Skocz do zawartości

z0nk

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    4 311
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez z0nk

  1. z0nk

    Highway to heaven

    Wizyta w Elche miała być odpoczynkiem po stresie w Londynie. Naturalnie skoro to piszę, oznacza to, że było wręcz przeciwnie. Bijący się o utrzymanie beniaminek dzielnie walczył o bezcenny punkt chociaż. Głównie dzięki nam, ale to oczywiste. Od początku brakowało nam dokładności. Podania często trafiały w próżnię lub do rywali, chociaż ciężko tu winić głównego architekta Virgili (PŚ). Młody Hiszpan grał dobrze, ale z przodu brakowało nam ruchu. Do tego stopnia, że w 21. minucie po podaniu Draxlera (PL) to Oriol Castro (OL) był w polu karnym i mocnym strzałem po ziemi dał nam prowadzenie. Powinno być łatwiej prowadząc prawda? Otóż Elche rzuciło się na nas efektywniej niż kilka dni temu Arsenal. Kompletnie nas zdominowali, a ja patrzyłem na to co się dzieje nie wierząc własnym oczom. Gola nie straciliśmy jednak aż do 54. minuty. Motor napędowy rywali Juan Carlos Ibanez (PŚ) podał do Mateo (NŚ), a ten prostym zwodem minął Monedero (OŚ). Strzał w sam róg bramki i mamy remis. Gospodarze trochę odpuścili zachwyceni wynikiem. I prawie dowieźli remis do końca. Na szczęście nieźle spisywał się tego wieczoru Draxler, który widząc u naszych napastników pacyfistyczne odruchy podał na drugi koniec pola karnego. Tam czekał Roussel (PP), który półwolejem prawie zerwał siatkę. Rzutem na taśmę wygrywamy z broniącym się o utrzymanie beniaminkiem. Dla Roussela to był 150. mecz w karierze. Wyścigu o mistrza nie wytrzymuje ekipa Zidane. [8] Sevilla 1-0 Real Madryt [2] Mamy już 5 punktów przewagi!
  2. z0nk

    Highway to heaven

    Jak to mówią byłem paskudnie 'zesrany' przed wizytą w Londynie. Kanonierzy to czołówka Europy, a u siebie są jeszcze groźniejsi. Przecież na Camp Nou, gdyby mecz trwał z 15 minut dłużej mogliśmy nawet przegrać. Nasi rywale od początku rzucili się na nas, liczac pewnie, że szybko zdobyty przez nich gol nas załamie. Cel zdobycia bramki zrealizowali w 7. minucie. Embolo (NŚ) odegrał do Shaqiriego (OPŚ), a ten przy kompletnym zagubieniu się Hummelsa (OŚ) spokojnie przymierzył i zdobył gola na 1-0! Wiązanki posypały się w stronę mych zawodników. Gol podziałał jak płachta na byka i ruszyliśmy 'na pełnej piździe'. W 23. minucie Lewandowski (NŚ) odegrał do Neymara (OPL), a nasz kapitan wyrównał. Oczywiście przy takim wyniku nadal odpadaliśmy. 120 sekund później Lewandowski zmarnował stuprocentową okazję i dobitkę na pustą bramkę. Zacząłem się martwić, że to nie jego dzień, ale w 30. minucie po podaniu Neymara Lewy stanął sam na sam ze Szczęsnym (BR) i pewnie go pokonał. W drugiej połowie nieznaczną przewagę mieli gospodarze, ale tylko Hummels, a potem zmieniający go Monedero (OŚ) nie radził sobie w defensywie. Jonny (OP), Babarogic (OŚ) i Riedewald (OL) byli ścianą nie do przejścia. Szkoda, że Lewandowski marnował okazje na potęgę. Aż kwadrans przed końcem spotkania Valentin Vada (OPŚ) urwał się rywalowi. Odegrał do Lewego, a ten tym razem pewnie huknął dając nam prowadzenie 3-1! Przy dobrej grze obrony byłem prawie spokojny. Prawie! Arsenal to potęga i nawet dobra defensywa sprawiała, że czasem musiał interweniować ter Stegen (BR). A był on równie stabilny w swej grze niczym chorągiewka wystawiona na działanie huraganu. I tak w 87. minucie Fossum (PŚ) uderzył z 20 metrów. Nie był to strzał mocny, ani trudny, a jednak nasz bramkarz wpuścił go fundując nam nerwówkę. No dobra nie zafundował jej. Iver Fossum tak się ucieszył, że wyrywając piłkę ter Stegenowi, aby jak najszybciej zacząć grę przewrócił go. A nasz bramkarz przyaktorzył, jaka to krzywda mu się nie stała i rywal dostał żółtą kartkę. Ale to była jego druga kara tego dnia więc wyleciał z boiska. Wygrywamy 3-2, ale z taką grą to ja mogę nie przeżyć półfinału. Pozostałe ćwierćfinały: Chelsea Londyn 4-1 (6-2) Hutnik Kraków Leverkusen 1-1d (1-2) PSG Manchester City 0-1 (0-2) Manchester United Pary półfinałowe: PSG vs Chelsea Londyn Manchester United vs FC Barcelona Nasz rywal w ostatnich 10 latach 2 razy był mistrzem Anglii, 3 razy wicemistrzem. 2 lata temu wygrali Ligę Mistrzów z Man City w finale, a sezon temu odpadli w półfinale.
  3. Zaraz plus i minus CK2 przy wszelkich wschodnich najeźdźcach podobnei czasem ratowałem swój tyłek jak i podobnie uratowałem niedawno tyłek w równlegle opisywanej modzie na sukces ;P Ale najważniejsze to: Poland strong! Znaczy dopóki wasale się nie wk... i nie uznają, że kobieta na tronie to za wiele ;] jestem prawie gotów założyć się, że jak oni ruszą to i koledzy ze wschodu znowu ruszą ^^
  4. Nie mogę. Primogenitura i mam szczęście, że w przypadku braku syna to córka może dziedziczyć. Niefart, że jedyny syn był chorobliwy i zmarł, a pierwsza córka to debilka ^^ każda kolejna nadaje się lepiej liczę, że mimo raka Konstatina pożyje, aż druga córka dorośnie i zabije starszą siostrę. Sam bym to zrobił, ale nie mogę zabić swego dziecka. A dwa bawiąc się w roleplay nie zrobiłbym tego i tak
  5. Odcinek 7 - Gdzie facet nie może, tam kobieta pomoże Konstantina nie miała za wiele szczęścia w życiu. Najpierw musiała wyeliminować swojego tępego braciszka, a potem plan osłabienia wielkiego Bizancjum był bliski zakończenia się klęską. Do tego jej syn, mający ledwie roczek Alexander umiera. Jego słabe zdrowie sprawiło, że nie pociągnął długo. Znowu następczynią tronu została siostra księżnej - Maria. Ta osiągnęła pełnoletniość 16.08.860 roku, ale nie miała wielkich szans na dzieci. To sprawka jej genetycznych wad (-30%), przewlekłych bólów brzucha (-10%) i efekt edukacji, który sprawił, że była cnotliwą kobietą (-15%). Mimo tego Konstantina, która kochała swą siostrę znalazła jej męża, który dawał szanse, że swoją lubieżnością przezwycięży te trudy. Ponadto, aby zachować trochę więcej Burakodopulosów skontaktowała się z kuzynem Januszosem, będący synem Nikolaosa znanego z tego, że jego ojciec Januszos Wielki nie miał dla niego żadnych pożytecznych zadań. Ten też kuzyn dostał za żonę przyjaciółkę księżnej Theodosię. Wiadomo, gdy przestanie on być potrzebny, z psiapsią łatwiej go wyeliminować. 13.03.861 wybuchła kolejna epidemia i znów Korynt zamknął swe bramy, jak praktycznie cała Grecja. I znowu droga do Aten się utrudniła. Śmierć syna, epidemie i ogólny niefart sprawił, że mąż księżnej Antiochos zmarł nękany depresją. Prawdę mówiąc Konstatina miała dość niemrawego mężczyzny i szybko znalazła kolejnego kandydata licząc, że ten da jej zdrowego syna. Miesiąc później duxem został więc Phokas, bardzo dobry dowódca, ale nie mający żadnego znaczenia w swej rodzinie. Kosztowało to trochę prestiżu naszą władczynię, ale warto było. W ledwie miesiąc doprowadził swą żonę do stanu błogosławionego. 16.05.863 rodzi się Emilia. Problem? Jest imbecylem. Kompletnym debilem. A więc Konstantina bardzo liczyła, że powije ponownie chłopaka. Szybko o tym zapomniała, gdyż poród okazał się ciężki, zapewne tępa córka nie wiedziała, że czas się urodzić i księżna wylądowała w łóżku. Gorączki, męczyły ją prawie miesiąc, ale nadworny lekarz Chritophoros nie potrafił wyeliminować zatrucia. 13.07.864 epidemia opuściła Achaję i otwarto ponownie bramy koryntu po ponad 3 latach! Miesiąc później wysiłki Christophorosa dały efekt i zdołał wyleczyć władczynię. Minęło półtora roku. Konstatina nie mogła doczekać się kolejnego dziecka, a Maria mimo swoich wad zaczęła kombinować jakby tu pozbyć się Emilii. Niewiele się działo, aż do kuriozum doszło w sierpniu 867 roku. Władca Bizancjum ogłosił narodową religią Ikonoklazm - odłam Ortodoksji. Widząc, że ta decyzja doprowadziła do sporego buntu u wielkiego sąsiada decyzja była oczywista: 25.03.866 roku Achaja wypowiada pierwszą świętą wojnę Bizancjum. Celem Theme of Epirus. Księżna chciała osobiście prowadzić armie, ale odwiódł ją od tego jej mąż przypominając jej, że dopóki ich następcą jest kretynka, nie można ryzykować jej życia. Argumenty miał na tyle mocne, że w czasie wojny Konstantina zaszła w ciążę. Same walki szły powoli, ostrożne posuwanie się do przodu parę razy uratowało podzieloną armię Achai przed pogromem. A 16.07.867 Konstantina urodziła... córkę Anastasię. I znowu księżna miała problemy przy porodzie. Półtora miesiąca męczyły ją bóle i gorączki. Ale w tym czasie Achaja wygrała wojnę i poszerzyła swe granice pierwszy raz od 792 roku! Niestety radość przyćmiewa miesiąc później zdiagnozowanie raka u Konstantiny. Ta mimo tego spokojnie rządziła krajem i obserwowała swych sąsiadów. A tu było co oglądać gdyż Bizancjum zostało znacznie osłabione i to nie przez bundy, a przez Sułtana Syrii. 01.02.869 korzystając z kolejnej wojny między Bizancjum, a Khudayaridem (Syria) oraz kilkoma buntami w samym Sułtanacie Konstatina wypowiada świętą wojnę swemu nowemu sąsiadowi. Celem upragnione od lat księstwo Ateny! Wojna znowu przebiegała powolnie, ale w końcu odkryto fetysz księżnej. Ewidentnie uwielbiała współżycie w czasie prowadzenia armii, gdyż znowu mimo bycia na czele wojsk zaszła w ciążę. Ale dobrą nowinę przyćmiewa fakt, że z początkiem roku 870 roku kuzyn Januszos, wnuk Januszosa Wielkiego zaczął na odległym dworze organizować wojowników, aby ruszyć po tron Achai. Oczywiście zanim doszłoby do ataku, musiało minąć trochę czasu. 16.07.870 rok to wyjątkowy dzień dla Konstatiny. Po pierwsze święta wojna zostaje zakończona zwycięstwem, praktycznie bez wielkich bitw. Księstwo Aten zostaje włączone do Achai. A na świat przychodzi trzecia córka naszej władczyni - Adriane. I znowu księżna miała problemy przy porodzie. I ponownie Christophoros ratuje jej życie. Czy kogoś dziwi, że dostał w zamian kolejne biskupstwo? 30.09.870 roku sułtan Khudayarid chce odzyskać Epirus i rusza na świętą wojnę. Jakie to szczęście, że Bizancjum znowu ruszyło na wroga widząc okazję, a do wojny dołączyła się też Chorwacja i Włochy! A i ta duża zielona plama na mapie to Abbasid, które też ruszyło na Syrię. Rok po wybuchu wojny Konstatina prowadząc armię zachodzi w ciążę. Zaczynało to niepokoić męża, gdyż zaczęły krążyć pogłoski, że robiła to z całą swoją armią. A trzy miesiące później udaje się zawrzeć biały pokój. Konstatina nie ryzykowała przedłużania wojny, nie wiadomo kiedy sułtan ruszyłby z całą siłą, zwłaszcza że znów rozbił Bizancjum. Pokój trwał miesiąc. Januszos ze swoimi awanturnikami ruszył na Achaję. Zanim jednak dotarł 16.05.872 na świat przyszła kolejna córka księżnej - Gabriella. Nie mogła się doczekać syna niestety. A 4 dni później w Achai zawitał kuzyn na czele armii. Widok 2,5 tysiąca jednostek rozbawił Konstatinę, która w końcu nie miała problemu przy porodzie i osobiście dowodziła armią rozbijając wroga. W trzy miesiące pokonała go zamykając go w celi. Jaki będzie jego los, sama jeszcze nie wiedziała. W końcu nastał czas pokoju. Achaja zebrała trochę złota, lizała rany. Aż mając odpowiednie środki w kufrze Konstatina dokonała tego o czym nie mógł marzyć żaden z jej poprzedników. Założyła Królestwo Achaja! Póki co sąsiad nowego królestwa miał sporo problemów z buntami. Królowa wiedziała, że dopóki Bizancjum nie poradzi sobie ze swoimi wewnętrznymi problemami musi liczyć na siebie. I już rozważała kolejny krok przeciwko sułtanowi Syrii.
  6. z0nk

    Highway to heaven

    5 dni przerwy. Tyle miałem na pozbieranie się i odzyskanie głosu po solidnym opieprzaniu zawodników. To, że kary posypały się na potęgę to oczywiste. Płacz o to podniósł jednak jeden zawodnik. Saeid Heydari uznał, że w tych 37 minutach zagrał bezbłędnie. Dziury w kadrze nie pozwalały mi go jednak wywalić do drużyny U-18. W Barcelonie "B" szpital w obronie, a w U-18 wszyscy wypożyczeni. Ale jak tu się zmotywować, gdy drużyna tak kopie w dupę? W Hutniku nie miałem takich problemów. Postanowiłem robić swoje, a zweryfikować to miała Sevilla, która dalej walczyła o udział w LM. Pierwsza połowa wyglądała paskudnie dla kibiców. Gospodarze skupili się na obronie licząc na szybkie kontry, a my trochę bez polotu pchaliśmy się do przodu. I w 39. minucie cała piątka odpowiedzialna za defensywę sprawiła, że zwątpiłem w możliwość uratowania mistrza kraju. Obserwowali oni poczynania gospodarzy, aż Sainz (NŚ) stanął sam na sam z ter Stegenem (BR), który niby do niego wyskoczył, ale dawno już nie pokazał dobrej interwencji, ratującej nam dupy. 1-0 dla Sevilli. W szatni już nawet nie miałem siły krzyczeć. Aż nie spojrzałem na wyszczerzonego ter Stegena żartującego z Busquetsem (PŚ). Załączył się agresor, zjebałem każdego z całym dobrobytem hiszpańskiego, który dane mi było poznać. I chyba przypomniało się mym zawodnikom o co chodzi w futbolu. Najpierw widząc, że opr nie zdał egzaminu u Busquetsa i Mareshkiego (OPŚ) wprowadziłem Virgili (PŚ) i wracającego do gry po prawie miesiącu leczenia kontuzji Vadę (OPŚ). I ten drugi szybko przypomniał mi, jak wartościowym zawodnikiem jest. W pierwszej akcji odegrał niekonwencjonalnie do Draxlera (OPL), a ten stanął sam na sam z Rico (BR). I nie pomylił się. 20 minut później Filipe (OPP) zdołał znaleźć drogę do Maezawy (NŚ), a ten spokojnie zdobył gola na 2-1 ustalając wynik spotkania. Warto dodać, że udział w tej akcji miało dwóch rezerwowych pomocników. Busquets rozegrał swój 475. mecz ligowy dla Barcelony. I bardzo możliwe, że ostatnie. Prezent zaś nam sprawiła Valencia. [3] Valencia 2-0 Real Madryt [1] Po zaledwie kolejce wracamy na fotel lidera z 2 punktami przewagi. Ale patrząc na naszą grę w obronie czeka mnie nadal wiele stresu.
  7. https://forum.paradoxplaza.com/forum/index.php?threads/pirate-empire.777558/ Pozostałość z produkcji
  8. Kto to jest? Masz jakiegoś linka, aż przeczytam, bo w końcu ktoś kto wychodzi na to jest bliższy mej opinii, że ten film to gówno A no i @Hajd jak widzę myśli tak samo
  9. z0nk

    Filmy

    Omijam filmy, które wiem, że będą strasznym kałem, ale chyba przekonałeś mnie do obejrzenia tego
  10. Kojarzę event, w którym kogoś przypadkiem wrzucało się do dołu z gównem, ale eksplozja? Łooo panie Edytka dodaje ciekawostkę, czyli państwo Piratów https://i.redd.it/omjz6ebxnmsz.jpg
  11. Czekam na jego debiut teraz. Pewnie jest drewnem, ale i tak ciekaw jestem czy w razie potrzeby stanie na wysokości zadania. I tak filozofując trochę, Twój klub ma sporo € na minusie. Pytanie więc czy możesz sobie pozwolić na siedzenie w 2. Bundeslidze? Zapewne budżet jaki dostaniesz nie będzie za wysoki i z przebudową patałachów może być trudniej niż po awansie. No i wygląda na to, że chociaż na chwilę kopacze przypomnieli sobie o co chodzi w tym sporcie!
  12. z0nk

    Highway to heaven

    Przeglądając poczynania Arsenalu Londyn zauważyłem cechę wspólną z moim zespołem. Tracenie bramek w sposób absolutnie kretyński, co sprawia że w lidze są obecnie tam, gdzie Arsene Wenger twardo ich prowadził. Ale mało kto pamięta, aby doprowadził ich tak daleko w LM, a przecież mają realną szansę na półfinał. Zaczynamy spotkaniem na Camp Nou i już od pierwszych minut Kanonierzy przypomnieli mi, że nie bez powodu Premier League to numer 1 w Europie. A jednak w 10. minucie to Rabiot (PŚ) zaczął akcję podaniem do Roussela (OPP), który zgubił krycie i po ziemi dograł do Maezawy (NŚ). Japończyk zdziwił się podaniem, bo logiczynym rozwiązaniem był strzał skrzydłowego. Mimo tego minął desperacko interweniującego Gimeneza (OŚ) i mógł spytać Szczesnego (BR) gdzie umieścić futbolówkę. Oczywiście nie dał Wojtkowi szans i pewnym strzałem przy słupku dał nam prowadzenie. Obie ekipy w obronie wyglądały dość... ułomnie. Gości ratował głównie wspomniany Wojciech Szczęsny wyciągając strzały, które powinny siedzieć w siatce. Nas ratował zaś głównie Riedewald (OL) i wspierał go czasem Babarogic (OP). Ter Stegen (BR) był bardzo niepewny w swych interwencjach. Po upływie pół godziny Donsah (PŚ) rozegrał dwójkową akcję z Neymarem (OPL). Ten drugi w końcu postanowił huknąć z rogu pola karnego i tak podkrecił piłkę, że nawet prezentujący świetną formę bramkarz gości nie dał rady uratować swojego zespołu. Do przerwy 2-0 co złego mogłoby się stać prawda? Ano to co omijało nas pierwsze 45 minut. Hummels (OŚ) i Monedero (OŚ). Obaj w 57. minucie wpadli na fantastyczny pomysł rozegrania piłki klepką w asyście Breela Embolo (NŚ). Oczywiście w końcu Monedero podał rywalowi, a ten na pamięć wypuścił bardzo aktywnego tego wieczoru Ivera Fossum (PP). Prezent ten sprawił, że skrzydłowy stanął sam na sam z naszym bramkarzem, a ten jeszcze dał sobie strzelić między nogami. 2-1. Monedero momentalnie wyleciał z boiska, a ja wahałem się długo, czy nie wypieprzyć też Hummelsa. Chciałem jednak zachować Jonnego na ławce w razie nagłej potrzeby. Uspokoił mnie wprowadzony w 74. minucie Lewandowski. Maezawa spisywał się dobrze, był aktywny i irytował rywali, ale w takich meczach doświadczenie też jest ważne. I gdy w teoretycznie niegroźnej sytuacji Gimenez za lekko podał do Szczęsnego, tylko dzięki odruchowi Lewandowski biegł w ciemno w stronę piłki. Wyścig dwóch doświadczonych Polaków wygrał nasz napastnik i znowu prowadziliśmy dwiema bramkami! I Hummels zadbał o to, abym pożałował zostawienia go na boisku. Zrobił identyczny prezent wprowadzonemu do ataku Valaquezowi (NL). 3-2. Wydawało się, że mecz skończy się wynikiem 3-2. A jednak wprowadzony Heydari (OŚ) sprawił, że mój asystent Unzue musiał mnie trzymać, abym nie wszedł na boisko i go nie pobił. Otóż wybrałem go na ławkę, gdyż z dwojga złego (do wyboru miałem Yildiza) popełniał mniej błędów. A jednak w ostatnich sekundach, gdy dostał od Donsaha piłkę na przytrzymanie, ten idiota podał ją Fossumowi. Ten bez wahania posłał ją do Embolo i mamy remis. Ręce opadają. Z 2-0 (i 3-1) do 3-3. Pozostałe ćwierćfinały: Manchester United 1-0 Manchester City Hutnik Kraków 1-2 Chelsea Londyn PSG 1-0 Leverkusen
  13. Conclave strasznie brzmi, ale w sumie dodaje fajną mechanikę. Kopanie się z radą jest dość ciekawe
  14. Nie masz pan nawet jakiegoś 17/18-latka w juniorach, żeby chociaż jednego stopera w tyłek kopnąć od razu? Wiele gorzej i tak być nie może
  15. z0nk

    Highway to heaven

    Co gorsza to Rayo jest naprawdę biedną i smutną drużyną. Rozwoju 0, hajsy marne, perspektywy to prędzej spadek niż poprawa stanu rzeczy. Dawno po rozegraniu jakiegoś meczu nie rozważałem wyrzucenia monitora przez okno Wypadek może sporo kosztować, bo Real ma 1 pkt przewagi teraz, a oba zespoły mają z dwa mecze z jakimiś solidnymi ekipami jeszcze. No, ale sam sobie winien jestem, parę wpadek już było w tym sezonie.
  16. z0nk

    Highway to heaven

    Wkraczamy w końcową fazę sezonu. Przy dobrych wiatrach przed nami 13 spotkań - 8 ligowych i 5 LM. Kwiecień zaczynamy mą furią. Po prostu. W Barcelonie zawitała ekipa Rayo Vallecano, które w sumie nieźle radzi sobie w walce o utrzymanie, ale też niczego wielkiego nie osiągnie. Tak jak to powinno wyglądać, od początku szturmowaliśmy bramkę gości. Sęk w tym, że duet Lewandowski (NP) - Maezawa (NL) grał totalny piach. Ich strzały albo nie trafiały w bramkę, albo prosto w golkipera. W 20. minucie niewykorzystane okazje ugryzły nas w tyłek. Szybka kontra gości rozegrana przez Romero (PP) trafiła do Adama Coulibaly (NŚ), a ten bez problemu pokonał ter Stegena (BR). Dawno Camp Nou nie było takie ciche. A my dalej swoje. Cegiełki nieudolności dołożyli Mareshki (OPŚ) i Draxler (PL) marnując razem trzy setki. Aż w 39. minucie Rabiot (PŚ) otoczony trójką rywali dał się sfaulować w polu karnym. Do jedenastki podszedł Lewandowski i... pizgnął prosto w bramkarza. Bidon, tablet i korki siedzącego na ławce Suareza poleciały na ziemię, a ja zacząłem z wściekłości po nich skakać. Nie pomogły zmiany. Wprowadzony od drugiej połowy Ajeti wcale nie był lepszy, Filipe grał piach, a jedyny Suarez prezentował niezły poziom, ale po prostu nie dawał sobie rady z dwoma-trzema rywalami. Haniebna porażka i tyle. Przegraliśmy w najgorszym możliwym momencie. Tuż przed meczem z Arsenalem, ale co ważne mając ledwie 2 oczka przewagi nad Realem. A skoro o tym mowa to ich mecz wyglądał tak: [2] Real Madryt 2-0 Espanyol Barcelona [16] Oznacza to, że oddajemy pierwszy raz w tym sezonie lidera Królewskim. A pamiętajmy, że oni mają jedynie przed sobą finał Pucharu Hiszpanii jako rozproszenie. Jesteśmy w gównianej sytuacji!
  17. @Brachu rozważałem siostrę matki Marię, ale to już chyba przeginka ^^
  18. W sumie co rusz są promo na DLC. Teraz to, o którym pisałem, wcześniej chyba 2 tygodnie wcześniej były przeceny na g2a czy czymś w ten deseń. Aczkolwiek przy mej obecnej wkręcie na tą grę może to Jade Dragon od razu kupię Zwłaszcza, że wczoraj rzuciłem okiem o co chodzi w republice. O ile chyba wolę pod tym kątem Patrician IV to może i tak być ciekawym motywem do zabawy.
  19. Czyli idzie zmienić królestwo? no cóż właśnie odkryłem więc coś nowego
  20. To chyba jest normą w każdej rozgrywce zawsze mają rozwałkę na całego u siebie. Ale ładny kawał historii. No i ważne, że Polska wrociła. Ale to jest Polska czy Imperium Wenedyjskie? Z nazwy wynika, że Polska, ale kto tam to wie po takich zamieszaniach
×
×
  • Dodaj nową pozycję...