Skocz do zawartości

Przeklęta klątwa


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Do baraży mam szansę się załapać, ale awansować to chyba nie dam rady,

ze wszystkimi najlepszymi wyraźnie przegrywam.

-----------------------------------------------------------

 

Stwierdziłem jednoznacznie, że oni muszą mojego opka czytać i robią te wszystkie głupoty po to, aby mi tematów do pisania nigdy nie zabrakło. Mając na uwadze dobro polskiej piłki, ucinam zatem wątek PZPN-u, siebie samego oczyszczam ze złych myśli i postanawiam tylko dobre rzeczy o ludzikach z Miodowej pisać.

 

Kocham PZPN!

Dlatego, że jest wielki, daje pracę wielu ludziom, tworzy różne komisje, aby ci ludzie mieli gdzie pracować. Bez przerwy jest o nim głośno, a to świadczy, że jest popularny i ma renomę w naszym kraju. Dzięki niemu zwalczono korupcję w polskiej piłce, drużyna narodowa awansowała do Euro 2008 i jest gospodarzem kolejnych Mistrzostw Europy. Ma wspaniałego włodarza, mądrego i kochanego Michała Listkiewicza, bez którego osiągnięcia te nie byłyby możliwe. Mam wielki szacunek do jego współpracowników i do ich decyzji, które są zawsze słuszne, nawet, gdy zmieniają je co kilka godzin. To świadczy przecież, że ich mózgi pracują i przyznając się do błędu nową decyzję podejmują. Kocham PZPN za to, że ma Zbigniewa Koźmińskiego, który haruje od rana do wieczora, pomagając klubom jak może, co jest jego przeznaczeniem i misją, oraz za to, że samodzielnie myśli, co owocuje błyskotliwymi wystąpieniami publicznymi. Mam wielki szacunek dla tych, którzy z dobrego serca zapewne przygarnęli do zarządu Grzegorza Latę, który nie mając się gdzie podziać… jest obecny w tym zarządzie. Kocham Eugeniusza Kolatora za dozgonną przyjaźń w stosunku do Wita Żelazko, która nie pozwoliła mu wydać swego najlepszego przyjaciela, tylko nakazała czekać, aż przez jego podwórze przejdą antyterroryści i wezmą go samego. Kocham Wita Żelazko, który nie wydał swego sąsiada za płotu, a to świadczy, że najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Podziwiam całą PZPN-owską władzę za to, że mężnie tkwi na posterunku, pomimo utyskiwań, złowrogich pomruków i gróźb werbalnych wielkiej rzeszy Polaków, niezadowolonych zapewne z faktu, że taki związek potrafi rządzić uczciwie, bez afer, prywaty, ciemnych interesów i nie można na niego znaleźć żadnego haka.

Panowie! Nie zrażajcie się krytyką, pracujcie w pocie czoła, róbcie swoje, historia osądzi, kto miał tak naprawdę rację w tym niespokojnym czasie, gdzie liga rusza i nie rusza, nie wiadomo ile drużyn gra, gdzie i kiedy odbywać się będą mecze i kto tak naprawdę ponosi za to winę.

 

.................

 

Czwartym miejscem cieszyliśmy się zaledwie trzy dni. Drużyna Burgos pewnie wygrała swoje spotkanie, a my pojechaliśmy do trzeciej w tabeli Salamanci po to, aby przegrać jak najmniejszą ilością bramek. Wprawdzie defensywna taktyka z pięcioma obrońcami długo pozwalała nam na zachowanie czystego konta, ale gospodarze byli od nas o klasę lepsi i w końcu strzelili zwycięskiego gola.

 

III liga – 32 kolejka

Salamanca[3] – Durango[5] 1:0 (0:0)

74’ – Koeman

 

Widzów: 6273

Notes: Atakowaliśmy nieśmiało i (o ironio!) po jednej z kontr dostaliśmy bramkę.

Odnośnik do komentarza

Wpadłem do wiedźmy tuż przed wyjazdem na bardzo ciężki pojedynek z Logrones C.F. Czarownica nawet mnie nie zauważyła, studiując wnikliwie metkę tej okropnej kiecki, którą na inaugurację ligi miała założyć.

- O cześć Wengerku! Powiedz, proszę, czy mam ją oddać do sklepu, czy jednak jeszcze poczekać? Zwroty do siedmiu dni przyjmują…

- A co mnie to obchodzi, rób jak chcesz. Jak nawarzyłaś tego piwa, to sama je sobie wypij. Ja w osobistej sprawie. Mam dwa bardzo ciężkie, a zarazem ważne mecze, nie mogłabyś trochę poczarować?

- Przecież wiesz, że nie mogę.

- Mnie osobiście nie musisz pomagać, ale jakbyś przypadkiem na sędziego wpłynęła, tak, żeby się w nas zakochał, a drużynę przeciwną znienawidził?

- No dobra, ale płatne z góry, wiesz, co od ciebie oczekuję.

 

Tfu… znowu musiałem ją zadowolić. Na koniec tego opka chyba jej ten brzydki łeb utnę!

 

Logrones C.F.

50:1, na dodatek wyjazd.

Będzie ciężko, bez pomocy wróżki nie damy rady.

Kocham ją!!!

 

„Będzie źle”, pomyślałem, gdy ataki miejscowych sunęły jeden za drugim. Napór non stop trwał przez całą pierwszą połowę, ale dzielnie przetrzymaliśmy napór.

W drugiej odsłonie mecz zaczął się wyrównywać, a my zaczęliśmy śmiało atakować. Po godzinie gry Pitu ruszył do bezpańskiej piłki, ale nie mając żadnych szans na złapanie jej, przewrócił się obok biegnącego koło niego Gamiza. Sędzia był czujny i… wyrzucił zaskoczonego obrońcę gospodarzy z boiska. Mieliśmy lżej, ale nadal nie mogliśmy nic ustrzelić. Wtedy Pitu przewrócił się po raz drugi, a że koło niego znajdował się akurat kolejny obrońca gospodarzy Jimenez, to sędzia bez wahania wyciągnął kolejną czerwoną kartkę. Teraz to mieliśmy już bardzo lekko. Najpierw Pitu, a potem Ander wbili gole miejscowym i mogliśmy się cieszyć z nieoczekiwanego zwycięstwa. A sędzia? Zdjął korkowce i musiał salwować się ucieczką przez wysokie ogrodzenie, skutecznie gubiąc za sobą pościg działaczy, trenerów, piłkarzy i kibiców miejscowej drużyny.

 

III liga - 33 kolejka

Logrones C.F.[8] - Durango[5] 0:2 (0:0)

67’ – Pitu

75’ – Ander

 

Widzów: 834

Notes: W czubie ani drgnęło...

Odnośnik do komentarza
Może niech jeszcze wpłynie na drużynę wyżej w tabeli :)

:przytul:

-------

 

W sobotnich meczach następnej kolejki sypnęło niespodziankami, a dla nas najważniejsze było to, że wyprzedzająca nas drużyna Burgos poległa z Realem Valladolid B, tym samym dając nam szansę na przeskoczenie jej w tabeli.

 

Cultural Leonesa.

50:1 my, 1:33 oni.

Znowu zadzwonił Qcz z Tajlandii, tym razem powiedziałem „tak”!

Szansa na 4 miejsce, nie musiałem nikogo motywować.

 

Gramy. Groźnie atakujemy, ale Pitu źle przymierza w dogodnej sytuacji. Gości też nie frajerzy i przyjechali szukać zwycięstwa. Mecz nabiera rumieńców z minuty na minutę. Akcje szybko przenoszą się spod jednej bramki pod drugą, ale to my cieszymy się pierwsi! Ander wchodzi odważnie w pole karne i lobuje bramkarza. GOOOL!!! 1:0! Przejmujemy inicjatywę, druga bramka wisi na włosku, tymczasem pada wyrównanie. Aritz w dziecinny sposób traci piłkę i jeden z najlepszych napastników w lidze Revetria nie marnuje okazji 1:1. Wszystko zaczynamy od nowa. Z animuszem i sportową złością ruszamy na przeciwnika. Wystarczyło siedem minut, wściekły Pitu odbiera piłkę obrońcy i zamiast strzelać wykłada futbolówkę niepilnowanemu Ander’owi, który wjeżdża z nią do pustej bramki 2:1. Majstersztyk, cóż za przegląd sytuacji, kocham tego Pitu! Gra toczy się dalej, przeżywamy ciężkie chwile, ale na szczęście Suarez ma wyraźnie zwichrowany celownik. W 32 minucie przeprowadzamy akcję, która olśniewa kibiców. Po kilku dokładnych wymianach piłki w środku pola, Pitu wpada w pole karne i z pierwszej piłki, z powietrza, uderza w krótki róg tuż pod poprzeczką 3:1. Majstersztyk, biegnę ucałować go w czoło!

W drugiej części goście zaczynają być coraz niebezpieczniejsi, ale na szczęście Suarez wszystko marnuje. Patrzę na boiskowy zegar, damy radę, musimy! Czas biegnie i pracuje na naszą korzyść. Nie możemy tego przegrać, gwizdek sędziego, wygrywamy!

 

III liga – 34 kolejka

Durango[5] – Cultural Leonesa[7] 3:1 (3:1)

18’ – Ander 1:0

20’ – Revetria 1:1

27’ – Ander 2:1

32’ – Pitu 3:1

 

Widzów: 2938

Notes: Ostatnia prosta przed nami, niedługo zapodam kto z kim w czterech ostatnich kolejkach.

Odnośnik do komentarza

Na cztery kolejki przed końcem rozgrywek mieliśmy jeden punkt przewagi nad Burgos. Między nami miała się rozstrzygnąć walka o czwartą lokatę, dającą prawo gry w barażach o II ligę.

 

My:

W Lemona[13]

D Peralta[19]

W Burgos[5]

D Palamos[20]

 

Oni:

D C.D. Logrones[18]

W Gernika[16]

D Durango[4]

W Real Sociedad B[6]

 

Mecz z Lemoną był bardzo zacięty, jednak akcje podbramkowe można by było policzyć na palcach jednej ręki. Szybko objęliśmy prowadzenie po klasycznej akcji De Pedro – Pitu i wydawało się, że zdołamy podtrzymać zwycięską passę. Jednak tuż przed przerwą gospodarze wyrównali po rzucie wolnym i mecz zaczął się od nowa. W drugiej części praktycznie nic się nie działo i nasz pierwszy remis w tym sezonie stał się faktem.

 

III liga – 35 kolejka

Lemona[13] – Durango[4] 1:1 (1:1)

11’ – Pitu 0:1

45’ – Cartzen 1:1 rz.w.

 

Widzów: 1460

Notes: Burgos zremisował i utrzymaliśmy minimalną przewagę!

Odnośnik do komentarza

Zaglądnąłem do firmy, aby przed decydującymi meczami trochę się wyluzować. Jednak atmosfera daleka była od sielankowej, wszyscy spięci, gotowi, jakbym posłów podczas bardzo ważnego głosowania widział. Dobrze, że Profesor wrócił z urlopu wyluzowany, to mogłem do kogo gębę otworzyć. Chadzał sobie po korytarzu wypoczęty, opalony i pogryziony po szyi przez bliżej nieznane osoby płci pięknej. Dobrze, że z tego Mielna przed północą wyjechał, bo by go kojarzono z tym pensjonatem rozpusty, z tym środowiskiem zepsutym, a może nawet… o zgrozo… z samym Polsatem! A tak, przyjechał, zameldował się w robocie, podbił kartę w tej Brazylii i ma spokój. Nawiasem mówiąc i tak wszyscy wiemy, że go tam nie było… ;). Gabinet dyrektora był zamknięty i nikt nawet nie śmiał zbliżać się do jego drzwi. Ciekawskich skutecznie odstraszała kartka wisząca na klamce:

 

„ Nie mierzić mi tu gorole zafajdane,

bo wom moge piznonć!”

 

Hm… może lepiej będzie jak zostanie w tym GKS-ie przez jakiś czas nieświadomy i głuchy?

 

.....................

 

W ostatnim spotkaniu kontuzji doznał mój jedyny defensywny pomocnik Iker i miałem nie lada problem, kogo obsadzić na tej pozycji.

 

Peralta, 16 miejsce.

Inny wynik jak zwycięstwo nie wchodzi w rachubę.

De Pedro w miejsce Ikera…

 

Na początku meczu kontuzji doznał Pitu, ale go przetrzymałem całą pierwszą połowę. Źle dobrałem skład, De Pedro dusił się grając z tyłu, toteż nic dziwnego, że do szatni schodziliśmy z wynikiem 0:0.

W przerwie odważnie zmieniłem Pitu, nie ryzykując poważniejszej kontuzji, i wprowadziłem do gry młodego Aquilera. Do przodu przestawiłem również De Pedro i z lekkim niepokojem czekałem na rozwój wydarzeń. Na szczęście Aquilera po raz kolejny potwierdził, że można na niego liczyć i praktycznie sam wygrał nam mecz. Bramki padały z łatwością, a my byliśmy coraz bliżej baraży!

 

III liga – 36 kolejka

Durango[4] – Peralta[16] 4:0 (0:0)

47’ – Aquilera

60’ – Aquilera

77’ – Ander

90’+5’ – Hernaez

 

Widzów: 2875

Notes: Planowe zwycięstwo nasze i naszych bezpośrednich rywali. Wszystko rozstrzygnie się za tydzień w bezpośrednim pojedynku.

Odnośnik do komentarza

Postanowiłem zagrać uczciwie... :]

----------------------------------------

 

W dniu, w którym wszystko miało się wyjaśnić byłem dziwnie spokojny. Przecież nawet porażka dawała nam cień szansy na baraże, o których przed sezonem nawet nie śniliśmy. To oni musieli wygrać, za wszelką cenę, inny wynik był dla nich porażką, a nas stawiał w bardzo korzystnej sytuacji.

Wjechaliśmy przez bramę stadionu w Burgos na 1,5 godziny przed meczem. Jakiś porządkowy pokazał na palcach ile goli wbije nam miejscowa drużyna. Jeden z ochroniarzy nadepnął „niechcący” mojemu najlepszemu zawodnikowi Pitu na odcisk, w szatni z pryszniców, pomimo potwornego upału lała się tylko gorąca woda. Zrozumieliśmy, że chcą nas złamać, zrobią wszystko, aby ten mecz wygrać.

 

Burgos, 5 miejsce.

50:1.

Mecz o wszystko.

Wierzymy, że damy radę - bez walki się nie poddamy.

Nieosiągalne jest na wyciągnięcie ręki – do boju!

 

Respekt?

Tak czuliśmy respekt, ale świadomi swojej szansy wybiegliśmy na wrogi nam stadion bez jakiejkolwiek bojaźni. Rywale nas bynajmniej nie zlekceważyli. Patrzyli wprawdzie z wyższością i pogardą, ale i ciekawością zarazem, co też ten mały klubik robi w czołówce ligowej tabeli. Bali się, to widać było w ich oczach, presja ich paraliżowała, wiązała nogi, ale pomimo tego, lepsi od nas piłkarsko, przeważali na boisku. My nadrabialiśmy ambicją i ogromnym zaangażowaniem, bo co innego nam pozostało? Kilka bardzo groźnych akcji gospodarzy rozgrzało publikę, zaczynaliśmy pękać…

Odnośnik do komentarza

Nie nadążaliśmy, przeciwnicy z łatwością wychodzili na wolne pole i bezustannie stwarzali zagrożenie pod bramką Maguregi’ego. I stało się… Akcja prawą stroną rozerwała naszą obronę, a Lezaun w dogodnej sytuacji zachował zimną krew i pokonał mojego golkipera 1:0. Napór zelżał, po 45 minutach baraże znacznie się oddaliły.

Tempo meczu z pierwszej połowy wyraźnie nadwątliło siły naszemu przeciwnikowi, który nie atakował już z taką werwą, jak na początku meczu. My zmieniliśmy ustawienie na 4-1-4-1, szukałem najlepszego rozwiązania, miałem nadzieję… Graliśmy coraz lepiej, poczuliśmy szansę, zaczęliśmy atakować dwójką, trójką, piątką zawodników. Ander, człowiek w życiowej formie dopadł piłki na linii pola karnego, obrońca był wyraźnie spóźniony, wjechał z nią w kierunku bramki i przelobował bramkarza. Zerwaliśmy się z ławki, niepewność nie trwała długo. GOOOL!!! 1:1! Stadion ucichł, gospodarze stanęli, w ich oczach pojawiło się przerażenie. Ruszyli desperacko do ataku, jednak rozgrzany Maguregi, ostatni strażnik w naszym obozie, zamknął wrota do swej świątyni. Mogliśmy ich skontrować, dobić, brakło precyzji. W końcówce wiedziałem, że damy radę, pomimo chaotycznej obrony i wybijania piłki na oślep. Przeciwnik przestał wierzyć, pogodził się z klęską, spuścił głowę.

A my w doliczonym czasie, ramię w ramię ściśnięci w jednym szeregu czekaliśmy na gwizdek sędziego, który przybliżał nas do celu, do czegoś wyjątkowego, do marzeń o wyższej lidze. Marzeń? Nikt przed sezonem nie śmiał o tym pomyśleć, a teraz byliśmy tak blisko, teraz nie mamy odwrotu, musimy iść na całość, musimy iść do przodu! Koniec meczu, kibice w ciszy opuszczają trybuny, a my tańczymy z radości. Został jeszcze jeden mecz z ostatnim zespołem w tabeli, zdecydowanie najsłabszym… nie możemy się pomylić i zawieść naszych kibiców.

 

III liga – 37 kolejka

Burgos[5] – Durango[4] 1:1 (1:0)

15’ – Lezaun 1:0

55’ – Ander 1:1

 

Widzów:3272

Notes: Jeszcze kropka nad „i”, a potem baraże z najlepszymi…

Odnośnik do komentarza
Że tak profilaktycznie spytam - jaki browar lubisz? :-k

 

Edyta pyta czyś pełnoletni i prosi o dowodzik :>

 

Wprawdzie nie oczekuję zapłaty za swe skromne czyny, ale profilaktycznie się ustosunkuję:

Piję piwa z browarów Amber, Ciechan, Czarnków, Edi, Janów Lubelski, niektóre czeskie…

Nie piję, chyba, że mnie ktoś zmusi: Żywiec, Lech, Tyskie i im podobne koncernowe piwa.

Nie piję nawet gdyby mnie ktoś zmuszał: Carlsberg, Heineken, Peroni… :rotfl:;)

 

A jeśli chodzi o dowodzik to... Panie, ja w komunie wychowany :profesor:

------------------------------------------------------------------------------------

 

 

Zaczęliśmy intensywnie studiować regulamin rozgrywek, dyskutowaliśmy, kogo najlepiej wylosować, analizowaliśmy plan treningowy, który pozwoliłby podtrzymać formę podczas czerwcowych baraży, dmuchaliśmy w ten balon przez cały tydzień, zupełnie zapominając, że został nam jeszcze jeden, najważniejszy mecz.

 

Palamos, 20 miejsce.

Tylko 12:1.

No chłopcy, musicie wygrać!

Burgos w sobotę wygrał, nie było innego wyjścia…

 

Po 20 minutach gry zrozumiałem, że popełniliśmy kardynalny błąd, myśląc zapewne, iż słaby przeciwnik podda się bez walki i pozwoli nam wygrać na stojąco. Rywale byli lepsi, stworzyli dwie groźne sytuacje, tymczasem moi zawodnicy stali i czekali nie wiadomo na co? Jakimś cudem zdobyliśmy gola z niczego, po rzucie karnym, ale bynajmniej nie zmieniło to obrazu gry. Goście całkiem zasłużenie wyrównali po akcji środkiem pola i biernej postawie moich obrońców.

„Co robić? Co robić?”, zastanawiałem się w przerwie. Przecież nic się nie klei, mnożą się niecelne podania, presja wiąże im nogi?

- To o czym marzyliście przez cały tydzień ucieka, ulatnia się i może nigdy nie wróci. Zacznijcie grać w piłkę i wygrajcie ten mecz. Jeśli będzie inaczej to założę kaskietkę, wsiądę do samochodu, wyjadę przez bramę stadionu i nigdy mnie nie zobaczycie. Po tak wspaniałym sezonie nie będę w stanie przeżyć porażki w ostatnim meczu…

Wyszedłem z szatni na długo przed gwizdkiem sędziego. Za Ibai’a wszedł Conde, a na drugą część wybiegła zupełnie inna drużyna.

Wystarczyło trzy minuty, aby niezawodny Pitu podwyższył wynik, który dawał nam przepustkę do dalszych gier. Po kolejnych dziesięciu mogliśmy się już cieszyć, ponieważ nasz najlepszy strzelec po raz drugi umieścił piłkę w siatce, a ja pozwoliłem mu zejść z boiska przy ogromnej owacji wypełnionych trybun. Jego zmiennik Aquilera nie chciał być gorszy i kapitalnym strzałem z pierwszej piłki przypieczętował nasze zwycięstwo.

 

III liga – 38 kolejka

Durango[4] – Palamos[20] 4:1 (1:1)

36’ – Iker 1:0 rz.k

42’ – Suarez 1:1

48’ – Pitu 2:1

58’ – Pitu 3:1

77’ – Aquilera 4:1

 

Widzów: 2873

Notes: Sezon marzenie! Kto się spodziewał, że będziemy tak wysoko? Teraz nie mamy nic do stracenia…

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...