Fenomen Napisano 30 Października 2011 Udostępnij Napisano 30 Października 2011 gratki za derby Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 30 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Października 2011 Thx Feno ---------------- Na zebraniu zarządu podsumowującego wrzesień w naszym wykonaniu usłyszałem od działaczy i prezesa kilka miłych słów. Podobno gramy „zjawiskowo”, a derby Birmingham wygrane przez nas 4:3 zasłużyły na miano „mrożących krew w żyłach”. Atmosfera była wyśmienita, więc spróbowałem to wykorzystać do własnych – nie niecnych, a szczytnych – celów. Obawiałem się, że dość ciężko będzie przekonać zarząd do rozbudowy obiektów młodzieżowych, okazało się jednak, że moja propozycja została jednogłośnie przyjęta. Pozostaje się tylko cieszyć i wyczekiwać końca rozbudowy. Jeszcze na kilka dni przed wyjazdem zawodników na zgrupowania kadr narodowych wybraliśmy się do Londynu na mecz z Chelsea. Popularni The Blues początku sezonu do najlepszych zaliczyć nie mogą, ale kluby z Wielkiej Czwórki, czy może już nawet Wielkiej Piątki zawsze są groźne. Przechodząc do samego spotkania, pierwszy kwadrans był bardzo wyrównany. W 14. minucie gry piłka po uderzeniu Fernando Torresa zatrzymała się na poprzeczce bramki strzeżonej przez Jurka Dudka, a chwilę potem fantastyczną okazję jeden na jeden z Petrem Cechem zmarnował Charles N'Zogbia. Mecz ustawiło wydarzenie z 20. minuty gry. Wtedy to Chris Herd, który zastępował dziś zawieszonego Alana Huttona, zdzielił łokciem Florenta Maloude, za co sędzia oczywiście wyrzucił Australijczyka z boiska. Głupota do potęgi entej – chłopak ma u mnie olbrzymiego minusa. Grając w przewadze gospodarze zepchnęli nas do defensywy, ale nie pozostawaliśmy im dłużni – groźnie kontratakowaliśmy. Mimo wielkich starań po obydwu stronach pierwsza część gry, choć emocjonująca, zakończyła się bezbramkowym remisem. Cóż, nawet nie wiem co powiedzieć o drugiej połowie tego spotkania. Dziesięć minut – tyle czasu wystarczyło gospodarzom aby wbić nam aż cztery bramki! Strzelanie rozpoczął Florent Malouda, a zakończył dwoma trafieniami Raul Meireles. Wstyd. Po pierwszej, dość niezłej w naszym wykonaniu, połowie po cichu liczyłem na obronę wyniku i remis 0:0. Przeliczyłem się, nie daliśmy rady powstrzymać tej lokomotywy zwanej Chelsea Londyn. Teraz czas na mecze reprezentacyjne, a potem na Villa Park podejmiemy Manchester United. Skład: Dudek – Herd, Warnock, Volta, Materazzi – Kara (Clark 65') – Delph (Milanov 55'), Jenas – N'Zogbia (Bannan 65') – Agbonlahor, Bent Premier League – 7. kolejka – 02.10.2010 r. [11.] Chelsea Londyn 4 : 0 Aston Villa [5.] Herd 20' Malouda 47' [1:0] Anelka 50' [2:0] Meireles 54' [3:0], 57' [4:0] Widzów – 41761 MoM – Raul Meireles [9,3] Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 30 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Października 2011 Biorąc pod uwagę skuteczność jaką błyszczą obecnie moi napastnicy postanowiłem już teraz poszukać sobie jakiegoś utalentowanego snajpera, który poziomem umiejętności załapywałby się do pierwszego zespołu. W oko wpadł mi Daniel Villalva – wielki talent argentyńskiej piłki. Dość szybko doszliśmy do porozumienia z River Plate co do warunków transferu – negocjacje zatrzymały się na sumie 3 mln. euro. Filigranowy napastnik dołączy do nas 1. stycznia 2011 roku. W nie najlepszym humorze wrócił do klubu ze grupowania kadry narodowej Darren Bent. Doświadczony napastnik nabawił się w spotkaniu przeciwko Czarnogórze drobnego urazu, który niestety eliminuje go ze składu na mecz z Czerwonymi Diabłami. Najprawdopodobniej zastąpi go Vaclav Kadlec, który w wygranym przez Czechy 4:0 spotkaniu z Liechtensteinem zdobył jedną bramkę. Młody napastnik dość szybko stał się podstawowym elementem swej narodowej reprezentacji, u nas jak na razie pełni jedynie rolę zmiennika. Polska reprezentacja prowadzona przez Franka Smudę rozegrała w Toronto sparingowe spotkanie z Ekwadorem. Niestety trafienia Rogera i Irka Jelenia nie wystarczyła aby ograć drużynę z Ameryki Południowej. Polacy przegrali ten mecz 2:3, w dodatku zasłużenie. Niestety bez Darrena Benta w słoneczne, sobotnie popołudnie podejmowaliśmy na Villa Park lidera – Manchester United. Sir Alex Ferguson natomiast nie mógł skorzystać dziś z umiejętności swojego najlepszego napastnika – Wayne'a Rooney'a. Tak więc na tej płaszczyźnie mieliśmy remis. Przechodząc do samego spotkania, fantastycznie mogło się ono rozpocząć dla gości z Manchesteru. W 4. minucie gry Marco Materazzi sfaulował w polu karnym szarżującego Parka Ji Sunga, a sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Portugalczyk Nani, ale jego uderzenie w fantastycznym stylu obronił Shay Given! Nie ma co się oszukiwać, to Czerwone Diabły były stroną przeważającą, ale my w przedmeczowym planie mieliśmy nakreślone, że będziemy ich szybko kontratakować, że to jest nasza jedyna szansa na zwycięstwo. Wiadomo jak to plany, weryfikuje je życie – dziś jednak wszystko ułożyło się po naszej myśli. W 39. minucie spotkania Gabriel Agbonlahor dograł piłkę na wolne pole do Nathana Delfouneso, a młody Anglik uderzeniem pod poprzeczkę pokonał bezradnego w tej sytuacji Davida De Geę. Do przerwy więc, ku ogromnej radości naszych fanów, prowadziliśmy z chłopcami Sir Alexa Fergusona 1:0. W drugiej części gry głównie broniliśmy się przed szaleńczymi atakami gości. Wybitnymi paradami popisywał się Shay Given, któremu zawdzięczamy, że dziś tego meczu nie przegraliśmy. W dodatku błyszczeliśmy skutecznością. W 56. minucie zawodów bramkę, uderzeniem ze skraju pola karnego, zdobył wypożyczony z Tottenhamu Jermaine Jenas. Prowadząc dwoma golami, mając ten bezcenny komfort psychiczny, spokojnie odliczaliśmy końcowe minuty tego meczu. W przeciwieństwie rzecz jasna do gości, którzy tak na boisku jak i na ławce rezerwowych najchętniej chcieliby w jakiś magiczny sposób spowolnić upływające sekundy. Sędzia w końcu zagwizdał po raz ostatni. Ogrywamy lidera! Skład: Given – Hutton, Warnock, Volta, Materazzi – Kara – Delph (Maniche 78'), Jenas – Delfouneso (Albrighton 90'), Agbonlahor, Kadlec (Guarch 78') Premier League – 8. kolejka – 16.10.2010 r. [6.] Aston Villa 2 : 0 Manchester United [1.] Delfouneso 39' [1:0] Jenas 56' [2:0] Widzów – 41016 MoM – Shay Given [8,5] Odnośnik do komentarza
Suchy_ Napisano 30 Października 2011 Udostępnij Napisano 30 Października 2011 spóźnione graty za derby i graty za MU. Tylko coś z Chelsea nie poszło. :/ Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 30 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Października 2011 Steve - Dzięki Taka już jest piłka... ---------------------------------------------- Jeszcze przed ligowym meczem z Blackburn rozpocząłem poszukiwania nowego, taniego, ale przy tym umiejętnego bramkarza. Moje wywiadowcze prace doprowadziły mnie do drugoligowej hiszpańskiej Salamancy. Tam znalazłem Biela Ribasa, który najprawdopodobniej dołączy do nas w styczniu. Obecnie negocjujemy jeszcze kwotę tego transferu. Ostatnio przyszedł do mnie Vaclac Kadlec. Czech stwierdził, że nie może odnaleźć się w Anglii, a ja chcąc wyciągnąć do niego pomocną dłoń pozwoliłem mu wrócić do ojczystego kraju by wszystko sobie poukładał. Oby tylko nie chciał odejść, nie możemy stracić tak przyszłościowego zawodnika. W drugim z rzędu spotkaniu w lidze na własnym stadionie podejmowaliśmy Blackburn. Nie wiem czemu, ale jakoś nie mogliśmy początkowo „wejść” w ten mecz. Obudziła nas dopiero bramka zdobyta przez gości w 29. minucie gry. Dzięki temu zimnemu kubłowi wody wylanemu na nasze głowy „wróciliśmy do żywych”. Do remisu doprowadziliśmy już dwie minuty po stracie gola. Bramkę, potężnym uderzeniem w okienko, zdobył Charles N'Zogbia. Zaledwie trzy minuty później francuski pomocnik idealnie dorzucił futbolówkę w pole karne z narożnika boiska, a jego dogranie na bramkę zamienił Massimo Volta. Co ciekawe, był to nasz pierwszy gol zdobyty po dośrodkowaniu z rzutu rożnego – lekko zawstydzająca statystyka. Do przerwy więc dość pewnie prowadziliśmy 2:1. W przerwie uciąłem sobie małą rozmowę z Darrenem Bentem, który jak dotąd zdobył zaledwie jedną bramkę w lidze. Miałem nadzieje, że to mu pomoże – niestety nie pomogło. Anglik wciąż śrubuje swój niechlubny rekord minut bez gola w Premier League. Co ciekawego działo się w drugiej części gry? Ogólnie rzecz biorąc goście na boisku nie istnieli, no może oprócz ich bramkarza Paula Robinsona, który bronił fantastycznie. Szkoda trochę, że zwyciężyliśmy zaledwie jedną bramką. Skład: Given – Hutton, Warnock, Volta, Materazzi – Kara – Delph (Maniche 85'), Jenas (Milanov 65') – N'Zogbia – Agbonlahor, Bent (Delfouneso 85') Premier League – 9. kolejka – 23.10.2010 r. [6.] Aston Villa 2 : 1 Blackburn [9.] Zambelli 29' [0:1] N'Zogbia 31' [1:1] Volta 34' [2:1] Widzów – 37424 MoM – Charles N'Zogbia [8,9] Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 30 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Października 2011 Zaledwie trzy dni po ograniu Blackburn na Villa Park zameldowaliśmy się na Stamford Bridge, aby tam walczyć o awans do kolejnej rundy Carling Cup. Liczyłem, że gospodarze zagrają rezerwowym składem – przeliczyłem się. Mimo tego od pierwszego gwizdka arbitra spotkanie było bardzo wyrównane, a przy tym prowadzone na bardzo wysokich obrotach. Wypełniony do ostatniego krzesełka Stamford Bridge dosłownie zamarł w 9. minucie gry. Wtedy to futbolówkę z narożnika boiska w pole karne dośrodkował Charles N'Zogbia, a bramkę uderzeniem głową zdobył Massimo Volta. Zbyt długo jednak nasza radość z prowadzenia nie trwała – zaledwie czternaście minut później do remisu doprowadził Brazylijczyk Ramires. Więcej goli w tej części gry już nie oglądaliśmy, choć okazji bramowych było co niemiara. Druga połowa rozpoczęła się dla nas wyśmienicie. W 61. minucie wyszliśmy z bardzo szybką, płynnie rozegraną kontrą, którą skutecznie wykończył Gabriel Agbonlahor. Ponownie jednak dość szybko gospodarze doprowadzili do wyrównania. W 70. minucie zawodów do wybitej przed pole karne piłki dopadł Daniel Sturridge, po czym potężnym uderzeniem zerwał pajęczynę z bramki strzeżonej przez Shay'a Givena. Zaledwie pięć minut później już przegrywaliśmy. Po raz drugi na listę strzelców, zamykając płaskie dośrodkowanie, wpisał się Ramires. Muszę się przyznać, że w tamtej chwili straciłem wiarę w awans. Okazało się jednak, że to jeszcze nie koniec. Na sześć minut przed zakończeniem meczu Ashley Cole sfaulował w polu karnym Maniche'a, za co sędzia przyznał nam jedenastkę. Karnego bardzo pewnie wykorzystał doświadczony Marco Materazzi, dzięki czemu o tym kto awansuje miała rozstrzygnąć dogrywka... Nie rozstrzygnęła. Biorąc pod uwagę to co działo się na boisku przez regulaminowe 90 minut, w dogrywce wiało nudą. Tak więc o losach awansu miały zadecydować rzutu karne. Co tu dużo mówić, przegraliśmy je 3:4. Gospodarze po prostu mieli w bramce niesamowitego Petra Cecha... Skład: Given – Hutton, Warnock, Volta, Materazzi – Kara – Delph (Milanov 72'), Jenas (Maniche 45') – N'Zogbia – Agbonlahor, Bent (Guarch 62') Carling Cup – 4. runda – 26.10.2010 r. Chelsea 3 : 3 Aston Villa, karne 4:3 Volta 9' [0:1] Ramires 23' [1:1], 75' [3:2] Agbonlahor 61' [1:2] Sturridge 70' [2:2] Materazzi kar. 84' [3:3] Widzów – 41761 MoM – Ramires [8,8] Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 30 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 30 Października 2011 Podsumowanie – Październik 2010 Bilans meczy (klub): 2-0-2 (7-8) Najlepszy strzelec (klub): Massimo Volta(2 bramki) Premier League: Tottenham/Manchester City (+3) Budżet: 16,18 mln. euro (- 1,18 mln. euro) | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Man Utd | | 10 | 6 | 2 | 2 | 21 | 6 | +15 | 20 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | Liverpool | | 10 | 6 | 2 | 2 | 22 | 12 | +10 | 20 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Aston Villa | | 9 | 6 | 1 | 2 | 14 | 11 | +3 | 19 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 7. | | Wolves | | 10 | 4 | 5 | 1 | 12 | 10 | +2 | 17 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 8. | | Chelsea | | 10 | 4 | 4 | 2 | 10 | 5 | +5 | 16 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| Kontuzjowani: - Transfery (Świat): - Transfery (Polska): - Ligi w europie: Polska: Lech Poznań (+1) Niemcy: Schalke (+2) Hiszpania: Barcelona (+5) Włochy: Fiorentina (+1) Francja: Valenciennes (+1) Holandia: Feyenoord(+1) Portugalia: Benfica (+3) Ranking FIFA: 1. Hiszpania (-) 2. Holandia (-) 3. Brazylia (+1) ... 70. Polska (-2) Odnośnik do komentarza
Marlen Napisano 30 Października 2011 Udostępnij Napisano 30 Października 2011 Coś Chelsea Ci nie leży, a szkoda, liczę na rewanż na The Blues ;) Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 31 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 31 Października 2011 Marlen - W końcu za kilka miesięcy zagramy na Villa Park, będzie się działo ----------------------------------------------------------------------------------------------------- Formalności zostały dopięte na ostatni guzik – Biel Ribas dołączy do nas 1. stycznia za sumę 1,7 mln. euro. Najprawdopodobniej z miejsca stanie się naszym numerem jeden w bramce. Oby tylko sukces nie spętał mu nóg, a raczej w jego wypadku „rąk”. W poniedziałkowe popołudnie w ramach 10. kolejki Premier League walczyliśmy w Liverpoolu na Goodison Park o kolejny komplet punktów do naszej kolekcji. Nie bałem się rywali, nie bałem się o formę swoich graczy. Po porażce w karnych z londyńską Chelsea mobilizacja w drużynie była ogromna. Przechodząc do samego spotkania, na prowadzenie wyszliśmy już w 7. minucie gry! Bramkę, wykorzystując sytuację jeden na jeden, zdobył Gabriel Agbonlahor. O dziwo nie doczekaliśmy się żadnej reakcji gospodarzy na nasze trafienie, tak więc dalej napieraliśmy na bramkę Tima Howarda. Amerykanin był jednak dziś w fantastycznej formie. Bronił wyśmienicie. Co do dyspozycji bramkarza Evertonu, to wbił on kolejnego szpikulca w serducho Darrena Benta. Wydawało się, że w końcu mój napastnik się przełamie, ale na jego drodze stanął właśnie Tim Howard. To był jego mecz. Nie ustrzegł jednak swojej drużyny przed stratą jeszcze jednej bramki. W 60. minucie zawodów po raz drugi tego popołudnia pokonał go Gabriel Agbonlahor. Dzięki temu zwycięstwu zajmujemy 4. pozycję w ligowej tabeli, a do lidera tracimy już tylko trzy oczka. Skład: Given – Hutton, Warnock, Volta, Materazzi – Kara (Maniche 85') – Delph, Jenas – N'Zogbia (Milanov 45') – Agbonlahor, Bent (Delfouneso 69') Premier League – 10. kolejka – 01.11.2010 r. [11.] Everton 0 : 2 Aston Villa [6.] Agbonlahor 7' [0:1], 60' [0:2] Widzów – 38996 MoM – Tim Howard [9,0] Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 31 Października 2011 Udostępnij Napisano 31 Października 2011 Chelsea rozklepała, ale jak widać, chyba nawet się przydało ;) Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 31 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 31 Października 2011 W pełni się zgadzam ------------------------------- Dosłownie na dzień przed ligowym meczem z Newcastle kontuzji na treningu nabawił się nasz kapitan Stephen Warnock. Doświadczony angielski obrońca będzie pauzował przez 2-3 tygodnie. W dodatku wciąż do klubu nie wrócił Vaclav Kadlec, który wyjechał do Czech aby poukładać sobie życie i przemyśleć czy chce zostać w Anglii. Trwa to już chyba trochę za długo. Do gry natomiast wraca Szkot James McFadden. Jaki miałem plan na mecz z Newcastle? Zaatakować ich od pierwszej minuty gry. Dobrze wiedziałem, że jeśli oddamy pole gościom to przegramy ten mecz, tak więc postanowiłem zagrać hiper-ofensywnie. Naszym kibicom rzecz jasna ten styl bardzo się spodobał, od pierwszego gwizdka arbitra pod bramką Steve'a Harpera działo się bardzo wiele. Początkowo Anglik wychodził z opresji obronną ręką, jednak w końcu udało się go nam przełamać. W 13. minucie gry rekonwalescent James McFadden wpisał się na listę strzelców dobijając potężne uderzenie Darrena Benta. Zaledwie pięć minut później doszło do historycznego wydarzenia. Gola zdobył wspomniany wcześniej Darren Bent! 26-letni Anglik wyszedł sam na sam z goalkeeperem Srok, nie mógł tego zmarnować, wykończył akcję po profesorsku. Mimo dwubramkowego prowadzenia nie spuszczaliśmy z tonu, a nawet podkręcaliśmy tempo. W 34. minucie na 3:0 podwyższył Marco Materazzi, strzelając bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego autorstwa Charlesa N'Zogbii. Do przerwy więc, dzięki fantastycznej grze całej drużyny, prowadziliśmy 3:0. Druga połowa delikatnie mówiąc rozczarowała. Spodziewałem się, że jeszcze coś tam ukujemy, ale niestety błyszczeliśmy nieskutecznością. Ofensywniej w tej części gry zagrali goście, ale nie byli w stanie choćby raz pokonać Shay'a Givena. Wygraliśmy więc dziś bardzo pewnie, oby więcej takich meczy w naszym wykonaniu. Skład: Given – Hutton, Clark, Volta, Materazzi – Jenas, Delph (Maniche 84') – N'Zogbia, Agbonlahor – Mc Fadden (Guarch 84'), Bent Premier League – 11. kolejka – 06.11.2010 r. [4.] Aston Villa 3 : 0 Newcastle [10.] McFadden 13' [1:0] Bent 18' [2:0] Materazzi 34' [3:0] Widzów – 40463 MoM – Marco Materazzi [8,7] Odnośnik do komentarza
Szumek Napisano 31 Października 2011 Udostępnij Napisano 31 Października 2011 Ładnie, ładnie, co raz lepiej Ci idzie. Wierzę w Ciebie i mam nadzieję że zdobędziesz mistrzostwo. Powodzenia. Odnośnik do komentarza
scierko Napisano 31 Października 2011 Autor Udostępnij Napisano 31 Października 2011 Dzięki, ale spokojnie z tym mistrzostwem ;) ------------------------------------------------------ Przeciwko Newcastle zagraliśmy naprawdę wspaniale, dzięki czemu w jedenastce marzeń 11. kolejki Premier League znaleźli się aż trzej moi podopieczni: doświadczony Marco Materazzi, niezawodny jak na razie Charles N'Zogbia oraz wracający do formy Darren Bent. Granie meczy co trzy dni wykańcza fizycznie, tak więc w składzie na Stoke City musiałem dokonać dwóch zmian. Alana Huttona na prawej obronie zastąpił dziś Chris Herd, a Jamesa McFaddena, który wraca do formy kondycyjnej po kontuzji, zmienił Nathan Delfouneso. Co ciekawe młody Anglik zagrał dziś tak dobrze, że może na dłużej zawitać w pierwszej jedenastce The Villans. 19-latek próbkę swoich umiejętności zademonstrował nam już w 3. minucie spotkania. Wtedy to właśnie cudownym podaniem wypuścił Darrena Benta sam na sam z Asmirem Begoviciem. 26-letni napastnik na spokoju minął bośniackiego goalkeepera gospodarzy, a sam strzał do pustej bramki był już tylko formalnością. Wracając do Nathana, nastolatek podwyższył nasze prowadzenie w 34. minucie zawodów, korzystając z doskonałego dośrodkowania Gabriela Agbonlahora. Do przerwy więc prowadziliśmy bardzo pewnie 2:0. W przeciągu piętnastu minut przeznaczonych na uzupełnienie płynów i odbudowanie sił próbowałem natchnąć zespół do jeszcze lepszej gry. Mimo moich starań w drugiej połowie zagraliśmy o dziwo bardzo słabo. Gospodarze cisnęli nas niesamowicie, ale na posterunku zawsze był doświadczony Shay Given. Minuty mijały, wynik się nie zmieniał. Stoke próbowało dośrodkowań, strzałów z odległości, stałych fragmentów gry, ale nic nie mogli wskórać przy wybitnie broniącym Irlandczyku. Dzięki świetnej pierwszej połowie oraz genialnej postawie Shay'a Givena w drugiej wywozimy z Britannia Stadium komplet punktów. Skład: Given – Herd, Clark (Lichaj 60'), Volta, Materazzi – Jenas [+] (Kara 67'), Delph (Maniche 60') – N'Zogbia, Agbonlahor – Delfouneso, Bent Premier League – 12. kolejka – 09.11.2010 r. [14.] Stoke City 0 : 2 Aston Villa [4.] Bent 3' [0:1] Delfouneso 34' [0:2] Widzów – 27177 MoM – Nathan Delfouneso [8,2] Odnośnik do komentarza
Adams Napisano 31 Października 2011 Udostępnij Napisano 31 Października 2011 Rozkręcasz się. Będzie Liga "Miszczów". Powodzenia. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi