Skocz do zawartości

Marynia płaci 453 zł za grafologa sądowego


Kuchar

  

64 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Na początku października zjedzie, a ja ciągle nie mogę rozsądnej chałupy znaleźć ;). Odwrotność Polski, u nas są mieszkania, a nie ma kasy na wynajem (a w zasadzie często to czynnik podstawowy do wynajęcia), tutaj z kolei nie ma mieszkań, a kasę na nie niby masz ;)

Mieszkań jest od cholery, tylko są tak tanie, że nikt się nie bawi w najem tylko bierze kredyt i kupuje.

 

Z tego co widzę tutaj w Barcelonie, to raczej nie... Dość duży problem z dostępnością mieszkań (specyfika miasta), a przy kryzysie, który tutaj jak najbardziej trwa, ludzie w kredyty się nie pchają...

 

Dwie moje koleżanki wzięły kredyty na mieszkania jeszcze studiując, obie jeszcze spłacają i obie biły się rękami i nogami o możliwość kupienia tamtych mieszkań, bo chętnych było od cholery przy tych cenach nieruchomości. Sęk tylko w tym, by kupić fajne mieszkanie np. przy Park Guell za "grosze", a nie w Avingudzie.

Sorry, jeśli Polki studiujące tam i nie zarabiające kokosów mogły się zastanawiać nad tym, jakie mieszkanie sobie kupić (a jedna już teraz myśli o wzięciu kredytu na dom pod miastem), to jest tam tanio. Spytaj dowolnego Polaka zarabiającego cokolwiek więcej niż obsługa w macu i mieszkającego tam dłużej niż tydzień.

Odnośnik do komentarza

 

 

 

Na początku października zjedzie, a ja ciągle nie mogę rozsądnej chałupy znaleźć ;). Odwrotność Polski, u nas są mieszkania, a nie ma kasy na wynajem (a w zasadzie często to czynnik podstawowy do wynajęcia), tutaj z kolei nie ma mieszkań, a kasę na nie niby masz ;)

Mieszkań jest od cholery, tylko są tak tanie, że nikt się nie bawi w najem tylko bierze kredyt i kupuje.

 

Z tego co widzę tutaj w Barcelonie, to raczej nie... Dość duży problem z dostępnością mieszkań (specyfika miasta), a przy kryzysie, który tutaj jak najbardziej trwa, ludzie w kredyty się nie pchają...

 

Dwie moje koleżanki wzięły kredyty na mieszkania jeszcze studiując, obie jeszcze spłacają i obie biły się rękami i nogami o możliwość kupienia tamtych mieszkań, bo chętnych było od cholery przy tych cenach nieruchomości. Sęk tylko w tym, by kupić fajne mieszkanie np. przy Park Guell za "grosze", a nie w Avingudzie.

Sorry, jeśli Polki studiujące tam i nie zarabiające kokosów mogły się zastanawiać nad tym, jakie mieszkanie sobie kupić (a jedna już teraz myśli o wzięciu kredytu na dom pod miastem), to jest tam tanio. Spytaj dowolnego Polaka zarabiającego cokolwiek więcej niż obsługa w macu i mieszkającego tam dłużej niż tydzień.

 

Heh. Akurat mam tutaj kontakt z ludźmi, którzy przebywają tu od wielu lat i, uwaga, nie pracują w macu... (ja pierdolę, naprawdę tylko do tego sprowadzasz pracę poza granicami kraju? Czy od razu musisz przechodzić w dziwne oceny wobec swojego rozmówcy?).

Druga sprawa. Tak ceny mieszkań spadły po kryzysie, ale miejscowych na nie nie stać... Kupują przyjezdni, tak jak wspomniałeś. I boom na to był kilka lat po kryzysie, bo ceny wtedy poleciały na łeb na szyje. Teraz, z tego co słyszę od innych cudzoziemców, którzy są bardziej zainteresowani kupnem, ceny się normują.

 

Zresztą, kupno mnie nie obchodzi, więc nawet nie wiem czemu wchodzę w dyskusję na ten temat. Wspominałem o tym, że ciężko jest znaleźć rozsądne mieszkanie ((ach ta tutejsza estetyka...) w jakiejkolwiek znośnej cenie. I nie chodzi o to, że nie ma mieszkań, bo wszyscy je kupują, tylko sami mieszkańcy za dużo takich miejsc nie oferują (a jak się pojawiają, to schodzą błyskawicznie lub są w opłakanym stanie).

 

Twoim koleżankom się udało? Spoko! Też znam Włocha, który zakupił tutaj rok/półtora temu w zajebistej cenie 300 tys euro duże mieszkanie (90m2, trzy sypialnie, trzy balkony) pod Sagradą Familią. Jego znajomy kupował rok/dwa wcześniej w podobnej lokalizacji mieszkanie, zapłacił podobną ceną za niemal dwa razy mniejsza powierzchnie. Zdarzają się okazje jak wszędzie, ale nigdy, nikt ci tutaj nie przyzna, że Barcelona to eldorado mieszkaniowe, wręcz przeciwnie. Nie zapominaj, że to miasto jest najdroższe, jeśli chodzi o wynajem (kupno, jak pisałem wyżej, zależy) mieszkań w Hiszpanii.

Co do kupna domu poza miastami. To tak, jest to bardzo częste, bo rzeczywiście ceny ku temu sprzyjają (dla przykładu w kwestii wynajmu, za cenę pokoju w Barcelonie w innych rejonach możesz wynająć nawet cały dom nad morzem).

 

Edit:

I jeszcze jedno, z ciekawości. Co studiowały, w jakiej branży są Twoje koleżanki? Bo naprawdę ciężko mi uwierzyć, że ktoś przyznał im samodzielnie kredyt hipoteczny na głowę (szczególnie biorąc pod uwagę hiszpańskiego pierdolca na punkcie przepisów, ogólnie pojętej "biurokracji" i zabezpieczania się wszelkich instytucji i osób prywatnych przed niewypłacalnymi "klientami"). Nawet jeśli miały "średnie zarobki" (średnia krajowa ~25000 euro rocznie brutto), to ciężko mi uwierzyć, że taki kredyt dostały.

Odnośnik do komentarza

Fejsbukowe komentarze <3 Wpis z linkiem Polsatsport.pl: "W związku z negatywną kampanią informacyjną prowadzoną przez Telewizję Polską SA (TVP) w stosunku do FIVB Mistrzostw Świata w piłce siatkowej mężczyzn Polska 2014, Reprezentacji Polski w piłce siatkowej oraz Telewizji Polsat, Telewizja Polsat postanowiła odnieść się do zarzutów i pomówień rozpowszechnianych w przestrzeni publicznej."

 

a jeden z pierwszych komentarzy:

Piotr Porzuczek odblokujcie mecze Polakow kanalie

 

:D

Odnośnik do komentarza

 

 

 

 

Na początku października zjedzie, a ja ciągle nie mogę rozsądnej chałupy znaleźć ;). Odwrotność Polski, u nas są mieszkania, a nie ma kasy na wynajem (a w zasadzie często to czynnik podstawowy do wynajęcia), tutaj z kolei nie ma mieszkań, a kasę na nie niby masz ;)

Mieszkań jest od cholery, tylko są tak tanie, że nikt się nie bawi w najem tylko bierze kredyt i kupuje.

 

Z tego co widzę tutaj w Barcelonie, to raczej nie... Dość duży problem z dostępnością mieszkań (specyfika miasta), a przy kryzysie, który tutaj jak najbardziej trwa, ludzie w kredyty się nie pchają...

 

Dwie moje koleżanki wzięły kredyty na mieszkania jeszcze studiując, obie jeszcze spłacają i obie biły się rękami i nogami o możliwość kupienia tamtych mieszkań, bo chętnych było od cholery przy tych cenach nieruchomości. Sęk tylko w tym, by kupić fajne mieszkanie np. przy Park Guell za "grosze", a nie w Avingudzie.

Sorry, jeśli Polki studiujące tam i nie zarabiające kokosów mogły się zastanawiać nad tym, jakie mieszkanie sobie kupić (a jedna już teraz myśli o wzięciu kredytu na dom pod miastem), to jest tam tanio. Spytaj dowolnego Polaka zarabiającego cokolwiek więcej niż obsługa w macu i mieszkającego tam dłużej niż tydzień.

 

Heh. Akurat mam tutaj kontakt z ludźmi, którzy przebywają tu od wielu lat i, uwaga, nie pracują w macu... (ja pierdolę, naprawdę tylko do tego sprowadzasz pracę poza granicami kraju? Czy od razu musisz przechodzić w dziwne oceny wobec swojego rozmówcy?).

Druga sprawa. Tak ceny mieszkań spadły po kryzysie, ale miejscowych na nie nie stać... Kupują przyjezdni, tak jak wspomniałeś. I boom na to był kilka lat po kryzysie, bo ceny wtedy poleciały na łeb na szyje. Teraz, z tego co słyszę od innych cudzoziemców, którzy są bardziej zainteresowani kupnem, ceny się normują.

 

Zresztą, kupno mnie nie obchodzi, więc nawet nie wiem czemu wchodzę w dyskusję na ten temat. Wspominałem o tym, że ciężko jest znaleźć rozsądne mieszkanie ((ach ta tutejsza estetyka...) w jakiejkolwiek znośnej cenie. I nie chodzi o to, że nie ma mieszkań, bo wszyscy je kupują, tylko sami mieszkańcy za dużo takich miejsc nie oferują (a jak się pojawiają, to schodzą błyskawicznie lub są w opłakanym stanie).

 

Twoim koleżankom się udało? Spoko! Też znam Włocha, który zakupił tutaj rok/półtora temu w zajebistej cenie 300 tys euro duże mieszkanie (90m2, trzy sypialnie, trzy balkony) pod Sagradą Familią. Jego znajomy kupował rok/dwa wcześniej w podobnej lokalizacji mieszkanie, zapłacił podobną ceną za niemal dwa razy mniejsza powierzchnie. Zdarzają się okazje jak wszędzie, ale nigdy, nikt ci tutaj nie przyzna, że Barcelona to eldorado mieszkaniowe, wręcz przeciwnie. Nie zapominaj, że to miasto jest najdroższe, jeśli chodzi o wynajem (kupno, jak pisałem wyżej, zależy) mieszkań w Hiszpanii.

Co do kupna domu poza miastami. To tak, jest to bardzo częste, bo rzeczywiście ceny ku temu sprzyjają (dla przykładu w kwestii wynajmu, za cenę pokoju w Barcelonie w innych rejonach możesz wynająć nawet cały dom nad morzem).

 

Edit:

I jeszcze jedno, z ciekawości. Co studiowały, w jakiej branży są Twoje koleżanki? Bo naprawdę ciężko mi uwierzyć, że ktoś przyznał im samodzielnie kredyt hipoteczny na głowę (szczególnie biorąc pod uwagę hiszpańskiego pierdolca na punkcie przepisów, ogólnie pojętej "biurokracji" i zabezpieczania się wszelkich instytucji i osób prywatnych przed niewypłacalnymi "klientami"). Nawet jeśli miały "średnie zarobki" (średnia krajowa ~25000 euro rocznie brutto), to ciężko mi uwierzyć, że taki kredyt dostały.

 

Jedna w IT, druga w tłumaczeniach. Obie otrzymały kredyty hipoteczne bez żadnych problemów, przy okazji będąc jeszcze na studiach i naprawdę nie zarabiając kokosów (aczkolwiek dokładnych liczb Ci nie podam, bo nie interesowało mnie to). Klasa dwujęzyczna w katowickim liceum - dwa lata na emigracji u jednej, trzy lata u drugiej i zakup mieszkań na kredyt hipoteczny. Da się, zwłaszcza przy tak niskich (jak na zarobki) cenach mieszkań. Skoro naprawdę miliony osób stać na wzięcie kredytu hipotecznego, to nic dziwnego, że mało mieszkań do najmu.

Odnośnik do komentarza

 

Gacek, załatwiałeś gdziekolwiek osobiście kredyt hipoteczny? Sam, nie brat kumpla, tylko sam. Tak z ciekawości pytam :)

Sobie nie, nigdy nie miałem potrzeby (i nie zanosi się, bym miał) ale jako pomoc prawna dla osoby, która to załatwiała - tak.

 

 

Jako pomoc prawna, to mniej więcej tak, jak oglądasz mecz w TV, a opowiadasz, jakbyś siedział na trybunach. Powiem Ci taką jedną drobną rzecz - ogólnie pomoże Ci ściągnąć różowe okulary realiów kredytów hipotecznych. Zawsze są z nimi problemy i zawsze jest coś "ale". Jak Ci ktoś mówi, że dostał bez problemu kredyt, to albo Cię okłamuje, albo nie mówi Ci prawdy, albo miał tak duży wkład własny, że kwota była relatywnie nieduża :)

 

Ja Ci też mogę powiedzieć, że dostałem kredyt hipoteczny od ręki. W ostatnim banku do którego się udałem, wszystkie formalności załatwiłem w 2 tygodnie (od momentu złożenia wniosku, do momentu przelania pieniędzy na konto). Tylko, że wcześniej przez kilka miesięcy się woziłem z innymi bankami. Ale sam kredyt dostałem bez problemu... Widzisz, jak to działa? :)

Odnośnik do komentarza

 

 

Gacek, załatwiałeś gdziekolwiek osobiście kredyt hipoteczny? Sam, nie brat kumpla, tylko sam. Tak z ciekawości pytam :)

Sobie nie, nigdy nie miałem potrzeby (i nie zanosi się, bym miał) ale jako pomoc prawna dla osoby, która to załatwiała - tak.

 

 

Jako pomoc prawna, to mniej więcej tak, jak oglądasz mecz w TV, a opowiadasz, jakbyś siedział na trybunach.

No tak, bo przecież branie kredytu, czyli operacja na styku prawa i finansów, to rzecz kompletnie odmienna od analizowania umów i badania ofert różnych banków, więc jak tylko to robisz, to nie bierzesz nawet udziału w meczu :rotfl:

Mały hint: jak jesteś dobry w te klocki (no, ja jeszcze nie jestem), to branie kredytu możesz ograniczyć do udzielenia odpowiedzi na pytanie, czy Cię stać, a później podpisanie papierka, dobry prawnik załatwi za Ciebie całą resztę.

Ratuj swoją samoocenę gdzie indziej, EoT

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...