Skocz do zawartości

To jest coś więcej, niż zwykłe kibicowanie!


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

7.01.2015

 

Mając awans do kolejnej fazy turnieju niemal w kieszeni, dzisiaj zmieniłem kilku zawodników i przede wszystkim, nakazałem bawienie się futbolem. Przystąpimy więc do spotkania bez większej presji i jestem przekonany, że dla zwykłego widza będzie to widowisko ciekawsze. Bać się nie powinniśmy, ale z drugiej strony będzie to dla mnie doskonały czas na zebranie informacji o zawodnikach drugiego planu i ewentualnych możliwościach roszad w ważniejszych spotkaniach.

 

Skład:

D. Aranzubia, G. Gonul, Miranda, K. Mladenov, M. Rojo, Gabi, Koke, Y. Moreno, G. Sigurdsson, C. Fierro, L. Insigne

 

Tak jak się tego spodziewałem, mecz był milszy dla oka. Przede wszystkim, nie było już takiej jednostronności. Oba zespoły zaprezentowały ofensywny futbol. Rywale nie mieli nic do stracenia i chcąc zmazać plamę po poprzedniej wpadce, z miejsca ruszyli szturmować naszą świątynię. Nie spodziewałem się jednak, że przyjdzie im to aż tak łatwo, ale z drugiej strony dostałem cenną informację o stanie obecnych umiejętności kilku zawodników. Bardzo zawiódł mnie swoją postawą Aranzubia, który chyba na złość puszczał szmaty. Ostatnio zaczął marudzić, a ja nie chciałem wystawić go na listę transferową twierdząc, że jest nam potrzebny. Po tym meczu zmieniam zdanie... Zobaczyliśmy aż siedem bramek, ale na szczęście to my awansowaliśmy do kolejnej fazy, choć było grząsko...

 

Copa del Rey, 5. runda [2/2]

stadion: San Mames w Bilbao, 40000 widzów

Athletic - Atletico Madryt

6:2 [Kike Sola 27' 62'(k), Markel Susaeta 45'+1 77', Oscar De Marcos 58', Benat 88' - Gylfi Sigurdsson 9'(k) 30']

mom: Markel Susaeta "9.5"

Odnośnik do komentarza

10.01.2015

 

Dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy. Poprowadzę Atletico po raz dwusetny w tej karierze w meczu o stawkę, a dodatkowo rywalem będzie nie byle kto, a sama Barcelona! W ich szeregach mamy dwójkę najlepszych zawodników globu z zeszłego roku. Leo Messi i Neymar dodatkowo wspomagani przez Alexisa Sancheza spróbują rozmontować nasze szeregi obronne. Co ciekawe, to nadal my znajdujemy się wyżej w tabeli ligowej i mamy dwa punkty przewagi nad Blaugraną. Stawka jest zatem ogromna i mam nadzieję, że zawodnicy to rozumieją.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, R. Perez, G. Sigurdsson, C. Fierro, L. Insigne

 

Szturm na naszą bramkę przez zawodników Barcelony, na pewno wzbudzał uznanie. Utrzymanie bezbramkowego remisu do przerwy graniczyło z cudem i byliśmy tego bardzo bliscy, gdyby nie rzut karny na sekundy przed przerwą. Do jedenastki podszedł oczywiście Messi i pewnym uderzeniem obok słupka pokonał Courtoisa. Wtedy też coś się zacięło i dosłownie po chwili mieliśmy już dwa gole zaległości i raczej przegrany pojedynek. Po zmianie stron dokonałem dwóch roszad na środku defensywy i na murawie zameldowali się Mladenov oraz Miranda. W przerwie ostro pogadałem z podopiecznymi i to jakby zdało rezultat. W mgnieniu oka od wznowienia spotkania, do siatki rywali trafia Sigurdsson. Co ciekawe, mieliśmy też drugi rzut karny i tym razem nie wykorzystał go Messi. Co z tego, jak kilkanaście sekund później i tak trafia na listę strzelców... O ile dzisiaj do ofensywy przyczepić się nie mogłem, tak defensywa wymagała poprawy. Na ile jest to kwestia odejścia Godina, tego nie jestem w stanie powiedzieć. Diego nie był wcale pewnym punktem ekipy, ale z drugiej strony, poniżej pewnego pułapu nie schodził. Swoją drogą Barcelonie, zupełnie jak w świecie realnym, mocno pomagają sędziowie. Tego drugiego rzutu karnego absolutnie być nie powinno! Mecz zakończył się naszą porażką, która jednak była dzisiaj zasłużona. Graliśmy gorzej i w sumie należy dziękować za tak niski wymiar kary. Jubileuszu do udanych zaliczyć niestety nie mogę...

 

La Liga [18/38]

stadion: Camp Nou w Barcelonie, 98900 widzów

[3] FC Barcelona - [2] Atletico Madryt

3:1 [Lionel Messi 43'(k) 52', Neymar 45'+2 - Gylfi Sigurdsson 47']

mom: Neymar "8.5"

Odnośnik do komentarza

Kolejną informacją z klubu jest sprzedaż Mirandy. Brazylijczyk nie radził sobie zupełnie w tym sezonie, a jego wartość spadała na łeb i szyję, więc postanowiłem go oddać Granadzie na 6 milionów Euro. Nie jest to duża kwota, ale jego wartość rynkowa w tym momencie oscylowała w granicach 4 baniek... Szkoda kolejnej ikony zespołu, ale już taki jest los piłkarzy, którzy zdecydowanie opuszczają swoje loty.

 

14.01.2015

 

Jeszcze bez nowych nabytków, a już bez Mirandy, przystępujemy do pierwszego z dwóch spotkań z Granada, w ramach ćwierćfinału Copa del Rey. Teoretycznie rywal jest bardzo trudny, co udowodnił też w niedawnym spotkaniu ligowym, kiedy to dostaliśmy baty.Nie przewiduję łatwej wygranej, o ile w ogóle możemy o takiej mówić. Zawieszony Rojo, kontuzjowani Gameiro, Gaitan i Insigne, czyli wszystko idzie w złym kierunku...

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, S. Radu, Y. Moreno, Koke, M. Sissoko, G. Sigurdsson, C. Fierro, Adrian

 

Sprzedaż Godina i Mirandy, na pewno pozwoli na większą liczbę występów dla Alderweirelda, który swoją postawą na to zasługuje. To właśnie on rozpoczął dzisiejsze strzelanie i to już w drugiej minucie. Co prawda na raty, ale wykorzystał dobre ustawienie i dośrodkowanie z rzutu rożnego i dał nam prowadzenie. Kwadrans później, wreszcie błysnął Koke. Ten zawodnik oceniany na wielki talent, jakoś nie może się wybić. Nie mówię tutaj o byciu na listach strzelców, ale w ogóle, jakoś jego gra nie daje nam ogromu satysfakcji. W niedługim okresie czasu, tracimy też pierwszego gola. Dobre, głębokie dośrodkowanie z lewej flanki i Mendoza wykorzystuje aspekt gry głową do pokonania Kurtuły. Po zmianie stron Muniesa wszedł za słabego Radu. Ogólnie mogliśmy mówić o wielkim pechu. Dwukrotnie Sigurdsson z rzutu wolnego trafia w poprzeczkę... Szkoda, gdyż jeszcze przynajmniej jeden gol dałby nam większy spokój. Tak czy siak, nie uniknie się już tego straconego na domowym obiekcie gola, który rywalom może straszliwie pomóc w rozgrywanym dwumeczu. Co jednak nie udało się ze stałego fragmentu gry, wyszło Islandczykowi z gry. Dobry rogal w samo okienko z okolic dwudziestego metra, załatwił sprawę zwiększenia komfortu gry. Gylfi zdecydowanie skorzystał na kontuzji Gaitana i bardzo dobrze go zastępuje. Wygrany mecz po serii znów gorszych wyników bardzo nas ucieszył i zdecydowanie poprawił morale w teamie. Miło było widzieć, dlaczego Miranda został oddelegowany do Granady, gdzie już dzisiaj rozegrał pełne dziewięćdziesiąt minut.

 

Copa del Rey, ćwierćfinał [1/2]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 52149 widzów

Atletico Madryt - Granada

3:1 [Toby Alderweireld 2', Koke 19', Gylfi Sigurdsson 69' - Jorge Mendoza 24']

mom: Koke "8.4"

Odnośnik do komentarza

Wreszcie udało mi się zakontraktować nowego obrońcę, który z miejsca powinien wskoczyć do pierwszego składu. Kosztował 24,5 miliona Euro, ale wygrał rywalizację z innymi potentatami, gdyż jest Hiszpanem, dobrze zna ligowe boiska i przede wszystkim chciał do nas dołączyć. Na pokładzie Atletico Madryt, powitajmy więc Inigo Martineza (23l./Hiszpania/2/0a), który niemal całą karierę spędził w Realu Sociedad. Jestem bardzo zadowolony, że mam miejscowego zawodnika, który dodatkowo zwiększy liczbę krajowych piłkarzy przy rejestracji do rozgrywek.

 

18.01.2015

 

Co prawda nasz dzisiejszy przeciwnik znajduje się na jedenastej lokacie, ale mówiąc szczerze, liczę na spacerek. Na nasz obiekt przyjeżdża zespół Elche, które w dotychczasowych sześciu spotkaniach, dostarczyło nam czterech wygranych i dwa remisy. Problemów zatem nie przewiduję, tym bardziej, że gotowy do gry jest najnowszy nabytek! Dobre informacje przypływają też od klubowych lekarzy, którzy wreszcie uzdrowili Gaitana, jednak on dzisiaj jeszcze nie zagra.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, I. Martinez, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, Y. Moreno, G. Sigurdsson, C. Fierro, Adrian

 

Był to bardzo dziwny wieczór. Nasza ogromna przewaga i przysłowiowy spacerek, kończył się na wysokości szesnastego metra. Pole karne Elche stało się jedną, wielką twierdzą nie do zdobycia. Jakimś cudem futbolówka cały czas była blokowana, jak nie przez przeszczepy defensorów przyjezdnych, po przez szkielet ich bramki. Co po prostu ofensywna parodia w wykonaniu moich podopiecznych, przed przerwą nie pozwoliła wyjść nam na prowadzenie. Po zmianie stron, miejsce słabego Adriana zajmuje nie do końca wyleczony Insigne. Bezbramkowy remis utrzymał się do ostatniego gwizdka. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, ale musimy go zaakceptować...

 

La Liga [19/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48547 widzów

[3] Atletico Madryt - [11] Elche

0:0

mom: Tono "7.3"

Odnośnik do komentarza

21.01.2015

 

Rewanżowy mecz z Granadą zapowiada się bardzo interesująco. Teoretycznie mamy przewagę dwóch goli, ale to przeciwnik strzelił coś na wyjeździe. Dodatkowo, jeśli zaprezentujemy podobną skuteczność co ostatnio w ofensywie, możemy mieć spore kłopoty. Granada grać w piłkę potrafi i będzie chciała wykorzystać atut swojego boiska, by nadrobić zaległości bramkowe. Mam nadzieję, że Inigo Martinez ze spółką im to mocno utrudnią.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, S. Radu, M. Rojo, G. Sigurdsson, M. Sissoko, I. Martinez, N. Gaitan, C. Fierro, L. Insigne

 

Podobnie jak przeciwko Bilbao, w dzisiejszym rewanżu znów nie było wybuchowych wybuchów z naszej strony. Zagraliśmy poprawnie, ale na tym koniec. Dość szybko udało nam się wyjść na prowadzenie za sprawą powracającego po kontuzji Gaitana. Ta bramka dała też nam pewność, że rywale tak łatwo nie odrobią zaległości, a przecież po strzeleniu przez nich trzech goli, dopiero będzie dogrywka. Co prawda jeszcze przed przerwą zdołali oni wyrównać, ale był to już koniec emocji strzeleckich na ten wieczór. W dość łatwy powiedziałbym sposób, znaleźliśmy się w półfinale Copa del Rey, czego nie doświadczyliśmy już bardzo długo. Może to jest znak... Co ciekawe, jedynego dzisiaj gola dla miejscowych, z rzutu karnego zdobył Miranda.

 

Copa del Rey, ćwierćfinał [2/2]

stadion: Nuevo Los Carmenes w Granadzie, 23000 widzów

Granada - Atletico Madryt

1:1 [Miranda 45'(k) - Nicolas Gaitan 18']

mom: Nicolas Gaitan "7.1"

Odnośnik do komentarza

24.01.2015

 

W pierwszym spotkaniu sezonu był tylko remis, ale jakże zasłużony. Obie ekipy znajdują się teraz w tabeli obok siebie i walczą o byt na podium. O kogo chodzi? Malaga już kolejny rok spisuje się bardzo dobrze i wciąż chce walczyć o najwyższe cele. Dzisiaj, na naszym obiekcie rozpoczniemy rundę rewanżową zmagań ligowych. Będzie to ciężki mecz, który może dla obu ekip znaczyć bardzo dużo. Trzy punkty są niezwykle cennym łupem, dlatego jestem pewien, że będziemy świadkami dobrego widowiska.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, Koke, I. Martinez, Y. Moreno, N. Gaitan, C. Fierro, Adrian

 

Dwadzieścia sekund, to w futbolu bardzo dużo. Udowodniliśmy to dzisiaj, kiedy to po takim czasie od rozpoczęcia spotkania, Gaitan puszcza szczura przy bliższym słupku i daje nam prowadzenie. Chwilę później, bowiem już w ósmej minucie meczu, rywale wyrównują, a gola zdobywa Diego Costa. Zawodnik, którego sprzedaliśmy już jakiś czas temu właśnie do Malagi, spisuje się tam rewelacyjnie i jest jednym z czołowych strzelców La Liga w każdym sezonie. Tak czy siak, po takim początku gry, będziemy spragnieni kolejnych trafień i wysokiego tempa. Z reguły jednak jest inaczej. Oba zespoły przeszły na bardziej wyważony futbol i choć akcji podbramkowych nie brakowało, to bramek już tak. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i potrzebne były roszady. Miejsce Adriana zajmuje Insigne, zaś za Moreno wchodzi Sigurdsson. W ostatnim czasie, wielkie zmartwienie daje nam ofensywa. Na początku tego sezonu zdecydowanie łatwiej wyrabialiśmy sobie pozycje strzeleckie, no i padało więcej goli. Teraz, jeśli już strzelamy, to obrona rywala musi być dziurawa jak polskie drogi... Na ostatnie dwadzieścia minut miejsca Gaitana zajmuje jeszcze Sissoko i automatycznie puszcza na rozegranie Sigurdssona. Kwadrans przed końcem Jose Angel za brutalny wślizg wyprostowanymi nogami i to od tyłu obejrzał czerwony kartonik i osłabił ekipę Malagi. Siedem minut przed końcem, głupi faul Gonula w naszym polu karnym mógł skończyć się tragicznie, jednak Courtois wybronił jedenastkę bitą przez Costę. Turek ma coś z głową... Wynik się już nie zmienił i w drugim meczu w sezonie przeciwko Maladze notujemy drugi remis. Całkiem zasłużony zresztą, bowiem są to w tej chwili mocno wyrównane ekipy.

 

La Liga [20/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 51458 widzów

[3] Atletico Madryt - [4] Malaga

1:1 [Nicolas Gaitan 1' - Diego Costa 8']

mom: Kamen Mladenov "7.2"

Odnośnik do komentarza

28.01.2015

 

To, że Derby Madrytu rozegramy w sezonie więcej niż dwa razy, jest już niemal tradycją. Zwykle zdarzało się to w piątej rundzie Copa del Rey, zaś w tym roku los oszczędził nas aż do półfinału turnieju. To właśnie dzisiaj przyszedł czas na pierwszy mecz, który rozegramy na własnym obiekcie. Jak to zwykle powtarzam, jeśli mamy w zanadrzu pojedynek na obiekcie przeciwnika, to właśnie dzisiaj musimy poszukać korzystnego rezultatu i skupić się na jak najmniejszej ilości straconych bramek. Marzeniem byłaby gra na zero z tyłu, ale przeciwko Królewskim jest to chyba niemożliwe. Z drugiej strony mamy też świetną informację, gdyż do gry gotów jest już Gameiro.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, I. Martinez, M. Rojo, Y. Moreno, M. Sissoko, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Zupełnie nie rozumiem, co działo się z ekipą Królewskich. W ostatniej ligowej kolejce, bezbramkowo zremisowali oni z ostatnią w tabeli Cordobą. Dzisiaj ich gra przypominała jakąś gierkę treningową. Gdyby nie niesamowity Casillas, już po trzydziestu minutach moglibyśmy mówić o gwarantowanym awansie do finału rozgrywek, a tak nasza przewaga to były "ledwie" dwa gole. Obudził się Fierro, który huknął z dystansu dając nam prowadzenie, a powiększył je uderzeniem głową Alderweireld, wykorzystując dokładne dośrodkowanie z rzutu rożnego. Dopiero to obudziło przeciwników i coś zaczęli grać, ale i tak dalekie było od ideału. Widząc swoją niedyspozycję, Królewscy zaczęli grać mocno agresywnie i polować na kości naszych, najlepszych zawodników. Mocno ucierpiał Gaitan i Fierro, ale tylko jeden mógł wrócić na murawę. Po zmianie stron, czyli chwilę po nieszczęśliwym zdarzeniu, w miejscu Gaitana oglądaliśmy Sigurdssona, zaś do linii pomocy wszedł Koke. Cieszę się, że mam kilku wielofunkcyjnych piłkarzy, co pomaga przy sporym rotowaniu personalnym. Po godzinie gry Adrian zmienił Gameiro, który jeszcze nie jest przygotowany na pełny wymiar czasowy. W zasadzie to chyba po raz pierwszy, mecz z Realem mogę uznać za tak łatwy. Nie było jakiegoś wielkiego oporu, ale i my również nie staraliśmy się za wszelką cenę zwiększyć prowadzenia. W pewnym sensie mogło to nas zgubić, bo przecież każdy zna siłę przeciwnika... No właśnie, przekonaliśmy się o niej na dwadzieścia minut przed końcem, kiedy zmniejszyli straty bramkowe po uderzeniu Isco. W samej końcówce Pepe jeszcze zgarnął czerwony kartonik. Tak czy siak, dzisiejszy wieczór musimy uznać za udany. W końcu to my inkasujemy korzystny wynik i przede wszystkim, wreszcie zwyciężamy z Realem!

 

Copa del Rey, półfinał [1/2]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54851 widzów

Atletico Madryt - Real Madryt

2:1 [Carlos Fierro 23', Toby Alderweireld 27' - Isco 73']

mom: Sami Khedira "7.5"

Odnośnik do komentarza

31.01.2015

 

Ostatni wieczór stycznia musimy znów spędzić na boiskach La Ligi, gdzie zmierzymy się z Osasuną. Ich dwunasta lokata jest chyba doskonałym odpowiednikiem obecnych możliwości zespołu i raczej nic nie powinno się zmienić. To oznacza, że mimo gry na obcym terenie i tak jesteśmy dzisiaj faworytem. Wygrać by się przydało! O ile strata do lidera, a więc Królewskich wynosi obecnie dziesięć punktów, tak na własnych plecach czujemy mocny oddech Malagi, ale i Realu Sociedad, które to w każdym momencie mogą nas prześcignąć. Trzeba walczyć!

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, T. Alderweireld, I. Martinez, M. Rojo, Y. Moreno, Gabi, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Tym razem na pierwszego gola kibice czekali cztery minuty. Świetnym, płaskim uderzeniem popisuje się Gabi, który dzisiaj znalazł miejsce w pierwszym składzie. Jest on dość często pomijany, ale przynajmniej nie marudzi. Dosłownie chwilę później, doskonałej akcji Fierro nie wykończył z dwóch metrów Gaitan! Ta piłka była chyba dla niego po prostu za łatwa i pojawiło się rozkojarzenie. Drugi gol padł dopiero po trzydziestu minutach. Dośrodkowanie Gaitana z rzutu rożnego wykorzystał Inigo Martinez i właśnie zaliczył premierowe trafienie dla Atletico. Radość była ogromna! Ogólnie muszę powiedzieć, że gdyby nie skuteczność, prowadzilibyśmy bardzo wysoko. Sam Fierro miał trzy dogodne sytuacje, ale akurat dwa jego uderzenia były z niemalże zerowego kąta. Chwilę przed przerwą, rywale znaleźli na nas sposób i zmniejszyli zaległości bramkowe. Szczerze mówiąc nie chcieliśmy tego, gdyż komfort gry znów zmalał. Swoja drogą, w ostatnim czasie mocno denerwuje mnie postawa Fierro. W dwóch spotkaniach zmarnował cztery sytuację sam na sam, a do tego kilka innych... Dwadzieścia minut przed końcem, na murawie meldują się: Ruben Perez, Lorenzo Insigne i Koke. Dosłownie w ciągu pięciu minut od tych roszad, na boisku mieliśmy kanonadę strzelecką. Najpierw pewnym uderzeniem popisał się Gameiro, by po chwili tym samym odpowiedział Barral. Wszystko wskazywało więc, że bez nerwowej końcówki się nie obejdzie. Widowisko mogło się podobać. Był to otwarty i szybki mecz i gdyby nie zmarnowane okazje Fierro, dla nas byłby perfekcyjny. Mimo sporej dawki nerwów, finalnie sięgamy po komplet punktów! Jeszcze w ostatniej akcji spotkania, Gameiro trafia w słupek, a do pustej siatki nie dobija Insigne...

 

La Liga [21/38]

stadion: Reyno de Navarra w Pampelunie, 19800 widzów

[12] Osasuna - [3] Atletico Madryt

2:3 [Miguel De las Cuevas 39', David Barral 73' - Gabi 4', Inigo Martinez 32', Kevin Gameiro 71']

mom: Nicolas Gaitan "9.0"

Odnośnik do komentarza

4.02.2015

 

Kiedyś w końcu musiał przyjść czas na spotkanie rewanżowe z Realem Madryt w półfinale Copa del Rey. Jesteśmy na prawdę blisko sukcesu, jakim będzie wyeliminowanie Królewskich. Dzieli nas od tego dziewięćdziesiąt minut dobrej gry i uzyskanie przynajmniej remisu, by być pewnym swego. Jeśli zdobędziemy choć jednego gola, również mocno utrudnimy sytuację dzisiejszych gospodarzy. Tak więc, nie mamy nic do stracenia!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, T. Alderweireld, I. Martinez, M. Rojo, M. Sissoko, R. Perez, Koke, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Mimo dość sporej stawki, jaką jest gra w finale Copa del Rey, oraz konieczności pogoni za wynikiem, Carlo Ancelotti zdecydował się na wystawienie nieco rezerwowego składu. Zamierzaliśmy z tego skorzystać, co udowodnił już w pierwszych minutach gry Carlos Fierro. Tym razem nie zmarnował on doskonałej sytuacji i otworzył wynik dzisiejszego widowiska. Chwilę przed zejściem do szatni, ten sam zawodnik zapisuje się na listę strzelców już po raz drugi i mocno utrudnia sytuację Realu. Jeśli chcą oni awansować, potrzebują czterech goli, co przy dzisiejszej dyspozycji jest niemalże nierealne. Skromna grupka kibiców Atletico, rozpoczęła właściwie już świętowanie awansu do finału rozgrywek. Oszczędzając podstawowych zawodników, miejsce Gaitana i Gameiro zajęli Sigurdsson oraz Insigne. Niecałe dziesięć minut po zmianie stron, Fierro wykorzystując jedenastkę zapisał na swoim koncie hat tricka. Taki mecz przeciwko Realowi, nie zdarza się często! Chwilę później, w ekipie przeciwnej odpalił pozyskany tej zimy za 17 milionów Euro Negredo, ale radość zmniejszenia strat nie trwała jednak zbyt długo. Podrażniony tym faktem Sigurdsson postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i cudownym rogalem na długi słupek zapisał jedną z najładniejszych bramek w naszych barwach. W ogóle ten zawodnik jak już strzela, to tylko piękne gole. Szczerze powiedziawszy, żal było patrzyć na grę miejscowych. Przyzwyczaili kibiców na całym świecie do nieco innego poziomu sportowego... Dwadzieścia minut przed końcem, spróbowali jeszcze raz i tym razem do naszej siatki trafia Benzema. To jednak jest już bez znaczenia, gdyż kolejnych czterech goli po prostu nie są w stanie strzelić. W krótkim odstępie czasu pokonujemy wielki Real Madryt i to dwukrotnie! Na pożegnanie z rozgrywkami, w samej końcówce jeszcze jednego gola zanotował Negredo. Trzeba jednak pamiętać, że w ich rezerwowy skład wchodzą takie nazwiska, jak Wesley Sneijder, Isco, Raphael Varane, Sami Khedira, czy Joey Barton.

 

Copa del Rey, półfinał [2/2]

stadion: Santiago Bernabeu w Madrycie, 80354 widzów

Real Madryt - Atletico Madryt

3:4 [Alvaro Negredo 59' 87', Karim Benzema 71' - Carlos Fierro 4' 39' 54'(k), Gylfi SIgurdsson 61']

mom: Carlos Fierro "9.5"

Odnośnik do komentarza

@ Masz rację, historia pokazała, że tracąc gola na własnym obiekcie mieliśmy spore problemy w rewanżu... Teraz jednak pokazaliśmy swoją moc!

 

7.02.2015

 

Dzisiaj zmierzymy się z Sevillą, która w odróżnieniu do nas, odpadła w półfinałowym dwumeczu Copa del Rey. Piłkarze tego zespołu są więc podrażnieni i na pewno, mimo gry na naszym terenie, będą chcieli pokazać swoje umiejętności. Zajmują jak do tej pory siódmą lokatę i będą chcieli jeszcze włączyć się do walki o miejsce w europejskich pucharach. My zaś, wciąż potrzebujemy punktów i mam nadzieję, że dzisiaj zainkasujemy ich pełną pulę. Rywale nie śpią, a sezon przecież powoli, ale zbliża się ku końcowi.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, Y. Moreno, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Mając na uwadze dotychczasowe statystyki i informację, że Atletico spotka się z Sevillą, możemy spodziewać się wszystkiego. nawet będąc w słabej formie, zawsze potrafiliśmy zdobyć kosmiczną liczbę goli. Nie wiem na czym to polega, ale Sevilla stała się ulubionym przeciwnikiem! Nie inaczej było i dzisiaj, kiedy to już po pierwszej odsłonie wiedzieliśmy, że przegrać się nie da. Szybko zdobyte cztery bramki wręcz ośmieszały klasę ligowego rywala. Nikt o zdrowych zmysłach nie przypuszczałby, że w pojedynku siódmej z trzecim zespołem, może być aż taka przewaga, ale to akurat stało się tu normą. Jeszcze przed upływem godziny gry, udaje nam się trafić do siatki po raz piąty. Mieliśmy jednak bardzo ciekawą sytuację, gdzie na pięć trafień, na liście strzelców widniało aż pięciu zawodników. Taki rezultat zawsze jest powodem do dumy i napawa optymizmem przed kolejnymi potyczkami!

 

La Liga [22/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 54851 widzów

[3] Atletico Madryt - [7] Sevilla

5:0 [Kevin Gameiro 11', Yerson Moreno 15', Carlos Fierro 23', Kamen Mladenov 26', Inigo Martinez 51']

mom: Kevin Gameiro "9.3"

Odnośnik do komentarza

15.02.2015

 

Kalendarz rozgrywek w dwudziestej trzeciej kolejce spotkań, skojarzył nas z Athletic Bilbao. W tym roku graliśmy już z nimi dwukrotnie i nie powiedziałbym, że były to super przyjemne mecze. Potrafią zagrać bardzo ofensywnie, ale również posiadają dziurawą obronę. Trzy punkty są tutaj niemal obowiązkiem i to mimo gry na ich obiekcie. Bilbao notuje słaby sezon i plasuje się obecnie na trzynastym miejscu.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, Y. Moreno, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Tak to już w życiu bywa, że po dobrej serii przychodzi słabszy mecz. Obawy o grę rywala były uzasadnione. Athletic pokazał dzisiaj ducha walki i najwyraźniej chciał się zrewanżować za odpadnięcie z Copa del Rey. Najgorsze jest jednak to, że mimo przegranej, nie pokazaliśmy w zasadzie nic. W nasze szeregi wdarła się boiskowa bezradność, której już dawno nie uświadczyliśmy. Zasłużone trzy punkty wędrują na konto gospodarza dzisiejszego pojedynku. W końcówce spotkania nadzieje przywrócił jeszcze bramką Gameiro, ale nic więcej nie dało się zrobić. Gol też był przypadkowy... Dzień do jak najszybszego wymazania z pamięci.

 

La Liga [23/38]

stadion: San Mames w Bilbao, 36936 widzów

[13] Athletic - [3] Atletico Madryt

2:1 [Oscar De Marcos 35', Benat 46' - Kevin Gameiro 81']

mom: Benat "8.3"

Odnośnik do komentarza

21.02.2015

 

Po porażce z Athletic Bilbao, nastroje w zespole nieco się popsuły. O ile wyrobiliśmy sobie ostatnio trochę przewagi nad Malagą i Realem Sociedad, to nasze wysiłki poszły na marne. Sami jesteśmy sobie winni! Szczęścia i kolejnych punktów poszukamy jednak już dzisiaj, bowiem rywalem będzie dopiero osiemnasta Murcia. Rywal zaciekle walczyć będzie o pozostanie w elicie, ale nikt o zdrowych zmysłach dzisiaj nie daje im szans. No właśnie, musimy zaprezentować swoje umiejętności i wygrać, najlepiej jak największą różnicą bramek!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Ciekawi mnie bardzo, kiedy wreszcie nauczymy się wykorzystywać swoje szanse! Co prawda w trzeciej minucie prowadzenie daje nam Inigo Martinez, ale już wcześniej mogliśmy wykorzystać przynajmniej jedną, z dwóch okazji strzeleckich. W sytuacji sam na sam zimnej krwi nie zachował Fierro, zaś sekundy później, podczas rzutu rożnego, do pustej siatki nie trafia Mladenov. W ogóle gra przy stałych fragmentach Bułgara może się podobać poza aspektem skuteczności. Wygrywa większość górnych piłek, jednak mały ich procent leci w światło bramki. Niewykorzystane sytuacje z początku meczu zemściły się bardzo szybko i ekipa Murcii doprowadziła do remisu. Tak zły początek przyprawił mnie o kolejne, siwe włosy na głowie. W samej końcówce pierwszej odsłony spotkania, czerwony kartonik powędrował na konto Marcosa Rojo. Owszem, faul był, ale z taką reakcją arbiter nieco przesadził. Do przerwy dociągnęliśmy ze skromnym remisem, ale pomyśleć tylko co by było, gdyby tylko Fierro wykorzystał kilka swoich sytuacji... Po zmianie stron miejsce Sissoko zajmuje Moreno, zaś zamiast Gameiro wchodzi Insigne. Upływający czas działał na naszą niekorzyść, a co gorsza, nawet nie było widać cienia możliwości na zmianę wyniku. Kolejny mecz gramy bardzo słabo w ofensywie, a największą bolączką znów były zmarnowane okazje... Sytuacja zmieniła się dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry! Indywidualną akcję zakończył celnym strzałem Insigne i dał nam tym samym trzy punkty. Wygrana w takich okolicznościach wcale nie cieszy, bowiem powinniśmy na spokojnie kontrolować grę, a nie szukać swojej okazji! Jestem bardzo zły i jeśli tak dalej będzie to wyglądać, to o pościgu za Realem i Barceloną możemy już zapomnieć!

 

La Liga [24/38]

stadion: Nueva Condomina w Murcii, 26696 widzów

[18] Murcia - [3] Atletico Madryt

1:2 [Jonathan Soriano 8' - Inigo Martinez 3', Lorenzo Insigne 90'+3]

mom: Nicolas Gaitan "9.0"

Odnośnik do komentarza

24.02.2015

 

Po zimowej przerwie, do kalendarza powracają zmagania w Lidze Mistrzów. W pierwszej rundzie los skojarzył nas z niemieckim Wolfsburgiem. Aktualnie szósta siła Bundesligi ma w swoich szeregach kilku ciekawych zawodników. Absolutnie nie możemy powiedzieć, że będzie to łatwy dwumecz. Teoretycznie jesteśmy w nim faworytem, ale nasza obecna forma daleka jest od ideału. Boję się, że coś pójdzie nie tak i przedwcześnie odpadniemy z elitarnej ligi. Plany są jednak inne i trzeba zrobić wszystko, by je zrealizować!

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, I. Martinez, M. Rojo, Gabi, M. Sissoko, Y. Moreno, N. Gaitan, K. Gameiro, L. Insigne

 

Moja obawy potwierdziły się już na samym początku, kiedy to dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał de Jong. Przegrywaliśmy, ale graliśmy na terenie rywala, więc jakakolwiek bramka dla nas będzie liczyć się podwójnie. Odpowiedzieliśmy w dwudziestej minucie i co ciekawe, uczynił to Gabi. Nie gra zbyt wiele, po rozegranym spotkaniu potrzebuje dużo czasu, by dojść do siebie, ale jak już gra, to nie zawodzi. Pierwotnie na bramkę uderzał Gaitan, jednak jego próba znalazła się jedynie na słupku. Inteligencja naszego kapitana, pozwoliła mu na idealne ustawienie się i tylko wyczekiwanie, aż lecąca piłka trafi pod jego nogi. Natychmiastowy wolej i mamy wyrównanie. W trakcie tego spotkania, moje oczy zwrócone były na jednego z defensorów miejscowych, a dokładnie Ricardo Rodrigueza. Szwajcar przymierzany był przed sezonem do Atletico, jednak włodarze Wilków zażyczyli sobie ponad pięćdziesięciu milionów, co zupełnie mijało się z celem. Ricardo zaś długo sobie nie pograł, gdyż już po trzydziestu minutach na jego konto trafiła czerwona kartka za wejście od tyłu w wychodzącego na czystą pozycję Insigne. Po zmianie stron, właśnie w miejscu Włocha pojawia się Fierro. Graliśmy w przewadze jednego zawodnika, a mimo to straciliśmy gola. Naldo zaserwował świetną grę głową i znów to miejscowi wyszli na prowadzenie. W naszej grze, w ostatnim czasie widać znaczny regres formy, czego znakomitym odwzorowaniem są osiągane wyniki. Takie mecze, w dobrej dyspozycji powinniśmy wygrywać z palcem w dupie. Na ostatnie dwadzieścia minut, miejsce niepewnego dziś Mladenova zajmuje Radu. Próbowaliśmy szukać okazji do nadrobienia zaległości w bramkach, ale ekipa Wolfsburga była dziś świetnie zorganizowana. Pierwszy mecz rywalizacji przegrywamy i to w rewanżu, już na własnym obiekcie będziemy musieli gonić!

 

Liga Mistrzów, 1. runda [1/2]

stadion: Volkswagen Arena w Wolfsburgu, 26000 widzów

Wolfsburg - Atletico Madryt

2:1 [Luuk de Jong 2', Naldo 51' - Gabi 20']

mom: Naldo "7.6"

Odnośnik do komentarza

1.03.2015

 

Marzec rozpoczniemy domową potyczką przeciwko Valencii. Nietoperze z sezonu na sezon spisują się coraz gorzej i aktualnie plasują się na siedemnastej lokacie. Widmo spadku zatem dość wielkie, ale należy jeszcze powiedzieć, że dla nas jest to bardzo niewygodny rywal. Bez znaczenia, jak grają oba zespoły, Valencia zawsze sprawiała nam wiele kłopotów. Bilans leży jednak po naszej stronie i niech dzisiaj się polepszy!

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, S. Radu, Koke, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

To był prawdziwy pokaz, jak bardzo futbol potrafi być wkurwiający. Mamy przewagę, średnio co dwie minuty uderzamy na bramkę Valencii, a oni wyprowadzają jedną kontrę i daje im ona prowadzenie... W dwudziestej minucie Fletcher z najbliższej odległości, jakimś cudem przebija się przez zasieki złożone aż z sześciu nóg defensorów, po czym odpala armatę. Kurwica mnie bierze, tym bardziej, że wcześniej Gaitan trafia w poprzeczkę, Fierro w słupek, a do tego jeszcze okazje marnują pozostali. Chwilę przed przerwą Inigo Martinez oddaje strzał rozpaczy z czterdziestego metra, ale jakże by inaczej... trafia w słupek! W szatni następuje ogólny opierdol i wymiana napastników na Adriana oraz Insigne. Po dziesięciu minutach od wznowienia gry, do protokołu meczowego trafia Insigne jako ten, którym podyktowany zostaje rzut karny. Do futbolówki podchodzi Sigurdsson i pewnym uderzeniem doprowadza do wyrównania. Kolejna kompromitacja miała miejsce przy nazwisku Mladenova. Bułgar tylko w tym spotkaniu, mógł pięciokrotnie wpisać się na listę strzelców i zostać absolutnym bohaterem, ale jego celność wołała o pomstę do nieba. Fatalnie, to jest główny element do poprawy! Aaa, no i jeszcze jedno... Dzień konia miał bramkarz Valencii... jak zwykle w spotkaniu przeciwko nam! Frustracja w takich momentach na prawdę sięga wysokiego pułapu. Dopiero na sześć minut przed końcem odetchnąłem z ulgą. Dośrodkowanie życia zalicza Gonul, zaś wchodzący w tempo Adrian jedynie dokłada nogę. Coś nieprawdopodobnego, że w tym meczu mogliśmy zanotować come back... Mimo sporych kłopotów w doliczonym czasie spotkania, dowozimy cenny wynik do ostatniego gwizdka i inkasujemy komplet punktów...

 

La Liga [25/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 50335 widzów

[3] Atletico Madryt - [17] Valencia

2:1 [Gylfi Sigurdsson 56'(k), Adrian 84' - Fernando Tissone 21']

mom: Gokhan Gonul "7.7"

Odnośnik do komentarza

8.03.2015

 

Nastroje po meczu z Valencią nie były najlepsze. Jakimś totalnym fartem wygraliśmy, a przecież szykują się kolejne pojedynki, które po prostu musimy wygrywać. Na przykład dzisiaj, kiedy to na wyjeździe sprawdzimy dyspozycję piętnastej w tabeli ekipy Celty. Bilans spotkań jest mocno po naszej stronie, gdyż na siedem spotkań wygraliśmy sześć. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie dokładnie tak samo i zainkasujemy ważne trzy punkty. Jest to chyba już ostatni gwizdek, by jeszcze spróbować dogonić czołówkę.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, S. Radu, Koke, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Choć trochę obaw było, to jednak spotkanie z Celtą wyszło nam wzorowo. Na spokojnie rozbrajaliśmy defensywę miejscowych, co dało nam pokaźną liczbę goli. Wreszcie byłem zadowolony ze skuteczności, bowiem nie marnowaliśmy notorycznie stwarzanych sobie okazji. Błysnął Gameiro, ale i Mladenov, który wreszcie wykorzystał wygraną, górną piłkę i głową zdobył gola. Nie jest to częsty widok u tego zawodnika, ale jeśli poprawi jeszcze ten element gry, to na obronie będzie najlepszym piłkarzem. Dodam jeszcze, że ostatni kwadrans graliśmy w osłabieniu personalnym, gdyż po wykorzystaniu limitu zmian, kontuzji nabawił się Sissoko. To jednak w niczym nam nie przeszkodziło. Finalnie skończyliśmy na pięciu zdobyczach, co wygląda bardzo ładnie. Ciekaw jestem tylko, czy Valencia, czy też Celta była jednorazowym przypadkiem takiej gry...

 

La Liga [26/38]

stadion: Balaidos w Vigo, 26415 widzów

[15] Celta - [3] Atletico Madryt

0:5 [Kevin Gameiro 23' 67', Carlos Fierro 48', Kamen Mladenov 73', Lorenzo Insigne 86']

mom: Kamen Mladenov "9.0"

Odnośnik do komentarza

15.03.2015

 

Po rozgromieniu Celty, przyszła pora na mecz z Almerią, aktualnie przedostatnią drużyną w lidze. W dwudziestu sześciu kolejkach, zgromadziła ledwie trzynaście punktów i czeka ją raczej rychły spadek do Adelante. Dla nas dzisiejszy dzień oznacza tylko jedno - musimy wygrać. Dobę wcześniej miało miejsce Gran Derby, gdzie Real wygrał z Barcelona 3:2 i mamy szansę na podgonienie Blaugrany.

 

Skład:

T. Courtois, G. Gonul, K. Mladenov, T. Alderweireld, S. Radu, G. Sigurdsson, Koke, I. Martinez, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Choć nie było to jakieś porywające widowisko, to jednak na spokojnie prowadziliśmy grę. W ogóle, większość czasu spędziliśmy w obrębie pola karnego Almerii, ale potwierdziliśmy to tylko dwoma trafieniami i to, co najlepsze, oba były z dystansu. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Gaitan, a sekundy przed przerwą prowadzenie zwiększył Sigurdsson. Po zmianie stron, obraz gry w ogóle nie uległ zmianie i w dość krótkim czasie, ponownie zza dwudziestego piątego metra kropnął Islandczyk. Gylfi znakomicie wkomponował się w nasz system gry i daje bardzo dużo dobrego. Chodziły głosy, że go mocno przepłaciłem, ale ja osobiście tak nie uważam. Wracając do meczu, Almeria była zupełnie bezradna. Nie wiem, z kim oni zdobyli te trzynaście punktów, bowiem z ich grą w obronie było sporo problemów. Potwierdził to i Alderweireld i jeszcze raz Gaitan. Dwadzieścia minut przed końcem osiągnęliśmy pięciobramkową przewagę, ale wciąż chcieliśmy więcej. Na listę strzelców zdołał wpisać się jeszcze Inigo Martinez, czym ostatecznie ustalił rezultat tego, jakże jednostronnego widowiska. Dzięki za łatwe punkty i dużą ilość bramek!

 

La Liga [27/38]

stadion: Vicente Calderon w Madrycie, 48340 widzów

[3] Atletico Madryt - [19] Almeria

6:0 [Nicolas Gaitan 22' 67', Gylfi Sigurdsson 45'+1 54', Toby Alderweireld 64', Inigo Martinez 83']

mom: Nicolas Gaitan "9.6"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...