Skocz do zawartości

Payphone - Co przyniesie przyszłość?


bacao

Rekomendowane odpowiedzi

51 minut temu, Makk napisał:

To już leśne dziadki :kekeke: 


Ja wiem że ty w Czechach robisz Ajax 2.0 i 29 lat to emerytura ( :P ), ale taki Mąka ze Stiliciem jeszcze mi się przez jakiś czas przydadzą, o ile nie przybędzie ktoś z walizką euro. Ale tak, będę stopniowo odmładzał kadrę. Wiekowo podobną kadrę miałem na innym zapisie w Silkeborgu, ale więcej czasu mi zajęło. No i rezultaty chyba gorsze... :P 

Odnośnik do komentarza

Prawie cała liga mogła nabrać trochę sił podczas marcowej przerwy reprezentacyjnej, w trakcie której Polacy pokonali na wyjeździe Ormian 3:1 (Lewandowski x2, Milik) w ramach eliminacji do rosyjskiego mundialu. Prawie, bo tuż po tej przerwie grali półfinaliści Pucharu Polski. We wtorek Pogoń pokonała u siebie 1:0 Śląsk Wrocław po golu Ciftciego; czyżby zatem, w przeciwieństwie do lat ubiegłych, zespół ten nie odpuszczał sobie końcówki sezonu? A dzień później na boisko w Krakowie wybiegły jedenastki Wisły i Lechii. W naszej zaszło sporo zmian; trzeba było dać odpocząć podstawowemu składowi i pokazać się kilku rezerwowym. I tak na przykład zmieniłem boki obrony (PO Bartosz, LO Pietrzak), obok Głowackiego w pierwszej jedenastce wybiegł też Żemło. Środek pomocy stanowił duet Uryga - Brlek, prawoskrzydłowym był Videmont, a ŚPO - Porębski. Z kolei Michał Probierz zmienił tylko bramkarza (brat tego lepszego Milinkovicia-Savicia) i stopera (Janicki za Nunesa), zatem na ryzykowną zagrywkę zdecydował się polski Guardiola czy tam inny Valverde (tylu już tych przydomków się doczekał, że się gubię).

Pierwsze osiem minut nie przyniosło żadnych okazji, ale wtedy Hirst podał do najbliższego Porębskiego, który od razu podał do Brleka, Chorwat zauważył wbiegającego z lewego skrzydła Tormina, a Francuz uderzeniem po krótkim rogu pokonał bramkarza gości. Już chwilę później powinien być remis, Krasić zagrał krótką, górną piłkę do Borysiuka, były gracz Legii strzelił mocno z woleja, ale na nasze szczęście trafił w poprzeczkę! Już po chwili nasza firmowa akcja, piłka na lewo do Tormina, ten dośrodkował w pole karne na nogę Hirsta, ale jego strzał z kliku metrów instynktownie wyciągnął Vanja. Później z lekka przycisnęła nas Lechia, w 15 minucie piłka spadła pod nogi Haina, Niemiec ograł jak dziecko Żemłę i strzelił na bramkę, ale Załuska odbił piłkę na rzut rożny. Z kornera centrował Wolski, a w naszym polu karnym ręką zagrał Brlek, za co sędzia podyktował jedenastkę; szlag mnie już przez to zaczął trafiać. Na szczęście Janicki uderzył przewidywalnie i jakoś niespecjalnie mocno, co pozwoliło Łukaszowi skutecznie interweniować. Jeszcze jeden taki raz i tego, kto sprokuruje jedenastkę, uduszę gołymi rękoma albo... Jeszcze nie wiem co zrobię... Nie był to jeszcze koniec ataków gdańszczan, w 20. minucie elektryczny dziś Żemło nabił któregoś z graczy przeciwników, piłkę przejął Hain, który spróbował swoich sił z dystansu, ale piłka przeszła ponad bramką. Następnie Sławczew uderzał z rzutu wolnego, na szczęście też niecelnie. 32. minuta i kolejna szansa gdańszczan, Wolski dośrodkował z rzutu wolnego z dalszej odległości, Janicki uderzał głową, ale niecelnie. A następnie w odstępie dwóch minut dwa żółtka wyłapał Uryga i nagle zrobiło się niewesoło; z boiska zdjąłem Hirsta, a wprowadziłem Sheafa, by załatał dziurę w środku pomocy. Ale od razu po zmianie Wolski kapitalnie przymierzył z 25 metrów i było już 1:1. Rafał miał też okazję na dwie minuty przed przerwą po wymianie podań z Borysiukiem, ale na szczęście uderzył na wiwat. Przerwa.

50. minuta i nasza kapitalna akcja, wybicie na aferę Żemły zamieniło się w długie podanie do Tormina, ten popędził przez pół boiska i strzelił, ale niezbyt mocno i precyzyjnie, przez co Milinković-Savić nie miał problemu z interwencją. Na szczęście cztery minuty później rodaka pomścił Videmont, Bartosz po wybitym aucie podał krótko do Porębskiego, ten mądrze zauważył nienajlepiej pokrytego Videmonta, który świetnym strzałem przy słupku wyprowadził nas ponownie na prowadzenie. Po godzinie gry Brlek podał na lewe skrzydło do Tormina, ale Francuz znów nie poradził sobie z Milinkoviciem-Saviciem. 68. minuta i podwójna interwencja golkipera Lechii, centrę Videmonta wybił Stolarski, Vanja odbił bombę Brleka z lewej nogi, Hugo dośrodkował na drugą stronę, gdzie był Tormin, ale jego główka również nie wpadła do siatki. Jednak pięć minut później kibice mogli zrobić wielkie oczy na widok kapitalnej bramki; Sheaf podał do Porębskiego, który wypuścił skrzydłem Videmonta, ten popędził niemal pod linię końcową i nie centrował na szósty metr, a inteligentnie podał przed pole karne, gdzie był "Poręba", a ten fenomenalnym wolejem nie dał żadnych szans Milinkoviciowi-Saviciowi; porównania do gola Zidane`a z finału LM 2002 były jak najbardziej na miejscu. Lechia próbowała się odgryźć, z rzutów wolnych uderzali Sławczew i Borysiuk, ale nie niecelnie. Tymczasem ostatnia akcja meczu, Wawrzyniak wrzuca piłkę na długi słupek, jest tam van Kessel, który ma dużo miejsca... Pieprznąłem tylko bidonem o ziemię. Wygraliśmy, ale - przepraszam za wyrażenie - kurwica mnie opanowała po tym golu straconym w ostatniej minucie. W Gdańsku może być tzw. buba.

29.03.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 17954 widzów
PP Płf. 1M Wisła - Lechia 3:2 (Tormin 9`, Videmont 54`, Porębski 73` - Wolski 37`, van Kessel 90+2`, Janicki n/kar. 17`)

Odnośnik do komentarza

Jakby tego było mało, w niedzielę po pucharowym pojedynku przyjeżdżał do nas Lech Poznań. Kolejorz póki co jest trzeci w tabeli, ale czuje na plecach oddech Pogoni (dwa punkty przewagi). Jednakże nasz przeciwnik zdecydował się na dość ryzykowną zagrywkę - w ostatni dzień marca sprzedali bowiem za 1,5 miliona euro Tomasza Kędziorę do Rosenborga (kwota może się zwiększyć z tytułu ewentualnych bonusów). To sprawiło, że na prawej obronie zagrał powszechnie znane TGV, jadący na równym, wysokim tempie Lasse Nielsen, a na jej środku skała, postrach napastników tej ligi, człowiek nieodpusz... nie no dobra, bo przypomina mi się sytuacja jeszcze chyba z Polonii Warszawa - po prostu Łukasz Pał... przepraszam, Trałka. Oprócz tego skrzydła Radut (XD) - Pawłowski, Jevtić na kierownicy, za nim rzeźnik Tetteh i zaczynający chyba wtedy człapanie Gajos, a w ataku zamiast Robaka (dawne czasy, co? :P ) czy Kownackiego... młodziutki Tomczyk. U nas wraca kilku piłkarzy pierwszego składu, na czele z Palencią, Sadlokiem czy Popoviciem

Pierwszą okazję mieli goście, Jevtić podał do Pawłowskiego, który strzelił, ale jego próbę zablokował Palencia. My nie zamierzaliśmy czekać, Videmont zacentrował ostro w pole karne, a piłka odbiła się od Bednarka i wpadła do siatki. Co za peszek... 19. minuta i rzut wolny dla nas po faulu Tetteha na Bośniaku, strzał, ale niecelny. Dziesięć minut później szansa na poprawienie się naszego ŚPO, ale również niecelna. A minutę później okazało się, że na jakiś czas to był ostatni strzał Semira, bowiem w wyniku starcia doznał kontuzji; Stilić czym prędzej pojechał do szpitala, a na boisko wybiegł Porębski. 36. minuta, Tomczyk dostaje podanie od Raduta, strzela, ale niecelnie. Trzy minuty później "Poręba" wypuszcza Videmonta, ten dośrodkowuje na Hirsta, ale Anglik uderza baaardzo niecelnie. Na dwie minuty przed przerwą Popović centrował z rogu, Sheaf uderza, ale Putnocky mógł spokojnie patrzeć, jak piłka ląduje na bandach reklamowych. I kiedy wydawało się, że to ostatnia akcja meczu, Palencia wrzucił na Hirsta, George odegrał do najbliższej stojącego Porębskiego, ten zagrał długie podanie do Tormina, który był duużo szybszy od Nielsena, Francuz wpadł w pole karne i wykorzystał to, że Putnocky kompletnie odpuścił krótki róg, bombą od poprzeczki zdobywając gola do szatni. 

Pierwszą okazję po przerwie mieli lechici, Radut dośrodkował z rzutu rożnego na krótki słupek, był tam Tomczyk, ale uderzał niecelnie. Szybko okazało się, że to ostatnia okazja młodziana, ponieważ na boisku zameldował się znany miłośnik poznańskich kebabów, Nicki Bille Nielsen. W 60. minucie po tym, jak my wybijaliśmy piłkę, Lech przejmował, my odebraliśmy piłkę i kolejne długie podanie nie znajdowało adresata, Gajos podał na lewo do Pawłowskiego, który przełożył sobie piłkę na prawą nogę i technicznym strzałem pokonał Załuskę, choć patrzę teraz na powtórki... i chyba Załus mógł zrobić coś więcej przy tym golu.... Warto dodać, że piłka odbiła się jeszcze od słupka. Zaraz potem Dabila zrobił dwa błędy w jednej akcji, najpierw jego podanie głową przechwycił Pawłowski, Radut podał do Nielsena, Iworyjczyk odpuścił sobie rezerwowego Lecha, który strzelił, ale na szczęście prosto w Załuskę. Od razu poszła nasza akcja, Hirst odegrał do tyłu, gdzie był Popović, Denis podał do wbiegającego ze skrzydła Tormina, który strzałem w długi róg przywrócił nam dwubramkowe prowadzenie. Mógł je jeszcze podwyższyć drugi Francuz, ale Videmont zmarnował dobre podanie Porębskiego. 71. minuta, Palencia podał na lewo do Brleka, ten podał na lewo do Tormina, który jednak nie trafił w bramkę. Jeszcze tylko Gajos i Pawłowski nie trafili w światło bramki i można było zakończyć mecz. Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, dodajmy. Legia oczywiście wygrała (2:0 z Pogonią).

02.04.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 18106 widzów
L27 (2.) Wisła - (3.) Lech 3:1 (Bednarek 10` (sam.), Tormin 45+2`, 61` - Pawłowski 60`)

Odnośnik do komentarza

Zaraz po meczu okazało się, że Stilić doznał zerwania więzadeł stawu skokowego i nie mogłem z niego skorzystać przez 6-8 tygodni. Zatem spora odpowiedzialność spada teraz na Porębskiego. Z drugiej strony, do pełni sprawności pomału wracał Zachara i w nadchodzącym meczu usiadł na ławce rezerwowych. A w dwudziestej ósmej kolejce jechaliśmy na Popcorn Arena do Niecieczy, aby zrewanżować się Termalice za bęcki 0:1 w Krakowie. Trzeba jednak przyznać, że Czesław Michniewicz znakomicie zorganizował drużynę, która na 99% będzie grała w grupie mistrzowskiej, i to pomimo sprzedaży Putiwcewa czy Guilherme. Ciągle mają jednak Stefanika (na papierze jest dość dobry) czy Gutkovskisa. My dokonaliśmy jeszcze dwóch zmian, zaryzykowałem i za słabego z Lechem Dabilę do składu wstawiłem Piotrka Żemłę, a na ŚPO wskoczył Porębski

Początek meczu, jak to zwykle w Ekstraklasie, był dość niemrawy; a to Kupczak uderzał niecelnie z główki, a to strzał Jovanovicia wyłapał Załuska, a to piłkarze obu drużyn byli łapani na spalonym. Ale była to cisza przed burzą, Fryc wyrzucił piłkę z autu, Gutkovskis zgrał ją głową do Gergela, Żemło wyłuskał piłkę Słowakowi w polu karnym, ale tak nieszczęśliwie, że wystawił futbolówkę Stefanikowi, który wbił piłkę do praktycznie pustej bramki. Warto jednak docenić, że od razu zakasaliśmy rękawy i wzięliśmy się do roboty; trzy minuty po stracie gola Porębski po podaniu Hirsta trafił jeszcze niemalże w sytuacji sam na sam z Trelą w słupek, ale za kilka minut Sadlok wrzucił piłkę na długi słupek, Szarek odebrał piłkę Porębskiemu, Kupczak wybił ją, ale łaciata trafiła w Hirsta, do piłki dopadł Popović i potężnym strzałem wyrównał stan meczu. Od razu chcieliśmy zdobyć drugą bramkę, ale Sadlok, Sheaf i Hirst uderzali albo niecelnie, albo Trela bronił ich uderzenia. Tuż przed przerwą Babiarz po zgranym przez Osyrę kornerze zagrał przed pole karne do Stefanika, ten mocno strzelił i niewiele brakowało, byśmy dostali gola do szatni. 

A już trzy minuty po przerwie Słoniki dostały gonga na twarz; Popović podał do Porębskiego, ten chciał prostopadłym podaniem wypuścić Hirsta, ale piłkę przejął Osyra, ale zrobił to bardzo niechlujnie, a że nasz napastnik nie odpuszczał, to przejął piłkę i z pięciu metrów wpakował piłkę obok niemile zaskoczonego Treli. Później nie działo się wiele, ale nadeszła 56. minuta, Sheaf wypuścił półgórną piłkę do Porębskiego, a Przemka w szesnastce skosił Kupczak; sędzia był dobrze ustawiony i miał sokoli wzrok, więc nie miał wątpliwości co do podyktowania jedenastki. Do piłki o dziwo podszedł młody Sheaf i bombą niemal w samo okienko nie dał szans Treli. Po siedmiu minutach było już jednak tylko 3:2, wprowadzony Kędziora podał na prawo do Gergela, ten dośrodkował w pole karne do Kowala, jego strzał wyciągnął jeszcze Załuska, ale z dobitką czekał już niepilnowany Stefanik (serio, jakiegoś gałgana woleliście kryć niż najlepszego chyba piłkarza przeciwników?) i trafił do pustej bramki. Na kwadrans przed końcem Samuel mógł zdobyć nawet hat-tricka, po rozegraniu akcji z Kowalem i Kędziorą ten ostatni podał na lewe skrzydło, Stefanik strzelił... SŁUPEK!! Odetchnąłem z ulgą, remisu bowiem nie zdzierżyłbym, nie po ostatnich wynikach. Niedługo później Popović strzelał z wolnego, ale niecelnie. Nic się potem nie działo do doliczonego czasu gry, Porębski zagrał kapitalne podanie do Palencii, ten strzelił, ale Trela końcami palców odbił futbolówkę. Niedługo później miał miejsce końcowy gwizdek. Mamy trzy punkty, ale najprawdopodobniej znowu moi gracze ukradkiem włączyli tryb "niepotrzebne emocje". Przynajmniej z przodu coś wpada... 

10.04.2017, Stadion Nieciecza, 2649 widzów

L28 (5.) Termalica - (2.) Wisła 2:3 (Stefanik 24`, 64` - Popović 31`, Hirst 49`, Sheaf 57` (kar.)

Biorąc pod uwagę, że Legia zremisowała bezbramkowo przy Bułgarskiej, oznacza to ni mniej, ni więcej, że do lidera z Łazienkowskiej tracimy ledwie punkt! Ależ będzie rywalizacja w końcówce sezonu...

Odnośnik do komentarza

Sezon pomału wchodzi w decydującą fazę, jeszcze dwie kolejki i zaczniemy dzielić i ligę (na dwie grupy) oraz punkty (na pół). W przedostatniej kolejce sezonu zasadniczego graliśmy na własnym boisku z chyba największym rozczarowaniem sezonu, Zagłębiem Lubin, które zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Postawiłem w tym meczu na kilku graczy rezerwowych, jako że w środku tygodnia będziemy grali rewanżowy mecz pucharowy z Lechią; swoją szansę dostali np. Bartosz, Pietrzak, Zaklika czy Mączyński, który ostatnio domagał się częstszej gry w pierwszym składzie. 

Pierwszą okazję w tym meczu mieli lubinianie, Vlasko podał do Nespora, który strzelał z niemal zerowego kąta, ale Załuska odbił ten strzał. Później rzuty wolne mieli Vlasko i Kubicki, ale nasz bramkarz znów spisał się bardzo dobrze. My też mieliśmy okazję ze stałego fragmentu gry, Pietrzak dośrodkował z rzutu wolnego, Videmont strzelił z główki, ale niecelnie. Minutę później jednak mogliśmy cieszyć się z prowadzenia, Jach wybił piłkę po rzucie rożnym, piłkę przejął Zachara, który podał do Videmonta, Hugo zauważył niekrytego Porębskiego, a ten mocnym strzałem nie dał szans Polackowi. Potem dwie okazje miał Nespor, ale przy obu dobrze spisał się Załuska. Za trzecim razem jednak Czech mógł cieszyć się z bramki, i to jakiej! Vlasko z Piątkiem wymienili podania, ten pierwszy zagrał podcinką w pole karne, jeden z obrońców odpuścił sobie Nespora, a Martin kapitalnym wolejem wyrównał stan meczu. Asystent przy tym golu próbował swojego szczęścia minutę później, ale znów Łukasz świetnie interweniował. Po kilku minutach swoją szansę mieliśmy w końcu my, Mączyński posłał kapitalne podanie do Zachary, ten uderzał z ostrego kąta, ale Polacek dobrze się spisał. Jeszcze tylko przed przerwą groźnie z wolnego strzelał Vlasko i można było odetchnąć przez 15 minut.

Od razu po rozpoczęciu drugiej połowy ruszyliśmy do ataku, Tormin podał do Mączyńskiego, Krzysiek zagrał świetne podanie do będącego na równi z obrońcami Zachary, który od razu uderzył, a piłka po rękach Polacka wpadła do bramki! Zagłębie od razu chciało się odgryźć, Nespor popędził prawą stroną i dośrodkował przed pole karne do Vlaski, ten uderzył z półwoleja, ale Załuska świetną interwencją uchronił nas przed utratą bramki. 50. minuta i kolejny raz mamy farta, Pietrzak odebrał piłkę Janusowi, ale prosto pod nogi Todorovskiego, Macedończyk dośrodkował na szósty metr do Nespora, który... trafił w słupek! Kamień spadł mi wtedy z serca... Sześć minut później nie mieliśmy tyle szczęścia, fatalny wykop Załuski przejął Kubicki, który podał do Nespora, który po przyjęciu podał do wbiegającego w pole karne Vlaski, który strzałem w długi róg doprowadził po raz drugi do remisu. Ale i my po raz trzeci wyszliśmy na prowadzenie, Bartosz zagrał długą piłkę do przodu, gdzie był Videmont, Francuz popędził prawą stroną i dośrodkował na piąty metr, gdzie Zachara dostawił nogę. Ależ druga połowa przy Reymonta! Od razu cofnąłem zespół do obrony i to być może zabiło trochę mecz; w 70. minucie z wolnego strzelał Pietrzak, ale niecelnie. Na kwadrans przed końcem z dystansu strzelał Piątek, ale Załuska pewnie zatrzymał piłkę. W koncówce Zagłębie przycisnęło trochę mocniej; 77. minuta, Jagiełło zagrywa długą piłkę do Cotry, który strzela, ale Załuska odbija strzał na rzut rożny. Z tegoż rożnego centrował Janus, Guldan główkuje, ale na szczęście niecelnie. Dwie minuty później Piątek precyzyjnie podał do Nespora, a Czech znowu zmusił Załuskę do interwencji. Jeszcze w końcówce Rakowski zagrał na skraj pola karnego do Todorovskiego, ten spróbował szczęścia, ale Załus pewnie złapał piłkę. Koniec! Urwaliśmy się dziś się ze stryczka, bo po prawdzie nikt nie miałby pretensji (poza nami oczywiście), gdyby taki wynik padł w drugą stronę. Tylko znowu ta nieszczęsna defensywa...

15.04.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 13687 widzów
L29 (2.) Wisła - (15.) Zagłębie 3:2 (Porębski 19`, Zachara 46`, 62` - Nespor 27`, Vlasko 56`)

Odnośnik do komentarza

Zanim jednak ostatnia kolejka, a co za tym idzie, sławetna Multiliga (albo Studio S-13), graliśmy na Pomorzu rewanżowy mecz, którego stawką był finał Pucharu Polski rozgrywany na Stadionie Narodowym. Wystarczyło aż (nie tylko, Lechia to nie chłopiec do bicia) nie przegrać w Gdańsku. Chcąc zagrać o krajowe trofeum, wystawiłem najsilniejszy garnitur, z Palencią, Sadlokiem, Sheafem czy Popoviciem. Jazda!

10. minuta i pierwsza okazja dla nas, Zachara wrzucił z prawej strony na długi słupek, był tam Brożek, ale Kuciak obronił jego próbę. Siedem minut później Borysiuk kapitalnie podał do Haina, ale Niemiec zmarnował swoją sytuację. Takiego szczęścia nie mieliśmy w 22. minucie, Stolarski podał na prawo do Krasicia, ten popędził prawym skrzydłem i dośrodkował na długi słupek, gdzie był van Kessel i teraz to Lechia była w finale za sprawą goli wyjazdowych. Sześć minut później nasza sytuacja stała się dramatyczna, Wolski dośrodkował z wolnego, a Valencia (Tormin musiał kiedyś odpocząć) popchnął Malocę w szesnastce. Sędzia podyktował karnego, a Janicki pewnie go wykorzystał i teraz do awansu potrzebujemy dwóch bramek. Połowę planu zrealizowaliśmy w 40. minucie, Videmont popędził prawym skrzydłem, Maloca nie przejął piłki i Zachara bez problemów skierował piłkę do siatki. Przerwa.

Niestety pierwsza okazja w drugiej połowie przyniosła nam stratę trzeciej bramki, Wolski podał na lewo do van Kessela, który wypuścił wbiegającego z drugiej linii Borysiuka, ten strzelił po krótkim rogu, a Załus, jak to czasem miał w zwyczaju, przepuścił piłkę do siatki... Dwie minuty później okazję miał Hain po podaniu van Kessela, ale nie wykorzystał jej. Niemiec miał szansę na poprawkę w 61. minucie, Janicki posłał długie podanie w kierunku napastnika rywali, który popędził na bramkę, pierwszy strzał obronił Załuska, a dobitkę zablokował Sadlok. Chwilę później szansę z główki miał Krasić, ale na szczęście uderzał niecelnie. Ale zaraz następna akcja dla nas, Popović dośrodkowuje z rzutu rożnego, piłka jakimś sposobem trafiła do Głowackiego, który co prawda uderzał z ostrego kąta, ale odległość wynosiła pewnie z dwa metry, a mimo to... trafił w Kuciaka. Zakląłem siarczyście pod nosem. Kolejny korner Popovicia, w polu karnym najlepiej odnalazł się o dziwo Videmont, ale piłka przeszła dosłownie centymetry nad poprzeczką. 70. minuta, Sheaf uderzał z woleja z dość sporej odległości po podaniu Popovicia, ale Kuciak jakimś sposobem odbił to na rzut rożny. Dośrodkowanie z rogu, w polu karnym powstał tłok, Tormin strzelał, ale Kuciak obronił, do piłki dopadł jednak Sheaf i posłał piłkę do pustej siatki! 3:2 dla Lechii oznaczałoby dogrywkę, do której obie strony nie chciały dopuścić; uderzali a to Wolski, a to Videmont, ale golkiperowie obu drużyn utrzymali piłkę po tych strzałach. W 82. minucie mieliśmy kolejną kapitalną okazję do zamknięcia dwumeczu, Porębski podał do przodu do Zachary, który dośrodkował piłkę, nabiegał na nią Popović, ale z kilku metrów... też trafił w słupek! Na trzy minuty przed końcem okazję miała Lechia, strzał Wolskiego zablokował Dabila, a dobitkę Krasicia na rzut rożny sparował Załuska. W końcówce szanse mieli jeszcze Porębski, Głowacki i Wolski, ale były to próby niecelne. I tak oto do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. 

Przez te trzydzieści minut trochę się działo; w 97. minucie jeden z graczy Lechii wypuścił na czystą pozycję Haraslina, ale Załuska zdążył rzucić mu się pod nogi. Słowak miał też szansę trzy minuty później po rzucie wolnym Wolskiego, ale niecelnie. Dwie minuty później konkretnego już stłuczenia głowy doznał Zachara. 108. minuta, po wykopie Załuski pojedynek główkowy wygrał Hirst, piłka spadła do Porębskiego, który IMO niepotrzebnie zwolnił akcję, zamiast popędzić do przodu, Przemek odegrał do Hirsta, który strzelił mocno, ale w środek bramki, przez co Kuciak miał ułatwione zadanie przy obronie strzału. 114. minuta, z chaosu piłka trafiła na prawe skrzydło, gdzie był Hirst, Anglik dośrodkował na długi słupek, gdzie był Tormin, ale tylko w boczną siatkę! I kiedy wszyscy myśleli, że na Stadionie Energa do wyłonienia pierwszego finalisty potrzebne będą rzuty karne, Wawrzyniak wyrzucił z autu do van Kessela, Holender oddał piłkę byłemu reprezentantowi Polski, który dośrodkował na długi słupek, gdzie niemal pustą bramkę miał Krasić, co Serb musiał wykorzystać...

Od razu przypomniał mi się obrazek z meczu Lech - Austria w 2008 roku i teraz już wiem, jak czuł się trener Austrii po golu Murawskiego w ostatniej minucie. Przez dłuższy czas po prostu stałem niczym posąg z rozdziawioną miną, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. 120 minut walki i wszystko jak krew w piach... W szatni panowała po prostu cisza. Beznamiętna cisza. W szatni nie było ludzi, byli po prostu zombie. 

Po prostu kurwa jego mać.

19.04.2017, Stadion Energa, Gdańsk, 19548 widzów
PP Płf. 2M Lechia - Wisła 4:2 d (van Kessel 22`, Janicki 28` (kar.), Borysiuk 57`, Krasić 120+1` - Zachara 40`, Sheaf 70`)


W drugim półfinale Pogoń zremisowała we Wrocławiu 1:1 (Biliński - Fojut) i to Portowcy będą rywalami Lechii w finale. 

Odnośnik do komentarza

Na początku, zanim przejdziemy do ostatniej kolejki, łapcie tabelę rozgrywek i terminarz: https://zapodaj.net/0a850ef236f0f.jpg.html. Ciekawie na pewno będzie w Szczecinie, my będziemy nasłuchiwali wieści z drugiej strony Błoń. My zaś pojechaliśmy do cudownego Lublina (powodem mojej sympatii do Lublina wcale nie jest to, że tam studiowałem, wcale :P ), gdzie swoje spotkania obecnie gra Górnik Łęczna, mający jeszcze paradoksalnie spore szanse na grupę mistrzowską. Po spacerze głównymi ulicami stolicy Lubelszczyzny i nucie (bo nawet nie nutce) nostalgii (szczególnie, że zakwaterowano nas w hotelu znajdującym się jakieś 10-15 minut drogi piechotą od mojego dawnego mieszkania) trzeba było jednak wyjść na boisko. Przemeblowałem całą jedenastkę, w wyniku problemów kondycyjnych obok Żemły w pierwszym składzie pojawił się na stoperze Alan Uryga, a na ŚPD młody Konrad Zaklika

Jak zwykle psioczę na niemrawe początki meczów w Ekstraklasie, tak ten, kto spóźnił się z dziesięć minut na pierwszą połowę mógł srogo pożałować. W szóstej minucie Hirst podał na lewo do Tormina, ten po opanowaniu piłki dośrodkował w pole karne, gdzie wbiegał Mączyński, który mocnym strzałem pokonał Prusaka. Ale od razu po wznowieniu gry akcję przeprowadzili gospodarze, Atoche podał do Hernandeza, ten zauważył na prawym skrzydle Dzalamidze, który dośrodkował, a piłka nieszczęśliwie odbiła się od Bartosza i wpadła do bramki. Odpowiedzieliśmy jednak niemalże od razu, po rozegraniu rzutu wolnego Pietrzak podał z drugiej linii do Hirsta, ten wypuścił wbiegającego w pole karne Porębskiego, który strzałem przy słupku zdobył drugiego gola dla nas. Po takim maratonie tempo meczu musiało opaść (to nie jest Premier League) i dopiero w 24. minucie widzowie widzieli kolejne okazje; najpierw Piesio centrostrzałem chciał zaskoczyć Załuskę, a chwilę później do Javiego centrował Grzelczak, Hiszpan strzelał, ale nasz bramkarz wykazał się refleksem. 36. minuta i zła wiadomość dla nas, urazu doznał bowiem Mączyński; strasznie póki co go nie bolało, ale w świadomości liczyłem się z koniecznością zmiany. Postanowiłem go póki co pozostawić na boisku. Przed przerwą po stronie łęcznian próbowali i Hernandez z rzutu wolnego, i Grzelczak po podaniu Vukobratovicia, ale Załuska pewnie łapał piłkę za każdym razem. Od nas przed zejściem do szatni próbował jeszcze Hirst, ale jego strzał obronił Prusak

Zaraz po przerwie zdjąłem z boiska Mączyńskiego, którego uraz pogłębił się już dość konkretnie; nie było sensu ryzykować, a Petar Brlek jest równie dobrym zawodnikiem. Druga połowa jednak pod względem okazji znacząco odbiegała od pierwszej; trochę postrzelał Piesio, okazję miał Atoche, ale albo strzały były niecelne, albo piłki odbijał Załuska. W 78. minucie Tormin podał ze skrzydła do Hirsta, który zdecydował się na kilkudziesięciometrowy rajd, Anglik strzelił, ale obok bramki. Groźniej było już minutę później, Bartosz podał po linii do Videmonta, który dośrodkował w pole karne, na szóstym metrze odnalazł się Porębski, ale Prusak końcówkami palców odbił piłkę ponad bramkę. Były golkiper m.in.  Floty był jednak bezradny w 83. minucie; Porębski podał do środka do Hirsta, ten zauważył wbiegającego z głębi pola wprowadzonego chwilę wcześniej Brożka, a Paweł technicznym uderzeniem pod poprzeczkę przełamał swój impas strzelecki (pierwszy gol w 2017 roku!). Ja, będąc już zupełnie spokojnym wpuściłem jeszcze Fiedosiewicza, szansę z dystansu po podaniu Ubiparipa miał jeszcze Piesio, ale to wszystko. Wygraliśmy i czekaliśmy na wieści ze stadionu Cracovii.

22.04.2017, Arena Lublin, 4547 widzów
L30 (9.) Górnik Ł. - (2.) Wisła 1:3 (Bartosz 6` (sam.) - Mączyński 6`, Porębski 8`, Brożek 83`)


Przy Kałuży miała miejsce jeszcze większa jazda bez trzymanki niż u nas. W ósmej minucie prowadzenie dla Legii uzyskał Necid. W 25. minucie trafił Covilo, a pięć minut później Budziński. Legia jednak natychmiast obudziła się po drugim gongu i wyrównała za sprawą Kazaiszwilego. Trzy punkty swoim drugim golem zapewnił Necid. A więc jeszcze nie teraz...

Wszystkie wyniki Multiligi: https://zapodaj.net/c653391b341d8.jpg.html

Odnośnik do komentarza

No dobrze, zanim zaczniemy grupę mistrzowską Ekstraklasy, to popatrzmy na terminarz nasz oraz Legii. Na początek my:

Jagiellonia (D)
Termalica (W)
Lechia (D)
Pogoń (D)
Legia (W)
Wisła Płock (W)
Lech (D)

Nie jest źle, choć martwi mnie oczywiście mecz na Łazienkowskiej. Gramy jednak z czołówką (Pogoń, Lech) na własnym boisku, tyle dobrego.

Legia:

Termalica (D)
Wisła Płock (W)
Jagiellonia (D)
Lech (W)
Wisła Kraków (D)
Lechia (W)
Pogoń (D)

Po cichu liczę na to, że Lech zepnie się się u siebie i może urwie punkty Legii, może potkną się na Lechii... Przed własną publicznością raczej nie zawiodą.

W przeddzień meczu z Jagiellonią przepukliny nabawił się Zaklika i będzie on pauzował 4-5 tygodni, co zawęziło mi nieco wybór składu. Mogłem wszak już wrócić do kilku piłkarzy podstawowego składu, np. Palencii czy Sadloka. Na ŚO obok Żemły wrócił Głowacki, w środku pola zagrali Sheaf z Popoviciem, a w ataku z powodu małych problemów kondycyjnych Hirsta zagra Zachara

Pierwsza nasza okazja była w 3. minucie, Popović dośrodkował z rzutu wolnego, ale Sadlok główkował nad bramką. Dwie minuty później było bardzo gorąco, Załuska wykonał fatalny wykop, piłkę przejął Vassiljev, który podał do wbiegającego w szesnastkę Cernycha, który strzelił centymetry obok bramki. Równie ciepło było w 10. minucie, kiedy "Cesarz Estonii" strzelał z wolnego, ale znowu zabrakło niewiele. 22. minuta, daleki wyrzut z autu Gordona, Radaković zgrał głową do Gutiego, który główkował, ale prosto do koszyczka Załuski. Dwie minuty później Cernych minął Żemłę i wyszedł na dobrą pozycję, strzelił, ale po rękach Załuski piłka zatrzymała się na poprzeczce. Za chwilę Porębski dośrodkował ze skrzydła, Tomasik wybił piłkę, dopadł do niej Sheaf, który spróbował swoich sił z woleja, i trzeba przyznać, że niewiele brakowało. Niedługo później w bardzo krótkim okresie mieliśmy trzy dobre szanse; najpierw Gordon zablokował strzał Porębskiego i piłka wyszła na rożny, z tegoż stałego fragmentu Popović zacentrował do Głowackiego, ale jego strzał jakimś cudem zatrzymał Kelemen, a później Zachara uderzył minimalnie obok bramki. 38. minuta, z wolnego uderzał Vassiljev, ale niecelnie. Jeszcze tylko Zachara główkował prosto w Kelemena i można było schodzić do szatni. 

A druga odsłona zaczęła się najlepiej jak mogła, Tormin podał do najbliżej stojącego Porębskiego, ten wypatrzył na skraju pola karnego Videmonta, który strzelił z lewej nogi, a piłka odbiła się od Runje i kompletnie zaskoczyła Kelemena, turlając się do bramki. Chwilę później mogliśmy poprawić, Tormin potężnie uderzył z półwoleja po podaniu Popovicia, ale Kelemen jakoś wyciągnął tę próbę. W 65. minucie powinno być 2:0, Porębski podał do Zachary, który minął pilnującego go obrońcę i wyszedł na czystą pozycję, ale trafił tylko w słupek! Na kwadrans przed końcem Popović egzekwował rzut wolny, piłka odbiła się od obrońców i w zamieszaniu trafiła do Videmonta, a jego strzał po nogach Radakovicia zatrzymał się na słupku. W końcówce białostoczanie mieli jeszcze dwie szanse, najpierw po wybitej przez Dabilę centrze Gordona do piłki dopadł Mystkowski, ale jego strzał był niecelny, a w doliczonym czasie gry Grzyb posłał piłkę z rzutu wolnego z dala od bramki. Koniec! Po bardzo ciężkim boju wydzieramy trzy punkty.

28.04.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 12523 widzów
GrMistrz 01 (2.) Wisła - (6.) Jagiellonia 1:0 (Runje 52` (sam.)


Legia wygrała w równolegle rozgrywanym meczu z Termalicą 2:0 (Pazdan, Moulin z karnego). W tabeli zatem status quo.

Odnośnik do komentarza

Ten sezon w Ekstraklasie przypomina etap wyścigu kolarskiego. Mamy dwa zespoły, które uciekły już bardzo daleko (Legia, Wisła Kraków), dwa zespoły, które trzymają dystans pomiędzy uciekinierami a peletonem (Pogoń, Lech) i peleton (cała reszta grupy mistrzowskiej). Nie można już było się potknąć, a w drugim spotkaniu grupy mistrzowskiej było o to dość łatwo, ponieważ jechaliśmy do Niecieczy, by zagrać z niewdzięczną Termalicą. Zanim jednak o meczu, nadmieńmy o finale krajowego pucharu. Zdobyli go nasi pogromcy, Lechia (1:0 z Pogonią, gol Wolskiego), tak więc gdańszczanie są już pewni gry w europejskich pucharach. W naszym meczu z powodu kartek pauzować będzie Sadlok, za niego do pierwszego składu wskoczył Pietrzak, dałem też szansę Mączyńskiemu, który się sapał, że nie gra w pierwszym składzie, a że Popović też był zawieszony... Wskoczyli też odkurzony weteran Rios (świetna praca na treningach) i Hirst (Zachara fatalny z Jagiellonią). Do boju!

Lepiej mimo wszystko w mecz weszli gospodarze, najpierw Jovanović niecelnie uderzył z rzutu wolnego, a później Gutkovskis po podaniu Babiarza uderzał minimalnie niecelnie. U nas jako pierwszy strzelał w 23. minucie Porębski, ale jego płaski strzał pewnie wyłapał Trela. Przed przerwą dwie szanse miał Hirst; pierwszą, po ładnym, długim podaniu Mączyńskiego zmarnował (niecelny strzał z dystansu), ale za drugim razem, w 43. minucie wykorzystał dobre dośrodkowanie Pietrzaka, wcześniej uprzedzając wychodzącego z bramki Trelę. Ta bramka nas rozleniwiła, a "Słoników" lekko podłamała, i w wyniku tego pierwszą okazję w drugiej połowie kibice zobaczyli dopiero w 56. minucie, kiedy to wolnego Jovanovicia zablokował Rios. Dwanaście minut później kolejny rzut wolny i znowu były gracz Korony, ale piłka tym razem przeszła nad poprzeczką. W ostatnim kwadransie najpierw dośrodkowanie jednego z zawodników Termalici wybili nasi obrońcy, z kontrą ruszył Palencia, ale z niewiadomych powodów nie chciał samodzielnie kończyć akcji, w związku z czym wsadził na minę Tormina; z tej akcji jednak urodził się rzut wolny na 25. metrze, zablokowany przez Kupczaka. Z kornera dośrodkowywał Popović, główkował Żemło, ale w poprzeczkę, a dobitka Głowackiego przeszła nad bramką. 83. minuta, główkował Hirst, ale z dobre dwa metry obok bramki Treli. Jak się później okazało, to była ostatnia dogodna szansa w tym meczu. Zgarniamy trzy punkty i skupiamy się na meczu z (mam nadzieję, że będącą już myślami na wakacjach) Lechią.

06.05.2017, Stadion Nieciecza, 3505 widzów
GrMistrz 02 (5.) Nieciecza - (2.) Wisła 0:1 (Hirst 43`)


Te punkty okazały się na tyle cenne, ponieważ kapitalne wieści dobiegły nas z Płocka - tamtejsza Wisła pokonała Legię 3:1 (Reca, Piotrowski, Kante - Hamalainen). Jesteśmy liderem z dwupunktową przewagą!!

Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, Makk napisał:

Ale że co- pedałujecie? :kekeke: 

Jakieś perełki na następny sezon już zostały dobrze obadane? Możemy się spodziewać młodych gniewnych? :> 


1. Poprawiłem, bo w sumie wpadłem na pomysł żeby to lepiej (?) rozwiązać :D:P 
2. Będą, wyłapałem kilku piłkarzy na Bosmanie, screeny wszystkich wstawię już przy oknie transferowym.

Odnośnik do komentarza

Niby tak, ale IMO faktycznie było to co najmniej niefortunne :) Plus jedno nazwisko które ściągnę, ostatnimi czasy IRL wywalczyło sobie miejsce w pierwszym składzie wielkiego klubu.

Tymczasem zaczynamy króciutki, bo tygodniowy okres grania co trzy dni. Jako pierwsza z tego tryptyku - Lechia Gdańsk, która po finale PP jest już pewna gry w Lidze Europy, a w grupie mistrzowskiej jest ostatnia, bez szans o zagrożenie pierwszej czwórce. FM zaczyna mi wszakże podkładać kłody pod nogi - do końca sezonu wypadł mi Dabila (podobnie jak Zaklika - przepuklina), w związku z czym szansę na debiut miał młody Dworzyński. W przeddzień meczu kapitalne wieści doszły nas z Łazienkowskiej - walcząca o TOP 5 Jagiellonia pokonała po golu Cernycha z karnego 1:0 i jeśli wygramy z Lechią, odskoczymy na pięć punktów. Mobilizacja była więc niewiarygodna.

I szybko się okazało, że ci ludzie okropnie chcieli tych trzech punktów. W 4 minucie Mączyński podbił sobie piłkę i huknął potężnie z woleja, ale trafił tylko w słupek! Na dodatek tylko w jego zewnętrzną część... 12. minuta, Porębski z Hirstem wymienili podania, Przemek strzelił, ale centymetry obok słupka. Ale wyszło za trzecim razem, Mączyński kapitalnie podał do wbiegającego z obrony Palencii, tegoż podania nie przejął van Kessel, Sergi urwał się, dośrodkował w pole karne, gdzie stał Hirst, który dostawił nogę i było 1:0!! Lechia po tym golu jakby otrzeźwiała, dwie okazje miał niemiecki Kucharczyk, czyli Stephan Hain, ale strzały były albo niecelne, albo Załus parował je do boku. Po chwili jednak to my rozgrywaliśmy piłkę jak po sznurku, Porębski podał w końcu do Hirsta, ale z jego strzałem poradził sobie Kuciak. 27. minuta i groźny strzał z dystansu Mączyńskiego, ale Kuciak zdołał odbić piłkę do boku, i szkoda tylko, że Tormin zbierał się do centry jakieś 20 lat... W końcówce pierwszej odsłony widzowie też nie mogli narzekać na emocje, najpierw Porębski strzelał z pierwszej piłki w okolice okienka, ale zbyt lekko i bramkarz gdańszczan wyłapał strzał. Kilka minut później odpowiedziała Lechia, Krasić zagrał pięknego crossa do Haina, który popędził na naszą bramkę, strzelił, ale Załuska kapitalnie odbił to w bok. Tyle do przerwy.

Tak jak z Jagiellonią, tak i z Lechią drugą połowę rozpoczęliśmy kapitalnie, Sheaf zagrał na skrzydło do Pietrzaka, ten dośrodkował na długi słupek, gdzie Porębski dostawił głowę i jednocześnie zwiększył nasze prowadzenie! Chcieliśmy pójść za ciosem, najpierw Mączyński po raz kolejny nie znalazł sposobu na Kuciaka, a potem wprowadzony Letniowski zablokował strzał Riosa. 66. minuta, z naprawdę sporej odległości strzelał Hain, ale próbę Niemca zablokował Żemło. Będąc już spokojnym o wynik, wpuściłem Fiedosiewicza za Tormina (Pietrzak powędrował na OPL). Nikodem zresztą zainicjował akcję z 76. minuty, zakończoną indywidualnym rajdem Porębskiego i strzałem na bramkę, ale kunsztem po raz kolejny wykazał się Kuciak. Osiem minut później Żemło główkował po dośrodkowaniu Mączyńskiego, ale tylko w słupek! W końcówce okazję po indywidualnym rajdzie miał jeszcze Zachara, ale znów były bramkarz Legii końcówkami palców odbił piłkę na rzut rożny. Koniec! Nagle mistrzostwo Polski nie jest już takie nierealne, jak się wydawało kilka tygodni temu...

13.05.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 13089 widzów
GrMistrz 03 (1.) Wisła - (8.) Lechia 2:0 (Hirst 20`, Porębski 52`)

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Posługując się wspomnianą już tu terminologią kolarską, zaczynają się najbardziej strome i niewygodne szczyty górskie. Na początek gramy na własnym stadionie z Pogonią Szczecin, na którą dwukrotnie nie potrafiliśmy znaleźć sposobu (2:2 D, 1:1 W). Przed meczem decyzje odnośnie swojej przyszłości ogłosili Arek Głowacki i Kazimierz Kmiecik; obydwaj doszli do wniosku, że jest to ich ostatni sezon profesjonalnej kariery; w przypadku Arka poprosiłem jeszcze o przemyślenie swojej decyzji, natomiast uszanowałem decyzję naszego trenera. Była spora szansa na trzeci podział punktów, wszak postanowiłem oszczędzić najmocniejsze działa. Jedenastka na ten mecz była jednak co najmniej kontrowersyjna. Na środku obrony zagrali młodzi Adrian Kudelski (17 lat) i Przemysław Dworzyński (18 lat), a za napastnikami wystawiłem 16-letniego Patryka Plewkę; jak się bawić, to się bawić, a Brożek już i tak prochu nie wymyśli. Równocześnie będziemy nasłuchiwać wieści z Poznania, gdzie Lech będzie podejmował Legię.

Zaczęliśmy spokojnie, w 2. minucie, kiedy Gostomski zatrzymał strzał Valencii. Później dwa niecelne rzuty wolne miał Pietrzak, przedzielone wyłapanym przez naszego bramkarza strzałem Morela. 18. minuta, wymiana podań między Plewką a Zacharą, Patryk podaje do Popovicia, który wbiegł z głębi pola i mocno uderzył, ale obok bramki. Później był fragment gry bez okazji, ale w pewnym momencie Pogoń nas przycisnęła; najpierw Drygas uderzył nad bramką, później z rzutów wolnych groźnie uderzał Delew, ale zawsze czegoś brakowało do zdobycia bramki. Jeszcze przed przerwą swoją szansę miał Ciftci po podaniu Delewa, ale jego strzał z dystansu minimalnie minął bramkę. Tyle do przerwy.

Druga odsłona rozpoczęła się od szansy Pogoni, Morel wymienił podania z Ciftcim, Francuz oddał strzał, ale Załuska końcówkami palców wybił piłkę nad poprzeczką. W 53. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Ciftci, główkował Fojut, ale minimalnie niecelnie. Dwanaście minut później groźnie strzelał Zwoliński, ale znów szczęście było po naszej stronie. Oba zespoły zachowały siły na końcówkę meczu; najpierw po długiej piłce Tormina głową strzelał Uryga, ale piłkę złapał Gostomski. Odpowiedź szczecinian była niemal tragiczna dla nas w skutkach, na szczęście wprowadzony Zwoliński po centrze Gyurcso trafił tylko w słupek. Jeszcze tylko Delew dwukrotnie nie trafił z wolnych i sędzia odgwizdał koniec tegoż nudnego meczu. Przynajmniej nie przegraliśmy...

17.05.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 14049 widzów
GrMistrz 04 (1.) Wisła - (3.) Pogoń 0:0


Nienajlepsze dla nas wieści dotarły z kolei z Poznania. Legia pokonała bowiem w jaskini lwa Lecha 2:1 (Rzeźniczak, Kucharczyk - Makuszewski) i legioniści zmniejszyli stratę do nas do trzech punktów. Ten wynik nie nastraja też najlepiej przed naszym meczem na Łazienkowskiej, który już za trzy dni. Po tym meczu wszyscy będą o wiele mądrzejsi co do kwestii mistrzostwa Polski za ten sezon...  Jeszcze co do młodzieży: Kudelski z kilkoma błędami (6,3), Dworzyński pewniejszy (7,2), a Plewka bezbarwny (6,6).
 

Odnośnik do komentarza

21 maja 2017 roku mogliśmy już poznać zespół będący w lepszej sytuacji przed dwoma ostatnimi meczami grupy mistrzowskiej. W przypadku naszego zwycięstwa mielibyśmy sześć punktów przewagi nad legionistami i praktycznie autostradę do mistrzostwa, remis - utrzymanie trzypunktowego dystansu, a porażka zepchnęłaby nas na drugie miejsce przy tej samej ilości punktów (ale Legia była wyżej w sezonie zasadniczym). Cała drużyna żyła już tylko tym meczem (chyba widać to było fragmentami z Pogonią), ale wcześniej - kilka informacji. Powołanie do szerokiej kadry na polskie Euro U-21 otrzymał Przemek Porębski; był to pierwszy od czasów naszych sympatycznych Kolumbijczyków reprezentant kraju na jakimkolwiek szczeblu. Na zakończenie kariery, po konsultacjach z rodziną i znajomymi, na zakończenie kariery zdecydował się też Rios. Dziękujemy za kilka fajnych momentów, choć z drugiej strony coraz częściej przegrywał rywalizację z Videmontem czy nawet Porębskim i chciał odejść będąc póki co w czołówce ligi.

Przy akompaniamencie "Snu o Warszawie" realizator pokazał wyjściowe składy. Najpierw, jako gospodarz - Legia:

Malarz - Jędrzejczyk, Rzeźniczak, Pazdan, Hlousek - Jodłowiec, Moulin - Hamalainen, Radović, Kazaiszwili - Necid

A teraz Wisła: Załuska - Palencia, Żemło, Głowacki, Sadlok - Uryga, Mączyński - Videmont, Porębski, Tormin - Hirst.

Rozpocznijmy spektakl!

Zaczęliśmy my w czwartej minucie, Hirst dośrodkował z prawej strony do Porębskiego, ale strzał Przemka minął bramkę. Przemek mógł poprawić się sześć minut później, kiedy Videmont wystawił mu patelnię na szósty metr, ale źle uderzył i Malarz nie musiał się nawet schylać po piłkę. 21. minuta, swojego szczęścia próbował Necid, ale uderzył niecelnie. Sześć minut później Kazaiszwili zagrał niską piłkę na lewą stronę, gdzie był Hlousek, Czech posłał centrę na krótki słupek, znalazł się tam Hamalainen, który strzelał z półwoleja, ale również niecelnie. Później znów chwila przerwy w okazjach do 39. minuty, Porębski zagrał długą piłkę do Hirsta, ten popędził z piłką, ale na 20. metrze, mając dwóch obrońców na plecach, strzelił, żeby przynajmniej kontry nie było. Oczywiście nie wpadło. Minutę później Uryga podał na prawo do Videmonta, który obrócił się z Hlouskiem na plecach i mocno strzelił, ale minimalnie nad bramką. W 43. minucie Mączyński dośrodkowywał z wolnego, Uryga groźnie główkował, ale piłka znów nie wpadła do siatki. Tuż przed przerwą po paru odbitkach piłka dotarła do Hamalainena, Fin strzelił, ale Głowacki zdążył z interwencją i Legia miała rzut rożny, z którego nic nie było. 

W przerwie starałem się zmotywować piłkarzy do trochę lepszej gry; nie było źle, ale brakowało tej jednej szansy, tego jednego strzału, który przechyliłby szalę na naszą korzyść. Tylko że na początku drugiej odsłony z akcją poszła Legia, Necid podał do wychodzącego z drugiej linii wprowadzonego w przerwie Kopczyńskiego (Moulin, którego Michał zmienił zaczął mecz z lekkim urazem), młody legionista strzelił przy słupku, ale zbyt lekko i Załuska złapał piłkę. Później ten mecz dostosował się do wszelakich szlagierów z poprzednich lat (konkretniej - nie działo się kompletnie nic). W międzyczasie, chcąc wpłynąć nieco na ofensywę wprowadziłem za słabego Hirsta Zacharę, a w tym samym momencie w Legii wszedł Kucharczyk za Necida. I to właśnie "Kuchy King" miał dobrą okazję w 76. minucie po dobrym, długim podaniu Radovicia, ale uderzył fatalnie.

I kiedy wydawało się, że padnie kolejne 0:0 po bezbarwnej, Videmont zagrał crossa na drugą stronę boiska, gdzie stał niepilnowany Tormin, ten miał dużo miejsca na dośrodkowanie, piłka trafiła do Zachary, Pazdan niepotrzebnie wybiegł trzy kroki do przodu, przez co zostawił Mateusza kompletnie samego, a nasz snajper nie marnuje takich sytuacji! Szok i konsternacja na Łazienkowskiej! 

Teraz najważniejsze było, aby dowieść ten wynik do końca meczu. Co więcej, to my w pewnym momencie byliśmy bliżsi trafienia na 2:0, po dośrodkowaniu jednego z naszych graczy główkował Tormin, ale trafił tylko w boczną siatkę. Chwilę później Jędrzejczyk dośrodkował z prawej strony, Kucharczyk strzelał z głową, ale miał ciężką pozycję i nic z tego nie wyniknęło. W 85. minucie Videmont podał na 20 metr, gdzie był Tormin, który koślawo przyjął sobie piłkę, przez co musiał ją przełożyć na słabszą, prawą nogę i przez to jego strzał znacznie minął bramkę. Niedługo później w krótkim odstępie czasowym dwie okazje miał wracający po kontuzji Dąbrowski, ale najpierw trafił w słupek, a później dobrze interweniował Załuska. Jeszcze w 87. minucie piłkę meczową miał Radović, który po rożnym dostał wysoką piłkę od Kopczyńskiego, Miro huknął z woleja na bramkę, ale niecelnie. Po jakimś czasie sędzia odgwizdał koniec meczu. A ten wynik oznaczał jedno.

Za tydzień w Płocku wystarczy nam remis, by bez oglądania się na rywali oficjalnie być już mistrzem Polski.

21.05.2017, Stadion Miejski im. Józefa Piłsudskiego, 23858 widzów

GrMistrz 05 (2.) Legia - (1.) Wisła 0:1 (Zachara 81`)

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...