Skocz do zawartości

"Nowa nadzieja"


gierobak

Rekomendowane odpowiedzi

Spodziewam się komentarzy "znowu ty" itp, ale tym razem nie będę na nie zwracał uwagi i będę po prostu pisał :P Po raz pierwszy na FM 11 spróbuję sił w Hiszpanii...

 

 

Los Angeles, 20 czerwca 2010, Niedziela godz.7:30 (czasu polskiego)

 

Wreszcie po całym tygodniu ciężkiej pracy mogłem się porządnie wyspać. Byłem już wymęczony przeprowadzką z Californii. Oczywiście Rachelle twierdziła, że mogliśmy to wcześniej załatwić, ale byłem zbyt zajęty rozmowami z różnymi klubami piłkarskimi. Niestety wszystkie zakończyły się fiaskiem i wtedy już nie mogłem odkładać przeprowadzki dłużej. Gdy smacznie sobie spałem z Rachelle odezwał się telefon. Dzwonił mój "agent" od spraw szukania mi drużyny - Rafa.

 

-Halo?

-Siema, nie masz kiedy dzwonić?

-Lepiej pakuj się. O 11 masz samolot.

-Brałeś coś? - spytałem zdziwiony.

-Nie, ale ty weźmiesz się za pracę w Racingu.

-Chyba żartujesz!

-Dawno nie mówiłem tak poważnie. Jak się pośpieszysz to uda Ci się załatwić posadkę w Racingu Santander. Załatwiłem Ci już dwa bilety do Hiszpanii. Około 18 będzie czekał na Ciebie w Santenderze prezes klubu. Zadzwoń jak Ci się powiodło. Powodzenia.

 

I się rozłączył.

-Co jest? Rafa musi tak wcześnie dzwonić? - obudziła się Rachelle.

-Kochanie, lecimy do Santanderu. Szykuj walizki.

Odnośnik do komentarza

Jakoś zawsze mnie tu ciągnie :P

 

Santander, 21 czerwca 2010, Poniedziałek godz.12

 

Konferencja prasowa Racingu Santander. Przybyło całkiem sporo dziennikarzy z chęcią zobaczenia nowego trenera hiszpańskiego klubu. Duże poruszenie wśród obecnych nastąpiło, gdy wreszcie przyszedł prezes Francisco Pernia.

 

-Witam państwa. Tak jak mówiłem dzisiaj przedstawię następcę Marcelinho. Jest nim Polak. Po raz pierwszy poprowadzi profesjonalny zespół. Chcę wykreować nowego szkoleniowca, który stworzy mocny zespół. Nie chcę, aby od razu tworzył potęgę na miarę Barcelony, czy Realu, ale chcę, aby klub co roku występował w europejskich pucharach. Nazwisko pewnie państwu nic nie powie. Ale wkrótce może to być wielki trener. Kamil Gieroba. - powiedział prezes i wskazał w stronę drzwi, gdzie już stałem. Wszyscy na mnie spojrzeli i zrobili wielkie oczy, a potem przypatrywali się raz w stronę prezesa, raz na mnie. Pan Pernia wskazał mi głową, aby podszedł. Ja starałem się iść pewnym krokiem, ale serca mi podskoczyło mi do gardła. W końcu usiadłem przy stole. Wydawało mi się, że droga trwała wieki, ale wreszcie udało się. Odezwały się ciche pomruki. Ja szukałem języka w gębie, by cokolwiek powiedzieć.

-Panie i panowie, o to nasz nowy trener. - powiedział Pernia.

-Witam Was. - wreszcie odezwałem się. - pewnie zastanawiacie się co ja tu robię i kim jestem. Ale nie będę tu się rozpowiadał o swojej biografii. O trenerze najlepiej mówią wyniki i styl. Dlatego chcę, abyście mnie ocenili dopiero po sezonie, po tym czy coś osiągnę. - skończyłem poważnie. Ku moim zaskoczeniu nikt nic nie powiedział.

-Jeżeli nie ma żadnych pytań to dziękujemy i do zobaczenia na meczach. - powiedział nasz rzecznik prasowy. Wszyscy powychodzili, a ja siedziałem, jakby mi się tyłek przykleił do krzesła.

-No trenerze. Jutro pierwszy trening. Powodzenia. - poklepał mnie prezes. Przez resztę dnia myślałem o konferencji i raz na jakiś czas wpadało mi do głowy pytanie "po co się w to pakowałeś."

Odnośnik do komentarza

19 sierpnia 2010, Czwartek, 19:15, Santander

 

Gdyby nie Fede Castanos... dobrze, że mam tego 51-letniego asystenta i zna angielski. Gdyby nie on ciężki byłby początek. Choć i tak łatwo nie było. Piłkarze potrzebowali trochę czasu, aby zrozumieć moją filozofię gry, co pokazuje pierwszy sparing z Benficą (0:2). Później pokonaliśmy łatwiejszych Cartagenę, Deportivo B i Virton. Nieco problemów zrobiła nam Numancia (1:1), ale ograliśmy Betis Sevilla. Po kolejnym treningu podszedł do mnie Fede zagadać.

 

-Zgadnij z kim gramy na otwarcie?

-Nie wiem. Zapomniałem spojrzeć w terminarz.

-Z wielką Barceloną.

-Chyba żartujesz. - opadła mi gęba.

-Na szczęście u siebie.

-Spoko...

-A później z Valencią na Mestalla...

-Lepszego terminarza nie mogli mi dać. - złapałem się za głowę i usiadłem na ławce rezerwowych.

-Przynajmniej będziesz miał wytłumaczenie na konferencji. - poklepał mnie po ramieniu Fede.

 

Nie chciałem, żeby od razu na początku pójść na pożarcie przez dziennikarzy... Ale pierwsze dwa tygodnie nie będę miał chyba spokojnych. Rachelle uprzedzała mnie, że nie będę miał łatwo i mogę żałować... i chyba miała rację.

 

Transfery w klubie

Odnośnik do komentarza

Nie chciałem, żeby od razu na początku pójść na pożarcie przez dziennikarzy... Ale pierwsze dwa tygodnie nie będę miał chyba spokojnych. Rachelle uprzedzała mnie, że nie będę miał łatwo i mogę żałować... i chyba miała rację.

 

Zobacz ile powtórzeń. Widać, że piszesz na pałę i nawet nie czytasz tego, co wcześniej napisałeś. Poza tym tekst wydaje mi się taki jakiś źle złączony.

 

Nie chciałem, żeby od razu na początku pójść na pożarcie przez dziennikarzy...

 

Lepiej brzmiałoby: Nie chciałem od razu pójść na pożarcie dziennikarzy... albo: Nie chciałem na sam początek pójść na pożarcie dziennikarzy...

 

Nie przejmuj się, tylko poprawiaj błędy i pisz dalej. Tyle z mojej strony.

 

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ostatni tydzień był przerąbany, ale wreszcie znalazłem czas...

 

29 sierpnia 2010, Niedziela godz.19, Santander

 

Nadszedł ten czas...ponad 20 000 ludzi na El Saldinero miało okazje wreszcie przekonać się na co stać Racing. Trwała już rozgrzewka przed meczem. Gdy zobaczyłem wychodzących na boisko Leo Messiego, Davida Villę czy Xaviego nogi mi się lekko ugięły. Chyba od czasu szkolnych nie czułem takiej presji. Pewnym krokiem wyszedł z szatni Josep Guardiola, podszedł do mnie i życzył powodzenia. Zastanawiałem się, czy nie było w jego słowach sarkazmu...

 

Rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego. Moi zawodnicy byli naprawdę mocno zmotywowani. Już w czwartej minucie Simao po strzale z półwoleja był bliski pokonania Valdesa. Jakieś dziesięć minut później kontuzji nabawił się Xavi, więc rywale byli mocno osłabieni. Niestety tak jak można było się spodziewać to Barcelona zadała pierwszy cios. Potężnym strzałem Villa nie dał szans naszemu bramkarzowi. Niespodziewanie po pięciu minutach podanie Yurchenko wykorzystał Rosenberg i było 1:1. Niesamowite było uczucie po bramce! Niestety w drugiej połowie dał o sobie znać Busquets. Po szybkiej kontrze Blaugrana prowadziła 1:2. I tak skończył się ten mecz. Wstydu nie było. Graliśmy jak równy z równym. Ostatnie pięć minut graliśmy także w osłabieniu. Zobaczymy jak będzie później.

 

Skład: Tono, Francis, Torrejon, Henrique, Christian, Verratti (Cisma 86'), Tziolis (Colsa 86'), Simao (Martinez 45'), dos Santos, Rosenberg, Yurchenko

Odnośnik do komentarza

1 września 2010, Środa godz.16, Santander

 

Porażka porażką, ale wszyscy byli zaskoczeni jaki styl i poziom pokazywał Racing z takim zespołem jak Barcelona. Wracając z ostatniego treningu przed przerwą reprezentacyjną zaczepił mnie jakiś koleś w garniturze. "O nie dziennikarz" natychmiast pomyślałem i niestety nie pomyliłem się. Nie było już jednak ucieczki.

 

-Witam, jestem Rafael Navas. Dziennik Mundo Deportivo. Mam kilka pytań, można? - powiedział szybko.

-Podoba mi się pański garnitur. - odpowiedziałem i zostawiłem go lekko zaskoczonego. Media już od dłuższego czasu na mnie polują. I pewnie w końcu uda im się mnie złapać, ale na razie nie mam ochoty na przesłuchania.

 

Nie mieliśmy zbyt wielu reprezentantów. Forssell strzelił gola w meczu z Mołdawią (1:4) w kwalifikacjach do EURO 2012, Martinez w sparingu z Panamą (2:0) zaliczył asystę, a Verratti i Bolado zagrali w reprezentacjach jurorskich. Niestety poziom naszej drużyny nie jest jeszcze taki, aby większość składu wyjeżdżała na reprezentację, ale może to i lepiej. Przynajmniej mam ich całych i zdrowych na następne mecze.

Odnośnik do komentarza

11 września 2010, godz.20, Valencia

 

Mestalla, Walencja. To nasz pierwszy wyjazdowy przystanek w lidze. Nikt nie dawał nam większych szans przed meczem z drużyną Unai'a Emery'ego. Wszyscy się jednak bardzo mocno zdziwili...

 

W trakcie akcji Valencii piłkę z pola karnego wybił Henrique. Prawie całe boisko przebiegł dos Santos po czym podał do Simao. Portugalczyk natomiast świetnym strzałem z półwoleja pokonał bramkarza rywali. Drugi cios to była czerwona kartka Joaquina w 62 minucie za brutalny strzał na Christianie. W końcówce poddenerwował nas jeszcze Mata próbując pokonać Tono, ale nasz golkipper spisał się bez zarzutu. Wygrywamy!

 

Valencia - Racing Santander 0:1

Simao 9'

 

MoM: Henrique (7.8)

Skład: Tono, Pinillos, Torrejon, Henrique, Christian, Verratti (Colsa 74'), Tziolis, Simao, dos Santos, Rosenberg, Yurchenko

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

19 września 2010, godz.17, Santander

 

Po zwycięstwie nad Valencią nabrałem dużo pewności siebie. Przed pojedynkiem z Saragossą po prostu czułem, że musimy ten mecz wygrać...

 

i tak też było. Już w 15 minucie gola strzelił Vladimir Yurchenko. Braulio wyrównał co prawda na 1:1, ale szybko do siatki trafił ponownie Białorusin, a na 3:1 rywali dobił Rosenberg. Wygrywamy dosyć pewnie, ale mecz był dosyć wyrównany. Przy wyniku 1:1 mógł być napisany inny scenariusz, bo w słupek trafił Lafita. Jednak wygraliśmy i zdobywamy kolejny trzy punkty!

 

Valencia - Real Saragossa 3:1

Yurchenko 15' 73'

Braulio 72'

Rosenberg 87'

 

MoM: Vladimir Yurchenko (8.8)

Skład: Tono, Francis, Torrejon, Henrique, Christian, Verratti (Colsa 63'), Tziolis, Simao (Bolado 89'), dos Santos, Rosenberg, Yurchenko

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...