Skocz do zawartości

'Murica


kujawiak

Rekomendowane odpowiedzi

MLS - sezon zasadniczy (13/34)

[W8] New England Revolution - Philadelphia Union [W1] 1:3 (Townsend 87. - Nkosi 5., Najar 79., 90.+4)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes (86. Califf), Castillo (65. Sinovic) - Nkosi (90.+2 Perez), Nagamura, Gavin - Najar, Adu - Gimenez

 

Jak padły bramki?

5 min., 0:1. Gimenez wycofał piłkę do pozostawionego bez opieki na trzydziestym metrze Nkosiego, a reprezentant RPA przymierzył z dystansu pod poprzeczkę.

79 min., 0:2. Po okresie przygniatającej przewagi gospodarzy, piłkarze Philadelphii przeprowadzili dwójkową kontrę, w której uczestniczyli Gimenez oraz Najar. Ostatecznie, celnym strzałem wykończył ją Honduranin, pokonując Kronberga strzałem z ostrego kąta.

87 min., 1:2. Joseph posłał czterdziestometrowe podanie ponad defensywą gości, a do zagranej przeza niego futbolówki dopadł Townsend i nie dał szans Johnsonowi w pojedynku sam na sam.

90+4 min., 1:3. Szukający wyrównania gospodarze rzucili wszystkie siły do ataku, co wykorzystali goście, wyprowadzając zabójczą kontrę. Raz jeszcze strzelcem gola okazał się Najar, tym razem zamieniając na bramkę centrę Adu z lewego skrzydła.

 

Notes trenera:

Po takim meczu, jak dzisiejszy, cieszyć może przede wszystkim wynik. Jak widać, czerwcowy maraton zaczyna dawać się nam mocno we znaki, a przecież już za trzy dni czeka nas kolejny niezwykle trudny wyjazd. Nie ma jednak sensu narzekać na terminarz, gdyż w naszej lidze ten ułożony jest tak, że każda z drużyn ma w nim okresy bardziej i mniej intensywne. U nas w najbliższych tygodniach będzie zdecydowanie więcej tych pierwszych, ponieważ czeka nas - oby jak najdłuższa - rywalizacja na trzech frontach. Dlatego chwała moim piłkarzom za to, że nawet na takim zmęczeniu potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, wyprowadzając w końcówce dwie wspaniałe kontry. Jeśli chodzi o MacBetha, to oczywiście potrzeba trochę czasu zanim osiągnie optymalny poziom zgrania z resztą zespołu, ale jego wartość piłkarska jest ogromna, co zresztą najlepiej udowodnił w piątej minucie dzisiejszego meczu.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (14/34)

[Z2] Seattle Sounders - Philadelphia Union [W1] 1:0 (Wynne 36.)

 

Johnson - Hainault, Van Buyten, Valdes, Castillo (46. Sinovic) - Gavin, Nagamura (46. Nkosi), Adu (65. Gimenez) - Doutie, Mansally - Wondolowski

 

Jak padła bramka?

36 min., 1:0. Fenomenalna indywidualna akcja Wynne'a. Prawy obrońca Seattle najpierw prostym zwodem położył na murawie Castillo, a następnie popisał się pięknym uderzeniem z narożnika pola karnego.

 

Notes trenera:

Wiele stadionów w obecnych rozgrywkach udało nam się odczarować, ale najwyraźniej na zdobycie Seattle musimy jeszcze poczekać. Żadna z drużyn nie zagrała dziś wielkiego meczu, ale to gospodarze mieli w składzie Marvella Wynne'a, który zrobił różnicę i chodzi tu jedynie o bramkową akcję, ale o postawę podczas całych dziewięćdziesięciu minut. Co do mojej drużyny, to rzeczywiście liczba stworzonych przez nas okazji strzeleckich pozostawia rzecz jasna wiele do życzenia, ale spora w tym zasługa niezwykle szczelnej i zdyscyplinowanej defensywy Sounders. Dodatkowo, wobec kontuzji Kenny'ego przez ostatni kwadrans musieliśmy radzić sobie w osłabieniu, co nigdy nie jest czynnikiem sprzyjającym dla drużyny goniącej wynik.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (15/34)

[W1] Philadelphia Union - Chivas USA [Z6] 3:0 (Wondolowski 8., Gimenez 49., Najar 51.)

 

McMath - Hainault (61. Califf), Van Buyten, Valdes, Castillo - Nkosi, Gavin - Najar (85. Doutie), Wondolowski, Adu - Gimenez (73. Perez)

 

Jak padły bramki?

8 min., 1:0. Gospodarze rozegrali klasyczny atak pozycyjny. Po przeniesieniu ciężaru gry na prawą flankę Najar podciągnął z piłką do linii końcowej i wycofał ją do stojącego na dwunastym metrze Wondolowskiego, który pokonał Kennedy'ego płaskim, półgórnym strzałem.

49 min., 2:0. Jeszcze jedna zespołowa akcja Philadelphii. Nkosi zagrał prostopadłą piłkę do Adu, a ten podał w uliczkę do wychodzącego sam na sam z Kennedym Gimeneza, który bez najmniejszych problemów umieścił futbolówkę w siatce.

51 min., 3:0. Gavin zdecydował się na długie podanie w szesnastkę gości, a tam Najar wykorzystał błąd w komunikacji pomiędzy obrońcami i bramkarzem rywali i podwyższył wynik meczu uderzeniem z najbliższej odległości.

 

Notes trenera:

Na początek odniosę się do opinii, że dzisiejszy mecz ułożył nam się znakomicie. Prawda jest taka, że my ułożyliśmy go sobie sami, szybko uzyskując prowadzenie, a następnie podwyższając je tuż po przerwie. Każdy, kto oglądał dzisiejsze starcie w Chester przyzna, iż wszystkie gole padły po pięknie przeprowadzonych, zespołowych akcjach. Warto ten fakt z całą mocą podkreślić, gdyż w pewnym sensie definiuje on nasz styl gry. Cieszy również gra na zero z tyłu. Zachowanie czystego konta było dziś tym ważniejsze, że wobec przymusowej dwumiesięcznej absencji Seana, pierwszy raz w obecnych rozgrywkach między słupkami naszej bramki stanął Zac. Oby tak udany debiut natchnął go pozytywnie przed kolejnymi występami. Niestety, lista kontuzjowanych w Union zaczyna się robić niebezpiecznie długa, a dziś dołączył do niej również Andre Hainault, który do gry wróci najwcześniej na końcówkę sezonu zasadniczego. Uraz Andre to dramat podwójny, gdyż nasz obrońca jutro miał udać się na poprzedzające Złoty Puchar zgrupowanie reprezentacji Kanady, a w obecnej sytuacji jego udział w turnieju jest niestety całkowicie wykluczony.

 

********

 

Dwóch piłkarzy Philadelphii - Freddy Adu (USA) oraz Andy Najar (Honduras) - otrzymało powołania na rozpoczynający się niebawem turniej o Złoty Puchar. Obu naszym zawodnikom życzymy, aby z mnistrzostw kontynentu przywieźli nie tylko miłe wpsomnienia, ale i medale. Niestety, poważna kontuzja łydki uniemożliwiła występ w turnieju jeszcze jednemu graczowi Union, który znalazł uznanie w oczach swojego selekcjonera - Kanadyjczykowi Andre Hainaultowi.

Odnośnik do komentarza

Puchar USA - 3. runda

[2L] San Antonio Scorpions - Philadelphia Union [1L] 3:2 (Campos 21., Brookes 80., Hatzke 89. - Doutie 52., McInerney 69.)

 

McMath - Alston, Van Buyten, Hedrick, Sinovic - Jordan (46. Kenia), Nagamura, Perez - Doutie (65. Nkosi), Wondolowski - McInerney

 

Jak padły bramki?

21 min., 1:0. Po dośrodkowaniu Harmsego z prawego skrzydła w polu karnym gości powstało wielkie zamieszanie. Strzał Denissena wylokowali jeszcze obrońcy, ale dobitka Camposa znalazła już drogę do siatki.

52 min., 1:1. Sinovic dośrodkował na dalszy słupek do pozostawionego zupełnie bez opieki Doutie, a skrzydłowy z RPA pokonał Sattlera strzałem głową.

69 min., 1:2. McInerney przechwycił fatalne podanie Denissena w środkowej strefie boiska i samotnie pognał na bramkę San Antonio. Napastnik Philadelphii uporał się po drodze z dwójką defensorów gospodarzy i uderzeniem po ziemi wyprowadził swoją drużyne na prowadzenie.

80 min., 2:2. Harmse zagrał w pole karne do Brookesa, który jednym zwodem uwolnił się spod opieki Hedricka i pokonał McMatha strzałem z najbliższej odległości.

89 min., 3:2. Gold i Brookes rozklepali defensywę gości, po czym ten ostatni zagrał prostopadłą piłkę do wbiegającego w szesnastkę Hatzkego, który nie zatrzymując się posłał potężną bombę po ziemi tuż przy prawym słupku.

 

Notes trenera:

Teoretycznie byliśmy dziś o dziesięć minut od awansu do kolejnej rundy, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że zwycięstwo drużyny z San Antonio jest całkowicie zasłużone. Niestety, kilku piłkarzy, którzy dostali szansę występu od pierwszej minuty, nie podołało zadaniu. Aby myśleć o wywiezieniu stąd korzystnego rezultatu trzeba było zagrać na sto procent swoich możliwości, a my nie zbliżyliśmy się nawet do pięćdziesięciu i na tle niezwykle solidnej ekipy z Teksasu zaprezentowaliśmy się po prostu słabo. Niestety, nasza sytuacja kadrowa jest jaka jest, a w najbliższym tygodniu czekają nas jeszcze dwa niezwykle ciężkie mecze. Oczywiście, postaramy się powalczyć w nich o punkty, ale żeby o nich w ogóle marzyć, musimy zaprezentować się znacznie lepiej niż dzisiaj.

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Andy Najar (Honduras) - 26 minut z Gujaną (d, 6:1)

 

********

 

Puchar Konfederacji:

 

Grupa A: 1. Hiszpania 7 (Q), 2. Urugwaj 5 (Q), 3. Japonia 3, 4. Tunezja 1

Grupa B: 1. Brazylia 7 (Q), 2. Niemcy 5 (Q), 3. Meksyk 4, 4. Nowa Zelandia 0

 

Półfinały

Hiszpania - Niemcy 1:1 (k. 4-5)

Brazylia - Urugwaj 1:0

 

O 3. miejsce

Hiszpania - Urugwaj 0:2

 

Finał

Brazylia - Niemcy 1:3

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (16/34)

[W9] Columbus Crew - Philadelphia Union [W1] 2:1 (Hunt 71., Acosta 82. - McInerney 57.)

 

McMath - Alston, Van Buyten, Valdes, Castillo - Doutie, Nagamura, Kenia (55. Gavin), Nkosi - Wondolowski, Gimenez (46. McInerney, 83. Perez)

 

Jak padły bramki?

57 min., 0:1. Gavin dostrzegł dobrze ustawionego na osiemnastym metrze Wondolowskiego, a napastnik Philadelphii świetnie się zastawił i posłał w bój McInerney'a, który położył na ziemi Hesmera i spokojnie umieścił piłkę w siatce.

71 min., 1:1. Doutie stracił piłkę na trzydziestym metrze, co natychmiast wykorzystał Boggs, dostarczając futbolówkę do Hunta, a ten bez najmniejszych problemów pokonał McMatha.

82 min., 2:1. Mirosevic przedryblował dwóch obrońców i dośrodkował wprost na głowę stojącego na wprost bramki Acosty, który niepilnowany przez nikogo popisał się pięknym strzałem w okienko.

 

Notes trenera:

O samym meczu nie będę mówił wiele, bo i materiału do oceny dużo nie ma. Wszyscy doskonale widzieli, jak zaprezentowaliśmy się na boisku w Columbus. Takiej postawy nie tłumaczy nawet plaga kontuzji, która zresztą - nawiasem mówiąc - wcale nas nie opuszcza, bo dziś z urazami plac gry opuścili Levan oraz Jack. Jeszcze raz podkreślam, że moje wzburzenie nie jest efektem wyniku, bo ten, biorąc pod uwagę to, co zaprezentowaliśmy i tak wygląda znacznie lepiej niż nasza gra. Przegrać mecz to żadna ujma, ale oddać go bez walki już tak, a właśnie to zrobiliśmy w Columbus, czy trzy dni temu w San Antonio. Niestety, ligowy maraton trwa w najlepsze, już w środę czeka nas pojedynek z liderami z Salt Lake, więc ewentualnych korekt dokonywać musimy na bieżąco. Mam jednak nadzieję, że słabszy mecz niż dzisiejszy już nam się w tym sezonie nie przytrafi.

 

********

 

Dzień po meczu w Columbus poznaliśmy naszego przeciwnika w rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Los okazał się dla nas umiarkowanie łaskawy, przydzielając nam za rywala mistrza Jamajki - Portmore United. Pierwszy w historii klubu oficjalny mecz międzypaństwowy rozegramy na boisku w Chester 31. lipca, a tydzień później czeka nas rewanż na Jamajce. Jeszcze więcej szczęścia w losowaniu miał drugi przedstawiciel USA - Seattle Sounders. Podopieczni Sigiego Schmida w walce o fazę grupową Ligi Mistrzów zmierzą się z najsłabszym w stawce Kulture Yabra (mistrz Belize) i pierwsze spotkanie rozegrają na wyjeździe.

 

********

 

Złoty Puchar - faza grupowa (1. kolejka)

 

Grupa A

USA - Trynidad i Tobago 3:2 (Pontius 50., 64., Altidore 90. - K. Jones 23., Peltier 33.)

Haiti - Kanada 0:0

 

Grupa B

Meksyk - Panama 0:2 (B. Perez 6., Nurse 14.)

Gwatemala - Honduras 0:1 (Mejia 52.)

 

Grupa C

Kostaryka - Salwador 4:0 (Borges 40., 56., Ruiz 59., 85.)

Jamajka - Gwadelupa 2:1 (Henry 62., Cummings 88. - Capoue 6.)

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:
Freddy Adu (USA) - 15 minut i ż.k. z Trynidadem i Tobago (d, 3:2)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (17/34)

[W1] Philadelphia Union - Salt Lake Real [Z1] 2:2 (Wondolowski 39., 85. - De Rosario 67., Kamara 77.)

 

McMath - Nagamura, Van Buyten, Valdes, Castillo (82. Sinovic) - Carroll (82. Perez), Gavin - Doutie, Wondolowski, Nkosi - Gimenez

 

Jak padły bramki?

39 min., 1:0. Gavin zagrał prostopadłą piłkę do Nkosiego, który wbiegł w pole karne, wyciągnął z bramki Rimando i odegrał do stojącego na ósmym metrze Wondolowskiego, a ten spokojnie skierował futbolówkę do pustej siatki.

67 min., 1:1. De Rosario zagrał w uliczkę do Kamary, który wyszedł sam na sam z McMathem. Golkiper Philadelphii sparował jeszcze uderzenie reprezentanta Sierra Leone, ale wobec dobitki podążającego za akcją De Rosario był już bezradny.

77 min., 1:2. Trejo popisał się indywidualną akcją lewym skrzydłem i zacentrował na głowę Kamary, który pokonał McMatha uderzeniem z najbliższej odległości.

85 min., 2:2. Defensorzy gości zbyt krótko wybili piłkę z własnego pola karnego, co wykorzystał Perez, oddając niesygnalizowany strzał z dwudziestu metrów. Jego uderzenie odbił Rimando, ale do wyplutej przez golkipera z Salt Lake piłki dopadł Wondolowski i doprowadził do remisu.

 

Notes trenera:

Tak naprawdę, po dzisiejszym meczu największym pocieszeniem może być przerwanie passy porażek oraz dobra postawa Zaca i Chrisa. Lipcowe powietrze ewidentnie nam w tym roku nie służy i możemy się tylko cieszyć, że przez arcytrudnym wyjazdem do Toronto będziemy mieli sześć dni na złapanie oddechu, którego tak bardzo teraz potrzebujemy. Niestety, w starciu z Salt Lake nie udało nam się wyeliminować błędów, które mnożyły się w dwóch poprzednich meczach. Kolejny już raz pozwalaliśmy rywalom na zdecydowanie zbyt łatwe dochodzenie do pozycji strzeleckich. Liczby są bezlitosne - jeśli w ostatnich jedenastu spotkaniach tylko raz udało nam się zachować czyste konto, to znaczy, że można już mówić o problemie. Miejmy nadzieję, że równie szybko uda nam się go rozwiązać.

 

********

 

Transfery do klubu:

Josh Wicks (29, USA) - za darmo z IFK Mariehamn

 

********

 

Złoty Puchar - faza grupowa (2. kolejka)

 

Grupa A

USA - Haiti 2:0 (Donovan 59., Gonzalez 64.)

Kanada - Trynidad i Tobago 4:0 (de Jong 8., Friend 13., 15., 36.)

 

Grupa B

Meksyk - Gwatemala 2:1 (J. Hernandez 76., Carreno 79. - Trigueros 45.)

Honduras - Panama 1:1 (J. Palacios 13. - Garces 44.)

 

Grupa C

Kostaryka - Jamajka 1:2 (Borges 69. - Shelton 26., Mattocks 45.)

Gwadelupa - Salwador 0:3 (Zelaya 60., 83., Martinez 63.)

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Andy Najar (Honduras) - 45 minut z Panamą (n, 1:1)

Freddy Adu (USA) - 90 minut i asysta z Haiti (d, 2:0)

Odnośnik do komentarza

Dziesięć zwycięstw, trzy remisy, cztery porażki, 33 punkty i pierwsze miejsce w niezwykle wyrównanej tabeli konferencji wschodniej - tak właśnie prezentuje się dorobek Philadelphii Union na półmetku sezonu 2013. Pomimo delikatnego tąpnięcia w ostatnich tygodniach, wicemistrzowie kraju pokazali, że ubiegłoroczne doskonałe wyniki absolutnie nie były dziełem przypadku. Tabela ligowa jest jednak jeszcze bardziej spłaszczona niż zazwyczaj, więc o końcowych wynikach zadecyduje forma w najbliższych miesiącach. Póki co zapraszam na tradycyjny, półroczny przegląd kadry.

 

Bramka

Numerem jeden na tej pozycji miał być Sean Johnson, który z miesiąca na miesiąc prezentuje się coraz bardziej solidnie i już teraz można go zaliczyć do ligowej czołówki. Niestety, odniesiony podczas treningu uraz wykluczył Seana z gry na przynajmniej dwa miesiące, w wyniku czego między słupkami zameldował się Zac McMath i … również zaprezentował się więcej niż przyzwoicie. Młody golkiper z Florydy kilka razy popisał się fenomenalnymi interwencjami i jest ostatnią osobą, którą można winić za nieco słabsze wyniki zespołu w ostatnich tygodniach.

 

Obrona

Zacznijmy od prawej flanki, gdzie dzielić i rządzić miała dwójka Sheanon Williams - Andre Hainault. Rzeczywiście, obaj prezentowali się wprost fenomenalnie, jednak w kwietniu Sheanon zerwał więzadła krzyżowe, a dwa miesiące później w jego ślady poszedł Andre, zrywając mięsień łydki. W związku z powyższym w trybie awaryjnym ściągnięto z Salt Lake Kevina Alstona, a w ostatnim meczu ligowym w rolę prawego obrońcy wcielił się Paulo Nagamura. Niestety, zanosi się na to, że kolejne miesiące również nie będą wolne od eksperymentów. Znacznie spokojniej było za to na przeciwległej stronie boiska. Tutaj pierwszym wyborem był pozyskany z Betisu Bask Castillo, a w razie potrzeby zastępował go zawsze solidny Sinovic. Środkiem defensywy nareszcie dyrygował w pełni zdrowy Van Buyten, a dzielnie sekundował mu Kolumbijczyk Valdes. Niestety, wspomniana dwójka nie mogła liczyć na wsparcie zmienników, gdyż zarówno Califf, jak i Hedrick znacznie obniżyli loty.

 

Pomoc

Tutaj także na bokach było bardzo ciekawie. Po lewej stronie zachwycał Adu, który zgodnie z przedsezonowymi zapowiedziami świetnie odnalazł się w roli skrzydłowego. W razie potrzeby zastępował go Gambijczyk Mansally, który już pod koniec poprzedniego sezonu zasygnalizował zwyżkę formy, a teraz po prostu utrzymywał ją na stałym, wysokim poziomie. Na prawej flance sezon rozpoczął Sameegh Doutie, ale dość szybko doznał kontuzji. Wykorzystał to młokos z Hondurasu - Andy Najar, który wskoczył na jego miejsce i … już go nie oddał. Wielu ekspertów nazywa Andy'ego lepszą wersją Marco Pappy, ja jednak wolałbym nie porównywać akurat tych dwóch piłkarzy. Bezsprzecznym jest za to fakt, że jeśli Honduranin cały czas będzie prezentował się tak wybornie, to niezwykle szybko zapracuje na status gwiazdy ligi oraz na transfer do jednego z wielkich klubów. Jeśli chodzi o środek pola, to tutaj już tradycyjnie mogliśmy liczyć na tercet Carroll - Gavin - Nagamura. W razie potrzeby na murawie meldowali się także Gruzin Kenia i Kubańczyk Perez, którym jednak czasami zdarzało się przedkładać efektowność nad efektywność. W ostatnich tygodniach do drużyny dołączył ponadto reprezentant RPA - MacBeth Nkosi, który zaliczył niezwykle spektakularne wejście i miejmy nadzieję, że było ono zapowiedzią udanej kariery w klubie.

 

Atak

W porównaniu z poprzednim sezonem można mówić o progresie, ale do ideału cały czas brakuje sporo. W pierwszej linii dysponowaliśmy trójką zawodników i każdy z nich zasługuje na osobne podsumowanie. Najwięcej z całą pewnością obiecywaliśmy sobie po Chrisie Wondolowskim. Były piłkarz San Jose rozpoczął sezon z wysokiego C, ale później … zaciął się na długich sześć tygodni. Oby dwa gole strzelone Salt Lake były zapowiedzią powrotu na właściwe tory, gdyż pierwszego półrocza w Union Chris z pewnością nie może zaliczyć do udanych. Sporo okazji na zaprezentowanie swych umiejętności miał także pierwszoroczniak z Urugwaju Gabriel Gimenez. Młody napastnik nie jest typowym lisem pola karnego i bardzo często bierze na siebie ciężar rozgrywania akcji. Znajdujące się na jego koncie trzy gole oraz sześć asyst to dorobek niezwykle obiecujący i stawiający go wśród poważnych kandydatów do tytułu debiutanta roku. Prawdziwym jokerem w naszej talii okazał się być Jack McInerney. Wychowanek Union trafia do siatki rywali z niezwykłą regularnością - na zdobycie pięciu goli potrzebował zaledwie czterech spędzonych na boisku godzin! Ciekawe, jak zaprezentuje się Jack, gdy przyjdzie mu grać od pierwszej minuty.

 

********

 

Dla zainteresowanych - tabele na półmetku sezonu:

 

Wschód:

1. Philadelphia (17) 33

2. D.C. (18) 32

3. New York (18) 31

4. Kansas City (18) 31

5. Chicago (16) 26

6. New England (16) 23

7. Columbus (18) 23

8. Toronto (19) 21

9. Houston (19) 20

 

Zachód:

1. Salt Lake City (20) 40

2. Seattle (18) 30

3. Los Angeles (18) 29

4. Dallas (19) 27

5. Colorado (20) 22

6. Chivas USA (19) 16

7. San Jose (17) 15

8. Portland (16) 14

9. Vancouver (16) 10

 

********

 

W dzień po meczu z Salt Lake otrzymałem propozycję zastąpienia Tronda Sollieda na stanowisku selekcjonera Houston Dynamo. Oferta ekipy z Teksasu została jednak przeze mnie natychmiast odrzucona.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (18/34)

[W7] Toronto FC - Philadelphia Union [W3] 0:1 (Gimenez 38. (k))

 

McMath - Alston (63. Gaddis), Van Buyten, Valdes, Castillo - Carroll (88. Califf), Nagamura (21. Nkosi), Gavin - Doutie, Wondolowski - Gimenez

 

Jak padła bramka?

38 min., 0:1. Stinson sfaulował Doutiego we własnym polu karnym, a jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Gimenez.

 

Notes trenera:

Dzisiaj na boisku oglądaliśmy dwie drużyny, które mają swoje problemy, co niestety znalazło odzwierciedlenie w poziomie widowiska. Spektakl, który właśnie obejrzeliśmy trudno bowiem nazwać porywającym. Sport ma jednak to do siebie, że na końcu i tak najbardziej liczy się wynik, a ten wywozimy z Toronto korzystny. Wiem, że gospodarze bardzo krytycznie ocenili postawę arbitrów, ale w tej kwestii nie będę podejmował szczegółowej polemiki. Jeśli chodzi o sytuację z karnym, to zawodnik Toronto oparł się na Sameeghu, dając sędziemu podstawy do odgwizdania jedenastki. Sam przestrzegam moich zawodników przed takim zachowaniem we własnym polu karnym, gdyż zawsze niesie ono za sobą ryzyko. W tym wszystkim nie zapominajmy jednak, że rzut karny to jeszcze nie gol, warto więc pochwalić Gabriela za niezwykle pewne wykonanie tego stałego fragmentu.

 

********

 

Złoty Puchar - faza grupowa (3. kolejka)

 

Grupa A

Kanada - USA 1:1 (Occean 88. - Dempsey 4. (k))

Trynidad i Tobago - Haiti 0:1 (Noel 2.)

 

1. USA 7 (Q), 2. Kanada 5 (Q), 3. Haiti 4, 4. Trynidad i Tobago 0

 

Grupa B

Honduras - Meksyk 1:2 (Thomas 26. - Valladares 43. (s), Moreno 81.)

Panama - Gwatemala 3:0 (Nurse 18., 30., B. Perez 34.)

 

1. Panama 7 (Q), 2. Meksyk 6 (Q), 3. Honduras 4 (Q), 4. Gwatemala 0

 

Grupa C

Gwadelupa - Kostaryka 1:1 (Capoue 51. - Ruiz 23.)

Salwador - Jamajka 2:0 (Zelaya 57., Alvarez 68.)

 

1. Salwador 6 (Q), 2. Jamajka 6 (Q), 3. Kostaryka 4 (Q), 4. Gwadelupa 1

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Andy Najar (Honduras) - 8 minut z Meksykiem (n, 1:2)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (19/34)

[W1] Philadelphia Union - Portland Timbers [Z7] 5:0 (Mansally 4., Wondolowski 29., Gimenez 44., McInerney 68., 89.)

 

McMath - Gaddis, Van Buyten, Valdes, Castillo (57. Sinovic) - Nkosi, Gavin - Doutie, Wondolowski (69. Perez), Mansally (46. McInerney) - Gimenez

 

Jak padły bramki?

4 min., 1:0. Palmer przeciął prostopadłe podanie Gavina do Wondolowskiego, ale uczynił to tak niefortunnie, że piłka znalazła się pod nogami Mansally'ego, który mimo bardzo ostrego kąta zdołał zmieścić futbolówkę między Noblem, a prawym słupkiem jego bramki.

29 min., 2:0. Nkosi znalazł lukę między dwoma defensywnymi pomocnikami gości i zaliczył piękną asystę do stojącego na dwudziestym metrze Wondolowskiego, który pokonał Noble'a niesygnalizowanym strzałem zza pola karnego.

44 min., 3:0. Mansally zacentrował spod linii końcowej do Gimeneza, a młody Urugwajczyk wygrał pojedynek główkowy z Mosquerą i umieścił piłkę w bramce gości.

68 min., 4:0. Wondolowski zagrał na prawe skrzydło do Doutiego, który świetnie wypatrzył wbiegającego w pole karne McInerney'a. Młody napastnik Philadelphii okręcił się z obrońcą na plecach i przymierzył idealnie pod poprzeczkę.

89 min., 5:0. Perez wygrał przebitkę z Trujillo tuż przy linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne Portland, a tam na szóstym metrze nogę dostawił McInerney, całkowicie zaskakując bramkarza oraz defensywę gości.

 

Notes trenera:

Oj, jak bardzo potrzebowaliśmy takiego meczu, jak ten dzisiejszy! Nie mam na myśli jedynie samego wyniku, a także, choć w zasadzie powinienem powiedzieć przede wszystkim, styl gry. Od pierwszej do ostatniej minuty graliśmy swój mecz, nie pozwalając rywalom na przejęcie inicjatywy choćby na chwilę. Defensywa w końcu przypominała filadelfijski monolit, od którego można się co najwyżej odbić, środkowi pomocnicy swoimi zagraniami raz po raz wprowadzali popłoch w poczynania formacji obronnej rywali, a skrzydłowi i napastnicy imponowali zarówno konsekwencją, jak i skutecznością. Oczywiście, wszyscy musimy mieć świadomość, że nie da się takiego meczu powtarzać co trzy dni, a z taką częstotliwością przyjdzie nam niebawem rozgrywać kolejne spotkania. Dzisiejsze zwycięstwo było jednak niezwykle ważne, gdyż dzięki niemu przypomnieliśmy sobie, jak efektownie potrafimy grać i z tą świadomością przystąpimy do kolejnych potyczek.

 

********

 

Złoty Puchar - ćwierćfinały

 

USA - Jamajka 2:0 (Gonzalez 73., 89.)

Meksyk - Kanada 2:0 (Moreno 14., J. Hernandez 41.)

Panama - Kostaryka 2:0 (Johnson 29. (s), Garces 45.+1)

Salwador - Honduras 0:1 dogr. (Elvir 99.)

Edytowane przez MaKK
Zmiana GK
Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (20/34)

[W1] Philadelphia Union - Vancouver Whitecaps [Z9] 6:0 (Mansally 1., 7., Nkosi 5., 89., Doutie 16., Wondolowski 39.)

 

McMath - Alston, Van Buyten (55. Califf), Valdes, Sinovic - Carroll (75. Jordan), Nkosi - Doutie (46. Perez), Wondolowski, Mansally - Gimenez

 

Jak padły bramki?

1 min., 1:0. Błyskawiczny początek gospodarzy. Doutie ściął z piłką do środka i na wysokości dwudziestego metra zagrał ją do wbiegającego w szesnastkę Mansally'ego, który pokonał Cannona strzałem w długi róg.

5 min., 2:0. Sinovic wycofał futbolówkę do Nkosiego, który widząc nienajlepsze ustawienie golkipera gości zdecydował się na uderzenie z dystansu i zmieścił piłkę tuż pod poprzeczką bramki Vancouver.

7 min., 3:0. Nkosi szybko wykonał rzut wolny, zagrywając piłkę do stojącego tuż przed linią pola karnego Mansally'ego, a Gambijczyk uderzeniem z dystansu zaskoczył niespodziewającego się strzału Cannona.

16 min., 4:0. Carroll przebiegł z piłką ponad trzydzieści metrów bez asysty żadnego z piłkarzy gości, po czym zagrał mierzoną piłkę do Doutiego, który bez trudu zmylił defensywę Vancouver i nie dał szans bramkarzowi rywali w sytuacji sam na sam.

39 min., 5:0. Gimenez dośrodkował z rzutu rożnego, a w polu bramkowym tor lotu piłki przeciął Wondolowski, kierując ją do siatki tuż obok spojenia słupka z poprzeczką.

89 min., 6:0. Gospodarze zamknęli gości na własnym przedpolu i raz po raz próbowali sforsować skomasowaną defensywę. Ostatecznie Nkosi raz jeszcze zdecydował się na uderzenie z dystansu i przymierzył idealnie w okienko.

 

Notes trenera:

Przed meczem prosiłem, żeby nie przedstawiać drużyny z Vancouver jako czerwonej latarni ligi i pomimo pewnego zwycięstwa całkowicie podtrzymuję moja słowa. Nasi dzisiejsi rywale to naprawdę solidna ekipa i groźny przeciwnik dla każdego zespołu w lidze. Jestem pewien, że jeszcze w obecnych rozgrywkach wiele razy zachwycą obserwatorów swoją grą. To, że nie udała im się ta sztuka na boisku w Chester to wyłącznie zasługa bezbłędnych dzisiaj we wszystkich formacjach piłkarzy Union. Tak grającą Philadelphię chciałoby się oglądać zawsze i może cieszyć, że z coraz większą regularnością udaje się nam zaliczać tak spektakularne występy. Co równie ważne, w dzisiejszym meczu pomimo walki z pełnym zaangażowaniem przez dziewięćdziesiąt minut, udało nam się uniknąć niepotrzebnych kartek oraz kontuzji i za tak rozważną grę również moim zawodnikom dziękuję. Teraz przed nami dłuższy odpoczynek od ligi, podczas którego przyjdzie nam rozegrać dwumecz w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Tremy debiutanta nie ma, choć nie zapominajmy, że będzie to pierwszy oficjalny mecz międzypaństwowy w historii klubu, a w związku z tym pewnej ciekawości połączonej z ekscytacją nie da się uniknąć. Zrobimy jednak wszystko, aby ta pozytywna euforia poniosła nas do zwycięstwa i kolejnej konferencji w podobnym tonie, jak ta dzisiejsza.

 

********

 

Złoty Puchar - półfinały

 

USA - Meksyk 0:1 (J. Hernandez 69.)

Panama - Honduras 0:1 (Mejia 60.)

 

Złoty Puchar - finał

 

Meksyk - Honduras 2:2 (k. 3-4) (J. Hernendez 40., 111. - Costly 36., 103.)

 

********

 

Andy Najar wywalczył wraz z reprezentacją Hondurasu Złoty Puchar Ameryki Północnej! Piłkarz Philadelphii pojawił się na boisku w dwóch meczach fazy grupowej; przeciwko Panamie oraz Meksykowi zagrał łącznie 51 minut. Również dwa występy zaliczył na turnieju Freddy Adu (USA), który dodatkowo w pojedynku z Haiti zapisał na swoim koncie asystę.

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - runda kwalifikacyjna (1/2)

[uSA] Philadelphia Union - Portmore United [JAM] 4:0 (Nkosi 32., Valdes 52., Alston 72., McInerney 82.)

 

McMath - Alston, Van Buyten, Valdes, Castillo - Carroll (46. Gavin), Nkosi (68. Perez) - Doutie, Wondolowski (83. Gimenez), Mansally - McInerney

 

Jak padły bramki?

32 min., 1:0. Van Buyten wygrał pojedynek główkowy i zgrał piłkę do Nkosiego, który bez zastanowienia uderzył z półwoleja i umieścił futbolówkę w siatce mimo rozpaczliwej interwencji bramkarza gości.

52 min., 2:0. Doutie dośrodkował z rzutu rożnego na krótki słupek, a tam najwyżej wyskoczył Valdes i pokonał Reynoso strzałem głową.

72 min., 3:0. Gospodarze perfekcyjnie rozegrali rzut wolny. Castillo zagrał piłkę do nabiegającego na długi słupek Alstona, a ten popisał się pięknym szczupakiem.

82 min., 4:0. Meza wdał się w całkowicie niepotrzebny drybling we własnym polu karnym, co natychmiast wykorzystał McInerney zabierając mu piłkę i umieszczając ją w bramce strzeżonej przez Reynoso.

 

Notes trenera:

Powiedzmy sobie jasno - w swoim pucharowym debiucie udało nam się osiągnąć bardzo korzystny wynik w starciu z naprawdę niewygodnym rywalem. Oczywiście nie uciekamy od roli papierowego faworyta tego dwumeczu, ale nie zapominajmy, że nasi przeciwnicy również dysponują niezwykle interesująca kadrą. W pierwszej jedenastce mistrza Jamajki wybiegło dziś na murawę siedmiu Meksykanów oraz dwóch Peruwiańczyków i chyba nikt nie powie, że ich nazwiska są w świecie piłki anonimowe. Z pewnością punktem zwrotnym meczu był pierwszy gol, dlatego tak bardzo zależało mi, aby udało się nam otworzyć wynik jeszcze w pierwszej połowie. Po przerwie fenomenalnie wypunktowaliśmy ekipę z Portmore i zapewniliśmy sobie solidną zaliczkę przed rewanżem na Jamajce. Niestety, w nim będziemy musieli radzić sobie bez MacBetha, który najprawdopodobniej złamał kość śródstopia i do treningów wróci najwcześniej za dwa miesiące. To już kolejny w obecnych rozgrywkach przypadek, kiedy to nasz piłkarz doznaje urazu w momencie, gdy akurat znajduje się w szczytowej formie. Mamy jednak nadzieję, że rehabilitacja będzie przebiegać pomyślnie i MacBetha ujrzymy ponownie na boisku jeszcze w tym sezonie.

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - runda kwalifikacyjna (2/2)

[JAM] Portmore United - Philadelphia Union [uSA] 2:3 (Agena 58., Morrison 78. - Califf 27., Valdes 55., Najar 84.)

 

McMath - Gaddis, Califf, Valdes, Sinovic (46. Hendley) - Gavin, Carroll (71. Jordan), Perez (46. Kenia) - Najar, Adu - McInerney

 

Jak padły bramki?

27 min., 0:1. Califf przeciął tor lotu piłki po dośrodkowaniu Adu z rzutu rożnego i pokonał Reynoso strzałem głową z pięciu metrów.

55 min., 0:2. Kolejny świetnie rozegrany przez gości rzut rożny. Ponownie dośrodkowywał Adu, a strzelcem bramki tym razem okazał się Valdes.

58 min., 1:2. Camacho posłał piłkę ponad defensorami gości, co wykorzystał zbiegający z prawego skrzydła Agena, który znalazł się sam przez McMathem i nie dał golkiperowi Philadelphii najmniejszych szans na udaną interwencję.

78 min., 2:2. McMath popełnił fatalny błąd, źle obliczając tor lotu piłki, która wtoczyła się do bramki bezpośrednio po dośrodkowaniu Morrisona z rzutu wolnego.

84 min., 2:3. Gavin zobaczył dobrze ustawionego w narożniku pola karnego Najara, a Honduranin jednym zwodem uwolnił się od opieki obrońcy i uderzył z całej siły w krótki róg bramki Reynoso.

 

Notes trenera:

Na początek dziękuję drużynie z Portmore za emocjonujący mecz. Szkoda, że tak niewielu widzów pofatygowało się dziś na stadion, gdyż mogliśmy oglądać naprawdę interesujące widowisko. Z postawy moich piłkarzy nie mogę niestety być całkowicie zadowolony, gdyż niezależnie od okoliczności, po prostu nie można tracić bramek grając z przewagą dwóch zawodników, a to nam się dziś przytrafiło. Ponownie pojawiła się także spora liczba błędów indywidualnych i nie mam tu na myśli wyłącznie Zaca, który przy drugim golu dla rywali faktycznie powinien zachować się lepiej, a całą drużynę. Po stronie pozytywów można za to zapisać fakt, iż w ostatnich minutach ostatecznie udało nam się rozstrzygnąć mecz na naszą korzyść. A że strzelcem zwycięskiego gola okazał się Andy, to korzystając z okazji tym razem już oficjalnie gratuluję mu wywalczenia Złotego Pucharu wraz z reprezentacją Hondurasu. Nie mam wątpliwości, że to pierwsze z wielu trofeów, które przyjdzie mu wywalczyć w swojej karierze.

 

********

 

Już kilka godzin po meczu na Jamajce poznaliśmy naszych przeciwników w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ponownie nie mieliśmy prawa narzekać na wynik losowania, w wyniku którego przyjdzie nam zmierzyć się z Cruz Azul (Meksyk), Isidro Metapan (Salwador) oraz Arabe Unido (Panama). W tej wyrównanej stawce faworytem wydają się być Meksykanie. O sporym pechu mogą za to mówić w Los Angeles. Galaxy trafili bowiem do najtrudniejszej możliwej grupy z mistrzami Meksyku, Kostaryki i Kanady.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (21/34)

[Z8] Chivas USA - Philadelphia Union [W2] 0:1 (Wondolowski 28.)

 

Johnson - Alston, Van Buyten, Valdes, Castillo (90.+4 Sinovic) - Carroll, Adu - Najar (89. Doutie), Wondolowski, Mansally - Gimenez (64. McInerney)

 

Jak padła bramka?

28 min., 0:1. Gimenez wycofał piłkę na trzydziesty metr, gdzie stał pozostawiony bez opieki Wondolowski, a ten pokonał Kennedy'ego fenomenalnym strzałem tuż przy prawym słupku.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy mecz był niemal kopią pojedynku, który rozegraliśmy przeciwko Chivas USA równo rok temu. Nawet rozstrzygnięcie okazało się identyczne, gdyż wtedy również zwyciężyliśmy dzięki jednej, równie pięknej bramce. Nie wiem, co dziś działo się na innych stadionach, ale strzał Chrisa będzie niewątpliwie największą ozdobą tej rundy. Po przerwie graliśmy nieco bardziej defensywnie, ale nie nastawialiśmy się jedynie na obronę wyniku. Musieliśmy jednak być bardzo uważni w tyłach, gdyż jeden błąd mógł zniweczyć cały wysiłek, jaki włożyliśmy w to spotkanie. Pomimo ogromnej przewagi w posiadaniu piłki, gospodarze w drugiej połowie tak naprawdę stworzyli sobie jedną dogodną okazję, ale wtedy fenomenalną paradą popisał się grający dziś pierwszy mecz po dwumiesięcznej przerwie Sean. Już jutro czeka nas daleka podróż do Salwadoru, gdzie w środę zainaugurujemy fazę grupową Ligi Mistrzów i od teraz koncentrujemy się właśnie na tym wyzwaniu.

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 6/10): [1] USA - Jamajka [4] 0:0

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Carlos Valdes (Kolumbia) - 59 minut z Saint Vincent i Grenadynami (w, 4:1)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut i gol z Saint-Martin (w, 2:1)

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - faza grupowa (1/6)

[-] Isidro Metapan - Philadelphia Union [-] 2:3 (Bautista 36., Burgos 73. - Moreno 3. (s), Doutie 29., Wondolowski 90.)

 

Johnson - Alston (90. Gaddis), Van Buyten, Valdes, Sinovic - Carroll, Adu - Doutie, Wondolowski, Mansally (73. Castillo) - Gimenez (52. McInerney)

 

Jak padły bramki?

3 min., 0:1. Wondolowski uwolnił się spod opieki obrońcy i wrzucił piłkę w pole karne, a tam Moreno wyskoczył wprawdzie wyżej od Gimeneza, ale wybijał futbolówkę tak niefortunnie, że zupełnie zaskoczył własnego bramkarza.

29 min., 0:2. Adu zagrał prostopadłą piłkę do Wondolowskiego, a ten na pamięć odegrał do wybiegającego zza obrońców gospodarzy Doutiego, który w sytuacji sam na sam bez najmniejszych problemów pokonał Montesa.

36 min., 1:2. Bautista przyjął na trzydziestym metrze podanie od Suareza, odwrócił się w stronę bramki, jednym zwodem minął Van Buytena i pięknym strzałem umieścił piłkę pod poprzeczką.

73 min., 2:2. Menendez dośrodkował z rzutu rożnego na krótki słupek, a tam najwyżej wyskoczył Burgos i pokonał Johnsona.

90 min., 2:3. Castillo zdecydował się na rajd lewym skrzydłem, który zwieńczyło mierzone podanie do Wondolowskiego, a napastnik Philadelphii poradził sobie z parą stoperów gospodarzy i posłał piłkę do siatki tuz obok interweniującego Montesa.

 

Notes trenera:

Przed meczem słyszałem, że dzisiejsze spotkanie ma mieć dla nas kluczowe znaczenie w kontekście ewentualnego awansu do fazy pucharowej. Ja jednak zapatruję się na to nieco inaczej. Owszem, te wywalczone w niezwykle dramatycznych okolicznościach trzy punkty są rzeczywiście bardzo cenne, ale dziś wykonaliśmy dopiero pierwszy z sześciu kroków w kierunku awansu, a każdy kolejny będzie równie ważny. Wracając do dzisiejszego spotkania, to trzeba uczciwie przyznać, że zupełnie niepotrzebnie zaserwowaliśmy sobie powtórkę z Portmore. Tam również pozwoliliśmy rywalom zniwelować dwubramkową przewagę, a mecz rozstrzygnęliśmy na naszą korzyść w samej końcówce. To szczęśliwe zakończenie jest dla mnie tym bardziej istotne, że dziś nie rozegraliśmy wielkiego meczu, a mimo to zabieramy ze sobą w daleką podróż powrotną komplet punktów. Takie zwycięstwa jeszcze bardziej kształtują charakter i podkreślają wartość zespołu.

 

********

 

Drugi mecz naszej grupy:

Arabe Unido - Cruz Azul 1:4

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

MLS - sezon zasadniczy (22/34)

[W1] Philadelphia Union - Colorado Rapids [Z5] 3:1 (Najar 7., Nagamura 28., Wondolowski 90.+1 (k) - Jumper 12.)

 

Johnson - Alston (6. Gaddis), Van Buyten, Valdes (48. Califf), Castillo - Carroll, Nagamura, Kenia (90.+2 Mansally) - Najar, Adu - Wondolowski

 

Jak padły bramki?

7 min., 1:0. Adu zdecydował się na indywidualną akcję lewym skrzydłem i dośrodkowanie na szósty metr, a tam Najar wygrał walkę o pozycję z obrońcą Colorado i pokonał Plattera mierzonym strzałem głową.

12 min., 1:1. Schaken zbiegł z piłką do linii końcowej i wycofał ją do stojącego na dwunastym metrze Jumpera, który zaskoczył Johnsona uderzeniem przy bliższym słupku.

28 min., 2:1. Goście zbyt krótko wybili piłkę, co natychmiast wykorzystał stojący tuż przed linią pola karnego Nagamura, który przymierzył idealnie, tuż obok lewego słupka bramki Plattera.

90+1 min., 3:1. Schaken sfaulował Castillo we własnym polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Wondolowski.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy mecz potwierdził tylko, że na PPL Park czujemy się bardzo dobrze. Od pierwszej do dziewięćdziesiątej trzeciej minuty oglądaliśmy bowiem Philadelphię aktywną, efektowną i jedynie do skuteczności można byłoby mieć maleńkie zastrzeżenia. Szkoda, że do takiego obrazu gry nie dostosowali się nasi rywale, którzy w odpowiedzi na techniczny soccer najwyższej próby urządzili polowanie na kości. Niestety, dwóch naszych piłkarzy przypłaciło to urazami i według pierwszych meldunków Carlosa czeka przynajmniej dwu-, zaś Kevina trzytygodniowa przerwa. To wszystko sprawia, że nasza sytuacja kadrowa, szczególnie jeśli chodzi o formację defensywną, zrobiła się jeszcze trudniejsza, a już za trzy dni czeka nas kolejny pojedynek w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Odnośnik do komentarza

Liga Mistrzów - faza grupowa (2/6)

[2] Philadelphia Union - Arabe Unido [4] 4:1 (Gimenez 37., 88., McInerney 60., 75. - Gaddis 53. (s))

 

Johnson - Gaddis, Van Buyten, Califf, Sinovic - Doutie (24. Najar), Carroll (83. Kenia), Wondolowski (64. Nagamura), Mansally - McInerney, Gimenez

 

Jak padły bramki?

37 min., 1:0. Mansally urwał się kryjącemu go obrońcy i zagrał prostopadłą piłkę do Gimeneza, a urugwajski napastnik znalazł się sam przed Vargasem i nie zmarnował takiej okazji.

53 min., 1:1. Cooper dośrodkował z prawego skrzydła, a nieatakowany przez nikogo Gaddis fatalnie skiksował we własnym polu karnym, całkowicie myląc Johnsona.

60 min., 2:1. Carroll zdecydował się na trzydziestometrowe podanie do McInerney'a, a napastnik Philadelphii obrócił się z obrońcą na plecach i pokonał Vargasa precyzyjnym strzałem.

75 min., 3:1. Carroll odebrał piłkę zawodnikom gości przy próbie wyprowadzenia jej z własnej połowy i natychmiast wrzucił ją w pole karne. Tam w ogromnym zamieszaniu najpierw szczęścia próbował Gimenez, a chwilę później McInerney wepchnął futbolówkę do siatki z najbliższej odległości.

88 min., 4:1. Kenia wbiegł między dwóch obrońców i wyłożył piłkę Gimenezowi, który raz jeszcze wyszedł sam na sam z Vargasem i ponownie się nie pomylił.

 

Notes trenera:

Tak się składa, że kolejny już raz zacząć muszę od raportu medycznego. Niestety, w przypadku naszych pomeczowych konferencji staje się on już powoli ich stałym elementem. Tym razem lista kontuzjowanych wydłużyła się o nazwisko Saamegha Doutiego. Niestety, nasz skrzydłowy doznał poważnego urazu kolana i jego powrót do gry w tym roku jest absolutnie wykluczony. Saamegh pojutrze wylatuje na Florydę, gdzie w specjalistycznej klinice przejdzie zabieg, a następnie długą rehabilitację. Wracając do wydarzeń boiskowych, najbardziej cieszy dziś stosunkowo wysokie zwycięstwo. Sama gra była szarpana, a na przestrzeni obu połówek mieliśmy zarówno lepsze, jak i gorsze momenty. Koniec końców udało się jednak powiększyć nasz dorobek o kolejne trzy oczka. Punkty te są tym cenniejsze, że w nieodległej przeszłości klubom z USA bardzo trudno grało się przeciwko aktualnemu mistrzowi Panamy.

 

********

 

Drugi mecz naszej grupy:

Cruz Azul - Isidro Metapan przełożony

Odnośnik do komentarza

Mecz Gwiazd MLS:

[uSA] MLS All-Stars - Aston Villa [ENG] 0:2 (Bent 63., Abdellaoue 90.+5)

 

********

 

Transfery do klubu:

Perry Kitchen (21, USA) - wymiana z D.C. United

 

Transfery z klubu:

Darlington Nagbe (23, USA) - wymiana z D.C. United

 

********

 

Zaległy mecz naszej grupy Ligi Mistrzów:

Cruz Azul - Isidro Metapan 3:1

 

********

 

Doskonałe wieści dla przeżywającej kryzys amerykańskiej piłki reprezentacyjnej napłynęły w drugiej połowie sierpnia z Turcji. Prowadzona przez Caleba Portera kadra do lat 20 przywiozła bowiem z mistrzostw świata w swej kategorii wiekowej złote medale! W meczu finałowym młodzi Amerykanie (bez piłkarzy Philadelphii w składzie) pokonali swoich rówieśników z Holandii 2:0, brązowy medal przypadł zaś Chorwacji, która w małym finale okazała się lepsza (2:1) od Ekwadoru. Wprawdzie historia pokazuje, że wyniki młodzieżowych mundiali absolutnie nie znajdują przełożenia na późniejsze sukcesy reprezentacji seniorskich, ale przyszłoroczny draft, podczas którego "do wzięcia" będzie wielu złotych medalistów z Turcji, już teraz zapowiada się nadzwyczaj emocjonująco.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (23/34)

[W1] Philadelphia Union - Houston Dynamo [W9] 2:0 (Van Buyten 12., Wondolowski 64.)

 

Johnson - Gaddis (82. Kenia), Van Buyten, Califf, Castillo - Carroll (90.+2 Jordan), Nagamura - Najar, Wondolowski, Adu - McInerney (90. Gimenez)

 

Jak padły bramki?

12 min., 1:0. Dośrodkowanie Adu z rzutu rożnego na bramkę zamienił skaczący najwyżej w polu karnym Van Buyten.

64 min., 2:0. McInerney zdecydował się na slalom między obrońcami Houston i po minięciu trzech z nich odegrał piłkę do zupełnie niepilnowanego Wondolowskiego, a ten pokonał Halla strzałem w krótki róg.

 

Notes trenera:

Przed chwilą dowiedziałem się, że biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, dzisiejsze zwycięstwo nad Houston było dla nas dziesiątym z rzędu. Myślę, iż nawet ludzie, którzy podobnie jak ja na wszelkie statystyki patrzą z pewnym dystansem przyznają, że taki wynik budzi podziw. A nie zapominajmy, że cały czas borykamy się z poważnymi problemami kadrowymi. W Philadelphii stawiamy jednak przede wszystkim na zespołowość, a każdy z naszych piłkarzy doskonale wie, że jest przydatny ekipie. Proszę zauważyć, że w drużynie gwiazd ligi nie było żadnego gracza Union, a przecież w dniu jej wyboru byliśmy - podobnie jak teraz - na pierwszym miejscu w tabeli naszej konferencji. W klubie nikt jednak z tego powodu nie rozpaczał, gdyż naszą drużynę gwiazd mamy w komplecie tu, na PPL Park, a o jej wartości co kilka dni przekonują się kolejne kluby.

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (24/34)

[W1] Philadelphia Union - Los Angeles Galaxy [Z2] 3:3 (Gimenez 2., 55., Najar 73. - Donovan 5., Bunbury 8., Wallace 41.)

 

Johnson - Nagamura (46. Gaddis), Van Buyten, Califf, Sinovic - Carroll, Kenia - Najar, Wondolowski (46. Mansally), Adu - Gimenez (77. McInerney)

 

Jak padły bramki?

2 min., 1:0. Świetny początek gospodarzy. Wondolowski sprytnie oszukał dwóch piłkarzy Los Angeles i zagrał do wychodzącego w uliczkę Gimeneza, a urugwajski napastnik nie zatrzymując się celnie uderzył na bramkę Pickensa.

5 min., 1:1. Błyskawiczna odpowiedź Galaxy. Beckham zagrał do stojącego na szesnastym metrze Keane'a, który głową zgrał piłkę wbiegającemu z głębi pola Donovanowi. Skrzydłowy z Kalifornii położył na ziemi Johnsona i z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki.

8 min., 1:2. Keane okręcił się z obrońcą na plecach i wypatrzył wychodzącego na pozycję Bunbury'ego, który znalazł się sam przed Johnsonem i bez najmniejszych problemów pokonał golkipera Philadelphii.

41 min., 1:3. Donovan wygrał pojedynek biegowy z Sinoviciem i dośrodkował w szesnastkę gospodarzy, gdzie Wallace pokonał Johnsona, wygrywając uprzednio pojedynek główkowy z Califfem.

55 min., 2:3. Adu zdecydował się na indywidualną akcję lewym skrzydłem i dośrodkowanie w szesnastkę spod linii końcowej. W polu karnym Galaxy najsprytniej zachował się Gimenez, który uwolnił się spod opieki obrońców i pokonał Pickensa.

73 min., 3:3. Piłkarze Philadelphii zepchnęli gości do głębokiej defensywy, raz po raz posyłając piłkę w ich pole karne. Po jednym z takich dośrodkowań fatalnie zachował się Leonardo, który oddał piłkę stojącemu na dziesiątym metrze Najarowi, a Honduranin nie zwykł marnować takich okazji.

 

Notes trenera:

Dzisiejszy mecz miał w sobie chyba wszystko, czego mogliby oczekiwać neutralni kibice. Były gole, zwroty akcji i emocje dosłownie od pierwszego do ostatniego gwizdka. Piłkarze Galaxy wystawili dziś do boju zdecydowanie najsilniejszą jedenastkę, jaką obecnie dysponują. Nas niestety dość mocno ograniczały kontuzje oraz będąca wynikiem dużego natężenia spotkań rotacja. Kolejny już raz udowodniliśmy jednak, że w Philadelphii wysoki poziom prezentuje cała kadra. W pierwszej połowie goście z Kalifornii rzeczywiście skutecznie nas wypunktowali, ale po przerwie zdołaliśmy w pięknym stylu wrócić do meczu, który przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet rozstrzygnąć na naszą korzyść. Ostatecznie skończyło się na niekrzywdzącym żadnej ze stron podziale punktów, a to oznacza, że w starciach z mistrzem kraju pozostajemy w obecnym rozgrywkach niepokonani. Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna, a po niej niezwykle intensywne wrzesień i październik, czyli miesiące, które zadecydują o końcowym kształcie ligowej tabeli.

 

********

 

Reprezentacja USA:

el. MŚ (4. runda, 7/10): [2] Kostaryka - USA [1] 1:2 (Parks 56. - Donovan 27., 76.)

el. MŚ (4. runda, 8/10): [6] Salwador - USA [1] 0:2 (Altidore 17., Donovan 82.)

 

Na dwie kolejki przed końcem eliminacji prowadzona przez Jürgena Klinsmanna reprezentacja USA zapewniła sobie awans do Mistrzostw Świata 2014 w Brazylii!

 

********

 

Piłkarze Philadelphii w reprezentacjach:

Kenny Mansally (Gambia) - 90 minut i ż.k. z Angolą (w, 1:3)

Andy Najar (Honduras) - 61 minut z Kostaryką (d, 3:1)

Andre Hainault (Kanada) - 45 minut z Singapurem (w, 3:1) oraz 45 minut z Turks i Caicos (w, 3:1)

Alien Perez (Kuba) - 90 minut z Bermudami (d, 1:0) oraz 80 minut z Trynidadem i Tobago (w, 0:3)

Freddy Adu (USA) - 13 minut z Salwadorem (w, 2:0)

Odnośnik do komentarza

MLS - sezon zasadniczy (25/34)

[Z7] San Jose Earthquakes - Philadelphia Union [W1] 3:2 (Gardner 49., Moreno 52., Rolfe 90.+3 - Califf 85., Gimenez 90.+1)

 

Johnson - Gaddis, Van Buyten (54. Califf), Valdes, Castillo (69. Sinovic) - Najar, Carroll, Nagamura, Mansally (52. Adu) - Wondolowski, Gimenez

 

Jak padły bramki?

49 min., 1:0. Po dośrodkowaniu Moreno z rzutu rożnego doszło do ogromnego zamieszania na przedpolu bramki Johnsona. Najpierw szczęścia próbował Jorge, a skuteczną dobitką z najbliższej odległości popisał się Gardner.

52 min., 2:0. Fatalne nieporozumienie pomiędzy obrońcami Philadelphii sprawiło, że do bezpańskiej piłki na piątym metrze przed bramką gości dopadł Moreno i spokojnie wepchnął ją do siatki.

85 min., 2:1. Gimenez dośrodkował z rzutu rożnego na dalszy słupek, a tam najwyżej wyskoczył Califf i pokonał Shuttlewortha strzałem głową.

90+1 min., 2:2. Adu przejął piłkę na czterdziestym metrze i natychmiast oddał ją Gimenezowi, a urugwajski napastnik mimo asysty obrońcy przymierzył z trzydziestu metrów w samo okienko bramki gospodarzy, wyrównując stan meczu.

90+3 min., 3:2. Gardner zagrał do wychodzącego na wolne pole Rolfe'a, który wykorzystując bierną postawę defensywy gości znalazł się sam przed bramkarzem i spokojnie przymierzył w długi róg.

 

Notes trenera:

Niezwykle rzadko używam tak mocnych słów, ale dziś muszę powiedzieć, że jestem po prostu wściekły. Zagraliśmy dziś przeciętny mecz, w obecnym sezonie zdarzały się nam dni zarówno lepsze, jak i gorsze. Z przebiegu gry na pewno nie byliśmy jednak drużyną słabszą. Tuż po przerwie dostaliśmy dwie bramki będące bezpośrednim następstwem naszych błędów. Później seryjnie marnowaliśmy kolejne okazje strzeleckie i gdy już wydawało się, że tego dnia nie znajdziemy sposobu na golkipera gospodarzy, w dramatycznych okolicznościach doprowadziliśmy do remisu. Na to, co wydarzyło się później nie mam po prostu słów. Dyskusja o tym, czy Rolfe w momencie podania Gardnera znajdował się na pozycji spalonej wydaje się mi w tym momencie o tyle bezcelowa, że do tej sytuacji po prostu nie mieliśmy prawa dopuścić. Niestety, jeśli traci się trzy gole w meczu, a taka jest w ostatnich dniach nasza średnia, trudno liczyć na korzystne wyniki.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...