Skocz do zawartości

Przeklęta klątwa


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem to na końcu języka... :>

 

Zupełnie przypadkowo spotkałem wiedźmę w biurze podróży, gdzie chciałem zarezerwować sobie na święta bilet do Polski.

- Ty, tutaj!?! Przecież liga rusza z wielką pompą? Tak się cieszyłaś, w nowej kiecce godzinami przed lustrem stałaś… i co?

- Cicho, jeszcze ktoś usłyszy. Ja tu incognito jestem, z Polski musiałam spier… uciekać, bo mi jakąś kontrolę na PZPN nasłali. Sam rozumiesz, że oficjalnie to mnie tam nie było.

- Doigrałaś się, doigrałaś! Interpol puści za tobą list gończy i tak się zakończy twoja kariera. A widzisz, mogłaś cicho w Durango siedzieć, swoje zarabiać, ale nie… chciałaś na salony, damą być, no to masz za swoje. Czekaj, gdzie tak się śpieszysz?

- No jak to gdzie? Na Olimpiadę jadę, tam mnie nikt nie rozpozna.

- Ale tam nikt nie da ci zarobić, z czego będziesz żyła?

- Czekaj kochanieńki. Sami przyjdą, zobaczysz, na kolanach! Aby tych od kontroli dopingowej zaczarować! Będę musiała jeszcze po posiłki dzwonić, trzy siostry sprowadzać. Czuję, że to dopiero będzie interes życia!

- Taaa… Przyjemna praca, siedzieć w kiblu i fiolki z moczem zamieniać.

 

………

 

Gimnastic.

Spadkowicz.

Szanse 50:1, czyli nic nowego.

Bać się?

 

Gospodarze byli zdecydowanie lepsi i mieli w swych szeregach niejakiego Moralesa, który sam, widząc nieporadność swoich napastników, postanowił rozstrzygnąć losy meczu. Najpierw przytomnym strzałem z wysokości pola karnego zakończył zespołową akcję, a w drugiej części popisał się fantastycznym uderzeniem z 30 metrów, po którym piłka zatrzepotała w okienku naszej bramki.

My nie oddaliśmy ani jednego, celnego strzału - chyba byli na nas za silni?

 

III liga – 2 kolejka

Gimnastic[4] - Durango[6] 2:0 (1:0)

20’ – Morales

81’ – Morales

 

Widzów: 7451

Notes: brak

Odnośnik do komentarza

Widziałem ją, widziałem! Szła w jakimś afrykańskim stroju ludowym. Nietrudno ja było rozpoznać, 120 kilo żywej wagi, moja wróżka na Olimpiadzie, niech jej się szczęści! Hm... żeby tyle w przeciągu kilku godzin przytyć? Dobrze dają zjeść te chińskie linie lotnicze…

 

.........

 

Real Union.

Z nimi zawsze trudno i mało bramek pada.

30:1 u siebie.

Trzeba wygrywać... jeszcze poczekamy.

 

Oddaliśmy dwa razy więcej strzałów od przeciwnika, ale nasi napastnicy nie mieli dobrego dnia. Razili nieskutecznością, która doprowadzała mnie do szału. Zaowocowało to ogromnym siniakiem pod moim okiem, kiedy wyrżnąłem bidonem o elastyczne zadaszenie ławki trenerskiej, a bidon nieoczekiwanie mi oddał.

 

III liga – 3 kolejka

Durango[12] – Real Union [7] 0:0

 

Widzów: 175

Notes: Chyba się kiedyś rozkręcimy, byle szybko...

Odnośnik do komentarza

Salamanca.

50:1

Z nimi zawsze w łeb.

I tak już pewnie zostanie…

 

Mecz przypominał do złudzenia potyczkę z zespołem Gimnastic. Gospodarze byli lepsi pod każdym względem, ale długo utrzymywaliśmy wynik bezbramkowy dzięki znakomitym interwencjom naszego bramkarza Maguregi’ego. Jednak w 67 minucie nic już nie mógł zrobić, kiedy Tomas przymierzył z kilku metrów, dając tym samym prowadzenie swojej drużynie. Próbowaliśmy coś zmienić, zagrać bardziej ofensywnie, ale zostaliśmy skarceni kolejną bramką i odechciało nam się atakować.

 

III liga – 4 kolejka

Salamanca[2] – Durango[ 13] 2:0 (0:0)

67’ – Tomas

71’ – Robert

 

Widzów: 5631

Notes: Długo będziemy czekać na tych słabszych?

Odnośnik do komentarza

Kto słabo zaczyna, kończy po miszczowsku... :>

-----------------------------------------------------------

 

Znowu miałem piękny sen…

 

Siedziałem nad brzegiem potoka i z bezsilności, wściekłości i zwykłej sportowej złości waliłem czołem o głaz wystający spod wzburzonej, niespokojnej wody. W końcu ten głaz pękł na dwie części, jasność z niego jakaś wystrzeliła pod same szczyty gór wysokich, a na ścieżce prowadzącej w dół do potoka pojawili się prawdziwi zbójnicy z ciupagami! Jeden jakby znajomi jakiś, wysoki, z długimi włosami. Drugiego, tego grubego z czarną brodą, też skądś kojarzyłem, ale mimo tego, z lekka wystraszony, wolałem wycofać się na środek rzeczki i z kamieniem w ręku czekać na zbójów, którzy zapewne okraść mnie chcieli.

 

- Bidnyś chłopie, siedzisz nad tym potockiem, wychudzony jakiś, rycys jak baba, a tu cieszyć się trzeba, bo ci ponbucek nowe życie przysłoł i szykuj łokowite, bo ten… no… porządeczki nowe na tym świecie trza opić i ducha rozweselić – gruby najwyraźniej był rzecznikiem prasowym całej watahy, bo przed szereg wyszedł i z lekka słowa owe wypowiedział.

Dalej nie wiedziałem, co tutaj jest grane, więc wolałem poczekać na dalszy rozwój wydarzeń.

Nagle zza wielkiej skały mchem porośniętej pojawili się kolejni zbójnicy, a za nimi hajducki powiązani ze sobą, jeńcy jacyś zapewne?

- Mosz tu kilku hajducków, co my ich Barcelonie podkradli, nakorm ich, napój, posłania nie załuj, a będą ci grali, że hej!

- Jak to? Barcelonę okradliście? Ale dlaczego do mnie, nic nie rozumiem? Puyol, Iniesta, Deco, Eto’o, Torres!!! – złapałem się z wrażenia za głowę.

- No, toż to Janosik przed tobą stoi, który bogatym zabiero, a biednym rozdaje. Mosz tu jeszcze sakiewkę złotych dukatów, cobyś se zomecek wyrychtowoł, nowe trybuny porobił, a na miedzy za potokiem skółkę dla swych pociech otworzył, coby mieli gdzie biegać za tym balonem skórą obsytym.

 

Potok do Wisły wpada, osłabiona Barcelona wpada na Wisłę, my drugą ligę w cuglach wywalczymy – piękny jest ten sen… żebym się tylko nie obudził. Niestety, zdalnie sterowany ekspress do kawy obudził mnie w momencie, kiedy z Kwiczołem zasiedliśmy do świeżutkiej beczki okowity…

 

........

 

Huesca.

20:1.

Jak nie teraz, to kiedy?

 

W końcu wygraliśmy. Dzięki znakomitym akcjom niezastąpionego w moim zespole człowieka, czyli niejakiego PITU! Już w 4 minucie wyskoczył on do podania na skrzydło i mimo asysty obrońcy wjechał w pole karne, ograł bramkarza i z ostrego kąta umieścił piłkę w siatce. Druga bramka była jeszcze piękniejsza. Pitu odebrał piłkę obrońcy na środku boiska i popędził z nią w stronę bramki. Po drodze ograł kolejnego obrońcę i strzelił pod brzuchem wychodzącemu bramkarzowi. Ave Pitu, ave!!!

 

III liga - 5 kolejka

Durango[14] – Huesca[9] 2:0 (1:0)

4’ – Pitu

64’ – Pitu

 

Widzów: 1371

Notes: Nie pitolić mi tu o awansie…

Odnośnik do komentarza

W szóstej kolejce zmierzyliśmy się ze znienawidzonym, odwiecznym wrogiem – zespołem Barakaldo. Logika nakazywała wziąć dużą torbę, po to, aby wszystkie bramki zaaplikowane nam przez przeciwnika mogły się w niej pomieścić.

 

Baralaldo, tfu… parszywe Barakaldo!

50:1.

Norma.

Łatwo nie będzie, ale z nimi nieźle nam się wiodło…

 

Kiedy w 20 minucie Urretxu wyprowadził swój zespól na prowadzenie, wydawało się, że jest to początek końca dla mojej drużyny. Tymczasem w miarę upływu czasu to my osiągaliśmy coraz większą przewagę, ale fatalnie dysponowany Pitu nie mógł celnie trafić nawet w najdogodniejszej sytuacji. Kiedy miałem już przygotowaną zmianę, a sędzia techniczny zapalił na tablicy numer Pitu, Ander zdecydował się na strzał rozpaczy, piłka odbiła się od poprzeczki, a nadbiegający Pitu wpakował ją do pustej bramki! Tak uciekliśmy spod gilotyny i bynajmniej nie było to niezasłużone, ponieważ z przebiegu meczu należał nam się co najmniej remis.

 

III liga – 6 kolejka

Baracaldo[9] – Durango[12] 1:1 (1:0)

21’ – Urretzu 1:0

84’ – Pitu 1:1

 

Widzów: 4174

Notes: Szósta kolejka za nami. Wszyscy dotychczasowi przeciwnicy zajmują miejsca w pierwszej ósemce. Chyba już pora na słabszych i efektowne zwycięstwa? Pitu w formie, więc golenie frajerów trza zacząć!

Odnośnik do komentarza

Dwa następne mecze graliśmy u siebie. Nasze szanse oceniano na 12:1, a to oznaczało, że według mnie byliśmy faworytami. Boiskowe wydarzenia tylko potwierdziły moje przypuszczenia. Przeważaliśmy zdecydowanie, szybko zdobywając kilkubramkową przewagę, która skutecznie odbierała naszym rywalom ochotę do gry. Znowu błysnął Pitu i kto wie, ile bramek by strzelił w pierwszym meczu, gdybym go nie zmienił po godzinie gry.

 

III liga – 7 kolejka

Durango[12] – Calahorra[10] 4:0 (2:0)

10’ – Pitu

32’ – Pitu

57’ – Pitu

58’ – Pitu

 

Widzów: 1588

Notes: Pituuuuuuuuuuuuuu!!!

 

 

III liga – 8 kolejka

Durango[9] – Gava[13] 3:1 (3:0)

1’ – Pitu 1:0

3’ – De Pedro 2:0

44’ – De Pedro 3:0

56’ – Jose Maria 3:1

 

Widzów: 2092

Notes: Dwie asysty Pitu oczywiście, takiego zawodnika dawno nie miałem w tej wersji FM-a.

Odnośnik do komentarza

Feno, zapomniałem o Pitu - wrzucę wieczorem...

----------------------------------------------------------

 

Postanowiłem zajrzeć do firmy, aby pochwalić się wynikami i dumny jak paw przejść się wokół młodych sekretarek, plotkujących przy postawionych w wąskim korytarzu automatach z kawą. Niestety, tradycyjna metoda przez kibel nie zadziałała – nie mogłem się normalnie eksportować. Próbowałem jeszcze przez umywalkę, potem przez kratkę ściekową – wszystko na nic, tylko ciemność miałem przed sobą. Cholera, zdaje się, że ktoś specjalnie robi awarię, aby potem wszyscy czekali do wieczora, aż Icon wróci z pracy.... :>

 

Dzisiaj postanowiłem, że dla relaksu pooglądam sobie Igrzyska. Mecz Polaków z Hiszpanami tak mnie wciągnął, że zapomniałem zjeść śniadania. Po meczu było jak zwykle, czyli przekleństwa, stukanie się po czole i wyzywanie narodowych bohaterów. Przegraliśmy typowo „po polsku”, czyli na własne życzenie. Prowadząc 27:22 na 10 minut do końca przestaliśmy grać, oddając całkowicie pole Hiszpanom. Widmo zwycięstwa zajrzało im w oczy i potracili głowy? Rzuty bez przygotowania, pasywna obrona i czekanie na wyrok. Ostatnie pięć minut to była męczarnia, wynik był już przesądzony w ich głowach – przegrali wygrany mecz… ile razy jeszcze to powtórzymy?

Potem było kajakarstwo górskie, dyscyplina bardzo widowiskowa, chociaż żadnych gór tam nie widziałem. Nasz dzielny chłopak zajmował trzecie miejsce przed ostatnim spływem(?) i medal był na wyciągnięcie ręki. Z wrażenia pocukrowałem sobie jajko na miękko, a kawę posoliłem. Ruszył… miałem nadzieję, że może on przełamie narodową mentalność, oprze się ogromnej presji. Niestety, wszystko przebiegło po staremu, nie wytrzymał napięcia, ugiął się, sparaliżowała go wielka szansa na olimpijski medal. Który jeszcze z naszych reprezentantów będzie się źle czuł w dniu jego życiowej szansy, w najważniejszym starcie ostatnich kilku lat? Jak Sylwia Gruchała, jak Łobodziński na MŚ? Oby nie spełnił się mój najczarniejszy scenariusz, że jedyny medal dla Polski zdobędzie … chińska pingpongistka Li Qian.

 

...........

 

Po tak denerwującym przedpołudniu nie pozostało mi nic innego, jak włączyć FM-a i poprawić sobie humor. Tutaj dzieją się rzeczy nieprzewidywalne i nawet słabiutkie Durango może odwrócić losy meczu ze zdecydowanie lepszym od siebie przeciwnikiem.

 

Real Sociedad B.

50:1 i wyjazd.

Cóż nam pozostało?

Liczyć, że Maguregi wyłapie większość strzałów, a Pitu zrobi resztę…

 

Pewni swego gospodarze zaczęli mecz na stojąco, myśląc zapewne, że taki słabeusz jak my nie podejmie walki i będzie prosił o najniższy wymiar kary. Tymczasem bez żadnego respektu ukłuliśmy rywala po raz pierwszy w 12 minucie, kiedy Pitu ośmieszył obrońców i obsłużył wychodzącemu na czystą pozycję Aquilerę 0:1! Przeciwnicy, widząc, że to nie żarty, wzięli się w końcu do roboty i po ogromnej przewadze zdołali wyrównać stan meczu, a strzelcem gola okazał się Goritano.

Po przerwie przewaga miejscowych nie malała, ale Maguregi bronił fantastycznie i długo utrzymywaliśmy wynik remisowy. Niestety, rywale dopięli swego w 72 minucie za sprawą Burgić’a, który mimo asysty Asiera zdołał oddać strzał, czym kompletnie zaskoczył mojego bramkarza 2:1. Radość gospodarzy była ogromna, ale tak długo się cieszyli, że… się tym zmęczyli. Przestali grać, a w nas wstąpiły podwójne siły. Czas jednak płynął i zwalniający przy każdej okazji grę przeciwnicy byli już bliscy celu. Zapomnieli jednak, że my mamy w swoich szeregach zawodnika, który potrafi odwrócić losy każdego meczu. Pitu dorwał piłki w momencie, kiedy obrońcy Realu Sociedad spokojnie rozgrywali piłkę i nie zauważyli czyhającego na ich błąd napastnika. Mój wyborowy snajper popędził na bramkę, ale miejscowy golkiper był na to przygotowany, logistyka w jego klubie była na wysokim poziomie i sztab naukowców miał rozpracowany każdy ruch Pitu. Wiedział dobrze, że jak Pitu skrobie się po dupie, to go swędzi. Jak poprawia języki w pomarańczowych najkach, to ruszy na wolne pole, jak poprawia grzywkę, będzie strzelał gola i popędzi do fotoreporterów, jak patrzy w lewo, to strzeli w prawo. Jego mózg miał wszystko zakodowane, był pewny, że wygra pojedynek sam na sam i uratuje swój zespół. Tymczasem Pitu też był przygotowany na to spotkanie. Nasz sztab naukowy, złożony ze studentów piszących pracę dyplomową, dał mu skuteczne wskazówki, co w takiej sytuacji zrobić. Jednak Pitu zaskoczył wszystkich, zamarkował strzał i dograł do pędzącego drugą stroną boiska Andera, który nie niepokojony przez nikogo wjechał do pustej bramki 2:2! Nasi przeciwnicy znowu ruszyli do przodu, przy rzucie rożnym niemal wszyscy poszli pod naszą bramkę. Myśmy tylko na to czekali! Pitu wyskoczył na połowę przeciwnika dużo szybciej niż obrońcy, pomknął znowu na bramkę. Komputer pokładowy nie zadziałał bramkarzowi, który zgłupiał i pozostał bez reakcji. Pitu również miał gdzieś wyliczenia komputerowców, zamknął oczy i upierdolił ile sił w nodze. Piłka poszybowała z zawrotną szybkością, po drodze zabrała ze sobą czapeczkę bramkarzowi i zatrzepotała w siatce! GOOOLLL!!! 2:3! Tego nie mogliśmy już zaprzepaścić! Jednak goście wypracowali jeszcze dwie setki, po których Maguregi pokazał, że zawsze można na niego liczyć. Gwizdek sędziego przyjęliśmy z prawdziwą ulgą, ale i z dzikimi okrzykami radości! Odnieśliśmy przecież zupełnie nieoczekiwane zwycięstwo!

 

III liga – 9 kolejka

Real Sociedad B[3] – Durango[6] 2:3 (1:1)

12’ – Aquilera 0:1

31’ – Goritano 1:1

72’ – Burgić 2:1

84’ – Ander 2:2

88’ – Pitu 2:3

 

Widzów: 1333

Notes: Mniam… Takie zwycięstwa smakują najbardziej!

Odnośnik do komentarza

Jose Barkero Sierra Pitu - rewelacji się nie spodziewajcie :D

 

 

Na wielkiej euforii, rozpędzeni ostatnimi zwycięstwami, zmietliśmy kolejnego przeciwnika, który stanął nam na drodze.

 

Bez przerwy poszukuję optymalnego rozwiązania w linii ataku. Tym razem obok Pitu wyszedł od początku meczu Ander, ale po kilku zmarnowanych sytuacjach wycofałem go do pomocy. Męczyliśmy się ze słabym przeciwnikiem ponad trzydzieści minuty, aż w końcu Pitu poprawił grzywkę, wyszedł do dośrodkowania z lewego skrzydła i chwilę później poleciał do stojących za bramką fotoreporterów 1:0! Potem znowu męczyliśmy rywala bardzo długo, ponieważ wszyscy moi grajkowie niemiłosiernie psuli wszystkie dogodne sytuacje. Kropkę nad „i” postawił niezawodny Pitu, który w swoim stylu wyłuskał futbolówkę środkowemu obrońcy i nie miał problemów z pokonaniem po raz drugi golkipera przyjezdnych 2:0! W końcówce pozwoliłem sobie na zmiany, na boisku pojawił się debiutant Rodriquez, który chwilę później popisał się wspaniałym rajdem i pierwszą asystą w swojej seniorskiej karierze, po której Aquilera nie miał prawa spudłować.

 

III liga – 10 kolejka

Durango[6] – Mataro[20] 3:0 (1:0)

33’ – Pitu

70’ – Pitu

82’ – Aquilera

 

Widzów: 2878

Notes: Pędzimy z wiatrem, oby nie zmienił kierunku…

Odnośnik do komentarza

Czy ktoś wspominał tutaj o sprzyjających wiatrach? :doh!:

-----------------------------------------------------------------

 

Nie będzie nawiązania do meczu Wisła – Barcelona, ani do występu naszych olimpijczyków… nie dobija się leżącego.

 

Real Oviedo, 2 miejsce.

Bardzo trudne zadanie.

Choćby remis… był tak blisko.

 

Wcale nie byliśmy gorsi, mecz był bardzo wyrównany, a napastnicy obydwu drużyn solidarnie partaczyli kolejne okazje. Bramka padła dopiero w 39 minucie, kiedy gospodarze szybko rozegrali piłkę przed polem karnym, moja obrona nie zdążyła się przesunąć i pozostawiony bez opieki Urzaiz nie zmarnował okazji 1:0. Nasza odpowiedź była niemal natychmiastowa, pomimo ścisłego krycia Pitu zdołał przyjąć piłkę w polu karnym i płaskim strzałem wyrównał stan meczu 1:1!

Długo, bardzo długo utrzymywaliśmy korzystny wynik, nie kwapiąc się do odważnych ataków. I cel pewnie byśmy zrealizowali, gdyby na boisku nie pojawił się niejaki Rodriguez – nie pytajcie z których Rodriguez’ów – który zdenerwowany ciągłym siedzeniem na ławce dokładnie przymierzył z 20 metrów, a piłka po jego atomowym strzale wpadła tuż obok słupka naszej bramki 2:1.

 

III liga – 11 kolejka

Real Oviedo[2] – Durango[6] 2:1 (1:1)

39’ – Urzaiz 1:0

44’ – Pitu 1:1

89’ – Rodrigues 2:1

 

Widzów: 13848

Notes: Szkoda, punkcik by się przydał...

Odnośnik do komentarza

Wpadłem do firmy dosłownie na kilka chwil, aby pogratulować Profesorowi wspaniałego zwycięstwa Lecha, ale w firmie go nie było i nikt tak naprawdę nie wiedział gdzie przebywa. Podobno, po ostatnim gwizdku sędziego, rzucił się przez tłumy, aby ucałować Smudę niczym Gierek Leonida Breżniewa. Potem widziano go z cheerleaderkami w barze nieopodal stadionu. A na koniec, na szczycie ratusza machał biało-niebieską flagą i z butelką czystej w ręce wykrzykiwał na całe miasto: „k***a, dawać te wszystkie Barcelony i Reale to ich sklepiemy tak, że im się konta bankowe poblokują z wrażenia!”.

Do działu Legii wolałem nie zaglądać, słychać było stamtąd mało przyjemne: „Trzeciak wypierdalaj!!!” przeplatane równie niemiłym „Urban wypierdalaj!!!”… gdybym był kibicem Legii, to pewnie bym się do nich przyłączył.

 

…………

 

W kolejnym meczu ligowym miałem nadzieję, że podziurawimy przeciwnika tak, jak to zrobił „Kolejorz” z zepsutym serem szwajcarskim. Było to wielce prawdopodobne, gdyż za rywala mieliśmy drużynę Lemony, która do silnych w gronie trzecioligowców nie należała.

 

Lemona, 13 miejsce.

Pechowe, czy szczęśliwe?

Zależy dla kogo…

 

Pierwsza połowa się odbyła i zmusiła do kilku roszad w składzie. De Pedro wrócił do ataku, bezbarwny Aquilera do szatni, a na boisku pojawili się skrzydłowi Ander i Conde. Mecz rozpoczął się na dobre, kiedy najlepszy w szeregach gospodarzy Castillejo oszukał moich obrońców i bliskiej odległości strzelił pierwszego gola. To obudziło moją drużynę, która zaczęła wreszcie stwarzać okazje bramkowe. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Klasyczna dwójkowa akcja De Pedro – Pitu zakończyła się sukcesem i mieliśmy wynik remisowy. Rywale wyraźnie oddawali nam pole, ale wystarczył moment nieuwagi i Castillejo po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Znowu musieliśmy gonić wynik i dogoniliśmy go na dziesięć minut przed końcem, kiedy Aritz zakończył piękną zespołową akcję. Ostatnie minuty to prawdziwe oblężenie bramki rywali. Moi zawodnicy pudłowali niemiłosiernie, Pitu, De Pedro, Ander, na zmianę prześcigiwali się w nieporadności. Jeszcze w doliczonym czasie Pitu miał zwycięstwo na nodze, ale fatalnie przestrzelił, jeszcze De Pedro w ostatniej sekundzie mógł przechylić szalę zwycięstwa… niestety, upragniona bramka nie padła.

 

III liga – 12 kolejka

Lemona[13] – Durango[6] 2:2 (0:0)

59’ – Castilljo 1:0

63’ – Pitu 1:1

69’ – Castillejo 2:1

80’ – Aritz 2:2

 

Widzów: 1461

Notes: W cuglach powinniśmy wygrać. Z drugiej strony Pitu nie strzeli wszystkiego, gdyż skończyłby sezon, mając setkę bramek na koncie.

Odnośnik do komentarza

Byłem pewny, że następnego rywala rozjedziemy niczym walec drogowy pełzającą gąsienicę. Wszystko na to wskazywało, nasza forma, słabość przeciwnika i fakt, że graliśmy przed własną publicznością. Kiedy jest się pewny swego, to z reguły dostaje się po pysku.

 

Elgoibar, 15 miejsce.

12:1, czyli prawie faworyt.

Już wiem, co się stanie!

Stało się, k***a, tylko w drugą stronę!

 

Mecz z cyklu tych, które trzeba szybko zapomnieć. Ktoś zadecydował, że tego meczu wygrać nie możemy i nic na to nie mogliśmy poradzić – przeznaczenia nie da się oszukać. Pomimo przygniatającej przewagi, mnóstwa stworzonych sytuacji i wielu oddanych strzałów, bramki w tym spotkaniu nie zdobyliśmy. Tymczasem nasi przeciwnicy strzelili raz w światło naszej bramki i zadowoleni odjechali z trzema punktami.

 

III liga – 13 kolejka

Durango[5] – Elgoibar[15] 0:1 (0:1)

15’ – Navarro

 

Widzów: 2874

Notes: Statystyka strzałów: my 19-5, oni 2-1… musiało się to w końcu zdarzyć. Na dodatek w 13 kolejce.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...