autorem drugiej najładniejszej bramki miesiąca ze spotkania z Wisłą Płock. Powody do satysfakcji miał Paweł Rogowski, zajmując drugie miejsce jako Wice-piłkarz Miesiąca.

 

 

 

Marzec 2015

 

Bilans (ŁKS Łódź): 3-0-0, 10:5

Orange Ekstraklasa: 2. [-5 pkt do Wisły Kraków, +13 pkt nad Groclinem]

Puchar UEFA: –

Puchar Polski: –

Finanse: 4,87 mln euro (+3,84 mln. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (23)

Asysty: Tiago (11)

 

Bilans (Rosja): 0-0-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-4 pkt do Szkocji, +2 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [+2 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+0 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+5 pkt]

Niemcy: Hertha BSC Berlin [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+5 pkt]

Rosja: Krylia Sowietow [+0 pkt]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+5 pkt]

Włochy: AC Milan [+5 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

- 21.03, eliminacje ME 2016, Szkocja - Polska, 2:2

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1428], 2. Brazylia [1366], 3. Anglia [1331], ..., 28. Polska [635], ..., 36. Rosja [617]

Odnośnik do komentarza

Przed niedzielnym spotkaniem z GKS-em Bełchatów, Wisła sprawiła nam prezent, tracąc punkty zatrzymana w Kielcach przez Koronę po remisie 1:1. Do końca sezonu pozostawało już bardzo niewiele czasu, więc trzeba było korzystać z każdej nadarzającej się sposobności do zniwelowania dystansu.

 

W niedzielne popołudnie wiślacy jednak długo trzymali kciuki, pełni nadziei na to, że wpadka z Koroną ujdzie im płazem. Od początku graliśmy bez przekonania i trochę bez ambicji, do tego w 9. minucie Butkus zamiast posłać piłkę w pole, przełożył ją sobie na słabszą lewą nogę i zagrał w nasze pole karne prosto do Breżojewa, który natychmiast skierował futbolówkę do Kowala, a ten przy widowni w postaci stojących przy nim Lucasa i Antonowa ulokował ją w bramce.

 

Z biegiem czasu coraz bardziej miałem ochotę rozszarpać Litwina na strzępy, bo z kolejnymi minutami coraz bardziej zanosiło się na typowe 0:1, pierwszy celny strzał na bramkę Topolskiego oddaliśmy dopiero w 59. minucie, poza tym szybko odpuszczaliśmy walkę o piłki w środku pola. Dopiero kwadrans przed końcem po akcji prawym skrzydłem Zawadzki zgrał do Nowackiego spod linii końcowej, a Marek co prawda nie strzelił mocno, ale Topolski tak interweniował, że wrzucił sobie futbolówkę do siatki. To nadal nie było to, bo należało wygrać ten mecz. Na szczęście w 84. minucie zaskoczył Holub – w środku pola Czech świetnie odebrał piłkę Papieżowi, po czym ruszył z solowym rajdem na przebój, uderzeniem tuż przy słupku zza szesnastki pokonując Topolskiego. Dopiero teraz odetchnąłem z umiarkowaną ulgą, a po nerwowych kilku minutach dystans dzielący nas do Wisły stopniał do 3 punktów.

05.04.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 6625; TV

OE (25/30) ŁKS Łódź [2.] - GKS Bełchatów [12.] 2:1 (0:1)

 

9' M. Kowal 0:1

60' A. Micu (B) ktz.

74' M. Nowacki 1:1

84' J. Holub 2:1

 

ŁKS Łódź: G.Socha 6 – T.Butkus 5 (60' K.Skrzypczak 7), J.Biełajew 7, Lucas 7, R.Antonow 7 – M.Nowacki 8, M.Zawadzki 7, S.Mironow 7 (70' J.Holub 8), P.Rogowski 6 – L.Piskariew 6 (45' A.Wołkow 7), J.Kawa 7

 

GM: Marek Nowacki (P P, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza

Tydzień później w drugim z rzędu domowym meczu podejmowaliśmy Pogoń Szczecin, która choć kontynuowała serię pięciu spotkań bez zwycięstwa, zawsze była nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Przed pojedynkiem w wyjściowym składzie kosztem Piskariewa znalazł się Wołkow, zmęczonego Kawę zmienił Pitry, do jedenastki za Mironowa powrócił Kaźmierczak, a za fatalnego Butkusa wszedł Skrzypczak.

 

Podczas gdy Wisła pewnie ogrywała Groclin, my niemiłosiernie męczyliśmy się z podłamanymi złą passą szczecinianami. Nie najlepsza postawa gości maskowała nasze błędy w obronie, ale w przedzie również było niewesoło, a po przerwie bardzo irytował mnie Wołkow, który mimo niezłych pomeczowym recenzji zmarnował wszak dwie setki, nie trafiając nawet w bramkę. Byłem już pewien, że praktycznie żegnamy się z mistrzowskimi nadziejami, gdy pół tony spadło z moich barków. W 90. minucie ostatni zryw zaowocował odbiorem Pitrego na Stiepanowie, a po chwili Przemek zgrał w bok do rezerwowego Piskariewa, który natychmiastowym lobem nad spieszącym z interwencją Rybarczykiem zapewnił nam wywalczone w bólach zwycięstwo. Na cztery kolejki przed końcem byliśmy już pewni co najmniej wicemistrzostwa Polski.

11.04.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 6975

OE (26/30) ŁKS Łódź [2.] - Pogoń Szczecin [10.] 1:0 (0:0)

 

90' L. Piskariew 1:0

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 6, J.Biełajew 7, Lucas 7, R.Antonow 7 – M.Nowacki ŻK 7 (74' Willian 7), M.Zawadzki 6 (66' J.Holub 7), P.Kaźmierczak 7, P.Rogowski 8 – A.Wołkow 7 (66' L.Piskariew 8), P.Pitry 8

 

GM: Piotr Rybarczyk (BR, Pogoń Szczecin) - 8

Odnośnik do komentarza

Mimo zwycięstw, nasze szanse na tytuł nieustannie malały, ponieważ Wisła wciąż uparcie wygrywała swoje mecze, tym razem zwyciężając 2:1 w derbach Krakowa. Tymczasem w drużynie Górnika, który czekał już na nas w Polkowicach, grało aż dwóch byłych piłkarzy ŁKS-u – Nikola Milenković oraz... Wasil Ognjanow. Obaj rozpoczęli spotkanie odpowiednio na lewym skrzydle i na środku obrony, z kolei u nas na prawej stronie pojawił się Simiejonow, a za kontuzjowanego na treningu Lucasa wystąpił Butkus.

 

Nie wiem, czy to wina zmęczenia całym sezonem, czy to zawodnicy coraz mniej wierzyli, ale już kolejny mecz z rzędu graliśmy słabo i nieskutecznie, nawet pomimo tego, że polkowiczanie kurczowo trzymali się obrony. Gospodarze przez całe spotkanie tylko raz podjęli próbę strzału, oczywiście niecelną, a i my nie grzeszyliśmy dobrze skalibrowanymi celownikami. Pół żartem, pół serio liczyłem na to, że Ognjanow nie stał się nagle drugim Cannavaro i, jak to było w ŁKS-ie, zawali swojej drużynie jakiegoś gola. Nie zawiodłem się na naszym byłym graczu – w 86. minucie przewrócił on Wołkowa przez polem karnym, a w roli jokera po raz kolejny sprawdził się Piskariew, który z rzutu wolnego zdobył gola na wagę trzech punktów.

18.04.2015, Stadion przy ul. Kopalnianej, Polkowice, widzów: 1036

OE (27/30) Górnik Polkowice [16.] - ŁKS Łódź [2.] 0:1 (0:0)

 

86' L. Piskariew 0:1

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 7, J.Biełajew 7, T.Butkus 7, R.Antonow 7 – K.Simiejonow ŻK 7 (70' Willian 7), J.Holub 7 (76' A.Aleksandrow 6), P.Kaźmierczak 7, P.Rogowski 7 – A.Wołkow 7, P.Pitry 6 (46' L.Piskariew 7)

 

GM: Leonid Piskariew (OP PŚ, N Ś, ŁKS Łódź) - 7

Odnośnik do komentarza

Aleksiej Wołkow doznał na treningu urazu śródstopia, najprawdopodobniej kończąc już swój udział w sezonie 2014/15. W składzie na mecz z Groclinem, w którym według ekspertów mieliśmy doznać porażki, zastąpił go Piskariew, zaś na prawe skrzydło za zmęczonego SImiejonowa wskoczył Willian. Mało tego, dowiedziałem się, że w rezerwach zmysły odzyskał Kowalski, który w nagrodę wrócił do pierwszego zespołu. Wisła Kraków w piątek rozgromiła Amicę 8:0, co oznaczało, że Białej gwieździe do obrony tytułu brakowało już tylko jednego zwycięstwa.

 

Mecz rozpoczęliśmy od czerwonej kartki Skrzypczaka, który już w drugiej minucie sfaulował na linii pola karnego wychodzącego na czystą pozycję Nowaka. Rzut wolny grodziszczanie efektownie zepsuli, ale mimo to spodziewałem się, że jest po meczu. Nic bardziej mylnego! Mimo że przez pierwsze pół godziny Groclin gniótł nas jak walec świeży asfalt, a wielokrotnie ratował nas świetny Socha, później drużyna z Wielkopolski kompletnie się ośmieszyła. Przed wspomnianą półgodziną interwencja Williana na Sredojeviciu niespodziewanie wyprowadziła Piskariewa sam na sam z Janukiewiczem, co dało nam prowadzenie. W doliczonym czasie z kolei Butkus dośrodkował z prawej flanki na piąty metr, gdzie Leonid uciekłszy Simaciowi pewnie podwyższył na 2:0!

 

Po przerwie piłkarze z Grodziska w ogóle nie podjęli walki. W efekcie po dziesięciu minutach Willian uciekł Sredojeviciowi, po czym ostro zacentrował, zaś Piskariew po raz kolejny zgubił Simacia, a Janukiewicz po raz trzeci musiał wyjmować piłkę z siatki. Hat-trick Leonida posłał gości na deski, a gwoździami przybił ich do tychże rezerwowy Zawadzki, który w 82. minucie wykorzystał podanie Williana, rogalem bez przyjęcia zza pola karnego ostatecznie upokarzając Groclin na oczach telewidzów po zaskakująco jednostronnym spotkaniu.

26.04.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 6707; TV

OE (28/30) ŁKS Łódź [2.] - Groclin Grodzisk Wlkp. [5.] 4:0 (2:0)

 

2' K. Skrzypczak (Ł) czrw.k.

27' L. Piskariew 1:0

45+1' L. Piskariew 2:0

54' L. Piskariew 3:0

82' M. Zawadzki 4:0

 

ŁKS Łódź: G.Socha 8 – K.Skrzypczak CzK 5, J.Biełajew 8, T.Butkus 9, D.Kowalski 8 – Willian 8, J.Holub 8, P.Kaźmierczak 7 (68' M.Zawadzki 7), P.Rogowski 8 – L.Piskariew 10 (78' A.Titow 7), P.Pitry 6 (2' R.Antonow 8)

 

GM: Leonid Piskariew (OP PŚ, N Ś, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Pracę w CSKA Moskwa stracił Nikołaj Łatysz, którego posadę kosztował katastrofalny początek sezonu Premier Ligi, po ośmiu kolejkach której CSKA zamykało ligową tabelę bez ani jednego zwycięstwa, za to z trzema remisami, pięcioma porażkami i zaledwie siedmioma zdobytymi bramkami.

 

Po raz drugi z rzędu zostałem Menedżerem Miesiąca Orange Ekstraklasy po doprowadzeniu ŁKS-u do kompletu zwycięstw w kwietniu, zaś autorem najładniejszej bramki okrzyknięty został Holub, zostawiając rywali w tyle swoim zwycięskim golem z meczu z GKS-em Bełchatów.

 

Tiago natomiast gotował się ze złości po tym, jak odrzuciłem ofertę jakiegoś klubu, którego nazwy już pół godziny później nie potrafiłem powtórzyć. Brazylijczyk w ten sposób tylko pogrążał się we własnym bagnie, a ja dodatkowo jego nieprofesjonalne ekscesy nagrodziłem formalną naganą. Nigdy nie ustępowałem i nie zamierzałem ustępować nielojalnym frajerom, zwłaszcza, że w tym przypadku ten nie rozegrał w ŁKS-ie nawet pełnego sezonu przed przewrotem pod kopułą.

 

 

 

Kwiecień 2015

 

Bilans (ŁKS Łódź): 4-0-0, 8:1

Orange Ekstraklasa: 2. [-3 pkt do Wisły Kraków, +19 pkt nad Odrą]

Puchar UEFA: –

Puchar Polski: –

Finanse: 4,97 mln euro (+3,94 mln. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (23)

Asysty: Tiago (11)

 

Bilans (Rosja): 0-0-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-4 pkt do Szkocji, +2 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [+0 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+0 pkt]

Hiszpania: Valencia [+0 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+0 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+3 pkt]

Rosja: Zenit St. Petersburg [+0 pkt]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+5 pkt]

Włochy: AC Milan [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1428], 2. Brazylia [1371], 3. Anglia [1340], ..., 26. Polska [656], ..., 37. Rosja [617]

Odnośnik do komentarza

Bez zmian w składzie jechaliśmy do Krakowa na mecz z Cracovią. Dobrze wiedziałem, że mogło to być ostatnie spotkanie, w którym mielibyśmy szanse na tytuł mistrzowski, bowiem w przypadku dowolnego zwycięstwa Wisły nawet nastrzelanie rywalom piętnastu bramek niczego by nie zmieniło, bowiem w zestawieniu z Białą gwiazdą mieliśmy gorszy i bilans bezpośrednich spotkań, i bilans bramkowy, jedynie goli zdobytych mając więcej, ale te są brane pod uwagę dopiero w trzeciej kolejności.

 

Przed meczem Hassan stwierdził, że chętnie przejedzie się do Łęcznej, gdzie wiślaków podejmować miał Górnik, ale nim odjechał z klubowego parkingu, poprosiłem go, by zadzwonił dopiero po spotkaniu, by oszczędzić mi nerwów. Przy ulicy Józefa Kałuży stoczyliśmy zacięty pojedynek. W ósmej minucie wywalczyliśmy rzut rożny, choć moim zdaniem na styk sparowana przez bramkarza piłka minęła linię bramkową, ale ze stałego fragmentu gry sprawiedliwości stało się zadość, gdy najwyżej w szesnastce wyskoczył Biełajew. Po dwudziestu minutach gry z kolei Brzuszkiewicz tak wybijał piłkę, że na skrzydle przejął ją Willian, po czym dośrodkował na jedenasty metr do Pitrego, który pewnie zdołał podwyższyć na 2:0.

 

I bardzo dobrze, bo trzy minuty później swoje konto zresetował Biełajew, przed naszym polem karnym dając sobie zabrać futbolówkę, co skończyło się kontaktowym golem Chojnowskiego. Jasne, wprowadziło to sporo nerwowości w miarę zbliżania się do końca spotkania, ale udało nam się utrzymać rywali na dystans i dowieźliśmy wynik.

 

Zaraz po tym, jak wymieniłem uścisk dłoni z menedżerem Cracovii Jarosławem Bako, odezwał się mój telefon. Już po ponurym tonie Hassana wiedziałem, że nie miał dobrych wieści. Wisła wygrała z Łęczną 2:1, na kolejkę przed końcem niemalże broniąc tytułu mistrzowskiego. W kwestii zwycięzców wszystko było praktycznie rozstrzygnięte, a ja wiedziałem, że zaprzepaszczona szansa przy grudniowym odrabianiu zaległości i ówczesne kretyńskie porażki z Odrą i outsiderami z Sosnowca wyjdą nam bokiem.

02.05.2015, Stadion przy ul. Józefa Kałuży, Kraków, widzów: 5802

OE (29/30) Cracovia [8.] - ŁKS Łódź [2.] 1:2 (1:2)

 

8' J. Biełajew 0:1

21' P. Pitry 0:2

24' P. Chojnowski 1:2

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – K.Skrzypczak 7, J.Biełajew 7, T.Butkus 7, D.Kowalski 7 – Willian 8, J.Holub 7 (81' M.Zawadzki 6), P.Kaźmierczak 6 (46' A.Aleksandrow 7), P.Rogowski 8 – L.Piskariew 6 (70' J.Kawa 7), P.Pitry 8

 

GM: Paweł Rogowski (P L, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...