Skocz do zawartości

Śląsk Wrocław


Rekomendowane odpowiedzi

Slask przegrał z Nielba w PP 0-1..

Wiem, ze gralismy w totalnierezerwowym skladem

Banaszyński - Bąk(78 Tymiński), Celeban, Pokorny, Socha - Szewczuk, Dudek(k), Górski(45 Szydziak), K. Kaczmarek - Sobociński, Łudziński

ale kuzwa takie mecze powinno sie wygrywac. A z tego co widzialem na relacji, to Nielba nie wykorzystala kilku fajnych okazji w tym karenego :roll:

Mialem ciche nadzieje, ze przez PP awansujemy do PUEFA, ale czas zweryfikowac marzenia.

Odnośnik do komentarza

Napiszę tutaj, bo widzę już komentarze się pojawiły :>

 

Nielba Wągrowiec 1-0 Śląsk Wrocław

Tomasz Mikołajczak 45

 

W pierwszej połowie nie było widać różnicy między 3-ligową Nielbą a 1-ligowym Śląskiem. Co prawda Śląsk daleki od optymalnego składu, ale poziom prezentowali przeciętny. Nasi grali ambitnie, mieli optyczną przewagę w środku pola, choć nie mogli znaleźć sposobu na lepiej ułożoną taktycznie (w obronie) ekipę gości. Śląsk oddał dwa celne strzały na bramkę: jeden na początku meczu (taki nie przetarcie, nic groźnego) i drugi, groźniejszy, Deręgowski z problemy wybił piłkę na rożny. Pod koniec meczu Nielba po raz kolejny wdarła się na pole karne Śląska, jeden z obrońców Ślaska blokując piłkę upadł i dotknął piłkę ręką, lecz nie podyktował karnego, a tylko rożny, co trochę rozzłościło naszych (czego efektem była żółta kartka). Jednak sprawiedliwość była po naszej stronie ( ;) ) i po tym właśnie rożnym Mikołajczak świetnie wyskoczył na długim słupku nie dając szans bramkarzowi.

W drugiej połowie Nielba zdawała się nie spuszczać z tonu, już na początku wywalczyliśmy rożny. Niemalże kopia sytuacji bramkowej, piłka na długi słupek, ale tym razem obrońca "lepiej" krył Mikołajczaka przewracając go w polu karnym. Sędzia bez wątpliwości podyktował karnego. Niestety, jak to mój znajomy powiedział, wyszła teoria Szpakowskiego, o tym, żeby poszkodowany nie wykonywał karnych. W ostatnim meczu mieliśmy dwa karne, oba wykonywał Mikołajczak, oba celnie: w środek w i bok. Tym razem również strzelił w środek, ale Banaszyński sparował piłkę, nie było nawet szans na dobitkę, obrońcy szybko wybili piłkę. Śląsk dostał skrzydeł i wreszcie przestał grać jak szary trzecioligowiec. Nasi zrobili obronę Częstochowy, było kilka groźnych kontr, ale Maciejakowi zabrakło opanowania. Do ostatnich chwil bałem się o wynik, w ostatniej akcji Śląsk miał wolny, wydawało się, że Banaszyński też pobiegnie na nasze pole karne, ale zadowolił się środkiem boiska. Po wolnym nasi mieli świetną kontrą, wyszliśmy 2 na jednego, później sam na sam, ale niestety nie udało się tego wykorzystać (Maciejak minął Banaszyńskiego, ale zabrakło mu kąta na dobre wyłożenie piłki). Ogromna złość po tej sytuacji zaraz zamieniła się w radość, bo sędzia w tym momencie odgwizdał koniec meczu!

Odnośnik do komentarza
Przecież od początku było wiadomo że to odpuszczą

 

Guli aż nie chce mi się w to wierzyć. Mieli tyle czasu żeby odpowiednio sobie ułożyć terminarz poprzez np. zmianę daty meczu z Polonią.

Ale Ty pewnie masz dobre źródło informacji.

 

Przez PP najprostsza droga do PU.

Jak przegrają z Polonią to wyjdą na frajerów.

Odnośnik do komentarza
Pierwsze efekty wczorajszego meczu pucharowego już widać - Łudziński z K. Kaczmarkiem wylądowali w drużynie ME. Łudziński się doigrał - ciekawe, kiedy w jego ślady pójdzie Sobociński?

 

w Łudzińskiego jeszcze wierzę, może chłopak zauważy, że w Ekstraklasie jest nieco wyższy poziom niż w drugiej lidze i będzie mocniej pracował nad formą. Dobrze, że Gancarczykowie są w stanie grać jako napastnicy (czasami na tej pozycji grali w Polkowicach). Inaczej mogłyby się zrobić za duże luzy w ataku...

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
w Łudzińskiego jeszcze wierzę, może chłopak zauważy, że w Ekstraklasie jest nieco wyższy poziom niż w drugiej lidze i będzie mocniej pracował nad formą

 

Byłem na obydwu meczach ME w których Przemek grał.. Niestety złe wiadomości, jest kompletnie bez formy. Można mieć nadzieję, że ostro popracuje nad formą ale skoro Rysiu Tarasiewicz nie bierze go nawet na mecze Pucharu Ekstraklasy to znaczy, że jest dość źle. Brakuje mu szybkości, czucia piłki, uderzeń z dystansu, pasji i zaangażowania. Szczerze mówiąc to trener powinien bliżej przyjrzeć się Bilińskiemu, nawet tylko w roli jokera. Wie chłopak jak się ustawić w polu karnym, z dalek przyłożyć też żaden problem.. a jeden występ w pierwszym składzie to dla niego byłaby spora nobilitacja.

Odnośnik do komentarza

Definitywnie zakończono sprawę konsekwencji preumowy Wrocławia z Drzymałą.

Zbigniew Drzymała nie będzie się domagał odszkodowania od władz miasta za straty poniesione w wyniku niedoszłej fuzji Groclinu ze Śląskiem.

 

Złożenie pozwu przeciwko władzom miasta Wrocławia zapowiadał rzecznik Groclinu Jerzy Pięta zaraz po tym, gdy okazało się, że nie dojdzie do planowanej fuzji Śląska i Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Stało się tak na dzień przed zapowiadanym podpisaniem oficjalnej umowy o finalizacji przedsięwzięcia. W ostatniej chwili z pomysłu o przeprowadzeniu fuzji zespołów wycofał się prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, który tłumaczył to brakiem konsensusu politycznego w radzie miejskiej, a także problemami formalnoprawnymi. Przedstawiciele miasta powoływali się na fakt, że Drzymała ukrył, iż stadion piłkarski w Grodzisku miał ustanowioną hipotekę na ponad 9 mln zł. A obiekt ten miał być jednym z elementów transakcji.

 

Co prawda Drzymała i Dutkiewicz podczas jednej z konferencji prasowych podpisali umowę, ale później obie strony wydarzenie to odmiennie interpretowały. Właściciel klubu z Grodziska twierdził, że była to ostateczna umowa finalizująca połączenie dwóch spółek, gdyż właśnie na tej podstawie Polski Związek Piłki Nożnej wyraził zgodę na fuzję obydwu klubów. Natomiast prezydent Wrocławia zarzekał się, że była to jedynie umowa przedwstępna i intencyjna, wyrażająca chęć przeprowadzenia fuzji.

 

Po ostatecznym wycofania się Wrocławia z przedsięwzięcia właściciel Groclinu Drzymała został na lodzie, gdyż wcześniej wobec nacisku wrocławskich kibiców wycofał swoją drużynę z Pucharu UEFA. Szacował, że ten ruch naraził go na straty około 4 mln zł. Równocześnie Drzymała nie miał już praktycznie powrotu do Grodziska, gdyż pożegnał się sportowo z tym miastem. Dużo wcześniej zapowiedział, że nie widzi możliwości, aby jego zespół grał nadal w tym miasteczku. Później Drzymała próbował doprowadzić do połączenia Groclinu z Pogonią Szczecin, ale porozumienia nie osiągnął.

 

Być może do procesu z Wrocławiem doszłoby, ale w końcu Drzymała sprzedał swój klub właścicielowi Polonii Warszawa Józefowi Wojciechowskiemu, a sam wycofał się z futbolu.

 

Biznesmen z Grodziska chciał odzyskać pieniądze, jakie - według niego - stracił na nieudanej fuzji ze Śląskiem, ale nie może tego uczynić.

 

- Z naszych ekspertyz prawnych wynika, że prezes Drzymała nie może domagać się odszkodowania, bo nie jest podmiotem w sprawie. Teraz podmiotem jest już Polonia Warszawa i to ona mogłaby sądzić się z Wrocławiem. Tym samym dla nas sprawa jest już zamknięta, choć zachowania władz Wrocławia nie chcę komentować - zaznacza Pięta.

 

A Polonia Warszawa pozywać władz Wrocławia nie zamierza.

 

- Możliwość pozwu z naszej strony istnieje tylko teoretycznie. Ta sprawa to de facto spór między panem Drzymałą a Wrocławiem - komentuje Adam Drygalski, rzecznik Polonii.

 

Władze miasta są zadowolone z takiego zakończenia sporu z Drzymałą.

 

- Spodziewaliśmy się takiej decyzji pana Drzymały - zapewnia Marcin Garcarz - rzecznik prezydenta Dutkiewicza, który od początku twierdził, że roszczenia biznesmena są bezpodstawne.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Mecz z Górnikem w Zabrzu już za nami. Pojechało nas około 450 głów, wyjazd fajny, mimo, że wymroziło mnie niemiłosiernie. Szkoda, że mecz odbywał się w piątek, ale ostatecznie udało mi się urwać z roboty i pojechać za Śląskiem.

Sportowo – graliśmy słabo, ale szczęście sprzyja lepszym i wywieźliśmy 3 punkty. Chyba po raz pierwszy w historii wygraliśmy na Górniku. Wygrana cieszy i…rośnie apetyt na kolejne zwycięstwa :).

Odnośnik do komentarza

Uściślając, wygraliśmy w Zabrzu po raz pierwszy od 1979 r. (1:0 po golu Jasia Sybisa).

 

W niedzielę czas na Cracovię - zważywszy na formę "Pasów" szanse na 3 punkty wydają się być całkiem spore. Tak czy siak, pierwsze kolejki w wykonaniu Śląska naprawdę imponują.

Odnośnik do komentarza

Tak jak pisałem - szanse na 3 punkty z Cracovią były całkiem spore, ale: 1) krakowianie zagrali duuuużo lepiej niż w ostatnich meczach; 2) Kaczmarek po raz kolejny podarował rywalom bramkę.

 

Mecz mógł się podobać, choć nagannym było zachowanie graczy Śląska po zdobyciu bramki. Zamiast dalej grać swoje, stanęli i zaczęli się bronić. Wychodziło im to zresztą całkiem nieźle, ale na nasze nieszczęście po raz kolejny o klopsa postarał się Wojtek Kaczmarek (bramkarz, który ma 202 cm wzrostu nie powinien dać sobie wrzucić piłki bezpośrednio z rzutu rożnego - zwłaszcza, jeśli piłkę miał niemal w rękach :doh!:). W Cracovii mógł się podobać Moskała. Szarpał z przodu całkiem przyzwoicie. Sporo zamieszania robił też Nowak. W Śląsku poza Kaczmarkiem na minus zasłużył na pewno Tadek Socha (bodaj najsłabszy mecz naszego młodego obrońcy jesienią). Nie najlepiej zagrał też Wójcik na lewej stronie obrony, ale to tylko źle świadczy o formie Pawelca, który przegrywa rywalizację z trzydziestokilkuletnim kolegą (który nie ma sił, by przez 90 minut biegać - o zaangażowaniu w ofensywę można było w ogóle zapomnieć) o miejsce w pierwszym składzie. W pierwszej połowie sporo szumu na prawej stronie robił Krzysiek Ostrowski (zmieniony po przerwie przez dużo jednak efektywniejszego Marka Gancarczyka). Mila na lewej stronie to był spory błąd - w drugiej połowie zajął miejsce w środku pola (dokąd schodził w pierwszych 45 minutach przy każdej niemal okazji), a na lewej flance pojawił się Jasiu Gancarczyk. Efekty były dość szybko widoczne - najwięcej fauli obrońcy Cracovii mieli właśnie na obu braciach Gancarczykach. W środku boiska nieźle radził sobie natomiast duet Dudek - Łukasiewicz. Zwłaszcza ten drugi wyrasta na ważną postać drugiej linii Śląska - świetnie czyścił piłki przed obrońcami. Atak to niestety słabizna - Szewczuk starał się, ale niewiele z tego wychodziło, a Sobociński głównie ścierał się z sędzią. Raz za to zarobił nawet żółtko.

 

Szkoda dwóch straconych punktów, ale gra Śląska naprawdę nie była najgorsza. Zabrakło szczęścia, które z drużyną było np. w spotkaniu z Bełchatowem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...