Fenomen Napisano 17 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2008 Na kolejne spotkanie ligowe z Leeds musieliśmy trochę poczekać, ponieważ nie zgrywały nam się odpowiednio terminy. Musze jednak przyznać, że byłem w szoku, iż na poziomie Championship będziemy musieli rywalizować z tą utytułowaną drużyną. W składzie zaszła tylko jedna zmiana. W miejsce Jonesa, który zaliczył fatalny ostatni występ do składu wskoczył rekonwalescent Soreau. Bailey – Franco, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Bartolini Na początku spotkania dogodną okazję do zdobycia gola dla Mansfield zmarnował Fabbri strzelając wysoko ponad bramką. Dwanaście minut później interwencja Soreau uratowała nas przed utratą gola po strzale Gomeza. W 24 minucie po akcji Guidiego w świetnej sytuacji znalazł się Wright, ale jego strzał obronił Bailey. Pięć minut później ponownie Wright nie był w stanie pokonać naszego golkipera. W 36 minucie z rzutu wolnego próbował Lowe lecz i jemu nie udało się zmieścić futbolówki w siatce. Przed przerwą jeszcze doskonałą okazję miał Guidi lecz na przeszkodzie stanął mu Bailey. Po zmianie stron nadal gospodarze mieli przewagę. W 50 minucie strzał Grandiego obronił Bailey, a dwie minuty później kolejnej szansy nie wykorzystał Wright. W 70 minucie w końcu przeprowadziliśmy groźniejszą akcję lecz piłka po strzale Bartoliniego nie wpadła do siatki, gdyż odbiła się od nóg Grandiego. W 75 minucie gospodarze wreszcie wcisnęli gola, którego autorem został Guidi. Trzy minuty potem okazję do ostatecznego rozstrzygnięcia zmarnował Parente. W doliczonym czasie gry mogliśmy doprowadzić do remisu, ale mocny strzał Napoliego świetnie obronił bramkarz gospodarzy. Championship, 13/46, 19.10.2024 Ellan Road, 38874 widzów [11] Leeds – [7] Mansfield, 1:0 (Guidi ’75) MoM: Gianluca Grandi (Leeds United) Kilka dni potem rozgrywaliśmy juz zaległe spotkanie z Hartlepool na i ten mecz do składu po wielu tygodniach leczenia kontuzji powrócił wreszcie ulubieniec kibiców Mansfield – Ekoumba. Zastąpił on Bartoliniego, który sobie nie może poradzić na ataku, a z kolei na jego domyślnej pozycji dobrze gra Mancuso. Bailey – Franco, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Niestety powrót Kameruńczyka do składu nie odmienił naszej gry i podobnie jak w poprzednim spotkaniu, tak i teraz zmuszeni byliśmy do głębokiej defensywy. W 2 i 4 minucie Bailey już zdążył nas uratować przed utratą gola. W 8 minucie jednak Soreau sfaulował w polu karnym Campbella, a jedenastkę na bramkę zamienił Costanzo. W 22 minucie okazję z kolei miał Davies, lecz świetnie interweniował Bailey. Pięć minut później w dobrej sytuacji fatalnie spudłował Giammini, a po chwili również i Bennett. W 31 minucie okazję miał też Davidson, której nie potrafił zamienić na gola, a dwie minuty potem rolę bramkarza spełnił Franco, wybijając piłkę z linii bramkowej. W 41 minucie dopiero mieliśmy pierwszą szansę na zdobycie gola lecz mocny strzał z dystansu Napoliego był bardzo niecelny. Po zmianie stron w sumie niewiele się zmieniło, chociaż pierwszy groźny atak był autorstwa Mansfield lecz wykończenie go przez Ekoumbę pozostawiało wiele do życzenia. W 57 minucie już Bailey musiał sobie przypomnieć jak się broni, ale dwie minuty później znów w opałach był bramkarz gospodarzy po strzale Gasperiniego. W 64 minucie padł drugi gol dla gospodarzy, a szczęśliwcem pakującym piłkę do siatki został Campbell. Nasza gra była zupełnie bezbarwna. Jeszcze tylko w 86 minucie niegroźnym strzałem tylko postraszył bramkarza gospodarzy rezerwowy Bartolini i to było wszystko, na co było nas tego dnia stać. Championship, 14/46, 23.10.2024 Victoria Park, 4905 widzów [22] Hartlepool – [9] Mansfield, 2:0 (Costanzo (k) ‘8, Campbell ’64) MoM: Luca Giamini (Hartlepool United) Odnośnik do komentarza
raulb Napisano 18 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2008 No co jest, wygrywamy, wygrywamy Edyta podpowiada, że u mnie w 2025 roku Irlandia zdobyła Mistrzostwo Europy (2:0 w finale przeciw Hiszpanii). Nie możesz być gorszy Odnośnik do komentarza
FYM Napisano 18 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2008 Edyta podpowiada, że u mnie w 2025 roku Irlandia zdobyła Mistrzostwo Europy (2:0 w finale przeciw Hiszpanii). Nie możesz być gorszy Jakaś zmiana przepisów UEFA, że w ME w nieparzystym roku ? Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 18 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2008 ME mogly byc w 2024 roku Szansą na przełamanie fatalnej passy mogło być spotkanie z Derby. Liczyłem na pomoc naszych wiernych fanów oraz na przebudzenie się Ekoumby z jego skutecznością, którą zachwycał w minionym sezonie. Derby to jednak nie chłopcy do bicia, a kandydat do awansu, zajmujący aktualnie trzecią pozycję w lidze. Bailey – Franco, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Początek spotkania kazał mieć nadzieję, że ten mecz będzie inny niż poprzednie, gdyż od początku odważnie zaatakowaliśmy, ale strzał Mancuso z 3 minuty był jeszcze niecelny. Osiem minut później goście odpowiedzieli uderzeniem Sundaya, które obronił Bailey. Po chwili zaś fantastycznym strzałem popisał się Fabbri, zdobywając gola. Nasza radość nie trwała jednak długo, gdyż w 23 minucie Mitchell strzelił gola wyrównującego stan meczu, a po chwili już świetną sytuację na wyprowadzenie gości na prowadzenie miał Desideri. Tej jeszcze nie wykorzystał, ale wpisał się na listę strzelców w 28 minucie, wykorzystując podanie Wrighta. W 38 minucie sam Wright miał szansę pokonać naszego golkipera lecz nie potrafił jej wykorzystać. W 40 minucie strzał Marshalla z dystansu obronił Bailey, a dwie minuty potem poradził sobie też ze strzałem Mitchella. Po przerwie zaatakowaliśmy odważniej. W 52 minucie Improntę do wysiłku zmusił Ekoumba. W 63 minucie raz jeszcze uderzał napastnik gości, Mitchell lecz tym razem niecelnie. Dwie minuty później bramkarz gości został zatrudniony przez swojego rodaka – Bartoliniego. W 80 minucie również musiał on sobie poradzić po strzale kolejnego z rezerwowych – Choe. W doliczonym czasie gry padł gol, ale nie było to trafienie wyrównujące, a gol dla Derby, którego strzelił Sunday, perfekcyjnie wykonując rzut wolny. Championship, 15/46, 26.10.2024 Field Mill, 8482 widzów [9] Mansfield – [3] Derby, 1:3 (FABBRI ’14, Mitchell ’23, Desideri ’28, Sunday ‘90+1) MoM: Alex Marshall (Derby County) Jeszcze teraz nie udało się wyjść z kryzysu, ale poprawa w jakości naszej gry była zasadnicza. Po prostu rywal, z jakim przyszło nam się mierzyć to nieco wyższa półka, wszak niedawno jeszcze mierzyłem się z Derby w Premiership jako trener Luton. Liczyłem tym niemniej na jakąś zdobycz punktową w kolejnym spotkaniu – wyjeździe do Brighton. Bailey – Franco, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Tym razem znakomicie rozpoczęliśmy mecz, strzelając gola już w 2 minucie, gdy na listę strzelców po kilku meczach nieobecności na niej wpisał się Bradley. Kwadrans potem ten sam piłkarz podwyższył nasze prowadzenie, tym razem świetnie wykorzystując dogranie piłki od Mancuso. Nie minęło trzy minuty, a prowadzenie ponownie zostało podwyższone, tym razem za sprawą Ekoumby. W 27 minucie znakomicie strzał Franco obronił Woods, a pięć minut potem pierwszą świetną sytuację na gola dla gospodarzy zamienił na bramkę Stefani. Minutę później bliski strzelenia kolejnej bramki dla Mansfield był Fabbri i tylko interwencja stopera Mosariego uratowała gospodarzy. W 43 minucie Fabbri dopiął jednak swego i po asyście Mancuso wpisał się na listę strzelców. Po zmianie stron tempo meczu już znacznie siadło, bo po prawdzie, my już nie musieliśmy jego tak forsować. W 62 minucie Phillips obronił strzał Bradleya, a pięć minut później nasz napastnik w dobrej sytuacji nawet nie trafił w bramkę. W 69 minucie okazję mieli gospodarze lecz Stefani trafił tylko w boczną siatkę. Jeszcze w samej końcówce gola z rzutu wolnego mógł strzelić Mosari, jednak świetnie interweniował Bailey. Championship, 16/46, 29.10.2024 Falmer, 19219 widzów [17] Brighton – [13] Mansfield, 1:4 (BRADLEY ‘2, BRADLEY ’17, EKOUMBA ’20, Stefani ’32, FABBRI ’43) MoM: Andrea Fabbri (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 19 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2008 Trudno było oczekiwać, że na kolejne ligowe spotkanie, tym razem z Coventry, będę dokonywał znaczących zmian w składzie, który tak dzielnie poradził sobie ostatnio, klepiąc Brighton. Jak na razie Coventry również nie zachwyca i zajmuje miejsce o dwie pozycje wyższe niż Brighton przed poprzednim meczem więc szansa na zwycięstwo jest dość znaczna. Bailey – Franco, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Nie zaczęliśmy dobrze tego meczu z wymaganą koncentracją i daliśmy sobie wbić gola na początku, gdy w 7 minucie Evans posłał piłkę obok bezradnie interweniującego Baileya. Dwie minuty później szansę na remis zaprzepaścił Ekoumba strzelając bardzo niecelnie. Na następną okazję trzeba było czekać aż do 36 minuty, kiedy to Fabbri dzielnie swoim ciałem zablokował strzał McNally’ego. Tymczasem w 43 minucie Mancuso świetnie wykonał rzut wolny i doprowadził do remisu. Po zmianie stron na boisku pojawił się m. in Choe, ale z początku nie mógł sobie znaleźć miejsca. W 54 minucie mocny strzał Bradleya znakomicie obronił Riley, a cztery minuty potem mocno, ale niecelnie uderzał Crisci. W 65 minucie powinien paść gol dla gości, gdy Giovanni wykonywał jedenastkę, ale strzał ten znakomicie obronił Bailey. To dodało nam skrzydeł. W 72 minucie groźnie uderzał Bartolini, ale dzielnie bronił Riley. Po chwili niecelnie uderzał Mancuso, ale wreszcie w doliczonym czasie gry padł gol zwycięski dla Mansfield, a jego strzelcem został niezawodny z jedenastu metrów (po rzucie karnym) Picchi. Championship, 17/46, 02.11.2024 Field Mill, 8464 widzów [9] Mansfield – [15] Coventry, 2:1 (Evans ‘7, MANCUSO ’43, PICCHI (k) ‘90+1) MoM: Gary Riley (Coventry City) Przed kolejnym spotkaniem kontuzji doznał Franco i było pewne, że w meczu z Portsmouth on nie zagra, ale i tak od kilku kolejek nosiłem się z zamiarem wypróbowania na prawej obronie Gabriela, który bardzo dobrze radził sobie w rezerwach i wreszcie otrzymał on swoją szansę. Poza tym nie przewidziałem zmian w składzie. Jedynie na ławce usiadł zamiast Cioniego Pintos. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Już w 9 minucie meczu swoją szansę na zdobycie gola miał i zmarnował Ekoumba, za słabo uderzając futbolówkę. Trzynaście minut później w swoim stylu uderzając mocno z dystansu próbował Napoli, ale bez rezultatu. W 36 minucie goście odpowiedzieli pierwszą groźną akcją, lecz strzał Vazqueza świetnie obronił Bailey. Drugą połowę lepiej zaczęli goście i to oni stworzyli sobie dogodną sytuację w 50 minucie, której jednak nie wykorzystał Young. Cztery minuty później swoją pierwszą szansę miał rezerwowy tego dnia Choe. W 61 minucie zaś świetnie strzał Mancuso z rzutu wolnego obronił White. Czternaście minut potem znów dobrze interweniował White, tym razem po uderzeniu Bartoliniego. W 83 minucie wreszcie padł gol dla Mansfield, a jego autorem został Gasperini, który czując oddech Pintosa z ławki rezerwowych podniósł loty. Niestety nie udało nam się dotrzymać prowadzenia do końca i w doliczonym czasie gry Allen doprowadził do remisu, ustalając wynik meczu. Championship, 18/46, 06.11.2024 Field Mill, 8488 widzów [7] Mansfield – [15] Portsmouth, 1:1 (GASPERINI ’83, Allen ‘90+1) MoM: Martin White (Portsmouth) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 20 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2008 Teraz mogłem nieco odpocząć od szybkiego tempa rozgrywania meczów w lidze angielskiej, bowiem przyszedł czas na rozegranie dwóch meczów towarzyskich przy prowadzeniu reprezentacji Irlandii. Pierwszym ze spotkań było starcie z drużyną Grecji, czy ekipą na podobnym jak my poziomie. Tak przynajmniej sądziłem przed rozpoczęciem meczu. McKenna – Dougan, King, Daly, Walsh – Murphy, Ryan, O’Brien, McNally – Ryan, Keegan Zaczęliśmy udanie to spotkanie, strzelając gola w 10 minucie meczu, w pierwszej, tak na dobrą sprawę, poważniejszej akcji. Strzał Ryana sparował Apostolakis, ale przy dobitce Keegana był bezsilny. W 27 minucie po centrze Ryana blisko zdobycia gola był drugi Ryan z formacji ofensywnej, lecz piłkę wybił Ioannou. Cztery minuty potem zaś kolejną okazję do zdobycia gola zmarnował Keegan, tym razem tracąc zimną krew w dobrej sytuacji. W 34 minucie też niecelnie strzelał O’Brien. Drugą połowę rozpoczęliśmy w zupełnie innym zestawieniu linii pomocy i ofensywy i tak w 47 minucie swoją pierwszą strzelecką okazję miał McLaughin. Kwadrans potem strzelał też McCavoy, jednak ta próba pozostawiała wiele do życzenia. W kolejnych minutach nie działo się nic ciekawego i dopiero w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut karny dla Irlandii po faulu Anastasidisa na Sullivanie i gola z jedenastu metrów strzelił Dougan. Towarzyski, 09.11.2024 Lansdowne Road, 34817 widzów Irlandia – Grecja, 2:0 (KEEGAN ’10, DOUGAN (k) ‘90+2) MoM: John Dougan (Irlandia) Nasz drugi sparingpartner wydawał się być nieco groźniejszym przeciwnikiem. Wszak Włosi to uznana firma. Przed meczem jeszcze musiałem wyjaśniać niedopatrzenie, gdyż McKenna miał zagrać w meczu towarzyskim jedynie połowę spotkania, a zagrał cały mecz. Pretensje do mnie o to miał trener klubowy Irlandczyka – Klinsmann. Jako, że go nie lubię, to specjalnie się całą sytuacją nie przejąłem. McKenna – Dougan, King, Daly, Walsh – Murphy, Ryan, O’Brien, McNally – Ryan, Keegan Już w pierwszej akcji meczu mogliśmy strzelić bramkę jednak po uderzeniu piłki przez McNally’ego strzał znakomicie obronił Albanense. Pięć minut późnej niecelnie strzelał z naszej strony O’Brien, a w 22 minucie goście zaatakowali ponownie, lecz tym razem uderzenie Gottiego świetnie obronił McKenna. Po chwili dośrodkowanie Donnelly’ego, które okazało się strzałem, świetnie wybronił Albanense. W doliczonym czasie gry padł gol dla gości, a strzelił go… mój podopieczny z Luton – Parisi. Po zmianie stron mieliśmy odważnej zaatakować i rzeczywiście w 55 minucie Sullivan oddał strzał, ale niecelny. Potem zaś działo się niewiele. W 68 minucie uderzenie Di Mauro obronił nasz rezerwowy bramkarz – Malone. Trzy minuty potem niecelnie uderzał Graziano, a trzy minuty potem też i Ciotti. I to tyle jeśli chodzi o to spotkanie. Towarzyski, 12.11.2024 Lansdowne Road, 34288 widzów Irlandia – Włochy, 0:1 (Parisi ‘45+1) MoM: Riccardo Parisi (Włochy) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 21 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 21 Grudnia 2008 Wszystko wskazuje na to, że wreszcie uda mi się pozbyć z klubu niechcianego od dawna Harrisona, gdyż zainteresowanie nim wyraża Wigan. Tymczasem naszym kolejnym przeciwnikiem w walce o ligowe punkty jest drużyna Sheffield Wednesday, czyli murowany kandydat to awansu, w którego szeregach gra wielu znakomitych piłkarzy. Z pewnością czeka nas niezwykle trudne zadanie. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Gospodarze z początku mieli trochę problemów, aby przedostać się pod naszą bramkę, ale już w 7 minucie zagrożenie pod nią stworzył Webb. Siedem minut później niecelnie z dystansu uderzał Foley, a z kolei w 23 minucie dośrodkowanie Gasperiniego kończył… Soreau, ale piłka została wybita ponad poprzeczkę przez Hughesa. Dwie minuty potem Hughes świetnie obronił strzał Ekoumby, a w 31 minucie minimalnie spudłował napastnik gospodarzy, Evans. W 43 minucie zaś strzał Evansa świetnie zablokował rzucając się pod piłkę Fabbri. W drugiej połowie gospodarze nadal nacierali. W 50 minucie dobrej okazji nie wykorzystał Foley, a trzy minuty później tylko szczęścia zabrakło Webbowi. W 58 minucie z kolei blisko zdobycia gola był nasz skrzydłowy Gasperini. Dziesięć minut później po indywidualnej akcji rezerwowego Bartoliniego również bramka wisiała w powietrzu. W 77 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Fabbri, jednak nie zmieścił piłki pod poprzeczką. W 82 minucie dobrą okazję miał również niewidoczny wcześniej Bradley, ale i on nie potrafił strzelić gola. Ostatecznie spotkanie zakończyło się sprawiedliwym remisem. Championship, 19/46, 16.11.2024 Hillsborough, 30065 widzów [3] Sheffield Wednesday – [7] Mansfield, 0:0 MoM: David Gabriel (Mansfield Town) Przed kolejnym meczem z Burnley sytuacja w drużynie się nieco skomplikowała, gdyż kontuzji doznał Napoli i na pewno na kilka spotkań go zabraknie w naszej drużynie. Nie bardzo miałem pomysł, kogo wystawić, gdyż kontuzjowany był również (wciąż) McCourt. Wreszcie zdecydowałem się na wariant z Bartolinim na skrzydle i Mancuso w środku pola. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Mancuso, Fabbri – Bradley, Ekoumba Początek spotkania był bardzo nudny i dopiero fatalny błąd Zottiego w 20 minucie otworzył gościom szansę na strzelenie gola na wagę prowadzenia, jednak fatalnie spudłował Ramos. Siedem minut później drugiej okazji dla gości z kolei nie potrafił na gola zamienić Sinclair, a pięć minut potem uderzenie Ramosa z ostrego kąta wybronił Bailey. W 41 minucie wreszcie udało nam się groźnie zaatakować i wypracować rzut wolny, którego wykonanie i strzał Mancuso obronił Woods. Po chwili obronił on też strzał Bartoliniego i dlatego do przerwy był bezbramkowy remis. Po zmianie stron pierwszą dogodną sytuację mieliśmy w 50 minucie kiedy nieudanie próbował strzelać Bartolini. Trzy minuty potem wreszcie po akcji z drugiego skrzydła padł gol i jego strzelcem został rzecz jasna Gasperini. Minutę później już świetnej sytuacji na powiększenie prowadzenia nie wykorzystał Ekoumba. W 76 minucie gościom udało się doprowadzić do remisu, i co ciekawe, gola również strzelił prawoskrzydłowy – Dawson. Taki wynik utrzymał się do końca meczu. Championship, 20/46, 23.11.2024 Field Mill, 8456 widzów [7] Mansfield – [20] Burnley, 1:1 (GASPERINI ’53, Dawson ’75) MoM: Laszlo Bertla (Burnley) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 22 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 22 Grudnia 2008 Na kolejne spotkanie ligowe z Ipswich nie zdecydowałem się na żadne zmiany w wyjściowym składzie. Jedynie miejsce kontuzjowanego Cioniego na ławce rezerwowych zajął Onana. Rywal obecnie walczy tylko o utrzymanie i dlatego liczyłem na wywalczenie dobrego rezultatu w tym meczu wyjazdowym i podtrzymanie serii meczy bez porażki. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Mancuso, Fabbri – Bradley, Ekoumba Znakomicie ułożył się nam ten mecz od samego początku, gdyż już w 3 minucie gola otwierającego wynik strzelił Bradley. Trzy minuty później swoją pierwszą szansę miał też Fabbri, ale to Bradley nadal strzelał bramki. Tak się stało mianowicie w 12 minucie. Po chwili co prawda po akcji Marshalla i O’Connora ten drugi strzelił gola kontaktowego, ale to wyraźnie Mansfield prowadziło grę. W 19 minucie jeszcze szansę miał pomocnik gospodarzy Clarke lecz kilka minut potem swojego hattricka w tym spotkaniu ustrzelił Bradley, dając pokaz wysokich umiejętności w polu karnym przeciwnika. W 31 minucie świetną okazję miał Ekoumba, jednak fatalnie spudłował. Jedenaście minut później swoją bramkę zapisał sobie również Fabbri, dobrze kończąc podanie od Gabriela. W drugiej połowie gospodarze próbowali zaatakować i w 51 minucie nawet blisko zdobycia gola był Richardson jednak minimalnie spudłował. Jedenaście minut później los kolegi podzielił Clarke, a w 67 minucie swojego czwartego gola w tym spotkaniu strzelił Bradley, tym razem z asysty rezerwowego Robertsa. W 78 minucie jeszcze okazję na kolejnego gola mieli gospodarze lecz tym razem nie wykorzystał jej Collins. Championship, 21/46, 30.11.2024 Portman Road, 14610 widzów [21] Ipswich – [8] Mansfield, 1:5 (BRADLEY ‘3, BRADLEY ’12, O’Connor ’16, BRADLEY ’22, FABBRI ’42, BRADLEY ’67) MoM: Paul Bradley (Mansfield Town) To zwycięstwo pozwoliło nam awansować aż na czwartą pozycję w tabeli (o cztery miejsca). Pokazuje to wyraźnie jak duży ścisk panuje w czołówce. Tymczasem nasz młody gracz z rezerw – Vardanyan, zaczyna się częściej upominać o gre w pierwszym składzie. Być może niedługo dostanie taką szansę, bo ma olbrzymi potencjał. Nie zamierzałem rzecz jasna zmieniać jednak niczego w składzie na kolejne spotkanie z Millwall. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Mancuso, Fabbri – Bradley, Ekoumba Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz z należytą agresją w grze i to zaprocentowało w 10 minucie, gdy gola po wielu tygodniach nieskutecznej gry strzelił wreszcie Ekoumba. Dziesięć minut potem ten sam piłkarz zmarnował jednak kolejną świetną sytuację. W 22 minucie zaś szansę miał Bradley, jednak nie potrafił jej wykorzystać. Osiem minut później polski pomocnik gości, Reszka, znalazł się w pobliżu naszej bramki i oddał strzał, na szczęście niecelny. Przed przerwą jeszcze szansę na zdobycie gola miał Bradley, ale jego strzał głową minął bramkę gości. Po przerwie bliski pokonania bramkarza gości był rezerwowy Roberts, który zastąpił Bradleya. W 54 minucie po ładnej, indywidualnej akcji, gola na wagę remisu strzelił Collins. Natychmiast jednak odpowiedzieliśmy drugim golem, którego na swoje konto zapisał sobie Roberts, rozgrywający naprawdę dobre zawody. W 76 minucie goście zdołali jednak doprowadzić do remisu. Przy strzale Schroera ewidentnie nie popisał się Bailey, przepuszczając niegroźny strzał. Jeszcze w 85 minucie zwycięstwo mógł nam strzałem z dystansu zapewnić Mancuso, ale jednak minimalnie Włoch chybił. Championship, 22/46, 07.12.2024 Field Mill, 8460 widzów [4] Mansfield – [3] Millwall, 2:2 (EKOUMBA ’10, Collins ’54, ROBERTS ’64, Schroer ’76) MoM: Pierre Ekoumba (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
peżet Napisano 22 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 22 Grudnia 2008 Hmm, powiadacie że w tym sezonie nie ma szans na awans ale gracie bardzo dobrze, jeżeli nie w tym roku to w następnym awans pewnym jest Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 23 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2008 Tak jak już kiedyś pisałem, przeskok między League One a Championship jest tak ogromny, że nie da się od razu wywalczyć awansu. Ale przypuszczam, że za rok już poważniej powalczymy o awans. Zwłaszcza, że już powinni się nieco rozwinąć niektórzy gracze, na których szczególnie liczę. Odbyło się losowanie III rundy Pucharu Anglii. Los nie był dla nas łaskawy i w tym spotkaniu zmierzyć się nam przyjdzie z londyńską Chelsea… Ale zanim to nastąpi to mamy jeszcze przed sobą kilka meczów ligowych. Pierwszym z nich jest sprawdzian z Wallsall. Do składu na to spotkanie wraca Napoli, który zastąpi Bartoliniego, który na lewym skrzydle zastąpi przesuniętego na to miejsce Mancuso. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Niestety fatalnie zaczął się dla nas ten mecz, gdyż straciliśmy szybko bramkę, gdy na listę strzelców w 7 minucie wpisał się Taylor. Dwie minuty później szansę na doprowadzenie do remisu miał Napoli, ale nie trafił czysto w piłkę. Sześć minut potem dobrej okazji na podwyższenie prowadzenia nie wykorzystał King. W 24 minucie kolejną okazję miał też Taylor. W 36 minucie wreszcie okazję do zdobycia gola miał piłkarz Mansfield – jednak tej nie wykorzystał Ekoumba. Trzy minuty potem uderzenie Kinga obronił świetnie Bailey. Po chwili też świetnie interweniował po uderzeniu Urbanka. Wreszcie w 43 minucie po szybkiej kontrze Ekoumba doprowadził do remisu. Niestety nie udało nam się utrzymać tego korzystnego remisu do przerwy, bo jeszcze przed gwizdkiem sędziego Urbanek strzelił gola dla gospodarzy, wykorzystując doskonałe dogranie Maciasa. W drugiej połowie szansę na doprowadzenie do remisu w 54 minucie miał Mancuso, gdy strzelał z rzutu wolnego. Pięć minut potem uderzenie głową Millera obronił Bailey. W 66 minucie bramkarza gospodarzy do wysiłku zmusił Zotti strzałem z dystansu. Po chwili swoją okazję do zdobycia gola miał też nas rezerwowy napastnik, Roberts. W samej końcówce jeszcze okazji do doprowadzenia do remisu nie wykorzystał Mancuso i ostatecznie musieliśmy uznać wyższość przeciwnika. Championship, 23/46, 10.12.2024 The Bestot Stadium, 6770 widzów [22] Wallsall – [5] Mansfield, 2:1 (Taylor ‘7, EKOUMBA ’43, Urbanek ’45) MoM: Jan Urbanek (Wallsall) Była to nasza pierwsza porażka od ośmiu kolejek, ale nie wynikała ona z dobrej postawy gospodarzy, a raczej totalnym braku koncentracji moich podopiecznych. Koniecznie musimy zwyciężyć w kolejnym spotkaniu z Fulham, które radzi sobie mocno średnio w tych rozgrywkach, obecnie zajmując miejsce w środku stawki. Poza tym moją nadzieją jest fakt, że na wyjazdach gramy lepiej niż u siebie. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Tym razem świetnie zaczęliśmy spotkanie i w pierwszej akcji meczu Ekoumba otworzył wynik meczu mocnym płaskim strzałem, zupełnie zaskakując bramkarza gospodarzy. Niespełna sześć minut potem padł drugi gol dla gości. Tym razem na listę strzelców wpisał się Napoli, w swoim stylu pakując gola po strzale spoza pola karnego. W 22 minucie mieliśmy kolejną bramkową okazję, tej jednak nie wykorzystał Gasperini. Osiem minut potem jednak udało się zdobyć trzeciego gola. Tym razem na listę strzelców wpisał się Fabbri. I to było na tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę. Drugą zaczęliśmy od ataku w 49 minucie, gdy strzelał Napoli, jednak uderzenie to było minimalnie chybione. W 60 minucie dopiero pierwszą okazję miał piłkarz gospodarzy, Knight. Pięć minut później kolejnej szansy nie wykorzystał Logan, a z kolei w 73 minucie kolejne uderzenie Napoliego obronił Roberts. Po chwili jeszcze okazję na gola honorowego dla gospodarzy zmarnował też Elis, a w doliczonym czasie gry to my mieliśmy jeszcze jedną szansę. Tej jednak też nie wykorzystał Mancuso. Championship, 24/46, 14.12.2024 Craven Cottage, 28141 widzów [13] Fulham – [7] Mansfield, 0:3 (EKOUMBA ‘1, NAPOLI ‘7, FABBRI ’30) MoM: Judicael Soreau (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 24 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2008 Zwycięstwo pozwoliło nam powrócić na piąte miejsce w tabeli, dające prawo gry w barażach. Chciałem jednak, aby poprawiła się nasza gra, bo wciąż mamy chyba szanse na awans bezpośredni. Musimy jednak teraz wygrać mecz z Queens Park Rangers, ale nie będzie to łatwe, gdyż drużyna ta ma ostatnio fantastyczną serię dwunastu meczów bez porażki. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Spotkanie to lepiej zaczęli goście i dlatego to oni mogli jako pierwsi strzelić gola po akcji Kucery. W 5 minucie kolejną szansę mieli goście, gdy strzelał Leite. W 8 minucie padł gol, ale dla nas, gdy podanie Gasperiniego wykorzystał Bradley. W 15 minucie znakomitą szansę miał Ekoumba, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. Później kibice musieli czekać aż do 40 minuty na kolejną bramkową akcję. I tym razem padł gol dla gości, którego strzelił Kucera, zdecydowanie najbardziej aktywny po stronie rywali. My jednak jeszcze przed przerwą strzeliliśmy drugiego gola autorstwa Gasperiniego i byłem raczej spokojny o losy tego spotkania. Zwłaszcza, że po zmianie stron nasze prowadzenie podwyższył jeszcze rezerwowy Roberts. Goście wzięli się od razu do pracy i zaraz Bailey musiał bronić strzał Cartera. W 57 minucie obronił on z kolei strzał Kazimierczaka, ale w 60 minucie był bezsilny, gdy drugiego gola w tym spotkaniu strzelił Kucera. Cztery minuty potem okazji do doprowadzenia do remisu nie wykorzystał Lang. Dwanaście minut potem Kucera dopiął jednak swego i kompletując hattricka doprowadził do remisu. W końcówce mogliśmy ponownie wyjść na prowadzenie lecz tym razem strzał Robertsa świetnie obronił Barrett. Z kolei w doliczonym czasie gry okazję do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść miał Kucera, ale w decydującym momencie brakło mu skuteczności. Championship, 25/46, 21.12.2024 Field Mill, 8470 widzów [5] Mansfield – [16] Queens Park Rangers, 3:3 (BRADLEY ‘8, Kucera ’40, GASPERINI ’43, ROBERTS ’47, Kucera ’60, Kucera ’76) MoM: David Kucera (Queens Park Rangers) Mimo niekorzystnego do końca wyniku nie zdecydowałem się na żadną zmianę w składzie na kolejne spotkanie z Bournemouth, bo tak jak pisałem, nasi poprzedni rywale byli na wyraźnej fali wznoszącej. Tylko kontuzjowanego Zottiego musiał zastąpić Diouf. Teraz zaś nasz następny rywal nie powinien nam sprawić aż tylu problemów. Przynajmniej taką mam nadzieję. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Diouf – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Co ciekawe, pierwszą okazję strzelecką w tym spotkaniu miał Diouf w 7 minucie meczu, ale jej nie wykorzystał. Pięć minut później strzał Bradleya zablokował Holmes, ale w 19 minucie wreszcie udało nam się wyjść na prowadzenie za sprawą gola Fabbriego. Minutę później zaś strzał Mancuso świetnie obronił Morgan. W 32 minucie gospodarzom udało się doprowadzić do remisu za sprawą Kinga, ale błyskawicznie szansę na strzelenie gola miał Ekoumba, tyle, że jej nie wykorzystał. W 39 minucie King ograł Soreau i znalazł się w dobrej sytuacji, której jednak na szczęście nie wykorzystał. Drugą połowę rozpoczęliśmy od ataków, gdy w 49 minucie piłkę zabrał Rileyowi Roberts, ale nie potrafił pokonać Morgana z bliskiej odległości. W 57 minucie udało się strzelić gola, którego zapisał sobie rezerwowy Roberts. Minute później zaś świetnie strzał Kinga obronił Bailey. W 72 minucie kolejną szansę do doprowadzenia do remisu miał zaś Milano. Dziesięć minut później to Roberts mógł ustalić wynik meczu, jednak nie zdołał umieścić piłki w siatce. Po chwili jeszcze jednej szansy nie wykorzystał King i to głównie nieskuteczność tego napastnika zaważyła na tym, że trzy punkty wróciły z nami na Field Mill. Championship, 26/46, 26.12.2024 Fitness First Stadium, 7544 widzów [20] Bournemouth – [5] Mansfield, 1:2 (FABBRI ’19, King ’32, ROBERTS ’57) MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
Lagren Napisano 24 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2008 Napisałbym że wierzę w awans ;P ale skoro masz już rozegrane do przodu to wiesz lepiej Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 25 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2008 Informają, która mnie niezwykle ucieszyła był fakt, że spotkanie z Norwich zagramy już na rozbudowanym stadionie, na którym może zasiąść blisko 15 tysięcy widzów, co w porównaniu z niespełna dziesięcioma tysiącami przed rozbudową jest sporą zmianą. Liczyłem, że doping większej liczby gardeł tym bardziej pomoże nam na wywalczenie trzech punktów w tymże meczu. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Diouf – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Ekoumba Długo kibice musieli czekać na pierwszą groźną sytuację w tym spotkaniu. Dopiero w 17 minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał Mancuso, ale obronił ten strzał Castro. Cztery minuty potem goście wyprowadzili zabójczo skuteczny kontratak, zakończony golem przez Warnera. Na szczęście udało nam się błyskawicznie odrobić straty, gdy minutę później celne odegranie piłki Bradleya wykorzystał nadbiegający ze skrzydła Gasperini. W 37 minucie nasz pech trwał nadal, kontuzji doznał Ekoumba i musiałem w jego miejsce wprowadzić Robertsa. Przed przerwą już nic więcej ciekawego się nie wydarzyło. Po zmianie stron zaś przycisnęli nasi rywale. Strzał Ercoliego z 47 minuty był co prawda jeszcze niecelny, ale chwilę potem Warner po raz drugi świetnie przymierzył i zdobył kolejną bramkę dla Kanarków. Po chwili bliski doprowadzenia do remisu był strzelający z daleka Napoli, ale obronił tę próbę Castro. Pięć minut potem z kolei uderzał głową po dośrodkowaniu Onany Mancuso. W 67 minucie świetnie marsz Warnera po hattricka zatrzymał dobrą interwencją Bailey. Cztery minuty potem zaś Castro obronił kolejną próbę Mancuso. W 79 minucie jeszcze jedną okazję miał Warner, ale gola nie strzelił. Goście zdołali jednak utrzymać ten niezwykle dla nich korzystny wynik. Championship, 27/46, 26.12.2024 Field Mill, 14958 widzów [7] Mansfield – [14] Norwich, 1:2 (Warner ’21, GASPERINI ’22, Warner ’49) MoM: Joe Warner (Norwich City) Kolejny mecz rozgrywaliśmy już w nowym roku. 1 stycznia 2025 roku przyszło nam zmierzyć się z Huddersfield, które niedługo wcześniej wysłało oficjalne zapytanie w sprawie Mullera, ale zignorowałem to, gdyż Czech nie jest póki co na sprzedaż. Tymczasem mogłem rozpocząć negocjacje kontraktów z graczami wedle prawa Bosmana, ale nikt z graczy, którymi się interesowałem, nie był skłonny podpisać umowy z angielskim drugoligowcem. Bailey – Gabriel, Picchi, Soreau, Diouf – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Choe Doskonale zaczął się dla nas ten mecz, gdyż już w 2 minucie wynik otworzył Bradley, wykorzystując kapitalne podanie od Choe. Po chwili pierwszy raz groźnie zaatakowali gospodarze, jednak strzał głową Lee obronił dzielnie Bailey. W 13 minucie był on jednak bezradny, gdy mocnym strzałem pokonał go Hanus. Minutę później Czech był blisko strzelenia drugiej bramki, ale tym razem Bailey już stanął na wysokości zadania i obronił jego uderzenie. W 20 minucie oddaliśmy drugi groźny strzał na bramkę, tym razem bez efektu bramkowego strzelać próbował Gasperini. Minutę potem zaś efektownym szczupakiem rzucił się na piłkę Choe, bez rezultatu. W 34 minucie Choe miał kolejną okazję, ale i tej nie potrafił zamienić na gola. W 41 minucie mocno ale niecelnie z dystansu strzelał Napoli, a przed przerwą jeszcze jedną okazję bramkową mieli gospodarze, a konkretnie Graham. Drugą połowę rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku, jednak strzał Choe obronił Porter. Po chwili poradził on sobie też z rzutem wolnym wykonywanym przez Mancuso. W 53 minucie Hanus strzelił drugiego gola i gospodarze wyszli na prowadzenie. Po chwili bliski zdobycia kolejnego gola był Lee, ale na szczęście spudłował. W 61 minucie Choe strzelił gola wyrównującego, ale nie uznał go sędzia z sobie tylko znanej przyczyny. Jedenaście minut potem gospodarze mieli następną bramkową sytuację, tej jednak nie wykorzystał Graham. W 78 minucie strzelał też nasz były znajomy, Wohlfahrt, jednak i on nie potrafił zdobyć gola. Ostatecznie wynik już nie uległ zmianie. Championship, 28/46, 01.01.2025 Galpharn Stadium, 14174 widzów [12] Huddersfield – [7] Mansfield, 2:1 (BRADLEY ‘2, Hanus ’13, Hanus ’53) MoM: Pavel Hanus (Huddersfield) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 26 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 26 Grudnia 2008 Kilka dni potem, już w nowym roku, na nasz obiekt przyjechać miała wielka Chelsea, aktualnie trzecia drużyna angielskiej Premiership i jeden z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa Anglii. Trudno było oczekiwać, że będę w stanie przeszkodzić gościom w tym spotkaniu i dlatego wystawiłem na mecz rezerwowy skład, aby dać odpocząć najlepszym, by ci skupili się tylko na rozgrywkach ligowych. W meczu tym zagra 17-letni Lorini, który do tej pory już w rozgrywkach młodzieżówek strzelił 23 gole. Simpson – Gabriel, Nardi, Jones, Diouf – Medeckis, Bartolini, Giacomini, Dlamini – Choe, Lorini Mogliśmy znakomicie rozpocząć ten mecz, ale pierwszej okazji nie wykorzystał Lorini, gdy w sytuacji sam na sam trafił w Evansa, bramkarza Chelsea. W 8 minucie Evans obronił z kolei strzał Giacominiego. W 34 minucie pierwszy raz zaatakowała groźnie drużyna z Londynu, jednak strzał Giordano na szczęście nie sprawił żadnych trudności Simpsonowi. Jeszcze przed przerwą kolejną okazję miał Lorini, ale tym razem zabrakło mu siły fizycznej, by przepchnąć się między rywalami, a był już bardzo blisko bramki. Drugą połowę rozpoczęliśmy równie agresywnie i w 48 minucie czujność Evansa sprawdził strzałem z daleka Giacomini. Po chwili zaś wspaniałym refleksem wykazał się Simpson, broniąc strzał Bruniego. W 57 minucie trybuny oszalały, gdy Roberts, który wszedł na boisko w przerwie, strzelił gola. Goście natychmiast ruszyli do odrabiania strat, ale strzał Ferreiry z 61 minuty obronił Simpson. W 68 minucie zaś szalał pod bramką przeciwnika Medeckis, ale okazało się, że jednak był na spalonym i ewentualny gol nie byłby uznany. W 73 minucie wreszcie padł gol dla gości. Potrzebowali oni jednak rzutu karnego po zagraniu Knezevica ręką w polu karnym, by Ferreira doprowadził do remisu. Chwilę później znakomicie strzał Fernandeza obronił Simpson, a siedem minut potem odpowiedzieliśmy kolejną, marnej jakości, próbą Giacominiego. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, ale i tak z gry zmienników jestem bardzo zadowolony. FA Cup, III runda, 04.01.2025 Field Mill, 14920 widzów [C] Mansfield – [P] Chelsea, 1:1 (ROBERTS ’57, Ferreira ’73) MoM: Andy Simpson (Mansfield Town) Jeśli w meczu powtórkowym poradzimy sobie jakimś cudem z Chelsea, to w kolejnej rundzie czeka na nas zwycięzca pary Chesterfield – Queens Park Rangers. Tymczasem w lidze czeka nas teraz spotkanie z Leicester i jest ono niezwykle ważne dla układu tabeli, ponieważ Lisy wyprzedzają nas tylko jednym punktem i zajmują jedno oczko wyżej w tabeli. Bailey – Franco, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Watts Goście przycisnęli nas od pierwszej minuty i szybko okazję do zdobycia gola zmarnował Crawford. Po chwili strzelał też Francis, ale i on chybił celu. W 9 minucie próba strzału głową Kerra również nie zakończyła się powodzeniem. W 22 minucie wreszcie McNally dał gościom prowadzenie, które rzeczywiście wisiało w powietrzu. Po chwili blisko doprowadzenia do remisu był jednak Bradley, ale minimalnie przestrzelił. W 35 minucie kolejny strzał Bradleya tym razem obronił Porter. W drugiej połowie goście zaczęli od ataków w 48 minucie, gdy McNally urwał się obrońcom, ale nie dogonił futbolówki. W 59 minucie miał on kolejną okazję lecz tym razem zabrakło mu zimnej krwi w wykończeniu akcji. Pięć minut potem strzelił on jednak swojego drugiego gola, kończąc akcję Petersa. W 70 minucie Jarvinen strzelał groźnie z rzutu wolnego, ale dobrze interweniował Bailey. Co z tego jednak skoro chwilę potem nasz bramkarz puścił farfocla po strzale Robertsa. Jeszcze w doliczonym czasie gry dobił nas McNally ustalając hattricka. O tym meczu jak najszybciej trzeba zapomnieć. Championship, 29/46, 11.01.2025 Field Mill, 14205 widzów [10] Mansfield – [9] Leicester, 0:4 (McNally ’22, McNally ’64, Roberts ’72, McNally ‘90+3) MoM: Brian McNally (Leicester City) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 27 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 27 Grudnia 2008 Niedługo potem przyszedł czas na rozegranie meczu powtórkowego z Chelsea w III rundzie Pucharu Anglii. Kilka dni wcześniej zaś otrzymałem informację, że Moreira świetnie sobie radzi w młodzieżowych mistrzostwach Ameryki Południowej i jest na chwilę obecną najlepszym tam strzelcem. Szkoda, że nie może zagrać w meczu z Londyńczykami. Simpson – Gabriel, Nardi, Jones, Knezevic – Medeckis, Bartolini, Giacomini, Dlamini – Choe, Lorini Ten mecz ułożył się pod nasze dyktando, gdyż gospodarze najwyraźniej nie mieli ochoty na prowadzenie gry i dlatego szybko stworzyliśmy sobie przewagę. Konsternacja na trybunach zapanowała w 12 minucie, kiedy to Knezevic posłał długą piłkę do Choe, a ten wykorzystał swoje przyspieszenie, uciekł obrońcom i strzelił gola. Cztery minuty potem kolejne uderzenie Koreańczyka tym razem obronił znakomicie Evans. W 33 minucie świetnie strzał głową Bartoliniego po dośrodkowaniu Medeckisa obronił ponownie Evans. Jeszcze przed przerwą próbował bramkarza gospodarzy zaskoczyć strzałem z dystansu Dlamini, jednak uderzył niecelnie. Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Potwierdzeniem tego była doskonała sytuacja, której w 47 minucie nie wykorzystał Lorini. W 57 minucie dopiero pierwszy raz zaatakowali groźnie gospodarze lecz strzał Ellisa nie sprawił trudności Simpsonowi. W 73 minucie w dobrej sytuacji znalazł się nasz rozgrywający, Giacomini, jednak nie potrafił oddać celnego strzału na bramkę. Trzy minuty potem raz jeszcze do wyrównania spróbowali doprowadzić gospodarze lecz tym razem spudłował Rubio. W 87 minucie zaś ponownie okazję do zdobycia gola miał i zmarnował Bartolini. Ale zwycięstwa już nam gospodarze nie odebrali! FA Cup III runda, powtórka Stamford Bridge, 15.01.2025 [P] Chelsea – [C] Mansfield, 0:1 (CHOE ’12) MoM: Haris Knezevic (Mansfield Town) Zastanawiałem się, czy skoro nie gramy tak dobrze w meczach pucharowych, to nie wystawić tego samego składu na najbliższe spotkanie ligowe z Sheffield United. Zdecydowałem jednak na powrót do składu ligowego z małym wyjątkiem – miejsce Baileya na bramce zajął Simpson, który ostatnio zaliczył dwa bardzo udane spotkania w meczach z Chelsea. Simpson – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Mancuso, Napoli, Fabbri – Bradley, Choe Fatalnie zaczął się dla nas ten mecz. W pierwszych dziesięciu minutach zabrakło nam należytej koncentracji i to nas kosztowało bardzo wiele. W 3 minucie bowiem na listę strzelców wpisał się Preuss, a pięć minut potem jego wyczyn powtórzył Bates i nasza sytuacja stała się nie do pozazdroszczenia. Starałem się jakoś wpłynąć na moich graczy pokrzykiwaniem zza końcowej linii boiska, ale efekty tego przyszły dopiero po kwadransie, kiedy zaczęliśmy grać nieco lepiej. W 23 minucie właśnie doskonałe dośrodkowanie Gabriela z prawego skrzydła zamienił na gola Bradley, skacząc idealnie w tempo do piłki. W 28 minucie zaś strzał Wilsona znakomicie obronił Simpson, a minutę później odpowiedzieliśmy też nieudanym strzałem Mancuso. W 39 minucie Gasperini potrafił doprowadzić do remisu – wróciliśmy z dalekiej podróży. Po chwili już mogliśmy prowadzić, gdy sędzia podyktował rzut karny za faul Shawa na Mancuso, jednak jedenastki nie wykorzystał Picchi. W drugiej połowie nasza przewaga wciąż była jednak ogromna i bramki wydawały się być kwestią czasu. Rzeczywiście w 51 minucie gola na wagę prowadzenia strzelił niezawodny Mancuso, który po chwili doznał jednak urazu i musiał opuścić boisko. W jego miejsce pojawił się Bartolini. W 72 minucie to właśnie strzał Włocha z rzutu wolnego świetnie obronił Morgan. W 77 minucie kontuzji doznał Bradley i mecz kończyliśmy w 10, bo wcześniej wykorzystałem limit zmian. Na szczęście udało się do końca dowieźć zwycięstwo, co więcej – nawet je powiększyć, gdy w 83 minucie świetne prostopadłe podanie Napoliego sfinalizował pewnym strzałem Bartolini. Championship, 30/46, 18.01.2025 Bramall Lane, 20279 widzów [12] Sheffield United – [13] Mansfield, 2:4 (Preuss ‘3, Bates ‘8, BRADLEY ’23, GASPERINI ’39, MANCUSO ’51, BARTOLINI ’83) MoM: Pasquale Napoli (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 28 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2008 Po wyeliminowaniu Chelsea wszyscy od nas oczekiwali, że bez problemów poradzimy sobie również z Chesterfield. Ja jednak nie zamierzałem rezygnować z wystawiania na mecze Pucharu Anglii rezerwowego składu, aby dawać szansę ogrywania się tym piłkarzom. W składzie zajdą jednak pewne zmiany. Miejsce Gabriela i Bartoliniego zajmą Chimezie oraz Vardanyan. Na ławce rezerwowych usiadł zaś rewelacyjny na ostatnich mistrzostwach Moreira. Simpson – Chimezie, Nardi, Jones, Knezevic – Medeckis, Vardanyan, Giacomini, Dlamini – Choe, Lorini Początek spotkania nie zachwycał. W 8 minucie mieliśmy co prawda okazję do zdobycia gola, ale Lorini nie potrafił celnie przymierzyć i pokonać bramkarza. Cztery minuty potem kolejny strzał Loriniego obronił z kolei Mills. W 16 minucie zaś poradził on sobie ze strzałem Chimezie. Cztery minuty potem fatalnie przestrzelił w dobrej sytuacji Choe. Podobny los spotkał cztery minuty później Dlaminiego. W 35 minucie drugą szansę miał Choe, jednak i tej nie potrafił zamienić na gola. W doliczonym czasie pierwszej połowy strzał Koreańczyka znów obronił Mills. Mimo dominacji nie potrafiliśmy do przerwy strzelić rywalowi gola , dlatego zdecydowałem się na drugą połowę wprowadzić Cioniego i Moreirę do ataku i to był strzał w dziesiątkę. W 49 minucie Cioni przechwycił podanie Browna do bramkarza i nie dał mu szans strzelając pierwszego gola. Po chwili ponownie popisał się znakomitym przechwytem i szybko pokonał bramkarza. W 64 minucie pozwolił wykazać się partnerom, a konkretnie Vardanyanowi, który obsłużył go znakomitym dośrodkowaniem, które to Cioni pewnie wykończył, kompletując swojego pierwszego hattricka w karierze. W 73 minucie miał kolejną bramkową sytuację, ale tym razem na drodze do szczęścia stanął słupek. W 80 minucie rozegrał on akcję z Medeckisem i Łotysz strzelał na bramkę lecz niecelnie. Potrafił on jednak zdobyć swojego gola, gdy w końcówce wykorzystał dobre dośrodkowanie Nardiego z rzutu wolnego. FA Cup, IV runda, 25.01.2025 Field Mill, 4857 widzów [C] Mansfield – [L2] Chesterfield, 4:0 (CIONI ’49, CIONI ’52, CIONI ’64, MEDECKIS ’85) MoM: Pasquale Cioni (Mansfield Town) W kolejnej rundzie Pucharu Anglii zmierzymy się z Plymouth, ale zanim to nastąpi to mamy przed sobą kilka meczy ligowych. Pierwszym z nich jest mecz z Blackburn, które zawsze było dla mnie niewygodnym przeciwnikiem. W spotkaniu tym nie mógł zagrać Bradley i byłem pełen obaw, jak zagra drużyna bez swojego najlepszego strzelca i przy okazji też mentora. Simpson – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Napoli, Fabbri – Watts, Ekoumba Znakomicie zaczął się dla nas ten mecz, gdy w 3 minucie Ekoumba niesygnalizowanym strzałem otworzył jego wynik. Po chwili strzał Napoliego świetnie obronił Rios, ale był bezradny, gdy znów strzałem z przysłowiowej dupy pokonał go Ekoumba. W 24 minucie drugą swoją szansę miał Napoli, lecz i tym razem górą był bramkarz gości. Sześć minut potem bardzo aktywny Kameruńczyk miał kolejną szansę, ale tym razem pokazał, że nie jest egoistą i widząc lepiej ustawionego Wattsa dograł mu piłkę, a Australijczyk nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Po chwili padł czwarty gol dla gospodarzy, gdy doskonałe podanie Bartoliniego na gola zamienił Fabbri, dla którego był to już dziesiąty gol w lidze w tym sezonie. W 37 minucie kolejną okazję miał Watts, lecz tym razem Rios stanął na wysokości zadania. W drugiej połowie działo się niezwykle mało. W 65 minucie niecelnie strzelał Ekoumba, a trzy minuty potem jego strzał obronił Rios. Jeszcze w 82 minucie jedną szansę miał Ekoumba, a sześć minut potem trzeci strzał Wattsa sparował Rios. Więcej ciekawego się nie wydarzyło. Championship, 31/46, 28.01.2025 Field Mill, 11871 widzów [9] Mansfield – [6] Blackburn, 4:0 (EKOUMBA ‘3, EKOUMBA ’13, WATTS ’30, FABBRI ’33) MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
sleepwalker Napisano 29 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 Chelsea to zawsze Chelsea, dlatego za wyeliminowanie The Blues musowo pogratulować trza . Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 29 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 No akurat co by nie mówić, to Chelsea jest jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa w Premiership w tym sezonie, więc tym bardziej mnie duma rozpiera. Zwłaszcza, że graliśmy w składzie juniorskim Naprawdę nie byłbym sobą, gdybym przed kolejnym spotkaniem z Colchester zmieniał cokolwiek w naszym ustawieniu, tudzież wyborze pierwszej jedenastki na to ligowe spotkanie. Wszak Colchester to czerwona latarnia ligi i raczej ci gracze, którzy ostatnio sklepali grające niedawno w Premiership Blackburn powinni sobie poradzić i z mniej wymagającym rywalem. Simpson – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Napoli, Fabbri – Watts, Ekoumba Już w 5 minucie meczu Watts strzałem głową zmusił Lake’a do interwencji. Cztery minuty później ten bramkarz obronił też strzał Fabbriego. W 17 minucie również świetnie interweniował po kolejnym uderzeniu Wattsa. W 25 minucie Australijczyk miał kolejną szansę lecz tym razem fatalnie przestrzelił. Osiem minut później raz jeszcze to właśnie Watts mógł nam zapewnić prowadzenie i ponownie się nie popisał, oddając niecelny strzał. W 35 minucie wreszcie zaatakowali gospodarze, jednak strzał Cartera nie mógł sprawić trudności Simpsonowi. W 40 minucie strzelał na bramkę gospodarzy też Gasperini, ale bez spodziewanego efektu. Cztery minuty potem kolejny strzał Wattsa obronił Lake. Przed przerwą okazje mieli jeszcze Gasperini i Ekoumba, ale utrzymał się bezbramkowy remis. W drugiej połowie zaczęliśmy od strzału Choe z 52 minuty. Trzy minuty później następny strzał Wattsa padł łupem Lake’a. w 65 minucie czerwoną kartkę za brutalny faul na Bartolinim obejrzał Walton, ale nawet to nie pomogło nam w zdobywaniu bramek. W 69 minucie niecelnie po rozegraniu rzutu rożnego strzelał Fabbri. W doliczonym czasie gry okazję miał raz jeszcze Choe, ale i tym razem piłka nie wpadła do siatki. Championship, 32/46, 01.02.2025 Layer Road, 4380 widzów [24] Colchester – [6] Mansfield, 0:0 MoM: Pasquale Napoli (Mansfield Town) Po tym fatalnym pokazie nieskuteczności chciałem pozabijać niektórych piłkarzy, ale na ich szczęście nie miałem teraz na to czasu, ponieważ już kilka dni potem podejmowalismy w Dublinie reprezentację Niemiec w meczu towarzyskim. Kilka miesięcy temu pokonaliśmy ich w rozgrywkach o punkty w eliminacjach do Mistrzostw Świata i teraz liczyłem na powtórzenie tego wyniku. McKenna – Dougan, King, Daly, Walsh – Murphy, Ryan, O’Brien, McNally – Ryan, Keegan Zaczęliśmy to spotkanie niepewnie i dlatego w 13 minucie McKenna musiał nas ratować, gdy na bramkę strzelał Krug. Po chwili los się odwrócił i to my groźniej zaatakowaliśmy, od razu z tego ataku zdobywając bramkę, a strzelił ją Derek Ryan. W 23 minucie zaś Rink znakomicie obronił strzał Dougana. W 30 minucie strzelał King, jego próba była niecelna, ale kilka minut potem i tak prowadziliśmy dwoma bramkami, gdy swojego pierwszego gola dla reprezentacji strzelił Thomas Ryan. Po chwili bramkarza gości próbował strzałem z ostrego kąta zaskoczyć Murphy jednak bez efektu. W 37 minucie mocno strzelał O’Brien, ale też mocno niecelnie. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy piłkarz Luton miał jeszcze jedną szansę, ale tej też nie potrafił wykorzystać. W przerwie zmieniłem najważniejsze ogniwa i wprowadziłem rezerwowych. W 50 minucie się oni nie popisali i goście po strzale Schneider strzelili gola kontaktowego. Przy bramce tej zawalił Walsh. Minutę później znów mogliśmy prowadzić dwoma bramkami, ale dobrej sytuacji nie wykorzystał McLaughin. Dziesięć minut potem goście za sprawą Schulza doprowadzili do remisu, znów gol obciążył zaś konto Walsha, który nie upilnował strzelca bramki. Pięć minut potem ponownie błędy w kryciu Walsha, zadecydowały o tym, że goście, a konkretnie Wit, strzelili trzeciego gola i w krótkim odstępie czasu nic nie zostało z naszego dwubramkowego prowadzenia, a co więcej – musieliśmy gonić wynik. Na szczęście w 72 minucie McLaughin celnym strzałem dał nam remis. Wynik ten utrzymał się do końca, choć w 87 minucie McCavoy miał szansę by przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Towarzyski, 05.02.2025 Lansdowne Road, 34839 widzów Irlandia – Niemcy, 3:3 (D. RYAN ’18, T. RYAN ’33, Schneider ’50, Schulz ’61, Wit ’66, McLAUGHIN ’72) MoM: Alain Murphy (Irlandia) Odnośnik do komentarza
Fenomen Napisano 30 Grudnia 2008 Autor Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Na spotkanie z Charltonem zdrowi byli wszyscy gracze z wyjątkiem wciąż kontuzjowanego Bradleya. Tym jednak, co stanowiło główny temat rozmowy w szatni był debiut Gabriela w dorosłej reprezentacji Nigerii, którego dobre występy w klubie zaowocowały powołaniem do kadry już w wieku 21 lat. Nasz najbliższy rywal to przeciwnik z górnej półki – zajmuje aktualnie pozycję wicelidera w Championship. Simpson – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Napoli, Fabbri – Watts, Ekoumba Początek spotkania nie obfitował w mnogość sytuacji podbramkowych. Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 19 minucie, kiedy Watts strzelał po dograniu Bartoliniego i od razu umieścił piłkę w siatce. W 29 minucie po błyskawicznie przeprowadzonym kontrataku goście zdołali wyrównać, a uczynił to Jackson. Poszli oni też za ciosem i dwie minuty potem już prowadzili, gdy na listę strzelców wpisał się Collins. W 39 minucie zapanowała prawdziwa konsternacja na trybunach, gdy błąd Simpsona przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Jackson i strzelił drugiego gola. Mimo wyraźnej przewagi w pierwszej połowie, równie wyraźnie przegrywaliśmy. Przed przerwą jeszcze doskonałą sytuację miał Fabbri, lecz jego lob jakimś cudem obronił Gallagher. W drugiej połowie nasza dominacja była jeszcze większa. W 56 minucie świetnej okazji nie wykorzystał rezerwowy Choe, a osiem minut potem strzał Koreańczyka świetnie sparował Gallagher. W 72 minucie popisał się on kolejną świetną interwencją po strzale Napoliego. W 89 minucie wreszcie udało się strzelić gola, gdy po podaniu Bartoliniego strzałem głową bramkarza gospodarzy pokonał rezerwowy Cioni, ale to było za mało by odwrócić losy meczu. Championship, 33/46, 08.02.2025 Field Mill, 14057 widzów [8] Mansfiel – [2] Charlton, 2:3 (WATTS ’19, Jackson ’29, Collins ’31, Jackson ’39, CIONI ’89) MoM: Neil Jackson (Charlton Athletic) Przed kolejnym spotkaniem z Cardiff musiałem w mediach sprostować sytuację, jaka się wytworzyła iż rzekomo jestem zainteresowany objęciem którejś z posad w Reading bądź też w Middlesbrough. Obie te plotki szybko zdementowałem, co bardzo ucieszyło zarząd klubu. Tymczasem w najbliższym meczu nie będzie mógł zagrać ani Watts, ani Choe, którzy to piłkarze udali się na zgrupowanie kadr. Simpson – Gabriel, Picchi, Soreau, Zotti – Gasperini, Bartolini, Napoli, Fabbri – Roberts, Ekoumba Zaczęliśmy dobrze to spotkanie, grając agresywnie i zmuszając rywala do błędu. W 6 minucie nawet Fabbri miał okazję do zdobycia gola, jednak minimalnie przestrzelił. Trzy minuty potem dośrodkowanie Bartoliniego idealnie wykończył Ekoumba i objęliśmy prowadzenie. Nie cieszyliśmy się jednak z tego długo, bo kilka minut potem Ryan doprowadził do remisu. W 23 minucie Soreau sfaulował w polu karnym Ryana i sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość, wykorzystując rzut karny. W 30 minucie najlepszy napastnik gospodarzy został jednak skoszony równo z trawą przez Napoliego i musiał opuścić boisko. W 36 minucie udało nam się doprowadzić do remisu, gdy dośrodkowanie Bartoliniego pechowo przeciął Lee i wpakował piłkę do własnej bramki. Niestety jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali ponownie wyjść na prowadzenie. Tym razem celnym strzałem po podaniu Crawforda popisał się Ward. Ale i my mogliśmy doprowadzić raz jeszcze do remisu przed przerwą, gdyby tylko Roberts uderzył nieco celniej. Drugą połowę rozpoczęliśmy od udanej parady Simpsona po strzale Warda. Minutę później swoją pierwszą okazję miał wprowadzony po przerwie Cioni. W 53 minucie doskonałe dośrodkowanie Bartoliniego świetnie na gola zamienił Ekoumba. Bartolini rozgrywał tego dnia znakomite zawody. Po chwili gospodarze mogli jednak znów strzelić gola, ale na szczęście Knight spudłował. W 80 minucie fatalny błąd Simpsona przy łapaniu piłki wykorzystał niestety Thompson i strzelił zwycięskiego gola dla gospodarzy. Championship, 34/46, 11.02.2025 St. David Stadium, 26886 widzów [13] Cardiff – [8] Mansfield, 4:3 (EKOUMBA ‘9, Ryan ’15, Ryan (k) ’23, Lee [og] ’36, Ward ’41, EKOUMBA ’53, Thompson ‘80) MoM: Massimo Bartolini (Mansfield Town) Odnośnik do komentarza
Hammer Napisano 30 Grudnia 2008 Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Ojojoj. Kryzysik jakiś? Trzeci mecz w klubie bez kompletu punktów. Będzie dobrze Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi