Skocz do zawartości

Albo mnie kochasz, albo nienawidzisz


Hatlok

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem tutaj nowy, ale z opisywaniem kariery miałem już małą styczność. Mam nadzieję, że będzie miło się wam to czytało, jak i to, że wam się spodoba. Co do opowiadania, postaram się dodawać kolejne odcinki najczęściej jak będę mógł. Niestety tryb pracy jaki mam, jak i również ostatnie wydarzenia sprawiają, że tego czasu jest mało, ale na dodanie nowego odcinka czas zawsze znajdę. Tak więc, życzę miłej lektury.

 

Odcinek 1: Młody Geniusz?

 

"Reprezentacja Anglii do lat 19 wygrywa Mistrzostwa Świata w swojej kategorii wiekowej. Wszyscy dziennikarze jak i również działacze angielskiej federacji zadają sobie jedno ważne pytanie. Czyja to zasługa? Piłkarzy? Może jednak trenera zespołu? Jeśli mogę wyrazić swoje zdanie, to ojcem sukcesu był trener zespołu Allan McCharty. Ten właśnie człowiek z gromady młodocianych gwiazdeczek, które miały niezbyt poukładane w głowie stworzył piłkarski kolektyw. Utworzył drużynę, która walczy za siebie nie tylko na boisku ale i poza nim. Niestety pojawił się mały a zarazem wielki problem. Allan zaraz po powrocie do kraju ogłosił, że odchodzi i od tamtej pory słuch po nim zaginął. Co się z nim dzieje? Kolejny trener po wielkim sukcesie uznaje się za wielką gwiazdę? Czy być może 25-letni obywatel Anglii nie poradził sobie z presją? Tego nie wiem nikt, oprócz niego samego..."

 

Mark Wilson

Football Manager 2012 v. 12.2.2

Baza Danych: 12.2.0

Ligi:

- Anglia(Conference North/South)

-Polska(4liga)

Pliki Dodatkowe:

- Cm Revolution Media Pack;

- Cm Revolution Polska Liga Uptade v2;

- Cm Revolution Polish Name Patch

 

Białystok, czerwiec 2011

 

- Powiedz mi chłopcze jaka jest prawda, czemu przyjechałeś do Polski - powiedział w moją stronę starszy mężczyzna składając gazetę.

- Dziadku, przecież dobrze wiesz dlaczego. Mówiłem Ci to już tyle razy - w moim głosie było słychać rozbawienie, ponieważ dobrze wiedziałem o co chodzi temu cwanemu staruszkowi.

- Wiem wnuczku wiem, tak się tylko z Tobą droczę - na jego twarzy pojawił się uśmiech, po czym skierował się w stronę wyjścia z mieszkania.

 

Ahh ten dziadek, nic się nie zmienił. Codziennie niezależnie od pogody wyruszał na poranny spacer z zamiarem "rozprostowania starych kości". Tak na prawdę, wiedziałem o co dokładnie tutaj chodzi. Za każdym razem wspaniały dziadunio wybierał się na cmentarz. Codziennie odwiedzał tam swoją zmarłą żonę, jak i również moich rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym dokładnie rok temu.

Czy zostałem sierotą? Nie, już wtedy żyłem na własnym garnuszku dzięki pensji za pracę trenera. Chociaż nie powiem wiadomość o ich śmierci przytłoczyła mnie tak bardzo, że nie dałem rady poprowadzić zajęć z zawodnikami. Na moją prośbę rodzice mamy zorganizowali przewóz ciał na teren Polski. Mama zawsze mi powtarzała, jeśli być pochowanym to tylko i wyłącznie przy boku męża a mojego ojca. Tak też jak sobie zażyczyła, tak też i tak się stało.

Cały czas zastanawiałem się z czym był związany mój powrót do kraju mojej mamy. Tym bardziej, że po takim sukcesie większość osób na moim miejscu poszła by za ciosem. Niestety, ja jestem inny, gdybym mógł zrobiłbym to wcześniej, ale nie chciałem zostawiać chłopaków w takiej sytuacji. Mistrzostwo mistrzostwem, lecz każdego poranka gdy otwierałem oczy musiałem spoglądać na te nieszczęsne miasto. Musiałem walczyć z własnymi słabościami i odrazą do tego miejsca. Dlatego moja decyzja, była jaka była. Kto wie, może za jakiś czas, za lat kilka, albo nawet wcale, postanowię znowu postawić moją stopę na tej nieszczęsnej ziemi. Wiem jedno, ta sytuacja nie będzie miała miejsca przez najbliższy czas.

Pobyt w Polsce? Przyjechałem tutaj, by spróbować swoich sił jako trener w tutejszej lidze. Czy mi się powiodło? Jak na razie cisza, ponieważ żaden klub jeszcze się nie odezwał, chociaż mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu.

W tym samym czasie z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk muzyki dobiegający z kuchni. Utwór "Sad But True" dał mi jasno do zrozumienia, że ktoś usilnie próbuje się do mnie dodzwonić. Patrząc na ekranik mojej komórki byłem zaskoczony. Numer, który wyświetlił się ewidentnie pochodził z Polski

 

- Tak? - głos wydobywający się z mojego gardła był niepewny i wskazywał na lekkie zaskoczeni

- Przepraszam, Pan McCharty, Allan McCharty? - głos w słuchawce wskazywał, że po drugiej stronie telefonu siedzi człowiek pewny siebie.

- Przy telefonie. W czym mogę pomóc? -

- Witam, nazywam się Rafał Fogler. Jeśli Pan pamięta, składał Pan u nas swoje CV i zgłaszał chęć podjęcia pracy, jako trener naszego zespołu. Jeśli jest Pan dalej zainteresowany to zapraszam jutro na godzinę 10:30 na krótką pogawędkę. Ewentualny brak Pańskiej osoby będzie uznawany, za brak chęci podjęcia pracy w naszym klubie - chwilę później mężczyzna podał adres, na który mam się stawić, by po chwili się rozłączyć.

Odnośnik do komentarza

Zapraszam do lektury :)

 

Odcinek 2: "Co ja najlepszego zrobiłem..."

 

Następnego dnia po rozmowie telefonicznej obudziłem się o dosyć wczesnej porze. W momencie, gdy spojrzałem na zegarek, na jego tarczy widniała godzina 7:00. Szczerze powiedziawszy mogłem jeszcze trochę pospać, ale nieodparta chęć sprawdzenia Pana prezesa była silniejsza od snu. Czując się trochę jak jakiś agent służb federalnych usiadłem przed komputerem włączając internet.

 

- Brakuje mi tylko kawy i pączków - mruknąłem sam do siebie

 

Na wyniki swoich poszukiwań nie musiałem czekać zbyt długo. Rafał Fogler, prezes zespołu z 4 ligi podlaskiej, Włókniarz Białystok(półzawodowy). Widząc to wszystko nie wiedziałem czy się rozpłakać, czy być może zaraz wyskoczy mi klaun z monitora krzycząc, że to żart. Czekałem minutę, dwie, niestety nic się takiego nie wydarzyło. Myślałem, że oferty będą się sypać, a telefon urywać od połączeń. Miałem nadzieję, że jeśli nawet pojawi się ta jedna jedyna oferta, to będzie to klub z ekstraklasy, a tu takie "piłkarskie jaja".

No cóż, widocznie nie zasługiwałem na nic lepszego, dlatego też postanowiłem nie marnować czasu i wziąć się za przygotowywanie się do spotkania z "Panem Prezesem". Prysznic, golenie się i tym podobne sprawy. Godzinę, przed spotkaniem byłem ubrany już w jeden z najnowszych garniturów. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałem czy tutaj w takich strojach chodzą na spotkania o przejęciu klubu jako trener, ale nawyki z Anglii robią swoje.

Typowa pogoda, którą wręcz uwielbiałem, zachmurzenie i lekka deszczyk. Podobno taka pogoda o tej porze roku w Polsce to coś zaskakującego. Dla mnie to tam nie przeszkadzało. Odpalając papierosa i zaciągając się uspokajającą nikotyną powiedziałem sobie jedno w duchu "będzie co ma być stary". Nie czekając ani chwili dłużej wsiadłem do auta i ruszyłem pod wskazany adres. Podróż nie trwała zbyt długo, ale cały czas jakiś numer dobijał się na mój telefon. Naliczyłem chyba z trzy połączenia.

Cały czas coś mi mówiło, żebym odebrał ten cholerny telefon. Niestety to nie Anglia a Polska i tutaj mnie nie znają, więc taka jazda mogła by się zakończyć mandatem a tego wręcz nie chciałem. Dojeżdżając na miejsce zdałem sobie sprawę, gdzie tak na prawdę jestem.

Można określić te miejsce dwoma słowami, totalne zadupie. Obskurny budynek, dwa boiska, które i tak nie należały do najlepszych. Wsiąść do samochodu i uciekać jak najdalej z tego miejsca. Zrobiłbym to gdyby nie fakt, że prawdopodobnie Fogler stał przed drzwiami budynku i czekał na mnie spoglądając w moją stronę. Dałem mu znać, że tylko spalę papierosa, którego przed chwilą zresztą odpaliłem i przyjdę do niego. Uśmiechnął się do mnie, a ja czekałem tylko na moment kiedy schowa się w budynku i zamknie za sobą te obskurne drzwi. Wiecie co? Skubaniec chyba wiedział o co mi chodzi, ponieważ stał i cierpliwie czekał na to co zrobię. Rzucając niedopałek w kałużę westchnąłem lekko, po czym dziarskim krokiem ruszyłem w stronę wejścia.

Po raz kolejny liczyłem, że to jakiś żart, że tak na prawdę to jakaś pomyłka, ale nic z tego. Zaraz po wejściu uderzył mnie duży napis "Włókniarz Białystok" na białym tle. Wtedy właśnie zorientowałem się, że wpadłem jak śliwka w kompot. Żadnej innej oferty, a tak głupio było odmówić kiedy przyjechałem. Jego słowa były jasne, nie interesuje Pana moja oferta, proszę nie przyjeżdżać.

Zastanawiałem się co robić, byłem w kropce, a na dodatek jeszcze te przytłaczające korytarze. Jednolity biały kolor jak w szpitalu dla psychicznie chorych.

Całe szczęście gabinet okazał się posiadaczem większej ilości kolorów. Na półkach stały jakieś puchary, jakieś dyplomy, to wszystko chyba było drużyn młodzieżowych. Niestety powiedzmy sobie szczerze, drużyny młodzieżowe młodzieżowymi, ale i tak większość lepszych młodzików porozchodzi się do lepszych klubów i taka w tym smutna prawda.

 

- Zdaje Pan sobie sprawę, ile tutaj jest do roboty? Baza treningowa, obiekty młodzieżowe, siatka wyszukiwania zawodników, sztab szkoleniowy, nie mówiąc zapewne o zapleczu finansowym - zacząłem od razu z grubej rury

- Tak, to prawda, ale... -

- Nie ma żadnego ale, nie jestem cudotwórcą. Małymi kroczkami do celu a nie raz dwa i ma być zrobione. Przy dobrym zespole awans może w tym roku ale nic nie obiecuje - swoje słowa zakończyłem wygodnym oparciem się plecami o fotel.

- Zgadzam się z Panem, to właśnie chciałem Panu powiedzieć. To jak, kontrakt na dwa lata i wynagrodzenie w wysokości 100 Euro tygodniowo? - Po tych słowach podsunął mi dokumenty pod nos.

 

Zaczął mi się podobać ten gościu. No cóż, ze względu na sympatie do mojego nowego szefa podpisałem te cholerne dokumenty, wbijając tym przysłowiowy gwóźdź do trumny. Gdy wszystko było załatwione wraz z Prezesem wyszedłem na podwórko. Odpaliłem kolejnego papierosa, o dziwo Pan Fogler zrobił to samo. Byłem w szoku, ale największe zaskoczenie było w momencie gdy Fogler chciał zaprosić mnie do zawodników na pierwszy trening. Grzecznie odmówiłem wyjaśniając swoje zasady działania, ja najpierw obserwuje zawodników a następny trening jest mój. Dowiedziałem się przy okazji, że mam, asystenta a był to Daniel Bartkowski. Nie oczekuje od niego nic wielkiego, ale zawsze człowiek od czarnej roboty się przyda czyż nie? Po półtorej godzinnym treningu, określając go jako "jak uśpić człowieka cierpiącego na bezsenność" stwierdzam jedno:

 

Bramkarze: Szrot, dno i pomyje. Nic więcej. Potrzebny grajek na tej pozycji. Jest jeden młodzian, ale za wcześnie mu do seniorskiej piłki.

Obrona: Środek funkcjonuje, boki już nie. Boczni obrońcy potrzebni.

Pomoc: Jeden środkowy, jeden defensywny. Środkowy i ofensywny środkowy potrzebny.

Napastnicy: Brak. Znaczy są, ale jeden gorszy od drugiego. Potrzebni koniecznie dwaj napastnicy.

 

Sytuacja nie jest za ciekawa, ale dokumenty podpsiałem, więc kombinować muszę. Całe szczęście mam jeszcze kilka asów w rękawie. W drodze powrotnej mając już gdzieś dosłownie kwestie bezpieczeństwa wykonałem jeden telefon. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że uratuje on mi ale i zespołowi tyłek w niejednej sytuacji. Stary dobry poczciwy John, zawsze można na niego liczyć. Nie inaczej było i tym razem, jedna mała prośba o listę zawodników z Polski, którą kiedyś dla niego własnoręcznie tworzyłem. Prosiłem o jej zwrot, byli tam zawodnicy głównie bez klubów, na których warto zwrócić uwagę. Kto wie, być może jest tam kilka nazwisk, które będą chciały u mnie grać. Zgodził się, nie robił problemów, nie zadawał pytań i za to go lubiłem. Postanowiłem, że przejrzę ją później.

Wchodząc do domu dziadka i zdejmując buty usłyszałem pewne słowa, które spowodowały, że szybko wpadłem do pokoju gdzie stał telewizor.

 

- Co Pan powie na to, że w naszym kraju a i być może w naszym mieście wita Allan McCharty? - kobiecy głos był skierowany wyraźnie do mężczyzny, z którym rozmawiała

- Allan McCharty? Tak, wiem o jego pobycie. Dzwoniłem dzisiaj rano do niego, ale niestety nie odbierał. Cóż jego strata a zysk dla innego trenera. -

- Zgadzam się z Panem. Rozmawiałam z Prezesem Jagielloni. Dziękuję -

 

Te słowa przybiły mnie kompletnie. Gdybym odebrał ten telefon, to już prawdopodobnie teraz siedziałbym na stanowisku trenera klubu ekstraklasy. Niestety, nie zrobiłem tego, przez co będą musiał bić się głową w czwarto ligowe boiska. Zrozumiałem, że agent będzie mi jednak potrzebny(poprzedniego zwolniłem, próbował mnie sprzedać), ale jeszcze nie teraz. Dosłownie w tej chwili zdałem sobie sprawę, co ja najlepszego zrobiłem...

 

 

Mam nadzieję, że się podoba.

Odnośnik do komentarza

Gregu, Fafus: Proszę bardzo, świeżutki prostko z piekarni

 

Odcinek 3: "Okres przygotowawczy- czyli jak zajechać drużynę w kilka dni."

 

Kontrakt podpisany, lista nazwisk zrobiona. Do pierwszego meczu towarzyskiego zostały cztery dni, a ja jestem w kropce. Musiałem podjąć decyzję, i to bardzo ważną. Miałem do wyboru, albo zostać z drużyną i starać się jakoś przygotować ich do sparingu, bądź wyruszyć w Polskę w poszukiwaniu zawodników z listy. Miałem na to cztery dni, czy mi wystarczy tyle czasu? Wydarzenia pokażą. Ja jednak byłem pewien swego. Pojechałem na trening, przywitałem się z zawodnikami. Powiedziałem prosto z mostu, że jestem ich nowym trenerem i czego od nich oczekuje. Zasada była prosta: "Albo zaiwaniasz jak mrówka, albo wypad z drużyny". Tak jak się spodziewałem, nie wszystkim się to spodobało, a ja na swojej czarnej liście miałem już z pięć nazwisk do odstrzału. Daniela poinstruowałem co ma robić z zawodnikami i dałem mu rozpiskę z treningami na te trzy dni, ponieważ dnia czwartego rozgrywaliśmy sparing. Miałem z drużyną się spotkać na boisku rywala. Co do mojego asystenta...

 

- Allan jesteś pewien tej rozpiski? - słowa Daniela były skierowane do mnie po tym jak spojrzał na kartkę. W jego oczach było widać strach...

- Tak, nie przyszedłem tu odpoczywać. Jestem tutaj po to by wykrzesać z was najwięcej jak się da. Jestem tutaj w pracy i tego samego oczekuje od zawodników. Jeśli komuś coś się nie podoba, to może już pakować swoje manatki. Cześć - po tych słowach wsiadłem do samochodu i odpalając silnik ruszyłem w drogę.

 

Czy moja podróż się powiodła? Dowiecie się w późniejszym czasie, a teraz witamy w Grodnie na stadionie Chimika Grodno. Przyjeżdżając na miejsce wszyscy patrzyli się na mnie jak na zjawę. Nie dziwne, wymiętolony garnitur, oczy podkrążone. Nie spałem od prawie 72 godzin, sam nie wiem nawet jak dojechałem na miejsce. Taktyka na mecz? 4-5-1... Skąd taki wytwór? Nie wiem, taka decyzja Daniela, a o to pierwsza jedenastka na mecz:

 

Czerkas(BR) - Rogalski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Dziedzic(OP) - Mastalerz(DP), Galiński(PŚ), Tochwin(PŚ), Klimek(OPL), Budnik(OPP) - Marciniak(NŚ)

 

Mecz Towarzyski, 22.06.2011

Grodno, Profilaktorium Kupalnika

Chimik Grodno 4vs2 Włókniarz Białystok

1:0 Mikhail Satsunkevich 20'

2:0 Vitaliy Kovalenko 27'

3:0 Mikhail Satsunkevich 31'

3:1 Krzysztof Marciniak 34'

4:1Anatloiy Orlov 76'

4:2 Paweł Budnik 90+3'

 

Podsumowanie: Co tu dużo powiedzieć? Spodziewałem się takiego wyniku. Zespół z Grodna przewyższał nas o klasę i boisko to potwierdziło. Pozytywne aspekty? Strzelone dwie bramki, oraz próba składnego rozgrywania piłki.

 

Po meczu wróciłem do domu dzięki Danielowi. Odstawił mnie i mój samochód pod dom dziadka. Dzięki niemu mogłem w drodze powrotnej się trochę przespać. Cwany lis próbował wyciągnąć ode mnie jakieś informacje na temat mojej podróży. Ja jednak zbyłem go krótkim "dowiesz się w swoim czasie" po czym przewróciłem głowę w drugą stronę i spałem dalej.

Zawodnicy oczywiście dostali dzień wolnego po meczu. Długa podróż, niektórzy jeszcze pracowali, więc niech znają moje dobre serce, ale to pierwszy i ostatni raz. Dużo pracy przed nami, a w okresie przygotowawczym zawsze motoryka i aspekty fizyczne. Dawało to w kość, ale niektórzy jeszcze nie wiedzieli jakie korzyści przyniesie to w późniejszym czasie.

Moja podróż jak na razie częściowo się sprawdziła. Dzisiaj do klubu zawitał do nas Sebastian Kosiorowski . Bramkarz, umiejętności na nasz poziom rozgrywek ma na pewno. Widziałem go w akcji, a na dodatek człowiek bez klubu! Teraz wszystko w rękach Prezesa. Jezuuu jak się denerwowałem przez ten czas kiedy tam sobie rozmawiali. Cud! Zgodził się! Zatem oficjalnie mogę potwierdzić. Sebastian Kosiorowski zawodnikiem Włókniarza Białystok! Przed nami za to kolejny sparing. Tym razem z naszym rywalem w lidze Zniczem Suraż.

 

Kosiorowski(BR) - Rogalski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Dziedzic(OP) - Mastalerz(DP), Galiński(PŚ), Tochwin(PŚ), Klimek(OPL), Budnik(OPP) - Marciniak(NŚ)

 

Mecz Towarzyski, 27.06.2011

Suraż, stadion przy ul. Szkolnej

Znicz Suraż 2vs2 Włókniarz Białystok

0:1 Paweł Budnik 33'

1:1 Franciszek Mazur 37'

2:1 Franciszek Mazur kar.53'

2:2 Michał Galiński 89'

90+2' Michał Galiński nie wykorzystał karnego.

 

Podsumowanie: Niby jeden z najsłabszych zespołów w naszej lidze, a my z nimi remisujemy. To my jesteśmy tacy słabi, czy oni tacy dobrzy?...

 

Na boisku było widać tylko i wyłącznie drużyne gospodarzy, która biegała. My? Człapaliśmy, ociężali, ospali. Dochodzą mnie słuchy, że zawodnicy zaczynają coś marudzić na zbyt dużą intensywność przygotowania kondycyjnego. Co oni sobie myślą? Położą się i wszystko za nich się zrobi? Niedoczekanie! Wpadłem do szatni wściekły jak osa. Drzwi z zawiasów o mały włos nie wyrwałem.

 

- Komuś coś się tutaj nie podoba?! Pytam się?!- krzyczałem patrząc każdemu w oczy

- Trenerze chodzi tutaj o... - jeden odważny się znalazł patrzę. Spoglądając na nich odezwałem się spokojnym głosem:

- Młodzi wyjść, jak powiem, że macie wrócić wtedy wracacie do szatni jasne? - tylko skinęli głowami po czym zniknęli mi z oczu.

- Myślicie, że co?! Że przyjdziecie tutaj, pokopiecie sobie piłeczkę od niechcenia, zagracie meczyk dla zabawy i to wszystko?! Nie ze mną takie numery! Albo zapier..... albo won rozumiemy się?! Czasy sielanki się skończyły! Jeszcze któryś spróbuje mi tutaj ponarzekać a poleci na zbity pysk! - po tych słowach otworzyłem drzwi i dałem znać młodym, że mogą wrócić do szatni.

 

Czy moje słowa poskutkowały? Chciałbym... Przed wyjściem na trening, dwóch pseudo grajków spakowało swoje manatki, i dostali zakaz wstępu do szatni i zakaz brania udziału w treningach dopóki ja tutaj będę. Czystkę ze szrotu czas zacząć. Słabe ogniwa czym prędzej same się wykruszą.

Jakież to zdziwienie i uradowanie następnego dnia miałem. Kiedy do drzwi prezesa zapukał zaproszony prze ze mnie Daniel Jezierski. Szczerze powiedziawszy bałem się, że zleje mnie ciepłym moczem, ale skoro pojawił się u nas to widocznie lepsze oferty się nie pojawiły.

Krótki piłka, zawodnik dowiedział się, czego od niego oczekujemy a on przedstawił swoje warunki. Były one dla nas wręcz wyborne, dlatego też po raz kolejny stwierdzam oficjalnie, że mamy następny transfer! Daniel Jezierski zostaje zawodnikiem Włókniarza Białystok. Kolejny zawodnik pozyskany z wolnego transferu. Nazywam go "człowiek lewiczka". Czemu? Chłopak może grać na każdej pozycji po lewej stronie boiska. Kogoś takiego potrzebowałem...

Co do sytuacji w klubie. Po ostatniej akcji w szatni i zwolnieniu dwójki zawodników reszta zrozumiała, że tak na prawdę nie żartuję i panuje jak na razie cisza i harmonia. Co prawda, to prawda daję im w kość i to porządnie, ale jeszcze mi za to podziękują... Perspektywa Łomża, to kolejny rywal w zbliżającym się meczu towarzyskim.

 

Kosiorowski(BR) - Rogalski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Dziedzic(OP) - Mastalerz(DP), Galiński(PŚ), Basta(PŚ), Jezierski(OPL), Konończuk(OPP) - Marciniak(NŚ)

 

Mecz Towarzyski, 02.07.2011

Łomża, Stadion Miejski

Perspektywa Łomża 3vs2 Włókniarz Białystok

1:0 Marek Hus 21'

1:1 Daniel Jezierski 25'

2:1 Marek Hus 43'

2:2 Michał Sikora 58'

3:2 Tomasz Stankiewicz 83'

 

Podsumowanie: Gra zespołu dobra. Cieszy bramka Jezierskiego, jak i jego wejście w drużynę. Martwią głupie błędy, przez które tracimy bramki. Na dodatek o zgrozo od 11 minuty graliśmy w przewadze, a nie potrafiliśmy tego wykorzystać...

 

Byłem zawiedziony tym meczem. Tyle czasu grać w przewadze i nic więcej nie ustrzelić... Widać, po moich zawodnikach trudy treningów. Mają to w nogach, ale powoli organizmy się przyzwyczajają do takich obciążeń. Podejrzewam również zmianę taktyki i wprowadzenie kilku zmian w zadaniach zespołu, ale o tym później...

 

Odnośnik do komentarza

Odcinek 4: "Nowi zawodnicy, ostatnie szlify przed sezonem oraz małe podsumowanie"

 

Po meczu z Perspektywą Łomża, mieliśmy teraz około dziesięciu dni przerwy przed następnym meczem towarzyskim. Patrząc na perspektywę zbliżających się rozgrywek ligowych, musiałem obniżyć trochę obciążenia w sprawie przygotowania kondycyjnego, i skupić się na innych aspektach gry. Wiadomość o zmniejszeniu obciążeń zawodnicy przyjęli z widoczna ulgą, ale również strachem patrząc na moją reakcję na ich zachowanie. Tym razem zareagowałem spokojnie, Ci co mieli polecieć już dawno polecieli, a reszta odwaliła kawał świetnej roboty. Całkowitą świeżość powinni odzyskać gdzieś za około dwa tygodnie, czyli przed przedostatnim meczem towarzyskim. Co do kadry zespołu? Praktycznie pierwsza jedenastka się ujawniła, ale czekam jeszcze na dopięcie pewnych spraw w kwestii transferów.

Cały zespół mógł wywrócić się do góry nogami, po zakończeniu ruchów transferowych pod względem ustawienia jak i pierwszej jedenastki, dlatego jak na razie wolałbym nic nie ujawniać, jeśli chodzi o moje poglądy.

 

- Allan, prezes Cię wzywa - Daniel powiedział do mnie jeszcze przed treningiem. Słysząc te słowa skierowałem się od razu w stronę gabinetu.

- Chciał mnie Pan widzieć, w czym problem? - ruszyłem od samego początku, chciałem załatwić to jak najszybciej.

- Spokojnie, nie ma żadnego problemu. Mam dla Ciebie dwie, a nawet trzy wiadomości. To jedna z nich - po tych słowach do gabinetu weszła czarnowłosa szczupła kobieta.

- Poznaj moją córkę. Magdalena to jest Allan - czyżby chciał mnie z nią jakoś połączyć? Nie wiem, jednak po chwili załapałem. Przecież to nasza księgowa. Na oko miała tyle lat co ja, uśmiechnąłem się przelotnie, przedstawiłem i przywitałem.

- Te dwie następne sprawy? - powiedziałem to od razu kiedy kobieta wyszła z gabinetu.

- Te dwie następne sprawy są w szatni, właśnie się przebierają na trening -

 

Słowa mężczyzny zaintrygowały mnie, dlatego też nie czekając ani chwili dłużej ruszyłem w stronę szatni. Wchodząc do środka na mojej buzi pojawił się banan. Czekali tam na mnie Paweł Rosiński i Łukasz Chrzanowski, dwa nowe nabytki naszego zespołu!

Kolejni zawodnicy prezentujący dobry poziom pozyskani z wolnego transferu. Dzięki temu mogłem zmienić trochę ustawienie drużyny, dlatego też już na dzisiejszym treningu zaczęliśmy ćwiczyć ustawienie 4-1-2-1-2 do następnego sparingu, w którym zmierzymy się z KS Ostrovia Ostrów Mazowiecka(4 liga mazowiecka północ).

 

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Mastalerz(DP), Galiński(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Tochwin(OPŚ) - Sikora(NŚ), Marciniak(NŚ)

 

Mecz Towarzyski, 12.07.2011

Ostrów Mazowiecka, Stadion MOSiR

KS Ostrovia Ostrów Mazowiecka 1vs1 Włókniarz Białystok

1:0 Mateusz Majkowski kar.60'

1:1 Maciej Bortnik 90+1'

 

Podsumowanie: Jeśli chodzi o przekrój całego meczu, byliśmy zespołem lepszym. Zmiana ustawienia dała widoczne efekty. Zaczęliśmy grać piłką i starać się uruchamiać napastników podaniami prostopadłymi. Wszystko powoli się zazębia. Brakuje jeszcze trzech ogniw.

 

Cieszy co raz lepsza gra zespołu, ale niestety zmartwiła mnie kontuzja Pawła Rosińskiego, który będzie musiał pauzować od 12 dni do 2 tygodni. W naszym klubie pojawili się kolejni nowi zawodnicy. Była to dwójka napastników Robert Kuta oraz Michał Skorupski oraz ofensywny środkowy pomocnik Patryk Musiałkowski. Nas natomiast czekał mecz z trzecioligowcem Orłem Kolno.

 

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Pawlak(OP) - Mastalerz(DP), Galiński(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Mecz Towarzyski, 17.07.2011

Kolno, stadion przy ul. Wojska Polskiego

Orzeł Kolno 1vs5 Włókniarz Białystok

0:1 Patryk Musiałkowski 5'

0:2 Michał Skorupski 10'

0:3 Patryk Musiałkowski 13'

0:4 Michał Skorupski 28'

1:4 Filip Gogol 44'

1:5 Piotr Tochwin 90+1'

 

Podsumowanie: Co tu powiedzieć? Trzecioligowy zespół zmiażdżony. Nikt nie spodziewał się takiego wyniku, ale daliśmy radę. Transferów robić już nie będę, za dużo zmian w zespole też zbyt dobrze nie robi.

 

Po tym meczu dałem chłopakom dzień wolnego a sam starałem się jeszcze dopracować naszą obecną taktykę, przed ostatnim meczem towarzyskim z KS Michałowo.

 

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Pawlak(OP) - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Mecz Towarzyski, 22.07.2011

Michałowo, stadion przy ul. Białostockiej

KS Michałowo 1vs4 Włókniarz Białystok

0:1 Robert Kuta 7'

0:2 Robert Kuta 18'

1:2 Jarosław Krystosiak 43'

1:3 Robert Kuta 66'

1:4 Robert Kuta 68'

 

Podsumowanie: Teatr jednego aktora. Nic więcej powiedzieć nie mogę. Jesteśmy gotowi na rozgrywki ligowe.

 

Ostatni mecz towarzyski wygrany, teraz pora na małe podsumowanie.

 

Sparingi:

Rozegrane: 6

Wygrane: 2

Przegrane: 2

Zremisowane: 2

Bramki strzelone: 16

Bramki stracone: 14

Podsumowanie: Sparingi na plus. Końcówka pokazała naszą siłę w ofensywie.

 

Historia Transferów:

Z Klubu:

Falkowski Tomasz ---> Wolny Transfer

Gudewicz Łukasz ---> Wolny Transfer

Dzienis Mariusz ---> Wolny Transfer

Pomian Damian ---> Wolny Transfer

Basta Łukasz ---> Wolny Transfer

Marciniak Krzysztof ---> Wolny Transfer

Styżej Piotr ---> Wolny Transfer

Rucki Damian ---> Polonia Słubice

Zawadzki Rafał ---> Polonia Słubice

Michalski Mateusz ---> Gryf Gródek

Pietroń Grzegorz ---> Mazur Ełk

 

Do klubu:

Kosiorowski Sebastian - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

Jezierski Daniel - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

Rosiński Paweł - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

Chrzanowski Łukasz - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

Skorupski Michał - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

Musiałkowski Patryk - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

Kuta Robert - Wolny Transfer ---> Włókniarz Białystok

 

Podsumowanie: Transfery jak najbardziej na plus. Pozbyłem się niepotrzebnego szrotu, a na ich miejsce ściągnąłem wartościowych zawodników. Jestem z tego jak najbardziej zadowolony.

 

Za kilka dni rusza sezon. Czwarta Ligo nadchodzimy!

Odnośnik do komentarza

Odcinek 5: "Liga - czyli to , co tygryski lubią najbardziej"

 

- Doktorku, znowu mamy problem - mój głos w słuchawce był wręcz załamany.

- Allan, czy Ty wiesz, która jest godzina? -

- Wiem, wiem, ale znowu pojawia się to samo... -

- Dobra. Leki w ogóle bierzesz? - po tym pytaniu w słuchawce było słychać głuchą ciszę.

- Bierzesz czy nie? - padło kolejne to samo pytanie, tym razem bardziej natarczywie.

- Nie, skończyły mi się.... - mój głos brzmiał jak głos zbitego psa

- Dobra, słuchaj mnie Allan. Pamiętaj, nie reaguj zbyt impulsywnie, nie przemęczaj się. Pamiętaj! Zobaczę, co da się zrobić, w najgorszym wypadku będziesz miał mnie na głowie do końca życia - po tych słowach doktorek się rozłączył

 

Łatwo powiedzieć nie przemęczaj się, nie reaguj zbyt impulsywnie, gdy jesteś trenerem drużyny piłkarskiej. Tym bardziej, że niedługo już początek rozgrywek a tyle spraw na głowie. Jeszcze na dodatek doszły do mnie słuchy, że szanowny "Pan Prezes" zamierza sprzedać klub dla kogoś innego. Takie informacje na pewno nie mogą trafić do zawodników, bo wtedy będziemy mieli istny sajgon a nie drużynę...

Jak na razie nie gdybajmy, będziemy zastanawiali się co robić, gdy te informacje okażą się prawdziwe. Spojrzałem na zegarek w moim biurze... Godzina 4:30... Rozglądając się wokół zorientowałem się, że po raz kolejny zasnąłem na dokumentach, sprawozdaniach i analizach urządzonych przez samego siebie. Biedny, zastanawiałem się co pocznę. Z jaką taktyką wyjść na mecz, z jakim nastawieniem. Olewam to, mam jeszcze dużo czasu, przykładam głowę do biurka i znowu usypiam...

 

Pukanie do drzwi, kto śmie mnie budzić o tak wczesnej porze?! Ledwo co przysnąłem, a tu natarczywe walenie w drzwi. Do gabinetu wchodzi prezes.

 

- Allan, co się z Tobą dzieje?! Od dwóch dni nie wyściubiasz nosa z tego pomieszczenia! - Prezes na mój widok ewidentnie się wkurzył.

- Dwa dni?! To, który mamy dzisiaj? - byłem zaskoczony jego słowami co ewidentnie było po mnie widać.

- Piąty sierpnia, jutro mamy pierwszy mecz - moje zachowanie widocznie zdziwiło mężczyzne.

- Kto prowadził treningi? -

- Nikt, dałeś wolne zawodnikom przed startem ligi, żeby trochę wypoczęli. Co się z Tobą dzieje chłopie? - Prezes tym razem, już na prawdę był zaskoczony.

 

Zbyłem jego słowa machnięciem ręki. Rzucił mi jeszcze na odchodne, że mam się ogarnąć i wyszedł. Na samym początku nie wiedziałem, o co mu chodzi, dopiero gdy spojrzałem w lustro to zrozumiałem. Podkrążone oczy, twarz blada, wzrok wycieńczony. To wszystko zaczynało mieć na mnie zły wpływ. Jeszcze ten ból w klatce piersiowej... Nie czekając ani chwili dłużej, ogarnąłem notatki, z których i tak już nic więcej nie wyczytam, po czym wychodząc z gabinet miałem zamiar wrócić do domu i na spokojnie wrócić do normalności. Jedno było pewne, bez pomocy doktorka się nie obędzie.

 

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

4 Liga Podlaska - 1 kolejka - 06.08.2011

Hajnówka, stadion przy ul. Dziewiatowskiego

Puszcza Hajnówka 1vs5 Włókniarz Białystok

0:1 Robert Kuta 9'

0:2 Michał Skorupski 26'

0:3 Michał Skorupski 37'

1:3 Jakub Czarnecki 49'

1:4 Michał Skorupski 63'

1:5 Łukasz Chrzanowski 71'

 

Widzów: 222

Podsumowanie: Rywal, który miał nas zjeść na obiad. Pokrzyżowaliśmy im te plany i to my sprawiliśmy im porządne lanie. Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym co pokazało boisko. Częściej znajdowaliśmy się przy piłce, oddaliśmy więcej strzałów na bramkę. Trzy punkty jak najbardziej zasłużone.

 

Wracaliśmy do domu w bardzo dobrych nastrojach. Ja jednak, nie byłem aż w tak dobrym nastroju jak moi podopieczni. Zdrowie mi szwankowało, ale nie mogłem tego po sobie pokazać. Oby doktorek jak najszybciej coś wykombinował, bo następnych tygodni nie widzę w zbyt różowych barwach. Teraz przed nami pojedynek z Perspektywą Łomża.

 

Przed tym pojedynkiem w składzie zaszły dwie zmiany. W wyjściowej jedenastce pojawił się Sikora i Mastalerz, ponieważ Tochwin i Kuta narzekali na lekkie urazy.

 

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Mastalerz(DP), Galiński (PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Sikora(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

 

4 Liga Podlaska - 2 kolejka - 10.08.2011

Białystok, stadion przy ul. Antoniukowskiej

Włókniarz Białystok 3vs1 Perspektywa Łomża

1:0 Łukasz Chrzanowski 2'

2:0 Michał Galiński kar. 26'

3:0 Piotr Tochwin 30'

3:1 Leszek Zalewski 82'

Kartki:

Czerwona Kartka - Osuch(Perspektywa Łomża)

 

Widzów: 227

Podsumowanie: Kolejne pewne zwycięstwo mojego zespołu. Przez pierwsze 30 minut drużyna przeciwna nie wiedziała co się dzieje na boisku. Strzelanie rozpoczął już w 2 minucie Chrzanowski pokonując bramkarza gości strzałem z 20 metrów. w 26 minucie było już 2:0 dla naszego zespołu, po tym jak Galiński wykorzystał rzut karny. 30 minuta było już 3:0, tym razem po rzucie rożnym precyzyjnym strzałem z główki popisał się środkowy obrońca Piotr Tochwin. Drużyna z Łomży odpowiedziała trafieniem w 82 minucie meczu. Warto jeszcze wspomnieć, że w drugiej połowie drużyna gości grała w dziesiątkę.

 

Kolejne spotkanie w którym byliśmy drużyną zdecydowanie lepszą. Pomimo braku dwóch podstawowych graczy, zmiennicy dali sobie radę i to mnie bardzo cieszy. Pomimo faktu, że przeważaliśmy, jest jeszcze parę aspektów, które powinniśmy poprawić. Jest to np gra w obronie. Gdy wynik jest już pewny, w naszych szeregach obronnych pojawia się pewne rozluźnienie co powoduje głupie błędy. Mamy zaledwie kilka dni, żeby to poprawić. Będę robił wszystko aby przygotować grę defensywną do meczu z drużyną z Augustowa.

 

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

4 Liga Podlaska - 3 kolejka - 14.08.2011

Białystok, stadion przy ul. Antoniukowskiej

Włókniarz Białystok 2vs0 Sparta Augustów

1:0 Piotr Tochwin 6'

2:0 Robert Kuta 31'

Kartki:

Żółta kartka - Wolski, Ratajczak, Staniszewski, Szewczyk(wszyscy Sparta Augustów)

Czerwona kartka - Staniszewski(Sparta Augustów) - za drugą żółtą

 

Widzów:274

Podsumowanie: Trzeci mecz i po raz kolejny trzy punkty na naszym koncie. Tym razem zagraliśmy na zero z tyłu, co pokazuje, że nasza praca nad grą w obronie odniosła jakiś skutek. Sparta nieistniała na boisku, to my cały mecz prowadziliśmy grę. Bezsilność Augustowian w dzisiejszym meczu pokazuje ilość kartek zdobytych przez ten zespół. Próbowali agresywną grą stłamsić nas na boisku, co niestety im się nie powiodło. Strzelanie w 6 minucie rozpoczął Piotr Tochwin umieszczając piłkę w bramce strzałem z główki. Dzieła dokończył Robert Kuta w 31 minucie wykorzystując cudowne podanie Michała Skorupskiego.

 

W dobrym humorze, ale i strasznie zmęczony wróciłem do domu. Dziewięć punktów w trzech pierwszych meczach pokazuje, że jednak możemy coś ugrać w sezonie. Otwierając drzwi od domu czekała mnie mała niespodzianka, która znajdowała się w raz z dziadkiem w pokoju gościnnym.

Odnośnik do komentarza

@Chomik, wytrwałości starczy, mam swoje cele i chce je zrealizować, Mam tylko nadzieję, że nie zabraknie mi czasu.

----------------------------------------------------------

 

Odcinek 6: "Walka o punkty trwa. Włókniarz faworytem do awansu?"

 

- Doktorku, co Ty tutaj robisz? - widząc znajomego byłem dosyć zaskoczony.

- Nie ma czasu na pogaduszki, chodź - chwytając moją rękę, pociągnął mnie do kuchni.

 

Doktorek, lekarz fizjoterapeuta w młodzieżowej reprezentacji za czasów mojego prowadzenia tej bandy. Zawdzięcza mi życie, jak i ma u mnie strasznie duży dług wdzięczności. Nie dość, że wyciągnąłem go z nałogu alkoholowego to jeszcze dzięki mnie miał pracę, która pozwoliła mu na spłatę długów. Wszyscy z federacji pukali się po głowach słysząc moje decyzje, ale po jakimś czasie mnie przepraszali. Doktorek jest profesjonalistą pełną gębą. Liczę na to, że ten profesjonalizm uratuje moją sytuację.

 

- Musisz jechać do szpitala - słowa doktorka zabrzmiały jak wyrok.

- Co?! - byłem kompletnie zaskoczony.

- Nie masz innego wyjścia Allan, musisz. Muszą przeprowadzić dokładniejsze badania -

- Nigdzie nie jadę rozumiesz?! Niedługo mam kolejny mecz! - wydarłem się na znajomego bez potrzeby.

- Skoro tak. Trzymaj, jedna rano, jedna wieczorem. Będę wpadał co 2-3 miesiące - po tych słowach doktorek bez słowa spakował się i wyszedł.

 

Mnie nurtowało jedno. Po co szpital? Zastanawiałem się, dlaczego to powiedział, ale sądząc po jego minie przy wypowiadaniu tych słów mówił bardzo poważnie. Cóż, chyba przy najbliższej przerwie będę musiał jednak odwiedzić to nieszczęsne miejsce zwane szpitalem... Teraz nie zawracam sobie głowy takimi rzeczami, ponieważ przed nami mecz z Zniczem Suraż.

 

Znicz Suraż:

Wrześniak(BR) - Kamiński(OL), Jurkowski(OŚ), Juzwa(OŚ), Dzienis(OP) - Zapolnik(PL), Kot(PŚ), Taudul(PŚ), Mroziński(PP) - Wietecha(NŚ), Kulesza(NŚ)

 

Włókniarz Białystok:

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP), - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Mecz z drużyną, która miała byś czerwoną latarnią naszej ligi. Szczerze powiedziawszy na samym początku, obawiałem się o wynik, ponieważ drużyna gospodarzy już od pierwszego gwizdka ochoczo ruszyła do ataku. Pierwsze piętnaście minut spotkania to były próby przedostania się pod naszą bramkę. Na około pięciu prób tylko jedna zakończyła się celnym strzałem w światło naszej bramki. Kulesza próbował zaskoczyć naszego bramkarza strzałem po ziemi, ten jednak został bez problemu przez niego wyłapany. Po upływie pierwszych piętnastu minut zaczęliśmy przeważać na boisku. Pierwsza składna akcja miała miejsce już w dziewiętnastej minucie spotkania. Robert Kuta wyprowadzając obrońców w pole podał prostopadłą piłkę do Bartosza Tochwina, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Trzy minuty później było już 2:0 dla naszego zespołu. Łukasz Chrzanowski widząc opieszałość obrońców, strzelił z około dwudziestego metra pokonując bezradnego Wrześniaka. Trzydziesta pierwsza minuta spotkania przyniosła kolejną bramkę dla naszego zespołu i było już 3:0. Robert Kuta wsadził głowę tam, gdzie inni bali się wsadzić nogę i strzelił swoją trzecią bramkę w sezonie. Reszta meczu wyglądała dosyć nudno. Gra toczyła się w środku pola, a jakieś groźniejsze akcje były rozbijane przez obronę obydwu zespołów.

 

4 Liga Podlaska - 4 kolejka - 20.08.11 - Mokro, 18oC

Suraż, stadion przy ul. Szkolnej

Znicz Suraż 0vs3 Włókniarz Białystok

0:1 Bartosz Tochwin 19'

0:2 Łukasz Chrzanowski 22'

0:3 Robert Kuta 31'

Kartki:

Żółte Kartki: Mroziński, Kulesza(Znicz Suraż); Skorupski(Włókniarz Białystok

Widzów: 200

 

Kolejne trzy punkty na naszym koncie. Gra naszego zespołu wygląda o wiele lepiej niż ostatnio. Mam nadzieję, że dalej będzie nam tak szło. Dodatkowo odbyło się losowanie Pucharu Okręgowego Podlasko - Warmińsko - Mazurskiego. W pierwszej rundzie spotkamy się z drużyną Barkas Tolkmicko. Teraz czeka nas mecz z Wissą Szczuczyn, jednym z pretendentów do awansu do 3 Ligi.

 

Włókniarz Białystok:

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP), - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Wissa Szczuczyn:

Wójcik(BR) - Majka(OL), Czykier(OŚ), Makuszewski(OŚ), Mazur(OP) - Sapela(PP), Mosór(PŚ), Staniszewski(PŚ), Matys(PP) - Sandomierski(NŚ) Burkhardt(NŚ)

 

Do tego spotkania przystąpiliśmy z niezmienionym składem. Od samego początku spodziewaliśmy się trudnego spotkania, i próby narzucenia własnego stylu gry przez drużynę gości. Los jednak płata różne figle. Od samego początku spotkania, to my byliśmy drużyną przeważającą. Prowadzenie objęliśmy już w 13 minucie meczu. Michał Skorupski wykorzystując podanie od Michała Galińskiego pewnie pokonał bramkarza gości i było 1:0 dla naszego zespołu. Po tej sytuacji mecz się trochę uspokoił i gra toczyła się głównie w środku pola. Co prawda cały czas przeważaliśmy, ale obrona drużyny ze Szczuczyna rozbijała nasze ataki, bądź to my nie kwapiliśmy się do kolejnego ukłucia. Druga połowa rozpoczęła się od nieśmiałych prób Wissy. Już w 50 minucie spotkania, ale Sebastian Kosiorowski popisał się wspaniałą interwencją chroniąc nasz zespół od utraty bramki. To by było na tyle jeśli chodzi o drużynę Wissy. W 61 minucie z boiska wyleciał zawodnik gości Makuszewski, który sfaulował Kutę wychodzącego na czystą pozycję. Powinno być 2:0 dla nas, ale niestety Michał Galiński z rzutu karnego nie trafił w bramkę. Pod koniec meczu Michał Sikora zmienił Roberta Kutę, i to zmiennik Roberta przypieczętował wynik spotkania strzelając bramkę na 2:0.

 

4 Liga Podlaska - 5 kolejka - 27.08.11 - Sucho, 22oC

Białystok, stadion przy ul. Antoniukowskiej

Włókniarz Białystok 2vs0 Wissa Szczuczyn

1:0 Michał Skorupski 13'

2:0 Michał Sikora 89'

61' Michał Galiński nie wykorzystał rzutu karnego

Kartki:

Żółte kartki: Musiałkowski(Włókniarz Białystok); Burkhardt(Wissa Szczuczyn)

Czerwone Kartki: Makuszewski(Wissa Szczuczyn)

Widzów: 228

 

Dzięki temu zwycięstwu zacząłem się zastanawiać, czy nie stać nas na awans w tym sezonie. Skoro z pretendentem o awans do 3 ligi prowadzimy grę i jesteśmy zdecydowanie lepsi na boisku, to może moje poczynania dały jakiś skutek? Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, a my musimy się skupić na następnym rywalu.

 

LZS Narewka:

Mackiewicz(BR) - Cychol(OL), Falkowski(OŚ), Baranowski(OŚ), Wróbel(OP) - Tochwim(PL), Zalewski(PŚ), Mazur(PŚ), Małkowski(PP) - Szewczyk(NŚ), Falkowski(NŚ)

 

Włókniarz Białystok:

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP), - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

"Witamy w Narewce", taki widniał napis, gdy wjeżdżaliśmy do tego małego miasteczka. Rywal nieznany, nie wiedzieliśmy nawet jakim stylem gra. Mimo wszystko postanowiłem postarać się od samego początku narzucić własny styl gry na boisku rywala. Pierwsza połowa w wykonaniu obydwu zespołów bezbarwna. Na boisku widniały istne piłkarskie szachy. Rozpoznanie przeciwników, nieśmiałe próby ataku, skończone przeważnie stratą piłki. Do przerwy wynik wynosił 0:0. Wynik beznadziejny, trzeba było nimi trochę wstrząsnąć.

 

- Co to ma być?! - wpadłem do szatni z hukiem

- Są słabi, a wy nawet nie potraficie im zagrozić. W drugiej połowie mam zobaczyć inną drużynę. Innego wyniku jak naszego zwycięstwa nie przewiduje. Inaczej czeka was katorżnicza praca na treningu - po tych słowach trzepnąłem drzwiami i wyszedłem z szatni.

 

Czy poskutkowało? Jak najbardziej! W drugiej połowie biegali jakby mieli motorki podczepione do nóg. Kompletnie inny zespół. Na efekty nie trzeba było długo czekać, w ciągu 8 minut strzeliliśmy trzy bramki i prowadziliśmy 3:0. w 54 minucie spotkania Piotr Tochwin strzałem z główki umieścił piłkę w siatce. w 56 minucie było już 2:0. Łukasz Chrzanowski strzelił bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. 62 minuta a wynik już 3:0 dla naszego zespołu. Tym razem Robert Kuta popisał się silnym strzałem z około 15 metra. Jak dla mnie mecz mógłby się już zakończyć, ale w doliczonym czasie gry swoją cegiełkę dołożył jeszcze Patryk Musiałkowski.

 

4 Liga Podlaska - 6 kolejka - 04.09.11 - silny wiatr, 21oC

Narewka, stadion przy ul. Białowieskiej

[7]LZS Narewka 0vs4 Włókniarz Białystok[1]

0:1 Piotr Tochwin 54'

0:2 Łukasz Chrzanowski 56'

0:3 Robert Kuta 62'

0:4 Patryk Musiałkowski 90+1'

Kartki:

Żółte Kartki: Cychol(LZS Narewka); Rosiński, Kuta(Włókniarz Białystok)

Widzów: 100

 

Szósta kolejka i kolejne trzy punkty na naszym koncie. Z pierwszych sześciu meczy ligowych mamy komplet punktów i zajmujemy pierwsze miejsce w tabeli. Czy spodziewałem się takiego wyniku? Nie kłamiąc liczyłem na taki obrót sprawy, w końcu po coś tu przyjechałem...

 

 

 

Zapraszam do czytania :)

Odnośnik do komentarza

Cisza i spokój, tak wygląda nocka w pracy ^^

 

Odcinek 7: "Bombardowanie"

 

Co by tu powiedzieć? Jak na razie radzimy sobie bardzo dobrze. Zawodnicy na boisku dają z siebie wszystko, widocznie moje treningi przynoszą dużą skuteczność. W ostatnich sześciu meczach, udało nam się zdobyć 18 punktów, co jest bardzo dobrym wynikiem. Prezes nie mógł wyjść z podziwu że tak dobrze nam idzie ale, mimo wszystko kazał zachować zimne głowy My natomiast, szykujemy się powoli do pojedynku z drużyną z Tolkmicka. Tym meczem wyjazdowym rozpoczniemy batalię o okręgowy puchar województwa podlaskiego i warmińsko - mazurskiego. Szczerze powiedziawszy jestem dobrej myśli, a to wszystko dzięki naszym ostatnim wynikiem. Obydwie podstawowe 11, prezentują się w następujący sposób:

 

Barkas Tolkmicko:

Robakiewicz(BR) - Dopierała(OŚ), Bykowski(OŚ), Dymek(OŚ) - Kozłowski(WOL), Kusiak(WOP) - Ma dysz(PŚ), Gawęcki(PŚ), Bajko(PŚ) - Jastrzębski(NŚ), Rybkiewicz(NŚ)

 

Włókniarz Białystok:

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ) Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Galiński(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Drużyna gospodarzy wyszła na nas nietypowym ustawieniem 3-2-3-2. Wraz z pierwszym gwizdkiem spotkania, zacząłem się obawiać czy Barkas nie zdominuje mojego zespołu swoją agresywną grą. Moje obawy w 4 minucie spotkania po części rozwiał Piotr Tochwin, który umieścił piłkę w bramce gospodarzy precyzyjnym strzałem z główki. Szybko stracona bramka trochę ostudziła poczynania gospodarzy, a my w dalszym ciągu robiliśmy swoje. Dowodem tego stwierdzenia była bramka strzelona w 16 minucie meczu przez Łukasza Chrzanowskiego. Nasz zawodnik wychodząc sam na sam z bramkarzem gospodarzy nie dał mu żadnych szans i prowadziliśmy już 2:0. Później spotkanie wyglądało już troszeczkę inaczej. Gra znacznie się uspokoiła i główna walka toczyła się w środku pola. Ofensywne zapędy były zatrzymywane przez obronę jednego lub drugiego zespołu. 77 minuta spotkania dała nam trzecią bramkę. Jej autorem był Michał Skorupski, który wykorzystał błąd bramkarza i podciął nad nim piłkę umieszczając ją w bramce. Wynik do końca spotkania nie uległ zmianie i to my mogliśmy się cieszyć z awansu do dalszej rundy!

 

Puchar Okręgowy Podlasko - Warmińsko - Mazurski - 1 runda - 07.09.11 - Mokro, 18°C

Tolkmicko, stadion przy ul.Szpitalnej

Barkas Tolkmicko 0vs3 Włókniarz Białystok

0:1 Piotr Tochwin 4'

0:2 Łukasz Chrzanowski 16'

0:3 Michał Skorupski 77'

Kartki:

Żółte kartki: Kozłowski(Barkas Tolkmicko); Kuta(Włókniarz Białystok)

Widzów:164

 

Pewne zwycięstwo naszego zespołu nie było dla nas zaskoczeniem. Chociaż obawiałem się tego meczu, gdyż nie wiedziałem na co stać drużynę gospodarzy. Całe szczęście zawodnicy mojego zespołu pokazali pełen profesjonalizm na boisku i to my mogliśmy cieszyć się z awansu. W następnej rundzie mieliśmy zmierzyć się z trzecioligową Granicą Kętrzyn. My natomiast musieliśmy skupić się na następnym spotkaniu ligowym z drużyną Tur Bielsk Podlaski.

 

Włókniarz Białystok:

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Mastalerz(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Tur Bielsk Podlaski:

Wojnach(BR) - Butkiewicz(OL), Murawski(OŚ), Stefański(OŚ), Walczak(OP) - Parol(PL), Hus(PŚ), Treszczotko(PŚ), Treszczotko(PL) - Stachowiak(NŚ), Sobolewski(NŚ)

 

W porównaniu do poprzedniego spotkania wystąpilśmy z jedną zmianą w składzie. Za Michała Galińskiego(lekki uraz stopy) na boisku pojawił się Patryk Mastalerz. Czy miałem jakiekolwiek obawy? Nie, ponieważ wszyscy zmiennicy jakich miałem w zespole wznosili coś w naszą grę, nawet jeśli był to drugi garnitur. Dowodem tego była akcja przeprowadzona przez Mastalerza w 2 minucie spotkania. Patryk ogrywając obrońcę gości idealnie dośrodkował na głowę Piotrka Tochwina, a ten nie pozostawiając złudzeń umieścił piłkę w bramce. To tyle jeśli chodzi o pierwszą część spotkania. Druga połowa była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu, czego dowodem były dwie strzelone bramki. W 61 minucie spotkania Bartosz Tochwin pewnie wykorzystał rzut karny. Natomiast dziesięć minut później Patryk Musiałkowski został pewnym egzekutorem rzutu wolnego. Wynik do końca nie uległ zmianie i po końcowym gwizdku sędziego mogliśmy się cieszyć z kolejnych 3 punktów.

 

4 Liga Podlaska - 7 kolejka - 10.09.11 - Sucho, 25°C

Białystok, stadion przy ul. Antoniukowskiej

[1]Włókniarz Białystok 3vs0 Tur Bielsk Podlaski[10]

1:0 Piotr Tochwin 2'

2:0 Bartosz Tochwin kar.61'

3:0 Patryk Musiałkowski 71'

Kartki:

Żółte kartki: Musiałkowski, Kuta, Jezierski(Włókniarz Białystok)

Widzów: 201

 

Kolejne 3 punkty na naszym koncie. Postawa całego zespołu cieszyła, a co najważniejsze prezes był zadowolony. Zaczęły chodzić słuchy, że idziemy po pewny awans. Ja jednak studziłem głowy chłopaków, żeby zbytnio się nie podpalali. Chociaż tak prawdę mówiąc liczyłem na awans w tym sezonie. Jak będzie na prawdę, czas pokaże. My natomiast o kolejne ligowe punkty mieliśmy się zmierzyć z Hetmanem Tykocin.

 

Włókniarz Białystok:

Kosiorowski(BR) - Jezierski(OL), Klich(OŚ), Tochwin(OŚ), Rosiński(OP) - Mastalerz(DP), Tochwin(PŚ), Chrzanowski(PŚ), Musiałkowski(OPŚ) - Kuta(NŚ), Skorupski(NŚ)

 

Hetman Tykocin:

Bednarz(BR) - Leśniak(OŚ), Karankiewicz(OŚ), Nowak(OŚ) - Zalewski(WOL), Wasiluk(WOP) - Jakimczuk(PŚ), Stefaniuk(PŚ), Giel(PŚ) - Baranowski(NŚ), Taudul(NŚ)

 

Na mecz wyszliśmy takim samym składem jak w poprzednim spotkaniu. Od samego początku ruszyliśmy do ataku, czego efektem była bramka w 8 minucie spotkania. Zawodnik gości, a dokładnie środkowy obrońca Piotr Karankiewicz ofiarną interwencją próbował wybić piłkę, na nasze szczęście a ich nieszczęście skierował ją do własnej bramki. W 25 minucie było już 2:0. Robert Kuta mijając obrońców wpadł w pole karne i silnym strzałem po ziemi umieścił piłkę w bramce. Goście odpowiedzieli bramką w 36 minucie. Po rzucie wolnym najwyżej do piłki skoczył Andrzej Leśniak i strzałem z główki pokonał Kosiorowskiego. Gdy większość zawodników w doliczonym czasie myślami była już w szatni, Bartosz Tochwin widząc wysuniętego bramkarza przelobował go ustalając wynik w pierwszej połowie na 3:1 dla naszego zespołu. Byliśmy zdecydowanie lepsi, dlatego też uczuliłem moich zawodników by nie rozdawali już punktów, tylko w drugiej połowie przypieczętowali zwycięstwo. Tak też się stało. Robert Kuta w 68 minucie spotkania wykonał bliźniaczą akcję jak przy pierwszej bramce i było już 4:1. Po tej sytuacji zaczęliśmy grac słabiej co zemściło się na nas 5 minut później. Paweł Taudul w 73 minucie wykorzystał błąd naszej obrony i pewnie pokonał Kosiorowskiego, 4:2. Goście poczuli szansę na odrobienie wyniku i zaczęli grać bardziej ofensywnie. Efekt? 90 minuta meczu i rzut wolny dla naszej drużyny. Do piłki podchodzi Patryk Musiałkowski i pięknym strzałem ustala wynik spotkania na 5:2.

 

4 Liga Podlaska - 8 kolejka - 17.09.11 - Sucho, 25°C

Białystok, stadion przy ul. Antoniukowskiej

[1]Włókniarz Białystok 5vs2 Hetman Tykocin[8]

1:0 Piotr Karankiewicz sam. 8'

2:0 Robert Kuta 25'

2:1 Andrzej Leśniak 36'

3:1 Bartosz Tochwin 45+2'

4:1 Robert Kuta 68'

4:2 Paweł Taudul 73'

5:2 Patryk Musiałkowski 90'

Kartki:

Żółte kartki: Taudul, Giel(Hetman Tykocin)

Widzów: 199

 

Kolejne pewne zwycięstwo naszego zespołu.Oby tak dalej a na pewno znacznę myśleć o awansie. Przez ostatnie trzy mecze strzeliliśmy 11 bramek a straciliśmy tylko 2. Jest bardzo dobrze!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...