Vami Napisano 1 Października 2019 Udostępnij Napisano 1 Października 2019 Ani codzienne jedzenie tłustych steków, ani codzienne chlanie piwa, nie jest dla zdrowia korzystne. Ale jest smaczne 4 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
lad Napisano 4 Października 2019 Udostępnij Napisano 4 Października 2019 #veganchallenge Składniki: Cukinia (najlepiej ze dwie, bo ja miałem jedną i zginęła) 1 cebula 3 ząbki czosnku 1 papryczka chili Imbir wielkości kciuka Mleczko kokosowe Pomidory w puszce Olej/Oliwa Przyprawy: sól, pieprz, kmin rzymski, kurkuma, kolendra Cukinię kroimy w sporej wielkości kostkę (tak żeby była na kęs), wrzucamy do naczynia żaroodpornego, doprawiamy solą i pieprzem, podlewamy oliwą i wstawiamy do piekarnika (200 stopni) na 20 minut - ważne, żeby co jakiś czas przemierzać, żeby się ładnie spiekła z obu stron. Do garnka z olejem wrzucamy pokrojoną drobno cebulę, po krótkiej chwili dorzucamy czosnek, imbir i chili. Smażymy przez chwilę, żeby nam się wszystko ze sobą zaprzyjaźniło, zmiękło i straciło surową ostrość. Następnie dodajemy pozostałe przyprawy (w zależności ile kto czego lubi - ja dałem 2 łyżeczki kurkumy, 1 łyżeczkę kminu, 2 kolendry, szczyptę soli i pieprzu), smażymy chwilę (można dodać odrobinę wody) i dodajemy upieczoną cukinię, pomidory i mleczko. Zagotowujemy (ja przetrzymałem na ogniu kilka minut, bo wyszło mi za rzadkie i liczyłem że zgęstnieje) i podajemy np. z ryżem. Warstwa wizualna nie zachwyca (:D), ale smakowało nawet mojej teściowej więc polecam jako prosty i szybki wegański przepis. PS można z góry posypać świeżą kolendrą, ale niestety nie miałem. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Gabe Napisano 4 Października 2019 Udostępnij Napisano 4 Października 2019 Dodaj następnym razem namoczonej i ugotowanej zielonej soczewicy, będzie nadal wyglądało, jak wygląda, ale z lepszą konsystencją 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Vami Napisano 7 Października 2019 Udostępnij Napisano 7 Października 2019 No to jak vege, to... vege! Marokańsko-palestyńskie bakłażany z twistem Zakupy: 2 jędrne bakłażany 8 świeżych fig 100 g kaszy bulgur 4 plasterki sera koziego oliwa z oliwek 2 ząbki czosnku łyżeczka płatków chili łyżeczka słodkiej papryki łyżeczka kminu rzymskiego łyżeczka kolendry mielonej 1/2 łyżeczki soli 100 ml kwaśnej śmietany lub jogurtu zioła (mięta, kolendra) 1 cytryna (najlepiej kiszona, ale może być i zwykła) pieprz syczuański do smaku Procedura: Rozgrzej piekarnik do 180 stopni z termoobiegiem Przekrój bakłażany na połówki, zrób nożem kratkę w miąższu W moździerzu rozetrzyj sól z czosnkiem, dodaj płatki chili, słodką paprykę, kolendrę i kmin rzymski, zalej oliwą z oliwek i sokiem z 1/2 cytryny, dobrze wymieszaj Wyłóż bakłażany na blachę i posmaruj obficie miksturą z punktu 3 Piecz je 40 minut, a na 3 minuty przed końcem połóż na wierzch kozi ser, aby się roztopił W międzyczasie ugotuj bulgur Zmieszaj śmietanę lub jogurt z ziołami i sokiem z pozostałej 1/2 cytryny Posypuj zapieczone z serem bakłażany obficie bulgurem, udekoruj śmietanowym dressingiem, posyp pieprzem syczuańskim dla dodatkowego twistu Figi wyłóż wokół bakłażana Smacznego 5 Cytuj Odnośnik do komentarza
lad Napisano 7 Października 2019 Udostępnij Napisano 7 Października 2019 Byłoby serduszko, gdyby nie ten jogurt/śmietana A no i nie widziałem sera. Cytuj Odnośnik do komentarza
Vami Napisano 7 Października 2019 Udostępnij Napisano 7 Października 2019 Możesz spokojnie pominąć. Podobnie ser. Będziesz miał wegańskie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 10 Października 2019 Udostępnij Napisano 10 Października 2019 Zrobiło mi się trochę głupio, że niczym się nie podzieliłem więc Risotto ai funghi e tartufo nero (inaczej bomba umami ) Z racji tego, że jest sezon na grzyby w poprzednią niedzielę wybrałem się na porządny spacer. Tak wyszło, że zebrałem głównie opieńki miodowe. Opieńki, jak sama nazwa wskazuje, rosną głównie przy ściętych pniach. To blaszkowe grzyby, ale po odpowiedniej obróbce jak najbardziej nadają się do jedzenia. Oczywiście nie namawiam do zbierania jeżeli ktoś nie czuje się 100% pewien, do tego przepisu nadadzą się jakiekolwiek grzyby Jak to grzyby - są bombą umami, a same opieńki mają nuty smakowe dosyć zbliżone do sera camembert. Obrobienie opieniek: Z racji tego, że w opieńkach jadalne są tylko kapelusze to jedyna obróbka jaką MUSZĄ przejść przed czymkolwiek innym to gotowanie. Wystarczy 5/10 minut gotowania (koniecznie uważamy żeby nie wdychać oparów, są lekko trujące!) i opieńka jest bezpiecznym grzybem. Składniki: Podam niestety na oko, bo tak robiłem. - baza bulionowa (poniżej opis) - obrobione opieńki (ja użyłem koło 300g na 500g risotto) - masło zależnie od preferencji smakowych - białe wino dałem szklankę ponad, ale jak kto lubi smak - parmezan - gorgonzola piccante - pietruszka - cebula (dwie duże) - szalotka (dwie) - czosnek (zależnie od preferencji, ja dałem 3 solidne ząbki) - oliwa - 500g ryżu do risotto - oliwa - oliwa z czarną truflą - tartufa (pasta truflowa) - suszona czarna trufla w oliwie - groszek (użyłem około 100g, miałem mrożony, najlepiej ugotować przez 30 sekund i przełożyć do zimnej wody żeby zachował kolor) - sól - biały pieprz - czosnek granulowany - sól selerowa (nie wiem czy w polszy się sprzedaje, więc można olać) Przydatne narzędzia: - wysoki garnek na całe risotto - tarka do sera - łycha do mieszania risotto - chochla - garnek do bulionu Bulion: Najważniejsza rzecz w risotto, bo daje najwięcej smaku. Ja już miałem bazę zrobioną wcześniej, którą po prostu trzymam w zamrażarce do wykorzystania przy danej okazji. Myślcie o tym jak o robieniu rosołu, ale dla zwiększenia mocy dodałem: - garść shitake (suszone) - garść mun (suszone) - garść obgotowanych wcześniej opieniek - dwie łyżki sosu ostrygowego - dwie łyżki sosu sojowego (tu uważać, może być słono) - dwie łyżki sosu rybnego - glony wakame - olej sezamowy No to jedziemy: Najpierw na rozgrzanej oliwie zeszklić cebulę z szalotką, po chwili dodać czosnek, także zeszklić. Wsypać risotto. Na małym ogniu, często mieszając doprowadzić do tego by końcówki ziarenek ryżu były przezroczyste. Zalać winem, odparować i stopniowo, chochla po chochli dolewać bulionu. Jeżeli będziecie mogli przesunąć łyżką po dnie i risotto będzie powoli wypełniać przestrzeń to dolewajcie dalej. Ważne - risotto gotujemy nie do absolutnej miękkości, a lekko al dente. Jak doprowadzicie do ugotowania (koło 15 minut) wyłączcie ogień i dodajcie ugotowane wcześniej grzyby, starty ser, pokruszoną gorgonzolę, tartufę, groszek. Porządnie przemieszać i doprawić solą i pieprzem do smaku. Wykładamy na talerz, kropimy oliwą truflową, dajemy plastry trufli i pietruszkę i wpierdalamy umierając ze szczęścia od nadmiaru umami 4 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
Seju Napisano 18 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2020 BEEF RAMEN / UDON / GLAZED PORK BELLY / KAARAGE CHICKEN / KIMCHI - premiera - fotorelacja + szczegoly - juz w poniedzialek! 5 Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 18 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2020 Cytuj Odnośnik do komentarza
Seju Napisano 18 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2020 Cieszy mnie pozytywny odzew. Do sporzadzenia tego dania wykorzystane zostalo 2,5kg miesa. Wiecej info wkrotce, bo chwile mi zajmie opisywanie tego tworu. nie dodaje oczywiscie kolendry do bulionu tylko chcialem sie pochwalic tasakiem 2 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Seju Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Witam serdecznie grono uzytkownikow ForumCM! W dzisiejszym (pierwszym swoja droga) odcinku zaprezentuje wam danie, ktore przygotowuje niepierwszy raz w zyciu (ale za kazdym razem jest smaczniejsze!): >> RAMEN << Wykorzystane skladniki: 1kg dobrej jakosci wolowiny z koscia 1kg boczku 500g indyka -- Kapusta pekinska Kalarepa Marchew x2 Pietruszka Cebula Czosnek Szczypiorek Imbir -- 3 jajka Maka Cukier Olej -- Sos sojowy Sos rybny Mirin Sake Anyz Pieprz Sol Papryka ostra Cayenne KIMCHI Jesli chodzi o kimchi to zrobilem je tydzien wczesniej, zdjec nie mam ale powstalo tak: 1kg kapusty pekinskiej kroje w kostke, zalewam woda ze spora iloscia soli, zostawiam na godzine. W miedzyczasie ogarniam reszte warzyw: rozdrabniam marchew, imbir, kalarepe, cebule i czosnek. Wrzucam do miski. No i robie kleik ryzowy: 30g maki ryzowej + 15g cukru + 200g wody przegotowuje i zostawiam do ostygniecia. Kiedy nie jest juz gorace dodaje kleik do warzyw, dodaje sos rybny, chilli (chyba, ze macie w domu papryke gochugaru), papryke ostra (duzo!) i szczypiorek (bo lubie). Bardzo precyzyjnie odcedzam kapuche i wrzucam ja do reszty. Mieszam, zamykam w sloiku i zostawiam w temperaturze pokojowej na tydzien, pozniej przechowuje w lodowce. Kimchi po tygodniu prezentuje sie tak: DZIEN 1 Ramen jaki jest kazdy widzi, a co najwazniejsze kazdy go lubi, bo jak mozna nie lubic rosolu z dodatkami? Cala zabawe zaczynam od zamarynowania dwoch skladnikow: jajek i kurczaka. Przygotowuje marynate (skladniki na 3 jajka): - pol szklanki sosu sojowego - troche sake (albo jak w moim przypadku: polskiej wodeczki + octu ryzowego) - lyzka cukru - lyzka mirinu (dostepny w lidlu) - 3/4 szklanki wody - zabek czosnku - troche imbiru Plynne skladniki zagotowuje z cukrem, ten sie rozpuszcza, a ja czekam az marynata wystygnie. Jajka gotuje 5 minut na pol-miekko. Kiedy wszystko wystygnie jajka wrzucam do woreczka strunowego szczelnie zamykam i wrzucam na noc do lodowki. Nastepnie marynuje indyka. W zasadzie mozna go nie robic jesli hejtujecie to mieso ale balem sie ze corka nie zje boczku wiec postanowilem go przygotowac. Kurczaka staram sie pokroic w (w miare) rowne kawalki zeby rowno sie smazyly, a nastepnie obtaczam w dwoch zabkach czosnku, 3cm kawalku imbiru i soli. Na noc do lodowki, razem z jajkami, otwieramy piwo i na dzis mamy gotowanie z glowy. DZIEN 2 Kolejny dzien rozpoczynamy od wstawienia bulionu, bo on potrzebuje najwiecej czasu (5-6h). Dlatego tez w trakcie robienia sniadania wrzucam do garnka 2.5l wody, 1kg wolowiny z koscia, jedna marchewke, jedna pietruszke, kawalek imbiru, pare zabkow czosnku, gwiazdke anyzu, lyzke pieprzu (ziarnistego) i lyzke soli. Po zagotowaniu klasycznie zbieram szumowiny, zmniejszam ogien i zapominam o rosole. Zajmuje sie wiec boczkiem. Chwytam go silna dlonia, kroje na kilkucentymetrowe plastry (mozecie na wieksze, kto co lubi), obsmazam z kazdej strony. Moja rada jest taka, by boczek polozyc na zimnej patelni, skora do dolu, z odrobina oleju, wtedy jej brutalnie nie stracimy. Boczek po obsmazeniu zalewam mieszanka: - 3 zielone czesci dymki - 3cm kawalek imbiru - wody tyle zeby zakryc boczek To gotuje godzine na srednim ogniu, sos musi sie dosc mocno zredukowac a boczek nabrac pierwszego smaku. Po godzinie boczek nie wyglada szalenie zachecajaco ale za to pieknie pachnie i pozostawia po sobie pelen smaku wywar. Co zrobicie z tym wywarem pozostawiam waszemu sumieniu. Podpowiem, ze dodanie go do bulionu nie jest zlym pomyslem aczkolwiek zwieksza jego poziom tlustosci o 500%. Boczek wchodzi w druga faze - glazurowania wlasciwego. Zalewam go mieszanka: - cwierc szklanki sake - pol szklanki wody - pol sklanki mirinu - pol szklanki sosu sojowego - cwierc szklanki cukru - wody tyle zeby przykryc boczek Zostawiam na najmniejszym stopniu bulgania pod przykryciem i zapominam na kilka godzin (co jakis czas weryfikujac czy poziom plynu w garnku nie spowoduje przypalenia boczku). Co jakis czas go przerzucam glownie po to by sztachnac sie pieknym zapachem tego co mam w garnku. W miedzyczasie robie tzw. szybkie pikle: do sloika wrzucam pociachana kalarepe, marchew (w talarki lub - tak jak ja lubie - starta na malych oczkach) i optymalnie rzodkiewke ale ja zapomnialem o zakupieniu tej ostatniej. Wrzucam to do sloika z ziarnkiem ziela angielskiego, lisciem laurowym, lyzeczka cukru i zalewam octem z woda w proporcji (na oko) 1:5. Po trzydziestu minutach jest gotowe. Zajmuje sie teraz kurczakiem/indykiem karaage. Zasypuje go maka - i to wszystko! Oczywiscie, mozecie robic tempure lub co tam chcecie ale ja preferuje klasycznego, prostego kurczaka, ktory ma w sobie tyle smaku, ze nie potrzebuje niczego wiecej. Dzieki podwojnemu smazeniu kurczak jest bardzo soczysty w srodku a panierka jest turbo-chrupiaca. Obsmazam go na rozgrzanym oleju z kazdej strony po - doslownie - 20 sekund. Zdejmuje i pozwalam odpoczac na papierowym reczniku. Po pierwszym smazeniu nie wyglada zbyt apetycznie... Ale po kilkunastominutowym odpoczynku ponawiamy procedure i wyglada znacznie lepiej! Jest pyszny! Pachnie imbirem, smakuje czosnkowo, jest pikantny - obledny. Dogladam marynowanych jajek... nice! Zimne dodatki moge juz rozlozyc w miseczki... Zagladam do rosolu - po pieciu godzinach gotowania jest pyszny! Boczek jest juz miekki, rozwalajacy sie niemalze, wiec go wylaczam. Jest o b l e d n y. Kazdy kto go probowal nie moze wyjsc z zachwytu nad tym kawalkiem miesa. Rozplywa sie w ustach a poziom umami w pysku oceniam na dobre 9/10. Kilka lyzek sosu powstalego w towarzystwie boczku dodaje do rosolu (sos jest bajeczny), reszte mozna zamrozic na gorsze czasy. Rosol doprawiam wedlug uznania - sos sojowy/rybny/mirin/limonka (koniecznie!), a nastepnie przecedzam. Ramen podaje z makaronem udon z biedronki (ale tym kwadratowym, "mokrym", nie tym suchym), bo a) nie mam maszynki do makaronu (ale chce kupic wiec wait for it), b) jest kurwa serio smaczny! Do zupy wrzucam jajko, kielki bambusa, ciut kolendry (bo nie kazdy lubi - wiecej jest w miseczce), podprazony sezam, dwa plastry boczku, kilka kawalkow indyka. Jajko mi sie ciut scielo, w sumie jedyna rzecz do poprawy. A miski japonskie tez sobie kupie Rosol jest gesty, kleisty, lepi usta - taki wlasnie uwielbiam! Do tego lekki, anyzowy posmak przebijany slodkawym mirinowo-cukrowymi sokami z boczku. Wszystko mega sycace, pachnace, pyszne i - ostatecznie - proste ale wymagajace czasu i dobrej organizacji pracy. Do tego bardzo pikantne kimchi, swieza, pachnaca kolendra, chrupiacy kurczak, zaskakujace jajko, octowe, chrupiace pikle i papryczka dla tych, ktorzy lubia pikantne potrawy (ja, z uwagi na to, ze jadla z nami corka, samego bulionu nie doprawialem na ostro). Smacznego, chlopie! 4 5 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Dosyć odchodzące karage i ramen od tradycyjnego, ale brzmi dobrze Po co kleik ryżowy do kimchi, kwestia konsystencji? Jaka mąka do karaage? Boczek przypomina trochę pomysł na chashu pod względem marynaty, not bad. Ja robię klasyczne chashu, ale myślałem ostatnio o odejściu od tego. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Seju Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Jesli chodzi o kleik, to zapewne kwestia konsystencji, powstaje na jego podstawie bardzo gesta pasta ktora pieknie oblepia warzywa. Co do tradycyjnosci dan to zawsze dostosowuje je do tego co mam/chce otrzymac, bez trzymania sie sztywno receptur. Karaage z tego co czytalem to marynowanie+smazenie na glebokim oleju, a ja gleboki olej (ktorego unikam) zastapilem podwojnym obsmazeniem (bo zauwazylem, ze czesto w przepisach pojawia sie ta metoda). Maka ziemniaczana. A boczek to w istocie jest fantazja na temat chashu, ktorego nie robilem ale mentalnie do tego dojrzewam. Calosc jest mocno inspirowana potrawa podawana w poznanskiej knajpie Zen-On, ktora slynie z dan przyrzadzanych na bazie produkowanego przez nich makaronu udon. Bardzo polecam to miejsce Dzieki za komentarz! Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Jak kiedyś trafię do Poznania to na pewno zaliczę 1 minutę temu, Seju napisał: Jesli chodzi o kleik, to zapewne kwestia konsystencji, powstaje na jego podstawie bardzo gesta pasta ktora pieknie oblepia warzywa. W sumie to może swobodnie zastąpić pastę Gochujang, ale polecam jednak sobie kupić. Droga nie jest, praktycznie się nie psuje, a nie da się oddać tej fermentowanej ostrości bez niej, uwielbiam polecam też ananasa w Gochujang, zajebiste kombo amaków. 2 minuty temu, Seju napisał: Co do tradycyjnosci dan to zawsze dostosowuje je do tego co mam/chce otrzymac, bez trzymania sie sztywno receptur. Karaage z tego co czytalem to marynowanie+smazenie na glebokim oleju, a ja gleboki olej (ktorego unikam) zastapilem podwojnym obsmazeniem (bo zauwazylem, ze czesto w przepisach pojawia sie ta metoda). Maka ziemniaczana. W sumie Karaage to po prostu obsmażanie protein w mące, super działa kukurydziana akurat na karaage, też polecam porównać Metodą to wszystko przypomina smażenie typowego amerykańskiego fried chicken, odchodzi się jedynie od maślanki. Właśnie Udon jest najmniej tradycyjnym elementem i bardzo robi różnicę w ramenie, dobrze zrobiony makaron alkaliczny to jest jakaś kosmiczna różnica. Oczywiście nie polecam nikomu robić w domu bo za cholerę by mi się nie chciało Tesco posiada czasami bardzo dobry makaron do ramenu, w pół ugotowany, alkaliczny. Z kupnych chyba ciężko o sensowniejszą opcję Chashu to mega banał, a efekt jest niesamowity, baaaaaardzo polecam. Glazura jest obłędna. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Cubanos czyli kanapka, którą robisz 3 dni, ale warto wchuj polecam Cubanos powstały w wyniku tego, że Kubańczycy pojawili się w Stanach, przenieśli trochę swoich zwyczajów, podłapał to street food i powstała najlepsza kanapka na świecie. Zajmuje 3 dni bo wieprzowinę marynujemy dwie doby, a chleb potrzebuje zakwasu, ale można olać zakwas jeśli ma się dostęp do dobrej bagiety. Więc, jedziemy! Pan Cubano Tu sprawa jest mega prosta, musimy zacząć od zakwasu. Do pojemniczka wsypujemy paczkę suchych drożdży, zalewamy wodą i dodajemy mąk, mieszamy. Nie pamiętam proporcji, ale konsystencja powinna przypominać smoothie. Foliujemy pojemnik i do lodówki. I tak, zazwyczaj zakwas dojrzewa na ciepło, ale tu zależy nam na delikatnej fermentacji żeby ciasto nie wyrosło bóg wie jak. Tego samego dnia możecie ogarnąć zalewę na łopatkę wieprzową. Proporcje są na łopatkę o wadze 1,5kg, ale nic się nie stanie jeśli będzie mniejsza/większa. Łopatkę natnijcie z obu stron lekko (max pół cm głębokości) nożem. Zalewa: - Cała główka czosnku drobno posiekana/sprasowana - 3 liście laurowe - litr soku pomarańczowego - około 100ml ciemnego rumu (jak ktoś nie ma to można użyć whisky albo najlepiej bourbonu) - pół litra wody - 100 ml octu ryżowego - 100g soli - 100g brązowego cukru - 2/3 łodygi oregano świeżego, posiekane drobno - 2/3 łodygi rozmarynu posiekane drobno - 2/3 łodygi szałwi, posiekane drobno Polecam lekko podgrzać zalewę żeby rozpuścił się cukier i sól. Tak to temperatury pokojowej mieszając powinno wystarczyć. Pakujemy w michę, do michy łopatka, foliujemy i na 24h ląduje w lodówce. Następnego dnia możecie zrobić Marynatę Mojo Wyciągnijcie łopatkę z zalewy, powinna mieć pięknie brzydki lekko ugotowany kolor, wysuszcie ręcznikiem papierowym i do nowej miski wrzućcie: - 250ml oliwy - startą skórę z 3 pomarańczy i sok z tychże - startą skórkę z 6 limonek, sok oraz same resztki limonki (polecam sparzyć wcześniej cytrusy, o niebo łatwiej się ściera skórkę) - 2 łyżki stołowe posiekanego oregano - 2 drzewka mięty/jedno solidne drobno posiekanej - drzewko kolendry, drobno posiekanej - główka czosnku, drobno posiekanego/sprasowanego - łyżeczkę czarnego pieprzu - 2 łyżeczki soli - 2 łyżki prażonego kminu ładnie przemieszajcie, włóżcie łopatkę, dokładnie obtoczcie i zostawcie w lodówce na 24h, zafoliowane. Jest trzeci dzień, więc można od razu zająć się Pan Cubano. Jest to jednak czasochłonne, więc w czasie dorastania ciasta możecie do piekarnika wrzucić łopatkę. A więc piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, a samą łopatkę wykładamy na blachę i pieczemy do wewnętrznej temperatury 73 stopni. Może być parę stopni mniej, ale raczej tego nie przekraczamy żeby nie wysuszyć mięsa. Marynatę możecie zachować i co 10/15 min smarować nią łopatkę w trakcie pieczenia. Moja łopatka o wadze 1,5kg upiekła się w około godzinę. Polecam zastosować metodę z folią jakiej użyłem w zdjęciach: Finalnie będzie wyglądać cudownie i zwalać Was z nóg zapachem soczystej wieprzowiny wymieszanej z cudownymi ziołami i toną cytrusów oraz czosnku: Pan Cubano (tak na serio już) W czasie gdy piecze się świniak do zmieszajcie paczkę suchych drożdży z 250 ml ciepłej wody i dwoma łyżeczkami cukru. Zostawcie na 10/15 min żeby drożdże zaczęły działać. Jak będą bąbelkować znaczy, że git. Dodajcie do tego około 300g mąki, 2 łyżeczki soli, 3 łyżeczki smalcu (tak, serio, tradycyjne Pan Cubano mają smalec w sobie) i wymieszajcie aż ciasto osiągnie gładką, sprężystą konsystencję. Nie są to w 100% precyzyjne wyliczenia. Ciasto powinno się uformować sprężyste (sprawdzajcie palcem czy po naciśnięciu wraca), gładziutkie jak dupka niemowlaka i nie klejące się. Następnie przełóżcie do miski z odrobiną oleju, poobtaczajcie dokładnie żeby pokryć całą powierzchnię ciasta, przykryjcie lekko zwilżonym materiałem i odstawcie do wyrośnięcia. Około 2h, może mniej. Ciasto powinno być 2x większe mniej więcej. Następnie przełóżcie na obsypany mąką blat i rękami (nie wałkiem absolutnie) uformujcie w miarę prostokątny kształt grubości około 1cm. Przetnijcie wzdłuż i długość w sumie dostosujcie do tego jakiej szerokości macie blachy do piekarnika. Ciasto urośnie, ale do góry, a nie w bok. Zrolujcie ciasto jak cygaro, zawińcie końce i uformujcie na kształt bagetki i przełóżcie na obsypaną delikatnie mąką kukurydzianą blachą do pieczenia.Przykryjcie suchym ręcznikiem i odstawcie ponownie do wyrośnięcia, na około 1,5h/taki czas by ciasto zwiększyło rozmiar dwukrotnie. Nagrzejcie piekarnik do 200 stopni, natnijcie baaaaardzo ostrym nożem/żyletką bagietki przez środek (max na głębokość centymetra), spryskajcie ciasto lekko wodą i wstawcie do piekarnika na około 15/20 min. Możecie się upewnić czy jest już ciasto gotowe termometrem na sondzie sprawdzając czy osiąga temperaturę około 100 stopni. Wyciągnąć, przełożyć do ostygnięcia. Wielki finał Piętki bagietki polecam opierdolić z masłem, zaś sam środek wykorzystać na kanapkę. Posmarujcie przekrojoną bagietkę masłem i przyrumieńcie na patelni. Następnie układamy składniki tak: Bagietkę smarujemy musztardą dijon z obu stron. Na obie strony dajemy Emmentaler, plastry ulubionej szynki, plastry naszej obłędnej wieprzowiny mojo, plastry ogórka kiszonego, znowu Emmentaler, zamykamy. Obie strony bagietki smarujemy masłem i jeżeli macie planche albo coś podobnego do obsmażenia pieczywa to wykorzystajcie to. Jeśli nie to na rozgrzaną patelnię półóżcie kanapkę i drugą patelnią lekko przygniećcie. Smażymy do zrumienienia obu stron, po czym wpierdalamy najlepszą kanapkę w historii ludzkości. Wygląda niepozornie, ale zestawienie smaków wypierdoli Was z butów i narzuci niecne myśli. 2 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Seju Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Wyglada niepozornie ale obliguje sie do jej zrobienia! Czy robiles pastrami? Cytuj Odnośnik do komentarza
Hajd Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Uwielbiam czytać opisy i oglądać zdjęcia takich pysznych rzeczy, których pewnie nigdy niestety nie będzie chciało mi się zrobić. @Seju, tym razem rzeczywiście było więcej info w szamce! 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 43 minuty temu, Seju napisał: Czy robiles pastrami? Absolutnie mi się nie chciało choć wysiłek wcale nie jest mniejszy niż przy powyższym ale myślę że problemem byłaby dostępność niezłego mostka, bo samo robienie pastrami ciężkie nie jest. Cytuj Odnośnik do komentarza
Pulek Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Czytałem z zapartym tchem, kolego @Seju. Piękna historie, zdumiewające zakończenie. WOW. A taką kanapkę... @ajerkoniak, zrobisz nam coś takiego na Zlocie? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ajerkoniak Napisano 20 Stycznia 2020 Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2020 Jeżeli kiedykolwiek przyjadę to może i drugi cud jak taka kanapka się zdarzy Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.