Skocz do zawartości

Asian Tour


Abruś

Rekomendowane odpowiedzi

Podsumowanie sezonu 2007/2008

 

Krótki raport, dotyczący postawy moich piłkarzy w poprzednim sezonie, musiałem zacząć od opisania wyróżnień, na jakie zasłużyli moi piłkarze, na tle całej ligi. To znaczy... jeden piłkarz. Preston Corporal, który noszony był na rękach przez cały tydzień, otrzymał aż trzy nagrody. Pierwsza i chyba najważniejsza dla niego, to nagroda dla Króla Strzelców 2. ligi malezyjskiej. 30-letni Liberyjczyk strzelił 22 bramki, w meczach ligowych. W tej klasyfikacji wyprzedził Ante Milicica (34l., AUS 6A/5, Shahzan Muda), który 20 razy trafił do siatki, a także Aniseha Bena Ajiku (17l., NIG 0A/0, Felda Utd), który swoimi 17-stoma trafieniami, zainteresował kilka klubów. Corporal dostał także trzecią nagrodę, za jedną ze zdobytych bramek. To był niesamowity sezon, dla tego napastnika. Malajskie gazety zastanawiają się już, czy przypadkiem nie nadawałby się jako partner Alexa Tarweha Nimely (17l., LIB 7A/2, Manchester City), w ataku reprezentacji Liberii. Może mu się uda w niej wystąpić, jeszcze przed zakończeniem kariery.

 

Bramkarze:

- Abdul Rahman Baba, 37 lat, MAS 0A/0 / 18 występów - 37 wpuszczonych piłek - 0 MoM - średnia 6,61 - Początkowo był numerem jeden w bramce, gdyż postawiłem na jego doświadczenie. Z meczu na mecz grał coraz gorzej, przez co zwolnił miejsce na rzecz młodego kolegi. Po sezonie odchodzi z klubu.

- Abdul Rahman Bakar, 16 lat, MAS U-21 1A/0 / 10-21-1 - średnia 6,40 - Młody okazał się świetnym zmiennikiem, dla swojego starszego kolegi. Potem, niespodziewanie, zajął jego miejsce, prezentując się w spotkaniach z dobrej strony. Zawodnik przyszłościowy.

 

Obrońcy:

- Mohd Shahril Nizam Khalil, 31 lat, MAS 0A/0 / 14(2) występów - 0 strzelonych bramek - 0 asyst - 0 MoM - średnia 6,19 - Sprowadzony został na zasadzie wolnego transferu. Miał być wzmocnieniem ofensywy, a był zwykłym pośmiewiskiem. To przez niego zostałem porządnie zbesztany przez kibiców klubu.

- Mohd Yusoff Mustaffa, 17 lat, MAS 0A/0 / 15(8)-0-0-0- średnia 6,83 - Zaskoczył mnie, że w tak młodym wieku potrafi aż tyle, oczywiście patrząc na poziom tej ligi. Ma pewne miejsce w składzie, na przyszły sezon.

- Kamarulzaman Abdul Majid, 29 lat, MAS 0A/0 / 11(8)-0-2-0- średnia 6,58 - Zdanie, na jego temat, mam podobne jak na Nizama Khalila, tyle że ten, zagrał zdecydowanie lepiej, a kibice nie chcieli go powiesić za jaja przed stadionem.

- Muniandy Ali, 17 lat, MAS 0A/0 / 17(2)-1-2-0- średnia 6,63 - Gra na bardzo podobnym poziomie co poprzednik. Spisał się dość dobrze i wierze, że w przyszłym sezonie będzie grał lepiej. Lewa strona należy, jak na razie, do niego.

- Aminuddin Hassan, 17 lat, MAS 0A/0 / 18(6)-0-0-0- średnia 6,67 - Nie grał źle, jednak często popełniał głupie błędy, które doprowadzały do utraty bramki. Trzeba będzie nad nim popracować.

- Mohd Musabri Musa, 17 lat, MAS 0A/0 / 22(2)-0-2-0- średnia 6,50 - Od początku sezonu był pewnym punktem w drużynie. Niestety środek obrony, który doprowadził mnie do osiwienia, idzie całkowicie do wymiany.

- S.Ragu, 32 lat, MAS 0A/0 / 17(5)-0-1-0- średnia 6,77 - Podobnie jak kolega wyżej. Jestem wkurzony na niego, za jego wybryki poza boiskiem.

Odnośnik do komentarza
Nie kojarzę żadnego, dłuższego opowiadania, które miało miejsce w Azji, więc mam nadzieję, że długo tutaj wytrzymasz.

 

To słabo kojarzysz :P

 

http://forumcm.net/forumcm/index.php?showtopic=7716 - że tylko to wspomnę ;)

 

 

Do ostatniego spotkania podeszliśmy na totalnym luzie. Może dlatego wygraliśmy go aż tak łatwo.

 

Może to jest sposób? :]

Odnośnik do komentarza

Corporal miażdży, ale jest bardzo podatny na kontuzje. Na finanse transferowe nie licz, ja ich nie dostałem w drugim sezonie. Przy podchodach transferowych obiecuj złote góry w przyszłości (procenty przyszłych transferów). Azjaci czasem na to idą.

Aaaa... Pamiętam, że co sezon trafiała się perełka wśród nowych wychowanków. Trzeba tylko dobrze opracować plan treningowy i będziesz mieć z nich pociechę.

 

Edyta zauważa ogonki :-k oraz dziwaczne sformułowania słowne, które o mało "nie doprowadziły mnie do osiwienia". :> Popraw się Pan ;)

Odnośnik do komentarza

Vetr - Pies to wie... Ta Malezja jest jakaś dziwna :-k

marshall - Dzięki. Nie mam zamiaru/Nie chcę/Nie spodziewam się w najbliższej przyszłości ;)

Amicus - Podatny na kontuzję? Powiem szczerze, że nie zauważyłem tego. Może miałem po prostu szczęście :-k Postaram się poprawić, dzięki.

-----

 

 

 

Pomocnicy:

- Mazeri Izuan Mokhtar, 17 lat, MAS 0A/0 / 3(8)-2-2-0- średnia 6,83 - Zauważyłem go dopiero pod koniec sezonu. Szczerze powiedziawszy to nie wiem, dlaczego tak się stało, ale teraz nie ma co gdybać. Grał mało, ale na przyzwoitym poziomie.

- Mohd Sabri Jusoh, 17 lat, MAS 0A/0 / 15(4)-3-3-1- średnia 7,00 - Ostro rywalizował o miejsce, w podstawowym składzie i sądzę, że wywalczył je na przyszły sezon.

- Rizal Shamsuddin, 16 lat, MAS 0A/0 / 10(6)-0-1-0- średnia 6,69 - Jak na swój wiek, to i tak zagrał przyzwoicie. Perspektywicznie patrzę na jego przyszłość w klubie.

- Nor Syazwan Mohd Nor, 26 lat, MAS 0A/0 / 25-1-11-1- średnia 7,04 - Najlepszy, ze ściągniętych zawodników. Nie miał sobie równych na prawej stronie i zapewne nie będzie miał ich w przyszłym sezonie. Zdobył największą ilość asyst w sezonie.

- Steven Nod, 17 lat, MAS 0A/0 / 28-3-8-2- średnia 7,07 - Moja mała, niedoceniona perełeczka. Swoją znakomitą grą zaskoczył nie tylko mnie, ale także trenerów innych klubów. Trzeba będzie utrzymać go za wszelką cenę.

- Mohd Yusri Mohd Yusof, 17 lat, MAS 0A/0 / 21(2)-8-3-1- średnia 7,00 - Od początku sezonu grał dobrze i ten poziom utrzymał do końca. Pewny zawodnik na następny sezon.

- Zool Ishan Yunus, 33 lata, MAS 0A/0 / 10(6)-4-2-2- średnia 6,94 - Najstarszy wśród zawodników, jednak walkę o miejsce w składzie przegrał z młodszym kolegą. Jest nim zainteresowanie, ze strony kilku klubów. Nie będę mu przeszkadzał w przeprowadzce.

 

Napastnicy:

- Mohd Nazrie Akui, 26 lat, MAS 0A/0 / 11(4)-8-2-1- średnia 7,33 - Byłem zaskoczony jego postawą. Według mnie jest idealnym partnerem dla Corporala i nadzieją dla klubu.

- Preston Corporal, 30 lat, LIB 0A/0 / 23-22-4-5- średnia 7,65 - Pokłony w jego stronę. Nominowany do 11-ki roku.

- Stanley James Batang, 17 lat, MAS 0A/0 / 6(5)-2-2-1- średnia 6,55 - Grał bardzo nie równo, przez co nie wywalczył sobie miejsca w składzie.

- Alphonsus Michael Angian, 30 lat, MAS 0A/0 / 4(4)-2-0-1- średnia 6,63 - Najsłabszy z napastników, jakich posiadam. Zastanawiam się, nad jego sprzedażą.

- Jonathan Yamoah, 24 lata, GHA 0A/0 / 10(2)-2-4-0- średnia 6,75 - Świetnie zaczął, jednak jego forma spadała z meczu na mecz. Stracił miejsce w składzie i pewnie go nie odzyska.

 

Tabela na koniec sezonu 2008

 

Zwycięzca Malaysian Super League - Perak

Zwycięzca Dunhill Premiel MSL - KL Plus

Zwycięzca Pucharu Malezji - Perak

Zwycięzca Malezyjskiego Pucharu Federacji - Tenerngganu

Odnośnik do komentarza

- Abruś... - ktoś mi zaczął szeptać do ucha - Abruś słoneczko Ty moje... - przerywał mi sen, jednak nie chciało mi się otwierać oczu.

- Jeszcze chwilę mamo... - wybełkotałem pod nosem, po czym przerzuciłem się na drugi bok.

- Arubashiro! Wstawaj k***a! - kobieta wrzasnęła tak, że od razu wstałem na nogi.

- Co jest kur... - krzyknąłem, widząc Wiedźmę wpatrującą się we mnie - Co Ty tutaj robisz? Jak tu weszłaś?

- Przecież jestem czarodziejką - odpowiedziała dumnie, szczerząc do mnie żółte zęby - Nie zapomniałeś o czymś?

- Co?

- k***a. Mieliście się do mnie odezwać! - widać, że nie była w najlepszym humorze - Czekam, czekam i czekam... Kiedy w końcu się zjawicie?

- Aaaaa... No to ten... No... Już wstaję.

- No to się budź!

 

Obudziłem się nagle z krzykiem. Spocony jak szczur, rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie było. Spojrzałem pod łóżko, ale i tam pusto. Na wszelki wypadek zajrzałem jeszcze do szafy. Nic. W powietrzu unosił się tylko dziwny smród. Tak jakby... Jakby ktoś czosnek jadł przez cały dzień, a potem nie umył zębów. Wiem! To był oddech Wiedźmy. Czułem, że muszę w końcu zadzwonić do Sonheyona. Czułem, bo nie chciałem, aby nawiedzała mnie kolejny raz.

 

- Sonheyon?

- Kto... kto mówi? - usłyszałem zaspany głos generała w słuchawce.

- No kto? Arubashiro - wtedy usłyszałem charakterystyczne szukanie zegarka na półce.

- Powaliło Cię? Jest 5. rano! Człowieku, weź się opanuj i nie dzwoń do mnie tak wcześnie! - zaczął się na mnie wydzierać, ale w sumie to dziwić się mu nie można, jednak po chwili zmienił ton głosu - Mam nadzieję, że jest to coś ważnego, bo inaczej będziesz musiał prosić Wiedźmę o pomoc.

- O wilku mowa!

- Nie rozumiem Cię. Mów do mnie wyraźnymi słowami, bo jeszcze śpię.

- Zbieram się do Ciebie. Wiedźma odwiedziła mnie przez sen, wmawiając mi, że zapomnieliśmy o niej. Trzeba ruszyć dupska i wybrać się do niej. Odbębnimy to ostatnie zadanie i będziemy patrzeć, jak Jinjin się męczy.

- Nic mi nie mów - głos Sonheyona zmienił się momentalnie - Ta stara bladź też u mnie była. Najpierw zaczęła do mnie walić jakimiś zdrobnieniami, a następnie pakowała się do łóżka. Nie wyżyta jakaś chyba... Aż mi się nie dobrze zrobiło, gdy się obudziłem.

- Dziwisz się? Siedzi w tej swojej norze z jakimiś nietoperzami i innymi szczurami, a zapominając o chłopach. Zresztą, kto by ją tam chciał...

- Leć pierwszy. Przyda Ci się.

- Pierdol się. Lecę do Chin. Spotkamy się tam gdzie zawsze, za trzy dni.

- Dobranoc.

Odnośnik do komentarza

- Chłopcy! Mężczyźni moi kochani! Wreszcie jesteście! - Wiedźma, jak zwykle, przywitała nas bardzo czule - Zapomnieliście o mnie. Faceci... Jak zwykle... Durne świnie...

- Oj przestań marudzić Wiedźmo, tylko mów co mam zrobić - widziałem, że Sonheyona, na dzień dobry, zalewa krew.

- Jestem czarodziejką! - zaprzeczała Wiedźma.

- Mniejsza o to... Wiedźmo. Mów co mamy robić, bo czas nas goni.

- A gdzie to się śpieszycie? Czasu mamy dużo. Bardzo dużo. Jakby spojrzeć sobie tak, to czas zawsze możemy cofnąć.

- Co chcesz nam przez to powiedzieć?

- Aaaaa.... Nic nic... - Wiedźma zaczęła się plątać - Na czym to my skończyliśmy?

- Jeszcze nic nie zaczęliśmy.

- Racja... Tak tak... Pomyślmy... Co ja chciałam... - starucha zaczęła łazić w kółko, zastanawiając się, nad kolejnym zadaniem - Ahh... No tak... Jak mogłam o tym zapomnieć. Musicie iść do Jangan, po... - skończyć jej nie dałem.

- My musimy?

- Przepraszam, ale myślałam, że to ja jestem ta stara i głucha. Myślałam, że to ja dziś nie umyłam uszu i, że to ja mam tam watę. Po Tobie tego nie widać, więc się zamknij.

- No ale ja nie żyję... - ciągnąłem dalej.

- Ta... A ja jestem facetem. I co Ty na to?

- Ja bym się tam nie zdziwił. - odpowiedział krótko Sonheyon, który nie mógł już odpuścić Wiedźmie.

- Milcz męski psie! Milcz, gdy się Ciebie o nic nie pytam świnio! Stul pysk, mówiąc po ludzku! - w jej oczach pojawił się niebezpieczny płomień - Musicie wejść do Jangan i zrobić mi zakupy w warzywniaku. Potrzebuję świeże pomidorki, ogóreczka i... ahhh... rzodkiewka też by się przydała. Możecie też mi kupić dwa kilo ryżu i... I to by było na tyle - nasze miny mówiły: "co ja tutaj robię?", gdy Wiedźma wymieniała nam kolejne punkty listy.

- Sobie jaja robisz? Przyszliśmy tutaj po to, żeby Twoje zakupy nosić?

- Jaj sobie nie robię, a z zakupami zaprzeczyć nie mogę.

- Nie wierzę... Po prostu nie wierzę... - Sonehyon nie wytrzymał - Ty wredna, parszywa, obleśna cipo! Wy wszystkie jesteście takie same! Wy wszystkie tylko "przynieś to", "przynieś tamto", "wynieś to", "wynieś tamto". My tak jak pieski posłusznie chodzimy i robimy wszystko, co nam każecie, a w zamian, nie dostaniemy nawet pieprzonego dziękuję! - łzy zaczęły się mu zbierać w oczach - Głupie słowo, na które zawsze czekamy! Głupi wyraz, który potrafi doprowadzić nas do uśmiechu! Głupi wyraz...

- Sonehyon, starczy - musiałem mu przerwać - Choć po te zakupy. Zrobimy je i będziemy mieli już ją z głowy. Dalej.

- Ja się na Tobie odegram starucho! Przyrzekam na miłość do mojej matki, że gorzko pożałujesz takiego wykorzystywania mężczyzn!

- Pamiętaj, że ja Twe słowa już zapamiętałem - Wiedźma odpowiedziała mu sucho, wrednie uśmiechając się do niego.

Odnośnik do komentarza

marshall - Zastanawiam się, czy chcesz mnie przekonać, aby przeszedł na FM06, czy abym wrócił do opka z Pokami. A może połączyć jedno z drugim :-k

-----

 

 

 

Zrobiliśmy zakupy. Byliśmy jak posłuszne pieski, skaczące wokół swojej pani. Wszystko dlatego, że chęć zemsty była większa, od honoru męskiego. Nic nie mogliśmy z tym zrobić. Jednak Sonheyon się łamał. Widać było po nim, że coś jest nie tak. Widać to było zresztą, gdy wybuchł przy wiedźmie, kiedy ta dawała nam ostatnie zadanie.

 

- Teraz siedź cicho i się nie odzywaj - powiedział mu, gdy zbliżaliśmy się do chaty Wiedźmy. - Nie pogarszaj naszej sytuacji.

- Ale...

- Zamknij się Sonheyon! To nie jest śmieszne! Zamknij się i się nie odzywaj. Skup się!

 

Chata Wiedźmy była coraz bliżej. Już z daleka było można poczuć zapachy różnego rodzaju wywarów. Choć nie... To akurat nie był wywar... To był rosół. Pyszny, domowy rosół, z porządnego kuraka. Aż mi ślinka poleciała. Jednak szliśmy tam w zupełnie innym celu. Wiedźma wyszła przed chatę, jednak nie przywitała nas tak hucznie jak zawsze. Sonheyon stał cicho, jednak widać, że był czerwony ze złości. Był bardzo nabuzowany i mocno się skupiał, aby nie wybuchnąć po raz kolejny. Rzuciłem przed nią torbę z zakupami.

 

- Twoja kolej Wiedźmo - powiedziałem. - Mów co mamy zrobić i daj nam święty spokój!

- Męski gatunek jest dość specyficzny. Powiem szczerze, że nigdy wcześniej nie myślałam tak o tym - Wiedźma zaczęła wywód, niezbyt pasujący do obecnej sytuacji. - Zawsze coś chcecie. Macie tysiące pomysłów, jednak tak naprawdę, nie potraficie ich spełnić. Zastanówmy się dlaczego? Hmm... - zamilkła na chwilę, a i my nie odzywaliśmy się nawet pół słowem. - Może dlatego, że nie potraficie wkręcić sami nawet żarówki... Zaraz! Nic nie mówcie! Zapytacie się mnie: "jak to?" To proste. Przecież sami się za to nie zabierzecie. Najpierw kobieta musi na Was podnieść głos, abyście ruszyli swoje dupy i zabrali się do roboty! - Wiedźma zaczęła podnosić głos. - Lenie! Ćwoki! Nie na widzę Was! Nie na widzę Was wszystkich!

- Wiedźmo, o co Ci chodzi? - Sonheyon wreszcie coś z siebie wydusił.

- Żegnajcie, frajerzy! - Krzyknęła do nas.

 

Zaraz po tym, Wiedźma uniosła się w górę. Przerażeni cofnęliśmy się trochę. Ja momentalnie sięgnąłem po szable, taki mój odruch. Wiedźma spojrzała tylko na mnie, a następnie zaczęła wirować palcem w powietrzu. Chwilę później i moja szabla zaczęła ruszać się w ten sam sposób. Nic nie mogłem zrobić, a starucha najwyraźniej dobrze się bawiła. Nie mogliśmy jej złapać, ani nic jej zrobić. Była dla nas nieosiągalna.

 

- Co z umową Wiedźmo? - Krzyknąłem.

- Sram na nią! - Powiedziała i odleciała, bezczelnie śmiejąc się z nas.

Odnośnik do komentarza

Vetr - Pikachu tutaj? Hmm... Ale to by nie było połączenie FM06 z Pokami :P Zresztą, na razie nie przewiduję, ale kto wie.

-----

 

 

 

 

Do Malezji nie wróciłem w najlepszym humorze. Zresztą miałem więcej problemów na głowie, z którymi musiałem się uporać. Pierwszy i najpoważniejszy, to było przygotowanie piłkarzy pod nowy sezon. Położyłem się spać dość wcześnie, aby nie spóźnić się na pierwszy trening. Gdy wstałem, moja głowa wołała: "utnij mnie!". Tak mnie bolała, że nie wiedziałem gdzie jestem. Musiałem jednak wstać i iść się chociaż pokazać w klubie. Wziąłem proszki przeciw bólowe i wyszedłem. Niestety w pracy, głowa nie przestała mnie boleć. Powiedziałbym, że rozbolała mnie jeszcze bardziej, gdy przed wejściem do biura, zobaczyłem hordę rozwrzeszczanych bachorów, dobijających się do moich drzwi. Stanąłem na środku, ale nikt mnie nie zauważył. Postanowiłem po cichu odwrócić się i wyjść na boisko. Niestety zostałem zauważony przez jednego z gówniarzy i cała banda rzuciła się na mnie. Podeszła do mnie sekretarka, która wyglądała jakoś inaczej. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. Wyjęła watę z uszu i powiedziała:

 

- To są nasi nowi juniorzy!

 

Powiedziała? Wykrzyczała! Zabrałem ich wszystkich na boisko, gdzie mogli wyszaleć się do woli. Zrobiłem także małą selekcję, z której wybrałem garstkę z nich. Będą oni trenowali osobno, gdyż widzę w nich przyszłość dla klubu. Reszta? Jak dla mnie, to może ich tutaj nie być. Jednak niech sobie pobawią się na boisku z innymi "odpadkami".

 

Piłkarze wrócili w pełni sił, nie licząc Musabriego Musy, który leczy kontuzję. Na boisku pojawiły się także dwie nowe twarze. Prezes najwyraźniej wysłuchał moich próśb i sprowadził do klubu dwóch, środkowych obrońców. Zarówno Zahar Abdul Kadir (26 lat, MAS 0A/0), jak i Junaidi Daud (17 lat, MAS 0A/0), trafili do nas z Ketalanu. Klub wypłacił po tysiącu funtów, za każdego z nich. Młody Daud na pewno zmieni cwaniaczka S.Ragu, który twierdzi, że jest niezastąpiony. Ma predyspozycje na zostanie bardzo dobrym piłkarzem. Już trenerzy mi zdążyli wspomnieć, że młodzian bardzo dobrze spisuje się na boisku. Co do Abdula Kadira mam mieszane uczucia. Z jednej strony wydaje się być zawodnikiem, który może poprawić grę obrony, z drugiej strony wydaje się być słabszy od Musabriego Musy. Najprawdopodobniej będzie z nim ostro rywalizował o miejsce w podstawowym składzie.

 

- Arubashiro! Do mnie! - Na dzień dobry zostałem wezwany na dywanik do prezesa.

Odnośnik do komentarza

- No Arubahsiro, muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie bardzo pozytywnie - prezes zaczął od miłych słów, a ja czekał, aż zacznie mnie o coś opieprzać. - Szóste miejsce w lidze, to świetne osiągnięcie, jak na ten zespół.

- Dziękuje za miłe słowa.

- Musimy zostawić jednak przeszłość i wrócić do teraźniejszości - i teraz to się zacząłem bać. - Rozumiem, że nowych piłkarzy już poznałeś. Chodzi mi o tej dwójce, która przyszła z Ketalanu?

- Tak, poznałem ich. Juniorów zresztą też - głowa zaczęła mnie znów boleć, gdy przypomniałem sobie to rozwrzeszczanych bachorach. - Chciałbym jednak zauważyć, że to jeszcze jest mało. Potrzebujemy kolejnych wzmocnień. Mam na oku kilku piłkarzy z zagranicy, jednak potrzebowałbym pieniędzy, aby ich sprowadzić do Tentery.

- To akurat wiem - odparł spokojnie prezes, wiercąc się na swoim fotelu. - Wiem i mam z tym problem. W tym sezonie nie dostaniesz dodatkowych pieniędzy na transfery.

- Dlaczego? Przecież sytuacja finansowa w klubie zmienia się tylko na lepsze. Klub ma trochę odłożonych pieniędzy, które przecież można spokojnie przeznaczyć na transfery.

- Niestety nie można.

- Do jasnej cholery! Basironie w co ty grasz? - Podniosłem głos, gdyż nie mogłem już wytrzymać.

- Ja? Ja w nic nie gram. Mówię Ci to wprost. Nie możemy dać żadnych pieniędzy na transfery. Możemy za to podnieść budżet płacowy.

- A co nam z tego będzie? Klub dobrze funkcjonuje z takim budżetem, jaki jest! Potrzebujemy pieniędzy na transfery! Co nam z 20 tysięcy, które teraz mamy? - Ugryzłem się w język i zaraz się poprawiłem. - Przepraszam, w tej chwili z 18 tysięcy funtów? Przecież za to nie kupie nikogo ciekawego? Czy Ty wiesz, jacy piłkarze biegają po boiskach Malezji? Wiesz? Nie wiesz! Żeby osiągać sukcesy, musimy ściągnąć piłkarzy, którzy nam w tym pomogą. Teraz znów będziemy walczyć o utrzymanie, bo przecież nie mamy kim grać.

- Ahh... Utrzymanie... - Znów zaczął nerwowo wiercić się na fotelu. - Mam trochę większe ambicje... I trochę większe wymogi...

- Słucham?

- W tym sezonie, macie znaleźć się gdzieś w środku tabeli.

- Czyś Ty k***a głowę z dupą zamienił? - Moja cierpliwość się skończyła. - Czy Ty widziałeś tabelę na koniec sezonu? Czy Ty widziałeś piłkarzy, jakimi dysponuję?

- Rozmowę uznaję za zakończoną. Mam nadzieję, że wszystko dobrze zanotowałeś. Do widzenia i powodzenia.

 

Wyszedłem trzaskając drzwiami. Chwilę później dostałem jeszcze smsa od prezesa.

"Najbliższe spotkania towarzyskie: Kedah (D), KL Plus (D), DPMM (W), Tentera U-21 (D)."

Odnośnik do komentarza

Vetr - Jaki szef, taka drużyna ;)

-----

 

 

 

Garść informacji:

 

- Preston Corporal będzie pauzował do miesiąca czasu. W trakcie spotkań towarzyskich nabawił się kontuzji stopy.

- S.Ragu, mimo wielkich niechęci, w końcu podpisał z nami nowy, roczny kontrakt.

- Młody, 17-letni bramkarz, Abdul Halim Ariffin, został przeniesiony do pierwszej drużyny. W prawdzie będzie grzał ławę, ale dla niego to i tak wielki sukces.

- W 2. rundzie Malezyjskiego Pucharu Federacji zagramy z Perakiem, obecnym mistrzem Malezji. Możemy więc z góry uznać, że dwumecz mamy przegrany.

- Media stwierdziły, że mamy realne szanse na uzyskanie miejsca w środku tabeli, na koniec sezonu 2009.

 

vs Kedah (D) 1:4

vs KL Plus (D) 2:4

vs DPMM (W) 1:4

vs Tentera U-21 (D) 1:1

 

Krótko, zwięźle i na temat sparingów. Straciliśmy sporo bramek (nic nowego), a drużyna U-21 była lepsza od nas (nic nowego). Wywnioskować z tego można, że mamy problemy z defensywą (nic nowego), a przyszły sezon będzie bardzo ciężki (nic nowego). Brakuje nam kogoś, kto pokierowałby zarówno obroną (nic nowego), jak i zawodnikami odpowiedzialnymi za strzelanie bramek (nic nowego).

Odnośnik do komentarza

Przybiegł do mnie Zulkifli Ismail, mój klubowy scout. Zdyszany jak cholera i z jakąś taką nietęgą miną. Spojrzałem na niego i od razu mogłem wywnioskować, że znów ma dla mnie złą wiadomość.

 

- Witam Cię, Ismail. Co byś chciał?

- Aaa... Bo ten... - Zaczął się motać, jakby nie wiedział, od czego ma zacząć.

- Może najpierw "cześć", albo "dzień dobry"... Nawet "siema" by mnie zadowoliło.

- No... Cześć... - Burknął pod nosem.

- To teraz mów, co i jak. Masz dla mnie raport?

- No właśnie... Ten... No niby mam...

- To masz, czy niby masz? - Ludzie, z którymi pracowałem, zaczynali doprowadzać mnie do szału.

- Na mam... Ale...

- Czy zawsze musi być jakieś ale? Pokaż go. - Wyrwałem mu kartkę z rąk. - Co to jest?

- No... yyy... Właśnie to jest ten raport... - Widziałem, jak zaczynał się cofać.

- Raport? Czy to Ci wygląda na raport? Czy Ty sobie ze mnie jaja robisz, czy mi się tylko wydaje?

- No ten... No jest napisane na górze "RAPORT", a linijkę niżej jest mój podpis. - Scout próbował się jakoś bronić.

- Przecież to, k***a, jest zwykła kartka papieru, z Twoją parafką!

- No to jest właśnie mój raport... Niestety nie udało mi się znaleźć nikogo, kto mógłby godnie reprezentować Tenterę.

- Na razie to Ty jej godnie nie reprezentujesz! k***a... - Byłem już totalnie załamany... Choć może nazwałbym to wykończeniem. - Trzeci raz z rzędu przynosisz mi pusta kartkę i Ty śmiesz się nazywać scoutem? Nie bądźmy śmieszni, Zulkifirze Ismailu. Daje Ci ostatnią szansę. Jeżeli kolejny raz przyniesiesz mi pustą kartkę, to możesz się zacząć pakować. Mam dosyć wyszukiwania piłkarzy na własną rękę. Po to dostałeś tą robotę, aby mi w tym pomóc. - Wziąłem głęboki oddech. - Pokaż mi w końcu, że można Cię nazywać scoutem. Pokaż mi, że zależy Ci na tej pracy. Pokaż mi, że zależy Ci na Tenterze. - Znów musiałem wziąć oddech, gdyż nie nadążałem z wymyślaniem kolejnych słów. - Teraz zejdź mi łaskawie z oczu i nie pokazuj mi się bez porządnego raportu. Proszę.

Odnośnik do komentarza

Lagren - Zastanawiam się, czy nie lepiej będzie zatrudnić poszukiwaczy złota :-k

-----

 

 

 

Nowy sezon rozpoczęliśmy od spotkania ze spadkowiczem. Jedynym plusem, przed spotkaniem z Sarawak, było to, że rozgrywamy spotkanie przed własną publicznością. Jeszcze chwilę przed nim, dowiedziałem się, że w tym sezonie udało się nam sprzedać 391 karnetów, czyli o 30 więcej niż rok temu. Nie mogłem więc zawieść kibiców, którzy liczyli na powtórkę z poprzedniego sezonu. Drużyna wyszła do spotkania gotowa, jednak z małymi problemami. W podstawowym składzie nie mogło zagrać dwóch, kluczowych zawodników. Pierwszym z nich był Rahman Bakar, który wyjechał na mecz reprezentacji narodowej, oraz ulubieniec kibiców - Preston Corporal, który nadal leczy kontuzję. Kibice, którzy zjawili się na stadionie, liczyli na dobry wynik swojej drużyny, to jest oczywiste i jasne jak słońce. Wiedzieli jednak, że dużych szans Tentera nie ma, więc "drobna" porażka mogła, ewentualnie, wejść w grę.

 

Pierwszą połowę rozpoczęliśmy ostrożnie, jednakże nie daliśmy się całkowicie zepchnąć do defensywy. Głównie dzięki temu, w 19. minucie, udało się nam strzelić pierwszą bramkę. Po znakomitym kontrataku, do piłki doszedł Akui. Strzelił mocno, jednak piłkę wybił bramkarz gości. Ta wpadła pod nogi Sabriego Jusoha, który potężnym strzałem pokonał golkipera. Złapałem się za głowę, zastanawiając się, jakim cudem on to zrobił. Jednak po chwili opuściłem ręce, gdyż goście zaczęli nas mocniej przyciskać. Dużo im nie trzeba było, bo niecałe 10 minut, aby zdołali wyrównać. Ze Luis przedostał się przez środek obrony i nie miał żadnych problemów, aby pokonać mojego, niedoświadczonego bramkarza, Abdula Halima Ariffina. Czułem, że teraz to goście będą kontrolować grę, aż do końca spotkania. Dokładnie nie wiedziałem, na co stać moich piłkarzy, zwłaszcza, że w spotkaniach towarzyskich pokazali tylko żenadę. Okazało się jednak, że mieli ochotę na zdobycie jakiegoś punktu, a może i punktów. W 34. minucie Jonathan Yamoah uszczęśliwił kibiców Tentery. Obrońcy gości troszkę się pogubili, a afrykański napastnik ruszył jak strzała, odebrał im piłkę i pokonał bramkarza. Pierwsza połowa jeszcze się nie skończyła, ale najwyraźniej zawodnicy tak się poczuli. Przede wszystkim moi. Świetnie pokazali to w 43. minucie, gdy Joseph Kalang wykorzystał ich uśpienie i strzałem z główki, pokonał bramkarza. Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że pierwsza połowa będzie tak emocjonująca, to bym w życiu nie uwierzył.

 

Miałem obawy, że piłkarze nie wytrzymają napięcia i przestaną dobrze grać w drugiej połowie. Przeprowadziłem dwie zmiany. Pierwsza była konieczna, gdyż Mohd Yusof zaczął kuleć już pod koniec pierwszej części spotkania. W jego miejsce wstawiłem Ishana Yunusa. Co ciekawe, 34-latek gra u nas bez kontraktu i najwyraźniej odpowiada mu to. Jako drugi wszedł Abdul Kadir, dla którego był to debiut. Zaczęliśmy od ostrych ataków. Wyglądaliśmy na takich, którzy się wcale nie zmęczyli pierwszą połową. Byliśmy zdeterminowani, gdyż widzieliśmy realną szansę, na zdobycie 3 punktów, w pierwszym spotkaniu nowego sezonu. Ta szansa stała się jeszcze bliższa, gdy w 52. minucie zrobiło się 3:1. Dobra forma Akuiego, z końcówki poprzedniego sezonu, utrzymała się do tej pory. Po złym wybiciu piłki, przez bramkarza Sarawaka, malezyjski napastnik przejął ją i pędem poleciał pod bramkę rywali. Ominąwszy jednego obrońce, a także bramkarza, wpakował ją wprost do siatki. Na stadionie rozległ się wielki krzyk radości. Kibice zaczęli wykrzykiwać nazwisko strzelca bramki, tak, jakby był bohaterem narodowym. Gra toczyła się dalej, a my musieliśmy pilnować tyłów, aby nie zasypiały. Zmieniłem więc lekko taktykę, aby utrzymać świetny wynik. Sztuka ta udała się nam, choć goście mieli jeszcze kilka, ładnych szans na wyrównanie, jak nie na zdobycie zwycięskiego gola. Byłem zaskoczony postawą bramkarza, który grał może niepewnie, ale gdy trzeba było, to wiedział co zrobić. W meczu inauguracyjny, wygrywamy 3:2!

 

[1/24] Dunhill Premier MSL

Sultan Mohammad ke VI, Kota Bharu (Klt)

Widzów: 1423

 

[-] Tentera 3:2 Sarawak [-]

1:0 Mohd Sabri Jusoh 19'

1:1 Ze Luis 28'

2:1 Jonathan Yamoah 34'

2:2 Joseph Kalang 43'

3:2 Mohd Nazrie Akui 52'

 

MoM: Jonathan Yamoah (Tentera), 8

Odnośnik do komentarza

Vetr - Na wszelki wypadek się zapytam: w jakim sensie? :P

-----

 

 

 

Po znakomitym, ostatnim spotkaniu, przyszedł czas na kolejne. Tym razem musieliśmy się wybrać do Tawau, aby zagrać z tamtejszym Sabahem. Liczyłem na dobry występ moich piłkarzy, z dwóch powodów. Po pierwsze, o czym już wspominałem, ostatni mecz pokazał, że jesteśmy drużyną silną. Po drugie, do gry powrócił Preston Corporal, który jest podstawą ofensywy Tentery.

 

Niestety spotkanie zaczęło się, dla nas, bardzo pechowo. Najpierw, w ciągu pięciu minut, dwóch moich piłkarzy ujrzało żółte kartoniki. Zarówno Musabri Musa, jak i Nod, grali od początku bardzo agresywnie. Było jednak pewne, że Pan Ravichandran Chappanimutu, sędzia spotkania, nie będzie przymykał oka na niektóre zagrania. Zresztą udowodnił to kilka razy później. Pech nie odchodził od nas i już w 9. minucie straciliśmy bramkę. Bobby Gonzales pięknie wyskoczył, do wrzutki kolegi i strzałem z główki pokonał mojego bramkarza. W prawdzie obrońcy domagali się odgwizdania spalonego, jednak arbiter był nieugięty. Jak się okazało, to jeszcze nie był koniec. Chwilę później, Zool Ishan Yunus opuścił boisko na noszach, gdyż został ostro potraktowany przed polem karnym gospodarzy. Do wykonania rzutu wolnego podszedł Corporal, jednak piłka, po jego strzale, poleciała daleko w trybuny. Dobrze nie było, a gra gospodarzy wskazywała na to, że mogło być jeszcze gorzej. Nie potrafiliśmy zapanować nad piłką, a głównymi ciamajdami zostali pomocnicy. To przez ich śmieszną wymianę piłki (mowa tutaj o Sabrim Jusohu oraz Stevenie Nodzie), gospodarze przejęli piłkę i, po świetnej akcji całego zespołu, wpakowali nam druga bramkę. Tym razem, na listę strzelców wpisał się Suhaimi Yahya. Pierwsza połowa zakończyła się tragicznie, mimo że przed meczem mówiliśmy o wyrównanej grze.

 

Przyszedł czas na połowę numer dwa. Zmieniłem trochę taktykę, gdyż wiedziałem, że i tak nie mam nic do stracenia. Piłkarze wyszli na boisko z trzema napastnikami (Corporal, Angian, Akui). Ten drugi, miał wprowadzić do gry trochę życia, które zdecydowanie brakowało w pierwszej części spotkania. W prawdzie nie za jego zasługą, ale dzięki asyście Nora Syazwana Mohd Nora, tuż po przerwie zrobiło się 1:2. Jego znakomite wykonanie rzutu rożnego, dało szanse Corporalowi na strzelenie pierwszego gola, w nowym sezonie. Liberyjczyk oczywiście zrobił to, co do niego należało i wpakował gospodarzom bramkę. Później gra się uspokoiła. Mimo moich zaleceń, piłkarze olali totalnie sprawę, nie atakując bramki gospodarzy. Nawet nie próbowali stwarzać jakiegokolwiek zagrożenia, gdyż im się, najwyraźniej, nie chciało. Wszystko się zmieniło, gdy sędzia pokazał czerwony kartonik. Po szaleńczym pościgu i pięknym podcięciu, z boiska wyleciał Sanjos Sundawat. Fajnie by było, gdyby tak się stało na początku spotkania lub chociaż na początku drugiej połowy. Pech jednak chciał, że sytuacja ta miała miejsce w 87. minucie. Mimo małej ilości czasu i wielkiego pecha na karku, zmusiłem zawodników, do wykonywania szybkich ataków, które miały doprowadzić do wykorzystania szansy i doprowadzenia do wyrównania. O dziwo, piłkarze wysłuchali moich żądań i przyłożyli się trochę. Spojrzałem na tablicę, którą uniósł sędzia - 3 minuty doliczonego czasu. Niby to dużo, ale jednak, patrząc na całokształt gry Tentery, to było stanowczo za mało. A jednak! Pech się na nas obraził i sobie poszedł! W pierwszej minucie doliczonego czasu gry, sędzia odgwizduje faul na polu karnym. Piłkarze gospodarzy ostro protestują, jednak sędzie nie wyglądał na takiego, coby miał zmienić decyzję. Ba! Pokazał żółtą kartkę, jednemu z obrońców gospodarzy, za pyskowanie. Do piłki podszedł Daud. Wziął rozbieg i pięknym strzałem strzelił swoją pierwszą bramkę, dla nowego klubu. Remis był dla nas wynikiem idealnym. Ale tak się mi tylko wydawało. Chwilę później było już 2:2! Piłkarze podnieśli się z dna, na którym wylądowali, licząc od początku spotkania i szybko zgnoili przeciwnika. W trzeciej minucie, doliczonego czasu gry, po rzucie rożnym (znów asysta Mohda Nora), do siatki trafia Angian! Chwilę później sędzia gwiżdże po raz ostatni, a my jedziemy do domu z kompletem punktów!

 

[2/24] Dunhill Premier MSL

Kompleks Sukan Tawau, Tawau (Sbh)

Widzów: 3520

 

[2] Sabah 2:2 Tentera [5]

1:0 Bobby Gonzales 9'

2:0 Suhaimi Yahya 43'

2:1 Preston Corporal 48'

--- Sanjos Sundawat, cz.k., 87'

2:2 Junaidi Daud, rz.k., 90'+1'

2:3 Alphonsus Michael Angian 90'+3'

 

MoM: Alphonsus Michael Angian (Tentera), 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...