Skocz do zawartości

Duma & Tradycja


Jamal

Rekomendowane odpowiedzi

Bez wzmocnień nie ma co myśleć o utrzymaniu :)

 

Odcinek 1338

 

Tegoroczne wakacje spędziłem w Anglii, ale nie zamierzałem wypoczywać tam zbyt długo. Zabrałem ze sobą 23-osobową kadrę reprezentacji Polski, z którą przygotowywałem się do pierwszego meczu na Mistrzostwach Świata z Nigerią. Afrykańscy zawodnicy byli uznawani za faworytów w naszym meczu, dlatego nie mieliśmy nic do stracenia i mogliśmy zagrać nieco swobodniej. Jakiś czas temu graliśmy z Ghaną, więc wiedzieliśmy mniej więcej, jaki jest afrykański styl, a skoro Ghana za słabą drużynę nie jest uznawana i przegrała 0:6, to mieliśmy nadzieję na 3 punkty w starciu z Nigerią. Na stadionie w Birmingham głośniej śpiewali Polacy, którzy motywowali do ciężkiej pracy swoich rodaków. Ja natomiast byłem dumny z tego, że mam możliwość poprowadzenia swojego kraju na Mundialu.

 

Mecz z Nigerią zaczął się od groźnego uderzenia Woźniaka, który doskonale pasował do mojej taktyki używanej kiedyś w Lechu. Piłka poszybowała tuż nad poprzeczką i nabawiła strachu Nigeryjczykom. W 13. minucie bramkarz rywali wypiąstkował futbolówkę wprost pod nogi rozpędzonego Wojtka Maliszewskiego, który bez zastanowienia huknął z prawej nogi. Jego strzał był tak szybki, że golkiper nie zdążył nawet zareagować, a piłka była już za linią bramkową! Radość polskich kibiców była wielka, na stadionie było słychać ojczysty język, którego brakowało mi po wyjeździe z Poznania. Przeciwnik odpowiedział 3 minuty później, ale Skrobacz poradził sobie ze strzałem Ekwueme. Nigeria nie mogła czuć się bezpiecznie, bo dalej atakowaliśmy aż do końca pierwszej połowy. W drugiej odsłonie meczu już ostrożniej zapuszczaliśmy się pod bramkę Nigeryjczyków, żeby tylko nie stracić gola, który mógłby nas sporo kosztować. Na szczęście gra z kontry opłacała się i 5 minut przed końcem meczu Mirek Maliszewski pokonał bramkarza, który drugi raz musiał wyciągać piłkę z siatki! Wynikiem 2:0 zakończył się mecz z afrykańską drużyną, dzięki czemu zajęliśmy 1. miejsce, bowiem Holandia zremisowała 1:1 z USA.

 

Data: 14.06.2026

Stadion: St. Andrews, Birmingham

Widzów: 47 586

Sędzia: Fernando Salazar (COL)

MoM: Wojciech Maliszewski (8) [Polska]

 

Skrobacz – Stefański, Fedoruk, Woźniak (Urbaniak 90’), Majewski – Żuk, W. Maliszewski, Topolski, Blacha (Wojciechowski 71’), Jastrzębski – Pazdan (M. Maliszewski 45’)

 

(-) Nigeria – (-) Polska 0:2 (0:1) [W. Maliszewski 13’, M. Maliszewski 85’]

-Mistrzostwa Świata, faza grupowa [1/3]

Odnośnik do komentarza

Sukcesem będzie dojście do ćwierćfinału :keke: Tak serio, to nie mam pojęcia czy uda się wygrać. Faktycznie, forma jest i to wysoka, ale może być niewystarczająca na silniejsze reprezentacje.

 

Odcinek 1339

 

Polscy kibice świętowali na ulicach pierwsze zwycięstwo reprezentacji na obecnym Mundialu. Dla mnie był to spory sukces, bo według fachowców, nie powinniśmy zdobyć ani jednego punktu. W meczu z USA również nie byliśmy uznawani za faworytów, więc brałem pod uwagę podobny scenariusz, jak w meczu z Nigerią. Dzień wcześniej Holandia wygrała z afrykańskim zespołem 3:2 i wskoczyła na pierwsze miejsce, które okupowaliśmy. Czułem jednak, że szybko tam wrócimy, bowiem morale w zespole sięgały zenitu, a forma również była zadowalająca.

 

30 sekund. Tyle musieliśmy czekać, by na New Anfield w Liverpoolu padł pierwszy gol. I co ważniejsze, bramka wpadła na konto Polski dzięki znakomitej postawie Waldemara Pazdana! Warto jeszcze wspomnieć, że to Amerykanie zaczęli mecz, a przy piłce byliśmy tylko 5 sekund. Szybkie podanie Stefańskiego w pole karne i wykorzystana sytuacja Waldka sam na sam z bramkarzem! Ten gol ustawił już całe spotkanie pod nasze dyktando. 6 minut później Topolski egzekwował rzut wolny, ale piłka odbiła się od muru i spadla ponownie pod nogi Rafała. Lewy pomocnik uderzył jeszcze raz i tym razem futbolówka pomknęła prosto do amerykańskiej bramki! W 13. minucie z boiska musiał zejść Woźniak, który złapał kontuzję. Humory jednak dopisywały, bo w 19. minucie na 3:0 podwyższył Pazdan i było już pozamiatane. USA nie oddało ani jednego celnego strzału w pierwszej połowie, natomiast my robiliśmy z przeciwnikiem co chcieliśmy. Również w drugiej odsłonie meczu, choć emocji było już mniej. 3 minuty przed regulaminowym końcem meczu, Gajewski huknął na bramkę Amerykanów, ale piłka odbiła się od Dunbar’a, następnie od słupka i wpadła do siatki, lecz uznano, że był to gol samobójczy, co nie zadowoliło Pawła. Rywale nie odpuścili i uratowali honor dopiero w 95. minucie po główce Fuentes’a, gdy już wszyscy byli myślami w szatni. Tym sposobem wywalczyliśmy sobie awans do 1/8 finału Mistrzostw Świata, a Polska już dawno nie osiągnęła takiego sukcesu.

 

Data: 20.06.2026

Stadion: New Anfield, Liverpool

Widzów: 60 969

Sędzia: Simon Williams (ENG)

MoM: Waldemar Pazdan (8) [Polska]

 

Skrobacz – Stefański, Fedoruk (Adamczyk 75’), Gancarczyk, Woźniak (Majewski 15’) – Żuk, W. Maliszewski, Topolski, Blacha, Jastrzębski – Pazdan (Gajewski 45’)

 

(2) Polska – (3) USA 4:1 (3:0) [Pazdan 1’, 19’, Topolski 6’, Dunbar sam. 87’ – Fuentes 90’+5’]

-Mistrzostwa Świata, faza grupowa [2/3]

Odnośnik do komentarza

Ano, miało.

 

Odcinek 1340

 

Wywalczenie awansu do 1/8 finału przyszło nam z dużą łatwością, choć nikt się tego nie spodziewał, szczególnie ja. Co prawda reprezentacje typu Nigeria czy USA, to nie są mocarze, ale sądziłem, że napsują nam krwi i walka o dwa pierwsze miejsca nie będzie łatwa. Tymczasem bez problemów zdobyliśmy 6 punktów w dwóch meczach i ze spokojem mogliśmy zmierzyć się z Holandią, która znajdowała się za naszymi plecami, a była uważana za zdecydowanego faworyta. Oczywiście nie zamierzałem lekceważyć rywala, ale wymieniłem kilku zawodników z pierwszego składu. Nie mogłem skorzystać z Waldemara Pazdana, który został zawieszony na jeden mecz za otrzymanie dwóch żółtych kartek na turnieju. Nie byłem z tego powodu pocieszony, ale miałem go kim zastąpić i liczyłem na to, że Mirek Maliszewski podoła trudnemu zadaniu, gdyż angielskie boiska nie są mu obce.

 

Oranje zaczęli bardzo ofensywnie. Nadal nie byli pewni awansu, a w przypadku przegranej z nami i wygranej USA nad Nigerią, tracili drugie miejsce. Nic więc dziwnego, że zależało im na trzech punktach, a Skrobacz miał ręce pełne roboty od pierwszego gwizdka. Bramkarz nie podołał w 11. minucie i wpuścił bramkę po strzale Derks’a. Holendrzy cieszyli się z prowadzenia tylko 5 minut, kiedy to niespodziewanie w ich polu karnym pojawił się Wojtek Maliszewski. Zawodnik, który niemal wychował się w Holandii, oddał kapitalny strzał tuż przy słupku i wyrównał wynik spotkania. Od tego momentu wiedziałem, że moi zawodnicy tak łatwo się nie poddadzą i będą walczyć do końca. Nie mieliśmy się czego wstydzić, bo to my przejęliśmy inicjatywę i atakowaliśmy bramkę przeciwnika. W 35. minucie Mirek Maliszewski dostał kapitalne podanie i nagle znalazł się sam na sam z bramkarzem, mimo że do bramki miał ponad 25 metrów! Mocne uderzenie Mirka minęło golkipera i piłka zatrzepotała w siatce Holendrów! Niestety, przy stałych fragmentach gry byliśmy słabi i 3 minuty później Oranje wykonali rzut rożny, po którym Pool wyrównał. Z wynikiem 2:2 schodziliśmy do szatni, ale humory nam dopisywały. Remis z jedną z najlepszych drużyn na świecie był rezultatem doskonałym. Chyba za bardzo odpłynęliśmy z marzeniami, bo już pierwsza akcja w drugiej połowie zakończyła się bramką dla Holandii. Piłka leciała jak po sznurku, a strzał Eerhart’a był bardzo celny. Prowadzenie rywali utrzymało się tylko do 61. minuty, w której to Wojtek Maliszewski genialnie zagrał do Topolskiego, a lewoskrzydłowy wyrównał wynik meczu. Odpowiedzieliśmy dosyć podobną akcją, piłka od nogi do nogi, z pierwszego podania. I to był dzisiejszy urok tego spotkania, akcje były niesamowicie szybkie, pełne techniki i finezji. Polska nie odstawała umiejętnościami od teoretycznie lepszych kolegów. Niesamowite rzeczy z piłką wyczyniał młodziutki Wojciechowski! Piłkarz Fulham Londyn, który ma niespełna 21 lat, tak dryblował na boisku, że Holendrzy mogliby się od niego uczyć. Hubert robił co chciał, wkręcał rywali w ziemię i kapitalnie podawał. Nigdy nie był takim piłkarzem, aż tu nagle eksplodował jego talent. Czułem, że byliśmy świadkami narodziny nowej gwiazdy reprezentacji. To właśnie z jego podania zaczęła się akcja w 74. minucie, kiedy to strzeliliśmy czwartego gola. Mirek Maliszewski wrzucił w pole karne, a Gancarczyk pokonał bramkarza głową. Obrońca zdobył dla nas zwycięską bramkę i fazę grupową zakończyliśmy trzema zwycięstwami! Gdybym powiedział przed Mundialem, że nie przegramy meczu, to pewnie byłbym wyśmiany.

 

Data: 24.06.2026

Stadion: Stamford Bridge, Londyn

Widzów: 52 697

Sędzia: Yousif Hasan Dawish (UAE)

MoM: Wojciech Maliszewski (8) [Polska]

 

Skrobacz – Pazdan, Fedoruk, Gancarczyk, Woźniak (Kucharski 66’) – Żuk, W. Maliszewski, Topolski, Wojciechowski, Majewski (Jastrzębski 45’) – M. Maliszewski (Gajewski 84’)

 

(2) Holandia – (1) Polska 3:4 (2:2) [Derks 11’, Pool 38’, Eerhart 46’ – W. Maliszewski 16’, M. Maliszewski 35’, Topolski 61’, Gancarczyk 74’]

-Mistrzostwa Świata, faza grupowa [3/3]

 

USA poległo z Nigerią 0:3, a w 1/8 finału zmierzymy się z Anglią, która musiała uznać wyższość Chorwacji w swojej grupie.

 

Grupa D

1. Polska 3-0-0 / 10:4 / 9 pkt
2. Holandia 1-1-1 / 7:7 / 4 pkt
3. Nigeria 1-0-2 / 5:5 / 3 pkt
4. USA 0-1-2 / 2:8 / 1 pkt

Odnośnik do komentarza

Odcinek 1341

 

Wygrana z Holandią była czymś niezwykłym i historycznym. Skazani na pożarcie zdołaliśmy stanąć na równe nogi i pokonać silną reprezentację. Ale przed nami stało kolejne trudne zadanie – ogranie Anglików, gospodarzy obecnych Mistrzostw Świata. Drużyna Albionu przegrała w grupie tylko z Chorwacją, więc widziałem szansę na awans, podobnie jak moi zawodnicy, którzy uważali, że Anglia jest do ogrania. Chciałem, żeby była to prawda, ale już w 2. minucie straciliśmy gola po szybkiej akcji gospodarzy. Sytuacja zakończyła się płaskim strzałem Rennie, który otworzył wynik spotkania. Rzuciliśmy się do ataku, optycznie zaczęliśmy miażdżyć Anglików i to był bardzo dobry prognostyk. Co z tego, skoro 20 minut później Rennie zdobył swojego drugiego gola, a wystarczyło, że głową przelobował mojego bramkarza. Minęło 10 minut, w ciągu których to Anglicy byli już lepsi i podwyższyli na 3:0, a na liście strzelców pojawił się Nugent. Nie widziałem już szans na awans. Nasza przygoda z Mundialem miała się ku końcowi, przynajmniej tak mi się wydawało do 38. minuty. Nagle Żuk zagrał do Waldemara Pazdana, który w kapitalny sposób ograł ostatniego obrońcę i mocnym strzałem pokonał angielskiego golkipera! Zza chmur wyszło słońce! Napastnik uwierzył w swoje siły i w 45. minucie dokonał czegoś niesamowitego! Znowu Żuk miał duży wkład w tą akcję, bo oddał mocny strzał na bramkę gospodarzy. Bramkarz sparował strzał, a futbolówka poszybowała w górę. Pazdan złożył się do przewrotki, uderzył w efektowny sposób i trafił w samo okienko bramki rywali! Szybko wokół niego znaleźli się jego reprezentacyjni koledzy, którzy podrzucali gracza wysoko do góry dziękując mu za zwrócenie nadziei. Do szatni schodziliśmy przegrywając już tylko 2:3. Podnieśliśmy się z kolan, a na trybunach było słychać coraz głośniejszy doping polskich kibiców. Wyszliśmy na drugą połowę mając jasno określony cel – wyrównać. Wystarczył jeden rzut rożny w 52. minucie, by wykonać zamierzone zadanie. Wojciechowski dośrodkował w pole karne, a Gancarczyk uderzył tuż przy krótkim słupku, co nie dało najmniejszych szans golkiperowi! Polscy fani oszaleli z radości, a ja podskakiwałem przy bocznej linii. Remisowanie z Anglikami 3:3 było spełnieniem najskrytszych marzeń, a do pełnego szczęścia brakowało nam tylko czwartego gola. Minęły 4 minuty, Jastrzębski zagrał na skrzydło do Wojciechowskiego, który od razu wrzucił piłkę w szesnastkę. Wojtek Maliszewski wyskoczył do piłki i skierował ją do bramki Albionu! Niemal wbiegłem na zieloną murawę ogarnięty radością, która po chwili zamieniła się w niesamowitą złość. Sędzia dopatrzył się spalonego, którego nie było i nie zaliczył nam bramki. Myślałem, że uduszę go własnymi rękoma, a na koniec dodałem, że pewnie musi pomóc gospodarzom, skoro sobie nie radzą. Nie zaliczony gol sprawił, że opadliśmy nieco z sił, niektórzy poczuli się, jakby grali w ustawionym meczu na korzyść gospodarzy turnieju. Na dodatek w 75. minucie Collins pokonał Skrobacza z rzutu wolnego i zrobiło się nieciekawie. Musieliśmy dalej szukać czwartego gola, dzięki któremu mielibyśmy dogrywkę, ale wszystko spalało się na panewce. Sześć minut doliczone do regulaminowych 90 nic nie dało i musieliśmy pogodzić się z tym, że wracamy do kraju. Mimo to pokazaliśmy się z doskonałej strony, nie przegraliśmy meczu w fazie grupowej, ograliśmy Holandię i nawiązaliśmy kapitalną walkę z gospodarzami turnieju, przegrywając przez błąd arbitra, ale po dzielnej i ciężkiej walce przez całe 90 minut. Dlatego wypadało podziękować chłopakom, że włożyli w tą grę wiele serca i zdrowia. Moim zdaniem osiągnęliśmy znaczący sukces na tym Mundialu.

 

Data: 28.06.2026

Stadion: Old Trafford, Manchester

Widzów: 76 201

Sędzia: Luiz Carlos Medeiros (BRA)

MoM: Paul Rennie (9) [Anglia]

 

Skrobacz – Stefański (M. Pazdan 45’), Fedoruk, Gancarczyk, Woźniak – Żuk, W. Maliszewski, Topolski, Wojciechowski, Jastrzębski (Majewski 77’) – W. Pazdan

 

(POL) Polska – (ENG) Anglia 3:4 (2:3) [W. Pazdan 38’, 45’, Gancarczyk 52’ – Rennie 2’, 22’, Nugent 32’, Collins 75’]

-Mistrzostwa Świata, 1/8 finału

Odnośnik do komentarza

Z jednej strony można powiedzieć, że noc Ci nie służy. Jednak z drugiej, trzeba przyznać, że stoczyłeś wyrównaną walkę z gospodarzami i można było pokusić się o wygraną. Czyżby ostre zmęczenie po spotkaniu z Holandią? Szkoda, że odpadliście już, ale trzeba się cieszyć z tego co jest :kutgw:

 

Tak poza tym, ile bramek ma Pazdan w reprezentacji? Mógłbyś w ogóle pokazać jego profil?

Odnośnik do komentarza

Waldemar Pazdan - właśnie został najlepszym strzelcem w historii reprezentacji.

 

Odcinek 1342

 

Nie miałem zamiaru zostawać do końca Mistrzostw Świata i razem z reprezentacją Polski wróciłem na moment do kraju. Tam rozstaliśmy się odbierając najpierw gratulacje od PZPN-u i polskich kibiców, którzy tłumnie powitali nas w stolicy. Wsiadłem w pociąg i szybko znalazłem się w Poznaniu, gdzie odwiedziłem mój ukochany klub. Sprawy miały się bardzo dobrze, może poza transferami, bo po zdolnych piłkarzy ustawiała się długa kolejka i Lech szybko może doznać osłabienia. Krótka rozmowa z Radkiem Majdanem uświadomiła mnie, że Kolejorz jest w dobrych rękach, a sukcesów nie zabraknie. Wieczorem odwiedziłem swoich znajomych, a noc spędziłem w mieszkaniu, które długo było nieużywane. W garażu nadal stało auto, którym następnego dnia dostałem się do niemieckiej Norymbergii. Późnym popołudniem byłem na miejscu, gdzie oczekiwano mojego przyjazdu. Cóż, nie ubolewałem nad tym, że w tym roku nie będę miał wakacji, bo miłość do futbolu była silniejsza. Informacja o moim przejściu z Mallorki do Nürnberg była ukrywana w tajemnicy od dobrych dwóch miesięcy. Na początku kwietnia dogadałem się z prezesem hiszpańskiego klubu, że jeżeli osiągnę sukces, jakim będzie awans do Primera Divison, to pożegnam się z zespołem i odejdę. Słowa dotrzymałem, choć tak naprawdę moje przejście do niemieckiej drużyny było już dawno przesądzone. 1. FC Nürnberg dzielnie broniło się przed spadkiem z Bundesligi, a ówczesny trener stracił swoją pracę. Działacze bawarskiego klubu specjalnie przylecieli na Majorkę, by porozmawiać ze mną w cztery oczy. Przedstawiono mi ciekawą ofertę, którą rozważałem kilka dni, a na koniec dodano, że umowa z klubem może zacząć obowiązywać od przyszłego sezonu tak, bym mógł dokończyć piłkarski rok na okręcie Realu Mallorki. Zgodziłem się, a działacze Nürnberg jak powiedzieli, tak zrobili i po zakończonym sezonie zostałem oficjalnie trenerem zespołu z Bundesligi. Jeszcze w Niemczech nie pracowałem, więc będzie to dla mnie nowe wyzwanie i ciekawa przygoda. Kibice i działacze Realu Mallorki nie powinni mieć do mnie pretensji, bo sprawiłem, że drużyna odbiła się od dna i sięgnęła szczytu, awansując do Primera Division – najlepszej ligi na świecie. Prowadzenie hiszpańskiego klubu pozostawię bardziej utalentowanym trenerom, a sam skupię się na nowej pracy.

 

Pod koniec czerwca pojawiłem się w Norymberdze, gdzie zostałem ciepło przyjęty przez kibiców i działaczy klubu. To, co zastałem na miejscu nie było jednak pocieszające. Większość zawodników była niezadowolona, większość też pożegnała się z zespołem od razu i zostałem z zaledwie kilkoma piłkarzami przed startem nowego sezonu, a pieniądze w kasie ulatniały się z każdym dniem. Na dodatek trzeba było spłacić kredyt, a na transfery dostałem zaledwie 300 tysięcy euro. Przynajmniej wymagania nie były wygórowane, bo trzeba było zająć górną część tabeli, co było raczej do wykonania. Nie mogłem doczekać się pierwszego meczu w lidze, w której jeszcze nie było mi dane grać, a którą zawsze bardzo lubiłem.

 

Pierwsze ruchy jakie przeprowadziłem, to sprzedaż zawodników, którzy nie chcieli u mnie grać. Ryoo Ho-Jin przeszedł do Coventry na zasadzie wolnego transferu i żałowałem, że Koreańczyk przeszedł za bezcen, bo pieniądze z niego byłyby ładne. Natomiast zarobiłem 2,6 miliona euro na transferze doświadczonego Pandzy do WBA. 3,3 miliona euro kosztował włoski bramkarz Ricci, który w poprzednim sezonie był bardzo kiepski. Od teraz będzie grał dla Lille. Włoskie Lazio wydało aż 4,1 miliona euro, żeby sprowadzić do siebie hiszpańskiego defensywnego pomocnika Altunę, który często kłócił się ze swoimi kolegami. Szybko dokonałem wzmocnień, a piłkarze dołączyli już pierwszego lipca. Za darmo przysedł czeski napastnik Lukas Kostal z Lorientu, podobnie jak Niemiec Fran Doll z Evertonu, również grający w ataku. Prawą obronę wzmocniłem graczem poznańskiego Lecha - Mezą, za którego wydałem jedynie 240 tysięcy euro. Meksykanin był wystawiony na listę transferową, inaczej bym go nie kupował, bo wyznaję zasadę, że kupuję graczy Kolejorza, ale tylko tych wystawionych lub tych, którzy chcą odejść. Tak było w przypadku Rodriguez'a, którego kupiłem za 7,5 miliona euro i Cisneros'a, za którego przelałem poznaniakom 2,5 miliona euro.

 

Prawdziwym hitem transferowym okazało się sprzedanie do Realu Madryt niemieckiego obrońcy - Schmitt'a, który chciał odejść do większego klubu. Kwota, jaką dostałem za Niemca była oszałamiająca, bo na konto przelano aż 25 milionów euro!

Odnośnik do komentarza

Prowadziłem 12 klubów (razem z obecnym) i 10 reprezentacji w ciągu zaledwie 19 lat :keke:

Odcinek 1343

 

Zespół potrzebował wzmocnień i to jeszcze przed pierwszym sparingiem. Na spokojnie przejrzałem drużynę jeszcze raz i doszedłem do wniosku, że muszę sprowadzić czterech środkowych obrońców, dwóch rozgrywających, dwóch prawych skrzydłowy i lewych, a także jednego napastnika. Pieniądze z ostatniego transferu Schmitta do Realu Madryt bardzo się przydały i dzięki nim mogłem wzmocnić klub. Za 2,2 miliona euro przyszedł do nas rozgrywający z Feyenoordu Rotterdam. Ricardo Peres, to dwukrotny reprezentant Portugalii, który największą karierę zrobił w Benfice. Sporo kosztowało mnie sprowadzenie Woźniaka z Lecha, bo szanowny Majdan zażyczył sobie 5,75 miliona euro. Od razu dałem konkurenta Polakowi kupując Percy Morris’a z Auxerre za 3,7 miliona euro. Potrzebowałem jeszcze rezerwowych środkowych obrońców, ale na tą operację nie przeznaczałem już wielkich pieniędzy. Gamalill Garza z Frankfurtu kosztował mnie tylko milion, a Noureddine Benmoussa ze Skody Xanthi jedynie 240 tysięcy euro. Najdroższy transfer, to sprowadzenie lewoskrzydłowego ze Spezii – Abe Hlongwane. Włosi dostali na konto 6,75 miliona euro.

 

Pierwszy sparing z Kaiserslautern – beniaminkiem Bundesligi, poszedł po naszej myśli, po mimo braków w składzie.

 

[TOW] 1. FC Kaiserslautern – 1. FC Nürnberg 1:3 (0:1) [busse 60’ – Woźniak 29’, Kostal 51’, Peres 71’]

Data: 12.07.2026

Odnośnik do komentarza

Nie chce mi się :P Jak ktoś chce kogoś konkretnego, to pisać.

 

Odcinek 1344

 

Karuzela transferowa nie miała końca. Dobrym wzmocnieniem okazał się reprezentant Anguilli – Adam Robson. Prawy skrzydłowy kosztował mnie tylko 475 tysięcy euro, a pieniądze poleciały do QPR. Kasa topniała niczym lód, dlatego z nieba spadła mi lukratywna oferta Realu Madryt, który był zainteresowany kolejnym moim piłkarzem. Po tym, jak Giménez odrzucił Wolfsburg (oferowali 27 milionów euro), przystał na ofertę Królewskich, którzy oferowali jeszcze więcej niż niemieccy rywale. Ostatecznie argentyński pomocnik trafił do stolicy Hiszpanii za 31,5 miliona euro! Nigdy w życiu nie przeprowadziłem tak wysokiego transferu i od razu poznałem panujące inne realia w Bundeslidze. Otrzymane pieniądze trzeba było jakoś zainwestować w zespół. Wykupiłem Rac’a z Lecha Poznań za 4,8 miliona euro, któremu znudziło się już granie przy Bułgarskiej. Testowany przez kilka tygodni w Nürnberg Igor Kralj, w końcu podpisał z nami kontrakt przechodząc do nas z wolnego transferu. Słoweński rozgrywający będzie dobrym uzupełnieniem składu. Jednym z hitów okazał się zakup brazylijskiego pomocnika z Bayeru Leverkusen – Alex’a, przez którego pozbyłem się z klubowej kasy aż 7,5 miliona euro. Najbardziej byłem jednak zadowolony z tego, że do Norymbergii trafił niesamowicie utalentowany polski napastnik – Waldemar Pazdan, żywa legenda reprezentacji Polski! Waldek kosztował mnie okrągłe 10 milionów euro, a Benfica już wydała owe pieniądze na zakup Kalomoiris’a z Lecha Poznań.

 

[TOW] 1. FC Nürnberg – Atlético Madryt 1:4 (1:2) [Woźniak 18’ – Gorrotxategi 15’, 21’, Cross 50’, Fuentes 88’]

Data: 16.07.2026

 

[TOW] 1. FC Nürnberg – Aston Villa Birmingham 3:2 (1:2) [Doll 16’, Meza kar.52’, Kostal 76’ – Papastergios 35’, Joly 38’]

Data: 21.07.2026

 

[TOW] Verona – 1. FC Nürnberg 0:2 (0:1) [Woźniak 38’, Pazdan 79’]

Data: 26.07.2026

 

[TOW] 1. FC Nürnberg – Bayer Leverkusen 1:1 (1:0) [Doll 10’ – Beyer 74’]

Data: 31.07.2026

Odnośnik do komentarza

Odcinek 1345

 

Podsumowanie (lipiec):

 

Ranking: 1. Brazylia (2042); 2. Meksyk (1864); 3. Włochy (1840); 9. Polska (1461)

 

Bilans spotkań (klub): -

Bilans spotkań (reprezentacja): -

Najlepszy strzelec (klub): -

Najlepszy strzelec (reprezentacja): -

Bundesliga: -

DFB-Pokal: 1. runda (vs. VfB Lübeck ?:?)

Kwalifikacje do ME: - [0/8] (vs. Bośnia, Anglia, Luksemburg, Austria)

Finanse: € 15,36 mln (+ 10,21 mln)

 

Transfery (Świat):

 

1. Christopher Weiss (Dortmund) -> Juventus za € 32 mln

2. Juan Ignacio Giménez (Nürnberg) -> Real Madryt za € 31,5 mln

3. Diego Avalos (Werder Brema) -> Dortmund za € 28,5 mln

 

Transfery (Polska):

 

1. Renzo Ginóbili (Lech Poznań) -> Olympique Lyon za € 15,75 mln

2. Vangelis Kalomoiris (Lech Poznań) -> Benfica Lizbona za € 10 mln

3. Pablo Suárez Rodriguez (Lech Poznań) -> 1. FC Nürnberg za € 7,5 mln

 

Ligi zagraniczne:

 

Anglia: -

Francja: -

Niemcy: -

Grecja: -

Włochy: -

Holandia: -

Polska: Groclin (+0)

Portugalia: -

Irlandia: Drogheda United (+9)

Rosja: Kubań (+3)

Szkocja: -

Hiszpania: -

Szwecja: Djurgården (+5)

Serbia: -

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...