Skocz do zawartości

One


FYM

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem uzależniony.

 

Nie wiem jaka pogoda była w dniu kiedy się urodziłem. To był wrzesień, pierwsza połowa. Może było ciepło, może nie do końca. Myślę, że wiało. Mam nadzieję, że wiało. Nie wiem czemu, po prostu mam i tyle. Średnio pamiętam to co się działo w moim życiu zanim poszedłem do przedszkola. Jednym z niewielu wspomnień było to, że zawsze lubiłem komunikację miejską. Jazda autobusem sprawiała mi wielką frajdę. Zawsze niesamowitym wydarzeniem było dla mnie kiedy mama zabierała mnie do pracy. Trasa była dość długa więc miałem niesamowitą radochę. Jak sobie pomyślę, że jako taki mały ancymonek miałem siłę żeby wytrzymać kilka godzin w fabryce wypełnionej hukiem maszyn włókienniczych, to sam siebie podziwiam. Potem było przedszkole. Daleko nie miałem. Wystarczyło przejść na drugą stronę ulicy i było się na miejscu. Z tamtego okresu pamiętam jak zachorowałem na ospę. Paradoksalnie byłem zadowolony, bo zamiast leżakować musiano mnie zabrać do domu. Wszystko było lepsze niż leżakowanie. Do podstawówki też miałem blisko. Lubiłem szkołę. Był czas, że mając lekcje na 8:00 byłem w szatni już o 7:15. Nie tylko ja. Grupka szkrabów siadała na schodach i czekała aż woźna otworzy abyśmy mogli pójść pod salę. Ponoć byłem cudownym dzieckiem. Grzeczny, zdolny, mądry, ideał można by rzec. Chyba jednym z moich największych błędów było to, że w to uwierzyłem. Nie to, że to była nieprawda. Rzeczywiście taki byłem, ale przez to ubzdurałem sobie, że nie muszę się starać. Dotknęło mnie coś w rodzaju lenistwa, z tą różnicą, że to nie było tak, że mi się nie chciało. Ja po prostu byłem przekonany, że nie muszę. Niestety, na dłuższą metę tak się nie da. Zrozumiałem to w liceum. 4 lata mojego życia, które bardzo dobrze wspominam. Były to również 4 lata męki i 4 lata złudnej radości z każdej chwili w, której patrzyłem na nią, stworzoną przez moją podświadomość boginię, która w rzeczywistości była dziewczyną nie potrafiącą dostrzec co ma na wyciągnięcie dłoni. Dzięki Bogu, że jakoś potrafiłem zachować resztki zdrowych zmysłów na zdanie matury i dostanie się na studia. Tak, studia. Jak to mówił Adaś Miauczyński w "Dniu Świra" - "myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy". Wymarzony kierunek na wymarzonej uczelni. Na swój sposób iluzja, która bywała koszmarem, a wszystko przez to co zrobiłem przez wcześniejsze lata ze swoim życiem. Z każdym dniem jest co raz trudniej i z każdym dniem boję się następnego. Gdyby nie to, że w tym strachu czasami znajdzie się promyk nadziei nie wiem co by się ze mną stało. Nie raz i nie dwa te promyki zabierały mnie znad krawędzi. Takie błahostki jak piosenka czy film potrafiły zawrócić moje myśli na pozytywne tory. Nic chyba jednak nie robiło tego tak skutecznie jak... piłka nożna. Moja odwieczna miłość zawsze dawała mi nadzieję na lepsze jutro. Na podwórku przed moim blokiem za boisko robiła przestrzeń między dwiema piaskownicami. Jak miałem 5 lat siedziałem w piaskownicy i z bananem na ustach latałem bo wykopywane przez starszych chłopaków piłki. Potem była już gra. Godziny spędzone z dzieciakami z sąsiednich bloków, jak i z całego osiedla na podwórku oraz boisku szkolnym. Chciałem jeszcze więcej, chciałem grać w klubie. Ojciec miał mnie zaprowadzić na trening. Niestety, nie zdążył. W czwartej klasie w końcu odważyłem się pójść sam. Niestety, wyż demograficzny zrobił swoje. Ekipa z mojego rocznika była tak duża, że trener nawet nie chciał zobaczyć jak gram. Zostałem odesłany z kwitkiem i już nigdy więcej nie spróbowałem dostać się do profesjonalnej piłki...

 

C.D.N.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Podczas okresu studiów wciąż starałem się spędzać na boisku jak najwięcej czasu. Przez pewien czas chodziłem nawet na treningi AZSu, ale nie czułem się na nich najlepiej. Zawsze preferowałem grę na powietrzu, na trawie, a na hali nie byłem w stanie pokazać pełni swoich możliwości. Do tego trener miał taki charakter, że w rozgrywkach stawiał na swoich ulubieńców i nowym przebić się do drużyny było cholernie trudno. Co roku były organizowane mistrzostwa uczelni. Kiedy byłem na III roku udało nam się dojść do finału, ale niestety przegraliśmy 2:3. Skończyłem edukację i poszedłem do pracy. Ja, jak i wielu innych z którymi grywałem. Ludzie się starzeją, mają co raz mniej czasu, co raz trudniej umówić się z kimś na meczyk. Mimo, że pracowałem w branży i warunki miałem nie najgorsze, to nie byłem do końca zadowolony ze swojego życia. Coś traciłem. Wiedziałem o tym, ale nie robiłem nic, aby to zmienić.

 

Pewnego dnia, jakich wiele przypomniały mi się słowa Lestera Burnhama, że jeżeli coś tracimy, nigdy nie jest za późno, żeby to odzyskać. I postanowiłem odzyskać to coś. Po tym co się wydarzyło w czwartej klasie nigdy więcej nie spróbowałem się dostać do profesjonalnej piłki... jako zawodnik. Skoro nie mogę grać, to będę trenować. Początkowo entuzjazm był duży, ale rzeczywistość zrobiła swoje. W naszym kochanym kraju, aby w ogóle myśleć o zostaniu trenerem trzeba mieć udokumentowaną karierę w rozgrywkach pod egidą związków piłki nożnej. Ja takowej nie miałem. Mogłem co najwyżej iść na kurs instruktorski. Na początku to musiało starczyć. Przypadkiem dowiedziałem się, że znajomy z osiedla jest bramkarzem w jednej z drużyn grających w okręgówce. Naświetliłem mu sytuację i poprosiłem o pomoc. Było to trafne posunięcie. Prezes i trener dali się namówić i znalazłem się w kadrze klubu, oficjalnie jako zawodnik, a nieoficjalnie, a zarazem faktycznie jako członek skromnego sztabu szkoleniowego. To pozwoliło mi się starać o uzyskanie kolejnych uprawnień.

 

Polska myśl szkoleniowa nie jest na topie. Życia nie oszukamy. Tak i ja nie próbowałem go oszukać. Po pewnym czasie pobierania nauk w ojczyźnie postanowiłem poszukać innego miejsca na edukację trenerską. Miałem trochę odłożonych pieniędzy. Na początek powinno starczyć. Brałem dwa kierunki pod uwagę - Anglię i Holandię. Ostatecznie padło na krainę tulipanów. Trochę uczyłem się języka nazywanego czasami "bólem gardła", ale byłem świadom, że kiepski ze mnie znawca niderlandzkiego. Liczyłem, że nadrobię angielskim. Jak wymyśliłem tak zrobiłem. Spakowałem się i wyjechałem z Polski. Przyrzekłem sobie jednak, że jak zrobię tę wielką karierę to wrócę tu i bynajmniej nie emerycki fotel.

 

C.D.N.

Odnośnik do komentarza

Początki nie były łatwe. Obcy kraj, praktycznie obcy język, obcy ludzie. Byłem jednak zbyt zdeterminowany żeby miało mi to stanąć na przeszkodzie. Moje małe (ale zawsze jakieś) doświadczenie pozwoliło mi zahaczyć się w niedużej szkółce piłkarskiej na przedmieściach Amsterdamu. Pierwsze co mnie uderzyło po rozpoczęciu pracy to wiek najmłodszych adeptów. Rekrutowano 4- i 5-latków. W Polsce czegoś takiego nie ma (a być powinno). Zajęcia z maluchami przeplatałem z edukacją w szkole trenerskiej. Trochę zakuwania było, ale wiadomo, egzaminy na uprawnienia same się nie zdadzą. Po kilku miesiącach w moim życiu nastąpił przełom. W Holandii jest organizowanych wiele turniejów młodzieżowych. Moja grupa również brała udział w jednym z nich i radziła sobie znakomicie. Doszliśmy do półfinału, ale tam trafiliśmy na rówieśniczą grupę samego Ajaxu Amsterdamu. To już były za wysokie progi. Przegraliśmy 2:6. Porażka ta jednak szybko została wymazana z mojej pamięci po tym jak następnego dnia otrzymałem telefon. Otóż dostałem propozycję pracy w De Toekomst. To było coś niesamowitego. Miałbym pracować w ośrodku samego Ajaxu, w ośrodku przez wielu uznawanego za najlepszą szkółkę piłkarską na świecie. Nie musiałem się zastanawiać ani sekundy. Przyjąłem ofertę, a jakby szczęścia było mało miesiąc później otrzymałem licencję UEFA B.

 

Praca trenera w De Toekomst to było jak sen. Fantastyczne warunki, znakomici specjaliści. To wszystko pozwoliło mi w błyskawicznym czasie polepszać swój warsztat. W ciągu 3 lat udało mu się dojść do licencji UEFA PRO, a moja pozycja w szeregach sztabu pracującego z młodzieżą była co raz mocniejsza. Latem 2007 w Amsterdamie wciąż panowało rozgoryczenie po tym jak Ajax przegrał mistrza o jedną bramkę z PSV. To było naprawdę niesamowite zakończenie sezonu. Przed ostatnią kolejką Ajax prowadził w tabeli o jedną bramkę. PSV grało u siebie z Vitesse i już po 10 minutach prowadziło 2:0 co wysunęło ich na pozycję lidera. Jednak szybko gola kontaktowego strzelił Janssen, a Ajax wyszedł na prowadzenie w Tilburgu po trafieniu Emanuelsona. Drużyna z miasta Philipsa nie próżnowała jednak i w drugiej połowie strzeliła kolejne dwie bramki. Kiedy w 69 minucie Huntelaar strzelił na 2:0, to Ajax ponownie był mistrzem. Niestety, ostatnie słowo należało do PSV. Strzał Cocu na 5:1 dał naszym rywalom obronę tytułu. Ajacieden zdobyli co prawda Puchar Holandii po pokonaniu w finale Alkmaar w karnych, ale to minimalnie ugłaskało kibiców. Winę głównie zwalano na Henka ten Cate. Kibice chcieli jego odejścia. On sam też chyba czuł, że już nic tu po nim i podpisał kontrakt z Chelsea, gdzie został asystentem Avrama Granta. Na stanowisku trenera Ajaxu pojawił się wakat. Faworytów upatrywano wśród wielu kandydatów, ale tym razem decyzji zarządu nikt nie przewidział. Nie wiem co kierowało Johnem Jaakke i jego współpracownikami kiedy wpadli na ten szalony pomysł. Wiem jednak, że cholernie mi się on podoba. Człowiek przechodzi w swoim życiu różne etapy marzenia. Dzieci marzą o nowej zabawce czy byciu w przyszłości strażakiem, pielęgniarką czy panem prezydentem. Nastolatkowie marzą o braku pryszczy, dużym kieszonkowym czy prywatnych zajęciach z 25-letnią matematyczką, która weźmie ze sobą swoją twardą linijkę. Studenci marzą o trójce w indeksie i... właściwie to tylko o tym. Nie pamiętam w którym etapie narodziło się to moje marzenie, ale najważniejsze jest to, że właśnie się spełnia. To marzenie to... Marta Żmuda-Trzebiatowska, która budzi się obok mnie i po chwili pomyka tylko w mojej koszuli do kuchni by przynieść mi na śniadanie świeżego tatara.

 

Rzecz jasna robi to dzień po tym jak obejmuję stanowisko trenera Ajaxu Amsterdam.

 

################################################################################

 

FM 2008

8.0.2 117931

Baza: Duża

Ligi grywalne: Anglia, Belgia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Polska, Portugalia, Rosja, Szwajcaria, Włochy

Ligi na podglądzie: Argentyna, Austria, Brazylia, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Grecja, Izrael, Meksyk, Norwegia, RPA, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Turcja, Ukraina, Węgry

Ilość lig: z każdego kraju po dwie najwyższe klasy rozgrywkowe

Dodatkowe pliki: Bomboniera by Profesor

Zasady: HC (z jedną oczywistą różnicą polegającą na starcie nie z najwyższej klasy rozgrywkowej, więc w wersji dla upierdliwych mHC)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Świętowanie nowej posady nie trwało zbyt długo. Marta musiała wracać do kraju na zdjęcia do nowego filmu. Ja z kolei chciałem jak najszybciej rozpocząć przygotowania do nadchodzącego sezonu. Pierwszą sprawą było spotkanie ze sztabem szkoleniowym. Dużą część presji zdjął ze mnie fakt, że znałem się już wcześniej z tymi ludźmi i oni znali mnie. Bez zbędnych wstępów oznajmiłem, że na chwilę obecną wszyscy zostają na swoich stanowiskach. Zaznaczyłem jednak, że jeżeli uda mi się znaleźć kogoś lepszego to bez tyknięcia brewką znajdę mu miejsce w sztabie, nawet jeżeli będzie to kogoś kosztowało pracę. I tak moim asystentem został Hennie Spijkermann (56; NED). Hennie oraz jego rodacy stanowią przeważającą część sztabu. Spoza kraju tulipanów (nie licząc mnie) pochodzą tylko dwaj skauci: John Steen Olsen (64; DEN [17A/3]) oraz Urbain Haesaert (66; BEL). Wśród moich współpracowników można znaleźć doskonale znane kibicom nazwiska. Mam tu na myśli Arona Wintera (40; NED [84A/6]), Wima Jonka (40; NED [49A/11]) oraz Franka de Boera (37; NED [112A/12]). Mam nadzieję, że razem poprowadzimy klub ku lepszemu jutru.

 

Przyszedł również czas ma moich podopiecznych. Kadra Ajaxu nie jest tak mocna jak jeszcze kilka lat temu, ale ta drużyna bez wątpienia ma w sobie potencjał. Muismy go tylko wykorzystać. Oto i oni:

Dennis Gentenaar (31; NED; BR) – Dennis zdecydowaną część swojej kariery spędził w Nijmegen. Potem miał krótki epizod w Dortmundzie, by w końcu wrócić do Holandii i zostać zmiennikiem Stekelenburga w Ajaxie. W tym sezonie przypadnie mu podobna rola. To solidny zawodnik, ale raczej nie ma co marzyć o byciu numerem 1.

Maarten Stekelenburg (24; NED [6A]; BR) – Jedna z czołowych postaci w drużynie. Następca Edwina van der Sara zarówno w bramce Ajaxu, jak i reprezentacji Oranje. Świetne warunki fizyczne oraz znakomity refleks robią z niego kandydata do światowej czołówki bramkarskiej.

John Heitinga (23; NED [27A/3]; LB, O PŚ, WO P) – Mój ulubieniec od dłuższego czasu. Wychowanek klubu, którego cenie za charakter i determinację. To prawdopodobnie jemu powierzę opaskę kapitana. Johnny od zawsze mówił, że jego piłkarskim idolem jest Danny Blind i można zdecydowanie powiedzieć, że młody defensor idzie śmiało w ślady swojego mentora.

Bruno Silva (27; URU [3A]; O PŚ, WO P) – Urugwajczyk trafił właśnie do nas razem ze swoim rodakiem, Luisem Suarezem z Groningen. Obaj zawodnicy stanowili ważne ogniwa tamtejszej drużyny i miejscowi kibice nie byli zbyt szczęśliwi z ich odejścia. Bruno to solidny gracz, który może śmiało walczyć o wyjściowy skład.

Thomas Vermaelen (21; BEL [9A]; O LŚ) – Jeden z największych talentów w kadrze. W niesamowitym tempie rozwija swoje umiejętności i już jest na najlepszej drodze to stania się niezastąpionym elementem defensywy swojego klubu, jak i swojej reprezentacji.

Samuel Kuffour (30; GHA [58A/10]; O Ś) – Gracz, którego najbardziej kojarzę z pamiętnego finału LM na Camp Nou w 1999. Jego płacz i bicie ręką o murawę po tym jak Manchester United przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę w ostatnich sekundach przeszło do historii. Nie wiem po co został ściągnięty i więcej niż na ławkę u mnie liczyć nie może.

Jan Vertonghen (20; BEL [2A]; O Ś, DP, P LŚ) – Kolejny utalentowany Belg. Nie wiem czemu wszyscy robią z niego na siłę obrońcę. Dla mnie to materiał na defensywnego pomocnika i tam go widzę. Do jedenastki trudno będzie mu wskoczyć, ale będzie dostawał swoje szanse.

George Ogararu (27; ROM [1A]; O/WO P) – Całkiem przyzwoity gracz, który wydaje się być głównym kandydatem na prawą obronę. Podoba mi się jego pracowitość i waleczność. To taki klasyczny obrońca, który jeśli będzie taka potrzeba będzie gryzł trawę.

Urby Emanuelson (21; NED [6A]; O/WO/P L) – Człowiek, który może grać w dowolnym miejscu na lewej stronie. Szybki, lubiący drybling, o niebanalnej technice. Trudno uwierzyć, że to charakterystyka zawodnika defensywnego. Ważny element naszej układanki.

Gabri (28; ESP [3A]; WO P, DP, P PŚ) – Henk ściągnął go za sobą z Barcelony. Powiem szczerze, nie jestem go fanem, ale w tej chwili to chyba najlepszy defensywny pomocnik jakiego mamy i jego pozycja w zespole jest mocna. Przyznam jednak, że od samego początku będę szukał jego następcy.

Laurent Delorge (27; BEL; WO/OP P) – Następny po Kuffourze zawodnik, który trafił do nas w ostatnim czasie i to jego pech, bo nie zamierzam go raczej brać pod uwagę przy ustalaniu składu. Jego przyzwoita szybkość to trochę za mało.

Edgar Davids (34; NED [74A/6]; DP) – Członek legendarnej ekipy van Gaala z połowy lat 90-tych. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników tamtych czasów. Wrócił w połowie poprzedniego sezonu do Amsterdamu, aby w domu zakończyć karierę. Działacze byli tak zaślepieni jego powrotem, że zaoferowali mu warunki finansowe, o jakich inni zawodnicy póki co mogą pomarzyć. Przez najbliższe miesiące zbytnio nam nie pomoże gdyż jest kontuzjowany.

Rasmus Lindgren (22; SWE; P LŚ) – Młody Szwed to przede wszystkim znakomity wykonawca stałych fragmentów gry. Niestety piłka nożna, to nie siatkówka czy piłka ręczna gdzie można wprowadzić zawodnika na chwilę kilkukrotnie w ciągu spotkania. Zobaczymy jak sobie poradzi. Szans mu nie odbieram.

Michael Krohn-Dehli (24; DEN [1A]; OP PŚ) – Z tym panem musimy się pożegnać. Latka lecą, a on nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Może sobie już szukać nowego klubu.

Kennedy Bakircioglu (26; SWE [9A]; OP P) – Do stałych fragmentów gry mamy już lewą nogę Lindgrena. Przydałaby by się i prawa. Tą z kolei oferuje pozyskany z Twente Bakircioglu. Łysiejący Szwed to bardzo ciekawy zawodnik. Szkoda tylko, że jak na skrzydłowego jest dość przeciętnie szybki.

Dennis Rommedahl (28; DEN[67A/15]; OP P) – Totalne przeciwieństwo Kennedy’ego. Znakomita szybkość (nikt w kadrze nie może mu dorównać na treningach), ale z całą resztą gorzej. Na chwilę obecną przegrywa z kolegą z drugiego wybrzeża Bałtyku.

Kenneth Perez (32; DEN [19A/2]; OP LŚ) – Dziwny to zawodnik. Trafił do Ajaxu, po roku przeniósł się do PSV, by po roku znowu być u nas. Mogę się założyć, że teraz też nie wytrzyma dłużej niż rok. Nie pytajcie skąd wiem.

Nicolae Mitea (22; ROM [8A/2]; OP L) – Mówiłem, że Emanuelson jest szybki, lubi drybling i ma technikę. Coż, z Miteą jest identycznie. Jednak gra trochę bliżej bramki rywala. Ostatnio ma trochę słabszy okres, ale mam zamiar dać mu czas i dokładnie się przyjrzeć.

Luis Suarez (20; URU [6A/2]; OP L, N Ś) – Gdyby nie jego kompan, o którym wkrótce byłby chyba najdroższym graczem kupionym przez Ajax. Postrzegany jako wielki talent. Świetny technik, dobrze radzący sobie w walce z obrońcami rywali i we współpracy z kolegami z druzyny.

Albert Luque (29; ESP [16A/2]; OP L, N) – Wynalazek Ten Cate, kiedy ten miał jeszcze coś do powiedzenia. Zostawił po sobie niemiłe wspomnienie. Nie da się ukryć, że Albert za czasów gry w Majorce i Deportivo był klasowym graczem, ale te czasy chyba już minęły. Nie widzę dla niego miejscu u mnie.

Klaas-Jan Huntelaar (23; NED [8A/2]; N) – Najdroższy transfer w historii klubu. Ludzie sobie darują nazywanie go następcą Kluiverta czy van Nisterlooy’a. To ma po prostu być „pomarańczowa maszyna do zdobywania goli”. Ma już na swoim koncie tytuł króla strzelców Eredivisie i celuje w następne. Oby mu się to udało.

Edgar Manucharyan (20; ARM [12A/1]; N) – Miał być z niego wielki talent, ale póki co jest wielkie rozczarowanie. Chyba to jego koniec przygody z Ajaxem. Czas zejść na niższy poziom, taki gdzie będzie w stanie coś pokazać.

Stanton Lewis (19; RSA; N) – Adept naszej filii w RPA. Niewątpliwie zawodnik grający efektownie, ale mam wątpliwości czy będzie w stanie pokazać coś jeszcze oprócz techniki.

 

Jak wspominałem, drużyna ma w sobie potencjał. Nie ukrywam jednak, że pewne nowe nazwiska by się przydały. M.in. ten temat poruszyłem w rozmowie z prezesem. Bez ceregieli zadałem pytanie o liczbę i dostałem konkretną odpowiedź – 9. Tak więc mam do dyspozycji 9 mln € oraz ewentualnie to co zarobię na transferach z klubu. Całkiem nieźle znam rynek transferowy, ale bez pomocy naszych skautów się nie obejdzie. Tak więc „psy zostały spuszczone ze smyczy” i z niecierpliwością czekam na raporty. W międzyczasie natomiast zabieram się za kwestie taktyczno-treningowe.

Odnośnik do komentarza

Jak ja to określiłem? A tak, kwestie taktyczno-treningowe. Miałem swoją koncepcją taktyczną i od samego początku wpajałem ją drużynie. Porozumiałem się również z osobami odpowiedzialnymi za rezerwy oraz zespoły młodzieżowe, aby w miarę możliwości korzystały z tego ustawienia. Ustawienie to jedni uważają za 4-5-1, inni za 4-3-3. Ja osobiście bardziej skłaniam się ku tej drugiej opcji. Co prawda napastnik na środku jest jeden, ale skrzydłowi są niezwykle ofensywni i mają za zadanie schodzenie do szpicy. Czy mój pomysł się sprawdzi? Też pytanie. Jak ja ustawię taktykę to nie ma... tulipana w depresji.

 

Ideę cyklu treningowego również miałem przygotowaną, a jakże. Rozpiska oczywiście była picuś glancuś. Wymagała tylko odpowiednich ludzi. W klubie nie brakuje specjalistów, ale chciałem mieć u siebie najlepszych z najlepszych. Tych jednak nie tak łatwo skłonić do opuszczenia wysokopłatnej posadki w czołowej lidze. Kiedy myślałem, że skład sztabu pozostanie bez zmian otrzymałem podanie o pracę. Moja asystentka zanim jeszcze spojrzałem na kartkę raczyła mnie poinformować, że chodzi o mojego rodaka. Byłem zaskoczony, że jakiś Polak czuję się na siłach, aby ubiegać się o etat w Amsterdamie. Kiedy jednak zobaczyłem nazwisko zrozumiałem, że moje zaskoczenie było bezpodstawne. Okazało, że Legię na Ajax chętnie zamieniłby Krzysztof Dowhań (51; POL). To znakomity specjalista i posiadanie go w swoim sztabie to byłoby coś. Jak zapowiadałem nawet mi brewka nie tykła kiedy informowałem naszego dotychczasowego trenera bramkarzy, że musi sobie poszukać nowego pracodawcy. I tak oto miałem kompana… do rozmowy w ojczystym języku.

 

Kilka słów o naszych poczynaniach na rynku transferowym. No cóż, może zacznijmy od tego, że udało nam się przez ten pierwszy miesiąc pozbyć tylko jednego zawodnika. Besiktas zaoferował godne pieniądze (2 mln € + 10% następnego transferu) za Edgara Manucharyana i szybko doszliśmy do porozumienia. Co do sytuacji z nabytkami do klubu to nie zaczęło się zbyt różowo. Moi skauci nie śpieszyli się z metryczkami przyszłych gwiazd futbolu. Ostatecznie naszym pierwszym zakupem był… 15-latek z NAC Breda. Nemanja Gudelj (15; SRB; P Ś) urodził się w Belgradzie w bośniackiej rodzinie. Jego ojciec był piłkarzem Partizana z którego w 1994 przeniósł się do ligi hiszpańskiej. Po występach w Logrones i Toledo ostatecznie cała rodzina wylądowała w Holandii. Nebojsa Gudelj przez 8 kolejnych lat reprezentował barwy Bredy, by w końcu zawiesić buty na kołku i zostać w klubie skautem. W tym samym klubie swoje umiejętności zaczął podnosić młody Nemanja. Teraz dostanie swoją szansę u nas, zaś Breda dostanie 150 tyś. €. Z każdym dniej na moje biurko zaczęło trafiać co raz więcej propozycji ściągnięcia do klubu nowych zawodników. Kilku graczy wpadło mi w oko i rozpoczęliśmy negocjacje. I tak nasz klub zasilili dwaj gracze Eredivisie: Theo Dams (20; NED; O LŚ, DP) trafił do nas z Nijmegen za 1 mln €, zaś Toma Caluwe (29; BEL [1A/1]; OP PŚ) kupiliśmy z Utrechtu za 3.9 mln €. Tom nie jest już najmłodszym zawodnikiem, ale widzę w nim idealnego gracza na nowy "mózg zespołu". Postanowiłem również postarać się o młodych zdolnych z Wysp Brytyjskich. Nasza sytuacja finansowa nie jest aż tak mocna żeby myśleć o zakupach tego typu graczy, dlatego postanowiliśmy ich wypożyczyć i zobaczyć jak sobie poradzą. Mam tu na myśli Nacera Barazite (17; NED; OP Ś) z Arsenalu i Jacka Corka (18; ENG; O/P Ś) z Chelsea. Mamy jeszcze trochę czasu i z pewnością postaramy się o kolejne nowe twarze.

 

Przydałyby się dwa słowa o sparingach, ale nie bardzo mam ochotę o nich wspominać gdyż wypadły poniżej oczekiwań. Najpierw sprawdziliśmy Leopoldsburg, amatorską drużynę z Belgii. Pierwsza połowa przyniosła 5 goli w naszym wykonaniu (Perez, Huntelaar 2, Gabri, Bakircioglu). Zmiany w przerwie oraz duża przewaga spowodowały, że wypadliśmy z rytmu i zagraliśmy fatalne 45 minut oraz straciliśmy gola po rzucie wolnym. Kilka dni później zaliczyliśmy mały wypad do Chin, gdzie rozegraliśmy mecz z naszym klub partnerskim. Beijing Guo’an wygrał z nami 1:0 i miałem zagwozdkę pt. "co zrobić z drużyną" gdyż przed nami spotkanie z nie byle jakim rywalem. Na naszym terenie podejmowaliśmy PSV w meczu o Johan Cruyff Schaal czyli inaczej mówiąc Superpuchar Holandii.

 

W moim debiucie wystawiłem najmocniejszy skład jaki mogłem. Trener rywali miał trochę trudniejsze zadanie. Afellay, Koevermans i Lazovic leczyli kontuzje, a Farfan przeszedł nie tak dawno do Tottenhamu. Ofensywa PSV była zatem w ogromnym osłabieniu. Naszym zadaniem było to wykorzystać. Spotkanie w swojej początkowej fazie było dosyć wyrównane. Przełom nastąpił w 18 minut. Znakomita kontra w naszym wykonaniu, Caluwe podał na prawą stronę gdzie już wbiegał Bakircioglu, Gomes pochopnie wyszedł z bramki i Kennedy bez problemu go przelobował. Po kwadransie prowadziliśmy już 2:0. Tym razem Szwed wystąpił w roli asystującego. Podanie przed pole karne trafiło do Huntelaara, który podkręconym strzałem umieścił piłkę w bramce. Trybuny szalały. Po przerwie drużyna z Eindhoven ruszyła odważniej do przodu. Ich starania o bramkę kontaktową zakończyły się sukcesem. W polu karnym Gabri przeszkodził własnemu koledze, który był odpowiedzialny za krycie Culiny, a Australijczyk będący byłym zawodnikiem Ajaxu wykorzystał tę chwilę swobody i pokonał Stekelenburga. Na kwadrans przed końcem nie popisał Heitinga, który faulował rywala w polu karnym. Szczęście w nieszczęściu, że Johnny nie dostał żółtej kartki, która zakończyłaby jego występ w tym meczu. Szczęścia ciąg dalszy był taki, że Timmy Simons z 11 metrów nie trafił nawet w naszą bramkę. Wciąż prowadziliśmy, a ja zdjąłem z boiska Heitingę. W 83 minucie Vertonghen znakomicie uruchomił podaniem naszego lewego skrzydłowego. Mitea wpadł w pole karne i silnym strzałem w długi róg postawił kropkę nad i. Wygraliśmy 3:1, zdobyliśmy trofeum, a ja zaliczyłem znakomity debiut.

 

JC Schaal :: 5.08.2007 :: Amsterdam ArenA, Amsterdam :: Widzów - 51611

Ajax - PSV 3:1 (2:0)

1:0 - K. Bakircioglu (18')

2:0 - K.J. Huntelaar (32')

2:1 - J. Culina (60')

3:1 - N. Mitea (83')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Vermaelen, J. Heitinga (B. Silva 76'), G. Ogararu - K. Perez (J. Vertonghen 66'), Gabri (N. Barazite 87'), T. Caluwe - N. Mitea, K.J. Huntelaar, K. Bakircioglu

Odnośnik do komentarza

Naszą kadrę zasiliło kolejnych dwóch zawodników. Pierwszy z nich to utalentowany chłopak z Brazylii. Flavio (18; BRA; OP/N Ś) przyszedł do nas na roczne wypożyczenie z Sao Paulo. Jak wielu piłkarzy z kraju kawy dysponuje świetną techniką. Trzeba będzie jednak popracować nad jego siłą, motorycznością, a przede wszystkim kondycją. O nasz drugi nabytek musieliśmy stoczyć walkę z kilkoma innymi klubami, ale wyszliśmy z niej zwycięsko. Massimo Gobbi (26; ITA [1A]; P LŚ) trafił do nas z Fiorentiny za 550 tyś. € i powalczy z Lindgrenem o miejsce w środku pomocy. Poznaliśmy naszego rywala rozgrywkach Ligi Mistrzów. Będzie nim mistrz Chorwacji, Dinamo Zagrzeb.

 

Batalię o fazę grupową Ligi Mistrzów rozpoczynaliśmy na własnym terenie. Po przekonywującym zwycięstwie z PSV nie martwiłem się zbytnio o wynik. Nie to żebym lekceważył Dinamo, ale coś tak czułem, że sobie poradzimy. Swoją szansę na debiut otrzymał Gobbi. Mam duże oczekiwania wobec Włocha i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Goście pokazali już w pierwszych minutach, że nie przyjechali się bronić. W poprzedniej rundzie, kiedy grali z FBK Kowno, to na właśnie na obcym terenie odnieśli wysokie zwycięstwo dające im awans. Teraz jednak trafili na o wiele trudniejszego rywala. Pierwszy gol padł po niespełna pół godziny. Dokładne dośrodkowanie Bakircioglu z rzutu rożnego wykorzystał strzałem głową Vermaelen. Nasi rywale w dalszym ciągu starali się przedrzeć pod nasze pole karne i uparcie robili to prawą stroną boiska. Emanuelson miał tego dnia o wiele więcej do roboty niż Ogararu. Na przerwę zeszliśmy z jednobramkowym prowadzeniem. W drugich 45 minutach walczyliśmy o podwyższenie rezultatu. Drużyna z Zagrzebia nie ułatwiała nam zadania. W 65 minucie wymuszona zmiana - boisko musiał opuścić Mitea, a jego miejsce zajął Suarez. 10 minut później ponownie pokazał się Bakircioglu. Szwed znakomicie podał do wbiegającego w pole karne Huntelaara, który pewnie uderzył obok słupka i było 2:0. Te dwa gole to było wszystko na co było nas stać tego dnia. Mamy nie najgorszą pozycję przed rewanżem. Co do Mitei, to skręcił staw skokowy i nie zagra przez ok. 3 tygodnie.

 

Liga Mistrzów - 3 Faza Kwalifikacyjna [1/2] :: 15.08.2007 :: Amsterdam ArenA, Amsterdam :: Widzów - 49299

Ajax - Dinamo Zagrzeb 2:0 (1:0)

1:0 - T. Vermaelen (28')

2:0 - K.J. Huntelaar (75')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Vermaelen, J. Heitinga, G. Ogararu - M. Gobbi (N. Barazite 74'), Gabri, T. Caluwe (J. Vertonghen 86') - N. Mitea (L. Suarez 65'), K.J. Huntelaar, K. Bakircioglu

Odnośnik do komentarza

Jest pewien powód, dlaczego oczekuję zamknięcia okienka transferowego. W końcu będę miał z głowy te wszystkie kluby pytające o Huntelaara. Pytał Lyon, pytało Atletico Madryt. Inter Mediolan nawet złożył ofertę, ale kwota (11 mln €) była śmieszna. Nieubłaganie nadchodził start sezonu, a na naszej drodze w pierwszej kolejce stało Vitesse.

 

Jedyną zmianą w składzie na mecz z Vitesse było zastąpienie kontuzjowanego Mitei Suarezem. Na ławce z kolei zasiadł Luque. Ku mojemu zaskoczeniu goście już od pierwszych minut ruszyli do ataku i zdobyli przewagę. Mieliśmy trudności ze skonstruowaniem porządnej akcji, a nawet jeżeli już jakąś się udało, to zazwyczaj kończyła się niecelnym strzałem Huntelaara zza pola karnego. Trzeba to przyznać defensywie gości, że dobrze sobie radzili. Niestety, w ofensywie też w końcu sobie poradzili. Dośrodkowanie w pole karne trafiło na głowę Kayi, a następnie do bramki Stekelenburga. Zawodnik mierzący 167cm wzrostu prezskoczył Heitingę - szkoda gadać. Po stracie gola szło nam nie lepiej i do szatni schodziliśmy przegrywając. Po przerwie było widać pewien progres w grze. Ciągle jednak Klaas nie mógł się przebić w pole karne i musiał uderzać z daleka. W końcu w 63 minucie nasz napastnik znalazł się w polu karnym w odpowiednim momencie i wykorzystał podanie Ogararu doprowadzając do remisu. Rumuński defensor dobrze się spisał w tej sytuacji. Trochę gorzej poszło mu na 10 minut przed końcem kiedy faulował w polu karnym i podarował rywalom okazję to zdobycia drugiej bramki. Remco van der Schaaf nie zmarnował szansy i wyprowadził swój zespół na 2:1. Przegrana na własnym terenie w pierwszej kolejce byłaby strasznym rozczarowaniem. Szczęście jednak się do nas uśmiechnęło. W 90 minucie spotkania w polu karnym faulowany był debiutujący Flavio, a "jedenastkę" na bramkę zmienił Caluwe. Kolejne spotkanie również gramy u siebie i taki scenariusz już powtórzyć się nie może, gdyż jeżeli mamy zdobyć mistrzostwo na własnym terenie musimy zawsze wygrywać.

 

Eredivisie [1/34] :: 19.08.2007 :: Amsterdam ArenA, Amsterdam :: Widzów - 47142

(-.) Ajax - (-.) Vitesse 2:2 (0:1)

0:1 - O. Kaya (32')

1:1 - K.J. Huntelaar (63')

1:2 - R. van der Schaaf [kar.] (80')

2:2 - T. Caluwe [kar.] (90')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Vermaelen, J. Heitinga, G. Ogararu - M. Gobbi (N. Barazite 76'), Gabri, T. Caluwe - L. Suarez, K.J. Huntelaar, K. Bakircioglu (Falvio 76')

Odnośnik do komentarza

Spotkanie z Bredą zaczęło się dla nas o wiele lepiej niż poprzednie. Nasza drużyna objęła prowadzenie zaledwie po 5 minutach. Świetnym przechwytem popisał się Caluwe, następnie przedryblował dwóch rywali i podał w pole karne, gdzie już czekał Huntelaar - bramkarz był bez szans, 1:0. Myślałem, że moi zawodnicy pójdą za ciosem. Stało się inaczej i to goście zaczęli zdobywać co raz więcej pola. W 27 minucie padła bramka wyrównująca. Amoah raczej chciał dośrodkować niż strzelać, ale to jest nie ważne. Ważne jest to, że Stekelenburg wpuścił piłkę do bramki i zrobił się remis. Uwzględniając poprzednie spotkanie oraz to co zobaczyłem dziś zacząłem się mocno martwić o dalszy ciąg sezonu. Tak grać po prostu nie możemy. Po przerwie na boisku nie wybiegł Gabri, któremu chyba się trafił drobny uraz. Jego miejsce zajął Vertonghen. Drugą wymuszoną zmianą było wprowadzenie Damsa za Vermaelena. Nasza walka o odzyskanie prowadzenia w końcu dała skutek. W polu karnym rywali faulowany był Bakircioglu, a z "wapna" bezbłędnie uderzył Caluwe. Wyszliśmy na 2:1 i takim wynikiem mecz się zakończył. Mamy 3 punkty, ale styl w jakim je zdobyliśmy pozostawia wiele do życzenia.

 

Eredivisie [2/34] :: 26.09.2007 :: Amsterdam ArenA, Amsterdam :: Widzów - 46516

(8.) Ajax - (14.) NAC Breda 2:1 (1:1)

1:0 - K.J. Hunteaar (5')

1:1 - M. Amoah (27')

2:1 - T. Caluwe [kar.] (80')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Vermaelen (T. Dams 69'), J. Heitinga, G. Ogararu - M. Gobbi, Gabri (J. Vertonghen 46'), T. Caluwe - L. Suarez (A. Luque 85'), K.J. Huntelaar, K. Bakircioglu

Odnośnik do komentarza

Do zamknięcia okienka pozostawało co raz mniej czasu i chcieliśmy ten czas jak najlepiej wykorzystać. Oprócz wzmacniania drużyny trzeba było zapewnić jej następców. Z tego powodu pozyskaliśmy kolejnych dwóch młodych graczy. Z brazylijskiego Gremio za 200 tyś. € trafił do nas Miguel Ramos (18; COL; OP PŚ), zaś z Arsenalu przyszedł James Dunne (17; ENG; P Ś), którego transfer kosztował nas 600 tyś. €. Za zawodnika przyszłościowego może również uchodzić Rutger Worm (21; NED; OP PL), jednak on ma być wzmocnieniem już teraz. Młody gracz Nijmegen spędzi u nas ten sezon na zasadzie wypożyczenia. W międzyczasie poznaliśmy naszego rywala w Pucharze Holandii. Pod koniec września wyjazdowym meczem z Helmond rozpoczniemy obronę tego trofeum.

 

Przed meczem w Zagrzebiu mieliśmy dwubramkową zaliczkę i nie było opcji żebyśmy mieli ją zmarnować. Mamy teraz bardzo napięty terminarz i z tego powodu na ławce zasiedli wykazujący oznaki zmęczenia Vermaelen i Suarez. Ich miejsca w wyjściowym składzie zajęli Dams i Luque. Już w pierwszych 3 minutach dwie znakomite sytuacje miał Huntelaar, ale nie potrafił zamienić ich bramki. Na te jednak i tak nie trzeba było długo czekać. W 8 minucie Klaas był faulowany w polu karnym. Jedenastkę pewnie wyegzekwował Luque. Kilka minut później prowadziliśmy już 2:0. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi wykazał Gobbi. Ta sytuacja podziałała na gospodarzy jak płachta na byka. W przeciągu 5 minut doprowadzili do remisu. Najpierw niespodziewany strzał z narożnika pola karnego oddał Balaban i piłka wpadła do bramki odbijając się od słupka, a potem Mandzukic wygrał pojedynek biegowy z obrońca, a następnie był gorą w starciu sam na sam ze Stekelenburgiem. Chorwatom wciąż brakowało 3 goli, aby przechylić sprawę awansu. Nie mogliśmy pozwolić żyć tym złudzeniom. Jeszcze przed przerwą Huntelaar dwukrotnie pokonał Loncarica i prowadziliśmy 4:2. W 61 minucie spotkanie nasz napastnik znakomicie uderzył zza pola karnego i skompletował hattricka. Było po sprawie... prawie, albowiem Dinamo zdobyło się na kolejny zryw i zmusiło Stekelenburga by jeszcze dwa razy wyjmował piłkę z siatki. Moja defensywa oraz bramkarz raczej nie mają co liczyć na ciepłe słowa w szatni. Ostatecznie wygraliśmy ten mecz, jak i cały dwumecz i możemy się szykować na rozgrywki grupowe.

 

Liga Mistrzów - 3 Faza Kwalifikacyjna [2/2] :: 29.08.2007 :: Maksimir, Zagrzeb :: Widzów - 15224

Dinamo Zagrzeb - Ajax 4:5 (2:4) [4:7]

0:1 - A. Luque [kar.] (8')

0:2 - M. Gobbi (14')

1:2 - B. Balaban (17')

2:2 - M. Mandzukic (21')

2:3 - K.J. Huntelaar (32')

2:4 - K.J. Huntelaar (41')

2:5 - K.J. Huntelaar (61')

3:5 - F. Guela (73')

4:5 - I. Peko (83')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Dams, J. Heitinga, G. Ogararu - M. Gobbi (R. Lindgren 61'), Gabri, T. Caluwe (N. Barazite 73') - A. Luque, K.J. Huntelaar (Flavio 73'), K. Bakircioglu

Odnośnik do komentarza

Nasze ostatnie transfery tego lata dotyczyły zawodników z Ameryki Południowej. 3.3 mln € - taką sumę (a w przyszłości 20% od transferu zawodnika do kolejnego klubu) otrzymało od nas Cruzeiro za swojego młodego pomocnika, Ramiresa (20; BRA; DP). Jest to niezwykle utalentowany gracz, z którego z pewnością będziemy mieć pożytek. Była koncepcja, żeby wypożyczyć go do jakiegoś klubu w związku z tym, że w kadrze są Gabri i Davids, a byłoby dobrze, żeby młodzian już grał jak najwięcej. W gre wchodziły m.in. Wolfsburg, Standard Liege i Braga, jednak zabrakło czasu, aby dopełnić formalności i zawodnik zostanie jednak w Amsterdamie. W ostatnich godzinach doszliśmy z kolei do porozumienia z Santosem co do transferu Breitnera (17; BRA; OP/N Ś). Chłopak ze względu na swój wiek trafi do Europy dopiero 1 stycznia. Będzie nas to kosztowało 200 tyś. € (+20% od następnego transferu). Pożegnaliśmy się natomiast z Marijnem Sterkiem, który będzie teraz reprezentował Volendam. W Monaco odbyło się losowanie grup Ligi Mistrzów. Naszymi rywalami będą Arsenal, Sporting Lizbona i Olympiakos Pireus. Co mnie cieszy wciąż grają polskie zespoły. W Pucharze UEFA Zagłębie Lubin (które zrobiło niemałą sensację kiedy w eliminacjach LM wygrało na Anfield z Liverpoolem 2:1 po dwóch trafieniach Michała Chałbińskiego) zagra z Sochaux, Groclin z Tottenhamem, a Legia z Atletico Madryt. Lekko nie będzie.

 

Nowy miesiąc rozpoczynaliśmy wyjazdem do Rotterdamu na mecz z Excelsiorem. Do wyjściowego składu wrócił Lindrgen, a szansę na debiut otrzymał Worm. Od samego początku spotkania nasza przewaga była niepodważalna. Niepodważalne było również to, że z tej przewagi nie potrafiliśmy skorzystać. Mimo, że mogliśmy prawie całkowicie skupić się na grze ofensywnej wszystko na co było nas stać to jeden gol. W 29 minucie meczu ładnie rozprowadziliśmy akcję na 25-tym metrze, piłka trafiła na skrzydło do Emanuelsona, Urby dośrodkował, a Huntelaar znakomicie uderzył głową. I to niestety było wszystko. W końcówce Klaas (o którego swoją drogą dwa dni wcześniej pytał Manchester United) miał szansę na drugie trafienie, ale piłka odbiła się od słupka.

 

Eredivisie [3/34] :: 1.09.2007 :: Woudestein, Rotterdam :: Widzów - 3510

(16.) Excelsior - (6.) Ajax 0:1 (0:1)

0:1 - K.J. Huntelaar (29')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Vermaelen, J. Heitinga, G. Ogararu - R. Lindgren (M. Gobbi 65'), Gabri, T. Caluwe (N. Barazite 46') - R. Worm, K.J. Huntelaar, K. Bakircioglu (L. Suarez 79')

Odnośnik do komentarza

Geniusze od terminarza nie wpadli na to, że przydałoby się dać nasz mecz ze Spartą Rotterdam na wcześniejszy dzień skoro we wtorek gramy w Lidze Mistrzów z Arsenalem. W związku z tą sytuacją postanowiłem, że w lidze zagrają w głównej mierze zmiennicy. I tak na boisko od pierwszej minuty z podstawowej jedenastki wybiegł tylko Stekelenburg. Przez całe spotkanie było widać, że zawodnicy na boisku to tzw. drugi garnitur. Nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Na szczęście goście też. Z upływem czasu na boisku musieli się pojawić po kolei Caluwe, Vermaelen i Huntelaar. Kiedy wszyscy mieli wrażenie, że skończy się bezbramkowym remisem Dams posłał długą piłkę, która wydawałoby się jest stracona, jednak dopadł do niej niezawodny Huntelaar i będąc sam na sam z Westerveldem nie zmarnował okazji. Klaas ponownie zapewnia nam 3 punkty w Rotterdamie.

 

Eredivisie [4/34] :: 16.09.2007 :: Sparta, Rotterdam :: Widzów - 10962

Sparta - Ajax 0:1 (0:0)

0:1 - K.J. Huntelaar (88')

 

M. Stekelenburg - D. Slijngard (T. Vermaelen 68'), T. Dams, B. Silva, J. Colin - M. Gobbi, Ramires, S. de Jong (T. Caluwe 46') - Leonardo, L. Suarez, D. Rommedahl (K.J. Huntelaar 68')

Odnośnik do komentarza

Kennedy Bakircioglu odpoczywał podczas ostatniego spotkania ligowego. Odpoczynek poszedł na marne ponieważ Szwed doznał kontuzji na treningu i nie zagra przez najbliższy miesiąc. Pierwszym meczem, który przegapi będzie domowa potyczka z Arsenalem. Drużyna Arsene'a Wengera to bez wątpienia klasowy rywal, z którym będzie nam bardzo ciężko. W pierwszej połowie spotkania goście mieli swoje sytuacje (głównie po stałych fragmentach gry), ale nie byliśmy im dłużni na tym polu. Pojedynek był w miarę wyrównany i zmierzał ku remisowemu wynikowi do przerwy. Zanim jednak sędzia zagwizdał po raz ostatni Arsenal objął prowadzenie. Po wrzutce z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Senderos i wpakował piłkę do bramki. Na początku drugiej połowy Heitinga faulował tuż przed naszym polem karnym. Jeszcze zanim van Persie wziął rozbieg zobaczyłem piłkę w bramce i ta wizja niestety się spełniła. Nie poddaliśmy się i walczyliśmy, co w końcu zaprocentowało. W ciągu kilku minut Huntelaar i Emanuelson pokonali Almunię i zrobiło się 2:2. Oba gole to w dużej mierze zasługa Lindgrena, który rozgrywał w drugiej połowie bardzo dobre zawody. W 77 minucie Emanuelson ostrym atakiem zakończył udział van Persiego w meczu. Miejsce Robina zajął Eboue i to właśnie minutę później przeprowadził prawą stroną akcję, która skończyła się celnym trafieniem Adebayora. Mieliśmy kilkanaście minut, aby odrobić stratę lecz nam się to nie udało (m.in. dzięki sędziemu, który powinien podyktować karnego po faulu na Huntelaarze). Spotkanie to mogliśmy spokojnie zremisować, ba, może nawet wygrać. W mojej opinii sukces gości krył się za znakomitą ich grą w odbiorze (96% skuteczności). Nam z kolei ten aspekt gry wychodził bardzo słabo i to musiało się skończyć w ten sposób. W drugim spotkaniu naszej grupy Sporting pokonał w Lizbonie Olympiakos 2:1.

 

Liga Mistrzów (Grupa D) - Faza Grupowa [1/6] :: 18.09.2007 :: Amsterdam ArenA, Amsterdam :: Widzów - 51579

Ajax - Arsenal 2:3 (0:1)

0:1 - P. Senderos (45')

0:2 - R. van Persie (51')

1:2 - K.J. Huntelaar (68')

2:2 - U. Emanuelson (73')

2:3 - E. Adebayor (78')

 

M. Stekelenburg - U. Emanuelson, T. Vermaelen, J. Heitinga, G. Ogararu - R. Lindgren, Gabri, T. Caluwe - N. Mitea (Flavio 56'), K.J. Huntelaar, R. Worm

Odnośnik do komentarza
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...