Skocz do zawartości

To jest coś więcej, niż zwykłe kibicowanie!


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

Jak się okazało po ostatnim pojedynku, bramka Gameiro była zdobyta już w dziewiętnastej sekundzie i był to najszybszy gol w historii klubu.

 

29.09.2014

 

Ciekawie zapowiada się pojedynek szóstej kolejki ligowej, gdzie za rywala będziemy mieli Valencię. Nietoperze zagrają na własnym obiekcie i będą szukać punktów, które są im bardzo potrzebne. Ledwie czternasta lokata na początku sezonu, to z pewnością nie jest ich szczyt możliwości. W ogóle, klub ten w tej karierze mocno cieniuje... Czy zatem jest to kolejna okazja do zaliczenia pełnej puli?

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Mimo iż rywale znów nie są ekipą liczącą się na krajowym podwórku, my nie potrafiliśmy udowodnić swojej przewagi. Optycznie było to okrutne, ale jak na złość zawodziła skuteczność. Jak nie poprzeczka, to od szczęścia dzieliły milimetry. Dodatkowo, w jednej z ostatnich akcji pierwszej odsłony tracimy bramkę po uderzeniu Banegi. Coś dzisiaj nie trybiło i po zmianie stron trzeba to wyeliminować. Zamiast Godina pojawia się Mladenov, a miejsce Gameiro zajmuje Insigne. Nieco ponad kwadrans przed końcem, kiedy przygotowany do wejścia był już Ruben Perez, gola wyrównującego strzela Sissoko. Był przez całe spotkanie niemrawy i kiedy widział, że to jego ostatnie sekundy na murawie, postanowił huknąć z dystansu i dać nam chwilę radości. Udowodniliśmy jednak, że w piłkę gra się do końca. Mimo teoretycznie beznadziejnej sytuacji, dziesięć minut przed końcem wychodzimy na prowadzenie za sprawą atomowej próby Fierro. Ten Meksykanin to czysty skarb! Absolutnie nie spodziewałem się dzisiaj takiego come backu!

 

La Liga [6/38]

stadion: Nuevo Mestalla w Walencji, 74195 widzów

[14] Valencia - [4] Atletico Madryt

1:2 [Ever Banega 44' - Moussa Sissoko 72', Carlos Fierro 81']

mom: Carlos Fierro "7.5"

Odnośnik do komentarza

1.10.2014

 

Październik rozpoczniemy szlagierowym pojedynkiem z Manchesterem City. Mecz z obrońcą tytułu w Lidze Mistrzów, a w zasadzie dwumecz, będzie cholernie ciężkim wyzwaniem. Wiemy, że angielską ekipę stać na wszystko i będziemy modlili się o uniknięcie kanonady bramek. Zagramy u siebie, co w tym wypadku może być jednak sporym plusem. Oczywiście wychodzimy najmocniejszym składem i liczymy na łaskę...

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, R. Perez, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Od samego początku rywale postanowili nie pierdolić się w tańcu i narzucili swój styl. Przetrzymanie tego kwadransa graniczyło z cudem, ale nam się to udało! Pierwsza fala ataków została w tyle, dlatego teraz my postanowiliśmy coś spróbować. Ofensywny tercet grał wyśmienicie i po jednej akcji w tym trójkącie padł gol. Fierro wykłada futbolówkę na dobieg do Gameiro, a Francuz na pełnej szybkości ją dopada i uderza na dalszy słupek. Hart pozostaje bezradny i wychodzimy na prowadzenie. Carlos Fierro przechodził dzisiaj samego siebie i jak zwykle to on wykańcza akcję, tak dzisiaj postanowił pobawić się w super asystenta. Już w osiemnastej minucie, po jego indywidualnej próbie, wykłada futbolówkę na siódmy metr do nabiegającego Gaitana, a Argentyńczyk dopełnia jedynie formalności. Takie dwa ciosy po takim początku, to wręcz sensacja! Obrońca trofeum posłany na deski. To brzmi pięknie, ale przed nami jeszcze spora część meczu, więc nie mówmy hop. Wynik w pierwszej odsłonie mógłby być znacznie większy, gdyby nie dwa słupki Fierro. Meksykanin jest w wybornej dyspozycji i trzeba na niego dmuchać! Dodatkowo słowa uznania należą się Courtoisowi, który wielokrotnie pokazywał klasę. Po zmianie stron bezbarwnego Sissoko zastępuje Sigurdsson. Sytuacja zaczęła się nieco komplikować na dwadzieścia minut przed końcem. Swoje trafienie zalicza Yaya Toure i jak wiadomo, teraz rywale poczują swoją szansę i rzucą się na naszą bramkę. Najlepsza jednak w tym wszystkim jest reakcja moich podopiecznych. Natychmiastowy atak i szybciutka odpowiedź Gameiro, dająca nam znów komfort psychiczny. Co ciekawe, nawet nie skuteczność, a dążenie do celu mnie najbardziej napawa dumą. Tego brakowało w poprzednich latach i nieuniknione, że to może być najlepszy sezon w tej karierze! Mimo prób, rywale byli już bezradni i dzięki temu inkasujemy ważny komplet punktów. Przed spotkaniem, jakbym usłyszał prognozy na taki wynik, wyśmiałbym tego kogoś w twarz!

 

Liga Mistrzów, grupa D [2/6]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54851 widzów

Atletico Madryt - Manchester City

3:1 [Kevin Gameiro 16' 71', Nicolas Gaitan 18' - Yaya Toure 69']

mom: Kevin Gameiro "8.8"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Metalist - Sporting Lizbona, 0:1, [D. Salomao]

Odnośnik do komentarza

5.10.2014

 

Idąc za ciosem, dzisiaj również celujemy w komplet punktów. Rywalem będzie słabo radząca sobie Celta i niech za potwierdzenie świadczy ich bilans bramkowy 4-18. Nie powiem, żeby było się czym chwalić, dlatego nie ma absolutnie mowy o innym wyniku. Dodatkowo zagramy na własnym obiekcie i to wszystko połączone w jedną całość stawia nas w roli murowanego faworyta.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

O tym, że był to bardzo dziwny mecz mówią niemal wszystkie statystyki. Mieliśmy ogromną przewagę, niemal cały czas naciskaliśmy, a z wielkim trudem osiągnęliśmy swój cel. Jako pierwsi, chwilę po przerwie bramkę zdobyli goście. Farinos świetnym uderzeniem z rzutu wolnego w samo okienko, zadowolił kibiców Celty. Po czterech minutach mieliśmy jednak remis. Podrażnieni tym faktem, rzuciliśmy się do ataku i genialną, indywidualną próbę zaserwował nam Gaitan. Bez tego zawodnika nasz klub miałby chyba spore problemy... Kolejne minuty, to bicie głową w mur. Jak nie fenomenalne interwencje bramkarza, to jakimś cudem futbolówka odbijała się od przeszczepów obrony i wylatywała na rzut rożny. Widmo remisu było coraz bliższe i kiedy już zaczynaliśmy się zbierać do szatni, w euforię wprowadził nas Sissoko. Defensywny pomocnik bez namysłu uderzył z dwudziestego metra i miał być to strzał rozpaczy, a wyszła cudowna próba. Bramkarz był w tym momencie bez szans, a co najlepsze, sędzia nie pozwolił już na wznowienie zawodów. Ostatnie uderzenie w meczu daje nam komplet punktów, ale wyraźnie było widać, że z zespołami z dolnej części tabeli gra się niezwykle ciężko...

 

La Liga [7/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48397 widzów

[4] Atletico Madryt - [18] Celta

2:1 [Nicolas Gaitan 53', Moussa Sissoko 90'+2 - Javier Farinos 49']

mom: Nicolas Gaitan "8.5"

Odnośnik do komentarza

19.10.2014

 

Po dwóch latach banicji, do La Liga powraca zespół Almerii. Co prawda, póki co nie radzi sobie najlepiej, ale ten zespół jest trudny dla każdego przeciwnika. Niech nikogo nie zmyli ich siedemnasta pozycja. Co prawda dotychczasowy bilans naszych spotkań to dwa zwycięstwa Atletico, ale nie byłbym taki pewien, że dzisiaj będzie podobnie.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, Miranda, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, R. Perez, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Nie jest nam w tym sezonie dane kontrolowanie gry i zapewnienie sobie komfortu gry. Znów, jako pierwsi tracimy gola i musimy szukać opcji nadrabiania zaległości. Straty nadrobiliśmy jednak jeszcze przed przerwą. Dosłownie w ciągu czterech minut, najpierw Fierro, a chwilę później Gameiro trafiają do siatki i odmieniają oblicze meczu. W drugiej odsłonie bramek już nie było, a więc wygrywamy! Biorąc jednak pod uwagę nasz styl, przeciwko lepszym ekipom będzie nam niezwykle ciężko i trzeba jak najszybciej rozwiązać problemy. Co zawodzi? Dzisiaj nie mieliśmy wielu sytuacji, a więc chyba kreowanie gry...

 

La Liga [8/38]

stadion: Estadio Mediterraneo w Almerii, 21548 widzów

[17] Almeria - [3] Atletico Madryt

1:2 [Nauzet Aleman 12' - Carlos Fierro 39', Kevin Gameiro 43']

mom: Oscar Ustari "9.1"

Odnośnik do komentarza

22.10.2014

 

Po dość niespodziewanej wygranej z City, dzisiaj przystępujemy do kolejnego meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Na nasz stadion przyjeżdża ukraiński Metalist, czyli jedna z rewelacji zeszłego sezonu tych rozgrywek. Skład ich zbytnio się nie zmienił, ale nie sądzę, by byli w stanie powtórzyć tak zabójczy wynik, a przede wszystkim bilans bramkowy. Oczywiście mamy trochę obaw, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zmieciemy ich z powierzchni ziemi.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, Koke, M. Sissoko, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Od samego początku narzuciliśmy swoje tempo. Przewaga optyczna zrobiła się ogromna, aż do tego stopnia, że rywale z trudem wybijali futbolówkę ze swojego pola karnego, by jedynie zdążyć ustawić od nowa formacje obronne. Efekt? Jeszcze przed przerwą dwukrotnie do siatki uderzył Fierro. Bardzo słabo natomiast prezentował się Gameiro, który nauczył już nas, że albo gra fenomenalnie, albo jest pierwszy do zmiany. Jego miejsce po zmianie stron zajął Insigne. Włoch od samego początku pobytu na murawie próbował szarpać, ale nie miał zbytnio sytuacji strzeleckich. Bramka jednak padła, ale nie była jego dziełem, lecz niesamowitego Fierro, dla którego właśnie oznaczało to hat trick. Taki wynik dowozimy do ostatniego gwizdka i z uśmiechem na ustach przyjmujemy komplet punktów. Dobra gra i wysokie zwycięstwo! Po trzech meczach mamy komplet zwycięstw i raczej spokojnie uda się nam awansować do kolejnej fazy zawodów.

 

Liga Mistrzów, grupa D [3/6]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54576 widzów

Atletico Madryt - Metalist

3:0 [Carlos Fierro 14' 30' 61']

mom: Carlos Fierro "9.6"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Sporting Lizbona - Manchester City, 2:4, [D. Salomao, C. Manuel - Y. Toure, S. Jovetic 2x, S. Nasri]

Odnośnik do komentarza

26.10.2014

 

Dotychczasowa dyspozycja na boiskach ligowych, pozwoliła nam w chwili obecnej zająć pierwsze miejsce. Fotel lidera po ośmiu kolejkach smakuje wyśmienicie, ale nie będzie tak łatwo. Do rywalizacji o wysokie miejsca, przynajmniej obecnie chcą włączyć się nowe zespoły, z Granadą na czele. To właśnie przeciwko tej ekipie zagramy dzisiaj, ale na ich terenie. Szykuje się ciężka przeprawa, ale jesteśmy dobrej myśli.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, Koke, M. Sissoko, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

O tym wieczorze chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Zawiodło wszystko, co mogło zawieść. Nie wiem, co stało się z zespołem, który jeszcze kilka dni wcześniej, z dużym spokojem inkasował komplet punktów w Lidze Mistrzów. Po głupich błędach w defensywie dostaliśmy trzy ciosy i co najgorsze, nie potrafiliśmy na żaden odpowiedzieć. Co prawda nie przegrywamy do zera, ale i tak bramka dla Atletico, to swojak bramkarza miejscowych. My to my, ale Granada dzisiaj pokazała, że ma wielką ochotę na wysoką lokatę w lidze i z taką grą ma realne szansę na dostanie się nawet do gry w Lidze Mistrzów. Szczerze powiedziawszy, był to jeden z najsłabszych meczów w całej tej karierze...

 

La Liga [9/38]

stadion: Nuevo Los Carmenes w Granadzie, 23000 widzów

[6] Granada - [1] Atletico Madryt

3:1 [Youssef El Arabi 18', Nicki Bille Nielsen 53', Miranda 74'(sam) - Roberto 27'(sam)]

mom: Tomer Hemed "8.5"

Odnośnik do komentarza

29.10.2014

 

Ostatni październikowy wieczór z futbolem, spędzimy w Barcelonie, gdzie zmierzymy się w ramach czwartej rundy Copa del Rey z Sant Andreu. Ekipa ta jest zdecydowanie od nas słabsza i bez problemu powinniśmy wygrać. Wystawiam dzisiaj rezerwowy skład i liczę na dobry występ. Gradu goli nie przewiduję, ale chciałbym uniknąć konieczności walki o wynik w rewanżu.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Muniesa, Koke, R. Perez, Saul, N. Gaitan, Adrian, P. Alcacer

 

Co ciekawe, od samego początku gra się nam nie kleiła. To rywale prowadzili widowisko i dyktowali warunki, a kiedy w trzydziestej piątej minucie wyszli na prowadzenie, złapałem się za głowę. Nie tak miał wyglądać ten wieczór! Na dodatek jeszcze przed tym zdarzeniem, kontuzji nabawił się Adrian i w jego miejsce musiał wejść Fierro. Miałem ograniczyć występ zawodników pierwszoplanowych, ale najwyraźniej nie było mi to dane. W ostatniej akcji pierwszej odsłony, wyrównał mocnym uderzeniem Gaitan. Dobre i to! Po zmianie stron rywale stonowali swoje podboje i mecz toczył się w okolicach środkowej części murawy. Co prawda miały miejsce pojedyncze ataki, ale nikt nie powie, że widowisko porywało. Kwadrans przed końcem Fierro trafia do siatki, daje nam prowadzenie i ustala wynik końcowy. Z taką grą nie mamy co szukać w najbliższych tygodniach...

 

Copa del Rey, 4. runda [1/2]

stadion: Narcis Sala w Barcelonie, 12533 widzów

Sant Andreu - Atletico Madryt

1:2 [Alex 35' - Nicolas Gaitan 45'+2, Carlos Fierro 73']

mom: Toby Alderweireld "7.5"

Odnośnik do komentarza

1.11.2014

 

W chwili obecnej mamy lekki natłok spotkań. Dzisiaj, na otwarcie listopada zmierzymy się tegorocznym beniaminkiem i obecnie najsłabszą ekipą w tabeli - Cordobą. Zagramy ten pojedynek na własnym obiekcie i absolutnie nie może być innego rozwiązania, niż nasze i w dodatku pewne zwycięstwo. Nie mówię tutaj o jednym, czy dwóch bramkach, ale najchętniej o pogromie! Potrzebujemy bramek i punktów, gdyż po ostatniej wpadce z Grandą spadliśmy na drugie miejsce w zestawieniu ligowym.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, S. Radu, M. Rojo, R. Perez, M. Sissoko, Koke, G. Sigurdsson, C. Fierro, K. Gameiro

 

Już w szóstej minucie wychodzimy na prowadzenie. Błąd bramkarza wykorzystał Gameiro i w sytuacji sam na sam z pustą bramką nie miał większych problemów z ulokowaniem futbolówki w siatce. Pięć minut później jeden z defensorów rywali łapie czerwony kartonik za faul na wychodzącym na czystą pozycję Fierro, a dodatkowo arbiter wskazuje jeszcze na wapno. Pewny strzał Sigurdssona daje nam zwiększenie przewagi do dwóch goli. Taki początek podsycił apetyty kibiców, jednak Ci musieli obejść się smakiem. Przed przerwą więcej goli już nie zobaczyliśmy, a i tempo spotkania nieco siadło. Po zmianie stron miejsce Koke zajmuje Insigne. Chwilę później, swojego drugiego dzisiaj gola zapisuje Gameiro. Dosłownie po kilkunastu sekundach, Francuz notuje hat tricka, po cudownym uderzeniu z woleja prosto w okienko. Z taką grą w defensywie, ekipę Cordoby czeka rychły powrót na zaplecze La Liga. Kilka minut przed końcem mamy jeszcze jedno trafienie Kevina, który sobie urządził dzisiaj prawdziwe show. Jako ciekawostkę dodam, że Courtois był dzisiaj zupełnie bezrobotny. Rywale nie oddali nawet jednego strzału w stronę naszej bramki!

 

La Liga [10/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48807 widzów

[2] Atletico Madryt - [20] Cordoba

5:0 [Kevin Gameiro 6' 52' 56' 83', Gylfi Sigurdsson 11'(k)]

mom: Kevin Gameiro "9.8"

Odnośnik do komentarza

4.11.2014

 

Znów po ledwie kilkunastu godzinach lądujemy na płycie boiska, by rozegrać kolejny mecz. Tym razem wiązał się on jeszcze z daleką podróżą na Ukrainę. Oznacza to, że mamy przed sobą rewanżowe spotkanie w fazie grupowej Ligi Mistrzów przeciwko Metalistowi. Przypomnijmy, że w dotychczasowych trzech spotkaniach, zgromadziliśmy komplet punktów i zajmujemy fotel lidera. Nasi rywale, z zerowym dorobkiem są na ostatnim miejscu i raczej ciężko im będzie awansować choćby do rozgrywek Pucharu UEFA. Nic, tylko skorzystać z kolejnej okazji do zwycięstwa!

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, S. Radu, M. Rojo, R. Perez, M. Sissoko, Koke, G. Sigurdsson, C. Fierro, K. Gameiro

 

Zupełnie inna gra w wykonaniu naszych rywali mocno nas zaskoczyła. Próbowali ofensywnego futbolu, ale i tak na nic się to nie zdało w obliczu cudownej bramki z dystansu Rubena Pereza. Osiągnęliśmy przewagę i mieliśmy zamiar dowieźć ją do końca, a po drodze poszukać jeszcze okazji do jej powiększenia. Mieliśmy też trochę szczęścia, bowiem dwukrotnie od celebrowania gola przez rywali, uchronił nas arbiter liniowy wskazując spalonego. Pierwsza odsłona na minimalny, ale plus. Oczywiście po dobrym widowisku, w kolejnym meczu słabo musi wypaść Gameiro, dlatego na drugą odsłonę zmienia go Insigne. Dodatkowo, miejsce Sissoko zajmuje Yerson Moreno, który niedawno wyleczył się długoterminowego urazu. Dobrą informacją jest też powrót do zdrowia Gabiego, który dzisiaj jeszcze miejsca w kadrze meczowej nie znalazł. Po zmianie stron wreszcie coś ruszyło. Dość szybko rywale wyrównali, ale babola w tej sytuacji popełnił Alderweireld i to na jego konto poleciała bramka samobójcza. Remis nie utrzymał się jednak zbyt długo, a na ponowne prowadzenie wyprowadza nas nasz nowy zawodnik - Moreno. Chłopak ma ogromny talent i jeśli tylko ominą go większe urazy, będzie z niego pociecha. Dziesięć minut przed końcem meczu, o uniknięcie nerwowej końcówki postarał się Insigne i zaaplikował kolejny cios. Wszystko wskazuje na to, że mimo chwili nerwówki, to my zainkasujemy komplet punktów. Rezultat mógł jeszcze pójść w górę, ale w jednej z ostatnich okazji Fierro trafia jedynie w słupek. To, co nie udało się naszemu snajperowi, dokonał gracz Metalistu i w doliczonym czasie gry zdobył jeszcze jednego gola. Byliśmy dzisiaj świadkami aż pięciu bramek, ale najważniejsze, że komplet punktów wraca z nami do Madrytu!

 

Liga Mistrzów, grupa D [4/6]

stadion: Metalista w Charkowie, 40236 widzów

Metalist - Atletico Madryt

2:3 [Toby Alderweireld 59'(sam), Edmar 90'+1 - Ruben Perez 21', Yerson Moreno 65', Lorenzo Insigne 82']

mom: Ruben Perez "8.3"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Manchester City - Sporting Lizbona, 4:0, [s. Aguero, S. Jovetic, Y. Toure, J. Milner]

Odnośnik do komentarza

9.11.2014

 

W jedenastej kolejce ligowych zmagań, zmierzyć się musimy z Betisem. Po dobrych, poprzednich sezonach, teraz przyszedł czas na obniżkę formy. Co prawda mamy za sobą ledwie dziesięć kolejek, ale ich dwunasta lokata nie wróży najlepiej. Powinniśmy powalczyć o pełną pulę, a pomóc mają nam w tym rekonwalescenci w postaci Moreno oraz Gabiego. Cieszę się, że będzie zwiększona rywalizacja w drugiej linii, bowiem ostatnio trochę tego brakowało.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, Gabi, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Już w czwartej minucie wychodzimy na prowadzenie. W pierwszym podejściu, po potężnej próbie Gaitana futbolówka odbija się od słupka, ale nas dzieje się to bardzo szczęśliwie. Spada ona bowiem prosto pod nogi Gabiego, który nie ma problemów z ulokowaniem jej w pustej bramce Betisu. Nasz kapitan potrzebował ledwie trzech minut od powrotu na murawy po kontuzji, by znaleźć się w raporcie meczowym. Betis nie był chłopcem do bicia a miał jedynie sporo pecha. W dwudziestej minucie dotyczyło to kolejnego gola, którego zapisał na swoim koncie Gameiro. Znów teoretycznie piłka trafić do niego nie powinna, ale trafia, a takiej klasy zawodnik w sytuacji sam na sam nie powinien się pomylić. Wiele pracy miał dziś także arbiter, który co chwila musiał używać gwizdka i pokazywać komuś kartkę. Brutalny pojedynek był jednak mocno jednostronny. Rywale inkasowali kartki, a my gole, czego efektem była jeszcze jedna bramka przed przerwą, tym razem autorstwa Gaitana. Po zmianie stron Moreno zmienia właśnie obolałego Gaitana. Dwadzieścia minut przed końcem, miejsce osłabionych Sissoko i Gabiego zajmują Ruben Perez oraz Insigne. Włoch nieco stracił na pozycji po przyjściu nowych zawodników. Pierwotnie miał być partnerem do gry dla Gameiro, ale wspaniała dyspozycja Fierro mu to zabrała. Bramki już nie padły, więc możemy cieszyć się z kolejnego zwycięstwa w lidze.

 

La Liga [11/38]

stadion: Benito Villamarin w Sewilli, 51918 widzów

[13] Betis - [3] Atletico Madryt

0:3 [Gabi 4', Kevin Gameiro 20', Nicolas Gaitan 45'+2]

mom: Nicolas Gaitan "8.2"

Odnośnik do komentarza

12.11.2014

 

Choć nastroje w zespole są na bardzo dobrym poziomie, to jednak dzisiaj nie będę ryzykował i wystawiam podstawowy skład. Naszym kibicom także należy się kilka trafień, a grając w większości pierwszym garniturem, nie powinno być o to trudno. Rewanż w czwartej rundzie Copa del Rey przeciwko Sant Andreu, zapowiada się zatem bardzo interesująco. Choć z początku rywale pewnie rzucą się na nas w celu próby odrobienia minimalnych zaległości, to jednak pod koniec spotkania nie sądzę, by były jakiekolwiek wątpliwości.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Muniesa, R. Perez, Saul, G. Sigurdsson, L. Insigne, P. Alcacer, C. Fierro

 

Pogromu wprawdzie nie było, ale na spokojnie wygrywamy ten mecz i awansujemy do kolejnej rundy. Dwa gole notuje Fierro, ale i tak to nie on był dzisiaj na ustach wszystkich. Świetne, dwie asysty zalicza Alcacer! Dokłade podania z gorszej nogi i to na dużej odległości zrobiły na mnie spore wrażenie. Powiem szczerze, że gdyby ten piłkarz dostawał więcej szans, mógłby stawić o sile ekipy, ale przynajmniej na razie jeszcze nie ma co na to liczyć. Trzeciego gola dołożył jeszcze z rzutu karnego Sigurdsson, który w tym roku został wybrany na pierwszego strzelca jedenastek i póki co nie zawodzi.

 

Copa del Rey, 4. runda [2/2]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 52226 widzów

Atletico Madryt - Sant Andreu

3:0 [Carlos Fierro 14' 31', Gylfi Sigurdsson 26'(k)]

mom: Carlos Fierro "8.8"

Odnośnik do komentarza

23.11.2014

 

Spokojnie, to że z każdym meczem mamy coraz niższą pozycję startową, to nic nie znaczy. Po prostu rywale grają wcześniej od nas i wygrywają swoje spotkania, a my kiedy zwyciężamy, to wracamy na pozycję vice lidera. Dzisiaj mamy kolejną okazję do zaprezentowania swoich umiejętności, gdyż zmierzymy się z Realem Sociedad, który znów naciska na pięty najlepszym. Ich szósta lokata świadczy o czymś i wiem, że nie będzie to zbyt łatwy pojedynek.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, D. Godin, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, R. Perez, N. Gaitan, K. Gameiro, L. Insigne

 

Już w drugiej minucie Gaitan otwiera wynik po fantastycznym uderzeniu bezpośrednio z rzutu wolnego. Fenomenalna bramka ma szansę bić się o najlepszego gola sezonu! Co ciekawe, obie ekipy miały podobną myśl taktyczną na to spotkanie. Większość uderzeń oddawano zza pola karnego i były z reguły wykonywane przez defensywnych pomocników. W naszych szeregach szalał Sissoko, ale jakoś nie mógł się wstrzelić w światło bramki. Problemem mogą być jednak dla nas spotkania ekip narodowych, gdyż znów, z kontuzją powrócił Moreno, oraz co gorsza - Fierro. Tego drugiego możemy nie zobaczyć w akcji nawet do końca tego roku kalendarzowego. W połowie pierwszej odsłony mamy natomiast zwiększenie prowadzenia dzięki Gameiro, który wyprzedził swojego rywala i z odległości dwudziestu pięciu metrów oddał płaski strzał obok słupka. Chwilę przed przerwą, dokładną główką popisuje się Perrinelle i rywale dzięki temu nawiązują z nami kontakt. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale z drugiej strony nie spodziewałem się aż takiego oporu ze strony zawodników Realu Sociedad. Wkurzeni ruszyliśmy do ataku i jeszcze przed przerwą, Gameiro po raz drugi wpisuje się dzisiaj do protokołu meczowego, przywracając dwie bramki różnicy. Kibice na pewno nie mogli dzisiaj narzekać na nudę. Otwarty, mocno ofensywny mecz jest zawsze mile widziany. Dwadzieścia minut przed końcem Adrian wchodzi w miejsce kontuzjowanego Insigne. Gdyby jeszcze zaznaczyć, że oba zespoły sześciokrotnie obstrzeliwały szkielet bramek, to byłoby to na prawdę widowisko obfitujące w gole.

 

La Liga [12/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54851 widzów

[4] Atletico Madryt - [6] Real Sociedad

4:1 [Nicolas Gaitan 2', Kevin Gameiro 27' 44' 54' - Damien Perrinelle 38']

mom: Kevin Gameiro "9.6"

Odnośnik do komentarza

26.11.2014

 

Po ostatniej grze w Lidze Mistrzów okazało się, że w tej, na pozór trudnej grupie, już po czterech potyczkach zapewniamy sobie awans do kolejnej fazy. Nie zamierzam jednak oddawać pola i powalczę również o pozostałe wiktorię. Dzisiaj problemów być nie powinno, gdyż zmierzymy się ze Sportingiem Lizbona, a więc drużyną, którą łatwo oklepaliśmy i to na wyjeździe. Nasz stadion dodatkowo nas zmobilizuje i spodziewam się srogich batów!

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, Koke, M. Sissoko, G. Sigurdsson, N. Gaitan, K. Gameiro, P. Alcacer

 

Nie było dziś tak dobrze, jak się tego spodziewaliśmy. Piłkarze Sportingu potrafili się postawić, przez co bardzo długo nie padł gol. Dopiero w drugiej odsłonie, błysnął Gaitan, który był dzisiaj zresztą i tak najlepszym zawodnikiem w naszej ekipie. Mocny i precyzyjny strzał zza pola karnego daje nam prowadzenie i wszystko wskazuje na to, że również i wygraną. Choć był to dość wyrównany pojedynek, to jednak Courtois nie miał wiele pracy, a ataki przyjezdnych kończyły się zwykle na naszych defensorach. Tutaj jednak czasem warto zwyciężyć nawet minimalnym kosztem i w beznadziejnym stylu, bowiem do trzech punktów dokładana jest też spora sumka pieniędzy. Prowadzenie dowozimy do końca i jest to już piąte zwycięstwo w piątym, grupowym spotkaniu!

 

Liga Mistrzów, grupa D [5/6]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54619 widzów

Atletico Madryt - Sporting Lizbona

1:0 [Nicolas Gaitan 60']

mom: Gelson Fernandes "8.3"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Metalist - Manchester City, 6:3, [J. Nekounam 2x, J. Cristaldo, M. Demichelis(sam), A. Gomez, D. Souza - S. Aguero, Y. Toure, S. Jovetic]

Odnośnik do komentarza

29.11.2014

 

Na zakończenie listopada czeka nas to, na co wszyscy kibice czekają najbardziej. Derby Madrytu, a więc pojedynek ze znienawidzonym sąsiadem zza miedzy. Spotkają się więc dwie pierwsze ekipy w tym momencie z tabeli i będzie to absolutnie mecz na szczycie tego sezonu. Póki co Barcelona nieco zawodzi, więc jednocześnie można to nazwać tego sezonowym Gran Derby. Mecz rozegramy na obiekcie rywali, ale i tak daleko jechać nie musimy. Atmosferę dało się wyczuć już od samego rana, a na czas pojedynku zegarki stają w miejscu. To jest prawdziwe święto w tym mieście, tym bardziej teraz, kiedy bezpośrednie starcie może zmienić obecnego lidera tabeli.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, R. Perez, M. Sissoko, G. Sigurdsson, N. Gaitan, K. Gameiro, P. Alcacer

 

Już w piątej minucie Santiago Bernabeu na chwilę zamarło. Po uderzeniu z niczego, Paco Alcacer trafia w słupek. Milimetry dzieliły nas od objęcia prowadzenia i to na obiekcie rywala! W dwunastej minucie problem zrobił się jednak znacznie poważniejszy. Kontuzji doznaje kolejny z naszych napastników, a więc Gameiro i w jego miejsce musi wejść albo bardzo słaby Adrian, albo jeszcze nie do końca zdrowy Insigne. Z dwojga złego wolę ambitnego Włocha. Sekundy później, po znakomitej kontrze Modrica, właśnie Chorwat umieszcza futbolówkę w naszej siatce i daje swoim prowadzenie. Nie było to w tym momencie spotkania zasłużone dzieło, ale właśnie taka jest piłka i dlatego wszyscy ją kochają. W drugiej odsłonie, mimo kilku zmian, dostajemy jeszcze drugiego gola autorstwa Modrica, z rzutu karnego i ponownie musimy uznać wyższość Królewskich. Oj, ta ekipa zdecydowanie nam nie leży... Szkoda straconej okazji, ale byliśmy dzisiaj słabsi.

 

La Liga [13/38]

stadion: Santiago Bernabeu w Madrycie, 80354 widzów

[1] Real Madryt - [3] Atletico Madryt

2:0 [Luka Modric 15' 80'(k)]

mom: Luka Modric "8.8"

Odnośnik do komentarza

3.12.2014

 

Grudzień rozpoczniemy ostatnim spotkaniem fazy grupowej Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City. W naszej grupie wszystko jest już jasne. Oby dwie ekipy mają zagwarantowany awans, a my dodatkowo pierwsze miejsce. Będziemy jednak dzisiaj chcieli wygrać, by zainkasować kolejne kilka Euro. Problemem mogą być jednak kontuzje, gdyż do Fierro dołączył właśnie Gameiro. Nie mamy najlepszych żądeł i musimy liczyć na Insigne i któregoś z głębszych rezerwowych.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, Miranda, M. Rojo, R. Perez, M. Sissoko, Gabi, G. Sigurdsson, L. Insigne, N. Gaitan

 

Bezbramkowy remis utrzymał się ledwie przez dwadzieścia minut. Wtedy to potężną bombą zza linii pola karnego popisał się Nasri i miejscowi wyszli na prowadzenie. Do przerwy bramki już nie padły, ale kibice nie mogli narzekać na nudę. Dobry, ofensywny futbol i do tego szybki, prezentowały obie ekipy. Futbolówka latała od bramki do bramki, ale celowniki snajperów były dzisiaj fatalnie nastrojone. Po zmianie stron, miejsce bardzo zmęczonego Gabiego zajmuje Moreno. Chwilę później zamiast Sigurdssona pojawia się jeszcze Paco Alcacer. W samej końcówce, bramkę powiększającą prowadzenie City zdobywa Loic Remy. Szkoda, bowiem była duża szansa na wyrównanie. No nic, ostatni mecz w fazie grupowej przegrywamy, ale i tak kończymy zmagania na pierwszej lokacie. Bez podstawowych snajperów, to jednak nie to samo...

 

Liga Mistrzów, grupa D [6/6]

stadion: The City Of Manchester Stadium w Manchesterze, 47405 widzów

Manchester City - Atletico Madryt

2:0 [samir Nasri 20', Loic Remy 90'+2]

mom: Samir Nasri "8.0"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Sporting Lizbona - Metalist, 5:1, [F. Montero 2x, D. Capel 2x, Z. Labyad - Jaja]

 

Ustawienie w grupie:

1. Atletico Madryt [15pkt], 2. Manchester City [12], 3. Sporting Lizbona [6], 4. Metalist [3]

 

Po raz drugi z rzędu, w fazie grupowej grał też Lech Poznań. Po zeszłorocznych katorgach, w tym roku zaliczyli cztery punkty w pięciu spotkaniach i o ile o kolejnych rundach mogą już zapomnieć, to wciąż jeszcze liczą się w walce o awans do Pucharu UEFA. Ich ostatni mecz odbędzie jednak za tydzień.

Odnośnik do komentarza

6.12.2014

 

W dniu dzisiejszym odrabiamy zaległości ligowe. Zmierzymy się z Levante, aktualnie jedenastą siłą w tabeli i szczerze mówiąc, nic nie est pewne. Bez snajperów wyglądamy mizernie, a ich zmiennicy nie są na tyle ogarnięci, by ich zastąpić. Być może błyśnie Insigne, ale sam Włoch, to może być za mało. Zagramy jednak u siebie i wierzę, po słabszych ostatnich meczach w naszym wykonaniu, dzisiaj to my będziemy cieszyć się z tryumfu!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, Y. Moreno, Koke, G. Sigurdsson, N. Gaitan, L. Insigne, Adrian

 

Powiem szczerze, że nie spodziewałem się w naszym wykonaniu aż takiego szturmu na bramkę rywali. Jeszcze przed dwudziestą minutą osiągnęliśmy bezpieczny pułap dwóch goli przewagi i wszystko wskazywało na to, że trzy punkty zostaną w naszym zespole. Co ciekawe, do siatki trafia Adrian i Godin, dla którego jest to jeden z ostatnich już spotkań w naszych barwach. Swoje trzy grosze, po kolejnych dziesięciu minutach dokłada jeszcze Insigne i w zasadzie wszystko jest już jasne. Jakby tego było mało, kilkadziesiąt sekund później, na cztery do zera wynik zmienia Adrian, dla którego dzisiaj jest to wspaniały wieczór. Taki niewyraźny zawodnik, a potrafi momentami bardzo pozytywnie zaskoczyć. W zasadzie gdyby nie to, nie byłby w klubie już czwarty sezon z rzędu jako rezerwowy. Także jeszcze przed przerwą wygrywamy sobie to spotkanie i z minimalnym nakładem sił możemy dotrwać do jego końca. Po zmianie stron miejsce zmęczonego Adriana zajmuje Alcacer. Mam nadzieję, że i ten zawodnik wreszcie się przebudzi. Przy takim wyniku, po godzinie gry wprowadziłem Mladenova i Muniese. Są to dobre momenty, by ogrywać tych, którzy w przyszłości mają stanowić o naszej sile. Jak to jednak już zwykle bywa, nigdy nie możemy rozegrać dobrze całego spotkania. Jeśli w trakcie jednej odsłony strzelimy kilka bramek, to w drugiej jest to pewne, że już ich nie uświadczymy. Tak było i dzisiaj, ale akurat tym się martwić nie można. Najważniejsze, że z rezerwowymi graczami w napadzie strzelamy rywalom cztery bramki i pewnie wygrywamy spotkanie. W samej końcówce rywale zdołali zasadzić jeszcze honorowego babola, ale nic to zbytnio nie zmienia.

 

La Liga [14/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48551 widzów

[3] Atletico Madryt - [11] Levante

4:1 [Adrian 9' 32', Diego Godin 18', Lorenzo Insigne 29' - Denis Stracqualursi 89']

mom: Lorenzo Insigne "8.7"

Odnośnik do komentarza

10.12.2014

 

Do rozgrywek ligowych przystąpić musimy w środku tygodnia, by wreszcie zamknąć rozdział zaległych spotkań. Myślałem, że poprzedni mecz miał być właśnie takim, ale się pomyliłem. Nie ważne! Dzisiaj musimy stawić czoła Getafe, aktualnie siódmej sile zestawienia. Co ciekawe, choć mamy dobry bilans spotkań, to jednak mimo czterech wygranych, dwukrotnie też schodziliśmy z boiska pokonani. Przed nami jest tylko jeden cel, czyli wygrana. Jeśli chcemy zmniejszyć straty do Realu i Malagi, a przede wszystkim wyjść na pozycję vice lidera, musimy zwyciężyć!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, G. Sigurdsson, N. Gaitan, L. Insigne, P. Alcacer

 

Jednym słowem - porażka. Jedno z najgorszych spotkań w całej karierze, a w dodatku od sześćdziesiątej minuty graliśmy w osłabieniu. Po wykorzystaniu limitu zmian, kontuzji doznał Gonul i to był już poważny problem. Zagraliśmy beznadziejnie i nawet nie mam nic na swoje usprawiedliwienie...

 

La Liga [15/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 49163 widzów

[3] Atletico Madryt - [7] Getafe

1:4 [Yerson Moreno 57' - Alvaro 8' 61', Alexis 45'+2, Mehdi Lacen 48']

mom: Alvaro "9.1"

Odnośnik do komentarza

@ Dzięki za niespodziewane przenosiny!

 

14.12.2014

 

Na przedostatnie spotkanie w tym roku kalendarzowym udajemy się do Gijon, gdzie zmierzymy się z miejscowym Sportingiem. Ledwie szesnasta pozycja w tabeli niczego nie świadczy. W ostatnim czasie najwyraźniej mamy na bakier z dobrą formą i o nasze losy musimy drzeć do ostatniego gwizdka. Raz wygrywamy, a raz nie, ale dzisiaj problemów być raczej nie powinno. Na cztery dotychczasowe spotkania ze Sportingiem, trzy padły naszym łupem, więc wszystko oprócz stadionu jest po naszej stronie. Przydałyby się też trzy punkty, bowiem powoli rośnie strata do najlepszych, a i kolejne ekipy nas doganiają.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, D. Godin, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, Y. Moreno, N. Gaitan, L. Insigne, Adrian

 

Pierwsza odsłona mogłaby się w zasadzie nie odbyć. Było w niej więcej nudy, niż jakiejkolwiek sensownej gry. Kibice nie doświadczyli nawet jednej, celnej próby strzeleckiej. Słabo grał cały nasz zespół, ale ja najbardziej martwiłem się dyspozycją Gaitana, który potrafi przecież wziąć ciężar gry na własne barki i ponieść zespół do zwycięstwa. Dlatego też, po zmianie stron jego miejsce zajmuje Sigurdsson. Już w pierwszej, ofensywnej akcji mamy zmianę rezultatu. Świetną akcją lewą flanką i genialnym przeglądem pola popisał się Moreno, który w trudnej sytuacji wypatrzył nabiegającego Insigne. Włoch dostał futbolówkę pod nogi i dopełnił jedynie formalności oddając potężne uderzenie pod poprzeczkę. Presja strzelenia gola z nas zeszła i dzięki temu wiele rzeczy zaczęło wychodzić. Jeśli dodamy jeszcze do tego drugiego gola, to zrobiło się nawet przyjemnie. Jej autorem został wspomniany wcześniej Islandczyk, który wykorzystał rzut karny po faulu na Adrianie. Mecz może i bez fajerwerków, ale najważniejsze, że wygrany! Nagrodę dla zawodnika meczu dostał nasz obrońca, co tylko pokazuje, że nie był to wcale łatwy mecz.

 

La Liga [16/38]

stadion: El Molinon w Gijon, 25549 widzów

[16] Sporting Gijon - [4] Atletico Madryt

0:2 [Lorenzo Insigne 49', Gylfi Sigurdsson 88'(k)]

mom: Djibril Sidibe "7.9"

Odnośnik do komentarza

21.12.2014

 

Przed ostatnim meczem w tym roku, nastroje w zespole nie są najlepsze. W klubie pojawił się nowy zarząd i coraz częściej w mediach pojawia się nazwisko Beniteza, jako nowego menadżera Atletico. Już od dłuższego czasu wspominano, jeśli "góra" się zmieni, to ich nowym pupilkiem stanie się właśnie wyżej wymieniony trener. No nic, póki co trzeba wykonywać swoje obowiązki i spróbować wygrać kolejny mecz. Zagramy na własnym obiekcie z Las Palmas. Tegoroczny beniaminek po raz pierwszy w ciągu czterech lat trwania tej kariery, pojawia się na boiskach La Ligi i wcale nie cieniuje. Piętnasta lokata, to może nie jest szczyt marzeń, ale z drugiej strony są od nich gorsi. Czeka nas więc mimo wszystko trudny wieczór.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, D. Godin, M. Rojo, Y. Moreno, M. Sissoko, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, L. Insigne

 

Od samego początku widać było jednak, kto dzisiaj chce zwyciężyć. Rywale jakby przestraszeni skupili się na grze defensywnej, ale to im również nie szło. Mimo obecności na murawie Carlosa Fierro, który wreszcie wrócił do żywych po urazie, na listę strzelców wpisuje się Lorenzo Insigne. Kwadrans później włoski napastnik znajduje drogę do siatki już po raz drugi. Co prawda nie jest to tak wybitny strzelec, jak Fierro, czy Gameiro, ale na nim również możemy polegać. Tego właśnie brakowało nam w poprzednich sezonach! Oczy wszystkich kibiców na Vicente Calderon nie były jednak zwrócone tylko na niego. Ostatni mecz w naszych barwach rozgrywał bowiem Diego Godin. Z jednej strony lider formacji defensywnej, ale z drugiej, tak na prawdę jeden z najsłabszych jej punktów w ostatnim czasie, za kilka dni zmienia otoczenie. O tym jednak w swoim czasie... O ostatnich sekundach pierwszej odsłony, to właśnie od trafia do siatki i daje nam niemal pewne już zwycięstwo. Takie momenty są przykre, ale zawodnik najwyraźniej postanowił godnie pożegnać się z Atletico, w którym spędził kilka długich lat. Dziesięć minut po wznowieniu gry w drugiej odsłonie, arbiter wskazuje na wapno. Do piłki podchodzi Insigne i niestety, ale pudłuje... Zupełnie nie rozumiem tego wyboru, gdyż na boisku przebywa przecież pierwszy wykonawca jedenastek, a więc Sigurdsson! Na ostatnie dwadzieścia minut, miejsce zmęczonego Fierro zajmuje Adrian. Minuty przybliżające nas do kolejnego zwycięstwa, mnie wcale nie cieszyły. Wciąż nie jest pewna moja przyszłość i kto wie, czy nie są to także i moje ostatnie chwile za sterami ukochanego klubu... Wynik się już dzisiaj nie zmienił i możemy zapisać kolejne trzy punkty na swoje konto.

 

La Liga [17/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48513 widzów

[4] Atletico Madryt - [15] Las Palmas

3:0 [Lorenzo Insigne 6' 24', Diego Godin 44']

mom: Diego Godin "8.8"

Odnośnik do komentarza

Moja sytuacja zdecydowanie się poprawiła. Zarząd po długim okresie niepewności postanowił, że nie zamierza zmieniać mnie na stanowiska menadżera Atletico. Odetchnąłem jednak dopiero wtedy, kiedy Rafa Benitez został nowym szkoleniowcem Juventusu Turyn.

 

Dodatkowymi profitami nowego zarządu będzie rozbudowa bazy treningowej, która pochłonie osiem milionów Euro, a prace nad tym ruszyły kilka dni temu.

 

Złota Piłka:

1. Lionel Messi (FC Barcelona), 2. Neymar (FC Barcelona), 3. Bastian Schweinsteiger (Bayern Monachium)

 

Piłkarz Roku na Świecie:

1. Lionel Messi, 2. Neymar, 3. Bastian Schweinsteiger

 

Zawodnik Roku w Afryce:

1. Yaya Toure (Manchester City), 2. Youssef El Arabi (Granada), 3. Seydou Doumbia (Manchester City)

 

Piłkarz Roku w Azji:

1. Keisuke Honda (Liverpool), 2. Park Ji-Sung (QPR), 3. Makoto Hasebe (Nurnberg)

 

Rozpoczęliśmy spłatę pożyczki bankowej, która wynosi 150 milionów Euro, a miesięczna rata opiewać będzie na kwotę 1,2 miliona. Dużo, ale jakoś sobie poradzimy.

 

Tak jak wspominałem, podpisaliśmy umowę o sprzedaży jednej z ikon Atletico, a więc Diego Godina. Urugwajczyk nie grał tak, jak tego od niego oczekiwałem i chyba był to ostatni moment na wyciągnięcie za niego sporej sumki. Włoski Inter Mediolan zdecydował się zapłacić nam 15,25 mln Euro za jego kartę. Niby w tym sezonie sporo grał w pierwszym składzie, ale wcale nie uważam, że był niezbędny i niezastąpiony.

 

3.01.2015

 

Tymczasem jak to już w standardzie bywa, rozgrywki w nowym roku rozpoczynamy dwumeczem w piątej rundzie Copa del Rey. Po dwóch latach z rzędu, tym razem los nas nieco oszczędził i zamiast Realu Madryt, skojarzył nas z Athletic Bilbao. Ligowi rywale tego sezonu do udanych zaliczyć nie mogą, bowiem czym jest dla nich ledwie piętnasta lokata w tabeli. Szanse na przejście tego poziomu są więc spore, ale trzeba jednak jeszcze udowodnić, że nam się to należy.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, Y. Moreno, G. Sigurdsson, C. Fierro, L. Insigne

 

Na pierwszego gola w nowym roku kalendarzowym, musieliśmy czekać ledwie dziesięć minut. Wtedy to, w ogromnym zamieszaniu pod bramką rywali, bynajmniej nie spowodowanym jakimś stałym fragmentem gry, a zwykłą akcją, najlepiej spisał się Fierro i końcówką buta skierował futbolówkę do siatki. Szybka bramka po powrocie po kontuzji, dla zawodnika jest bardzo ważna! Dosłownie chwilę później, kiedy jeszcze część z kibiców nie zdążyła usiąść i rozkoszować się wynikiem, znów musieli oklaskiwać swoich ulubieńców. Tym razem, bombę pod poprzeczkę posłał zastępujący na pozycji klasycznej dziesiątki Sigurdsson. Tak mi się właśnie wydawało, że nie bez powodów uznani jesteśmy za faworyta dwumeczu... Athletic w ofensywie nie miał zbyt wiele do powiedzenia, dzięki czemu na spokojnie kontrolowaliśmy przebieg widowiska. Po zmianie stron miejsce zmęczonego Koke zajmuje Ruben Perez. Dogodnych okazji do zwiększenia prowadzenia mieliśmy mnóstwo, ale jak na zawołanie marnował je Insigne. Po godzinie gry, nasi kibice znów jednak mieli powód do dumy, bowiem rezultat zmienił Stefan Radu, po mocnym uderzeniu głową przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Tak grające Atletico aż chce się oglądać. Nie wiem czy ma to spory wpływ na grę, ale ja osobiście drugi raz zakochałem się w prowadzeniu zespołu, odkąd nie ma już w mojej głowie Rafy Beniteza... Patrząc na murawę, wydawałoby się, że jesteśmy na jakimś sparingu. Bezradni rywale oddawali nam piłkę, a w okolicach kwadransa przed końcem, miały miejsce kolejne dwa gole. Najpierw ukuł z rzutu karnego Sigurdsson, a po chwili wreszcie przełamał się Insigne. Co jak co, ale na rewanż chyba wyjdziemy rezerwowym składem, bowiem awans mamy niemal zapewniony!

 

Copa del Rey, 5. runda [1/2]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54851 widzów

Atletico Madryt - Athletic

5:0 [Carlos Fierro 10', Gylfi Sigurdsson 15' 73'(k), Stefan Radu 62', Lorenzo Insigne 77']

mom: Gylfi Sigurdsson "9.4"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...