Skocz do zawartości

Futbol - jak daleko nogi poniosą...


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Trzy dni po blamażu w Łęcznej jechaliśmy na egzekucję do Gelsenkirchen, gdzie spotkaniem z Schalke kończyliśmy zmagania w fazie grupowej Pucharu UEFA – w ostatniej kolejce mieliśmy już fajrant. Niestety kontuzje i nieuprawnienia zmusiły mnie do wystawienia identycznego składu obrony, co patrząc na przebieg meczu z Górnikiem w pełni uzasadniało moje czarne scenariusze.

 

Przez pierwszy kwadrans nie było jeszcze najgorzej, a gospodarze zaczęli troszkę cofnięci, co pozwoliło nam poklepać trochę na ich połowie. Ale już w 12. minucie sygnalizowany do bólu strzał Fattoriego z 35 metrów i tak zdołał zaskoczyć stojącego jak wryty Stachowiaka, i właśnie od tej pory przestaliśmy grać. W ogóle nie podjęliśmy walki, a do końcowego gwizdka na boisku istniało tylko Schalke, do tego po półgodzinie rozpaczliwie ciapowaty Holub stracił piłkę, druga linia wbrew moi wytycznym była wysunięta bardzo daleko do przodu, co skończyło się kontrą pięciu na trzech i golem Reicha po łatwym rozklepaniu defensywy. Było po meczu.

 

Po przerwie wciąż na naszej połowie było niebiesko, choć chwilę po wznowieniu gry Tarachulski cudem wyszedł sam na sam z Sabatinim, ale przegrał pojedynek z włoskim golkiperem. Moment później natomiast gospodarze zabawili się z naszą ospałą jak zając po ciężkiej zimie obroną, a prosty strzał Marcusa zza szesnastki Stachowiak w słabym stylu przepuścił między rękami, podsumowując nasz występ. Ostatnie 35. minut w naszej bramce rozegrał Socha, a po końcowym gwizdku nie miałem dobrych wieści dla ślamazarnego "gwiazdora" Tarachulskiego, a do niedawna również Holuba. Z taką postawą kluczowych zawodników nie mieliśmy czego szukać w 1/16.

27.11.2014, VeltinsArena, Gelsenkirchen, widzów: 58 929; TV

PU Gr.F (4/4) Schalke 04 Gelsenkirchen [GER] - ŁKS Łódź [POL] 3:0 (2:0)

 

12' U. Fattori 1:0

35' M. Reich 2:0

54' Marcus 3:0

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 6 (55' G.Socha 6) – T.Butkus 6, J.Biełajew ŻK 7, Lucas 7, M.Rodionow 7 – K.Simiejonow 6, J.Holub 6 (46' M.Zawadzki 7), P.Kaźmierczak 7, P.Rogowski 7 P.Tarachulski 6, Tiago 6 (46' A.Wołkow 7)

 

GM: Claudio Ferraro (O Ś, Schalke 04 Gelsenkirchen) - 8

 

Po przedostatniej serii gier w naszej grupie oprócz Schalke awans zapewnił sobie także Anderlecht, który na wyjeździe ograł Austrię Wiedeń 2:0.

 

Grupa F:

1. ŁKS Łódź – 9 pkt – 6:4; Awans

2. Schalke 04 Gelsenkirchen – 7 pkt – 8:1; Awans

3. Anderlecht Bruksela – 6 pkt – 4:1; Awans

4. Austria Wiedeń – 1 pkt – 2:6

5. AEK Ateny – 0 pkt – 0:8

Odnośnik do komentarza

Dokładnie tak :x

 

----------------------------------

 

Na zakończenie listopada podejmowaliśmy z kolei Odrę Wodzisław. Przez występy w Pucharze UEFA mieliśmy aż cztery spotkania do nadrobienia względem reszty ligowej stawki, a liderująca Wisła Kraków jak na zawołanie traciła hurtowo punkty, stwarzając nam niepowtarzalną okazję do przeskoczenia jej po nadrobieniu ligowych zaległości. No ale żeby tę szansę wykorzystać, nie wystarczyło tylko rozegrać tych spotkań, a jeszcze je wygrywać. Szkoda, że nikt tego nie powiedział moim herosom.

 

Na to spotkanie Holub wrócił na ławkę, a do jedenastki eksperymentalnie wskoczył Piskariew, zastępując próżnego ostatnio Tarachulskiego. Pierwotnie planowałem wystawić też od pierwszej minuty Wołkowa, ale starcie z Schalke skończyło się dla niego urazem łokcia, a wraz z nim w gabinecie Evandro zameldował się także Rodionow. Jego miejsce na lewej obronie zajął Dawidow. Podobnie jak to było rok temu, w ŁKS-ie zaczynała się jakaś poważna degrengolada. Z przodu bezsilnie rwać nasze akcje próbował Piskariew, ale nie mając oparcia wśród kolegów jego wysiłki szły na marne. Później w 37. minucie pozwoliliśmy gospodarzom rozklepać nas prawą flanką, a Rolak przedłużył dośrodkowanie do odpuszczonego przez biernego Dawidowa Mamajewa, i tak ku mojej wściekłości padł jedyny gol tego spotkania.

 

Reszta meczu się odbyła, dla Tiago na jakiś czas był to ostatni występ w wyjściowym składzie, a my na własne życzenie zaprzepaściliśmy pierwszą szansę z czterech na zniwelowanie zaledwie pięciopunktowej straty do mającej cztery rozegrane spotkania więcej Wisły. Po meczu zrezygnowany przyznałem w krótkim wywiadzie z dziennikarzem, że rundę wiosenną wiślacy bez wątpienia rozpoczną jako lider Orange Ekstraklasy.

30.11.2014, Stadion przy ul. Bogumińskiej, Wodzisław Śląski, widzów: 4907

OE (16/30) Odra Wodzisław [5.] - ŁKS Łódź [2.] 1:0 (1:0)

 

37' J. Mamajew 1:0

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 6, J.Biełajew 7, Lucas 7, R.Dawidow 6 – K.Simiejonow 7 (68' M.Nowacki 6), M.Zawadzki 7 (73' J.Holub 6), P.Kaźmierczak 7, P.Rogowski 6 L.Piskariew 7, Tiago 6 (46' P.Tarachulski 7)

 

GM: Jurij Mamajew (P P, Odra Wodzisław) - 7

Odnośnik do komentarza

Piłkarze ŁKS-u najwyraźniej nie mają w zwyczaju przechodzić trzeciej rundy. Za rok pewnie będzie to samo, jeżeli w tym sezonie jeszcze nie wypełnię swojej misji.

 

------------------------------------

 

Niewielkim pocieszeniem po koszmarnej końcówce listopada było wyróżnienie dla Marcina Zawadzkiego, który został trzecim Piłkarzem Miesiąca w wynikach za ostatni miesiąc.

 

 

Listopad 2014

 

Bilans (ŁKS Łódź): 4-0-3, 11:10

Orange Ekstraklasa: 2. [-8 pkt do Wisły Kraków, +2 pkt nad Koroną Kielce] / trzy zaległe mecze

Puchar UEFA: Grupa F, 1. [+2 pkt nad Schalke]; awans

Puchar Polski: 3 runda, 2:0 i 1:4 z Górnikiem Łęczna; tradycyjnie out

Finanse: 4,67 mln euro (+3,64 mln. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (23)

Asysty: Tiago (9)

 

Bilans (Rosja): 0-1-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-3 pkt do Szkocji, +3 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Liverpool [+0 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+4 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+8 pkt]

Niemcy: Hertha BSC Berlin [+1 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+8 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+6 pkt]

Włochy: AC Milan [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisław Kraków, grupa A, 0:3 u siebie z Chelsea Londyn; out

 

Puchar UEFA:

- ŁKS Łódź, grupa F, 3:1 u siebie z Austrią Wiedeń, 0:3 na wyjeździe z Schalke; awans

 

Reprezentacja Polski:

- 08.11, Mecz towarzyski, Bułgaria - Polska, 2:0

- 12.11, Mecz towarzyski, Polska - Brazylia, 0:1

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1350], 2. Anglia [1322], 3. Brazylia [1308], ..., 23. Polska [672], ..., 34. Rosja [638]

Odnośnik do komentarza

Gdybym mógł wówczas wbiec za niektórych na boisko...

 

-------------------------------------

 

Wisła Kraków na pożegnanie z europejskimi pucharami zremisowała bezbramkowo z Benficą w grupie A Ligi Mistrzów, co prawda nie kończąc bez punktów, ale za to niechlubnie będąc jedynym zespołem bez choćby jednego strzelonego gola.

 

W środę trzeciego grudnia rozgrywane były trzy spotkania stanowiące nadrabianie zaległości, a w jednym z nich podejmowaliśmy w Łodzi przedostatniego w ligowej stawce Górnika Polkowice. Goście grali w obecnej kampanii słabiutko, więc mieliśmy obowiązek wygrać ten mecz, a ewentualny brak zwycięstwa byłby już kompletną katastrofą. Zgodnie z zapowiedzią na ławce usiadł Tiago zastąpiony przez Kawę, a Piskariew miał niestety zbyt duże braki kondycyjne, bo wejść od pierwszej minuty. Dobrą wiadomością był natomiast powrót do sprawności Antonowa, tak więc nareszcie mogłem odsunąć Lucasa do roli rezerwowego.

 

Tym razem nareszcie zagraliśmy porządnie. Chłopaki wyciągnęli wnioski z moich cierpkich uwag, a po 10 minutach Dawidow wznowił z autu na wysokości pola karnego, Rogowski wrzucił za dalszy słupek, a tam Simiejonow zgasił futbolówkę i strzałem z półobrotu dał nam pierwsze od trzech spotkań prowadzenie. Na drugiego gola trzeba było czekać do 35. minuty i bomby Kaźmierczaka w okienko tuż zza linii pola karnego, a chwilę później podanie Simiejonowa świetnie znalazło w polu karnym Kawę, który po nieudanej próbie z początku spotkania wreszcie pokonał Rzepeckiego. Nasze świetne w tej chwili nastroje zepsuła trochę sytuacja z 44. minuty, gdy coraz bardziej przeciętny Stachowiak wpuścił między rękami uderzenie Kowalskiego z 20 metrów.

 

W drugiej połowie można było narzekać na nudę, dopóki nie zaczęło się ostatnie dziesięć minut gry. Wtedy najpierw (nie)stare, skuteczne czasy przypomniał sobie rezerwowy Tiago, który w 81. i 85. minucie dwukrotnie przeskoczył Augustyniaka, głową zdobywając dwa gole, zaś na początku doliczonego czasu drugą żółtą kartkę skompletował Butkus. Zanim sędzia odgwizdał koniec zawodów, siły zdążyły się wyrównać, bo i po stronie gości nie wytrzymał Piątek, również zamieniając dwa żółtka na czerwień.

03.12.2014, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 4862

OE (17/30) ŁKS Łódź [2.] - Górnik Polkowice [15.] 5:1 (3:1)

 

11' K. Simiejonow 1:0

23' G.Gruszka (G) ktz.

35' P. Kaźmierczak 2:0

37' J. Kawa 3:0

44' K. Kowalski 3:1

81' Tiago 4:1

85' Tiago 5:1

90+1' T. Butkus (Ł) czrw.k.

90+3' Ł. Piątek (G) czrw.k.

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus CZ 7, J.Biełajew 8, R.Antonow ŻK 8, R.Dawidow 8 – K.Simiejonow 8, M.Zawadzki 7 (73' J.Holub 7), P.Kaźmierczak 9, P.Rogowski 9 – P.Tarachulski 7 (78' L.Piskariew 7), J.Kawa 7 (62' Tiago 9)

 

GM: Przemysław Kaźmierczak (DP, ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza

Kolejną wyborną szansę na podgonienie Wisły mieliśmy w wyjazdowym spotkaniu z czerwoną latarnią z Sosnowca. Teraz nie było już żartów, bo Biała gwiazda znowu zaczęła wygrywać i nie mogliśmy liczyć na kolejne prezenty.

 

A moi piłkarze znowu zaczęli ostro grać w chuja, zamiast w piłkę nożną. Łódzcy kibice znowu obejrzeli żenujący pokaz nieskuteczności i parodii futbolu z naszej strony, przez całe 90 minut ani razu na poważnie nie zagroziliśmy bramce sosnowiczan, a w samej końcówce dzieła kompromitacji dopełnił Adnan Marić, który w 84. minucie wykorzystał skandaliczną bierność tego czegoś, co winno zwać się linią defensywną. Na domiar złego nasze dupodajstwo obejrzała cała piłkarska Polska. Wisła mogła już spać spokojnie, Tarachulski, który słabymi występami najprawdopodobniej chciał wymóc na mnie listę transferową, na dłużej pożegnał się z wyjściowym składem, najsłabszy Biełajew załapał się na wstrzymanie tygodniówki, a ja zacząłem przymierzać się do zmiany pracodawcy po sezonie.

07.12.2014, Stadion przy ul. Kresowej, Sosnowiec, widzów: 1941; TV

OE (18/30) Zagłębie Sosnowiec [16.] - ŁKS Łódź [2.] 1:0 (0:0)

 

45+2' J. Kawa (Ł) ktz.

84' A. Marić 1:0

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 6, J.Biełajew 5, R.Antonow ŻK 6, R.Dawidow 6 – K.Simiejonow ŻK 6 (74' P.Klepczarek 6), M.Zawadzki ŻK 6, P.Kaźmierczak 7, P.Rogowski 6 – P.Tarachulski 6 (65' L.Piskariew 7), J.Kawa KTZ 6 (46' Tiago 7)

 

GM: Artur Mierzejewski (OP LŚ, N Ś, Zagłębie Sosnowiec) - 8

Odnośnik do komentarza

O ile świrowanie tercetu Tarachulski - Wojtal - Kowalski było teoretycznie poparte faktycznie nie najgorszą do niedawna grą całej trójki, o tyle dołączenie do nich – lepiej usiądźcie, zanim przeczytacie – Stachowiaka, który zacząć rozpowiadać, że da sobie radę w światowym topie i powinien natychmiast odejść do większego klubu, kompletnie nie znajdowało uzasadnienia ani w jego wycenie, ani w postawie na boisku. Tak więc gdy sam Adam powiedział mi to w twarz, wybuchnąłem histerycznym śmiechem i dosadnie go za jego pomocą wyśmiałem.

 

Skoro nie mieliśmy już matematycznych szans nawet na zrównanie się z Wisłą po nadrobieniu zaległych spotkań, do meczu z Radomiakiem mogłem podejść już na luzie, przygotowany na kolejny blamaż. Tarachulski tym razem nie zmieścił się nawet na ławce, za to zasiadło na niej aż dwóch debiutantów z rezerw – napastnik Łukasz Wróblewski i pomocnik Aleksandr Aleksandrow, a w obronie za Biełajewa zagrał Lucas, zaś za Dawidowa Rodionow.

 

Spodziewałem się kolejnej komedii naszego autorstwa, ale po blisko dwudziestu minutach kopara mi opadła, gdy Simiejonow ruszył prawym skrzydłem, a po wycofaniu do Butkusa Litwin posłał daleką centrę prosto na głowę Tiago, który urwał się Kalinowskiemu i niespodziewanie otworzył wynik spotkania. Dziesięć minut później Stachowiak jeszcze bardziej wzmocnił śmieszność swoich mrzonek, gdy w stosunkowo niegroźnej sytuacji zaliczył tak zwanego klopsa po niemrawym klepnięciu Madejskiego z prawej strony pola karnego.

 

Gdy radomianie cieszyli się już, że dowiozą remis do przerwy, przedwczesna radość ich zgubiła – w 42. minucie po śmiałej obronie i wybiciu Butkusa Tiago przerzucił piłkę za obrońców, gdzie zgarnął ją Piskariew i po kilku sekundach oraz błędzie bramkarza pewnie przywrócił nam prowadzenie. Ten gol nieoczekiwanie dodał nam skrzydeł, co po kilkunastu minutach drugiej połowy w ciągu 180 sekund skończyło się dla Radomiaka dwoma szybkimi ciosami i rozstrzygnięciem spotkania. Najpierw w 55. minucie Smiejonow fantastycznie zszedł ze skrzydła w szesnastkę i strzałem bez przyjęcia na dalszy słupek wykończył płaską centrę Butkusa, a po chwili Litwin ponownie dośrodkowywał, zaś tym razem Adamczyk zlekceważył Piskariewa, który wobec tego przejął futbolówkę i wsadził radomianom swoją drugą bramkę.

 

Tego wieczoru przeprowadziłem tylko dwie zmiany, dając zadebiutować obu juniorom – kilka ciekawych zagrań pokazał 19-letni Aleksandrow, mogący zastąpić mimo wszystko podstarzałego Kaźmierczaka, który z niewiadomego powodu nie chciał przedłużyć kontraktu z ŁKS-em. Można było jedynie spekulować nad jedyną możliwą w jego wieku przyczyną.

10.12.2014, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 6413

OE (19/30) ŁKS Łódź [2.] - Radomiak Radom [10.] 4:1

 

19' Tiago 1:0

29' P. Madejski 1:1

42' L. Piskariew 2:1

55' K. SImiejonow 3:1

58' L. Piskariew 4:1

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 9, Lucas 8, R.Antonow 8, M.Rodionow 8 – K.Simiejonow 9, M.Zawadzki 8, P.Kaźmierczak 6 (71' A.Aleksandrow 7), P.Rogowski 8 – L.Piskariew 8 (71' Ł.Wróblewski 6), Tiago 9

 

GM: Tiago (N, ŁKS Łódź) - 9

Odnośnik do komentarza

W środowe popołudnie dziesiątego grudnia, gdy miałem chwilę wolnego czasu, usiadłem wygodnie w swoim fotelu i sięgnąłem po małą stertę czytywanych przeze mnie raz na jakiś czas dzienników sportowych, do których nie miałem sposobności zasiąść wcześniej. Po przewróceniu kolejnej strony parsknąłem śmiechem.

 

– Heh, Hassan? – kręciłem głową z uśmiechem politowania. – Czy ty widzisz to, co ja? – spytałem i pokazałem mojemu agentowi odpowiednią stronę.

 

Ten spojrzał na mnie wymownie.

 

– Aaa, wybacz, zapomniałem, że Ty nie Polak. To kolejny wywiad z naszym "bramkarzem roku według FIFA-y". – tak zwykłem nazywać Adama Stachowiaka po jego ostatnim wyskoku medialnym – Znowu bredzi o karierze w światowej czołówce. Aż będę mu się pilniej przyglądał za tydzień w Łęcznej.

 

– Ludzie kochani, w takim razie ja powinienem zostać teraz baletmistrzem tylko dlatego, że rano pośliznąłem się na tej cholernej zamarzniętej kałuży koło krawężnika, a jedynie dzięki tym wygibasom i piruetom nie wyrżnąłem na tyłek. – odrzekł kręcąc sumiastym wąsem.

 

– Naprawdę nie sądziłem, że kiedyś zbuduję klub naszpikowany gwiazdami światowego formatu. Marzenia się jednak spełniają! Zastanawiam się, kto będzie następny. Ktoś musi być, w tym roku w szatni na drugie śniadanie serwują chyba worek tabletek ecstasy. Tak się właśnie rozlatuje zespół.

 

– Mogę się założyć, że będzie to ktoś z dwójki Wołkow - Biełajew, bo słyszałem, że są coraz wyżej wyceniani, ewentualnie znowu odbije Czechowi.

 

– Założyć... Hmm, dobra, ja za to obstawiam Tiago. Wiele słyszałem już o brazylijskich gwiazdeczkach, a ten do niedawna ładował gol za golem. Zrobimy tak – jeśli któryś z nas przegra, stawia pięć kolejek po najbliższym spotkaniu. Pasuje? – uniosłem brwi zachęcająco.

 

– Haraszo, miszter! – Hassan przybił zakład.

 

– Mówiłem ci już tyle razy, znamy się parę lat, więc zacznij mi wreszcie mówić po imieniu, a nie będziesz wiecznie "misterował". Aha, nie zapomnij się jutro przygotować na wyjazd, w piątek mamy losowanie 1/16 Pucharu UEFA.

 

 

 

W czwartek odbyła się ostatnia kolejka fazy grupowej. W naszej grupie AEK Ateny na pożegnanie z rozgrywkami odniosło swoje pierwsze i jedyne zwycięstwo, pokonując u siebie Austrię Wiedeń 2:1. Natomiast Anderlecht Bruksela dość niespodziewanie zwyciężył Schalke 2:0, jedynie lepszym bilansem bramkowym lokując się przed ŁKS-em. Mogliśmy się zatem poszczycić tym, że byliśmy jedynym zespołem, który strzelił Belgom gola.

 

Grupa F:

1. Anderlecht Bruksela – 9 pkt – 6:1; Awans

2. ŁKS Łódź – 9 pkt – 6:4; Awans

3. Schalke 04 Gelsenkirchen – 7 pkt – 8:3; Awans

4. AEK Ateny – 3 pkt – 2:9

5. Austria Wiedeiń – 1 pkt – 3:8

 

 

Następnego dnia podczas losowania w Zurychu nie było do śmiechu ani mi, ani Hassanowi, ani nikomu z biało-czerwonej części Łodzi. W 1/16 Pucharu UEFA trafiliśmy na cyborga CSKA Moskwa, świętujące właśnie piąty z rzędu tytuł Mistrza Rosji. Łącznie z tym, że pierwszy mecz mieliśmy grać niestety w Łodzi, nasze szanse na sprawienie sensacji oceniałem jako znikome, zwłaszcza, że ŁKS przestawał być zgranym monolitem, a nieustannie dzielił się na megalomańskie indywidualności.

 

Puchar UEFA, 1/16 finału:

– ŁKS Łódź vs. CSKA Moskwa

Odnośnik do komentarza

Zobaczymy. Schalke już zweryfikowało nasze możliwości w Pucharze UEFA. Jeśli zawodnicy nie wystraszą się moskwian, może nie być tak źle.

 

--------------------------------------

 

Siedemnastego grudnia rozgrywaliśmy nasz ostatni zaległy mecz, a jednocześnie oficjalnie zamykała się runda jesienna Orange Ekstraklasy. Jechaliśmy w to samo miejsce, w którym skompromitowaliśmy się w Pucharze Polski, a więc do Łęcznej. Z rezerw na zastępstwo kontuzjowanego Pawła Rogowskiego musiałem wyciągnąć Jurija Aleksiejewa, który miał tym samym okazję zadebiutować w pierwszym zespole od razu w wyjściowym składzie.

 

I tym razem wiele się działo przy alei Jana Pawła II. Po kwadransie obwąchiwania Kowal sfaulował w szesnastce Piskariewa, a Kaźmierczak pokazał, że w kwestii rzutów karnych daleko mu do Tarachulskiego i jego strzał w środek bramki nie sprawił problemu Załusce. W tej sytuacji nie zdziwiłem się, gdy cztery minuty później Sędziak rozegrał piłkę na naszej połowie, po czym sam niepilnowany pobiegł w pole karne, by spokojnie zgasić dośrodkowanie i wbić nam otwierającego wynik gola.

 

Byłem pewien, że znowu zaczyna się nasz pokaz, ale kolejną chwilę później debiutujący Aleksiejew zagrał z lewego skrzydła do Tiago, który następnie efektownie okiwał Dudę, ruszył do przodu i strzałem z ostrego kąta wreszcie pokonał coraz pewniejszego dotąd Załuskę. W doliczonym czasie pierwszej połowy drugi rzut karny wieczoru podarował nam Kowal faulem na Tiago, do jedenastki raz jeszcze podszedł Kaźmierczak, znowu (!) trafił w bramkarza, tyle że tym razem piłka szczęśliwie wróciła pod nogi Przemka, a leżący na murawie Załuska nie sięgnął już dobitki.

 

Mimo to gra naszego kapitana nie do końca mi się podobała, dlatego w przerwie uznałem, że w tym przypadku brak nagrody będzie odpowiednią karą, i okazało się to dobrym motywacyjnym kopem. Tuż po wznowieniu gry Kaźmierczak zabawił się przed szesnastką z dwoma rywalami, po czym zuchwałym rogalem zaskoczył zdezorientowanego golkipera. W 51. minucie Aleksiejew po wybiciu spod bramki rywali przeskoczył Marciniaka, a piłka trafiła do urywającemu się obrońcy Piskariewa, który dostrzegł, że Załuska wyszedł na jedenasty metr i przelobował go strzałem bez przyjęcia. Nie dziwiłem się, że w ostatnim czasie o Leonida dopytywało mnóstwo rosyjskich klubów. W 69. minucie Tiago po raz kolejny ośmieszył Dudę wkręcając go w murawę, zaś silne uderzenie na dalszy słupek okazało się ponad siły bramkarza. Z 1:5 nie było już dla Górnika powrotu.

 

Ostatni kwadrans gospodarze grali w osłabieniu po tym, jak sfrustrowany Janicki popchnął bez piłki Aleksiejewa, a później Stachowiak po raz kolejny musiał się popisać, wobec swoich zapewnień prasowych popadając w coraz większą śmieszność – w 82. minucie nasza obrona zlekceważyła Czarneckiego, a młody napastnik, nie mający jeszcze zdobytego gola, kompletnie się spalił, strzelił bardzo słabo, a Adam i tak wpuścił tę piłkę do siatki. "Znów dziś przeszła ooooboooook mnieee...". Z naszej strony problemu z emocjami nie miał 17-letni Wróblewski, który dwie minuty później kropnął nie do obrony po wyplutym przez Załuskę strzale Kaźmierczaka, zaliczając pierwsze trafienie w barwach ŁKS-u. A skoro o naszym kapitanie wspomniałem, tuż przed końcem skompletował hat-tricka, po wrzutce Aleksiejewa przeskakując Gęsickiego, zaś wynik końcowy brzmiał 7:2. Po meczu Przemek podziękował mi za moje odpowiednie reakcje oraz pochwalenie go za świetny występ, a klęska z Pucharu Polski została bezlitośnie pomszczona.

17.12.2014, Stadion przy al. Jana Pawła II, Łęczna, widzów: 6565

OE (20/30) Górnik Łęczna [11.] - ŁKS Łódź [2.] 2:7 (1:2)

 

15' P. Kaźmierczak (Ł) nw.rz.k.

19' D. Sędziak 1:0

25' Tiago 1:1

45+1' P. Kaźmierczak (Ł) nw.rz.k.

45+1' P. Kaźmierczak 1:2

47' P. Kaźmierczak 1:3

51' L. Piskariew 1:4

69' Tiago 1:5

76' M. Janicki (G) czrw.k.

82' R. Czarnecki 2:5

84' Ł. Wróblewski 2:6

89' P. Kaźmierczak 2:7

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 8, Lucas 8, R.Antonow 8, M.Rodionow 9 – K.SimiejonowŻK 9 (79' P.Klepczarek 6)), M.Zawadzki 8 (66' A.Aleksandrow 7), P.Kaźmierczak ŻK 10, J.Aleksiejew 10 – L.Piskariew 9 (72' Ł.Wróblewski 7), Tiago 10

 

GM: Przemysław Kaźmierczak (DP, ŁKS Łódź) - 10

Odnośnik do komentarza

Trzy dni po świętach graliśmy pierwszy zimowy sparing, a zarazem ostatni mecz w roku. RKS Radomsko nie postawił nam zbyt dużego oporu, i choć otworzyli wynik po golu Zawadzkiego z 19. minuty, później trzy trafienia Nowackiego, Piskariewa, a w drugiej połowie Tiago zapewniły nam zwycięstwo 3:1. Później spokojnie można było udać się na sylwestra, gdyż następną grę kontrolną mieliśmy zaplanowaną na piątego stycznia, a do tego czasu nawet najcięższy kac nie ma prawa przetrwać.

27.12.2014, Stadion przy ul. Brzeźnickiej, Radomsko, widzów: 260

TOW RKS Radomsko [NL] - ŁKS Łódź [OE] 1:3 (1:2)

 

19' T. Zawadzki 1:0

25' M. Nowacki 1:1

29' L. Piskariew 1:2

61' Tiago 1:3

 

 

Orange Ekstraklasa 2014/15, runda jesienna:

 

fda17b090b3e3448.jpg

 

 

 

 

Grudzień 2014

 

Bilans (ŁKS Łódź): 3-0-1, 16:5

Orange Ekstraklasa: 2. [-2 pkt do Wisły Kraków, +8 pkt nad Odrą Wodzisław]

Puchar UEFA: 1/16 finału (vs. CSKA Moskwa)

Puchar Polski: –

Finanse: 4,6 mln euro (+3,56 mln. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (23)

Asysty: Tiago (9)

 

Bilans (Rosja): 0-0-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-3 pkt do Szkocji, +3 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [+8 pkt]

Francja: Olympique Marsylia [+1 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+8 pkt]

Niemcy: Schalke 04 Gelsenkirchen [+0 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+2 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+6 pkt]

Włochy: AC Milan [+5 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisław Kraków, grupa A, 0:0 z Benficą Lizbona; out

 

Puchar UEFA:

- ŁKS Łódź, 1/16 finału, vs. CSKA Moskwa

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1349], 2. Anglia [1318], 3. Brazylia [1310], ..., 21. Polska [663], ..., 34. Rosja [644]

Odnośnik do komentarza

Piątego stycznia, z uzupełnionymi płynami i deficytami tego, co wypłukane w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, jechaliśmy do Głogowa na pierwsze rozbieganie w nowym, 2015 roku, moim dziewiątym w karierze. Spotkanie nie było prowadzone w szybkim tempie, nie było takiej potrzeby, w bramce dobrze spisał się Socha, który był coraz bliższy wygryzienia naszego "bramkarza roku według FIFA-y", a dwoma trafieniami tego dnia obdzielili się Piskariew z Kawą.

05.01.2015, Stadion przy ul. Stwosza, Głogów, widzów: 88

TOW Chrobry Głogów [2L] - ŁKS Łódź [OE] 0:2 (0:1)

 

10' L. Piskariew 0:1

66' J. Kawa 0:2

 

 

Przez cały tydzień poprzedzający kolejną grę kontrolną ŁKS nie był spokojnym miejscem na piłkarskiej mapie Polski. Najpierw jednego dnia musiałem zajmować stanowisko wobec medialnych spekulacji dotyczących rychłych ofert względem Pawła Rogowskiego i, o dziwo, Aleksandrowa, który zdołał rozegrać raptem dwa oficjalne spotkania w barwach Rycerzy wiosny, z całą stanowczością stwierdzając, że potencjalni kupcy powinni trzymać ręce z dala od naszych wschodzących gwiazd.

 

Później puszący się w rezerwach Wojtal w obłędzie rozprawiał z mediami, jak to pięknie byłoby wygrać na świecie wszystko, co się da, i jak to on nie mógłby tego dokonać. Jednakże nie interesowało mnie zbytnio to, co sobie roił w głowie, bo mówił już właściwie zza drzwi.

 

Siódmego stycznia odbyła się gala UEFA-y, na której przyznawano nagrody dla najlepszych zawodników Starego Kontynentu ubiegłego roku. W kategorii bramkarzy zwyciężył golkiper Milanu Francisco Guillermo Ochoa, zostawiając za sobą Ikera Casillasa z Realu Madryt i Gianluigi Buffona z Juventusu. Nie mogłem się nadziwić, dlaczego laureatem tej nagrody nie został Adam Stachowiak, przecież taką gwiazdę grzech pomijać w tak prestiżowym głosowaniu!

 

Wreszcie na koniec Przemysław Pitry po raz drugi w ostatnim czasie nie raczył zjawić się na treningu, żegnając się z dwutygodniową pensją, a także będąc coraz bliżej definitywnego pożegnania z drużyną.

 

A 14 stycznia przyjeżdżała do nas ekipa Worskla Połtawa z Ukrainy. Nasza pierwsza konfrontacja z zespołem zza wschodniej granicy wypadła bardzo pomyślnie, zaś Piskariew pokazał, że drzemie w nim niemały potencjał na jednego z lepszych napastników ŁKS-u. Leonid wbił gościom dwa gole, przez cały czas będąc jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników w biało-czerwonym trykocie, a to oznaczało, że Tarachulski musiał poważnie przemyśleć swoje postępowanie, które tak naprawdę prowadziło go w ślepy zaułek. Już tylko dwa sparingi dzieliły nas do pierwszego meczu 1/16 finału Pucharu UEFA.

14.01.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 477

TOW ŁKS Łódź [POL] - Worskla Połtawa [uKR] 2:0 (1:0)

 

17' L. Piskariew 1:0

46' L. Piskariew 2:0

Odnośnik do komentarza

Jak co roku, tak i tej przerwy zimowej obowiązkowym punktem przygotowań do rundy wiosennej były małe derby Łodzi, rozgrywane na stadionie Widzewa Łódź. Był to zaskakująco wyrównany pojedynek, rozstrzygnięty dopiero w 90. minucie po strzale głową Pitrego, który nawiasem mówiąc podjął później rozsądną decyzję o zakończeniu kariery na koniec sezonu.

24.01.2015, Stadion przy al. Piłsudskiego, Łódź, widzów: 634

TOW Widzew Łódź [NL] - ŁKS Łódź [OE] 0:1 (0:0)

 

90' P. Pitry 0:1

 

 

Kilka dni po spotkaniu przypomniałem sobie, że czwartego lutego wraz z reprezentacją Rosji mieliśmy grać wyjazdowy mecz towarzyski z Rumunią, gdy przyszedł do mnie rutynowy faks z prośbą o ogłoszenie powołań na tenże mecz. Z dotychczasowej kadry na zgrupowaniu nie mógł zjawić się kontuzjowany Aleksiej Bieriezucki, który leczył skręconą kostkę. Reszta kadrowiczów była w niezłej formie.

 

 

Bramkarze:

– Igor Akinfiejew (28 l., BR, AS Roma, 75/0);

– Dimitrij Komicz (30 l., BR, Spartak Moskwa, 1/0);

– Igor Kuzniecow (23 l., BR, Dynamo Kijów, 5/0).

 

Obrońcy:

– Aleksiej Bugajew (33 l., LB, O Ś, Tom Tomsk, 24/0);

– Wasilij Bieriezucki (32 l., O PŚ, CSKA Moskwa, 71/2);
– Andriej Komarow (22 l., O Ś, CSKA Moskwa, 2/0);

– Jurij Lebiediew (27 l., O Ś, Lokomotiw Moskwa, 28/1);
– Aleksiej Trofimow (23 l., O Ś, Inter Mediolan, 16/2);

– Sergiej Żukow (24 l., O Ś, Werder Brema, 37/1);

– Aleksiej Wasilienko (24 l., O/DBP L, OP L, Lokomotiw Moskwa, 16/0);

– Aleksandr Aniukow (32 l., O/DBP/P P, VfB Stuttgart, 50/2);

– Aleksandr Dmitriew (22 l., O/DBP/P P, Parma, 4/0).

 

Pomocnicy:

– Wasilij Gadijew (24 l., DP, FC Barcelona, 31/0);

– Aleksandr Karitomow (31 l., OP PL, Tom Tomsk, 19/2);

– Dimitrij Kokłow (22 l., OP PŚ, SC Freiburg, 9/2);

– Igor Nikitin (23 l., OP PLŚ, FC Moskwa, 3/0);

– Anatloij Gierk (30 l., OP PŚ, N, Dynamo Kijów, 19/4);

– Igor Stiepanian (23 l., OP LŚ, Besiktas Stambuł, 6/0);

– Jurij Żyrkow (31 l., OP L, CSKA Moskwa, 58/2);

– Konstantin Zinowjew (23 l., OP LŚ, CSKA Moskwa, 15/2);

– Diniar Biljaletdinow (29 l., OP Ś, Werder Brema, 63/7).

 

Napastnicy:

– Aleksandr Kierżakow (32 l., N, Manchester City, 89/34);

– Jewgienij Łucenko (27 l., N, Dynamo Kijów, 23/14);

– Anton Nikołajew (21 l., N, Inter Mediolan, 8/2);

– Aleksandr Siaługin (26 l., N, Szachtar Donieck, 6/2);

– Dimitrij Syczew (31 l., N, CSKA Moskwa, 72/27).

Odnośnik do komentarza

Na początku lutego udało mi się w końcu opchnąć Wasila Ognjanowowa, który już nie miał żadnych szans na występy w pierwszym zespole, z resztą żadnego fana futbolu, który choć trochę uważniej śledził losy mojej drużyny, nie mogło to dziwić. Na Bułgara skusił się ostatecznie Górnik Polkowice, wykupując go za 12 000 euro (40%). Wasil był sprowadzony do Łodzi za 5 000 euro, więc jeżeli na boisku zwykle bardziej nam szkodził niż pomagał, przynajmniej ta kwota zwróciła się z nawiązką.

 

Na ostatni zimowy sparing już osobiście wybrałem niemiecką drużynę Pfullendorf, która jeszcze niedawno grywała w Regionallidze – żadnego klubu z wyższej klasy rozgrywkowej nie sposób było namówić na 90 minut gry towarzyskiej. Tym razem nieco lepiej zaprezentowali się zmiennicy, czego dowodzi fakt, że dwa z trzech goli zdobyli właśnie oni – oprócz trafienia Tiago, po golu wbili Niemcom Pitry i Simiejonow. Goście jednakże pierwsi objęli prowadzenie po strzale Reynoso, ale nasza przewaga nie podlegała dyskusji. Morale w drużynie przed ciężkim dwumeczem z CSKA było bardzo zadowalające.

02.02.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 459

TOW ŁKS Łódź [POL] - SC Pfullendorf [GER] 3:1 (0:0)

 

50' J. Reynoso 0:1

63' P. Pitry 1:1

68' Tiago 2:1

90+2' S. Mironow 3:1

 

 

 

Styczeń 2015

 

Bilans (ŁKS Łódź): 0-0-0, 0:0

Orange Ekstraklasa: 2. [-2 pkt do Wisły Kraków, +8 pkt nad Odrą Wodzisław]

Puchar UEFA: 1/16 finału (vs. CSKA Moskwa)

Puchar Polski: –

Finanse: 4,31 mln euro (+3,28 mln. euro)

Gole: Piotr Tarachulski (23)

Asysty: Tiago (9)

 

Bilans (Rosja): 0-0-0, 0:0

Eliminacje Mistrzostw Europy: Dziewiąta Grupa, 2. [-3 pkt do Szkocji, +3 pkt nad Polską]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Newcastle [+4 pkt]

Francja: Bastia [+2 pkt]

Hiszpania: FC Barcelona [+6 pkt]

Niemcy: Schalke 04 Gelsenkirchen [+3 pkt]

Polska: Wisła Kraków [+2 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+6 pkt]

Włochy: AC Milan [+1 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

- ŁKS Łódź, 1/16 finału, vs. CSKA Moskwa

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Holandia [1439], 2. Anglia [1330], 3. Brazylia [1269], ..., 31. Rosja [635], 32. Polska [630]

Odnośnik do komentarza

Wpieprzanie rąk w kadrowe sprawy przez klubowych menedżerów zaowocowało tym, że do meczu towarzyskiego z Rumunią podchodziliśmy bez ani jednego lewego obrońcy w składzie, co zmusiło mnie do cofnięcia do tej roli skrzydłowego Zinojewa. W bramce wyjątkowo od początku zaczął Kuzniecow, w środku pola dowołany za kontuzjowanego BIljaletdinowa Gołyszew, a w ataku dałem spokój zmęczonemu Kierżakowowi, wystawiając duet Saługin - Łucenko.

 

Gospodarze przystępowali do meczu z jednobramkowym handicapem – bezpośrednio po rozpoczęciu spotkania błyskawicznie straciliśmy piłkę, naszym prawym skrzydłem ruszył Mitea, po jego centrze strzał głową Predy instynktownie odbił do boku Kuzniecow, ale śnięty Żukow pozwolił Cojocaru na spokojną dobitkę.

 

I na tym można by poprzestać, bo resztę spotkania żałośnie przespaliśmy, wszelkie dośrodkowania zgarniali rumuńscy obrońcy, uderzenia napastników wędrowały na górne rzędy trybun, a zawrotna liczba trzech celnych strzałów, jakie wyjątkowo oddaliśmy przez 90 minut, omal nie pozbawiła Tabarcea'y głowy wraz z kręgosłupem, który w nagrodę za męskie znoszenie bólu otrzymał nagrodę dla gracza meczu.

 

Z taką grą ciężko było jednak wierzyć nawet w baraże o awans na EURO, a problem Sbornej, przez który brakowało Rosjan na dwóch ostatnich turniejach, musiał być o wiele poważniejszy i trudniejszy do zidentyfikowania.

04.02.2015, Lia Manoliu, Bukareszt, widzów: 44 376; TV

TOW Rumunia [33.] - Rosja [31.] 1:0 (1:0)

 

1' S. Cojocaru 1:0

43' G. Tamas (ROM) ktz.

 

Rosja: I.Kuzniecow 6 (46' I.Akinfiejew 7) – W.Bieriezucki 7, A.Bugajew 6 (56' A.Trofimow 7), S.Żukow 6 (46' J.Lebiediew 7), K.Zinojew 6 – A.Karitonow 6 (72' I.Nikitin 6), A.Gołyszew 8, D.Kokłow ŻK 7, J.Żyrkow 6 – J.Łucenko 6 (72' D.Syczew 6), A.Saługin ŻK 6 (46' A.Gierk 7)

 

GM: Andrei Tabarcea (BR, Rumunia) - 8

Odnośnik do komentarza

Przemysław Pitry po raz trzeci opuścił trening, wspominając wcześniej, że jest rozczarowany tym, w jaki sposób jego kariera dobiega końca. Przyznałem mu rację przy wlepianiu sankcji wstrzymania dwutygodniowej pensji, potwierdzając, że jego zachowanie faktycznie jest bardzo rozczarowujące. Później zaś skupiałem się tylko na przygotowaniu drużyny do pierwszego meczu z CSKA Moskwa. Na to spotkanie zdecydowałem wyjątkowo przywrócić z rezerw pyszałka Wojtala, gdyż tym razem potrzeba było doświadczenia na lewym skrzydle.

 

Naszpikowana reprezentantami Sbornej ekipa CSKA miała rozegrać z nami sparingowy dwumecz przed starciami w 1/8 finału, ale ku zaskoczeniu ekspertów nie zagraliśmy złego spotkania. W okolicach dziesiątej minuty przytomnym wybiciem rozpoczęliśmy nawet akcję dwóch na samego Gołubiewa, ale młody Piskariew niepotrzebnie holował piłkę do linii końcowej, w efekcie czego jego kiepską, marnującą okazję wrzutkę pewnie wyłapał bramkarz. Niestety krótko przed półgodziną Dudu Cearense zagrał przed nasze pole karne do Krasicia, którego strzał po ziemi do siatki pod ręką w swoim stylu wpuścił Stachowiak.

 

W przerwie za niezbyt produktywnego Piskariewa po raz pierwszy od dłuższego czasu wszedł Tarachulski, a po chwili zdobyliśmy nawet gola po długim przerzuceniu za obrońców, tyle tylko, że sędzia odgwizdał Tiago bardzo wątpliwego spalonego. W samej końcówce mieliśmy naprawdę niepowtarzalną okazję do wyrównania, gdy Wasilij Bieriezucki sprokurował rzut karny w 82. minucie. Do piłki podszedł Tarachulski, który z jedenastu metrów jeszcze nigdy się nie pomylił, ale teraz strzelił słabiutko, w środek bramki, podarowując Gołubiewowi wyróżnienie dla gracza meczu. Na koniec jeszcze tylko Holub posłał futbolówkę w trybuny z obiecującej pozycji, i zgodnie z przewidywaniami ponieśliśmy porażkę, praktycznie kończąc występy w Pucharze UEFA.

12.02.2015, Stadion przy al. Unii, Łódź, widzów: 24 904; TV

PU 1/16 F (1/2) ŁKS Łódź [POL] - CSKA Moskwa [RUS] 0:1 (0:1)

 

29' M. Krasić 0:1

83' P. Tarachulski (Ł) nw.rz.k.

 

ŁKS Łódź: A.Stachowiak 7 – T.Butkus 8, J.Biełajew 7, Lucas 6, M.Rodionow 7 – M.Nowacki 7, M.Zawadzki 7 (79' J.Holub 6), P.Kaźmierczak 7, G.Wojtal 7 – L.Piskariew 6 (46' P.Tarachulski 6), Tiago 6 (69' Ł.Wróblewski 6)

 

GM: Walentin Gołubiew (BR, CSKA Moskwa) - 8

Odnośnik do komentarza

Przed naszym pożegnalnym meczem z Pucharem UEFA przeprowadziłem kilka zmian w składzie. Przede wszystkim do bramki wszedł Grzegorz Socha, spychając celebrytę Stachowiaka na ławkę, Antonow zastąpił Lucasa, w Łodzi został Tarachulski, który bardzo mi podpadł spieprzonym rzutem karnym, do tego Wojtal, który nie zrobił jednak żadnej różnicy, wrócił do rezerw.

 

Z jednej z tych zmian mogłem być bardzo zadowolony – Socha rewelacyjnie spisywał się w bramce, bronił absolutnie wszystko, bo od strzałów z dystansu, które Adam z pewnością wpuszczałby do bramki, aż po sytuacje sam na sam, na przykład gdy w jednej z nich zatrzymał szarżującego Vagnera Love. To właśnie Grześkowi zawdzięczaliśmy zero z tyłu. Ale cóż z tego, skoro graliśmy też na zero z przodu? Musieliśmy zdobyć gola nie tracąc żadnego, by doprowadzić do dogrywki, ale jako że w tych zawsze wypadaliśmy blado, potrzeba nam było dwóch trafień. Niestety, chociaż zwłaszcza w drugiej połowie solidnie cisnęliśmy CSKA, a przeprowadzane przez nas akcje były naprawdę groźne, nasza porażająca niedokładność poskutkowała tym, że przez cały mecz nie oddaliśmy nawet strzału w światło bramki. Najbardziej zirytował mnie Piskariew, gdy kwadrans przed końcem meczu dzięki naszemu rozpaczliwemu już atakowi znalazł się w doskonałej sytuacji, tyle że jego "strzał" był bliski przejścia nie tyle ponad bramką, co po prostu ponad trybunami stadionu Dynamo.

 

Zgodnie z moimi przewidywaniami, w żadnym ze spotkań dwumeczu awans CSKA ani przez moment nie był zagrożony i mimo wszystko na własne życzenie odpadliśmy z dalszej gry. A rywale byli tego wieczoru naprawdę do ogrania.

19.02.2015, Dynamo, Moskwa, widzów: 23 880; TV

PU 1/16 F (2/2) CSKA Moskwa [RUS] - ŁKS Łódź [POL] 0:0 [aggregate: 1:0]

 

54' D. Syczew (CSKA) ktz.

90' I. Olić (CSKA) ktz.

 

ŁKS Łódź: G.Socha 7 – T.Butkus 6, J.Biełajew ŻK 8, R.Antonow ŻK 8, M.Rodionow 7 – M.Nowacki 6, M.Zawadzki 7, P.Kaźmierczak ŻK 7 (69' A.Aleksandrow 7), P.Rogowski ŻK 6 – L.Piskariew 6 (76' Ł.Wróblewski 6), Tiago 6 (62' A.Wołkow 6)

 

GM: Jewgienij Biełajew (O Ś, ŁKS Łódź) - 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...