Skocz do zawartości

Cookchafer

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    121
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Cookchafer

  1. U mnie w ustawieniach (dźwięk i obraz) ta opcja "okienko" jest na szaro i nie da rady jej włączyć :/.
  2. Da się w FM 11 grać w okienku? Jeśli tak, to jak? :-)
  3. Trzy dni później mierzyliśmy się przed własną publicznością z ekipą Hartlepool United. Wprawdzie rywal miał swoją chwilę, kiedy strzelił nam gola do szatni, ale w przeciągu całego spotkania byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Wynik mówi sam za siebie. 15.09.2001r., Nene Park League Two (8/46) [5] Rushden & Diamonds – Hartlepool United [14] 4-1 (Lowe 9', Wardley 56', Hall 60', Gray 82' – Humphreys 45')
  4. Cookchafer

    Waka Waka

    Ładnie sobie poczynasz Ten sezon musi być tym przełomowym
  5. Jahu, nie sądzisz, że to dość, hm, amatorskie tak przez internet wysyłać jakieś akceptację na FB ? :]
  6. Następnie graliśmy z zespołem Bristol Rovers, który miał liczyć się w tym sezonie w walce o awans. Byliśmy lepsi od rywala, co zresztą pokazuje wynik końcowy. Drugie zwycięstwo w świetnym stylu cieszyło... 12.09.2001r., The Memorial Stadium, 7285 widzów League Two (7/46) [6] Bristol Rovers – Rushden & Diamonds [8] 0-4 (Hall 34', Lowe 39', Lowe 47', Burgess 59')
  7. Mecz z zespołem Exeter City miał być tym na przełamanie. I był... W przeciągu całego spotkania byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą, co dobitnie odzwierciedla rezultat końcowy. Niestety kontuzji podczas meczu doznali Gray oraz Talbot. Skład powoli zaczynał mi się sypać. Nareszcie zwyciężyliśmy! I to w jakim stylu... 8.09.2001r., Nene Park, 3843 widzów League Two (6/46) [10] Rushden & Diamonds – Exeter City [20] 4-0 (Lowe 19', Talbot 48', Mustafa 54', Thirlwell 62' (pen.))
  8. Zmieniam styl pisania – głownie z wrodzonego lenistwa (nie chce mi się pisać długich sprawozdań z meczy), ale też dlatego że mam zamiar szybko skoczyć sezon. Naszym następnym rywalem była ekipa Lincoln City. Ogólnie rzecz biorąc – mecz był nudny jak flaki z olejem. Wprawdzie raz udało nam się skierować piłkę do siatki, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę. Bezbramkowy remis z całą pewnością nas nie zadowalał. 1.09.2001r., Sincil Bank, 5035 widzów League Two (5/46) [13] Lincoln City – Rushden & Diamonds [9] 0-0
  9. Donkey podobno miałeś już nie pisać :>
  10. btw - jak te strzałki w taktyce ustawić ?
  11. Brawo Przez większą sezonu przegrywałeś wszystko, żeby utrzymać się rzutem na taśmę w ostatniej kolejce i to w doliczonym czasie gry :-) O co masz zamiar walczyć w przyszłym sezonie? No bo chyba awans nie jest w zasięgu :-k
  12. overhill - zapeszyłeś :P Już dwa dni później mierzyliśmy się przed własną publicznością z ekipą Macclesfield Town. Wcześniej pokonaliśmy ten zespół w meczu kontrolnym, co nastawiało mnie optymistycznie. Przeciwnik zajmował trzecią pozycję w ligowej tabeli, więc wiadomym było, że o dobry wynik będziemy musieli się nieźle napocić. Na to spotkanie wystawiłem rezerwowy skład, bo przecież ci sami zawodnicy nie powinni grać meczy co dwa, trzy dni. Nie daliby rady kondycyjnie. Turley – Underwood, Dempster, Hunter, Gordon – Thirlwell, Mills – Williams, Peacock, Caroll – Duffy Ledwo rozległ się pierwszy gwizdek arbitra, a już objęliśmy prowadzenie po strzale głową Peacocka. Przeciwnik – rozwścieczony takim obrotem spraw – rzucił się do ataku. Początkowo graliśmy w obronie bardzo dobrze, jednak potem coś zaczęło się sypać. W 23. minucie zawodnik gości, Abbey wyrównał – precyzyjnym strzałem głową – na 1-1. Moi podopieczni przestali istnieć. Przeciwnik bezlitośnie z tego skorzystał, zadając drugi cios. Dokładniej mówiąc – zadał go Priest, który pokonał Turleya płaskim uderzeniem zza pola karnego. Wynik 1-2 utrzymał się do przerwy. W drugiej połowie obrazy gry nieco się zmienił. To my intensywnie atakowaliśmy; chcieliśmy wyrównać. Nic nam jednak tego dnia nie wychodziło. Nie potrafiliśmy stworzyć sobie choćby jednej dogodnej sytuacji. W 74. minucie goście strzelili trzeciego gola i nasze szanse na korzystny rezultat znacznie zmalały. Rywal dociągnął wynik do końca meczu i niestety przegraliśmy drugie spotkanie z rzędu. Jeżeli liczyliśmy na awans – trzeba było zacząć punktować i wznosić się w ligowej tabeli w górę. 27.08.2001r., Nene Park, 2783 widzów League Two (4/46) [5] Rushden & Diamonds – Macclesfield Town [3] 1-3 (Peacock 3' – Abbey 23', Priest 32', Aldridge 74')
  13. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj przeczytam relację z meczu o życie :>
  14. Dzień po zwycięstwie w pucharze nad Birmingham City pokazałem drzwi klubowego budynku Davidowi Bell, wyrzucając go na bruk. Tymczasem w drugiej rundzie Carling Cup los przydzielił nam zespół z zaplecza Premier League, Burnley. W tym przypadku grać mieliśmy przed własną publicznością. Po udanym spotkaniu w Carling Cup powracamy na front ligowy. Naszym kolejnym rywalem była ekipa Oxfordu United, która w tabeli zajmowała ósmą lokatę. Spodziewałem się trudnego pojedynku i walki z obu stron. Na ten mecz wystawiłem najmocniejszy skład. Liczyłem na zgarnięcie pełnej puli w tej konfrontacji. Turley – Talbot, Butterworth, Hunter, Mustafa – Gray, Bignot – Burgess, Wardley, Hall – Lowe I się przeliczyłem... Nawet statystyki wskazują na to, że w przeciągu całego spotkania Oxford było zespołem zdecydowanie lepszym. Na początku meczu to my mieliśmy inicjatywę. Intensywnie atakowaliśmy, co dało efekt w postaci bramki w 19. minucie. Andy Burgess – potężnym strzałem pod poprzeczkę – pokonał golkipera gospodarzy, jednocześnie wyprowadzając nas na skromne prowadzenie. Nic nie zapowiadało tego, co nastąpiło później. Po tym golu przeciwnik zamknął nas na własnej połowie. Graliśmy bardzo nerwowo w obronie i wiedziałem, że prędzej czy później nasz defensywa pęknie. Tak też się stało w 28. minucie, kiedy Turley skapitulował po celnym, płaskim ­strzale Omoyinmi'ego. Mimo dalszych ataków rywala pierwsza połowa zakończyła się remisem po jeden. Druga część zaczęła się dla nas fatalnie, bo w 47. minucie Oxford objęło prowadzenie. Hunt – bezlitośnie wykorzystując błąd Butterwortha – wpisał się na listę strzelców. Później przeciwnicy cofnęli się pod własne pole karne, jednak my nie potrafiliśmy wyrównać. Tworzyliśmy sytuację za sytuację, ale nie marnowaliśmy je. Niestety tego wieczoru szwankowała skuteczność. Na domiar złego Stuart Wardley skręcił kolano i miał pauzować przez dwa tygodnie. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć; byliśmy gorsi od gospodarzy i dlatego polegliśmy w tym starciu. Szkoda porażki, no ale cóż... 25.08.2001r., The Kassam Stadium, 6702 widzów League Two (3/46) [7] Oxford United – Rushden & Diamonds [1] 2-1 (Omoyinmi 28', Hunt 47' – Burgess 19')
  15. Ładnie z Kaiserslauten pojechałeś
  16. Mecze co trzy dni to w Anglii norma. Nas to również nie ominęło. Chcieliśmy godnie zaprezentować się w pierwszej rundzie Carling Cup. Przeciwnik był trudny – Birmingham City występowało na boiskach Premier League. Różnica klas była więc widoczna. Przynajmniej na papierze. Na dodatek na to spotkanie wystawiłem rezerwowy skład, gdyż front ligowy był dla mnie znacznie ważniejszy. Ten mecz mógł nieco wypromować Rushden & Diamonds na Wyspach. Nie mieliśmy zamiaru zmarnować takiej okazji. Turley – Underwood, Dempster, Hunter, Gordon – Thirlwell, Mills – Williams, Peacock, Caroll – Duffy Nikt nie przypuszczałby, że możemy sprawić taką niespodziankę. Przez całe spotkanie graliśmy z Birmingham jak równy z równym. Końcowy rezultat to nie żaden przypadek. Zaczęliśmy bardzo odważnie. Zaowocowało to bramką Duffy'ego, który celnie uderzył po wrzutce z boku boiska Millsa. Szał radości naszych kibiców przerwał dwie minuty później Morrison. Irlandczyk wykorzystał – celnym strzałem głową – wrzutkę z rzutu rożnego. Pytanie; gdzie byli moi obrońcy? Takie samo pytanie mogłem zadać sobie w 27. minucie, kiedy znowu Morrison – piekielnie mocnym strzałem z lewej nogi – dał prowadzenie gospodarzom. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1-2 dla Birmingham. Jak widać, rozmowa motywacyjna – przeprowadzona w szatni podczas przerwy – dała moim podopiecznym kopa. W 53. minucie Thirlwell wyrównał na 2-2 uderzeniem z 16. metra. Chcieliśmy iść za ciosem i tak też uczyniliśmy. Ściągnięty do klubu z wolnego transferu Williams wyprowadził nas na upragnione prowadzenie. Na trybunach radość kibiców Rushden & Diamonds, natomiast fani Birmingham zamilkli. Po tej bramce cofnęliśmy się na własną połowę i rozsądnie broniliśmy korzystnego rezultatu. Wprowadziłem na boisko świeżych zawodników. Liczyłem również na strzelecki nos Onandi'ego Lowe, który mógł dobić rywala. Przeciwnicy atakowali, a my wychodziliśmy z groźnymi kontrami, jednak żadna z nich nie przyniosła nam czwartego gola. Nagle zabrzmiał ostatni gwizdek sędziego. Graliśmy mądrze, z zębem, i niespodziewanie pokonaliśmy zespół, który występował na boiskach Premier League. Mogliśmy cieszyć się z awansu do kolejnej rundy Curling Cup. 21.08.2001r., St.Andrews, 12817 widzów Carling Cup – pierwsza runda Birmingham City – Rushden & Diamonds 2-3 (Morrison 14', Morrison 27' – Duffy 10', Thirlwell 53', Williams 62')
  17. Cookchafer

    Długa podróż

    Nie gadaj, tylko rób swoje - pisz dalej :]
  18. Przed kolejnym meczem w lidze pozyskaliśmy dwóch nowych graczy, a także fizjoterapeutę. Gavin Peacock (AM C, ENG, 33l.) – dotychczas ofensywny pomocnik trzecioligowego Queens Park Rangers – nie kosztował nas złamanego centa, ponieważ wygasł mu kontrakt z QPR i był wolnym agentem. Gavin swoim doświadczeniem mógł wiele nauczyć młodych piłkarzy naszego zespołu. Kolejny zawodnik, którego udało nam się zatrudnić, to 19-letni David Williams (AM/F L, ENG, 19l.) – przyszłość Rushden & Diamonds. Wraz z zarządem stwierdziliśmy, że przydałby się również drugi fizjoterapeuta. Bezrobotny Tony Lenaghan (ENG, 43l.) przystał na nasze warunki i razem z Simonem Parsellem był odpowiedzialny za leczenie zawodników. Po wysokim zwycięstwie nad Bournemouth okupowaliśmy pierwsze miejsce w ligowej tabeli i do końca sezonu mieliśmy tam pozostać. W drugiej kolejce podejmowaliśmy przed własną publicznością Boston United. Zespół ten na inaugurację sezonu przegrał na wyjeździe z Macclesfield 1-3, co napawało optymizmem. Do tego spotkania przystępowaliśmy bez żadnych zmian w składzie. Nie chcieliśmy zawieść naszych wiernych kibiców; dla nas liczyły się tylko trzy punkty! Turley – Talbot, Butterworth, Hunter, Mustafa – Gray, Bignot – Burgess, Wardley, Hall – Lowe W tym meczu przewyższaliśmy rywala o klasę, a naszą przewagę oddaje rezultat końcowy. Boston miał swoją chwilę, gdy strzelił nam bramkę, ale na więcej zawodników gości nie było stać. Od samego początku intensywnie atakowaliśmy. Defensywa przeciwników pękła już w 10. minucie, kiedy Onandi Lowe wywalczył rzut karny, którego następnie sam zamienił na gola. Po tej bramce niepotrzebnie daliśmy się zepchnąć pod nasze pole karne, co było fatalne w skutkach. Baker pięknym strzałem z rzutu wolnego wyrównał na 1-1. Co ciekawe – to było jedyne uderzenie gości w pierwszej połowie. Moi podopieczni – rozwścieczeni takim obrotem sprawy – rzucili się do ataku. W 32. minucie Hall był faulowany w polu karnym przez Bennetta i sędzia odgwizdał drugą jedenastkę w tym spotkaniu. Piłkę na wapnie ponownie ustawił Lowe i niezwykle precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Chcieliśmy dobić rywala jeszcze przed przerwą, jednak nie udało nam się tego dokonać. W drugiej połowie nadal mieliśmy inicjatywę. Trzecia bramka była tylko kwestią czasu. W 65. minucie efektownym rajdem przy linii bocznej boiska popisał się Mustafa, następnie podał do Halla, a ten precyzyjnie zacentrował wprost na głowę Lowe, który takich okazji nie marnuję. Przy wyniku 1-3 gracze Bostonu jakby przestali wierzyć, że mogą jeszcze choćby zremisować to spotkanie. Wprawdzie próbowali zaatakować, ale nasza defensywa – z wyjątkiem sytuacji z 19. minuty – była w tym meczu niemal bezbłędna. Pomyślnie dociągnęliśmy ten wynik do ostatniego gwizdka arbitra i na nasze konto mogliśmy dopisać kolejne trzy punkty. 18.08.2001r., Nene Park, 3522 widzów League Two (2/46) [1] Rushden & Diamonds – [20] Boston United 3-1 (Lowe 10' (pen.), Lowe 32' (pen.), Lowe 65' – Baker 19')
  19. Mój debiut w roli menedżera przypadł na inauguracyjny wyjazd do Bournemouth. Byliśmy zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Jedynym piłkarzem pauzującym z powodu kontuzji był środkowy obrońca, Brett Solkhon. Miałem nadzieję, że dopracowywana godzinami taktyka, która zdała egzamin w meczach kontrolnych, sprawdzi się także w tym spotkaniu. 4-2-3-1 z ofensywnym nastawieniem to miała być strategia dająca nam zwycięstwo w tym pojedynku. Turley – Talbot, Butterworth, Hunter, Mustafa – Gray, Bignot – Burgess, Wardley, Hall – Lowe W przeciągu całego meczu byliśmy zespołem znacznie lepszym. Idealnie odzwierciedlają to strzały; my oddaliśmy ich aż siedemnaście, a nasz przeciwnik tylko dwa. Boiskowe wydarzenia świetnie oddaje rezultat końcowy. Zaczęło się od żywych ataków moich podopiecznych. Złamanie defensywy rywala nie zajęło nam zbyt dużo czasu, bo już w 6. minucie objęliśmy prowadzenie po potężnym uderzeniu Paula Halla z 20. metra. Na tym nie mieliśmy zamiaru poprzestać i dalej intensywnie atakowaliśmy. W 14. minucie Onandi Lowe podwyższył na 2-0. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Andy Burgess, Jamajczyk wyskoczył w górę, a następnie uderzeniem głową pokonał bezradnego golkipera gospodarzy. Pięć minut później ponownie Lowe zadał kolejny cios. Skuteczną, prostopadłą piłkę z głębi pola zagrał Stuart Wardley, nasz napastnik minął bramkarza, po czym skierował piłkę do siatki. Później nieco zrzuciliśmy z tonu, jednak tuż przed przerwą dobiliśmy leżącego. Wynik na 4-0 ustalił – pięknym uderzeniem z woleja – ponownie Onandi Lowe, co oznaczało, że Jamajczyk ustrzelił klasyczny hattrick. W przerwie zdecydowałem się wprowadzić na boisko Paula Thirlwella, dla którego był do debiut w naszych barwach. Druga połowa to już nie to samo widowisko co pierwsza. Rywale zbytnio nie kwapili się do ataków, a my nie chcieliśmy niepotrzebnie narzucać tępa, gdyż mieliśmy satysfakcjonujący nas wynik. W 82. minucie dałem szansę debiutu kolejnemu zawodnikowi, a był nim 16-letni John Caroll. Spokojnie utrzymaliśmy korzystny rezultat do końca spotkania i mogliśmy cieszyć się z udanej inauguracji sezonu, który zapowiadał się wyjątkowo dobrze. 11.08.2001r., The Fitness First Stadium, 6499 widzów League Two (1/46) [?] Bournemouth – [?] Rushden & Diamonds 0-4 (Hall 6', Lowe 14', Lowe 19', Lowe 45')
  20. Przegląd wojsk dobitnie pokazał, że klub potrzebuje wzmocnień w niemal każdej formacji. Dlatego natychmiast rzuciłem się w wir karuzeli transferowej. Moim pierwszym ruchem było wystawienie na listę transferową kilku niepotrzebnych mi graczy. Pierwszym zawodnikiem, który odszedł z Rushden & Diamonds, był Scott Partridge. Po Anglika zgłosiło się trzecioligowe Colchester. Następnie nasze szeregi opuścił środkowy pomocnik, Michael McElhatton, zmieniając barwy na Bristol Rovers. Andy Tillson to kolejny piłkarz, który podpisał kontrakt z innym klubem. W tym przypadku było to Preston. Na tej trójce zarobiliśmy ponad 70 tysięcy funtów. Mała kwota, ale zawsze coś. Poza tym trochę odciążyliśmy budżet płac. Naszym pierwszym nabytkiem był Adam Butterworth (D C, ENG, 19l.), młody Anglik grający na pozycji środkowego obrońcy. Tutaj muszę przyznać, że jeden z klubowych skautów naprawdę się postarał. Wyszukał prawdziwą perełkę. Na dodatek na tego piłkarza nie wydaliśmy złamanego centa. Kolejny transfer – ponownie za darmo – do klubu to John Carroll (AM R, ENG, 16l.). To dopiero diament, który w przyszłości mógł okazać się brylantem. Ledwo skończył gimnazjum, a już miałem zamiar ogrywać go w pierwszej jedenastce. Następnie zatrudniliśmy nie piłkarza, a trenera – Tonego Chiltona (ENG/ESP, 34l.) – specjalizującego się w przygotowywaniu zawodników pod względem techniki. Ostatnim – na tą chwilę – transferem do Irthlingborough był Paul Thirlwell (DM C, ENG, 22l.), defensywny pomocnik z prawdziwego zdarzenia. Na konto Sunderlandu przelaliśmy pół miliona funtów. Moim zdaniem opłacało się wydać taką skromną sumę na piłkarza, który na pewno wiele nauczył się od zawodników z zespołu występującego na boiskach Premier League. Nie marnując zbyt dużych pieniędzy, zatrudniliśmy kilku młodych piłkarzy, z przyszłością, ale mających także konkretne umiejętności. Miałem nadzieję, że na tym nie pozostaniemy i przed zamknięciem okienka transferowego dokonamy jeszcze jakiś zakupów. Mecze kontrolne: Nuneaton Borough - Rushden & Diamonds 0-2 (Hall 56', Darby 86') Swansea City - Rushden & Diamonds 0-1 (Hall 66') Macclesfield Town - Rushden & Diamonds 2-0 (Bignot 31', Burges 83') Hull City - Rushden & Diamonds 1-1 (Lowe 38') Efekt moich pierwszych działań w zespole mógł napawać optymizmem. W czterech spotkaniach towarzyskich zwyciężyliśmy trzykrotnie, a raz padł wynik remisowy. Mierzyliśmy się głównie z ekipami, z którymi w najbliższym czasie mieliśmy rywalizować w lidze. Tylko Nuneaton Borough był zespołem z ligi niżej. Mimo że transfery przeprowadziliśmy raczej już po meczach kontrolnych, prezentowana przez nas forma była dość wysoka. Graliśmy nieźle, jednak często szwankowała skuteczność. Dzięki tym spotkaniom dowiedziałem się, nad jakimi elementami całej układanki musieliśmy jeszcze popracować. Sezon zbliżał się wielkimi krokami...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...