Skocz do zawartości

Powiedz, czy znasz się na żartach


peżet

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatniego dnia sierpnia graliśmy mecz drugiej kolejki Serie B, znów na wyjeździe. Podejmował nas lider po pierwszej kolejce Triestina. Gospodarze w pierwszej kolejce wygrali 5-3 z Rimini. W wyjściowym składzie doszło do pewnych zmian. Oczywiście od razu szansę debiutu otrzymał Musil, za którego plecami operować miał tym razem Bridon. Do składu powracał Bregerie.

 

Pierwsza połowa choć zapowiadała się na wielkie widowisko nie przyniosła zbyt dużo emocji. Bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie. Już w czwartej minucie mogło być 0-1. Martins świetnie podał do Migała, ale ten uderzył zbyt wysoko. Siedem minut później objęliśmy prowadzenie. Martins świetnie zagrał prostopadle do Musila, który przebojem wdarł się w pole karne i uderzył na bramkę. Piłka po strzale Czecha odbiła się od słupka, ale na szczęście ze skuteczną dobitką zdążył Deble. Niestety długo z tego wyniku się nie cieszyliśmy. W 20. minucie Bregerie sfaulował w polu karnym Nikischera, a jedenastkę pewnie wykorzystał Eder Bau. Generalnie na tym emocje w pierwszej odsłonie meczu się zakończyły. W drugiej połowie posiadaliśmy inicjatywę, ale nie byliśmy w stanie stworzyć sobie dobrej okazji strzeleckiej. Mecz zakończył się remisem, co wynikiem było oczywiście dla nas dobrym, ale ja wiedziałem że stać nas na więcej.

 

31.8.2013, Serie B 2/42; Neveo Rocco, Triest, widzów : 10096

Triestina [5] – Salernitana [16] 1-1 (Bau kar 20’ / Deble 11’)

MoM : Eder Bau (Triestina) – 8.

 

Penedo – Colin, Bregerie, Żalmagambietow, Bridon – Motta (58’ de Jong), Cabion – Martins (58’ Zeman) – Migał, Musil – Deble (73’ De Lucia)

Odnośnik do komentarza

- No i co młody, słabo coś sobie radzisz. Wyniki kiepskie, z Bertunią się ostatnio nie umawiałeś. Co się k***a z Tobą dzieje? Co ty robisz w wolnym czasie, co? Chyba nie znalazłeś sobie jakiejś panienki na boku, co wielki polski katoliku?

- Nie no co szef opowiada! Jakbym mógł. A wynik wcale nie są takie złe, graliśmy z silnymi rywalami na wyjeździe i …

-W Pucharze graliśmy u siebie!

- W Pucharze to w Pucharze, w lidze na wyjeździe. Uważam, że zespół spisał się dobrze, a to dopiero początek sezonu. A sezon jest dłuuuuuuugi, panie prezesie.

- Coś ściemniasz…

- Ja? Nigdyyyyy, panie prezesie.

-Ech, no nie wiem. Właśnie, bo prawie zapomniałem. Szesnastu naszych zawodników dostało powołania na wrześniowe mecze reprezentacyjne.

- Aż szesnastu? Ech, no cóż.

- Nie mam więcej czasu, do widzenia!

- Do widzenia, szefie, do widzenia!

 

Kup se trąbkę do pierdzenia, kuźwa.

 

Początek września okazał się pechowy dla dwóch moich zawodników. Lys Gomis doznał urazu stopy przez co będzie pauzować od dwóch do czterech tygodni. Przez tyle samo czasu nie będę mógł skorzystać z Joao Martinsa, który naciągnął ścięgno pachwiny. Szkoda zwłaszcza Portugalczyka, który w ostatnim meczu popisał się kilkoma najwyższej jakości zagraniami.

 

Siódmego września rozegrano serię meczów eliminacji MŚ 2014. Polska rozegrała dobry mecz i wygrała w Estonii 0-3. Gole strzelali Janczyk, Piszczek i Kaźmierczak. Ten dzień był na pewno bardzo ważny dla naszych dwóch największych gwiazd. Migał i Musil debiutowali bowiem w seniorskich reprezentacjach swoich krajów. Michal rozegrał dobra drugą połowe w wygranym przez Czechy meczu z Armenią (3-1). Migał wszedł na ostatni kwadrans przegranego meczu wyjazdowego z Bułgarami i niestety nie zachwycił. Oprócz nich zagrali jeszcze doświadczeni obrońcy Sigurdsson i Żalmagambietow. Pierwszy świętował zwycięstwo Islandii z Serbią (4-2), a drugi martwił się, bo jego Kazachstan przed własną publicznością tylko zremisował z Azerbejdżanem.

Odnośnik do komentarza

- Głupie chuje ze związku, psia ich mać. Nie mam połowy składu, a oni każą grać. Pies ich trącał, tak trudno przełożyć jeden mecz?

- Tak to już nimi jest, za malutcy jesteśmy by móc sobie z nimi poradzić. To jest wielkie bagno, człowieku, mówię Ci. W ogóle praca u jest bez sensu, życie jest k***a bez sensu. Vanitas vanitatum et omnia vanitas…

- Reniu, wiesz co, nie pij już dzisiaj, OK?

- Ech, niech Ci będzie…

 

Problem jednak naprawdę był poważny. Na niedzielę ósmego września zaplanowany mieliśmy mecz przed własną publicznością przeciwko Vicenzie. Siedmiu zawodników przebywało na zgrupowaniach, a trzech na zwolnieniu lekarskim. Na ten mecz udało mi się zebrać tylko szesnastosobową kadrę, a w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla takich zawodników jak Coelho, Olivieri, Niedziela i Candeias.

 

Od początku jednak gra nam się zaskakująco łatwo układała. Goście schowali się za podwójną gardą dzięki czemu mogliśmy zaatakować z rozmachem. Pierwszy raz piłka w siatce rywali zatrzepotała już w piątej minucie. Niedziela dośrodkował z rzutu rożnego, a gola zdobył Deble. Niestety Serges przy okazji faulował kryjącego go obrońcę i sędzia gola słusznie nie uznał. Na zgodnego z przepisami gola czekaliśmy do 24. minuty. Deble z zimną krwią wykorzystał świetne podanie Olivieriego. Gol nie zmienił zbytnio obrazu gry. Goście dalej nie potrafili wyjść z własnej połowy, ale my też mieliśmy problemy ze sforsowaniem ich defensywy. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1-0. Widowisko nie porwało, ale najważniejsze są trzy punkty. Wygrałem swój pierwszy oficjalny mecz!

 

8.9.2013, Serie B 3/38, Arechi, Salerno, widzów : 9779

Salernitana [13] – Vicenza [17] 1-0 (Deble 24’)

MoM : Serges Deble (Salernitana) – 8.

 

Penedo – Colin, Bregerie, Lavie, Fautario (90’ Bridon) – Motta, Olivieri (66’ Schouw), Coelho – Niedziela, Deble, Candeias (90’ Ben-David)

Odnośnik do komentarza

W środę jedenastego września Polacy nie byli w stanie sprawić niespodzianki na Wembley. Anglia spokojnie wygrała z nami 2-0. Salernitanę tym razem reprezentowało czterech zawodników. Musil zanotował kilka ostatnich minut zremisowanego przez Czechy meczu z …Maltą. Czesi się skompromitowali na małej śródziemnomorskiej wyspie. Białorusini spokojnie wygrali 4-0 z Finlandią, w 68. minucie tego meczu na boisku pojawił się Migał. Całe mecze w swoich zespołach rozegrali za to Żalmagambietow i Sigurdsson. Kazachowie przegrali 2-0 z Holandią, a Islandczycy w takim samym stosunku z Ukrainą.

 

Trzy dni później rozegrana została czwarta kolejka Serie B, a my w niej podejmowaliśmy lidera Luchcese. Zespół z Lukki w trzeciej kolejce bezdyskusyjnie wygrał 3-0 z Cagliari czym potwierdził swoje ambicje sięgające Serie A. Byliśmy w tym meczu skazywani na pożarcie. W wyjściowej jedenastce zostało miejsce dla Lavie i Coelho, którzy najbardziej skorzystali na meczu z Vicenzą.

 

W pierwszej połowie oba zespoły prezentowały raczej senny futbol. Z marazmu wyrwaliśmy się w 37. minucie. Colin dośrodkował na długi słupek gdzie akcję zamykał Musil. Strzał Czecha na rzut rożny parował Zotti. Z owego rożnego padł gol otwierający wynik meczu. Siem de Jong przejął wybitą piłkę i kapitalnym strzałem nie dał szans Zottiemu. Do przerwy niespodziewanie prowadziliśmy, ale gra była słaba. Na szczęście z obu stron. Druga połowa początkowo nadal wyłącznie usypiała, ale w tym meczu miały się jeszcze pojawić emocje. W ostatnim kwadransie nagle przyspieszyliśmy, choć nic na to wcześniej nie wskazywało. W 78. minucie udało nam się podwyższyć prowadzenie. Akcję świetnym przerzutem do Musila rozpoczął Migał. Michal wpadł w pole karne i uderzył na bramkę, którą skutecznie bronił Zotti. Na szczęście z skuteczną dobitką zdążył Deble! Zaledwie trzy minuty później goście odzyskali nadzieję na korzystny wynik. Gola kontaktowego po wspaniałej asyście Joba zdobył Musini. W końcówce goście postawili wszystko na jedną kartę za co srogo zapłacili. W drugiej doliczonej minucie kapitalnym krosowym podaniem na lewe skrzydło nasz zabójczy kontratak rozpoczął Motta. Musil ostro dośrodkował na piąty metr skąd piłkę wybił Rodrigo Defendi. Pech Brazylijczyka polegał na tym, że wybita piłka spadła pod nogi Zemana, który nie mógł zmarnować takiej okazji. Dwie minuty później kolejną świetną akcję lewą stroną przeprowadził Musil. Czech po minięciu trzech rywali dośrodkował idealnie na głowę Inacio, który dzięki temu mógł cieszyć się z premierowego gola w barwach Salernitany!

 

14.9.2013, Serie B 4/42, Arechi, Salerno, widzów : 10495

Salernitana [5] – Lucchese [1] 4-1 (de Jong 38’, Deble 78’, Zeman 90+2’, Inacio 90+4’ / Musini 81’)

MoM : Michal Musil (Salernitana) – 8.

 

Penedo – Colin, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta, de Jong (72’ Cabion), Coelho (63’ Zeman) – Migal, Deble (72’ Inacio), Musil

Odnośnik do komentarza

- No właśnie tego od Ciebie oczekuję, chłopcze!

- Mówiłem prezesowi, że gramy coraz lepiej. To był dobry mecz!

- Masz rację, mam nadzieję że dzięki takim występom zwiększy się frekwencja na stadionie.

- Żeby ją zwiększyć trzeba byłoby poprawić warunki. Tylko cztery tysiące szczęśliwców, którzy mogą usiąść w fotelikach to absurd, prezesie.

- Nie zagalopowuj się młody. Wiem o tym, ale nie mamy pieniędzy na renowację stadionu.

- Tak wiem…

 

W czwartek dziewiętnastego września obchodziłem któreśtam urodziny. To nie były dobre urodziny, nawet obchodzone po tak wspaniałym meczu mojego zespołu. Najpierw polskie kluby nie dały rady w I rundzie Pucharu UEFA. Lechia przegrała 0-2 ze Spartakiem, a Legia 1-3 ze Spartą Praga. Potem czekała na mnie urodzinowa kolacja. Z Bertą. Bleeeeh.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

 

Problem jednak naprawdę był poważny. Na niedzielę ósmego września zaplanowany mieliśmy mecz przed własną publicznością przeciwko Vicenzie. Siedmiu zawodników przebywało na zgrupowaniach, a trzech na zwolnieniu lekarskim. Na ten mecz udało mi się zebrać tylko szesnastosobową kadrę, a w wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla takich zawodników jak Coelho, Olivieri, Niedziela i Candeias.

 

 

Miałem tak samo, z tym, że u mnie powołali mi 70% składu na afrykańskie mecze i musiałem się ratować juniorami :D

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Na poprawę zepsutego w urodziny meczu liczyłem dwa dni po nich, w ramach piątej kolejki Serie B podejmowaliśmy spadkowicza z Serie A Piacenzę. Goście są faworytem całej ligi, ale sezon zaczęli fatalnie. Po czterech kolejkach zajmują przedostatnie miejsce. W składzie posiadają takich piłkarzy jak Rzeźniczak, Moretti, Di Gennaro, Kharja czy Fredheim Holm. Ja z kolei mając na uwadze intensyfikację meczów w nadchodzących tygodniach dałem odpocząć Mottcie, Musilowi i Deble. Liczyłem na dobry mecz moich chłopaków i …potwierdzenie słabej dyspozycji faworyzowanych gości.

 

Początek meczu zdawał się potwierdzać kryzys w zespole gości. W 14 minucie mogliśmy wyjśc na prowadzenie, ale Inacio minimalnie przestrzelił po dośrodkowaniu Coelho. Trzynaście minut później w poprzeczkę uderzył zza pola karnego Nikola Olivieri. Niestety trzeci kwadrans pierwszej połowy to okres słabości mojego zespołu. Okres, który rywale skrzętnie wykorzystali. W 45 minucie po rzucie rożnym Coelho sfaulował w polu karnym Tedeschiego, a jedenastkę pewnie na bramkę zamienił Fredheim Holm. Wcześniej swoje okazje mieli jeszcze Llama i Tedeschi. Na przerwę zeszliśmy przegrywając. Musiałem zareagować i od początku drugiej połowy do gry desygnowałem Mottę i Musila. W drugiej połowie niestety wcale nie graliśmy dużo lepiej niż w pierwszej, na szczęście rywale w ogóle nie grali. Zaistniała sytuacja pozwoliła nam na stworzenie dwóch dogodnych okazji do strzelenia gola, z których wykorzystaliśmy niestety tylko jedną. W 53 minucie fantastyczny rajd prawym skrzydłem przeprowadził Migał. Białorusin minął trzech rywali po czym dośrodkował w pole karne gdzie minimalnie przestrzelił Inacio. Portugalczyk dziesięć minut później zdołał już strzelić gola wykorzystując prostopadłe podanie od Zemana. Remis z Piacenzą to koniec końców dobry rezultat.

 

21.9.2013, Serie B 5/42, Arechi, Salerno, widzów : 17398

Salernitana [7] – Piacenza [19] 1-1 (Inacio 63’ / Fredheim Holm kar 45’)

MoM : Jaime Penedo (Salernitana)

 

Penedo – Colin, Bregerie, Lavie, Kariuki – Coelho (45’ Motta), Zeman, Olivieri (73’ Cabion) – Migał, Inacio, Candeias (45’ Musil)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Nie mieliśmy wiele czasu na odpoczynek gdyż już trzy dni później czekał nas trudny wyjazd do Ceseny. Szansę pokazania się w tym meczu dostali m.in. Dalmau i Niedziela. Obaj zawridli. Zawiodła także reszta zawodników. Przegraliśmy 1-0 po bardzo słabej grze w meczu z zespołem zamykającym stawkę przed tą kolejką... Jedynego gola z rzutu karnego zdobył Pederzoli. Jedenastkę sprokurował Albert Dalmau, czyżby Hiszpan nie był; takim utalentowanym zawodnikiem jak mi się wydawało?

 

24.9.2013, Serie B 6/42, Dino Maruzzi, Cesena, widzów : 8346

Cesena [21] – Salernitana [11] 1-0 (Pederzoli kar 22’)

MoM : Alex Pederzoli (Cesena) – 8.

 

Penedo – Dalmau, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta, Cabion, de Jong (71’ Zeman) – Niedziela (71’ Migał), Musil – Deble

 

- Słuchaj, Christopher w końcu się zdecydował! Podpisał!

- Tak!? Już powoli traciłem nadzieję. To świetna wiadomość, potrzebowaliśmy takiego zawodnika!

- Jeszcze jedno, Adrian także w końcu się zgodził. Tylko prezes marudził trochę…

- Zrozumie, że to było konieczne. Przecież chyba też nie cierpi darmozjadów…

 

Kontrakt z klubem podpisał dotąd pozostający bez pracodawcy Christopher Helies (Francja, 23). Ten świetny defensywny pomocnik w zeszłym sezonie grał w FC Nantes. Jest to silny, ale także dobrze wyszkolony technicznie zawodnik, który zdecydowanie powiększy mi pole manewru w środku pola. Równie miłą informacją była ta o rozstaniu się za porozumieniem stron z Adrianem Pitem.

Odnośnik do komentarza

- Prezesie, chciał się pan prezes ze mną widzieć?

- Tak, usiądź proszę. Coś słabo ostatnie dwa mecze na wyszły…

- No tak, ale prezesie, jesteśmy beniaminkiem. Nie możemy, kuźwa, wszystkiego wygrywać.

- Tak wiem, w sumie to co innego chciałem Ci powiedzieć. Doszedłem do wniosku, że dwa karne z rzędu przeciwko nam to nie przypadek! Myślę, że ucieszy Cię informacją, że poczyniłem w tej sprawie odpowiednie kroki.

- Chyba wolałbym tego nie usłyszeć prezesie.

- Nie gadaj mi tu głupot, przecież z Polski jesteś to rozumiesz o co chodzi w tej branży.

- To ja może udam, że nie słyszałem nic. Nic nie wiem, nie widziałem, z boku stałem… Do widzenia!

- Dziwny chłopak… Ej! Zaczekaj, a co z kolacją u nas?

 

TRZASK. Zdążyłem uciec, uff.

Odnośnik do komentarza

- Pani Houston, mamy problem!

- Co?

- Koncertu chyba nie będzie!

- Co?

- Mamy cynk, że bramkarz za parę „,machów” wpuści na teren obiektu groźnego bandytę! Prawdopodobnie będzie udawał, że potknął się o jakiś okrągły przedmiot.

- Co?

- Nikt inny nie chcę się podjąć tej pracy…

- Co?

- Burmistrz nie pozwala, Salerno to dziwne miasto…

- Co?

- W takim razie żegnam, przykro mi.

- Co? Ej, k***a, przecież ja nie rozumiem po włosku!

 

Nie będzie koncertu Whitney. My też nie gramy koncertowo. Wszystko nie tak. Trzeci mecz z rzędu bez zwycięstwa, styl co raz gorszy. Co robić!? Jak tak dalej pójdzie to nie będę miał wyjścia, ale ja nie wytrzymam kolejnej kolacji z Bertą! Bez pracy też w sumie nie…

 

28.9.2013, Serie B 7/42, Pierluigi Renzo, Werona, widzów : 7240

Verona [17] – Salernitana [11] 1-0 (Maah 77’)

MoM : Robert Maah (Verona) – 8.

 

Penedo – Colin, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta (54’ Helies), Cabion (59’ Coelho), Zeman - Schouw (45’ Migał), Candeias – Deble

Odnośnik do komentarza

- Trenerze, chciałem z panem porozmawiać.

- Słucham Trevor.

- Skończył się wrzesień, a ja jeszcze ani razu nie byłem nawet powołany na mecz. Jestem niezadowolony, oczekuję zapewnienia ze ze względu na uraz Maksyma dostanę teraz szansę!

- Słuchaj, nie Ty jesteś tutaj od ustalania składu, zrozumiano!? Na razie nie masz co na to liczyć, jutro do zespołu dołączy nowy stoper.

- Co!? Ja się tutaj na siłę nie pchałem, obiecywano mi co innego!

- Ja też nie chciałem tutaj Ciebie, to była decyzja poprzedniego menadżera. Teraz ja rządzę i w sumie to radzę Ci szukać nowego klubu. Do widzenia.

 

Trevor tylko odwrócił się na pięcie i bez słowa opuścił klubowy budynek. Nie miałem głowy by się tym przejmować gdyż zaraz trzeba było jechać na lotnisko przywitać nowego człowieka w zespole. Kontrakt z nami podpisał były zawodnik FC Metz Mateusz Siebert (Polska, 24, O S, 7/1A). Reprezentant Polski powinien być znaczącym wzmocnieniem składu, nawet jeśli od razu nie wskoczy do pierwszej jedenastki.

 

Trzeciego października polscy reprezentanci Legia i Lechia brały udział w europejskiej spartakiadzie. Legia poległa w Pradze 3-0, a Lechia w Moskwie 2-1. Na tym zabawa się zakończyła, może za rok będzie lepiej...

Odnośnik do komentarza

W pierwszym październikowym meczu podejmowaliśmy na Arechi znajdującą się tuż nad kreską Spezię. W składzie meczowym doszło do paru zmian. Do gry powrócił Martins, a oprócz niego szanse gry otrzymali też Kariuki i Bregerie. Ten ostatni miał zastąpić Maksyma.

 

Mecz zaczął się dla nas najgorzej jak tylko mógł! Już w piątej minucie gry rywale wyszli na prowadzenie, niektórzy kibice nie zdążyli nawet kupić kiełbasek i popcornu! Defensywny pomocnik gości Burrai popisał się atomowym strzałem z 20. metrów w słupek. Ze skuteczną dobitką zdążył niestety Messina. Na szczęście szybka strata gola nie zadziałała na nas demotywująco. Już po kwadransie gry udało nam się doprowadzić do remisu. Pięknym i celnym strzałem z narożnika pola karnego po solowej akcji popisał się Jewgienij Migał. Na kolejnego gola znów trzeba było czekać kwadrans. W zasadzie kwadrans bez jednej minuty. Rywale całkowicie spieprzyli wykonanie rzutu rożnego, piłkę przed naszym polem karnym opanował Migał. Białorusin popisał się fenomenalnym krosowym podaniem na około 50 metrów do Deble. Silny jak tur napastnik zrzucił z pleców obrońcę i popędził na bramkę akcję kończąc efektowną podcinką nad interweniującym bramkarzem! Na przerwę schodziliśmy więc z prowadzeniem. Niestety w drugiej części meczu nie potrafiliśmy grać z takim zaangażowaniem jak w pierwszej. Po prostu graliśmy słabo oczekując na końcowy gwizdek! W 68. minucie bezmyślnie zachował się Aime Lavie. Francuski stoper w zupełnie niegroźnej sytuacji w naszym polu karnym (moi obrońcy mieli przewagę liczebną) spowodował upadek Russo. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Iannicello… Chwilę później udało nam się stworzyć jedyną groźną akcję w drugiej połowie, a raczej po prostu zagrozić bramce rywali. Thiago Motta mocno uderzył z szesnastu metrów, ale niestety nie zdołał pokonać Jaakkeli. Remis.

 

5.10.2013, Serie B 8/42, Arechi, Salerno widzów : 12289

Salernitana [14] – Spezia [15] 2-2 (Migał 20’, Deble 34’ / Messina 5’, Iannicello kar 69’)

MoM : Jewgienij Migał (Salernitana) – 8

 

Penedo – Colin, Bregerie, Lavie, Kariuki – Motta (77’ Cabion), Martins (58’ Zeman), de Jong – Migał, Deble, Musil (70’ Candeias)

 

Działania prezesa w sprawie karnych jak widać nie przyniosły skutku…

Odnośnik do komentarza

Fajnie piszesz, ale dojrzałem kilka błędów ;). "Co raz" piszemy razem, tak na przyszłość :>. W wielu miejscach brakuje również przecinków, np. drugi odcinek czytało mi się źle :/. Jeżeli chodzi o tekst, to jest on pisany w fajnym (powiedziałbym luźnym) stylu :-). Czekam na dalsze części!

Odnośnik do komentarza

Pewnie dlatego temat jest na parterze, a nie na I piętrze ;)

 

 

-Kochanie!!! Jestem już, mam świetną wiadomość!! – wyraźnie podekscytowany wydzierałem się już w samym progu mieszkania Vicky. Olewając brak odpowiedzi ze strony dziewczyny sprawnie zamknąłem drzwi, zdjąłem buty i kurtkę z zamiarem pójścia do kuchni. Przechodząc przez salon spodziewałem się ujrzeć moją piękność i usłyszeć jej słodki głos… Osoba, którą spotkałem w salonie jednak nie była piękna, ani nie miała słodkiego głosu…

- Chyba nie myślałeś, że się nie dowiem o tej kurwie, co!? Co ty sobie myślisz, że będziesz ze mnie debila robił!? – Prezes wyglądał na bardzo zdenerwowanego.

- Ale panie prezesie! To nie tak jak pa… – Cios goryla (dosłownie i w przenośni) prezesunia wyraźnie dał mi do zrozumienia, że mam siedzieć cicho.

- Słuchaj patafianie, bo teraz to ja mówię! Wkurwiłeś mnie i to bardzo, od początku wiedziałem, że nie kochasz Berty. W duchu akceptowałem, że możesz mieć kochankę, czy nawet kilka… Ale nigdy bym nie pomyślał, że znajdziesz sobie jakąś dupę tu, w Salerno! Co za bezczelność! Teraz dupku słuchaj jeszcze uważniej, bo od teraz będziesz miał jeszcze więcej roboty. Masz awansować! Tak, dobrze słyszysz, awansować! Jeśli Ci się to nie uda to nie stracisz tylko pracy… He he, no chyba że nagle znajdziesz środki na spłatę długu, co? I nie pogrywaj więcej ze mną, bo naprawdę stracę cierpliwość.

 

Wolałem nie pytać co się stało z Wiktorią, zbyt zajęty byłem niedowierzaniem, że nic nie stało się ze mną. Sprawę awansu zostawiłem do przemyślenia na później…

 

- Aha, na odchodne jeszcze jedno. Zostawiłem Ci mały prezencik, żebyś nie myślał, że przestałem Cię lubić. Pa.

 

Na stole leżała mała paczuszka, a w niej …pierścionek. Zaręczynowy.

Odnośnik do komentarza

- Chłopie, obudź się! Jutro bardzo ważny mecz! A ty od jakiegoś czasu jesteś jakby nieobecny, piłkarze zaczynają coś szeptać po kątach, a przecież wiesz że mam problemy ze słuchem! – mój poczciwy asystent próbował do mnie dotrzeć. Rzeczywiście od wydarzeń z mieszkania Wiktorii minęły prawie dwa tygodnie (dokładnie trzynaście dni), a ja w tym czasie nie mogłem zebrać się do kupy. Cały czas starałem się odszukać moją ukochaną, ale niestety moje środki były ograniczone. W zasadzie to ograniczane przez ludzi prezesa. Jedynym pocieszeniem w tym czasie była odmowa zaręczyn przez Bertę. Moja antypiękność wyczytała w jakimś pisemku, że najpierw trzeba z chłopakiem półtora roku chodzić. Dobrze, że w tym roku wyjątkowo szybko zrobiło się zimno i na spacery mogę spokojnie ubierać rękawiczki.

 

W tym czasie rozegraliśmy dwa spotkania ligowe, w których zespół nadal nie zachwycał, ale punktował. Trzynastego października mimo zdziesiątkowanego przez mecze eliminacji MŚ składu udało nam się niespodziewanie ograć Rimini. W ciągu pierwszych pięciu minut tego meczu udało nam się fartem wcisnąć dwa gole (potężna bomba z dystansu Heliesa i bramka Deble po kontrataku). Następnie postawiliśmy autobus, który tylko raz okazał się nieszczelny. Tydzień później zremisowaliśmy na wyjeździe z Crotone. Poziom gry i sędziowania w tym spektaklu był żałosny. W pierwszej połowie gospodarze strzelili gola po podarowanym przez sędziego karnym (prezes chyba nie ma takich możliwości jak mu się wydaje). Wyrównaliśmy po rzucie rożnym w doliczonym czasie gry…

 

W meczach eliminacyjnych Biało-Czerwoni spisali się przeciętnie. Dwie bramki Dawida Janczyka wystarczyły do pokonania Wysp Owczych, a gol Piszczka dał remis w Norwegii. Salernitanę reprezentowało sporo zawodników. Najszczęśliwsi wrócili Sigurdsson (jego Islandia wygrała po 4-0 z Azerbejdżanem i Kazachstanem) i de Jong, który zagrał w wygranym przez Szwajcarię meczu z Francją na jej terenie. Maksym Żalmagambietow najadł się wstydu w przegranych meczach 1-6 z Ukrainą i 0-4 z Islandią. Migał i Zeman grali w swoich reprezentacjach tzw. ogony.

 

13.10.2013, Serie B 9/42, Arechi, Salerno, widzów : 10693

Salernitana [9] – Rimini [14] 2-1 (Helies 1’, Deble 5’ / Bergvold 21’)

MoM : Serges Deble (Salernitana) – 8

 

Penedo – Colin, Bregerie, Lavie, Fautario – Helies, Martins (76’ Olivieri), Coelho – Niedziela (76’ Schouw), Deble (57’ Inacio), Candeias

 

21.10.2013, Serie B 10/42, Ezio Scida Crotone widzów : 9955

Crotone [16] – Salernitana [11] 1-1 (Schettino kar 21’ / Inacio 90’)

MoM : Gerardo Schettino (Crotone) – 8

 

Penedo – Bregerie, Żalmagambietow, Sigurdsson, Fautario – Motta, Cabion (64’ Martins), de Jong – Migał, Musil (64’ Zeman) – Deble (79’ Inacio)

Odnośnik do komentarza

Psychiczna odyseja niestety nie będzie kontynuowana, nie mam sejwów to raz, a dwa to spsuł mi się fm2k10 :/ wielka szkoda, bo to najlepsza i najbardziej osobista konwencja opka jaką udało mi się kiedykolwiek wymyślić. Pisało się kapitalnie :(

 

Po dwóch tygodniach bezowocnych próbach odnalezienia tropu Wiktorii zdałem sobie sprawę, że muszę przede wszystkim zabezpieczyć swoją przyszłość. W sobotę 26 października czekał nas bardzo trudny mecz z Regginą, która jednak w tym sezonie zawodzi na całej linii. Zamiast lać wszystkich po kolei i nie opuszczać pierwszego miejsca faworyt do awansu ugrzęznął w okolicach środka tabeli. Postanowiłem przed meczem wygłosić płomienne i waleczne przemówienie!

 

- Chłopaki, gramy o awans. Tak, nie róbcie takich wielkich oczu! Wiem, że was na to stać. Mam swoje powody by nie chcieć dłużej bawić się w ciuciubabkę w drugiej lidze. Na horyzoncie mamy wielki futbol, pieniądze i kobiety. Musicie tylko je wywalczyć! I tak dalej! – Przemowa musiała być krótka, chłopcy nie mogli przed meczem zrobić się senni.

 

Moje nowo odkryte talenty oratorskie zdały nieoczekiwanie egzamin. Od pierwszych minut to my rządziliśmy na boisku, chłopcy walczyli jak lwy. Biegali jak konie. Byli zajadli jak wilki i sprytni jak lisy. A z oczu strzelały im błyskawice. Nie do zatrzymania był w szczególności Serges Deble. W 44. minucie nasz wielki murzyn otrzymał świetne podanie od Motty, wygrał fizyczną walkę z obrońcą i mocnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza. W 60. minucie Serges strzelił drugiego gola po wspaniałym prostopadłym podaniu od Martinsa. Niestety Iworyjczyk …za każdym razem wyrównywał stan gry. Bardziej doświadczeni goście potrafili wykorzystać to co mogli. W 74. minucie bohater dnia ustrzelił hat-trick, asystował mu zgrywając piłkę po rogu Aime Lavie. Tym razem to my wyszliśmy na prowadzenie i wydawało się, że wynik utrzymamy. Niestety w pierwszej z trzech doliczonych minut drugiego gola w meczu strzelił Porta. Na domiar złego Urugwajczyk był tym razem na spalonym… Gdyby reszta zawodników była tak skuteczna jak Deble wygralibyśmy. Wygralibyśmy też gdyby skuteczny w swoich działaniach był prezes… Pan prezes znaczy się…

 

26.10.2013, Serie B 11/42, Arechi, Salerno, widzów : 11697

Salernitana [11] – Reggina [10] 3-3 (Deble 44’ 60’ 74’ / Porta 43’ 90’, Lanna 53’)

MoM : Serges Deble (Salernitana) – 9

 

Penedo – Dalmau, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta, Martins (74’ Zeman), de Jong (74’ Cabion) – Migał, Deble (86’ Inacio), Musil

Odnośnik do komentarza

Masz trochę racji, chociaż odnosiłem się do wydarzeń z gry. Kto wie może kiedyś uda się to pociągnąć od początku jeszcze raz

 

 

- I co, k***a, gdzie te lwy, konie, wilki i cały inny zwierzyniec? Chłopcze, wiele ryzykujesz, oj wiele.

- Bo prezes stawia za duże wymagania! A ze Sieną mało kto może w Serie B rywalizować!

- Zapamiętaj to raz na zawsze : Salernitana nie jest byle czym!

- Czasami mam wątpliwości czy prezes w ogóle zna się na piłce!

- Nie wkurwiaj mnie. Jeśli nie wygrasz następnego meczu to wytłumaczę Bercie, że nie warto sugerować się w życiu jakimiś tanimi szmatławcami.

- Tak jest, panie prezesie!

 

Prezes miał jednak trochę racji. Po świetnym w naszym wykonaniu meczu z Regginą oczekiwałem marszu w górę tabeli, albo chociaż dobrej postawy drużyny w kolejnych meczach. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Przegraliśmy trzy kolejne mecze prezentując w dodatku beznadziejny styl. Tragiczną postawę zaprezentowaliśmy zwłaszcza w dwóch pierwszych spotkaniach. 29. października w Pizie nie oddaliśmy żadnego celnego strzału na bramkę gospodarzy. Niewiele lepiej grającym rywalom do sukcesu wystarczył gol strzelony z dystansu przez Grieco. Na samym początku kolejnego miesiąca zhańbiliśmy się na oczach własnych kibiców. Przegraliśmy na Arechi 0-2 z zawodzącym w tym sezonie Lecce i był to zdecydowanie najniższy wymiar kary. Kolejny podyktowany przeciwko nam karny świadczy albo o głupocie moich piłkarzy, albo o totalnej nieudolności organizacyjnej prezesa. Na koniec tej niechlubnej trylogii zostaliśmy zniszczeni przez maszerującą z powrotem do Serie A Sienę. Wynik 3-1 zupełnie nie oddaje tego co działo się na boisku. Gospodarze byli lepsi o kilka klas tylko bardzo nieskuteczni, a nam udało się strzelić gola zaskakując rywala po rzucie rożnym.

 

29.10.2013, Serie B 12/42, Arena Garibaldi, Piza, widzów : 12039

Pisa [15] – Salernitana [13] 1-0 (Grieco 37’)

MoM : Gaetano Grieco (Pisa) – 8

 

Penedo – Bregerie, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta (75’ Helies), Cabion, de Jong (75’ Zeman) – Migał, Musil – Deble

 

2.11.2013, Serie B 13/42, Arechi Salerno widzów : 15855

Salernitana [18] – Lecce [14] 0-2 (Aurelio kar 33’ 40’)

MoM : Salvatore Aurelio (Lecce) – 9

 

Penedo – Dalamu, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta, Martins (74’ Zeman), de Jong – Migał (64’ Niedziela), Deble, Musil (64’ Candeias)

 

5.11.2013, Serie B 14/42, Artemio Franchi Montepaschi Arena, Siena, widzów 13596

Siena [2] – Salernitana [18] 3-1 (Makinwa 45’ 59’ 89’ / de Jong 37’)

MoM : Stephen Ayodele Makinwa (Siena) – 9

 

Penedo – Bregerie, Żalmagambietow, Lavie, Fautario – Motta (32’ de Jong), Cabion, Martins – Migał, Deble (65’ Inacio), Musil (65’ Zeman)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...