Skocz do zawartości

Reloaded


Rekomendowane odpowiedzi

Czerwiec 2010

 

Finanse: + € 9,93M (+ € 400 tys.)

Budżet transferowy: € 11,93M (€ 11,9M)

Budżet płac: € 3,76M (€ 6,76M)

Transfery (Polska): brak

 

Transfery (świat):

Marcelinho (Palmeiras -> Sao Paulo) - € 15,25M

Milan Bojovic (Lokomotiw Moskwa -> Crvena Zvezda) - € 2,8M

Paulo Henrique (Atlético Paranaense -> Sao Paulo) - € 2,4M

Jorge Acosta (Nacional -> PSV) - € 2,3M

Hernani (Al-Saad -> Austra Wiedeń) – € 675 tys.

Odnośnik do komentarza

Obiecany wcześniej profil Hechalara

 

I dzięki za życzenia :) To już 27 lat... :profesor:

--------------------------

 

W okresie letnim postanowiłem nie przeprowadzać żadnych ruchów transferowych. Wyjątkami miała być pozycja bramkarza oraz sytuacja, w której otrzymałbym ofertę na któregoś z graczy z kategorii „nie do odrzucenia”. Zgodnie z tym założeniem, za 35 tys. € sprzedałem do Jagielloni Białystok 24-letniego Jana Zachariasza (24, GK, POL U-21 2/0), który przez 4 lata był podstawowym bramkarzem Znicza. Pożegnałem go bez żalu, bo jego nie równa gra i wpuszczanie szmat irytowało mnie od dłuższego czasu. Na jego miejsce przyszedł wielce utalentowany Maciej Gostomski (21, GK, POL U-21 9/0), za którego zapłaciłem łódzkiemu Widzewowi rekordową w dziejach naszego klubu kwotę € 1,3M. Tego goalkeeper’a miałem na oku od dłuższego czasu i musiałem wyłożyć na stół tak dużą sumę, gdyż o usługi Maćka zabiegała Wisła Kraków oraz inne czołowe polskie kluby.

 

Druga zmiana zaszła na pozycji lewego obrońcy. Belgradzka Crvena Zvezda zaoferowała za Sergeya Budaragina (25, DL, RUS U-21 12/2) aż € 2M, a ja nie chciałem przepuścić tak dobrej okazji. Rosjanin był oczywiście podstawowym zawodnikiem Znicza, ale jego pasywność w ataku zdawała się być wadą nie do przezwyciężenia. Aby zapewnić sobie spokój na lewej defensywie, za € 90 tys. ściągnąłem z ŁKS Łódź Arka Rysia (21, DL, POL U-21 14/0). Ten młody chłopak piłkarskiego rzemiosła uczył się we francuskim Auxerre, zaś ostatnie sezony spędził na wypożyczeniu w Amice.

 

Poza Zachariaszem i Budaraginem, z klubem pożegnało się kilku graczy, z którymi nie przedłużyliśmy umów. Wśród nich byli: nasz wieloletni kapitan Tomek Piotrowski (34, D/DM C, POL), wychowanek Daniel Kokosiński (25, DC, POL U-21 2/0), obrażony na mnie Ensar Arifovic (30, ST, BIH 4/1) oraz brazylijski napastnik Elton (25, ST, BRA).

 

Dużo sił kosztowały mnie negocjacje w sprawie króla strzelców Orange Ekstraklasy. O Hernána Hechalara ubiegały się niezłe kluby z zachodniej Europy. Najpoważniejsze oferty spłynęły z Leicester oraz Middlesbrough, które oferowały za Argentyńczyka z polskim paszportem około 2 miliony euro. To zdecydowanie za mało, jak na utalentowanego, skutecznego i młodego snajpera (w dodatku z unijnym obywatelstwem) więc zażyczyłem sobie sumy odstępnego, zawartej w kontrakcie. Kwota 7,25 miliona euro skutecznie odstraszyła wszystkich zainteresowanych, ale Hernán pozostał niepocieszony. Zapewne tak szybko nie zapomni o boiskach Premiership i wcześniej czy później odejdzie z Pruszkowa.

 

Największe zmiany zaszły w moim sztabie trenerskim. Postanowiłem wydać trochę pieniędzy na podkupienie najgroźniejszym rywalom najlepszych specjalistów. I tak oto z Grodziska Wielkopolskiego do Pruszkowa trafił Edward Klejndinst (58, POL), który został moim nowym asystentem. Były selekcjoner polskiej kadry młodzieżowej zastąpił Marcina Żewłakowa, który zgodził się na degradację z pozycji asystenta na trenera. Z Wisły Kraków podkupiłem trenera Bogusława Pietrzaka (52, POL) oraz fizjoterapeutę Ryszarda Szula (44, POL). Z Pogoni Szczecin wyrwałem innego trenera, Michała Libicha (32, POL), zaś z niemieckiego VfB Lübeck, urodzonego w Polsce Dariusza Wosza (41, GER), który nie zapomniał jeszcze polskiej mowy. Na wszystkie transfery wydałem prawie 300 tys. euro. Widok rozwścieczonych prezesów rywalizujących z nami klubów- bezcenny.

Odnośnik do komentarza

Plaga kontuzji storpedowała nasz krótki okres przygotowawczy. W pierwszych dniach treningów poważnych urazów nabawili się Krzysiek Bąk (znów 2-miesięczna absencja), Dmitriy Denisyuk (również 2 m-ce), zaś Ernesto Florero musiał jeszcze minimum miesiąc leczyć zerwane w maju ścięgno Achillesa. Na krótszy okres urazy wyeliminowały z normalnych treningów Antka Łukasiewicza, Rovshana Ahmedova oraz Łukasza Szfrana. Nasz nowy fizjoterapeuta miał więc pełne ręce roboty, zaś ja cholerny ból głowy, gdyż sezon zbliżał się nieubłaganie szybko.

 

Zdziesiątkowani przez kontuzję rozegraliśmy kilka sparingów. Jak to najczęściej bywa, obraz gry i wyniki były dokładnie odwrotne, niż w ubiegłorocznych rozgrywkach. Graliśmy doskonale u siebie i słabo na wyjazdach. Z pięciu spotkań towarzyskich na uwagę zasługuje atrakcyjne starcie z Palermo, w którym wspaniale zaprezentował się nasz nowy bramkarz Gostomski, a zwycięstwo straciliśmy dosłownie w ostatniej chwili. W żałosnym stylu zakończyliśmy serię sparingów, kompromitując się w Kielcach. Wracająca w szeregi I-ligowców Korona dała nam lekcję skutecznego futbolu i zmusiła mnie do zakończenia okresu przygotowawczego wylaniem wiadra pomyj na głowy moich zawodników. Oby otrzeźwienie przyszło w porę, bo już za dwa dni inauguracja sezonu.

 

Mecze towarzyskie:

Znicz Pruszków – ŁKS Łomża 4:0 – Chałas 2, Hechalar, Jabłoński

Znicz Pruszków – Radomsko 5:0 – Chałas 2, Gigevich, Majewski, Laâbidi

Znicz Pruszków – Palermo 1:1 - Majewski

Wisła Kraków - Znicz Pruszków 1:0

Korona Kielce - Znicz Pruszków 5:0

Odnośnik do komentarza

Zanim rozpoczęliśmy sezon w Ekstraklasie, poznaliśmy rywala w 2. rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Było kilka klubów, których chcieliśmy uniknąć za wszelką cenę. Zaliczały się do nich CSKA Moskwa, Panathinaikos, Rosenborg, czy Trabzonspor. Fortuna była łaskawa, ale i tak postawiła przed nami trudne zadanie w postaci mistrza Bułgarii, CSKA Sofia. Rywale nie będą dla siebie zagadką, gdyż w naszych barwach jest przecież czterech Bułgarów, w tym aż trzech wychowanków CSKA (Todorov, Petrov i Olegov). Natomiast w składzie rywala gra obecnie aż siedmiu Polaków, w tym młodziutki obrońca Łukasz Małecki, którego dwa lata temu sprzedaliśmy do Górnika Łęczna za 400 tys. euro.

 

W ostatnim tygodniu lipca, w gorące, sobotnie popołudnie, ruszył nowy sezon Orange Ekstraklasy. Głównym zadaniem postawionym przed moimi zawodnikami jest obrona tytułu mistrzowskiego. Zadanie nie będzie oczywiście łatwe, gdyż Wisła Kraków zachowa się pewnie jak zraniony zwierz i z furią ruszy po swoje. Podopieczni Stefana Majewskiego są faworytami bukmacherów, ale niewiele mniejsze szanse na tytuł daje się Legii, Groclinowi oraz Zniczowi.

 

Ambitniejsze zadanie czekało na moich chłopców na arenie europejskiej. Celem był awans do grupowej fazy któregoś z pucharów. Jeśli będzie to Liga Mistrzów- będziemy w sportowym i finansowym raju. Jeśli polegniemy w 3. rundzie kwalifikacji i trafimy do Pucharu UEFA, tam spróbujemy wywalczyć prawo dalszej gry. Skład mamy szeroki, na każdej pozycji trzech równorzędnych graczy więc przy odrobinie szczęścia w losowaniach jesteśmy w stanie pokazać się szerszej europejskiej publiczności.

Odnośnik do komentarza

Sezon rozpoczynaliśmy w Pruszkowie, gdzie gościliśmy drużynę ŁKS Łódź. Nasz rywal wzmocnił się latem trzema solidnymi zawodnikami ze zdegradowanych zespołów Odry Wodzisław i GKS Bełchatów. Wśród nich był bramkarz Krzysztof Kozik, który w pierwszych 20 minutach wyrósł na bohatera Łodzian, broniąc groźne strzały z bliskiej odległości Majewskiego oraz Ince’a. Były goalkeeper Odry był jednak bezsilny w 21 min., kiedy Laâbidi uciekł z środka pola na prawe skrzydło, dośrodkował w pole karne, a tam Majewski głową otworzył swój dorobek strzelecki w sezonie 2010/11.

To trafienie wyciągnęło gości z własnej połowy i spotkanie się wyrównało. Inicjatywa nadal leżała jednak po naszej stronie i cierpliwie konstruowaliśmy kolejne akcje w poszukiwaniu drugiej bramki. Bezbarwnego w ofensywie Chałasa chciał wyręczyć Majewski, co chwila próbując swych sił przy dośrodkowaniach skrzydłowych. Ponownie piłkę w siatce ŁKSu umieścił dopiero zmiennik Hechalar, kończąc kontratak Gigevicha i po samotnym, kilkudziesięciometrowym rajdzie pokonał Kozika.

 

OE (1. kolejka) 24.07.2010

[-] Znicz Pruszków – ŁKS Łódź [-] 2:0 (1:0)

21’ Majewski 1:0

74’ Hechalar 2:0

 

MoM Gigevich (ML, Znicz) – 1 asysta, nota 8

 

Widzów – 539

Odnośnik do komentarza

Niewiele ponad pięciuset widzów Znicza na inaugurację sezonu to zjawisko, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić. Jednak niespełna pół tysiąca na meczu kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzów to już policzek wymierzony przez kibiców w drużynę, a może raczej pokaz kompletnej ignorancji. Ci co nie byli, niech żałują, bo piłkarze z Pruszkowa zaskoczyli wszystkich – rywali, mnie, chyba nawet siebie samych.

Początek spotkania to liczne ataki gości, którzy najwyraźniej chcieli szybko pokazać swoją siłę i tym samym odebrać nam ochotę do gry. W składzie CSKA wystąpiło trzech Polaków, a trzech następnych siedziało na ławce. Jeden z nich, były napastnik Górnika Zabrze Mateusz Bukowiec, już w 4 min. strącał piłkę głową z 5 metrów, ale Maciej Gostomski wybił futbolówkę na korner. Nasz goalkeeper błysnął również w 25 min., kiedy instynktownie wybronił strzał i dobitkę z bliskiej odległości Stoyko Sakalieva oraz Nikoli Gulana. Wspomnieni piłkarze jeszcze trzymali się za głowy, nie dowierzając zmarnowania swych szans, kiedy po drugiej stronie boiska Radek Majewski zamarkował strzał, podał w uliczkę do rozpędzonego Hechalara, który płaskim strzałem w krótki róg pokonał Michała Gliwę.

Utrata bramki uspokoiła gości, którzy nie potrafili zebrać się do kolejnych ataków. Najwyraźniej czekali na przerwę, aby zmienić to i owo oraz z nowymi siłami przystąpić do drugiej połowy. Zanim mieli do tego okazję, stoper Branekov sfaulował przed polem karnym Hechalara, a Azer Ahmedov podwyższył na 2:0 pięknym strzałem z wolnego.

Po zmianie stron trwała koncertowa gra moich podopiecznych, którzy z żelazną konsekwencją realizowali założenia taktyczne. Wspaniale grała formacja obronna, z bezbłędnym Antkiem Łukasiewiczem na czele. Po przeciwległej stronie boiska też rządzili piłkarze w bordowych koszulkach, którzy ciężko pracowali na pokaźną zaliczkę przed rewanżem. W 64 min. udało się podwyższyć na 3:0, po wrzutce z lewej flance Jabłońskiego i główce drugiego skrzydłowego Gigevicha. Dzieła zniszczenia dopełnił Mirek Lauko, który w ostatniej minucie spotkania huknął z linii pola karnego, a zasłonięty Gliwa musiał wyciągać piłkę z siatki po raz czwarty.

Liga Mistrzów (2. runda kwal., mecz 1/2) 28.07.2010

[POL] Znicz Pruszków – CSKA Sofia [bUL] 4:0 (2:0)

26’ Hechalar 1:0

45’+2’ Ahmedov 2:0

64’ Gigevich 3:0

90’+1’ Lauko 4:0

 

MoM Łukasiewicz (DC, Znicz) – 9 przechwytów, 12/13 pojedynki główkowe, nota 9

 

Widzów – 493

Odnośnik do komentarza

Lipiec kończyliśmy prestiżowym meczem z Legią. Podbudowani rozgromieniem CSKA, oczekiwaliśmy podobnej dyspozycji w starciu ze słabszym niż zawsze stołecznym klubem. Nic takiego nie miało jednak miejsca i kibice obejrzeli wyjątkowo wyrównane spotkanie. Każdy nasz atak i strzał Hechalara lub Majewskiego, znajdował odpowiedź w postaci szturmu Legionistów i prób Janczyka oraz Tatary. W 32 min. wreszcie wyszliśmy na prowadzenie. W lewym narożniku pola karnego Legii zrobiło się nie lada zamieszanie, gdzie piłka ugrzęzła między zawodnikami jak w młynie rugby. Najszybciej wyłuskał ją Hechalar i błyskawicznie oddał celny strzał obok zasłoniętego Pawła Linki.

Mecz skończył się w 50 minucie. Chwilę wcześniej goście z Łazienkowskiej wywalczyli rzut wolny, który pomysłowo rozegrał Kamil Grosicki. Moi piłkarze spodziewali się strzału, a tymczasem piłka powędrowała w bok do Ouattary i stoper Legii huknął nie do obrony z 16 metrów. Po tym trafieniu goście zamurowali bramkę i żaden z naszych ataków nie zdołał przebić tego muru. Na boisku nie działo się kompletnie nic oprócz bezsensownej kopaniny w środku pola. Po nudnym spotkaniu straciliśmy pierwsze punkty w sezonie.

 

OE (2. kolejka) 31.07.2010

[6.] Znicz Pruszków – Legia [9.] 1:1 (1:0)

5’ Jabłoński (ML, Znicz) ktz.

32’ Hechalar 1:0

47’ Ouattara 1:1

 

MoM Ouattara (DC, Legia) – 1 gol, nota 8

 

Widzów – 857

Odnośnik do komentarza

Na to wygląda :]

----------------

 

W lipcu rozegrano trzecią w tym roku imprezę rangi mistrzowskiej. Na holenderskich boiskach toczyły się Mistrzostwa Europy do lat 19. Polska młodzież powtórzyła sukces sprzed roku i obroniła tytuł mistrzowski. W finale znów pokonali gospodarzy – w 2009 r. byli to Włosi, w tym Holendrzy. Sukces reprezentacji U-21 (wicemistrzostwo Europy w czerwcu) pokazuje, że młode diamenty osiągają sukcesy również w starszych grupach wiekowych. Oby zdobywali trofea również w seniorskiej kadrze.

 

Na półmetku letniego okienka transferowego największym powodzeniem cieszą się piłkarze angielscy. Za reprezentantów wicemistrzów świata płacono wielkie kwoty- np. Milan wyłożył aż 45,5 miliona euro za pomocnika Tottenhamu, Toma Huddlestona. W Polsce znów największe pieniądze trafiły do kasy Znicza Pruszków. Mogło być inaczej, bo Amica Wronki wolała sprzedać Roberta Trznadela do 1860 Monachium za 875 tys. euro, niż do Wisły Kraków za 2,5 miliona euro.

--------------

 

Lipiec 2010

 

Bilans: 2-1-0, 7:1

OE: 6. [+0], 4 pkt, 3:1

Puchar Polski: -

Liga Mistrzów (2. runda kw. – 4:0 z CSKA Sofia)

Finanse: + € 10,79M (+ € 1M)

Budżet transferowy: € 13,16M (€ 11,9M)

Budżet płac: € 3,46M (€ 6,76M)

Nagrody: -

 

Transfery (Polska):

Sergey Budaragin (Znicz Pruszków -> Crvena Zvezda) - € 2M

Paweł Adamczyk (Legia -> Werder Brema) - € 1,7M

Tomasz Wiśniewski (Pogoń -> Steaua) - € 1,7M

Maciej Gostomski (Widzew -> Znicz Pruszków) - € 1,3M

Transfery (świat):

Tom Huddlestone (Tottenham -> Milan) - € 45,5M

Stewart Downing (Middlesbrough -> Barcelona) - € 25,5M

Freddy Adu (Inter -> Chelsea) - € 23,5M

Obafemi Martins (Inter -> Barcelona) - € 20,5M

Salomon Kalou (Chelsea -> Tottenham) - € 18,5M

 

Ligi świata:

Anglia: -

Francja: Bordeaux [+0]

Hiszpania: -

Niemcy: -

Polska: Zagłębie Lubin [+2]

Włochy: -

Odnośnik do komentarza

Zwycięstwo w pierwszym meczu z CSKA Sofia 4:0 dało nam komfort przed rewanżem. Dlatego odważyłem się na ryzyko i do składu wystawiłem większość rezerwowych zawodników, dla których pojedynek w stolicy Bułgarii był debiutem w tym sezonie. Zmiennicy spisali się nieźle, wygrywając 1:0 po golu z karnego Ahmedova. Zwycięstwo jest w dużym stopniu zasługą gospodarzy, którzy przeszli obok meczu i swoim kibicom nie pokazali nic ciekawego. Za tą postawę zebrali od fanów zasłużoną porcję gwizdów.

 

Liga Mistrzów (2. runda kwal., mecz 2/2) 04.08.2010

[bUL] CSKA Sofia - Znicz Pruszków [POL] 0:1 (0:0), dwumecz 0:5

48’ Ahmedov (kar) 0:1

 

MoM Zawadzki (DC, Znicz) – 11/13 pojedynki główkowe, nota 9

 

Widzów – 3922

 

 

Kilka dni po powrocie z Sofii oglądaliśmy losowanie 3. rundy kwalifikacyjnej Ligii Mistrzów. W marzeniach widzieliśmy za rywali zespoły Skonto Ryga, macedońskie Rabotniczki, czy też cypryjskie Anorthosi. Kuleczki znikały z pucharów, a nasz klub nadal nie był wyczytany. Gdy w misie zostały 4 kulki, już wiedzieliśmy, że przyjdzie nam się zmierzyć z którymś z potentatów europejskiej piłki. Z grona Borussia Dortmund, Roma, Milan trafiliśmy na tą ostatnią ekipę, co wywołało szeroki uśmiech zadowolenia na obliczu trenera rossoneri, Franka Rijkaarda.

Odnośnik do komentarza

Przed dwumeczem z Milanem czekał nas mecz z beniaminkiem z Poznania. Lech w poprzedniej kolejce sprawił nie lada niespodziankę, remisując na Reymonta z Wisłą 1:1. Teraz fani Kolejorza liczyli na urwanie punktów obrońcy tytułu, ale już po kwadransie wrócili na ziemię. Szybkie gole Radka Majewskiego oraz Hernána Hechalara dały nam prowadzenie 2:0 po 15 minutach. Obydwie bramki padły po akcjach lewą flanką, skąd piłkę wrzucał Sergey Gigevich.

Dwubramkowe prowadzenie w pełni nas zadowalało i mogliśmy skupić się na kontratakach. Akcje Lecha doskonale rozbijała moja formacja obronna, ale gorzej było z wyprowadzaniem kontr więc wynik już nie uległ zmianie.

 

OE (3. kolejka) 31.07.2010

[13.] Lech – Znicz Pruszków [7.] 0:2 (0:2)

12’ Majewski 0:1

15’ Hechalar 0:2

 

MoM Olegov (DR, Znicz) – 9 przechwytów, nota 8

 

Widzów – 8966

Odnośnik do komentarza

Najlepsza obecnie drużyna w Polsce nie potrafi zapełnić stadionu w Pruszkowie, ale w ciepły sierpniowy wieczór zrobił to wielki Milan. Podopieczni Franka Rijkaarda przybyli dopełnić formalności- wysoko pokonać anonimowy Znicz i pewnie awansować do Ligi Mistrzów. Dla Włochów awans stał się faktem już w po losowaniu, kiedy udało im się uniknąć ciężkiego starcia z Romą lub Borussią Dortmund. Naszym zadaniem, a raczej marzeniem, było pokrzyżować ich plany i sprawić jedną z największych niespodzianek w historii Champions League.

Pierwsza połowa niestety potwierdzała różnicę klas. Defensorzy Milanu kompletnie zneutralizowali moich piłkarzy, którzy na boisku nie mieli nawet metra kwadratowego przestrzeni. W ataku Włochom nie szło już tak łatwo, ale i tak co kilka minut udawało im się stwarzać zagrożenie pod naszą bramką. Nie bez znaczenia pozostawała nieobecność Antka Łukasiewicza, który tuż przed spotkaniem doznał kontuzji łydki, która wyeliminowała go z gry na prawie miesiąc. Tylko fenomenalna postawa Maćka Gostomskiego utrzymywała wynik bezbramkowy. Ale do czasu. W 25 min. Fábio Aurélio włączył się do ataku Milanu, dośrodkował z lewej flanki, a ofensywny prawy skrzydłowy Edílson wyprzedził mój blok obronny i głową skierował piłkę do siatki.

Utrata gola dodała odwagi moim zawodnikom, którzy nie mieli już wiele do stracenia. Coraz szybsze kontrataki dały efekt w 34 min., kiedy Marzoratti powalił w polu karnym Hechalara i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł nasz etatowy egzekutor Ahmedov, który już w Sofii miał okazję do skutecznego wykonania tego fragmentu gry. Tym razem niestety Azer nie wytrzymał ciśnienia i jego strzał obronił bramkarz Proto. Naszemu pomocnikowi mogło być podwójnie przykro w szatni, gdyż w doliczonym czasie pierwszej połowy Gilardinio popisał się piękną bombą z dystansu i podwyższył na 2:0.

Druga połowa przebiegła pod nasze dyktando, bo Włosi najwyraźniej nie chcieli się już przemęczać. Bardzo ambitnie grał Ahmedov, który za wszelką cenę chciał zrewanżować się za zmarnowaną „jedenastkę”. Azer strzelał groźnie z rzutów wolnych, ale szczęście się do niego nie uśmiechnęło. Wspierał go jak mógł Rafał Jabłoński, który wszedł na drugie 45 minut i wniósł do naszej gry wiele ożywienia. Niestety rekordowa pruszkowska publiczność nie obejrzała tego wieczora goli w wykonaniu swoich ulubieńców.

Liga Mistrzów (3. runda kwal., mecz 1/2) 11.08.2010

[POL] Znicz Pruszków – Milan [iTA] 0:2 (0:2)

25’ Edílson 0:1

34’Ahmedov (DMC, Znicz) n.rz.k.

45’ +1’ Gilardino 0:2

 

MoM Fábio Aurélio (DL, Milan) – 1 asysta, 7 przechwytów, 10 wślizgów, 12/12 pojedynki główkowe, nota 9

 

Widzów – 7919

Odnośnik do komentarza

Bo mój służbowy laptop już nie daje rady z grą :( Mam jednak rozegrane trochę sezonu więc popiszę jeszcze. Jak już utknę z grą na dobre, dam znać.

-----------------------------

 

Porażka z Milanem, choć jak najbardziej spodziewana, podłamała większość moich piłkarzy. Dlatego liczyłem, że w spotkaniu z beniaminkiem z Polkowic uda nam się poprawić morale drużyny. Od pierwszej minuty wystawiłem Rafała Jabłońskiego, który świetnie pokazał się w starciu z wymagającymi piłkarzami Milanu. Nie zawiodłem się na młodym lewoskrzydłowym, który inicjował akcje ofensywne naszej ekipy. To z jego podań kilka groźnych strzałów oddał Tomek Chałas, który w końcu rozegrał niezły mecz w tym sezonie. Ale gole padały tylko po strzałach Jabłońskiego. W 5 min. wykorzystał on rzut karny, podyktowany za faul na Chałasie, a w końcówce spotkania przypieczętował nasze zwycięstwo, wykorzystując kontratak dwóch zmienników, Haddada oraz Georgieva.

 

OE (4. kolejka) 14.08.2010

[12.] Polkowice – Znicz Pruszków [3.] 0:2 (0:1)

5’ Jabłoński 0:1

90’+4’ Jabłoński 0:2

 

MoM Jabłoński (ML, Znicz) – 2 gole, nota 9

 

Widzów – 1413

Odnośnik do komentarza

Już w 5. kolejce doszło do rewanżu za ubiegłoroczne rozgrywki. W Pruszkowie Znicz podejmował Wisłę Kraków, mistrz grał z wicemistrzem. Nie był to jednak mecz najlepszych obecnie drużyn w Polsce. Fantastycznie w sezon weszło Zagłębie Lubin, wygrywając pierwsze 4 spotkania, zdobywając 9 goli i tracąc tylko jeden. W ataku szaleje 22-letni Kamil Oziemczuk, który ma na koncie aż 6 goli. Na drugim biegunie ligi znajduje się Cracovia, która przegrała wszystkie 4 mecze, a bilans bramek 0-12 w pełni oddaje formę drugiego krakowskiego klubu.

 

Wracając do spotkania Znicz-Wisła, zapewne zawiódł on oczekiwania bezstronnych kibiców przed telewizorami. Nie był bowiem ani wyrównany, ani dramatyczny. Miał dwa kluczowe momenty. W 19 min. fatalny błąd popełnił Adrian Bartkowiak, który będąc ostatnim stoperem skiksował, piłkę przejął Hechalar i bez problemu pokonał bezradnego Janukiewicza.

Drugi decydujący moment meczu miał miejsce 10 minut później, kiedy pierwszy goalkeeper Wisły zszedł z boiska ze złamanym nadgarstkiem. Zastąpił go Rumun Tecuci i w 37 min. dał się przelobować z 30 metrów. Pięknym strzałem popisał się Hechalar, który znów pewnie kroczy po koronę króla strzelców.

Mecz rozstrzygnął się tuż po przerwie, gdy w kontrataku Hechalar huknął na bramkę Wisły, a wybronioną przez Tecuciego piłkę dobił z 10 metrów Majewski.

 

OE (5. kolejka) 18.08.2010

[2.] Znicz Pruszków – Wisła Kraków [6.] 3:0 (2:0)

19’ Hechalar 1:0

28’ Janukiewicz (GK, Wisła) ktz.

37’ Hechalar 2:0

50’ Majewski 3:0

 

MoM Hechalar (ST, Znicz) – 2 gole, 1 asysta, nota 9

 

Widzów – 923

 

 

Tuż przed meczem z Wisłą doszło do ostrej rozmowy między mną a Tunezyjczykiem Hichemem Laâbidim. Doskonały skrzydłowy zażądał wystawienia go na listę transferową. Nasz czołowy asystent dopiero co zaliczył świetny sezon i już zapragnął awansu do lepszej ligi. Prośbę jego spełniłem, ale nie zamierzam sprzedać go tanio. Jednocześnie zacząłem się rozglądać za ewentualnym zastępcą Tunezyjczyka.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...