Skocz do zawartości

Już za kilka lat wstąpimy do elity...


Tuvar

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze spotkanie w 2 rundzie Pucharu UEFA z zespołem CSKA Sofia rozegramy przed własną publicznością. Nie jest to zbyt komfortowa sytuacja. Gdybyśmy dwumecz z Bułgarami zaczęli na wyjeździe, to bylibyśmy w lepszej sytuacji. Wtedy przykładową porażkę moglibyśmy odrobić we Wrocławiu, a tak musimy liczyć na własną skuteczność i wypracowanie sobie jak najlepszej sytuacji przed rewanżem. Zaczęło się zgodnie z zapowiedziami ekspertów. Rywale szybko sprowadzili nas do parteru i osiągnęli mocną przewagę, którą błyskawicznie udokumentowali bramkami. W 6. minucie z linii pola karnego dośrodkował Rusev a piłkę głową do bramki skierował Nenov. Rozkojarzeni graliśmy zdecydowanie gorzej niż się spodziewałem. Kopaliśmy piłkę bez sensu i zaowocowało to stratą drugiej bramki. Piłkę z lewego skrzydła otrzymał Nenov i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Z ławki rezerwowej poszły "ostre słowa krytyki". Przykro było patrzeć, gdy drużyna w taki sposób traciła szansę na zwycięstwo. Na szczęście w porę przebudził się Ulatowski i mocnym strzałem z 25-metrów zmniejszył wynik meczu.

W szatni powiedziałem jasno:

 

- Chłopaki, co wy wyprawiacie? Chcecie to wszystko spieprzyć?! Po jasną cholerę wygrywaliście Puchar Polski, skoro teraz gracie jak ostatnie patałachy? Jeśli macie zamiar nadal grać w ten sposób, to sobie możemy odpuścić i w ogóle nie wychodzić na drugą połowę.

 

Druga połowa mnie zaciekawiła, to fakt. Od pierwszych chwil rzuciliśmy się na przyjezdnych, niekiedy zamykając ich nawet we własnym polu karnym. Taka dobra gra mogła się wiązać z drobnymi korektami w składzie. Na drugą połowę nie wyszedł Łudziński, którego miejsce na boisku zajął Tomasz Moskal. To właśnie 33-letni napastnik odmienił losy meczu. W 60. minucie po ciekawej akcji na dośrodkowanie z lewego skrzydła zdecydował się Molosh. Białorusin zagrał futbolówkę idealnie na głowę Moskala, a ten bez problemu zdobył bramkę wyrównującą. Kibice szybko uwierzyli, że jesteśmy w stanie jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść, a ich spontaniczny doping dodawał nam skrzydeł. W 85. minucie mieliśmy kolejne dośrodkowanie. Tym razem z piłką minął się Ulatowski, a sędzia... podyktował rzut karny! Co prawda ta decyzja była mocno kontrowersyjna, ale nie zamierzałem teraz o tym myśleć. Do piłki podszedł nieomylny dotychczas Dudek. Zła taktyka strzału spowodowała, że bramkarz obronił jedenastkę, ale błyskawicznie do "wyplutej" piłki doszedł Sacha i atomowym uderzeniem z najbliższej odległości dał nam wymarzone prowadzenie. Spotkanie powoli dobiegało końca, a ja mogłem już powoli przyjmować gratulacje. Niestety, zbyt szybko. W doliczonym czasie gry mocny strzał z dystansu obronił Ptak. Wysiłki naszego golkipera zmarnował Kiciński, który zamiast wybić piłkę przewrócił się. Piłka zatrzymała się w polu bramkowym naszej drużyny, a do niej dopadł Sheytanov i skierował piłkę do pustej bramki. Myślałem, że trafi mnie szlag na miejscu. Moją wściekłość udało się załagodzić Moskalowi. Rezerwowy napastnik uderzył z 16-metra obok słupka i zdobył bramkę. Zwyciężamy po zaciętym boju, pełnym emocji. Szkoda tylu straconych bramek, szkoda tylu błędów. W meczu rewanżowym musimy zagrać zdecydowanie lepiej, jeśli marzymy o awansie do kolejnej rundy.

 

Puchar UEFA, 2 rnd kwalifikacyjna [1/2]

14.08.2008; Oporowska, Wrocław

widzów: 8241

 

Ptak - Szyndrowski, Kiciński, Wołczek, Molosh - Mikołajczak (65' Sacha), Szewczyk, Dudek, Gancarczyk - Ulatowski, Łudziński (45' Moskal)

 

[POL] Śląsk Wrocław - [bUL] CSKA Sofia 4:3 [ulatowski 36', Moskal 60', 90', Sacha 85' - Nenov 6', 19', Sheytanov 90']

MoM: Tomasz Moskal (N; Śląsk Wrocław) 8

Odnośnik do komentarza

Rosjan pisze się chyba z wielkiej litery, ale niech lepiej diego się wypowie

 

Na zakończenie 4. kolejki podejmowaliśmy Legię Warszawa. Zespół ze stolicy gra na razie fatalnie. Jedno zwycięstwo, dwie porażki i zaledwie 11. pozycja w lidze. Mimo tego wszyscy uważali, że dostaniemy mocne lanie i z płaczem wrócimy do Wrocławia. Po raz kolejny zabrakło miejsca dla Kicińskiego, który jest wyraźnie słabszy fizycznie od reszty zespołu. Na stadionie pojawiło się blisko 8. tysięcy kibiców, którzy w ramach protestu przez większość spotkania milczeli, lub swoje emocje wyrażali w inny, niezbyt cenzuralny sposób. My liczyliśmy na Mikołajczaka. Ten zawodnik reprezentował nasze barwy w poprzednim sezonie i to właśnie ten zawodnik przybył do naszego klubu ze stołecznej drużyny. Nie zawiedliśmy się. W 19. minucie spotkania lewym skrzydłem w pole karne przedarł się Sacha. Minął dwóch rywali i genialnie wyłożył piłkę wychodzącemu Mikołajczakowi, a ten strzałem po ziemi, przy słupku zdobył gola. Bacznym okiem spoglądałem na grę Dudka. Sebastian zmienił się nie do poznania. Na początku dał mi do zrozumienia, że nie posiada wystarczających umiejętności, aby być mocnym punktem naszej drużyny. Teraz fenomenalnie rządził naszą drugą linią i dobrze rozumiał się z grającym u jego boku... Ulatowskim. W 20. minucie stworzyliśmy realne zagrożenie pod bramką Gostomskiego. Młody bramkarz gospodarzy źle obliczył tor lotu po uderzeniu Łudzińskiego i w ostatniej chwili przerzucił piłkę nad poprzeczką. W kolejnych sekundach emocji nie brakowało. Najpierw gorąco się zrobiło pod naszą bramką, ale uderzenie jednego z Legionistów z łatwością obronił Ptak. Chwilę później od utraty bramki uratował nas cud. Roger pobiegł w kierunku naszej bramki ile miał sił w nogach. Pod naszym polem karnym zdecydował się wystawić piłkę do niekrytego Chinyamy, a strzał piłkarza z Zimbabwe o kilkanaście centymetrów minął nasz słupek. Zabawna sytuacja miała miejsce w 28. minucie. Piłkę w pole karne centrował Molosh. Błyskawicznie piłkę wypiąstkował Gostomski, a ta zrobiła łuk i... wpadła do bramki! Wielka sensacja na Łazienkowskiej. Ustawieni na grę z kontrataku prowadzimy 2:0 z najlepszą drużyną w Warszawie. Gospodarze nie zamierzali się poddawać bez walki. Szybko pod naszą bramkę przenosił się Roger, ale miał spore problemy z wykończeniem zapoczątkowanych przez siebie akcji. Stuprocentową okazję w 63. minucie miał Chinyama, ale tylko w sobie znany sposób prawdziwym talentem cyrkowym popisał się Ptak i niezwykle ofiarną interwencją wygrał pojedynek z czarnoskórym napastnikiem. Wielka sensacja stała się faktem. Wygrywamy, chociaż prawdę mówiąc nie rozegraliśmy bajecznego spotkania.

 

Orange Ekstraklasa [4/30]

17.08.2008; Łazienkowska, Warszawa

widzów: 7951

 

Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk, Telichowski (71' Pokorny), Molosh - Mikołajczak, Dudek, Ulatowski, Sacha - Łudziński (45' Gancarczyk), Moskal (60' Kiciński)

 

[11] Legia Warszawa - [1] Śląsk Wrocław 0:2 (0:2) [Mikołajczak 19', Gostomski sam. 28']

MoM: Radosław Mikołajczak (P PŚ; Śląsk Wrocław) 8

Odnośnik do komentarza

Nasze apetyty po zwycięstwie z Legią znacznie wzrosły. Od tego momentu nasi kibice liczyli na zniszczenie każdego rywala, który będzie miał zamiar stanąć nam na przeszkodzie w walce o najwyższe cele. Na Oporowską przybyła ósma siła Orange Ekstraklasy - Górnik Zabrze. Przyjezdni w poprzedniej kolejce zostali wręcz zgnieceni (0:5 z Bełchatowem), lecz mimo tego byli dobrą, poukładaną drużyną, którą stać na naprawdę wiele. Spotkanie to określono mianem pojedynku snajperów. W naszych szeregach z łatwością bramki zdobywa Krzysztof Ulatowski, a u gości odpowiedzialnym za zdobywanie bramek jest Dawid Jarka. Spotkanie lepiej rozpoczął ten drugi. Już w 6. minucie spotkania mogliśmy przegrywać. Po dobrym dośrodkowaniu Truszczyńskiego do piłki wyskoczył Jarka, a piłka po jego uderzenie nieznacznie minęło naszą poprzeczkę. Później wszystko zaczęło się sypać. W tej samej minucie boisko opuścił Mikołajczak, a dziesięć minut później jego los podzielił Sebastian Dudek. Mimo poważnych ubytków w składzie, powoli zaczęliśmy przeważać. W 30. minucie spotkania piłkę wywalczył wprowadzony Witkowski, ładnym balansem ciała zgubił atakującego go zawodnika i podał piłkę do przodu. Tam główkowy pojedynek z Bajiciem wygrał Ulatowski i strącił futbolówkę w kierunku Łudzińskiego. Przemek uderzył z pierwszej piłki, dwa metry obok słupka. W ostatnich sekundach pierwszej części spotkania na niespodziewaną akcję zdecydował się Gancarczyk, który przedarł się przez obronę, a następnie wyłożył piłkę do Ulatowskiego. Ten zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, przez co obrońcy bez problemu wybili piłkę jak najdalej od siebie. Po przerwie przebieg meczu nie uległ zmianie. Zabrzanie atakowali sporadycznie, a na dodatek mieli ogromne problemy z zakończeniem, stworzonych przez siebie sytuacji, strzałem. W 59. minucie trener Ryszard Wieczorek na plac gry posłał dwóch piłkarzy grających na codzień w MESA - Kamil Łysiak i Dawid Gajewski mieli za zadanie rozruszać swoją drużynę w ofensywie. Wyszło im to doskonale. 5. minut po wejściu na boisko długą piłkę od własnego bramkarza otrzymał Łysiak i na pełnej prędkości najpierw minął Kicińskiego, a później potężnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Ptaka. Wyrównać próbowaliśmy wielokrotnie, ale w każdej sytuacji spotykał nas znajomy problem - brak skuteczności. Dopiero w 82. minucie wyrównaliśmy. W polu karnym brutalnie potraktowany został Witkowski. Sędzia bez wahania wskazał na rzut karny, a bramkę po strzale z jedenastu metrów zdobył Ulatowski. Wierzyłem, że uda nam się dowieźć ten wynik do końca, ale się przeliczyłem. Gra toczyła się głównie w środku pola i rzadko kiedy któraś z drużyn decydowała się na przeprowadzenie akcji. W 90. minucie spełnił się czarny scenariusz. Fatalny kiks w tej sytuacji popełnił Wołczek, dzięki temu piłkę dostał Gajewski i strzałem po ziemi zapewnił swojej drużynie komplet punktów. Większość naszych graczy była załamana, a ja nie mogłem pojąć jednej rzeczy: Jak to jest, że wchodzi dwóch gówniarzy, oddaje po jednym strzale i zapewniają swojej drużynie zwycięstwo?

 

Orange Ekstraklasa [5/30]

23.08.2008; Oporowska, Wrocław

widzów: 5847

 

Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk (45' Wołczek), Kiciński, Molosh - Mikołajczak (6' Sacha), Dudek (16' Witkowski), Szewczyk, Gancarczyk - Ulatowski, Łudziński

 

[1] Śląsk Wrocław - [8] Górnik Zabrze 1:2 (0:0) [ulatowski kar. 82' - Łysiak 64', Gajewski 90']

MoM: Krzysztof Szewczyk (DP; Śląsk Wrocław) 8

Odnośnik do komentarza
a ja nie mogłem pojąć jednej rzeczy: Jak to jest, że wchodzi dwóch gówniarzy, oddaje po jednym strzale i zapewniają swojej drużynie zwycięstwo?

Loteria... Tak to niestety bywa. A co powiedziałeś swoim piłkarzom podczas rozmów motywacyjnych na początku meczu i w przerwie?

Odnośnik do komentarza
- Chłopaki, co wy wyprawiacie? Chcecie to wszystko spieprzyć?! Po jasną cholerę wygrywaliście Puchar UEFA, skoro teraz gracie jak ostatnie patałachy?

 

 

 

To Ja sie tez czepne :) Kiedy zdobyles P.UEFA bo chyba to przegapilem :) A tak pozatym to gratki i :kutgw:

Poprawiłem to już wcześniej, ale korzystając z przeglądarki IE wyskakują mi ciągle błędy na forum. Poprawiłem kolejny raz i mam nadzieję, że już działa poprawnie.

Odnośnik do komentarza

Spotkanie z Górnikiem mimo porażki było bardzo ważne dla Krzysztofa Ulatowskiego, który z 57. trafieniami został najlepszym strzelcem klubu w historii i o jedną bramkę wyprzedził byłego szkoleniowca Śląska, Ryszarda Tarasiewicza.

 

Rewanżowe spotkanie z CSKA Sofia w gruncie rzeczy nie miało dla nas zbyt wielkiego znaczenia. Liczyłem przede wszystkim na ambitną grę swojej drużyny i walki o każdy centymetr boiska. Prawdę mówiąc wolałbym przegrać po zaciętym boju z Bułgarami, niż w kolejnej rundzie zostać zmieciony w pył przez jakąś ekipę z europejskiej czołówki. Nastawieni na grę z kontrataku liczyliśmy na błędy gospodarzy, które moglibyśmy wykorzystać. Prawdziwe emocje rozpoczęły się po kwadransie gry. Z autu piłkę wyrzucił Szyndrowski. Tę przejął Witkowski i z 40-metrów idealnie dośrodkował na głowę Gancarczyka, którego strzał pod poprzeczkę był nie do obrony. Przewaga dwóch bramek wydawała się na tyle bezpieczna, że zawodnicy zaczęli grać coraz swobodniej. I to się zemściło. W 27. minucie niewybaczalny błąd popełnił Telichowski. Błażej, ustawiony na środku defensywy, minął się z piłką, przez co na czystą pozycję wyszedł Nenov i doprowadził do wyrównania. Z lekko zmodyfikowaną taktyką rozpoczęliśmy drugą połowę. Od tego momentu mieliśmy zagrać zdecydowanie szybciej i agresywniej pod bramką rywala. Na boisku wyglądało to całkiem fajnie. Z kolejnymi minutami nasza przewaga była coraz bardziej widoczna, aż udało nam się ją udokumentować bramką. Bezpańską piłkę w polu karnym przejął Ulatowski. Zamiast strzelać postanowił ośmieszyć obrońcę rywali i wystawić piłkę Łudzińskiemu, a ten stojąc dwa metry od linii bramkowej bez problemu zdobył gola. Cieszy postawa Witkowskiego, który miał dwie, dobre okazje do strzelenia bramki. Najpierw jego mocne uderzenie sparował na rzut rożny bramkarz, a chwilę później Bułgarskiego golkipera przed utratą bramki uratował słupek. Nasze prowadzenie nie odebrało chęci do gry wicemistrzom Bułgarii. W doliczonym czasie gry Nenov oddał trzy strzały (!!), z czego dwa z linii bramkowej. Dobrze w tej sytuacji spisał się Ptak w znakomity sposób ciałem zasłaniając własną bramkę. Jego ofiarność została nagrodzona - gramy dalej!!

 

Puchar UEFA, 2 rnd kwalifikacyjna [2/2]

28.08.2008; stadion im. Armii Bułgarskiej, Sofia

widzów: 4993

 

Ptak - Szyndrowski, Kiciński, Telichowski, Molosh - Sacha (52' Moskal), Witkowski, Szewczyk, Gancarczyk - Łudziński (79' Wołczek), Ulatowski

 

[bUL] CSKA Sofia - [POL] Śląsk Wrocław 1:2 (1:1) [Nenov 27' - Gancarczyk 15', Łudziński 72']

MoM: Janusz Gancarczyk (OP L; Śląsk Wrocław) 8

Odnośnik do komentarza

Prawdę mówiąc, to chciałbym ściągnąć kogoś z zagranicy, ale nikt nie chce przejść do Śląska (jeśli nie liczyć dwóch, czy trzech 38-letnich Brazylijczyków).

 

31. sierpnia to ostatni dzwonek dla menedżerów, którzy chcą jeszcze wzmocnić swój skład. Ja należę do tej grupy. O 9. rano wysłałem ofertę do Bełchatowa. Chciałem pozyskać młodego Jakuba Fetera. Szybka odpowiedź ze strony właścicieli GKS-u mocno mnie rozbawiła. Nie dość, że chcieli ogromną sumę pieniędzy (€ 150 tys.) to na dodatek chcieli Przemka Łudzińskiego. Wysłałem lekko zmodyfikowaną ofertę i czekam na odpowiedź.

 

Dziwnie wygląda sprawa sprzedaży. Po udanym początku sezonu o Krzyśka Ulatowskiego. Najnowszą ofertę wysłał do nas Lech Poznań, który oferuje za niego ok. € 700 tysięcy euro. Suma, chociaż niezła, to znacznie mniejsza od wartości zawodnika. Czekamy na € 400-500 tysięcy więcej.

 

Doczekaliśmy się również dwóch losowań. Pierwsze odbyło się w Warszawie, gdzie naszym przeciwnikiem w ramach 2. rundy Pucharu Polski będzie Odra Opole. Osobiście przybyłem do Paryża. Tam z kolei mieliśmy poznać przeciwnika w 3. rundzie kwalifikacyjnej Pucharu UEFA. Tym razem los okazał się dla nas o wiele mniej łaskawy. Michel Platini wylosował dla nas... Lazio Rzym. Wydaje mi się, że to koniec naszych marzeń o fazie grupowej Pucharu UEFA.

 

Sierpień 2008

 

Bilans spotkań: 5-1-0, bramki: 13:7

Ekstraklasa: 2 [-1] 9 pkt.

Puchar Polski: 2 rnd. [vs. Odra Opole -:-]

Puchar Ekstraklasy: -

Superpuchar Polski: zwycięstwo [vs. Lech Poznań 4:2]

Puchar UEFA: 1 rnd. eliminacyjna [vs. Lazio Rzym -:-, -:-]

Finanse: € 1.05 mln (+44.96 tys)

Budżet transferowy: € 1.12 mln

Nagrody: Tomasz Tuvar (Manager Miesiąca)

 

Transfery (kraj):

1. Mariusz Zganiacz (Korona Kielce) -> Łucz € 1.8 mln

2. Kamil Witkowski (Cracovia) -> Korona Kielce € 1.8 mln

3. Dawid Plizga (Zagłębie Lubin) -> Austria Wiedeń € 925 tys.

 

Transfery (zagranica):

1. David Villa (Valencia) -> Juventus) € 46.5 mln

2. Lucho Gonzalez (Werder Brema[/n] -> Real Madryt € 32.5 mln

3. Maxi Rodriquez (Atletico Madryt) -> Man Utd € 25.5 mln

 

Ligi europejskie:

Anglia: Man Utd [+1]

Belgia: Club Brugge [+0]

Francja: AS Saint-Etienne [+1]

Grecja: Larisa [+2]

Hiszpania: Getafe [+0]

Holandia: PSV [+3]

Niemcy: Werder Brema [+0]

Polska: Górnik [+1]

Portugalia: Sporting CP [+2]

Rosja: CSKA [+20]

Szkocja: Rangers [+5]

Włochy [+3]

 

Mecze reprezentacji Polski: brak

 

Ranking światowy:

1. [+0] Anglia 1877, 2. [+0] Włochy 1745, 3. [+0] Argentyna 1715 | 59. [+0] Polska 576

Odnośnik do komentarza

Oj powodzenia będzie nam potrzebne

 

O północy dobiliśmy kolejny transfer. Po nieudanej przygodzie z GKS-em Bełchatów, na bezrobociu wylądował Artur Chałas. Zdolny obrońca z pocałowaniem ręki przyjął propozycję 4-letniego kontraktu i od dziś jest jednym z naszych piłkarzy. Los chciał, że akurat 1. września czekało nas spotkanie z... GKS Bełchatów.

 

Przez pierwszą połowę to gospodarze konstruowali akcję, a jedynie dobra postawa Aleksandra Ptaka chroniła nas przed utratą bramki. Nasz zespół przez całe 45. minut skonstruował tylko cztery akcje, z czego dwie zakończyły się celnym strzałem. Najpierw z narożnika pola karnego ładnie uderzył Sacha, a chwilę później mocny strzał Ulatowskiego cudem obronił Sapela. Jeszcze przed przerwą musiałem zmienić Łudzińskiego, który po jednym z ostrych starć nabawił się kontuzji i nie był w stanie kontynuować gry. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Bełchatów atakował z pasją, ale za nic nie byli w stanie zdobyć bramki. My ograniczaliśmy się do kontrataków, które ostatnimi czasy stały się naszą domeną. Jedna z koronkowych akcji mogła zapewnić nam zwycięstwo. Ładnie spod nóg obrońcy piłkę wyłuskał Sacha, zagrał prostopadłą piłkę do Ulatowskiego, a ten z ostrego kąta zdecydował się na strzał. Piłka uderzyła w słupek i spoczęła w rękawicach golkipera. Zmarnowana sytuacja mogła się na nas zemścić w ostatniej minucie spotkania. Ładnie obronie urwał się Costly i mocno uderzył na bramkę, a Ptak efektowną robinsonadą przerzucił piłkę nad poprzeczką. Ogólnie rzecz ujmując, to w spotkaniu mieliśmy emocje, szkoda że zabrakło goli.

 

Orange Ekstraklasa [6/30]

01.09.2008; stadion przy ul. Sportowej, Bełchatów

widzów: 4940

 

Ptak - Szyndrowski, Kiciński (85' Wołczek), Molosh (90' Pokorny), Telichowski - Sacha, Szewczyk, Ulatowski, Gancarczrczyk - Łudziński (37' Kaźmierczak), Moskal

 

[6] GKS Bełchatów - [2] Śląsk Wrocław 0:0 (0:0)

MoM: Jhoel Herrera (O/WO PL; GKS Bełchatów) - 8

Odnośnik do komentarza

Odbyło się losowanie fazy grupowej Pucharu Ekstraklasy. O awans do fazy pucharowej będziemy walczyć z Koroną Kielce, Groclinem i Górnikiem Zabrze.

 

Kilkanaście dni przerwy wykorzystaliśmy na trenowanie niektórych elementów gry. Mój asystent z kilkoma pomocnikami miał za zadanie pomóc drużynie odzyskać dawną skuteczność. Leżała również technika gry. W poprzednim sezonie byliśmy zespołem najładniej grającym na zapleczu ekstraklasy. Kibice głównie fascynowali się efektownymi dryblingami naszych graczy. Teraz tego nie ma, przez co nasi kibice czesto narzekają na styl gry Śląska.

 

12. września czekała nas podróż do Białegostoku, aby zmierzyć się z tamtejszą Jagiellonią. Piłkarze prowadzeni przez Artura Płatka w lidze zajmują 10. miejsce, stąd trudno się dziwić, że byliśmy uważani za faworytów. Gra długo toczyła się na połowie gospodarzy, jednak mimo to nie mogliśmy pokonać Czaplińskiego, który bronił jak w transie. Młody golkiper nie bał się wychodzić do piłki, często ubiegał naszych zawodników. Nasza przewaga była niepodważalna. Jedynym zawodnikiem Jagi, który czasem nękał nas swoimi strzałami był Bruno Coutinho. Najgroźniejszą akcję w pierwszej połowie stworzył sobie Sacha, gdy po długim rajdzie próbował przelobować bramkarza, ale piłka o centymetry minęła poprzeczkę. W przerwie zmieniłem zmęczonego Mikołajczaka, a jego miejsce na boisku zajął Witkowski. Nasza przewaga wzrosła jeszcze bardziej. Co kilka sekund sunęliśmy z kolejnymi akcjami, które powinny zakończyć się chociaż celnym strzałem. Na prowadzenie wyszliśmy w 59. minucie. W pole karne mocno dośrodkował Witkowski, a tam powalony przez obrońców został Ulatowski. Sędzia wskazał na rzut karny, a bramkę po strzale z jedenastu metrów zdobył Dmitry Molosh. Zdobyta bramka nas podbudowała. Od czasu strzelenia bramki tworzyliśmy bardziej pomysłowe akcje. Gdy spotkanie zbliżało się do końca, błąd popełniła obrona Jagielloni. Nawotczyński zagrał piłkę do Czaplińskiego, a ubiegł go... Ulatowski, który minął go na pełnej prędkości i posłał piłkę do pustej bramki. W tym momencie stadion zamilkł. Podłamanych kibiców Jagi dobił Witkowski. Rezerwowy pomocnik otrzymał piłkę w polu karnym i strzałem z woleja ustalił wynik meczu. Wygrywamy wysoko i w dobrym stylu. Wygląda to dobrze, zwłaszcza że zbliża się dwumecz z wiceliderem Serie A - Lazio.

 

Orange Ekstraklasa [7/30]

12.09.2008; stadion przy ul. Słonecznej, Białystok

widzów: 6399

 

Ptak - Szyndrowski, Kowalczyk, Telichowski, Molosh - Sacha, Szewczyk, Mikołajczak (45' Witkowski), Gancarczyk (90' Wołczek) - Łudziński (76' Gregorek), Ulatowski

[10] Jagiellonia Białystok - [2] Śląsk Wrocław 0:3 (0:0) [Molosh kar. 59', Ulatowski 88', Witkowski 90']

MoM: Dmitry Molosh (O LŚ, WO L; Śląsk Wrocław) - 8

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...