Skocz do zawartości

A mogłem zostać w domu...


T-m

Rekomendowane odpowiedzi

W finale Superpucharu Włoch Inter stoczył zacięty bój z Romą i ostatecznie wygrał 3:2 zdobywając pierwszy skalp w tym sezonie.

 

Ja zaś zapoznałem się z raportami fizjoterapeutów na temat zdrowia moich zawodników. Mounard i Cardinale będą niedostępni przez tydzień, ale na szczęście poza zwykłymi stłuczeniami nie groziła im amputacja. Salgado natomiast miał być dostępny w kolejnym meczu, co cieszyło mnie niezmiernie. Bardzo podobała mi się jego współpraca z di Biagio, Tiscim i Biancone.

 

Ze względu na kilka kontuzji, przed kolejnym meczem musiałem dokonać lekkich korekt. Kontuzjowanych Mounarda i Cardinale zastąpili Mora (Groppi został przesunięty na lewą pomoc) oraz Colettim natomiast za ledwo zipiącego Biancone miał zagrać Plasmati. Nasi przeciwnicy - Paganese - to zespół dolnej półki Serie C1/A, więc to pierwsze z kilku spotkań, które nas czekają z nimi w tym sezonie.

 

Zawsze jedna wolę chuchać na zimne, więc do spotkania starałem się przygotować moje gwiazdunie jak najlepiej. Obejrzeliśmy sobie wspólnie bajkę oraz ostatni mecz naszych przeciwników z Salerniataną. Nie wiem co nas bardziej usypiało, ale przyczajony tygrys, ukryty smok mógł się czaić wszędzie.

 

Moi podopieczni wyszli na mecz dobrze przygotowani i mocno zmotywowani. Widać to było od razu, bo już w pierwszych pięciu minutach dwa razy groźnie strzelali na bramkę Botticelli. Goście próbowali się odgryźć, ale spalony na czterdziestym metrze sprawił, że nawet najbardziej zagorzali fanatycy Pagnese na chwilę zamilkli. Tym bardziej, że piłkę do gry wprowadził dalekim wykopem Aggazi, świetnie odegrał ją głową Plasmati i Tisci wyszedł na czystą pozycję, której nie zmarnował. 4 minuty później po świetnej kombinacyjnej akcji Plasmatiego z Grappim gości przed utratą bramki ratował jeden z obrońców, wybijając piłkę z linii bramkowej. Nasze ataki sunęły jeden za drugim, a brylował w nich Groppi, który swoją grą udowadnia, że lepiej się czuje w ofensywie, niż w defensywie. Trener gości też to zauważył i postanowił wzmocnić swoją prawą obronę, więc Groppi rozsądnie przerzucił piłkę do Lisuzzo, a ten uruchomił na pawym skrzydle dalekim podaniem Salgado. Nasz skrzydłowy pociągnął z piłką w okolice rogu i dośrodkował z taką rotacją, że piłka wpadła idealnie w okienko bramki Botticelli. Chwilę później obrońcy Paganese znowu ratowali się rozpaczliwym wybiciem piłki z linii pola bramkowego. Moje gwiazdunie szły dalej za ciosem i w 24. minucie było już 3:0. Bardzo ładnym dośrodkowaniem popisał się Salgado i Plasmati cieszył się z pierwszego gola w sezonie. Po strzeleniu trzeciej bramki tempo ciut siadło i chociaż ciągle konstruowaliśmy groźne akcje, to Botticella nie miał więcej pracy w pierwszej połowie.

 

Drugie 45 minut rozpoczęliśmy tak jak pierwsze - od szybkich i zdecydowanych ataków. Botticella jednak był na nie bardziej przygotowany i świetnie bronił strzały Plasmatiego. Ale, tak samo jak na początku spotkania tak i teraz, w ósmej minucie drugiej połowy strzeliliśmy bramkę. Na 4:0 podwyższył Plasmati, wykorzystując dośrodkowanie na krótki słupek Tisciego. Tak wysokie prowadzenie spowodowało, że na boisku zameldowali się D’Amico za di Biagio oraz Agostini za Colettiego. Dzięki temu gra się trochę uspokoiła, na boisku wszystkim się ciut odechciało latać w zbyt wysokiej temperaturze

 

 

 

Copa Italia Serie C, Group Q, (2/4), 22.08.2007

Pino Zaccheria, Fogia, 2841 widzów

[1.] Foggia 4:0 [3.] Paganese

 

Foggia: Agazzi - Arno, Lisuzzo, Rinaldi, Mora - Salgado, di Biagio (D’Amico 55’), Coletti (Agostini 55’), Grappi - Tisci - Plasmati

 

8’ Tisci 1:0

15’ Salgado 2:0

24’ Plasmati 3:0

53’ Plasmati 4:0

 

MVP: Plasmati (9)

 

 

Odnośnik do komentarza

@Prof - przypadek :)

 

============

 

Po dwóch spotkaniach w Pucharze Włoch czekała nas inauguracja sezonu ligowego. Na pierwszy ogień trafiła nam się drużyna Lecco. Wyjazdowe spotkanie miało dać mi pierwsze odpowiedzi dotyczące ustawienia i składu. Część zawodników, która nie będzie mieściła się wśród grupy 20-22 zawodników pierwszego składu, którymi będę rotował wyląduje w rezerwach.

 

Jeszcze się dobrze mecz nie rozpoczął, a już kombinacyjną akcją popisała się trójka Tisci - di Biagio - Salgado, a ten pierwszy zdobył bramkę. Gospodarze nie spodziewali się takiego rozwiązania i trochę nie potrafili się odnaleźć. Na szczęście z pomocą przyszła im moja obrona i po kardynalnym błędzie Lisuzzo, Massimiliano Vieri w 21. minucie doprowadził do wyrównania. Potem było jeszcze gorzej. Moje niusie postanowiły stać na połowie przeciwnika i tylko było słychać świst napastników gospodarzy, którzy uciekali obronie i stawali sam na sam z Agazzim. Na szczęście często potykali się o swoje nogi, albo sznurówki im się rozwiązywały i do przerwy straciliśmy jeszcze tylko jednego gola. W 37. minucie wybitnie słabo dysponowany Lisuzzo puścił Savoldiego i gospodarze wyszli na prowadzenie.

 

Przed drugą połową ściągnąłem z boiska kuśtykającego i słabo grającego Plasmatiego, a na jego miescje zameldował się Biancone. To był strzał w dziesiątkę, ponieważ w 51. minucie doprowadził on do wyrównania. Dzięki niemu i dobrej współpracy z parą Tisci - Salgado nasze akcje zaczęły wyglądać płynnie i dawały nadzieję, na strzelenie kolejnych bramek. Akcja za akcją sunęły, ale autobus ustawiony przed bramką Mazzoniego był ciężki do przeskoczenia. Na szczęście Lecco miało swojego Lisuzzo i w 79. minucie, za bezsensowny faul na Biancone w polu karnym, Ulivi otrzymał żółtą kartkę, a sędzia wskazał “wapno”. Karnego na bramkę zamienił Salgado, a gospodarze odpuścili całkowicie końcówkę i mecz skończył się atrakcyjnym dla oka wynikiem.

 

 

 

Serie C1/A, (1/34) 26.08.2007

Rigamonti-Ceppi, Lecco, 2051 widzów

[-.] Lecco 2:3 [-.] Foggia

 

Foggia: Agazzi - Arno, Lisuzzo, Rinaldi, Mora - Salgado, di Biagio, Coletti, Grappi - Tisci - Plasmati (46’ Biancone)

 

8’ Tisci 0:1

21’ Vieri 1:1

37’ Savoldi 2:1

51’ Biancone 2:2

79’ Salgado 2:3 (kar.)

 

MVP: Salgado (8)

 

 

Odnośnik do komentarza

Kontuzja Plasmatiego okazała się niezbyt poważna i powinien być gotów do gry za najdalej dwa tygodnie. To oznaczało, że przez ten czas będzie niekwestionowanym numerem jeden w naszym ataku.

 

Na dodatek wielkimi krokami zbliżał się 31. sierpnia i musiałem podjąć decyzję dotyczącą Fabio. Widać było zaangażowanie i chęć do gry, miał też swoje plusy, ale ciągle brakowało mi w jego grze “czegoś”. Ponieważ miałem trochę gotówki w budżecie płacowym postanowiłem zaryzykować i rozpocząć z nim negocjacje. Ponieważ nie chciał dużych pieniędzy jedyną kością niezgody mogła być długość kontraktu - dla mnie jedyną opcją był roczny kontrakt i potem ewentualna prolongata na kolejny, Brazylijczyk uparł się na dwuletni kontrakt - dla mnie za długi. Po dłuższych targach udało się jednak znaleźć wspólną płaszczyznę - moją płaszczyznę. Dostał opcję: podpisujesz, albo won na drzewo!

 

Zrobiłem też porządek w kadrze trenerskiej. Co prawda zarząd bardzo dziwnie się patrzył, jak zatrudniałem trenera kadry młodzieżowej Gianfranco Baggiego (ITA, 46 lat) oraz trenera od przygotowania fizycznego - Giovanni Dionisiego (ITA, 30 lat). Na koniec do sztabu dołączył Danielle Ferri (ITA, 38 lat), który miał być odpowiedzialny za poprawę jakości działu scoutów.

 

W ostatni dzień sierpnia, w Monako, Milan spotkał się z Sevillą w meczu o superpuchar Europy. Lepiej spisali się Hiszpanie, którzy pewnie wygrali 2:0 i zdobyli to trofeum drugi rok z rzędu.

Odnośnik do komentarza

Nowy miesiąc czekał na nas z nowymi wyzwaniami. Po pierwsze, od samego początku chciałem trzymać się czuba tabeli, a po drugie - możliwie szybko zapewnić sobie awans z grupy w Pucharze Serie C. Na pierwszy rzut przyszła liga i spotkanie z Foligno, które nie zachwyciło w pierwszym spotkaniu ligowym. Cóż, liczyłem, że to nie był przypadek…

 

Początek spotkania pokazał mi, że przeciwnicy postanowili bronić bramki za wszelką cenę. Najlepiej nie ich. Dzięki temu w 5. minucie z boiska został zniesiony Tisci, a trzy minuty później musiałem ściągnąć wprowadzonego za niego Agostiniego, ponieważ łokieć przeciwnika dość wyraźnie odkształcił się na twarzy naszego rezerwowego. W tym momencie cieszyłem się, że podpisałem kontrakt z Fabio… Za Agostiniego wpuściłem młodego del Core (Fabio był jeszcze poza składem meczowym) i był to strzał w dziesiątkę. W 25. minucie wśród moich zawodników skończył się paniczny strach, że dotknięcie piłki skończy się kontuzją po świetnej kombinacyjnej akcji trójki Coletti - Biancone - del Core, kiedy to ostatni z nich strzelił piekielnie mocno z 25 metrów przy słupku bezradnie interweniującego Aridity. To osłabiło upór gości, którzy grali coraz bardziej niepewnie. W 33. minucie błąd obrony wykorzystał Biancone przechwytując podanie wszerz boiska Giovanniniego i wyszedł na sytuację sam na sam z bramkarzem nie dając mu szans. Chwilę później podanie po rozpoczęciu z połowy boiska piłkę przechwycił del Core, rozegrał ją na skrzydło i po chwili otrzymał podanie zwrotne od Arno wyprowadzając nas na prowadzenie 3:0. Na tym emocje się nie skończyły, bo zaledwie 2 minuty później koronkową akcję między Biancone i del Core na bramkę zamienił ten drugi. Pierwsza połowa 4:0? Proszę bardzo! Niestety druga połowa nie była już tak emocjonująca, ale moi zawodnicy mieli się oszczędzać, a goście mieli ochotę wracać jak najszybciej do domu.

 

 

 

Serie C1/A, (2/34) 02.09.2007

Pino Zaccheria, Foggia, 4240 widzów

[5.] Foggia 4:0: [16.] Foligno

 

Foggia: Agazzi - Arno, Ignoffo, Rinaldi, Mora - Salgado, di Biagio, Coletti, Grappi - Tisci (5’ Agostini, 8’ del Core) - Biancone

 

25’ del Core 1:0

33’ Bianconei 2:0

35’ del Core 3:0

37’ del Core 4:0

 

MVP: del Core (9)

 

 

 

Po meczu otrzymałem informację, że przerwa Tisciego będzie trwała 2 tygodnie, a Agostini będzie mógł wystąpić w następnym meczu, pod warunkiem gry w masce chroniącej złamany nos.

Odnośnik do komentarza

@Keith - dla mnie Serie C1 to już jest niezły mordor. Nie znoszę włoskiej ligi :)

 

============================

 

W lekko przemeblowanym składzie wybraliśmy się do Aversa na mecz z Aversa Normanna, by zapewnić sobie awans w Pucharze Serie C. Jechaliśmy dość pewni swego, bo przeciwnik nie był wybitny, a my byliśmy zbudowani pewnym zwycięstwem nad Foligno. Jednak ta pewność siebie, podparta wyraźnym wpływem pełnej kieszeni sędziego została zachwiana już na początku meczu, kiedy to sędzia podyktował bardzo kontrowersyjnego karnego dla gospodarzy. Jedenastkę na bramkę zamienił Falcone, a moi zawodnicy nie mogli się nadziwić. Na szczęście w gazie był del Core, który zaledwie dwie minuty później doprowadził do wyrównania. Szybka wymiana podań z Groppim była… za szybka dla obrony gospodarzy i dość szybko na tablicy pojawił się remis. A moi zawodnicy szli za ciosem. Widać, że taktyka, uproszczona do minimum, zaczęła im się podobać. Bramkarz Aversy dwoił się i troił, ale w w 29. minucie był bezradny po doskonałym dośrodkowaniu z głębi pola Salgado na “czubek nosa” del Core.

 

Druga połowa nie wiele różniła się od pierwszej oprócz krótkiego zrywu gospodarzy, kiedy to piękne uderzenie Tanziego trafiło w słupek. Ale przewaga była po mojej stronie, więc pozwoliłem sobie zaszaleć i za del Core (lekko zipiącego), Cardinale (żółta kartka) oraz Biancone (trochę bezbarwnego) weszli kolejno: Fabio, Coletti oraz Mounard. Zarówno Brazylijczyk, jak i Francuz świetnie czuli się na boisku i stwarzali sobie dużo sytuacji. Fabio jednak był jeszcze bez formy, więc nie był wybitnie groźny, ale taktyka diagonalnych podań między Groppim i Mounardem była nie do ogarnięcia dla gospodarzy i po kolejnej takiej akcji, w samej końcówce spotkania Francuz przypieczętował nasze zwycięstwo i awans z grupy.

 

 

 

Copa Italia Serie C, Group Q, (3/4), 05.09.2007

Rinascita, Aversa, 2028 widzów

[3.] Aversa Normanna 1:3 [1.] Foggia

 

Foggia: Agazzi - Arno, Innoffo, Rinaldi, Mora - Salgado, D’Amico, Carinale (55’ Coletti), Groppi - del Core (55’ Fabio) - Biancone (55’ Mounard)

 

2’ Falcone 1:0 (kar.)

4’ del Core 1:1

29’ del Core 1:2

89’ Moundar 1:3

 

MVP: del Core (9)

 

Odnośnik do komentarza

@Prof - tak się złożyło, że Twoje czytam :)

 

===========================

 

Po serii dobrych wyników i oczekiwania naszych kibiców znacząco wzrosły. Zwłaszcza, że w kolejnym spotkaniu przyszło nam grać z ekipa Paganese, z którą mieliśmy już przyjemność rywalizować w tym sezonie. Gospodarze też nas dobrze pamiętają… Tego się ciut obawiałem, bo chociaż miejsce w tabeli okupują niskie, to kości mają twarde…

 

Delikatnie zmodyfikowany skład (dałem odpocząć Salgado, a do podstawowej jedenastki wrócił di Biagio) miał być rozwiązaniem, które szybko przyniesie nam wymierne korzyści, a Paganense nie będzie miało ochoty polować na nasze kości. Niestety początek meczu na to nie wskazywał. Gospodarze grali ładnie i składnie, a nasze akcje były szarpane. Mimo tego, że swoje szanse mieli del Core i Biancone, na tablicy ciągle widniał wynik 0:0. Dopiero w 9. minucie udało nam się rozegrać bardziej składną akcję, która od razu przyniosła efekty. Dobra współpraca po lewej stronie boiska między trójką Groppi, del Core i Biancone przyniosła nam prowadzenie, gdy ten ostatni uciekł obrońcom i strzelił obok bezradnie interweniującego Botticelli. Po zdobyciu bramki tempo gry trochę siadło, a gospodarze powoli budowali swoją pewność siebie przez dokładne rozgrywanie akcji. I kiedy wydawało się, że ta przewaga może przynieść im jakąś korzyść szybkie wybicie piłki Agazziego do Mory i dalekie, precyzyjne podanie tego drugiego do del Core postawiło naszego napastnika w sytuacji sam na sam z bramkarzem Paganese, którą skrzętnie wykorzystał strzelając drugą bramkę Foggi w tym meczu.

 

Gospodarze wyjątkowo nie poddali się po stracie drugiego gola i dalej dążyli małymi kroczkami do odwrócenia biegu wydarzeń, ale ich ataki były zupełnie nieskuteczne i nawet jeśli udawało im się przebić przez naszą defensywę, to oddanie strzału, który byłby w stanie zagrozić Agazziemu było w pierwszej połowie marzeniem.

 

Czego nie udało im się zrobić w pierwszej połowie, udało się zrobić od razu po przerwie. Szybka akcja skrzydłem i wchodzący z głębi pola Perna huknął nie do obrony dla naszego golkipera. Popatrzyłem tylko z lekkim niedowierzaniem na moich środkowych obrońców i machnąłem tradycyjne “eeeee, do ataku”. Ponieważ moje pomachiwania niewiele dały, w 55. minucie wprowadziłem na boisko Salgado (za kuśtykającego Mounarda) oraz Colettiego (za Cardinale). Skutek tej korekty był natychmiastowy, bo zaledwie dwie minuty później, po doskonałej wymianie podań między di Biagio i Colettim, ten drugi uwolnił się od krycia i podwyższył wynik na 3:1. To ostatecznie zniechęciło gospodarzy to walki o coś więcej w tym meczu. Na cztery minuty przed końcem spotkania zdecydowałem się na jeszcze jedną zmianę. Za Biancone na boisku pojawił się młodziutki Zappia, ale miało to za zadanie zmotywowanie go do większej pracy nad sobą, niż próbę strzelenia jeszcze jednej bramki.


 

 

Serie C1/A, (3/34) 09.09.2007

Marcelo Torre, Pagani, widzów 2643

[16.] Paganese 1:3 [5.] Foggia

 

Foggia: Agazzi - Arno, Ignoffo, Rinaldi, Mora - Mounard (55’ Salgado), di Biagio, Cardinale (55’ Coletti), Groppi - del Core - Biancone (86’ Zappia)

 

9’ Biancone 0:1

30’ del Core 0:2

46’ Perna 1:2

57’ Coletti 1:3

 

MVP: del Core (8)

 

Odnośnik do komentarza

@Doc - u mnie, na razie wygląda to nieźle :)

 

=============

 

Ledwie 3 dni później kończyliśmy swój udział w grupowym etapie Pucharu Serie C meczem z Benevento. Rywal niezbyt wymagający, obijający się w Serie C2/C, ale zawsze mógł kości pogruchać przed bardzo ważnym spotkaniem z Padwą. Wolałem jednak nie ryzykować zmian, żeby moi zawodnicy nie wypadli z rytmu. Jedyna drobna korekta była wynikiem zawieszenia Cardinale za kartki - w jego miejsce wszedł rewelacyjny w ostatnim meczu Coletti.

 

Co prawda w założeniu mieliśmy się nie męczyć, ale chłopaki szybko złapali wiatr w żagle i już po pięciu minutach prowadziliśmy 1:0 po świetnym uderzeniu zza pola karnego Biancone. Chwilę później mogło być 2:0, ale sędzia dopatrzył się spalonego przy akcji di Biagio - Biancone. To na moment przyspotowało nasze poczynania, ale już w 11. minucie po dośrodkowaniu Mounarda, del Core podwyższył wynik meczu. Trzy minuty później sędzia znowu dopatrzył się pozycji spalonej, tym razem po dograniu del Core do Mounarda. Dobrze, że wynik nie był na styku, bo dość mocno polemizowałbym z tą decyzją. Ale już chwilę później zacząłem miotać się, jak golas w pokrzywach, kiedy sędzia nie podyktował ewidentnego karnego za faul na Biancone i puścił akcję ze spalonego rywali. Dobrze, że przed meczem wymieniliśmy naszą bramkę na mniejszą i pomogła nam poprzeczka!

 

Nasza przewaga w pierwszej połowie była bezdyskusyjna. Niestety dzięki poczynaniom sędziów nie do końca udokumentowana. Na szczęście moi zawodnicy wiedzieli co mają robić na boisku i drugie 45 minut rozpoczęli od huraganowych ataków. Już w pierwszej akcji zamknięci pod swoim polem karnym przeciwnicy popełniki błąd, który wykorzystał del Core dopadając do źle zagranej przez Biancone piłki i strzelając obok bezradnego bramkarza gości. Takie prowadzenie uspokoiło mnie i postanowiłem zmienić kluczowych zawodników, żeby uniknać ich możliwych kontuzji. Za zmęczonego di Biagio wszedł D’Amico, za del Core pojawił się Fabio, a za świetnego dzisiaj Biancone, młodziutki Zappia. To jednak nie spowodowało zmiany tempa gry mojej drużyny i w 77. minucie wynik, po dośrodkowaniu Mounarda, podwyższył Groppi.

 

 

 

Copa Italia Serie C, Group Q, (4/4), 12.09.2007

Pino Zaccheria, Fogia, 2841 widzów 2944

[1.] Foggia 4:0 [4.] Benevente

 

Foggia: Agazzi - Arno, Ignoffo, Rinaldi, Mora - Mounard, di Biagio (D’Amico 55’), Coletti, Groppi - del Core (55’ Fabio) - Biancone (55’ Zappia)

 

5’ Biancone 1:0

11’ del Core 2:0

46’ del Core 3:0

77’ Groppi 4:0

 

MVP: del Core (9)

 

 

 

Niestety po meczu okazało się, że Ignoffo, który bardzo dobrze wprowadził się do zespołu doznał kontuzji kostki, która wyłącza go z gry na prawie miesiąc. Była to niezbyt dobra wiadomość dla mnie, bo Glan Battista grał zdecydowanie lepiej niż niepewny Lisuzzo.

Odnośnik do komentarza

Po serii meczów z bliżej nieznanymi zespołami w końcu nadszedł moment, w którym mieliśmy się zmierzyć z zespołem znacznie lepszym od nas. Co prawda bukmacherzy stawiali nas w roli faworyta, ale to chyba tylko dlatego, że spotkanie odbywało się na Pino Zaccheria. Tuż przed meczem do zespołu dołączył świetny na samym początku sezonu Tisci, ale nie był jeszcze gotowy do gry - poza tym zastępujący go del Core grał tak świetnie, że doświadczony pomocnik będzie musiał ostro walczyć, żeby wrócić do składu.

 

Goście nie przyjechali jednak do Foggi, żeby pokazywać swój piłkarski kunszt. W 10. minucie z bólu zwijał się Rinaldi, ale podjąłem decyzję, że ma kontynuować grę. W 18. minucie jednak nie miałem wyjścia, del Core został od razu z płyty stadionu odwieziony do szpitala. Na boisku zameldował się Mounard i miałem nadzieję, że może Francuz trochę rozrusza naszą grę w ataku. Niestety, ten mecz bardziej przypominał mi kopanie się kolanem w czoło, niż piłkarską ucztę. W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Nic nie pomogło zmienienie bezużytecznego Biancone na Agostiniego, chociaż doświadczony pomocnik szarpał i starał się zdobyć swojego pierwszego gola w sezonie. Niestety bezskutecznie… Mecz zakończył się nudnym remisem 0:0.

 

 

 

Serie C1/A, (4/34) 16.09.2007

Pino Zaccheria, Foggia, widzów 4841

[1]. Foggia 0:0 [10.] Padova

 

Foggia: Agazzi - Arno, Lissuzo, Rinaldi, Mora - Salgado, di Biagio, Coletti, Groppi - del Core (18’ Mounard) - Biancone (68’ Agostinio)

 

MVP: Agazzi (9) (he?)

 

 

 

Na szczęście kontuzja del Core nie okazała się zbyt poważna i w ciągu tygodnia powinien być gotowy do gry.

Odnośnik do komentarza

Dzień po spotkaniu z Padwą postanowiłem nieroztropnie spędzić w biurze. O ile odebranie informacji o kolejnych etapach Pucharu Serie C było neutralne (w pierwszej rundzie spotkamy się z czwartoligowym Vibonese), to wezwanie na dywanik prezesa nie było już czymś, na czym mi zależało.

 

Nie za bardzo wiedziałem o co chodzi, bo w końcu wyniki mnie na razie bronią, ale czułem, że rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych.

 

Tulio Capobianco nie był zbyt zadowolony. Wskazał mi fotel i zaczął mówić:

Mamy drobny problem Signore. Pieniądze nam się kurczą - podniósł rękę, kiedy zobaczył, że chcę się odezwać - i wiem, że płace są pod kontrolą. Wiem też, że jeśli chcemy osiągać sukcesy, to musimy inwestować. Ale proszę mieć sprawę pieniędzy na względzie i pozbyć się zawodników, którzy nie sa nam niezbędni. Do zobaczenia.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...