Skocz do zawartości

Od zera do...


Qu.

Rekomendowane odpowiedzi

Pisałem, ale drugi raz napisać nie zaszkodzi - zdrowia! :) Wyniki rewelacyjne, a urok FMa 16 wychodzi w meczu z Bury - równych sobie klepiesz, przychodzi mecz z drużyną z końca tabeli, która mimo fatalnej dyspozycji gra przeciwko tobie lepiej niż 90% pozostałych drużyn w lidze :D Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Spajki :)
__________________________________

Wygrana z Bournemouth była niezwykle przyjemnym przeżyciem, kiedy wszyscy już ochłonęli Scannell po badaniach dostał trzy tygodniowy urlop w związku z kontuzją stopy. Tak jak sądziłem, Williams podpisał kontrakt z francuskim Valenciennes FC. Pogadałem z nim i zrozumiałem jego decyzję. Ma 25 lat, wchodzi w ten najlepszy piłkarski wiek i musi grać na najwyższym możliwym poziomie, żeby przede wszystkim wrócić do Australijskiej kadry. Myślę, że do Lipca spokojnie znajdziemy za niego następcę.
Gillingham serią czterech remisów z rzędu oddala się od reszty stawki. Na ten moment plasują się na piętnastym miejscu, jednak do siódmego miejsca gwarantującego wystep w play-offach tracą dziewięć punktów. Patrząc na pozostałą ilość spotkań do rozegrania - to nikła strata. My w spotkaniu z nieprzewidywalną drużyną zagramy bez zawieszonego Bartley'a oraz bez zmęczonego Tomlina, który ewentualnie wejdzie z ławki. Również Scowen zacznie mecz siedząc na ławce rezerwowych, Palmer zasłużył na szansę. Sądziłem, że goście stawią opór, jednak już w pierwszych minutach spotkania wykorzystaliśmy ich nieporadność. Watkins zszedł do środka na prawym skrzydle, uderzył na bramkę, jednak na tyle lekko żeby bramkarz zdołał wybronić piłkę, do niej na nasze szczęście dopadł Williams i technicznym strzałem z lewej nogi umieścił piłkę przy krótkim słupku, w tym wypadku lewym. Mimo znacznej przewagi goście zdołali wyprowadzić zabójczy kontratak. Piłkę na lewą stronę dostał Dickenson. Biegł z nią, i biegł, i biegł... Simpson nie reagował, w końcu zawodnik grający na lewej stronie wrzucił piłkę, a w polu karnym odnalazł się M'Bo i wyrównał wynik meczu. Drużyna z drugiej części tabeli zaskoczyła nas jeszcze raz. Tym razem rozegrali płynną, składną akcję, obfitującą w niekonwencjonalne zagrania. Naszym katem był ponownie M'Bo. Do przerwy nie zmieniliśmy obrazu gry, a to nie był dobry prognostyk na dalszą część meczu. Będąc w szatni nie pozostało mi nic innego, jak zbluzgać piłkarzy i odpowiednio zmotywować. Zareagowali, jak się wydawało, pozytywnie. I dobrze się wydawało, bo po przerwie wyszli inni chłopcy. Kranjcar ustawił piłkę, by wykonać rzut wolny. W swoim stylu celnie dośrodkował, jego młodszy rodak wyskoczył i strzałem głową wyrównał stan meczu. Pokaźna grupka kibiców zaczęła skandować nazwisko Ljubasa. Jednak co z tego, że zaczęliśmy grać lepiej, skoro wystarczył jeden błąd i znów przegrywaliśmy? Awuah wykorzystał zamieszanie w polu karnym i strzelił na 2:3. Ten mecz należał do zwariowanych, bo chwilę później próbkę swoich technicznych umiejętności już nie pierwszy raz w tym sezonie pokazał Kranjcar świetnym długim zagraniem, Ljubas urwał się obrońcy i ponownie doprowadził do remisu. Szkoda, że dalsza część meczu nie przyniosła bramek, bo z pewnością zasłużyliśmy na zwycięstwo, szczególnie patrząc przez pryzmat drugiej części spotkania.

Barnsley, Oakwell, 08/01/2019r. - 9 156 widzów
(1.) Barnsley 3:3(1:2) Gillingham (15.) 25/46
1:0 - Williams 3'
1:1 - M'Bo 11'
1:2 - M'Bo 29'
2:2 - Ljubas 49'
2:3 - Awuah 52'
3:3 - Ljubas 57'
Pos. piłki: 56-44
Strzały(celne): 14(6) / 7(6)
ZM: Niko Kranjcar (Barnsley, 9.0) - 2 asysty

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Dzięki :)
_______________________________________

11 punktów przewagi nad drugim Luton to spora zaliczka. Żeby ją podtrzymać, musieliśmy pokonać na własnym stadionie Carlisle. Goście byli w tym sezonie pierwszą drużyną, która urwała nam punkty remisując na własnym boisku 2-2. Warto dodać, że przegrywaliśmy wtedy dwoma bramkami. Dziś 'The Cumbrians', bo taki przydomek nadali kibice, są na siódmym miejscu i aspirują do gry w play-offach. Ostatnie dwa mecze były dla nich bolesne - najpierw ulegli Tottenhamowi 0:3, a później jedną bramkę więcej strzelili im piłkarze Oldham. Dzisiaj chcą przerwać złą passę.
Lee Tomlin na łamach prasy powiedział, że chciałby za dwa lata występować w Premier League w naszych barwach. "To nie jest cel niemożliwy. Patrząc na naszą obecną kadrę, możemy to zrealizować. Jestem przekonany, że w tym sezonie awansujemy, a w kolejnym się wzmocnimy. Kilku utalentowanych chłopaków w połączeniu z doświadczonymi? To tylko może procentować, i jak widać procentuje." Miło było to czytać. Fakt, pompowanie balonika nie wychodzi na dobre. Tylko pytanie, kto zabrania marzyć? W tym spotkaniu nasza defensywa była poważnie osłabiona brakiem Bartley'a oraz Simpsona. O blok ofensywny byłem spokojny, mimo kontuzji Scannell'a nie bałem się o kreatywność na skrzydłach. Nasza gra piłką mogła się podobać. Rozgrywaliśmy ją nie jak trzecioligowy zespół, a jak pretendent do gry w BPL. Stworzyliśmy nawet jedną sytuację, na linii końcowej z piłką znalazł się Ljubas, ale kąt był zbyt ostry żeby umieścić piłkę w siatce. Gościom wystarczyła natomiast jedna okazja, żeby otworzyć wynik meczu. Akcję przeprowadzili schematem podobnym do naszego. Atak skrzydłem, celna wrzutka, wtedy strzał głową wybronił Bettinelli, jednak dobitki Thomasa już nie dał rady i przegrywaliśmy od 29 minuty. Byliśmy znani z ambicji i zadziorności, więc od razu ruszyliśmy do odrabiania strat. Nie kazaliśmy długo czekać zgromadzonym na Oakwell fanom. Scowen kapitalnie przerzucił piłkę na prawą obrońcę do Wabary, ten w stylu Simpsona dośrodkował piłkę na długi słupek, tam akcję zamykał Williams i można rzec że mecz zaczynał się od nowa. Do chwili, bo... czerwony kartonik otrzymał Nyatanga za bezmyślny wślizg w nogi napastnika rywali. Gra w dziesiątkę niespecjalnie nam przeszkadzała. Nie zraziliśmy się tym i nadal parliśmy w ofensywie. Tym razem do akcji podłączył się drugi z bocznych obrońców, Henry, kapitalnie podał w pole karne gdzie na futbolówkę czekał Tomlin i ofensywny pomocnik wyprowadził nas na prowadzenie. Po zmianie stron goście zaczęli stosować grę wysokim pressingiem co niespecjalnie było nam na rękę. W efekcie już niecałe trzy minuty po zmianie stron straciliśmy drugiego gola. Nie pozwoliłem zawodnikom spuścić głów na dół i pogrążyć się w załamaniu, a dzięki temu już kilka sekund później ponownie mogliśmy wyjść na prowadzenie. Znów rozegraliśmy piłkę w całkiem przyjazny dla oka sposób, rozciągnęliśmy grę na skrzydło, celnym dośrodkowaniem po raz kolejny popisał się Henry, ale Chorwacki napastnik nie miał dziś szczęścia. W okolicach 60 minuty zrobiliśmy coś, co jest po prostu czymś naturalnym dla naszego zespołu. Znów skompromitowaliśmy się przy stałym fragmencie gry, tym razem strzelając sobie samobójczą bramkę, której autorem był Scowen. Nam to nie robiło różnicy, bo i tak wyrównaliśmy. Henry - asysta. Watkins - bramka. Pod koniec meczu zdołaliśmy jeszcze wyjść na prowadzenie, a bramkę strzelił wpuszczony z ławki na plac gry Cox, jednak to nie miało większego znaczenia, bo goście znów zdołali wyrównać stan spotkania w tym zwariowanym meczu. 4:4. Wow.

Barnsley, Oakwell, 12/01/2019r. - 9 910 widzów
(1.) Barnsley 4:4(2:1) Carlisle (7.) 26/46
0:1 - Thomas 29'
1:1 - Williams 32'
2:1 - Tomlin 42'
2:2 - James 48'
2:3 - Scowen 59'
3:3 - Watkins 63'
4:3 - Cox 78'
4:4 - Swift 86'
Pos. piłki: 57-43
Strzały(celne): 22(10) / 12(6)
ZM: Conor Hourihane (Barnsley, 9.0)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Do klubu wpadła kolejna oferta transferowa, tym razem od Fulham, które pragnie w swoim zepsole naszego środkowego pomocnika, Scowena. Klub ze stolicy zaoferował 1 700 000 funtów, które natychmiast odrzuciłem. Przy okazji obiecałem piłkarzowi, że jeśli zostanie w zespole, to w przyszłym roku na pewno zagramy w Championship. Rochdale sprawiło miłą niespodziankę pokonując Middlesbrough i awansując do czwartej rundy F.A. Cup. W niej zmierzą się właśnie z nami. Z pozoru to łatwi rywale, jednak trzeba będzie zagrać na maksa, żeby awansować dalej. Były też gorsze wiadomości, taka jak kontuzja Kranjcara, który dopiero co wylądował w jedenastce tygodnia naszej ligi. Chorwat będzie pauzował ponad miesiąc.
Z paroma kadrowymi problemami przychodzi nam się zmierzyć z kolejnym dobrym zespołem, jakim bez wątpienia jest drużyna Wycombe. Klub założony w 1887 roku nigdy nie grał wyżej, niż w aktualnej lidze, więc mają dodatkową motywację, żeby w końcu awansować. Naszym zadaniem było wybicie im z głowy tych planów. W ekipie gospodarzy od pierwszej minuty na boisku meldował się dobrze znany Polskim kibicom futbolu Orlando Sa. Mimo wielkich zmian personalnych w defensywie, grając między innymi z 17-letnim Gascoigne na środku obrony, który na dodatek był bardzo przemęczony, nieźle weszliśmy w spotkanie. Przejęliśmy inicjatywę i lepiej wyglądaliśmy na tle rywali. Po dwudziestu minutach gry przyniosło to skutki w postaci bramki. Nie ma Simpsona - jest Henry, i to on wcielił się w rolę ofensywnego obrońcy, znów kapitalnie dośrodkowując. Pozycję wywalczył sobie Ljubas i umieścił piłkę w siatce. Pięć minut później Bettinelli uratował nam tyłek świetną paradą. Do przerwy obraz gry nie uległ zmianie, byliśmy lepszym zespołem. Po przerwie gospodarze nie zmienili swojego stylu gry, a my dalej przeważaliśmy i dwukrotnie dobiliśmy Wycombe. Najpierw gola strzelił Watkins, a kolejny raz asystował Henry, a później swoją cegiełkę do wygranej dołożył Streete. Bardzo ważne zwycięstwo, patrząc na nasz kadrowy stan jest bezcenne. Niestety Luton wygrał swój mecz i nadal traci do nas dziewięć oczek, a plasujące się na trzecim miejscu Huddersfield dzieli od nas 14 punktów.

High Wycombe, Adams Park, 19/01/2019r. - 5 904 widzów
(6.) Wycombe 0:3(0:1) Barnsley (1.) 27/46
0:1 - Ljubas 21'
0:2 - Watkins 59'
0:3 - Streete 64'
Pos. piłki: 45-55
Strzały(celne): 6(2) / 17(6)
ZM: Rico Henry (Barnsley, 9.0) - 2 asysty

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Kontuzje przytrafiające się na treningach nie wróżą nic dobrego. Nas spotykają co raz częściej, a nową ofarią jest środkowy pomocnik Scowen. Na jednostce treningowej nabawił się zapalenia ścięgna achillesa i jest to poważne osłabienie, wypada na miesiąc.
Nasi dzisiejsi przeciwnicy nie zamykają sobie drogi do niczego - mają dziesięć punktów przewagi nad strefą spadkową i 7 straty do play-offów. Są osłabieni brakiem ich czołowego bramkarza, Moore'a. To wielka strata, która może kosztować ich brakiem zdobyczy punktowej. Nas natomiast nie interesuję nic innego poza zwycięstwem. W końcu lider musi ogrywać zespoły błąkające się w drugiej części tabeli.
W porównaniu z ostatnim spotkaniem skład wybiega taki sam, z wyjątkiem Palmera, który zastępuje kontuzjowanego pomocnika. W szatni, przed wyjściem na murawę, przekazałem zawodnikom, żeby odegrali się na gościach za ostatnie niepowodzenie w naszej konfrontacji. Przez dłuższy czas na boisku było widać cofniętą formację obronną zespołu z 14. miejsca, a my parliśmy i próbowaliśmy otworzyć rezultat spotkania. Wystarczył jeden stały fragment gry, żeby goście poważnie nam zagrozili. Najpierw zamieszanie wyjaśnił jeden z naszych defensorów, piłka odbiła się na tyle niefortunnie że spadła pod nogi napastnika gości, Traore z 10 metra uderzył na bramkę Bettinelli'ego, ale ten świetnie interweniował. Później, do przerwy już nic ciekawego oba zespoły niezaprezentowały. To było nudne spotkanie. Po przerwie w końcu coś się ruszyło. Bartley przejął piłkę na połowie boiska. Natychmiast zagrał ją do Hourihane'a, który przekazał ją Tomlinowi. Ofensywny pomocnik przyzwyczaił nas już do swoich świetnych podań, zagrał prostopadłą piłkę do Ljubasa, a Chorwat w swoim stylu wykończył tą sytuację. Nie całe dziesięć minut później strzeliliśmy bardzo kontrowersyjną bramkę. W narożniku boiska z futbolówką stanął Tomlin, dośrodkował na długi słupek do czyhającego Streete'a, a ten lekkim strzałem zaskoczył obrońców i bramkarza Scunthorpe, podwyższając wynik na 2:0. Goście jednak pozytywnie mnie zaskoczyli. Grali mądry futbol, ciekawy. W 78 minucie wyprowadzili kontratak. Kapitalnie przetransferowali się w boczne sektory boiska, skąd Pereira świetnie dośrodkował piłkę wprowadzając w zakłopotanie naszych defensorów, którzy nie pokryli Vorobjovsa, przez co straciliśmy bramkę. Chwilę później mogliśmy ponownie wyjść na dwubramkowe prowadzenie, jednak Tomlin pomylił się w sytuacji sam na sam. Co się odwlecze, to nie uciecze... Cox po wejściu na boisko strzelił bramkę na 3:1 i wynik był już przesądzony. Nic nie uległo zmianie i zgarniamy kolejne trzy punkty. Przeglądając rezultaty innych drużyn w oko wpadł mi wynik spotkania pomiędzy Luton, a Southend. Padł remis i wyszliśmy na jedenastopunktowe prowadzenie w tabeli.

Barnsley, Oakwell, 26/01/2019r.
(1.) Barnsley 3:1(0:0) Scunthorpe (14.) 28/46
1:0 - Ljubas 51'
2:0 - Streete 60'
2:1 - Vorobjovs 78'
3:1 - Cox 85'
Pos. piłki: 52-48
Strzały(celne): 21(6) / 10(4)
ZM: Lee Tomlin (Barnsley, 9.0) - 2 asysty

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Po spotkaniu ze Scunthorpe do klubowej skrzynki wpadła oferta nie do odrzucenia za prawego obrońcę Wabarę. Naszemu rezerwowemu w Czerwcu kończy się kontrakt, obecnie jego karta zawodnicza jest warta blisko 150 tysięcy funtów, a Blackburn Rovers zdecydowało się wyłożyć aż 450 tysięcy funtów. Zrobimy niezły biznes...
Bristol City broni się przed spadkiem, a Steve Davis prowadzi klub ledwo ponad miesiąc. W ciągu pięciu ostatnich meczów wygrali dwukrotnie, dwa razy przegrali i raz zremisowali. Pierwszy, szalony mecz między naszymi drużynami wygraliśmy 4:3, lecz trzeba pamiętać, że ten siedmiobramkowy występ rozgrywaliśmy u siebie, na Oakwell. W ekipie gości możemy zobaczyć Kaspera Hamalainena. U nas nie wystąpi nadal zawieszony Nyatanga. W dziesiątej minucie Palmer poddał się emocjom i koniec końców we własnym polu karnym kopnął przeciwnika na tyle mocno, żeby ten upadł. Wcześniej przeciwnik ciągle podtrzymywał go za koszulkę i robił wszystko, by go sprowokować, co w ostatecznym rozrachunku się mu udało. Piłkę na wapnie ustawił Nugent i pięknym, technicznym strzałem w prawy róg bramki Bettinelli'ego umieścił piłkę w siatce. Później to my byliśmy zespołem lepszym i przewodzącym, a mimo to znów gospodarze stworzyli sobie świetną sytuację, której na nasze szczęście niewykorzystali. W przerwie ostro przemówiłem do zawodników. Wyglądali na zmotywowanych i głodnych gry. Nie było inaczej, nadal prowadziliśmy grę i staraliśmy się przeważać. Wychodziło to nam, jednak Bristol grało mądrze w obronie, a nam nie dopisywało szczęście. Niestety Cox nie podołał na pozycji '10' zastępując Tomlina, którego bardzo nam w dzisiejszym spotkaniu brakowało. Ljubas bez Anglika za plecami był kompletnie wyłączony z gry. Pierwsza porażka od Października, po 18 spotkaniach bez przegranej. Teraz czas odkuć się na Rochdale w F.A. Cup.

Bristol, Ashton Gate, 29/01/2019r.
(20.) Bristol City 1:0(1:0) Barnsley (1.) 29/46
1:0 - Nugent(k.) 11'
Pos piłki: 47-53
Strzały(celne): 5(2) / 19(9)
ZM: Hector Yuste (Bristol City, 8.0) - asysta

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Ostatnie dni okienka transferowego przyniosły nam oficjalne potwierdzenie sprzedaży Wabary do Blackburn za 450 tysięcy. W zastępstwie za niego ściągnęliśmy na pół roku Cuco Martina [O(PŚ), 29, CUR, 350tys.] z Crystal Palace. Jest wartościowym graczem, bo może z powodzeniem występować za równo na prawej obronie, jak i jej środku. A to najciekawsze transfery Stycznia.
4. runda F.A. Cup to bez wątpienia sukces. Przyszedł czas na starcie z Rochdale, czyli klubem, z którym w tym sezonie już raz wygraliśmy - 2:0 na wyjeździe. Nie zależy nam na niczym innym, jak powtórce z rozrywki i pewnej wygranej. Do wyjściowego składu wraca Tomlin. Znów to przeciwny zespół zaskoczył nas na starcie spotkania. Z łatwością Kenny dośrodkował piłkę na piąty metr, gdzie znajdował się Hasler-Cregg. Bez problemowo wykończył akcję i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie jedną bramką. Warto dodać, że był to pierwszy strzał gości w tym spotkaniu. My do tej pory już czterokrotnie celnie uderzyliśmy na ich bramkę. Później mieliśmy swoją okazję, jednak zarówno Tomlin, jak i Ljubas który próbował dobijać strzał kolegi nie skierował piłki wprost do siatki. Do przerwy 0:1, a ja co raz mocniej obgryzałem paznokcie. Po przerwie znów ruszyliśmy do odrobienia strat. Tym razem Hourihane wziął grę na siebie, zabrał się na lewą nogę i oddał strzał, który bramkarz sparował w swoją prawą stronę. Tam czekał nasz lewy obrońca Henry i wbił futbolówkę do bramki. Pierwszy gol dla klubu, a jakże cenny. Później nadal byliśmy lepsi i przestałem martwić się o losy spotkania, aż do momentu kiedy goście wyprowadzili jedną z nielicznych akcji, ale ponownie skuteczną. Wrzutka z prawej strony, akcję po raz kolejny wykańcza Hasler-Cregg i przegrywamy. Dramat. Piłkarze jedynie wkładali głowę w swoje ręce. Ja nie wiedziałem już co mam zrobić, żeby ich podbudować. Sędzia doliczył trzy minuty. Kiedy rozpoczynała się ostatnia akcja meczu, byłem już myślami w szatni oraz zastanawiałem się, co powiedzieć piłkarzom po meczu. Wtedy Hourihane cudownie podał przez całe boisko do Cox'a, ten uwolnił się, przebiegł z piłką kilka metrów, uderzył po krótkim słupku i GOOOOOOOOOOOOOOL! 2:2! Niesamowite! Cox daje nam nadzieję! Gówno. Rochdale szybko zaczyna, gramy kompletne gówno w obronie i tym sposobem tracimy trzeciego gola. Żenada, wstyd, hańba, nie wracajcie, spierdalajcie.

Rochdale, Spotland, 02/02/2019r. - 4 541 widzów
(3L) Rochdale 3:2(1:0) Barnsley (3L) 4.runda F.A. Cup
1:0 - Hasler-Creeg 15'
1:1 - Henry 47'
2:1 - Hasler-Creeg 81'
2:2 - Cox 94'
3:2 - Kenny 94'
Pos. piłki: 43-57
Strzały(celne): 5(5) / 19(12)
ZM: Billy Hasler-Creeg (Rochdale, 9.1) - 2 bramki, asysta

 

 

Odnośnik do komentarza
Przez ostatnie niepowodzenie i złość zapomniałem dodać przekierowania. Z opóźnieniem, ale są --> Transfery Stycznia
Ostatnia kuriozalna porażka z Rochdale załamała mnie i wszystkich zawodników. Cholernie ciężki tydzień był przepracowany na pół gwizdka, bo zarówno ja, jak i moi podopieczni, nie byliśmy specjalnie zmotywowani do treningów. Po tygodniu przerwy do Barnsley przyjechało Swindon, które aspiruje raczej do utrzymania niż walki o awans. Mimo ostatnich dwóch blamażów nadal to oczywiście my byliśmy faworytami w tym spotkaniu, jednak każdy w szatni wiedział jak ciężki pojedynek czeka nas z klubem założonym w 1879 roku. Jedyną pozytywną wiadomością, która w trakcie tych siedmiu dni napłynęła do klubu, był zwrotny list z Aston Villi potwierdzając przedłużenie wypożyczenia Rico Henry'ego. Tradycyjnie wyszliśmy na murawę w ustawieniu 4-2-3-1, nadal bez Scowena. Do pierwszych dwóch kwadransów mecz przypominał jeden z najnudniejszych filmów na świecie. Na boisku biegało 20 facetów, dwóch pozostałych stało na przeciwnych liniach boiska i tyle się działo. W końcu udało nam się przeprowadzić jedną, skuteczną akcję. Ljubas wywalczył piłkę na skraju pola karnego, celnie dograł do Tomlina, a Anglik, który przyzwyczaił nas do swoich błysków, sprawnie wykończył sytuację wyprowadzając nas na prowadzenie. Później wydawało się, że kontrolujemy spotkanie, jesteśmy lepszym zespołem. Niestety Nyatanga nie zachował się jak kapitan, tylko jak niedoświadczony nastolatek i w bezmyślny sposób sfaulował zawodnika gości na środku boiska zbierając czerwony kartonik. Oznaczało to, że drugą część spotkania mieliśmy grać w osłabieniu, a to poważnie komplikowało naszą sytuację. Natychmiast z boiska zszedł Chorwacki napastnik w którego miejsce wszedł Remie Streete. Jakby tego było mało, trzy minuty po rozpoczynającym ostatnią część meczu gwizdku sędziego Bartley, nasz drugi defensor również zebrał czerwony kartonik. Nasza sytuacja prezentowała się katastrofalnie. Dzielnie się broniliśmy nie przeprowadzając wielu ataków. Koniec końców dowieźliśmy niezwykle cenne prowadzenie i wygraliśmy zacięte spotkanie. Niespecjalnie cieszyłem się z tej wygranej, choć to kolejny krok do awansu.

Barnsley, Oakwell, 09/02/2018r. - 9 957 widzów

(1.) Barnsley 1-0(1-0) Swindon (18.) 30/46
31' Tomlin

Pos. piłki: 51-49
Strzały(celne): 4(1) / 5(1)
ZM: Conor Hourihane (Barnsley, 7.8)



 

Odnośnik do komentarza
Dzięki :) Akurat teraz miałem podać przewagę :P
________________________________________
Trzy dni później jechaliśmy na The John Smith's Stadium, by zmierzyć się z miejscowym Huddersfield. My z ogromnymi problemami kadrowymi - goście po przegranej z Oldham. Ciężko było na którykolwiek zespół postawić w tym spotkaniu, przecież pojedynek trzeciej z pierwszą drużyną ligi powinien być niezwykle ciekawy. Wracając do przeglądu kadry - do gry nadal gotowi nie są Scannell, Kranjec oraz Scowen, a Nyatanga został zawieszony na ogólną liczbę dwóch spotkań. Bez pensji przez dwa tygodnie. Bartley nie dostał wysokiej kary i tylko w tym spotkaniu go zabraknie. Perspektywa gry bez dwójki podstawowych stoperów przeciwko trzeciej drużynie w tabeli lekko mnie przerażała.
Cuco Martina oraz Remie Streete byli mocno skoncentrowani. Pozostała część drużyny także, a przełożyło się to na przebieg meczu. Od początku utrudnialiśmy gospodarzom dostęp do własnej bramki, ba, pola karnego. To my narzucaliśmy tempo gry, do którego oni musieli się przystosować. Jesteśmy znani z szybkiej, dynamicznej gry, co w dalszym ciągu sprawia kłopot każdemu zespołowi z naszej ligi. No, chyba, że gramy w dziewiątkę. Po upływie trzydziestu minut stworzyliśmy pierwszą klarowną sytuację. Ljubas wziął się za rozgrywanie dogrywając do Williamsa. Australijczyk zabrał się z piłką, za jego plecy na pełnym biegu pędził Simpson do którego momentalnie dograł futbolówkę, a prawy obrońca bez wahania dośrodkował ją na długi słupek gdzie czyhał młody Chorwat i było 1:0! Kapitalna akcja. Kolejne minuty nie przyniosły nic ciekawego. Gospodarze się bronili, a my atakowaliśmy. W głupi sposób stracili zawodnika, kiedy do Queen sfaulował brutalnie w środku pola Tomlina. Wtedy wiedziałem, że zwycięstwo mamy w kieszeni. Dobiliśmy ich po 60. minucie meczu. Watkins kapitalnie dograł w pole karne Huddersfield, tam znalazł się dobrze ustawiony Hourihane, który bez wahania kropnął na bramkę gospodarzy i strzelił pięknego gola. Przed końcem meczu miejscowi zdołali strzelić kontaktowego gola, jednak nic im on nie dał. Co ciekawe, Luton przegrało swoje spotkania dwa razy z rzędu i w tym momencie dzieli nas różnica 16 punktów. Patrząc na obecną sytuację w tabeli, czeka nas jeszcze tylko pięć spotkań z zespołami z pierwszej dziesiątki.

Huddersfield, The John Smith's Stadium, 12/02/2019r. - 15 011 widzów
(3.) Huddersfield 1-2(0-1) Barnsley (1.) 31/46
31' Ljubas
65' Hourihane
79' Billing
Pos. piłki: 41-59
Strzały(celne): 8(3) / 20(9)
ZM: Conor Hourihane (Barnsley, 9.0) - bramka

 

Odnośnik do komentarza
Komisja F.A. dokładnie obejrzała powtórki i dołożyła kolejne dwa mecze zawieszenia naszemu kapitanowi.
Dwudzieste pierwsze w tabeli Shrewsbury jest kolejnym zespołem, które chce urwać nam punkty. Gością są one niezbędne, zajmują miejsce gwarantujące spadek ze stratą dwóch punktów do bezpiecznej, dwudziestej lokaty. Osiem zwycięstw w 31 spotkaniach nie robi wrażenia, wręcz przeciwnie. Jedynym rezultatem, który można zaakceptować, jest nudne zwycięstwo lidera.
Przeziębienie wyklucza Tomlina. W jego miejsce wskoczy Gape, który zagra na '6', a na kierownicy rozgrywać będzie Palmer. Na środek defensywy wraca Bartley. Od samego początku staraliśmy się przejąć inicjatywę i być lepszym zespołem. Shrewsbury grało zachowawczo i mądrze dochodząc co jakiś czas do strzeleckiej sytuacji. Mecz był nudny, bo ani jedni, ani drudzy nie grali przyjemnie dla oka. Pierwsza bramka padła po znanym wszystkim schemacie. Piłkę na prawe skrzydło dostał Simpson, zagrał do Ljubasa, który nie zwykł się mylić w podobnych sytuacjach. Utrzymaliśmy to prowadzenie do przerwy i... Cholera, ciężko mi cokolwiek o tym przenudnym spotkaniu napisać, bo nic, dosłownie NIC więcej się nie wydarzyło. Przeprowadziłem trzy zmiany, paru piłkarzy dostało zółte kartki i tyle. Koniec. Warto dodać, że w swoim 25. meczu ligowym w naszych barwach Dario Ljubas strzelił swojego 23. gola. Niesamowita forma. Co ciekawsze, Luton nie potrafi wygrzebać się z dołka i w trzecim spotkaniu z rzędu traci punkty. Tym razem remis 2-2 zepchał ich z drugiej lokaty, na którą wskoczyło Huddersfield, które zgromadziło już 60 oczek, siedemnaście mniej od nas. W następnym meczu podejmiemy dziewiąte w tabeli Plymouth na wyjeździe.

Barnsley, Oakwell, 16/02/2019r. - 9 930 widzów
(1.) Barnsley 1:0(1:0) Shrewsbury (21.) 32/46
38' Ljubas
Pos. piłki: 56-44
Strzały(celne): 8(4) / 4(0)
ZM: Danny Simpson (Barnsley, 8.7) - asysta

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Dzięki :) Noo, Ljubas pewnie zgarnie nagrodę króla strzelców. Po awansie, bo niczego innego sobie nie wyobrażam, wierzę w to że uda nam się go zatrzymać na przynajmniej jeszcze jeden sezon.
______________________________________________

Po kilku miesiącach udało mi się ukończyć kurs trenerski, dzięki któremu zdobyłem najniższy stopień kontynentalnej licencji - C.
Przed kolejnym meczem w trzeciej lidze Angielskiej wzmocniliśmy się w postaci kolejnego skauta. Został nim niezwykle utalentowany 25-latek, który dotąd pracował dla Fleetwood. Głęboko wierzę w to, że w przeciągu kilku lat będzie jednym z największych specjalistów w swoich fachu.
Kontuzja 34-letniego Kranjcara nieco mnie martwi. Boję się, że w tym wieku będzie mu ciężko powrócić do formy, którą prezentował przed urazem. Do tej pory Chorwat prezentował się świetnie, notując siedem asyst i strzelając dwie bramki w 19-stu spotkaniach, będąc raczej zawodnikiem drugoplanowym. Poza tym jego doświadczenie jest bezcenne. Plymouth w tym sezonie już nam raz uległo, grając na Oakwell przegrali 4-2. Tamten mecz należał do dwójki Chorwatów - Ljubas dwukrotnie strzelał, a Niko asystował. Nie bez powodu postawiłem na tą dwójkę na pozycji numer '9' i '10' także w tym meczu. Te spotkanie całkowicie różniło się od spotkania ze Shrewsbury. Tutaj gra była dynamiczna od samego początku. Gospodarze postawili nam trudne warunki zaciskając obronne szyki przy okazji grając całkiem dobrze piłką. My natomiast byliśmy dobrzy w destrukcji i przełożyło się to na wynik spotkania. Kranjcar, ustawiony tyłem do bramki podał do Hourihane'a. Irlandczyk ze znakomitym przeglądem pola dograł na skrzydło, gdzie wbiegał Henry. Lewy obrońca perfekcyjnie dośrodkował piłkę do wbiegającego na krótki słupek Scannella i wracający po absencji skrzydłowy strzelił bramkę na 0:1. W szatni przestrzegłem zawodników przed jakimkolwiek rozluźnieniem podkreślając wysokie umiejętności piłkarzy rywali. Wyglądali na skoncentrowanych, co mocno utwierdziło mnie w przekonaniu, że jesteśmy w stanie utrzymać to prowadzenie. Piętnaście minut po gwizdku sędziego piłkarze Argyle pokazali swoje nietuzinkowe umiejętności. Sprawna akcja, podobna do naszego głównego schematu. Podanie z środka pola na skrzydło, dośrodkowanie w pole karne gdzie napastnik gospodarzy najwyżej wyskoczył w górę, jednak jego strzał głową trafił w poprzeczkę. Kibice bili brawa, bo akcja kapitalna. Ja też. To najwyraźniej podkręciło ich jeszcze bardziej. Nie spuścili z tonu i tym razem zaatakowali lewym skrzydłem. Celne dośrodkowanie spadło na głowę rudego Watmore'a, a ten zmieścił piłkę w siatce wyrównując stan spotkania. Byliśmy kompletnie zagubieni i w dalszym ciągu nie umieliśmy wziąć się w garść. Strzał z dystansu wylądował na naszej poprzeczce. To był ewidentny znak, że trzeba pozbierać się do kupy. Wprowadzając na boisko Williamsa i Scowena liczyłem na ożywienie naszej gry. Strzał w dziesiątkę. Scowen kapitalnie rozrzucił na skrzydło do wolnego Simpsona. Biegał tam chyba z piętnaście sekund totalnie osamotniony, mimo to nikt do niego nie podbiegł. Anglik świetnie wrzucił piłkę, na długim słupku akcję zamykał drugi ze zmienników Williams i strzelił na 1:2! Zwycięstwo. Kolejne. Świetnie się to układa.

Plymouth, Home Park, 23/02/2019r. - 8 477 widzów
(9.) Plymouth Argyle 1:2(0:1) Barnsley (1.) 33/46
0:1 - Scannell 22'
1:1 - Watmore 63'
1:2 - 83' Williams
Pos. piłki: 46-54
Strzały(celne): 14(6) / 18(9)
ZM: Rico Henry (Barnsley, 8.6) - asysta

 

 

Odnośnik do komentarza

Nagroda menadżera miesiąca wylądowała w moich rękach.

Dziewiąte w tabeli Fleetwood chciało się nam odegrać za podebranie członka sztabu szkoleniowego. Drużyna Johna Carvena w dalszym stopniu walczy o baraże, ostatnie dwie wygrane napawają optymizmem. My w ciągu Lutego zrobiliśmy progres wygrywając wszystkie mecze i jesteśmy na ostatniej prostej ku awansu z pierwszej lokaty. Na Oakwell, jak już to bywa w zwyczaju, zjawiło się blisko 10. tys. ludzi. W 30 minut zobaczyli, jak zmasakrowaliśmy zespół gości. Stworzyliśmy sobie cztery stuprocentowe okazje, a trzy z nich wykorzystaliśmy. Najpierw bramkę strzelił Scannell. Jest w formie, co do tego nie ma nikt wątpliwości. Potwierdził to asystując dwie minuty później przy golu Ljubasa. W 28 minucie Niko Kranjcar strzelił na 3:0 kończąc spotkanie. Graliśmy świetnie. Ludzie bili brawa i śpiewali jak w 1997 roku, kiedy to Barnsley awansowało do Barclays Premier League. Na blisko 10 minut przed końcem spotkania młody Chorwacki napastnik dobił gości. Co mnie zmartwiło? Straciliśmy dwie bramki w przeciągu dwóch ostatnich minut meczu. Nie możemy sobie pozwalać na tego typu sytuacje. To pokazuje, jak wielki problem z defensywą tkwi w naszym teamie w dalszym ciągu.

Barnsley, Oakwell, 02/03/2019r. - 9 914 widzów
(1.) Barnsley 4:2(3:0) Fleetwood (9.) 34/46
1:0 - Scannell 20'
2:0 - Ljubas 22'
3:0 - Kranjcar 28'
4:0 - Ljubas 78'
4:1 - Dunn 88'
4:2 - McAlinden 90'
Pos. piłki: 50-50
Strzały(celne): 16(9) / 15(8)
ZM: Niko Kranjcar (Barnsley, 9.0) - bramka i asysta

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...