Skocz do zawartości

Walijczycy w drodze do Premiership


TheDoctor

Rekomendowane odpowiedzi

Arubaluba: Zaledwie 12 :D. To, że gniotę to narazie mnie nie dziwi, bo Polacy robią swoje :). Zobaczymy co będzie dalej. Dziękuję za parę ciepłych słów :P.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PODSUMOWANIE - Listopad 2007

 

Bilans: 7-0-0, bramki: 17:3

Blue Square South: 1 miejsce [+12]

Puchar Anglii: 2 Runda (ze Staffordem)

Puchar Conference: Południe, 3 Runda (z Havant & Waterlooville)

FA Trophy: 1 Runda (z Newcastle Blue Star)

Puchar FAW: Ćwierćfinał (z Wrexhamem)

Finanse: 68,12 tys. euro (+ 29,44 tys. euro)

 

Tabela

 

Transfery (Polacy):

 

Przemysław Pitry: Lech ---> FBK Kowno za 2 tys. euro

 

Transfery (Cudzoziemcy):

 

Julien Feret: Reims ---> Brestois za 1,1 mln euro

Jody Viviani: Saint- Etienne ---> Ajaccio za 525 tys. euro

Clement Pinault: Le Mans ---> Dijon za 425 tys. euro

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester Utd [+2]

Anglia CCC: West Brom [+9]

Anglia CC1: Southend [+3]

Anglia CC2: Mk Dons [+1]

Anglia BSP: Stevenage [+2]

Anglia BSN: Workington [+2]

Francja: Lyon [+3]

Hiszpania: Real Madryt [+5]

Irlandia: Drogheda Utd [+8] MISTRZ

Irlandia Pół.: Linfield [+3]

Niemcy: Werder [0]

Polska: Wisła K. [+10]

Szkocja: Rangers [+13]

Walia: Aberystwyth [+2]

Włochy: Inter [+4]

 

Polskie kluby w europejskich pucharach: -

Ranking FIFA:

 

1. Włochy - 1596 pkt.

2. Brazylia - 1576 pkt.

3. Anglia - 1521 pkt.

-------------------------

37. Polska - 705 pkt. [-1]

Odnośnik do komentarza

Stafford Rangers to zespół z Blue Square Premier. W 2 rundzie Pucharu Anglii to właśnie z nimi musieliśmy się zmierzyć. Wierzyłem, że uda się awansować, ponieważ ostatnio graliśmy znakomicie, a poza tym spotkanie rozgrywane było na naszym obiekcie. Trzeba było mimo wszystko dużych umiejętności, aby pokonać rywala z wyższej półki. Przed konfrontacją przejrzałem skład Staffordu i znalazłem tylko jednego, kontuzjowanego gracza.

 

Do składu powracał Marcin Stanisławski, który już na rozgrzewce został powitany gromkimi brawami. Wyszedł na murawę w pierwszym składzie, ale nie oczekiwałem od niego fenomenalnej gry. Na ławce rezerwowych usiadł Kris Leek, który miał być czarnym koniem tego widowiska. Stadion w Newport nie zapełnił się, ale było sporo ludzi.

 

Niestety nie zachwyciliśmy fanów w pierwszych minutach. W 13 minucie po dośrodkowaniu z lewej strony, Stanisławski wybijał piłkę przed pole karne. Tam dopadł do niej Herrick i strzelił w sam róg bramki Thompsona. Było źle, ale to dopiero się zaczynało. Chwilę później musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę poraz drugi. Culshaw zagapił się i nie pokrył dokładnie Gallena. Przez to Addagio zagrał właśnie do niego. Gallen nie miał problemów z trafieniem do siatki. Dostaliśmy drugi cios prosto w twarz. Rywale chcieli nas dobić i to zrobili. W 24 minucie Hazley dokładnie przymierzył z rzutu wolnego i Thompson trzeci raz musiał wyjąć piłkę z siatki. Cała obrona nadawała się do wymiany tego dnia. Jednak nadzieja umiera ostatnia, więc ruszyliśmy do ataków. Już w 32 minucie Stanisławski postraszył bramkarza przyjezdnych, ale to mimo wszystko wyższa klasa niż Blue Square South. W końcu nadeszła upragniona chwila. Sobkowicz ze Stimpsonem rozklepali obronę dwoma podaniami. Anglik dzięki temu miał przed sobą tylko Lowney'a, który mógł patrzeć jak futbolówka wtacza się do bramki! Do przerwy utrzymał się wynik 3:1.

 

W szatni nie było aż tak cierpkich słów. Trochę nabluzgałem, ale nie chciałem zniechęcić do gry moich piłkarzy. Przede wszystkim trzeba było szybko strzelić gola, aby mieć dużo czasu na wyrównanie, a może i wygraną.

 

Początkowe minuty drugiej połowy były bardzo nudne. Nasze bieganie nie przynosiło pożądanych efektów, więc zaczynałem się niepokoić. trzeba było coś zmienić, inaczej ustawić zespół. Rezerwowi pojawili się na boisku, pozostawało tylko czekać na rozwój sytuacji. Kwadrans przed końcem nareszcie stworzyliśmy sobie dogodną szansę. Lisiecki z prawej flanki posłał mocną piłkę po ziemi w pole karne. Tam dopadł do niej Stimpson, strzelił do długim rogu... GOOOL!! Nadal liczyliśmy się w walce o awans! Stimpson bohaterem! Wykorzystałem ostatnią zmianę, a na murawie pojawił się Leek. To było odważne posunięcie, żeby Kris zadebiutował właśnie w tej konfrontacji. Lecz bardziej trafionej rotacji nie mogłem sobie wyobrazić! Brauza podał piłkę do narożnika pola karnego. Tam przyjął ją Leek i bez zastanowienia uderzył! Piłka zmierzała w stronę bramki... wpadła przy samym słupku do siatki!! GOOOL!! Remis w ostatniej minucie! Będzie powtórka! Świetna druga część w naszym wykonaniu, ale to dopiero połowa planu. Trzeba będzie wygrać w powtórce na stadionie rywala!

 

1.12.2007, Puchar Anglii, 2 Runda, Newport Stadium, 1407 widzów

Newport County [bSS] 3:3 (1:3) Stafford Rangers [bSP]

 

Gole: Stimpson (40', 74'), Leek (90') | Herrick (13'), Gallen (18'), Hazley (24')

Mom: Richard Stimpson (OP Ś, Newport, ocena: 9), 2 gole, 21/29 celnych podań, 2/2 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki, Samiec, Culshaw, Hiller [c] - Lewandowski - Stimpson, Stanisławski (83' Brauza), Simpson (83' Leek), Evans - Sobkowicz (74' Griffin)

 

Notes: Stimpson bohaterem, Leek zalicza świetny debiut! Pierwsza połowa była fatalna, ale druga odsłona to był kawałek dobrego futbolu.

Odnośnik do komentarza

Po meczu ze Staffordem odbyło się losowanie 3 rundy Pucharu Anglii. Jeżeli w powtórce pokonamy naszych rywali to zagramy na wyjeździe z... Middlesbrough. Na Riverside Stadium nie będziemy mieli żadnych szans, więc to raczej końcówka naszej przygody w tych rozgrywkach.

 

Po jakże "udanym" losowaniu w Pucharze Anglii przystąpiłem do rozmowy z drużyną przed meczem z Havant & Waterlooville. Zespół ten powinniśmy z łatwością pokonać. Zapomniałem dodać, że spotkanie jest rozgrywane w ramach 3 rundy Pucharu Conference. Przynajmniej tu mamy równorzędnych przeciwników. Dostępny był już Suker, ale on oglądał to widowisko z trybun. Musiał odbudować kondycję na następne spotkania. Postanowiłem nie przemęczać za bardzo mich podstawowych zawodników i dlatego w wyjściowej jedenastce pojawili się: Griffin, Leek oraz Brauza. To małe zmiany, ale podstawowi gracze będą mieli chwilę wypoczynku.

 

Przez pierwsze minuty nie zachwycaliśmy. Byliśmy jakby trochę przytłumieni. Przeważaliśmy w posiadaniu piłki, ale nie mogliśmy oddać żadnego strzału na bramkę gości. Po 30 minutach dopiero stworzyliśmy sobie pierwszą okazję. Stanisławski został sfaulowany w polu karnym! Arbiter nie wahał się ani sekundy i wskazał na wapno! Do piłki podszedł sam poszkodowany. Uderzył..., ale uderzenie obronił Begley! Byłem zdenerwowany na Marcina, ale miałem nadzieję, że pozostawi po sobie pozytywny ślad. Miałem jednak to przeczucie. Stanisławski w 34 minucie dośrodkował z rzutu rożnego, a bramkę z głowy zdobył Culshaw! W końcu objęliśmy prowadzenie. Po tym trafieniu nie oddaliśmy inicjatywy naszym rywalom już do końca meczu. Pod koniec pierwszej połowy strzelał jeszcze Leek, ale futbolówka po jego zagraniu poszybowała nad poprzeczką.

 

Po przerwie sytuacja się nie zmieniła. Zamknęliśmy przeciwnika praktycznie w jego polu karnym. Długo jednak nic z tego nie wynikało. Dopiero w 54 minucie z dystansu strzelał Stimpson, ale zaledwie trafił w słupek! Potem groźnie było pod naszą bramką, ale Thompson zachował się fantastycznie przy akcji McEnery'ego. Po wielkich męczarniach udało nam się podwyższyć stan spotkania. Stimpson podał mocno za obronę do Griffina. Snajper wyszedł sam na sam z bramkarzem gości i strzelił w samo okienko! Jak to się mówi: "było pozamiatane". Havant & Waterlooville musiało sobie wybić z głowy marzenia o Pucharze Conference. Pod koniec istniała tylko nasza ekipa, ale kolejnej bramki nie udało się strzelić.

 

4.12.2007, Puchar Conference, Południe, 3 Runda, Newport Stadium, 388 widzów

Newport County [bSS] 2:0 Havant & Waterlooville [bSS]

 

Gole: Culshaw (34'), Griffin (69')

31' - Stanisławski nie wykorzystał rzutu karnego

Mom: Charlie Griffin (N, Newport, ocena: 8), 1 gol, 8/12 celnych strzałów, 1/1 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki, Samiec, Culshaw, Hiller [c] - Brauza - Leek (45' Stimpson), Stanisławski (71' Lewandowski), Evans (78' Sobkowicz), Simpson - Griffin

 

Notes: Łatwy mecz, pewna wygrana. Nawet bez kluczowych zawodników w pierwszej części potrafiliśmy kontrolować grę.

Odnośnik do komentarza

Ostatnią rozgrzewką przed meczem ze Staffordem była konfrontacja z Bath City na wyjeździe. Ich szósta lokata uświadomiła mnie, że czeka nas ciężki mecz. Trzeba było zagrać na 100%, żeby wywieźć trzy punkty. Ułatwieniem dla nas było to, że czterech piłkarzy Bath było kontuzjowanych. U nas zaś zabrakło Clarke'a oraz Samca. Dzięki temu przed szansą debiutu stanął młody Shane Brewer.

 

Coraz więcej mówiło się o meczu ze Staffordem. Prasa przywoływała mecz na Newport Stadium, gdzie w końcówce dopiero wywalczyliśmy remis. To spotkanie uznano za jedno z najlepszych w historii Pucharu Anglii. Na obiekcie przeciwnika chciałem wygranej, a nie emocji. Lecz narazie trzeba było skupić się na rywalizacji z Bath, bo to też dobry klub.

 

Pierwszą akcję gospodarze stworzyli sobie w 2 minucie, kiedy Thompson obronił trudny strzał z 20 metrów. Potem my przeprowadziliśmy kontratak, po którym zaskoczyć bramkarza chciał Sobkowicz, jednak McGuinness dobrze zachował się między słupkami. Wszystko obróciło się przeciw nam w minucie 19. Po wrzutce Rollo z prawej strony, gola zdobył Walsh. Zdenerwowałem się, ponieważ trzeba było gonić wynik, a przecież przemęczać też za bardzo się nie można, bo za parę dni pojedynek ze Staffordem. Nie wysilając się zaczęliśmy odrabiać straty. Mimo wszystko kolejną szansę mieli gracze Bath i uderzenie Rollo minimalnie minęło się z celem. My skutecznie zaatakowaliśmy dopiero w końcówce pierwszej części. Stanisławski podał znakomicie w szesnastkę do Sobkowicza. Nasz snajper jednym zwodem ominął golkipera gospodarzy i dał wyrównanie! Piękna akcja Polaków! Z remisem zeszliśmy do szatni.

 

W pierwszej odsłonie nasza gra nie wyglądała rewelacyjnie, ale w następnej już było widać poprawę. Zaczęliśmy od bardzo niecelnego strzału Sobkowicza, który po tym zdarzeniu złapał się za głowę i uśmiechał się tylko do kolegów. Następnie długo nic się nie działo, niepokoiłem się coraz bardziej o wynik. W 68 minucie mieliśmy korner. Stanisławski dośrodkował w pole karne, gdzie zrobił się ogromy kocioł. Najlepiej w nim zachował się Jarman, który trącił piłkę tak, że wpadła do siatki Bath! W tym momencie nie mogliśmy pozwolić sobie na utratę gola. Tego też nie zrobiliśmy, a nawet trafiliśmy poraz trzeci. Stanisławski przyjął futbolówkę na przedpolu i zagrał ją na 10 metr. Sobkowicz idealnie wbiegł do środka i wkręcił piłkę obok bezradnego bramkarza! Gospodarze już nic nie mogli zrobić, zagubili się. Odnosimy zwycięstwo na ciężkim terenie.

 

8.12.2007, Blue Square South [19/42], Twerton Park, 866 widzów

Bath City [6.] 1:3 (1:1) Newport County [1.]

 

Gole: Walsh (19') | Sobkowicz (42', 77'), Jarman (68')

Mom: Bartosz Sobkowicz (N, Newport, ocena: 9), 2 gole, 6/10 celnych podań, 1/4 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki (38' Brauza), Brewer, Culshaw (57' Jarman), Hiller [c] - Lewandowski - Stimpson (57' Suker), Stanisławski, Simpson, Evans - Sobkowicz

 

Notes: Trzy asysty zaliczył Stanisławski, który w końcu wraca do formy. Zwycięśtwo cieszy, ale gra w pierwszej części nie za bardzo.

Odnośnik do komentarza

"Wojna o życie", "Niesamowite widowisko", "Niczym hiszpańskie Gran Derbi". Takie tytuły widniały na pierwszych stronach brytyjskich gazet o sporcie. Mecz ze Staffordem, a raczej jego powtórka wzbudzała wiele zainteresowania wśród dziennikarzy na wyspach. Wszystkie oczy były zwrócone na Marston Park. Przed takim meczem często zaczepiali mnie redaktorzy telewizyjni, prasowi i radiowi. Atmosfery przed tym spotkaniem nie dało się poprostu opisać.

 

Mimo wszystko na pojedynek przyszło zaledwie 265 osób. Może dlatego, że bilety tego dnia nie były tanie. Gdy już wyszliśmy na rozgrzewkę, usłyszeliśmy gwizdy ze strony "ultrasów" Stafford. Tego dnia czułem, że za pół miesiąca pojedziemy na Riverside Stadium, aby pokazać swoje możliwości w konfrontacji z Middlesbrough. W tym momencie trzeba było przygotować mentalnie zespół do rywalizacji.

 

- Słuchajcie mnie teraz! Gramy dziś z ciężkim rywalem, ale pokazaliśmy, że muszą na nas uważać. Dziś nie chcę widzieć strzelania bramek w ostatniej sekundzie! Wymagam spokojnej gry oraz jej kontrolowania! Nie dajcie się zepchnąć do defensywy! To co dacie radę?! Musicie dać... Do boju Newport!

 

Tak oto wybiegliśmy na murawę. Krótko przywitałem się ze szkoleniowcem gospodarzy, życzyłem mu powodzenia i mogliśmy zacząć mecz. Początek był bardzo ciężki. W 6 minucie spróbował Sobkowicz z dystansu, ale raczej to była dla niego rozgrzewka i przetestowanie swoich możliwości. Potem jednak trzy okazje miał Stafford. Strzelali: Gallen, McDaid oraz Adaggio, ale we wszystkich trzech przypadkach znakomicie interweniował Thompson. Obrońcy dostali burę od bramkarza i od tej pory grali odważniej. To pozwoliło przerzucić grę bardziej do przodu. Po upływie kwadransa w końcu stworzyliśmy dobrą akcję. Stimpson zagrał na 20 metr do Sobkowicza. Ten uderzył technicznie i piłka zatrzepotała w siatce! Bartosz strzelił 20 gola w tym sezonie! Do końca pierwszej części nie było już tak ciekawie, ale najważniejsze, że prowadziliśmy do przerwy.

 

W szatni zachęciłem moich podopiecznych do dalszej walki, chciałem mieć większy zapas bramek. Po niespełna 15 minutach drugiej odsłony mieliśmy groźną sytuację. Stanisławski wrzucał futbolówkę w pole karne. Najwyżej wyskoczył Stimpson, strzelił! GOOOLL!! Udało się! Teraz już nic nie mogło zabrać nam awansu! Szał na ławce rezerwowych! Po tym trafieniu gospodarze już nie mogli odzyskać wiary i pewności siebie. Nagle sędzia dał im prezent w postaci jedenastki. Podszedł do niej Herrick, ale nie trafił w bramkę! W tym momencie Stafford opadł z sił. Długo nic nie tworzył, ale ostatni kwadrans meczu to był najciekawszy okres gry. W 76 minucie McNivey uderzał głową, ale Thompson wykazał się refleksem i uchronił nas od utraty gola. 60 sekund później Olaoye strzelał z dystansu, lecz trafił tylko w trybuny. Musieliśmy się obudzić, żeby nie zrobiło się nagle nerwowo. W 79 minucie po podaniu Lisicekiego swoją szansę miał Stimpson, ale Anglik spudłował w łatwej sytuacji. Chwilę później nie był żadnych złudzeń. Stimpson zagrał piłkę na przedpole do Sobkowicza, a ten wbiegł pomiędzy dwóch obrońców i tylko podciął piłkę nad rywalem! To był bezwzględny koniec! Awans był już w kieszeni. W ostatniej minucie mogliśmy jeszcze podwyższyć, ale Griffin nie trafił w sytuacji sam na sam! Za pół miesiąca jedziemy na Riverside Stadium!

 

Grupka naszych kibiców wybiegła niemal na murawę, aby nam podziękować, lecz policja powstrzymała ich. Mimo wszystko rozdaliśmy parę autografów. Po meczu zaprosiłem zawodników do knajpy i tam fetowaliśmy zwycięstwo nad Staffordem. Świętowaliśmy bardzo długo, radości nie było końca. Nawet następnego dnia, na treningu wszyscy wspominali tą wygraną! Jest się z czego cieszyć.

 

12.12.2007, Puchar Anglii, 2 Runda, Powtórka, Marston Park, 265 widzów

Stafford United [bSP] 0:3 (0:1) Newport County [bSS] (1 mecz: 3:3)

 

Gole: Sobkowicz (16', 80'), Stimpson (59')

73'- Herrick nie wykorzystał rzutu karnego

Mom: Bartosz Sobkowicz (N, Newport, ocena: 9), 2 gole, 12/16 celnych podań, 2/4 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki (82' Brauza), Samiec, Culshaw, Hiller [c] - Lewandowski - Stimpson (90' Suker), Stanisławski, Simpson, Evans - Sobkowicz (82' Griffin)

 

Notes: Mamy się z czego cieszyć! Świetny mecz i możemy myśleć o meczu z Middlesbrough.

Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu w Pucharze Anglii musieliśmy zacząć występy w FA Trophy. Po ostatnim meczu nikt nie miał wątpliwości, że Newcastle Blue Star nie ma żadnych szans w tym pojedynku. Liczyłem, że nawet rezerwowym składem pokonamy rywala.

 

Dlaczego rezerwowym? Dlatego, ponieważ w pierwszym składzie wyszli m.in: Leek, Griffin, czy Jarman. Ten ostatni tak naprawdę grał z przymusu, bo Hiller pauzował za kartki.

 

Początek był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Już w 8 minucie sędzia wskazał na wapno. Faulowany był Suker, a do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Stanisławski. Strzelił bardzo pewnie i mogliśmy cieszyć się z gola! Po tym golu mieliśmy bardzo dużo sytuacji, ale swoje szanse marnowali Griffin, Leek, czy Stanisławski. Ogólnie graliśmy tak jak zawsze. Dużo akcji, mało goli. Do przerwy to się utrzymało, ale drugie 45 minut szykowało wielkie emocje.

 

Zaczęliśmy od mocnego ciosu. Już w pierwszej minucie drugiej odsłony podwyższyliśmy wynik. Sherwood wraz z McGregorem popełnili fatalny błąd, dzięki któremu Griffin przejął piłkę, wyszedł sam na sam z bramkarzem Newcastle BS i zdobył gola! Myślałem, że nic złego już stać się nie może. Zrobiło się jednak nerwowo w 71 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Robinsona bramkę zdobył Johnson. Nie chciałem odpaść, więc ustawiłem zespół bardziej ofensywnie. Opłaciło to się, ponieważ parę chwilę po bramce dla Newcastle, Stimpson po podaniu Griffina znalazł się przed bramkarzem i podwyższył stan spotkania na 3:1. Przez następne minuty znów atakowali goście, z czego nie byłem zadowolony. Mieli dwie dogodne okazje i niestety jedną z nich wykorzystali. Carrol znalazł w szesnastce Schofielda, a ten mocnym strzałem po ziemi strzelił gola kontaktowego. Nagle wytworzyła się niebezpieczna sytuacja, więc nakazałem drużynie cofnąć się. Mimo gry defensywnej doprowadziliśmy do stanu 4:2. Griffin wykonywał rzut wolny, piłka po jego uderzeniu odbiła się od słupka. Sherwood kompletnie się tego nie spodziewał, piłka trąciła go i wpadła do siatki! W tym momencie awans mieliśmy w kieszeni. Newcastle w końcówce było bezradne, dlatego odpadli z rozgrywek o FA Trophy.

 

15.12.2007, FA Trophy, 1 Runda, Newport Stadium, 366 widzów

Newport County [bSS] 4:2 (1:0) Newcastle Blue Star [AMA]

 

Gole: Stanisławski (8', kar.), Griffin (46'), Stimpson (75'), Sherwood (90', sam.) | Johnson (71'), Schofield (84')

Mom: Charlie Griffin (N, Newport, ocena: 8), 1 gol, 2 asysty, 18/22 celnych podań, 2/5 celnych strzałów

Skład: Thompson - Lisiecki (55' Lewandowski), Samiec, Culshaw, Jarman - Brauza - Suker [c], Stanisławski (64' Stimpson), Simpson, Leek (80' Sobkowicz) - Griffin

 

Notes: Ten mecz mnie nie interesował za bardzo, ale awans zawsze jest powodem do zadowolenia.

Odnośnik do komentarza

Napięty terminarz powoduje, że moi zawodnicy są coraz bardziej przemęczeni. Tego dnia rozgrywaliśmy ważny mecz. Na Newport Stadium przyjeżdżał odwieczny rywal, czyli Lewes. Nasi przeciwnicy byli na trzecim miejscu, więc szykowało się znakomite widowisko na szczycie tabeli. Za faworyta uznano moją ekipę. Nic dziwnego, ponieważ już od dawna nikt nas nie pokonał. Ciężko nawet o remis w konfrontacji z nami, zatem spodziewałem się wygranej.

 

Wszyscy moi zawodnicy byli zdolni do gry, także miałem spory wybór jeżeli chodzi o wyjściową jedenastkę. Postanowiłem za bardzo nie kombinować i wystawiłem normalny skład. Drużyna na czele ze Stanisławskim miała nas poprowadzić do kolejnego zwycięstwa.

 

Goście bronili się przez około 15 minut. Zaskoczyliśmy ich fantastyczną grą w ofensywie. Graliśmy jednak po swojemu, czyli praktycznie zero skuteczności. Może czas przejść się do okulisty, bo jak tak dalej będzie to niedługo możemy stracić fotel lidera. Groźniejsza sytuacja przyszła dopiero w 19 minucie. Marcin Stanisławski zagrał piłkę z rzutu rożnego w pole bramkowe, a tam wyskoczył do niej Culshaw i strzelił gola! Po tym trafieniu kibice gości usiedli na krzesełkach. Skończył się doping dla rywala, w związku z tym zaczęliśmy atakować jeszcze częściej. W 33 minucie swoją szansę miał Suker, ale po jego zagraniu jeden z fanów mógł zabrać piłkę do domu. Ja ze wściekłości rzuciłem bidonem o ziemię. Nie przemyślałem tego, bo już sekundę później byłem cały mokry. Widowisko toczyło się dalej, ale ogólnie rzecz biorąc można było zapomnieć o pierwszej części, bo poza początkowymi minutami nic ciekawego nie miało miejsca.

 

Na spotkanie przybyło ponad 1000 widzów, a co najmniej połowa z nich spała, bo zarówno zawodnicy The Exiles, jak i The Rooks nie prezentowali futbolu na poziomie. Jedynym tłumaczeniem było to, że większość pojedynków w Blue Square South do interesujących nie należy. Pierwsze ciekawe sytuacje miały miejsce jeszcze przed upływem godziny. Stimpson próbował dwa razy zaskoczyć bramkarza, ale po tych uderzeniach fani patrzyli, czy aby futbolówka nie opuszcza stadionu. Lepiej Evans wykonywał rzut wolny w 70 minucie, lecz on również nie zaliczył trafienia. Pozostawało tylko czekać, bo Lewes miało pomysłu na grę. Biegali bez celu, nie potrafiąc nawet zabrać nam piłki. Pod koniec meczu pojawił się Griffin i to właśnie on doprowadził kibiców do ekstazy drugi raz w tym dniu. Thompson wybijał piłkę spod bramki, zagranie głową przedłużał Suker. Charlie wybiegł zza obrony i strzelił z 25 metrów obok golkipera gości! Wynik już był sprawą zamkniętą. Końcówka nie przyniosła nic nowego, tym samym schodziliśmy z murawy Newport Stadium w glorii.

 

Po meczu okazało się, że Marcin Stanisławski rozciął sobie głowę i będzie pauzował od 4 dni do 2 tygodni. Najpewniej nie wystąpi w trzech spotkaniach.

19.12.2007, Blue Square South [20/42], Newport Stadium, 1189 widzów

Newport County [1.] 2:0 (1:0) Lewes [3.]

 

Gole: Culshaw (19'), Griffin (87')

Mom: Paul Culshaw (O Ś, Newport, ocena: 8), 1 gol, 9/22 celnych podań, 1/1 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki, Samiec, Culshaw, Hillier [c] - Lewandowski - Suker, Stanisławski (45' Stimpson), Simpson (71' Leek), Evans - Sobkowicz (84' Griffin)

 

Notes: Zwycięstwo nad rywalem zawsze cieszy, tym bardziej, że nie pozwoliliśmy mu za bardzo rozwinąć skrzydeł.

Odnośnik do komentarza

Ponad półtora tysiąca widzów przybyło na mecz 4 Rundy Pucharu Conference. Podejmowaliśmy czołową ekipą Blue Square Premier, czyli Stevenage. Do niedawna ten klub znajdował się na pozycji lidera w swojej lidze, ale po czterech kolejnych porażkach spadł na czwartą lokatę. Co ciekawe, w żadnym z tych pojedynków nie zdobył bramki, więc zadanie mieliśmy bardzo ułatwione.

 

My zaś byliśmy niepokonani od 15 meczów i chcieliśmy tą serię dalej kontynuować, lecz Stevenage to przeciwnik, który mógł łatwo się z nami rozprawić. kontuzjowany był tylko Stanisławski, ale to "tylko" to w przypadku Marcina bardzo dużo. Aczkolwiek mamy wielu dobrych, ofensywnych pomocników, toteż nie powinno być żadnych kłopotów ze znalezieniem zmiennika.

 

Nie byliśmy faworytem, choć mieliśmy wielki atut w postaci własnego boiska. Drugim aspektem, który przemawiał na naszą korzyść była forma naszych rywali. Trzeba było się sprężyć i zagrać na 100% swoich umiejętności.

 

Pierwsza akcja przypadła dopiero na 19 minutę, kiedy Morison strzelał zza pola karnego. Thompson tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Wcześniej oba kluby miały problemy z rozgrywaniem. Dużo strat w środku i chaosu przy długich podaniach. To samo miało miejsce właśnie po strzale Morisona. Kolejna szansa przyszła dopiero po 30 minutach. Hillier zaliczył doskonały odbiór w centralnej strefie i zagrał szybko za obronę do Sobkowicza. Nasz snajper uderzał na raty, ale trafił do siatki! Widowisko było nudne, ale to my wykorzystaliśmy jedyną akcję. Przed przerwą okazało się, że murawę musiał opuścić zawodnik gości, a konkretnie Laird. To kompletnie spuściło powietrze z zawodników Stevenage, którzy do przerwy już nie zdołali zagrozić naszej bramce.

 

Gorzej było już w drugiej odsłonie. Szybko dogodną okazję stworzył sobie Molesley, ale piłka po jego zagraniu poszybowała daleko obok prawego słupka bramki Thompsona. Golkiper za parę sekund musiał się wykazać, ale strzał Henry'ego (broń Boże Thierry'ego) był dość słaby. W 69 i 71 minucie znów obudził się Molesley, ale przy obu strzałach futbolówka leciała nad poprzeczką. Rywale zamknęli nas na własnej części i nie mogliśmy nawet wyprowadzić kontry. Nic nam się nie udawało, ale do końca meczu dotrwaliśmy z tym skromnym prowadzeniem! Jesteśmy w kolejnej rundzie!

 

22.12.2007, Puchar Conference, 4 Runda, Newport Stadium, 1506 widzów

Newport County [bSS] 1:0 (1:0) Stevenage Borough [bSP]

 

Gole: Sobkowicz (33')

Kontuzje: Laird (P Ś, Stevenage, 35')

Mom: Bartosz Sobkowicz (N, Newport, ocena: 8), 1 gol, 5/8 celnych podań, 2/2 celnych podań

 

Skład: Thompson - Lisiecki, Samiec, Culshaw, Hillier [c] - Lewandowski (59' Brauza) - Suker, Stimpson, Leek (85' Simpson), Evans - Sobkowicz (59' Griffin)

 

Notes: Ciężko nam się grało. Pierwsza połowa była nudna, a w drugiej nie mieliśmy chyba żadnej, groźnej sytuacji. Dobrze, że wymęczyliśmy ten awans.

Odnośnik do komentarza

Po udanej przygodzie w Pucharze Conference nadszedł czas, aby powrócić na ligowe boiska. Tym meczem rozpoczynaliśmy rundę rewanżową, choć mieliśmy jeszcze do rozegrania zaległe spotkanie z Sutton United. Narazie musieliśmy wyjechać do Bromley i wywieźć stamtąd trzy oczka. W poprzednim spotkaniu pomiędzy tymi ekipami padł wynik 1:0 dla Newport, a bramkę zdobył Bartosz Sobkowicz.

 

Mecz musieliśmy rozegrać bez kontuzjowanego Stanisławskiego, który na pewno nie zagra za trzy dni z Dorchesterem. Lecz na pojedynek z Braintree powinien być już gotowy. Marcin za to mógł przy stole, z rodziną świętować Boże Narodzenie. Reszta musiała ostro pracować na punkty dla naszej ekipy.

 

Niestety przed konfrontacja pożegnałem się z dwoma graczami. Z Newport odeszli Damon Searle oraz Mark Dodds. Jeden jest już za stary, a drugi za słaby.

 

Widowisko było na początku całkowicie przez nas zdominowane. W 8 minucie uderzał Stimpson, ale bramkarz gospodarzy był czujny. Chwilę później znów zaatakowaliśmy na bramkę rywala. Suker zagrał prostopadłą piłkę do Sobkowicza, a ten wyprzedził golkipera Bromley i zapewnił nam prowadzenie! Gospodarze nie poddali się i w 26 minucie Thompson musiał interweniować po uderzeniu Savage'a z główki. Swoją szansę pod koniec miał również Barry, ale i on nie znalazł sposobu na Glyna. Prowadziliśmy 1:0 po pierwszej odsłonie.

 

Drugie 45 minut meczu nie przyprawiło nikogo o dreszcz emocji. Dopiero w 64 minucie na naszą bramkę uderzał Monagham, lecz tylko postraszył ludzi, którzy zaparkowali samochody pod stadionem. Potem już tylko gracze zanotowali wiele niecelnych podań, kiepskich akcji oraz ostrych fauli. To było jedno z najnudniejszych spotkań za mojej kadencji w Newport. Mecz bez historii, wszakże nie można zapomnieć, że to my okazaliśmy się lepsi w tym najważniejszym aspekcie gry. Podobnie jak w poprzedniej rundzie wygrywamy 1:0 po golu Sobkowicza.

26.12.2007, Blue Square South [21/42], Hayes Lane, 327 widzów

Bromley [16.] 0:1 (0:1) Newport County [1.]

 

Gole: Sobkowicz (19')

Mom: Bartosz Sobkowicz (N, Newport, ocena: 8), 1 gol, 11/12 celnych podań, 1/1 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki (90' Brauza), Samiec, Culshaw, Hillier [c] - Lewandowski - Suker (43' Wallon), Stimpson, Simpson, Evans (73' Leek) - Sobkowicz

 

Notes: Nudy, nudy, nudy.... dobrze, że przynajmniej gola zdobyliśmy.

Odnośnik do komentarza

Walka w lidze stawała się coraz bardziej nudna. Każdy zespół, który mierzył się z nami, z góry musiał obstawiać, że nie wygra tej konfrontacji. Następną ofiarą miał się okazać Dorcheter. Tym spotkaniem kończyliśmy zmagania w 2007 roku. Dlatego już szykowałem się do transferów zawodników, którym kończą się kontrakty w czerwcu 2008.

 

Wystąpić nadal nie mógł Stanisławski, który najpewniej będzie mógł zagrać za trzy dni z Braintree. Bez niego powinniśmy sobie poradzić, najważniejsze, że wystąpi na Riverside Stadium z Middlesbrough. Culshaw również pauzował ze względu na kartki.

 

Całą pierwszą połowę przesiedziałem na ławce, bo widowisko nie było za bardzo interesujące. Zawodnicy na ławce rezerwowych usypiali, a ja chciałem jak najszybciej zejść do szatni. Niepotrzebnie tylko łapaliśmy żółte kartoniki, bo to utrudnia grę w dalszej fazie. Po połowie godziny gry zawodnik gospodarzy - Cumming musiał opuścić murawę z powodu kontuzji. To wyraźnie spowodowało, że w końcu stwarzaliśmy sobie sytuacje. Rozpoczął Sobkowicz, ale piłka po jego strzale odbiła się od obrońcy i wpadła do rąk bramkarza. W końcówce nasz napastnik spróbował jeszcze raz, ale tym razem nie trafił w światło bramki.

 

Po przerwie graliśmy o niebo lepiej i w pięć minut wyjaśniliśmy kwestię wyniku. Simpson zagrał w pole karne do Sobkowicza. Bartosz odegrał piłkę głową do wbiegającego Stimpsona, który uderzeniem z woleja zaskoczył Burtona! Poszliśmy za ciosem i parę chwil po pierwszym trafieniu mogliśmy ze spokojem dograć ten mecz. W 52 minucie Leek dośrodkował futbolówkę w pole karne z prawej strony boiska. Tam przyjął ją Suker i podwyższył wynik na 2:0. Później inicjatywę przejął Dorchester, ale nic poważnego nie zdziałał pod naszą bramką poza akcją Benta. Jednak jego strzał pewnie wybronił Glyn Thompson. Mecz kończy się sukcesem! Middlesbrough coraz bliżej!

 

29.12.2007, Blue Square South [22/42], Avenue Stadium, 803 widzów

Dorchester Town [7.] 0:2 (0:0) Newport County [1.]

 

Gole: Stimpson (47'), Suker (52')

Kontuzje: Cumming (O P, Dorchester, 32')

Mom: Richard Stimpson (OP Ś, Newport, ocena: 8), 1 gol, 29/36 celnych podań, 1/1 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lewandowski, Samiec, Jarman (80' Lisiecki), Hillier [c] - Brauza - Suker (54' Wallon), Stimpson, Simpson, Leek - Sobkowicz (54' Griffin)

 

Notes: Początek drugiej części zrekompensował nam całe spotkanie. Coraz nudniej robi się w Blue Square South.

Odnośnik do komentarza

Arubaluba:... dzięki :D. Ciekawie się zrobi z Middlesbrough :) W tabeli jest już jeden mecz do przodu, więc spostrzegawczy zobaczą jaki był wynik :D

---------------------------------------------------------------------------------

PODSUMOWANIE - Grudzień 2007

 

Bilans: 8-1-0, bramki: 22:6

Blue Square South: 1 miejsce [+11]

Puchar Anglii: 3 Runda (z Middlesbrough)

Puchar Conference: Południe, 4 Runda (wygrana ze Stevenage)

FA Trophy: 2 Runda (z Cambridge City)

Puchar FAW: Ćwierćfinał (z Wrexhamem)

Finanse: 90,84 tys. euro (+ 10,74 tys. euro)

 

Tabela

 

Transfery (Cudzoziemcy):

 

Kikin Fonseca: Tigres ---> Cruz Azul za 2,1 mln euro

Juan Pablo Rodriguez: Santos Laguna ---> Atlante za 1,6 mln euro

Lee Woon-Jae: Suwon ---> Jaguares za 1,2 mln euro

 

Transfery (Polacy):

 

Paweł Magdoń: Bełchatów ---> FBK Kowno za 12 tys. euro

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester Utd [+10]

Anglia CCC: West Brom [+11]

Anglia CC1: Southend [+1]

Anglia CC2: Mk Dons [+5]

Anglia BSP: Halifax [+1]

Anglia BSN: Kettering [+5]

Francja: Lyon [+4]

Hiszpania: Real Madryt [+5]

Irlandia: Drogheda Utd [+8] MISTRZ

Irlandia Pół.: Glentoran [+4]

Niemcy: Bayern [+2]

Polska: Wisła K. [+8]

Szkocja: Rangers [+21]

Walia: Aberystwyth [+6]

Włochy: Inter [+2]

 

Polskie kluby w europejskich pucharach: -

 

1. Brazylia - 1630 pkt. [+1]

2. Włochy - 1586 pkt. [-1]

3. Anglia - 1537 pkt.

--------------------------------

34. Polska - 738 pkt. [+3]

Odnośnik do komentarza

Przed spotkaniem z Braintree dołączył do nas kolejny (:D) Polak. Newport County zasilił Szymon Solecki, który pewnie będzie grał w pierwszym składzie. Na nasze szczęście zagra w najbliższym meczu ligowym.

 

Pojedynek z Braintree to był ostatni przystanek przed wyjazdem na Riverside Stadium. Chcieliśmy wygrać to spotkanie, aby podbudować się przed Middlesbrough. Zagrał pierwszy skład z wyjątkiem Stanisławskiego, który zasiadł tylko na ławce rezerwowych. Coraz więcej osób przybywa na Newport Stadium. Kolejny raz przekroczyliśmy granicę 1000 widzów! Najwyraźniej kibice wierzą w naszą dobrą grę.

 

Tego dnia również odbyło się losowanie 5 rundy Pucharu Conference, gdzie zagramy ze znajomym nam Exeterem. W Pucharze Anglii wygraliśmy z nimi, więc liczę na powtórkę.

 

Od razu rzuciliśmy się do ataków i nie zawiedliśmy naszych fanów. W 40 sekundzie spotkania Culshaw zagrał na 25 metr do Evansa. Lewoskrzydłowy strzelił i wkręcił piłkę tuż obok słupka! Zaczęliśmy od bardzo mocnego uderzenia! Trener gości był zdesperowany, ponieważ w pół godziny zdążył zmienić już dwóch piłkarzy. Te rotacje nic nie dały, bo Braintree nadal w niczym nam nie zagrażało. Mimo wszystko nasze akcje również nie należały do interesujących. Dopiero w 42 minucie ponownie szczęścia spróbował Evans, ale nie trafił w światło bramki. Rezultatem 1:0 zakończyła się pierwsza odsłona.

 

Druga część była jeszcze gorsza. Nie pamiętam, aby cokolwiek działo się pod oboma polami karnymi. Nawet nie było żółtych kartek. Najlepiej byłoby zapomnieć o tych 45 minutach. Przeprowadziłem zmiany, które praktycznie nic nie wniosły do naszej gry. Udany debiut zaliczył Solecki, a trzy oczka zostają na Newport Stadium. Następny mecz to konfrontacja na Riverside Stadium z Middlesbrough.

 

1.01.2008, Blue Square South [23/42], Newport Stadium, 1003 widzów

Newport County [1.] 1:0 (1:0) Braintree Town [7.]

 

Gole: Evans (1')

Mom: Richard Evans (OP L, Newport, ocena: 8), 1 gol, 18/25 celnych podań, 1/2 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki, Samiec, Culshaw, Hillier [c] - Lewandowski - Solecki (65' Stanisławski), Stimpson (79' Leek), Simpson, Evans - Sobkowicz (65' Griffin)

 

Notes: Cóż powiedzieć... Middlesbrough! Strzeżcie się!

Odnośnik do komentarza

Na życzenie autora usunąłem posty z opisami meczów, które uległy "przedawnieniu" wraz z sejwem gry, którego niestety nie udało się uratować. Imo to bardzo dobra decyzja, że postanowiłeś kontynuować karierę od momentu ostatniego "zdrowego" sejwa, którego posiadasz.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo wspaniałemu Moderatorowi, czyli Citce :D. Mam nadzieję, że tym razem nie zdarzy mi się nic takiego, bo naprawdę wciągnęła mnie gra w Anglii.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nadszedł ten długo wyczekiwany mecz. Na Riverside Stadium podejmowaliśmy ekipę Middlesbrough. Za nami nie przemawiał żaden argument. Gospodarze mieli takie gwiazdy jak: Tuncay, Rochemback, czy Afonso Alves. Graliśmy na wyjeździe, więc nie mogliśmy liczyć na duże wsparcie ze strony naszych kibiców. Mimo to mieliśmy przewagę w jednej rzeczy, a mianowicie w tym, że Middlesbrough miało na koncie serię sześciu przegranych spotkań.

 

W naszej ekipie zabrakło Iana Hilliera, który na treningu skręcił sobie kostkę i czeka go przerwa od dwóch tygodni do miesiąca. W spotkaniu na Riverside Stadium jako stoper zagrał Lewandowski.

 

Od pierwszych minut rywal zepchnął nas do głębokiej obrony. Na początku próbował Aliadiere, który nie trafił w światło bramki. Szybko odpowiedzieliśmy strzałem Culshawa, lecz obronną ręką wyszedł z tej akcji Steele. W 22 minucie już nie mieliśmy tyle szczęścia. Huth posłał długą piłkę w kierunku Tuncay'a, który przyjął futbolówkę w polu karnym i uderzył nie do obrony. Musieliśmy wziąć się w garść, aby wyjść z twarzą z tego pojedynku. Pod koniec pierwszej części swoją szansę miał Stanisławski, ale golkiper miejscowych był w niezłej formie tego dnia. Jak na złość, Middlesbrough wpakowało nam kolejną bramkę. Wheater wybijał futbolówkę na oślep spod własnego pola karnego, wprost do Afonso Alvesa. Brazylijczyk z zimną krwią wykorzystał tą okazję i do przerwy mieliśmy powody do niezadowolenia.

 

Pełni wiary w swe możliwości wyszliśmy na drugą część. Nikt się tego nie spodziewał, ale nawiązaliśmy w końcu kontakt z o wiele mocniejszym przeciwnikiem. Simpson z prawej strony podał do niepilnowanego Sukera, a ten oddał strzał z 10 metrów w sam róg bramki Middlesbrough! Garstka kibiców z szalikami Newport uciszyła ponad 15 tysięcy fanów Boro! Jednak chwilę później musieli umilknąć, bo Culshaw sfaulował Alvesa w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Pewnie wykorzystał ją Tuncay i było już 3:1. Chwilę później nadzieja umarła, bo Afonso Alves zdobył bramkę po podaniu Shawky'ego. Ewidentny błąd popełnił Culshaw, który nie upilnował brazylijskiego napastnika. Nie miałem nic do stracenia, więc na murawie pojawił się Griffin. To właśnie on przywrócił marzenia o korzystnym wyniku. Anglik wykorzystał pomyłkę Young'a przy wyrzucie piłki z autu i znalazł się w sytuacji sam na sam ze Steelem. Nie wyszukiwał kombinacyjnych metod zakończenia akcji tylko poprostu huknął jak z armaty i było w tym momencie 4:2! W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry przeprowadziliśmy kolejną groźną akcję. Brauza zagrał na przedpole do Sukera, który zmylił trzech obrońców, zostawiając wiele miejsca Griffinowi. Napastnik dostał piłkę od Marka i nie dał żadnych szans bramkarzowi! Mieliśmy trzy doliczone minuty, aby wywalczyć remis. Staraliśmy się, lecz pomimo dogodnej sytuacji, którą stworzył sobie Suker, nie potrafiliśmy sprawić sensacji. Middlesbrough awansuje zgodnie z przewidywaniami.

 

5.1.2008, Puchar Anglii, 3 Runda, Riverside Stadium, 19736 widzów

Middlesbrough [PRM] 4:3 (2:0) Newport County [bSS]

 

Gole: Tuncay (22', 63', kar.), Afonso Alves (45', 72') | Suker (56'), Griffin (80', 89')

Kontuzja: Aliadiere (N, Middlesbrough, 55')

Mom: Tuncay (P Ś, Middlesbrough, ocena: 9), 2 gole, 8/16 celnych podań, 4/4 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki (69' Cochlin), Samiec, Culshaw, Lewandowski - Brauza - Stimpson (48' Suker), Stanisławski, Simpson, Evans - Sobkowicz (79' Griffin)

 

Notes: Trzeba przyznać, że moi podopieczni walczyli do ostatnich minut. Brawa dla Griffina, który przez niecały kwadrans na murawie zdobył 2 gole.

Odnośnik do komentarza

W 5 rundzie Pucharu Conference zagramy z Exeterem. Jestem pewny, że możemy awansować do kolejnego etapu. W spotkaniu z Middlesbrough pokazaliśmy, że mamy charakter, a przede wszystkim spore umiejętności.

 

Do Newport przybył obrońca Patryk Dworzyński. Ściągam tylko Polaków, ponieważ u nich nie ma problemów z pozwoleniem na pracę. Poza tym mój nowy nabytek to świetny piłkarz i na pewno będę miał z niego dużo pożytku.

 

Puchar Anglii mieliśmy już z głowy, więc przyszedł czas na odrobienie zaległości ligowych. Tego dnia graliśmy na własnym stadionie z Sutton United. Nasi rywale zajmowali lokatę w górnej połowie tabeli, więc nie spodziewałem się wysokiej wygranej. Chciałem zwyciężyć choćby 1:0, ale i o to było niezmiernie ciężko. Wystąpić nie mógł tylko Hillier, którego zastąpił nowy nabytek - Dworzyński.

 

Początek był bardzo ciężki, choć mieliśmy swoje szanse. W 16 minucie rozpoczął Stanisławski, jednakże jego uderzenie sparował Breen. Chwilę później groźnie dośrodkowywał Stimpson, ale piłkę z własnego pola karnego wybił Deans. Dopiero po pół godziny bramkarz gości skapitulował! Wykorzystaliśmy nasze firmowe zagranie, czyli centrę Stanisławskiego z narożnika boiska oraz uderzenie główką Culshawa. Na sam koniec pierwszej części swoje "pięć minut" miał Evans, lecz ponad 1300 kibiców tylko wydało z siebie głośny jęk. Do szatni schodziliśmy ze skromnym prowadzeniem.

 

Szybko pozbawiliśmy rywala wszystkich marzeń związanych ze zdobyciem trzech oczek. Bodkin sfaulował Evansa w obrębie 16 metrów. Arbiter podyktował rzut karny, który jak się później okazało nie należał się nam. To było najmniej ważne, bo Stanisławski nie miał problemów z podwyższeniem rezultatu na 2:0. Po godzinie gry znów Marcin uderzał na bramkę Sutton. Pomocnik podpalił się trochę, ponieważ z góry było wiadomo, iż nie ma szans trafić do siatki z około 30 metrów. Thompson dopiero w 73 minucie miał okazję do pierwszej interwencji. Nasz bramkarz doskonale się spisał przy uderzeniu Bodkina z rzutu wolnego. Przez ostatni kwadrans gra toczyła się w środku boiska, więc nic ciekawego już się nie zdarzyło. Odskakujemy rywalom coraz bardziej.

 

9.01.2008, Blue Square South [24/42], Newport Stadium, 1363 widzów

Newport County [1.] 2:0 (1:0) Sutton United [9.]

 

Gole: Culshaw (35'), Stanisławski (50', kar.)

Mom: Marcin Stanisławski (OP Ś, Newport, ocena: 8), 1 gol, 1 asysta, 40/56 celnych podań, 2/6 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki, Samiec, Culshaw, Dworzyński - Lewandowski - Stimpson (73' Solecki), Stanisławski [c], Simpson (61' Suker), Evans - Sobkowicz (61' Griffin)

 

Notes: W lidze nadal jesteśmy bezkonkurencyjni. Oby tak dalej...

Odnośnik do komentarza

Arubaluba: Jeżeli chodzi o wyniki i zawodników to oczywiście, dlatego sprowadziłem Dworzyńskiego. Nie chciałbym jednak powtórki z "padnięciem" save'a :)

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Stawką meczu z Cambridge City był awans do trzeciej rundy FA Trophy. Bukmacherzy zdecydowanie stawiali na Newport, mimo tego, że graliśmy na wyjeździe. Byłem pewny wygranej, więc wystawiłem trochę eksperymentalny skład. Wystąpili tacy zawodnicy jak: Jarman, Griffin, Leek, czy Brauza. Menedżer drużyny przeciwnej chciał mnie zdenerwować słowami, że nie mamy szans w spotkaniu z jego drużyną. Nie mogłem oprzeć się pokusie, żeby mu odpowiedzieć, iż naszym przeciwnikiem jest tak mało wymagający zespół.

 

Przez pierwsze pół godziny obaj mogliśmy mieć powody do niezadowolenia, bo drużyny nie tworzyły sobie żadnych, podkreślam żadnych sytuacji. Dopiero w 31 minucie Samiec dostał żółtą kartkę, co spowodowało, że część kibiców na dźwięk gwizdka obudziło się. Ta część mogłaby się nie odbyć, gdyby nie to, że jednak wyszliśmy na prowadzenie. Leek zagrał mocno w pole karne, niefortunnie odbił piłkę Brown. Futbolówka trafiła pod nogi Griffina, który zaskoczył zdziwionego bramkarza. Można powiedzieć, że to była jedyna, interesująca akcja w pierwszych 45 minutach.

 

Po przerwie gra wyglądała o wiele lepiej. Strzelaninę rozpoczął Roache w 49 minucie, ale tym razem lepszy okazał się Thompson. Chwilę później szansę miał McGrath. Gracz gospodarzy nie trafił nawet w światło bramki. Odpowiedzieliśmy dopiero w 72 minucie uderzeniem Stanisławskiego, lecz udaną interwencję zaliczył Herbert. Dużo działo się w drugiej odsłonie, tylko że pod koniec zawodnicy zaczęli łapać żółte kartki, co na pewno nie podobało się kibicom zebranym na stadionie. Oba kluby przeprowadziły jeszcze po jednej akcji. Po naszej stronie próbował Stanisławski, a w ekipie Cambridge swoją szansę miał Arojogun. Futbolówka po obu strzałach nie znalazła jednak drogi do bramki. Mecz kończy się skromnym zwycięstwem, ale najważniejsze, że wywalczyliśmy awans.

 

12.1.2008, FA Trophy, 2 Runda, City Ground, 328 widzów

Cambridge City [bSS] 0:1 (0:1) Newport County [bSS]

 

Gole: Griffin (43')

Mom: Charlie Griffin (N, Newport, ocena: 8), 1 gol, 5/10 celnych podań, 1/2 celnych strzałów.

 

Skład: Thompson - Lisiecki (59' Lewandowski), Samiec, Culshaw, Jarman - Brauza - Stimpson, Stanisławski [c], Simpson (45' Suker), Leek - Griffin (59' Sobkowicz)

 

Notes: Dość nudny mecz, szczególnie pierwsza odsłona. Wynik jednak jest ważniejszy, a w tym byliśmy lepsi.

Odnośnik do komentarza

W 3 rundzie FA Trophy zagramy z ekipą Stevenage, która występuje na codzień w Blue Square Premier. Spotkanie odbędzie się 2 lutego na Newport Stadium.

 

Ostatnia drużyna w tabeli, czyli Hayes & Yeading zawitała na Newport Stadium, aby rozegrać z nami mecz. Tak naprawdę przybyli, aby przegrać, bo nikt nie obstawiał ich jako faworytów. Nasi rywale na pięć ostatnich spotkań przegrali aż cztery i tylko raz odnieśli zwycięstwo. W poprzedniej rundzie po trafieniach Sobkowicza, Sukera i golu Cornella, wygraliśmy 2:1. Liczyłem na powtórkę z tamtej konfrontacji.

 

Zaczęliśmy bardzo chaotycznie, łapiąc szybko dwie żółte kartki. Nie zmienia to faktu, że byliśmy zdecydowanie lepsi od gości i bramka była tylko kwestią czasu. Taka oto padła, ale dopiero w 20 minucie. Stanisławski dogrywał z rzutu rożnego w pole karne. Z główki uderzał Dworzyński, lecz futbolówkę przypadkowo musnął jeszcze Culshaw i to jemu została przypisana bramka. Statystyki były bardzo niekorzystne dla naszych rywali. Po pierwszej części mieliśmy oddanych siedem strzałów, przy czym Hayes & Yeading ani razu nie zagroził Thompsonowi. W posiadaniu piłki również mieliśmy przewagę w stosunku 60%-40%. Niestety na tablicy wyników widniał tylko rezultat 1:0.

 

Druga połowa nie należała do szczęśliwych, bo w 63 minucie Paweł Lisiecki musiał opuścić murawę z powodu kontuzji. Nasz obrońca będzie pauzował od czterech dni do dwóch tygodni z powodu stłuczonego żebra. To podbudowało nas do jeszcze bardziej agresywnych ataków. Jeden z nich zakończył się rzutem karnym za faul Saroyi na Leeku. Jedenastkę pewnie wykorzystał tymczasowy kapitan, czyli Marcin Stanisławski. Potem wreszcie obudził się nasz wspaniały rezerwowy, czyli Charlie Griffin. Anglik uderzył na bramkę kwadrans przed końcem meczu. Piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Ostatnią szansę w tym spotkaniu miał Stanisławski, ale również on chybił. W ciągu 90 minut goście oddali tylko jedno niecelne uderzenie na naszą bramkę. My próbowaliśmy 11 razy. Przyjezdni mieli szczęście, że nie wyjechali z większym bagażem goli.

 

16.1.2008, Blue Square South [25/42], Newport Stadium, 978 widzów

Newport County [1.] 2:0 (1:0) Hayes & Yeading [22.]

 

Gole: Culshaw (28'), Stanisławski (70', kar.)

Kontuzja: Lisiecki (O P, Newport, 63')

Mom: Marcin Stanisławski (OP Ś, Newport, ocena: 8), 1 gol, 1 asysta, 48/58 celnych podań, 2/4 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lisiecki (64' Brauza), Samiec, Culshaw, Dworzyński - Lewandowski - Solecki (71' Suker), Stanisławski [c], Simpson, Leek, Sobkowicz (56' Griffin)

 

Notes: Czy nasza passa ligowa kiedyś się skończy? Na razie na to się nie zanosi.

Odnośnik do komentarza

W końcu nadeszło spotkanie, w którym mogłem się obawiać o wynik. Graliśmy z wiceliderem, czyli Eastbourne. Mimo, że byliśmy faworytem i widowisko miało miejsce na Newport Stadium, to do końca nie byłem spokojny. Nasi przeciwnicy to bardzo nieobliczalna ekipa. Mając bilans bramek +6 (jeden z najgorszych w lidze) zajmowali bardzo dobrą pozycję w tabeli. Jeżeli wygralibyśmy z tą drużyną to nie mam pojęcia, czy jest ktoś w stanie nas powstrzymać.

 

Nie lada problem zrobił nam się w obronie, bo kontuzjowani są Hillier oraz Lisiecki. Udało się rozwiązać ten konflikt i w dość mocnym składzie wybiegliśmy na murawę.

 

O dziwo mecz od pierwszych sekund był bardzo łatwy dla nas. Już w drugiej minucie Hook musiał obronić strzał Sobkowicza oraz dobitkę Evansa. Przy pierwszym zagraniu bramkarz wykazał się znakomitym refleksem, ale w czasie kolejnego uderzenia miał trochę szczęścia. Nie pozwalaliśmy rywalowi na opuszczenie własnej połowy, dlatego pod bramką Eastbourne robiło się ciekawiej. Nie upłynął nawet kwadrans, a Stanisławski miał dwie okazje na gola. Obie jednak zmarnował, a trzeba przyznać, że miał dogodną sytuację, aby wyprowadzić nas na prowadzenie. W 20 minucie zaczęło się robić nieciekawie, gdy Stimpson musiał zejść do szatni z powodu skręcenia nadgarstka. Przy jednym z upadków wylądował na rękę i jego sytuacja nie wyglądała dobrze. Za Anglika pojawił się Suker. Ta zmiana nie zmieniła naszej gry. Chwilę później z rzutu wolnego uderzał Stanisławski. Hook zaliczył kolejną robinsonadę w tej konfrontacji. Bez wątpienia był najmocniejszym punktem w drużynie gości. W 26 minucie Marcin jeszcze raz spróbował szczęścia ze stałego fragmentu gry, jednakże futbolówka powędrowała w trybuny. Były gracz ŁKS-u był tego dnia bardzo aktywny i po pół godziny gry zagrał mocniej niż w poprzednich sytuacjach. Było to złe rozwiązanie, gdyż piłka poszybowała obok słupka. Męczyliśmy się coraz bardziej, a najgorsze było to, iż po 30 minutach gry mieliśmy oddanych 11 strzałów, przy czym Eastbourne nie mogło nawet wydostać się ze swojej połowy. Nadeszła w końcu długo wyczekiwana chwila. Stanisławski dośrodkował z rzutu rożnego, a gola głową zdobył niezawodny Culshaw. Nie spoczęliśmy na laurach, bo 1:0 nie było wymarzonym rezultatem. Sobkowicz wziął się w końcu do roboty. W 39 minucie jego uderzenie minęło się z celem, lecz pod koniec pierwszej części udało mu się zdobyć swoją bramkę. W roli asystenta znalazł się Marek Suker, który podał do Bartosza w obrębie szesnastu metrów. Nasz napastnik z zimną krwią zagrał w sam róg siatki rywala i w tym momencie na tablicy wyników widniał rezultat 2:0. To był koniec pierwszej części.

 

Sytuacja nie zmieniła się po przerwie. Znów mieliśmy wyraźną przewagę, tylko, że pozwoliliśmy oddać jeden strzał rywalom, przy którym Thompson nie musiał interweniować. W 62 minucie mieliśmy kolejne powody do radości. Stanisławski znów dograł futbolówkę z narożnika boiska, a Atkin chciał aż za bardzo odciąć od podania Culshawa, lecz niefortunnie strzelił gola samobójczego. Mogłem wtedy ze spokojem wprowadzić zmiany. W 68 minucie z rzutu wolnego postraszył Butler. W konsekwencji od pola bramkowego zaczął Glyn Thompson. Zaczęliśmy przetrzymywać piłkę, co spowodowało, że Eastbourne załapało parę żółtych kartek. Zwolniliśmy wyraźnie grę, dlatego nie byliśmy w stanie podwyższyć na 4:0. Konfrontacja kończy się naszą wygraną, z czego jestem bardzo zadowolony.

 

19.1.2008, Blue Square South [26/42], Newport Stadium, 997 widzów

Newport County [1.] 3:0 (2:0) Eastbourne Borough [2.]

 

Gole: Culshaw (33'), Sobkowicz (45'), Atkin (62', sam.)

Kontuzja: Stimpson (OP Ś, Newport, 20')

Mom: Paul Culshaw (O Ś, Newport, ocena: 8), 1 gol, 27/40 celnych podań, 2/3 celnych strzałów

 

Skład: Thompson - Lewandowski, Samiec, Culshaw, Dworzyński - Brauza - Stimpson (20' Suker), Stanisławski [c] (68' Solecki), Leek, Evans - Sobkowicz (68' Griffin)

 

Notes: Nie mam pojęcia kto jest w stanie nas pokonać...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...