Skocz do zawartości

Niech żyje...


Buli

Rekomendowane odpowiedzi

Uwaga, niżej przedstawiona historia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Po zapoznaniu się z nią, skonsultuj się z lekarzem 1 kontaktu w celu przebadania zmian, które nastąpiły w twoim mózgu.

 

- No i jak, fajnie znowu to poczuć co ? - Z uśmiechem na ustach wydukał z zimna Wiesiek.

- Stary... jedziemy ? Naprawdę nie mam ochoty dziś na rozmowę, chyba rozumiesz...

- Jasne, wsiadaj. To co, jedziemy do mnie, czy chcesz gdzieś zahaczyć ?

- Narazie dawaj do ciebie, chciałbym odpocząc i zjeść coś normalnego.

- Oho... dzisiaj to nie będzie z tobą o czym pogadać.

- No co ty kur** nie powiesz ? - Jedyne o czym w tym momencie marzyłem, to tylko porządny schabowy a następnie miękkie kojo... tzn. łóżko.

 

Nazajutrz

 

- To jest to stary, to jest to - Nawet nie wyobrażacie sobie, jakiego banana miałem NA buzi, wypowiadając te słowa. Wiesiek nie mógł wiedzieć o czym mówię, Sam miał mięciutkie łóżeczko, jajeczniczkę i pełną liste kanałów sportowych na codzień. Moje ostatnie 1828 dni, to było absolutne przeciwieństwo wcześniej wymienionych przywilejów.

- Wiem o czym mówisz, uwierz mi.

- No... - Już mógł oszczędzić sobie tego słodzenia. Przecież wiedziałem, że gówno a nie ma pojęcie o tym, co musiałem przechodzić.

- Dobra dobra, my tu pitu-pitu a jest sprawa.

- No wal - Wiesiek nieco przeszkadzał mi swoim pierd***niem w konsumpcji najwspanialszego śniadania od niepamiętnych czasów. Jednak głupio byłoby mu nie dać dokończyć.

- Pamiętasz, jak gadaliśmy 3 tygodnie temu o tej fuszce w tym klubie, gdzie mam znajomego ?

- No pa..mi.tam cosz... - Odpowiedz z mordą pełną pysznej jajecznicy na boczku, poprawioną 2 kromkami chleba nie była zbyt dyplomatyczna, ale Wiesiek zrozumiał.

- To git, bo 3 dni temu do niego dzwoniłem, i powiedziałem mu że niedługo będziesz do jego dyspozycji.

- Aha, okej... i co miałbym tam robic ? trener juniorów tak ?

- No dokładnie. Słuchaj. Papiery masz ?

- No ba.

- Jakieś tam doświadczenie w tym zakresie masz ?

- Niby mam, ale to było dość dawno.

- Przestań. Myślisz, że Colin bedzie patrzył na to, kiedy pracowałeś z juniorami ? Jemu zależy tylko na tym, by zatrudnić kogoś zaufanego, żeby ten ktoś nie żądał 2 tyś tygodniowo a przy okazji jak ktoś z pod twojej ręki by wyfrunął na szersze wody, to jeszcze byś procent dostał.

- Tym procentem to mnie chyba przekonałeś.

- Dobra, dobra. Z tego twojego procenciku, procencik leci do mnie, chyba sie rozumiemy ? hehe

- Nie no jasne stary, tyle mi pomagasz i w ogóle... Przez te wszystkie lata tylko ty mnie wspierałeś i w zasadzie, to tylko z tobą miałem kontakt.

- Bo się rozpłaczę... Szamaj do końca i zbieramy się.

- Gdzie ? - Miałem nadzieje, że odsypię tych kilka nocy, ale Wiesiek nie tracił czasu.

- No do Colina, mamy być u niego za 2 godziny.

____________________________________________________________________________________________________________________________

 

Zaraz pójdzie hejt, że zaczyna się jak większość, ale to tylko malutki wstęp.

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że daleko nie trzeba było jechać. Ok. godzinna podróż rozlatującym się golfem Wieśka i byliśmy na miejscu. Z zewnątrz trudno było nazwać to siedzibą klubu, ale w środku wyglądało to znacznie lepiej. Prezesurę było stać nawet na kolorowe tapety, które pokrywały 3/4 klubowych korytarzy. Jak to zwykle bywa, na końcu jednego z nich znajdował się gabinet prezesa.

 

- No siemasz Colin, pozwól że ci kogoś przedstawię...

- Wiesiek kur**, wiesz że takie teksty to w amerykańskich filmach... Nie rób wsi. Jak moge ci mówić - Colin zwrócił się do mnie, sięgając do barku w którym zapewne poziom procentów przekraczał o kilkaset stopę bezrobocia w Polsce.

- Norbert.

- No więc Norbi, Wiesław zapewne mówił ci o mojej propozycji ?

- Eee, nie mówil o konkretach, ale wspominał coś o pracy z młodymi.

- No zgadza się, miałbyś po prostu prowadzić treningi juniorów, jezdzić z nimi na sparingi, za miesiąc rusza liga u-19 ale do niej nie przywiązuję absolutnie żadnej wagi. To jak, podpisujemy papirek ?

- Teraz ? - Troszkę szybko Colin przeszedł do konkretów a ja nie byłem do końca pewien, czy to dobry krok - Chciałbym najpierw bliżej poznać moje zadania, dokładniej dowiedzieć się, na czym miałaby polegać moja rola w zespole.

- Wiesiek, to żeś prawdziwego profesjonalistę mi tu przyprowadził haha.

- Lubie wiedzieć, w co się pakuję.

- Słuchaj, doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że to nie jest poziom ekstraklasy czy nawet 2 ligi. Tu nie patrzymy w przyszłość. Tu zarabiamy pieniążki na nie dokońca legalnych transakcjach, które finalizujemy w naszych budynkach klubowych. Niechcę cie już teraz wtajemniczać, ale spokojnie, nic się nie martw. Tobie nic nie grozi, jesteś czysty, prowadzisz zespół juniorów i nic nie wiesz, ok ?

- Colin, Colin, Colin... Jedyne co mnie może przekonać, to niezła tygodniówka.

- 700 ?

- Raczej 1700 - Colin znów spojrzał na Wieśka a jego wzrok mówił "Kogoś ty mi kur** polecił ?"

- Nie nie... 1000 ?

- No jesteśmy co raz bliżej, co powiesz na 1400 ?

- 1200 i to moje ostatnie słowo.

- Chyba się dogadamy - Gdzie ja bym znalazł robotę za 5 tysi miesięcznie ? Czułem, że to szemrane interesy a ten klub to tylko przykrywka. Bałem się kolejnych kłopotów, ale w moim przypadku nie mogłem grymasić.

- Dobra, Chwilowo mamy przerwy w dostawach, więc w klubie nie bedziesz potrzebny.

- Aha, więc o to chodzi - szepnąłem sobie pod nosem, patrząc na Wieśka.

- Przyjdz za jakieś 3-4 dni, zresztą podasz mi swój numer telefonu, to do ciebie przedzwonię i się zgadamy.

- Okej, nie ma sprawy.

- Dobra, jestem dziś jeszcze umówiony z prezesem innego 'klubu', wiec pozwolicie że...

- Jasne, już się zwijamy. Colek, zadzwonię jutro bo mam pewną sprawę - Wreszcie odezwał sie Wiesiek, który przez cały czas siedział jak cichy Bob.

- Okej, no to trzymajcie się, Norbi, zadzwonię...

 

Wiesiek to mój najlepszy kumpel. Tylko jemu moge ufać, ale czemu mi nie powiedział wcześniej, że chodzi o jakiś handel ? Nie podobało mi się to, ale skoro dostałem zapewnienie, że kłopoty będą omijać mnie szerokim łukiem a na dodatek z głodu nie umrę, to czemu nie skorzystać z takiej okazji. Gdzie ja bym znalazł pracę z moją przeszłością ?

 

- I co ? Szybko i gładko poszło.

- Wiesiek, chyba ci zajeb** na czerep za chwilę.

- Daj spokój, chcę dla ciebie jak najlepiej, załatwiam ci robotę, mieszkasz u mnie a ty mnie chcesz lać hehe.

- Wszystko się zgadza, tylko czemu łaskawie nie raczył mnie pan poinformować, że chodzi o jakieś prochy czy Bóg wie co ?

- Norbi, zaufaj mi naprawdę. Mogę cię zapewnić, że to dla ciebie bezpieczna robota. Zawsze cię to kręciło, żeby być blisko piłki a tu nie dość, że nie masz żadnych zobowiązan wobec prezesa, nikt nie wymaga od ciebie wyników, to jeszcze kaska na konto leci.

- No w sumie... Ale nie wiesz, czy ten klub to tak na poważnie, czy to tylko i wyłącznie 'dobra mina do złej gry' ?

- Nic mi na ten temat nie wiadomo, ale spytaj Colina jak będziecie gadać.

- To będzie moje pierwsze pytanie, jakie mu zadam - Nie chciałbym, aby to co bede robił, było całkowicie niepożyteczne. Super by było, gdybym własnymi rękoma wyrzezbił kolejną gwiazdę światowego formatu, albo conajmniej solidnego kopacza na poziomie ekstraklasy. Nie wiedziałem jednak, czy Colinowi naprawdę na tym zalezy. Ja jednak miałem już swój plan działania, bez względu na okoliczności.

- Dobra dobra, co idziemy to jakoś uczcić co ?

- Jak najbardziej, ale gdzie ? Zupełnie nie orientuje się w mieście.

- No wyskoczymy do jakiegoś baru, może jakieś panienki hmmm ? Co ty na to ?

- O to ja podziękuję. Przez kobiety miałem kłopoty, nie chcę ich mieć znów. Zresztą ty również powinieneś trzymać się od nich z dala.

- Fakt... to co, Pizza i meczyk ?

- Może być.

 

Tak oto z pomocą Wieśka, załatwiłem sobie niezłą fuchę. Myślicie jednak, że moja historia potoczyła się tak sprawnie i szybciutko do sukcesów ? Tak naprawdę, to moja historia zaczęła się dużo dużo wcześniej a było to 6 lat temu. Toniejebajka...

Odnośnik do komentarza

27.04.2007 r.

 

- Witamy państwa na Sebastinie - największym pasażerskim statku, który zakotwiczył do portu w Gdynii. Wszystkich, którzy posiadają zielone karty wstępu, prosimy o...

- Wiesiek, ale myślisz że mają tu jakieś kluby ze striptizem ?

- No ja myślę, tylko to mnie tu przyciągnęło.

- Ale ceny biletów, to z dupy wzięli. - Koszty rejsu wycieczkowego mocno nadszarpnęły mój skromny budżet, a że i Wiesiek pieniędzmi nie srał, to postanowiliśmy zabawić się jak nigdy, bo tez już pewnie nigdy nie będziemy mieć okazji tak zaszaleć.

- Opłaci się, zobaczysz. Czujesz to ? Czujesz !!! Gołe panienki, bilardzik, Kasyno, Ahh...

- A czujesz, że w cenie biletów przysługuje nam jedynie spanie na twardym wyrku, podstawowe wyżywienie i godziny bełtania za burtę ?

- Zawsze musisz spier***ić najpiękniejsze wizje, jakie rodzą się w mojej głowie.

- Jakbyś mnie nigdy nie znał... - Wiesiek nie należał do tych, którzy logicznie i rozsądnie myślą. Jest jednym z tych, którzy najpierw zrobią, potem pomyślą. Ja byłem zupełnym przeciwieństwem. Zawsze wiedziałem czym będę się zajmować w życiu. Kierowałem nim spokojnie, bez większych szaleństw, nie zbaczałem z kursu na końcu którego był przystanek "Trener piłki nożnej". Co więc skusiło mnie na ten rejs ? Z początku myślałem, że te panienki, ale jak się pózniej okazało, w tamtej chwili o niczym nie myślałem.

 

Wszyscy bawili się znakomicie. Śpiewy, tańce, gołe dziewczyny, które widzieliśmy tylko z daleka przez przeszklone drzwi klubu. Wszyscy tylko nie my i 7 innych pasażerów, których nie było stać na te wszystkie luksusy. Jak się pózniej okazało, wygrali oni rejs tymże statkiem, wysyłając 10 opakowań zupek chińskich firmy "Zupa Romana". Naturalnym wydawało się 'zakolegować' z tą grupką, ale my z Wiesiem byliśmy stworzeni do wyższych standardów. Z uporem maniaka woleliśmy ślinić się na widok kobiet z miseczką co najmniej C. Widać, że znały się na tym jak mało kto a swymi krągłościami trzęsły jak galaretkami. Nie przypadkowo przytoczyłem galaretki, gdyż bardzo je lubię.

 

- Norbert, czy to widziałeś jak one się ruszały ? ehh...

- Teraz przez cały rejs będziesz się podniecać tym, jak kręciły dupami ? Ogarnij się stary...

- Nie przez cały rejs, tylko do jutra.

- Jutro też chcesz iść patrzec ? Nie wydaje ci się, że bedziesz wyglądac jak wygłodniały gwałciciel ?

- Chciałbym nim być...

- Ja pierd... Dobra idz sobie strzep i spać. Jutro muszę przeanalizować młodą Odrę.

- A kiedy ten mecz ?

- 04.03 z Odrą Opole u-19 u siebie.

- To mamy jeszcze trochę czasu na zgwałcenie kilku dzierlatek hehe.

- Lecz się...

 

Wiesiek to był wariat. Czasem nawet troszkę się go bałem, ale suma sumarum to miły gość. Znamy się od dość dawna i wiem, że bałby się zagadać do zakonnicy, co dopiero do takich lasek. Jak się nazajutrz okazało, nie musiał tego robić.

Odnośnik do komentarza

Nie na naszą kieszeń wykwintne trunki ani smakowite kanapeczki nadziewane na wykałaczki. Zadowolić musieliśmy się przemyconymi na pokład 5 paczkami chipsów produkcji Auchan oraz 2 butelkami ruskiego szampana za 6 złotych. Każdy w końcu ma taki bal, na jaki go stać. Obaliliśmy po 1 trunku i paczce chrupków, po czy poszliśmy spać. W końcu jutro czekała mnie prawdziwa praca a Wieśka prawdziwa zabawa.

 

- Norbi, nie wal w chu** tylko złaz na dół, nie uwierzysz co mi sie przytrafiło.

- Niech zgadnę, poszedłeś podglądać panienki, któraś z nich cię zauważyła i zamiast ci walnąć z liścia, podeszła i zaprosiła cię na drinka ? hehe...

- Skąd wiedziałeś ?

- ?

- Człowieku, taka jedna do mnie podeszła razem z kolezankami i zaczęły do mnie zagadywać. To chyba najpiekniejszy dzień w moim życiu. - W głosie Wieśka było słychac podniecenie, jak nigdy.

- Stary. Ciesze się, że ci się powiodło, ale jak wiesz mam sporo pra..

- Powiedziałem im o tobie.

- Zawsze miałeś długi jęzor.

- Schodzisz czy nie ?

- Dobra, zaraz będę. - Byłem już w połowie analizowania stałych fragmentów gry młodzików z Opola. Dla mnie nie było ważne, czy to był mecz ligi u-19, czy finał krajowego pucharu. Każdy rywal był ważny i do każdego meczu przygotowywałem sie równie mocno. Jednak odpuścic taką okazję do zabawienia się ? Trzeba było się lekko wyluzować.

 

Rozmowa z dziewczynami była bardzo sympatyczna i szybko przeszliśmy do meritum sprawy. Żeby nie było wstydu, nie zabraliśmy Sandry i Moniki do siebie. U nas jedyne co mogłyby dostać, to gangreny czy innej zarazy. Wieczór i noc była wspaniała, choć zasadniczo nie mam pojęcia czemu takie dziewczyny spojrzały akurat na nas. Wiesiek oczywiście wyłączył mózg i o tym nie myślał. Ja natomiast czułem, że coś tu śmierdzi. Tak czy inaczej spędziliśmy tę noc razem, ale osobno. Nie rajcowało mnie przesiadywanie w pomieszczeniu z Wiesiem, kiedy była szansa na coś ciekawego z Moniką. Znalezliśmy sobie spokojne miejsce, w którym mogliśmy... Monia spodobała mi się od razu ( komu by się nie spodobała ). Smukła figura, włosy ciemny blond, twarz anioła i ten akcent... Okazało się, że obie to z pochodzenia Rosjanki, ale mieszkały w Polsce od 8 lat, więc sprawnie władały naszą ojczystą mową. Spodobało mi się w niej również to, że szybko przechodziła do konkretów. Rejs się kończył a my byliśmy już oficjalną parą. Nie wiem jak i kiedy to się stało, ale się stało. To nie w moim stylu takie błyskawiczne układanie sobie życia. Sandra również się nie patyczkowała i zakręciła Wieśkiem równie skutecznie jak mną Monika. Brakowało tylko tego, by obie zaproponowały nam wspólne mieszkanie...

Odnośnik do komentarza

- Kotek, nie myślałeś o tym, żeby zamieszkac razem ?

- Yyy co, co... gdzie ja jestem ? - Kur** mać, o 4:45 takie pytanie ? Ledwo co otworzyłem oko a ta taki tekst.

- No spytałam co myślisz o wspólnym mieszkaniu. Wynajmujemy z Sandrą miłe, przytulne lokum z widokiem na Stadion Dziesięciolecia...

- Ej no właśnie, mieszkacie w Warszawie ? Znamy się parę dni, a nawet nie pomyślałem żeby cię spytać gdzie mieszkasz.

- Więc teraz już wiesz.

- Ten widok na Stadion dziesięciolecia, to nie jest jakaś super reklama hehe...

- Oj nie czepiaj się, zgadzasz się czy nie ?

- No nie wiem, musiałbym się mocno zastanowić - Ten pomysł był kompletnie bez sensu, ale oczywiście z 'pomocą' przyszedł mi Wiesiek.

- Sandra gadała z Wieśkiem i on zgodził się bez sekundy namysłu...

- Naprawdę ? - Zapytałem zdziwiony, choć zdając sobie sprawę zmałej powierzchni reklamowej na mózgu Wieśka, zupełnie mnie to nie powinno dziwić - Słuchaj no, pogadam sobie z Wieśkiem. Dam ci odpowiedz jutro okej ? Wiesz no, to nie jest łatwa decyzja chyba rozumiesz ?

- Dobrze, poczekam - Widać było, że jest zawiedziona moją odpowiedzią, ale nic na to nie poradzę. Takich decyzji nie podejmuje się od tak, przynajmniej każdy normalny człowiek tego nie robi. Miałem to nieszczęście, że moim najlepszym przyjacielem, był jeden z tych inaczej 'myślących'.

 

Statek obrał kierunek Gdynia. Monika z Sandrą do siebie i pakowanie, my z Wieśkiem do siebie, pakowanie i poważna rozmowa.

 

- Wiesiek, czy ciebie poje**ło ? Znamy te dziewczyny 4 dni a ty się zgodziłeś na mieszkanie ? Co z naszym mieszkaniem ? Trzeba będzie temu dziadkowi zapłacić kaucję za następny miesiąc - Tak tak, mieszkam razem z Wieśkiem. Trener juniorów w Hutniku Warszawa nie zarabia kroci. 2.300 miesięcznie to nie jest kwota, za którą można znalezć normalne mieszkanie w Warszawie i jeszcze spokojnie przeżyć do 15-tego. Wiesiek też nie lepszy. Zdawał razem ze mną na kurs trenerski, który fundował urząd pracy, ale oczywiście ktoś o tym IQ nie mógł tego zaliczyć. Załapał się jako magazynier w sortowni damskiej bielizny. Stąd też pewnie te pochopne decyzje względem dziewczyn.

- Dobra, spokojnie. 1.700 się uzbiera. Ja wezmę cześć od swoich rodziców, ty od swoich...

- 30-letni kawaler idzie do mamusi i mówi 'Mamusiu, pożyczysz 800 zł na czynsz ? Oddam co do grosza'. Dobrze się czujesz ?

- Czemuby nie ? - Wieśkowi najwyrazniej wyłączyła się jedna z ostatnich w miarę sprawnie działających szarych komórek.

- Ehh dobra, groszem nie śmierdzisz nie ?

- No jakby ci to powiedzieć...

- Dobra, nie musisz mówić, przecież widać że niemasz ani grosza. Chodzisz w tych samych smyrach przez tydzień...

- EJ EJ, piorę je co 2 dni - Wiesiek chyba chciał się lekko usprawiedliwić, ale jak na moje to tylko pogorszył cały obraz jego osoby w moich oczach.

- Mam odłożone jeszcze 3 tyś zeta na koncie matki, zapłacę. Pamiętaj jednak, że kiedyś będziesz musiał mi to jakoś wynagrodzić.

- Stary, nie ma sprawy.

- Widzę więc, że wyjścia większego niemam. Wracamy z dziewczynami do Warszawy, jedziemy do siebie, pakujemy się, dzwonimy do typa, dajemy mu kaucję i wio na Zieleniecką.

- No to wio.

 

Co ja wyprawiam ? Jeden głupi rejs kończy się przeprowadzką do dziewczyny, której praktycznie nie znam. Nie dość, że trzeba jakoś przewiezć swoje manele, to jeszcze muszę się skupić na meczu z Odrą Opole u-19. Wiesiek umie doje**ć do pieca.

Odnośnik do komentarza

Pierwsze dni jak to w nowym mieszkaniu - nieswojo. Ani puścić bączka, no bo to nie wypada przy dziewczynach, ani sobie beknąć, wszystko to trzeba było robić na balkonie. Między innymi dlatego właśnie nie zaprosiliśmy dziewczyn na statku do swojej kwatery. Dobrze, że były tu 2 pokoje. Metraż dupy nie urywa, ale jak na moje małe wymagania wystarczało a i nie trzeba było się dokładać po 800 zł miesięcznie a jedynie 450. Przez ostatnie 2 lata praca pochłonęła mnie w takim stopniu, że nie było czasu na znalezienie sobie tej jedynej. Dlatego też czułem się dość nieśmiało w obecności Moniki i jej koleżanki. Wiedziałem też, że od tej pory sielanka się skończyła. Nie będzie już meczyków, pokoju pełnego pustych butelek po piwie i podłogi z zasranych gaci. Wiadomym było też, że mieszkanie z dziewczyną = kłótnie o byle pierdoły.

 

- Misiek, może pójdziemy dziś do kina ? Puszczają tam jakiś romantyk, chyba Czeski.

- Skąd wiesz, że Czeski ?

- Bo tytuł brzmi "třísknout mě do zad"

- Że niby co ? - Jedyny język obcy jaki liznąłem, to Angielski w gimnazjum. Rosyjski był mi kompletnie obcy.

- Tytuł jest identyczny jak to, co zrobisz mi dziś w nocy.

- Kurczę, to chętnie bym poszedł, ale niestety dziś mam mecz.

- Jaki mecz ?

- No przecież wiesz, że prowadzę drużynę juniorską Hutnika i gramy dziś z Odrą Opole.

- Dobra rób co chcesz. - Oczywiście poszedł foch i Monika zamknęła się w kiblu. Nie mogłem być jednak 'mientki' i trzeba było postawić na swoim.

- Monia, pójdziemy jutro obiecuję. Muszę dziś być w klubie. Dzięki temu bedę miał jak dołożyc się do czynszu.

- Chyba że tak. - To że nie miałem kobiety od kilku lat, nie oznaczało że nie wiem czym przekupić dziewczynę. Ehh siła pieniądza...

 

04.03.2001 r, Warszawa, Marymoncka 42

Hutnik Warszawa u-19 - Odra Opole u-19 2:3

 

- Ale młodzi dali dupy hehe - Wiesiek wiedział, jak poprawić humor.

- Nic już nie mów...

- Daj spokój, bedziesz się przejmować jakąś porażka w u-19. Myśl nad wieczorem.

- Jakim wieczorem ? Wieczorem to kolacja, przemyc wory, paciorek i lulu.

- Żartujesz sobie ? My z Sandrą idziemy do baru, myślałem, że Monika cie wyciągnie.

- Nie wyciągnie, na pewno nie dziś.

- Pewnie, że cie wyciągnie. Jak się nie zgodzisz, to pewnie walnie focha i bedziesz musiał iść.

- Spokojna twoja rozczochrana, mam już opracowany sposób spławiania jej.

- Opracowany i sprawdzony ?

- Zgadza się. - Widać było, że Wiesiek dał już przejąć kontrolę nad sobą Sandrze. Był pewnie jak piesek, na każde jej zawołanie. Nie miałem zamiaru mu zdradzać swojej tajemnicy, śmiesznie będzie patrzeć na tę błazenadę. Po przyjezdzie do mieszkania, zastałem dziewczyny które szykowały się do wyjścia z Wieśkiem. Ja natomiast spokojnie przygotowywałem się do snu. Kładąc się, nie spodziewałem się tego, co usłyszę następnego dnia.

Odnośnik do komentarza

Kładłem się w bokserkach, obudziłem się bez nich - mam nadzieję, że to nie sprawka Wieśka, który mógł pomylić łóżka. Wątpliwości rozwiała Monika, która spała obok mnie. Ok. 6:30 usłyszałem w kuchni Wiesia, który rozpaczliwie szukał magicznego leku na kaca. I tak miałem wstać, więc postanowiłem dołączyć do akcji poszukiwawczej.

 

- Oho, niezle się zabalowało co ?

- Nie pier*ol, tylko szukaj jajek.

- Może w lodówce ?

- Może... - Dawno nie widziałem Wieśka w takim stanie, ale też dawno nigdzie nie wychodził. W sumie mu się nie dziwiłem, często chodził po 3 dni w tych samych ciuchach, kaloryfera to on nie miał na brzuchu a i twarz taka ryżawa.

- No ale opowiadaj, coś mnie ominęło wczoraj ?

- Ehh nic takiego, picie, tańce, rozmowa o wyjezdzie, mała sprzeczka z Sandrą, mała bójka z ochroniarzem...

- Czekaj czekaj, jaka rozmowa, jaki wyjazd ?

- A wiesz, tak tylko gadaliśmy... Dziewczyny chcą, żebyśmy polecieli do Anglii dostarczyć jakąś ważną torbę bratu Sandry.

- Sama nie może lecieć ?

- No właśnie nie, bo mówiła coś o tym, że ktoś jej paszport ukradł czy coś.

- Ja nigdzie nie jadę, wybij to sobie z głowy. Zresztą za 5 dni mam następny mecz młodzików.

- Stary no, proszę cię, pojedz ze mną. Sandra mi pogroziła palcem, że jak nie pojadę, to walnie focha.

- Co jest k***a z tymi dziewczynami ? Polki, Ruski, Aborygenki k***a mać, wszystkie się obrażają - Kiedy ten wylot ?

- Jutro o 11:00 z Okęcia.

- No fajnie. I co, lecimy tylko po to, żeby dostarczyć tam jakąś przesyłkę ?

- No tak mówiła. Szybko się obrobimy i już.

- Aha, nie no super, wszystko w porządku. Lecimy, dajemy torbę jakiemuś ruskowi, wracamy i wszystko git tak ? Ty się dobrze czujesz ? Nie widzisz, że coś tu nie gra ?

- Przestań, dobrze będzie. Dla takiej laski zrobię wszystko. - Wieśka serio wkręciło. Mógł się nie angażować w sortowni babskich gaci.

- Dobra k***a, nie wiem mam się jakoś pakować, czy coś ?

- Nie no, tylko bierzemy torbę i już.

- Dziwnie to będzie wyglądało, dwóch facetów i mała torba.

- Aha właśnie, dziewczyny mówiły żebyśmy się tam na lotnisku w Londynie rozdzielili, ty masz wziąć torbę a ja mam od razu skierować się po bilety powrotne.

- O czym ty do mnie pier***sz ? Ja mam dać mu torbę a ty po bilety ? Przecież to jakaś paranoja jest.

- Stary, zróbmy to jak one chcą i już. Zresztą Sandra obiecała mi nie małe fiku-miku, jeśli wszystko zrobimy jak należy.

- Bez sensu. - Wiesiek przeszedł samego siebie. Zawsze był debilem, ale dziś przekroczył ostatnią granicę debilizmu. Kompletnie nie podobał mi się ten pomysł. Porozmawiałem jeszcze pózniej o tym z Moniką, która zastosowała identyczną taktykę jak Sandra - Dobrze wykonana robota = niezapomniana noc.

 

Pobudka, kąpiel, śniadanie, wyjazd na lotnisko, wsiadamy w samolot, 2 godzinny lot, wysiadka na Heathrow, rozdzielamy się, idę w wyznaczonym kierunku z torba i...

Odnośnik do komentarza

- Pozwoli pan z nami.

- Ale o co chodzi ? Zrobiłem coś złego ? - Takie sytuacje zawsze mnie bawiły w kinowych produkcjach. Tym razem nie było mi do śmiechu.

- Proszę nie robić scen i udać się z nami na zapleczę.

- Dowiem się o co chodzi ? Nawet nie wiem kim panowie są. Jakieś legitymacje ?

- Proszę bardzo - Wszyscy jak jeden mąż wyciągnęli z kieszeni odznaki z napisem 'kontrola bagażowa' by za chwilę pokazać proporczyk, na którym widniało 'UK Border guards'.

- Co się k***a dzieje - wydukałem pod nosem.

- Mówił pan coś ?

- Nie nie, po Polsku mówiłem.

- Mogliśmy się tego domyślić.

- Czego ?

- Że pan z Polski jest, to nie pierwszy taki przypadek w tym roku.

- Jaki przypadek ?

- Proszę udać się z nami, wszystkiego pan się dowie.

 

Nie mogło być piękniej. Nie dość, że zgubiłem gdzieś Wieśka, nie dostarczyłem torby temu... to jeszcze nie wiem czemu zostałem zatrzymany.

 

- Co to jest ? - Jeden ze strażników zaczął wymachiwać mi przed nosem kilkoma małymi torebkami, które w środku ewidentnie nie były puste.

- Ja, jaaa, yy nie wiem co to. Ja miałem tylko dostarczyć paczkę pewnemu znajomemu.

- Ja panu powiem co to, To czysta Kokaina. Nie mam pojęcia skąd wziąłeś tak czysty proszek, ale za takie coś dostaje się co najmniej 5 lat.

- Jakie 5 lat ? Nie mam pojęcia skąd się to wzięło.

- Nie nam będziesz się tłumaczyć...

- Nie powiem nic bez adwokata. - To jedyne co mi przyszło do głowy. Zawsze w filmach rzucali takimi tekstami.

 

Służby na wyspach się nie patyczkują. W ciągu godziny zostałem przewieziony do pobliskiego aresztu, w którym zostałem powiadomiony o zatrzymaniu na co najmniej miesiąc, gdyż wtedy miała się odbyć sprawa za przemyt Kokainy.

Odnośnik do komentarza

Jak wygląda areszt w Londynie ? Wbrew pozorom niewiele się różni od tego w Polsce. Zwykła klitka 3x1.5 metra. Jedyny plus to taki, że byłem w niej sam. Widocznie w Anglii skończył się sezon na przemyty. Tak tak, zostałem przewieziony do specjalnej placówki dla zatrzymanych pod zarzutem przemytu narkotyków. Oprócz mnie, było tam jeszcze 3 innych - dwóch wyglądało na obywateli bliskiego wschodu a trzeci nie przypominał wyglądem ani Azjaty, ani Afrykanina, ot taki zwykły białas jak ja. Żarcie jak to żarcie, jakaś papka, 3 kromki chleba i woda 0.5 l. i tak panie dzieju śniadanie, obiad, kolacja, śniadanie, obiad... i tak przez półtora tygodnia. 19 dnia ( tak tak, liczyłem ) o 9:32 klawisz podszedł pod moją hawirę i doniosłym głosem:

 

- E ! Polaczku, gościa masz.

- Można wiedzieć kto to taki zaszczycił mnie swoją obecnością ? - Miałem nadzieję, że to Wiesiek się odnalazł. Od chwili zatrzymania na lotnisku, nie miałem z nim żadnego kontaktu. Zdawałem sobie sprawę, że albo wrócił cały i zdrowy do Polski i przy okazji nie wypadło mu z głowy wspomnieć o mnie w Ambasadzie, albo wpadł w szpony ciemnej strony Londynu.

- Twój adwokat.

- No wreszcie. - Lubię kino, zwłaszcza Amerykańskie kino akcji z Żan Klodem Wandamem w roli głównej, ale i innych przebojów liznąłem. Zawsze w takich filmach adwokatem jest piękna, długonoga istota która w dalszej części filmu nawiązuję bliższą więz z zatrzymanym. Poznawać bliżej jej nie chciałem, ale popatrzeć na to i owo mogłem.

 

Do sali spotkań mieliśmy nie daleko, spacerkiem jakieś 3 minuty. Eskorta strażnika nie była najlepszym towarzystwem, ale rozumiałem że innego wyjścia nie ma - przecież byłem zatwardziałym kryminalistą. Przed wejściem jeszcze raz mnie przeszukano a ja za chwilę miałem się spotkać ze swoim aniołem stróżem.

 

- Aaaa... Ja pier***e - Nikt nie zrozumiał co krzyknąłem. Nikt pewnie tez nie wiedział czemu to zrobiłem, ale wystarczyło spojrzeć na adwokata. Gruba locha, co najmniej 140 kg żywej wagi, twarz cała w diodach na tle której wyrastał jeden mega dżordż na prawym policzku. Z uszu ciekło jak z ula nie wspominając o uświnionej jakimś sosem koszuli. Wiesiek pewnie by pyknął od biedy, ale ja chciałem tylko usłyszeć co ma do powiedzenia i szybko wracać do celi.

- Słucham ?

- Nie, nic takiego. Dzień dobry.

- Witam. Jestem Helga...

- No i nawet wyglądasz jak Helga - pomyślałem.

- ... i jestem tu, by panu pomóc. Proszę powiedzieć w jaki sposób dał się pan złapać.

- Jak to ? No normalnie szedłem oddać paczkę bratu dziewczyny mojego kumpla...

- Jeszcze raz może pan powtórzyć, bo się pogubiłam

- Oho, to k***a wygraliśmy te rozprawę - pomyślałem sobie, po czym dodałem - Po wylądowaniu, poszedłem w wyznaczone miejsce, by oddać torbę bratu mojej znajomej, dokładniej nie potrafię tego opisać.

- Dobrze, tyle mi wystarczy.

- Yyy, jak to ? - Kompletny szok. Nawet nie zacząłem wyjaśniać a ta mi gada, że to jej wystarczy. Zostało mi liczyć na jej zdolności obronne przed sądem.

- Skontaktuje się z panem niedługo...

Odnośnik do komentarza

No sądzę, że każdy zdrowo myślący użytkownik zdążył się zorientować :)

 

Od spotkania z panią adwokat minęło dokładnie 45 dni. Teraz wiedziałem co dla Brytyjczyków znaczy 'niedługo'. Dalej też nie wiedziałem co się dzieje z Wieśkiem. Trudno było ustalić zza krat miejsce jego pobytu. Wracając jednak do mojej radosnej historii, zacząłem zyskiwać szacunek wśród przybywających na terenie placówki ludzi. Właściwie to oprócz mnie, byli tam już tylko strażnicy. Dwójka z krajów Arabskich została ponoć deportowana do swoich krajów, gdzie zostali w trybie natychmiastowym straceni. Szkoda ich trochę, bo sympatyczne chłopaki. Trzeci z wiezniów, najbliższy mi pod względem etnicznym, powiesił się w swojej celi. Nie wiem ile czasu tu siedział, ale podejrzewam, że z rok to spokojnie pobiwakował. Co do szacunku, to ze stopnia 'Polaczka' awansowałem na poziom 'Więznia Norberta'. Tak też jeden z moich przydupasów z ostatnich tygodni zwrócił się do mnie, gdy powiadomił mnie o odwiedzinach.

 

- Więzień Norbert proszony o udanie się do pokoju odwiedzin.

- No adwokat się nie śpieszył za bardzo.

 

Standarcik, przed wejściem do sali przeszukanko, ostatnie polecenia czego nie robić a co można i... szok.

 

- O k***a, WIesiek ? - Byłem kompletnie zaskoczony. Co prawda Wiesiek wyglądał tak samo jak przed wylotem, ale nie widziałem go ponad 2 miesiące.

- Norbi, ile cię można szukać ?

- To ciebie ile można szukać. Co się z tobą działo ?

- Człowieku, ja się 5 dni temu ze śpiączki wybudziłem.

- Poważnie ? - Nie było widać śladów pobicia ani nic, ale w sumie długo kimał, to i zdążyło się wszystko zagoić.

- No stary. Czekałem na ciebie przy kasach na lotnisku, czekam czekam a tu dupa. Po jakiś 30 minutach podszedł do mnie jakiś Rusek i mnie pyta o paczkę. To chyba był brat Sandry.

- No i co ?

- Myślisz, że pamiętam co dalej ? Jak się obudziłem, to pielęgniarka mi powiedziała, że mało brakło a bym z tego nie wyszedł. 3 operacje głowy, czaszka to mi ponoć pękła w 4 miejscach. Znalezli mnie gdzieś w polu przy pasie startowym.

- No to ładnie nas załatwiły.

- Myślisz, że to sprawka dziewczyn ?

- Nie kur**, krasnoludków. - Szkoda, że Wieśkowi przy okazji nie wszczepili mózgu - Przecież ewidentnie nas wykorzystały. Chciały żebyśmy przemycili koke.

- To w tej torbie były narkotyki ?

- Boże... Nie, Snickersy. Za byle gówno bym chyba nie siedział.

- Adwokata masz ? Trzeba ci coś załatwić ?

- Adwokata już mam, tylko że od ponad miesiąca się ze mną nie kontaktował.

- Kobieta ?

- No.

- Ładna ?

- Jeszcze byś puknął.

 

Gadaliśmy jeszcze ok. 15 minut o tym, jak wyjść z tej sytuacji. Wiesiek miał na przedmieściach Londynu dobrego znajomego ze szkoły, więc mógł u niego się zainstalować. Mnie było to na rękę, w końcu byłoby z kim pogadać. Dni mijały nie ubłaganie. Wiesiek odwiedzał mnie co tydzień, aż w końcu zjawiła się pani adwokat...

Odnośnik do komentarza

36, 37, 38, 39...

 

- Więzień Norbert proszony do sali odwiedzin.

- K***a mać. W życiu nie zrobiłem 40 pompek, nie mogłeś chwilkę się wstrzymać ?

- Zapraszam.

 

Kiedyś grało się w piłkę, ale nie profesjonalnie. Tak sobie kopaliśmy na podwórku i na boiskach z chłopakami z osiedla. Dlatego też nigdy nie byłem zmuszony do pracy nad swoją tężyzną fizyczną a sam też o to nie dbałem. Strażnik nie wiedział, jak ważne dla mnie było zrobienie tych 40 pompek. Tak czy siak okazało się, że jeszcze będę miał sporo czasu na bicie tego rekordu.

 

- Witam panie Norbercie.

- Przejdzmy do konkretów.

- No więc, Nie mam dla pana dobrych wieści. Wszystkie dowody świadczą o pana winie.

- Jakie dowody ? Ta paczka ? Przecież mówiłem wcześniej strażnikom na lotnisku, że to takie 2 Rosjanki mi kazały przylecieć tutaj z tym czymś.

- Kazały, czy prosiły ? Pan... yyy jak mu tam... a pan Wiesiek zeznał, że pani Sandra i pani Monika grzecznie poprosiły panów o to.

- Ehh, no poprosiły to prawda, ale skąd miałem wiedzieć, że w tej torbie były narkotyki ?

- Wystarczyło zajrzeć do środka...

- Pani chce pomóc, czy zaszkodzić ? Musi mnie pani stąd wyciągnąć jak najszybciej.

- Obawiam się, że to niemożliwe.

- Dobrze, nie musi być jak najszybciej, ale niech to będzie w tym miesiącu.

- W tym miesiącu, to stanie pan przed sądem, który zadecyduje o pańskim dalszym losie.

- Pięknie... Mam mi pani jeszcze coś do powiedzenia, czy jak ostatnio 'wystarczy to pani' ?

- Wystarczy, do widzenia.

- Pie**ol się...

 

Adwokat ? Chyba prokuratora mi przysłali. Moja sytuacja była coraz gorsza a szansę na wyjście z pudła wydawały się coraz mniejsze. Do czasu rozprawy regularnie odwiedzał mnie Wiesiek, który starał się dowiadywać w międzyczasie czy coś w mojej sprawie ruszyło. Kumpel dowiedział się m.in. że złapali Sandrę i Monikę. Okazało się, że były już kiedyś karane za tego typu akcje. Znajdowały sobie takich osłów jak my, rozkochiwały po czym wysyłały ich zagranicę z paczkami pełnymi koksu. Wydawało się, że to będzie argument który zadecyduje o moim zwolnieniu.

Odnośnik do komentarza

O dobre Kowal, dobre :D Kurcze, nie pomyślałem w ten sposób :/

 

 

To dziś. Dzień rozprawy. Gdyby moi wszyscy znajomi byli dziś na sali rozpraw, mogliby mnie nie poznać. Mimo kiepskiego Menu, przybyło mi na wadze ze 4 kg. Oczywiście to efekt ciężkich ćwiczeń - coś trzeba było robić. 40 pompek to już pikuś. Teraz atakuję 45 - bez skutku. Mniejsza z tym, dziś ważyły się moje losy. Albo wrócę do Polski w jednym kawałku, albo najprawdopodobniej w ogóle nie wrócę.

 

- Pamięta pan co ma pan mówić ?

- No pamiętam, prawdę mam mówić. Nie mam nic do ukrycia, nie zrobiłem niczego złego.

- Rozumiem, ale prokurator będzie za wszelką cenę wciskał panu winę.

- Niech robi co chcę, ja wiem i wierzę w swoją niewinność i wierzę w to, że sędzia przyzna mi rację.

 

1.5 godziny pózniej.

 

- Norbi nie płacz, będę cię odwiedzać co jakiś czas.

- Odwiedziny będą co 3 miesiące. - Wtrąciła pani adwokat.

- Co 3 miesiące ? Wiesiek, ja nie wytrzymam - Rozbeczałem się jak małe dziecko. Wyrok był bezlitosny.

- Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Te 5 lat szybko zleci...

- Nic już nie mów... Będziesz mnie odwiedzać ?

- No pewnie, w sumie przewidziałem taki obrót spraw. Załatwiłem sobie małe mieszkanko na przedmieściach Londynu, mój znajomy mi pomógł. Będzie bliżej do więzienia.

- Dzięki wielkie. Mam jeszcze jedną prośbę. Jako, że najprawdopodobniej moje 1. dni w pace to będzie rzeznia, jak będziesz z odwiedzinami, to spisywałbyś najciekawsze zdarzenia futbolowe ? Może tym ich zainteresuję i będę mieć spokój. Z rozrywek to chyba będę mieć tylko to.

- Nie no, jasne, nie ma sprawy.

- No to na razie.

- Narka, trzymaj się!

 

Oczywiście pani adwokat nawet się nie pożegnała. Może i lepiej, bo nie ręczyłbym za siebie, gdybym miał ją w zasięgu ręki. To co wyprawiała podczas rozprawy, przechodzi ludzkie pojęcie. Podejrzewam, że dziewczyna Guliwera cierpiała na jakieś zaburzenia. Kompletnie nie trzymała się planu działania, co chwila rzucając pytaniami na które nie miałem przygotowanych odpowiedzi. To mnie ostatecznie pogrążyło.

Odnośnik do komentarza

Daleko nie mieliśmy. Ok. 40 minut podróży autobusem i byliśmy u bram piekieł. Oczywiście kajdany na ręce i kostki, żółte 'fartuszki' i gęsiego. Byłem przerażony perspektywą spędzenia najbliższych kilkunastu miesięcy w towarzystwie morderców, gwałcicieli i innych psychicznie chorych. Moje nieszczęście było tym większe, że w Brytyjskich placówkach tego typu, był wręcz przepych. Wysłano mnie więc tam, gdzie było miejsce i nikt nie zwrócił uwagi na to, że jestem tu tylko za przemyt. Podpisanie listy, pod ścianę i zrzucamy ciuszki. Oczywiście standardowe badania, palec w tył i ruszamy do swojego opłaconego za 5 lat z góry mieszkanka. Zbliżając się pod grube na 30 cm stalowe drzwi swojej celi, gardło podeszło do gardła, a spodnie stały się jakby cięższe.

 

- Witam. - To jedyne co powiedziałem po wejściu. Jedno spojrzenie na pozostałą 3 nowych znajomych i już wiadomo, że trzeba było się nie odzywać. Nikt oczywiście nie odpowiedział.

 

10 minut pózniej

 

- A na imie jakoś masz ?

- Tak, Norbert. - Już miałem nadzieję na przełamanie 1 lodów i zapoznanie się w miłej, serdecznej atmosferze.

- Matka cię nie nauczyła, że należy się przedstawić ?

- Nie wiedziałem, czy wypada...

- Nie umiesz się zachować, to my cie k***a nauczymy. - Tak oto poznałem Łysego Marka. Mark to zapewne jego imię a że łysy, to było widać. Mogłem również na własnym nosie to poczuć. Za chwilkę do 'zabawy' przyłączył się Kartonowy Willy. Willy ponoć nikomu nie powiedział, czemu akurat kartonowy. Najmilej przywitał mnie Ahmed, który tylko kopnął mnie z laczka w naruszony wcześniej przez klawisza tyłek. Nie wyglądał na typowego 'Ahmeda' - Był Brytyjczykiem z Liverpoolu. Zapewne jego ksywka miała związek z jego przeszłością. Okazało się bowiem, że Ahmed planował serię zamachów na terenie całej Anglii. Niestety dobrał sobie nieodpowiednich towarzyszy, którym dzieci z biedniejszej części Londynu pokradły materiały wybuchowe.

 

Więcej z tego pięknego poranka nie pamiętałem. Nawet w czasach dzieciństwa nie miewałem takich zaników pamięci. Przebudziłem się na drugi dzień i byłem świadkiem jakże ciekawej i poprawnie przeprowadzonej pogawędki.

 

- Ty, e k***a ty, nie macie jakiegoś info o sytuacji w lidze ? Mam nadzieje, że mój Arsenalek tam kosi wszystkich. - Łysy Mark dał wyrazny sygnał, komu kibicuje. Wiedziałem już jak 'przypodobać' się chłopakom.

- Pier***ić Arsenal, MU pewnie ładnie jezdzi wszystkich po kolei - Kolejny który się ujawnił to Willy.

- Sam się pi**dol, tylko Arsenal!

- Zamknąć mordy, dla mnie nie ważne które miejsce zajmie Liverpool, ważne żeby nie spadli niżej niż na 2 miejsce.

 

Pomyślałem, że wtrącę 2 słowa, choć liczyłem się z kolejnymi benckami.

 

- Panowie, sorka że wtrącę, ale jeśli chcecie to mogę 'donosić' wam info o sytuacji w angielskiej lidze...

- Ty, a pozwolił ci się ktoś odezwać ? - Spytał Willy, po czym wstał i udał się w moim kierunku, podwijając rękawy. Nieoczekiwanie zastopował go Mark.

- Czekaj czekaj, a skąd będziesz wiedzieć ?

- No co 3 miesiące będzie odwiedzać mnie mój znajomy. Powiedziałem mu przed odsiadką, żeby mi zdawał małe sprawozdanko z tego co się dzieje w piłce.

- Co to znaczy sprawozdanko ? - spytał po cichu Marka Ahmed.

- No dobra, niech będzie. Może się jednak dogadamy. - Szef Mark odpowiedział z uśmiechem na ustach. Myślałem, że okres wojny między nami będzie trwać co najmniej kilka miesięcy, ale szybko wyciągnąłem ASA z rękawa.

 

FM 08, 8.0.2, bez uaktualnień, DB - Średnia

Zasady: Wiadomo, bez żadnych genie i innych wspomagaczy.

Ligi: Anglia (1-7), Francja (1), Hiszpania (1), Niemcy (1), Polska (2), Włochy (1)

Odnośnik do komentarza

Jakoś sobie we 4 ułożyliśmy życie. Nikt mnie już nie zaczepia a nawet czasem chłopaki zapraszają mnie do gry w pokerka. Oczywiście ten 'immunitet' zapewnia mi Wiesiek, który zgodnie z obietnicą, podczas odwiedzin streścił mi sytuację w światowej piłce nożnej.

 

- Wenger patałachu, tyle za jednego piłkarza ? Będzie musiał strzelić chyba ze 40 goli w sezonie, żeby to spłacić. - Każdy z chłopaków zaskakująco dobrze znał się nie tylko na piłkarzach swoich klubów. Kojarzyli większość dobrych graczy nie tylko z Europy. Mark mocno przejął się największym transferem z ostatnich 3 miesięcy.

- Pewnie chuj strzeli - Dodał Ahmed - Myślę, że można było kupić kogoś lepszego za niższą cenę. Ahmed wyraznie dał do zrozumienia, że nie spodobał mu się ruch transferowy Beniteza.

- Willy a ty co tak cicho siedzisz ? - spytał ironicznie Mark.

- Nie, czemu cicho ? Po prostu napawam się zapachem prowadzenia w lidze ( śmiech ) - Willy nie przejmował się tym, że Sir Alex nie szastał pieniędzmi na prawo i lewo. Cieszył się tylko i wyłącznie z 1 miejsca w tabeli 'Czerwonych Diabłów'

 

(Z góry przepraszam, ale pozwoliłem sobie zerżnąć jak leci)

 

Maj - Wrzesień 2007

 

Transfery (Polacy):

 

1. Dickson Choto ( 26l. OŚ, Zimbabwe ) Legia Warszawa ---> Aston Villa 2 mln euro

2. Miroslav Radovic ( 23l. OPP, Serbia ) Legia Warszawa ---> AJ Auxerre 1.8 mln euro

3. Marcin Baszczyński ( 30l. OP, Polska ) Wisła Kraków ---> Saint-Etienne 1.6 mln euro

4. Aleksandar Vukovic ( 28l. OPŚ, Serbia ) Legia Warszawa ---> RC Strasbourg 1.6 mln euro

5. Grzegorz Bonin ( 23l. OPP, Polska ) Korona Kielce ---> Reggina 1.1 mln euro

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Joaquin ( 26l. OPP, Hiszpania ) Valencia ---> Arsenal Londyn 54 mln euro

2. Adrian Mutu ( 28l. OPL,N, Rumunia ) Fiorentina ---> Liverpool 33.5 mln euro

3. Maxi Rodriguez ( 26l. OPP,OPŚ, Argentyna ) At. Madryt ---> Chelsea Londyn 22.5 mln euro

4. Ezequiel Garay ( 20l. OŚ, Argentyna ) Racing ---> Valencia 20 mln euro

5. Miguel Veloso ( 21l. OŚ, DPŚ, Portugalia ) Sporting Lizbona ---> At. Madryt 17.75 mln euro

 

Ligi Europejskie:

 

Anglia: Manchester United +3

Francja: Girondins Bordeaux +1

Hiszpania: Valencia +0

Niemcy: Bayern Monachium +0

Polska: Groclin +1

Włochy: Empoli +0

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar Intertoto

 

2 runda: Legia Warszawa (2:2, 6:0 z TVMK)

3 runda: Legia Warszawa (1:2, 1:1 z Sampdorią)

 

Puchar UEFA

 

1 runda el.: GKS Bełchatów (1:1, 2:2 z Teuta awans.), Groclin (2:0, 1:2 z Ekranasem)

2 runda el.: Groclin (0:0, 2:1 ze Slovanem Bratyslava), GKS Bełchatów (0:1, 0:1 z Uniao Leira)

 

Liga Mistrzów

 

2 runda el.: Zagłębie Lubin (1:0, 1:2 ze Slavią Praga brak awansu)

 

Reprezentacja Polski:

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia (1648) 2. Włochy (1550) 3. Argentyna (1478) --- 31. Polska (804)

Odnośnik do komentarza

- Willy, ty się tak nie ciesz. Mój L'pool jest nie daleko - Tonował radosny nastrój Willy'ego Ahmed - Tracimy tylko 4 punkty, jeszcze was łykniemy.

- Możecie nas cmoknąć w dupe. Nie oddamy tego prowadzenia.

- E, e, e! Arsenal też jeszcze walczy - Mark był pewny tego, że Arsenal jeszcze nie złożył broni.

- No stary, nie żartuj. 9 punktów do MU, to już po zawodach - dodał Willy.

- Zobaczymy...

 

Wrzesień - Grudzień 2007

 

Transfery (Polacy):

 

1. Radosław Janukiewicz (23l. GK, Polska) Śląsk Wrocław ---> Slavia Praga 375 tyś euro

 

Transfery (cudzoziemcy):

 

1. Benoit Pedretti (27l. PŚ, Francja) AJ Auxerre ---> Stade Rennais 14.25 mln euro

2. Kamel Chafni (25l. OPŚ, Maroko) AJ Auxerre ---> CS Sedan 3.1 mln euro

3. James Keene (21l. OPŚ,N, Anglia) Elfsborg ---> Sparta Praga 1.2 mln euro

4. Francois Modesto (29l. OŚ,OP, Francja) AS Monaco ---> Chamois Niortais 1.2 mln euro

5. Issou Dao (24l. OŚ,OP, WKS) Toulouse ---> Stade de Reims 825 tyś euro

 

Ligi Europejskie:

 

Anglia: Manchester United +4

Francja: Olympique Lyon +1

Hiszpania: Real Murcia +2

Niemcy: Borussia Dortmund +1

Polska: Legia Warszawa +0

Włochy: Inter Mediolan +1

 

Polskie kluby w pucharach:

 

Puchar UEFA

 

1 runda: Groclin (1:2, 0:3 z Empoli)

 

Reprezentacja Polski:

 

08.09.2007. El MŚ gr A. Portugalia - Polska 2:0 (Deco 27', Hugo Almeida 73')

12.09.2007. El MŚ gr A. Finlandia - Polska 0:1 (Wichniarek 86')

13.10.2007. El MŚ gr A. Polska - Kazachstan 3:0 (Żurawski 1', Smolarek 27', Jeleń 49')

17.11.2007. El MŚ gr A. Polska - Belgia 3:1 (Smolarek 13', Radomski 37', Golański 73' - Tchite 29')

21.11.2007. El MŚ gr A. Serbia - Polska 3:1 (Jankovic 11', Pantelic 36', Zigic 76' - Jeleń 39')

 

Tabela końcowa Gr A: 1. Portugalia 35 pkt 2. Serbia 32 pkt 3. Polska 28 pkt (Brak awansu)

 

Ranking FIFA: 1. Włochy (1598) 2. Brazylia (1545) 3. Anglia (1521) --- 31. Polska (818)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...