Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Sprowadzając dyskusję na ziemię - powszechne dwuletnie obowiązkowe wychowanie przedszkolne dla pięciolatków i sześciolatków, siedmiolatki do pierwszej klasy są IMO bardzo rozsądnym kompromisem.

 

Tu nie chodzi o gotowość dzieci do nauki, bo część z nich jest już gotowe mając nawet te cztery lata (a niektóre nie są jeszcze gotowe mając sześć i to też nic niezwykłego), a o dojrzałość emocjonalną, która raczej jest ściśle umiejscowiona pomiędzy 6-7 lat.

Mam tą przyjemność bycia rodzicem dziecka, które w tym roku skończy 6 lat. I ni cholery nie wiem co zrobić.

Z jednej strony umiejętnościowo na pewno sobie poradzi. Już pisze, powoli czyta, liczy. Z drugiej strony nie wiem jak sobie poradzi emocjonalnie. Bo póki jest dobrze, to jest dobrze a jak przychodzi moment, że coś się nie udaje to zaczynają się szlochy.

I znów - z jednej strony "skróciłbym dzieciństwo", z drugiej ten rocznik może mieć łatwiej w przyszłości. Sporo osób nie pośle teraz i za rok może być skomasowanie. A teraz w zasadzie pójdzie część rocznika + jakieś spady zeszłoroczne. Jest ktoś w podobnej sytuacji i ma jakieś przemyślenia?

Odnośnik do komentarza

 

Pedagoga? Ilu dzieci uczyłeś w tym wieku? Moja kobieta w zawodzie nauczyciela w przedszkolu pracuje już chyba 5 czy 6 lat. Różnica między dzieckiem 5 czy 6 lat jest kolosalna! Może i najwięcej wiedzy wtedy chłonie, ale dlatego też różnica w rozwoju jest taka duża. Większość dzieci nie jest gotowa na ilość materiału z pierwszej klasy, a rodzice nie są często świadomi czy ich dziecko jest na tyle rozwinięte, aby iść. Ale ja nie o tym, chodziło mi o ekonomiczny aspekt, ta reforma przyniosła nie pamiętam, dwieście? milionów złotych strat.

A jeśli nie chodziło o sześciolatków, to o jakiej właściwie reformie szkolnej piszesz? Nowej podstawie programowej?

 

 

O sześciolatkach, ale w aspekcie ekonomicznym.

 

Tak, wiem. I dlatego lepiej nam trzymać z przewidywalna Ukrainą jako buforem

 

Aha, czyli wierzysz, że Rosja może zaatakować Polskę, więc lepiej udzielać pomocy Ukrainie, którą Rosja gdyby chciała mogłaby zaatakować całą i może nawet zaanektować bądź stworzyć marionetkowe państwo? I co wtedy z buforem? I myślisz, że nie będą pamiętać o postawie Polski? Jednak aneksja Ukrainy jest tak samo realna jak napaść na Polskę.

 

Ja nie rozumiem jak można debatować na temat w jakim wieku zmuszać cudze dzieci do pójścia do szkoły. Jakakolwiek decyzja by nie była, cała masa dzieci będzie pokrzywdzona, część być może katastrofalnie (potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której silne problemy społeczne czy z nauką w tak młodym wieku mogą w skrajnych przypadkach zjebać lub negatywnie wpłynąć na całe życie). Strasznie mnie boli to, że formułuję korwinizm, ale państwo nie ma żadnego moralnego prawa (prawo poparte przemocą niestety już ma) decydować w tak wrażliwej kwestii (jak w wielu innych, ale to dyskusja na inny dzień). O takich rzeczach powinien decydować tylko i wyłącznie opiekun i o tym powinna być rozmowa, zamiast bezradnie godzić się na niemal boską mądrość PO lub PiS na temat wszystkich dzieci w Polsce. Krzywdzenie tych dzieci, które nie powinny znaleźć się w tak młodym wieku w szkole nie jest złem koniecznym, jest złem, które bezrefleksyjnie akceptujemy.

 

Sprowadzając dyskusję na ziemię - powszechne dwuletnie obowiązkowe wychowanie przedszkolne dla pięciolatków i sześciolatków, siedmiolatki do pierwszej klasy są IMO bardzo rozsądnym kompromisem.

 

Tu nie chodzi o gotowość dzieci do nauki, bo część z nich jest już gotowe mając nawet te cztery lata (a niektóre nie są jeszcze gotowe mając sześć i to też nic niezwykłego), a o dojrzałość emocjonalną, która raczej jest ściśle umiejscowiona pomiędzy 6-7 lat.

 

No właśnie. Należy spojrzeć na to też z tej strony czy 6-letnie dziecko może wrócić samo ze szkoły? To dodatkowy przynajmniej rok dla rodzica większej opieki nad nim, dodatkowo ile jest dni wolnych w szkole, czego nie ma w przedszkolu, a taki 6 latek sam w domu nie zostanie. Z tego co wiem zresztą większość była odraczana i tak. Powstał jeden przeładowany rocznik i jeden pusty, w jednym nauczycieli, sale, materiały trzeba kupić i przygotować, a w drugim? No właśnie, straty.

 

MEN na reformę edukacji przewidziało 244 mln zł, z czego 96 mln zł miało być przeznaczone na zakup dodatkowych materiałów dydaktycznych dla sześciolatków, a prawie 148 mln zł – na budowę i modernizację szkolnych placów zabaw. Problem w tym, że aby modernizacja się udała, samorządy z własnej kieszeni musiały wyłożyć drugie tyle

 

 

Znalazłem taki artykuł z sondą Dziennika Gazety Prawnej:

 

http://wpolityce.pl/polityka/134843-spektakularna-porazka-reformy-po-znow-zmarnowano-wielkie-pieniadze

 

Sprowadzając dyskusję na ziemię - powszechne dwuletnie obowiązkowe wychowanie przedszkolne dla pięciolatków i sześciolatków, siedmiolatki do pierwszej klasy są IMO bardzo rozsądnym kompromisem.

 

Tu nie chodzi o gotowość dzieci do nauki, bo część z nich jest już gotowe mając nawet te cztery lata (a niektóre nie są jeszcze gotowe mając sześć i to też nic niezwykłego), a o dojrzałość emocjonalną, która raczej jest ściśle umiejscowiona pomiędzy 6-7 lat.

Mam tą przyjemność bycia rodzicem dziecka, które w tym roku skończy 6 lat. I ni cholery nie wiem co zrobić.

Z jednej strony umiejętnościowo na pewno sobie poradzi. Już pisze, powoli czyta, liczy. Z drugiej strony nie wiem jak sobie poradzi emocjonalnie. Bo póki jest dobrze, to jest dobrze a jak przychodzi moment, że coś się nie udaje to zaczynają się szlochy.

I znów - z jednej strony "skróciłbym dzieciństwo", z drugiej ten rocznik może mieć łatwiej w przyszłości. Sporo osób nie pośle teraz i za rok może być skomasowanie. A teraz w zasadzie pójdzie część rocznika + jakieś spady zeszłoroczne. Jest ktoś w podobnej sytuacji i ma jakieś przemyślenia?

 

 

Pogadaj z jego wychowawczynią w przedszkolu, one muszą robić hmm "rozliczenie" każdego dziecka co jakiś czas, opisując go nie tylko w punktach, ale też słownie w każdym aspekcie, więc jak rzetelny pedagog to dobrze doradzi.

Odnośnik do komentarza

Dziecko ma obycie w warunkach przedszkolnych? Jesli tak, to nie wahałłbym się z posłaniem. Jeśli nie, to moze pójdź z dzieckiem do poradni psychologiczno-pedagogicznej, oni ci tam lepiej powiedzą, czy dziecko się "nadaje" do pójścia do szkoły.

Ma. Jak miała 2,5 roku już zaczęła chodzić do przedszkola (rok prywatne, potem publiczne)

Boje się też dodatkowo tych godzin po szkole. O ile w przedszkolu jest cały czas z nimi "asnimator" to w szkole na świetlice z nastolatkami.

Odnośnik do komentarza

 

Tak, wiem. I dlatego lepiej nam trzymać z przewidywalna Ukrainą jako buforem

 

Aha, czyli wierzysz, że Rosja może zaatakować Polskę, więc lepiej udzielać pomocy Ukrainie, którą Rosja gdyby chciała mogłaby zaatakować całą i może nawet zaanektować bądź stworzyć marionetkowe państwo? I co wtedy z buforem? I myślisz, że nie będą pamiętać o postawie Polski? Jednak aneksja Ukrainy jest tak samo realna jak napaść na Polskę.

 

Wyhamuje to Rosję na jakieś 5 lat, zwłaszcza w okresie dzisiejszej taniej Ropy. Ponadto słaba ekonomicznie Rosja będzie w stanie prowadzić przez krótszy czas wojnę (III Rzesza też tak na prawdę atakowała z powodu przerostu siły militarnej nad słabą ekonomią), a wojna hybrydowa w Ukrainie już dosyć nadwyrężyła gospodarkę Rosji. Ponadto nam się opłaca grać na dezintegracje terytorialna Rosji, Polska racja stanu powinna wspierać zarówno ruchy narodowościowo wyzwoleńcze w Rosji, jak i chińskie roszczenia do ziem położonych nad Amurem, oraz japońskie dążenia do odzyskanie Kuryli. jak wiadomo "wróg twego wroga jest twoim przyjacielem". A słaba ekonomicznie Rosja, owszem może i nas krótkotrwale zajać, ale w końcu ktoś się o nas upomni i mozemy wyjść jeszcze silniejsi z tego

 

Odnośnik do komentarza

W 2015 od 1 września: Białystok, Łódź co piąty, Kielce, Lubin co trzeci. W skali kraju co dziesiąty. A wiesz, że odroczenie to = wizyta u specjalisty i on ocenia czy odroczyć czy nie, więc mniejsze ośrodki szkolne, mniejsze miasta na pewno czegoś takiego nie robili (rodzice).

Odnośnik do komentarza

Myślałem, że GW traktujecie jako prawdę objawioną, zawsze i wszędzie. Zmiana?

 

Masz może wypowiedź z kuratorium:

 

http://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/aktualnosci/kuratorium-oswiaty-sprawdzi-decyzje-o-odroczeniu-6-latkow-od-szkoly/

 

Tak, z większością może przesadziłem, ale 10% w skali kraju to bardzo dużo. W wielkich miastach ten procent jest jeszcze wyższy, bo świadomość jest większa. Praktycznie każdy wniosek jest akceptowany.

 

Jak dotąd krakowskie poradnie wydały 2370 decyzji o odroczeniu. Wszystkich wniosków o odroczenie obowiązku nauki złożono w Krakowie 3200.

 

Odnośnik do komentarza

 

Ja nie rozumiem jak można debatować na temat w jakim wieku zmuszać cudze dzieci do pójścia do szkoły. Jakakolwiek decyzja by nie była, cała masa dzieci będzie pokrzywdzona, część być może katastrofalnie (potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której silne problemy społeczne czy z nauką w tak młodym wieku mogą w skrajnych przypadkach zjebać lub negatywnie wpłynąć na całe życie). Strasznie mnie boli to, że formułuję korwinizm, ale państwo nie ma żadnego moralnego prawa (prawo poparte przemocą niestety już ma) decydować w tak wrażliwej kwestii (jak w wielu innych, ale to dyskusja na inny dzień). O takich rzeczach powinien decydować tylko i wyłącznie opiekun i o tym powinna być rozmowa, zamiast bezradnie godzić się na niemal boską mądrość PO lub PiS na temat wszystkich dzieci w Polsce. Krzywdzenie tych dzieci, które nie powinny znaleźć się w tak młodym wieku w szkole nie jest złem koniecznym, jest złem, które bezrefleksyjnie akceptujemy.

Nie do końca masz rację. Opiekun ma prawo do nauczania domowego, w którym w ogóle nie posyła dziecka do szkoły pomijając to, że musi dwa razy w roku się tam stawić na egzaminy komisyjne. Poza tym, dzieci niedostosowane od ręki niemal (przynajmniej u mnie) dostają tzw nauczanie indywidualne, gdzie lekcje prowadzone mogą być w domu. I trochę dramatyzujesz z tą "całą masą" dzieci, dzieci to w istocie (jak już napisał Keith) w ogromnej większości już w piątym roku życia są gotowe do nauki, oczywiście skrojonej pod ich wiek. Inną kwestią jest, czy to odpowiednie "skrojenie" występuje w Polsce (nie mam pojęcia, nie moja specjalność).

 

O nauczaniu domowym słyszałem tylko w kontekście chorób. W mojej edukacyjnej karierze nie było ani jednego przypadku nauczania indywidualnego z innych względów (zresztą ten instrument, może błędnie, zawsze wydawał się wirtualny), a przewinęło się trochę 'niedostosowanych' osób. Chociaż i tak obaj rozmawiamy o dowodach anegdotycznych (rozumiem jednak, że jako pedagog pewnie masz o tym lepsze pojęcie). Tym niemniej z ideowego punktu widzenia sytuacja jest dla mnie ciągle taka sama. System szkolnictwa dalej jest ogromnym niewolniczym aparatem i każdy wybór wieku będzie szkodliwy dla niektórych dzieci.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jeden link, z 2013 roku:

 

https://www.librus.pl/wp-content/uploads/2013/10/Szeciolatki_Sejm_wrzesie_2013_27_09_2013.pdf

 

 

Wśród dorosłych Polaków ciągle bardziej popularna jest opinia, że obowiązek szkolny powinien rozpocząć się w wieku 7 lat, choć równocześnie ok. 1/3 uważa, że do szkoły powinny chodzić już dzieci młodsze. Warto też podkreślić nieznaczny wzrost odsetka badanych podzielających pogląd, że sześciolatki, a nawet młodsze dzieci , powinny być objęte edukacją szkolną (z 33% w 2009 roku do 36% w 2013 roku).

Nie wspomnę już, że obowiązek = został narzucony to jedno, a dodatkowo dupę podtarto sobie podpisami obywateli.

Odnośnik do komentarza

co nie zmienia faktu, że WIĘKSZOŚĆ 6-latków poszła do szkoły w roku 2014/15. nadal wychodzi na to, że zmyślałeś.

 

a wkleisz coś z 2015-2016? czy nadal będziesz 'udowadniał' swoją zmyśloną tezę kolejnymi, historycznymi sondażami, szacunkami i pokrzykiwaniem bez sensu o wyborczej?

 

i polecam pogrzebanie na stronach GUS jednak.

Odnośnik do komentarza

Bo musiała. WIĘKSZOŚĆ wniosków złożonych została rozstrzygnięta pozytywnie. A o sprzeciwie ILOŚCI rodziców chyba nie muszę pisać (referendum!)

 

Według gus 2014/15 (bo za 15/16 nie ma, wiesz czemu, nie?)

 

Tylu było 6-latków w szkole podstawowej: 193 802

 

 

http://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/edukacja/edukacja/oswiata-i-wychowanie-w-roku-szkolnym-20142015,1,9.html

 

 

A tylu 6-latków w 2014 roku było w Polsce: 431 591

 

Rocznik demograficzny 2015.

Odnośnik do komentarza

czyli nadal większość. ile razy trzeba Ci to wyjaśniać. teraz będziesz 'tłumaczył' że miałeś rację bo ta większość została 'przymuszona'? (na co też nie masz dowodów zresztą, poza jakąś sondą z 2013. mamy 2016 - tak dla przypomnienia.).

 

44,9% sześciolatków podjęło naukę w pierwszych klasach szkół podstawowych w roku szkolnym 2014/2015 - całkiem niezły wynik.

ale to nic dziwnego, bo to trend rosnący i to dynamicznie:

 

2008/09 - 0,8%

2009/10 - 4,2%

2010/11 - 9,3%

2011/12 - 19,3%

Odnośnik do komentarza

44,9% jest większością? Właśnie, masz piękne liczby, ile 6-latków rodzice posyłali do szkół, kiedy to nie było obowiązkiem.

 

Zacytuję zresztą siebie, bo dalej brniesz:

 

Tak, z większością może przesadziłem, ale 10% w skali kraju to bardzo dużo. W wielkich miastach ten procent jest jeszcze wyższy, bo świadomość jest większa. Praktycznie każdy wniosek jest akceptowany.

 

 

To szacunki z 15/16. Pod przymusem państwowym.

 

 

Nie wiem co chcesz udowodnić, że 6-latki w 1 klasie pod przymusem to dobre rozwiązanie? Poszła ta część co tak uważa + ta, która nie była świadoma możliwości odroczenia. Twój argument, że poszło coraz więcej jest inwalidą, bo to był... przymus, tak jak wcześniej przymusem była szkoła dla 7-latka, a 6-latka można było dobrowolnie puścić i jak widać, wtedy liczby były malutkie.

 

Gdyby PO nie zignorowało podpisów rodziców to po referendum mielibyśmy jasną sprawę.

Odnośnik do komentarza

czyli nadal większość. ile razy trzeba Ci to wyjaśniać. teraz będziesz 'tłumaczył' że miałeś rację bo ta większość została 'przymuszona'? (na co też nie masz dowodów zresztą, poza jakąś sondą z 2013. mamy 2016 - tak dla przypomnienia.).

 

44,9% sześciolatków podjęło naukę w pierwszych klasach szkół podstawowych w roku szkolnym 2014/2015 - całkiem niezły wynik.

ale to nic dziwnego, bo to trend rosnący i to dynamicznie:

 

2008/09 - 0,8%

2009/10 - 4,2%

2010/11 - 9,3%

2011/12 - 19,3%

Szkoły się przystosowują, nauczyciele też, rodzice są oswojeni z tą ideą. Nie będę zdziwiony jak za dwa, trzy lata ta liczba wyniesie 90% albo i więcej.

 

Wysłane z mojego SM-T815 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...