Skocz do zawartości

Życie na krawędzi


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

9.04.2016

 

Mecz czterdziestej pierwszej kolejki rozegramy na własnym terenie i naszym przeciwnikiem będzie Wycombe. Szalenie ważny wieczór, bowiem nasz rywal znajduje się ledwie pozycję przed nami i ma punkt przewagi. Jeśli wygramy, to będziemy walczyć do upadłego, jeśli zremisujemy też jeszcze nie będzie tragedii, ale przegrać nie możemy. Zawodnicy doskonale o tym wiedzą co do nich dzisiaj należy i mają ochotę dobrze zagrać. Ja liczę na trzy punkty i przybliżenie się do strefy barażowej!

 

Skład:

K. Briceno, M. Vermijl, M. Riley, R. Cairo, T. Blackett, T. McDonnell, M. McCarthy, L. Moult, C. Park, C. Beckham, P. Henriksson

 

To, że stawka jest bardzo wysoka, dało się odczuć już przed meczem. Jeśli chodzi o widowisko? Nie było nawet milimetra odpuszczania. Nikt się nie oszczędzał, a futbolówka latała od nogi do nogi w szaleńczym tempie. Kibice zgromadzeni na Croft Park byli świadkami fantastycznego widowiska! Pewnym ułatwieniem dla nas, miała być czerwona kartka dl jednego z rywali, którą dostał po trzydziestu minutach gry. Mało brakowało, a pierwsza odsłona zakończyłaby się bezbramkowym remisem. Mówię mało, bowiem w samej końcówce doliczonego czasu gry, do siatki rywali trafił Henriksson, co dało nam bardzo ważne prowadzenie, a rywalom potężny cios w przeponę. Gol do szatni może podciąć im skrzydła i nie będą już tak skorzy do walki, albo wręcz odwrotnie... Czas mijał, goście dwoili się troili ale bardziej przypominało to miotanie się gówna w przeręblu, niż dobrą grę. Kiedy zabrzmiał ostatni gwizdek, byłem po prostu wniebowzięty. Wygrana nad bezpośrednim rywalem smakuje wyśmienicie!

 

npower League 1 [41/46]

stadion: Croft Park w Blyth, 5400 widzów

[8] Blyth - [7] Wycombe

1:0 [Pentti Henriksson 45'+2]

mom: Marnick Vermijl "7.6"

Odnośnik do komentarza

@ Dziękować! Nakurwiam jak mam czas, a że teraz przypiliło mnie do łóżka, to czasu jest masa...

 

13.04.2016

 

Sytuacja w lidze przed czterdziestą drugą kolejką zrobiła się arcyciekawa. Ostatnie zwycięstwo wywindowało nas na siódmą lokatę i w tej chwili ostatnia ekipa, która ma miejsce w barażach ma tyle samo punktów, co my! Ze Swindon przegrywamy bilansem bramek, ale to my w garści mamy asa, zwanego inaczej zapasowym spotkaniem. No właśnie, dzisiaj rozegramy zaległy mecz z Crystal Palace, gdzie w przypadku wygranej, możemy awansować nawet na piątą lokatę. Oczywiście będzie bardzo ciężko, dlatego bardziej skupię się na uzyskaniu jakichkolwiek punktów. Remis również ulokuje nas w upragnionej strefie, ale my chcemy więcej. Nagle pojawia się też szansa nawet i bezpośredniego awansu, bowiem druga drużyna w tabeli, w tej chwili ma ledwie siedem oczek przewagi. Zatem chłopaki, do dzieła!

 

Skład:

K. Briceno, M. Vermijl, M. Riley, R. Cairo, T. Blackett, T. McDonnell, M. McCarthy, L. Moult, C. Park, C. Beckham, P. Henriksson

 

Gdybym był totalnym laikiem, który przyszedł na mecz z ulicy, to bym powiedział, że Blyth gra przeciwko jakimś amatorom. Zespół Crystal Palace dawał ogrywać się w dziecinny sposób, czego zupełnie nie przypuszczałem. Gdy jednak jest za dobrze, coś zawsze musi stanąć na przeszkodzie i dzisiaj tą barykadą była postać bramkarza. Golkiper przyjezdnych dwoił się i troił i przed przerwą gola nie wpuścił. Szkoda, że nie udało nam się potwierdzić tak ogromnej przewagi, bowiem już po tej odsłonie spotkania moglibyśmy mieć rekordowo wysokie prowadzenie. Tak jest tylko remis... Po zmianie stron, zmieniło się też oblicze obu ekip. Teraz to goście atakowali i robili to w całkiem mądry sposób. Szkoda, oczywiście tylko dla nich, że w 65 minucie za bardzo się otworzyli, z czego skorzystał Henriksson. Pech chciał, że bramkę uznano komuś innego i oznaczono ją jako samobójczą. Objęte prowadzenie niezmiernie mnie uradowało. Wiem, że do końca spotkania jeszcze prawie pół godziny, ale już teraz zacząłem snuć spisek, jak zaatakować miejsce dające awans bezpośredni. Marzenia prysły jednak jak bańska mydlana na dziesięć minut przed końcem. Błąd środka defensywy i już mamy remis. Oliwy do ognia dodał jeszcze swoją bierną postawą Briceno, który mocno pracuje na angaż w innym klubie po sezonie. Wydawało się, że remis utrzyma się do końca, jednak nic bardziej mylnego. W ostatnich sekundach regulaminowego czasu spotkania, najwyżej do dośrodkowania z rzutu wolnego wyskoczył Riley. To jest właśnie ten element, dlaczego tego zawodnika spośród środkowych obrońców uważam za najlepszego. Kto wie, czy ten gol nie był na wagę awansu! Brawa! Wygrywamy bardzo trudny mecz i automatycznie zwiększamy swoje szanse na końcowy sukces!

 

npower League 1 [42/46]

stadion: Croft Park w Blyth, 4944 widzów

[7] Blyth - [9] Crystal Palace

2:1 [Joe Oastler 65'(sam), Martin Riley 89' - Lucky Musa 81']

mom: Martin Riley "8.2"

Odnośnik do komentarza

16.04.2016

 

Czterdziesta trzecia kolejka zaprowadziła nas do Coventry. Miejscowa ekipa zajmuje dopiero dziewiętnaste miejsce, ale pozostanie na tym szczeblu na kolejny rok, ma już raczej pewne. Wątpię, żeby przegrała wszystkie mecze, a jednocześnie ekipy będące za nią je wygrywały. Pojedynek jednak, jak każdy inny. Z pewnością muszę ostrzec podopiecznych przed zlekceważeniem przeciwnika, bowiem to może okazać się zabójcze. Po ostatnim, dość szczęśliwym zwycięstwie nad Crystal Palace, awansowaliśmy na piąte miejsce. Do drugiego Millwall tracimy cztery punkty i mamy mizerny bilans bramkowy, ale jeszcze nie wszystko stracone. Jedziemy po kolejną wiktorię!

 

Skład:

K. Briceno, M. Vermijl, M. Riley, R. Cairo, T. Blackett, T. McDonnell, M. McCarthy, L. Moult, C. Park, C. Beckham, P. Henriksson

 

Siedem minut, dokładnie tyle czasu wytrzymała moja defensywa w tym spotkaniu. Fatalnie się to rozpoczyna, bowiem mieliśmy ze spokojem wygrać, a tymczasem musimy od samego starty nadrabiać zaległości. W pierwszej odsłonie nie działo się już nic ciekawego. Mecz ogólnie należał do bardzo nudnych, dlatego też w szatni na zawodników czekało piekło. Musiałem interweniować, by piłkarze doprowadzili chociaż do remisu. Utrata wszystkich punktów sporo by nas kosztowała... Po godzinie było niestety 2:0. Fatalny błąd Briceno, który wypuścił lekką piłkę z rąk, pozwolił rywalom dobić ją za linię bramkową. Coś jeszcze próbowaliśmy i nawet gola strzelił Riley. Tyle tylko, że niefrasobliwość jego kolegów była na tyle duża, że marnowali oni kolejne, dogodne okazje. Ponownie pojawia się zatem problem ze skutecznością. Gdyby nie to, ten mecz wygralibyśmy w cuglach a tak... Szkoda gadać! Ostatnia minuta doliczonego czasu gry i trener Blyth schodzi do szatni. Nie chciałem czekać na końcowy gwizdek, tylko już szykowałem ostrą reprymendę. Byłem już kilka dobrych metrów od ławki trenerskiej, kiedy usłyszałem szaloną radość. Nie wiedziałem, co ona oznaczała, bowiem równie dobrze arbiter mógł zakończyć spotkanie i ta radość mogła być efektem wygranej gospodarzy. Nie wróciłem się i chyba popełniłem błąd...

 

npower League 1 [43/46]

stadion: The Ricoh Arena w Coventry, 9133 widzów

[19] Coventry - [5] Blyth

2:2 [Gary McSheffrey 7', Yacine Abdessadki 62' - Martin Riley 77' 90'+2]

mom: Martin Riley "9.1"

Odnośnik do komentarza

23.03.2016

 

Jeżeli jest ktoś, kogo mamy się bać, to jesteśmy to właśnie my. Obawa przed samym sobą, przed słabą formą, marnowaniem kolejnych sytuacji, czy też babolami defensywy. Z tym wszystkim przyjdzie się mi zmierzyć w ostatnich trzech spotkaniach sezonu 2015/16. Choć po ostatnim remisie, najprawdopodobniej bezpowrotnie zatraciliśmy szansę na uzyskanie bezpośredniego awansu, to jednak nudą wiać nie będzie. Rywale wciąż depczą nam po piętach, chcąc samemu sobie zapewnić miejsce w barażach. Tak naprawdę liczą się jeszcze dwie, może trzy ekipy, na które musimy uważać. Możemy jednak uniknąć problemów, jeśli sami rozwiążemy swoje problemy w należyty sposób. Pierwszym takowym będzie drużyna Burton, aktualnie plasująca się na dziewiętnastym miejscu w tabeli. Już przed tygodniem Coventry udowodniło, że na każdego trzeba uważać, a jak będzie dziś?

 

Skład:

K. Briceno, M. Vermijl, M. Riley, R. Cairo, T. Blackett, T. McDonnell, M. McCarthy, P. Henriksson, C. Park, C. Beckham, L. Moult

 

Na własnym terenie chlubiliśmy się bardzo dobrymi wynikami. Mało kto tutaj przyjechał i zdołał wywieźć komplet punktów. Swoi kibice nieśli nas za każdym razem do walki i podnosili na duchu w trudnych momentach. Nie zabrakło tego również i dziś... Końcówka kolejnego, morderczego sezonu i jak zwykle - najważniejsze rozstrzygnięcia. Teoretycznie tego dnia nie mogliśmy pozwolić sobie na wpadkę, ale przebieg gry wskazywał na problemy. Nie umiemy wykorzystać dogodnych okazji, a nawet sytuacje sam na sam sprawiają nam trudność. Widać, że znów dopadł nas dołek, ale musimy sobie z tym poradzić. Choć byliśmy murowanym faworytem, to jednak w pierwszej odsłonie nic nie zdziałaliśmy i do szatni schodziliśmy z bezbramkowym remisem na karku. Wielki problem, bowiem każda strata punktów może nas słono kosztować. Zaraz po wznowieniu gry, kolejnego babola popełnia Briceno. Ten zawodnik chyba nie wie, z czym igra! Minuty mijały i w nasze szeregi wkradło się ogromne zdenerwowanie. Zaczęliśmy popełniać proste błędy, które automatycznie kasowały możliwość stworzenia groźnej akcji. Szło nam tak wyśmienicie, że zakończyliśmy ten mecz z kolejną porażką. Ze zniecierpliwieniem oczekiwałem informacji z innych stadionów... Na osłodę, w trzeciej minucie doliczonego czasu spotkania, Blackett dostał kolejny, czerwony kartonik w sezonie...

 

npower League 1 [44/46]

stadion: Croft Park w Blyth, 5109 widzów

[5] Blyth - [19] Burton

0:1 [Tope Obadeyi 49']

mom: Joss Labadie "8.0"

 

Wypadamy poza strefę barażową...

Odnośnik do komentarza

@ Pewnie, tylko kto mi za farbę do włosów i nowe paznokcie zapłaci?

 

30.04.2016

 

Ostatni mecz w kwietniu, to okazja do pojedynku z Colchester. Mamy przeciwko tej ekipie niekorzystny bilans, dlatego dzisiaj planuję go poprawić. Punkty, punkty i jeszcze raz punkty! Potrzebne nam są trzy punkty i nawet nie ma o czym gadać! Tylko tak przedłużymy sobie szansę na wejście do baraży, w innym wypadku będziemy mogli się pakować na wakacje... Rywale znajdują się obecnie na dwudziestej pozycji, ale ostatni czas pokazał, że to nic nie znaczy. Ich walka o utrzymanie i nasza o awans, a więc zapowiada się niezwykle interesujące widowisko. Przynajmniej mam nadzieję, że będzie to można nazwać widowiskiem...

 

Skład:

C. Cropper, M. Vermijl, M. Riley, R. Cairo, A. Gill, T. McDonnell, M. McCarthy, P. Henriksson, C. Park, C. Beckham, L. Moult

 

Niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego te półmózgi zamiast podać, idiotycznie holują futbolówkę tylko po to, by ją stracić. Jest to totalnie bezproduktywne zajęcie, które powoduje tylko utratę sił. Pierwsza odsłona kończy się bezbramkowym remisem, co w znacznym stopniu oddala nas wymarzonego celu... Wielki, ogromny opierdol czekał podopiecznych w szatni. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłem tak wściekły. Latało wszystko, wraz z zawodnikami... Musiałem zareagować i choć zrobiłem to bardzo impulsywnie, nie mam czego żałować. Niech wiedzą, że tutaj się pracuje, albo wypierdala na bruk! Efekt? Dziesięć minut po wznowieniu spotkania, nagle Beckham przypomniał sobie, co do niego należy i w ładny sposób pierw położył golkipera miejscowych, a później skierował łaciatą między słupki. Radość? Jaka radość, jeszcze trzydzieści pięć minut meczu. Kwadrans później na tablicy strzelców pojawia się jeszcze Henriksson i wynik robi się bardziej pewny. Po kolejnych kilku minutach, Fin trafia jeszcze w poprzeczkę, ale przynajmniej widać chęci... Colchester odprawione z kwitkiem. Choć normalnie celowałbym w wynik zdecydowanie wyższy, to chyba jednak nie mogę narzekać. W końcu zdobywamy trzy punkty i osiągamy zamierzony cel! Wisienką na torcie był jeszcze jeden gol, tym razem autorstwa Moulta.

 

npower League 1 [45/46]

stadion: The Weston Homes Community Stadium w Colchester, 4515 widzów

[20] Colchester - [7] Blyth

0:3 [Claudio Beckham 55', Pentti Henriksson 70', Louis Moult 87']

mom: Louis Moult "8.3"

 

1.05.2016

 

Podsumowanie kwietnia

 

Sytuacja w ligach:

 

Anglia: Manchester United [+4] Liverpool

Białoruś: Mińsk [+0] Naftan

Francja: AS Monaco [+4] Olympique Lyon

Hiszpania: Real Madryt [+1] Atletico Madryt

Holandia: Ajax [+1] PSV

Niemcy: Borussia Dortmund [+6] Bayern Monachium

Polska: Legia Warszawa [+7] Wisła Kraków

Włochy: AC Milan [+11] Inter

 

Sytuacja w klubie:

 

Najlepszy strzelec: 18 - 2 zawodników

Najlepszy asystent: 15 - Cameron Park

Najwięcej nagród MoM: 5 - 2 zawodników

Najwięcej żółtych kartek: 12 - 2 zawodników

Najwięcej czerwonych kartek: 3 - Tyler Blackett

Najwyższa średnia: 7,19 Michal Hruby

Stan konta: - 584 tys €

 

Transfery:

 

1. Ahmed Benhamla (19l./Algieria/29/1 U-20) [JS Kabylie -> Al-Ahly] 1,2 mln €

2. Walid Hichri (30l./Tunezja/10/a) [Tours FC -> Club Africain] 775 tys €

3. Adebayo Ezeh (19l./Nigeria/12/0 U-20) [Niger Tornadoes -> Stade Tunisien] 650 tys €

Odnośnik do komentarza

7.05.2016

 

Nadszedł jeden z najważniejszych dni tego sezonu. Przed nami ostatni mecz w lidze, który zadecyduje o naszych losach. Sytuacja jest niebagatelna, bowiem przed startem ostatniej kolejki, nadal nie mamy promocji do strefy barażowej. Znajdujemy się tuż za nią, ale to najlepiej przedstawi wam mini tabela:

 

4. Preston; 80 pkt, +33 bilans bramek

5. Swindon; 79 pkt, +28

6. Doncaster; 77 pkt, +17

...

7. Blyth; 77 pkt, +13

 

Nikt oprócz tych zespołów już się w walce nie liczy. Jedna z tych ekip po dzisiejszym wieczorze pożegna się z marzeniami walki o awans w dodatkowych spotkaniach.

Mecze tej decydującej kolejki prezentują się następująco:

 

[4] Preston - [8] Rochdale

[16] Oxford - [5] Swindon

[6] Doncaster - [23] Bournemouth

[13] Chesterfield - [7] Blyth

 

Sytuacja nie wygląda wiec zachęcająco dla nas, ale powalczymy. My musimy wygrać, ale trzy punkty mogą nie wystarczyć. Pomocne będą bramki, ale tych musimy zdobyć przynajmniej pięć oczywiście przyjmując, że poprzedzające nas Doncaster wygra tylko różnicą jednego gola. Jednak nie ma co się zamartwiać innymi zespołami, najpierw sami musimy wykonać zadanie!

 

W Blyth wszyscy wierzą, że magik pod nazwiskiem Speedy Gonzalez dokona cudów i wywalczy promocję do dodatkowej puli spotkań. Sam oczywiście też o tym marzę, ale zdaję sobie sprawę, że przecież nie wszystko zależy od nas. Gdybyśmy w trakcie całego sezonu zdobyli choć jeden punkt więcej, byłoby znacznie łatwiej. Życie jest jednak okrutne i wciąż podkłada nam pod nogi kłody. Dzisiaj taką kłodą będzie Chesterfield, trzynasty w tabeli zespół, który nie walczy już o nic... Świetną informacją jest powrót do gry przez Hrubego. Choć są to ledwie pierwsze dni po powrocie do treningów, to nie może zabraknąć go w składzie. Drużyna z nim gra o kilka klas lepiej...

 

Skład:

K. Briceno, M. Vermijl, M. Assoumani, R. Cairo, A. Gill, T. McDonnell, M. McCarthy, C. Park, M. Hruby, C. Beckham, L. Moult

 

Mecz od pierwszych sekund trzymał w niesamowitym napięciu. Bardzo ucieszyła mnie informacja, kiedy już w dziesiątej minucie Moult znalazł drogę do siatki Chesterfield. Tak szybko objęte prowadzenie, może nam pomóc w osiągnięciu sukcesu. Co ciekawe, graliśmy dzisiaj zdecydowanie lepiej, niż przez ostatnie kilka spotkań. Podopieczni czuli stawkę! Kolejne minuty pokazały jednak, że na bezpośrednią walkę na bramkowy bilans nie mamy co liczyć. Nie strzelimy przynajmniej pięciu goli w tym spotkaniu, dlatego musieliśmy liczyć na cud i potknięcie się jednego z faworytów pozostałych, interesujących mnie spotkań. Do przerwy utrzymaliśmy ledwie jednobramkową przewagę. W szatni zdecydowałem, że złamię swoje zasady i spojrzę na wyniki innych meczów:

 

Preston - Rochdale 0:1

Oxford - Swindon 1:0

Doncaster - Bournemouth 1:1

 

Póki co jest rewelacyjnie, ale domyślam się, że takie rezultaty mogą nie dotrwać do końcowego gwizdka. W każdym razie nic nie mówiłem swoim zawodnikom, tylko zagrzewałem do dalszej walki o bramki. Zdjąłem też zmęczonego Hrubego, którego zastąpił Henriksson. Zdobycie jeszcze jednego gola, mocno by mnie uspokoiło. Najważniejsze jest wygrać! Presja była jednak tak ogromna, że często zawodnikom brakowało zimnej krwi i uderzali zbyt pochopnie. Dopiero dwadzieścia minut przed końcem, kolejnego gola w sezonie zdobył Beckham. Dwa trafienia różnicy powinny zapewnić nam komplet punktów, ale czy to wystarczy? Czas zbliżał się do końca. Nerwy były jeszcze większe, kiedy na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem Vermijl ujrzał czerwony kartonik. Zawodnicy mieli jednak robić swoje i nawet im nakazałem, że po zakończeniu spotkania mają pozostać na murawie. Sędzia ogłosił koniec sezonu zasadniczego, w naszych szeregach zapanowała wielka niepewność, a ja z prędkością światła odpaliłem smartfona i stronę z wynikami...

 

Doncaster - Bournemouth 1:1

Preston - Rochdale 0:2

Oxford - Swindon 4:0

 

Panowie, muszę wam coś oznajmić... MAMY BARAŻE!!!!

 

npower League 1 [46/46]

stadion: B2Net Stadium w Chesterfield, 8839 widzów

[13] Chesterfield - [7] Blyth

0:2 [Louis Moult 10', Claudio Beckham 70']

mom: Kevin Briceno "8.5" LOL

 

Mini tabela:

 

1. Luton, 104 pkt - awans

2. Charlton, 86 pkt - awans

3. Millwall, 84 pkt - baraże

4. Preston, 80 pkt - baraże

5. Blyth, 80 pkt - baraże

6. Swindon, 79 pkt - baraże

7. Doncaster, 78 pkt

Odnośnik do komentarza

13.05.2016

 

Co to będzie, co to będzie! W mieście aż huczy o kolejnym, fantastycznym sezonie dla ekipy Blyth. Nikt na nich nie stawiał, mówiono że spadnie z hukiem, a tymczasem klub dostał się do baraży, gdzie powalczy o promocję na zaplecze Premiership! Zespół z zadupia, mający obskurwiale mały stadion, posiadający beznadziejne budżety ma życiową szansę. Jak ją wykorzysta i czy w ogóle? Dzisiaj na Croft Park zmierzymy się w pierwszym z dwóch spotkań półfinałowych. Los okazał się szczęśliwy, bowiem dokoptowano nas do zespołu Preston. Jakoś wolałem ich od na przykład Millwall, z którym grało się ciężej. Zawodnicy w pełni zmobilizowani, ale chyba najlepszą informacją jest powrót do pełni zdrowia przez Hrubego. Czeski pomocnik dał Blyth masę dobrego i mam nadzieję, że będzie jednym z głównych bohaterów również i dzisiaj. Jedyny problem jaki mamy, to defensywa. Zawieszeni są dwaj podstawowi zawodnicy, grający na jej bokach, a więc Blackett i Vermijl. Będzie ciężko, ale liczę na magię własnego obiektu, własnych kibiców i genialnego bilansu, który tu osiągnęliśmy. Od samego rana w mieście dało się czuć piłkarsko-bojową atmosferę, która udzielała się nawet tym, którzy na co dzień nie śledzą poczynań zespołu. Tak więc pierwszy półfinał czas zacząć!

 

Skład:

K. Briceno, D. Butterfield, M. Riley, R. Cairo, A. Gill, T. McDonnell, M. McCarthy, C. Park, M. Hruby, C. Beckham, L. Moult

 

Już w czwartej minucie mieliśmy szansę objąć prowadzenie. Wybicie bramkarza dość nieoczekiwanie przejął Moult, jednak nie wytrzymał presji i strzelił poza światło bramki. Szkoda, ale to tylko pokazuje, jak mocno jesteśmy zdeterminowani, by osiągnąć sukces. W ósmej minucie Hruby dośrodkowuje z rzutu wolnego w pole karne i po chwili wybrzmiewa gwizdek sędziego. Pewny ruch ręką pokazuje przewinienie i wskazuje na wapno. Mamy rzut karny! Do piłki podszedł ten, do którego mam pewnego rodzaju zastrzeżenia, ale o tym w podsumowaniu całego sezonu. McDonnell, bo o nim mowa wytrzymał ciśnienie i pewnym uderzeniem obok słupka dał nam prowadzenie. Takiej radości na trybunach jeszcze nie widziałem. Już kilka razy udało nam się awansować o klasę wyżej, jednak wcześniej to nie było aż tak radosne. Teraz po prostu szał pał, wszyscy wiwatują, a przecież to dopiero dziewiąta minuta pierwszego pojedynku! Obie ekipy grały jednak bardzo ostrożnie i z zapowiadanego, wielkiego widowiska nici. Tym bardziej, że na boisku, jeszcze przed trzydziestą minutą cieszyła się tylko jedna ekipa. Moult trafia na 2:0, co powoduje ekstazę. Swięto, jakbyśmy co najmniej wygrali mistrzostwo świata, a przecież droga nadal daleka... Rywale byli bezradni, ale mimo to wykonali jedną, dobrą próbę. Tuż przed przerwą rywalizację o górną piłkę wygrał Burn i zrobiło się niebezpiecznie. Nie w aspekcie tego spotkania, ale całego dwumeczu, bowiem bramki zdobyte na wyjeździe mogą nas zabić. W szatni dostajemy jednak złą wiadomość. Lekarz zabrania dalszej gry McCarthy'emu, oraz ma zastrzeżenia co do Hrubego. Tego pierwszego zastąpiłem Ahmedem, a wobec drugiego wolałem nie ryzykować i wstawiłem Henrikssona. Bardzo bałem się też o boki obrony. Zawodnicy, którzy zwykle siedzieli na ławce, dzisiaj stanęli przed sporym wyzwaniem, ale sobie poradzili. Zarówno Gill, jak i Butterfield byli pewnymi punktami, co pozwoliło mi trochę odetchnąć. Emocje były ogromne, a przy każdej, ofensywnej próbie rywali serce biło mi kilka razy szybciej. Burn - strzelec bramki dla Preston wylatuje z boiska na sześć minut przed końcem spotkania, za brutalny faul na Beckhamie. Nie byłoby to wielce istotne, gdyby nie jeden, mały aspekt. Ta sytuacja miała miejsce w ich polu karnym, za co sędzia po raz drugi tego wieczoru podyktował dla nas jedenastkę. Tym razem po piłki podszedł Beckham i również ze spokojem umieścił ją w siatce. W tej chwili mamy już 3:1, co pozwala optymistycznie zapatrywać się na mecz rewanżowy. To jednak nie koniec. W ostatniej minucie regulaminowego czasu spotkania, Claudio jeszcze raz wyprzedził defensywę Preston i tym razem ulokował futbolówkę między słupkami po akcji, a nie stałym fragmencie gry. Chwilę później arbiter ogłosił zakończenie pierwszej części potyczki. Mecz na domowym obiekcie po raz kolejny pokazał, że tutaj ekipy przeciwne nie mają czego szukać. Osiągamy świetny wynik i chyba można powiedzieć, że jesteśmy jedną nogą w finale baraży!

 

npower League 1, baraże, półfinał [1/2]

stadion: Croft Park w Blyth, 5400 widzów

Blyth - Preston

4:1 [Terry McDonnell 9'(k), Louis Moult 25', Claudio Beckham 85'(k) 89' - Dan Burn 43']

mom: Claudio Beckham "8.7"

Odnośnik do komentarza

17.05.2016

 

Teoretycznie wynik z pierwszego spotkania pozwalał nam na spokojne podejście do rewanżowego spotkania z Preston. Nauczony jednak, że nikogo nie można lekceważyć, postawiłem zawodników do pionu jeszcze mocniej, niż to miało miejsce cztery dni temu. Wolałem wygrać ten mecz nawet i dziesięcioma bramkami, niż zaprzepaścić tak ogromną szansę tylko dlatego, że zabrakło motywacji. Świetna zaliczka bramkowa, no i genialna forma w samej końcówce sezonu sprawiła, że uznawani jesteśmy dzisiaj za faworytów, i to mimo gry na obcym terenie. Ja bym uważał z takimi opiniami...

 

Skład:

K. Briceno, D. Butterfield, M. Riley, R. Cairo, A. Gill, T. McDonnell, M. McCarthy, C. Park, M. Hruby, C. Beckham, L. Moult

 

Rywale od pierwszej sekundy szukali wszelkich sposobów, by wybić nam pomysł awansu z głowy. Przede wszystkim grali bardzo ostry futbol i tylko modliłem się o zdrowie moich podopiecznych. Najważniejsze jednak, że nie schodziliśmy z połowy Preston, wciąż próbując zwiększyć stan rywalizacji. Tymczasem w osiemnastej minucie dostajemy pierwszy cios. Ponownie futbolówka wpada do naszej siatki podczas stałego fragmentu gry. Ten aspekt będzie trzeba zdecydowanie poprawić! Niecałe dziesięć minut później sektory kibiców gości eksplodowały. Wiedziałem, że choć jego przerwa w grze była strasznie długa, to z niczego może zrobić coś wielkiego. Mowa oczywiście o Hrubym, który balansem ciała zwiódł ostatniego defensora, a później płaskim i mocnym uderzeniem nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Bramka zdobyta na wyjeździe bardzo mnie ucieszyła, bowiem ten bilans już wyrównaliśmy. Rywale w tym momencie potrzebują jeszcze trzech goli, żeby w ogóle przedłużyć swoje szanse. Czas mijał, a przypomnę, że dzisiaj był on naszym sprzymierzeńcem. Chwilę przed przerwą pojawił się ogromny problem. Kontuzji nabawił się Butterfield, a w jego miejsce wpuściłem Assoumaniego. Nie jestem fanem grania z nominalnym, środkowym obrońcą na boku... Dodatkowo chwilę później, już w trakcie pobytu w szatni dowiedziałem się, że Hrubemu mogła odnowić się kontuzja i natychmiastowo mam go zdjąć. Oczywiście wykonałem zmianę, która w tym roku była dla nas standardem. Moult zszedł na skrzydło, a miejsce Czecha na murawie i Moulta w ataku zajmuje Henriksson. W 66 minucie Hume wykorzystuje niefrasobliwość defensywy i zdobywa gola numer dwa dla ekipy Preston. Mimo tego, iż w tej chwili przegrywamy, nadal jestem spokojny... Osiemnaście minut przed końcem rywale zdobywają już trzeciego, kontaktowego gola i robi się gorąco. Tak z niczego możemy mieć spore problemy. Pojawiają się nerwy, ale trzeba to jak najszybciej opanować. Miejsce McDonnella zajmuje Ahmed. Pierwszy raz w historii prowadzenia Blyth, stałem się zwolennikiem nudnej gry w środku pola. Przetrzymywanie piłki zabierające cenne sekundy było jedyną szansą na zmuszenie rywali do otworzenia się i gry na szybką kontrę. Na ławce rezerwowych już nikt nie siedział. Choć to nadal my byliśmy w finale, a nawet jeszcze jeden stracony gol dawał dopiero dogrywkę, to jednak nerwy były niesamowite. Co ciekawe, taka gra dawała wiele opcji Henrikssonowi, który jednak jak dziecko pudłował. Szkoda, ale to były kolejne sekundy... Milion pięćset sto dziewięćset... Spokojnie, to wynik, to tylko tętno trenera Blyth w ostatnich minutach tego pojedynku. Trzy doliczone minuty dłużyły się niemiłosiernie, ale kiedy arbiter ogłosił koniec, kamień spadł z serca. Wybiegliśmy na murawę uściskać potwornie zmęczonych zawodników. Mamy awans do finału baraży! Nie pamiętam, kiedy tak bardzo cieszyłem się z przegranego spotkania! Pomyślałem sobie tylko, że moje przedmeczowe przypuszczenia się sprawdziły... Dopóki nie usłyszysz ostatniego gwizdka, nigdy nie bądź pewny swego!

 

npower League 1, baraże, półfinał [2/2]

stadion: Deepdale w Preston, 19422 widzów

Preston - Blyth

3:1 [Phil Weston 18', Iain Hume 66', Sander Puri 72' - Michal Hruby 25']

mom: Sander Puri "8.2"

Odnośnik do komentarza

29.05.2016

 

Dobrze zapamiętajcie tą datę. Właśnie dzisiaj może okazać się, że tak malutki zespół Blyth sięgnie gwiazd. Powalczymy o czwarty awans w mojej karierze i już trzeci za pomocą baraży. Historia wskazuje nas za faworytów a dlaczego? Do tej pory Blyth pod batutą Speedy Gonzaleza, jeśli już znalazło się w barażach, to tylko i wyłącznie je wygrywało. Stawka jest ogromna, ale pod presją czujemy się świetnie. Gramy jak natchnieni, bowiem wiemy, co nas czeka. Dla zespołu jest to najważniejsze i największe wydarzenie w historii. Awans do Championship byłby nie lada gratką dla piłkarskich kibiców i zwolenników naszego klubu. Marzenia stałyby się faktem! Jeszcze niedawno zespół znajdował się w drugiej dziesiątce, praktycznie na jej samym dnie. Teraz z dumą na piersi reprezentuje swoje miasto i czeka na wieczór. W drugiej parze półfinałów padł tylko jeden gol. Zdobyli go gracze Swindon i to z nimi przyjdzie się nam dzisiaj zmierzyć. Rywal? Trudny, jak każdy! W dotychczasowych dwóch spotkaniach, to tylko my wygrywaliśmy, co dodatkowo zwiększa nasze szanse. Nic jednak nie jest wieczne i dzisiaj musimy uzbroić się w ogromną cierpliwość. Cóż mogę powiedzieć... Wembley, nadchodzimy!

 

Skład:

K. Briceno, D. Butterfield, M. Riley, R. Cairo, A. Gill, T. McDonnell, M. McCarthy, C. Park, M. Hruby, C. Beckham, L. Moult

 

Bojowe nastroje w obu ekipach krzyżowały się z wielką ostrożnością. Ani jedni ani drudzy nie chcieli się otworzyć, by uniknąć nadziania się na zabójczą kontrę rywali. Futbolówka więc głównie krążyła w środkowych sektorach boiska, co nie było najlepsze dla kibiców. Oni żądali otwartej i szybkiej wymiany ciosów, podczas gdy trenerzy woleli rozegrać to jedynie taktycznie. Pojedyncze próby szarpnięcia były jednak straconą dawką energii, bowiem celem do sukcesu była gra w defensywie, a oba zespoły były właśnie tk nastawione. To, co wydarzyło się w szesnastej minucie, przejdzie do historii naszego klubu. Mocno bity rzut wolny przez Hrubego spotyka się z głową wyskakującego w powietrze Riley'a. Najlepszy środkowy obrońca Blyth perfekcyjnie zmienia tor lotu futbolówki, która wpada do siatki rywali. Ryk radości, ekstaza organizmów! Na trybunach mamy istne szaleństwo, przynajmniej w naszych sektorach. Prowadzimy w najważniejszym meczu całego sezonu i to już od tak wczesnych minut! Intuicja podpowiadała mi, żebym teraz cofnął zespół i nastawił na grę z kontry. Rywale będą musieli w końcu zaryzykować! Tak, zrobili to i to z natychmiastowym skutkiem. Jeszcze nie nacieszyliśmy się prowadzeniem, a ponownie był remis... Spotkanie to jednak dopiero się rozkręcało. Jeszcze przed upływem trzydziestej minuty, atomowym uderzeniem z dystansu popisał się Park i jak się okazało, jego próba dała nam ponowne prowadzenie. Teraz chyba już nikt nie myślał o grze w defensywie. Prowadziliśmy wymianę ciosów, widowisko nabierało rumieńców. Na naszej ławce nikt nie siedział. Mimo iż do końca spotkania było jeszcze strasznie dużo czasu, to jednak nerwy dawały znać o sobie. Niektórzy co chwilę latali do toalety, a niemal wszyscy obgryzali paznokcie. Staliśmy w końcu przed historyczną szansą... Wszyscy, bez wyjątku spisywali się na miarę oczekiwań. Jak ktoś popełniał błąd, zaraz asekurował go kolega. W taki sposób dotrwaliśmy do przerwy. Teraz pozostało ledwie czterdzieści pięć minut, plus kilka doliczonych. Czy będzie nam dane wielkie świętowanie? Póki co jednak, czekała mnie poważna przeprawa w szatni. Co powiedzieć, żeby nie zdeprymować. Co powiedzieć, żeby jeszcze bardziej zachęcić do walki? Zawodnicy okazali się na tyle nabuzowani, że motywacja była zbędna. Od razu po wznowieniu spotkania, znów ruszyliśmy do ataku. Chęć wbicia jeszcze jednego gola i uspokojenia całego Blyth przerastała jednak zawodników. Pojawiały się w kluczowych momentach proste, ale i zrozumiałe ze względu na stawkę tego pojedynku błędy. Najważniejsze jednak, że to nie my musimy gonić wyniku! Dwadzieścia minut przed końcem Caddis fauluje Hrubego nieopodal pola karnego, za co ujrzał czerwony kartonik. Reakcja sędziego zadziwiła nawet mnie, ale w tym akurat wypadku nie zamierzałem protestować! Powoli rozpoczynało się też wielkie odliczanie do końcowego gwizdka. Na murawie zameldowało się też dwóch, nowych zawodników. Carruthers zastąpił Parka, a Ahmed McDonnella. Rywale w pewnym momencie chyba już odpuścili. Nie wiem co się z nimi stało, ale w bardzo łatwy sposób zepchnęliśmy ich do głębokiej defensywy i to my poszukiwaliśmy kolejnego gola. Nadal jednak o spokoju mowy być nie mogło! Upływające minuty niesamowicie się dłużyły. Spoglądając na zegarek chciałem niejako wymusić na arbitrze przyspieszenie zakończenia pojedynku. Ten jednak pozostawał nieugięty i doliczył jeszcze trzy. Trzy minuty nadziei dla Swindon i trzy minuty nieustannej walki dla nas, o utrzymanie korzystnego rezultatu... W ostatnich sekundach postanowiłem jeszcze wpuścić na murawę Assoumaniego. Jego wkład w taki wynik tego sezonu był dość spory i niesprawiedliwie bym go potraktował, gdyby nie dostał szansy. Szansy w swoim ostatnim występie w karierze, bowiem już przed meczem zapowiedział, że wiesza buty na kołku... Ostatni gwizdek był jak zbawienie... Wystrzeliliśmy na murawę z prędkością światła. Ja chciałem uściskać wszystkich i każdego z osobna. Chłopaki rozegrali fantastyczne zawody i aż się łezka w oku zakręciła, jak pomyślałem sobie o kolejnym sukcesie. Mamy awans, w barażach jesteśmy niepokonaną drużyną! Radości na Wembley nie było końca. Rundy honorowe, śpiewy kibiców, race i fantastyczna zabawa, która przeniesie się poza stadion i trwać będzie do białego rana! Tego wieczoru długo nie zapomnę... A rywale? Ze łzami w oczach, zakrytymi dłońmi leżeli na murawie wiedząc, że być może stracili swoją szansę bezpowrotnie. Genialny sezon został zaprzepaszczony dzięki dwóm ludziom. Martin Riley i Cameron Park - te nazwiska zapadną w ich pamięć na długo!!!!

 

npower League 1, baraże, finał

stadion: Wembley w Londynie, 51761 widzów

Swindon - Blyth

1:2 [Jonathan Obika 20' - Martin Riley 17', Cameron Park 27']

mom: Martin Riley "8.0"

Odnośnik do komentarza

Po zakończonym spotkaniu, po długich kilkudziesięciu minutach wreszcie udaliśmy się do szatni. Chwila wytchnienia, ciągła radość i zabawa, oraz próba wyrwania się z sideł fantastycznych emocji. Ja musiałem ochłonąć i pomyśleć, co powiem na konferencji prasowej, która z pewnością nie będzie należała do krótkich...

 

- Przede wszystkim serdeczna gratulacje. Zespół Blyth pod pańskimi skrzydłami to prawdziwa maszynka do odnoszenia sukcesów. Jak się Pan czuje w roli trenera tak wspaniałej ekipy?

- Dziękuję. Powiem szczerze, że jestem pod ogromnym wrażeniem gry zespołu. Pewnie pamiętacie, że jeszcze niedawno przeciwnicy z regularnością szwajcarskiego zegarka pokazywali nam, gdzie jest nasze miejsce. Chyba nikt się nie spodziewał, że po raz kolejny końcówka zmagań będzie należała do nas. Awans do strefy barażowej zapewniliśmy sobie dopiero w ostatniej kolejce, a później kolejny raz udowodniliśmy, że budżety się nie liczą. Skazywani na porażkę mieliśmy jednak jednego asa w rękawie. Nie będę tu mówił o jakimś zawodniku, tylko o chęci do gry. Moi podopieczni wspaniale się spisali i pokazali, że jak się chce, można przenosić góry! Teraz, kiedy na świeżo staliśmy się kolejnym zespołem, który w przyszłym roku zagra na zapleczu jednej z najlepszych lig na świecie, czuję ogromne podniecenie. Emocje związane z dzisiejszym wieczorem jeszcze długo nie ustąpią, ale to jest chyba naturalne. Dzisiejszy dzień jest kolejnym, historycznym dla Blyth i oby to święto trwało wiecznie!

- Przed meczem sporo mówiło się o absencjach kluczowych zawodników. Zabrakło Vermijla, Blacketta oraz Henrikssona. Jak sobie Pan z tym poradził?

- Choć to byli zawodnicy stanowiący o sile naszego zespołu w ciągu całego sezonu, musieliśmy ich zastąpić. Trochę miałem obawy, czy Gill i Butterfield poradzą sobie aż z taką presją, ale okazało się, że martwiłem się niepotrzebnie. Wszyscy zagrali fantastyczne zawody i serdecznie muszę im podziękować. Jeśli chodzi o fińskiego snajpera, to osobiście nie mogłem mu zabronić wyjazdu na zgrupowanie kadry narodowej. Mimo iż ten mecz był dla nas ogromnie ważny, to jednak reprezentowanie swojego kraju jest dla mnie czymś nieocenionym. Jeśli ktoś jest zauważony, dostaje powołanie i chce jechać, droga będzie prawie zawsze wolna. Oczywiście może zdarzyć się kiedyś taka sytuacja, że odmówię komuś zgody, ale będzie to w pełni uzasadnione. Myślę, że w tej chwili Pentti cieszy się równie mocno, jak i my i jak tylko powróci do zespołu, to wspólnie opijemy ten sukces.

- Mówiąc tak, wiele wskazuje na świetną atmosferę w zespole. Jak Pan prowadzi klub pod tym względem?

- Od samego początku mówiłem piłkarzom, że będziemy jedną, wielką rodziną. Oni mogą przychodzić do mnie z każdym problemem, a ja postaram się im pomóc. Często sam też pytam ich o zdanie i liczę się z każdym poglądem. Atmosfera w zespole jest rewelacyjna i właśnie ten aspekt uważam za podstawę tak dobrych rezultatów, jakie od dłuższego czasu osiągamy.

- Jakie ma Pan plany na przyszły sezon?

- Starałem się jeszcze nad tym nie myśleć. Najpierw czekałem na końcowy rezultat baraży, a teraz jestem zdania, że wszyscy zasłużyliśmy na spory wypoczynek i urlop. Dlatego nie pytajcie mnie o takie sprawy.

- Czy potrzebne będą zmiany w kadrze?

- Tak, oczywiście, jak po każdym sezonie. O ile we wcześniejszych latach przeskok umiejętności między ligami nie był ogromny, tak teraz czeka mnie mnóstwo pracy. Sami przecież widzicie, że jest w klubie jeszcze kilku zawodników, którzy byli z nami już w trakcie pierwszego sezonu mojej pracy w Blyth. Niektórzy stanowią o sile, niektórzy są kręgosłupem, a niektórzy są już jedynie w roli rezerwowych. Każdy zawodnik dla mnie jest ważny, ale czas pokazuje, że zmiany są nieuniknione. Teraz będę potrzebował sporo czasu na przemeblowanie sił, ale kto, co i jak, tego jeszcze nie wiem.

- Idzie Pan jak burza, czy zapowiada się, że za rok znów klub osiągnie awans?

- Oj, z tym to bym się wstrzymał i to nie chwilę, a najprawdopodobniej kilka lat. Rywale będą bardzo mocni i podejrzewam, że poważnie to odczujemy. Nasz budżet nie pozwala na radykalne zmiany. Nie jesteśmy Chelsea, Manchester City, czy też wielkim Realem, które mogą sobie pozwolić na każdego zawodnika na świecie, a w jednym okienku wydają fortunę. Biorąc pod uwagę fakt, że jak do tej pory wydaliśmy ledwie kilka tysięcy na wzmocnienia, to i tak jesteśmy bardzo wysoko. Zobaczymy, co przyniesie lato...

- A jakie są oczekiwania wobec zarządu?

- Z całym zarządem żyjemy na bardzo dobrej stopie. Na bieżąco informujemy się o potrzebach, dlatego jestem bardzo spokojny, co do naszej współpracy. Jesteśmy malutkim klubem, który w ostatnich latach przeżywa prawdziwy renesans i trzeba to zrozumieć, że kiedyś tak nagły rozwój na chwilę się zatrzyma. Musimy przede wszystkim ustabilizować się finansowo, bowiem po tym sezonie na koncie klubu pojawił się wielki minus. Zrozumiem, jeśli nie będę dysponował dużo większymi zasobami, ale jednak oczekuję poprawy, w stosunku do tego roku. Co jednak będzie, tego dowiem się niebawem.

- A co z pucharami? Po raz kolejny zespół dość szybko pożegnał się ze wszystkimi rozgrywkami, jak to będzie za rok?

- To, że szybko odpadaliśmy nam mocno pomogło. Mogliśmy skupić się na walce w lidze i przyniosło to znakomite rezultaty. Jak to będzie za rok? Podobnie, jakoś nigdy nie zwracałem większej uwagi na inne rozgrywki krajowe, niż liga.

- Życzymy owocnego urlopu i kolejnych sukcesów w najbliższym czasie. Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Nigdy nie byłem zwolennikiem pojawiania się na konferencjach prasowych. Zwykle wysyłałem swojego asystenta, ale dzisiaj nie mogłem odmówić. Wkurzają mnie te setki pytań, czasami tak durnych, że bardziej chyba nie można, ale ile można być anonimowym menadżerem. Kiedyś trzeba wyjść do ludzi i się pokazać, przekazać kilka informacji i ostudzić zapały dotyczące plotek. Nie zamierzam jednak na stałe wprowadzać takich wizyt do swojego repertuaru!

 

Powrót do domu był dla nas ogromnym wyzwaniem. Autobus skakał z radości, jechaliśmy z asystą wielu samochodów do domu, do Blyth, które nagle stało się sławnym miasteczkiem. Droga była długa, ale chyba nikt na to nie narzekał. Wesoły autobus dotarł do budynków klubowych, gdzie ci, którzy zdecydowali się kibicować nam w domach, czy też w pobliskich barach, przygotowali wspaniałe powitanie. Gratulacji, uścisków, zdjęć, pisków i wiwatów nie było końca. Sam osobiście nie miałem nic przeciwko temu, by ta noc trwała jak najdłużej...

Odnośnik do komentarza

Mógłbym wiedzieć, dlaczego zrezygnowałeś z miesięcznego opisu wydarzeń?

 

Ponieważ dla klubu są to historyczne chwile, a poza tym robi się na tyle ciekawie, że opisywanie miesięczne by już mnie tak nie bawiło.

 

 

Wyłowiłem to, co najistotniejsze. Ta odpowiedź, to dowód na to, dlaczego inne opki są bezpłciowe i giną w szarzyźnie, a inne śledzimy z ciekawością.

 

Łyżka dziegciu w beczce miodu: Nie łudź się, oczekiwania wobec zarządu nie mają żadnej argumentacji. Jak możesz myśleć o czymkolwiek, skoro robisz cały sezon na pokaźnym minusie? Jaki masz budżet płacowy i ile z niego wykorzystujesz?

Odnośnik do komentarza

@ Dziękować jeszcze raz!

@ Wiem, że nie mają, ale akurat w tym wypadku współpraca układa się znakomicie i chyba dlatego tak, a nie inaczej to sformułowałem. Ten minus jest dziwną sprawą, w skład którego w ogóle nie wchodzą wynagrodzenia. Budżet płacowy wynosi 28,497 € tygodniowo, a przez cały sezon wykorzystywałem 28, 234 € tygodniowo, a więc coś z tego jeszcze zostawało.

 

Co każdy menadżer robi po zakończeniu sezonu? Oprócz chlania i leżenia do góry brzuchem, trzeba znaleźć chwilę czasu na rzetelne podsumowanie gry zawodników. Po kolejnych latach powtarzam sobie, że teraz muszę to zrobić dobrze, bowiem w przyszłym roku czekają mnie dużo większe wyzwania i nie każdy z piłkarzy będzie mi potrzebny. Nie inaczej będzie i teraz... W lidze spisywaliśmy się dobrze, ale i tak najlepsze przyszło dopiero pod koniec. Kilka razy brakowało głębi składu, co zmuszało mnie do mocnego rotowania pozycjami i zagryzaniu zębów, by coś z tego wyszło. Potrzebujemy większej, dłuższej ławki rezerwowych, ale i lepszych zawodników do podstawowego składu. Póki jednak wezmę się za wzmocnienia, ocenię pracę tych, którzy wyciskali z siebie poty w minionym roku.

 

Bramkarze:

 

Kevin Briceno (24l./Kostaryka/3/0a) - [46/69/9/1/0/0/6.75]

Cody Cropper (23l./USA/7/0U-20) - [7/12/2/0/0/0/6.57]

Matty Hunter (22l./Anglia/-) - [-]

 

Podstawowym golkiperem był sprowadzony przed sezonem Briceno. Wydawało mi się, że tej klasy zawodnik będzie zabezpieczeniem najlepszym, jakim do tej pory dysponowałem. I był, ale tylko w kilku meczach. Ogólnie bardzo nierówno broniący obywatel Kostaryki dość mocno dał mi się we znaki i wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku reprezentować będzie barwy innego zespołu. Nie chcę się tyle denerwować, a jak przyjdą spotkania z lepszymi rywalami, to może to skończyć się tragicznie. Drugim wyborem był Cropper, który ze względu na niepasującą mu funkcję rezerwowego, sam prosi się o transfer. Nie będę mu tego utrudniał. Cody trafił na fatalny mecz, gdzie udało się mu wpuścić aż sześć goli. Głównie dzięki temu, ma aż tak niekorzystny bilans. Mimo wszystko jednak uważam, że nie nadaje się na grę u nas, ponieważ mimo świetnych momentów, popełniał fatalne babole. Trzecim był Hunter, który już w kolejnym sezonie nawet nie wybiegł na boisko. Szykują się więc spore roszady...

 

Obrona prawa:

 

Marnick Vermijl (24l./Belgia/17/0U-21) - [45/1/4/1/12/2/6.96]

Danny Butterfield (36l./Anglia/-) - [8/0/0/0/0/0/6.70]

 

Sprowadzenie Vermijla miało dla nas bardzo duże znaczenie. Wysoka średnia dokładnie odwzorowała jego poczynania na boisku. Był twardy, nie odkładał nogi a i często angażował się w akcje ofensywne. Zawodnik jednym słowem taki, jakiego potrzebowałem. Szkoda, że się nie rozwija, bowiem tak czy siak będę mu szukał rywala. Dlaczego? Po sezonie Butterfield postanowił zakończyć karierę. Ten niezwykle doświadczony gracz wystąpił w najważniejszych meczach sezonu i spisał się dobrze. Ze względu na wiek, nie wyrobiłby większego natłoku meczów. Był wolny, ale nadrabiał boiskową inteligencją, co często ratowało nam skórę. Szkoda, że żegna się z futbolem, ale taki już każdego los...

 

Obrona środek:

 

Martin Riley (29l./Anglia/-) - [40/8/2/4/5/0/7.15]

Ridny Cairo (26l./Surinam/25/1a) - [44/0/2/0/5/0/6.70]

Mansour Assoumani (33l./Komory/8/1a) - [31/1/1/2/5/0/6.56]

Dylan Purvis (24l./Anglia/-) - [1/0/0/0/1/0/6.90]

 

Środek defensywy, to chyba jedna, wielka zagadka. Najbardziej eksploatowanym i grającym na najwyższym poziomie był Riley. Choć z reguły solidny w defensywie, to jednak w najważniejszych momentach sezonu pokazał również swój kunszt strzelecki. Zdobył gola między innymi w finale baraży, co zagoniło kolegów do walki. Wzór? Jak dla mnie tak, ale czy aby ma wystarczające umiejętności na wyższy pułap? Jeżeli nie on, to kto? Odpowiedź jest prosta - nikt. Powiem szczerze, że będę tu miał sporo roboty. Cairo był dobrym, ale nie rewelacyjnym zawodnikiem. Co prawda miał zapewnione miejsce w składzie, ale jego gra jakoś nie porywała. Tak samo Assoumaniego, który jak już wspominałem, za niedługo kończy karierę. Został jeszcze Purvis, ale jego ilość występów mówi sama za siebie. Potrzebuję co najmniej czterech środkowych defensorów na kolejny sezon!

 

Obrona lewa:

 

Tyler Blackett (22l./Anglia/-) - [38/2/3/1/12/3/6.93]

Alan Gill (22l./Irlandia/-) - [24/0/1/0/5/0/6.63]

 

Na lewej stronie defensywy głównie występował Blackett. Wypożyczony z Manchesteru United młody Anglik spisywał się na miarę moich oczekiwań. Grał ostro, przez co zanotował wiele kartek, w tym aż trzy czerwone. Trochę sporo, ale jeśli udałoby mi się go zatrudnić, marudził nie będę. Tym bardziej, że póki co, nie przedłużył kontraktu ze swoim obecnym pracodawcą... Co do Gilla mam mieszane uczucia. Teoretycznie gra dobrze, ale to chyba będzie zdecydowanie za mało na wyższy pułap. Jako rezerwowy się przyda...

 

Środek pomocy:

 

Adnan Ahmed (31l./Pakistan/43/11a) - [19/0/1/1/0/0/6.55]

Michael McCarthy (22l./Irlandia/12/0U-21) - [30/1/5/1/1/0/6.95]

Samir Carruthers (23l./Irlandia/10/0U-21) - [28/0/4/0/1/0/6.82]

Terry McDonnell (20l./Irlandia/19/2U-21) - [44/4/10/0/1/0/6.87]

 

Środek pomocy spisywał się bez zarzutów. Zaczynając od Ahmeda, to z roli pierwszoplanowego zawodnika zrobiłem go pierwszym rezerwowym. Niech was nie mylą statystyki. To, że zaliczył tylko jedną asystę i nie strzelił nawet jednego gola, to nie znaczy, że zaliczył gorszy sezon. Wykonywał powierzone mu zadanie z wielką precyzją, a takich zawodników właśnie szukam. Mimo swojej roli, nadal jest dla mnie niezbędnym graczem w zespole. McCarthy natomiast grał na swoim, dobrym poziomie. Sezon przeplatał licznymi kontuzjami, które na dobre zabrały mu możliwość rozkręcenia się. Nadal uważam go za wielki talent i z pewnością dam mu jeszcze wiele szans. Carruthers zaś okazał się chyba najsłabszym z zawodników. Miotał się, jego zagrania były dalekie od dobrych, choć czasami mnie zadziwił. Jego przyszłość nie jest znana. McDonnell zaś okazał się kolejnym, bardzo dobrym transferem. Jak już pisałem, ten zawodnik spisywał się świetnie, ale mam do niego jeden zarzut. Zbyt rzadko decyduje się na uderzenia z dystansu i z reguły woli podawać w dogodnych okazjach. Troszkę nad tym popracujemy i zobaczycie, że będzie to świetny piłkarz!

 

Skrzydłowi:

 

Michael McCaffery (23l./Anglia/-) - [11/0/2/0/0/0/6.53]

Cameron Park (23l./Szkocja/12/1U-21) - [44/5/16/3/3/1/7.07]

Michal Hruby (21l./Czechy/18/13U-21) - [33/12/7/5/3/0/7.18]

 

Zaczynając od McCaffery'ego, to był to najprawdopodobniej jego ostatni sezon w naszych barwach. Zdecydowanie nie radził już sobie z rywalami, nie porywał grą, jak jeszcze kilka miesięcy wcześniej, co też sprawiło, że był głównie rezerwowym. Na skrzydle przegrywał też rywalizację z Carruthersem. Park natomiast, mimo bardzo słabiutkich atrybutów, usilnie pokazuje iż danie mu szansy nie było szaleństwem. Świetna gra, doskonałe podania i największa liczba asyst w zespole. Jest to genialna wizytówka jeszcze młodego gracza rodem ze Szkocji, który po zmarnowaniu się w Middlesbrough, odrodził się na nowo. Gwiazdą tych formacji był jednak ktoś inny. Michal Hruby już po raz kolejny udowodnił, dlaczego ma status najbardziej potrzebnego dla Blyth. Czeski zawodnik zaliczył bardzo dobry sezon i gdyby nie długoterminowa kontuzja, mógłby być zdecydowanym liderem we wszystkich elementach gry. Świetnie asystuje, strzela, drybluje i nie jest egoistą. Jeśli tylko uda mi się zaproponować mu lepszy kontrakt (jeśli pojawią się fundusze), to będę wniebowzięty. Cały czas pojawiają się jednak nowe klubu zainteresowane jego usługami, co oznacza, że będzie ciężko! Skrzydłowych ująłem jako jedna formacja, bowiem grali bardzo wymiennie po obu stronach murawy.

 

Napastnicy:

 

Claudio Beckham (22l./Irlandia/-) - [48/21/7/6/4/0/7.05]

Jamie Mole (27l./Anglia/-) - [11/1/1/0/1/0/6.57]

Louis Moult (24l./Anglia/-) - [48/15/5/2/10/0/6.97]

Pentti Henriksson (21l./Finlandia/18/9U-21) - [48/18/11/4/4/0/7.02]

 

Rywalizacja na napadzie była najbardziej wyrównana wśród wszystkich formacji. Miałem tutaj trzech, genialnych zawodników, z których każdy mógł przesądzić o losach spotkania. Beckham zaliczył w naszych barwach kolejny, udany sezon. Niesamowicie szybko zawodnik strzelał bardzo dużo i został najlepszy w tych fachu na łamach całego zespołu. Moult, który miał przebłyski, równie dobrze spisywał się w miarę potrzeb na skrzydłach, gdzie wymiennie występował z Henrikssonem. Fin natomiast udowodnił wszystkim, że zaciągi do formacji ataku są niezwykle trafne. Cieszę się, że zawodnik wypatrzony w kadrze swojego kraju, który ówcześnie nie miał pracodawcy, tak dobrze wprowadził się do zespołu. Do samego końca walczył o miano najlepszego strzelca, ale musiał oddać pole Beckhamowi. Ostatnim z napastników jest Mole, który jakoś zatrzymał się w rozwoju. Słaby sezon był najprawdopodobniej ostatnim w naszych barwach. Jeśli kogoś kupię, to musi być to gwiazda!

Odnośnik do komentarza

Piłkarz Roku League 1 - Sander Puri (Preston)

 

Menedżer Roku League 1 - Richard Money (Luton)

 

Zarząd ogłosił kolejną rozbudowę stadionu. Tym razem na obiekcie ma pojawić się aż 3,4 tysiąca krzesełek. Inwestycja będzie nas sporo kosztować, bowiem prawie 500 tysięcy Euro i potrwa około pięciu miesięcy. W trakcie robót przeniesiemy się na The International Stadium w Gateshead. Co ciekawe, Gateshead są naszym największym rywalem...

 

1.06.2016

 

Podsumowanie maja

 

Sytuacja w ligach:

 

Anglia: Manchester United (M) [+1] Chelsea

Białoruś: Mińsk [+4] BATE

Francja: AS Monaco (M) [+4] Olympique Lyon

Holandia: Ajax (M) [+3] PSV

Niemcy: Borussia Dortmund (M) [+6] Bayern Monachium

Polska: Legia Warszawa (M) [+7] Wisła Kraków

Włochy: AC Milan (M) [+11] Palermo

 

Sytuacja w klubie:

 

Najlepszy strzelec: 21- Claudio Beckham

Najlepszy asystent: 16 - Cameron Park

Najwięcej nagród MoM: 6 - Claudio Beckham

Najwięcej żółtych kartek: 12 - 2 zawodników

Najwięcej czerwonych kartek: 3 - Tyler Blackett

Najwyższa średnia: 7,18 - Michal Hruby

Stan konta: - 704 tys €

 

Transfery:

 

1. Thiago Neves (31l./Brazylia/2/0a) [sao Paulo -> Vasco] 1,9 mln €

2. Jonas Gutierrez (32l./Argentyna/22/1a) [Flamengo -> Corinthians] 1,8 mln €

3. Gabriel Amadi (21l./Nigeria/10/1U-20) [Ocean Boys -> Stade Tunisien] 525 tys €

 

 

 

Ciekawostka:

Wzrost reputacji polskich klubów zaowocował tym, że od przyszłego sezonu w eliminacjach do Ligi Mistrzów będziemy mieli dwóch swoich reprezentantów (Legia Warszawa, Wisła Kraków), a w eliminacjach do Pucharu UEFA kolejnych trzech (Lech Poznań, Śląsk Wrocław, Korona Kielce).

 

Superpuchar Europy

stadion: Gelredome w Arnhem, 25000 widzów

Olympique Lyon - Manchester United

k1:1 [Federico Macheda 20' - Antonio Valencia 41'(k)]

mom: Chris Smalling "8.6" (Manchester United)

 

Puchar UEFA

stadion: Ibrox Stadium w Glasgow, 51076 widzów

Stoke - Chelsea

k2:2 [Leonardo Ulloa 6', Sol Bamba 113' - Andre Schurrle 11', Angel Di Maria 110']

mom: Juan Mata "8.4" (Chelsea)

 

Liga Mistrzów

stadion: San Siro w Mediolanie, 80018 widzów

Manchester City - Manchester United

1:0 [Dmytro Chygrynskyi 75'(sam)]

mom: Dede "8.2" (Manchester City)

Odnośnik do komentarza

Zarząd mnie bardzo ucieszył, bowiem mimo sporego minusu, dostaliśmy pokaźne budżety. Płacowy podniósł się na kwotę 43,5 tysiąca tygodniowo, a na transfery dostałem 250 tysięcy, oczywiście z opcją modyfikacji. Coś mi się wydaje, że zaszalejemy!

 

Mansour Assoumani i Danny Butterfield przechodzą na emeryturę.

 

Piłkarzem roku według kibiców został wybrany Michal Hruby.

 

Otrzymujemy 3,7 miliona Euro za prawa do transmisji meczów!

 

1.07.2016

 

Podsumowanie czerwca

 

Sytuacja w ligach:

 

Anglia: -

Białoruś: Mińsk [+3] BATE

Francja: -

Hiszpania: -

Holandia: -

Niemcy: -

Polska: -

Włochy: -

 

Sytuacja w klubie:

 

Najlepszy strzelec: -

Najlepszy asystent: -

Najwięcej nagród MoM: -

Najwięcej żółtych kartek: -

Najwięcej czerwonych kartek: -

Najwyższa średnia: -

Stan konta: - 682 tys €

 

Transfery:

 

1. Danny Wilson (24l./Szkocja/39/2a) [West Ham -> Arsenal] 19 mln €

2. Eugene Konoplyanka (26l./Ukraina/56/12a) [benfica -> Manchester United] 16,5 mln €

3. Ryan Mendes da Graca (26l./Republika Zielonego Przylądka/35/26a) [besiktas -> Norwich] 12,5 mln €

4. Tresor Mbemba (22l./Belgia/1/0a) [Club Brugge -> Norwich] 11 mln €

5. Pavel Mamaev (27l./Rosja/45/2a) [CSKA Moskwa -> Liverpool] 10,5 mln €

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...