Skocz do zawartości

Oferma na piłkarskich salonach


Szymon Kąkol

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwszymi nowymi ludźmi w klubie okazali się Thomas Montgomery i Brian Hughes, którzy stanowić mieli naszą siatkę scoutów. Wraz z rozpoczęciem okienka transferowego pojawił się także Raymond Wilkinson (NŚ/30 l.), jako pozostałość po pracy wcześniejszego trenera. Szału nie ma, dupy nie urywa.

 

Kolejne dni, to już tylko moje autorskie wzmocnienia:

Sam Boylan (NŚ/21 l.) – o jego umiejętnościach mieliśmy się przekonać w trakcie 3-tygodniowych testów.
Gary Marks (OL/16 l.) – scouci określili go jako przyszłą gwiazdę północnoirlandzkich boisk, toteż zdecydowałem się podpisać z nim kontrakt juniorski.
Eamon Black (OL/24 l.) – podobnie jak Boylan przyjechał do nas na testy.
Romie Burns (NŚ/31 l.) – całe piłkarskie życie spędzone w kraju na różnych szczeblach rozgrywek. Może okazać się dla nas poważnym wzmocnieniem.

 

W tym samym czasie bez żalu pożegnaliśmy się z Robinsonem, który zasilił Downpatrick. Jeżeli chodzi o wzmocnienia w sztabie szkoleniowym, to udało się nam jedynie zakontraktować fizjoterapeutę Jeffa Carberry’ego. Próbowałem namówić Marcusa Benta, z którym łączy mnie przygoda w Indonezji, jednak zdrajca podpisał kontrakt z rywalami z Glebe.

 

Z piętnastoma zawodnikami podeszliśmy do pierwszego zaplanowanego sparingu. Rywal w postaci zespołu Abbey Villa do szczególnie wymagających nie należał, jednak nie obyło się bez problemów. Bramki dla nas strzelali nowi napastnicy – Burns (dwie) i Boylan. Defensywa natomiast spisała się nieco gorzej, dopuszczając do straty dwóch bramek.

 

15.07.2015
TOW: Killyleagh – Abbey Villa 3:2

14’ – Burns (1:0)
17’ – Fitzgerald (1:1)
24’ – Boylan (2:1)
39 ‘ – Burns (3:1)
87’ – Sheppard (3:2)

Po meczu Pat Kenny zakomunikował, iż chce szukać nowych wyzwań, więc podpisał kontrakt z Dummy Rec. I tak był na wylocie. Nam natomiast udało się zakontraktować Michaela Morgana (OP/33 l.) z przeszłością w ekstraklasie. Dni mijały, a kadra wcale się nie powiększała. Pojawiłem się zatem na meczu zawodników bez klubów, jednak żaden wartościowy uczestnik tegoż nie chciał nawet słyszeć o rozmowach kontraktowych.

 

Z jedną zmianą w składzie rozegraliśmy kolejny sparing, tym razem z amatorskim Rosario. Jak na klub bez trenerów, poradziliśmy sobie całkiem łatwo, wygrywając 3:0. Ponownie zabłysnął Burns.

 

18.07.2015
TOW: Killyleagh – Rosario 3:0

33’ – Burns (1:0)
37’ – Burns (2:0)
56’ – McCartan (3:0)

 

Dzień później w końcu zgłosił się do nas chętny na stanowisko trenera. Marek Małysa przyjechał do Irlandii za chlebem i głównie zarabiał na malowaniu i tapetowaniu. Utrzymywał jednak, iż w Polsce był trenerem juniorskich zespołów i że zna się na tym fachu. Jako że byłem zdesperowany, powitałem go na pokładzie. Niestety nikt więcej nie chciał u nas pracować, więc w akcie rozpaczy wykonałem szybki telefon do Indonezji (te stawki…), gdzie pracy asystenta szukał Effendi. O dziwo, zgodził się od razu, dzięki czemu proces kompletowania sztabu miałem za sobą.

 

W międzyczasie podpisałem kontrakt z naszym bramkarzem – Mannusem. To samo zaproponowałem Rice’owi i testowanemu Blackowi, jednak obaj przyjęli oferty rywali. Skład zamiast się powiększać, topniał w oczach.

 

Później było już lepiej, gdyż na zasadzie wolnego transferu zasili nas trzej zawodnicy: Jamie Turner (24/PL), Daniel Rowney (BR/22 l.) oraz Jamie Black (NŚ/20 l.). Z nieco większą kadrą podeszliśmy więc do meczu z Malachians. Od początku dyktowaliśmy warunki, strzeliliśmy aż 6 bramek, podczas gdy rywale odpowiedzieli tylko jednym trafieniem. Zabłysnął tym razem Raymond „golarka” Wilkinson, zaliczając hat-tricka. Niestety nasz nowy bramkarz Rowney naciągnął ścięgno podkolanowe, przez co miał pauzować około 5 tygodni.

 

22.07.2015
TOW: Killyleagh – Malachians 6:1

13’ – Turner (1:0)
16’ – Burns (2:0)
19’ – Bruce (2:1)
52’ – Wilkinson (3:1)
63’ – Wilkinson (4:1)
71’ – Black (5:1)
84’ – Wilkinson (6:1)

Odnośnik do komentarza

Nie wiedzieć czemu bukmacherzy nie upatrują w nas kandydatów do awansu. Wręcz przeciwnie, są więcej niż pewni, że uwalimy, więc kurs na nas oscyluje w granicach 41.00. Chce ktoś postawić? Nie? Dlaczego? Przecież mamy wspaniałego trenera i to z doświadczeniem międzynarodowym! Cóż, nie to nie. Będziecie jeszcze tego żałować.

 

Kadra dalej przypominała durszlak. Łatanie jej szło oporniej niż można się było spodziewać. Przed sparingiem z Dunmury Rec. udało nam się zatrudnić tylko jednego zawodnika. Cillian Sheridan, lat 24 jest nominalnym prawym pomocnikiem, ja jednak widzę w nim rozgrywającego w naszej radosnej układance. W swoim pierwszym występie spisał się pozytywnie, zaliczając 2 asysty. Prawdziwą gwiazdą był jednak doświadczony Burns, który znów ustrzelił 3 bramki. Żeby tylko omijały go kontuzje, a będziemy mieć w swoich szeregach prawdziwego killera. Obrona spisała się średnio, pozwalając przeciwnikowi ustrzelić dwie proste bramki. Na szczęście trafili również swojaka, dzięki czemu odnieśliśmy kolejne przekonujące zwycięstwo. Strzeż się Irlandio!

 

25.07.2015
TOW: Dunmury Rec. – Killyleagh 2:4

6’ – Burns (0:1)
17’- Burns (0:2)
25’ – Burns (0:3)
39’ – Tannahill (1:3)
89’ – McDonell sam. (1:4)
90+1’ – McDonell (2:4)

 

Wciąż były to jedynie sparingi z byle jakimi ogórkami, często amatorami. Bez pełnej kadry, przyjdzie nam w lidze polec. Zatem kolejne dni, to kolejna walka o skompletowanie dwóch w miarę przyzwoitych jedenastek. Zaczęliśmy od zakontraktowania testowanych, czyli Boylana i Blacka. Nie są to co prawda mistrzowie w swoim fachu, ale bez problemu mogą stanowić zabezpieczenie na wypadek jakichś kontuzji. Udało nam się ponadto pozyskać jeszcze 3 piłkarzy – Erica Walkera (OŚ/28 l.), Terry’ego Montgomerego (OŚ/19 l.) i Petera White’a (PŚ/29 l.). Pierwszy będzie solidnym partnerem McCartana w defensywie, pozostali dwaj uzupełnią ławkę rezerwowych. Kadra była już niemal kompletna.

 

Przed startem ligi rozegraliśmy jeszcze dwa sparingi. Pierwszy z amatorami z Albert Foundy i był to bez wątpienia najgorszy nasz mecz w okresie przygotowawczym. Raziliśmy niedokładnością, co chwila popełniając głupie błędy w kryciu. W rezultacie wynik do końca był sprawą otwartą i po kilku żwawych akcjach skończyło się na 3:3. Gola ponownie strzelił Burns, swoje dorzucił także Wilkinson.

 

29.07.2015
TOW: Albert Foundy – Killyleagh 3:3

21’ – Burns (1:0)
30’ – O’Kane (1:1)
39’ – Costello sam. (1:2)
53’ – McKnight (2:2)
54’ – Wilkinson (2:3)
81’ – McKnight (3:3)

 

Przed ostatnim sprawdzianem dołączyli jeszcze do nas kolejno John Bergin (BR/20 l.) i Gerald Sinclar (PP/23 l.). W planach obydwaj przewidziani zostali jako uzupełnienie rezerw. Mecz z U.U.J. był już dużo lepszy. Od początku do końca mieliśmy miażdżącą przewagę i tylko dobra postawa bramkarza gości spowodowała, że odnieśliśmy zwycięstwo z przewagą jedynie dwóch trafień.

 

01.08.2015
TOW: Killyleagh – U.U.J. 2:0

11’ – Turner (1:0)
61’ – Black (2:0)

 

Po spotkaniu udało nam się mniej więcej zamknąć kadrę, podpisując kontrakt z Paulem McAnallenem (PŚ/25 l.). Jesteśmy gotowi na łomot w lidze!

Odnośnik do komentarza

W pierwszej kolejce przyszło nam zmierzyć się z drugim obok nas kandydatem do spadku – Newington Y.C. Liczyło się tylko zwycięstwo. Testowana przez nas taktyka opierała się przede wszystkim na zabezpieczeniu własnej bramki. Ewentualne ataki miały wynikać z dobrej gry skrzydłowych i strzeleckim instynkcie Burnsa, który został mianowany przeze mnie na kapitana drużyny. Tak, wiem, że przyszedł do klubu niedawno, ale doświadczenie na wszystkim szczeblach północnoirlandzkich rozgrywek robi swoje.

 

Bukmacherzy widzieli w nas faworyta, nie mogliśmy więc ich zawieść. Wszystko rozstrzygnęło się w ciągu pierwszych 22 minut spotkania i to, co zobaczyłem wywołało u mnie prawdziwy szok. Już w 4. minucie Burns i Golarka przeprowadzili fantastyczną dwójkową akcję, radząc sobie bez problemu z całą defensywą rywali, po czym ten drugi wyprowadził nas na prowadzenie. Kolejna akcja i kolejny gol, tym razem na listę strzelców wpisał się sam Burns. Nasz kapitan był również autorem trzeciej bramki, gdy po faulu w polu karnym pewnie wykorzystał jedenastkę. Splendoru pozazdrościli mu White i Turner, którzy w kilka minut popisali się pięknymi strzałami z dystansu. Zrobiło się 5:0 i musiałem zbierać szczękę z murawy. Dzieło destrukcji w pierwszej połowie zakończyli rywale, a dokładniej Weir, który, po kretyńskim faulu, ujrzał czerwień.

 

Po przerwie gra zdecydowanie się uspokoiła. Chłopcy się rozluźnili, czego efektem była nawet strata bramki, jednak do końca już na nic nie pozwolili przeciwnikom, spokojnie rozgrywając piłkę ku uciesze kibiców. Początek sezonu palce lizać. Niestety w samej końcówce urazu nabawił się Burns i fani mogli ujrzeć mnie klęczącego i błagającego niebiosa, aby nic poważnego mu się nie stało.

 

08.08.2015
Belfast Telegraph C2 [1/30]: Killyleagh – Newington 5:1
Skład: Mannus – Morgan, McCartan, Walker, Marks – Curran, Sheridan (71’->Murphy), Whyte, Turner – Burns (88’ knt.->Black), Wilkinson

4’ – Wilkinson (1:0)
9’ – Burns (2:0)
15’ – Burns kar. (3:0)
18’ – Whyte (4:0)
22’ – Turner (5:0)
49’ – Whyters (5:1)

 

Frekwencja: 123
Gracz meczu: Burns [Killyleagh] – 2 bramki, 1 asysta, nota: 9,4.

 

Na górze mnie chyba nie lubią, gdyż diagnoza urazu Burnsa nie była wcale pozytywna. Co prawda jedynie skręcił kostkę, ale tak niefortunnie, iż nie będzie mógł grać przez 6 tygodni! Do tego wszystkiego ze szczęścia McCartan dostał sraczki i marne są szanse, aby wystąpił w kolejnym meczu. Tym samym zostaliśmy pozbawieni dwóch najlepszych zawodników. Pięknie.

 

Zdecydowałem się być nieco chamski, podbierając kilku drużynom młodych zawodników, obiecując im złote góry i tygodniówkę o parę funtów większą. W rezultacie przyszli do nas trzej młodziacy – Mark Weir (OŚ/16 l.) i Aaron McCallan (OPŚ/16 l.) z Newington (po takim łomocie sam bym stamtąd uciekł) oraz Niall Campbell (OŚ/17 l.) z Magharafelt Reds. Nie zamierzałem jednak poprzestać na tych trzech i czyniłem staranie o kolejne wzmocnienia.

 

Przed ligowym pojedynkiem z Queens Univeristy rozlosowana została druga runda pucharu Steel&Sons, w której zagramy z Glebe. Wiedzcie, iż w Irlandii Północnej takich dziwnych pucharów jest jeszcze kilka, nie będziemy się więc wcale nudzić.

 

Jak już wiecie, do drugiej kolejki ligowej podeszliśmy bez dwóch podstawowych zawodników. Wynik nie mógł być dobry. Już w 11. minucie nasze szanse jednak mocno wzrosły, gdyż McManus okazał się na tyle nerwowy, iż w tak krótkim czasie zebrał dwie żółte kartki, dzięki czemu mieliśmy okazję przez 80 minut grać z przewagą jednego zawodnika. Niemniej, to rywale wzięli się do atakowania i już po chwili po błędzie naszej defensywy wyszli na prowadzenie. Przebieg gry do przerwy wcale nie wskazywał na to, iż mamy jednego piłkarza więcej, wręcz przeciwnie.

 

W drugiej połowie było ciut lepiej. Udało nam się nawet doprowadzić do remisu po golu Wilkinsona. Wciąż jednak raziliśmy niedokładnością i sporą nerwowością, która poskutkowała faulem we własnym polem karnym, zamienionym na gola przez Lavery’ego. W 75. minucie szanse się wyrównały, gdyż wprowadzony Murphy zanim zrobił coś pożytecznego, ujrzał dwie żółte kartki i musiał opuścić boisko. Tym samym nadzieje na wyrównanie zostały pogrzebane. W samej końcówce przed ogromną szansą stanął jeszcze McAnallen¸ jednak będąc dwa metry od bramki fatalnie przestrzelił.

 

Belfast Telegraph C2 [2/30]: Queens University - Killyleagh 2:1
Skład: Mannus – Morgan, Montgomery, Walker, Marks – Curran, Sheridan, Whyte (58’->Murphy), Turner (14. knt.->McAnallen) – Black (76’->Kelly), Wilkinson

19’ – Vernon (1:0)
50’ – Wilkinson (1:1)
61’ – Lavery kar. (2:1)

 

Frekwencja: 127
Gracz meczu: Wilkinson [Killyleagh] – 1 bramka, nota: 7,2.

Odnośnik do komentarza

Kolejną transzą trzech młodych zdolnych kontynuujemy kompletowanie drużyny U-18. Kontrakty juniorskie z klubem tym razem podpisali: Keith Harris (OŚ/16 l.), Mark Morris (BR/16 l.) z Newington oraz Brian Cully (PŚ/17 l.) z Bryansburn. W odróżnieniu od Sijunjung, będziemy mieć z Effendim jakieś pole manewru.

 

Od ligi mieliśmy sobie na jakiś czas odpocząć, gdyż na najbliższe dni zaplanowane zostały kolejne rundy puchary Steel&Sons. My rozpoczęliśmy od drugiego szczebla pojedynkiem z Glebe, w sztabie którego znajduje się zdrajca Marcus Bent. Kilka godzin przed tym pojedynkiem rozlosowano jeszcze pary kolejnych rozgrywek, tym razem Pucharu Ligi, w którym zagramy z drugoligowym Institute.

 

Na rozgrywkę z Glebe ze sraczki wykurował się McCartan, więc nasza defensywa znów miała swojego lidera. Graliśmy na wyjeździe, jednak od początku przeważaliśmy i już po kwadransie gry prowadziliśmy po bramce Blacka. Do przerwy wypracowaliśmy jeszcze kilka stuprocentowych sytuacji, lecz to rywale popisali się trafieniem. Frajersko straciliśmy prowadzenie, więc kazałem chłopakom jak najszybciej ustrzelić kolejną bramkę. Moje słowa przyniosły efekt, gdyż bombardowaliśmy bramkę niczym IRA koktajlami mołotowa. Niestety bramkarz Glebe miał ewidentnie dzień konia i wynik nie uległ zmianie. Doszło więc do dogrywki, lecz podczas tych dodatkowych 30 minut chłopaki nie mieli już tyle siły i gra wlokła się niemiłosiernie. O awansie miały zadecydować karne.

 

Po jedenastu kolejkach nikt się nie pomylił i cały konkurs rzutów karnych powoli zaczynał mnie nudzić. Na szczęście wszystko skończyło się w serii numer 13. Niestety, nie po naszej myśli. Buchanan miał już chyba dość i chcąc posłać wszystkich pod prysznice, wyrżnął piłką wprost w bramkarza. Szkoda, bo byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Wystarczyło jedynie wykorzystać wypracowane sytuacje. W drodze do szatni ujrzałem Benta z kretyńskim uśmieszkiem na twarzy. Ten się śmieje, kto…

 

25.08.2015
Steel&Sons 2. runda: Glebe – Killyleagh 1:1 K: 13:12
Skład: Mannus – Morgan, McCartan, Walker (61'->Kelly), Marks – Curran, Sheridan, Whyte, Turner (73'->Buchanan) – Black, Wilkinson (90'->McAnallen)

15’ – Black (0:1)
41’ – Thompson (1:1)

 

Frekwencja: 60
Gracz meczu: McVicker [Glebe] – nota: 7,9

Odnośnik do komentarza

Po pucharowych wojażach i kilku dniach przerwy wróciła liga, a wraz z nią pojedynek z… Glebe. Mieliśmy więc szanse na rewanż. Dobra informacja wypłynęła także od naszego fizjoterapeuty. Burns wrócił do treningów! Trzeba było jednak jeszcze trochę poczekać aż uzyska pełną sprawność, więc o jego występie z Glebe mowy być nie mogło. Tuż przed samym spotkaniem Buchanan, ten sam, który pogrążył nas w pucharze, oświadczył, iż podpisał kontrakt z Dollingstown. Mamy problem, ponieważ wielu zawodników jest na kontraktach tymczasowych, a nie stać nas to, by wszystkim zaoferować opcję półzawodową. Większość drużyny jest więc do wzięcia od zaraz, co stanowi poważne zagrożenie ewentualnymi ubytkami w kadrze.

 

Przed samym spotkaniem nakazałem Effendiemu odwiedzić szatnie rywali i oddać trochę złocistej uryny na rzeczy Benta. Wiem, wiem – trochę dziecinne, ale jakbyście ujrzeli radość na twarzy mojego asystenta, to zrazu zmienilibyście zdanie o tej drobnej złośliwości.

 

Sam mecz nie był już tak emocjonujący. Gra była bardzo wyrównana, ponieważ obie strony zachowywały się dość nerwowo i raziły niedokładnością. Jedyne szanse na bramkę miał Turner, ale nie potrafił przebić się przez bramkarza. W rzeczywistości wystarczyło tylko trochę pomyśleć i wycelować, zamiast walić z całej siły na oślep. Nie przez przypadek jesteśmy jednak drużyną 3-ligową. Gorąco na chwilę zrobiło się w końcówce spotkania, gdy Marks po akcji godnej najżwawszego kosyniera ujrzał czerwoną kartkę, czym spowodował krótkie przepychanki. Poza tym, wiało nudą.

 

Belfast Telegraph C2 [3/30]: Killyleagh - Glebe 0:0
Skład: Mannus – Morgan, McCartan, Walker, Marks – Curran, Sheridan, Whyte (75’->Murphy), Turner – Black (58’->McAnallen) Wilkinson (84’->Boylan)

 

Frekwencja: 99
Gracz meczu: McVicker [Glebe] – nota: 7,1.

Odnośnik do komentarza

Napaleniec Marks dostał od zarządu ligi szanse na ochłonięcie. Nie zauważyli oni żadnych okoliczności łagodzących i jego spektakularna kosa została „nagrodzona” dwoma meczami na trybunach. W ten sposób szansę na debiut otrzyma Graham, który do tej pory nie pojawił się na boisku ani na minutę.

 

Po bezbarwnym remisie z Glebe przed nami zarysowało się dużo poważniejsze wyzwanie, gdyż w drugiej rundzie Pucharu Ligi zmierzyliśmy się z wiceliderem drugiej ligi – Institute. Nie liczyłem na wiele, zresztą wszelkiej maści puchary i pucharki mało mnie obchodzą. Priorytetem zdecydowanie jest liga. Niemniej, ku mojemu zdziwieniu, zespół prezentował się naprawdę dobrze. Jeszcze bardziej zdziwiony byłem, gdy Wilkinson kilka minut przed przerwą wyprowadził nas na prowadzenie. W drugiej połowie nadal rywalizowaliśmy jak równy z równym, jednak nie pozwoliło nam to na długo utrzymać prowadzenia. Najpierw McFadden wykorzystał gapiostwo obrony i z ostrego kąta huknął jak z armaty, a kilkanaście minut później Mannus nie utrzymał piłki w łapawicach po rzucie wolnym i już przegrywaliśmy. Do końca nie zmieniło się już nic. Jak wspominałem, puchary nie są dla nas ważne, cieszy jednak fakt, iż zespół jest w stanie postawić się nawet rywalowi z wyższej klasy rozgrywkowej.

 

19.09.2015
Puchar Ligi 2. runda: Killyleagh – Institute 1:2
Skład: Mannus – Morgan, McCartan, Walker (74' Kelly), Graham – Curran, Sheridan, Whyte (67' Murphy), Turner – Black (84' Boylan), Wilkinson

39’ – Wilkinson (1:0)
55’ – McFadden (1:1)
73’ – McLaughlin (1:2)

 

Frekwencja: 79
Gracz meczu: McLaughlin [institute] - 1 bramka, nota: 7,4

Odnośnik do komentarza

Kolejny puchar mamy z głowy. Jeszcze parę i będziemy mogli skupić się wyłącznie na lidze. A w niej tym razem pojedynek z Knockbredą, która, według bukmacherów, jest głównym faworytem do pierwszego miejsca w końcowej tabeli. Po tym meczu mieliśmy się dowiedzieć, czy stać nas na coś więcej niż tylko bój o utrzymanie. Dobra wiadomość jest taka, iż Burns wraca do pierwszego składu.

 

Pierwsza połowa była bardzo podobna do tej z meczu pucharowego. Dzielnie podjęliśmy rękawicę i ani na moment nie spuszczaliśmy gardy, co chwila kując rywala groźnymi kontrami. Taktyka ta była bardzo skuteczna i już w pierwszej połowie udało się wyprowadzić szybki cios, który dał nam prowadzenie. Strzelcem bramki ponownie Wilkinson. W drugiej połowie ponownie oddaliśmy inicjatywę rywalowi, spokojnie czekając na okazje do następnych kontr. Piłkarze z Knockbredy bili głową w mur, zbudowany z naszych rosłych obrońców i nie stworzyli sobie żadnej czystej sytuacji. My na natomiast cały czas czekaliśmy. Cierpliwość popłaciła w 71. minucie, kiedy to wracający po kontuzji Burns wykończył kolejną szybką kontrę. Przeciwnicy stracili jakiekolwiek chęci do gry, a my czuliśmy się, jakby mecz dopiero się rozpoczął. Efekt? Na listę strzelców wpisał się Whyte, a dzieła zniszczenia dopełnił Burns, strzelając swoją drugą bramkę w tym meczu.

 

22.09.2015
Belfast Telegraph C2 [4/30]: Knockbreda – Killyleagh 0:4
Skład: Mannus – Morgan, McCartan, Walker, Graham – Curran, Sheridan (72’ Murphy), Whyte (84’ McAnallen), Turner – Burns, Wilkinson

43' - Wilkinson (0:1)
71' - Burns (0:2)

83' - Whyte (0:3)

87' - Burns (0:4)

 

Frekwencja: 111

Gracz meczu: Burns [Killyleagh] – 2 bramki, nota: 9,3.

Odnośnik do komentarza

„Czyżby Kąkol coś jednak potrafił? Czy możliwe jest, aby ta oferma wlała w zespół wiarę we własne siły? Niemożliwe, poczekajmy jeszcze kilka kolejek – wszystko wróci zapewne do normy” Tak brzmiał dialog kolegów dziennikarzy z lokalnej gazety, która jest głównym tutejszym czytadłem. Jak na zawodowych plotkarzy przystało, cała rozmowa odbyła się w toalecie. Usłyszałem ją oczywiście przypadkiem, nie myślcie o mnie źle – nie czatowałem w kabinie specjalnie, by usłyszeć coś takiego. Cóż, obrażony wcale nie jestem. Mają prawo tak myśleć, ba! Ja sam tak uważam!

 

Póki jednak owa „norma” nie powróci, trzeba było zrobić wszystko, aby utrzymać dobre nastroje w szatni. O to było jednak trudno, gdyż przed sobą mieliśmy kolejny wyjazd na trudny teren, tym razem do Annagh.

 

Mecz rzeczywiście był ciężki. Już od pierwszych chwil zostaliśmy zepchnięci do obrony i zostało tylko modlić się o to, by porażka nie była znacząca. Ale minuty mijały, a żadna bramka nie wpadała. Stan zwycięskiego remisu utrzymaliśmy do przerwy. W drugiej połowie jednak gol już padł, a na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:0 dla… Killyleagh! Turner popisał się rajdem na lewym skrzydle, wycofał piłkę przed pole karne do Whyte’a, który potężnym strzałem nie dał szans bramkarzowi rywali.

 

Po tym trafieniu przebieg meczu specjalnie się nie zmienił. Annagh atakowało, a my próbowaliśmy się bronić. Robiliśmy to jednak na tyle skutecznie, iż do ostatniego gwizdka sędziego nie daliśmy sobie wyrwać prowadzenia. Drugie ligowe zwycięstwo z rzędu stało się faktem!

 

03.10.2015
Belfast Telegraph C2 [5/30]: Annagh Utd – Killyleagh 0:1
Skład: Mannus – Morgan, McCartan, Walker, Graham – Curran, Sheridan, Whyte, Turner (75’ Cunningham) – Burns, Wilkinson (80’ Black)
50’ – Whyte (0:1)

 

Frekwencja: 95
Gracz meczu: Whyte [Killyleagh] – 1 bramka, nota: 7,5.

 

Odnośnik do komentarza

Znaleźli go ze spuszczonymi spodniami do kostek, z pustą flaszką „Wyborowej” w ręce, oblanego moczem od pasa w dół. Do wizyty w jego małym mieszkanku policję zachęciły liczne telefony sąsiadów, uskarżających się na głośną muzykę i dziwne pokrzykiwania. Człowiek ten nie był w stanie chodzić o własnych siłach, ba! Nie potrafił nawet przejść kilku metrów na czworaka bez zaliczenia upadku na twarz. Jedyny dźwięk, który mógł wydać, to kilka bełkotliwych słów po polsku „ja chcę do domu, ja chcę do domu”. Powtarzał to w kółko, czym wkurzał odwożących go na izbę wytrzeźwień policjantów. Kilka godzin później okazało się, iż jest Polakiem, pracującym w miejscowym klubie piłkarskim. Władze drużyny natychmiast odcięły się od tego człowieka, sądząc, że i tak mieli go zwolnić. Następnie na policję w Killyleagh dodzwonił się człowiek, podający się za wuja tego pijaka. Nazajutrz, po wyjściu z izby, polski pijaczyna wezwał taksówkę i nakazał zawieść się na lotnisko. Kolejny delikwent wraca do kraju z niczym.

 

-----

 

Wybaczcie, ale dysk w laptopie trafił szlag i z sejwów zostało tylko wspomnienie :( EOT.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...