Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.04.2021 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. ok, musialem nieuwaznie ogladac, skoro jego wystep nie zapadl mi w pamiec
    2 punkty
  2. No stary, masz to napisane w tym linku, który wkleiłeś Ale istnieje możliwość, że przeszedłeś kiedyś COVID, wytworzyłeś kiedyś przeciwciała i już ich nie masz, więc test wyjdzie negatywny. Po szczepieniu nie powinno tak być, ale jako że masz osłabioną odporność to może być różnie.
    1 punkt
  3. Z głównych i wg mnie ważnych rzeczy to rama ta sama, przerzutki te same, hamulce te same. Wygląda na to, że główna i jedyna różnica to amortyzator z przodu. W Aero go nie ma. No i teraz tak - przy jeźdzeniu trekkingowym chyba bym w ogóle olał amor z przodu, bo bez sprawdzania nawet mogę założyć, że to budżetowa wersja bez możliwości blokowania. To może mieć wpływ (raczej mniejszy niż większy, ale zawsze) na siłę pracę górnej części ciała podczas jazdy "miejskiej" (kiedy amortyzator pracuje cały czas) i męczyć ręce przy podjazdach (bo cały przód roweru Ci pracuje przy podjedżaniu dociskając naturalnie kierę). Natomiast jeśli chcesz trochę poatakować górki, to ręce na sztywnym widelcu dostaną tak w pizdę przy jeździe w dół, że będziesz żałować mocno downgrade'u. Ja mam ustawione zablokowany amor przedni do jazdy po mieście i pod górkę, a odblokowany i miękko ustawiony do zjazdów.
    1 punkt
  4. Tu muszę potwierdzić, przy twojej recenzji pierwszej części specjalnie się nie odzywałem, bo również uwielbiam, ale też zdaję sobie sprawę, że jesteśmy nieco uprzedzeni z powodu nostalgii Natomiast i historia, i kreska była mocno nierówna, w szczególności w twarzach: dalszego planu, ale też chyba Rosiński nie bardzo miał pomysł na delikatne twarze kobiece, przez co i Aariccia, i Slive często na kartkach wydawały się płaskie, jak nienarysowane przez niego (męskie mocno kreskował, przez co Thorgal, wikingowie, bandyci czy Gandalf są zazwyczaj przestrzenni i wyraziści). No i w tej części widać też, że - nie wiem czy z pośpiechu, czy to była słaba strona jego wtedy - nie wychodziły mu twarze z profilu: np ten kadr zawsze rzucał mi się w oczy, szczególnie że ja nie czytałem Zdradzonej czarodziejki jako pierwszego albumu (najpierw chyba Gwiezdne Dziecko i później wstecz), a to tylko jeden z wielu przykładów. W Wyspie Lodowych Mórz w analogicznych sytuacjach wychodziło to już o niebo lepiej: Aż ciężko uwierzyć, że te dwa kadry narysowała ta sama osoba w przeciągu właściwie roku. Choć prawdopodobnie wiele rzeczy miało na to wpływ, choćby to, że po sukcesie pierwszej części dostali wiatru w żagle, doszło więcej staranności, czasu, rysunek na większym formacie itp
    1 punkt
  5. Wyspa Lodowych Mórz Drugi powrót do thorgalowej Skandynawii jest jeszcze lepszy. Pierwsza rzecz, która się rzuca w oczy gdy patrzy się na Solveig i Aaricię stojące na tym klifie na początku tomiku, to skokowy wzrost jakości kreski Rosińskiego - do znakomitego kadrowania z poprzedniej części Polak dorzucił też sporo nowego rysowniczego skilla. Poza tym, to jest przecież odcinek ze sceną, która na skali szoku widza plasuje się niewiele poniżej punktu „i am your father” Vadera, twistem historii który nadał jej niespodziewanej głębi i na zawsze już będzie wyróżniał thorgalowe opowieści z innych wikińskich produkcji popkulturowych. Dylogia Slivii to zdecydowanie komiksowa klasyka, która w ogóle się nie zestarzała. 8,5/10 BTW: ten komiks ma już 40 lat!!!
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...