Skocz do zawartości

Hard Rock Football


Kamtek

Rekomendowane odpowiedzi

Nim przystąpiliśmy do rundy rewanżowej, udało się znów dorzucić nieco euro do klubowej kasy. Szwedzi z Degerfors, zachwyceni udanym transferem Woutera Deleu latem 2002 r., zaproponowali 120 tys. € za Kevina Versluysa. Z radością przyjąłem tę ofertę, nie widząc w napastniku rezerw nic poza darmozjadem, któremu miesięcznie trzeba było płacić grubo ponad tysiąc euro.

 

W szesnastej kolejce spotkaliśmy się na wyjeździe z zespołem Willebroek na De Schalk. Liczyłem, że po trzytygodniowej przerwie i dzięki nowym pomysłom na grę uda się nam wreszcie zacząć zdobywać punkty. Po kwadransie miałem jednak już serdecznie dość - roszady taktyczne niewiele dały, rywale znów nas zdominowali, a do tego poważnego (jak się wydawało) urazu nabawił się Hans Goethuys. Tylko doskonałej postawie Descampsa zawdzięczaliśmy, że do przerwy wynik był bezbramkowy. Po wznowieniu gry jej obraz niewiele się zmienił, choć w 60 minucie mieliśmy idealną okazję, by wyjść na prowadzenie. Kontrę rozpoczął Biligicoglu, zagrał do Moukoko, a Kameruńczyk wpadł z piłką w pole karne i wyłożył piłkę Tankary'emu. Co jednak zrobił Ibrahim, pozostanie jego słodką tajemnicą - nie sądziłem, że można z trzech metrów nie trafić do pustej bramki... 10 minut po kiksie Tankary'ego gospodarze wykorzystali wreszcie jedną ze swoich licznych okazji i objęli prowadzenie. Prowadzenie, którego nie oddali do ostatniej minuty. O naszej sytuacji w tabeli nie wspomnę ni słowem.

 

III liga (16/30) / 05.01.2003 r. / De Schalk, Willebroek

 

Willebroek - Torhout 1:0 (0:0)

Schoofs 70'

 

Widzów: 1513.

 

Descamps - Baert, Bleyaert © - De Coninck, Goethuys (15' Demeulemeester), Daly - Moukoko, Biligicoglu, Pierre - Fabio - Tankary

 

Tydzień później na Velodroomie pojawiło się ponad 1700 widzów (najwięcej w historii klubu!), by obejrzeć spotkanie z Oostende. Goście uchodzili za bodaj największego rywala Torhout, a dodając do tego fakt, że my okupowaliśmy ostatnie miejsce w tabeli, a piłkarze z Ostendy byli wiceliderami, nasza sytuacja była przed meczem mocno nieciekawa. Po spotkaniu zresztą też. Ale po kolei - w pierwszych minutach kilkukrotnie zagroziliśmy bramce gości, ale strzały Tankary'ego i Fabio padły łupem młodego bramkarskiego cyborga zwanego Gillesem Wattym. Od 30 minuty na boisku istniała już tylko jedna drużyna, a nasz honor ratował jak mógł Descamps. W przerwie zaapelowałem do moich piłkarzy, by podjąć walkę, bo dla kilku z nich (podobnie jak i dla mnie) przyszłość w piłce była w 100% zależna od przyszłości ligowej Torhout. Po 9 minutach od wznowienia gry wyszło jednak na to, że ani moje słowa, ani wizja końca piłkarskiej kariery nie były na tyle przekonujące, by powalczyć. Oostende prowadziło już 2-0, dzięki trafieniom Misse-Misse oraz Subasicia. Próbowałem zmieniać ustawienie, szukać rozwiązań ofensywnych (z uwagi na kolejną reprezentacyjną nieobecność Tankary'ego było to znacznie utrudnione), ale niewiele to dało. Kolejna porażka stała się faktem, a moja pozycja była już mocno zagrożona, o czym donosiły wszystkie lokalne media.

 

Po tygodniu było jeszcze gorzej. W Bocholt byliśmy dla rywali godnym przeciwnikiem tylko przez pierwszych kilkadziesiąt sekund. W zasadzie od drugiej minuty to gospodarze dzielili i rządzili na boisku. Nas po raz kolejny ratował Christophe Descamps, ale nawet on w tej swojej fenomenalnej formie nie byłby w stanie obronić Ziemi przed atakiem wściekłych Marsjan oraz pobudzonych fanów Manowar, a co dopiero mówić o ratowaniu dupska słabym jak kolejne mecze otwarcia w wykonaniu polskiej reprezentacji na wielkich imprezach skórokopom Torhout. Mecz skończyliśmy z bagażem dwóch bramek, a do domu wróciłem pociągiem. Nie miałem ochoty wracać z tą bandą psuedopiłkarskich oszołomów, którym wydawało się wiele, ale tak naprawdę potrafili jedynie narzekać na mnie. Nie miałem też ochoty rozmawiać z prezesem Bossuytem, a byłem przekonany, że staruszek zechce pogawędzić o tym i o owym. W poniedziałek tak czy siak do tej rozmowy dojdzie, a niewykluczone, że we wtorek będę już w drodze powrotnej do Polski.

 

III liga (17/30) / 12.01.2002 r. / Velodroom, Torhout

 

Torhout - Oostende 0:2 (0:0)

Misse-Misse 48', Subasić 54'

 

Ż.k.: Baert, Biligicoglu, Fabio, Demeulemeester

 

Widzów: 1758.

 

Descamps - Baert, Bleyaert © - Bourtembourg, Simo, Daly - Moukoko, Biligicoglu, Pierre - Fabio - Soens (46' Demeulemeester)

 

III liga (18/30) / 19.01.2002 r. / Damburgstadion, Bocholt

 

Bocholt VV - Torhout 2:0 (1:0)

Top 43', Neyens 63'

 

Ż.k.: Pierre, Tankary.

 

Widzów: 1952

 

Descamps - Baert, Bleyaert © - Bourtembourg, Simo, Daly - Moukoko, Demeulemeester (46' Paravizzini), Pierre - Fabio - Tankary

Odnośnik do komentarza

Od czterech spotkań nie potrafiliśmy zdobyć choćby punktu. Nic więc dziwnego, że nastroje w Torhout były minorowe, a moje nadzieje na przedłużenie pobytu we flandryjskim miasteczku coraz bardziej znikome. W pojedynku z Francs Borains - ekipą, która rywalizowała m.in. z nami o zachowanie ligowego bytu - graliśmy o życie! Zwycięstwo dawało jakiekolwiek szanse na to, by myśleć o utrzymaniu w sezonie 02/03. Porażka sprawiała, że stawaliśmy się niemal pewnym spadkowiczem.

 

W meczu znów nie mogłem skorzystać z usług Tankary'ego - reprezentant Nigru tym razem nie musiał udawać się wraz ze swoimi rodakami na kolejny towarzyski pojedynek gdzieś w środku Afryki, a po prostu pauzował za nadmiar żółtych kartek. Byłem więc zmuszony, by rolę wysuniętego napastnika powierzyć Xavierowi Soensowi. Nie ukrywałem, że przed sezonem liczyłem na wsparcie ze strony Soensa, ale z czasem okazało się, że Xavier nie daje drużynie nawet połowę tego, czego od niego oczekiwałem. Po kilku minutach ostatniego styczniowego spotkania ligowego wreszcie pokazał się jednak z dobrej strony - wykorzystał dokładne, prostopadłe podanie od Goethuysa i wyprowadził nas na prowadzenie! Dawno nie mieliśmy już okazji cieszyć się ze zdobyczy bramkowej. Po kolejnych kilkunastu minutach prowadziliśmy już 2-0! W zamieszaniu pod bramką gości najprzytomniej zachował się David Baert i wepchnął piłkę do siatki! Wierzyłem, że nic złego tego popołudnia stać się nam nie może. Graliśmy dobrze, mądrze i wreszcie(!) skutecznie. W złym chyba jednak momencie ta myśl przebiegła przez moją głowę - w ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy goście zdołali wyrównać. Cóż z tego, że rzut karny, po którym Kane zdobył gola na 2-2 padł w czwartej doliczonej minucie, choć sędzia techniczny sygnalizował tylko dwie minuty.

 

W przerwie zdecydowałem się zmienić bezproduktywnego Pierre'a na Biligicoglu i w 72 minucie miałem powody do zadowolenia. Młody Turek rozegrał piłkę z Fabio, a ten znalazł w plu karnym Francs Borains Soensa! Strzał... I gooooool! Znów objęliśmy prowadzenie, którego nie daliśmy sobie już wyrwać. Chwała za to głównie Descampsowi, który znów wyczyniał cuda w naszej bramce. Obok Tankary'ego i Moukoko to właśnie nasz bramkarz był tym, któremu należały się jako jedynym podziękowania za grę. O formie reszty nadal szkoda było więcej niż dwóch-trzech słów...

 

III liga (19/30) / 26.01.2003 r. / Velodroom, Torhout

 

Torhout - Francs Borains 3:2 (2:2)

Soens 6', 72', Baert 24' - Dhondt 40', Kane 45+4' (kar.)

 

Ż.k.: Boero.

 

Widzów: 1040.

 

Descamps - Baert, Bleyaert © - Bourtembourg, Goethuys, Daly - Moukoko, Andraszak, Pierre (46' Biligicoglu) - Fabio - Soens

 

Tydzień później nie mieliśmy już tylu powodów do zadowolenia. Rywalizowaliśmy z drugim z zespołów, który stanowił naszego rywala w walce o utrzymanie. Ekipa Eine nie pozwoliła nam jednak nawet na połowę tego, co Francs Borains. Kapitalną partię rozegrał tego dnia Kevin Degrande - supersnajper gospodarzy robił, co chciał z obrońcami Torhout, wykorzystując raptem połowę ze swoich szans, a kompletując i tak hat-trick. Słabo zagrali Daly i Andraszak. Próby roszad kadrowych nie dawały jednak żadnego rezultatu - Pierre i Paravizzini nie zaprezentowali się choćby o krztę lepiej. Po tygodniu spędzonym na miejscu barażowym znów spadliśmy na samo dno ligowej tabeli, a przed nami były już tylko mecze z wyżej notowanymi rywalami. Każdy punkt w kolejnych spotkaniach był na wagę złota. Szanse na moje pozostanie na stanowisku po tej porażce spadły jednak niemal do zera i przypuszczałem, że na dniach Bossuyt podda się presji lokalnej prasy oraz fanów Torhout i pożegnamy się...

 

III liga (20/30) / 02.02.2003 r. / Pater Ruyffelaertstraat, Oudenaarde

 

Eine - Torhout 3:0 (2:0)

Degrande 28', 30', 60'

 

Widzów: 956.

 

Descamps - Baert, Bleyaert © - De Coninck, Goethuys, Daly (46' Paravizzini) - Moukoko, Andraszak (46' Pierre), Biligocoglu - Fabio - Tankary

Odnośnik do komentarza

Po porażce z Eine byłem pewny, że to już koniec mojej przygody z Torhout. Ku mojemu zaskoczeniu tak się nie stało. Prezes Bossuyt chodził, krzywił się, wzdychał, ale zapewnił mnie, że wciąż mam szansę na rehabilitację, a on wierzy, że jestem w stanie utrzymać zespół w III lidze. Byłem już zmęczony całą sytuacją i długo się wahałem, czy nie zrezygnować samemu. Postanowiłem jednak dać sobie oraz swoim podopiecznym jeszcze jedną szansę.

 

Mecz z Hoboken... odbył się. I tyle. Niemal tyle. Z naszej strony na pewno tyle. Oddaliśmy dwa niecelne strzały przez 90 minut. Goście strzelali nieco częściej i celniej, ale tym razem to oni musieli się irytować doskonałą postawą bramkarza rywali - Descamps bowiem utrzymywał swoją świetną formę i bronił pewnie. Punkt nie dał nam zbyt wiele, ale przynajmniej nie przegraliśmy. Dla nas był to zawsze sukces...

 

III liga (21/30) / 16.02.2003 r. / Velodroom, Torhout

 

Torhout - Hoboken 0:0

 

Ż.k.: Baert.

 

Widzów: 1036.

 

Descamps - Paravizzini, De Coninck, Baert, Bleyaert © - Goethuys, Simo - Biligicoglu - Fabio, Moukoko - Tankary

 

Po remisie z Hoboken zachowaliśmy dwupunktową stratę do miejsca barażowego. Jeśli jednak zamierzaliśmy podjąć próbę obrony ligowego bytu, musieliśmy zacząć strzelać. I to strzelać celnie. W wyjazdowym spotkaniu z Beringen nic na początku nie zapowiadało, że tak właśnie może się stać. Gospodarze dominowali od pierwszych minut, po dwudziestu dokumentując swoją przewagę i obejmując prowadzenie. Byłem więc mocno zdziwiony i zaskoczony, gdy trzy minuty później Tankary skorzystał z długiego podania Paravizziniego i wyrównał! Do przerwy udało się utrzymać ten bramkowy remis, a po wejściu Andraszaka (w miejsce kontuzjowanego Biligicoglu) w pierwszych minutach drugiej odsłony uzyskaliśmy nawet przewagę. Gospodarze otrząsnęli się jednak dość szybko i znów potrzebowali ok. dwudziestu minut, by objąć prowadzenie. Jakież było więc ich (i moje!) zdumienie, gdy Bleyaert na kilka minut przed końcowym gwizdkiem wreszcie wykorzystał swój wzrost i sprytnym (albo fuksiarskim) uderzeniem głową umieścił piłkę w bramce rywali! Jest nadzieja na utrzymanie? Jest?

 

III liga (22/30) / 23.02.2003 r. / Vatanastadion, Beringen

 

Beringen - Torhout 2:2 (1:1)

Karapinar 21', Girardi 74' - Tankary 24', Bleyaert 84'

 

Widzów: 1840.

 

Descamps - Paravizzini, De Coninck, Baert, Bleyaert © - Goethuys, Simo - Biligicoglu (46' Andraszak) - Fabio, Moukoko - Tankary

Odnośnik do komentarza

Padaka i progres - złośliwych i ironicznych komentarzy nie brakowało, gdy wychodziliśmy do pierwszego marcowego pojedynku. Na Velodroom pojawiła się ekipa Sprimont, która po dwudziestu dwóch kolejkach liderowała rozgrywkom flandryjskiej grupy III ligi. Chyba nikt nie wierzył, że jesteśmy w stanie ugrać choćby punkt tego popołudnia, tym bardziej zdziwiło mnie, iż na trybunach naszego stadionu zasiadło znów ponad tysiąc widzów. Może przyszli obejrzeć dobry futbol w wykonaniu rywali? Kto tam ich wie...

 

Początkowy kwadrans należał zdecydowanie do gości - piłkarze Sprimont udowadniali wówczas, dlaczego to oni są tak wysoko w tabeli, a my tak nisko. Grali spokojnie, szybko wymieniając się podaniami i zdobywając teren. Moim graczom pozostało bieganie. Z czasem jednak temu bieganiu zaczęło towarzyszyć kopanie piłki. Ba, kopanie z pomysłem! Prym w tym inteligentnym kopaniu wiedli Tankary z Moukoko. W 18 minucie akcję Torhout rozpoczął Tankary, zagrał do Paravizziniego, następnie piłka znalazła się pod nogami Bleyaerta, a środkowy obrońca (który zagalopował się w tej akcji na lewe skrzydło) dokładnie dośrodkował. Do piłki wyskoczył Moukoko i... zdobył swoją pierwszą bramkę w historii występów w naszym zespole! Gol, gol, gol! W tym momencie uciekaliśmy w ligowej tabeli na miejsce barażowe! Utrzymać to, panowie, utrzymać! Nic z tego jednak - goście od razu rzucili się do odrabiania strat i choć dzielnie stawialiśmy im czoła, w 43 minucie sędzia podyktował rzut karny po faulu Bleyaerta, a na bramkę zamienił go Thoelen. W przerwie starałem się maksymalnie zmotywować swoich graczy - nie było filmu o gladiatorach, bitwie gdzieś tam z kimś tam i innych takich. Było za to sporo męskich słów, nieco błagania, odrobina płaczu! No jak to w męskiej szatni, wiadomo...

 

Musiałem też dokonać jednej zmiany - narzekającego na uraz kolana Moukoko zmienił Andraszak. Schodząc do szatni Kameruńczyk nie zgłaszał żadnych dolegliwości - czyżby zrobił sobie krzywdę odwiązując sznurowadła w bucie?! Heh, zawodowcy, psia ich mać! Druga połowa przyniosła zdecydowanie mniej emocji - goście, a i owszem, starali się bardzo, my zaś broniliśmy się chwilami mądrze, chwilami chaotycznie, ale przez cały czas skutecznie. Znów popisywał się swoimi umiejętnościami w bramce Descamps, a po 90 minutach obie drużyny zainkasowały po punkcie. Dla Sprimont ten punkt był porażką, nam pozwolił jednak (przy porażkach Eine i Francs Borains) wskoczyć na miejsce barażowe! Odrobina nadziei została wlana w serca kibiców, ale prezes Bossuyt nadal kręcił nosem. Byłem już pewien, że przy pierwszej nadarzającej się okazji pozbędzie się mnie bez żalu...

 

III liga (23/30) / 02.03.2003 r. / Velodroom, Torhout

 

Torhout - Sprimont 1:1 (1:1)

Moukoko 18' - Thoelen 43' (kar.)

 

Ż.k.: Tankary, Bleyaert - Eeckman, Thoelen

 

Widzów: 1040.

 

Descamps - Paravizzini, De Coninck, Baert, Bleyaert © - Goethuys, Simo - Biligicoglu - Fabio, Moukoko (46' Andraszak) - Tankary

 

Przed spotkaniem z Meldegem (czwarty zespół w tabeli) odbyłem męską rozmowę z prezesem - staruszek jednoznacznie dał mi do zrozumienia, że tylko zdobycze punktowe w kolejnych meczach mogą uratować moje dupsko. A tak naprawdę, dodał, tylko utrzymanie przynajmniej pozycji barażowej w ligowej tabeli sprawi, że po końcowym gwizdku będę miał po co wracać na poniedziałkowy trening.

 

Mecz z wyżej notowanym rywalem rozpoczął się dla nas bardzo źle. Już w drugiej minucie gospodarze przeprowadzili koronkową akcję, którą na bramkę zamienił Van Rie. Napastnik Meldegem przebiegł z piłką ponad 40 metrów, a każdy pokonywany przez niego metr doprowadzał mnie do wściekłości i potencjalnie skracał moje życie o miesiąc. Nikt, NIKT, nie zechciał przeszkodzić mu w tej akcji...

 

Po stracie gola zmieniłem nieco ustawienie i nakazałem moim graczom podjąć ryzyko, odkrywając się znacznie. Efektem tego było najpierw uderzenie Tankary'ego, które minimalnie minęło bramkę gospodarzy, a następnie dwie akcje Meldegem. W pierwszej Steven De Croock był o krok od umieszczenia piłki w naszej bramce. Co się jednak odwlecze, to i nie uciecze. W drugiej akcji De Croock zdecydował się na dokładne, prostopadłe podanie, a Van Rie wykorzystał naszą niezbyt przemyślaną próbę złapania go na pozycji spalonej i znalazł się sam na sam z Descampsem. 2-0 dla gospodarzy stało się faktem! Ukradkiem spojrzałem na prezesa Bossuyta - w jego minie dostrzegłem jedno słowo: "Dość!"

 

Po przerwie przeprowadziłem dwie zmiany (obie wymuszone urazami) i postanowiłem zagrać va banque. Tankary zagrał jako wysunięty napastnik, ale tuż za nim ustawiony był tercet Pierre-Andraszak-Biligicoglu. Obaj defensywni pomocnicy (Simo oraz Goethuys) też zostali przesunięci bliżej bramki rywali, a bocznym obrońcom nakazałem jak najczęściej angażować się w grze ofensywnej. Pozostało mi tylko czekać na cud.

 

Cud się jednak nie zdarzył. Gospodarze zajęli się bronieniem korzystnego dla nich rezultatu, my zaś tylko bodaj trzy razy na poważnie zagroziliśmy ich bramce. Dwa razy przestrzelił jednak Tankary, raz nie popisał się Andraszak, gubiąc piłkę na szesnastym metrze przed bramką Meldegem. Końcowy gwizdek zabrzmiał dla mnie niczym świst spadającego katowskiego topora.

 

III liga (24/30) / 16.03.2003 r. / Maurice Dewaele-Stadion, Maldegem

 

Maldegem - Torhout 2:0 (2:0)

Van Rie 2', 26'

 

Ż.k.: Roman, De Croock.

 

Widzów: 1601.

 

Descamps - Paravizzini, De Coninck, Baert, Bleyaert © - Goethuys, Simo - Biligicoglu - Fabio (46' Pierre), Moukoko (46' Andraszak) - Tankary

 

Gdy tylko wsiadłem do autokaru, podszedł do mnie Bossuyt i poinformował o zakończeniu współpracy. Obyło się bez zbędnych ceregieli, sztucznych widowisk, etc. W drodze do Torhout towarzyszyła nam grobowa cisza - część graczy dopięła swego i w błogiej ciszy napawała się sukcesem, innym chyba naprawdę było żal, że się rozstajemy. Wysiadając z autokaru rzuciłem jedynie: "Powodzenia, panowie!", a po kilku godzinach siedziałem już w rejsowym autobusie, kursującym co poniedziałek na trasie Bruksela - Wrocław...

Odnośnik do komentarza

Po powrocie do Polski zamierzałem nieco odpocząć i odetchnąć po bardzo stresujących minionych miesiącach. W głowie wciąż jednak miałem chwile spędzone na ławce trenerskiej Torhout. Jedno z młodzieńczych marzeń spełniło się i... chciałem, by spełniało się nadal. Miałem niestety przy tym świadomość, że nieudana przygoda z belgijską III ligą może mi nieco utrudnić znalezienie pracy.

 

Kwiecień i maj 2003 r. spędziłem jeżdżąc po Dolnym Śląsku i oglądając kilka spotkań tygodniowo. Bywałem na meczach A-klasowych, bywałem na Oporowskiej, gdzie Śląsk (jako beniaminek) jak równy z równym rywalizował z czołówką ekstraklasy. Przyglądałem się zmaganiom dolnośląskich drużyn o awans do II ligi. Pokazywałem się, rozmawiałem, pytałem. Miałem nadzieję, że ktoś zechce podjąć ze mną współpracę.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Zabawa miała być kontynuowana w Legnicy. Ba, nawet kilka spotkań udało się rozegrać. Co więcej, zwycięskich. Niestety, CM uznał, że za dużo tego dobrego i postanowił odmówić dalszej współpracy z sejwami z Torhout/Miedzi. Tym samym kariera w sposób nagły i nieprzewidziany skończyła się...

 

Do zamknięcia i przesłania w forumowy niebyt.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...