Skocz do zawartości

Przeklęta klątwa


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Tym razem szef zadzwonił wieczorem, co mnie bardzo zdziwiło, gdyż nie podejrzewałem go, że późną porą jest w stanie cokolwiek wybełkotać do słuchawki. Z drugiej strony pewnie coś się stało, bo normalnie poczekałby z telefonem do rana.

 

- Wenger, jesteś tam?

- Jeszcze jestem, ale nie wiem jak długo. Mogę nie wytrzymać tej masochistycznej gry. Jak mogę normalnie prowadzić zespół, kiedy przez trzy sezony nie sprowadziłem ŻADNEGO nowego piłkarza do drużyny?

- Eee, chyba się już przyzwyczaiłeś? Wolałbyś, aby ci sprowadzono 10 Brazylijczyków? Drugą Pogoń Szczecin chciałbyś mieć? Ciesz się, że w ogóle masz kim grać!

- Taa? skaczę z radości!

- Słuchaj, masz dwa dni urlopu, wpadaj do firmy, święto się szykuje!

- Awans?

- I to jaki! Sam Amicus, przykurzony nieco w III lidze brazylijskiej, postanowił w końcu tę Paranoję wyprowadzić z szarości i na szczebelek wyżej z nią przeskoczyć. Wpadaj, bo impreza już się zaczęła!

- Kiedy nie mogę? Formę stracę i co będzie? Wolę tłuc to Durango, aż w końcu coś z nich konkretnego wyciągnę. Który to jego sezon był?

- Piąty, mówią, że przełomowy.

- Hm? Ja dopiero czwarty ciągnę. Jeszcze nie czas na mnie, jeszcze nie czas?

 

 

Zaczęły się decydujące mecze - aby sezon nie był stracony, nie mogliśmy pozwolić sobie na żadne nieprzewidziane straty punktowe.

 

Badalona, 15 miejsce.

Teraz zaczynam się bać meczów u siebie, gdyż przeciwnicy coraz częściej grywają defensywnie.

 

W 2 minucie meczu kontuzji doznał Campos i pomiędzy słupkami musiałem postawić kolejnego 17-latka Otero. Miało być lekko i efektownie, tym bardziej, że w 23 minucie Pitu otworzył wynik, a okazje bramkowe były tylko po naszej stronie. Tymczasem młody Otero był tak zestresowany, że piłkę podaną mu przez obrońcę oddał napastnikowi gości, a ten skrzętnie skorzystał z prezentu. Z lekka zacząłem się denerwować, ale jeszcze przed przerwą zdołaliśmy wyjść na prowadzenie po dwójkowej akcji Pitu-De Pedro i w szatni nie musiałem krzyczeć na swoich podopiecznych.

Jeszcze bardziej uspokoił mnie Iker, który piękną główką podwyższył wynik, tym samym dając mi sposobność wpuszczenia do gry rezerwowych. Wprawdzie przyjezdni dość nieoczekiwanie strzelili jeszcze jednego gola, ale na wyrównanie nie było ich stać.

 

III liga ? 33 kolejka

Durango[5] ? Badalona[15] 3:2 (2:1)

23' - Pitu 1:0

29' - Cadenas 1:1

36' - De Pedro 2:1

67' - Iker 3:1

77' - Sestelo 3:2

 

Widzów: 2802

Notes: Jakoś ciężko idzie, muszę chyba zweryfikować ustawienia taktyczne?

 

 

Do końca 5 kolejek, oto czołówka tabeli:

 

1. Gimnastic		 33  87  br
2. Salamanca		 33  85  br
3. Real Oviedo	   33  78  br
4. Real Unión		33  61  br
5. Cultural Durango  33  57 
6. Cultural Leonesa  33  56

Odnośnik do komentarza

Kolejny mecz graliśmy z drużyną, którą normalnie powinniśmy rozjechać. Zacząłem nawet kalkulować, kto z kim i kiedy, dopisując sobie już przed meczem komplet punktów.

 

Calahorra, 17 miejsce.

Jak nie wygramy, ziemia się poruszy, pioruny z nieba polecą, a ja wkroczę ze srebrzystym mieczem z piwnicy przyniesionym i poucinam głowy wszystkim, którzy brali udział w tym hańbiącym spotkaniu.

Yyy… przepraszam, wyrwało mi się.

 

Znowu przewaga, czekamy spokojnie na bramki, a tu nic. Ciśniemy, z lewa, z prawa, środkiem, a tu dalej nic… Przeciwnikom znudziło się to ciągłe bronienie i wybrali się znienacka pod naszą bramkę. Dośrodkowanie, główka, gol i mieliśmy problem, duży problem. Koszmar trwał bardzo długo, pudła niemiłosierne doprowadzały mnie do szewskiej pasji - ile jeszcze do końca? Kwadrans, no w końcu, Pitu trafia do siatki, jeszcze dużo czasu. k***a, jak można tak pudłować? Nie, to niemożliwe, zaprowadzę ich do okulisty, psychologa, weterynarza… aby tylko pomogło. Dłużej na to patrzył nie będę, idę do szatni. Jeszcze na koniec Pitu dostaje żółtą kartkę, a to oznacza zawieszenie w następnym meczu. Świat bez Pitu? Czy to w ogóle jest możliwe?

 

III liga – 34 kolejka

Durango[6] – Calahorra[17] 1:1 (0:1)

31’ – Raul 0:1

75’ – Pitu 1:1

 

Widzów: 2814

Notes: Statystyki kłamią, ludzie, dajcie ten miecz!

Odnośnik do komentarza

Real Union zgodnie z przewidywaniami przegrał w poprzedniej kolejce z Gimnastic, teraz jedzie do Oviedo i zapewne wróci na tarczy. Naszym bezpośrednim rywalem w walce o baraże może okazać się Cultural Leonesa, pod warunkiem, że wygramy kolejny mecz.

 

Kto za Pitu? Bez namysłu przestawiłem z lewego skrzydła na szpicę ataku najszybszego w drużynie Conde. Wystarczyło kilka minut, aby osamotniony Conde włączył turbodoładowanie i uciekł środkowym obrońców. Ku jego zdziwieniu jeden z nich zdołał go dogonić i powalić na ziemię tuż przed polem karnym. Czerwień bezdyskusyjna! „Teraz będzie łatwiej”, pomyślałem i nie myliłem się. De Pedro był tam gdzie powinien i z dogodnej pozycji nie zmarnował okazji 0:1! Jakże cenne byłoby to zwycięstwo! Tuż przed przerwą Conde odjechał po raz drugi i z łatwością pokonał bramkarza 0:2! Piałem z zachwytu, przecież to miał być bardzo ciężki mecz.

Po zmianie stron gospodarze kompletnie potracili głowy, czego efektem były dwa rzuty karne i kolejna czerwona kartka dla obrońcy. W takim wypadku wynik musiał być efektowny! Uwaga, Durango wpada na ostatnia prostą!

 

III liga – 35 kolejka

Huesca[10] – Durango[6] 0:5 (0:2)

16’ – De Pedro

45’ – Conde

53’ – Iker rz.k.

59’ – Martinez

68’ - Izurza rz.k.

 

Widzów: 571

Notes: Retusze taktyczne pomogły, czy szczęśliwy zbieg okoliczności? Tego nie wie nikt… Tak wygląda świat bez Pitu :]

 

 

Trzy kolejki przed końcem:

 

1. Gimnastic		 35  91  br
2. Salamanca		 35  90  br
3. Real Oviedo	   35  82  br
4. Cultural Leonesa  33  62  br
5. Cultural Durango  35  61 
6. Real Unión		35  61

 

Cultural Leonesa - Badalona(14), Lemona(12), Durango(5)

Cultural Durango - Logrones C.F.(7), Sanse(9), Leonesa(4)

Real Union - Oviedo(3), Logrones C.D.(15), Barakaldo(11)

Odnośnik do komentarza
No to w ostatniej kolejce prosimy jakiś thriller w meczu z Cultural Leonesa. :kutgw:

Na to się zanosi...

-----------------------

 

9 maja, po kilkumiesięcznej przerwie, treningi z pełnym obciążeniem rozpoczął bramkarz Maguregi. Delikatnie doprowadzony do formy, byłby poważnym wzmocnieniem w razie… nieoczekiwanego przedłużenia sezonu.

 

Logrones C.F., 7 miejsce.

Wszyscy w pełni sił, trzeba przegryźć rywalowi aortę i wyrwać drogocenne trzy punkty.

Innego wyjścia nie mamy - mobilizacja 20!

 

Gramy! Inicjatywa po naszej stronie, lepiej operujemy piłką, częściej jesteśmy w jej posiadaniu, ale liczą się przecież bramki! Nie ma, długo nie ma bramek, do końca pierwszej połowy. W szatni znowu przekleństwa, krzyki, groźby werbalne, prośby i nawoływania – może coś poskutkuje?

Musiało… Przeprowadzamy koronkową akcję, piłka jak po sznurku wędruje wzdłuż pola karnego, aż w końcu dostaje ją Conde i lewą nogą pewnie strzela po ziemi. GOOOL!!! Już jest dobrze, już się cieszymy, przeciwnik nam nie zagraża! W 60 minucie stawiamy kropkę nad „i”. Majstersztyk to za mało powiedziane, to błysk geniuszu niesamowitego, jedynego i niezastąpionego Pitu! Conde do Pitu, a ten bez przyjęcia lobuje bramkarza z 7 metrów od bramki! Cudo! GOOOL!!! Już jest po meczu, nie ma gry, czekamy na gwizdek. Trzy punkty dopisujemy na nasze konto.

 

III liga – 36 kolejka

Durango[5] – Logrones C.F.[7] 2:0 (0:0)

48’ – Conde

60’ – Pitu

 

Widzów: 2858

Notes: Leonesa zwycięstwo, a Real Union porażka i odpada z gry.

Odnośnik do komentarza

Dzięki... emocje ;)

-----------------------

 

Syberia, mroźna ziemia, powitała mnie szalejącą burzą śnieżną, która długo nie pozwalała naszemu samolotowi na bezpieczne lądowanie. W końcu udało się, byliśmy chyba na końcu świata, gdzie psy żałośnie szczekają, a trzeźwego człowieka spotkać trudno, bo kto na trzeźwo wytrzymałby w takim paskudnym i zapomnianym miejscu. Chatka, do której weszliśmy stała na całkowitym odludziu, przynajmniej tak mi się wydawało. Dwumetrowy Yeti stojący przy drzwiach zmierzył mnie przekrwionymi, pijackimi oczami, jakby zastanawiając się, czy ja, człek nietutejszy, przyszedłem z należytym ekwipunkiem, jak nakazuje tutejszy obyczaj. Zanim się przywitałem, postawiłem dwulitrowy termos wypełniony bułgarskim samogonem (dzięki Profesorze, żeś mnie poratował!) i przy piecu pełnym rozżarzonego drewna zacząłem rozcierać zziębnięte ręce. W izbie siedziało ich dwóch. Jeden brodaty, siwiuteńki staruszek z małymi świdrującymi oczkami, który fryzjera widział chyba jeszcze za czasów Stalina. Drugi, barczysty, kędzierzawy brunet o twarzy nie tryskającej inteligencją, podobnie jak dwumetrowy Yeti w futrzanej czapie, którego jedynym zajęciem było chyba otwieranie i zamykanie drzwi. Nawet ta robota wydawała się dla niego za trudna…

 

- Ty Grisza! – zwrócił mu uwagę staruszek – zamknij no wrota bo mi niedźwiedź ryby z wiadra podkrada!

Nastała chwila ciszy, a gdy minęły dwie szklanki samogonu starzec odezwał się do mnie:

 

- Samogonu u nas dostatek, ale i ten weźmiemy, bo tak nakazuje nasza kultura. Mów przybyszu ktoś ty i z czym przychodzisz, bo nie wierzę, abyś świat cały przebył, żeby się u nas przy piecu ogrzać i samogonem lichym opić.

- Pituliński jestem, przybywam z Durango i od prezesa miejscowego klubu tę oto kopertę łaskawie dostarczam.

- Od tych Pitulińskich z Rosji, czy z Białorusi?

- Nie, z Hiszpanii.

- Aaa, piękny kraj, dużo naszych tam osiedlonych, co o korzeniach swych nie zapominają i jak trzeba pomocą uczciwą służą…

 

Stary rzucił okiem na zawartość listu, pokiwał znacząco głową i nalał kolejną szklankę samogonu. W tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem, tumany śniegu wdarły się do izby, pokrywając drewnianą podłogę śnieżnobiałą kołdrą.

- Anna Puszczalskaja była tu?

- A była była, ale wyszła. Z tym rybakiem Mongołem, co cały rok przy przerębli siedzi. Jak się pośpieszysz, to ich jeszcze złapać możesz, jakieś półtora dnia temu na zachód ruszyli.

- O niewierna, żeby z Mongołem? Ja może nieogolony, brudny, ale serce mam wielkie. Żyć mi nie sposób, pójdę w przerębel i skończę cierpienia swoje.

- Nie pitul Ivanie Wielkapało. Igora znasz?

- Tego od Sprzedawczyków z Krasnojarska?

- Nie, tego od Łapówkarzy spod Wołgogradu, który na Półwysep Iberyjski niedawno wyemigrował. Przetrzyj czoło, umyj ręce i się jeszcze na coś przydasz. Do cywilizacji z misją specjalną polecisz, Igora odnajdziesz i pozdrowienia od babuszki mu prześlesz.

- Od babuszki?

- On już będzie wiedział, co to oznacza…

Odnośnik do komentarza

Sanse – Durango

Leonesa – Lemona

 

Żadnych zmian, gramy z Camposem w bramce. Rywale zaczęli bardzo ofensywnie, co z reguły było wodą na młyn dla naszych kontrataków. Pitu w przeciągu kilku minut trzy razy przegrywa pojedynki z bramkarzem. Nie, to chyba nie będzie jego dzień. „Dlaczego nie trafia?”, zastanawiam się, gdy z kilku metrów Pitu po raz czwarty uderza w bramkarza. To przecież pojedynek Pitu z samym sobą, źle się to skończy, powiadam wam. Nagle olśnienie, jak oka mgnienie! Sędzia trzyma gwizdek w ustach, chce zakończyć pierwszą połowę, obrońca Sansy przyjmuje piłkę, koledzy krzyczą: „Igor, do bramkarza!”. „Igor, Igor”, dudniło w mojej głowie. Gdzie Wielkapała, który miał załatwić sprawę? Myśl, pierwsza myśl przeważyła. Nie musiałem krzyczeć, Igor był tuż obok naszej ławki rezerwowej:

 

- Pozdrowienia od babuszki, obiecała, że jak przyjedziesz na wakacje, to ci deser z jąder wieloryba przyrządzi!

 

Igor zgłupiał, ale tylko na moment, na ułamek sekundy. Złożył się do strzału i z 35 metrów uderzył w stronę własnej bramki. Trafił, k***a, trafił! GOOOL!!! Igor, kochany, gol! Sam ci przyrządzę galaretkę śledziową w polewie łososiowej! Jak tylko zechcesz! Mało brakło, a rywale wściekli na kolegę, rzuciwszy się do ataku, wyrównaliby w tej samej minucie. Na szczęście błąd Izurzy pozostał bez konsekwencji. Druga część zaczęła się jak pierwsza. Pitu nie trafił po raz piąty, szósty i siódmy, zdenerwowany wysłałem młodego Martineza na rozgrzewkę. Ale Pitu, to Pitu, nie zszedłby gdyby nie trafił! Wykorzystał ósmą stuprocentową sytuację 0:2!

 

W tym samy czasie Leonesa traci bramkę z umotywowaną przez nas Lemoną 0:1!

 

Pitu jednak schodzi, wystarczy tych męczarni, spokojnie bronimy wyniku. Na boisku pojawia się nawet Maguregi, który debiutuje po kilku miesiącach. Chłopaki spokojnie dowożą wynik, a z Leonesy wspaniałe wieści.

 

Lemona strzela drugą bramkę, cudowne!

 

III liga – 37 kolejka

Sanse[9] - Durango[5] 0:2 (0:1)

45’ - Igor samob.

52’ – Pitu

 

Widzów: Z emocji nie zerknąłem!

Notes: Teraz wystarczy nam remis u siebie z Cultural Leonesa.

Końcówka sezonu dla nas. Co ja takiego zmieniłem w taktyce? Obrona grała bardzo defensywnie i nawet przy założeniach „ gry wysoko” nie kwapiła się do opuszczania okolic własnego pola karnego. Przeciwnicy mieli za dużo swobody, tym bardziej, że „ grę przy przeciwniku” mam ustawioną na niskim poziomie. Musiałem coś zamieszać w ustawieniach w czasie ogromnej plagi kontuzji w mojej ekipie i tak już zostało. Mam nadzieję, że teraz taksa będzie wym… będzie skuteczna.

 

 

I na deser samobójcza bramka Igora (nr 4) :D

Odnośnik do komentarza

Teraz już wszystko jasne, my albo oni, oni albo my…

Nam wystarczy remis, przeciwnik musi wygrać.

 

Wzajemne badanie trwa bardzo długo - całe półgodziny nic wielkiego się nie dzieje. Pitu, pieczołowicie pilnowany, nie może znaleźć sobie pozycji do strzału. W 32 minucie o mały włos nie dochodzi do katastrofy. Carrecedo tak niefortunnie podaje do Maguregi’ego, że piłka trafia pod nogi napastnika gości, ale ten fatalnie pudłuje. Zaczynamy mieć duże problemy. Andres uderza w boczną siatkę, a za chwilę Maguregi z najwyższym trudem blokuje strzał Revetrii. Stare porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuację muszą się zemścić. Wystarcza chwila nieuwagi obrońców gości, Pitu klei piłkę do nogi i posyła ją obok bezradnego bramkarza. GOOOL!!! 1:0! Pierwsza połowa pod dyktando przeciwników, ale to my zdobyliśmy bramkę! Choć raz dopisało nam szczęście!

Soczysty strzał Pitu daje sygnał do rozpoczęcia drugiej części meczu. Tym razem to my przejmujemy całkowicie inicjatywę i jak na ironię bramkę strzelają rywale. W 70 minucie nie mamy nic do powiedzenia kiedy Andres dobija strzał Revetrii do pustej bramki i robi się 1:1. Kwadrans do końca. De Pedro strzela z wolnego w słupek, Conde szczupakiem w boczną siatkę. Dobrze, to my atakujemy, gramy daleko od własnej bramki.

4 minuty doliczone, nie wytrzymuję i chowam się za budą. Garamendia zupełnie niepotrzebnie fauluje przeciwnika tuż przed polem karnym. Zerkam nieśmiało w tamtą stronę, serce mi staje, blednę w ułamku sekundy… Aron uderza wysoko nad poprzeczką. Ufff! Jeszcze nie koniec, ostatnia akcja gości, strzał rozpaczy Tonito, wysoko, bardzo wysoko. Wszystko na nic! Końcowy gwizdek, to my zagramy w barażach!

 

III liga – 38 kolejka

Durango[4] – Cultural Leonesa[5] 1:1 (1:0)

34’ – Pitu 1:0

70’ – Andres 1:1

 

Widzów: 2948

Notes: Pierwsza połowa dla przeciwników – bramka dla nas, druga połowa dla nas – bramka dla przeciwników. Wychodzi na remis.

 

DURANGO W BARAŻACH!

Odnośnik do komentarza

Castillo C.F. - my nie znamy ich, oni nie znają nas. Wydarzenia boiskowe zweryfikują ambicje obydwu drużyn. U nas pełna mobilizacja, wszyscy zdrowi, zero jakichkolwiek korekt taktycznych. Nie dotykam suwaków, nie ruszam myszki, nie jem, nie piję, nie myję się… GRAMY!

 

DO BOJU DURANGO!

 

Castillo, pierwszy mecz u siebie.

15:1, połowa drogi będzie za nami…

 

Pierwsze spostrzeżenie na gorąco – mają słabą i niepewną obronę, która robi rażące błędy. Nie wytrzymują presji, grają nerwowo, ale nie potrafimy tego wykorzystać. Nam też presja wiąże nogi i już w 8 minucie dajemy sobie strzelić bramkę. Zostawiony bez opieki Carril strzela pewnie głową do siatki 0:1. Szok, konsternacja, ale tylko na moment. Pitu wkurza się nie na żarty, rusza do idealnie dogranej ze skrzydła piłki, dostawia nogę, bramka. Nie ma czasu na świętowanie, to dopiero początek! Trybuny szaleją, nikt nie siada, kibic oglądają na stojąco jak wielki mistrz wchodzi na scenę. W blasku jupiterów zaczyna się teatr jednego aktora. Obrońca zwleka z podaniem, Pitu kończy jego zabawę z piłką, spogląda na bramkarza i strzela mu pod brzuchem. Szaleństwo, ekstaza! PITU! PITU! 2:1! Mało mało… Tymczasem po drugiej stronie boiska jedna nielicznych akcji gości kończy się golem. Zawalił Maguregi, nie wychodząc do łatwej piłki. Wybaczymy mu jak wygra nam baraże! 2:2? Nie, król Pitu na to nie pozwoli! Walczy jak lew, haruje za dwóch. W końcu technicznym strzałem po ziemi pokonuje sfrustrowanego bramkarza przyjezdnych po raz trzeci 3:2!

 

MISTRZ! FENOMEN! ŻYWA LEGENDA!

 

W drugiej części szukamy czwartego gola, musimy, gdyż rewanż może być trudny. Wyręcza nas obrońca gości, który widząc nadbiegającego Pitu pakuje futbolówkę do własnej siatki 4:2! Pitu jest wyczerpany, schodzi z boiska w 66 minucie. Ileż kilometrów musiał przebiec? Dochodzi do trybun, żegna go ogłuszający aplauz widowni, wycie syren, dźwięki klaksonów, cmokanie, zachwyt, orgazmy małoletnich niewiast! Jeszcze coś zmieniam, przesuwam do przodu najszybszych piłkarzy, ale bliżsi strzelenia gola są przeciwnicy. Tym razem jednak Maguregi pokazuje swój kunszt, udawadniając, że wraca do wielkiej formy, zuch chłopak! Wynik pozostaje bez zmian. Rewanż za tydzień!

 

Baraże o awans do II ligi- półfinał [1/2]

Durango – Castillo C.F. 4:2 (3:2)

8’ – Carril 0:1

12’ – Pitu 1:1

26’ – Pitu 2:1

30’ – Diaz 2:2

38’ – Pitu 3:2

66’ – Guriado 4:2 samob.

 

Widzów: 1870 (woleli oglądać w telewizji :> )

Notes: Pitu 10, reszta same 8 i jedna 7 – mecz marzenie!

Odnośnik do komentarza

No ba... :)

-----------

 

 

Rewanż.

Mam pewne obawy, bo na wyjeździe różne cuda się dzieją.

Tym razem 20:1, nie boimy się, mamy dwie bramki zaliczki.

 

Bardzo spokojny mecz, nawet się nie denerwuję. Nie widać determinacji w poczynaniach naszych przeciwników, kontrolujemy grę i spokojnie patrzymy na boiskowy zegar. Całkowite rozluźnienie następuje w 40 minucie, kiedy po rzucie rożnym najwyżej w polu karnym wyskakuje nasz kapitan Narbaiza i główką zdobywa gola 0:1! Stoicki spokój zachowuję nawet wtedy, kiedy gospodarze wyrównują z rzutu karnego. Kto nas uspokaja? Oczywiście, że Pitu, który w swoim stylu bez przyjęcia finalizuje po raz kolejny idealne dośrodkowanie Conde 1:2! Jest już po meczu, robię zmiany, schodzą najlepsi: Pitu i Narbaiza. Conde przesunięty do przodu może sobie pohasać. Trzy setki marnuje, ale za czwartym razem strzela pięknie pod poprzeczkę. Luz, uśmiechy na twarzy, mecz jeszcze trwa, a my myślimy już o finale. Kogo nam los przydzieli?

 

 

Baraże o awans do II ligi- półfinał[2/2]

Castillo C.F - Durango 1:3 (0:1)

40’ – Narbaiza 0:1

48’ – Jano 1:1 rz.k.

53’ – Pitu 1:2

85’ – Conde 1:3

 

Widzów: 384

Notes: Wszystkie zespoły z naszej grupy weszły do finału. Mam nadzieję, że przepisy nie pozwalają grać z drużynami tej samej grupy? Dwa sezony wstecz przegraliśmy awans w ostatnim meczu barażowym. Teraz to się nie może powtórzyć! Czuję, że jesteśmy mocni! Damy radę!

 

Finał odbędzie się w sobotni, bądź niedzielny wieczór...

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...