Skocz do zawartości

Antyfutbol ze Speedym


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

„Nie milkną jeszcze echa po absencji Diego Simeone ze stanowiska dyrygenta w Atletico Madryt, a media już zachwycają się postawą nowego szkoleniowca. Młody i nikomu nieznany, jednak cholernie ambitny Speedy Gonzalez, który nie ujawnia swoich prawdziwych danych robi furorę. Z miejsca pokazuje, że nie będzie tolerował gwiazdorstwa i że posiada własne, nie kopiowane pomysły na prowadzenie zespołu. Minęły dwa tygodnie, odkąd na stanowisku tak szanowanego klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii zaprezentowany został Polak i już mamy pewnego rodzaju kontrowersje. Wcale nie jest powiedziane, że pierwsze skrzypce w klubie dostanie sprowadzony niedawno David Villa, że podstawowymi zawodnikami będą ci, którzy stanowili o sile Los Colchoneros jeszcze kilka miesięcy temu. Czy to poskutkuje dobrymi wynikami, czy też biało-czerwoną część Madrytu czeka kompletna klapa? Wiele pytań i jeszcze więcej odpowiedzi dostaniecie Państwo już w najbliższym czasie.”

 

„Zupełnie anonimowy w świecie futbolu Polak na odpowiedzialnym stanowisku jednego z najlepszych klubów w Hiszpanii, a więc Atletico Madryt. Ma on poprowadzić zespół do wielkich sukcesów i stoi przed ogromnym wyzwaniem, jakim będzie zastąpienie charyzmatycznego Diego Simeone. Część fachowców twierdzi, że włodarze Los Colchoneros upadli na głowę, zaś drudzy zachwycają wprowadzaniem ogromnych zmian, czego początkiem jest zatrudnienie właśnie tego człowieka.”

 

„Atletico Madryt z nowym menadżerem. Noszący przydomek Speedy Gonzalez Polak, który jeszcze nikomu nie zdradził swoim prawdziwych danych ma zastąpić w biało-czerwonej części Madrytu genialnego Simeone i poprowadzić zespół do sukcesów. Ogromna presja i oczekiwania powinny już w najbliższym czasie przynieść swoje żniwa. Bądźmy szczerzy, nikt o zdrowych zmysłach nie zatrudnia nowicjusza na tak wysokim szczeblu rozgrywek.”

 

„Genialna informacja dotarła do nas ze stolicy Hiszpanii, gdzie właśnie ogłoszono, że nowym menadżerem Atletico Madryt został Polak Speedy Gonzalez. Dawno nie mieliśmy już rodaka pracującego w tak wysokiej randze zespole. Będziemy na bieżąco śledzić jego poczynania i komentować jego pracę. Tymczasem zapraszamy wszystkich na jego stronę, gdzie będzie przedstawiał swoje dokonania z nowym otoczeniu. Życzymy wytrwałości i wiele szczęścia na nowej dla niego drodze życia.”

 

... ... ...

 

Moja przygoda z Atletico Madryt rozpoczęła się piątego lipca 2011 roku. Nie objąłem zespołu po wielkiej popijawie, nie mam też rodziny w szeregach sztabu szkoleniowego, ani nie wygrałem żadnego Tap Madl. Ot tak, po prostu siadłem, włączyłem dobrze znaną nam wszystkim serię Football Manager, w tym wypadku z numerem dwanaście i rozpocząłem ostatnią już przygodę przed kolejną edycją gry. Jednocześnie chciałem zaznaczyć, że kolejna próba zawojowania świata z tą ekipą ma dla mnie szczególne znaczenie. Klub, jak wiadomo w świecie realnym radzi sobie doskonale i jestem ciekaw, czy choć w minimalnym stopniu zdołam zrównać się sukcesami z Diego Simeone. Mam nadzieję również, że będzie to najdłuższe podejście do sprawozdań, jakie kiedykolwiek tu zamieszczałem. Czeka nas wiele opisów, garstka statystyk, prawdopodobny jest scenariusz każdego ze spotkań, no i postaram się wkomponować w to wszystko drobną fabułę. O tym, jak mi idzie będę chciał dowiedzieć się z waszych komentarzy…

 

Football Manager 2012

12.2.2 + uaktualnienie składów z 2.09.13

Baza danych: duża

Wybrane ligi: Anglia (4), Francja (3), Niemcy (3), Holandia (2), Rosja (2), Hiszpania (3), Turcja (2)

Dodatkowi zawodnicy: brak

Zasady: własne, bez pomocy edytorów i s&l

Odnośnik do komentarza

@ Rozumiemy się!

 

Bardzo się cieszę, że udało mi się dość szybko zakończyć okres transferowy i mogłem się skupić na przygotowaniu do męczącego sezonu, który rusza już niebawem. Po ustaleniu celów na ten sezon, zarząd udostępnił mi piękną kwotę, powyżej trzydziestu milionów na wzmocnienia. Mogłem za to kupić wielu zawodników, jednak ja postawiłem na wzmocnienia potrzebne i niezbędne. W klubie było kilka miejsc, gdzie należało się powiększenie rywalizacji, oraz kluczowa, prawa flanka defensywy, która widniała na mojej liście potrzeb z numerem jeden. O tym, kto przyszedł, a kogo już nie zobaczymy w naszych barwach, dowiecie się z dalszej części, gdzie przedstawię zawodników zgłoszonych do rozgrywek.

 

Bramkarze:

 

Dani Aranzubia (31l./Hiszpania/1/0a) – W momencie przejęcia Atletico był już w zespole. Były zawodnik Deportivo, czy Athletic Bilbao jest niezwykle doświadczonym golkiperem, który doskonale zna trudy hiszpańskich boisk. Jest jednak problem, bowiem musi przystać do roli rezerwowego z dość małą szansą na grę. Pewnie wyjdzie w pucharach, ale umiejętnościami może jedynie wiązać buty Courtoisa. Póki nie będzie marudził, ma pewne miejsce na ławce.

 

Thibaut Courtois (19l./Belgia/2/0U-21) – Kolejny sezon wypożyczany jest z angielskiej Chelsea. Po tym sezonie spróbuję go wykupić, ale obawiam się o cenę wywoławczą. Jest świetnym bramkarzem i to właśnie on ma pewne miejsce między słupkami Los Colchoneros. Jest jednym z najlepszych na świecie graczy młodego pokolenia i głęboko wierzę, że przyszłość należy do niego. Póki jest z nami, musimy się cieszyć i modlić o jego zdrowie.

 

Cristian (21l./Hiszpania/-) – Zdecydowanie najsłabszy z trójki golkiperów, który nie ma szans nawet na kilka minut. Jeśli nie przytrafi się nam fala kontuzji, to Hiszpan może sobie spokojnie siedzieć na trybunach i uczyć się fachu od kolegów.

 

Obrona prawa:

 

Cesar (22l./Hiszpania/-) – Mimo młodego wieku postanowiłem zostawić go w pierwszym zespole Atletico. W sparingach kilka razy pokazał się z dobrej strony, ale na topowe zespoły z ligi to nie wystarczy. Poza tym, dostał bardzo mocnego konkurenta i będzie występował jedynie wtedy, gdy kolega dozna jakiegoś urazu.

 

***Gokhan Gonul (26l./Turcja/25/1a) – Tak jak wspominałem, prawa strona defensywy potrzebowała prawdziwego killera. Poszukiwania ograniczyły się jedynie do dwóch nazwisk, jednak z pary Mattioni – Gonul, wybrałem właśnie Turka. Kosztował nas krocie, bowiem za jego kartę zapłaciłem Fenerbahce aż czternaście milionów Euro. Cieszę się jednak, że jest to zawodnik na kilka lat i nawet po powrocie z wypożyczenia Pizziego, nadal będę miał genialną parę defensorów na tej flance. W mojej taktyce dostał zadania jedynie defensywne i może skupić się na destrukcji. Dlaczego? O tym w dalszej części.

 

Obrona środek:

 

Toby Alderweireld (22l./Belgia/12/0a) – Przyszedł przed sezonem i miał być jedynie zmiennikiem dla pary Godin-Miranda. Sparingi pokazały jednak zupełnie co innego i to właśnie Belg wyrobił sobie najlepszą rekomendację i miejsce w podstawowej jedenastce. Toby znakomicie dodatkowo rozumie się ze swoim rodakiem Courtoisem, co powinno przynieść dodatkowe owoce współpracy w defensywie.

 

Miranda (26l./Brazylia/6/0a) – Co ciekawe, filar defensywy w sparingach był jednym z najsłabszych zawodników w zespole i stracił miejsce w składzie. Wierzę jednak, że Brazylijczyk się podniesie i zacznie prezentować normalny, wysoki swój poziom. Teoretycznie biorę go jako partnera na środku defensywy dla Alderweirelda.

 

***Ezequiel Munoz (20l./Argentyna/1/0U-20) – Jest to mój kolejny, przedsezonowy zakup do klubu. Były już zawodnik Palermo kosztował nas 7,5 miliona gotówką i dwa miliony premii w razie rozegrania odpowiedniej ilości spotkań. Wierzę, że będzie to zakup przyszłościowy i może jeszcze nie teraz, ale za dwa, trzy lata będzie filarem naszej defensywy.

 

Obrona lewa:

 

Emiliano Insua (22l./Argentyna/4/0a) – Bardzo się cieszę, że taki zawodnik jest do mojej dyspozycji. Teoretycznie pierwszoplanową postacią ma być Filipe, jednak Insua w sparingach udowodnił, że łatwo miejsca nie odda. To właśnie ten zawodnik był bardziej aktywny w kreowanie zabójczych kontr, a kilkukrotnie jego doskonałe dośrodkowania za plecy defensywy rywali pozwoliły nam na groźne uderzenia, a nawet i bramki. Będę miał spory orzech do zgryzienia, na kogo postawić od początku sezonu.

 

Filipe (26l./Brazylia/1/0a) – Tak jak mówiłem, teoretycznie jest gwiazdą zespołu i powinien mieć zapewniony pierwszy skład. Tak jednak nie będzie, bowiem jego kolega znakomicie wkomponował się w zespół i daje więcej dobrego. Nie wiem jak potoczą się losy w tej formacji, ale cieszy mnie fakt, że mam do dyspozycji dwóch, niezwykle uzdolnionych graczy, grających na bardzo wysokim poziomie.

Odnośnik do komentarza

Defensywni pomocnicy:

 

Joshua Guilavogui (20l./Francja/6/0U-21) – Gość przyszedł do klubu jeszcze za kadencji poprzednika. Ogólnie uważam, że transfer może być na plus, ale sam zawodnik musi potwierdzić swoją wartość. Ma ogromnie trudną konkurencję, ale w sparingach pokazał, że nie boi się powalczyć o futbolówkę oraz że dokładnie potrafi dograć. Póki co jednak będzie raczej rezerwowym.

 

Mario Suarez (24l./Hiszpania/5/0U-21) – Jeden z ulubieńców kibiców, który to jednak również nie ma pewnego miejsca w składzie. Jest świetną alternatywą, ale jest zbyt kruchy. Kilka drobnych urazów podczas okresu przygotowawczego dość znacząco komplikuje mu życie, tym bardziej, że zakwalifikowałem go do zawodników mających pełnić rolę rygla defensywnego.

 

Raul Garcia (25l./Hiszpania/1/0U-21) – Pokazał w sparingach, że znakomicie czuje się w roli defensywnego pomocnika. Nie boi się walki, wślizgów, agresywnych odbiorów, a przy okazji stara się nie faulować i nie narażać kolegów na jakiś rzut wolny. W razie potrzeby widzę go również w roli rozgrywającego, jednak taka ewentualność pojawi się dopiero w razie prawdziwego szpitala w kadrze. Raul Garcia dodatkowo wiele daje przy stałych fragmentach gry, gdzie znakomicie walczy w powietrzu.

 

Rozgrywający:

 

Koke (19l./Hiszpania/1/0U-21) – Środek pola mam świetnie obsadzony, jednak to Koke ma największe szansę na regularną grę. Znakomicie rozwijający się młodzian wchodzi z hukiem do dorosłego futbolu. Furora wśród znawców stawia go bardzo wysoko w hierarchii klubowej, a dodatkowe elementy, jak znakomity przegląd pola i umiejętność dogrania na milimetry, dają mu sporą przewagę. Coś czuję, że rozwinie się na zawodnika światowego formatu.

 

Tiago (30l./Portugalia/55/3a) – Chyba najbardziej poszkodowany zawodnik. Bogata przeszłość i spore umiejętności, wcale nie gwarantują mu nawet średniej ilości występów w nadchodzącym sezonie. Próbowałem go sprzedać, jednak chętni się nie znaleźli, dzięki czemu mam jeszcze jedną alternatywę w razie kontuzji.

 

Gabi (28l./Hiszpania/13/0U-21) – Teoretycznie wszyscy na niego narzekają, że ten człowiek nie nadaje się na grę na tak wysokim poziomie. Ja jednak uważam, że swoją charyzmą robi o wiele więcej, niż się wydaje. Dodatkowo mianowałem go kapitanem zespołu i etatowym wykonawcą rzutów wolnych. Kolejnym plusem jest to, że jest naszym wychowankiem. W moim odczuciu będzie naturalnym zmiennikiem dla Koke.

 

Prawe skrzydło:

 

Juanfran (26l./Hiszpania/7/0U-21) – To jest główny powód, dlaczego Gonul nie musi angażować się w akcje ofensywne. Cztery bramki i trzy asysty w sparingach mówią same za siebie. Nowa taktyka w zespole podpasowała mu idealnie. Jest wolnym elektronem, który rządzi prawym skrzydłem, ale równie często można go spotkać jako najbardziej wysuniętego zawodnika Atletico. Dodatkowo jest etatowym wykonawcą rzutów wolnych, co robi znakomicie. Jestem pewien, że będzie to główny bohater zespołu w tym roku. Niestety, nie mam dla niego zmiennika, ale jest kilku zawodników, którzy są w stanie grać na prawym skrzydle.

 

Lewe skrzydło:

 

Cristian Rodriguez (25l./Urugwaj/36/3a) – Strasznie cieszę się z możliwości współpracy z tym zawodnikiem. Mocno niedoceniany, ale dający ogrom dobrego w ofensywie. Szczególnym jego atutem jest szybkość i łatwość mijania kolejnych rywali. Potrafi też celnie uderzyć, ale mimo wszystko będzie jedynie rezerwowym…

 

***Rodrigo (20l./Hiszpania/2/1U-21) – Przed sezonem potrzebowałem jeszcze jednego zawodnika, który będzie mógł grać w linii za napastnikiem. W grę wchodziły cztery nazwiska: Hamsik (wybrał Inter), Muniain (za drogi), Griezmann (za drogi), no i właśnie Hiszpan występujący niedawno w Benfice. Młody i wielce utalentowany Rodrigo kreowany jest na wielką gwiazdę, która wybuchnie w najbliższym czasie. Trzynaście milionów Euro z małym haczykiem brzmi nieźle! To właśnie on będzie występował na lewej flance, a w momencie jednoczesnych występów z Villą na szpicy, będzie mógł się z nim wymieniać pozycjami. Mam nadzieję, że będzie to spore wzmocnienie.

 

Podwieszony napastnik, klasyczna dziesiątka:

 

Oliver Torres (16l./Hiszpania/-) – Może was dziwić, że kogoś tak młodego dokooptowałem do pierwszej drużyny na najbliższy sezon. Potrzebowałem zmiennika dla geniusza, o którym za chwilę, a to właśnie Oliver pokazał się z najlepszej strony. Obiecałem mu, że dostanie wiele minut i chyba dlatego ambicja tego młodego zawodnika odwdzięczyła się świetną grą.

 

Arda Turan (24l./Turcja/45/11a) - To jest właśnie geniusz. Arda wszedł na tak genialny poziom, że nawet nie ma mowy posadzeniu go na ławce. Znakomicie zrozumiał mój pomysł taktyczny i to specjalnie pod niego ustawiam zespół. Dzięki temu ma wolną rękę, gdzie się w danym momencie znajdzie i co zrobi z piłką. Może podawać, strzelać, wycofywać, robić co chce. Zawodnicy wiedzą, że mają przez niego rozgrywać akcje i nawet ma większy wkład, niż rozgrywający. Wierzę, że Arda pokaże klasę i pomoże nam w zwycięstwach.

 

Napastnicy:

 

David Villa (29l./Hiszpania/76/47a) – Człowiek, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Geniusz sam w sobie, a samo nazwisko elektryzuje obrońców rywali bardziej, niż kto kolwiek. Było to genialne posunięcie Diego Simeone, a z jego owocu będę mógł korzystać. Jak dla mnie podstawowy zawodnik, który w razie potrzeby może równie dobrze grać na lewej flance, gdzie sprawdzałem go podczas sparingów. Jest tylko jedno pytanie, czy odrodzi się po nieco gorszym okresie w Barcelonie i czy powalczy o koronę króla strzelców na koniec sezonu?

 

Diego Costa (22l./Brazylia/-) – Naturalny zmiennik dla Villi. Człowiek, który może równie dobrze grać na podwieszonym. Niezwykła konkurencja w napadzie, gdzie mam do dyspozycji tylko jedno miejsce spowoduje, że będzie najprawdopodobniej jedynie rezerwowym…

 

Adrian (23l./Hiszpania/8/1U-21) – Ku wielkiemu zdziwieniu był wiodącą postacią sparingów. Pokazał się ze znakomitej strony i udowodnił, że łatwo nie da się zepchnąć na ławkę rezerwowych. Będzie mi ciężko sadzać któregoś z tej trójki na trybunach, ale taki już mój los. W każdym razie ważne jest, że takie bogactwo pozwoli jedynie na zdrową i zwiększoną walkę i rywalizację o skład!

Odnośnik do komentarza

Patrząc na zestawienie zgłoszonych zawodników, zastanawiacie się pewnie, gdzie podział się filar defensywy, a więc Diego Godin. Urugwajski defensor był zdecydowanie najsłabszą postacią w sparingach, gdzie nie przekroczył pułapu 6.0 w końcowej nocie. Nie mogłem pozwolić, żeby tak renomowany zawodnik psuł atmosferę, powodował wiele problemów i jednocześnie pobierał ogromną pensję. Zdecydowałem się go sprzedać do Udinese, które zapłaciło nam piętnaście milionów Euro i zagwarantowało 25 % sumy kolejnego transferu. Myślę, że nikt po nim płakać nie będzie, tym bardziej, że dwójka Alderweireld – Munoz spisuje się zdecydowanie lepiej. Drugim zawodnikiem, który w tym sezonie będzie grał gdzie indziej, jest Ruben Micael. Ofensywny pomocnik rodem z Portugalii wybrał się na roczne wypożyczenie do FC Kopenhagi, która zapłaciła nam 800 tysięcy Euro i zagwarantowała 2,4 miliona w razie wykupu po sezonie. Mało ruchów wychodzących i w sumie mało też zakupów. Mam nadzieję, że jakość weźmie jednak górę nad ilością.

 

Przed sezonem rozegraliśmy też kilka meczów sparingowych, gdzie głównie skupialiśmy się nad zgrywaniem zawodników i przystosowaniem ich do nowej taktyki. Każdy piłkarz dostał odpowiednia polecenia taktyczne i indywidualne, z których raczej wywiązywał się dobrze. Jest jeszcze kilka szczegółów, które będziemy naprawiać już w trakcie meczów w stawkę, a zaczynają się one już niebawem. Jak nam poszło?

 

Atletico Madryt – Atletico Madryt „B”

4:3 [D. Villa 6’, Juanfran 21’, R. Micael 49’, Gabi 82’ – J. Pablo 13’(k), Ivan 44’, J. Guilavogui 69’]

 

Był to sam początek przygotowań, gdzie zawodnicy jeszcze nie czuli nowego ustawienia. Cieszy jednak dobra skuteczność w ofensywie, gdzie mimo oporu rywali, pokazaliśmy się z lepszej strony i wygraliśmy. Po tym meczu właśnie dokooptowałem do pierwszego zestawienia Guilavoguiego i Torresa, którzy spisali się znakomicie w zespole rezerw. Oprócz informacji typowo meczowych, cieszy fakt świetnego zaplecza, które już niebawem może stanowić o naszej sile.

 

Atletico Madryt – Atletico Madryt U-19

7:0 [D. Godin 3’, D. Costa 13’ 17’, A. Turan 30’ 33’, Juanfran 69’, Adrian 71’]

 

Zdecydowana przewaga mojego zespołu i świetna skuteczność. Pokazaliśmy młodszym kolegom, ile jeszcze muszą się nauczyć przed wejściem do dorosłego futbolu. Świetny mecz Costy i Turana, oraz kolejne trafienie Juanfrana, który narzucił sobie i swoim kolegom bardzo wysokie tempo i poprzeczkę.

 

Atletico Madryt – Corinthians

2:2 [J. Guilavogui 26’, Luis 38’(sam) – V. Junior 43’(k), J.P. Guerrero 75’]

 

Pierwszy, poważny sprawdzian moich podopiecznych wypadł całkiem pozytywnie. Dodam, że bramka samobójcza została zapisana po potężnym uderzeniu Juanfrana, który zapisał na swoim koncie kolejny, świetny mecz. W drugiej odsłonie zabrakło chęci walki i nie zdobyliśmy już gola, a rywale zdołali wyrównać.

 

Atletico Madryt – Sao Paulo

2:1 [Rodrigo 26’, C. Rodriguez 90’+4 – Mazola 48’]

 

Bardzo dobry występ podopiecznych i pierwsze gole Rodrigo i Cebuli. Tutaj kontuzji doznał Oliver, który stracił nieco okresu przygotowawczego. Bardzo podobała mi się gra w środku pola, gdzie mieliśmy ogromną przewagę i mogliśmy kontrolować grę.

 

Shenhua – Atletico Madryt

2:1 [L. Hang 5’, W. Chao 27’ – W. Yunfeng 88’(sam)]

 

Porażka wieńczy dzieło, ale był to zdecydowanie nasz najsłabszy mecz. Trudno, ale wyjazd do Szanghaju okazał się nieudany pod względem występu, ale zyskaliśmy finansowo. Wejście na rynek chiński z nowymi zawodnikami zaowocowało zdecydowanym wzrostem sprzedaży klubowych gadżetów.

 

Atletico Madryt – Fiorentina

2:2 [Juanfran 15’ 22’ – M. Fernandez 78’, A. Aquilani 90’+4]

 

Szkoda wyniku, ale remis był na własne życzenie. W 23 minucie czerwony kartonik powędrował na konto Munoza i w końcówce spotkania zwyczajnie opadliśmy z sił. Rywale to wykorzystali i bezlitośnie, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, doprowadzili do wyrównania. Szkoda, ale dzięki temu mogę zanotować kolejne etapy doświadczenia. Munoz nie otrzymał kary, bowiem chronił zespół przed utratą i faulował wychodzącego na czystą pozycję napastnika milimetry przed naszym polem karnym.

 

Rayo Majadahonda – Atletico Madryt

0:4 [s. Sierra 32’(sam), D. Villa 39’(k), Filipe 47’, Adrian 87’]

 

Na sam koniec mieliśmy okazję wygrać z naszym klubem filialnym, który nie stworzył większego zagrożenia. Teoretycznie wynik powinien być wyższy, ale nie forsowałem zawodników w obawie przed jakimiś niechcianymi kontuzjami.

 

 

Z całego okresu przygotowawczego jestem zadowolony. Zdecydowanie na plus zapisuję taktykę, oraz formę takich zawodników, jak Alderweireld, Juanfran, czy Arda Turan. Teraz przed nami ogromnie trudne wyzwanie, a więc dwumecz w Pucharze Króla, gdzie rywalem będzie FC Barcelona. Osobiście pracuję jeszcze nad jednym transferem, wzmocnieniem środka defensywy, by mieć tak czterech zawodników. Mam kilka nazwisk, ale o tym czy i kto przyjdzie, dowiemy się niebawem.

Odnośnik do komentarza

@ Niestety, ale to jest tylko FM 12, gdzie Adrian wskazywany jest na typowego snajpera. Ustawianie go na lewym, czy prawym skrzydle skutkuje czerwoną kropką, a w mojej taktyce skrzydłowi mają bardzo dużo do roboty i chce mieć dobrze spisujących się podopiecznych. Jeśli chodzi o temat Koke, to ten zawodnik rozwinął się w realnym futbolu niesamowicie i tego statystyki z tego FM-a jeszcze nie oddają. Może jak potrenuje stałe fragmenty, to będzie podstawowym egzekutorem, a na skrzydle to go zupełnie nie widzę.

 

14.08.2011

 

Wreszcie przyszedł wielce oczekiwany dzień mojego debiutu w oficjalnym meczu za sterami Los Colchoneros. Z miejsca zostałem rzucony na głęboką wodę, bowiem czeka mnie dwumecz w Supercopa de Espana przeciwko wielkiej Barcelonie. Zagramy najlepiej jak potrafimy, ale o końcowy sukces będzie ciężko. Znam wartość zespołu i rywala i wiem, że jedynie przy odrobinie szczęścia stawimy mocny opór. Tak samo jak ja, dzisiaj wielu zawodników stoi przed szansą debiutu, a jak wiadomo takie mecze elektryzują ich najbardziej. O ile w sparingach, w każdym meczu grało średnio osiemnastu zawodników, tak teraz ta liczba zostanie znacznie zmniejszona. Miałem problem z obsadą niektórych pozycji i niektórych, dobrze spisujących się graczy musiałem posadzić na ławce rezerwowych. Batalię czas zacząć!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, Miranda, Filipe, Koke, R. Garcia, Juanfran, A. Turan, Rodrigo, D. Villa

 

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wiadome było, jak ważny jest to mecz dla Davida Villi. Możliwość pokazania się w nowych barwach przed niedawnymi kolegami, z pewnością zmusi go do zdwojonego wysiłku. Już pierwsze minuty pokazały, że rywale darzą go ogromnym szacunkiem, ale zdecydowanie nie będą go oszczędzać. Wracając do meczu, to pierwszą, groźną akcję przeprowadził Arda Turan, który miał dzisiaj wziąć ciężar na swoje barki. W dziesiątej minucie ostro bity rzut rożny znalazł się na głowie Alderweirelda, a Belg uderzył jedynie w poprzeczkę, co oczywiście spotkało się z jękiem zawodu. Tak blisko, a jednak tak daleko… Po dwudziestu minutach mogliśmy wysnuć już pierwsze wnioski. Zdecydowanie na plus działał wysoko założony pressing, dzięki któremu często były okazje do uderzeń. Wspaniała wymienność pozycji wśród pomocników mąciła w głowach defensywy Barcelony, która po prostu się gubiła, a kolejny raz na prawej flance szalał Juanfran. Brakowało jedynie goli. Zawodnicy obu drużyn nie pozwalali się jednak nudzić zgromadzonym na naszych trybunach kibicom. Szybkie akcje przenosiły piłkę z jednej, na drugą stronę murawy pokazując bardzo szybkie tempo rywalizacji. W dwudziestej szóstej minucie bliski zdobycia gola był Villa, jednak jego strzał zatrzepotał ledwie w bocznej siatce bramki Blaugrany. W doliczonym czasie pierwszej odsłony, wreszcie dostaliśmy wspaniały prezent. W walce o górną piłkę, jednego z naszych zawodników sfaulował Xavi, a sędzia bez wahania wskazał na wapno. Wojna nerwów, i jedenastkę na bramkę zamienił ten, który jeszcze niedawno występował w Barcelonie, a więc Villa. Radość była ogromna, ale nadal miałem to na uwadze, że rywal w ciągu minuty może odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Po zmianie stron wraz z lekarzem doszliśmy do wniosku, że dalszy występ Turana jest zagrożeniem i trzeba go zmienić. Na ławce dzisiaj nie było Torresa, dlatego szansę na pokazanie się dostał Diego Costa. Po wznowieniu gry, sytuacja była bliźniaczo podobna. Zupełnie nie rozumiałem postawy rywali, którzy nie potrafili wymienić kilku podań bez starty i mieli ogromne kłopoty z wyjściem z własnej połowy. Po godzinie spotkania, na noszach zniesiony został Filipe, a w jego miejscu pojawił się Insua. Pierwszą, groźna okazję rywali zobaczyliśmy dopiero dwadzieścia minut przed końcem, ale na szczęście po groźnym uderzeniu Iniesty znakomicie spisał się Courtois. Wykonaliśmy też natychmiastową kontrę, ale Villa chybił o milimetry. Widać było, że napastnik jest już zmęczony i dlatego powstała natychmiastowa decyzja o zmianie jego na Adriana. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu spotkania, Iniesta ujrzał drugą żółtą i w rezultacie czerwoną kartkę, która będzie dla nas bardzo ważna w aspekcie rewanżu. Mózg Blaugrany osłabił swoją ekipę! Ostatni gwizdek rozpoczął wielką fetę. Zwycięski debiut dla każdego menadżera jest bardzo ważny, a kiedy jeszcze wygrana przychodzi nad takim rywalem, to jest już genialnie. Szczerze mówiąc, jestem pod wielkim wrażeniem gry mojego zespołu. Śmiało można stwierdzić, że dzisiaj zgnietliśmy wręcz zdecydowanych faworytów i wykonaliśmy duży krok do zdobycia tytułu. Dodatkowo taki wynik pomoże nam uwierzyć w swoje możliwości, a rywale inaczej będą na nas patrzyć w aspekcie zbliżającej się ligi… BRAWO!

 

Supercopa de Espana, [1/2]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 53904 widzów

Atletico Madryt – FC Barcelona

1:0 [David Villa 45’+2 (K)]

Mom: Toby Alderweireld „7.4”

 

Kilka ważnych statystyk:

 

Strzały: 21/7 Atletico, 2/1 Barcelona

Posiadanie piłki 67%-33%

Celne podania: 82%-60%

Odnośnik do komentarza

@ Baptistao nie nadaje się póki co nawet do tarcia chrzanu i siedzi w rezerwach, gdzie nawet nie ma pierwszego składu. Torres nie jest rewelacyjny, ale chcę dawać mu szansę gry w mniej ważnych spotkaniach, bądź w samych końcówkach. A Godin? Godina już nie ma, tematu też ;)

 

17.08.2011

 

Kilka dni później podchodzimy do rewanżu w Supercopa de Espana przeciwko Barcelonie. Na własnym obiekcie rozegraliśmy wspaniałe zawody, w których to udało się nam wygrać. Dzisiaj będzie trudniej, bowiem i obce boisko i przecież faworyzowana Barcelona będzie chciała zrobić wszystko, by sięgnąć po trofeum. W ich szeregach zabraknie dzisiaj Iniesty, który trzy dni wcześniej dostał czerwony kartonik. U nas wszyscy są zdrowi i co najważniejsze, urazy Koke i Filipe nie okazały się poważne. Zagramy więc najmocniejszym zestawieniem.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, Miranda, E. Insua, Koke, R. Garcia, Juanfran, A. Turan, Rodrigo, D. Villa

 

Rywale rozpoczęli dzisiejsze spotkanie z wielkim animuszem, ale przypłacili to szybką kontuzją Messiego. Gwiazdor Barcelony musiał opuścić boisko już w szóstej minucie, co daje nam kolejny plus w tej rywalizacji. W siedemnastej minucie mieliśmy wiele szczęścia po tym, jak z sześciu metrów do siatki nie trafił Neymar. Barcelona była dzisiaj zdecydowanie innym zespołem, ale brakowało jej wykończenia w kluczowym momencie. W dwudziestej ósmej minucie szaloną akcję lewą flanką przeprowadził Rodrigo i w ostatniej sekundzie piłką na rzut rożny wybił mu spod nóg Dani Alves. To był jedynie początek drogi do szczęścia, bowiem mocno i celnie bity rogal przez Juanfrana znalazł się na głowie Alderweirelda, który w czwartej swojej próbie w tym dwumeczu, wreszcie trafia do siatki. Wychodzimy na prowadzenie i to na terenie rywala co oznacza, że Barcelona jeśli chce wygrać, musi strzelić trzy bramki! Chwilę później rozzłoszczeni rywali przeprowadzili groźną kontrę, zakończoną potężnym uderzeniem Mascherano, zatrzymanym jednak na poprzeczce. Pod koniec pierwszej odsłony Sanchez zgubił rywala, posłał płaską piłkę na środek pola, gdzie nabiegał Neymar. W sytuacji sam na sam nie miał większych problemów i zdobył bramkę kontaktową. W doliczonym czasie tej odsłony, do szpitala pojechał jeszcze Miranda, za którego wprowadziłem Munoza. Pozostało czterdzieści pięć minut walki nad obroną Częstochowy. Wiem, że miejscowi zrobią wszystko, by wyjść z tej potyczki zwycięsko, ale póki co, to my jednak mamy wynik korzystny w aspekcie dwumeczu. Po zmianie stron pojawiło się jeszcze dwóch nowych zawodników. Miejsce Koke zajął Gabi, a zamiast bezbarwnego Turana pojawił się Tiago, co oznaczało że przechodzimy na bardziej defensywne ustawienie. Powstał też łącznik między obroną a linią pomocy w postaci Raula Garcii. Zaraz po wznowieniu gry drobny uraz przytrafił się właśnie Tiago, ale Portugalski pomocnik dostał pozwolenie kontynuowania spotkania. Pod naszą bramką wciąż było groźnie, a minimalnie pomylił się między innymi Mascherano, który najwyraźniej dostał polecenie bycia motorem napędowym zespołu. Czas mijał, a każda sekunda była dla nas wiecznością. To, jak bardzo gra naszych przeciwników zmieniła się w trakcie trzech dni, było wręcz niewiarygodne. Po upływie godziny, po jednym z licznych rzutów wolnych, fenomenalnym uderzeniem popisał się Xavi i zdobył gola dla swojej ekipy. Teraz wiedziałem, że musi stać się cud, choć i tak wynik jeszcze niczego nie przesądzał. Dwadzieścia minut przed końcem, do naszej siatki trafia Sanchez. Barcelona odmieniła się na tyle, że w tej chwili puchar był w ich rękach. Ja załamany, nie wiedziałem zbytnio co robić. Limit zmian wyczerpany, a zawodnicy stoją na murawie jak wryci… Brakowało walki w środku pola, kluczowego elementu, który dał nam przewagę w pierwszym meczu. Mecz zbliżał się ku końcowi i szczerze mówiąc nie było już światełka w tunelu. Fatalny mecz i postawa zawodników, z pewnością nie przejdzie płazem. W tak katastrofalny sposób, w ten feralny wieczór pozwoliliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo w walce o trofeum. Szkoda, ale taki jest futbol. Trzeba zagrać dwa dobre spotkania, a dzisiaj nic nawet nie może podciągnąć do słowa dobre. Ze spuszczonymi głowami patrzyliśmy jedynie, jak rywale cieszą się z wiktorii…

 

Supercopa de Espana, [2/2]

Stadion: Camp Nou w Barcelonie, 97702 widzów

FC Barcelona – Atletico Madryt

3:1 [Neymar 45’+1, Xavi 66’, Alexis Sanchez 71’ – Toby Alderweireld 29’]

Mom: Alexis Sanchez “8.3”

Odnośnik do komentarza

20.08.2011

 

O porażce w dwumeczu musieliśmy szybko zapomnieć, bowiem już dzisiaj rozpoczynają się zmagania ligowe. Przed sezonem, po wspólnych rozmowach z władzami klubu ustaliliśmy, że cel który sobie obieramy, to walka o mistrzostwo. Teoretycznie w Hiszpanii liczą się teraz dwa zespoły, a my jesteśmy na czele grupy pościgowej. Przy odrobinie wysiłku możemy zająć trzecie miejsce, ale oczywiście walczyć będziemy fotel lidera. W pierwszej kolejce zmierzymy się na wyjeździe z Rayo, a więc zespołem mocno przeciętnym, który nie powinien stanowić większej przeszkody. Wzmocnieni kilkoma ciekawymi zawodnikami będą chcieli utrzymać się w lidze, co i tak może być zbyt wysokimi progami. Dzisiaj dam zagrać nieco innej jedenastce, ze względu na drobne urazy i zmęczenie, tym bardziej, że przeciwnik na to pozwala.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, E. Munoz, T. Alderweireld, Filipe, Gabi, J. Guilavogui, Juanfran, D. Costa, C. Rodriguez, Adrian

 

Już początek tego spotkania pokazał, jak futbol potrafi być okrutny. Pięć, może sześć dogodnych okazji nie zostało wykorzystanych przez moich podopiecznych, a rywale przeprowadzają pierwszą kontrę i na tablicy strzelców pojawia się Delibasic. Jak to jest możliwe, że środek obrony przeszedł bez najmniejszych problemów? To praktycznie nie powinno mieć miejsca… W naszych szeregach, zdecydowanie najgorszym zawodnikiem określiłem Diego Costę. Jakim cudem tak rasowy snajper nie trafia do siatki rywali w trzech kolejnych okazjach sam na sam z bramkarzem Rayo? Przy takiej dyspozycji nie dziwota, że przy nazwie naszego klubu nadal widniało okrągłe zero goli. Pewnie domyślacie się, co było w trakcie przerwy w naszej szatni. Najbezpieczniejsi byli ci, co zostali na rozgrzewce na płycie boiska, bowiem w boksach latało wszystko, co wpadło mi w ręce. Przeprowadziłem za jednym zamachem komplet zmian, gdzie Suarez, Turan i Villa zastąpili zupełnie bezbarwnych Gabiego, Diego Costę oraz Adriana. Mogę śmiało powiedzieć, że nie funkcjonowało nic, co było w założeniach przedmeczowych. Na domiar złego, w końcówce pojedynku czerwień wpadła na konto Guilavoguiego, który w bezmyślny sposób, daleko od bramki sfaulował jednego z rywali. Tak grać nie można… W ostatniej akcji spotkania Juanfran trafia jeszcze w słupek. Przegrywamy ten mecz i muszę powiedzieć szczerze, że według mnie dostarczyliśmy jedne z niewielu punktów ekipie Rayo w tym sezonie. Sami z tą grą daleko nie pociągniemy, a niektórzy piłkarze nie nadają się do tego, by z dumą prezentować się w strojach Atletico!

 

Liga BBVA [1/38]

Stadion: Estadio de Vallecas w Madrycie, 15550 widzów

[?] Rayo – [?] Atletico Madryt

1:0 [Andrija Delibasic 18’]

Mom: Ciro Capuano „7.5”

Odnośnik do komentarza

W ostatnich dniach okienka transferowego, udało mi się wypożyczyć defensora numer cztery w naszym zespole, a więc Joela Matipa (20l./Kamerun/8/0a). Na konto Schalke przelaliśmy 3,6 miliona i zobowiązaliśmy się płacić całą jego pensję, a umowę podpisaliśmy na rok. Mam nadzieję, że zwiększy to rywalizację o miejsce w podstawowym składzie, a już tego samego dnia da mu wspaniały debiut.

 

27.08.2011

 

Czas leci nieubłaganie, i już tydzień później musimy podjąć rękawice przeciwko Maladze. Nasi rywale gładko wygrali w pierwszej kolejce i z pewnością będą chcieli powtórzyć swój wyczyn również i dzisiaj. Już z nowym zawodnikiem na pokładzie postaramy się przełamać złą passę i wygrać drugi mecz pod moją wodzą. Teoretycznie rywal nie jest z najwyższej półki, ale może wygrać z każdym i to nie jest wygodna sytuacja dla nas…

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, J. Matip, E. Insua, Gabi, Koke, Juanfran, A. Turan, Rodrigo, D. Villa

 

O tym, że na własnym obiekcie grać umiemy, udowodniliśmy już Barcelonie i próbowaliśmy uczynić to samo od pierwszego gwizdka dzisiejszego wieczoru. Napór z naszej strony był ogromny, a główną postacią można śmiało oznaczyć Ardę Turana, który jednak zapomniał nastawić odpowiednio celownik. W dziewiętnastej minucie mamy powtórkę z poprzedniego meczu, kiedy to już pierwsza, ofensywna próba rywala daje mu bramkę. Do siatki z dużą łatwością trafia Santa Cruz. Naszym problemem może być to, że zupełnie w roli jedynego, wysuniętego napastnika nie radzi sobie Villa. Jest to snajper klasowy, ale chyba trzeba dokooptować mu drugiego napadziora w linii. Do przerwy sytuacja nie uległa zmianie, dlatego postanowiłem przeprowadzić dwie zmiany. Miejsce Villi zajmuje Costa, a zamiast Turana pojawia się Raul Garcia. Po godzinie gry mamy totalne nieporozumienie i drugą bramkę dla Malagi. Tym razem na listę strzelców wpisuje się Duda i nasza sytuacja robi się wyjątkowo ciężka. Po ostatnim gwizdku mogę śmiało powiedzieć, że zaliczamy gruby falstart w zmaganiach ligowych. Jeśli szybko nie zmienimy stylu gry, za chwilę mnie wyrzucą na zbity pysk…Widzę progres, przegrywamy większą ilością bramek...

 

Liga BBVA [2/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 50399 widzów

[?] Atletico Madryt – [?] Malaga

0:2 [Roque Santa Cruz 19’, Duda 61’]

Mom: Duda „7.7”

Odnośnik do komentarza

3.09.2011

 

Sytuacja w zespole nie jest za wesoła. Zawodnikom na próżno wyszukiwać na twarzach uśmiechów, ale nie ma się co dziwić. Po jednym wygranym meczu, trzy kolejne przyniosły fatalne porażki, co zaowocowało fatalnym startem w rozgrywkach ligowych. Co trzeba było zmienić i zdecydowałem, że zagramy najbliższe kilka spotkań z dwoma napastnikami. Najwięcej właśnie problemów stwarza nam skuteczność, bowiem czym są ledwie gole w czterech meczach, w tym jeden z karnego, a drugi po główce przy rzucie rożnym. Oprócz słabej formy, dzisiaj przyjdzie nam się zmierzyć z kolejnym, trudnym rywalem. Tegoroczny beniaminek, a więc Villarreal, niegdyś uchodził za kopię Atletico. Mecze pomiędzy tymi zespołami były niesamowicie wyrównane, ale widowisko dla kibiców – przednie. Dzisiaj obie ekipy będą szukały swoich pierwszych punktów w sezonie. Komu się poszczęści? My liczymy na to, że w końcu ktoś zdobędzie gola z gry…

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, J. Matip, E. Insua, Gabi, Koke, Juanfran, Rodrigo, D. Costa, D. Villa

 

Minął kwadrans i szczerze powiedziawszy byłem w szoku. Raz, że do siatki trafia Villa, a dwa, że uczynił to po składnej wymianie podań z Diego Costą. Może faktycznie przeniesiemy się na grę dwoma napastnikami? Był to dość lekki, ale techniczny strzał pod ręką próbującego interweniować Asenjo, a więc teoretycznie nadal naszego bramkarza. Osobiście nigdy mnie do siebie nie przekonał i chyba dobrze, że może grać gdzie indziej. Był to też pierwszy od dawna mecz, gdzie nasza przewaga była widoczna gołym okiem. Pytanie tylko, czy lekki kryzys został zażegnany, czy też rywal zupełnie nie nadaje się na ten pułap rywalizacji. Chwilę po upływie trzydziestu minut powinno być 2:0, ale w trudnej sytuacji Villa trafił jedynie w słupek. Cieszyła mnie ilość okazji strzeleckich, ale martwiła natomiast skuteczność. Kolejna okazja przytrafiła się tuż przed przerwą, ale Matip trafił tylko w poprzeczkę. Po zmianie stron miejsce Costy zajął Adrian. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, o czym przekonaliśmy się dziesięć minut po wznowieniu spotkania. Rzut rożny i najwyżej do piłki wyskoczył Burdisso. Kwadrans przed końcem przeprowadziłem pozostałe zmiany, gdzie Turan i Munoz zastąpili Gabiego oraz Alderweirelda, który narzekał na drobny uraz. Doskonałej, kolejnej zresztą okazji nie wykorzystał Villa, który dostał piłkę na piątym metrze i trafił prosto w bramkarza. Zabrakło niewiele, ale nadal zostajemy bez wygranej w lidze. Jest pewna nadzieja, że ten punkt poprawi nieco morale i ruszymy do ataku.

 

Liga BBVA [3/38]

Stadion: El Madrigal w Villarreal, 22803 widzów

[20] Villarreal – [18] Atletico Madryt

1:1 [Guillermo Burdisso 57’ – David Villa 14’]

Mom: David Villa “7.8”

Odnośnik do komentarza

14.09.2011

 

Dzisiaj wchodzimy już na trzecią ścieżkę rozgrywek w tym sezonie. Po Supercopa de Espana i zmaganiach ligowych, dzisiaj inauguracja fazy grupowej w Lidze Mistrzów. Los nam nie sprzyjał i dokooptował do takich ekip, jak Bayern Monachium, Anderlecht, czy CSKA Moskwa. To z tą ostatnią dzisiejszego wieczoru musimy się zmierzyć. Nie będzie łatwo, ale mówiąc szczerze, to drugie miejsce jest w naszym zasięgu. Planem minimum jest uniknięcie porażki, a zwycięstwo przyjmę jako mały sukces. Przypomnę tylko, że w tych rozgrywkach nie może grać Matip…

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, E. Munoz, Filipe, Tiago, R. Garcia, Juanfran, A. Turan, D. Costa, D. Villa

 

Dziewięćdziesiąt sekund zajęło rywalom znalezienie drogi do naszej siatki. Fatalną stratę zaliczył Villa, po czym poszło podanie do Doumbii. Snajper CSKA wykonał kilku dziesięcio metrowy rajd, po czym płaskim uderzeniem nie dał szans Courtoisowi. Łużniki tętniły życiem, a w naszej grze nie widać było nawet cienia przebłysku. Doskonałą okazję zmarnował też Juanfran, który nie trafił do bramki z dziesięciu metrów. Szansa pojawiła się w 21 minucie, kiedy to Diego Costa padł na murawę w polu karnym, a sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Villa i celnym uderzeniem zrehabilitował się za pierwsze minuty tego spotkania. Ta bramka dodała nam wiatru w żagle. Po godzinie gry pojawiły się pierwsze roszady. Zamiast Villi wszedł Adrian, a miejsce Raula Garcii zajął Gabi. Częste straty w środku pola decydowały, że nasze próby ofensywne nie miały racji bytu. Rozumiem, że każdy chce być tym, który wyprowadzi Atletico na prowadzenie i odmieni nasze losy, jednak dlaczego zawodnicy sobie w ogóle nie podają! Mieliśmy też sporo szczęścia, bowiem dwukrotnie od utraty gola uratowała nas poprzeczka. Koniec spotkania i remis jest dla nas chyba genialnym rozwiązaniem. Powinniśmy przegrać, a notujemy cenny punkt na bardzo trudnym terenie.

 

Liga Mistrzów, grupa G [1/6]

Stadion: Łużniki w Moskwie, 27565 widzów

CSKA Moskwa – Atletico Madryt

1:1 [seydou Doumbia 2’ – David Villa 22’(k)]

Mom: Seydou Doumbia „8.3”

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Anderlecht – Bayern Monachium

1:3 [A.Evrard 69’ – F. Ribery 1’, C. Pizarro 16’, T. Muller 56’(k)]

Odnośnik do komentarza

@ Tak, wszystko zapewnione, ale nie wiem, czy będę go chciał w zespole na dłużej. Zobaczymy jak spisze się przez ten sezon.

 

18.09.2011

 

O tym, że jesteśmy faworytem w jakimś spotkaniu słyszę nie po raz pierwszy. Efektów punktowych natomiast nie ma i szczerze mówiąc dzisiaj do rywala również muszę podejść bardzo ostrożnie. Na własnym obiekcie stawimy czoła przyjezdnej ekipie Levante, która dość dobrze rozpoczęła rozgrywki i znajduje się w pierwszej dziesiątce. Oczywiście będzie to dla nas w tej chwili wyzwanie, ale bardziej niż z rywalem, to walczymy z samym sobą i własnymi problemami. Dzisiaj obok Villi w ataku postawię na Rodrigo.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, Miranda, Filipe, Koke, R. Garcia, Juanfran, A. Turan, D. Villa, Rodrigo

 

O marnowaniu sytuacji strzeleckich pewnie już nie chcecie słuchać, ale dzisiaj one również się pojawiły. Villa znakomicie, dwukrotnie odnalazł wychodzącego sam na sam Rodrigo, a ten, jak na złość minimalnie chybiał. Zupełnie zawodziły też stałe fragmenty, bowiem co z tego, że futbolówka dochodziła na moich zawodników, jak ci woleli wycofywać ją do stojących w obrębie środka murawy kolegów. Na całe szczęście spokój w defensywie dawał powracający po kontuzji Miranda. Ledwie o tym napisałem, a chwilę przed przerwą padł gol dla Levante. Ja pierdole, tak się nie da! Ogromny kryzys skuteczności nas zabije… Po zmianie stron stwierdziłem, że nie ma czego bronić. Bezproduktywnych Filipe, Villi i Rodrigo zmienili Gabi, Costa i Adrian. Graliśmy trójką z tyłu, dlatego liczyłem się albo z wygraną, albo z wysoką porażką. Dlaczego żadnego, słownie ŻADEN z zawodników nie potrafi uderzyć w światło bramki? Już nie mówię, żeby od razu zdobywał gola, ale chociaż trafił między te pierdolone słupki.

 

Liga BBVA [4/38]

Stadion: Vicente Calderón w Madrycie, 46315 widzów

[16] Atletico Madryt – [9] Levante

0:1 [baba 39’]

Mom: Baba “7.6”

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...