Skocz do zawartości

To jest coś więcej, niż zwykłe kibicowanie!


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

Obrona prawa:

 

Djibril Sidibe (22l./Francja/6/0U-21) - [31/0/3/1/8/0/7.19]

Gokhan Gonul (30l./Turcja/60/3a) - [27/0/9/1/5/0/7.28]

 

Na prawej obronie miałem w tym sezonie do dyspozycji dwóch równych zawodników. Pierwotnie pierwszy skład przewidywałem dla Sidibe i choć finalnie zaliczył więcej spotkań, to jednak bardziej wynikało to z lichego stanu zdrowia Turka. Gokhan wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i dawał tym razem bardzo dużo dobrego. Przede wszystkim należy wyróżnić go za dziewięć asyst po rajdach prawą flanką, co czynił niezwykle chętnie. Grał agresywnie, przez co też sam często cierpiał. Nie zagrał przez dwa ostatnie miesiące i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek założy nasz trykot. Co do jego przyszłości nie jestem jeszcze pewien, bowiem znakomicie rozwija się jego zmiennik, czyli Sidibe. Francuz może jest mniej aktywny w ofensywie, ale świetnie gra w destrukcji. Jestem przekonany, że czekają go długie lata gry na prawej obronie w Atletico, ale czy już teraz na stałe wskoczy do pierwszego składu? Jeśli tak, będzie oznaczało to odejście Gonula. Jeśli nie, to nie przewiduję żadnych roszad na tej pozycji.

 

Obrona środek:

 

Kamen Mladenov (19l./Bułgaria/5/0a) - [37/3/1/3/3/0/7.31]

Stefan Radu (28l./Rumunia/42/2a) - [36/1/1/0/5/0/7.07]

Toby Alderweireld (26l./Belgia/21/0a) - [34/6/1/2/3/0/7.20]

* Diego Godin (29l./Urugwaj/87/7a) - [16/2/1/1/4/0/6.83]

* Miranda (30l./Brazylia/8/0a) - [7/0/0/0/4/0/6.53]

 

W tym sezonie, na środku obrony grało de facto tylko pięciu zawodników. Najbardziej eksploatowanym okazał się Kamen Mladenov, czyli wielki talent z Bułgarii. Nie sądziłem, że ten zawodnik kupiony przed sezonem, tak szybko wywalczy sobie miejsce w pierwszym składzie i przede wszystkim będzie grał na bardzo wysokim poziomie. W zasadzie nie było dla niego trudnych rywali, którym nie potrafiłby zabrać futbolówki. Przydał się też w ofensywie, gdzie ponad 80% górnych piłek padało właśnie jego łupem. Gdyby tylko poprawił skuteczność gry głową, to byłby wspaniałym piłkarzem, ale to da się jeszcze wytrenować. Przede wszystkim śmiało mogę powiedzieć, że jest świetne odkrycie, a wydane na niego fundusze już się zwróciły. Czeka go świetlana przyszłość w naszych barwach, bo nawet nie widzę opcji, by negocjować za niego oferty. Drugim zawodnikiem z największą ilością spotkań został Rumun Radu. Jest on z nami od początku kariery i gra na równym, wysokim poziomie. Takiego kogoś w defensywie zawsze potrzebujemy i Stefan pokazuje, że są z niego ludzie. W razie potrzeby, ze spokojem grywa też na lewej flance, ale sklasyfikowany został tutaj. Trochę mniej pewny w ofensywie, ale w destrukcji nikt nie chce być jego przeciwnikiem. Mała liczba kartek wcale nie oznacza, że chłop cofnie nogę w skrajnej sytuacji! Trzecim zawodnikiem był w tym sezonie Toby Alderweireld. Belg zdecydowanie zyskał po sprzedaży Godina i Mirandy, ale o to też mi chodziło. Bardzo lubię styl gry tego zawodnika, a on odwdzięczył się dobrymi występami. Przydatny zarówno z tyłu, jak i w walce pod bramką rywali. Z pewnością na długo w mej pamięci zagości jego wyczyn przeciwko Królewskim, którym zaaplikował w jednym meczu dwa gole. Mówiąc szczerze, na następny sezon przydałby się ktoś jeszcze, chyba że na stałe przeniesiemy tutaj Inigo Martineza...

Należy jeszcze wspomnieć o dwóch zawodnikach, którzy opuścili Atletico w zimowym okienku transferowym. Zarówno Miranda, jak i Godin grali bardzo słabo i zdecydowałem, że jest to ostatni dzwonek na wyciągnięcie za nich dobrej sumy. Nikt po nich już nie płacze. Nawet mimo tego, że byli ostoją defensywy w poprzednich latach kariery!

 

Obrona lewa:

 

Marcos Rojo (25l./Argentyna/20/1a) - [45/0/3/1/11/1/6.85]

Marc Muniesa (23l./Hiszpania/27/0U-21) - [7/0/1/0/1/0/7.27]

 

Zdecydowanym liderem tej formacji został oczywiście zeszłoroczny nabytek, czyli Marcos Rojo. Argentyński gwiazdor zanotował dobry, lecz nie rewelacyjny sezon. Nie wyróżnił się specjalnie niczym. Ani nie strzelał bramek, ani też zbyt dużo nie asystował, ani też nie grał spektakularnie w destrukcji, ale miejsce w pierwszym składzie ma zapewnione. Dobrych lewych defensorów znaleźć jest niezwykle ciężko, ale akurat ten zawodnik udowadnia, że radzi sobie na najwyższym szczeblu rozgrywek bardzo dobrze. Jego zmiennikiem był Hiszpan Muniesa. O jego grze można powiedzieć tyle, że regularnie się rozwija i spisuje jak na rezerwowego bardzo dobrze. Być może w przyszłym roku dostanie więcej szans, ale nie liczyłbym też na zbyt wiele. Oczywiście jest bardzo potrzebny drużynie, ale chyba jeszcze ma czas... Jeśli nie pojawią się jakieś kosmiczne oferty za tych dwóch gości, to zmian absolutnie nie mam w planach.

 

Środek pomocy:

 

Moussa Sissoko (25l./Francja/5/0a) - [40/6/5/1/6/0/6.99]

Koke (23l./Hiszpania/32/2U-21) - [40/1/5/1/6/0/7.01]

Inigo Martinez (24l./Hiszpania/4/0a) - [27/6/0/0/7/0/7.20]

Ruben Perez (26l./Hiszpania/-) - [26/1/7/1/3/0/6.88]

Gabi (31l./Hiszpania/13/0U-21) - [13/3/1/0/3/0/6.92]

Saul (20l./Hiszpania/-) - [4/1/0/0/1/0/6.82]

 

Na środku pomocy mieliśmy w tym roku dość spory wybór zawodników. Do tej szóstki dochodzą jeszcze inni, sklasyfikowani w następnej grupie zawodników. Zaczynając od Moussy Sissoko należy powiedzieć, że był to znów bardzo dobry sezon tego zawodnika. Grał na zmianę na pozycji cofniętego rozgrywające i defensywnego pomocnika i wszędzie spisywał się bez zarzutów. Gdyby tylko ominęły go drobne urazy, mógłby być absolutnie podstawowym grajkiem Atletico. W pamięci zapisał się szczególnie potężnymi uderzeniami z dystansu, czym wprawiał w potężne kłopoty bramkarzy innych zespołów. Wydana na niego fortuna powoli się spłaca. Oczywiście miejsce na następny sezon ma zapewnione. To samo tyczy się też Koke. Co prawda jest to wielki talent, ale wciąż nie może się wybić. Dostaje dużo szans na grę, ale jakoś nie przemawia do mnie jego styl. Nie wiem, być może nie potrafię wyciągnąć z niego najlepszych umiejętności... Koke z pewnością zostanie w Atletico i grać będzie jeszcze przynajmniej przez następny sezon. Na trzecim miejscu dość niespodziewanie znalazł się najnowszy nabytek, a więc Inigo Martinez. Kupiony z myślą załatania dziur personalnych w defensywie, zakotwiczył właśnie w linii pomocy. Dlaczego? Jest to zawodnik bardzo uniwersalny, a że obrona grała dobrze, to postanowiłem wcisnąć go tutaj. Wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i spisał się na miarę oczekiwań. Nie wiem, czy w przyszłym roku dalej wystawiać go tutaj, czy faktycznie cofnąć go do obrony, gdzie pierwotnie było to w moich planach... U Rubena Pereza niech was nie myli duża ilość występów. Aż szesnaście razy wchodził z ławki rezerwowych i oczywiście spisał się bardzo dobrze. Nie brylował już tak w akcjach ofensywnych i nie straszył bombami z dystansu, a skupił się bardziej na dogrywaniu piłek. Jest to ważny element drużyny i chciałbym, aby z nami jeszcze został. Zupełnie zaś nie wiem, jakie losy czekają Gabiego. Stracił miejsce w zespole, grał bardzo mało, a do tego potrzebował długiego okresu regeneracji. Jak już jednak wchodził, z reguły dawał bardzo dużo, a kilkukrotnie to właśnie on dawał sygnał do ataku i pierwszy strzelał gola. Wciąż jednak jest to nasz pierwszy kapitan w zespole i oczywiście IKONA. Takich osób się nie pozbywa, ale czy aby na pewno wytrzyma taką ilość grzania ławy? Na ostatniej pozycji sklasyfikowałem Saula, który grał mało i był jedynie zapchajdziurą. Nie rozwija się tak, jakbyśmy chcieli i absolutnie nie wiem, co czeka go w przyszłości... Czy potrzebujemy tutaj zmian? Teoretycznie nie, bowiem mogą tu jeszcze grać inni zawodnicy. Z drugiej strony, być może przydałaby się jakaś nowa postać, co ożywi grę i zwiększy rywalizację o pierwszy skład.

 

Ofensywny pomocnik, klasyczna "10":

 

Nicolas Gaitan (27l./Argentyna/14/1a) - [50/17/33/9/2/0/7.60]

Gylfi Sigurdsson (25l./Islandia/44/14a) - [50/22/12/4/5/0/7.29]

Yerson Moreno (21l./Kolumbia/18/0a) - [26/4/10/1/5/0/7.20]

 

To jest zestawienie zawodników, którzy grali na pozycji klasycznej dziesiątki, ale też w linii z pomocnikami środkowymi. Mamy tutaj dwóch głównych autorów sukcesów ofensywnych w naszym zespole. Jako pierwszego trzeba wymienić jednak Gaitana, który kolejny raz pokazał absolutnie klasę światową. Rozegrał pięćdziesiąt spotkań i zaliczył średnio jeden udział w akcji brakowej na mecz. Rewelacyjne statystyki tego zawodnika ucięły języki tym, co śmiali podczas jego zakontraktowania. Czy aby na pewno trzydzieści milionów Euro było za dużą wartością? Myślę, że aktualnie jest w top3 najlepszych zawodników świata na tej pozycji. Jeśli ekipie nie szło, potrafił wziąć ciężar gry na siebie i podaniami i strzałami dawał wyraźny sygnał do ataku. Pierwszoplanowy wykonawca rzutów rożnych, oraz częściowo rzutów wolnych, gdzie dzieli się z drugą, klubową gwiazdą. Mowa o Gylfim Sigurdssonie, który zanotował równie wspaniały sezon w naszych barwach. Grał on więcej w linii z pomocnikami, ale często udzielał się w akcjach ofensywnych. Dużo dało mu pierwszeństwo w wykonywaniu rzutów karnych, gdzie zawiódł tylko raz. Zdarzyć się to może jednak każdemu. Ta dwójka razem wzięta jest nie do zastąpienia i choćby ktoś dawał rekordowo wysokie oferty, wszystkie będę odrzucał! Trzecim i równie ważnym elementem układanki był świeży nabytek z Kolumbii - Yerson Moreno. Oznaczony jako wielki talent, tak na prawdę dopiero wchodzi na głęboką wodę. Spisał się już jednak nieźle notując czternaście punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Zobaczymy, co pokaże w przyszłym roku!

 

Atak:

 

Carlos Fierro (20l./Meksyk/11/6a) - [48/29/14/6/6/0/7.43]

Kevin Gameiro (28l./Francja/20/7a) - [42/25/9/6/2/0/7.23]

Lorenzo Insigne (23l./Włochy/2/1a) - [42/13/10/2/3/0/6.95]

Adrian (27l./Hiszpania/8/1U-21) - [20/3/3/0/1/0/6.84]

Paco Alcacer (21l./Hiszpania/18/12U-21) - [9/0/3/0/1/0/6.61]

 

W formacji ataku pierwsze skrzypce grali dwaj zakupieni przed sezonem zawodnicy. Najbardziej eksploatowany został Carlos Fierro. Młokos z Meksyku, już w pierwszym sezonie podbił serca naszych kibiców i zanotował największą liczbę goli w zespole. Niecałe siedem milionów Euro, jakie kosztował nas prawie rok temu, już zwróciły się z nadwyżką. Chłopak ma dopiero dwadzieścia lat i jeśli nie przytrafi mu się jakaś koszmarna kontuzja, może zaliczyć ogromną liczbę goli w karierze. Ma patent na strzelanie, co powiedzieć można również o Kevinie Gameiro. Francuz, który również sprowadzony został minionego lata, zanotował dwadzieścia pięć goli. Przeszkodziła mu nieco długa kontuzja, po której nie trafiał już tak regularnie. Zawodnik udowodnił, że jeśli ktoś da mu szansę na regularną grę, to będzie miał z niego wielką radość. Jako trzeci w ilości występów sklasyfikowany został Lorenzo Insigne. Znaczna jednak większość z nich, były to wejścia z ławki. Był on pierwszym wyborem z ławki. Mimo takiej roli, w całości ją zaakceptował, a jak już wchodził, to za wszelką cenę chciał udowodnić swoją wartość. Sezon jako całość uważam w jego wykonaniu za bardzo dobry i na pewno pozostanie z nami na kolejny rok. Inna sytuacja ma się natomiast u pozostałych piłkarzy. Adrian nie pokazał zbyt wiele i najprawdopodobniej odejdzie z ekipy. Paco Alcacer zaś, notuje debiutancki i chyba jednak słaby sezon dla ekipy. Jego przyszłość nie jest pewna, bowiem w rezerwach mam przecież jeszcze kupionego w tym samym czasie Japona, który brylował w lidze juniorów. Jeśli będzie trzeba, bez wahania Paco oddam za dobrą sumkę.

Odnośnik do komentarza

Okres przygotowawczy do kolejnego sezonu, zwykle był mocno przepracowany. Przeważnie w kasach Atletico roiło się od różnego rodzaju "faktur", ale nie tym razem. W zasadzie image zespołu nie zmienił się zbytnio, ale przecież i tak trzeba przedstawić wam roszady, których dokonałem.

 

Z klubu:

 

Adrian -> Stade Rennais FC, 3,5 mln €

Gokhan Gonul -> Stuttgart, 2,6 mln €

Dani Aranzubia -> wolny

David Japon -> Liverpool, 2,7 mln €

 

Rozpoczynają od Adriana, Hiszpan po prostu nie mieścił się nawet na ławkę. Był czwartym, a często nawet piątym wyborem przy określaniu składu. Osobiście bardzo go lubię, ale nie mogłem mu zapewnić większej ilości gry, a blokowanie kariery również nie leżało w moich intencjach. Poszedł do Francji, gdzie powinien się odbudować. Drugim i chyba najbardziej zaskakującym transferem, jest sprzedaż Gokhana Gonula. Przed te wszystkie lata kariery był podstawowym ogniwem, jednak jego kontuzje, pensja i agresywna gra spowodowały, że trzeba było się pożegnać. Kwota, jaką za niego otrzymaliśmy jest symboliczna, ale nie zamierzałem narzekać. Następnie na wolny transfer odesłałem Daniego Aranzubię. Nasz rezerwowy bramkarz w tym roku byłby już numerem trzy, a taki zarabiać dużo absolutnie nie może. Dodatkowo powiedział, że za rok kończy piłkarska karierę i ciężko było mi znaleźć na niego chętnych. Był z nami przez te wszystkie lata, ale furory nie zrobił. Jako ostatniego pożegnaliśmy zeszłoroczny nabytek, czyli Davida Japona. W rezerwach szalał, jednak wystawiony w sparingach nie grał już tak efektywnie. Poza tym musiałem wybrać między nim i Alcacerem, kto pozostanie w zespole. Na Davida znaleźli się chętni i oprócz 2,7 miliona Euro, zagwarantowali nam też 30% kwoty następnego transferu, co może okazać się sporym zyskiem!

 

Transfery do klubu:

 

Uwe Baumgartel (18l./Niemcy/8/1U-21) <- wolny

Manqoba Mabena (19l./RPA/1/0a) <- wolny

Ricardo Vieira (19l./Portugalia/12/0U-21) <- wolny

Joel (25l./Hiszpania/2/0U-21) <- Everton, 350 tys Euro

Seamus Coleman (27l./Irlandia/43/2a) <- Leicester, 21 mln €

 

Jak widzicie, na początku sprowadziłem na zasadzie wolnego transferu, trzech młodych i bardzo perspektywicznych zawodników. Wszyscy mają teoretycznie szansę na grę w naszym klubie, ale jeszcze nie teraz. Powysyłałem ich od razu na roczne wypożyczenia i dopiero po tym czasie wysnuję jakieś wnioski. Najlepiej zapowiada się chyba Mabena i to z nim wiążę największe nadzieje w kwestii dołączenia na stałe do Atletico. Jak już kiedyś wspominałem, znalazłem też zastępcę dla Courtoisa. Jest nim dobrze znany w Madrycie Joel, który grał już u nas przed długie lata. Ostatnie sezony spędził w Evertonie, gdzie był mocno pomijany przy wyborze składu. Cieszę się, że za taką kwotę wrócił do nas i na pewno dostanie kilka swoich okazji, by przypomnieć się kibicom. Jako ostatni, do klubu przyszedł Seamus. Długo zastanawiałem się nad wyborem prawego obrońcy. Miałem na oku kilka zawodników, ale nikt nie chciał puścić swoich asów za mniej, niż 30 milionów Euro. Myślałem na Corchią i nową gwiazdą Brazylii - Romario, ale za tego drugiego władze Corinthians zażądali sobie ponad siedemdziesiąt baniek... Wybrałem więc Irlandczyka, który będzie musiał jakością gry zastąpić Gonula. Zadanie nie jest łatwe, ale ten typek również ma dobre papiery na grę na wysokim poziomie. Kwota jak na obrońcę mordercza, ale było to i tak jedno z tańszych rozwiązań, które zapewniłoby nam wysoki poziom.

 

W tym okresie przygotowawczym rozegraliśmy tylko cztery mecze towarzyskie. Przeciwnicy byli różni, ale tutaj chodziło głównie o przygotowanie się do sezonu. Na wyniki nie patrzymy, bo nie to jest teraz najważniejsze.

 

Leverkusen - Atletico Madryt, 1:1, [David Japon]

 

Rayo Majadahonda - Atletico Madryt, 0:5, [P. Alcacer, Y. Moreno, C. Fierro 2x, L. Insigne]

 

Catania - Atletico Madryt, 0:3, [L. Insigne, K. Gameiro 2x]

 

Atletico Madryt - Atletico Madryt U-19, 5:1, [K. Gameiro 3x, L. Insigne, I. Martinez]

 

Czas wreszcie przejść do rzeczy...

Odnośnik do komentarza

Sezon 2015/2016 rozpoczniemy dwumeczem przeciwko FC Barcelonie. Z racji wygranej przez ten klub w lidze, oraz Copa del Rey, my jako drugi finalista pucharu mamy prawo zagrać dzisiaj w Superpucharze Hiszpanii. W ciągu tej kariery, już trzeci raz zmierzymy się przeciwko Blaugranie o ten tytuł! Raz wygraliśmy i raz przegraliśmy, więc będziemy walczyć o wyjście na czołowy bezpośredniej rywalizacji. Bilans spotkań niestety, ale nie jest po naszej stronie. W ostatnim czasie nie potrafimy pokonać Dumy Katalonii i raz po raz notujemy fatalne wyniki. Teraz ma być jednak inaczej. Brak spektakularnych transferów przed sezonem to jedno, ale z drugiej strony chcemy przez to uniknąć długiego okresu aklimatyzacji przez nowych zawodników i ruszyć z kopyta.

Po raz kolejny przed tymi spotkaniami, niechlubnie o nich wypowiedzieli się znani trenerzy twierdząc, że jest to autentyczna strata czasu. Owszem, być może termin rozgrywek nie jest dogodny, ale wygrać w Superpucharze Hiszpanii mogą nieliczni.

 

W pierwszym spotkaniu, rozgrywanym w Barcelonie, padł brakowy remis. Powiem szczerze, że nie liczyłem nawet na tyle! Byliśmy w słabej kondycji fizycznej, co udowodniły problemy zdrowotne jeszcze w trakcie sparingów. Poziom siły piłkarzy oscylował w minimalnych widełkach, co nie wróżyło najlepiej. W nieco rezerwowych składach, pierwszą połowę obie ekipy dosłownie przespały. Nam to nie przeszkadzało, aczkolwiek wolałbym remis, ale bramkowy. Dwadzieścia minut po wznowieniu, bramkę z dystansu zdobył Alexis Sanchez. Chilijczyk potwierdził wyborną formę i chęć rywalizacji z Messim i Neymarem o miano tego najlepszego w tym roku. Obawiałem się w tym momencie porażki, ale chyba niepotrzebnie. Ledwie sześć minut później doprowadziliśmy do wyrównania, a uczynił to Paco Alcacer. Dałem mu jeszcze jeden sezon na przełamanie i już w pierwszym meczu o stawkę zdobywa bardzo ważnego gola! Co ciekawe, jest to jego pierwsze trafienie w naszych barwach i to od razu może być najważniejsze w dotychczasowej karierze! Spotkanie zakończyło się remisem, z którego byłem zadowolony. Jedyne czym się martwiłem, to dyspozycją zespołu, która mocno odbiegała od standardów...

 

Supercopa de Espana [1/2]

stadion: Camp Nou w Barcelonie, 98900 widzów

FC Barcelona - Atletico Madryt

1:1 [Alexis Sanchez 65' - Paco Alcacer 71']

mom: Thibaut Courtois "8.1"

 

Trzy dni później przystąpiliśmy do rewanżu. Będzie to inauguracja nowego stadionu Atletico. Zamiast na Vicente Calderon, przenosimy się na Estadio de Madrid, które może pomieścić aż siedemdziesiąt tysięcy widzów. Oczywiście chęć dobrego debiutu jest ogromna! Mimo iż znamy siłę rywali oraz wiemy, że w odróżnieniu od pierwszego spotkania, dzisiaj zagrają Neymar oraz Messi, jakoś byłem spokojny. Żadna z ekip nie odbiegała poziomem, więc szykował się wyrównany pojedynek. My musieliśmy dowieźć korzystny rezultat do ostatniego gwizdka... Tak się jednak nie stało! Już w ósmej minucie na liście strzelców ląduje Gameiro, który potwierdził dobre przygotowanie strzeleckie do sezonu. Wkręcił w murawę dwóch defensorów i płaskim uderzeniem w długi róg daje nam prowadzenie. Sytuacja jest znakomita, a na dodatek ofensywa Blaugrany praktycznie nie działa. Po godzinie gry prowadzenie zwiększa Gaitan i w tym momencie byliśmy niemal pewni zwycięstwa. Chwilę później czerwoną kartkę dostaje Dani Alves, a po kolejnych dziesięciu minutach, z murawy zniesiony zostaje Gaitan. Przeciwnik widząc swoją niemoc grał brutalnie. Bałem się nie o wynik, a o zdrowie podopiecznych. Nie chciałem bowiem już na starcie mieć problemy kadrowe. Czas mijał i kiedy usłyszeliśmy ostatni gwizdek było już jasne, że właśnie zdobyliśmy trzeci tytuł pod moją wodzą. Drugi raz w ciągu tej kariery, wygrywamy w Superpucharze Hiszpanii!

 

Supercopa de Espana [2/2]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 70000 widzów

Atletico Madryt - FC Barcelona

2:0 [Kevin Gameiro 8', Nicolas Gaitan 62']

mom: Kevin Gameiro "8.1"

Odnośnik do komentarza

22.08.2015

 

Piąty sezon mojej pracy rozpoczęliśmy z przytupem. Dzisiaj natomiast, zainaugurujemy rozgrywki ligowe, w których to będziemy chcieli wreszcie przełamać plagę trzeciego miejsca. Uważam, że stać nas nawet na wygraną, ale musimy uniknąć błędów, które do tej pory zabierały nam sporo punktów. Pierwszym przeciwnikiem i to na naszym obiekcie będzie Mallorca. Bardzo ciekawa jest to sytuacja, bowiem zagramy z tym zespołem dopiero po raz pierwszy. Beniaminek ma zwykle w pierwszym sezonie walczyć o utrzymanie i pewnie tak będzie też w tym wypadku. Nie ma w tej ekipie bardziej znanych nazwisk, ani też gwiazd, ale stanowiący kolektyw team może równie dobrze mocno namieszać.

 

Skład:

T. Courtois, D. Sidibe, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, Koke, Y. Moreno, C. Fierro, K. Gameiro

 

Już po pierwszych minutach widać było, że najjaśniejszą postacią Majorki może być ich bramkarz. Mimo licznych prób, kilku Mladenova, oraz napastników, on zostawał niewzruszony. Byłem jednak pewien, że na celebrację pierwszego trafienia w tych rozgrywkach, przyjdzie jeszcze dzisiaj czas. Spora liczba okazji nie spotkała się jednak z wielką skutecznością. Miałem jednak rację i jako pierwszy na listę strzelców wpisuje się Mladenov. Wykorzystał swój przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego i tym razem pokonał golkipera przyjezdnych. Chwilę później poszliśmy za ciosem i swoje gola celebrował już najlepszy snajper zeszłego sezonu, czyli Carlos Fierro. Od wysokiego zwycięstwa, bardziej interesowało mnie zachowanie czystego konta. Chciałbym, aby nowy stadion stał się takim talizmanem i niezdobytą twierdzą. Majorka nie grała najgorzej w obronie, ale miała spore problemy z wyprowadzaniem akcji. Ich próby kończyły się z reguły na niedokładnych podaniach w okolicy środka murawy, przez co my mieliśmy łatwiej przenieść ciężar gry znów pod ich pole karne. Po godzinie gry, miejsce Gameiro zajmuje Insigne. Dwadzieścia minut przed końcem, potężny strzał serwuje nam Sissoko i zwiększa jeszcze prowadzenie. Wygraną mieliśmy w tym momencie w kieszeni. Biorąc pod uwagę, że na początku sezonu żaden zespół nawet nie zbliża się do optymalnej formy, to te rozgrywki zapowiadają się na prawdę ciekawie. Francuski pomocnik jeszcze raz uszczęśliwił dzisiaj kibiców! Dwa fenomenalne uderzenia z dystansu zasługiwały na ogromne brawa. Dodatkowo, wynik ostatecznie ustalił Radu, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Aż pięciobramkowa wygrana na początek smakuje wyśmienicie!

 

La Liga [1/38]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 64499 widzów

[?] Atletico Madryt - [?] Mallorca

5:0 [Kamen Mladenov 32', Carlos Fierro 34', Moussa Sissoko 71' 84', Stefan Radu 90'+1]

mom: Moussa Sissoko "9.4"

Odnośnik do komentarza

30.08.2015

 

Choć pierwotnie wydawało mi się, że druga kolejka ligowa również dostarczy nam łatwych punktów, to jednak teraz nie jestem tego taki pewien. Sporting Gijon wygrało z Athletic 5:2 i to na wyjeździe! Czeka nas więc trudna przeprawa o ligowe punkty. Kolejną ciekawostką są wyniki z pozostałych spotkań pierwszej kolejki. Strzeliliśmy pięć bramek nie tracąc żadnej, a mimo to absolutnie nie otwieraliśmy zestawienia. Sześć do zera wygrały ekipy Realu Madryt oraz Valencii! Dobra forma dzisiejszych przeciwników może nie być przypadkowa. Od tego sezonu pracuje z nimi Bernd Schuster, czyli bardzo szanowany szkoleniowiec. Mimo to wierzę, że trzy punkty wrócą z nami do Madrytu.

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, Koke, I. Martinez, G. Sigurdsson, C. Fierro, K. Gameiro

 

Od pierwszych minut grało nam się bardzo ciężko. Sporting stawiał bardzo trudne warunki i przede wszystkim grał bezpardonowo w defensywie. Mimo wszystko po upływie ponad trzydziestu minut, wreszcie wyszliśmy na prowadzenie. Z dystansu huknął Sigurdsson i dał nam chwilę radości. Już w tej chwili widać, że uderzenia z dalekich odległości mogą być naszą bronią numer jeden. Gylfi, Moussa, a do tego jeszcze Ruben Perez oraz Gabi. Każdy z nich potrafi kropnąć i zabić. Mimo iż większość akcji napędzał nam Gameiro, to na druga odsłonę już nie wyszedł. Przegrywał sporo pojedynków szybkościowych, dlatego w jego miejsce zdecydowałem się wstawić Insigne. Rywale dawali się nam mocno we znaki, a najbardziej ucierpiał na tym Sissoko. Francuz już po dziesięciu minutach drugiej połowy musiał opuścić boisko, a w jego miejsce wszedł Ruben Perez. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego. O ile w zeszłym meczu pretensji mieć nie mogłem, to jednak dzisiaj marnowanie sytuacji mnie denerwowało. Jeden gol przewagi wcale nie był dla nas bezpieczny, a sami sobie szykowaliśmy gorącą końcówkę. Kwadrans przed końcem w miejsce Inigo Martineza, do gry wysłałem jeszcze Yersona Moreno. Pięć minut przed końcem Alberto Lora odpalił w niesamowity sposób. Szybko wykonany rzut wolny, piłka posłana właśnie do niego i zza naszego muru piłkarz tej obija wewnętrzną krawędź poprzeczki i doprowadza do wyrównania. Znów piłkarskie przysłowie sprawdza się w stu procentach... Podrażnieni zaistniałą sytuacją rzuciliśmy się do ataku, ale brakowało już czasu. Na własne życzenie jedynie dzisiaj remisujemy...

 

La Liga [2/38]

stadion: El Molinon w Gijon, 25885 widzów

[?] Sporting Gijon - [?] Atletico Madryt

1:1 [Alberto Lora 85' - Gylfi Sigurdsson 35']

mom: Ivan Gonzalez Ferreira "7.9"


1.09.2015

 

Podsumowanie miesiąca:

 

Wybrane ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [+2] Manchester United

Francja: PSG [+2] Stade Rennais FC

Niemcy: Bayern Monachium [+2] Bayer Leverkusen

Włochy: Atalanta [+0] Catania

 

Sytuacja w klubie:

 

La Liga: 6. miejsce [-2 pkt do lidera]

Najlepszy strzelec: 2 - Moussa Sissoko

Najlepszy asystent: 3 - Kevin Gameiro

Najwięcej nagród MoM: 1 - 3 zawodników

Najwyższa średnia ocen: 8,05 - Kamen Mladenov

 

Rynek transferowy:

 

czerwiec:

1. Kevin Strootman [AS Roma -> Olympique Lyon] 29 mln €

2. Jose Sosa [szachtar -> Arsenal] 25,5 mln €

3. Tom Huddlestone [West Brom -> Chelsea] 20 mln €

 

lipiec:

1. David Luiz [Chelsea -> Bayern Monachium] 22,5 mln €

2. Antoine Griezmann [birmingham -> Athletic] 21 mln €

3. Lucas Leiva [Valencia -> Schalke] 19,75 mln €

 

sierpień:

1. Julio Cesar Gamarra [FC Porto -> Manchester City] 25 mln €

2. Seamus Coleman [Leicester -> Atletico Madryt] 21 mln €

3. Gaston Ramirez [QPR -> Tottenham] 20,5 mln €

Odnośnik do komentarza

12.09.2015

 

Już w trzeciej kolejce La Ligi, znów stajemy naprzeciw Barcelonie. Chciałbym kontynuować dobrą serię spotkań z tym zespołem, ale będzie to dzisiaj bardzo ciężkie. Liga rządzi się swoimi prawami, ale to my zagramy dzisiaj na własnym obiekcie. Czy nasz nowy obiekt znów okaże się twierdzą nie do zdobycia? Do pełni sił powraca Gaitan, ale z gry wypada Sissoko oraz Gabi. Druga linia w tym pojedynku może okazać się kluczowa, więc przed pozostałymi zawodnikami tej formacji postawione jest ciężkie zadanie. Mam nadzieję, że nie stracimy dzisiaj kolejnych punktów!

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, Y. Moreno, Koke, R. Perez, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Ogromnym atutem w tym spotkaniu może być brakarz przyjezdnych. Barcelona nie mogła skorzystać z kontuzjowanych Rui Patricio i Rene Adlera, dlatego postawiła na Oiera Olazabala. Ich trzeci wybór puścił gola już przy pierwszej okazji, kiedy to dośrodkowanie z prawej flanki wykończył Fierro. Sekundy później mieliśmy już remis. Świetny strzał przy słupku oddał Messi i Courtois zmuszony był skapitulować. Nie tego oczekiwałem! Taki początek zapowiadał spore emocje. Dodatkowym smaczkiem jest przecież chęć zemsty za przegraną w Superpucharze Hiszpanii i pokazanie, kto rządzi na ligowych murawach. Działo się sporo. Poprzeczka Radu, słupek Fabregasa, czy też niezaliczony gol Messiego po spalonym. Śmiało można rzec, że mecze Atletico z Barceloną, w ostatnich latach stały się nowym Gran Derby. Przyciągają również wielką liczbę kibiców przed telewizory na całym świecie i są równie elektryzujące. Spore emocje nie przyniosły jednak zmiany wyniku i do przerwy utrzymał się bramkowy remis. Po zmianie stron zamiast Mladenova pojawia się Alderweireld, a Insigne zastępuje Gameiro. Trzecią zmianę wykorzystałem już pięć minut po wznowieniu spotkania. Sigurdsson wszedł w miejsce kontuzjowanego Moreno. Kolumbijski pomocnik dostał karę w postaci brutalnego wślizgu, po wyrolowaniu trzech zawodników Blaugrany, a sprawca nie zobaczył nawet pół żółtego kartonika. Po godzinie gry, swojego drugiego gola notuje Messi i daje przyjezdnym prowadzenie. Nasza pogoń została zwieńczona bramką Alderweirelda, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Dobrze, że nie pozostawaliśmy dłużni zbyt długo i wciąż mamy jeszcze kwadrans gry, by przechylić losy tego spotkania na swoją korzyść. W pierwszym z czterech najważniejszych spotkań w sezonie, notujemy remis. Bramek więcej już nie oglądaliśmy, ale nie możemy mówić, że straciliśmy szansę wygranej. Barcelona pokazała się ze zdecydowanie lepszej strony niż kilka tygodni temu. Najważniejsze jednak, że jeszcze nie przegraliśmy meczu!

 

La Liga [3/38]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 70000 widzów

[?] Atletico Madryt - [?] FC Barcelona

2:2 [Carlos Fierro 9', Toby Alderweireld 73' - Lionel Messi 10' 63']

mom: Lionel Messi "8.8"

Odnośnik do komentarza

16.09.2015

 

W środku tygodnia przyszedł czas na rozpoczęcie walki w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Losowanie grup było dość sprzyjające dla nas. Najmocniejszym rywalem będzie oczywiście Bayern Monachium, a oprócz nich zmierzymy się jeszcze z FC Kopenhaga oraz Rapidem Bukareszt. Dzisiaj jednak, na własnym obiekcie podejmiemy przybyszów z Danii. Ten mecz wygrać musimy i raczej nie będziemy mieli z tym problemów. Do gry desygnuję więc lekko rezerwowy skład i dam odpocząć największym gwiazdom.

 

Skład:

Joel, D. Sidibe, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Muniesa, R. Perez, I. Martinez, Koke, G. Sigurdsson, P. Alcacer, L. Insigne

 

To był kolejny wieczór, kiedy udowadnialiśmy, że naszym znakiem firmowym jest marnowanie dogodnych okazji. Na spokojnie, jeszcze przed przerwą można było zapewnić sobie zwycięstwo, ale jak na złość nikt nie potrafił strzelić bramki. Największego babola wykonał jednak Insigne, który minął bramkarza i nie trafił do pustej już bramki. Mimo zaistniałej sytuacji, absolutnie nie zamierzałem dokonywać roszad w składzie. Byłem pewny, że jakieś trafienie jest tylko kwestią czasu i kilku siwych włosów. Nie sądziłem jednak, że będzie to tak ciężki wyczyn. Absolutny faworyt dzisiejszego meczu, jedynie remisuje i to bezbramkowo ze słabą Kopenhagą. Tego nie było absolutnie w naszych planach!

 

Liga Mistrzów, grupa E [1/6]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 68606 widzów

Atletico Madryt - FC Kopenhaga

0:0

mom: Toby Alderweireld "7.2"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Bayern Monachium - Rapid Bukareszt, 3:1, [Robert Lewandowski 11' 81', Mario Gotze 90'+5 - Mahai Mitroi 32']

Odnośnik do komentarza

20.09.2015

 

Pasmo słabych wyników mocno pogorszyło nasze humory. O ile remis z Barceloną przyjęliśmy z uśmiechem, tak już ten ostatni z Kopenhagą, to kompletna wpadka. Dzisiaj natomiast, zmierzymy się z powracającym do La Liga Villarrealem. Wiec, że jest to początek sezonu i nic jeszcze powiedzieć konkretnego nie można, ale ich ostatnia lokata w tabeli musi coś oznaczać. Jedziemy na El Madrigal zainkasować trzy punkty i o ile w normalnej formie powiedziałbym, że żądam pogromu, tak dzisiaj skupmy się tylko i wyłącznie na wygranej.

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, T. Alderweireld, S. Radu, M. Rojo, Koke, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

O pierwszej odsłonie oba zespoły chciałyby pewnie zapomnieć. Nie działo się nic, co mogłoby choć na chwilę oderwać wzrok kibiców od paczki słonecznika. Masakra! To było arcy nudne spotkanie i po przerwie musieliśmy jakoś je zmienić. Totalny opierdol w szatni zmotywował moich podopiecznych. W dosłownie dziesięć minut strzeliliśmy dwa gole. Co prawda były autorstwa jednego Gameiro, ale ktoś mu przecież tą akcję musiał wypracować. Tak czy siak, dwa gole różnicy z takim przeciwnikiem powinny wystarczyć. Tymczasem kwadrans przed końcem błysnął Ramos i zaliczył kontaktowego gola. Zapowiadała się nerwowa końcówka, ale o takiej mowy nie było. Do ostatniego gwizdka kontrolowaliśmy mecz i dowozimy pełną pulę. Zwycięstwo jest dobre, ale nie w takim stylu!

 

La Liga [4/38]

stadion: El Madrigal w Villarrealu, 22152 widzów

[20] Villarreal - [9] Atletico Madryt

1:2 [Alvaro Ramos 73' - Kevin Gameiro 51' 55']

mom: Kevin Gameiro "8.8"

Odnośnik do komentarza

23.09.2015

 

W piątej odsłonie krajowych rozgrywek, los skojarzył nas z Herculesem. Jest to zatem kolejny beniaminek w tym sezonie, z którym przyjdzie nam zagrać na początku. Po pięciu spotkaniach będziemy mieli już na swoim koncie rywalizację ze wszystkimi, nowymi ekipami w La Liga. No nic, biorąc pod uwagę to, że zagramy na własnym obiekcie, nie chcę nawet słyszeć o ewentualnościach. Naszym celem będą trzy punkty i po prostu musimy je zdobyć!

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

W porównaniu do poprzednich spotkań, tego kibice raczej przez długi okres nie zapomną. Absolutna dominacja Atletico na własnym obiekcie przyniosła masę bramek. W ogóle to oba zespoły zaprezentowały dzisiaj ultra ofensywny futbol. Trzeba jednak poruszyć tutaj dwie kwestie. Przede wszystkim, przez godzinę graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Czerwony kartonik złapał Alberto Botia, który wyciął wychodzącego na czystą pozycję Fierro. Druga sprawa, to notorycznie powtarzające się słupki oraz poprzeczki. Gdyby te wszystkie strzały były przynajmniej o trzy, może cztery centymetry bardziej celne, to na spokojnie mielibyśmy cztery gole więcej. Ogólnie na liście strzelców pojawiło się siedmiu zawodników, ale tylko Sigurdsson uczynił to więcej niż raz. Islandczyk zaprezentował dzisiaj cały wachlarz swoich umiejętności, zdobywając bramkę z rzutu karnego, z rzutu wolnego oraz z gry. Świetny mecz oraz wysoka nota jest w tym wypadku jak najbardziej zasłużona. Większym problemem natomiast jest gra w defensywie, gdzie dwukrotnie się po prostu pogubiliśmy. Spotkanie na wielki plus i mam nadzieję, że teraz się odblokujemy już na dobre!

 

La Liga [5/38]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 62858 widzów

[7] Atletico Madryt - [17] Hercules

7:2 [Nicolas Gaitan 9', Gylfi Sigurdsson 16'(k) 30' 49', Kevin Gameiro 56', Stefan Radu 74', Kamen Mladenov 84' - Alberto Botia 20', Rick ten Voorde 34']

mom: Gylfi Sigurdsson "9.6"

Odnośnik do komentarza

26.09.2015

 

Po tak świetnym dla nas widowisku, dzisiaj znów stajemy przed szansą wysokiego zwycięstwa. Naszym rywalem jest Sevilla i choć jest to klasowa ekipa, znajdująca się obecnie na szóstej pozycji, to przecież każdy zna historię naszych spotkań. Zespół z Andaluzji standardowo dostarcza nam wiele pozytywnych chwil. W dotychczasowych ośmiu meczach jeszcze ani razu nie przegraliśmy, a do tego zainkasowaliśmy świetny bilans bramkowy (22-6). Dzisiaj trzeba to wszystko potwierdzić i jeszcze bardziej podkręcić tempo!

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, L. Insigne, K. Gameiro

 

Za nami kolejny, bardzo słaby wieczór w La Liga. Nie sprawdziło się dosłownie nic z przedmeczowych zapowiedzi i po raz pierwszy w tej karierze przegrywamy z Sevillą. miejscowi prowadzili grę przez dziewięćdziesiąt minut, a swojego gola zdobyli w samej końcówce. Mocne uderzenie głową oddał Frei, ale i tak trafienie to zaliczone zostaje jako swojak Courtoisa, któremu po prostu futbolówka przełamała rękawice. No cóż, w takim stylu to my daleko nie zajdziemy. Nie wiem, gdzie podziała się skuteczność sprzed kilku dni. Gdzie podziała się chęć do gry oraz pomysł na akcje? Nawet dokonanie kompletu zmian nic nie pomogło... Fatalny mecz!

 

La Liga [6/38]

stadion: Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli, 45500 widzów

[6] Sevilla - [4] Atletico Madryt

1:0 [Thibaut Courtois 85'(sam)]

mom: Fagner "7.6"

Odnośnik do komentarza

29.09.2015

 

Tak się złożyło, że po meczu z Kopenhagą, dzisiaj zmierzymy się z drugim, teoretycznie słabszym zespołem - Rapidem Bukareszt. Jeśli zaprezentujemy się tak, jak w pierwszej kolejce, bądź w ostatnim meczu z Sevillą, to przypuszczam, że dostaniemy srogie baty. Tym razem jednak nie możemy już lekceważyć rywala, bo może się to skończyć tragicznie. Każda strata punktów w fazie grupowej, skutecznie utrudnia awans do kolejnej fazy. Tym bardziej, że przed sobą mamy jeszcze dwumecz z Bayernem Monachium.

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, T. Alderweireld, S. Radu, M. Rojo, Koke, I. Martinez, R. Perez, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

To są chyba jakieś jaja. Drugie spotkanie w fazie grupowej Ligi Mistrzów i drugie, w którym ogromnie się męczymy. To, że Atletico w chwili obecnej jest ledwie cieniem siebie, to wiadomo. Jednak nie sądziłem, że będziemy mieli tyle kłopotów w spotkaniach, które naszym łupem powinny paść z palcem w dupie. Po ostatnim gwizdku okazuje się jednak, że na swoim koncie mamy dwa punkty i bilans bramkowy zero do zera! Czaicie to? Jeszcze nigdy w tej karierze nie graliśmy tak beznadziejnie! I nie jest to absolutnie wina braku transferów, a jakiś problem wewnętrzny w zespole!

 

Liga Mistrzów, grupa E [2/6]

stadion: Velntin Stanescu w Bukareszcie, 10000 widzów

Rapid Bukareszt - Atletico Madryt

0:0

mom: Toby Alderweireld "7.2"

 

Wynik drugiego meczu w grupie:

FC Kopenhaga - Bayern Monachium, 0:2, [Edin Dzeko 8' 14']

 

1.10.2015

 

Podsumowanie miesiąca:

 

Sytuacja w wybranych ligach:

 

Anglia: Chelsea [+2] Manchester United

Francja: PSG [+7] Olympique Marsylia

Hiszpania: Real Madryt [+1] Malaga

Niemcy: Bayern Monachium [+4] Bayer Leverkusen

Włochy: Catania [+0] Fiorentina

 

Sytuacja w klubie:

 

La Liga: 7. miejsce [4 pkt straty do lidera]

Najlepszy strzelec: 4 - 2 zawodników

Najlepszy asystent: 4 - Kevin Gameiro

Najwięcej nagród MoM: 2 - 2 zawodników

Najwyższa średnia ocen: 7,48 - Moussa Sissoko

 

Rynek transferowy:

 

1. Yannis Tafer [Olympique Lyon -> RC Lens] 4,7 mln €

2. Adrian Leijer [APOEL -> Celtic] 3,5 mln €

3. Bruno Aguiar [bahia -> APOEL] 3,2 mln €

Odnośnik do komentarza

4.10.2015

 

Taka jest prawda, że z obecną dyspozycja obawiać się musimy każdego. Dzisiaj dodatkowo, naszą formę zbadają gracze Valencii, która wreszcie chce dźwignąć się z kolan. Zagramy u siebie i będziemy szukać korzystnego wyniku. Jest to mecz za sześć punktów, gdyż Nietoperze są w tej chwili naszymi sąsiadami z tabeli i nas wyprzedzają. Nie chcielibyśmy tracić kolejnego dystansu, dlatego planem minimum będzie remis.

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, S. Radu, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że był to najlepszy mecz Atletico w tym sezonie. Kibice nie zdążyli jeszcze zająć swoich miejsc, niektórzy jeszcze nie weszli na stadion, a już... przegrywaliśmy. Sebastian Giovinco wykonał perfekcyjne uderzenie z narożnika pola karnego i przyjezdni wyszli na prowadzenie. Widmo kolejnego, słabego meczu stało się bardzo realne. Taki obraz gry, gdzie nie potrafiliśmy wyjść z własnej połowy, utrzymywał się mniej więcej do dwunastej minuty. Wtedy coś się stało z graczami rywali i my przejęliśmy inicjatywę. Nie oddaliśmy jej do ostatniego gwizdka tego pojedynku, po drodze dwukrotnie trafiając do siatki. Wyrównał po dwudziestu minutach Fierro, a chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony, bramkę na trzy punkty strzelił Insigne. Włoch kolejny raz zmienił w przerwie Gameiro, który najwyraźniej przeżywa jakiś kryzys formy. Tylko trzy gole, ale nie to było najważniejsze. To był mecz, w którym dosłownie przez pełne dziewięćdziesiąt minut mieliśmy wielkie emocje. Nieraz jest tak, że mamy chwilę emocji i potem długi okres przerwy. Dzisiaj było to na prawdę wspaniałe widowisko. Najważniejsze, że to my wyszliśmy zwycięsko i inkasujemy komplet punktów.

 

La Liga [7/38]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 62515 widzów

[7] Atletico Madryt - [6] Valencia

2:1 [Carlos Fierro 22', Lorenzo Insigne 52' - Sebastian Giovinco 1']

mom: Carlos Fierro "8.2"

Odnośnik do komentarza

17.10.2015

 

Po dwóch tygodniach przerwy, które to część zawodników spędziła na zgrupowaniach swoich kadr narodowych, powracamy do rywalizacji w La Liga. Mamy za sobą siedem kolejek i jak na formę z początku sezonu, piąta lokata musi nas cieszyć. Nie ma przecież jeszcze tragedii! Jeśli zaczniemy inkasować regularnie punkty, to przynajmniej zachowamy dystans do lidera, który wynosi ledwie cztery oczka. Jesteśmy dzisiaj faworytem i wierzcie bądź nie, ale mam ochotę znieść z powierzchni ziemi ekipę Athletic Bilbao.

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, Koke, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Od początku gry mieliśmy dzisiaj sporego pecha. Słupki, poprzeczki i wyrastające z dupy kończyny bramkarza Athletic, broniące uderzenia moich podopiecznych. Był też jednak jeszcze pewien aspekt, który absolutnie mnie ucieszył. Wreszcie na miarę swojego talentu grał Koke. Dzisiaj był przywódcą, absolutnym liderem Atletico i człowiekiem, który ma ogromną chęć wygrać ten mecz. Nie mogłem mu więc mieć za złe, że bierze ciężar gry na swoje barki i widząc nieporadność kolegów, samodzielnie próbuje wszystko kończyć. Po dwudziestu minutach to jednak nie on, a Gameiro wpisuje się na listę strzelców. Kevin także tego bardzo potrzebował, bowiem jego dyspozycja w ostatnim czasie była absurdalnie słaba. Były więc chęci, ale wiedziałem, że jeden gol absolutnie nie musi tutaj zaważyć o przydziale punktów! Na całe szczęście rywalom odejmowało głos na naszej połowie i o ile akcje zapowiadały się dobrze, traciły swoją moc w okolicach trzydziestego metra od bramki Courtoisa. Pierwsza odsłona zakończyła się naszym skromnym prowadzeniem. Pewnie się zdziwicie, ale na drugą część widowiska, miejsce Koke zajął Sigurdsson. Potrzebowałem kogoś, kto będzie potrafił też trochę rozrzucić piłkę, a nie będzie grać zbyt egoistycznie. Ambicji odmówić nie mogłem, ale to przecież nie dawało zmiany rezultatu... W miarę upływu czasu doszedłem do wniosku, że są dni, kiedy to po prostu trzeba dowieźć skromne prowadzenie do końca, a nie szukać na siłę innych rozwiązać. Potrzebowaliśmy punktów, a nie reperowania bilansu bramkowego, dlatego postanowiłem cieszyć się, że moi podopieczni, choć marnują sytuację, utrzymują się z futbolówką na połowie Bilbao. Jeden gol przewagi zapowiadał gorącą końcówkę, ale w dzisiejszym wydaniu nie była ona straszna. Doprowadziliśmy bezpiecznie zwycięstwo do mety i cieszyliśmy się z kolejnych trzech punktów. Jeśli jednak przyjdzie czas na lepszych rywali, możemy mieć spore kłopoty...

 

La Liga [8/38]

stadion: Estadio de Madrid w Madrycie, 65710 widzów

[5] Atletico Madryt - [13] Athletic

1:0 [Kevin Gameiro 21']

mom: Kevin Gameiro "7.9"

Odnośnik do komentarza

20.10.2015

 

Po dwóch kolejkach w Lidze Mistrzów mamy na swoim koncie ledwie dwa punkty i to zgromadzone w meczach z najsłabszymi rywali. Idzie nam słabo, a na dodatek dzisiaj zmierzymy się z potężnym Bayernem Monachium. Jest to obecny lider Bundesligi, szczycący się doskonałym bilansem bramkowym. Wiem, że z naszą formą osiągnięcie wygranej graniczy z cudem, ale przecież to właśnie na takie pojedynki, drużyna potrafi się odpowiednio mobilizować. Zagramy dzisiaj na wyjeździe i mówiąc szczerze, trzeci remis wezmę z pocałowaniem ręki...

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, S. Radu, I. Martinez, M. Rojo, Y. Moreno, Koke, G. Sigurdsson, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Ciekawostką jest to, że druga ekipa w tabeli, po dwóch meczach nie strzeliła jeszcze żadnej bramki w tych rozgrywkach, ani też nie straciła. Czułem jednak, że dzisiaj się to zmieni. Bawarczycy wiedzieli, że póki co rozgrywamy przeciętny sezon. Rzucili się do ataku od pierwszych minut. Na pierwszego gola musieli jednak poczekać niemal do trzydziestej minuty. Na listę strzelców nie trafia jednak napastnik, a pomocnik o inklinacjach defensywnych - Badelj. Trafił do naszej siatki z dystansu, a Courtois nawet nie zdążył się ruszyć z miejsca. Wiedziałem, że z taką dyspozycją, na prawdę jesteśmy w stanie wypaść z turnieju już po fazie grupowej... Co działo się z Atletico? Tego chyba nikt nie wie. Grająca zwykle ofensywny futbol ekipa, dzisiaj nie mogła wydostać się poza strefę swojego pola karnego! Czy więc ekipy z La Ligi, z którymi ostatnio nawet łapaliśmy punkty są tak słabe? Po zmianie stron miejsce Fierro zajął Insigne. Włoch nawet trafił do siatki, ale okazało się, że uczynił to będą na pozycji spalonej. Dopiero po upływie godziny spotkania, coś w nas drgnęło. Nie wiem, czy rywale po prostu nieco odpuścili, ale zaczęliśmy stwarzać sobie okazję i jedną z takich wykorzystał Gaitan. Mieliśmy remis i to w dodatku grając w Monachium. Szczerze mówiąc chciałem, by ten pojedynek, właśnie teraz dobiegł końca. Rywale musieli być mocno zdenerwowani zaistniałą sytuacją. Przewidywali pewnie łatwą wygraną, a tu proszę... Spotkanie dobiegło końca, a rezultat się już nie zmienił. Ogólnie było to niezbyt porywające widowisko, które dało nam jednak niezwykle cenny punkt. Mam nadzieję, że będzie to przepustka do kolejnej rundy... W końcu jesteśmy pierwszym zespołem, który urwał punkty Bayernowi!

 

Liga Mistrzów, grupa E [3/6]

stadion: Allianz-Arena w Monachium, 66000 widzów

Bayern Monachium - Atletico Madryt

1:1 [Milan Badelj 28' - Nicolas Gaitan 66']

mom: Milan Badelj "8.3"

 

Wynik drugiego spotkania w grupie:

Rapid Bukareszt - FC Kopenhaga, 0:1, [C. Hansen]

 

Sytuacja w grupie na półmetku:

1. Bayern Monachium [7pkt]

2. FC Kopenhaga [4]

3. Atletico Madryt [3]

4. Rapid Bukareszt [1]

Odnośnik do komentarza

24.10.2015

 

W dniu dzisiejszym mamy przed sobą bardzo ciekawy pojedynek. Spotkają się dwie ekipy, którym absolutnie nie wychodzi ten początek sezonu. Z jednej strony gospodarze, czyli siedemnaste w tabeli Getafe, a z drugiej Atletico Madryt. Jest jednak mała różnica, że mimo słabej formy, my wciąż jakimś cudem znajdujemy się w czołówce. Nikt także nie wie, jak zapatrywać się na to widowisko. Czy będzie ono totalnie nudne, czy też wreszcie coś się zmieni...

 

Skład:

T. Courtois, S. Coleman, K. Mladenov, T. Alderweireld, M. Rojo, M. Sissoko, I. Martinez, Koke, N. Gaitan, C. Fierro, K. Gameiro

 

Jeśli chodzi o ogólny zarys tego spotkania, nie było ono nadzwyczajne. Ot, taki sobie ligowy mecz między ekipami znajdującymi się dość daleko od siebie w zestawieniu. No właśnie, mimo gry na obcym terenie, przeważaliśmy i finalnie wygraliśmy trzema trafieniami. Było to dość dziwne rozwiązanie, którego ostatnio nie doświadczaliśmy. Sygnał do ataku dał tuż przed przerwą Gaitan. Po zmianie stron, miejsce Gameiro ponownie zajął Insigne i był to genialny wybór. Już w trakcie pierwszego kwadransa pobytu na murawie, Włoch dwukrotnie znalazł drogę do siatki, czym przypieczętował nasze zwycięstwo. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego. Z drugiej strony bardzo liczyłem, że w końcu słabsza passa musi się przenieść oddalić od Atletico! Wygrana i trzy punkty powinny nieco poprawić nasze nastroje.

 

La Liga [9/38]

stadion: Coliseum Alfonso Perez w Getafe, 16470 widzów

[17] Getafe - [5] Atletico Madryt

0:3 [Nicolas Gaitan 44', Lorenzo Insigne 55' 59']

mom: Lorenzo Insigne "8.7"

Odnośnik do komentarza

28.10.2015

 

Umówmy się, że nad takimi meczami nie ma się co rozpisywać. W czwartej rundzie Copa del Rey los skojarzył nas z Segovianą, która nie jest sklasyfikowana w żadnym z trzech poziomów ligowych. Oznacza to teoretycznie, że powinniśmy ich rozgromić o północy grając w swoimi cieniami. Jak było?

Na wyjeździe wygraliśmy 4:1, ale tylko dwa gole padły naszym łupem. Dwa dołożyli sobie zawodnicy gospodarzy, a dodatkowo też zdołali coś strzelić. Wyszło więc marnie, a przecież mieliśmy sobie w zdecydowany sposób poprawić humory po słabych spotkaniach w ostatnim czasie. Wygrana jest jednak wygraną i o awans do kolejnej fazy nie powinniśmy się zbytnio martwić.

 

Copa del Rey, 4. runda [1/2]

stadion: La Albuera w Segovii, 5000 widzów

Segoviana - Atletico Madryt

1:4 [Roy Castillo 41' - Andres Ruetalo 3'(sam), Daniel Reyes 22'(sam), Lorenzo Insigne 34', Inigo Martinez 77']

mom: Inigo Martinez "8.3"

 

1.11.2015

 

Podsumowanie miesiąca:

 

Sytuacja w wybranych ligach:

Anglia: Manchester United [+2] Tottenham

Francja: PSG [+6] Olympique Marsylia

Hiszpania: Real Madryt [+4] FC Barcelona

Niemcy: Bayern Monachium [+7] Bayer Leverkusen

Włochy: Genoa [+0] Inter Mediolan

 

Sytuacja w klubie:

 

La Liga: 4. miejsce [-7 pkt do lidera]

Najlepszy strzelec: 5 - Kevin Gameiro

Najlepszy asystent: 6 - Nicolas Gaitan

Najwięcej nagród MoM: 3 - Kevin Gameiro

Najwyższa średnia ocen: 7,39 - Nicolas Gaitan

 

Rynek transferowy:

 

1. Walid Shokry [ismaily -> Al-Hilal(KSA)] 1,3 mln €

2. Eugenio Montiel [Rubio Nu -> Cerro Porteno] 1 mln €

3. Maximiliano Gonzalez [indepediente -> Emelec] 375 tys €

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...