Skocz do zawartości

Rdz 19


Feanor

Rekomendowane odpowiedzi

Restaurację wypełniło karabinowe stacatto.

Za kilkanaście minut redaktorzy neapolitańskich gazet zaczną konstruować chwytliwe nagłówki. "Masakra w Aversie". "Trzy trupy". "Początek nowej wojny gangów". "W północnej Kampanii znowu płynie krew". Później przyjadą ludzie z kamerami, mikrofonami, wozami transmisyjnymi by nakarmić Włochy nową opowieścią o brutalnym Południu. Łysiejący socjolog opowie o wykluczeniach, brodaty weteran dziennikarstwa śledczego błyśnie wiedzą o geografii klanowej a wąsaty karabinier zapewni o szybkim doprowadzeniu sprawców przed oblicze sprawiedliwości.

W ten gorący, chaotyczny dzień żaden z telewizyjnych i radiowych mędrców nie wyartykułuje istoty tego, co się stało. Każda wystrzelona kula była akapitem w umowie o przejęciu. Karmazyny i amaranty wyrzucane z ciemnych korytarzy żył i tętnic były tej umowy asygnatami. Trzy stygnące ciała stanowiły gwarant nowego sojuszu. Aversa była tego sojuszu ceną.

Gdy słońce zaczęło zalewać Aversę ciepłą żółcią zbliżającego się wieczora, Domenico Piovra zaczął odbierać pierwsze telefony z zapewnieniami przyjaźni. Ci, którzy mieli rozumieć, zrozumieli.

Odnośnik do komentarza

Rok wcześniej w odległej Warszawie miały miejsce wypadki gorszące i skandaliczne.

Katarzyna Hall, najnowszy okupant budynku Ministerstwa Edukacji Narodowej rozpoczęła proces nowelizacji Karty Nauczyciela. Karta, jedna z ważniejszych ksiąg objawionych współczesnej Polski szybko znalazła gorliwych, oddanych obrońców. W październiku 2009 roku miast świętować duża grupa zdeterminowanych nauczycieli pojawiła się w stolicy, by uzmysłowić pani minister siłę środowiska. Gdy jednak pewien matematyk z Grudziądza wyjął z plecaka pokaźny wskaźnik i z okrzykiem "Hall to Hell" rzucił się w stronę czarnej falangi służb porządkowych, posypały się gumowe kule. Belferskie umysły zrzuciły cienkie okowy ucywilizowania i wszystko przybrało bardzo, bardzo zły obrót.

Kilkanaście dni później seria wyrzuceń z pracy zaczęła przywracać nauczycielom rozsądek. Tym w pracy pozostawionym.

Marcin Stróżyna nie znalazł się w tym zbiorze.

Odnośnik do komentarza

Hala była ogromna, niczym gotycka katedra. Skomplikowany układ jej naw wyznaczały masywne kolumnady stalowych skrzyń i kontenerów. Serce nowego imperium. Serce ciągle bijące, ciągle zasysające towary żyłami ciężarówek z neapolitańskiego emporion by potem wypluć je tętnicami sięgającymi całej Europy. Nieformalna stolica unii dwóch klanów które rozpychały się właśnie w północnej Kampanii łokciami wysmarowanymi cudzą krwią. Piovra i Casagrande, panowie Castel Volturno i Kapui. Teraz także Aversy.

- Nie powinniście lekceważyć tej sprawy, Umberto. Futbol, wiara i my, zapomniałeś już jakie rzeczy są tu ważne? Zlekceważycie ten klubik i cały trójkąt się zachwieje. A cienie pełne są takich, którzy zechcą wykorzystać taką słabość.

Dwaj rozmawiający mężczyźni stali na długiej, stalowej galerii oplatającej całą halę na wysokości czterech metrów. Umberto był młodszy, pociągłe rysy jego opalonej twarzy sugerowały wczesnego trzydziestolatka. Na ustach ciągle błąkał mu się słaby uśmiech, co drażniło jego starszego rozmówcę. Nazzaro "o Ammiraglio" Casagrande niełatwo jednak dawał wyprowadzić się z równowagi.

- Nazzaro, Normanna to prowincjonalny klub bez tradycji i sukcesów, Normanna to jest nic. Każdy mógłby go prowadzić, nawet ja gdybym interesował się takimi bzdurami. Każdy.

- Każdy? - prychnął "o Ammiraglio" kręcąc głową.

- Każdy Nazzaro, prowadzić takich amatorów może każdy. Widzisz tego okularnika na wózku widłowym?

Na szyi jadącego cztery metry niżej Stróżyny zacisnęła się właśnie pętla przeznaczenia.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...