Skocz do zawartości

Dawno temu w Serie A


Rekomendowane odpowiedzi

Naszym następnym przeciwnikiem było kiepsko spisujące się Livorno. Atut własnego boiska jak i przepaść dzieląca nas w tabeli sprawiały, że nie oczekiwałem żadnego innego rozstrzygnięcia jak przekonywujące zwycięstwo.

 

Pierwsza połowa to nasza absolutna dominacja, ostrzeliwaliśmy bramkę Livorno bez przerwy, piłka lądowała na słupkach, poprzeczce, świetnie bronił Renan, dlatego tez piłka tylko dwukrotnie przekroczyła linię a przy jednej naszej bramce, którą zdobył Plessis strzałem z dystansu sędzia dopatrzył się wyimaginowanego spalonego Fotiego, przy bramce Filippiego nie mógł się już do niczego przyczepić i do przerwy prowadziliśmy 1-0 co było najniższym z możliwych wymiarów kary dla Livorno.

Obawiałem się, że niewykorzystane sytuacje mogą się na nas zemścić w drugiej połowie dlatego należało jak najszybciej zdobyć bramkę, wciąż jednak mieliśmy problemy ze skutecznością a i liczba stwarzanych przez nas sytuacji zmalała. Dopiero w 77 minucie Gaetano D’Agostino posłał w pole karne na tyle dokładną piłkę, że Hæstad nie mógł z niej nie skorzystać, dzięki czemu podwyższyliśmy prowadzenie. W końcówce spotkania Livorno przeprowadziło jedną z nielicznych akcji, która zaowocowała bramką honorowa zdobytą przez Pierantoniego.

 

20.01.2013, Natal Palli

Serie A, 23 kolejka

Casale [4] – Livorno [16] 2-1 (1-0)

1-0 Filippi (25)

2-0 Hæstad (77)

2-1 Pierantoni (87)

MoM: Plessis-9 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino (k), Baldini, Conti – Kaźmierczak, G. D’Agostino (70. Grassi), Santoro, Antonini – Filippi (62. Hæstad), Foti

 

Widzów: 5673

 

Mario Rebecchi w związku z rzadkimi występami zażądał wystawienia na listę transferową, przystałem na jego prośbę i po kilku dniach Rebecchi był już zawodnikiem Pisy, kwota transferu opiewa na 2 100 000 €.

 

 

Naszym przeciwnikiem w ćwierćfinale Pucharu Włoch był gospodarz pierwszego meczu, Piacenza. Mecz był doskonałą okazją aby sprawdzić formę zmienników.

 

Mecz nie był wielkim widowiskiem, żadna ze stron nie była w stanie uzyskać przewagi nad druga, gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Obie strony swoje ataki ograniczały do prób strzałów z dystansu lub stałych fragmentów gry ale jako, że ze skutecznością nie było najlepiej to spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

 

23.01.2013, Leonardo Grilli

Puchar Włoch, ćwierćfinał, 1 mecz

Piacenza – Casale 0-0

MoM: Antonini-7 (Casale)

 

Casale: Dazzi – Romeo, A. D’Agostino (k), Baldini, Pardini (70. Tomas) – Kaźmierczak, Andreoli (70. Bau), Santoro (70. Moro), Antonini – Hæstad, Foti

 

Widzów: 9056

 

Nikłe zwycięstwo nad Livorno dało nam nieoczekiwanie pozycję lidera i jednocześnie postawiło przed nami nowy cel, utrzymać ją do końca sezonu. Kolejnym ligowym przeciwnikiem było Chievo, zespół środka tabeli. Gdyby nie feralny mecz z Ceseną to mógłbym powiedzieć, że prezentujemy stabilną, wysoka formę a tak musiałem obawiać się o to czy nie przydarzy nam się kolejna wpadka.

 

Pierwsza połowa niepodważalnie należała do nas, graliśmy z polotem, finezją, z łatwością przedostając się pod bramkę rywala i zachwycając kibiców kolejnymi wymianami podań, szkoda tylko, że nie wprawialiśmy ich w zachwyt strzelonymi bramkami, choć jedną strzeliliśmy, niezawodny w takich sytuacjach Filippi wykorzystał dokładne prostopadłe podanie Plessisa.

Druga połowa nie była już tak efektowna w naszym wykonaniu ale zakończyła się takim samym wynikiem, bramkę zdobył Hæstad po dośrodkowaniu Kaźmierczaka.

 

27.01.2013, Natal Palli

Serie A, 24 kolejka

Casale [1] – Chievo [11] 2-0 (1-0)

1-0 Filippi (13)

2-0 Hæstad (64)

MoM: Conti-9 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, Bucci, Pardini, Conti – Kaźmierczak, G. D’Agostino (69 Andreoli), Santoro, Plessis (69. Antonini) – Hæstad, Filippi

Widzów: 8171

Odnośnik do komentarza

W rewanżu z Piacenzą postanowiłem znów skorzystać z zawodników rzadziej grywających w tym sezonie. Plan był prosty, nie dać sobie strzelić bramki po pierwsze, po drugie strzelić ją samemu, bezbramkowy remis nie ustawiał nas w najlepszej pozycji.

 

Plan runął już na samym początku spotkania, w 8 minucie Benetti wykorzystał błąd naszej obrony i pokonał Dazziego. Nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy się rzucić do odrabiania strat, częściowo udało nam się to w pierwszej połowie za sprawą Bau, który wykorzystał dośrodkowanie Kaźmierczaka.

W drugiej połowie długo nie mogliśmy stworzyć sobie klarownej sytuacji, w związku z tym zaczęliśmy grać coraz bardziej ofensywnie i coraz bardziej ryzykować, opłaciło się, w 75 minucie wchodzący z ławki Pagano wyprowadził nas na prowadzenie po tym jak dobijał strzał Santoro. Piacenza nie potrafiła odpowiedzieć, mało tego, straciła w końcówce spotkania kolejną bramkę, znów zdobył ją Pagano, tym razem po dwójkowej akcji z Bau. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki Piacenzy zmniejszył Charisteas ale nie zmieniało to faktu, że awansowaliśmy do półfinału Pucharu Włoch.

 

30.01.2013, Natal Palli

Puchar Włoch, ćwierćfinał, rewanż

Casale – Piacenza 3-2 (1-1)

0-1 Benetti (8)

1-1 Bau (21)

2-1 Pagano (75)

3-1 Pagano (90)

3-2 Charisteas (90+3)

MoM: Kaźmierczak-9 (Casale)

 

Casale: Dazzi – Romeo (k), Bucci, Baldini, Pardini – Kaźmierczak, Andreoli (67. G. D’Agostino), Santoro, Antonini – Bau, Hæstad (67. Pagano)

 

Widzów: 1095

 

 

Nasza pierwsza pozycja w tabeli mogła być nieco myląca, na szczycie panował straszny tłok i w każdym meczu mogliśmy ją stracić i wypaść nawet za pierwsza czwórkę. Nasz następny przeciwnik przyjeżdżał do Casale z pewnością myśląc o tym by zepchnąć nas z pozycji lidera i trzeba przyznać, że taki zespół jak Juventus miał do tego solidne podstawy.

 

Juventus w pierwszej połowie dominował, łatwość z jaką nasi rywale dochodzili do sytuacji strzeleckich przerażała mnie ale na postawę Valentiniego nie mogłem narzekać, nasz bramkarz bronił wyśmienicie o to głównie dzięki niemu do przerwy nie straciliśmy bramki. Juventus natomiast nie mógł narzekać na formę Buffona, wprawdzie nie graliśmy rewelacyjnie ale kilka groźnych akcji udało nam się przeprowadzić, na przeszkodzie stawał jednak Buffon.

Druga połowa rozpoczęła się dla nas znakomicie, do dośrodkowanej przez Gaetano D’Agostino piłki najwyżej wyskoczył Santoro i dał nam prowadzenie. Juventus od razu rzucił się do odrabiania strat i druga połowa zaczęła przypominać pierwszą, nie byliśmy w stanie przeciwstawić się Juventusowi, który całkowicie zepchnął nas do defensywy, wciąż jednak Valentini jak i nasza obrona spisywała się wybornie. Juventus musiał angażować coraz wieksze siły w akcje ofensywne a apogeum tego była 88 minuta, w której to przy rzucie rożnym w nasze pole karne zawędrował Buffon, skończyło się to dla gości tragicznie, wybitą przez obrońców piłkę przejął Plessis i precyzyjnym uderzeniem z ponad 80 metrów ustalił wynik.

 

27.01.2013, Natal Palli

Serie A, 25 kolejka

Casale [1] – Juventus [3] 2-0 (0-0)

1-0 Santoro (46)

2-0 Plessis (88)

MoM: Valentini-8 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, A. D’Agostino (k), Pardini, Conti – Kaźmierczak (70. Bau), G. D’Agostino, Santoro, Antonini – Hæstad (62. Foti), Filippi (82. Andreoli)

 

Widzów: 8169

 

Do treningów po długotrwałej kontuzji powrócił Pasquale Salvati.

 

 

Powołania:

Włochy U-19: Alberto Fiore

Włochy U-21: Lorenzo Silvestri, Davide Sorrentino, Claudio Pagano

Polska U-21: Rafał Kaźmierczak, Mariusz Urbaniak

Włochy: Gaetano D’Agostino, Sandro Conti, Gabriele Filippi

Polska: Marek Wasiluk

Norwegia: Morten Hæstad

 

Mecze towarzyskie:

Szwajcaria U-19 – Włochy U-19 0-1 (Fiore-90, 7)

Włochy U-21 – Szwajcaria U-21 0-3 (Sorrentino-60, 7, kont, Silvestri-71, 7, Pagano-60, 8, 2 bramki)

Polska U-21 – Malta U-21 4-0 (Urbaniak-90, 7, Kaźmierczak-90, 7)

Szwajcaria – Włochy 1-1 (Pazzini, D’Agostino-60, 7, Conti-29, 6, Filippi-17, 6)

Wyspy Owcze – Norwegia 0-3 (Hæstad-69, 9, gol, asysta)

Polska – Malta 2-0 (Korzym, Kasprzycki, Wasiluk-72, 7)

 

Davide Sorrentino z powodu urazu jakiego nabawił się w meczu reprezentacji nie zagra przez co najmniej miesiąc.

Odnośnik do komentarza

Ligowe rozgrywki wznawialiśmy wyjazdowym meczem z Brescią. Obawiałem się tego spotkania nie ze względu na to co prezentował przeciwnik ale głównie z powodu presji związanej z pozycją lidera, która mogła niekorzystnie wpłynąć na mój niedoświadczony zespół.

 

Pierwsza połowa nie warta jest wspominania, oba zespoły nie oddały celnego strzału na bramkę a kibice z pewnością mogli żałować pieniędzy wydanych na kupno biletu.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia, najpierw dobrej okazji nie wykorzystał Foti ale kilka minut później Gaetano D’Agostino strzałem z rzutu wolnego wyprowadził nas na prowadzenie. Brescia nie miała żadnego pomysłu na sforsowanie naszej obrony i pewnie utrzymalibyśmy nasze nikłe prowadzenie do końca gdyby w końcówce fatalnego błędu nie popełnił Silvestri, który stracił przed nasza bramkę piłkę na rzecz Pinny a ten pokonał Valentiniego.

 

10.02.2013, Mario Rigamonti

Serie A, 26 kolejka

Brescia [15] – Casale [1] 1-1 (0-0)

0-1 G. D’Agostino (53)

1-1 Pinna (87)

MoM: Hæstad-7 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Hæstad (69. Kaźmierczak), G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Filippi, Foti (75. Bau)

 

Widzów: 10168

 

 

Pierwszy mecz pierwszej rundy eliminacyjnej Pucharu UEFA rozgrywaliśmy na boisku rywala. Fenerbahce już raz w tym sezonie nas podejmowało, przy okazji meczów fazy grupowej, wówczas padł bramkowy remis i powtórzenie tego wyniku było planem minimum.

 

Początek był dość wyrównany ale po kwadransie przejęliśmy inicjatywę co zaowocowało zdobyciem bramki, akcje prawym skrzydłem przeprowadził Kaźmierczak, zacentrował do Filippiego, ten przedłużył podanie do Hæstada, który strzałem głową pokonał Baretto. Tuż przed końcem pierwszej połowy Hæstad zdobył drugą bramkę, tym razem dośrodkowanie Kaźmierczaka doszło bezpośrednio do niego.

Fenerbahce było wyraźnie przybite dwoma bramkami straconymi w pierwszej połowie a moi zawodnicy bezwzględnie to wykorzystali, w 57 minucie bramkę zdobył Filippi dobijając strzał Hæstada a w 64 minucie Gaetano D’Agostino ustalił wynik spotkania skutecznie egzekwując rzut karny.

 

14.02.2013, Sukru Saracoglu

Puchar UEFA, I runda el. 1 mecz

Fenerbahce – Casale 0-4 (0-2)

0-1 Hæstad (24)

0-2 Hæstad (45)

0-3 Filippi (57)

0-4 G. D’Agostino kar. (64)

MoM: Hæstad-10 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Kaźmierczak, G. D’Agostino (65. Andreoli), Silvestri (k) (65. Santoro), Plessis – Filippi (65. Fiore), Hæstad

 

Widzów: 26011

 

Naszym kolejnym przeciwnikiem była Vicenza, mecz z Brescią pokazał, że nie możemy stosować taryfy ulgowej dla żadnego zespołu, zwłaszcza, że w lidze mimo równej formy od dawna nie odnieśliśmy przekonywującego zwycięstwa, w którym bylibyśmy zdecydowanie lepszym zespołem.

 

W pierwszej połowie nie istnieliśmy w ataku, nie przeprowadziliśmy ani jeden akcji, która mogłaby zakończyć się zdobyciem bramki, obrona natomiast spisywała się solidnie a przynajmniej sprawiała takie wrażenie za sprawą nieskuteczności przeciwników. Sen o dobrej postawie obrony pękł w 45 minucie kiedy to Andrea D’Agostino nie upilnował w polu karnym Melisa a ten wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

W drugiej połowie oglądałem już inny zespół, w ciągu pierwszych 15 minut stworzyliśmy sobie kilka doskonałych okazji a jedna z nich zakończyła się bramka, Gaetano D’Agostino perfekcyjnie wykonał rzut wolny sprawiając, że wynik znów stał się sprawą otwartą. Sądziłem, że dobre otwarcie drugiej połowy i strzelona bramka uskrzydlą nas i pozwolą powalczyć o zwycięstwo jednak mój zespół wrócił do gry z pierwszej części spotkania. Vicenza ostrzeliwała naszą bramkę niemiłosiernie ale tylko nieliczne z tych strzałów trafiały w światło bramki a z tymi radził sobie Valentini, dlatego też remis utrzymał się do końca spotkania.

 

16.02.2013, Romeo Menti

Serie A, 27 kolejka

Vicenza [13] – Casale [1] 1-1 (1-0)

1-0 Melis (45)

1-1 G. D’Agostino (54)

MoM: Valentini-8 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti –Kaźmierczak (67. Fiore), G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Filippi (79. Bau), Hæstad

 

Widzów: 16518

Odnośnik do komentarza

Rewanż z Fenerbahce miał być tylko formalnością, nie ważne jak bardzo szanowałbym przeciwnika to i tak strata czterobramkowej przewagi, w dodatku na własnym boisku wydawała się na tyle nierealna, że zdecydowałem się na wystawienie rezerwowego składu.

 

Fenerbahce kompletnie nie mogło sobie z nami poradzić non stop faulując moich zawodników, na ich nieszczęście za często robili to w obrębie własnej jedenastki, 2 karne wykorzystał Fiore, 3 bramkę dołożył Kaźmierczak po pięknym uderzeniu z woleja. Po stronie minusów zapisać mogę jedynie czerwoną kartkę dla Fiore, który nie wytrzymał ciągłych nieprzepisowych ataków i uderzył bez piłki Ondera.

 

21.02.2013, Natal Palli

Puchar UEFA, I runda el. rewanż

Casale – Fenerbahce 3-0 (1-0)

1-0 Fiore kar. (7)

2-0 Kaźmierczak (62)

3-0 Fiore kar. (70)

cz.k Gramann (69) (Fenerbahce)

cz.k. Fiore (72) (Casale)

MoM: Antonini-8 (Casale)

 

Casale: Dazzi – Romeo, Bucci, Baldini, Pardini – Kaźmierczak, Andreoli (45. Grassi), Silvestri (k), Antonini – Fiore, Pagano (70. Bau)

 

Widzów: 2009

 

 

Fiore został zawieszony na 3 mecze w europejskich pucharach.

 

W 2 rundzie Pucharu UEFA zmierzymy się z Newcastle.

 

W lidze wciąż zachowywaliśmy pozycję lidera, 7 meczów bez porażki mogło cieszyć, 2 ostatnie remisy już nie, jedną passę należało podtrzymać a drugą przełamać, okazja ku temu była całkiem niezła, do Casale przyjeżdżała broniąca się przed spadkiem Reggina.

 

Pierwsza połowa do porywających nie należała, rywal koncentrował się głównie na obronie, my natomiast nie atakowaliśmy szaleńczo ich bramki starając się raczej skupić na jakości a nie ilości. Efektem były dwie bramki Fotiego, pierwsza padła po prostopadłym podaniu Plessisa, druga w wyniku przejęcia piłki przed polem karnym Regginy i po pięknym uderzeniu z dystansu.

W drugiej połowie wciąż byliśmy stroną przeważającą ale to rywale zdobyli kontaktową bramkę kiedy to Pinau wykorzystał dośrodkowanie Modesto. Nie miałem ochoty na nerwową końcówkę i od takiej wybawił nas Andreoli, który po zespołowej akcji ustalił wynik spotkania strzałem z bliskiej odległości.

 

24.02.2013, Natal Palli

Serie A, 28 kolejka

Casale [1] – Reggina [16] 3-1 (2-0)

1-0 Foti (15)

2-0 Foti (38)

2-1 Pinau (65)

3-1 Andreoli (85)

MoM: Foti-8 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Hæstad, G. D’Agostino (45. Andreoli), Silvestri (k), Plessis (63. Antonini) – Filippi, Hæstad

 

Widzów: 8065

 

 

Ścisk na szczycie tabeli był niesamowity, mimo, że zajmowaliśmy pierwsze miejsce to dwa słabsze mecze mogły sprawić, ze wypadlibyśmy z pierwszej czwórki. Z jednej strony nie mogliśmy odpuścić bądź potraktować ulgowo wyjazdowego meczu z Catanią a z drugiej kilka dni później czekał nas mecz w Pucharze UEFA z Newcastle. Zdecydowałem się wiec, że w następnym ligowym spotkaniu kilku podstawowych zawodników nie zagra lub zagra w niepełnym wymiarze czasowym.

 

Spotkanie świetnie się dla nas ułożyło, już w 7 minucie po dośrodkowaniu Kaźmierczaka, Fiore strzałem w krótki róg pokonał bramkarza gospodarzy. Ten sam zawodnik mógł spokojnie podwyższyć wynik w następnych minutach ale za każdym razem na przeszkodzie stawał mu Nieto. W 31 minucie Fiore będąc w dobrej sytuacji zdecydował się nie na strzał ale na prostopadłe podanie do Filippiego, na tyle skuteczne, że Filippi nie miał problemów z wykończeniem akcji. Tuż przed końcem pierwszej połowy Fiore mógł zaliczyć jeszcze jedną asystę, po solowym rajdzie idealnie dograł na długi słupek do Plessisa ale ten uderzył wprost w Nieto.

Niewykorzystane w pierwszej połowie sytuacje zemściły się na nas na początku drugiej, po podaniu Cigariniego, Alan uderzył nie do obrony. Zapowiadało się na nerwową drugą połowę ale uspokoił mnie świetny w tym meczu Fiore, któremu podaniem zrewanżował się Plessis. W 70 minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego między Antoninim a Pardinim, ten drugi strzałem ze skraju pola karnego ustalił wynik spotkania.

 

3.03.2013, Angelo Massimino

Serie A, 29 kolejka

Catania [19] – Casale [1] 1-4 (0-2)

0-1 Fiore (7)

0-2 Filippi (31)

1-2 Alan (53)

1-3 Fiore (60)

1-4 Pardini (70)

MoM: Fiore-9 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Kaźmierczak, Andreoli (67. Grassi), Silvestri (k), Plessis (67. Antonini) – Fiore, Filippi (67. Hæstad)

 

Widzów: 8014

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz z Newcastle rozgrywaliśmy na terenie przeciwnika, rywale byli najtrudniejszym zespołem z jakim przyszło nam grać w tej edycji Pucharu UEFA i z pewnością faworytem pierwszego spotkania, mimo to liczyłem na korzystny wynik, bramkowy remis w pełni by mnie satysfakcjonował.

 

Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami od ataków Newcastle, gospodarze mieli jednak spore problemy z przedostaniem się pod naszą bramkę i ich przewaga ograniczała się do utrzymywania się przy piłce w środku pola. W objęciu prowadzenia pomógł im nasz bramkarz, który za krótko wybijał piłkę, ta przejął Noble i natychmiastowym lobem pokonał Valentiniego. Gra wciąż toczyła się w podobnym tempie, mój zespół w żaden sposób nie mógł wypracować sobie okazji strzeleckiej, Newcastle również miało z tym ogromne problemy, jednak tuż przed przerwą naszym rywalom udało się podwyższyć prowadzenie, po dośrodkowaniu Ainhswortha, Acquafresca strzałem głową podwyższył wynik.

Nasza gra w drugiej połowie musiała się zmienić, przede wszystkim nie mogliśmy grać tak bojaźliwie, musieliśmy wyjść wyżej do rywali, zmusić ich do błędu, zaatakować i strzelić co najmniej jedną bramkę. O dziwo moi zawodnicy od samego początku zaczęli spełniać moje założenia, już w 50 minucie zdobyliśmy kontaktową bramkę, po dośrodkowaniu Hæstada, Foti strzałem głową pokonał Andersena. Po chwili mógł być remis, Foti zszedł na lewe skrzydło, pociągnął kilkanaście metrów, zagrał do wbiegającego na krótki słupek Filippiego, ten uderzył w Andersona, który sprawił Filippiemu prezent obijając piłke pod jego nagi jednak nasz napastnik przy drugiej próbie uderzył tylko w boczną siatkę. Zrehabilitował się w 57 minucie, tym razem to on zszedł do boku, zacentrował do Fotiego a ten zdobył swoją drugą bramkę uciszając cały stadion. Zawodnicy Newcastle byli w szoku, po tym co zaprezentowali w pierwszej połowie nie mieli prawa spodziewać się, że tak szybko stracą prowadzenie, wiedziałem, ze taki stan nie będzie długo trwał i rzucą się do ataku. Tak też się stało, Noble dwukrotnie znalazł się w bardzo dobrej sytuacji ale za każdym razem uderzał niecelnie, a czas uciekał. W końcówce spodziewałem się nawałnicy, tymczasem najpierw Silvestri po rzucie rożnym uderzał głową minimalnie niecelnie a już w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry po dośrodkowaniu Gaetano D’Agostino, Bau znalazł się zupełnie sam z piłką przed bramką gospodarzy, nie zmarnował okazji i wyprowadził nas na sensacyjne prowadzenie. Newcastle po tym ciosie nie było w stanie odpowiedzieć i po fantastycznej drugiej połowie wywoziliśmy z Newcastle pokaźną zaliczkę przed rewanżem.

 

7.03.2013, ST. James’ Park

Puchar UEFA, I runda el. 1 mecz

Newcastle – Casale 2-3 (2-0)

1-0 Noble(21)

2-0 Acquafresca (45)

2-1 Foti (50)

2-2 Foti (57)

2-3 Bau (90)

kont. Valentini (35)

MoM: Foti-8 (Casale)

 

Casale: Valentini (35. Dazzi) – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Hæstad, G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Filippi (78. Bau), Hæstad

 

Widzów: 45251

 

 

Valentini naciągnął ścięgno pachwiny i nie zagra przez 3 tygodnie.

 

 

Po tym co pokazaliśmy w meczu z Newcastle nie powinniśmy mieć problemów w meczu przed własną publicznością z Udinese, o dziwo, mimo iż w tabeli dzieliło nas 11 miejsc i prawie 30 punktów to goście uznawani byli za faworyta tego spotkania. Nie pozostawało nam nic innego jak po raz kolejny udowodnić naszą wartość.

 

Pierwsza połowa nie warta jest wspominania, w ataku prezentowaliśmy to co w pierwszej połowie meczu z Newcastle, dwa strzały na bramkę rywali powinny wystarczyć za komentarz. Na szczęście Udinese prezentowało się równie bezbarwnie i po pierwszej połowie utrzymywał się bezbramkowy remis.

Liczyłem na to, ze w drugiej połowie zobaczę inne, lepsze oblicze mojego zespołu ale początek tego nie zapowiadał, przez prawie pół godziny drugiej połowy nie oddaliśmy ani jednego strzału na bramkę rywali. Dopiero w 71 minucie zagroziliśmy bramce rywali i od razu skutecznie, po dośrodkowaniu Gaetano D’Agostino, Filippi zgrał piłkę do wbiegającego Plessisa a ten wyprowadził nas na prowadzenie. Następne minuty to był popis jednego aktora, Fiore, który na boisku pojawił się kilkanaście minut wcześniej, w przeciągu 8 minut strzelił trzy bramki a na uwagę zasługuje ta ostatnia, zdobyta precyzyjnym lobem z prawie 40 metrów. Wystarczyło nam 20 minut dobrej i skutecznej gry aby zdemolować rywali.

 

10.03.2013, Natal Palli

Serie A, 30 kolejka

Casale [1] – Udinese [12] 4-0 (0-0)

1-0 Plessis (71)

2-0 Fiore (78)

3-0 Fiore (81)

4-0 Fiore (85)

MoM: Fiore-10 (Casale)

 

Casale: Dazzi – Sorrentino, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Hæstad (59. Kaźmierczak), G. D’Agostino (70. Andreoli), Silvestri (k), Plessis – Filippi, Foti (59. Fiore)

 

Widzów: 8177

Odnośnik do komentarza

Wynik wyjazdowego meczu z Newcastle powinien zapewnić nam spokój przed rewanżem ale wcale tak nie było, wprawdzie nawet nikła porażka premiowała nasz zespół ale wychodzenie z takiego założenia było błędem, który mógł nas drogo kosztować. Rywal bił nas na głowę doświadczeniem, należało więc szybko zdobyć bramkę, która rozstrzygnęła by całkowicie kwestię awansu.

 

Początek był wyrównany choć lepszym określeniem byłaby gra cios za cios, oba zespoły starały się jak najszybciej zdobyć bramkę, choć przyświecały im zupełnie inne cele, obaj bramkarze spisywali się jednak bez zarzutów i bronili w najtrudniejszych nawet sytuacjach. Po kwadransie gry zaczęła się zarysowywać coraz większa przewaga rywali co zaowocowało coraz częstszym zagrożeniem pod naszą bramką, sądziłem, ze przetrzymamy napór rywala do końca pierwszej połowy ale w 41 minucie Acquafresca po dośrodkowaniu Kelly’ego zdobył kontaktową bramkę dla gości, strata każdej kolejnej premiowałaby awansem do ćwierćfinału naszych rywali.

Liczyłem na to, że w drugiej połowie znów zdarzy się cud, podobnie jak w pierwszym meczu czy ostatnio z Udinese, jednak tym razem nie uświadczyłem diametralnej zmiany oblicza naszej gry no chyba, że na gorsze. Newcastle dominowało od pierwszej do ostatniej minuty tylko krótkimi fragmentami dając odetchnąć naszym obrońcom, co gorsze, w jednym z podbramkowych starć Dazzi źle upadł skręcając sobie kostkę, zdołał jednak dalej grać i spisywał się fantastycznie, praktycznie w pojedynkę zatrzymując ataki gości. Statystyka niech powie wszystko, 29 strzałów, w tym 18 celnych a mimo to Newcastle nie zdołało zdobyć drugiej bramki, mimo porażki mogliśmy świętować awans do następnej rundy.

 

14.03.2013, Natal Palli

Puchar UEFA, I runda el. rewanż

Casale – Newcastle 0-1 (0-1)

0-1 Acquafresca (41)

MoM: Dazzi-9 (Casale)

 

Casale: Dazzi – Sorrentino, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Kaźmierczak (87. Bau), G. D’Agostino (63. Andreoli), Silvestri (k), Plessis – Filippi, Foti (76. Pagano)

 

Widzów: 8094

 

Ivan Dazzi z powodu kontuzji jakiej nabawił się w meczu z Newcastle nie zagra co najmniej przez miesiąc.

 

Losowanie ćwierćfinałów Pucharu UEFA było dla nas szczęśliwe, wprawdzie nie zamierzałem lekceważyć Realu Zaragoza ale gra z nimi bardziej mi się uśmiechała niż rywalizacja z Realem Madryt czy Chelsea.

 

Kolejne spotkanie ligowe mogło się okazać kluczowe dla naszej pozycji w tabeli, wybieraliśmy się do Mediolanu na mecz z Interem i sen z powiek spędzała mi obsada pozycji bramkarza, kontuzjowani byli Valentini i Dazzi, do dyspozycji pozostawał wiecznie niespełniony talent, Cichosz i młodziutki wychowanek klubu, Vincenzo Mancini. W tak ważnym spotkaniu brak klasowego bramkarza mógł się odzwierciedlić w wyniku z przykrymi dla nas konsekwencjami.

 

Zgodnie z przewidywaniami Inter uzyskał przewagę w polu, nie przekładało się to jednak na sytuacje bramkowe, mój zespół natomiast bardzo umiejętnie kontrował rywali i kilkukrotnie stanęliśmy przed szansą objęcia prowadzenia jednak strzały Filippiego, Fotiego i D’Agostino bronił Julio Cesar. Do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy rezultat.

Na początku drugiej połowy stanęliśmy przed doskonałą szansa na objęcie prowadzenia, po dośrodkowaniu D’Agostino, Filippi znalazł się sam przed Cesarem, uderzył jednak w środek ale bramkarz Interu sparował piłkę tak niefortunnie, że ta trafiła pod nogi Hæstada, ten jednak uderzył obok słupka. Inter dłużej utrzymywał się przy piłce i posiadał przewagę w środku pola ale kompletnie nic z niej nie wynikało, gospodarze nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod nasza bramką, my natomiast w końcówce znów mogliśmy zdobyć bramkę a właściwie udało nam się to ale sędzia liniowy zasygnalizował pozycje spaloną Fiore.

 

17.03.2013, Giuseppe Meazza

Serie A, 31 kolejka

Inter [5] – Casale [1] 0-0

MoM: Robinho-7 (Inter)

 

Casale: Cichosz – Sorrentino, Bucci, Pardini, Conti – Hæstad (76. Bau), G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Filippi, Foti (76. Fiore)

 

Widzów: 82196

Odnośnik do komentarza

Powołania:

Polska U-21: Rafał Kaźmierczak, Mariusz Urbaniak

Polska: Marek Wasiluk

Norwegia: Morten Hæstad

 

 

W półfinale Pucharu Włoch grać mieliśmy z Juventusem, pierwszy mecz w Turynie. Jako, że terminarz najbliższych spotkań nie był już tak ściśnięty postanowiłem wystawić optymalną jedenastkę.

 

Pierwsza połowa była bezbarwna, gra toczyła się głównie w środku boiska choć to my posiadaliśmy lekką przewagę i stworzyliśmy sobie w przeciwieństwie do Juventusu bramkowe sytuacje, jednak ani Foti ani Filippi nie potrafili zamienić ich na bramki.

Drugą połowę Juventus rozpoczął od mocnego uderzenia, Riise uderzył z rzutu wolnego obok interweniującego Cichosza i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Staraliśmy się zdobyć wyrównująca bramkę, najbliżej tego był Filippi ale zmarnował rzut karny strzelając w środek bramki, wprost w ręce Buffona. Do końca spotkania nie udało nam się stworzyć kolejnej sytuacji bramkowej a jako, że Juventus wydawał się być zadowolony nikłym prowadzeniem wynik nie zmienił się.

 

20.03.2013, Delle Alpi

Puchar Włoch, półfinał, 1 mecz

Juventus – Casale 1-0 (0-0)

1-0 Arne Riise (52)

74- Filippi (Casale) marnuje rzut karny

MoM: Buffon-8 (Juventus)

 

Casale: Cichosz – Romeo (k), Bucci, Pardini, Conti – Kaźmierczak (63. Bau), Andreoli, Santoro, Plessis (63. Antonini) – Filippi, Foti

 

Widzów: 65697

 

Z powodu kontuzji doznanej na treningu Bau wypadł ze składu na 2 tygodnie, Plessis natomiast może pauzować o tydzień dłużej.

 

Eliminacje ME U-21

Rumunia – Polska 0-5 (Urbaniak-90, 8)

 

Eliminacje Mistrzostw Świata 2014:

 

Rumunia – Polska 0-2 (Wasiluk-90, 9)

Norwegia – Lichtenstein 3-0 (Hæstad-90, 7)

 

 

Przed pierwszym meczem z Realem Zaragozą do grona zawodników, z których nie mogłem skorzystać dołączył Hæestad, który w tym samym czasie rozgrywał mecz w reprezentacji Norwegii, do składu po kontuzji wracał za to Valentini. W pierwszym meczu, rozgrywanym przed własna widownią należało zrobić to co się w takich meczach robi, strzelać bramki i ich nie tracić.

 

W pierwszej połowie zagraliśmy tak jak powinniśmy, narzuciliśmy rywalowi swój styl gry, zepchnęliśmy go do głębokiej defensywy i spokojnie wypunktowaliśmy, pierwszą bramkę zdobył Foti po dwójkowej akcji z Filippim, drugą Gaetano D’Agostino po dośrodkowaniu Kaźmierczaka a okazji do zdobycia kolejnych bramek mieliśmy sporo.

Nie wiem co się stało z moim zespołem w drugiej połowie, myślami byli już chyba przy następnym przeciwniku a tymczasem Zaragoza zaraz po wznowieniu gry zdobyła kontaktową bramkę za sprawą Menendeza a w 52 minucie Montolivo precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego dał gościom remis. Do końca meczu nie potrafiliśmy się obudzić i w niczym nie przypominaliśmy zespołu z pierwszej połowy. Zaragoza natomiast najwyraźniej wystrzelała się na początku pierwszej połowy i w dalszej fazie meczu nie stworzyła już sobie bramkowych okazji. Mecz zakończył się bardzo rozczarowującym remisem, który stawiał nas w trudnym położeniu przed rewanżem.

 

28.03.2013, Natal Palli

Puchar UEFA, ćwierćfinał, 1 mecz

Casale – Real Zaragoza 2-2 (2-0)

1-0 Foti (24)

2-0 G. D’Agostino (31)

2-1 Menendez (46)

2-2 Montolivo (52)

MoM: Menendez-8 (Zarazgoza)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Kaźmierczak, G. D’Agostino (66. Andreoli), Silvestri (k), Antonini – Filippi, Foti (66. Pagano)

 

Widzów: 8134

 

Do grona kontuzjowanych dołączył Pardini, który wypadł z gry na 3 tygodnie oraz Gaetano D’Agostino, który nie zagra przez 2 tygodnie.

Odnośnik do komentarza

Tydzień później przyszło nam rozegrać rewanż z Realem Zaragoza. Wynik pierwszego spotkania przyjąłem jako spore rozczarowanie, po 45 minutach mieliśmy rywala na widelcu i wystarczyło drugie 45 minut spokojnej, wyrachowanej gry aby z pewnością siebie udawać się na rewanż. Wyszedł jednak cały nasz brak doświadczenia w tego typu sytuacjach i na drugi mecz udawaliśmy się w zgoła odmiennych nastrojach.

 

Musieliśmy od początku zaatakować i o dziwo przychodziło nam to dosyć łatwo, obrona rywali była w niezbyt dobrej dyspozycji i w 18 minucie wykorzystaliśmy to, strzał Andreoliego wprawdzie Weverson zdołał sparować ale przy dobitce Antoniniego był bez szans. 10 minut później gospodarze wyrównali, Everthon uderzył w poprzeczkę, piłka wyszła w pole, dopadł do niej Romeo i pokonał naszego bramkarza. W pierwszej połowie mieliśmy kilka niezłych okazji by ponownie wyjść na prowadzenie ale nieskuteczność moich zawodników mocno dawała mi się we znaki.

W drugiej połowie wciąż musieliśmy gonić wynik i mieliśmy okazje by odmienić oblicze spotkania, a że często tak jest, że niewykorzystane sytuacje się mszczą zapłaciliśmy za nasza nieskuteczność w 56 minucie, kiedy to Montolivo po raz drugi w dwumeczu precyzyjnie wykonał rzut wolny. Zareagowałem natychmiast, do Filippiego i Fiorego dołączył w ataku Foti i zmiana ta okazała się strzałem w dziesiątkę, zaledwie 5 minut po stracie bramki po dośrodkowaniu Fiorego, Foti na raty pokonał Weversona, dwumecz rozpoczynał się od początku ale strata kolejnej bramki mogła być znacznie poważniejsza w konsekwencjach dla rywali niż dla nas. Spodziewałem się, że rywale zacisną szyki obronne ale ci wciąż spisywali się niefrasobliwie, w 72 minucie dali urwać się Filippiemu, ten wpadł w pole karne i wyłożył Fotiemu piłkę jak na tacy, wyszliśmy na prowadzenie a gospodarze potrzebowali w tym momencie dwóch bramek do awansu. Nie można jednak zdobywać bramek gdy nie tworzy się sytuacji podbramkowych a Zaragoza w żaden sposób nie mogła się przedostać pod nasza bramkę w ostatnich minutach spotkania, udało się to dopiero Everthonowi w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, jego bramka nic już nie zmieniła.

 

4.04.2013, La Romareda

Puchar UEFA, ćwierćfinał, rewanż

Real Zaragoza – Casale 3-3 (1-1)

0-1 Antonini (18)

1-1 Romeo (28)

2-1 Montolivo (56)

2-2 Foti (61)

2-3 Foti (72)

3-3 Everthon (90+4)

MoM: Foti-9 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, Bucci, Baldini, Conti – Hæstad (57. Foti), Andreoli, Silvestri (k), Antonini – Fiore (89. Bau), Filippi

 

Widzów: 26736

 

 

3 dni później wznawialiśmy rozgrywki ligowe wyjazdowym meczem z rywalem, z którym w żadnym wypadku nie można było przegrać a należało wręcz wygrać. Perugia okupowała ostatnie miejsce w tabeli z zaledwie jednym ligowym zwycięstwem.

 

Pierwsza połowa była tak bezbarwna, że napisanie o niej cokolwiek graniczy z cudem, rywal pokazał w pełni, że pozycja w tabeli jest zasłużona ale my jako zespół z przeciwnego bieguna kompromitowaliśmy się.

Gromy jakie posypały się w szatni nie pomogły, mało tego, Perugia najwyraźniej wyczuła szansę na utarcie nam nosa i zwycięstwo w tym meczu, jej ataki były jednak chimeryczne a strzały dalekie od doskonałości. Ożywiliśmy się nieco w końcówce, wprawdzie nie przekładało się to na polepszenie jakości gry ale kilka długich piłek i lekki chaos pod polem karnym przeciwnika wystarczył by ten się pogubił co wykorzystał Filippi wyprowadzając nas na prowadzenie. Cóż z tego kiedy kilka minut później moi obrońcy wybrali się na wakacje zostawiając Galoppie tyle swobody w polu karnym by zdołał doprowadzić do wyrównania.

 

7.04.2013, Renato Curi

Serie A, 32 kolejka

Perugia [20] – Casale [1] 1-1 (0-0)

0-1 Filippi (83)

1-1 Galoppa (88)

MoM: Galoppa-7 (Perugia)

 

Casale: Valentini – Romeo, Bucci, Baldini, Conti – Kaźmierczak (60. Bau), Andreoli, Silvestri (k), Antonini – Filippi, Foti (60. Fiore)

 

Widzów: 14713

 

 

Rewanż z Juventusem nie zapowiadał się różowo dla nas, nie strzeliliśmy bramki na wyjeździe, zespół nękały kontuzje, w dodatku był to dla nas 3 mecz w przeciągu tygodnia co można było zauważyć po dyspozycji fizycznej zawodników. Liga i Puchar UEFA były jednak ważniejsze od Pucharu Włoch dlatego na boisko wybiegła jedenastka daleka od optymalnej.

 

Pierwsza połowa rozstrzygnęła kwestię awansu, trudno powiedzieć czy bardziej przyczyniła się do tego wysoka forma Juventusu czy nasza fatalna dyspozycja, w każdym razie nie dość, że straciliśmy 3 bramki to jeszcze Tomas i Santoro obejrzeli czerwone kartki. W drugiej połowie mogliśmy najwyżej walczyć o uniknięcie blamażu.

To co zaprezentowaliśmy w drugiej połowie można rozpatrywać w kategoriach sukcesu, grając w 9 udało nam się zmniejszyć rozmiary porażki, Hæstad dwukrotnie wykorzystał duże rozluźnienie w szykach obronnych rywali, 4 bramkę dla Juventusu dołożył natomiast Verdi, mimo porażki nie miałem pretensji do zawodników, którzy walczyli przez drugie 45 minut.

 

10.04.2013, Natal Palli

Puchar Włoch, półfinał, rewanż

Casale – Juventus 2-4 (0-3)

0-1 Neto (7)

0-2 Buonanotte (18)

0-3 Bojinov (44)

1-3 Hæstad (61)

2-3 Hæstad (65)

2-4 Verdi (81)

cz.k. Tomas (4) (Casale)

cz.k. Santoro (26) (Casale)

MoM: Verdi-9 (Juventus)

 

Casale: Valentini – Romeo, Bucci, Baldini, Tomas (k) – Bau (45. Kaźmierczak), Andreoli, Santoro, Antonini – Pagano (5. Conti), Hæstad

 

Widzów: 8087

Odnośnik do komentarza

Tomas odcierpi czerwoną kartkę tylko w 1 pucharowym spotkaniu natomiast Santoro w trzech.

 

W półfinale Pucharu UEFA zmierzymy się Sportingiem Lizbona, drugą parę tworzą Werder Brema i Real Madryt.

 

Liczyłem na znaczą poprawę gry w wyjazdowym meczu z broniącym się przed spadkiem Treviso, potrzebowaliśmy tego jednego spotkania, który da impuls, który sprawi, że w zespół wstąpi nowy duch. Sezon ligowy wkraczał w decydująca fazę, wciąż wprawdzie byliśmy liderem ale tylko dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań z Milanem, a przecież tuż za nimi czaił się jeszcze Juventus a dalej z wciąż niewielką stratą cały peleton rywali.

 

Impuls nie przyszedł w pierwszej połowie, okazało się, że można zagrać jeszcze gorzej niż z Perugią i jedynym pocieszeniem jest to, że równie dobrze to samo można powiedzieć o naszych rywalach. Po 45 minutach chaotycznego biegania utrzymywał się bezbramkowy remis.

Na początku drugiej połowy stworzyliśmy sobie kilka niezłych sytuacji, jednak ani powracający do składu Plessis, ani napastnicy nie potrafili zamienić ich na bramki, wyręczył ich Conti, który dołożył nogę do piłki zagrywanej przez Fotiego. Nikłe prowadzenie najwyraźniej w pełni satysfakcjonowało moich zawodników gdyż swoje dalsze poczynania ograniczyli do jego obrony a jako, że przeciwnik był tego dnia wybitnie pasywny nie mieliśmy większych problemów z obroną korzystnego rezultatu, który swoją droga był jedynym plusem z tego spotkania.

 

14.04.2013, Omobono Tenni

Serie A, 33 kolejka

Treviso [17] – Casale [1] 0-1 (0-0)

0-1 Conti (54)

kont. Kaźmierczak (23)

MoM: Conti-9 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, A. D’Agostino, Baldini, Conti – Kaźmierczak (23. Bau), G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Filippi, Foti (69. Fiore)

 

Widzów: 22785

 

Kaźmierczak wypadł z gry na 2 tygodnie.

 

Do pierwszego półfinałowego spotkania podchodziłem z optymizmem, wprawdzie nasza ligowa forma pozostawiała sporo do życzenia ale w wyjazdowych spotkaniach Pucharu UEFA spisywaliśmy się nadzwyczaj dobrze, żadnego z nich jeszcze nie przegraliśmy a dosyć często były to znacznie lepsze mecze w naszym wykonaniu niż te przed własną widownią. Plan zakładał więc, że po raz kolejny przywieziemy co najmniej remis.

 

Pierwsze pół godziny było nadzwyczajne w naszym wykonaniu a brylował młodziutki Fiore, z którym rywale kompletnie nie mogli sobie poradzić, zaowocowało to bramką zdobyta przez niego w 20 minucie po precyzyjnym dośrodkowaniu D’Agostino i równie precyzyjnym strzale głowa. W 25 minucie Fiore ośmieszył linię obrony rywala popisując się kilkudziesięciometrowym rajdem i płaskim uderzeniem w długi róg podwyższył wynik. Dwubramkowe prowadzenie stawiało nas w bardzo korzystnej sytuacji, problem polegał na tym, ze musieliśmy je jeszcze utrzymać o to zadanie okazało się ponad nasze siły. W 32 minucie Silvestri w starciu w naszym polu karnym dał pretekst sędziemu do podyktowania jedenastki, pan Sergey Smolik wykazał się ponadprzeciętną drobiazgowością a karnego na kontaktowa bramkę zamienił Quirinio. Sporting zdołał jeszcze w pierwszej połowie wyrównać, Valente popisał się pięknym uderzeniem z ponad 20 metrów i Valentini mógł jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem.

W pierwszej połowie było już pięknie ale wciąż było dobrze tylko, że na takie myślenie pozwolić sobie nie mogliśmy, skoro byliśmy w stanie dyktować warunki przez większość czasu to mogliśmy tu myśleć o strzeleniu kolejnej bramki i zwycięstwie. Sporting nie zlekceważył nas już jednak tak jak to miało miejsce w pierwszych 45 minutach a ich gra od początku wyglądała na znacznie bardziej poukładaną od naszej, nie oznaczało to, ze rywale byli znacznie lepsi, nasze kontry w pełni równoważyły ich przewagę w środku pola, mało tego jedna z nich pozwoliła nam powrócić na prowadzenie, Sorrentino pociągnął piłkę prawym skrzydłem, zacentrował ją na tyle dokładnie, że Filippiemu pozostało jedynie dopełnić formalności. Sporting nie dawał jednak za wygraną i po stracie bramki osiągnął dużą przewagę, zawodnicy gospodarzy znacznie częściej w tym okresie gry dochodzili do pozycji strzeleckich i znów udało im się doprowadzić do wyrównania, pechowcem po raz kolejny okazał się Silvestri, piłka po strzale Valente tak niefortunnie odbiła się od naszego pomocnika, ze trafiła pod nogi Jorginho, który nie miał kłopotów z trafieniem do siatki. Sporting wciąż przeważał i dążył do zwycięstwa, jednak moi obrońcy nie sprawili rywalom kolejnych prezentów dzięki czemu mecz zakończył się remisem, który przed rewanżem ustawiał nas w korzystniejszej sytuacji.

 

18.04.2013, Estadio Jose AlvaladeSeculo XXI

Puchar UEFA, półfinał, 1 mecz

Sporting Lizbona – Casale 3-3 (2-2)

0-1 Fiore (20)

0-2 Fiore (25)

1-2 Quirino kar. (32)

2-2 Valente (39)

2-3 Filippi (58)

3-3 Jorginho (67)

MoM: Valente-8 (Sporting)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, A. D’Agostino, Baldini, Conti –Bau, G. D’Agostino, Silvestri (k) (68. Santoro), Plessis – Fiore (68. Foti), Filippi

 

Widzów: 28275

Odnośnik do komentarza

Naszym kolejnym ligowym rywalem była rewelacyjna w tym sezonie Modena, nasi rywale przed tym meczem wciąż zachowywali realne szanse nawet na mistrzostwo, obecna przewaga 7 punktów mogła szybko zmaleć w przypadku porażki przed własną publicznością.

 

Modena od pierwszych minut pokazywała, ze wysokie miejsce w tabeli jest nieprzypadkowe, gra gości wyglądała efektownie ale chyba za bardzo uwierzyli w możliwość odniesienia efektownego zwycięstwa gdyż w 23 minucie nadziali się na kontrę, dwójkową akcję przeprowadziła para napastników, podającym był Foti a strzelcem bramki Fiore. Pozostały czas gry w pierwszej połowie spędziliśmy na obronie wyniku, trzeba powiedzieć, że po raz kolejny nie zaprezentowaliśmy się z dobrej strony w ligowym spotkaniu ale po raz kolejny też obrona zagrała na tyle uważnie, że utrzymaliśmy czyste konto, przynajmniej do przerwy…

W drugiej połowie działo się z nami coś niedobrego, całkowicie pozwoliliśmy się zdominować Modenie, z rzadka dochodziliśmy do sytuacji bramkowych w przeciwieństwie do Modeny, która to z łatwością przedostawała się pod nasze pole karne, najbliżej pokonania Valentiniego był Stanco i Dionisi ale trzeba powiedzieć, że zawodnicy Modeny byli tego dnia na bakier ze skutecznością. W 4 kolejnym ligowym spotkaniu nie zaprezentowaliśmy nic godnego uwagi ale najważniejsze były trzy punkty przybliżające nas do celu, który jeszcze niedawno wydawał się niemożliwy do zrealizowania.

 

21.04.2013, Natal Palli

Serie A, 34 kolejka

Casale [1] – Modena [5] 1-0 (1-0)

1-0 Fiore (23)

MoM: Facchini-8 (Modena)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, A. D’Agostino, Baldini, Conti –Bau, G. D’Agostino (56. Andreoli), Silvestri (k), Plessis – Fiore (65. Pagano), Foti

 

Widzów: 8176

 

 

Przyszedł czas na rewanż ze Sportingiem, ostatni krok przed finałem, który wydawał się być na wyciagnięcie ręki. Mimo iż to rywale uznawani byli za faworyta wierzyłem w to, że po raz kolejny zadamy kłam przedmeczowym przewidywaniom. Wynik pierwszego meczu stawiał nas w korzystnej sytuacji i wystarczyło zrobić w rewanżu to w czym byliśmy najlepsi, skontrować Sporting i rozstrzygnąć losy dwumeczu na naszą korzyść.

 

Pierwsza połowa rozpoczęła się w dość spokojnym tempie, pierwsza akcję stworzył mój zespół i od razu okazała się ona skuteczna, dośrodkowanie Gaetano D’Agostino na długi słupek Hæstad zgrał do środka na wbiegającego Plessisa a ten strzałem z bliskiej odległości dał nam prowadzenie. Sporting miał ogromne problemy z przeprowadzeniem jakiejkolwiek ofensywnej akcji, wszystkie ich ataki rozbijały się z dala od naszej bramki i dopiero w samej końcówce zapachniało golem kiedy to Jorginho na 12 metrze uwolnił się spod opieki obrońców, strzelił mocno, przy słupku ale Valentini sparował strzał na rzut różny. Goście mieli jednak pecha, wyprowadziliśmy kontrę, do piłki zgranej przez Fiore dopadł Hæstad, wpadł w pole karne, wkręcił w ziemię Dante a ten w przypływie desperacji skosił naszego skrzydłowego. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł D’Agostino i pewnym strzałem podwyższył wynik. Sporting musiał w tym momencie strzelić 3 bramki chcąc awansować a nic nie zapowiadało by byli w stanie tego dokonać.

Początek drugiej połowy przyniósł Stortingowi bramkę w sytuacji, w której na dobra sprawę to my mogliśmy się pokusić o jej strzelenie, skończyło się jednak kontrą, w której Jorginho ograł Sorrentino i uderzył obok interweniującego Valentiniego. Na kolejna szansę goście musieli czekać ponad 15 minut, kiedy to po rzucie rożnym w doskonałej sytuacji znalazł się Muriqui ale uderzył nad bramką. Trzeba powiedzieć, że rywale osiągnęli spora przewagę w pierwszych 20 minutach drugiej połowy ale nie przekładało się to na sytuacje podbramkowe. Później gra wyrównała się a w ostatnich minutach to my byliśmy zespołem lepszym co mogło zakończyć się kolejną bramką jednak Bau będąc sam na sam z bramkarzem uderzył minimalnie obok słupka. Nie zmieniało to faktu, ze odnieśliśmy zwycięstwo i to my zagramy w finale Pucharu UEFA.

 

25.04.2013, Natal Palli

Puchar UEFA, półfinał, rewanż

Casale – Sporting Lizbona 2-1 (2-0)

1-0 Plessis (12)

2-0 G. D’Agostino kar. (45+1)

2-1 Jorginho (52)

kont. Pardini (63)

MoM: Jorginho-8 (Sporting)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, Bucci, Pardini (63. Romeo), Conti – Hæstad, G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Fiore (68. Bau), Filippi

 

Widzów: 2205

 

 

Zgodnie z przewidywaniami zwycięzcą drugiej pary okazał się Real Madryt i to z nimi zmierzymy się w Finale Pucharu UEFA.

Odnośnik do komentarza

Na 4 kolejki przed końcem scudetto wydawało się być na wyciągnięcie ręki, drugi Juventus tracił do nas punkt ale miał rozegrany 1 mecz więcej, Milan natomiast tracił już punktów 4. W dodatku z pozostałych 4 spotkań aż 3 rozgrywaliśmy przed własną publicznością, tylko klasa pozostałych przeciwników mogła pokrzyżować nasze plany, pierwszym z nich była Sampdoria.

 

Rozpoczęliśmy fantastycznie, już w 2 minucie Sorrentino popisał się dokładnym dośrodkowaniem, które Hæstad zamienił na bramkę. W kolejnych minutach nie graliśmy już tak wspaniale ale na tyle uważnie w tyłach, że Samporia nie zdołała stworzyć większego zagrożenia pod naszą bramką. My natomiast mogliśmy podwyższyć wynik w 28 minucie, po prostopadłym podaniu Plessisa, Gaetano D’Agostino znalazł się sam przed bramką, uderzył obok Petrlica ale sędzia liniowy dopatrzył się pozycji spalonej. Po chwili bardzo groźnie z dystansu strzelał Plessis ale piłka minimalnie minęła bramkę. W odpowiedzi dwukrotnie próbował w podobny sposób zaskoczyć Valentiniego, Cagliani ale również nie był w stanie trafić w światło bramki. Najlepsza okazję tuż przed przerwą miał Fiore, przechwycił piłkę przed polem karnym Sampdorii ale jego intencje wyczuł Perlic parując strzał na rzut różny.

Znaczna część gry w drugiej połowie upłynęła na walce w środku pola, przez ponad 20 minut żadna ze stron nie zdołała stworzyć sobie sytuacji bramkowej. W 68 minucie na placu gry pojawił się Foti a już 2 minuty później świętował zdobycie bramki, po podaniu Gaetano D’Agostino nasz napastnik zastawił się z piłką przed polem karnym, zdołał znaleźć lukę w nogach obrońców i oddał skuteczny strzał. Sampdoria starała się zdobyć kontaktową bramkę ale strzały Caglianiego i Griffiniego pewnie wyłapywał Valentini a gdy w 77 minucie po faulu bez piłki czerwoną kartkę obejrzał Diogo jasne stało się, że ten mecz musimy wygrać. W końcówce kolejną bramkę zdobyć mógł Foti ale jego uderzenie, podobnie jak strzał Filippiego wybronił Perlic.

 

28.04.2013, Natal Palli

Serie A, 35 kolejka

Casale [1] – Sampdoria [9] 2-0 (1-0)

1-0 Hæstad (2)

2-0 Foti (70)

cz.k. Diogo (77) (Sampdoria)

MoM: Valentini-9 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, Bucci, Pardini, Conti – Hæstad, G. D’Agostino, Silvestri (k) (60. Santoro), Plessis – Fiore (68. Foti), Filippi

 

Widzów: 8156

 

 

Do meczu z Lazio przed własną widownią przystępowaliśmy w pełni zmotywowani, zwycięstwo przy jednoczesnej stracie punktów przez Milan w równolegle rozgrywanym przez nich meczu oraz porażce Juventusu w następnej kolejce dawałoby nam mistrzostwo. W obecnej sytuacji nie musieliśmy się jednak oglądać za rywalami. W ostatnich 3 kolejkach wystarczyło wygrać dwukrotnie a sensacyjne mistrzostwo dla Casale stałoby się faktem.

 

Czy to stawka spotkania tak nas sparaliżowała? Czy może Lazio przez cały sezon ukrywało swe możliwości by pokazać je w pierwszej połowie? W każdym razie przez pełne 45 minut ani razu nie zagroziliśmy bramce gości, ci natomiast kilkukrotnie stanęli przed szansą pokonania Valentiniego ale tylko jeden strzał okazał się celny a z tym nasz bramkarz poradził sobie bez trudu.

W drugiej połowie zagraliśmy już ze znacznie większą werwą, już po kilku minutach od wznowienia gry objęliśmy prowadzenie, faulowany w polu karnym był Filippi a skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Gaetano D’Agostino. Stwarzaliśmy sobie kolejne okazje, po dośrodkowaniu Gaetano D’Agostino, Filippi uderzał tuż nad poprzeczka, kilka minut później po prostopadłym podaniu Plessisa, Filippi znów stanął przed szansa pokonania bramkarza gości ale ten zdołał sparować jego strzał na rzut rożny. Do piłki podszedł Gaetano D’agostino, zacentrował na długi słupek gdzie najwyżej wyskoczył Silvestri i mocnym strzałem głową zdobył drugą bramkę dla naszego zespołu. Rozmiary zwycięstwa mógł jeszcze zwiększyć Fiore, który w sytuacji sam na sam nie potrafił pokonać Grazianiego, nie zmieniało to faktu, że zdołaliśmy odnieść zwycięstwo i znaleźliśmy się bardzo blisko upragnionego mistrzostwa.

 

1.05.2013, Natal Palli

Serie A, 36 kolejka

Casale [1] – Lazio [10] 2-0 (0-0)

1-0 G. D’Agostino kar. (52)

2-0 Silvestri (75)

MoM: G. D’Agostino-8 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, Bucci, Pardini, Conti – Hæstad, G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis (75. Salvati) – Foti (69. Fiore), Filippi

 

Widzów: 8162

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowe spotkanie z Fiorentiną mogło zadecydować o naszym mistrzostwie. Milan i Juventus na 2 kolejki przed końcem rozgrywek tracił do nas 4 punkty i nie mogliśmy wypuścić z rąk tak wielkiej okazji, zwłaszcza, że rywal rozczarowywał w obecnym sezonie zajmując ledwo 8 pozycję w tabeli. Ciekawie wyglądała sytuacja na miejscach od 4 do 7, Modenę i Palermo dzielił zaledwie punkt a między nimi znajdowały się jeszcze Inter i Roma, najlepszy z tych zespołów miał prawo zagrać w eliminacjach ligi mistrzów, najsłabszemu pozostawał Puchar Intertoto.

 

Nie tak miała wyglądać pierwsza połowa, Fiorentina szybko objęła prowadzenie za sprawą Korbankoleva i wyraźnie jej to nie zadowalało, na naszą bramkę sunął atak za atakiem a obrońcy wyglądali na zgubionych. Fiorentina jednak mimo wypracowania sobie kilku doskonałych pozycji strzeleckich nie zdołała podwyższyć prowadzenia.

W drugiej połowie ataki gospodarzy zelżały a do nas uśmiechnęło się szczęście, obrońca gospodarzy, Jakobsen stracił piłkę na rzecz Filippiego, ten wraz z Fotim miał przed sobą tylko bramkarza Violi i takiej okazji nie można było nie wykorzystać. Wydawało się ,że dowieziemy remis do końca co biorąc pod uwagę nasza dyspozycję byłoby sukcesem, niestety, w doliczonym czasie gry po rzucie wolnym wykonywanym przez Donato, najwyżej do piłki wyskoczył Dainelli i strzałem głowa dał zwycięstwo swojej drużynie.

 

5.05.2013, Artemio Franchi

Serie A, 37 kolejka

Fiorentina [8] – Casale [1] 2-1 (1-0)

1-0 G. Korbankolev (9)

1-1 Foti (62)

2-1 Dainelli (90+3)

MoM: Dainelli-8 (Fiorentina)

 

Casale: Valentini – Sorrentino, Bucci, Pardini, Conti – Hæstad (73. Bau), G. D’Agostino, Silvestri (k), Plessis – Foti (73. Andreoli), Filippi (73. Fiore)

 

Widzów: 38198

 

 

Mecz z Fiorentiną kosztował nas mnóstwo zdrowia, przed finałowym spotkaniem Pucharu UEFA z Realem Madryt dyspozycja fizyczna kilku podstawowych zawodników wyraźnie pozostawiała sporo do życzenia. Nie był to jednak czas na szukanie usprawiedliwień, mieliśmy takie same szanse jak Real i w tym historycznym dla nas finale zamierzaliśmy się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić, że mimo kolosalnej różnicy budżetów, mimo braku tak znanych nazwisk jesteśmy w stanie przeciwstawić się każdemu rywalowi.

 

Już w 7 minucie straciliśmy bramkę, pierwszą groźną akcję Realu podręcznikowym uderzeniem w długi róg wykończył Kerlon. Nie powiem by mnie taki obrót sytuacji ucieszył ale gdy po upływie zaledwie 60 sekund wyrównaliśmy mogłem odetchnąć z ulgą. Prostopadłą piłkę zagrał Silvestri, Fiore urwał się obrońcom i zdołał pokonać Casillasa. Pierwsza połowa prowadzona była w szybkim tempie choć nie da się ukryć, że stroną dominującą był Real. Bardzo dobrze spisywała się jednak nasz defensywa i liczne ataki przeciwników z rzadka zamieniały się w sytuacje bramkowe a jeśli już tak się działo to pewnie interweniował Valentini. W pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, Real posiadał przewagę w polu, Real prowadził grę, Real atakował. Mój skoncentrowany był wyłącznie na defensywie, nie mogło być inaczej skoro każdą naszą próbę ataku, wyprowadzenia kontry przeciwnicy rozbijali w zarodku i automatycznie sami przechodzili do szturmowania naszej bramki. Obrońcy stawali jednak na wysokości zadania, właściwie to nie przypominam sobie by cała czwórka prezentowała w jednym spotkaniu tak wysoki poziom, wyglądali jakby każdy z nich miał za sobą co najmniej 10 lat wspólnego grania. Naszą grę w ataku odmieniło wejście Plessisa, nasz rozgrywający umożliwił nam częstsze utrzymywanie się przy piłce, linia pomocy Realu już nie dominowała tak nad naszą. Sam Plessis dwukrotnie próbował strzałów z dystansu ale za każdym razem minimalnie się mylił, natomiast po jego prostopadłym podaniu w dobrej sytuacji znalazł się Gaetano D’Agostino ale jego strzał świetnie wybronił Casillas. Wynik nie uległ zmianie, czekała nas dogrywka.

Dawaliśmy z siebie wszystko przez 90 minut po to by zaraz na początku dogrywki dać sobie strzelić bramkę, ciężko tu jednak zwalić winę na nieodpowiednią koncentrację czy brak zaangażowania, Baptista bowiem popisał się prawdziwą petardą, piłka po jego strzale z prawie 30 metrów poszybowała z taką prędkością, że z cudem graniczyło jej złapanie, Valentini cudu nie dokonał, pozostawało nam niecałe pół godziny na odrobienie strat. Moi zawodnicy starali się jak mogli ale praca w defensywie prawie przez całe spotkanie obiła się znacząco na ich kondycji, powoli zaczynali oddychać rękawami a limit zmian był już wykorzystany. Nie byliśmy w stanie stworzyć sobie dogodnej sytuacji pod bramka Realu, strzały były blokowane, skrzydłowi zatrzymywani, długie piłki wybijane w głąb pola, do ostatniego gwizdka nie stworzyliśmy sytuacji, która mogłaby przynieść wyrównanie i po 120 minutach walki musieliśmy się zadowolić medalami za drugie miejsce.

 

8.05.2013, De Kuip, Rotterdam

Puchar UEFA, Finał

Real Madryt – Casale 2-1 (1-1, 1-1)

1-0 Kerlon (7)

1-1 Fiore (8)

2-1 Baptista (92)

MoM: Pardini-8 (Casale)

 

Casale: Valentini – Romeo, A. D’Agostino, Pardini, Conti – Kaźmierczak, Andreoli (45. G. D’Agostino), Salvati (58. Plessis), Silvestri (k) – Fiore, Foti (45. Filippi)

 

Widzów: 51165

 

 

Danilo Romeo zerwał mięsień pachwiny, leczenie potrwa 2 miesiące.

 

 

Nie było czasu na przeżywanie porażki, trzeba było jak najszybciej wyrzucić ją z pamięci i zagrać najważniejszy mecz sezonu, mecz, od którego zależało czy będziemy wielkimi zwycięzcami czy też przegranymi. Wiedzieliśmy już, że w przyszłym sezonie zagramy w Lidze Mistrzów bez eliminacji gdyż Milan nie mógł nas już dogonić, mógł tego natomiast dokonać Juventus, na którego stratę punktów w meczu przed własną widownią z ostatnia w tabeli Perugia nie mieliśmy co liczyć. Mistrzostwo zapewnić mogło nam tylko zwycięstwo z walczącym jeszcze o prawo do gry w Pucharze UEFA, ustępującym mistrzem- Palermo.

 

Rozpoczęliśmy z animuszem, już pierwsze minuty mogły nam przynieść prowadzenie, w dobrej sytuacji Foti uderzył w Givena a dobitka Hæstada nie trafiła w światło bramki, kilka minut później Foti zgrywał przed pole karne do Gaetano D’Agostino ale jego strzał przeszedł obok słupka. Wciąż stwarzaliśmy sobie sytuacje, może nie tak dobre jak na początku spotkania ale zespół grał z determinacją odpowiednią do rangi spotkania i przyniosło to w końcu odpowiedni efekt. W 38 minucie Plessis posłał prostopadłą piłkę do Fotiego, ten zgrał do Filippiego, który mocnym strzałem między nogami Givena dał nam upragnioną bramkę. Już przygotowywałem się do wygłoszenia mowy w stylu „45 minut od mistrzostwa” gdy moja obrona zaspała przy stałym fragmencie rywali, strzał Marchettiego jeszcze Valentini sparował ale przy dobitce Carraciolo był bez szans, nastroje w zespole zmieniły się o 180 stopni, zwłaszcza, że Juventus zgodnie z przewidywaniami prowadził do przerwy.

Na początku drugiej połowy stanęliśmy przed szansą ponownego objęcia prowadzenia, po dośrodkowaniu Gaetano D’Agostino, Filippi zgrał piłkę do nie pilnowanego Hæstada, ten uderzył przy słupku ale za lekko i Given zdążył z interwencją. W odpowiedzi groźne uderzenie Marchettiego, Valentini zdołała sparować na rzut rożny. W 57 minucie adresatem dalekiej piłki od obrońców został Filippi, zdołał wygrać walkę powietrzna i idealnie zbił piłkę do Fotiego, ten mimo braku swobody zdołała zmieścić piłkę między interweniującym Givenem a słupkiem strzeżonej przez niego bramki, ponownie prowadziliśmy a do końca spotkania pozostawało nieco ponad pół godziny. Po chwili mogło i powinno być już po meczu, Bau krótko rozegrał stały fragment gry z Contim, ten posłał idealne dośrodkowanie wprost na głowę nie pilnowanego Filippiego, nasz napastnik stojąc sam na 5 metrze uderzył wprost w Givena a dobitka Hæstada okazała się niecelna. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać, Carraciolo dostał odrobinę miejsca 25 metrów przed naszą bramką i fantastyczny strzałem w okienko pokazał jak wielkim błędem było lekceważenie go poza polem karnym. Czas uciekał a my przechodziliśmy na wariant ultraofensywny, z sytuacjami nie było problemu, Foti kilkukrotnie zachował się jak rasowy odgrywający wypracowując Filippiemu dwie doskonałe sytuacje ale młody napastnik w obu sytuacjach nie zachował zimniej krwi i uderzył obok bramki, a czas wciąż uciekał. W ostatnich minutach już tylko nasi boczni obrońcy nie znajdowali się w polu karnym przeciwnika a nawet najbardziej zagorzali fani drużyny zaczęli wątpić. Mecz wyglądał jak partia tenisa, wbijaliśmy piłkę w pole karne a Palermo ją wybijało, jednak nasze chaotyczne ataki przyniosły zamierzony efekt, raz jeszcze Foti wygrał pojedynek główkowy i znów do piłki doszedł Filippi, sytuacja była wprawdzie trudniejsza niż przy poprzednich ale tym razem Filippi uderzył mocno, celnie, piłka zatrzepotała w siatce a stadion eksplodował. Niesieni euforią w doliczonym czasie gry zdobyliśmy kolejną bramkę, po dośrodkowaniu Fiore, Plessis strzałem głowa pokonał Givena ale kibice znacznie większą radością zareagowali na końcowy gwizdek. Całe trybuny momentalnie opustoszały a murawa zapełniła się histerycznie reagującymi fanami, całymi 8 tysiącami… :)

 

12.05.2013, Natal Palli

Serie A, 38 kolejka

Casale [1] – Palermo [7] 4-2 (1-1)

1-0 Filippi (38)

1-1 Caracciolo (45)

2-1 Foti (57)

2-2 Caracciolo (62)

3-2 Filippi (89)

4-2 Plessis (90+2)

MoM: Filippi-10 (Casale)

 

Casale: Valentini – Sorrentino (86. Kaźmierczak), A. D’Agostino, Pardini, Conti – Hæstad (71. Fiore), G. D’Agostino (58. Bau), Silvestri (k), Plessis – Filippi, Foti

 

Widzów: 8195

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...